Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Biblijna opowieść o słabeuszu, który pokonał olbrzyma, bo zaufał Bogu, znana jest wszystkim. Lucado opowiada jednak o walce Dawida z Goliatem, która toczy się nie przed tysiącami lat, lecz w naszym życiu. Każdy z nas staje wobec przeciwności, które wydają się nie do pokonania. Bywa, że jesteśmy poddawani próbie, której inni, silniejsi i wspanialsi od nas, nie zdołali przejść. Lucado stawia za wzór Dawida i przekonuje, by się nie poddawać, by walczyć, nawet wtedy, gdy jak Dawid nagrzeszymy, zaprzepaścimy wszystkie szanse i wydaje się, że zawiedliśmy na całej linii.
MAX LUCADO, ur. 1955 r., jest autorem kilkunastu książek utrzymujacych się niezmiennie na amerykańskich listach bestsellerów. Dobrze znany mieszkańcom Stanów Zjednoczonych także jako sławny pastor i mówca wystepujący w wielu programach telewizyjnych i radiowych. W roku 2005 Reader’s Digest ogłosił Maxa Lucado „Najlepszym Pastorem Ameryki”. Jest żonaty, ma trzy córki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 263
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Lista osób, które przyczyniły się do powstania tej książki jest bardzo długa. Każda znich zasługuje na owację na stojąco iprawo do wcześniejszej emerytury.
Najpierw redaktorki: Liz Heaney iKaren Hill. Mogłybyście napisać całą książkę otym, jak przynaglać do pracy tępego autora.
Steve iCheryl Green. Gdyby nad naszym krajem czuwali tacy jak wy koordynatorzy, wszyscy sypialiby bezpieczniej. Dziękuję wam za milion ijedną trafnych decyzji.
David Boberg oraz ludzie zwydawnictwa W. Reprezentujecie najwyższe standardy edytorstwa.
Susan Ligon. Twój zapał idbałość oszczegóły można jedynie porównać zTwoim oddaniem Chrystusowi. Przyjmij słowa wdzięczności.
Sam Moore, Mike Hyatt oraz wszyscy pracownicy wydawnictwa Thomas Nelson. Nawet jeśli istnieje lepszy zespół współpracowników, ja go nigdy nie spotkałem.
Osoby pełniące posługę wOak Hill Church, cały personel oraz starsi tego Kościoła. Bądźcie nadal domem iprzystanią dla każdego serca.
Moje współpracownice zUpWords: Becky, Margaret iTina. Tyloma darami obdarzył was Pan isame jesteście Jego darem!
Eugene Peterson. Każda twoja książka porusza mnie do głębi. Leap over the Wall zmieniła moje życie. Wybacz, gdy to, co piszę, przypomina Twoje słowa; wtakiej sytuacji Tobie należy się uznanie.
Carol Bartley. Scotland Yard powinien mieć takiego detektywa. Twoje umiejętności redaktora budzą mój respekt ipodziw.
Steve Halliday. Dziękuję za kolejny przewodnik do tekstu.
David Treat. Twoje modlitwy przydały skrzydeł moim słowom iwzniosły je do nieba.
Moje trzy córki, Jenna, Andrea, Sara. Zkażdym dniem coraz piękniejsze. Zkażdym dniem coraz bardziej pobożne.
I wreszcie Denalyn. Jeśli jest jakieś prawo, ograniczające miłość męża do żony, już dawno powinienem być wwięzieniu. Po dwudziestu pięciu latach wciąż mnie olśniewasz ifascynujesz.
I oto, gdy wstał Filistyn, szedł izbliżał się coraz bardziej ku Dawidowi, Dawid również pobiegł szybko na pole walki naprzeciw Filistyna.
1 Sm 17,48
Szczupły chłopak, jeszcze bez zarostu, klęka przy strumieniu. Kolana ma ubłocone, wartki nurt chłodzi mu dłonie. Gdyby nie to, że inne myśli zaprzątają mu wtej chwili głowę, spostrzegłby pewnie swe odbicie wwodzie. Włosy koloru miedzi. Twarz radosna, ogorzała od słońca, no ioczy, na widok których wzdychają izraelskie dziewczęta. On jednak nie klęczy nad strumieniem, by przypatrywać się swemu odbiciu, lecz szuka wwodzie kamieni. Najlepiej gładkich. Takich, które można włożyć do pasterskiej sakwy, takich, które nadadzą się do pasterskiej procy. Płaskich, dobrze wyważonych, które umieszczone wprocy iwyrzucone zogromną siłą potrafią przebić czaszkę lwa, niedźwiedzia lub, jak wtym wypadku, potężnej postury przeciwnika.
Goliat przygląda się chłopcu ze wzgórza, patrzy z niedowierzaniem, iwydaje się, że jeszcze chwila, awybuchnie szyderczym śmiechem. On icała zgraja Filistynów zamienili swoją połowę doliny wlas włóczni. Stoją ipomrukują – żądna krwi banda oprychów jak zgangu motocyklowego, cuchnąca potem, zwytatuowanymi ramionami. Goliat góruje nad nimi wszystkimi. Ma bez mała dwa metry wzrostu, nanogach nagolenice, ajego zbroja waży ponad sześćdziesiąt kilo. Stoi iwydaje zsiebie groźne pomruki, niczym zapaśnik przed walką omistrzostwo świata we wrestlingu. Na szyi ma metalową obrożę, ciało opina mu szeroki, skórzany pas. Bicepsy omało nie rozsadzą skóry, widać potężne mięśnie ud, ajego donośny, niski głos niesie się na drugą stronę doliny: „Oto urągałem dzisiaj wojsku izraelskiemu. Dajcie mi człowieka, będziemy zsobą walczyć!” (1Sm17,10). No, który podejdzie ibędzie walczył jak mężczyzna zmężczyzną?! Pokażcie, co potraficie!
Nikt zIzraelitów się nie odważył. Aż do dzisiaj, kiedy przybył Dawid.
Dawid zjawił się dzisiejszego ranka. Zostawił owce pod opieką innych, żeby zanieść jedzenie, chleb iser dla braci na polu bitwy. Słyszy, jak Goliat urąga Bogu, inie waha się ani chwili. Bierze do ręki kij, wybiera ze strumienia pięć gładkich kamieni, wkłada je do sakwy isięga po procę. Potem kieruje się ku Filistynowi (1 Sm 17,40).
Goliat wyśmiewa chłopca idrwi zniego: „Czyż jestem psem, że przychodzisz do mnie zkijem?” (1 Sm17,43). Szczupły, drobny Dawid. Potężnie zbudowany, brutalny Goliat. Wykałaczka naprzeciw tornado. Rowerek kontra tir. Pluszowy pudelek atakujący rottweilera. Jak obstawiasz? Jakie szanse dajesz Dawidowi wstarciu zGoliatem?
Możliwe, że większe, niż dajesz sobie wwalce zwłasnym wewnętrznym wrogiem.
Twój Goliat nie ma miecza ani tarczy. Wymachuje za to groźnie ostrzem bezrobocia, odrzucenia, wykorzystania seksualnego albo depresji. Twój Goliat nie przechadza się wDolinie Terebintu. Za to spaceruje, nic sobie zciebie nie robiąc, po twoim biurze, szkole, po twojej sypialni itwojej klasie. Przynosi zsobą rachunki, których nie jesteś wstanie zapłacić, egzaminy, których nie jesteś wstanie zdać, ludzi, których nie potrafisz zadowolić, strony iczasopisma pornograficzne, którym nie potrafisz się oprzeć, pracę zawodową, której nie możesz zamienić na inną, przeszłość, której brzemienia nie umiesz zsiebie zrzucić, przyszłość, której nie potrafisz stawić czoła.
Znasz dobrze groźny pomruk Goliata.
Dawid stanął twarzą wtwarz ztym, który tubalnym głosem rzucał Izraelitom wyzwanie co dnia: „Tymczasem Filistyn ciągle wychodził zrana iwieczorem istawał tak przez czterdzieści dni” (1 Sm 17,16). Twój Goliat robi to samo. Pierwsza myśl, ledwie się przebudzisz, ostatnia przed snem; twój Goliat kładzie się cieniem na twoim życiu iodbiera smak każdej radości.
Pierwsza myśl, ledwie się przebudzisz, ostatnia przed snem; twój Goliat kładzie się cieniem na twoim życiu iodbiera smak każdej radości.
Od kiedy tak cię dręczy? Krewni Goliata byli odwiecznymi wrogami Izraelitów. Jozue wygnał ich zZiemi Obiecanej trzy wieki wcześniej. Wielu zabił, pozostali jedynie mieszkańcy trzech miast: Gazy, Gat iAszdodu. Wmieście Gat było tylu siłaczy ogromnej postury, co sekwoi wparku narodowym Yosemite wKalifornii. Już wiesz, skąd był Goliat? Widzisz monogram G na jego bluzie? Takie bluzy noszą członkowie drużyny footballowej college’u wGat. Przodkowie Goliata byli dla Izraelitów jak piraci dla brytyjskiej marynarki wXVII iXVIII wieku.
Żołnierze Saula na widok Goliata mruczeli pod nosem: „Znowu oni. Mój ojciec walczył zjego ojcem. Mój dziad walczył zjego dziadem…”.
Ty tonem beznadziei wypowiadasz podobne słowa: „Pracuję jak oszalały, tak samo jak mój ojciec”. „W naszej rodzinie wszyscy się rozwodzili irozwodzą”. „Moja mama też nie miała przyjaciół. Czy tak ma być zawsze?”.
Goliat: Zabijaka zdoliny. Twardziel mocniejszy niż stal. Pomrukuje groźniej niż dwa amoże itrzy dobermany. Czeka na ciebie już od rana, dręczy cię nocami. Prześladował twoich przodków, ateraz uwziął się na ciebie. Zasłania ci słońce isprawia, że trwasz pogrążony wcieniu zwątpienia. „Gdy Saul iwszyscy Izraelici usłyszeli słowa Filistyna, przelękli się iprzestraszyli bardzo” (1Sm 17,11).
Ale po co ci otym wszystkim opowiadam? Doskonale znasz Goliata. Rozpoznajesz jego krok ikulisz się na sam dźwięk jego głosu. Widziałeś swego potwora. Ale czy to wszystko, co widziałeś? Znasz jego głos, ale czy tylko ten głos słyszałeś? Dawid widział isłyszał coś jeszcze. Przeczytaj słowa wypowiedziane przez niego, nie wczasie walki zGoliatem, ale te pierwsze zapisane wBiblii. „Odezwał się Dawid do stojących obok niego ludzi: »Co uczynią takiemu, który pokona tego Filistyna iodejmie hańbę od Izraela? Kto to jest ten nieobrzezany Filistyn, który urąga wojsku Boga żywego?«” (1Sm 17,26).
Widziałeś swego potwora. Ale czy to wszystko, co widziałeś?
Gdy Dawid pojawia się wBiblii, od razu mówi oBogu. Żołnierze nie wspomnieli oNim ani słowem, jego bracia nigdy nie wymienili Jego imienia, ale Dawid wkracza na scenę iod razu mówi oBogu żywym. Tak samo postępuje wrozmowie zSaulem. Żadnej gadaniny otym, jak rozegra tę walkę ani jakie ma szanse. Tylko zrodzone zBoga, wypowiedziane zprzekonaniem słowa: „Pan, który wyrwał mnie złap lwów iniedźwiedzi, wybawi mnie również zręki tego Filistyna” (1Sm 17,37).
Kontynuuje ten wątek wrozmowie zGoliatem. Kiedy siłacz szydzi zDawida, ten mu odpowiada:
Ty idziesz na mnie zmieczem, dzidą izakrzywionym nożem, ja zaś idę na ciebie wimię Pana Zastępów, Boga wojsk izraelskich, którym urągałeś.Dziś właśnie odda cię Pan wmoją rękę, pokonam cię iutnę ci głowę. Dziś oddam trupy wojsk filistyńskich na żer ptactwu powietrznemu idzikim zwierzętom: niech się przekona cały świat, że Bóg jest wIzraelu. Niech wiedzą wszyscy zebrani, że nie mieczem ani dzidą Pan ocala. Ponieważ jest to wojna Pana, On więc odda was wnasze ręce (1 Sm 17,45–47).
Nikt nie mówi oBogu. Dawid nie mówi onikim innym poza Bogiem.
A zatem wnaszej opowieści pojawia się drugi wątek. Coś więcej niż „Dawid kontra Goliat”, amianowicie „myśl oBogu kontra myśl opotworze”.
Dawid widzi to, czego nie widzą inni inie chce widzieć tego, co oni widzą. Wszystkie oczy, zwyjątkiem oczu Dawida, skupione są na ziejącym nienawiścią siłaczu. Wszystkie busole, zwyjątkiem busoli Dawida, nakierowane są na Filistyna. Wszystkie dzienniki podróży, zwyjątkiem dziennika Dawida, opisują dzień po dniu wkrainie troglodyty. Ludzie znają aż za dobrze jego drwiny, jego żądania, jego posturę iciężki krok. Wszyscy zgłębiali wiedzę oGoliacie.
Dawid zgłębiał wiedzę oBogu. Oczywiście, dostrzega mocarza, ale jeszcze wyraźniej widzi Boga. Wsłuchajmy się uważnie wokrzyk wojenny Dawida: „Ty idziesz na mnie zmieczem, dzidą izakrzywionym nożem, ja zaś idę na ciebie wimię Pana Zastępów, Boga wojsk izraelskich” (1Sm17,45).
Zwróćmy uwagę na liczbę mnogą. „Wojsk izraelskich”? Postronny obserwator widzi tylko jedną armię Izraela. Ale nie Dawid. On widzi zjednoczone wojska jak wdniu inwazji na Normandię: anielskie hufce idoborowe oddziały świętych. Moce wichru isiły ziemi. Bóg mógłby zasypać wroga gradem, tak jak to uczynił dla Mojżesza, zburzyć mury miasta, tak jak to uczynił dla Jozuego, cisnąć gromem, tak jak to uczynił dla Samuela1.
Dawid widzi wojska Boga. Aponieważ je widzi, biegnie szybko naprzeciw Filistyna (1 Sm 17,48).
Bracia Dawida chowają twarze wdłoniach, nie tylko zlęku, ale ize wstydu. Saul wzdycha, widząc jak młody Izraelita biegnie na pewną śmierć. Goliat odrzuca głowę wtył iwybucha śmiechem iwtej samej chwili jego szyszak odsłania na chwilę skrawek czoła. Dawid dostrzega cel inie marnuje ani sekundy. Wciszy doliny zamarłej woczekiwaniu rozlega się długi, przeciągły świst procy. Kamień wyrzucony zogromną siłą trafia wczaszkę mocarza. Oczy Goliata zachodzą mgłą, anogi się uginają. Po chwili olbrzym osuwa się na ziemię iumiera. Dawid podbiega ku niemu, wyszarpuje mu miecz zpochwy, dobija go, po czym odcina mu głowę.
Można powiedzieć, że Dawid wiedział, jak odciąć łeb hydrze…
Kiedy ostatni raz udało ci się zrobić to samo? Ruszyć śmiało ku swemu wyzwaniu? Najczęściej wycofujemy się, chowamy się za biurkiem naszej pracy, uciekamy do klubu rozrywki, do łóżka lub wzakazaną miłość. Przez chwilę, przez dzień, przez rok czujemy się bezpieczni, dobrze chronieni, odporni, ale po pewnym czasie nadchodzi urlop lub weekend, przestaje działać alkohol, kochanek lub kochanka porzuca nas iznów słyszymy naszego Goliata, jak grzmi wnaszą stronę tubalnym inapuszonym głosem.
Spróbuj innej taktyki. Rusz bez lęku wstronę Goliata zduszą wypełnioną Bogiem. Potworze rozwodu, nie wejdziesz do mego domu! Hydro depresji? Może ibędę walczyć całe życie, ale nie pokonasz mnie! Potęgo alkoholu, bigoterii, wykorzystywania nieletnich, bezradności izalęknienia, pokonam cię! Kiedy ostatni raz załadowałeś procę, kiedy ostatni raz zaatakowałeś swego potwora?
Tak dawno temu, że nie pamiętasz? Wtakim razie Dawid jest dla ciebie doskonałym wzorem. Bóg powiedział onim: „to człowiek po mojej myśli” (Dz 13,22). Nie nazwał tak nikogo innego. Ani Abrahama, ani Mojżesza, ani Józefa. Pawła nazwał apostołem, Jana swoim umiłowanym uczniem, ale żaden znich nie został nazwany człowiekiem po myśli Boga.
Rusz bez lęku w stronę Goliata z duszą wypełnioną Bogiem.
Czytając historię Dawida, można się zastanawiać, co Bóg wnim widział. Przecież ten człowiek co chwila upadał, aliczba jego klęsk dorównuje liczbie zwycięstw. Fakt, nie stchórzył przed Goliatem, lecz patrzał pożądliwie na Batszebę. Przeciwstawił się szydzącym zBoga wdolinie Filistynom, lecz potem przystał do nich. Jednego dnia wzór rycerskich cnót, następnego brata się zgangsterami. Umiał dowodzić armią, anie potrafił pokierować własną rodziną. Dawid ogarnięty szałem izłością. Dawid płaczący. Spragniony krwi. Głodny Boga. Osiem żon. Jeden Pan.
Człowiek po myśli Boga? To, że takim był w Bożych oczach, daje nadzieję nam wszystkim. Biografia Dawida nie nadaje się na hagiografię. Niezłomni w wierze i postępowaniu kręcą głową z dezaprobatą, analizując szczegóły jego postępowania. Dla nas jednak są one źródłem otuchy. Dawid i my jedziemy na tym samym wózku. Raz nam udaje się skoczyć do wody, robiąc w powietrzu śrubę, innym razem boleśnie uderzamy brzuchem o taflę; raz nam wychodzi wspaniały suflet, następnym razem przypalamy tosty. Kiedy Dawid miał dobrą passę, nie było lepszego od niego. Kiedy miał złą passę, trudno było znaleźć większego grzesznika lub nieudacznika. Bohater po myśli Boga był bohaterem w kratkę.
Potrzebny nam jest przykład Dawida. Przeciwnicy potężniejsi od nas czyhają na nas za rogiem. Porażka. Chęć zemsty. Gryzące sumienie. Naszą wewnętrzną biografię można czytać jak spis walk zapaśników:
„W finale zmierzą się Krzysztof Ustatkowany i Krzycho z akademika”.
„W wadze do 70 kilogramów mamy naprzeciwko siebie miłą Elżunię i znaną światu Elę złośnicę gotową wyrwać serce każdej, która stanie jej na drodze”.
„W lewym narożniku małżeństwo Jakuba i Anny. W prawym do ataku przygotowuje się znana z demolki życia rodzinnego Podejrzliwość”.
Silniejsi od nas przeciwnicy. Musimy stawić im czoła. Ale nie musimy tego robić sami. Najpierw skupmy się ze wszystkich sił na Bogu. Ilekroć Dawid tak postępował, upadali jego przeciwnicy. Kiedy tego nie robił, sam upadał.
Otwórz Biblię i przekonaj się sam. Przeczytaj rozdział 17 Pierwszej Księgi Samuela i wypisz sobie to, co Dawid powiedział na temat Goliata.
Ja wynotowałem tylko dwie uwagi. Pierwsza to słowa skierowane do Saula (1 Sm 17,36), druga to słowa, które Dawid rzuca w twarz swemu przeciwnikowi: „Kto to jest ten nieobrzezany Filistyn, który urąga wojsku Boga żywego?” (1 Sm 17,26).
I tyle. Dwa niewyszukane komentarze i żadnych pytań. Żadnego dociekania, ile lat ma Goliat, jakie są jego umiejętności bitewne, jaka pozycja społeczna, jakie IQ. Dawid nie pyta o to, ile waży jego włócznia, jak wielka jest jego tarcza ani co znaczą trupia czaszka i piszczele wytatuowane na jego bicepsach. Dawid wcale nie myśli o maszynie do zabijania, która stoi na przeciwległym wzgórzu i czeka na niego. Zero zainteresowania.
Zamiast tego poświęca wszystkie swoje myśli Bogu. Przeczytajmy jeszcze raz słowa Dawida, zwracając tym razem szczególną uwagę na te miejsca, wktórych odwołuje się do Pana:
„Kto to jest ten nieobrzezany Filistyn, który urąga wojsku Bogażywego?” (1 Sm 17,45)
„Filistyn będzie jak jeden znich, gdyż urągał wojskom Boga żywego” (w. 36).
„Idę na ciebie wimię Pana Zastępów, Boga wojsk izraelskich” (w. 45).
„Dziś właśnie odda cię Pan wmoją rękę. […] Niech się przekona cały świat, że Bóg jest wIzraelu” (w. 46).
„Nie mieczem ani dzidą Pan ocala. Ponieważ jest to wojnaPana, On więc oddawas w nasze ręce” (w.47).
Czy biorąc się za bary zkolejnym dniem, cztery razy częściej przywołujesz wpamięci moc Boga niż stojące przed tobą wtym dniu wyzwania?
Naliczyłem dziewięć takich uwag. Stosunek myśli oBogu do myśli oGoliacie jest jak dziewięć do dwóch. Ajak to wygląda wtwoim wypadku? Czy myślisz ołasce Boga cztery razy częściej niż oswojej winie? Czy twoja lista błogosławieństw od Pana jest czterokrotnie dłuższa od listy twoich skarg izażaleń? Czy przegródka wtwojej głowie znapisem „nadzieja” jest cztery razy bardziej pojemna niż przegródka znapisem „lęki iobawy”? Czy biorąc się za bary zkolejnym dniem, cztery razy częściej przywołujesz wpamięci moc Boga niż stojące przed tobą wtym dniu wyzwania?
Nie? Wtakim razie Dawid to wzór wsam raz dla ciebie.
Niektórzy zwracają uwagę na to, że wtej opowieści nie wspomina się ożadnych cudach. Nie rozstępuje się morze, niema ognistych rydwanów, nie wstaje zgrobu Łazarz owinięty wpłótna. Cudów brak.
Ale przecież jest jeden cud. To sam Dawid. Trochę toporny jeszcze, chodzący cud Boga, który rozświetla jasno tę prawdę:
Myśl o mocarzach, aupadniesz.
Myśl oBogu, aupadną mocarze, stojący na twojej drodze.
Podnieś wzrok, pogromco mocarzy. Bóg, który dokonał cudu, posługując się Dawidem, jest gotów iczeka, by dokonać cudu, posługując się tobą.
Miałem wtedy dwanaście lat. Większość wydarzeń ztamtego okresu zaszło już mgłą. Nie pamiętam ani stopni wszkole, ani dokąd pojechaliśmy na wakacje. Nie wiem, jak miała na imię dziewczynka okasztanowych włosach, która mi się bardzo podobała, ani jak nazywał się dyrektor mojej szkoły. Ale tamten wiosenny wieczór 1967 roku? Pamiętam go tak, jakby to było wczoraj.
Siedzę wsypialni rodziców, zholu dobiega gwar rozmów wsalonie. Przyszli goście, ale ja poprosiłem oto, żebym mógł odejść wcześniej od stołu. Mama upiekła pyszną szarlotkę, ale dzisiaj podarowałem sobie deser. Nie mam ochoty na rozmowy. Nie mam apetytu. Kto wtakiej chwili ma ochotę na szarlotkę lub chce odpowiadać na pytania, jak idzie wszkole?
Siedzę zwzrokiem utkwionym wtelefon.
Spodziewałem się, że zadzwonią już przed obiadem. Nie zadzwonili. Nasłuchiwałem cały czas wczasie obiadu. Telefon milczał. Teraz wpatruję się waparat niczym pies wkość, nie tracąc nadziei, że trener baseballu znaszej szkoły zadzwoni ipowie, że przyjęli mnie do drużyny.
Siedzę na łóżku, obok siebie położyłem rękawicę, iczekam. Słyszę dobiegające zulicy krzyki bawiących się kolegów. Mało mnie to obchodzi. Teraz najważniejszy jest telefon. Bardzo, bardzo chcę, żeby zadzwonił.
Nie dzwoni.
Goście wychodzą. Pomagam posprzątać naczynia ikończę odrabianie lekcji. Tata klepie mnie delikatnie po ramieniu, mama wypowiada pocieszające słowa. Pora kłaść się do łóżka. Atelefon milczał imilczy. To bardzo bolesna cisza.
W perspektywie dorosłego życia fakt, że nie przyjęto mnie do drużyny baseballu ma nikłe znaczenie. Ale dwunastolatek patrzy na świat swoimi oczyma idla niego jest to bolesny cios. Dlatego wciąż myślę, chodząc po domu, co powiem następnego dnia kolegom, kiedy mnie spytają opierwszy trening.
Znasz dobrze ból spowodowany milczeniem telefonu. Wszyscy go znamy.
Znasz dobrze to uczucie. Iwtwoim wypadku telefon, który miał dzwonić, milczał. Ito wpoważniejszych sprawach. Ubiegając się opracę, próbując się pogodzić zdrugą osobą, potrzebując pomocy, cały czas czekaliśmy. Atelefon milczał. Znasz dobrze ból spowodowany milczeniem telefonu. Wszyscy go znamy.
Język nawet ma na to specjalne określenia. „Zostawił ją przy ołtarzu”. „Puściła go wtrąbę”. „Zostali na lodzie”. Ale wróćmy do Dawida.
Jego historia zaczyna się nie na polu bitwy, gdzie zabija Goliata, lecz na wzgórzach Izraela, gdzie pasie owce igdzie wąską ścieżką schodzi kapłan zdługą, srebrzystą brodą. Za nim stąpa ciężko jałówka. Przed nim, wdole, rozpościera się Betlejem. Wjego sercu kotłują się obawy. Rolnicy już go spostrzegli. Ci, co go znają, szepcą do siebie jego imię. Ci, co je słyszą, podnoszą głowę ispoglądają wjego stronę.
Czy to Samuel? Kapłan wybrany przez Boga? Jego matką była Anna, wychował go Heli, apowołał sam Bóg. Kiedy synowie Helego okazali się niegodni, wówczas Samuel został prorokiem. Kiedy Izrael potrzebował duchowej otuchy, Samuel mu jej udzielił. Kiedy Izrael potrzebował króla, Samuel namaścił na władcę Saula…
Samo to imię wywoływało wSamuelu bolesny jęk. „Saul, wysoki ipiękny Saul. Izraelici chcą króla, więc będą go mieć. Chcą przywódcy, więc będą mieć… łajdaka”. Prorok rozejrzał się ukradkiem, przelękniony tym, że być może wypowiedział na głos to, co miało pozostać wjego myślach.
Na szczęście nikt go nie słyszy. Jest bezpieczny, na tyle, na ile może być bezpieczny człowiek, kiedy krajem rządzi król, który popadł wobłęd. Serce Saula coraz bardziej zatwardziałe, wzrok coraz dzikszy. To nie ten władca, co kiedyś. Woczach Boga nie jest już nawet królem. Przecież Pan powiedział do Samuela:
Rzekł Pan do Samuela: „Dokąd będziesz się smucił zpowodu Saula? Uznałem go przecież za niegodnego, by panował nad Izraelem. Napełnij oliwą twój róg iidź: Posyłam cię do Jessego Betlejemity, gdyż między jego synami upatrzyłem sobie króla” (1 Sm 16,1).
I dlatego Samuel idzie teraz ścieżką wstronę Betlejem. Czuje nieprzyjemny ucisk wżołądku, amyśli galopują mu przez głowę. To niebezpieczne namaszczać kogoś na króla, kiedy Izrael ma jeszcze poprzedniego władcę. To prawda, ale jeszcze bardziej niebezpieczne jest, jeśli wtakich niespokojnych czasach naród nie ma przywódcy.
Początek pierwszego tysiąclecia przed Chrystusem trudno uznać za sprzyjający dla luźno powiązanych zsobą plemion, określanych wspólnie mianem Izraela. Jozue iMojżesz to bohaterowie, którzy należą już do przeszłości. Trzy stulecia duchowej zimy ostudziły znacznie wiarę ludu. Jeden zautorów wtaki lakoniczny sposób opisuje sytuację polityczną Izraela między panowaniem Jozuego apojawieniem się Samuela: „Wowych dniach nie było króla wIzraelu. Każdy czynił to, co było słuszne wjego oczach” (Sdz 21,25). Korupcja potęgowała rozkład. Rozprzężenie moralne rodziło brutalność. Lud żądał króla, lecz Saul, miast ocalić okręt, omało co nie posłał go na dno. Pierwszy monarcha Izraela okazał się niedołęgą ipsychotykiem.
A tu jeszcze Filistyni, lud wojowniczy, żądny krwi, rodzący mocarzy isiłaczy, który zmonopolizował wytwarzanie żelaza. Filistyni byli jak niedźwiedzie grizzly; Izraelici jak bezbronne łososie. Filistyni wznosili miasta, Izraelici, podzieleni na plemiona, koczowali wnamiotach. Filistyni wykuwali zżelaza miecze izbroje, Izraelici walczyli za pomocą prymitywnych proc iłuków. Filistyni najeżdżali Izraelitów zhukiem rydwanów, Izraelici brali odwet uzbrojeni wnoże inarzędzia rolnicze. Ba, wjednej zbitew cała armia Izraela miała tylko dwa miecze: jeden przeznaczony był dla Saula, adrugi dla jego syna Jonatana (1 Sm 13,22).
Od wewnątrz korupcja. Od zewnątrz groźba najazdu. Saul był słabym władcą. Naród był jeszcze słabszy. Aco zrobił Bóg? Coś, czego nikt się nie spodziewał. Wysłał niespodziewane zaproszenie do nikomu nieznanej osoby mieszkającej wnikomu nieznanej dziurze.
Bóg wysłał Samuela do Myscowej koło Jasła. Nie, trafniej będzie: „do Dzięgielowa koło Cieszyna”. Albo jeszcze lepiej: „do Koziej Wólki na Kielecczyźnie”.
Prawda, Bóg nie wysłał Samuela do żadnej ztych miejscowości. Ale mógł wysłać. Betlejem wczasach Samuela niewiele się różniło od dzisiejszej Myscowej, Dzięgielowa czy Koziej Wólki ibyło małą, senną wioską, wktórej zatrzymał się czas, usadowioną upodnóża gór, jakieś dwanaście kilometrów na południe od Jerozolimy. Znajdowało się dwa tysiące metrów nad poziomem morza, awokół niego rozpościerały się pokryte zielenią wzgórza przechodzące wnędzne, tchnące surowością tereny, gdzie wypasano owce ikozy. Znała tę wioskę Rut. Jezus pierwszy krzyk po przyjściu na świat wyda pod niebem Betlejem.
Lecz tysiąc lat przedtem, nim wżłobie złożą Niemowlę, do wioski wkracza Samuel, ciągnąc za sobą jałówkę. Ludzie spoglądają na niego zzainteresowaniem izdziwieniem. Prorocy nie odwiedzają Betlejem. Czy przybył tu, by kogoś skarcić czy też chce się tu ukryć? Ani jedno, ani drugie, zapewnia chylący się ku ziemi kapłan. Przybył, by złożyć Panu wofierze jałówkę izaprasza na uroczystość starszyznę oraz Jessego ijego synów.
To, co nastąpiło potem, przypomina wystawę psów rasowych. Samuel przygląda się po kolei każdemu zsynów Jessego niczym sędzia taksujący wzrokiem prowadzone na smyczy czworonogi ijuż, już gotów jest zawiesić na szyi tego czy tamtego medal, lecz za każdym razem Bóg go powstrzymuje.
Najbardziej logicznym wyborem wydaje się Eliab, najstarszy zsynów. To taki miejscowy casanova: falująca czupryna, wyraźnie zarysowany podbródek. Ma obcisłe dżinsy ipokazuje wuśmiechu lśniące, białe zęby. „To ten” – myśli Samuel.
– Mylisz się – powiada Bóg.
Potem wchodzi Abinadab, młodszy brat izawodnik numer2. Chłopak jak zżurnala. Włoski garnitur, buty ze skóry aligatora. Kruczoczarne włosy na żelu. Chcecie króla zklasą? Abinadab umie zadać szyku!
Nie tak człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce (1 Sm 16,7).
Bogu nie zależy na tym, czy ktoś ma klasę. Samuel prosi opokazanie mu trzeciego brata, Szammy. Szamma ma poważną twarz, kocha książki. Może trochę brak mu charyzmy, ale co za umysł! Ukończył uniwersytet imyśli właśnie odoktoracie wEgipcie. „Ukończył zwyróżnieniem szkołę średnią wBetlejem” – szepce Jesse do ucha Samuelowi.
Samuel jest pod wrażeniem, ale Bóg nie. Przypomina kapłanowi: „Nie tak człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16,7).
I tak przechodzi przed Samuelem siedmiu synów Jessego, lecz żaden nie znajduje uznania wjego oczach. Parada dobiega końca. Samuel liczy braci: jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem. – Chwileczkę, Jesse, przecież ty masz ośmiu synów! Macocha Kopciuszka wzdrygnęła się ze złości, słysząc podobne pytanie; Jesse pewnie zareagował tak samo. „Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce” (1 Sm 16,11).
Hebrajskie słowo, które pojawia się woryginale wmiejsce „najmniejszy” to haqqaton. Oznacza ono nie tylko wzrost, ale także pozycję wrodzinie. Haqqaton to najmłodszy, ale inajmniej istotny członek rodziny. Mikrus, maluch.
Pilnowanie owiec to robota wsam raz dla kogoś takiego. Niech idzie tam, gdzie nie będzie sprawiał kłopotów inie narobi szkody. Niech się gapi wniebo iogląda chmurki.
I tam właśnie znajdujemy Dawida; na pastwisku, ztrzodą. Pismo Święte poświęca Dawidowi sześćdziesiąt sześć rozdziałów, więcej niż jakiemukolwiek innemu bohaterowi biblijnemu zwyjątkiem Jezusa. Nowy Testament wymienia jego imię pięćdziesiąt dziewięć razy. To on założy najsłynniejsze miasto świata, Jerozolimę, izamieszka wnim. Syn Boży będzie zwany Synem Dawida. Spod jego pióra popłyną najpiękniejsze słowa psalmów. Będzie nazywany królem, wojownikiem, śpiewakiem oraz pogromcą mocarzy. Ale dzisiaj nie uwzględniono go na spotkaniu wszystkich członków rodziny. Na razie jest zapomnianym dzieckiem, bez żadnych szczególnych zasług ikwalifikacji, przeznaczonym do wykonywania niewdzięcznej pracy wmiasteczku będącym ledwie kropką na mapie.
Co skłoniło Boga do tego, że wybrał właśnie jego? Chcielibyśmy to wiedzieć. Bardzo byśmy chcieli. Wkońcu wszyscy, jak on, byliśmy na pastwisku, zapomniani iwykluczeni.
Męczy nas inuży powierzchowny ogląd, jaki funduje nam społeczeństwo oraz to, że ocenia się nas wzależności od tego, ile centymetrów mamy wtalii, jak duży jest nasz dom, jaki mamy kolor skóry, jakim samochodem jeździmy, jakie nosimy ubrania, czy mamy sekretarkę, czy mamy dyplom wyższej uczelni, czy nie mamy pryszczy. Czy to nie męczące?
Na dalszy plan schodzi ciężka praca. Nasze poświęcenie ioddanie pozostają bez nagrody. Szef przedkłada dekolt nad charakter. Nauczyciel wybiera lizusów zamiast dobrze przygotowanych. Rodzice popisują się faworyzowanym synem lub córką, aoich rodzeństwie woleliby zapomnieć. To Goliat wykluczenia.
Czy masz go już dość? Azatem czas najwyższy przestać się na niego gapić. Czy to ważne, co on, ona lub oni myślą? Liczy się to, co myśli twój Stwórca. „Nie tak człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16,7).
Te słowa napisano zmyślą owszystkich mikrusach społeczeństwa, wszystkich odmieńcach iwyrzutkach. Bóg posługuje się nimi wszystkimi.
Mojżesz uciekał przed ramieniem sprawiedliwości, lecz Bóg posłużył się nim.
Jonasz uciekał przed Bogiem, lecz Bóg posłużył się nim.
Rachab była prostytutką, Samson związał się zniewłaściwą kobietą, Jakub wciąż biegał wkółko, Eliasz uciekł wgóry, Sara straciła wszelką nadzieję, Lot zaprzyjaźnił się zniewłaściwymi ludźmi, lecz Bóg posłużył się nimi wszystkimi.
A Dawid? Bóg ujrzał nastolatka, który służył Mu gdzieś na zapadłej prowincji, gdzie anonimowość miesza się znudą, igłosem brata zawołał do niego: „Dawidzie, chodź, ktoś chce się ztobą zobaczyć!”. Ludzkie oczy widziały tylko wchodzącego do domu chudego chłopaka, cuchnącego owcami, któremu przydałaby się kąpiel, atymczasem Pan powiedział: „Wstań inamaść go, to ten” (1 Sm 16,12).
Bóg bada serca. Kiedy znajdzie takie, które nakierowane jest na Niego, przyzywa ibierze je wposiadanie.
Bóg widział to, czego nikt inny nie dostrzegał: szukające Go serce. Dawid, mimo swoich wszystkich słabości, szukał ipragnął Boga niczym skowronek wschodu słońca. Upodobnił się do Bożego serca, ponieważ podążał za nim. Wostateczności tylko tego chciał ipotrzebował Bóg… Tylko tego chce ipotrzebuje Bóg. Inni oceniają cię po rozmiarze twojej talii lub portfela. Ale nie Bóg. On bada serca. Kiedy znajdzie takie, które nakierowane jest na Niego, przyzywa je ibierze je wposiadanie.
Wracając do tamtego wieczoru, kiedy miałem dwanaście lat… Tak jak mówiłem, telefon nie zadzwonił. Zamiast tego bardzo późno rozległ się dzwonek do drzwi. Wdrzwiach stał trener. Zjego słów wynikało, że mnie wybrali jako pierwszego iże był przekonany, że jego asystent zadzwonił już do mnie ztą wspaniałą wiadomością. Dopiero później poznałem prawdę. Wybrali mnie jako ostatniego. Igdyby nie telefon od mojego taty, pewnie wcale nie byłbym wdrużynie.
Ale tato zadzwonił, przyszedł do mnie trener ibyłem wniebowzięty, że mogę grać.
Historia młodego Dawida upewnia nas co do jednego: twój Ojciec zna twoje serce iwłaśnie dlatego, że je zna, zarezerwował miejsce specjalnie dla ciebie.
Sharon spogląda uważnie wlusterko wsteczne… kolejny raz. Przygląda się twarzom kierowców… kolejny raz. Musi uważać, czy za chwilę się nie pojawi, bo dobrze wie, że nie da jej spokoju… kolejny raz.
„Nic nas nie może rozdzielić” – takie słowa nagrał jej na automatyczną sekretarkę. „Przecież jestem twoim mężem”.
Niekontrolowane wybuchy gniewu Billa, jego pięści, jej posiniaczona twarz, wszystko to doprowadziło do rozwodu. Aon mimo to lekceważy postanowienia sądu, nic sobie nie robi zzakazu zbliżania się do niej idrwi zprawa.
I dlatego Sharon jeszcze raz, kolejny już raz, spogląda wlusterko.
Niedaleko, za rogiem, Adam, młody pracownik biurowy także zachowuje się wdziwny sposób. Zagląda ukradkiem przez uchylone drzwi do gabinetu szefa, akiedy widzi, że wfotelu nikogo nie ma, oddycha zulgą. Przy odrobinie szczęścia jeszcze przez godzinę, może dwie będzie miał trochę spokoju, aż wkońcu zjawi się wdrzwiach szef, jak zwykle na kacu, jak zwykle wściekły ibez pojęcia, co robić.
Szef junior odziedziczył firmę po szefie seniorze. Ale kierowanie nią to dla niego źródło nieustannej frustracji. Idlatego wyładowuje złość istres na pracownikach, bez których przecież jego firma nie mogłaby funkcjonować. Bez takich jak Adam. Szef junior codziennie ruga każdego, kto mu się napatoczy, iklnie na wszystko iwszystkich, apochwała wjego ustach należy do rzadkości.
Sharon ucieka przed mężem, Adam chroni się, jak może, przed swoim szefem, aty? Jakie ogry grasują wtwoim świecie?
Mama, która kontroluje każdy twój ruch. Pomiatający tobą trenerzy. Nauczyciel matematyki, który wpierwszym wcieleniu był pitbullem. Kolega zpracy, który chce cię ustawiać, chociaż nie jest twoim przełożonym. Atakże król, który postanowił przybić włócznią pasterza do ściany.
Ten król to Saul, który zawziął się na Dawida. Biedny Dawid. To, co się stało wDolinie Terebintu, okazało się momentem zwrotnym. Gdy Dawid obciął Goliatowi głowę, woczach Izraelitów stał się bohaterem. Zorganizowano paradę, wiwatowano iwznoszono okrzyki na jego cześć: „Pobił Saul tysiące, aDawid dziesiątki tysięcy” (1 Sm 18,7).
Król wybucha wściekłością, atrzeba powiedzieć, że łatwo wpada wgniew. „I od tego dnia patrzył Saul na Dawida zazdrosnym okiem” (18,9). Już wcześniej nie umie znaleźć spokoju, zbyle powodu eksploduje złością izachowuje się jak rozjuszone zwierzę. Popularność, którą cieszy się Dawid, tylko dolewa oliwy do ognia. Król rzuca dzidą, bo myśli sobie: „Przybiję Dawida do ściany” (18,11).
Saul sześć razy zasadza się na życie chłopaka zBetlejem. Najpierw proponuje mu, by poślubił jego córkę Mikal. Wydaje się, że to gest przyjaźni, ale posłuchajmy, czego domaga się od przyszłego zięcia. Stu napletków Filistynów. „Na pewno któryś znich go zabije” – ma nadzieję. Ale nic ztych rzeczy. Dawid zabija nie stu, adwustu filistyńskich wojowników ijako dowód swojego zwycięstwa przynosi ich napletki (18,25–27).
Saul nie rezygnuje. Nakazuje swym sługom iswemu synowi, Jonatanowi, zabić Dawida, lecz ci odmawiają wykonania rozkazu (19,1). Jeszcze raz próbuje ugodzić go włócznią, lecz chybia (19,10). Śle posłańców do domu Dawida, by ci go zabili, lecz Mikal spuszcza go wkoszu przez okno. Dawidowi zawsze udaje się wostatniej chwili uniknąć niebezpieczeństwa.
Gniew Saula nie daje spokoju Dawidowi. Przecież zawsze był lojalny wobec władcy. Pocieszał go grą na cytrze, gdy króla opanowywał zły duch, ibył nadzieją dla osłabionego narodu. Był dla stojących na progu katastrofy Izraelitów niczym Abraham Lincoln dla Amerykanów; na wskroś uczciwy – uratował naród, nie szukając własnej chwały. „We wszystkich przedsięwzięciach miał powodzenie” (18,14). „Cały Izrael iJuda miłowali Dawida” (18,16). „Dawid odnosił większe zwycięstwa niż wszyscy słudzy Saula. Imię jego stawało się coraz sławniejsze” (18,30).
A tymczasem Saul dyszy złością niczym wulkan iza każdy czyn Dawida odpłaca mu albo spiskiem, albo włócznią. Rozumiemy dobrze pytanie Dawida skierowane do Jonatana: „Cóż ja zrobiłem, czym zawiniłem, czym zgrzeszyłem wobec twojego ojca, że czyha na moje życie?” (20,1).
Jonatan nie odpowiada na to pytanie, bo też nie ma na nie odpowiedzi. Kto bowiem może wytłumaczyć, skąd się bierze gniew Saula?
Kto może wytłumaczyć, dlaczego ojciec pastwi się nad własnym dzieckiem, dlaczego żona poniża męża, dlaczego szef szczuje na siebie nawzajem pracowników? Aprzecież tak się dzieje. Na ziemi wciąż żyją ludzie podobni do Saula. Dyktatorzy torturują więźniów, pracodawcy uwodzą pracownice, ministrowie wykorzystują swoje stanowiska, księża molestują nieletnich, ci, co mają władzę, podporządkowują sobie lub próbują zjednać wnieuczciwy sposób niewinnych ibezbronnych. Wielu Sauli prześladuje współczesnych Dawidów.
A jak reaguje na to Bóg? Czy zrzuca znieba bombę na prześladowcę? Być może chcielibyśmy, aby tak postąpił. Jakkolwiek by było, starł już zpowierzchni ziemi paru faraonów ikilku Herodów. Co zrobi ztym, który uwziął się na ciebie? Nie wiem. Wiem za to, jak zachowa się wobec ciebie. Przyśle ci Jonatana.
Okrucieństwu Saula wobec Dawida Bóg przeciwstawia przyjaźń ilojalność Jonatana. Jako syn Saula Jonatan mógłby darzyć Dawida podobną zawiścią. On miał przecież odziedziczyć tron. Sam żołnierz, walczył zFilistynami, jeszcze kiedy Dawid pasał owce.
Jonatan miał powody, by pogardzać Dawidem, ale nie robił tego. Zachował się wobec niego szlachetnie. Zrobił tak, ponieważ ręka Tego, który tka ludzkie losy, połączyła serca jego iDawida izwiązała je zsobą. „Dusza Jonatana przylgnęła całkowicie do duszy Dawida. Pokochał go Jonatan tak jak samego siebie” (18,1).
Ręka Tego, który tka ludzkie losy, połączyła serca Jonatana iDawida izwiązała je zsobą.
Bóg złączył ich serca tak, że kiedy jedno się poruszało, drugie to odczuwało. Kiedy wjednym było napięcie, napięcie było iwdrugim.
Tego samego dnia, kiedy Dawid pokonał Goliata, Jonatan przyrzeka mu swą lojalność:
Jonatan zaś zawarł zDawidem związek przyjaźni, umiłował go bowiem jak samego siebie. Jonatan zdjął płaszcz, który miał na sobie, ioddał go Dawidowi, jak iresztę swojego stroju – aż do swego miecza, łuku ipasa (18,3–4).
Jonatan każe przyjąć Dawidowi wmiejsce jego pasterskiego stroju swój własny, purpurowy płaszcz, taki, jaki należy się tylko księciu. Kładzie przed Dawidem swój miecz. Jest to ni mniej, ni więcej, koronacja Dawida. Prawowity dziedzic zrzeka się na jego rzecz tronu.
Od tej chwili Jonatan chroni Dawida. Ilekroć syn Saula dowiaduje się ospiskach ojca, ostrzega swego przyjaciela. Kiedy Saul chce dopaść Dawida, Jonatan go ukrywa. Najczęściej ostrzega go wten sposób: „Ojciec mój, Saul, pragnie cię zabić. Od rana miej się na baczności; udaj się do jakiejś kryjówki ipozostań wukryciu” (19,2).
Jonatan daje Dawidowi obietnicę, zapewnia ochronę iszaty. „Czasem przyjaciel przylgnie nad brata” (Prz 18,24). Takim przyjacielem jest dla Dawida syn Saula.
Eh, mieć takiego przyjaciela jak Jonatan… Bratnią duszę, która ochroni, której zależy na naszym dobru inie chce nas wykorzystać do swoich celów, która nie pragnie niczego poza tym, byśmy byli szczęśliwi. Sprzymierzeńca, który pozwoli ci być sobą. Kogoś, przy kim czujemy się bezpieczni. Nie trzeba kontrolować myśli ani ważyć słów. Wiesz, że pomocna dłoń twojego przyjaciela lub przyjaciółki odsieje ziarna od plew, zachowa tylko to, co istotne, aresztę zdmuchnie tchnieniem dobroci2. Bóg dał takiego przyjaciela Dawidowi.
Tobie też dał przyjaciela. Dawid znalazł go wksięciu Izraela, ty możesz go mieć wKrólu Izraela, Jezusie Chrystusie. Czy On nie zawarł przymierza także iztobą? Odchodząc do Ojca, powiedział między innymi: „Ja jestem zwami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).
Dawid znalazł przyjaciela wksięciu Izraela, ty możesz go mieć wKrólu Izraela, Jezusie Chrystusie.
Czy nie zadbał otwoje szaty? Przecież daje ci „białe szaty, abyś się oblókł, anie ujawniła się haniebna twa nagość” (Ap 3,18). Chrystus przyodziewa cię wstrój odpowiedni dla nieba.
Chrystus przewyższa Jonatana. Nie tylko daje ci swój płaszcz, ale itwoje łachmany zmienia wpiękny strój: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali wNim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5,21).
Jezus nas przyodziewa. Itak jak Jonatan, daje nam broń. Zachęca nas: „Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła” (Ef 6,11). Ze swojej zbrojowni daje nam pas prawdy, zbroję sprawiedliwości imiecz Ducha, to jest słowo Boże (por. Ef 6,13–17).
Pragniesz znaleźć prawdziwego przyjaciela? Przecież już go masz. Askoro masz przyjaciela, masz wybór. Możesz mieć cały czas wświadomości złośliwość twego potwora lub dobroć twojego Chrystusa.
Tak jak Jonatan chronił Dawida, podobnie Jezus przysięga, że będzie chronił ciebie. „Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki inikt nie wyrwie ich zmojej ręki” (J 10,28).
Pragniesz znaleźć prawdziwego przyjaciela? Przecież już go masz. Askoro masz przyjaciela, masz także wybór. Możesz skoncentrować się na Saulu lub na Jonatanie, możesz mieć cały czas wświadomości złośliwość twego potwora lub dobroć twojego Chrystusa.
Caroline stara się myśleć oChrystusie. To nie jest takie łatwe. Jak przestać myśleć oczłowieku, który cię zgwałcił? Wszedł do domu Caroline pod pretekstem spotkania wsprawach zawodowych. Nie miała powodu, by mu nie ufać. Znała go osobiście ipracował wpokrewnej branży. Chciał się znią spotkać iporadzić wpewnej sprawie, lecz zabrał jej coś więcej niż tylko czas.
Potem zaprzeczył wszystkiemu istarannie zatarł ślady. Teraz pnie się coraz wyżej jako polityk. Caroline widzi go wtelewizji, spotyka na przyjęciach. Podczas gdy on udaje niewinnego, wniej się wszystko gotuje.
Ale już nie tak samo jak dawniej. Dwa lata po tym, jak została zgwałcona, spotkała swego Jonatana. Przyjaciel powiedział jej oChrystusie – Jego opiece, Jego darach dla człowieka, Jego zaproszeniu. Przyjęła to zaproszenie. Ciągle nachodzą ją wspomnienia tego, co się stało, lecz nie mają już nad nią władzy. Nie jest już sam na sam zSaulem. Dzisiaj szuka Chrystusa, nie zemsty; podejmując kolejne wybory, ma na względzie Jego miłosierdzie, nie okrucieństwo gwałciciela. Rozmyśla ożywej obecności Jezusa iwychwala ją wmodlitwie ipieśniach. Takie postępowanie leczy jej duszę.
Możesz, jeśli bardzo chcesz, skupić się całkowicie na swoim Saulu. Możesz mu dorysowywać rogi na fotografii. Rzucać strzałkami wjego lub jej portret. Sporządzić listę wszystkich doznanych krzywd inauczyć się jej na pamięć: otym, jak odebrał ci dzieciństwo, możliwości awansu, jak zburzył twoje małżeństwo izrujnował zdrowie. Twoje życie, jeśli chcesz, może kręcić się wokół Saula. Rozpamiętuj swój ból icierpienie. Na pewno poczujesz się lepiej.
Czy na pewno?
Jako nastolatek wczasie wakacji często pracowałem przy myciu zbiorników po benzynie ioleju napędowym. Praca na polu wiertniczym to strasznie brudna robota. Ale najbrudniejsze ze wszystkiego jest czyszczenie zbiorników. Osoba odpowiedzialna za te prace zawsze planowała je na lato ibyło to zajęcie dla robotników sezonowych, takich jak ja. (Przy okazji, dzięki, szefie). Wkładaliśmy maski przeciwgazowe, zapierając się, pchaliśmy ogromne, metalowe drzwi iwchodziliśmy do środka, brodząc po kostki wohydnym, paskudzącym wszystko szlamie. Moja mama zawsze po tej robocie paliła moje ubrania, ale paskudny odór pozostawał.
Jak chcesz, możesz znaleźć się wpodobnej sytuacji. Przebywając zbyt długo wstęchliźnie własnych krzywd, wkrótce przesiąkniesz tymi samym trującymi oparami, które napawają cię takim wstrętem.
Czy jest lepsze wyjście? Trzymać się Jonatana. Mniej użalać się zpowodu Saula, bardziej oddawać cześć Chrystusowi. Przyłącz się do Dawida, kiedy głosi wszystkim:
Niech żyje Pan! Moja Skała niech będzie błogosławiona! Niech będzie wywyższony Bóg, mój Zbawca, Bóg, który zapewnia mi pomstę i poddaje mi narody, wybawia mnie od nieprzyjaciół, wynosi nad moich wrogów i uwalnia od gwałtownika. Przeto będę Cię, oPanie, chwalił wśród narodów i będę wysławiał Twoje imię (Ps 18,47–49).
Spaceruj codziennie bez skrępowania po galerii Bożej dobroci. Spisuj dowody Jego łaski. Przyjrzyj się wszystkiemu, co masz, od zachodu słońca po zbawienie. Saul zabrał ci bardzo dużo, ale Chrystus dał ci więcej! Niech Jezus będzie przyjacielem, którego tak potrzebujesz. Rozmawiaj zNim. Mów Mu owszystkim. Wyjaw Mu swe lęki iopowiedz otym, czego się boisz.
Przebywając zbyt długo wstęchliźnie własnych krzywd, wkrótce przesiąkniesz tymi samymi trującymi oparami, które napawają cię takim wstrętem.
Czy twój Saul zniknie kiedyś ztwojego życia? Być może. Ale czy to, wpewnym sensie, ma jakieś znaczenie? Masz teraz przyjaciela na całe życie. Co może być lepsze od tego?
Ludzie zgromadzeni na modlitwie igdzieś wkącie jakiś mężczyzna. Usta suche, spocone dłonie. Siedzi wbezruchu. Czuje, że nie powinien być tutaj, wśród tylu wiernych uczniów, ale dokąd ma pójść? Właśnie zbrukał wszystko, co jest cenne idrogie jego sercu. Zranił wszystkich, których kocha. Zrobił ubiegłej nocy coś, czego – jak przysięgał – nigdy nie zrobi. Ateraz jest niedziela, aon siedzi ispogląda przed siebie tępym wzrokiem. Nie mówi ani słowa. Tylko ta myśl wgłowie: „Gdyby wiedzieli, co zrobiłem…”.
Poczucie winy, lęk isamotność.
Może to osoba uzależniona od narkotyków lub alkoholu, może to złodziej, ojciec bijący własne dzieci, mąż, który zdradza ioszukuje żonę.
A może to samotna kobieta wciąży, która nie wie, co począć. Może to być ktokolwiek, takich ludzi jest wielu, gdyż wielu przychodzi do domu Boga ina spotkanie wspólnoty Jego ludu wtakim stanie: bezradni, pozbawieni nadziei, nieszczęśliwi.
Jak zareaguje zgromadzenie? Czego się mogą, on lub ona, po nim spodziewać? Krytyki czy współczucia? Odrzucenia czy akceptacji? Brwi uniesionych zdezaprobatą czy wyciągniętej ręki?
Dawid także próbował odpowiedzieć sobie na podobne pytania. Jest zbiegiem, król szuka go wszędzie. Jego podobizna rozklejona jest na każdej poczcie ina każdym dworcu. Jego imię otwiera listę ściganych przestępców wkraju. Biegnie, oglądając się trwożliwie za siebie, śpi płytkim snem, gotów się obudzić na każdy szelest, awrestauracji czy barze bierze zawsze stolik koło wyjścia.
Co za niepojęty ciąg wydarzeń. Jeszcze dwa lub trzy lata temu opiekował się trzodą wBetlejem. Wówczas jedynym znaczącym wydarzeniem wjego życiu było obserwowanie śpiących owiec. Apotem wBetlejem zjawił się Samuel, siwowłosy starzec iprorok, awręku miał róg zoliwą. Ikiedy namaścił nią Dawida, wstąpił weń Duch Pański.
I tak Dawid przestał grać na cytrze dla owiec, azaczął grać dla Saula. Najmłodszy zsynów Jessego, chłopak bez znaczenia, znalazł się na ustach całego miasteczka. Król Artur Izraela, urodziwy ipełen skromności. Wrogowie lękali się go. Jonatan darzył miłością, Mikal go poślubiła, aSaul znienawidził.
Po sześciu nieudanych zamachach na swoje życie Dawid wreszcie pojmuje: „Saul nie darzy mnie sympatią”. Świadom ceny wyznaczonej za swoją głowę idepczących mu po piętach ludzi króla całuje na pożegnanie Mikal, żegna się zżyciem na dworze iucieka.
Ale dokąd może uciec? Do Betlejem iwystawić na niebezpieczeństwo swoją rodzinę? Na terytorium wroga itam ryzykować własne życie? Tak zrobi później. Na razie wybiera inną kryjówkę. Udaje się do kościoła. „Dawid udał się do Nob, do kapłana Achimeleka” (1 Sm 21,1).
Badacze jako przypuszczalne miejsce położenia Nob wskazują wzgórze oddalone niecałe dwa kilometry od Jerozolimy. Tam Achimelek, prawnuk Helego, założył coś na kształt klasztoru. WNob posługę sprawowało osiemdziesięciu pięciu kapłanów, dzięki czemu zyskało ono miano „miasta kapłańskiego” (22,19). Tam właśnie, do tej niewielkiej miejscowości udaje się Dawid, szukając schronienia przed wrogami.
Jego przybycie wzbudza zrozumiały strach wAchimeleku, który „wyszedł przelękniony na spotkanie Dawida” (21,1). Co sprowadza wojownika do Nob? Czego chce zięć króla?
Dawid uspokaja kapłana, uciekając się do kłamstwa:
Król polecił mi pewną sprawę nakazując: „Niech nikt nie wie otym, po co cię posyłam ico ci powierzam”. Dlatego umówiłem się zmłodymi ludźmi na oznaczone miejsce. Ateraz jeśli masz pod ręką pięć chlebów, podaruj mi je lub cokolwiek się znajdzie (21,3–4).
Dawid, znalazłszy się wrozpaczliwym położeniu, mówi nieprawdę. To dla nas coś nowego. Do tej pory był czysty iniewinny jak kryształ – Królewna Śnieżka wświecie okrutnych wiedźm. Nie reagował na zaczepki braci; przyjmował ze spokojem przechwałki Goliata, zachował zimną krew, kiedy Saul dawno już ją stracił.
A teraz kłamie jak szef gangu na spowiedzi. Bezczelnie. Iprzekonywająco. Saul nie zlecił mu żadnej sprawy. Nie wypełnia sekretnej misji. Jest zbiegiem. Ściganym niesprawiedliwie, ale jednak zbiegiem. Iokłamuje kapłana.
Ten jednak nie pyta onic Dawida. Nie ma podstaw, by wątpić wsłowa zbiega. Rzecz wtym, że nie ma możliwości, by mu pomóc. Ma chleb, ale to nie zwykły chleb, ale chleb święty. Chleb pokładny. Wkażdy szabat kapłan kładł dwanaście bochenków pszennego chleba na stole jako ofiarę dla Boga. Dopiero po tygodniu, nie wcześniej, kapłani, itylko oni, mogli spożyć chleby. (Tak jakby ktoś chciał jeść czerstwy chleb). Tak czy owak, możliwości Achimeleka ipozostałych kapłanów, aby przyjść zpomocą Dawidowi, są bardzo ograniczone.
Dawid nie jest kapłanem. Achleby dopiero co zostały położone przed Panem. Co ma zrobić Achimelek? Dać Dawidowi ijego ludziom chleby izłamać prawo? Nie dać chlebów inie przejmować się tym, że Dawid ijego ludzie są głodni? Kapłan szuka jakiegoś wyjścia zsytuacji. „Zwykłego chleba pod ręką nie mam: jest tylko chleb święty. Czy jednak młodzieńcy powstrzymali się chociaż od współżycia zkobietą?” (21,5).
Achimelek chce wiedzieć, czy Dawid ijego ludzie sprawowali się, jak należy. Może powodem jest dobiegający od ołtarza zapach świeżego chleba, ale oto Dawid ucieka się do drugiego kłamstwa. Jego ludzie nawet nie spojrzeli na żadną kobietę, aco tu mówić oobcowaniu. Achleby pokładne? Otacza ramieniem kapłana iprowadzi wstronę ołtarza. „Posłuchaj Achimeleku, stary druhu – nachyla się ku niemu poufale – przecież chleb to chleb, prawda?”
Dawidzie, co ty robisz? Czyż jedno kłamstwo to nie dość? Teraz jeszcze podchodzisz do Pisma Świętego jak ci pasuje ipróbujesz urobić kapłana!
Ale trzeba przyznać, że to działa. Kapłan daje mu chleby pokładne, „gdyż nie było innego chleba prócz pokładnego, usuwanego sprzed oblicza Pana wtym celu, by wdzień usunięcia położyć chleb świeży” (21,7).
Dawid łapczywie zjada chleb. Achimelek też pewnie korzysta zokazji. Zastanawia się, czy postąpił słusznie. Czy tylko nagiął prawo, czy je złamał? Amoże okazał posłuszeństwo prawu wyższemu? Zdecydował, że pierwszeństwo ma głód. Zamiast trzymać się sztywno przepisów Boga, zaspokoił głód Jego dziecka.
A jak Dawid wynagradza Achimelekowi okazane mu współczucie? Kolejnym kłamstwem! „A może masz pod ręką dzidę albo miecz? Nie wziąłem bowiem ani miecza, ani mojej broni, gdyż polecenie króla było pilne” (21,9).
Chwiejna jest wiara Dawida. Jeszcze niedawno wystarczała mu tylko pasterska proca. Teraz ten, który nie chciał włożyć zbroi iwziąć do ręki miecza, które dawał mu Saul, prosi obroń kapłana. Co się stało znaszym bohaterem?
Odpowiedź jest prosta. Już nie koncentruje się na Bogu. Teraz myśli oGoliacie. Wrezultacie, wjego serce zakrada się desperacja iwie, że znalazł się wrozpaczliwym położeniu. To ono zmusza go do kłamstwa, rodzi wnim strach, każe zatajać prawdę. Nie ma się gdzie ukryć. Nie ma co jeść. Znikąd pomocy. Nastoletnia dziewczyna wciąży, mężczyzna wśrednim wieku, który stracił cały majątek, stara izniedołężniała kobieta… Dokąd mają pójść wszyscy, którzy znaleźli się wrozpaczliwym położeniu?
Mogą udać się tam, gdzie przebywa Bóg. Mogą zwrócić się opomoc do wspólnoty wierzących. Mogą odnaleźć wtej wspólnocie Achimeleka, który zawsze gotów jest pomóc tym, którzy znaleźli się wrozpaczliwym położeniu.
Achimelek dał Dawidowi chleb, aten jeszcze chce od niego miecza. Jedyna broń wświątyni to pamiątka sławetnej walki, miecz Goliata. Ten sam, którym Dawid odciął mu głowę. Kapłani pokazują go przybyłym, tak samo jak kustosze Galeria dell’Academia we Florencji pokazują turystom Dawida Michała Anioła.
„Ten się nada doskonale” – odpowiada Dawid. Izbieg, który wkroczył do świątyni głodny ibez broni, opuszcza ją syty, zmieczem mocarza wdłoni.
Eugene Peterson, pisarz religijny ipastor, odczytuje ten biblijny epizod jako metaforę Kościoła. „Świątynia to miejsce – pisze Peterson – gdzie ja, Dawid, mogę otrzymać chleb imiecz, siłę na każdy dzień ibroń do walki”3. Wszystkim głodnym duchowo Kościół ofiarowuje pokarm:
I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest wChrystusie Jezusie, Panu naszym (Rz 8,38–39).
Zbiegom Kościół ofiarowuje broń prawdy:
Wiemy też, że Bóg ztymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, ztymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru (Rz 8,28).
Chleb imiecz. Jedzenie iekwipunek. Kościół jest po to, by dać jedno idrugie. Czy zawsze wywiązuje się należycie ze swego zadania? Nie zawsze. Niesienie pomocy ludziom to nie zawsze prosta sprawa, bo iżycie tych, którzy potrzebują pomocy, najczęściej nie jest proste, lecz bardzo pogmatwane. Wchodzą wprogi kościoła jako zbiedzy, szukają schronienia czasami przed ścigającymi ich Saulami, czasami przed konsekwencjami własnych decyzji. Achimelecy Kościoła (księża, pastorzy, osoby odpowiedzialne wparafii za pomoc potrzebującym) zmuszeni są wybierać nie między tym, co białe iczarne, lecz między różnymi odcieniami szarości, kiedy to, co prawe ico nieprawe, nie jest wyraźnie rozgraniczone, lecz przemieszane zsobą.
Idź za duchem prawa, a nie za literą.
Jezus wzywa Kościół, by skłaniał się ku współczuciu. Tysiąc lat po tym, co wydarzyło się wNob, Syn Dawida przypomina jeszcze raz to wydarzenie:
Pewnego razu Jezus przechodził wszabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy ijeść. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: „Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić wszabat”. AOn im odpowiedział: „Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on ijego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego ijadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom? Albo nie czytaliście wPrawie, że wdzień szabatu kapłani naruszają wświątyni spoczynek szabatu, asą bez winy?” (Mt 12,1–5).
Dawid zkolei uczy zrozpaczonych izdesperowanych, by zawsze szukali pomocy uludu Bożego.
Pod koniec dnia wświątyni najważniejsze okazuje się nie to, ile złamano praw, ale ilu zdesperowanych Dawidów udało się nakarmić iwyposażyć na drogę. Achimelek uczy nas iść za duchem prawa, anie jego literą.
Dawid zkolei uczy zrozpaczonych izdesperowanych, by zawsze szukali pomocy uludu Bożego. Dawid potyka się na swej drodze. Ludzie zdesperowani także potykają się na swej drodze. Ale na szczęście Dawid ląduje we właściwym miejscu, wświątyni Boga, tam, gdzie każdy może spotkać się zBogiem igdzie Jego słudzy pomagają tym, którzy utracili nadzieję wswoim sercu.
Jeśli nie wierzysz, wróć do początku tego rozdziału, gdzie była mowa omężczyźnie siedzącym nieruchomo wkącie, tam, gdzie ludzie zgromadzili się na modlitwę.
Mówiłem już, ilu ich jest? Niewielu. Około dwunastu osób, które zebrały się razem, by dodać sobie nawzajem siły iotuchy. Mówiłem, gdzie się zebrali? WJerozolimie, wwynajętej izbie na piętrze. Kiedy? Wniedzielę. Dwa dni po ukrzyżowaniu. Aprzed ukrzyżowaniem była noc zdrady.
Przynosi chleb dla ich dusz: „Pokój wam!”. Przynosi miecz, który pozwoli im walczyć: „Weźmijcie Ducha Świętego!”.
Kościół wiernych uczniów.
Piotr siedzi skulony wkącie, zatykając sobie uszy, ale nie może stłumić słów swej pusto brzmiącej teraz obietnicy. „Życie moje oddam za Ciebie!” (J 13,37), przysięgał. Jednak jego odwaga stopniała, kiedy grzał się przy ogniu na dziedzińcu arcykapłana, awjej miejsce pojawił się strach. Ateraz ion, iinni uciekinierzy zGetsemani zastanawiają się, co przygotował dla nich Bóg.
Wszystkim głodnym duchowo Kościół ofiarowuje pokarm.
Jezus odpowiada na ich pytanie, wchodząc do nich przez zamknięte drzwi. Przynosi chleb dla ich dusz: „Pokój wam!” (J20,19). Przynosi miecz, który pozwoli im walczyć: „Weźmijcie Ducha Świętego!” (20,22).
Chleb imiecz. Jezus daje jedno idrugie wszystkim zdesperowanym.
Tak samo dzisiaj, jak iwówczas.
Strategia działania
Steve Halliday
Staw czoła mocarzom
Rozpoznanie
1. Znasz dobrze Goliata. Poznajesz go po krokach idrżysz, słysząc jego głos. Widziałeś swojego potwora. Problem wtym, czy nie przesłania ci on wszystkiego? Dobrze znasz jego głos, ale czy tylko on dociera do ciebie?
A. Zjakimi Goliatami musiałeś zmierzyć się wprzeszłości?
B. Wjaki sposób twój Goliat zasłania ci Boga iutrudnia usłyszenie Jego głosu?
2. Dawid zgłębiał wiedzę oBogu. Oczywiście, dostrzega mocarza, ale jeszcze wyraźniej widzi Boga.
A. Co to znaczy, twoim zdaniem, zgłębiać wiedzę oBogu?
B. Wjaki sposób zgłębianie wiedzy oBogu pomaga ci zmniejszyć do właściwych rozmiarów Goliatów, których spotykasz wswoim życiu?
3. Biografia Dawida nie nadaje się na hagiografię. Niezłomni wwierze ipostępowaniu kręcą głową zdezaprobatą, analizując szczegóły jego postępowania. Dla nas jednak są one źródłem otuchy. Dawid imy jedziemy na tym samym wózku. Raz nam się udaje skoczyć do wody, robiąc wpowietrzu śrubę, innym razem boleśnie uderzamy brzuchem otaflę; raz nam wychodzi wspaniały suflet, następnym razem przypalamy tosty.
A. Wjakich dziedzinach życia najczęściej udaje ci się wykonać piękny skok izrobić suflet, awjakich lądujesz boleśnie na brzuchu iprzypalasz tosty?
B. Czy biografia Dawida jest dla ciebie źródłem otuchy?
4. Stosunek myśli oBogu do myśli oGoliacie jest jak dziewięć do dwóch. Ajak to wygląda wtwoim wypadku? Czy myślisz ołasce Boga cztery razy częściej niż oswojej winie? Czy twoja lista błogosławieństw od Pana jest czterokrotnie dłuższa od listy twoich skarg izażaleń? Czy przegródka wtwojej głowie znapisem „nadzieja” jest cztery razy bardziej pojemna niż przegródka znapisem „lęki iobawy”? Czy biorąc się za bary zkolejnym dniem cztery razy częściej przywołujesz wpamięci moc Boga niż stojące przed tobą wtym dniu wyzwania?
A. Wjaki sposób odpowiedziałbyś na powyższe pytania Maxa Lucado?
B. Co powinieneś zrobić, by myśleć częściej oBogu, amniej oGoliacie ciążącym nad twoim życiem?
5. Myśl omocarzach, aupadniesz. Myśl oBogu, aupadną mocarze, stojący na twojej drodze.
A. Kiedy myślisz omocarzach, wjaki sposób najczęściej upadasz?
B. Kiedy myślisz oBogu, wjaki sposób upadają stojący na twej drodze mocarze?
Rozkaz wymarszu
1. Przeczytaj 1 Sm 17,1–54.
A. Na czym polega różnica między sposobem myślenia Dawida ajego współziomków?
B. Kiedy Dawid przed walką mówi, że ufa Bogu, na czym opiera swoje zaufanie? (w. 34–47)
C. Co wiersze 45–47 mówią nam otym, że Dawid jest człowiekiem „po myśli Boga”?
2. Przeczytaj Iz 51,12–15.
A. Dlaczego Pan mówi, że nie powinniśmy obawiać się „człowieka śmiertelnego”?
B. Co się dzieje, kiedy zapominamy o naszym Stwórcy?
C. Jakie plany przygotował Bóg dla nas?
3. Przeczytaj Hbr 12,1–3.
A. Zastanów się i spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie, czyje życie i postępowanie jest podporą dla twojej wiary. Dlaczego?
B. Dlaczego powinniśmy patrzeć na Jezusa? W jaki sposób przedstawia go autor Listu do Hebrajczyków?
C. Jakie skutki rodzi w naszym życiu patrzenie na Jezusa?
Bitwa
Jaki jest obecnie twój największy problem wżyciu? Kto lub co jest Goliatem, który zagląda ci woczy, szydząc zciebie iurągając Bogu, który ma ci przyjść zpomocą? Wygospodaruj sobie godzinę na to, by skupić się na Bogu, na Jego mocy, mądrości ichwale iwczasie tej godziny módl się opomoc wrozwiązaniu tego problemu. Apotem czekaj, aż Bóg pospieszy ci zpomocą iprzechyli szalę zwycięstwa wbitwie, którą toczysz, na twoją stronę!
2
Gdy milczy telefon
Rozpoznanie
1. Znasz dobrze to uczucie. I w twoim wypadku telefon, który miał dzwonić, milczał. (…) Ubiegając się o pracę, próbując się pogodzić z drugą osobą, potrzebując pomocy, cały czas czekaliśmy. A telefon milczał. Znasz dobrze ból spowodowany milczeniem telefonu. Wszyscy go znamy.
A. Przypomnij sobie i opisz okoliczności, w których czekałeś na telefon, a ten nie zadzwonił. Jaka była twoja reakcja?
B. Dlaczego milczenie telefonu sprawia nam taki ból?
2. Hebrajskie słowo, które pojawia się w oryginale w miejsce „najmniejszy” to haqqaton. Oznacza ono nie tylko wzrost, ale także pozycję w rodzinie. Haqqaton to najmłodszy, ale i najmniej istotny członek rodziny. Mikrus, maluch.
A. W czym przejawiało się to, że byłeś najmniej znaczącym członkiem grupy lub organizacji, do której przynależność była ważna dla ciebie?
B. Co jest najgorszą rzeczą w tym, kiedy jest się na szarym końcu?
3. Goliat wykluczenia. Czy masz go już dość? A zatem czas najwyższy przestać się na niego gapić. Czy to ważne, co on, ona lub oni myślą? Liczy się to, co myśli twój Stwórca.
A. Dlaczego tak trudno oderwać wzrok od Goliata wykluczenia?
B. Co, twoim zdaniem, twój Stwórca myśli o tobie teraz, wtej właśnie chwili?
4. Bóg widział to, czego nie widział nikt inny. Szukające Go serce. Dawid, mimo wszystkich swoich słabości, szukał ipragnął Boga niczym skowronek wschodu słońca. Upodobnił się do Bożego serca, ponieważ podążał za nim. Wostateczności tylko tego chciał i potrzebował Bóg… Tylko tego chce i potrzebuje Bóg.
A. Co, twoim zdaniem, znaczy szukać serca Boga?
B. Czy posiadasz serce szukające Boga? W jaki sposób serce głodne Boga kieruje twoimi krokami?
3. Historia młodego Dawida upewnia nas co do jednego: twój Ojciec zna twoje serce i właśnie dlatego, że je zna, zarezerwował miejsce specjalnie dla ciebie.
A. Czy fakt, że Bóg zna twoje serce, jest dla ciebie źródłem pociechy czy też powodem do niepokoju? Uzasadnij swoją odpowiedź.
B. Czy wierzysz w to, że Bóg zarezerwował miejsce specjalnie dla ciebie? Dlaczego?
Rozkaz wymarszu
1. Przeczytaj 1 Sm 15–16 i 1 Krn 10,13–14.
A. Dlaczego Pan odrzucił Saula jako króla?
B. W jaki sposób lęk Samuela przed Saulem wpłynął na sposób realizacji woli Boga?
C. Jaki był skutek nieposłuszeństwa Saula?
2. Przeczytaj 1 Sm 13,14 i Dz 13,22.
A. Co mówi nam 1 Sm 13,14 na temat tego, jakiej cechy szuka Bóg w przywódcy swego ludu?
B. Co mówią nam Dz 13,22 o tym, w jaki sposób ta cecha objawiła się w życiu Dawida?
C. Czy i ty posiadasz tę cechę? Czy twoje postępowanie wskazuje, że tak właśnie jest, czy temu przeczy?
3. Przeczytaj 2 Krn 16,9a.
A. W jakim celu oczy Pana obiegają całą ziemię?
B. Dlaczego Pan poszukuje takich ludzi?
C. W jaki sposób możesz stawać się coraz bardziej taką osobą?
Bitwa
Jednym znajlepszych sposobów na to, by stać się człowiekiem po myśli Boga, jest spędzać czas zludźmi, którzy są po Jego myśli. Znajdź wswoim otoczeniu dwie osoby odznaczające się dojrzałą wiarą, co do których jesteś pewien, że wswoim życiu trzymają się blisko Chrystusa iumów się znimi na rozmowę. Spróbuj się dowiedzieć, dzięki czemu udaje im się naśladować Pana iwjaki sposób pielęgnują swoją relację zNim, atakże co robią, kiedy odczuwają zniechęcenie.
3
Wściekłe ataki Saula
Rozpoznanie
Jakie ogry grasują wtwoim świecie? Mama, która kontroluje każdy twój ruch? Trenerzy, którzy tobą pomiatają? Nauczyciel matematyki, który wpierwszym wcieleniu był pitbullem? Kolega zpracy, który chce cię ustawiać, chociaż nie jest twoim przełożonym?
A. Jaka byłaby twoja odpowiedź na pytania Maxa Lucado?
B. Jak zazwyczaj reagujesz, kiedy musisz stanąć twarzą wtwarz z którymś z twoich ogrów?
2. Jak reaguje na to Bóg? Czy zrzuca z nieba bombę na prześladowcę? Być może chcielibyśmy, aby tak postąpił. Jakkolwiek by było, starł już z powierzchni ziemi paru faraonów i kilku Herodów. Co zrobi z tym, który uwziął się na ciebie? Nie wiem. Wiem za to, jak zachowa się wobec ciebie. Przyśle ci Jonatana.
A. Dlaczego, twoim zdaniem, Bóg reaguje tak odmiennie na zagrożenia, które sprawiają nam tyle kłopotów wnaszym życiu?
B. Kim jest Jonatan, którego zsyła ci Bóg? Opisz go/ją.
3. Pragniesz znaleźć prawdziwego przyjaciela? Przecież już go masz. A ponieważ masz przyjaciela, masz także wybór. Możesz skoncentrować się na Saulu lub na Jonatanie, możesz mieć cały czas w świadomości złośliwość twego potwora lub dobroć twojego Chrystusa.
A. Na czym najczęściej koncentrujesz swoją uwagę, ilekroć zagraża ci Saul lub inny potwór?
B. W jaki sposób możesz poprawić swoje położenie, koncentrując się na dobroci Chrystusa? Jakie praktyczne kroki w tym kierunku mógłbyś podjąć?
4. Przebywając zbyt długo w stęchliźnie własnych krzywd, wkrótce przesiąkniesz tymi samym trującymi oparami, które napawają cię takim wstrętem.
A. Które z bolesnych doświadczeń w twoim życiu odcisnęło na tobie takie piętno, że nie umiesz się z niego wyzwolić?
B. Dlaczego ciągłe rozpamiętywanie krzywdy, która cię spotkała, sprawia, że cuchniesz tymi samym trującymi oparami, które napawają cię takim wstrętem?
5. Spaceruj codziennie bez skrępowania po galerii Bożej dobroci. Spisuj dowody Jego łaski. Przyjrzyj się wszystkiemu, co masz, od zachodu słońca po zbawienie. Saul zabrał ci bardzo dużo, ale Chrystus dał ci więcej! Niech Jezus będzie przyjacielem, którego tak potrzebujesz
A. Weź długopis i kartkę papieru i zapisz wszystkie dowody dobroci Boga w twoim życiu, których doświadczyłeś wtym tygodniu.
B. Zastanów się, do czego w twoim życiu może odnosić się twierdzenie, że Chrystus dał ci więcej, niż zabrał ci Saul.
Rozkaz wymarszu
1. Przeczytaj 1 Sm 18,6–29.
A. Co najpierw wywołuje złość Saula wobec Dawida? Dlaczego Saul tak się złości?
B. Dlaczego Saul bał się Dawida (w. 12)?
C. Do jakich działań skłoniła Saula jego zazdrość?
2. Przeczytaj 1 Sm 18,1–4; 20,1–42; 23,16.
A. Jak można opisać przyjaźń Dawida i Jonatana?
B. Kto ryzykował bardziej, wybierając sobie takiego właśnie przyjaciela, Dawid czy Jonatan?
C. Co, twoim zdaniem, jest najważniejszym elementem głębokiej przyjaźni, o której czytamy w 1 Sm 23,16? Co to znaczy, że Jonatan umocnił Dawida w Bogu?
3. Przeczytaj 2 Tm 4,16–18.
A. Który z przyjaciół Pawła stanął przy nim pod koniec jego życia?
B. Kto rzeczywiście przy nim stanął?
C. W jaki sposób ta przyjaźń dodała Pawłowi siły i otuchy?
Bitwa
Czytamy, że „Jonatan […] udał się do Dawida, […] umacniając go wBogu”. Jednym znajlepszych sposobów, aby wzrastać wduchu, jest pomagać drugiej osobie wtakim wzroście. Czy znasz kogoś, kto potrzebowałby wtej chwili otuchy izachęty? Podejmij praktyczne działania izrób, co możesz, by „umocnić [tu wpisz imię tej osoby] wBogu”. Niech to będzie ztwojej strony autentyczne, szczere itaktowne.
4
Chwile rozpaczy
Rozpoznanie