Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Bardzo niegrzeczna komedia erotyczna
Kiedy serce jest tak głęboko zranione, że nie ma w nim już miejsca na miłość, ale ciało wciąż ma swoje potrzeby – zawsze można zawrzeć prosty układ! Bo kto powiedział, że seks musi iść w parze z wielkim uczuciem? Magda przez siedem lat małżeństwa próbowała pokochać męża, mimo iż ich życie seksualne pozostawiało wiele do życzenia – pewnie dlatego, że swoje fantazje realizował z kochanką. Artur został skrzywdzony dwukrotnie i nie ma zamiaru wiązać się na poważnie z żadną kobietą. Teraz oboje zgodnie twierdzą, że miłość jest przereklamowana i zbędna do naprawdę dobrego seksu. Wystarczy tylko jasno określić zasady gry… Ale co się stanie, gdy te niespodziewanie ulegną zmianom? Kolejny tom zwariowanych perypetii Gośki, Leksi, Filipa i Marcela, do których dołączają nowi bohaterowie.
książka z cyklu Oblicza miłości.
M. F. Mosquito urodziła się we wrześniu 1989 roku na Kaszubach, gdzie do dziś mieszka wraz z mężem i dziećmi. Zawodowo związana jest z edukacją najmłodszych, która stanowi jej pasję. Uwielbia również wędrówki po górach. Od lat zakochana w literaturze kryminalnej i erotycznej debiutuje serią Oblicza miłości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 366
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Magdalenie – za piękne imię, cudowny charakter i wielkie serce. Martynie – za całe nasze wspólne życie.
Opuszczam budynek Sądu Rejonowego w Kartuzach jako wolna kobieta. Dzisiaj oficjalnie nie mam już męża i mogę głęboko odetchnąć. To była trudna, aczkolwiek jedyna, słuszna decyzja. Jedna z nielicznych, którą podjęłam zupełnie samodzielnie. W całym dotychczasowym życiu robiłam to, czego oczekiwali ode mnie rodzice, a potem mąż. W końcu tupnęłam nogą i przestałam. W ogóle mam wrażenie, że moje życie nie należało do mnie.
Rozprawa, która skończyła się godzinę temu, była tylko formalnością, jednak dla mnie to symbol startu do nowego życia. Ostatnie miesiące okazały się szaleństwem. Zaczęło się w sierpniu, od jednej nieoczekiwanej wizyty. Później już wszystko toczyło się inaczej, a dziś jestem naprawdę szczęśliwą kobietą.
We wrześniu przeprowadziłam się do Torunia i tam zaczęłam wszystko układać na nowo. Ostatnio chodzi mi nawet po głowie pomysł, aby rozpocząć studia, na które wcześniej, jakkolwiek to brzmi, nie zyskałam zgody. Według moich rodziców miałam skończyć liceum, a następne lata życia poświęcić na bycie idealną żoną i matką. Serio, sama nie wiem, dlaczego tak ich słuchałam. Może dlatego, że całe życie było mi to wtłaczane do głowy? Masz być piękna, idealna, nie powinnaś zaprzątać sobie głowy pracą, będziesz miała męża i musisz robić wszystko, czego on sobie zażyczy. Chryste! To jakieś cholerne średniowiecze!
Próbowałam się kiedyś buntować, jednakże moja rodzicielka szybko mi wyjaśniła, jakie jest moje miejsce w życiu. Rodzice prowadzą wielką firmę i obracają milionami. Ojciec zarabia pieniądze, zaś matka umiejętnie je wydaje. Taki układ według niej jest idealny – ma kasę i święty spokój. Nie interesuje jej, że ojciec miewa kochanki. Kiedyś ją o to zapytałam… Powiedziała, że dopóki ojciec każdego wieczoru wraca do domu, nie zamierza się tym martwić. Stwierdziła, że nigdy się z nią nie rozwiedzie, bo to się nie opłaca. Zajebisty powód, nie ma co.
Mój dzisiejszy rozwód też mi się nie opłacił, przynajmniej z materialnego punktu widzenia. Po krótkiej rozmowie zdecydowaliśmy się na rozstanie bez orzekania o winie. Jeśli chodzi o majątek, również doszliśmy do porozumienia i podpisaliśmy ugodę. Mój mąż bardzo ochoczo przystał na moją propozycję. Pewnie dlatego, że wiedział, ile tak naprawdę mi się należy, skoro nie podpisaliśmy intercyzy. Spokojnie jednak było mnie stać na zakup mieszkania i wielu innych rzeczy, więc nie wyszło tak zupełnie źle.
Moje dotychczasowe życie było bardzo komfortowe – stać mnie było na wszystko, co sobie wymyśliłam. Szkoda tylko, że od siódmego roku życia nie zaznałam prawdziwego uczucia, troski, miłości. Jedyną osobą, dla której coś znaczyłam, był mój dziadek Leon, którego nie ma już na tym świecie. Miałam rzecz jasna koleżanki, więc przynajmniej uczucie przyjaźni jest mi znane. Niestety, moje życie pobiegło w zupełnie innym kierunku i nie było tam miejsca na przyjaźnie z liceum. Zresztą, kto by chciał się narażać mojej matce. Dziewczyny nie lubiły mnie odwiedzać, a ja do nich nie mogłam zbyt często chodzić. Mój dzień był wypełniony po brzegi. W pewnym momencie zastanawiałam się, czy w nocy też będę miała jakieś dodatkowe zajęcia. Zawsze zazdrościłam rówieśnikom, którzy całe lato spędzali nad jeziorem, bawiąc się i wygłupiając. Ja miałam co innego do roboty…
Potrząsam głową, wyrzucając z niej te wspomnienia. Od teraz będzie zupełnie inaczej. Zostałam całkiem sama, albowiem także moi rodzice postanowili wykreślić mnie ze swojego życia. Sprzeciwiłam się im, więc zdecydowali, że nie chcą mnie znać. Ich córka się rozwiodła i tym samym sprowadziła na nich wstyd. Musiałam się zatem pogodzić z tym, że nie tylko moje małżeństwo okazało się klapą, ale także moja rodzina mnie olała. Wtedy zrozumiałam, że w całym moich trzydziestoletnim życiu, poza dziadkiem, nikt mnie prawdziwie nie kochał.
Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że byłam szczęśliwa w małżeństwie. Powiedziałabym raczej, że byłam spokojna. Dwudziesty dziewiąty sierpnia to dla mnie pamiętna data, właśnie tego dnia rozpoczęły się nieoczekiwane zmiany w moim życiu. Kiedy do naszego domu przyszła kobieta, która wyjawiła mi tajemnice mojego męża, byłam w kompletnym szoku. Wieczorem pojawił się Krystian, więc zapytałam wprost. Spojrzał na mnie bez emocji i zapytał, co wiem, więc opowiedziałam mu o dziwnej wizycie. Moja opowieść, niestety, nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Zachowywał się, jakby załatwiał jakiś biznes, a nie rozmawiał z żoną o swojej kochance, którą ewidentnie miał. Spojrzał na mnie, jakby już wszystko było jasne, jakbyśmy właśnie chcieli podpisać jakąś umowę.
– Ona już nie będzie cię niepokoić – zapewnił.
– Tylko tyle masz mi do powiedzenia?! – zapytałam, nie dowierzając w to, co właśnie się dzieje.
– A czego się spodziewałaś? – odparł takim tonem, jakby fakt, że ma kochankę, a ja się o tym dowiedziałam, nie miał żadnego znaczenia. Właśnie wtedy zrozumiałam. Całe moje dotychczasowe życie było jednym wielkim kłamstwem. Fikcją. Zawsze wierzyłam w romantyczną miłość, kiedyś nawet miałam chłopaka, którego wspominam z łezką w oku. Sądziłam, że mój mąż, człowiek wybrany przez moich rodziców, kiedyś w końcu wzbudzi we mnie takie uczucia. Bardzo chciałam stworzyć związek oparty na wzajemnej miłości, jednak moja ówczesna egzystencja opierała się na spełnianiu oczekiwań innych. Tak oto wylądowałam z mężem, który mnie zdradza i nie widzi w tym nic złego.
Spojrzałam na niego pustym wzrokiem i powiedziałam:
– Nie spodziewam się już niczego.
– Nie dramatyzuj, kobieto – rzucił zimno Krystian.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju gościnnego. Krystian mnie nie szukał, za co akurat byłam mu wdzięczna – nie mogłabym na niego patrzeć. Wiedziałam, że miłości między nami nie było, jednak szacunek powinien mi okazywać. Skoro się oświadczył, podjął decyzję o ślubie, to powinien mnie poważać, a nie zdradzać i uważać, że to nic takiego. Zachował się, jakbym mu powiedziała, że „złapałam kapcia”. Spokojnie, kobieto, zmienię koło i po problemie…
Ta sytuacja spowodowała, że pękła we mnie jakaś blokada. Może rzeczywiście złapałam kapcia, z tą jednak różnicą, że guma pękła gdzieś w moim wnętrzu. Pierwsza noc była bardzo długa, nie przespałam ani minuty, tylko myślałam. Nigdy nie zastanawiałam się nad swoim życiem tak intensywnie jak wtedy. Analizowałam wszystko, co się wydarzyło, od kiedy poznałam Krystiana.
Nad ranem podjęłam decyzję, że czas skończyć tę fikcję. Nie umiałabym żyć ze świadomością, że Krystian mnie zdradza. Nie dałabym mu się nawet przytulić, a co dopiero mówić o seksie. Cały czas miałabym w głowie to, że kilka godzin wcześniej, najpewniej, wkładał swojego fiuta w inną. Jeszcze może powinnam mieć z nim dziecko? Chyba właśnie świadomość posiadania z nim potomstwa przeważyła szalę. Nawet gdyby zapewnił mnie, że już z nią skończył, nie umiałabym mu ponownie zaufać. Nie oszukujmy się jednak, Krystian nie planował rozstawać się z kochanką, tylko chciał postawić ją do pionu, aby dała mi spokój.
Rano, kiedy wyszedł do pracy, spakowałam swoje rzeczy. Zdjęłam obrączkę i położyłam na blacie kuchennym w nadziei, że mój mąż zrozumie, co to oznacza. Zapakowałam samochód i ruszyłam w jedynym, znanym mi kierunku. Moja mama była w domu i spojrzała na mnie kompletnie zaskoczona, kiedy zapytałam:
– Mogę się u was zatrzymać?
– Przecież masz swój dom – odpowiedziała.
– Już nie mam. Możemy wejść do środka? – zapytałam.
Kiedy opowiedziałam mamie o sytuacji, spojrzała na mnie karcąco i powiedziała:
– Moja droga, nie zamierzam się wtrącać w wasze małżeństwo. Wrócisz teraz do domu, wybaczysz Krystianowi i będziecie sobie spokojnie żyć dalej.
– Co?
Jej słowa zupełnie mnie zaskoczyły. Przyjechałam do niej z nadzieją na pomoc i wsparcie, a otrzymałam kopniaka w brzuch!
– Mówi się „słucham” – poprawiła moją polszczyznę.
– Mamo! Czy ty słyszałaś, co powiedziałam?
– Tak, słyszałam. A czy ty słyszałaś, co ci odpowiedziałam? – zapytała.
– Ale mamo! On mnie zdradza! – wykrzyknęłam oburzona.
– Uspokój się! – Mówiąc to, uderzyła mnie w twarz i kontynuowała: – Myślisz, że twój ojciec mnie nie zdradza?
Właśnie wtedy wyjaśniła mi, jak to wszystko działa. Powinnam się więc cieszyć, że Krystian codziennie wraca do domu. Matka powiedziała, że mój mąż jest zupełnie jak mój ojciec, i też mnie nie zostawi, bo tak jest łatwiej. Moi rodzice go uwielbiają, niekiedy mam wrażenie, że darzą go większym uczuciem niż mnie.
– Więc nie powinnam się przejmować, że wkłada fiuta w jakąś obcą cipę, jeśli później wraca do domu, a potem wkłada tego samego fiuta we mnie? – Poniosło mnie.
Oczy mojej matki zrobiły się wielkie jak u Golluma. Nigdy nie słyszała ode mnie takich słów. Zauważyłam, że podnosi dłoń, aby ponownie mnie spoliczkować, więc odsunęłam się od niej i powiedziałam tylko:
– Składam pozew o rozwód, nie chcę takiego życia.
– Nie waż się tego robić! Nie tak cię wychowałam! – powiedziała surowo moja rodzicielka.
– Kochasz mnie? – zapytałam ją o to pierwszy raz w życiu.
– Nie rozumiem tego pytania – odpowiedziała.
– To pytanie jest bardzo proste, a ty nie potrafisz na nie odpowiedzieć – powiedziałam smutno.
– Nie rozumiem, dlaczego je teraz zadajesz.
– Jeśli mnie kochasz, zrozumiesz i będziesz mnie wspierać w czasie rozwodu – odparłam z nadzieją, że tak właśnie będzie.
– Dziecko, nie będzie żadnego rozwodu. – Była bardzo pewna siebie.
– Będzie, mamo.
– Jeśli złożysz pozew o rozwód, już nigdy więcej do mnie nie przychodź.
To wtedy widziałam ją po raz ostatni. W tamtym czasie zrozumiałam, że moi rodzice chyba nigdy mnie nie kochali taką prawdziwą, rodzicielską miłością. Szkoda, że dziadka już nie ma, jestem pewna, że on by się mną zaopiekował, pomógłby mi i wspierałby mnie. Całe moje życie zawaliło się w ciągu kilku godzin. Dzisiaj z dumą stwierdzam, że się podniosłam. Hakuna matata, jak mawiali Timon i Pumba. Koniec rozpamiętywania przeszłości, czas skupić się na tym, co tu i teraz. Jestem wolna i zaczynam nowe życie. Wracam dzisiaj do Torunia. Na Pomorzu nic już mnie nie trzyma, zamknęłam ten rozdział w życiu i odcinam się od niego grubą kreską.
Z wielką radością wchodzę do mojej ulubionej cukierni Janca i kupuję rurkę ze śmietaną, a także kawę, która pomoże mi przetrwać drogę do mojego nowego miejsca na ziemi. Zima już na całego i mróz nieco szczypie w nos. Uwielbiam tę porę roku. Kilka dni temu były mikołajki, więc już wszędzie czuć magię świąt. Rozglądam się dookoła i nachodzi mnie myśl, że pewnie już tu nie wrócę. A więc to pożegnanie… Z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk telefonu.
– Dzień dobry! Jesteś już wolna? – pyta Leksi.
– Taaak! – mówię radośnie.
– Wszystko poszło dobrze? – dodaje delikatnie.
– Na szczęście tak, teraz jestem już wolnym człowiekiem.
– Jedziesz już do domu? – pyta moja przyjaciółka.
– Za chwilę ruszam.
– Czekamy tu na ciebie. Gośka już nie może się doczekać twojej imprezy rozwodowej! – śmieje się Leksi.
Ja również zaczynam się śmiać, wyobrażając sobie Gośkę szykującą imprezę. Znamy się z dziewczynami od liceum. Przyjaźniłyśmy się, ale kiedy one wyjechały na studia, nasze drogi się rozeszły. Spotkałyśmy się kilka dni po zwrocie w moim życiu. Leksi razem z Gośką odwiedzały swoich rodziców, a ja zabierałam resztę swoich rzeczy z domu. Pojechałam posiedzieć nad jeziorem, bo nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, co począć. Na szczęście nikogo nie spotkałam, bo był już wrzesień i cała młodzież siedziała w szkolnych ławkach zamiast nad jeziorem. Dziewczyny podeszły do mnie i przywitały się serdecznie. Kiedy zaczęły pytać, co słychać, i mówić, jak to mam fajnie z takim mężem, domem… Nie wytrzymałam i się popłakałam.
– Ja pierdolę! Co jest? – zapytała przestraszona Gośka.
– Chujowo jest! – odpowiedziałam szczerze.
– Musi być rzeczywiście źle, bo nigdy wcześniej nie słyszałam, żebyś przeklinała! – stwierdziła Leksi.
Fakt, nie zdarzało mi się używać takich słów. Dość często pojawiały się w mojej głowie, jednak nigdy nie wypowiadałam ich na głos. Moja rodzicielka zawsze powtarzała, że nie wypada. A ja przecież słuchałam mamusi, bo próbowałam być dla niej taką córką, jaką zawsze chciała mieć. Niestety córeczka się popsuła i mamusia nie chce jej już znać.
– Mąż mnie zdradza, więc odeszłam. Mama tego nie akceptuje i nie chce mnie więcej widzieć. Mam wrócić, jak zmądrzeję. Nie mam męża, domu ani rodziny – wyznałam na jednym wydechu.
– O kurwa! – powiedziały jednocześnie.
– Przecież mówiłam, że chujowo.
Dziewczyny stanęły na wysokości zadania i zorganizowały mi kolejne dni. Do końca życia będę im wdzięczna.
– Pojedź z nami do Torunia – zaproponowała Leksi.
– Do Torunia? – zapytałam zaskoczona.
– A masz jakieś inne plany? – chciała wiedzieć Gośka.
– Nie mam, ale… – zaczęłam, jednak nie wiedziałam, co powiedzieć.
– Czy coś cię tu trzyma?
– Nie… – odpowiedziałam smutno, kolejny raz uświadamiając sobie, że zostałam zupełnie sama.
– W takim razie zabieram cię dzisiaj do moich rodziców, a jutro pojedziemy do Torunia – zdecydowała Leksi.
W taki właśnie sposób znalazłam się w „piernikowym” mieście. Podczas pierwszego wieczoru w Toruniu zrobiłyśmy dla mnie plan na najbliższe dni. Dzięki Marcelowi i Leksi miałam już na szczęście gdzie mieszkać, a gdy wpisałam na listę słowo „praca”, Leksi powiedziała:
– Chyba możesz to wykreślić.
– Mam kasę, ale dziewczyny, chcę znaleźć jakąś pracę. Muszę mieć jakieś zajęcie – powiedziałam, a one spojrzały na siebie porozumiewawczo.
– Mam dla ciebie propozycję. Moja sekretarka jest w ciąży i będzie w pracy tylko do końca września. Jeślibyś chciała, możesz pracować ze mną – zaproponowała Leksi.
– Serio? Kurde, Leksi! To cudownie! – krzyczałam radośnie.
Tego wieczoru nie pamiętam zbyt dobrze, bo wypiłyśmy sporo alkoholu. No dobra, może nie sporo, jednak dla mnie nawet mała ilość wódki to dużo.
Mieszkam w Toruniu już jakiś czas i pracuję w klubie należącym do Daniela i Marcela. Czuję, że w końcu znalazłem dla siebie odpowiednie miejsce. Co prawda daleko od rodziców, ale często widuję się z bratem i jego dziewczyną, co bardzo mnie cieszy. Gośka jest jedną z nielicznych kobiet, które darzę sympatią.
Praca za barem sprawia mi wielką satysfakcję. Od zawsze lubiłem to robić, a dodatkowym powodem, dla którego wybrałem ten zawód, były kobiety – barman może każdej nocy wracać do domu z inną. I tak też robiłem, zwłaszcza na początku. Przez jakiś czas byłem w dwóch poważnych związkach, więc nieco się ustatkowałem.
Kiedy znów zostałem singlem, zdecydowałem się na pracę na promie. Pozwalałem sobie wtedy na seks z kobietami, którym przygotowywałem drinki. Jednak tutaj, na stałym lądzie, to nie przejdzie. Na promie kobiety bardzo rzadko pojawiały się drugi raz. W tym miejscu natomiast w każdy weekend przychodzą te same. Rzecz jasna, łudziłem się na początku i kilka razy wyszedłem z różnymi panienkami. Tylko że one później wracały do baru i chciały czegoś więcej. Ja nie chciałem. Moim celem było tylko zgięcie ich wpół i pieprzenie, żeby zaspokoić swoje potrzeby. A one oczekiwały pocałunków, przytulania i związku.
Dlatego przestałem interesować się kobietami, które spotykałem w pracy. Ciężko było znaleźć taką, która chciałaby tego samego, co ja. Potrzebowałem jedynie dobrego, ostrego seksu, bez zobowiązań i jakichkolwiek uczuć. Czasami coś tam się trafiało, jak ślepej kurze ziarno, jednak od dłuższego czasu mój fiut nie poczuł na sobie ciepłej cipki. Chciałem nawet założyć konto na portalu randkowym, jednakże Leksi wyraziła się dość jasno, co sądzi na ten temat.
– Przygotowałeś wszystko na wieczór? – pyta Gośka, wpadłszy do klubu niczym tornado.
– Tak jest, proszę pani – odpowiadam z uśmiechem.
Gośka jest dziewczyną mojego brata i polubiłem ją z całego serca. Idealnie do siebie pasują z Filipem i cieszę się, że stała się częścią naszej rodziny.
– Zamówiłam tort, przywiozą go za dwie godziny – mówi z wrednym uśmieszkiem, więc domyślam się, że to nie będzie taki zwykły tort z kwiatuszkami.
– Czy tort jest odpowiedni, żeby pokazać go w miejscu publicznym? – pytam.
– Proszę cię! Kobiety chodzą tu z cyckami na wierzchu i odkrytą dupą! Ten tort nikogo nie zgorszy – odpowiada Gośka, zbywając mnie machnięciem ręki.
– To dobrze – mówię tylko, gdyż nie zamierzam dyskutować o dużych dekoltach i krótkich spódniczkach. Nie mam nic przeciwko temu, przynajmniej mam o czym myśleć pod prysznicem.
– Prezent dla Magdy może kogoś zgorszyć, ale jest szansa, że rozpakuje go dopiero w domu. – informuje z uśmieszkiem Gośka.
– Jesteś niemożliwa – stwierdzam i nalewam jej szklankę wody.
– Jestem zajebista.
– Nikt się o to nie sprzecza – śmieję się.
– No raczej, nie ma co sprzeczać się z prawdą – podsumowuje Gośka.
Nie spotkałem w życiu tak szczerej i wesołej kobiety. Jest istną torpedą i doskonale uzupełniają się z moim bratem – zarówno w pracy, jak i w domu. Moja mama ją ubóstwia i traktuje jak prawdziwą córkę. W całkowicie naturalny sposób stała się częścią naszej rodziny, tak jakby od zawsze nią była. Kiedyś też spotkałem taką kobietę, planowałem z nią przyszłość i widziałem nas razem, starzejących się. No cóż, ona okazała się kłamliwą suką i zrujnowała mi kawał życia. Od tamtego czasu nie zaufałem już żadnej kobiecie i nie stworzyłem związku. Nadal nie zamierzam tego robić. Istnieje dla mnie tylko fizyczne zbliżenie, spełnienie… Życie bardzo często zmienia nasze podejście, nastawienie, zmienia nas jako ludzi… Kiedyś chciałem mieć dom, rodzinę, a teraz jestem po prostu samotnym wilkiem. I jest mi z tym dobrze.
– Coś czuję, że klub może tego nie wytrzymać – mówię z uśmiechem.
Miałem już okazję widzieć, jak te trzy kobiety potrafią się bawić. Poznałem Magdę jakiś czas temu, kiedy wraz z dziewczynami przyszła do klubu. Od tamtego czasu niejednokrotnie myślałem o niej pod prysznicem. To bardzo piękna i seksowna kobieta, ale jest poza moim zasięgiem. Nie sądzę, aby interesował ją szybki numerek, bez zobowiązań.
– I tutaj się z tobą zgadzam. Po tylu latach może robić, co tylko chce. I w końcu jest wolną kobietą – odpowiada Gośka.
Ustalamy jeszcze wszystkie szczegóły dzisiejszego wieczoru. Generalnie Gośka nie wymaga zbyt wiele. Dziewczyny mają mieć zapewnione miejsce i alkohol – nic nadzwyczajnego.
– Słuchaj, mam jeszcze jedną sprawę – dodaje Gośka.
– Tylko nie każ mi organizować miłego i sympatycznego pana, który zajmie się Magdaleną i jej cipką – mówię, chociaż z chęcią zgłosiłbym się na ochotnika.
– Miłego i sympatycznego już miała, chociaż zajmował się nie tylko jej cipką. Nieważne. Chodzi o święta.
Robi mi się nieco żal Magdaleny. Zdrada to dla mnie największe świństwo. Zdrada i kłamstwo – tego w moim życiu nie toleruję. Sytuacja jest o tyle gorsza, że oni byli przecież po ślubie. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zdradzać własną żonę? W sumie mój brat mógłby coś na ten temat powiedzieć. Filip miał żonę, która okazała się kłamliwą suką i o mały włos nie zniszczyła jego relacji z Gośką. Na szczęście dla nas wszystkich sytuacja została opanowana.
– Halo! Słyszysz mnie? – Gośka wyrywa mnie z zamyślenia.
– Słyszę. Co w związku ze świętami? – pytam.
– Mam taki pomysł, żeby zaprosić waszych rodziców, Maję i oczywiście ciebie. Chciałabym, żebyśmy wszyscy razem spędzili ten czas na Kaszubach – mówi z iskierkami w oczach.
To miłe z jej strony, że chce ten czas spędzić z nami wszystkimi. Obawiam się, że Filip miałby spory dylemat, gdyby miał wybierać, gdzie chce być w czasie świąt. Kocha rodzinę, ale przecież takim samym uczuciem darzy siedzącą przede mną kobietę.
– Myślę, że to genialny pomysł – odpowiadam zupełnie szczerze.
– Cudownie. W takim razie potrzebuję twojej pomocy. – Tym razem w jej oczach migają psotne ogniki.
– Co wymyśliłaś tym razem? – pytam i już wiem, że coś siedzi pod tą jej rudą czupryną.
– Po pierwsze, Filip nie może o niczym wiedzieć. Dopilnuję, żeby kupił bilet do Szwecji na ostatni możliwy dzień. Ty dopilnuj, żeby twoi rodzice i Maja o niczym mu nie powiedzieli. Przyjadą do Polski przed jego wylotem i zrobimy mu niespodziankę! – mówi uradowana Gośka.
– A podobno ty nie lubisz niespodzianek! – śmieję się głośno.
Cieszę się, że tak się stara dla mojego braciszka. Jego była żona by mu nawet kanapki na śniadanie nie przygotowała, bo wymagałoby to od niej zbyt wiele wysiłku. Gośka na miesiąc przed świętami planuje, jak zrobić mu wspaniałą niespodziankę i nie przeszkadza jej, że trochę się przy tym nabiega.
– Ja nie lubię niespodzianek, ale strasznie uwielbiam je robić. Poza tym, no ja pierdolę, mówimy o Filipie. Dla niego skoczyłabym w ogień – stwierdza z szerokim uśmiechem.
– Wiem, wiem. Spokojnie, pomogę ci – zapewniam ją.
– Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Widzimy się wieczorem – żegna się ze mną.
Nie pozostaje mi nic innego, jak przygotować miejsce na wieczorne świętowanie rozwodu. Niestety, ostatnio coraz częściej odbywają się u nas takie imprezy. Powiedziałbym, że zbyt często. Odnoszę wrażenie, że trzydzieści lat temu miłość miała zdecydowanie większą wartość.
Opuszczam moje rodzinne strony ze spokojnym sercem. Czuję żal, to oczywiste. Tylko że w tym wszystkim znajduję jeden plus – w końcu mogę być sobą. Mam trzydzieści lat i dopiero teraz zaczęłam podejmować samodzielne decyzje. Może kiedyś będę ich żałować, nie mam pojęcia. Dzisiaj jednak jestem szczęśliwa i wiem, że gdyby nie pomoc Leksi i Gośki, mogłoby być różnie. Jeszcze dziś planują zabrać mnie na imprezę, a ja zamierzam dobrze się bawić.
Zima w tym roku zapowiada się obiecująco. Co roku powtarzają, że nadchodzi zima stulecia, jednakże teraz coś jest na rzeczy. Droga do Torunia zajmuje mi znacznie więcej czasu, ponieważ strasznie sypie śnieg. Mimo wszystko bardzo się cieszę, zawsze lubiłam zimę i w tym roku zamierzam się nią radować po swojemu. Krystian nie darzył sympatią tej pory roku, więc nie było żadnych wyjazdów na narty ani tym podobnych. Nawet na spacery chodziłam sama. W sumie latem też jakoś specjalnie często ze mną nie wychodził.
Im dłużej myślę o naszym małżeństwie, tym częściej się łapię na tym, że nie znałam tego człowieka. Dużo czasu spędzałam sama, bo on wiecznie był zajęty pracą. Kiedy chciałam mu pomóc, twierdził, że mam sobie nie zaprzątać głowy takimi rzeczami. Na szczęście wyperswadowałam mu pomysł z gosposią, ja zawsze kochałam gotowanie i nie zamierzałam z tego rezygnować.
W moim rodzinnym domu była gosposia, cudowna pani Ulka. Lubiłam spędzać z nią czas, rozmawiać i gotować. Z dzieciństwa nie pamiętam mamy, pamiętam panią Ulkę… To właśnie ona codziennie ze mną rozmawiała, słuchała mnie, bawiła się ze mną i uczyła gotowania. Świąteczne przygotowania kojarzą mi się tylko z nią, moja matka zawsze przychodziła na gotowe i potrafiła jedynie krytykować.
Święta… Pierwszy raz w życiu spędzę je samotnie… Postaram się jednak, aby były wyjątkowe, takie, o jakich zawsze marzyłam.
Docieram do mieszkania strasznie głodna, więc czym prędzej przygotowuję tortillę z kurczakiem i warzywami. Kuchnia w moim gniazdku jest spełnieniem marzeń. Nie jest tak wielka jak w naszym domu z Krystianem. Tamto pomieszczenie było bardziej na pokaz, obecne jest w stu procentach moje.
Kuchnia połączona jest z salonem, razem stanowią jedną wielką przestrzeń. Po lewej stronie znajdują się meble i sprzęty – postawiłam na klasykę, białe fronty i drewniane blaty. Lubię też żółty kolor, więc na szybie między meblami widnieją rozrzucone cytryny na białym tle. Kilka szafek oraz zlew znajdują się pod oknem i kiedy teraz przy nich stoję, mogę podziwiać padający śnieg. Mam również okrągły stół i cztery krzesła. Prawą stronę tego pomieszczenia zajmuje mój kącik wypoczynkowy. Zakupiłam dwie sofy, mały stolik, no i telewizor. Wczoraj wybrałam się na małe zakupy, aby nieco udekorować moje gniazdko. Uwielbiam świece, kupiłam ich całkiem sporo i rozstawiłam po całym mieszkaniu.
Po skończonym posiłku ogarniam kuchnię i kieruję się do sypialni z garderobą. Nie jest wielka, zmieściło się w niej jedynie podwójne łóżko i stolik nocny. Chciałam jednak, aby garderoba miała odpowiedni rozmiar, bo przecież musiałam gdzieś zmieścić wszystkie ubrania. Mam ich całkiem sporo, biżuterii też, no i butów. Tych mam zdecydowanie za dużo jak na jedną osobę.
Wchodzę do garderoby i szukam odpowiedniej kreacji na wieczór w klubie. Ostatecznie decyduję się na sukienkę przekładaną, która idealnie podkreśla mój biust i opina ciało. Kiecka ma co prawda długi rękaw, jednak ramiona są całkowicie odkryte. Jest żółta, radosna – jak ja dzisiaj. Do tego włożę wysokie kozaki i jestem gotowa. Odkładam sukienkę na puf i śmieję się sama do siebie, wyobrażając sobie minę mojej matki, gdyby mnie w niej zobaczyła.
Mam jeszcze dwie godziny, zanim pojawią się dziewczyny i postanawiam je wykorzystać na relaksującą kąpiel. Zapalam świeczki, biorę lampkę wina i wchodzę do gorącej wody. Przypominam sobie dzisiejszą rozprawę, kiedy sędzia zapytała Krystiana o to, czy jest pewien, że powinniśmy się rozstać.
– Jeśli moja żona chce się rozstać, nie zamierzam jej tego utrudniać – powiedział tylko.
I tyle. No ja pierdolę! Ani przez sekundę nie próbował o nas walczyć! Nawet przez jedną pierdoloną sekundę! Nic nie znaczyłam dla tego człowieka. Nigdy. Może i kiedyś mu się spodobałam, jednak nigdy mnie nie pokochał. Kiedy ze sobą chodziliśmy, był zupełnie inny. Wydawało mi się, że wtedy darzył mnie jakimś uczuciem. Starał się, zależało mu… Na kasie moich rodziców, jak się okazuje. Sposób, w jaki on zrezygnował z naszego małżeństwa… Ja nawet z kotem bym się nie umiała tak rozstać. Szczerze? Lepiej mi samej. Wolę spędzać wieczory samotnie niż siedzieć obok kogoś, kto nawet przytulić mnie nie potrafił. Wiecznie grzebał w telefonie. Z perspektywy czasu mogę się domyślać, że pisał z jakimiś panienkami.
Unoszę lewą ręką kieliszek z winem i cykam zdjęcie. Wysyłam je do Gośki i Leksi, z dopiskiem: „Za wolność”. Natychmiast dostaję w odpowiedzi wielkie serduszko od Leksi, natomiast Gośka pisze: „Co ty? Jakiś seans spirytystyczny robisz? Nas nie zaprosiłaś?”. Śmieję się, bo rzeczywiście, może to tak wyglądać. Kiedy spoglądam ponownie na zdjęcie, widzę lampkę wina i mnóstwo świec. Nic na to nie poradzę, teraz mam swoje mieszkanie i mogę palić tyle świec, ile zechcę. Krystian nigdy tego nie lubił, twierdził, że to wygląda jak na cmentarzu. Cóż, małżeństwo umarło, to i świeczkę można zapalić…
Spoglądam w lustro, dumna ze swojego wyglądu. Jestem dość wysoka i szczupła, bo ciężko na to pracowałam. Moja mama zawsze powtarzała, że kobieta musi być piękna i szczupła; tylko wtedy będzie szczęśliwa. Gówno prawda! Pani Ulka był bardzo krągłą kobietą i nigdy w życiu nie spotkałam szczęśliwszej osoby. Przestałam się tak bardzo męczyć na siłowni, jednak waga nie wystrzeliła strasznie w górę. Kurczę, mam wrażenie, że wszystko robiłam zgodnie z życzeniem mamy, taty jakoś nigdy nie było. Zawsze był czymś zajęty albo po prostu poza domem.
Wracam wzrokiem do lustra i patrzę na moje włosy. Są bardzo długie i czarne. Z natury kręcone, ale zawsze starannie je prostowałam, za namową mamy, rzecz jasna. Dzisiaj wyjątkowo postawiłam na naturalność. No może nie było to do końca zaplanowane, jednak kąpiel tak mi się spodobała, że nie wystarczyło mi już czasu na prostowanie. Mam brązowe oczy, więc delikatnie je podkreślam. Patrząc na siebie, stwierdzam, że mój były mąż by mnie nie poznał. A mnie bardzo podoba się nowa Magdalena.
– O, ja pierdolę! Gwiazdo ty nasza! – woła Leksi, wchodząc do mieszkania.
– Kiedy zdążyłaś sobie zrobić takie włosy?! – pyta Gośka.
– To moje! Naturalne! – odpowiadam.
– Kurde, wiedziałam, że masz kręcone włosy, ale nie sądziłam, że tak zajebiście kręcone! – Leksi również jest zaskoczona.
– Wyprostuj je jeszcze raz, a spalę wszystkie prostownice w Toruniu! – ostrzega Gośka.
– Dobra, już dobra. Mnie też się tak bardziej podoba – przyznaję.
– Ruszać tyłki! Taksówka czeka na dole! – przypomina nam Leksi.
Wkładam cieplutki płaszcz i jestem gotowa do wyjścia. Zamierzam dobrze się bawić dzisiejszej nocy. W końcu mam co świętować.
Liczba gości w klubie nieco mnie zaskoczyła – najwyraźniej pogoda nie przeszkodziła im w dotarciu na imprezę. Zrobiło się bardzo zimowo, śnieżnie, i to w ciągu zaledwie dwóch dni. Mam dzisiaj sporo roboty, jednak najważniejszym punktem na liście jest zapewnienie Gośce, Leksi i Magdzie wszystkiego, czego potrzebują. Jak tego nie zrobię, obie mnie zjedzą. Przygotowałem dla nich stolik, szampan już się chłodzi, a tort czeka w chłodni. Jak na możliwości i fantazję Gośki, jest nawet przyzwoity. Jeśli nagiego faceta, leżącego na ziemi można nazwać czymś przyzwoitym. Nad nim stoi seksowna kobieta w czarnych, długich włosach i łopatą w ręce. Myślałem, że źle widzę, kiedy zauważyłem leżące obok faceta genitalia. Chyba muszę ostrzec mojego brata, żeby broń Boże, nigdy nie podpadł Gośce. Na wszelki wypadek, wysyłam mu też zdjęcie tortu, aby wiedział, co go czeka, jak zdradzi swoją kobietę.
Panie zjawiają się w klubie parę minut po dwudziestej pierwszej. Z daleka zauważam Leksi, a kiedy podchodzi do mnie, pytam:
– Gdzie zgubiłaś koleżanki?
– Poszły do toalety, za chwilę przyjdą. Masz dla nas miejsce? – odpowiada z uśmiechem.
– No oczywiście! – zapewniam i prowadzę ją do stolika, który został dla nich przygotowany.
Dzisiaj wyjątkowo nie siadają przy tym stoliku, co zawsze. Specjalnie wybrałem ten, który znajduje się najbliżej baru. Marcel i Filip nie zostali zaproszeni na imprezę, aczkolwiek przykazali mi, że mam mieć dziewczyny na oku.
– Przyniosę tort. A swoją drogą, widziałaś go? – pytam Leksi.
– Nieee… Gośka powiedziała, że to niespodzianka.
Zabieram tort i podchodzę do stolika, a kiedy zauważam siedzącą przy nim piękność, czuję, że krew napływa w dolne rejony mojego ciała. Magda ma dzisiaj zupełnie inną fryzurę i wygląda obłędnie. Mój fiut aż poruszył się niespokojnie. Jak można bzykać inne, mając w domu tak seksowną kobietę?! Zawsze gustowałem w blondynkach, ale ta czarnulka już dawno zrobiła na mnie wrażenie. Dzisiaj wygląda jeszcze lepiej niż zwykle. To na pewno przez burzę loków na głowie.
– O! Mamy torcik! – mówi uradowana Gośka.
Pozostałe panie przyglądają się scenie przedstawionej na powierzchni tortu i parskają śmiechem.
– Mam nadzieję, że ci się podoba. Długo nad nim myślałam – dodaje dumnie Gośka, wręczając tort Magdzie.
– Jakbyś znała moje myśli! – śmieje się Magda.
– Jeśli będziecie czegoś potrzebować, Ania jest do waszej dyspozycji – mówię, po czym wracam za bar.
Zerkam co chwilę w stronę dziewczyn, aby mieć pewność, że wszystko jest w porządku. No dobra, może trochę się gapię na młodą rozwódkę i żałuję, że nie jest gościem na promie. Wtedy mógłbym pójść z nią do łóżka. Ale ona jest przyjaciółką Gośki i Leksi. Gdybym ją przeleciał, obie zrobiłyby ze mną to, co przedstawia scena na torcie. Już wielokrotnie zastanawiałem się, jak mógłbym spełnić swoje fantazje z Magdą w bezpieczny sposób. Niestety, nie ma szans. Gdyby Gośka się dowiedziała, powiesiłaby mnie za jaja. Wolę nie ryzykować, bo mój fiut jest dla mnie bardzo cenny.
W pewnym momencie Gośka podchodzi do baru i wyciąga z jednej z szafek pakunek.
– Skąd to się tu wzięło? – pytam zaskoczony.
– Włożyłam to rano, przecież musiałam gdzieś schować prezent – odpowiada radośnie.
Panie są już nieco wstawione i wesolutkie. Kiedy wręczają Magdzie prezent, ta jest bardzo zaskoczona. Jej mina natomiast zupełnie się zmienia, gdy rozpakowuje paczuszkę. Po chwili otwieram paszczę ze zdumienia, kiedy zauważam, jak ta piękna kobieta wyjmuje wibrator… Natychmiast robię się zazdrosny o sprzęt, który poczuje dzisiaj na sobie jej cipkę, a mój fiut, kolejny raz, jedynie moją dłoń.
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
Nakładem wydawnictwa AMARE ukazały się również:
Droga Czytelniczko,
serdecznie zapraszamy Cię do polubienia naszego profilu facebook.com/WydawnictwoAMARE. Dzięki temu jako pierwsza dowiesz się o naszych nowościach wydawniczych, przeczytasz i posłuchasz fragmentów powieści, a także będziesz miała okazję wziąć udział w konkursach i promocjach.
Przyłącz się i buduj z nami społeczność, która uwielbia literaturę pełną emocji!
Zespół
Oblicza miłości. Tom III. Pokochaj mnie
ISBN: 978-83-8219-662-7
© M.F. Mosquito i Wydawnictwo Amare 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt
jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu
wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.
Redakcja: Wioletta Cyrulik
Korekta: Magdalena Brzezowska-Borcz
Okładka: Izabela Surdykowska-Jurek
Wydawnictwo Amare należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Zaczytani sp. z o.o. sp. k.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek