Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
37 osób interesuje się tą książką
Po wyjeździe Cedrika z Atherton Hall Emily za wszelką cenę chce się dowiedzieć, co wpłynęło na decyzję mężczyzny – przecież się kochają, więc dlaczego odszedł? Udaje się do brata, ale on też nie wie, co kierowało przyjacielem. Pod osłoną nocy, wiedziona rozpaczą i tęsknotą za ukochanym, dziewczyna wyrusza konno do Londynu. Podróż tę przyjdzie jej przypłacić zdrowiem.
Emily pozna odpowiedź na swoje pytanie, a Cedrik wróci do posiadłości. Jednak wkrótce się okaże, że czyjaś zazdrość i zranione ambicje staną zakochanym na drodze i zagrożą życiu jednego z mieszkańców Atherton Hall. Czy istnieje siła zdolna zniszczyć pragnienie prawdziwej i czystej miłości? Zdolna zatrzymać tęsknotę, która przetrwała próbę czasu?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 277
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Przeznaczenie to potężna siła
Wprowadzenie
Emily Hastings, siostra lorda Atherton, była dziewczyną zaniedbaną towarzysko, bez ogłady i dobrych manier. Kiedy jej starszy brat postanowił się ożenić, zdał sobie sprawę, jak wielkim wstydem dla rodziny jest wychowanie jego młodszej siostry. Dlatego zatrudnił dla niej nauczyciela, mężczyznę, przyjaciela z lat młodości. Nikt się nie spodziewał, jakie konsekwencje przyniesie ta decyzja. Cedrik Ivory, idealista, syn pastora, stał się dla panny Hastings nie tylko nauczycielem, ale również opiekunem, przyjacielem i powiernikiem. Wkrótce narodziła się miłość, z którą Emily i Cedrik próbowali walczyć i którą chcieli stłumić w sobie.
Małżeństwo George’a okazało się dalekie od ideału. Pod jego nieobecność lady Atherton zaczęła okazywać zainteresowanie nauczycielowi Emily. Nie mogąc opędzić się od jej awansów, Cedrik Ivory zdecydował się na porzucenie pracy i miłości swojego życia – postawił dobro przyjaciela nad własne.
Jednak to nie koniec tej historii, bo ścieżki przeznaczenia bywają kręte, długie i nieoczywiste.
Opowieść ta rozpoczyna się tam, gdzie zakończył się Zaniedbany ogród.
Rozdział 1
Emily obudziła się przed siódmą. Przeciągając się w wygodnym łożu, zauważyła leżącą na nocnym stoliku kopertę. Widniało na niej jej imię. Od razu rozpoznała pismo Cedrika. Poczuła ogromną radość, ale już po chwili ogarnął ją lęk przed czymś nieznanym. Co to znaczy?
Zaniepokojona usiadła na łóżku, sięgnęła po kopertę i drżącymi dłońmi wyjęła z jej wnętrza kartkę. Patrzyła na rząd równych, wykaligrafowanych liter. Kiedy treść listu dotarła do jej świadomości, zamarła. W milczeniu wpatrywała się w kartkę, na której Cedrik zapisał słowa pożegnania.
Najdroższa Emily,
zbyt wiele wydarzyło się ostatnimi czasy. Obawiam się, że przyszłość byłaby zbyt bolesna dla Ciebie, dla mnie i dla George’a. Mając na uwadze dobro całej naszej trójki, zdecydowałem się odejść, zanim sprawy zajdą za daleko.
Zapomnij o mnie i spróbuj mi wybaczyć to, że wyjechałem bez pożegnania. Wierz mi, tak będzie lepiej.
Cedrik
Emily nawet nie zauważyła, kiedy list wypadł jej z rąk na poduszkę. Po policzkach spływały łzy, nad którymi nie potrafiła zapanować. Cierpiała w milczeniu. Podobnie jak George nie mogła zrozumieć, dlaczego Cedrik wyjechał.
„Dlaczego?! Przecież go kocham! Było nam dobrze razem! Myślałam, że on również mnie kocha. Dlaczego? Dlaczego?!”
Gdy nieco ochłonęła, pomyślała, że jej brat z pewnością będzie wiedział więcej o wyjeździe Cedrika. Owładnięta chęcią poznania przyczyny postępowania ukochanego mężczyzny wyskoczyła z łóżka, ubrała się i kiedy miała już wyjść z pokoju, zauważyła swoje zapłakane oblicze w lustrze. W takim stanie nie mogła pokazać się George’owi. Umyła twarz zimną wodą i odczekała chwilę, aż jej zaczerwienione oczy nabiorą normalnego błękitnego koloru.
Z pozornym spokojem przeszła pod drzwi sypialni Victorii i George’a i zapukała. Musiała z całych sił nad sobą panować, aby brat nie dostrzegł, jak bardzo jest roztrzęsiona. Nie chciała, aby się domyślił, ile Cedrik dla niej znaczy.
Kiedy George usłyszał pukanie, przeczucie podpowiedziało mu, kogo za chwilę ujrzy. Victoria popatrzyła na niego pytająco, on zaś, najspokojniej jak umiał, podszedł do drzwi, by je otworzyć. Tak jak przypuszczał, na korytarzu stała Emily. Jej przypominająca zastygłą maskę twarz zdradziła, że wiele kosztowało ją przyjście tutaj.
– Wejdź, Emily.
Kiedy dziewczyna przekraczała próg małżeńskiej sypialni swego brata, cała jej sylwetka była nienaturalnie sztywna. Victoria posłała bratowej pytające spojrzenie.
– Czy wiesz coś na temat wyjazdu Cedrika? – zapytała bez wstępu.
Oczy lady Atherton zrobiły się wielkie ze zdumienia, jednak ani George, ani Emily nie zwrócili na to uwagi – mierzyli się wzrokiem w milczeniu.
– Wyjechał dziś rano. Dopiero wczorajszego wieczoru powiedział mi, że zamierza porzucić pracę.
– Czy powiedział ci dlaczego?
– Nie. Gubię się w domysłach, ale żaden z powodów, które wymyśliłem, nie wydał mi się wiarygodny. Może ty wiesz więcej na ten temat?
– Ja także nic nie wiem – wyznała przybitym głosem.
Przygnębienie malujące się na jej twarzy upewniło George’a w przekonaniu, że dziewczyna mówi prawdę. Tak więc nikt nie wiedział, dlaczego lojalny i obowiązkowy Cedrik zdecydował się odejść.
– Skąd wiesz o wyjeździe Cedrika?
Emily się zmieszała, ale szybko uznała, że może być szczera wobec własnego brata.
– Zostawił mi kartkę, w której przeprasza, że wyjeżdża bez pożegnania.
– Czy napisał coś jeszcze?
– Nic poza tym. Dlatego przyszłam do ciebie. Myślałam, że będziesz lepiej ode mnie poinformowany.
– Przykro mi, Emily. Zdziwiłem się, kiedy Cedrik mi oznajmił, że zamierza wyjechać. Próbowałem wyciągnąć od niego przyczynę tej nagłej decyzji, ale milczał niczym grób. Zależało mu na czasie.
Emily skinęła głową ze zrozumieniem. Na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie zasmuconej, lecz pogodzonej z losem.
– Nie będziecie mieć nic przeciwko, jeśli wrócę teraz do swojego pokoju? Przepraszam, że wam przeszkodziłam.
Kiedy wyszła, George przyjrzał się swojej żonie i natychmiast zauważył, że jest zdziwiona wiadomością o wyjeździe Cedrika. Jednak całkiem chłodnym i rzeczowym tonem zapytała:
– Dlaczego nie powiedziałeś mi o zamiarach Cedrika? Czyżbyś miał przede mną jakieś tajemnice?
– Ależ skąd! Cedrik prosił mnie o dyskrecję, więc postanowiłem z nikim o tym nie rozmawiać. Nie przyszło mi do głowy, że mógłby cię obchodzić jego wyjazd. Czyżbyś ty również była pod wpływem jego uroku? Odkąd go znam, zawsze zyskiwał sobie sympatię i szacunek otoczenia. Myślałem, że tylko Emily będzie przejęta jego wyjazdem. Właściwie jestem zdziwiony, że przyjęła to tak spokojnie.
– Wyglądała, jakby płakała – zauważyła Victoria. – Trochę to dziwne, nieprawdaż? Nie zastanawia cię, co robili przez te długie godziny sam na sam w galerii? Nie chciałam podważać twojej decyzji, ale trochę to skandaliczne, aby zostawiać młodą pannę pod opieką obcego mężczyzny i nie nakładać na nich żadnego dozoru.
Przed poranną wizytą Emily, jak i podczas rozmowy George’a z siostrą, Victoria przed lustrem rozczesywała włosy. Po wyjściu szwagierki siedziała ze szczotką w dłoni i próbowała zasiać w umyśle męża ziarno wątpliwości.
– Jestem pewien, że Cedrik nie wykorzystałby takiej sytuacji.
– Skąd wiesz? Z tego, co mi opowiadałeś, wynika, że nie widzieliście się od czasu ukończenia szkoły. To długi okres. Ludzie się zmieniają. On także mógł się zmienić przez te dziewiętnaście lat. No bo jak wytłumaczysz jego niespodziewany wyjazd? A może wiesz o czymś, czego ja nie wiem? – prowokowała go.
George przyglądał się żonie wzrokiem pełnym sceptycyzmu. Nie wierzył w ani jedną z jej insynuacji. Ufał Cedrikowi. Jego zaufanie brało swój początek z instynktu, który podpowiadał mu, że przyjaciel nigdy by go nie zawiódł; natomiast rozsądek domagał się wyjaśnień. Ale Cedrik wyjechał bez wyjawienia powodu swego nagłego odejścia.
– Nie wiem niczego ponad to, co już powiedziałem.
– I pozwoliłeś mu odejść bez wyjaśnień? Tak po prostu?
– Victorio, nie męcz mnie pytaniami. Wystarczy, że martwię się o Emily. Dlaczego nie potraficie przejść nad tym do porządku dziennego? Co się stało, już się nie odstanie! To była decyzja Cedrika i to nam musi wystarczyć – zakończył poirytowany i wyszedł z pokoju.
Postanowił znaleźć sobie jakieś zajęcie, aby nie odpowiadać na pytania, na które nie znał odpowiedzi.
Emily wróciła do siebie. Przed bratem i jego żoną udawała spokój, ale we własnej sypialni, we własnym łóżku, nie musiała udawać. Położyła się, wtuliła twarz w poduszkę i cichutko zapłakała. Łzy ciekły same po policzkach, a ona nie mogła nic na to poradzić. Wydawało się, że jej rozpacz nie zna granic.
Dopiero przed dziewiątą zdecydowała się zejść na śniadanie. Liczyła na to, że brat i jego żona będą już po porannym posiłku, ale gdy tylko przekroczyła próg jadalni, zobaczyła ich siedzących przy stole – czekali na nią. Zrozumiała, że George i Victoria się martwili. Poczuła się niezręcznie, więc posłała w ich stronę przepraszający uśmiech.
– Rozważałem właśnie wysłanie po ciebie Betty, aby przypomniała ci o śniadaniu. Czekaliśmy na ciebie. Musisz coś zjeść.
Emily skinęła w stronę brata. Pojęła, co chciał jej w ten sposób przekazać: smutki smutkami, ale życie musi toczyć się dalej.
– Masz rację, George. Wszystko jakoś się ułoży.
„Biedna Emily, próbuje przekonać samą siebie” – pomyślał George i mimo wszystko poczuł ulgę. Jego siostra była smutna z powodu wyjazdu Cedrika, ale nie rozpaczała. Sprawiała wrażenie pogodzonej z losem. To dobry znak. Z upływem czasu zaakceptuje jego odejście. I co najważniejsze, nie zrobi niczego nieprzemyślanego, co mogłoby ją skompromitować. Cedrik się nie mylił, oceniając swoją uczennicę; w Emily zaszła wielka zmiana. Nie była już zahukaną dziewczyną, zaniedbaną i nieokrzesaną, która z upodobaniem wspina się na drzewa w poszukiwaniu azylu. Emily była teraz damą, o czym świadczyło jej taktowne zachowanie.
Rozmowa przy stole się nie kleiła. Wszyscy myśleli o odejściu nauczyciela. George był pewien, że cała służba już o tym wie i teraz snuje domysły, dlaczego tak się stało.
Po śniadaniu Emily udała się na spacer, ale bez Cedrika i jego towarzystwa to nie było to samo. Przez cały czas zbierało jej się na płacz, więc wróciła do pokoju, gdzie mogła dać upust rozpaczy.
Cedrik odszedł i nic jej po nim nie pozostało. Zaraz, zaraz! Dziewczyna wróciła wspomnieniem do dnia, w którym ukochany podarował jej medalion w prezencie urodzinowym. W pośpiechu podeszła do komody, gdzie przechowywała ten maleńki skarb. Medalion nadal był schowany w pudełku. Emily wyjęła go z etui i wróciła do łóżka, by oglądać i tulić do piersi ten niewielki przedmiot. Jej palce samoistnie gładziły metalową oprawę.
Z upływem godzin jej nastrój uległ zmianie. Wpierw płakała. Później, gdy zabrakło łez, intensywnie zastanawiała się nad przyczyną odejścia Cedrika. Wpatrywała się w sufit; zapomniała o trzymanym w dłoni medalionie. Odczuwała frustrację, która z upływem czasu przerodziła się w gniew. Emily dała temu wyraz, ciskając medalion w kąt. Włożyła w ten gest całą swoją złość.
Medalion odbił się od przeciwległej ściany. Głośny trzask przypominał dźwięk pękającego metalu. Emily natychmiast pożałowała swego czynu i wstała z łóżka, aby podnieść klejnot. Zauważyła, że tylna ścianka medalionu się odsunęła i ukazała wygrawerowaną dedykację: Najukochańszej pani Ivory.
Przeczytawszy te słowa, przeżyła wstrząs.
„Co to oznacza? Nie jestem panią Ivory, więc ta dedykacja nie jest przeznaczona dla mnie. W takim razie dla kogo została wyryta? Może dla matki Cedrika? Ale to by oznaczało, że medalion należał do niej! To pamiątka rodzinna! Dlaczego Cedrik podarował mi rodzinną pamiątkę, rodzinny klejnot?”
Odpowiedź nasunęła się sama.
„Ofiarował mi medalion, ponieważ chciał mi w ten sposób coś przekazać – coś, czego nie mógł wyrazić słowami! Medalion należący do jego matki. To musi coś znaczyć!”
Gdy w pełni zrozumiała sens podarunku, poczuła ogromną radość.
„On mnie kocha! Tylko dlaczego odszedł? Czyżby został do tego zmuszony? Dlaczego musiałeś odejść, Cedriku? Dlaczego mnie zostawiłeś? Przecież mnie kochasz! Nie możesz odejść tak bez pożegnania”.
Emily postanowiła to wyjaśnić. Początkowo ta myśl niczym podmuch wiatru przemknęła przez umysł dziewczyny i wydawało się, że nie pozostał po niej żaden ślad, gdy schodziła w południe na obiad. Później stała się mgłą przysłaniającą inne myśli, aż wreszcie przerodziła się w dręczący koszmar niepewności domagający się wyjaśnienia. W końcu Emily podjęła decyzję.
Udała się na strych w poszukiwaniu ubrań Justina. Jeszcze kilka miesięcy temu były to jej codzienne stroje. Teraz miały stać się jedynie przebraniem. Kuchennym wyjściem wymknęła się z tobołkiem w ręce. Zaniosła ubranie do stajni, gdzie ukryła je w boksie swojego konia. Przez ostatnie tygodnie Cedrik uczył ją jeździć konno i specjalnie w tym celu wybrał dla niej najspokojniejszego rumaka.
– Będziesz mi dziś potrzebny. – Emily poklepała wierzchowca po grzbiecie. – Musimy odnaleźć Cedrika. Bez niego wszystko traci sens. Niedługo wrócę – powiedziała i opuściła stajnię.
Musiała poczekać do wieczora. W drodze do domu nie zwróciła uwagi na deszczowe chmury przysłaniające niebo niczym ciemnoszara kurtyna.
Po zapadnięciu zmroku opuściła rezydencję. Wyszła głównym wyjściem, sprawiając wrażenie osoby, która chce zaczerpnąć świeżego powietrza w ogrodzie.
Emily skierowała się prosto do stajni. Z niemałym trudem udało się jej osiodłać konia. W duchu modliła się, aby wystarczająco dobrze zaciągnęła popręg. Wyprowadziła wierzchowca na zewnątrz i pokierowała go poza ogrody i ogrodzenie. Tam pod osłoną ciemności przebrała się w męskie ubranie. Suknię zwinęła i ukryła pod żywopłotem. Gdy już była pewna, że nikt jej nie zobaczy na drodze, dosiadła konia i wyruszyła w podróż do Londynu.
W ciemnościach odczuwała lęk, ale nawet obawa przed napadem nie powstrzymała jej przed podróżą. Musiała zobaczyć się z Cedrikiem. Musiała zapytać o przyczynę jego odejścia. Oprócz tego nikt się nie liczył i nic nie miało teraz znaczenia. Nawet deszcz, który właśnie zaczął padać i który w końcu przerodził się w prawdziwą ulewę.
Drżała ze strachu.
„Byłoby mi raźniej, gdyby Cedrik był tu ze mną. Z nim wszystko wydawało się łatwiejsze. U jego boku nawet ciemny las nie byłby straszny. Gdyby Cedrik tu był, nie musiałabym udawać się w tę podróż” – pomyślała rozżalona.
Jechała ostrożnie, aby nie zabłądzić. Szczególnie musiała uważać na rozwidleniach dróg, ale jakimś cudem za każdym razem wybierała właściwy kierunek.
„Chyba opatrzność mnie prowadzi” – zastanawiała się.
Po dwóch godzinach w siodle w nieustającym deszczu przestała myśleć o czymkolwiek. Chciała jedynie dotrzeć do celu. Początkowo odczuwała przeraźliwe zimno, jakby tysiące igiełek lodu kaleczyło jej ciało przez przemoczone ubranie. Potem przestała odczuwać cokolwiek. Zesztywniałe z zimna dłonie tylko siłą jej woli zaciskały się na uprzęży.
Gdy zobaczyła światła wielkiego miasta, wstąpiła w nią nowa nadzieja. Była już prawie u celu. Mijając rogatki, zwolniła. Zrozumiała, że odnalezienie domu Cedrika przy ulicy Lawendowej będzie o wiele trudniejsze od jej wyobrażeń o tym. Po zmroku, w świetle ulicznych latarni, miasto wydawało się zupełnie inne, niż je zapamiętała. W duchu wzniosła modły do opatrzności, aby dalej nią kierowała.
Nie tylko Emily nie potrafiła zrozumieć postępowania Cedrika. Także pani Jenkins przez cały dzień zastanawiała się nad przyczyną niespodziewanego powrotu pana Ivory’ego. Kiedy zobaczyła go z samego rana, pomyślała wpierw, że wrócił do domu po jakiś drobiazg, ale kiedy dostrzegła kufer z jego rzeczami, domyśliła się, że zakończył pracę. Zdziwienie odmalowało się na jej szczupłej twarzy, ale o nic nie zapytała. Cedrik po prostu wszedł do domu, wniósł swój bagaż na górę i oznajmił, że wrócił. To wszystko.
Po śniadaniu udał się do miasta, by kupić gazetę. Gospodyni wyjaśnił, że musi poszukać ogłoszeń w sprawie pracy. Kiedy wrócił, zaszył się w swoim pokoju i zszedł dopiero na obiad; kolację zaś zabrał do siebie.