Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Do tej pory Reagen chroniła siebie i swoje serce. Tade, facet tak seksowny, że zapiera dech w piersiach, sprawia, że pragnie być odważna i nieustraszona. To nie typ faceta, który rezygnuje z tego, czego chce – z niej. Jest zdeterminowany, żeby udowodnić dziewczynie, że w jej bezpiecznym świecie czegoś brakuje – jego. Nawet jeśli nie jest taki zarozumiały, za jakiego go uważała, na pewno nie powinna oddawać mu swojego serca. Ale z każdym spotkaniem coraz trudniej mu się oprzeć.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 303
Fala emocji ścisnęła mi gardło, więc nie mogłem wykrztusić słowa. Sięgnąłem po jej dłoń, jednak pozwoliłem, by moja ręka opadła, zanim jej dotknąłem. Zbyt oszołomiony nagłym obrotem spraw, nie byłem w stanie zrobić nic, poza wpatrywaniem się w usta, które nadal mówiły. Dzwonienie w uszach uniemożliwiło mi wychwycenie chociaż jednego spójnego zdania.
Pojedyncza kropla żaru wypaliła szczelinę w moim policzku; płonąca, gorąca łza była równie nieznana, co odpowiednia w tych okolicznościach. Mój świat właśnie został spalony na popiół przez kwestie powiedziane i niewypowiedziane w tym pokoju.
Czułem się jak obcy wobec własnych emocji, miałem wrażenie, że ściany opierają się na mnie jak domek z kart, gotowy do upadku. Pojawiła się klaustrofobia i wtedy w końcu odwróciłem się do kobiety za mną.
– Nie – powiedziałem, obserwując jej przerażenie. Patrzyła, jakbym był potworem, bo człowiek, którego odbicie zobaczyłem w jej oczach, nie był mną.
– Proszę – to było żałosne, jak błagałem. Jak nisko upadają potężni. Czułem litość wszystkich w pokoju, za co gardziłem i sobą, i nimi.
Tylko jedna kobieta w moim życiu sprawiła, że byłem słaby. Nienawidziłem tej uległości i jednocześnie nie obchodziło mnie to. Była dla mnie jedyna. Jeśli jakimś cudem udałoby im się otruć ją swoim bluźnierstwem, przeżyłbym resztę życia jako wrak człowieka. Nie było mowy, żebym bez niej przetrwał.
Moje ciało trzęsło się od siły nagłego przebudzenia. Zamrugałam szybko kilka razy, zanim głośny huk przywołał mnie do pełnej świadomości. Przez długie sekundy słyszałam tylko dźwięk swojego oddechu, gdy krew pędziła w moich żyłach, rozgrzewając lepką skórę. Minęło trochę czasu, zanim wzrok przystosował się do ciemności i nowej rzeczywistości.
Dlaczego nie słuchałam rodziców? Dlaczego skłamałam, mówiąc, dokąd idę, a potem poszłam sama?
Moje więzienie zakołysało się, a z odgłosów rozbijających się fal wywnioskowałam, że jestem na łodzi. Łzy pociekły mi z oczu, gdy przypomniałam sobie, jak bardzo byłam podekscytowana spotkaniem z chłopakiem, który powiedział mi, że jestem ładna. I dokąd mnie to doprowadziło? Skończyłam nie po prostu wyrzucona na brzeg, ale uwięziona, związana… porwana.
Usłyszałam zbliżające się kroki, więc zamknęłam oczy. Nie byłam gotowa na rozpoznanie powagi mojej sytuacji.
Słowa w języku, którego nie rozumiałam, były wymieniane między osobami, których głosów nie rozpoznawałam. Czubki moich palców mrowiły, gdy próbowałam rozdzielić związane nadgarstki.
– Upewnię się, że jest gotowa.
Ten głos był znajomy. To ten uroczy chłopak z lekcji jazdy konnej. Ten, który flirtował i sprawiał, że czułam się piękna, aż przekonał mnie, żebyśmy się spotkali.
Mgliste wspomnienia próbowały wydostać się na powierzchnię. Jedno było całkowicie jasne: kłamstwo, które sprzedałam rodzicom. Powiedziałam, że spotykam się z jedną z nowo poznanych dziewczyn. Tata ostrzegł, żebym nie opuszczała głównej części hotelu. Głupio sądziłam, że rodzice są nadopiekuńczy, i poszłam sama w ustronną część plaży. Poszłam spotkać się z chłopakiem, dzięki któremu poczułam się kobietą.
– Wstawaj.
Ostry ton sprawił, że słowa stały się brzydkie. Dźgnięta kolanem w plecy, z jękiem przewróciłam się na drugi bok.
Nie chciałam otwierać oczu i stawiać czoła prawdzie, ale uderzenie w twarz zmusiło mnie do tego.
– Obudź się, księżniczko.
Chociaż mój ojciec tak mnie nazywał, przystojny chłopak z szyderczym uśmieszkiem na twarzy pozbawił to słowo całej magii.
– Dlaczego to robisz? – zapłakałam.
Walka z pieczeniem policzka i bólem w plecach sprawiła, że moje słowa zabrzmiały słabo, a nawet żałośnie.
Jego szyderczy śmiech był ponury.
– Najwyższy czas, żebyś nauczyła się, jak to jest żyć bez bogatych rodziców.
– Ale ja…
Drugie uderzenie w twarz odbiło się echem od ścian pokoju jak pęknięcie.
– Nie obchodzi mnie, co masz do powiedzenia.
Nie rozumiał. W głowie kręciły mi się słowa „nie byłam bogata”. Moi rodzice zaoszczędzili na tę wystawną wycieczkę. Nigdy nie byliśmy na rodzinnych wakacjach… nigdy.
– Rozbierz się – powiedział, używając noża, by uwolnić moje ręce.
Instynktownie zakryłam klatkę piersiową, najlepiej jak potrafiłam. Nigdy nie byłam naga przed nikim. Widziałam, jak ściska dłoń w pięść, i pospieszyłam do kąta, żeby zwinąć się w kłębek.
Niezrażony, wyciągnął rękę. Nie musiał daleko sięgać, by chwycić moją koszulę. Szarpnął mną do przodu, a mój podkoszulek poddał się sile jego chwytu. Tani materiał łatwo się rozdarł, odsłaniając górną część bikini.
Gorączkowo próbowałam zrobić krok do tyłu i odsunąć się od niego. Tym razem złapał mnie za stopę, przyciągając bliżej, po czym zdarł górę bikini z mojego ciała. Moje piersi wyskoczyły, a on spojrzał na nie, zanim zdążyłam się zakryć.
Nie mogłam się równać z jego siłą. Z łatwością poruszył moimi ramionami, by po omacku dotknąć mojej klatki piersiowej.
– Nieźle – uśmiechnął się.
Skłamałabym, mówiąc, że gdy wychodziłam się z nim spotkać, nie przeszło mi przez myśl, że będzie mnie dotykał. Ale nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że to się tak potoczy, wbrew mojej woli. Myślałam, że ta noc doprowadzi do pocałunków i może nawet pozwoliłabym mu poczuć bliskość. Ale nigdy w ten sposób. Chłopiec, który wydawał się mniej więcej w moim wieku, kiedy go spotkałam, teraz bardziej przypominał mężczyznę, złego mężczyznę.
– Szef chce wiedzieć, czy jesteś dziewicą.
Przeszył mnie strach. Podświadomie czułam, co może się wydarzyć w danej sytuacji, ale nagła realność sprawiła, że łzy napłynęły mi do oczu.
– Jestem. Jestem!
Nic go nie powstrzymało. Nie musiał zdejmować spodni, żeby to, co miało się wydarzyć, zamieniło się w koszmar. Fakt, że zamierzał sprawdzić najbardziej intymną część mnie, wyrwał z mojej piersi krzyk prawdziwego przerażenia.
Cycki i tyłki, zgodnie z obietnicą, czekały na mnie w obskurnym barze w piątkowy wieczór. Byłem napalony jak diabli i chciałem kogoś puknąć, ale zmieszany zapach stęchłego piwa, potu i wymiocin sprawił, że chciałem jednak wyjść. Szkoda, że było to jedyne miejsce w rozsądnej odległości od szkoły i najbliższe na świeżym powietrzu, jakie mogliśmy znaleźć.
Oparłem się o ścianę ze świeżym drinkiem w dłoni i szukałem swojej dzisiejszej nocnej ofiary. W przyćmionym świetle myślałem, ile czasu upłynęło, odkąd się ostatnio pieprzyłem. Idąc na uniwersytet w Stanach, straciłem część swojej anonimowości. Jako pechowy syn senatora musiałem trzymać się zasad. Po pierwsze, nie umawiałem się z dziewczynami z obawy przed reakcją prasy albo jakimś idiotą z telefonem komórkowym. Po drugie, utrzymywałem tylko niezobowiązujące relacje, mówiłem bardzo mało o sobie i nigdy nie zatrzymywałem się przy żadnej kobiecie na długo. Nawet mój najlepszy przyjaciel, który stał obok mnie, nie wiedział, jak zarabia na życie mój ojciec. Po trzecie, uważałem, z kim się spotykam, biorąc pod uwagę zasadę pierwszą i drugą.
Przerywając moje myśli, dwie dziewczyny, które wyglądały, jakby nasmarowały się olejem, żeby wejść w sukienki, zatrzymały się przed nami.
Szatynka z uśmiechem wielkości Kalifornii i dopasowaną opalenizną w sprayu powiedziała jedno słowo:
– Tade.
Przyjrzała mi się, wodząc wzrokiem z góry na dół, a potem powoli zatrzymała spojrzenie na moim rozporku, zanim znowu spojrzała mi w oczy. Pozdrowiłem ją dwoma palcami i półuśmiechem.
Potem spojrzała na mojego najlepszego przyjaciela.
– Gavin.
Szybko skinął głową, zanim jej wzrok ponownie znalazł mój.
– Do zobaczenia później – powiedziała, mrugając.
Podniosłem głowę, wiedząc, że już jej nie zobaczę. Zamiast tego zacząłem wpatrywać się w punkt po drugiej stronie baru.
– Kim jest ta blondynka, na którą gapisz się całą noc? – zapytał Gavin, kiedy znowu zostaliśmy sami.
Moje oczy przesunęły się z blondynki, która skupiała całą moją uwagę, z powrotem na mojego najlepszego przyjaciela. Uśmiechał się złośliwie, zadowolony, że przyłapał mnie na obserwowaniu jej. Była oszałamiająca. Truskawkowe usta ostro kontrastowały z porcelanową skórą. Byłem zahipnotyzowany jej dekoltem – widok odurzający dla oka, ale zabójczy dla serca. Ledwie go odsłaniała, ale byłem nim zachwycony.
– Nie znam jej – powiedziałem po prostu.
Przez prawie cztery lata, które spędziłem w McClain, małym prywatnym college’u na wschodnim wybrzeżu Maryland, nigdy wcześniej jej nie widziałem.
– Ja też – powiedział Gavin.
Według niego niektóre lokalne licea miały więcej uczniów niż nasza szkoła.
– Może jest stąd.
Może, chociaż nie sprawiała wrażenia tutejszej. Ale to było dziwne, że nasze ścieżki się nie skrzyżowały, a ja zapamiętałbym twarz taką jak jej.
– Dlaczego nie pójdziesz z nią porozmawiać, zanim pomyśli, że jesteś jakimś strasznym prześladowcą? Albo może wolisz wziąć Cruellę na noc? – zaśmiał się ze swojego żartu o dziewczynie, która właśnie z nami rozmawiała.
Podniosłem do ust piwo i pociągnąłem długi łyk.
– Pilnuj swoich spraw, Gav.
Zachichotał.
– Nie ma, kurwa, mowy, żeby jakaś laska miała cię owiniętego wokół palca, gdy ty nawet nie powiedziałeś do niej słowa. To jest, kurwa, bezcenne. Przez trzy i pół roku nikt cię tak nie załatwił.
Byłem zbyt spięty, a mój uwięziony w spodniach kutas nieprzyjemnie twardy. Jeszcze trochę ciśnienia i mogę po prostu eksplodować.
Blondynka z pasemkami różu we włosach sprawiła, że byłem tak podekscytowany. Problem polegał na tym, że nie wyglądała na osobę do bzykania na jedną noc. A to było wszystko, co miałem do zaoferowania.
– Stary, po prostu ją zgarnij, tak jak robiliśmy to tysiące razy, albo złap się z kimś innym. Pieprzyć twoje zasady na jedną noc.
Znowu się roześmiał, myśląc, że jest całkiem zabawny. Dwukrotne pukanie w tym samym miejscu nigdy nie było dobrym pomysłem, zwłaszcza jeśli chce się uniknąć nieporozumień. Mój pięcioletni plan był już nakreślony, a posiadanie dziewczyny nie znajdowało się na liście celów. Właśnie wróciliśmy z ferii zimowych i został mi jeszcze jeden semestr, zanim zacznę uczęszczać do Harvard Law School, macierzystej uczelni taty.
– Ziemia do Tade’a?
Słyszałem, jak mówił, ale właśnie złapałem wzrok Piękności w Różowym. Siedziała przy barze, a światło oświetlało ją jak latarnia morska. Jej niebieskie oczy błyszczały jak kolor nieba podczas moich porannych treningów w zatoce Chesapeake. Była odurzająca pod każdym względem. Niestety tylko dla mnie, kontakt wzrokowy zniknął tak szybko, jak się pojawił. Nie wróciła do mnie spojrzeniem, jak zazwyczaj robią to dziewczyny.
– Tade.
Nadal nie odpowiedziałem, po prostu przechyliłem szklankę do ust i dalej sączyłem swojego drinka. Starałem się nie upić. Nie zawstydzaj rodziny, powtarzał mi jak mantrę ojciec, gdy ubiegał się o prezydenturę.
Blondynka wystawiła na próbę wszystkie moje zasady. Najlepiej było się do niej nie zbliżać.
– Co do cholery, człowieku, po prostu idź do niej – nalegał Gavin.
Oszołomienie po pospiesznym dopiciu piwa zdominowało moją świadomość. Patrzyłem, jak jej usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu – roześmiała się szczerze i beztrosko. Nie zwracała uwagi na facetów, którzy ją obserwowali. Jej sukienka tylko wskazywała na krągłości i nie reklamowała ciała tak jak sukienki jej przyjaciółek. Wszystko wskazywało na to, że nie jest materiałem na szybki numerek. Znajoma, która stała obok niej w niebieskiej, opinającej sukience, była prawdopodobnie łatwym łupem.
– Nie mogę – wymamrotałem te słowa, niechętnie ulegając rozsądkowi.
– Dlaczego nie? – zapytał Gavin.
Dwóch facetów podeszło do jej grupy, a mnie ścisnął się żołądek. Jej przyjaciółki szybko zostały odprowadzone, ich trio rozbite, a ja westchnąłem.
Gavin mówił coś w stylu: „masz swoją szansę”, ale ja i bez tego już szedłem, wbrew tłumowi, który blokował mi drogę, i wbrew postanowieniom. Musiałem z nią porozmawiać. Inaczej opanowałaby moje sny. Miałem nadzieję, że nie będzie w stanie prowadzić rozmowy albo, jeszcze lepiej, spojrzy mi w oczy, dając do zrozumienia, że ten nieśmiały akt był tylko grą. Przy barze przysunąłem się do niej, ale nic nie powiedziałem. Zapach, który do mnie dotarł, był jak poziomki w letni dzień, co tylko sprawiło, że mój kutas stwardniał jeszcze bardziej. Do diabła, spacer do niej był wystarczająco niezręczny, kiedy próbowałem ukryć to, co mam w spodniach, za pomocą drinka i odpowiednio ułożonej dłoni.
Szybko postawiłem pustą szklankę na barze i odsunąłem ją trochę w lewo, kiedy nikt nie patrzył. Barman w końcu podszedł i zapytał, czego chcę.
– Guinness – brzmiała moja odpowiedź.
Rzut oka na Piękność w Różowym pozwolił mi przyłapać ją na odstawianiu pustego drinka w tym samym czasie.
– Chcesz kolejnego? – zapytałem.
Jej oczy rozszerzyły się i wiedziałem, że to z powodu akcentu, który nabyłem podczas pobytu za granicą.
Poświęciłem chwilę i czekałem, aż usłyszę jej głos. Jak będzie brzmiała? Jak tłuczone szkło, jak gorzka czekolada czy…?
– Nie. Jeden to mój limit, ale dzięki, że pytasz.
Cholera, brzmiała jak ciepły miód, skropiony na chrupiącym bajglu z roztopionym masłem, moja słabość.
Odwróciła się, nie rzucając mi drugiego spojrzenia. Nie byłem zarozumiały, ale nie byłem też przyzwyczajony do lekceważącej odpowiedzi. Barman podniósł pytająco brew, więc odesłałem go ruchem dłoni. Poszedł po moje piwo, podczas gdy ja stałem i zastanawiałem się, co dalej. Byłem zupełnie nie w swoim żywiole. Nie wróżyło to niczego dobrego, ponieważ teraz jej działania tylko bardziej mnie intrygowały.
Zostałem uratowany, gdy jej brązowowłosa przyjaciółka podeszła i potknęła się, ochlapując moje plecy zimnym napojem. Nie byłem przemoczony, ale drink zostawił mokrą plamę. Ręce przesunęły się po moich plecach, gdy głos przypominający Myszkę Minnie przepraszał obficie.
– Tak mi przykro – wybełkotała brunetka. Kiedy się odwróciłem, jej oczy rozszerzyły się. W przeciwieństwie do zachowania jej przyjaciółki reakcja brunetki była tą, którą zwykle wywoływałem.
– Prawdopodobnie nie powinnam tego mówić, ale jesteś taki pie-pie-piękny.
Było już za późno, abym powstrzymał zadowolony uśmieszek. Piękność w Różowym przewróciła oczami i odwróciła się ode mnie, wręczając przyjaciółce serwetki. Drugie uderzenie. Dlaczego posłałem brunetce uśmieszek? Prawdopodobnie dlatego, że to była moja pierwsza reakcja na dziewczyny takie jak ona, które są – Gavin lubił tak to elokwentnie ujmować – do zgarnięcia na jedną noc.
– Kochanie, pozwól, że ci pomogę. – Przybył Gavin, najlepszy skrzydłowy w historii. Najprawdopodobniej był świadkiem mojej klęski i przybył na ratunek. Podziękuję mu później.
Brunetka odwróciła swój szeroki uśmiech w jego stronę, a zanim wróciła z nim do mnie, barman postawił przede mną guinnessa.
– Naprawdę mi przykroooo – Gavin złapał ją, kiedy zaczęła się chwiać, zanim upadła twarzą na brudną podłogę. Nadal mnie przepraszała, wycierając moją koszulę do sucha garścią serwetek.
– Czy mogę zrobić coś, żeby ci to wynagrodzić?
Dała mi szansę.
– A może przekonasz swoją przyjaciółkę, żeby ze mną zatańczyła, co?
To nie był mój najlepszy ruch, ale zamierzałem wykorzystać każdą szansę, która była mi dana. Żaden facet nie chciał dostać kosza, łącznie ze mną. Gavin zerknął na mnie, więc szybko dodałem:
– A ty zatańczysz z moim przyjacielem.
Piękność w Różowym odwróciła się i posłała przyjaciółce zjadliwe spojrzenie. Wciąż chichocząc, brunetka machnęła na nas ręką.
– Dajcie nam chwilę.
Skinąłem głową, wziąłem guinnessa i odszedłem, żeby dać im trochę prywatności. Piękność w Różowym była zwrócona w naszą stronę, co pozwoliło mi zobaczyć jej spojrzenie skierowane na przyjaciółkę. Dodała dziko gestykulujące dłonie, a następnie kolejny raz zaczęła przewracać oczami.
– To jest zbyt łatwe – skomentował Gavin.
– Ona jest pijana. Nie bierzesz jej, prawda?
Zanim zdążył odpowiedzieć, brunetka odwróciła się i machnęła, przywołując nas z powrotem. Mrugnęła do Gavina i odeszła z nim na mały parkiet. Falująca masa kusiła mnie, a z głośników w pobliżu płynęła muzyka.
Piękność stała z rękami skrzyżowanymi na piersi, jakby taniec ze mną był karą. Duma w końcu zwyciężyła.
– Nie przejmuj się tak. Naprawdę nie chciałbym narażać cię na kłopot – powiedziałem.
Dopiłem resztę piwa, a pustą szklankę i pięćdziesiątkę rzuciłem na drewniany blat baru, żeby zapłacić rachunek. Nie czekałem na resztę. Przeszedłem obok Piękności, nie zawracając sobie głowy kolejnym spojrzeniem w jej kierunku.
Moja współlokatorka i najlepsza przyjaciółka przetarła wściekłe, czerwone oczy.
– Dlaczego pozwoliłaś mi pić? – zapytała oskarżycielsko.
Uniosłam brew.
– Pozwoliłam ci pić? To ty zaciągnęłaś mnie do tego baru zeszłej nocy.
Megan przewróciła oczami.
– Nigdy nie chcesz się bawić. Dziwię się, że wytrzymałaś tak długo na Uniwersytecie Maryland.
– Właściwie to nie wytrzymałam.
– Tam wiedzą, co to znaczy zabawa.
Podkreśliła dobitnie to zdanie, jakby miała poufne informacje.
– Skąd miałabyś wiedzieć?
Chodziła do szkoły w McClain przez całe cztery lata. Zakreśliła palcem w powietrzu kółko.
– Och, mam swoje sposoby.
Spojrzała na siebie w dużym lustrze.
– Ale wybaczę ci, biorąc pod uwagę, że uczysz się w domu i w ogóle. Chociaż wszyscy inni uczący się w domu, których znam, wariują jak małpy, gdy tylko wydostaną się spod kontroli rodziców. A jednak…
– Jestem nudna – odpowiedziałam.
– Tak, ale kocham cię.
Odwróciła się w moją stronę, przyszpilając mnie dużymi brązowymi oczami.
– Zamierzasz dzisiaj ze mną poleżeć?
Westchnęłam.
– Pospiesz się. Może trochę słońca pomoże usunąć tę twoją zrzędliwość.
Kiedy nie odpowiedziałam, dodała:
– Gavin może tam być.
Teraz była moja kolej, by przewrócić oczami.
– Teraz Gavin? Kto następny?
Wydęła wargę.
– Muszę nadrobić stracony czas. Ten dupek zabrał mi trzy najlepsze lata.
Tym dupkiem był jej były, z którym zaczęła się spotykać kilka tygodni po rozpoczęciu pierwszego roku. Uznał, że sprawy stają się zbyt poważne, i chciał odpocząć. Gavin był tylko kolejnym sposobem na odwrócenie uwagi.
– A ten jego gorący przyjaciel, z tym seksownym zarostem, miał na ciebie ochotę – dodała, zniżając głos, jakby dzieliła się jakimś sekretem.
Drapnęła dłonią w powietrzu i wydała z siebie warczące dźwięki, by podkreślić swoje słowa.
Przewróciłam oczami. Facet, o którym mowa, był taki zadufany w sobie. Nawet gdybym chciała iść z jakimkolwiek obecnym tam facetem, on byłby ostatni na świecie.
– Nie jestem zainteresowana.
Odetchnęła głęboko.
– A kiedy ty jesteś zainteresowana? Może jesteś lesbijką? Wiesz, że to w porządku, nie mam z tym problemu. Sama pocałowałam dziewczynę raz czy dwa.
Odgarnęłam włosy z twarzy, aby móc spojrzeć jej prosto w oczy.
– Nie jestem lesbijką.
Jej oczy zwęziły się.
– A więc jesteś dziewicą?
To nie tak, że wstydziłam się swojego statusu, ale nie byłam w nastroju, żeby o tym rozmawiać.
– Dlaczego gramy w dwadzieścia pytań?
Wzruszyła ramionami.
– Jestem po prostu ciekawa. Przyjaciel Gavina był gorący. Miałyśmy dwóch najlepszych facetów w barze, a ty nawet nie mrugnęłaś.
Był gorący. Wysoki, z twarzą i ciałem, które powodowały u mnie motyle w brzuchu – dwa najważniejsze powody, dla których musiałam trzymać się z daleka od takiego faceta jak on.
Jeśli był singlem, oznaczało, że albo chciał się tylko pieprzyć, albo inne dziewczyny zorientowały się, że jest dupkiem. Tak czy siak, nie byłam zainteresowana. Ale nie mogłam się do tego przyznać mojej najlepszej przyjaciółce. Za wszelką cenę chciała pomóc mnie i mojemu nieistniejącemu życiu towarzyskiemu. Nie poddałaby się, dopóki bym się z nim nie umówiła, więc dałam jej jedyną wymówkę, jaką miałam.
– Wiesz, że mam napięty grafik, bo chcę skończyć szkołę. Nie mam czasu na chłopaków, którzy prawdopodobnie mają niskie oceny na skali dojrzałości.
Przechyliłam głowę, by spojrzeć na książkę, nie patrząc jej w oczy. Włosy opadały mi na ramię i zasłaniały przed nią.
– Mówisz jak moja matka.
Wskazała na mnie palcem.
– Musisz spędzać więcej czasu z ludźmi w swoim wieku.
Nie musiałam się dopasowywać, nie czułam potrzeby. Jednocześnie obawiałam się, że szaleństwo mamy na punkcie ostrożności przeniosło się na mnie przez lata. Dlatego tym bardziej nie zamierzałam okazać się frajerką.
Biorąc pod uwagę, że nie przepadałam za wodą, mój wybór szkoły był dziwny. Była tak blisko zatoki Chesapeake, że można było do niej dojść pieszo.
W końcu zdecydowałam się spełnić prośbę koleżanki.
– Dobra, poleżę dzisiaj z tobą – oświadczyłam, choćby po to, żeby przestała zadawać pytania, na które nie byłam gotowa odpowiedzieć. Rozpromieniła się.
– I obiecujesz, że będziesz miła, jeśli wpadniemy na Gavina?
– Będę miła, ale to nie znaczy, że spotkam się z jego przyjacielem. Żadnego więcej osądzania tego, co robisz z Gavinem.
Mówiłam poważnie, że nie potrzebuję faceta w moim życiu. Właściwie to była ostatnia rzecz, jakiej chciałam.
Mama dawała mi przez lata wykłady, ostrzegając przed niebezpieczeństwami związanymi z chłopcami i mężczyznami. Tata musiał praktycznie z nią walczyć w moim imieniu, żeby pozwoliła mi zamieszkać w kampusie, kiedy przyszedł czas na studia. Chociaż pójście na Uniwersytet Maryland było błędem, gadanie matki zachęciło mnie do ponownej próby. Tym razem wybrałam mniejszą szkołę. Z pomocą profesorów i dyrekcji byłam na dobrej drodze do terminowego ukończenia studiów, ale przez to nie miałam wolnego czasu.
– Reagan?
Palce Megan pstryknęły mi przed twarzą. Zamrugałam, oderwana od własnych myśli.
– Tak?
– Idziesz czy nie?
Poddając się, podeszłam do szafy, żeby poszukać kostiumu kąpielowego.
Wolność na otwartej wodzie pociągała jak nic innego; gdy wiosła ledwo uderzały o taflę, nic – poza falowaniem wody – nie rozpraszało myśli. Moje bicepsy płonęły, gdy znajomy ruch stał się wysiłkiem, odkąd podwoiłem swój normalny poranny trening. Mimo to utrzymywałem tempo, przemierzając rzekę St. Marys. Kiedy dotarłem z powrotem do brzegu, zapłaciłem za swój wyczyn bólem ramion przy przenoszeniu łodzi do przystani nad głową.
Słońce paliło ognistą ścieżkę wzdłuż mojej skóry, a ja zbeształem się za to, że w pośpiechu nie nałożyłem kremu z filtrem. Potrzebowałem chwili oddechu. Piękność występowała w moich snach, zmuszając mnie do zwalenia konia przed wyjściem. Minęła wieczność, odkąd moja samokontrola została zachwiana i musiałem sam zająć się sobą, nie czekając, aż jakaś dziewczyna zrobi mi ten zaszczyt i zaspokoi moje potrzeby. To dziś, pomyślałem.
Krążyły pogłoski, że w jednym z apartamentowych akademików odbywała się impreza.
Zatrzymałem się po drodze w kawiarni na szybkie późne śniadanie. Niewielki obszar obok wody zasypany piaskiem, który miał udawać plażę, zajęli teraz ludzie próbujący złapać trochę słońca. To był wyjątkowo ciepły dzień pod koniec stycznia, bijący rekord temperatury. Wszyscy cieszyli się łagodnym upałem, póki trwał. Wśród nich blondynka z różowymi włosami.
Nagle skierowałem się w innym kierunku, mając nadzieję, że uniknę jej i jej koleżanki brunetki.
– Hej – zaśpiewał jasny głos. Udałem, że nie słyszę. Było prawdopodobne, że ktoś, kto wołał, nie próbował zwrócić na siebie akurat mojej uwagi.
– Przyjacielu Gavina.
A jednak. Trzeba było podjąć decyzję, czy chcę zareagować. Mógłbym ją olać i zająć się sobą. Wtedy prawdopodobnie rzuciłaby we mnie przekleństwami, a nie chciałem zwracać na siebie uwagi i skupiać na sobie emocji, również złych. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem, była dziewczyna gotowa wypowiedzieć mi wojnę i poszukać mnie w Google’u. Przy moim szczęściu trafiłaby w dziesiątkę i rozpracowała, kim jestem. Powoli się odwróciłem.
Brunetka wstała. Zobaczyłem jej imponujące piersi. Prawie wylewały się z góry od bikini. Jednak złapałem się na tym, że odwracam wzrok od niej i spoglądam w dół, na jej przyjaciółkę. Piękność podparła się na łokciach i obserwowała, jak brunetka robi krok w moim kierunku. Zastanawiałem się, gdzie jest trzecia przyjaciółka, która była z nimi przy barze. A może pomyliłem duet z trio kobiet?
– Gdzie jest Gavin? – zapytała brunetka, kiedy zatrzymała się o stopę ode mnie.
– Nie jestem jego niańką.
Skrzyżowałem ręce na piersi i udawałem znudzonego.
– Jesteś Anglikiem? – zapytała, ignorując moje sarkanie. W końcu wyłapała tę nutę z mojego akcentu.
Rzeczywiście chodziłem do szkoły średniej w Anglii. Miałem nadzieję, że znajdę tam bardziej normalne życie niż tutaj, w świetle reflektorów jako syn senatora. Jako Amerykanin za granicą nie byłem tak interesujący dla zagranicznej prasy i mogłem żyć normalnie. Postanowiłem wrócić do domu na studia. Wybrałem McClain, ponieważ po Yale byli numerem dwa w kraju pod względem żeglarstwa. Nie znaleźli się jeszcze w rankingu w wioślarstwie, które było moją pasją, ale zamierzałem to zmienić. Odkąd włożyłem w to mój czas i sporo pracy, siedziałem teraz na miejscu sternika w naszej załodze.
– Słuchaj, przepraszam za… – przerwała, by zerknąć przez ramię i pomachać przyjaciółce. – Ona nie radzi sobie z takim typem faceta jak ty.
Jakaś część mnie chciała rzucić kolejną sarkastyczną uwagę w stylu: Dobrze, bo ja też nie radzę sobie z jej typem. Jednak zaciekawiła mnie.
– Jakim typem faceta jestem?
Jej ramiona uniosły się i trudno było nie zauważyć, że cycki podskakują przy tym ruchu. Przeniosłem wzrok na północ, kiedy powiedziała:
– Wiesz… ładnym.
Z ożywieniem wskazała ręką moje ciało.
– Słuchaj, chciałbym pociągnąć tę rozmowę, ale kawiarnia niedługo przestanie serwować śniadania.
– Jasne. Ale czy możesz szepnąć o mnie dobre słowo Gavinowi?
Jej oczy miały szkliste, rozmarzone spojrzenie, jakie przybierały niektóre dziewczyny, kiedy mówiły o Gavinie. Dopiero gdy przestałem myśleć o Piękności, zauważyłem, że brunetka nie brzmi już jak Myszka Minnie. Tak, jej głos był wysoki, ale już nie tak irytujący jak poprzednio.
– Nie wiem, co mogę powiedzieć. Nie znam cię, a Gavin ma własne zdanie.
Jej uśmiech zgasł.
– Po prostu powiedz mu, że ze mną rozmawiałeś i że nie jestem tą szaloną dziewczyną z zeszłej nocy.
Zaburczało mi w brzuchu i chciałem zakończyć tę rozmowę. Piękność uniosła się nieco bardziej. Miałem cudowny widok na jej dekolt. Moje kąpielówki nie były przystosowane do zakrycia erekcji. Musiałem odejść dalej.
– Jasne.
Dotarłem do kawiarni na tyle szybko, by złapać resztki śniadania. Kiedy wróciłem do pokoju, zadzwoniła komórka. Na ekranie błysnął obraz.
– Mamo?
Chociaż nie była moją matką od urodzenia, stała się najbliższą osobą, jaką kiedykolwiek miałem.
– Tade.
Jej łagodna odpowiedź wyjaśniała powód telefonu.
– Jak się masz?
– OK. A ty?
Westchnęła.
– Martwię się o ciebie.
– Nie ma się czym martwić. Nic mi nie jest.
– Tak, ale…
To „ale” było jedyną rzeczą, o której nie chciałem rozmawiać.
– Jak mówiłem, mam się dobrze. Nie musisz się martwić.
– Wciąż możemy załatwić, żebyś się z nim zobaczył, zanim…
Mamie trudno było kończyć zdania na temat tego, co lubiła nazywać niesmacznymi tematami. A on był moim biologicznym ojcem, jej bratem. Była moją ciotką z urodzenia, a mężczyzna, którego nazywałem tatą, był jej mężem.
– Nie zrobię tego tacie. Jeśli prasa dowie się, kim jest dla mnie, zaszkodzi to jego kampanii.
– Tade, on jest twoim…
– Ojcem?
Parsknąłem śmiechem.
– Nigdy nie był dla mnie kimś takim.
Facet nie był dla mnie zły, po prostu traktował mnie jak utrapienie, kiedy mieszkałem pod jego dachem. Naprawdę nie była to jego wina, ponieważ mój dziadek w jego życiu prawie nie istniał. Był to człowiek żonaty, kiedy zapłodnił moją babcię, a ponieważ należała do grona jego sprzątaczek, została zwolniona, gdy o ciąży dowiedziała się żona dziadka. Ojciec mój nie miał więc nikogo, kto pokazałby mu, jaki powinien być tata, stąd nie mogłem winić go za jego wady.
– Więc chcesz iść na jego…
Egzekucję?
– Nie.
Chciałem zapomnieć o tej części mojego życia. Kiedy był uznany za winnego wielu zarzutów federalnych, prokurator postarał się o karę śmierci. Mogłem u jego boku z czasem również trafić do więzienia, gdyby nie to, że zostałem uwolniony spod jego wpływu. Mama mnie nie urodziła, ale dała mi nowe życie. Takie, które nie wiązało się z przestępstwem i światem kryminalistów. Jedyną dobrą rzeczą, jaką zrobił mój ojciec, było oddanie mnie właśnie w jej ręce. To się stało, gdy go odszukała po śmierci dziadka, który zostawił mu trochę pieniędzy.
– Dasz mi znać, jeśli zmienisz zdanie?
– Nie zmienię.
Nie powiedziała tego, ale chciała przeprosić za to, że prawnicy, których zatrudniła, nie doprowadzili do jego uniewinnienia albo przynajmniej uzyskania lżejszego wyroku. Mama była dobra. Miała wielkie serce i zawdzięczam jej życie.
– A poza tym jak sobie radzisz? Brzmisz na zmęczonego.
– Byłem na mieście do późna i ćwiczyłem rano.
– Zabezpieczasz się, prawda?
Jęknąłem, a ona się roześmiała.
– Nie jestem gotowa na bycie babcią.
– To ostatnia rzecz, o którą musisz się martwić.
Interesowałem się jedną dziewczyną, która nie chciała mieć ze mną nic wspólnego.
– Nie możesz być poważna? – zapytała Megan.
– Jestem, obiecałaś.
Wydęte usta i opadnięte ramiona.
– Nie ma mowy, żeby Gavin tam był.
– Dlaczego nie? To Wielki Wyścig Bambusów1.
– W porządku, Charlie Brown.
Zmusiłam Megan do obejrzenia ze mną halloweenowego odcinka Charliego Browna. To była rodzinna tradycja, moja mama była wielką fanką serialu, oglądałyśmy go razem. Teraz, gdy mieszkałam daleko od domu, Megan oglądała go ze mną.
– To Linus i Wielka Dynia2.
– Jasne, skoro tak mówisz. Jest styczeń, a ty nawet nie lubisz wody.
Nie lubię, ale fakt ten jakoś wcześniej jej nie przeszkadzał.
– Jednak dzisiaj z tobą poleżałam na słońcu. I to ty powiedziałaś, że powinnam stawiać czoła swoim lękom. Poza tym nie wchodzę do wody, a pogoda jest super. I… – podkreśliłam – …to obowiązkowy projekt w mojej klasie.
Zerknęłam na telefon.
– Muszę się tam dostać. Niedługo zaczną.
Przewróciła oczami, ale wyszła za mną z kawiarni i skierowała się w stronę hangaru na łodzie. Na stacjach ułożono bambus, biodegradowalny sznurek, nadający się do recyklingu plastik i trochę taśmy klejącej.
– Naprawdę muszę zostać?
Rozejrzała się dookoła, jakby nauka była jakąś nieuleczalną chorobą. Podeszło do nas dwóch chłopaków z mojej grupy. Obaj gapili się na Megan z otwartymi ustami, jakby była supermodelką.
– Chłopaki, to jest Megan. Megan, to Kevin i Scott.
– Cześć – powiedziała spokojnie, posyłając im półuśmiech i nieśmiało machając. Kevin mrugał przez kilka sekund, zanim się wtrąciłam.
– Jesteście gotowi?
Zanim zdążyli odpowiedzieć, z głośnika dobiegł głos ogłaszający czas, a wtedy wszyscy pobiegli na stanowiska, aby zacząć budować zdatną do żeglugi łódź, głównie z taśmy klejącej i bambusa.
Nasz zespół miał plan i przez następne cztery godziny budowaliśmy coś, co nazwałabym jednoosobowym kajakiem. Biedny Scott musiał się modlić, żeby kajak pływał, ponieważ został wybrany na kapitana podczas wyścigu w lodowatej wodzie.
Kiedy zabrzmiał megafon, musieliśmy odsunąć się od łodzi. Na szczęście nasza była skończona. Rozejrzałam się dookoła, żeby sprawdzić, czy Megan została, gdy zauważyłam, że stoi nie tylko z Gavinem, ale także z jego przyjacielem.
Oczy koloru nadchodzącej burzy przyszpiliły mnie w miejscu. Nie chciałam, żeby wysoki, barczysty, naprawdę przystojny facet miał na mnie taki wpływ. Ale nawet ja potrafiłam przyznać, że facet był zbyt przystojny. A tacy, którzy wyglądali jak on, potrafili być niebezpieczni dla serca.
Odwróciłam wzrok i z powrotem skupiłam się na drużynie. Kiedy nadeszły instrukcje, Kevin i ja podnieśliśmy łódź, aby wraz z innymi zespołami zbliżyć się do wody. Scott nie pomógł, ponieważ potrzebował reszty sił na wyścig.
Trzydzieści minut później mieliśmy łódź na wodzie. Cofnęłam się, żeby popatrzeć, kiedy ktoś stanął obok mnie. Podnosząc głowę, zauważyłam przyjaciela Gavina. Serce waliło mi jak szalone, dłonie pociły się i nienawidziłam swojej nerwowości.
– Dobry dzień na rejs – powiedział.
Byłoby lepiej, gdybym mogła go zignorować.
– Dobry dzień, żeby nie utonąć. Przynajmniej tak powiedział profesor Woods.
Czy gadałam od rzeczy? Dlaczego miałoby go obchodzić, kim jest mój profesor?
– Czy nie robi się tego zwykle w październiku?
Możliwość wyjaśnienia, dlaczego tu jestem, postawiła mnie z powrotem na twardym gruncie.
– Tu jest inaczej. To obowiązkowy projekt klasowy, za który jesteśmy oceniani.
Miał na sobie najdelikatniejszą nutę wody kolońskiej. Była tak subtelna i kusząca, aż prawie się pochyliłam, żeby lepiej powąchać.
– Powinnam iść kibicować mojemu koledze z drużyny – powiedziałam szybko, nie chcąc robić z siebie większego głupka.
Odsunęłam się. Był pokusą, której nie potrzebowałam. Byłam wdzięczna, kiedy nie poszedł za mną, a przynajmniej tak powiedziałam sobie kilka razy przed rozpoczęciem wyścigu.
Muzyka dudniła przez cienkie ściany akademika. Mimo że impreza została zorganizowana przez lokatorów z kilku mieszkań położonych dalej, przeniosła się już na dziedziniec. W końcu oderwałem się od wypracowania, które miałem oddać w następnym tygodniu, i wyszedłem na zewnątrz z Gavinem.
– Powiedz mi jeszcze raz: co się stało z brunetką?
Gavin posłał mi zirytowane spojrzenie.
– Nie powiedziałem ci za pierwszym razem.
– I to mnie zastanawia, kolego. Wszystko mówisz. Dlaczego nie o tym?
Zanim zdążyłem go bardziej przycisnąć, zobaczyłem Piękność. Mój oddech się zatrzymał. Stała ze swoją przyjaciółką z nieśmiałym uśmiechem. Nadal nie znałem imion żadnej z dziewczyn.
Nie zadawałem Gavinowi żadnych pytań na temat Piękności, udając, że jestem tylko w połowie zainteresowany, a przez drugą połowę czasu drażniłem się z nim.
– Zaraz wrócę – powiedział, unosząc dłoń i kierując się w stronę przyjaciółek. Przekazałem mu wiadomość od brunetki z poranka i chwilę wcześniej już ze sobą rozmawiali na Wielkim Wyścigu. Najwyraźniej postanowił działać.
Światło księżyca oblało Piękność, dodając jej tylko urody. Żeby nie gapić się nachalnie, odwróciłem się w przeciwnym kierunku i stwierdziłem, że jestem bardzo spragniony. Jednym spojrzeniem Piękność sprawiła, że moje usta stały się bardzo suche.
Złapałem piwo z otwartej lodówki. Oparłem się o ścianę w swój typowy sposób, zadowalając się samym patrzeniem. Czas mijał, a kilka dziewczyn zatrzymywało się przy mnie co jakiś czas, by porozmawiać. Uśmiechałem się i niezobowiązująco rzucałem „do zobaczenia”, gdy w końcu były zabierane przez przyjaciółki. Zawsze dobrze rozgrywałem swoje karty, nigdy nie obiecywałem nic więcej niż randkę. Jak dotąd się udawało. Aż do chwili, gdy spotkałem ją.
Piękność przeszła przez próg i zwróciła moją uwagę. Nie mogłem oderwać oczu od jej ruchów. Jak na uwięzi skierowałem się do swojej ofiary. Kurtyna jej włosów zwisała luźno z jednej strony, a druga była schowana za uchem, gdy rozmawiała z kolegami z drużyny regatowej. Pragnąłem przesunąć palcami wzdłuż jej szczęki i zaczesać resztę jej włosów za ucho, aby mieć niezakłócony widok na jej piękną twarz. Tej nocy jej usta były wiśniowoczerwone i błagały o pocałunek. Miała na sobie żółtą sukienkę, która znów nie przylegała do niej, ale też nie przypominała worka. Jej wzrok powędrował w górę i spotkał się z moim spojrzeniem na sekundę, zanim przemknęła pod łukiem do innego pokoju. Niezależnie od tego, jak chciałem za nią podążać, odrzuciła mnie dwa razy i to powinno mi wystarczyć.
Gavin wytoczył się z pokoju z brunetką depczącą mu po piętach. Jej opuchnięte usta i potargane włosy wyglądały, jakby dopiero co się obudziła. Gdybym jej nie widział, zanim Gavin poszedł z nią porozmawiać, mógłbym założyć, że pojawiła się tu tuż po wstaniu z łóżka.
– Czy mógłbyś… – zaczął Gavin, gdy Piękność wyszła z innych drzwi – …odprowadzić ją z powrotem do akademika?
Wskazał na Piękność w Różowym, ale znałem kolegę. Odgrywał skrzydłowego.
Piękność spojrzała na niego gniewnie.
– Nie trzeba, umiem sama wrócić do akademika. Nie potrzebuję opiekunki.
Odeszła jak burza, a Gavin wzruszył ramionami, zanim brunetka podążyła za swoją przyjaciółką.
– Stary, co jest z tą laską? – zachichotał. – Ona ma na ciebie ochotę.
– Myślę, że jest dokładnie odwrotnie.
– Poddajesz się?
Nie miałem szansy odpowiedzieć, bo brunetka podeszła do nas z powrotem.
– Muszę iść – powiedziała z żalem w oczach.
Gavin odwrócił się do mnie.
– Bracie, odprowadź jej przyjaciółkę do domu.
Jego oczy stały się duże, błagał.
– Dobra.
Oboje uśmiechnęli się do mnie, zanim ruszyłem do drzwi. Potrzebowałem powietrza. Muzyka stała się głośniejsza, ktoś ustawił tu przenośne głośniki. Zauważyłem Piękność, gdy stała i patrzyła, jak niektórzy tańczą. Muzyka się zmieniła, szybki rytm chwycił ją za biodra i zaczęła się kołysać. Jej ruchy były seksowne jak cholera i zorientowałem się, że zmierzam w jej stronę. Kiedy do niej dotarłem, odważyłem się położyć ręce po obu stronach jej bioder od tyłu i wydarzyła się najgorsza rzecz. Nie powstrzymała mnie. Przyciągnąłem ją bliżej siebie.
– Powiesz mi, jak masz na imię?
Na dźwięk mojego głosu znieruchomiała, obróciła się i uwolniła z mojego uścisku. Czasami nie wiedziałem, kiedy trzymać buzię na kłódkę.
– Dlaczego obchodzi cię, jak mam na imię?
Podniosłem ręce w geście poddania. I czy to właśnie robiłem?
– To facet już nie może zapytać, jak ma na imię piękna dziewczyna?
Jej oczy zwęziły się.
– Tylko tego szukasz?
– Nie, to pierwszy krok. Drugi krok to dowiedzieć się, co myślisz. Chociaż mam całkiem mocne przeczucie, że twój mózg pracuje w godzinach nadliczbowych.
Skrzyżowała ręce na piersi.
– Dlaczego tak myślisz?
Musiałem przyznać, że jej zgryźliwe odpowiedzi bardziej mnie intrygowały. To wcale nie była dziewczyna zainteresowana tym, jak wyglądam.
– Twój zespół zbudował zwycięską łódź w kilka godzin. Nie zatonęła jak inne. To wymaga umiejętności. Powinienem was zatrudnić do zbudowania łodzi dla mnie.
Coś się zmieniło. Wyrażenie „idź się pieprzyć” w jej oczach zniknęło na rzecz fascynacji.
– Żeglujesz?
– Żegluję, wiosłuję. Ale jeśli chodzi o szkołę, jestem w drużynie wioślarskiej.
Gavin też, ale tego jej nie powiedziałem. Na moich oczach budowała między nami mur. Ale przynajmniej coś się między nami pojawiło.
– Powinnam iść.
– Jeśli o to chodzi, obiecałem twojej przyjaciółce i mojemu przyjacielowi, że odprowadzę cię do akademika.
Jej spojrzenie poszybowało w górę, zanim spoczęło z powrotem na mnie.
– Jak już mówiłam, nie potrzebuję opiekunki.
– Jestem pewien, że nie potrzebujesz, ale daj mi szansę, żebym nie musiał łamać danego słowa.
– Dobrze.
Odeszła, nie pozostawiając mi innego wyjścia, niż pobiec za nią. Dziewczyna była płochliwa; pewnie jakiś dupek złamał jej serce i wyrzekła się mężczyzn.
Dogoniłem ją.
– Czy istnieje powód, dla którego nienawidzisz mnie od pierwszego spotkania?
– Nienawidzę? Nie obchodzisz mnie wystarczająco, żeby cię nienawidzić.
Auć.
Zatrzymała się i odwróciła w moją stronę.
– W porządku, to było niewłaściwe. Po prostu znam facetów w twoim typie i nie chcę marnować ani swojego, ani twojego czasu. Nie jestem zainteresowana pieprzeniem.
– Kto powiedział, że ja jestem?
Chociaż kiedy na nią patrzyłem, miałem głęboką potrzebę bycia w niej. Wyglądała na kobietę, która nie chce po prostu leżeć bez ruchu w łóżku.
– Wytrwałość to cecha, którą potrafię docenić, ale ujmę to w ten sposób – mój kalendarz jest pełen i nie ma w nim facetów.
– Lubisz dziewczyny?
Westchnęła, jakby musiała często odpowiadać na to pytanie.
– Nie, ale w tej chwili mój jedyny związek to książki, a nie chłopcy.
– Słusznie.
Przechyliła głowę na bok, jakby spodziewała się, że będę walczył dalej. Chociaż nie przyznawałem się do porażki, na każdą bitwę był czas i miejsce. Nie była gotowa na więcej mojego uroku.
Jej akademik znajdował się niedaleko mojego, więc nasz spacer do budynku naprzeciwko boiska był krótki.
Zatrzymała się przed jednym z małych, dwupiętrowych budynków. Mieszkałem tam rok wcześniej, więc wiedziałem, że mieszczą się tam cztery dormitoria, po dwa na każdym poziomie.
– Dzięki, że odprowadziłeś mnie do domu – powiedziała z uśmiechem. Po prostu.
– Jestem Tade – wyciągnąłem rękę.
Potrząsnęła nią.
– Cade?
– Blisko, Tade.
Czekałem chwilę, aż się odwzajemni.
– Nie powiesz mi, jak masz na imię?
– Nie widzę sensu.
Dwoje mogło grać w tę grę.
– W porządku – powiedziałem, uśmiechając się. – Będę na ciebie mówił Babeczka.
– Babeczka?
– Jesteś mała i smakowita.
Wszystko było prawdą. Czubek jej głowy ledwo sięgał mojego ramienia.
– Smakowita?
Potrząsnęła głową.
– To, co naprawdę chcesz powiedzieć, to że jestem słodka, kwaśna, gorzka i słona naraz?
– Nie to miałem na myśli.
Wziąłem ją za rękę, a kiedy nie odsunęła się, podniosłem jej dłoń do ust. Złożyłem tam pocałunek, zanim życzyłem jej dobrej nocy.
Ku mojemu zdziwieniu uśmiechnęła się.
– A kto dopilnuje, żebyś ty bezpiecznie dotarł do domu?
Posłałem jej mój najlepszy zwycięski uśmiech.
– Daj mi swój numer, to odezwę się, kiedy tam dotrę, żebyś mogła lepiej spać.
Zaśmiała się przyjaźnie.
– Założę się, że tak słodko mówisz do wszystkich dziewczyn.
– Jestem zainteresowany tylko jedną.
Uśmiechając się, zasalutowałem jej dwoma palcami i życzyłem dobrej nocy.
Próbowałam nie spać. Upokorzenie zeszłej nocy odtwarzało się na nowo w moich koszmarach. Jak Kyle mógł być tak podły? Wydawał się miłym facetem, takim, którego mogłabym przedstawić swoim rodzicom. Byłam całkiem pewna, że tak naprawdę nie ma na imię Kyle. To wszystko było podstępem, żeby mnie tu ściągnąć i porwać.
Klucze zadźwięczały w drzwiach, a ja zwinęłam się w jeszcze ciaśniejszy kłębek na cienkim materacu. Żołądek mi się skręcił, i to nie od kołysania łodzi. Silnik nadal pracował, co oznaczało, że byłam daleko od wyspy, daleko od rodziców.
Czy byli na mnie źli, że ich okłamałam? Czy bali się i mnie szukali?
Po wyjściu poza teren hotelu nie spotkałam żywej duszy. Nie byłam pewna, czy ktoś widział, jak spaceruję po plaży. Było późno i niewiele osób się tam kręciło.
– Obudź się.
Zimny ton jego głosu sprawił, że po moich plecach przeszedł dreszcz. Nie chciałam stawiać mu czoła. Kontrast między jego ładną buzią a odpychającymi zachowaniami sprawiał, że chciało mi się płakać. I nie zamierzałam dawać mu satysfakcji z mojego upokorzenia. Obrócił mnie szarpnięciem.
– Szef nie chce, żeby towar był uszkodzony, co nie oznacza, że nie ma sposobów, aby cię ukarać.
Towar? Chociaż wcześniej burczało mi w brzuchu, czułam, że za chwilę zwymiotuję.
– Na kolana. Muszę cię nauczyć kilku rzeczy.
W źle przemyślanym akcie buntu nie poruszyłam się. Złapał mnie za nadgarstek i ścisnął. Nigdy nie wiedziałam, że mogę odczuwać tyle bólu. To był szokujący, piorunujący typ bólu. Przeciągnął mnie przez krawędź materaca, upadłam na podłogę. Hałas silnika zagłuszył moje krzyki i dźwięk mojego upadku na ziemię.
– Klękaj.
Uścisk na moim nadgarstku rozluźnił się, ale nie ustąpił.
– Jak powiedziałem, istnieją sposoby na ukaranie cię bez pozostawiania śladów. Powiem to jeszcze tylko raz. Jeśli nie będziesz współpracować, wiedz… jedyne, co mnie ogranicza, to że musisz pozostać dziewicą. Ale masz też inną dziurę.
Wciąż czując się słabo z bólu, jaki spowodował, ściskając tylko mój nadgarstek, uklękłam, czując, że się poddaję. Gdzieś w środku modliłam się, żeby się nie złamać. Jeszcze nie. Musiałam tylko czekać na swoją szansę.
Dźwięk rozpinania jego rozporka sprawił, że podniosłam głowę.
– Czas, abyś nauczyła się właściwego sposobu robienia loda.
Właściwy sposób? Nigdy wcześniej nie robiłam czegoś takiego. Dlaczego głupio zgodziłam się spotkać z nim tamtej nocy na plaży? Dlaczego?
– Otwórz usta, księżniczko. Szeroko. Jeśli twoje zęby chociaż musną mojego penisa, pokażę ci prawdziwy ból.
Poniedziałek przyszedł i minął jak reszta tygodnia. Nie wpadłem na Babeczkę.
Znudzony jak cholera, spędziłem piątkowy wieczór na nauce, dopóki Gavin nie wtargnął do mojego pokoju.
– Chodźmy – powiedział.
– Dokąd?
Uniósł jedną brew, jakbym nie powinien był pytać.
– Wszędzie, tylko nie tutaj. Upadłeś, przyjacielu.
– Czemu upadłem? – zapytałem.
– Jasne jest, że ta laska trzyma twojego fiuta na smyczy. Uczysz się w piątek. To jest żałosne. Jedźmy.
Gavin często wychodził późno w nocy, bez słowa. Nigdy nie pytałem, co porabiał. Miałem przeczucie, że dziś wieczorem odkryję to tajemnicze miejsce.
Kiedy jechaliśmy jego autem w nieznanym kierunku, moja ciekawość rosła. Nie sądziłem, że zmierzamy do pobliskiego baru, mimo że wybraliśmy jedyną drogę w tamtym kierunku. Nie ukrywałby tego tak bardzo.
W polu widzenia pojawiły się dwie znajome postacie w kolorowych sukienkach, chwiejące się na drodze w dół drogi, niecałe ćwierć mili od baru. Gavin powoli je minął, by całkowicie się zatrzymać przed cofnięciem.
Nacisnął guzik po swojej stronie, aby opuścić moje okno, i powiedział:
– Drogie panie, naprawdę niebezpiecznie jest chodzić samotnie. Potrzebujecie podwózki?
Trzymały się i chichotały w niekontrolowany sposób, jakby to, co powiedział Gavin, było całkowicie zabawne.
Pijane. To tyle, jeśli chodzi o uwagę Babeczki, o limicie jednego drinka.
– Gdzie jedziecie? – wybełkotała brunetka. – Szkoła jest w tamtą stronę.
Gestykulowała dziko wolną ręką, prawie się przewracając. To był drugi raz, kiedy widziałem ją pijaną. Czy lubiła się upijać bardziej niż inni?
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Tytuł odcinka kultowego serialu animowanego Charlie Brown z 1966 roku (współcześnie pod nazwą Wiosła w dłoń). [wróć]
W halloweenowym odcinku Charliego Browna bohaterowie Linus i Lucy Van Pelt wybierają się na pole dyniowe w poszukiwaniu największej dyni. [wróć]