Przebudzanie świętego ciała – tybetańska joga oddechu i ruchu - Tenzin Wangyal Rinpoche - ebook

Przebudzanie świętego ciała – tybetańska joga oddechu i ruchu ebook

Tenzin Wangyal Rinpoche

4,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Podana w przystępny sposób starożytna sztuka tybetańskich praktyk oddechowych i ruchowych.

Od wieków powszechnie wiadomo, że oddech ma kluczowe znaczenie dla naszego zdrowia i dobrego samopoczucia. W książce tej duchowy nauczyciel Tenzin Wangyal Rinpocze udostępnia czytelnikom starożytną tybetańską sztukę ćwiczeń oddechowych i ruchowych. Prostym, zrozumiałym językiem przedstawia teorię i praktykę dwóch niezwykle skutecznych medytacji – Dziewięć Oczyszczających Oddechów i tsa lung. Te łatwe metody pomagają oczyścić i zrównoważyć ośrodki energetyczne w naszym ciele, a co za tym idzie – poprawić nasze zdrowie, relacje z innymi i z otaczającym nas światem, przezwyciężyć złe skłonności, a wyzwolić dobroć, miłość i współczucie.

Dostępna prezentacja praktyki w wykonaniu Tenzina Wangyala ułatwi prawidłowe ćwiczenie i będzie sprzyjać odpowiedniej koncentracji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 148

Oceny
4,0 (2 oceny)
0
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




TEN­ZIN WAN­GYAL RIN­PO­CZE

CUDA NATU­RAL­NEGO UMY­SŁU

LECZE­NIE FORMĄ, ENER­GIĄ I ŚWIA­TŁEM

TYBE­TAŃ­SKA JOGA CIAŁA, MOWY I UMY­SŁU

PRZE­BU­DZE­NIE ŚWIĘ­TEGO CIAŁA

TYBE­TAŃ­SKA JOGA ODDE­CHU I RUCHU

UZDRA­WIA­NIE DŹWIĘ­KIEM W TRA­DY­CJI TYBE­TAŃ­SKIEJ

PRZEDMOWA

Nauki, które wspól­nie zgłę­bimy w tej książce, pomo­gły mi się roz­wi­nąć, pogłę­bić związki z naj­bliż­szymi, zyskać peł­niej­szy dostęp do kre­atyw­no­ści oraz lepiej wspie­rać moich uczniów i linię prze­kazu w obrę­bie rdzen­nej tybe­tań­skiej tra­dy­cji bon. Opi­sane tu prak­tyki medy­ta­cyjne są praw­dzi­wym skar­bem dla mnie i moich uczniów. To pro­ste, bez­po­śred­nie, wspa­niałe i sku­teczne metody, odpo­wied­nie dla każ­dego, kto jest gotowy pod­dać swoje życie pew­nej reflek­sji. Pomogą nam one roz­po­znać utrwa­lone wzorce, które już nam nie służą, i wyzbyć się ich, a powi­tać świeże, spon­ta­nicz­nie poja­wia­jące się w każ­dej chwili moż­li­wo­ści.

Każdy z nas powi­nien od czasu do czasu przyj­rzeć się sobie i pod­su­mo­wać wła­sne doko­na­nia w zakre­sie roz­woju oso­bi­stego oraz wypeł­nia­nia zobo­wią­zań w sto­sunku do bli­skich i spo­łe­czeń­stwa, a także zro­bić bilans swo­ich ducho­wych aspi­ra­cji. Kiedy jeste­śmy gotowi szcze­rze okre­ślić, na jakim eta­pie obec­nie jeste­śmy w życiu, zauwa­żone przez nas ogra­ni­cze­nia staną się bramą pro­wa­dzącą do wyzwo­le­nia naszego poten­cjału.

We współ­cze­snym spo­łe­czeń­stwie poję­ciowy umysł zyskał ogromne zna­cze­nie, a my sta­ramy się doko­ny­wać życio­wych zmian poprzez inte­lekt. To, jak doświad­czamy umy­słu, sta­nowi jed­nak rezul­tat „wia­tru” zwa­nego po tybe­tań­sku lung. W innych wschod­nich kul­tu­rach okre­śla się go mia­nem prany, qi czy też chi. To, czy nasz umysł będzie sub­telny i przej­rzy­sty czy też wręcz prze­ciw­nie – zmą­cony i nie­spo­kojny, zależy wła­śnie od tego „wia­tru”. Tra­dy­cje Indii i Tybetu obej­mują roz­le­głą wie­dzę na temat lung, która nie w pełni zako­rze­niła się na Zacho­dzie. Dostęp do owego „wia­tru” zysku­jemy nie przez poję­ciowy umysł, ale przez otwartą, nie­kon­cep­tu­alną świa­do­mość. Nawią­zu­jemy bez­po­średni kon­takt z naszym cia­łem, mową i umy­słem, które zarówno w tra­dy­cji bon, jak i w bud­dy­zmie okre­śla się mia­nem trzech bram.

Szcze­gól­nie inte­re­suje mnie to, jak dzięki pracy z wewnętrz­nym „wia­trem” możemy popra­wić dobro­stan naszego ciała i umy­słu oraz doko­nać zmian w życiu pry­wat­nym i spo­łecz­nym, osta­tecz­nie wyzwa­la­jąc się z cier­pie­nia cyklicz­nej egzy­sten­cji, czyli sam­sary. Prze­rwa­nie sam­sary może być osta­tecz­nym celem, jaki sobie posta­wimy, nato­miast oczysz­cze­nie umy­słu ze zło­ści wobec part­nera ma bez­po­średni zwią­zek z naszym codzien­nym życiem. Powin­ni­śmy pra­co­wać z naszymi uwa­run­ko­wa­niami w chwili, w któ­rej ich doświad­czamy. W tym zada­niu, w prze­kształ­ca­niu cier­pie­nia, nie­zwy­kle istotną rolę odgrywa wła­śnie „wiatr”. Jestem prze­ko­nany, że dzięki pogłę­bia­niu zro­zu­mie­nia jego istoty w znacz­nym stop­niu popra­wiamy swoją zdol­ność do wpro­wa­dza­nia waż­nych życio­wych zmian.

Od dzie­sią­tego do dwu­dzie­stego pią­tego roku życia prze­by­wa­łem w klasz­to­rze w Indiach, gdzie zdo­by­łem wykształ­ce­nie i zosta­łem mni­chem w tra­dy­cji bon. Żywię wielką miłość i wdzięcz­ność dla moich nauczy­cieli oraz darzę sza­cun­kiem klasz­torny tre­ning – surowy i nie­ustanny. Od chwili, kiedy opu­ści­łem klasz­tor, na­dal roz­wa­żam nauki i reali­zuję je w moim obec­nym życiu męża, ojca i nauczy­ciela. Nie­gdyś stale mia­łem przy sobie książki i byłem pogrą­żony w lek­tu­rze. Teraz już tego nie robię. Nie cho­dzi oczy­wi­ście o to, że w ogóle nie czy­tam, zaczą­łem jed­nak sku­piać się na wpro­wa­dza­niu w życie nauk, które stu­dio­wa­łem. Wła­śnie to jest dla mnie naj­więk­szym wyzwa­niem – sto­so­wa­nie nauk we wszyst­kich sytu­acjach. Tu pły­nie moja życiowa ener­gia i to też zain­spi­ro­wało mnie do napi­sa­nia tej książki.

Życie zapew­nia nam wiele moż­li­wo­ści podej­mo­wa­nia ducho­wej pracy. Czuję głę­boką wdzięcz­ność za prze­ciw­no­ści, jakie napo­tka­łem na swo­jej dro­dze, ponie­waż kiedy staję w obli­czu prze­szkody i wpro­wa­dzam ją do prak­tyki, doko­nuje się praw­dziwa zmiana. Kiedy potem wygła­szam nauki na ten temat, są one dla mnie nie­zwy­kle żywe. Nie wystę­puję wów­czas jako eks­pert, lecz jako osoba podą­ża­jąca duchową ścieżką. Mam poczu­cie, iż choć moja wie­dza jest ogra­ni­czona, to moż­li­wość urze­czy­wist­nia­nia nauk – ogromna. Te sta­ro­żytne prze­kazy same w sobie są wielką war­to­ścią, a kiedy uczymy się je sto­so­wać, nie­ustan­nie uka­zują się nam twór­cze życiowe moż­li­wo­ści.

Cza­sami się oba­wiam, że owe dro­go­cenne nauki, wywo­dzące się z tra­dy­cji głę­bo­kiej reflek­sji i szcze­rego zaan­ga­żo­wa­nia, prze­ka­zy­wane uczniom przez nauczy­cieli od tysięcy lat, zostaną utra­cone. Już teraz dostrze­gam, jak wiele mądro­ści moich mistrzów prze­pa­dło na zawsze. Mam też poczu­cie, że kolejne nauki mogą nie prze­trwać do następ­nego poko­le­nia, i to też moty­wuje mnie do dzie­le­nia się wie­dzą.

Mam nadzieję, że ta książka sta­nie się dla cie­bie prze­wod­ni­kiem i wspar­ciem w dogłęb­nej reflek­sji i trans­for­ma­cji. Prze­czy­taj ją i wyko­naj opi­sane przeze mnie ćwi­cze­nia z moim bło­go­sła­wień­stwem. Oby te nauki wzbo­ga­ciły twoje życie i pomo­gły ci roz­ja­śnić zaciem­nie­nia oraz roz­po­znać wła­sne wyjąt­kowe zdol­no­ści, tak byś mógł podzie­lić się nimi z innymi dla ich dobra.

Ten­zin Wan­gyal Rin­po­cze

maj 2010

WPROWADZENIE

Książka ta mówi o tym, jak doko­nać życio­wej trans­for­ma­cji, jak wpro­wa­dzać w życiu pozy­tywne zmiany, jak prze­kształ­cać czy też roz­sze­rzać swoją świa­do­mość, wykra­cza­jąc poza ogra­ni­cze­nia uprze­dzeń i lęku oraz sta­rych, nawy­ko­wych wzor­ców, aby odkry­wać nowe roz­wią­za­nia pro­ble­mów, któ­rym musimy sta­wiać czoło.

Wiele rodza­jów psy­cho­lo­gicz­nej i ducho­wej pracy nad sobą kon­cen­truje się głów­nie na umy­śle. A nie­ła­two go zmie­nić. Praw­do­po­dob­nie każdy z nas miał kie­dyś dobre inten­cje, któ­rych jed­nak nie udało mu się wpro­wa­dzić w życie. Czę­sto czu­jemy się ogra­ni­czeni wzor­cami i nawy­kami, które pra­gniemy zmie­nić, nie wiemy jed­nak, jak to uczy­nić.

Praw­do­po­dob­nie wypró­bo­wa­łeś już popu­larną metodę wpły­wa­nia na umysł przez kon­cep­cje, czyli sta­ra­łeś się prze­ko­nać samego sie­bie za pomocą per­swa­zji. Czę­sto prze­ma­wiamy sobie do roz­sądku: „Nie powi­nie­nem tego robić. To nie jest dla mnie dobre”. Praw­do­po­dob­nie masz długą listę powo­dów, dla któ­rych nie powi­nie­neś cze­goś robić, z praw­nego, etycz­nego czy ducho­wego punktu widze­nia, ale i tak nie potra­fisz się zmie­nić. Jest tak, ponie­waż wiele naszych nawy­ko­wych wzor­ców prze­ja­wia się w sfe­rze głęb­szej niż ta, do któ­rej docie­rają dobre inten­cje, a więc nie mają one wystar­cza­ją­cej siły oddzia­ły­wa­nia, aby spo­wo­do­wać upra­gnioną przez nas zmianę.

Nie­rzadko się zda­rza, że osoby, któ­rych zwią­zek prze­żywa kry­zys, dekla­rują wobec sie­bie dobre zamiary: „Nie kłóćmy się. Zjedzmy razem dobrą kola­cję i posta­nówmy, że zro­bimy wszystko, aby już ni­gdy nie doszło do tak ostrej wymiany zdań. Będziemy roz­wią­zy­wać pro­blemy na bie­żąco, aby się nie nawar­stwiały i nie pro­wa­dziły do wybu­chu”. Obie strony się na to zga­dzają i uznają, że to dobra decy­zja, a jed­nak prę­dzej czy póź­niej stwier­dzają, iż nie udało się zapo­biec kolej­nemu kon­flik­towi.

A może twoja kole­żanka zro­biła coś, co bar­dzo cię wzbu­rzyło, i zasta­na­wiasz się: „Co jej strze­liło do głowy? Jak mogła tak postą­pić?”. Naj­chęt­niej natych­miast byś do niej zadzwo­niła i od razu zała­twiła sprawę. Zaczy­nasz obmy­ślać stra­te­gie, aby roz­wią­zać pro­blem. Pro­wa­dzisz w duchu wyima­gi­no­wane roz­mowy z kole­żanką lub sia­dasz przy kom­pu­te­rze i piszesz do niej e-maila. Chcesz wszystko wyja­śnić. Może twój lekarz, part­ner czy przy­ja­ciele radzą ci, żebyś odpu­ściła i nie przej­mo­wała się bła­host­kami lub tak ciężko nie pra­co­wała. Może pla­nu­jesz potem pójść na siłow­nię, ale teraz zamie­rzasz napi­sać tego e-maila i zaże­gnać kon­flikt, który mię­dzy wami narósł. Póź­niej będziesz mogła się odprę­żyć.

Czę­sto zakła­damy, że „potem”, kiedy ukoń­czymy okre­ślone zada­nia, kiedy warunki będą bar­dziej sprzy­ja­jące, będziemy w sta­nie się roz­luź­nić. Ale to wła­śnie teraz, w epi­cen­trum wzbu­rze­nia, możemy zyskać dostęp do cze­goś wię­cej. Nasz nie­po­kój, wewnętrzne sprzecz­no­ści i nawyki mogą stać się bramą do innego wymiaru ist­nie­nia, do doświad­cze­nia jasnej, otwar­tej świa­do­mo­ści, wital­no­ści i pozy­tyw­nych wła­ści­wo­ści.

Cza­sami, kiedy nęka nas jakiś pro­blem, trak­tu­jemy go tak, jakby był „gdzieś na zewnątrz”. Cał­ko­wi­cie go uze­wnętrz­niamy i docho­dzimy do wnio­sku, że to druga osoba musi się zmie­nić. Lub też, kiedy sta­ramy się upo­rać z kło­po­tami, nie­ustan­nie ana­li­zu­jemy i obmy­ślamy roz­ma­ite stra­te­gie. Kiedy jed­nak tak drą­żymy trudną sytu­ację, wymy­ślone przez nas spo­soby dzia­ła­nia napę­dza ener­gia wzbu­rze­nia i dys­kom­fortu. Żaden czyn, do któ­rego pchają nas nega­tywne emo­cje, nie roz­wiąże pro­blemu, a jedy­nie go nasili. Tylko wtedy, kiedy moto­rem naszych dzia­łań jest otwar­tość, możemy naprawdę prze­zwy­cię­żyć prze­szkody.

Zgod­nie z tra­dy­cją bon umysł z natury jest otwarty i czy­sty. Na fun­da­men­tal­nym pozio­mie wła­śnie tacy jeste­śmy. Otwar­tość to źró­dło naszego ist­nie­nia, w niej łączymy się z każ­dym prze­ja­wem życia. To, co prze­szka­dza nam w roz­po­zna­niu owego źró­dła, przy­po­mina chmury zakry­wa­jące słońce. Słońce zawsze świeci, ale z naszego punktu widze­nia – czyli z per­spek­tywy iden­ty­fi­ko­wa­nia się z wła­snymi pro­ble­mami – nie dostrze­gamy jego bla­sku. Bar­dziej zna­jome jest nam utoż­sa­mia­nie się z trud­no­ściami i nie­ustanne ich ana­li­zo­wa­nie, jeste­śmy przy­zwy­cza­jeni do roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów umy­słem, który ope­ruje poję­ciami. Ale to nie­kon­cep­tu­alna świa­do­mość pozwala nam bez­po­śred­nio doświad­czyć otwar­to­ści umy­słu. Książka ta ma ci pomóc zapo­znać się z mocą poza­po­ję­cio­wej świa­do­mo­ści, tak abyś mógł we wła­snym wnę­trzu roz­po­znać jej źró­dło oraz pozy­tywne wła­ści­wo­ści, które z niego płyną.

Jak zatem przejść od poczu­cia, że tkwimy po uszy w pro­ble­mach, do zyska­nia dostępu do otwar­tego stanu umy­słu będą­cego źró­dłem pozy­tyw­nych wła­ści­wo­ści? Jeżeli pra­gniesz zmie­nić daną sytu­ację lub wła­sne zacho­wa­nie, musisz prze­nieść uwagę z opo­wie­ści, jaką snu­jesz na temat tego, co się dzieje, na wewnętrzne doświad­cze­nie, które w tym momen­cie prze­ży­wasz. Pierw­szym ele­men­tem, na któ­rym powi­nie­neś się sku­pić, jest twoje ciało – w nim bez­po­śred­nio doświad­czasz dys­kom­fortu i wzbu­rze­nia. W twoim bólu zawiera się moż­li­wość prze­obra­że­nia, a sam kon­takt z nim wywoła pozy­tywną zmianę.

Jak to moż­liwe? Kon­cen­tru­jąc się na ciele, wyraź­nie wyczu­jesz napię­cia i wzbu­rze­nie poja­wia­jące się, kiedy doświad­czasz trud­no­ści. Cza­sami prze­ja­wia się to napię­tymi mię­śniami brzu­cha czy zaci­śnię­tymi szczę­kami. Być może zauwa­żysz, że płytko oddy­chasz, a nawet wstrzy­mu­jesz oddech. Twoje myśli galo­pują jak sza­lone. Zwy­kle iden­ty­fi­ku­jemy się z naszym bólem, prze­obra­ża­jąc rezul­tat chwi­lo­wych przy­czyn i warun­ków w coś znacz­nie trwal­szego, niż jest w rze­czy­wi­sto­ści. Utoż­sa­miamy się ze swoją opo­wie­ścią o pro­ble­mie, a nie z tym, kim naprawdę jeste­śmy. Reak­cja na ową opo­wieść staje się naszym nawy­kiem. Tek­sty tra­dy­cji bon okre­ślają ten wzo­rzec mia­nem „kar­micz­nego kon­cep­tu­al­nego ciała bólu”. I choć nie jest ono z natury stałe, trwałe i nie­zmienne, ogra­ni­czone doświad­cze­nie samego sie­bie staje się naszą toż­sa­mo­ścią, zna­jomą sytu­acją, w któ­rej tkwimy i w któ­rej spę­dzamy zde­cy­do­wa­nie zbyt dużą część życia.

Struk­turę kar­micz­nego poję­cio­wego ciała bólu wspiera wspo­mniany już „wiatr” – lung. Możesz zatem prze­nieść uwagę z opo­wie­ści, która zaj­muje twój umysł, i połą­czyć się wła­śnie z tym „wia­trem”, czyli z siłą pod­trzy­mu­jącą ciało bólu. Nasz nie­ustan­nie poru­sza­jący się umysł stale two­rzy roz­ma­ite opo­wie­ści i wysnuwa logiczne wnio­ski. Umysł ten w rze­czy­wi­sto­ści unosi się na wie­trze, a kiedy uda ci się ów wiatr pochwy­cić świa­do­mo­ścią, będziesz mógł nim pokie­ro­wać. Łącząc się z wia­trem, możesz roz­pu­ścić struk­tury ciała bólu. Pochwy­ce­nie ele­men­tar­nego wia­tru jest jak schwy­ta­nie konia, któ­rego możemy dosiąść i udać się na nim we wła­ści­wym kie­runku.

Sku­pia­jąc umysł oraz doświad­cza­jąc ciała i odde­chu w okre­ślony spo­sób, możemy wyzbyć się nawy­ko­wych wzor­ców poję­cio­wego umy­słu i bez­po­śred­nio odkryć, co ozna­cza ist­nie­nie. Możemy odkryć otwar­tość i roz­po­znać w niej moż­li­wo­ści roz­woju, któ­rych zawsze pra­gnę­li­śmy, ale nie potra­fi­li­śmy uzy­skać.

W jogicz­nych tra­dy­cjach bon ist­nieje wiele metod pracy z wewnętrz­nym wia­trem, prze­kształ­ca­ją­cych nasze destruk­cyjne emo­cje (takie jak gniew, przy­wią­za­nie i nie­wie­dza) w pozy­tywne wła­ści­wo­ści, a zamęt w mądrość. Łącząc się z wewnętrz­nym wia­trem, możemy pochwy­cić pro­ble­ma­tyczny umysł i skie­ro­wać go w dobrą stronę. Dziki rumak zosta­nie w ten spo­sób okieł­znany.

Zwy­kle jeste­śmy świa­domi tre­ści naszych myśli, wiemy, czego one doty­czą. Myślimy o pew­nych rze­czach. Za pomocą słów i obra­zów snu­jemy opo­wie­ści i reagu­jemy na nie uczu­ciami i dozna­niami. Lub też odwrot­nie: doświad­czamy okre­ślo­nych doznań oraz uczuć i snu­jemy opo­wie­ści, aby je wyja­śnić czy też wyra­zić swój nie­po­kój. Gdy­by­śmy jed­nak zamiast kon­cen­tro­wać się na tre­ści tych histo­rii, po pro­stu uświa­domili sobie, że myślimy, mogli­by­śmy odkryć wiatr czy też siłę napę­dza­jącą myśle­nie. Kiedy odkry­jemy ów wiatr i się z nim połą­czymy, będziemy mogli zasto­so­wać sku­teczne metody, aby go oczy­ścić i nawią­zać kon­takt z otwartą prze­strze­nią natu­ral­nego umy­słu. A kiedy się z nią połą­czymy, zyskamy dostęp do wielu nowych moż­li­wo­ści.

W tym miej­scu powin­ni­śmy pod­kre­ślić róż­nicę mię­dzy poję­cio­wym umy­słem a jego naturą, którą nazy­wam otwartą świa­do­mo­ścią. Aby być świa­do­mym, nie musimy myśleć. Świa­do­mość to nie myśle­nie. Cza­sami ludzie Zachodu utoż­sa­miają świa­do­mość czy inte­li­gen­cję z myśle­niem. Nie o to mi cho­dzi, gdy mówię „świa­do­mość” i „otwar­tość”. Otwarta świa­do­mość ozna­cza roz­po­zna­nie fun­da­men­tal­nego, zawsze obec­nego natu­ral­nego umy­słu, który jest czy­sty niczym roz­świe­tlone niebo. To stan umy­słu natu­ralny dla każ­dego z nas, a ścieżka medy­ta­cji pro­wa­dzi nas do coraz lep­szego roz­po­zna­wa­nia go i ufa­nia mu.

Gdy zatem wpa­damy w wir roz­te­rek i pro­ble­mów, co zasad­ni­czo polega na anga­żo­wa­niu się w to, co jest „gdzieś na zewnątrz”, oraz w opo­wie­ści, które na ten temat two­rzymy, możemy wtedy sku­pić się bez­po­śred­nio na naszym odde­chu i dozna­niach fizycz­nych, sta­ra­jąc się poczuć ener­gię napę­dza­jącą tę opo­wieść. Ener­gia ta w rze­czy­wi­sto­ści ma okre­śloną struk­turę, którą możemy sobie uświa­do­mić. Ową ener­ge­tyczną struk­turę, czyli wiatr, porów­nu­jemy do konia, któ­rego możemy pochwy­cić i popro­wa­dzić. Wyko­rzy­stu­jemy zwy­czajny (fizyczny) oddech jako metodę pokie­ro­wa­nia naszą uwagą, tak aby uwol­nić się od fascy­na­cji tre­ścią opo­wie­ści i połą­czyć bez­po­śred­nio ze struk­turą zaciem­nia­ją­cych nasz umysł myśli, uczuć i doznań. W ćwi­cze­niach opi­sa­nych w tej książce będziemy wciąż od nowa prak­ty­ko­wać prze­no­sze­nie uwagi z poczu­cia, że tkwimy w trud­nej sytu­acji, na pod­sta­wową ener­ge­tyczną struk­turę owej trud­no­ści. Wstrzy­mu­jąc, a następ­nie uwal­nia­jąc oddech poprzez roz­ma­ite ruchy ciała i kon­cen­tru­jąc się na okre­ślo­nych punk­tach, możemy pod­czas wyde­chu wyzwo­lić ener­ge­tyczną struk­turę wła­snego zamętu. Nauczymy się wów­czas pro­wa­dzić oddech poprzez sub­telną archi­tek­turę ciała skła­da­jącą się z kana­łów ener­gii i czakr. Kie­ro­wa­nie odde­chem i jego uwal­nia­nie pozwoli nam wej­rzeć w przej­rzy­stą, otwartą prze­strzeń umy­słu.

Jak już mówi­łem, to wła­śnie czy­sta, otwarta prze­strzeń sta­nowi praw­dziwą naturę umy­słu. Jest ona źró­dłem wszyst­kich pozy­tyw­nych wła­ści­wo­ści, jakich doświad­czamy w życiu. Roz­po­zna­wa­nie i zbli­ża­nie się do tego źró­dła ener­gii jest celem prak­tyki medy­ta­cyj­nej. Stop­niowe zazna­ja­mia­nie się z naturą umy­słu pozwoli nam prze­żyć życie w spo­sób bar­dziej rado­sny i poży­teczny. Zwy­kle nie znamy wła­snej natu­ral­nej otwar­to­ści i nie mamy do niej zaufa­nia jako do potęż­nego źró­dła, z któ­rego możemy czer­pać. Dla­tego nie żyjemy i nie dzia­łamy, opie­ra­jąc się na tej pod­sta­wie, a naszym dobrym inten­cjom bra­kuje siły, aby­śmy mogli prze­zwy­cię­żyć złe nawyki i urze­czy­wist­nić swój życiowy poten­cjał.

Wszyst­kie prak­tyki medy­ta­cyjne opi­sane w tej książce poma­gają schwy­tać rumaka nawy­ko­wych ten­den­cji, okieł­znać ów wewnętrzny wiatr poprzez wpro­wa­dze­nie nie­kon­cep­tu­al­nej uwagi do odde­chu oraz wyko­rzy­sta­nia ich do roz­po­zna­nia swo­jego natu­ral­nego umy­słu. Natura umy­słu jest nie­po­ru­szona, czy­sta i nie­zmienna. Sta­nowi rów­nież nie­wy­czer­pane źró­dło wszel­kiego szczę­ścia i pozy­tyw­nych wła­ści­wo­ści. W ćwi­cze­niach medy­ta­cyj­nych opi­sa­nych w dal­szej czę­ści książki wia­trem naszego odde­chu spró­bu­jemy roz­wiać chmury zasła­nia­jące bez­kres natu­ral­nego umy­słu i odkryć tym samym sub­tel­niej­szą świa­do­mość, która roz­po­znaje naturę umy­słu, źró­dło ist­nie­nia. Każdy z nas kryje w sobie to źró­dło, po pro­stu prze­sła­niają je nasze myśli i destruk­cyjne emo­cje. Zatem wyłącz­nie pewien nawyk spra­wia, że nie dostrze­gamy owego źró­dła. Jeste­śmy roz­pro­szeni. Choć wszy­scy pra­gniemy spo­koju i szczę­ścia, nie­ustan­nie poszu­ku­jemy speł­nie­nia na zewnątrz, pró­bu­jąc je sobie zapew­nić w warun­kach, na któ­rych z natury nie można pole­gać i które nie­uchron­nie się zmie­nią. Ta zmiana wywo­łuje dal­szą nie­pew­ność i brak zado­wo­le­nia. Gonimy za tym, co zmienne, a nie roz­po­znajemy głę­bo­kiej, nie­prze­mi­ja­ją­cej wewnętrz­nej prze­strzeni ist­nie­nia, która ni­gdy się nie zmie­nia.

Nauki tra­dy­cji bon obej­mują trzy moż­li­wo­ści czy też bramy pro­wa­dzące do wyzwo­le­nia z cier­pie­nia, a mia­no­wi­cie ciało, mowę i umysł. W tej książce skon­cen­tru­jemy się na bra­mie ciała. Aby osią­gnąć dzięki niej wyzwo­le­nie, musimy uwol­nić wia­try, które wspie­rają kar­miczne kon­cep­tu­alne ciało bólu i połą­czyć się z sub­tel­nymi wewnętrz­nymi wia­trami nie­zmien­nego ciała esen­cji, sprzy­ja­ją­cymi roz­po­zna­niu natu­ral­nego umy­słu. Mam nadzieję, że praca z tymi wewnętrz­nymi wia­trami sta­nie się lekiem, który uzdrowi wasze życie.

JAK KORZYSTAĆ Z KSIĄŻKI I NAGRANIA DOSTĘPNEGO W SIECI

W kolej­nych roz­dzia­łach opi­suję Dzie­więć Oczysz­cza­ją­cych Odde­chów oraz ćwi­cze­nia tsa lung, wyja­śniam też, jak z nimi pra­co­wać, aby odmie­nić sie­bie i swoje związki z innymi. Po prze­czy­ta­niu opisu każ­dego ćwi­cze­nia możesz zatrzy­mać się na jakiś czas, aby prak­ty­ko­wać z nagra­niem w Sieci:

https://lig­min­cha.pl/PRZE­BU­DZA­NIE.htm

(kod QR zamiesz­czony poni­żej).

W ten spo­sób zapo­znasz się z kon­kret­nym ruchem i wpro­wa­dzisz bez­po­śred­nio do swo­jego głę­bo­kiego doświad­cze­nia to, o czym mówi książka i co kon­tem­plu­jesz. Tak wła­śnie tra­dy­cyj­nie doko­nu­jemy postępu na ścieżce w tra­dy­cji bon: czy­tamy lub słu­chamy nauk, roz­wa­żamy je, a następ­nie wpro­wa­dzamy bez­po­śred­nio do prak­tyki medy­ta­cyj­nej.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Tytuł ory­gi­nału: Awa­ke­ning the Sacred Body. Tibe­tan Yogas of Bre­ath and Move­ment

Copy­ri­ght © 2011 by Ten­zin Wan­gyal

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2021

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor serii: Jacek Kryg

Redak­tor: Agnieszka Horzow­ska

Kon­sul­ta­cja mery­to­ryczna: Vla­di­mir Pro­ta­sov

Autor nie udziela tu porad lekar­skich. Nie zaleca rów­nież wyko­rzy­sty­wa­nia opi­sy­wa­nych tech­nik jako spo­sobu lecze­nia jakich­kol­wiek dole­gli­wo­ści natury fizycz­nej bądź emo­cjo­nal­nej bez uprzed­niego zasię­gnię­cia opi­nii leka­rza. Zamia­rem autora było wyłącz­nie przed­sta­wie­nie ogól­nych infor­ma­cji, aby pomóc czy­tel­ni­kom osią­gnąć duchowy dobro­stan. Autor i wydawca nie pono­szą odpo­wie­dzial­no­ści za dzia­ła­nia czy­tel­ni­ków, któ­rzy zechcą wyko­rzy­stać infor­ma­cje przed­sta­wione w książce.

Rysunki: Lhari-la Kal­sang Nyima

Zdję­cia w książce i foto­gra­fia autora na okładce: Janine Gul­de­ner

Opra­co­wa­nie gra­ficzne: Krzysz­tof Kwiat­kow­ski

Por­tret autora na okładce:

Insty­tut Lig­min­cha

P.O. Box 1892

Char­lot­te­sville; VA 22 903 USA

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Prze­bu­dza­nie świę­tego ciała, wyd. II, Poznań 2022)

ISBN 978-83-8188-940-7

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer