Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Kocham Maxa Lucado, kocham jego rodzinę i bardzo podoba mi się perspektywa, jaką się dzieli w książce Skąd się bierze szczęście. Jeśli szukasz czegoś, co cię przebudzi, albo mądrości, która znajdzie zastosowanie w dzisiejszym świecie – przeczytaj tę książkę. W zasadzie przeczytaj wszystkie jego książki – a będziesz się cieszył, że to zrobiłeś”. – Chip Gaines, współgospodarz programu Domy z potencjałem, współzałożyciel firmy Magnolia
CZY CZUJESZ SIĘ SZCZĘŚLIWY? Ile czasu minęło, odkąd przeżywałeś prawdziwe szczęście – takie, którego nikt ci nie odbierze i którego nic nie zatrzyma?
Jeśli twoja odpowiedź brzmi: „Ciągle je czuję!” – to niech Bóg cię błogosławi (możesz też rozważyć przekazanie tej książki komuś, kto jej potrzebuje). Dla wielu, być może nawet dla większości z nas, odpowiedź brzmi: „Cóż, trochę czasu już upłynęło. Kiedyś byłem szczęśliwy, ale potem zaczęło się prawdziwe życie”.
Ludzie na całym świecie twierdzą, że szczęście jest ich najwyższym celem. Specjaliści od marketingu to rozumieją. „Chcesz być szczęśliwy? – pytają. – Jedz w naszej restauracji, prowadź nasz samochód, ubierz tę sukienkę”. Szczęście zależy od tego, co powiesisz w szafie, co zaparkujesz w garażu, jakie trofeum zawiśnie na twojej ścianie, jaki jest stan twojego konta, czego doświadczysz w alkowie, co nosisz na serdecznym palcu albo co serwujesz na kolację. Szczęście – mówią – bierze się z utraconych kilogramów, randki, znalezienia partnera czy odkrycia przeznaczenia. Jednak wszystkie te zapewnienia to czcze obietnice. Dziś są, jutro ich nie ma – znikają rozproszone wiatrem porównań, rozczarowań i niespełnionych oczekiwań.
Co, jeśli jest inna, zaskakująca droga do szczęścia?
Taka, która nie wymaga posiadania karty kredytowej, miesięcznych rat albo szczęśliwego zrządzenia losu?
Taka, na której wiek, wygląd czy kolor skóry nie mają znaczenia?
Co, jeśli droga do szczęścia nie wiedzie przez posiadanie, lecz przez dawanie?
MAX LUCADO, ur. 1955 r., jest autorem kilkunastu książek utrzymujących się niezmiennie na amerykańskich listach bestsellerów. Dobrze znany mieszkańcom Stanów Zjednoczonych także jako sławny pastor i mówca występujący w wielu programach telewizyjnych i radiowych. W roku 2005 Reader’s Digest ogłosił Maxa Lucado „Najlepszym Pastorem Ameryki”. Jest żonaty, ma trzy córki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 199
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału: How Happiness Happens
Autor: Max Lucado
Tłumaczenie: Justyn Czekański, Patrycja Shabhaz
Redakcja: Joanna Rączkowiak
Korekta: Agnieszka Luberadzka iAlicja Laskowska
Przygotowanie ebooka: Nikola Piasecka
Projekt graficzny okładki: Sandra Holona
Polish Translation Copyright © 2020 Szaron Grzegorz Przeliorz
Do dystrybucji na terenie całegoświata:
Wydawnictwo Szaron, ul. 3 Maja 49a, 43-450 Ustroń
tel.: 503 792 766 (503-SZA-RON), e-mail: [email protected]
www.szaron.pl
Wszelkie prawazastrzeżone.
Wydanie oryginalne wjęzykuangielskim:
How Happiness Happens
Copyright © 2019 Max Lucado
Originally published in English by Thomas Nelson, a division of HarperColins Christian Publishing, Inc.,Nashville, Tennessee.
All rightreserved.
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani wjakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana wśrodkach masowego przekazu bez pisemnej zgodywydawcy.
O ile nie zaznaczono inaczej, cytaty biblijne pochodząz:
Biblia Warszawska, wyd. Towarzystwo Biblijne wPolsce, Warszawa1975.
Wydanie I, Ustroń 2020
ISBN 978-83-66494-48-0
Książkę możnanabyć:
Księgarnia ihurtownia wysyłkowa Szaron
43-450 Ustroń, ul. 3 Maja 49a, tel.: 503 792 766 (503-SZA-RON)e-mail: [email protected] / www.szaron.pl
WHamilton na Bermudach jest szósta rano, a dziewięćdziesięciodwuletni Johnny Barnes stoi już na środku ronda i macha do ludzi, którzy przejeżdżają. Stoi tu już od czwartej. Będzie tu do dziesiątej. Nie prosi o pieniądze ani nie żebrze o jedzenie. Nie protestuje, nie narzeka. Nie pikietuje i nie wałęsa się.
Uszczęśliwia ludzi.
Ma na sobie słomkowy kapelusz i rozcapierzoną brodę. Jego oczy są pełne blasku, zęby białe, a skóra ciemna i szorstka. Czas spowolnił jego ruchy i przygarbił go nieco, ale nie odebrał mu radości. Macha do ludzi obiema rękoma wyciągniętymi przed siebie. Kręci dłońmi, jakby regulował głośność pokrętłem.
Cofa rękę, by przesłać całusa taksówkarzowi lub komuś w autobusie.
„Kocham cię!” – woła. „Zawsze będę cię kochał!” lub „Cześć Słonko! Kocham cię!”.
A oni kochają jego! Miejscowi wołają na niego Pan Szczęśliwy. Jeżdżąc po mieście, wypatrują go. Jeśli Johnny nie stoi na swoim miejscu, ludzie dzwonią do stacji radiowej, by o niego zapytać. Jeśli z jakiegoś względu Johnny kogoś przeoczy, ludzie okrążają rondo tak długo, aż do nich pomacha. Któregoś dnia pewna zrzędliwa kobieta postanowiła nie nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego. Wolała pogrążyć się w swoim kiepskim nastroju. Przejeżdżając przez rondo, spojrzała jednak na niego. Gdy on się uśmiechnął, ona odwzajemniła uśmiech.
Kolejne paskudne nastawienie zostało pokonane.
Filozofia Johnny’ego jest prosta: „Jako istoty ludzkie musimy nauczyć się kochać siebie nawzajem. Jedną z największych radości, których możemy doświadczyć, jest pomaganie innym”1.
Czy nie chciałbyś spotkać kogoś takiego jak on?
Albo lepiej, czy nie chciałbyś być kimś takim?
Ile czasu minęło, odkąd przeżywałeś prawdziwe szczęście – takie, którego nikt ci nie odbierze i którego nic nie zatrzyma? Jeśli twoja odpowiedź brzmi: „Ciągle je czuję!” – to niech Bóg cię błogosławi (możesz też rozważyć przekazanie tej książki komuś, kto jej potrzebuje). Dla wielu, być może nawet dla większości z nas, odpowiedź brzmi: „Cóż, trochę czasu już upłynęło. Kiedyś byłem szczęśliwy, ale potem zaczęło się prawdziwe życie”.
„Choroba odebrała mi zdrowie”.
„Kryzys gospodarczy odebrał mi pracę”.
„Ten pacan złamał mi serce”.
Coś skradło nam szczęście. Radość jest tak krucha. Masz ją dziś, jutro zdmuchnie ją wiatr niepowodzeń.
A jednak wciąż jej szukamy, tęsknimy za nią. Pragniemy poczucia zadowolenia i dobrostanu. Ludzie na całym świecie wyznają, że szczęście jest ich najważniejszym życiowym celem2. Najpopularniejsze zajęcia na uniwersytecie trzeciego wieku w Yale to kurs na temat szczęścia3. Okładki magazynów obiecują spełnienie: od seksualnego po powodzenie finansowe. Wpisałem w Google hasło „happy hour” (szczęśliwa godzina) i w ciągu sekundy siedemdziesiąt pięć milionów stron kusiło mnie, bym kliknął. Firmy zajmujące się marketingiem dobrze to rozumieją. Reklamy telewizyjne składają wielkie obietnice: Chcesz być szczęśliwy? Kup nasz krem do rąk. Pragniesz radości? Śpij na tym materacu. Szukasz odrobiny rozkoszy? Jedz w tej restauracji, prowadź ten samochód, ubierz tę sukienkę. Prawie każda strategia reklamowa ukazuje obraz wypełnionej radością osoby, nawet jeśli dotyczy środka na hemoroidy. Przed użyciem kremu facet jęczy z bólu przy siadaniu, a zaraz po użyciu jest uosobieniem szczęścia. Może środek ma jakieś skutki uboczne?
Szczęście. Każdy go pragnie.
Każdy też odnosi z niego korzyści. Ludzie, którzy są szczęśliwi, mają większe szanse na zbudowanie silnego małżeństwa, mniej prawdopodobne, że się rozwiodą i lepiej radzą sobie w pracy. Są również zdrowsi, co jest rezultatem sprawniejszego działania systemu immunologicznego4. Jedno z badań pokazało, że istnieje korelacja pomiędzy szczęściema stanem konta5. Analiza dwudziestu pięciu badań pokazuje, że szczęśliwi ludzie są skuteczniejszymi liderami niż marudy6. Okazuje się, że szczęście służy każdemu.
Jednak niewielu ludzi je znajduje. Jedynie co trzeci ankietowany Amerykanin twierdził, że jest szczęśliwy. W dziewięcioletniej historii badań Harris Poll, dotyczących szczęścia Amerykanów, najwyższy wynik wynosił 35 procent. To oznacza, że dwie trzecie ludzi otacza chmura niekończącej się szarości7. Uśmiech jest towarem luksusowym. Szacuje się, że kliniczna postać depresji jest obecnie dziesięciokrotnie bardziej powszechna niż sto lat temu8. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przewidywała, że jeszcze przed 2020 rokiem „depresja stanie się drugą przyczyną poważnych chorób na świecie”9.
Dawniej starsi ludzie byli szczęśliwsi. Sześćdziesięcio- i siedemdziesięciolatkowie zwykle wyżej oceniali swoje zadowolenie z życia. To także się zmieniło. Większa satysfakcja z życia nie przychodzi z wiekiem10.
Jak to możliwe? Edukacja dostępna jest dla większości ludzi. Poczyniliśmy olbrzymie postępy w wielu dziedzinach: od medycyny po technologię. Mimo to dwie trzecie z nas nie potrafią znaleźć właściwego powodu, by w kwestionariuszu dotyczącym szczęścia postawić krzyżyk obok „tak”.
Czy to wina genetyki? Nie w takim stopniu, jak mogłoby się zdawać. Może ona odpowiadać nawet za 50 procent naszych skłonności. Jednak nawet jeśli to prawda, to mamy kolejne 50 procent do zagospodarowania11.
O co chodzi? Jak wytłumaczyć tę ponurość? Choć odpowiedzi są złożone i różnią się od siebie, pomiędzy nimi tkwi pewna teza: używamy nie tych drzwi.
Często używane drzwi do szczęścia to te, które wskazują spece od reklamy: zdobądź, odpocznij, aspiruj do wyższych rzeczy, jedz szybciej, ubieraj się szykowniej i więcej pij. Szczęście zależy od tego, co powiesisz w szafie, co zaparkujesz w garażu, jakie trofeum zawiśnie na twojej ścianie, jaki jest stan twojego konta, czego doświadczysz w alkowie, co nosisz na serdecznym palcu albo co serwujesz na kolację. Szczęście – mówią – bierze się z utraconych kilogramów, randki, znalezienia partnera czy odkrycia przeznaczenia. Szerokie te drzwi do szczęścia.
Jednak wszystkie te zapewnienia to czcze obietnice.
Pewne znane badanie wykazało, że zwycięzcy loterii stanu Illinois tuż po wygranej nie byli szczęśliwsi niż ofiary wypadku, które stały się w jego wyniku niepełnosprawne. Dwie grupy zostały poproszone, by „ocenić poziom przyjemności, jaką czerpią z codziennych zajęć: małych, lecz przyjemnych – jak rozmowa z przyjacielem, oglądanie telewizji, jedzenie śniadania, śmianie się z dowcipu albo otrzymanie komplementu. Kiedy badacze przeanalizowali wyniki, odkryli, że niedawne ofiary wypadków miały wyższy poziom szczęścia wynikający z tych codziennych czynności niż zwycięzcy loterii”12.
Nawet dreszczyk zwycięstwa w końcu znika.
Posiadanie większej ilości pieniędzy może uczynić naprawdę biednych ludzi szczęśliwszymi, o ile ściąga z nich presję codziennego życia – jeśli posiadają wystarczającą ilość jedzenia, by przeżyć, miejsca do życia czy mają zapewnioną opiekę medyczną. Jednak kiedy ludzie dojdą do zarobków na poziomie klasy średniej, wówczas nawet duży przypływ pieniędzy nie wpływa na duży wzrost poziomu odczuwanego szczęścia – o ile w ogóle podnosi ten poziom13. Amerykanie, którzy zarabiają ponad 10 milionów dolarów rocznie, deklarują tylko niewiele wyższy poziom szczęścia niż szeregowi pracownicy, których zatrudniają14. Jak powiedział pewien profesor Uniwersytetu Harvarda: „Sądzimy, że pieniądze przyniosą wiele szczęścia na długo, a przynoszą go niewiele i to jedynie na chwilę”15.
Wszyscy widzieliśmy szczęśliwych wieśniaków i milionerów w depresji, prawda?
Jest też inna opcja. Nie wymaga karty kredytowej, spłacania hipoteki ani wielkiej fortuny. Nie potrzebuje biletów lotniczych ani rezerwacji hotelowych. Nie jest zależna od doktoratów, habilitacji ani szlachetnego urodzenia. Wiek, pochodzenie etniczne i płeć nie mają na nią wpływu. Kojący klimat, błękitne niebo ani botoks jej nie gwarantują. Nie masz środków na psychoanalizę, na operację plastyczną albo terapię hormonalną? Żaden problem. Nie musisz dla niej zmieniać pracy, przeprowadzać się do innego miasta, zmieniać wyglądu ani sąsiedztwa.
Ale będziesz musiał zmienić drzwi.
Motto nad szerokimi drzwiami frontowymi głosi: „Szczęście bierze się z tego, co możesz otrzymać”. Znak na tylnych, rzadko uczęszczanych drzwiach, kontruje: „Szczęście bierze się z dawania”.
Czynienie dobra dobrze robi czyniącemu.
Badania to potwierdzają.
Kiedy wolontariusze zostali przebadani za pomocą rezonansu magnetycznego w chwili, gdy dowiedzieli się, że będą mogli przeznaczyć pieniądze na cele dobroczynne, obszary ich mózgów odpowiedzialne za odczuwanie przyjemności – te same, które aktywują się, gdy jemy coś smacznego albo uprawiamy seks – zaświeciły się jak bożonarodzeniowe drzewko. Dawanie powoduje wydzielanie dopaminy16 (brzmi jak nowy slogan akcji charytatywnych).
W innym badaniu zespół psychologów sprowadził czynniki wpływające na poczucie szczęścia do ośmiu wspólnych mianowników. Dwa z pierwszych trzech wiążą się z pomaganiem innym. Szczęśliwi, spełnieni ludzie „poświęcają wiele czasu z rodziną i przyjaciółmi, rozwijając te relacje i ciesząc się nimi”. A poza tym „są pierwszymi osobami, które zaoferują pomocną dłoń współpracownikom lub nawet przechodniom”17.
Szukasz radości? Zrób dla kogoś coś dobrego. Ta prawda w subtelny sposób objawiła mi się nawet dziś. Spotkałem się z mężczyzną i jego córką, by omówić plan pogrzebu ich żony i matki. Patty była chodzącym przykładem bezinteresowności. Próbowaliśmy sobie wyobrazić, ile dzieci przytuliła, ile pieluch zmieniła, ile serc zachęciła. Zobaczyć jej uśmiech, to jak poczuć powiew wiosny po chłodzie zimy.
Trzy miesiące temu kondycja jej mózgu tak się pogorszyła, że nie mogła mówić, była częściowo sparaliżowana i zamieszkała w ośrodku rehabilitacji. Tak bardzo podupadła na duchu, że nie chciała jeść i miała problemy ze snem. Pewnego wieczoru jej córka wpadła na pomysł. Posadziła matkę na wózku inwalidzkim i przewoziła ją z pokoju do pokoju, szukając ludzi, którzy potrzebowali zachęty. Poszukiwania nie trwały długo.
Choć Patty nie mogła mówić, mogła dotykać i modlić się. Więc to właśnie robiła. Delikatnie klepała po plecach innych pacjentów, a następnie kładła dłoń na ich sercach i pochylała głowę. Przez większą część wieczoru dotykała innych i modliła się o pacjentów ośrodka rehabilitacyjnego. Tej nocy wrócił jej apetyt i spała spokojnie.
Te słowa Jezusa to strzał w dziesiątkę: „Więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu” (Dz 20,35). Ponieważ kiedy je stosujesz w życiu, doświadczasz efektu bumerangu. Szczęście bierze się z rozdawania go innym.
To wspaniałe wieści. Nie możesz kontrolować swojej genetyki. Nie jesteś odpowiedzialny za pogodę, ruch uliczny ani rząd swojego kraju. Ale zawsze możesz zwiększyć liczbę uśmiechów na naszej planecie. Możesz obniżyć poziom gniewu w swoim mieście. Ty – tak, ty – możesz pomóc ludziom lepiej spać, śmiać się więcej, nucić, zamiast narzekać, chodzić, zamiast się potykać. Możesz odciążyć i rozjaśnić dzień innych ludzi. I nie zdziw się, gdy sam zaczniesz odczuwać radość. O tym właśnie jest ta książka: o niespodziewanych drzwiach do radości.
A w ich progu stoi nie kto inny, jak Jezus z Nazaretu, i wita cię.
Jezus był oskarżany o wiele, ale nikt nigdy nie zarzucił Mu, że jest zrzędą, ponurakiem lub egoistą. Ludzie nie jęczeli, kiedy się pojawiał. Nie chowali się, gdy wchodził do pokoju.
Mówił do nich po imieniu.
Słuchał ich historii.
Odpowiadał na ich pytania.
Odwiedzał ich chorych krewnych i pomagał chorym przyjaciołom.
Łowił ryby z rybakami, jadł obiad z małym chłopcem i wypowiadał słowa afirmacji, które głośno rezonowały w życiu ludzi. Chodził na wesela. Był nawet odpowiedzialny za kartę win na jednym z nich. Był na tak wielu imprezach, że krytykowano Go za to, że spędza czas z hałaśliwymi typami spod ciemnej gwiazdy. Tysiące przychodziły, by Go usłyszeć. Setki podążały za Nim. Ludzie zamykali swoje firmy i zostawiali kariery, aby być z Nim. Jego hasło przewodnie brzmiało: „Ja przyszedłem, aby owce miały życie i to życie w całej pełni” (J 10,10, EIB). Jezus był szczęśliwy i chce, abyśmy także tacy byli.
Kiedy aniołowie ogłosili nadejście Mesjasza, powiedzieli: „właśnie ogłaszam wam wielką radość!” (Łk 2,10), a nie: „właśnie ogłaszam wam złe wieści o wielkim obowiązku”. Pismo Święte zawiera ponad dwa tysiące siedemset fragmentów zawierających takie słowa jak radość, szczęście, świętowanie, przyjemność, rozkosz, cud, śmiech, uczta, błogosławieństwo i rozradowanie18. Nasz poziom szczęścia ma znaczenie dla Boga.
To nie jest naiwna gadka. Jezus przemawiał otwarcie na temat grzechu, śmierci i potrzeb ludzkiego serca, ale czynił to z nadzieją. Przynosił radość ludziom żyjącym w pierwszym wieku w Palestynie. I pragnie przynieść radość współcześnie żyjącym ludziom, dlatego wybrał kilku agentów specjalnych do wykonania tego zadania. Ciebie i mnie.
To niełatwe. Ludzie w naszym świecie mogą być humorzaści, zmienni i uparci. A mówię tu zaledwie o mężu mojej żony. Jeśli mamy znaleźć radość płynącą z obdarowywania radością innych, potrzebujemy planu. Potrzebujemy instrukcji. Nic więc dziwnego, że Biblia ma tyle do powiedzenia w kwestii odnajdywania radości w akcie dzielenia się nią. W Nowym Testamencie zwrot „siebie nawzajem” występuje ponad pięćdziesiąt razy – w praktycznych zasadach dzielenia się szczęściem. Skondensowałem je w dziesięciu:
Zachęcajcie się nawzajem (
1
Tes 5,11)
Znoście się nawzajem (Ef 4,2)
Uważajcie się nawzajem
za
ważniejszych od siebie (Flp 2,3)
Pozdrawiajcie się nawzajem (Rz 16,16)
Módlcie się
o
siebie nawzajem (Jk 5,16)
Służcie sobie nawzajem (Ga 5,13)
Akceptujcie się wzajemnie (Rz 15,7)
Napominajcie się nawzajem (Kol 3,16)
Wybaczajcie sobie nawzajem (Ef 4,32)
Kochajcie się nawzajem (
1
J 3,11).
Otwórzmy drzwi do każdego z tych fragmentów, które ukierunkowują nas na „siebie nawzajem” i wyruszmy w podróż ku szczęściu. Sądzę, że po drodze odkryjesz to, czego naucza Biblia i co potwierdzają badania: czynienie dobra dobrze czyni dobroczyńcy.
Zamieszkujemy samotną planetę. Złamane serca wypełniają każdy biurowiec. Zniechęcenie odbiera życie niezliczonym istnieniom. Świat jest zdesperowany – tak, zdesperowany – i potrzebuje życzliwości rodem z Golgoty. Nie możemy rozwiązać każdego problemu, ale możemy sprawić, że na kilku twarzach pojawi się uśmiech. I kto wie? Jeśli uda ci się rozjaśnić swój zakątek ziemi, a mnie uda się to zrobić w moim, cicha rewolucja radości może niepostrzeżenie wybuchnąć.