Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Przyjaźń, miłość, szczęście…
Anastazja ma to, o czym marzy każda kobieta. Idealny facet, wspaniała przyjaciółka i cudowni rodzice. Nie mogła wyśnić sobie lepszego życia. Wszystko jednak zmienia się w ułamku sekundy. Dwie najważniejsze dla niej osoby okrutnie ją ranią. Kiedy mogłoby się wydawać, że nic gorszego nie może jej już spotkać, los zsyła na nią tragiczny wypadek i sprawia, że traci coś, przez co jej świat już nigdy nie będzie taki sam.
Przeznaczenie…
Czy Anastazja nauczy się żyć na nowo? Czy da szansę mężczyźnie, który pojawi się na jej drodze? Jedno jest pewne. Każdemu z nas jest coś przeznaczone i prędzej czy później wydarzy się w naszym życiu. To tylko kwestia czasu…
Nawet najpiękniejszą miłość można jak strzałem zabić głupotą. Zburzyć niczym domek z kart własną i cudzą przyszłość. I co potem? Jak żyć po takim traumatycznym wydarzeniu?
Po mocnym wejściu może się Wam wydawać, że wiecie już wszystko. Nic bardziej mylnego. W powieści „Przeznaczenie” dużo się jeszcze wydarzy. Akcja gna. Nie zdążycie się znudzić, bo los szykuje dla Anastazji kilka niespodzianek. Polecam gorąco. - Zuzanna Arczyńska
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 245
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Małgorzata Brodzik, 2020Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Kinga Szelest
Korekta I: Monika Czugała
Korekta II: Aneta Krajewska
Zdjęcie na okładce: © by LightField Studios/Shutterstock
Projekt okładki: Adam Buzek
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek, [email protected]
Ilustracje wewnątrz książki: © by pngtree.com
Wydanie I - elektroniczne
ISBN 978-83-8290-017-0
Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Prolog
– Kochanie, gdziejesteś?
Wróciłem wcześniej z pracy, aby zabrać Anię na jakiś dobry obiad. Ostatnimi czasy nie mieliśmy zbyt wiele czasu dla siebie. Praca pochłaniała większość mojej energii. Po powrocie do domu nie chciało mi się już nic, ale kochałem Anię i pomimo sprzeczek nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Wierzyłem całym sobą, że ona ma taksamo.
– Aniu, jesteś wdomu?
Byłem zdziwiony, że nie odpowiada. Zawsze wychodziła mi na powitanie, aby dać słodkiego buziaka. Usłyszałem jakiś ruch w sypialni, więc udałem się w tamtą stronę. Zagryzłem wargi z podniecenia, ponieważ do mojej głowy wpadła myśl, że Ania przygotowała mi jakąś niespodziankę. Niejednokrotnie tak robiła, więc nie byłbym zdziwiony, i to by też tłumaczyło jej milczenie. Złapałem za klamkę, a to, co zobaczyłem po otworzeniu drzwi, wbiło mnie w ziemię. To właśnie taki moment, kiedy uchodzi z człowieka cała energia. Nogi uginają się pod ciężarem ciała, bo nie są w stanie go utrzymać. Zrobiło mi się słabo i duszno. Odpiąłem koszulę, aby złapać oddech. Stałem i gapiłem się na dwoje ubierających się w pośpiechuludzi.
Mateusz był najlepszym przyjacielem Ani. Przynajmniej ona określała go takim mianem. Wielokrotnie mi powtarzała, że nic ich nie łączy i nie połączy, bo to tylko bliski znajomy. Uwierzyłem, bo dlaczego miałbym nie uwierzyć kobiecie, którą kocham? Zaufanie w związku jest bardzo ważne. Jeśli nie ufa się drugiej osobie, to tak naprawdę nie ma się niczego. Owszem można się zawieść, ale to nigdy nie jest z góryprzesądzone.
Ja ufałem, byłem wierny, kochałem całym sobą i zdawało mi się, że otrzymuję to samo. To, na co w tej chwili patrzyłem, było zaprzeczeniem wszystkiego, co wydarzyło się przez cały nasz związek. Oni nie mówili nic. Nie przepraszali. Tak jakby chcieli, aby kiedyś to się wydało. Wyglądali na zmęczonych udawaniem. Mógłbym przypuszczać nawet, że byli w sobiezakochani.
Mateusz ominął mnie w drzwiach i wyszedł bez słowa. Nie zamierzałem się z nim bić, bo nie byłem tego typu człowiekiem. Serce pękło mi na pół, ale nie wyzwoliło to we mnie agresji. Nie byłbym sobą, gdybym zareagował inaczej. Od zawsze brzydziłem się przemocą. Poza tym jestem zdania, że dorośli ludzie są na tyle dojrzali, że podejmują świadome decyzje. Ania też taką podjęła, gdy poszła z nim dołóżka.
Teraz stała i patrzyła w okno. Nic kompletnie nie mówiła. Widocznie uważała, że nie musi mi niczego wyjaśniać. Ta obojętność bolała najbardziej. Kiedy dzieli się z daną osobą część życia, to ma się tę głupią nadzieję, że coś się dla niej znaczy, że w takich momentach zasługuje się na kilka słów wyjaśnienia. Myliłem się. Ania miała mnie w dupie i byłem na siebie wściekły, że tego nie zauważyłem. Wszedłem do sypialni i przez kilka sekund zastanawiałem się, gdzie usiąść. Nie chciałem siedzieć w miejscu, w którym się pieprzyli. Brzydziłem się tym. Usiadłem na pufie. Wziąłem głęboki wdech i zapytałem. Musiałem wiedzieć pomimo tego, że bałem sięodpowiedzi.
– Długo to trwa? – Zamknąłem oczy, licząc, że dzięki temu mniej zaboli mnieodpowiedź.
– Czy to ma znaczenie? – Odwróciła się i popatrzyła na mnie tym swoim zimnymspojrzeniem.
Chyba nigdy takiego u niej nie widziałem, a może nie chciałem godostrzec?
– Dla mnie ma. Nie mogę zrozumieć, jak mogłaś mi to zrobić. Nie potrafię tegopojąć.
– Zakochałam się w nim. Tak się stało i tyle. Często nie było cię w domu, a jak byłeś, to ciągle zmęczony. Nie zauważałeś mnie, a on zawsze był obok i… – przerwała na chwilę – tak się stało i już. Nie odwrócę tego. Poza tym niechcę.
– Anka, nie ośmieszaj się. Ludzie mają kryzysy w związku, ale nie wyrzucają się do śmieci z tego powodu. Aby było jeszcze śmieszniej: nie sądziłem, że mamy jakikolwiek kryzys, bo nic mi nie mówiłaś. Ciągle powtarzałaś, że wszystko jest w porządku. Owszem, kłóciliśmy się, ale, kurwa mać, kto się nie kłóci?! Poza tym twierdziłaś, że nic was nie łączy i że to tylko przyjaciel, a tu taki paradoks. Jestem ciekawy, jak długo mnie oszukujesz? Nie bądź takim tchórzem iodpowiedz.
Łzy spływały po jej policzkach, ale nie ruszało mnieto.
– Miałaś odwagę mnie zdradzić, więc na to też powinnaś ją mieć. Zasługuję na kilka słówwyjaśnienia.
– Spotykamy się od czterech miesięcy. Planowałam ci powiedzieć, ale nie wiedziałam, jak to zrobić, bo pomimo wszystko nie chciałam cięzranić.
– Nie no, gratulacje. Pieprzycie się od czterech miesięcy, a ty nie chciałaś mnie zranić. Dziękuję, że o mnie pomyślałaś. Naprawdę dziękuję. Jesteśwspaniałomyślna.
Nie mogłem tego pojąć, jak można tak świadomie grać na dwa fronty? Zapewne byłem jakąś opcją zapasową. Na wypadek gdyby im się nieudało.
– Nie musisz byćtaki…
– Jaki? Jaki mam nie być? A może mam cię pogłaskać po główce i obiecać, że będzie dobrze? Może mam jeszcze za tę sytuację obwiniać siebie? Twoje niedoczekanie. To był twój wybór i poniesiesz jego konsekwencje. Spójrz na siebie. Tobie nie jest choć odrobinę przykro. Niby spływają ci łzy po policzkach, ale oboje wiemy, że grasz. Nie usłyszałem ani jednego słowa „przepraszam”. O wyjaśnienia musiałem się prosić. Jestem wyrozumiałym człowiekiem. Naprawdę jestem w stanie wiele zrozumieć. Pewnie bym ci nawet wybaczył, jakbyś odstawiła tu szopkę z przepraszaniem, ale oboje wiemy, że byś wtedy skłamała. Zastanawiam się, czy w naszym związku cokolwiek było prawdziwe, bo tak świetnie idzie ci aktorstwo, że śmiem twierdzić, że wszystko było fikcją. Zawiodłem się na tobie. Tak kurewsko mocno się na tobie zawiodłem. Kochałem cię całym sercem, a w ułamku sekundy doprowadziłaś do tego, że cię znienawidziłem. Odebrałaś mi pozytywne chwile, które razem przeżyliśmy, a chociaż je chciałem zachować. Teraz na samą myśl robi mi się niedobrze. Zachowałaś się jak tchórz. Nie chcę cię znać. Wychodzę. – Podniosłem się i skierowałem do drzwi. – Wrócę za jakieś dwie godziny i proszę, aby ciebie już tu nie było. Nie mam ochoty więcej na ciebie patrzeć – dodałem, będąc wprogu.
Nie czekałem na reakcję z jej strony, bo po rozmowie dotarło do mnie, że żadnej by nie było. Ona najzwyczajniej w świecie mnie nie kochała. Nie trzaskałem drzwiami. Nie chciałem, aby ktokolwiek wiedział, że coś się stało. Nie zamierzałem nikomu o tym mówić. Wyszedłem na ulicę i ruszyłem przed siebie. Nie wiedziałem, dokąd pójdę i co zrobię. Chciałem jak najszybciej znaleźć się daleko od niej, od tego mieszkania. Z całych sił próbowałem wyrzucić z głowy to, co dziś zobaczyłem. Starałem się powstrzymywać łzy, ale na nic się to zdało. Przysiadłem na jakimś murku i rozpłakałem się jak dziecko. Nie miałem pojęcia, co będzie dalej, i miałem w dupie to, że ludzie się na mnie patrzą. Musiałem wyrzucić ten ból. Musiałem… Nie wiedziałem, czy przeżyję ten dzień… Umarłem w środku. Była to jedyna rzecz, której byłempewien…
***
– Mamo, widziałaś gdzieś Pawła? – przerwałam jej rozmowę z moim tatą i ciotką Kryśką. – Nigdzie nie mogę go znaleźć, a zaraz będziemy kroili tort weselny. – Patrzyłam na nią odrobinęzdezorientowana.
Poczułam, jak struga potu spływa po moich plecach. Przyjęcie trwało dopiero trzy godziny, a ja już marzyłam tylko o tym, by położyć się spać. Szpilki strasznie mnie uwierały. Odnosiłam wrażenie, że stopy niebawem mi odlecą, bo okropnie bolały mnie pięty i palce. Myślałam, że wkładki żelowe załatwią sprawę, ale jak się okazało, byłam w ogromnym błędzie. Dzielnie znosiłam całą sytuację, ponieważ wiedziałam, że jeszcze trochę i ten dzień się skończy. Ludzie rozejdą się do domów, a my z Pawłem będziemy mogli w końcu zacząć cieszyć się sobą, a także przyszykować do jutrzejszegowyjazdu.
– Córeczko, wydaje mi się, że przed chwilą gdzieś się tu kręcił. – Rozejrzała się. – A, wiem, widziałam, jak poszedł z Paulą na górę, bo ona nie mogła sobie z czymś tam poradzić, ale nie wnikałam, bo i poco?
Z jednej strony nie wydawało mi się to podejrzane, bo Paula od dzieciństwa była moją najlepszą, a przede wszystkim jedyną przyjaciółką. Sądziłam, że szykuje dla mnie jakąś niespodziankę, bo byłam święcie przekonana, że nie uczyniłaby niczego, co mogłoby mnie skrzywdzić. Nasi rodzice również się przyjaźnili, dlatego nie wyobrażałam sobie, że z nami mogłoby być inaczej. Jeszcze w dzieciństwie grillowe niedziele były naszą rutyną. Traktowałam ją jak siostrę, której nigdy nie miałam. Wspólnie spędzałyśmy każdą wolną chwilę. Wakacje też planowałyśmy razem. Nasze relacje nie ulegały osłabieniu nawet wtedy, kiedy jedna z nas wiązała się z jakimś chłopakiem. Tak przynajmniej sądziłam. Z drugiej jednak strony intuicja podpowiadała mi, że to, co tam zobaczę, na zawsze odmieni moje życie. Nie mogłam pojąć tego dziwnego uczucia, które zawładnęło moimciałem.
Złapałam za klamkę od sypialni i wpadłam w osłupienie, bo nikogo tam nie zastałam. Poczułam ogromną ulgę, ale i niepokój. Na tym piętrze znajdowały się dwa inne pokoje gościnne, a także pomieszczenie, w którym stał stół bilardowy, więc pomyślałam, że mogą być w którymś znich.
Miałam wychodzić, kiedy usłyszałam ciche posapywanie w naszej łazience. Umysł podsunął mi jedyny możliwy scenariusz, serce zaś próbowało szukać jakichś innych wyjaśnień. Po cichu zbliżyłam się do drzwi i przystawiłam ucho. Chciałam być pewna tego, co przed chwilą usłyszałam. Bez problemu rozpoznałam głos Pauli, któraszeptała:
– O tak, Paweł. O tak. Mocniej, szybciej. Proszę.
Przed oczami przeleciało mi całe życie. Zacisnęłam pięści. To był ten moment, w którym człowiek szarpie się sam ze sobą. Nie do końca rozumie to, co właśnie się wydarzyło, ale wie, że tak nie powinno być. Miałam ochotę rzucić się na te drzwi i okładać je pięściami, aż w końcu zostaną otwarte, ale postanowiłam, że załatwię to inaczej. Nie dam im tej chorej satysfakcji. Nie pokażę, że zostałam zraniona. Tak kurewsko zraniona. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, ale dosyć skutecznie jepowstrzymałam.
Wycofałam się do sypialni, by usiąść na łóżku, które kiedyś było naszym wspólnym. Kiedyś, bo to, co zrobił Paweł, sprawiło, że nic już nie było i nigdy nie będzie wspólne. Usiadłam na wprost drzwi, na samym rogu, aby mieć szybką drogę ucieczki. Pogłaskałam świeżo założoną pościel. Była taka delikatna w dotyku. Przypomniał mi się dzień, w którym kupiliśmy to łóżko. Były to w sumie nasze ostatnie oszczędności, ponieważ całość finansów pochłonęło urządzenie wnętrza. Tyle w sumie do nas należało, dlatego że dom kupili nasi rodzice. Był to prezent ślubny, na który odkładali pewnie przez całe życie. Oni nie byli zbyt bogaci, ale na nic nam nie brakowało. Poza tym sami nawet nieźlezarabialiśmy.
Zrobiło mi się niedobrze na myśl o tym, że on ot tak postanowił to wszystko przekreślić. Tyle wspólnie spędzonych chwil, obietnic i planów na przyszłość. Jeszcze kilka godzin temu zarzekał się, że nie opuści mnie aż do śmierci, a zajęło mu to niecały dzień, aby wbić mi szpilę. Widocznie dla niego to były puste słowa. Bez wartości. Widocznie i ja nie miałam wartości, skoro z taką łatwością mu toprzyszło.
Siedziałam jak ta idiotka i zastanawiałam się nad tym, jak się zachowam. Czy powinnam krzyczeć? A może tylko na nich spojrzeć i wyjść. Wiedziałam, że muszę się dowiedzieć, jak długo ciągną tę szopkę, a także ile czasu udają moich przyjaciół. Uświadomiłam sobie, że żadne rozwiązanie nie przyniosłoby ukojenia. Ból, który rozdzierał moje serce, był nie do zniesienia. Miałam ochotę wyć z rozpaczy. Rzucić się w ramiona matki i znaleźć w nich schronienie. Tak, jak robiłam to w dzieciństwie, kiedy spotykało mnie cośokropnego.
Głosy, które dobiegały z łazienki, ucichły. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że oni zaraz stamtąd wyjdą. Usłyszałam szczęk przekręcanego klucza, a po chwili stanęli w nich oni. Tak głośno się śmiali, byli tak zajęci całowaniem się, że nawet mnie niedostrzegli.
– Jak długo to trwa? – zdołałamwykrztusić.
Momentalnie oderwali się od siebie. Paweł podskoczył z przerażenia, a Paula schowała się tuż za nim. Zachowywali się w taki sposób, jakbym zamierzała wyrządzić im krzywdę. Tylko że ja nie byłam taka, jak oni. Nie potrafiłam ot tak ranić ludzi, na których mi zależy. Spoglądali raz na mnie, raz na siebie i milczeli. Nie mogłam tegoznieść.
– Zapytam ponownie. Jak długo to trwa? – Patrzyłam na nich nieobecnymwzrokiem.
Dziwiłam się, że nie krzyczałam. Jak na sytuację, w której się znalazłam, byłam całkiem opanowana. Być może nie chciałam wszczynać awantury, wiedząc, że na dole w ogrodzie przebywa prawie sto osób. Wystarczyło mi upokorzenia jak na jedendzień.
– Anastazjo, proszę, daj mi to wszystko wyjaśnić. To nie tak, jak myślisz. – Paweł powoli się do mniezbliżał.
– Nie podchodź, bo nie ręczę za siebie. I proszę cię, bez takich prostackich tekstów. Sądziłam, że stać cię na więcej – warknęłam.
– Ale, kochanie, dla mnie to nic nie znaczyło. Ona nic dla mnie nie znaczy. – Wskazał palcem w stronę Pauli, która w tym samym momencie zrobiła się czerwona na twarzy. – Kocham wyłącznie ciebie, przecież wiesz. – Zrobił te maślane oczy jak zawsze, kiedy cośprzeskrobał.
Tylko że tym razem to niestety niewystarczyło.
– Jak to nic dla ciebie nie znaczę?! Jeszcze niedawno obiecywałeś mi wspólne życie! – Waliła pięściami po jego torsie. – Ty bydlaku! Zapłacisz mi za to! Słono mi za tozapłacisz!
Wrzeszczała na niego tak głośno, że zaraz do pokoju przybiegła mojamama.
– Córeczko, co tu się dzieje? Wasze krzyki słychać na samym dole. – Rozejrzała się popokoju.
Wyglądała na zmartwioną. To była ta chwila, w której nie była jeszcze świadoma tego, co sięwydarzyło.
– Nie wiem, mamo, jak mam to wszystko wytłumaczyć, ale spróbuję najprościej, jak się da. Mój mąż, a nie, wkrótce były mąż, bzykał się w tej oto łazience z moją najlepsząprzyjaciółką.
Mama spojrzała na Paulę w taki sposób, jakby nie mogła uwierzyć w to, comówię.
– Tak, mamo, właśnie z tą, która niejednokrotnie u nas nocowała, i tą, którą traktowałaś jak córkę, a ja jak siostrę. Koniec historii, a teraz, proszę, zabierz mnie stąd, bo nie mogę patrzeć na tych dwoje obcych już dla mnie ludzi. – Wyciągnęłam ręce w stronę mamy, aby móc znaleźć schronienie w jejramionach.
Milczała jak grób. Zagarnęła mnie do siebie w taki sposób, jakby chciała uchronić mnie przed całym złem świata. Dałam upust swoim emocjom i zaczęłam zalewać sięłzami.
– Chodźmy stąd. Proszę – zwróciłam się błagalnymgłosem.
Ona nadal stała w tym samym miejscu. Wyglądała jak zahipnotyzowana. Wzrok miała wbity wziemię.
– Poczekaj, córciu – odezwała się spokojnym, opanowanym głosem, głaszcząc mnie po głowie. – Nie uciekniemy jak tchórze. To oni opuszczą ten pokój, a następnie dom. – Spojrzała na nich lodowato i wskazała palcem na drzwi. – Paweł, zawiodłam się na tobie, a ty, Paula, już dla mnie nie istniejesz. Wynoście sięstąd!
– Anastazjo, proszę, daj mi szansę. To wszystko da się jeszcze jakoś naprawić. Ja naprawdę cię kocham, a ona była jedynie przygodą. Ostatnią przygodą przed poważnym życiem ztobą.
Paula wybiegła z pokoju, zalewając się łzami. Nawet na mnie nie spojrzała. Nie miała na tyle godności, aby zwyczajnie mnieprzeprosić.
– Zbłądziłem. Ostatnio tak się od siebie odsunęliśmy, że uległem Pauli, która od dość dawna mnie kokietowała. Tylko nie mów, że tego niezauważyłaś.
Ostatnie zdanie stało się gwoździem do trumny. Poczułam się winna, a przecież nie powinnam. Widocznie byłam ślepa, bo niczego nie dostrzegałam. W najgorszych koszmarach nie przyszło mi do głowy to, że Paula, moja prawie siostra, wyrządzi mi takąkrzywdę.
– Tutaj nie da się niczego naprawić! Nie chcę cię znać! Weź przykład ze swojej dziewczyny i wynoś się stąd! W moim sercu nie ma już dla ciebie miejsca! Dla niej również! – wykrzyczałam w jegokierunku.
Stał taki bezradny i smutny jak zawsze, kiedy coś go trapiło, a ja za każdym razem próbowałam dodawać mu otuchy tak, jak potrafiłam. Przez chwilę chciałam o tym wszystkim zapomnieć. Wymazać z pamięci ten widok i znowu znaleźć się w jego ramionach, aby go pocieszyć. Jednak wiedziałam, że nie mogę upaść taknisko.
– Czego nie zrozumiałeś? Wynoś się stąd! Jutro możesz przyjść po ubrania. Jakoś ogarniemy ten cały bajzel związany z podziałemmajątku.
Odwróciłam głowę, aby nie patrzeć, jak wychodzi. Nie byłam pewna własnej reakcji. Obawiałam się, że będę chciała go zatrzymać, a na to nie mogłam pozwolić. Przystanął na progu. Śmiem twierdzić, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował, a następnie wyszedł. Gdzieś w sercu miałam nadzieję, że powie coś, co sprawi, że cały ten koszmar zniknie na zawsze, ale on ot tak się poddał. Dźwięk jego kroków z każdą sekundą stawał się coraz cichszy. Cieszyłam się, że nadal tkwiłam w ramionach własnej matki, bo nie dałabym rady samodzielnie ustać nanogach.
– Mamo. – Spojrzałam jej woczy.
Dostrzegłam łzy, które spływały po jej policzkach. Widok matczynej twarzy dołożył mi tyle bólu, że miałam ochotę wybiec za Pawłem i dać mu w twarz za to, co nam zrobił, bo i mamie wyrządził straszną krzywdę. Kiedy przedstawiłam go swoim rodzicom, to właśnie mama jako pierwsza była nim oczarowana. W kółko powtarzała, jaki to on jest przystojny, inteligentny, oczytany i przedsiębiorczy. Wierzyła w to, że będę wiodła z nim szczęśliwe życie. O dziwo i ja w to wierzyłam, bo nigdy nie dawał mi odczuć, że mogłoby być inaczej. Byliśmy naprawdę dobraną parą, która sprzeczała się tylko o jakieś drobiazgi. Przynajmniej ja tak myślałam. Do dziś sądziłam, że jesteśmy jedną z tych par, które mają szczęście, bo mająsiebie.
– Mamo – odezwałam się nieco głośniej. – Jestem w ciąży. Dziś rano się o tym dowiedziałam. Zrobiłam test, który pokazał dwie kreski. – Wyswobodziłam się z jej objęć. Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. – Jak ja sobie poradzę? Sama? On nawet nie wie o ciąży. Chciałam mu powiedzieć, jak będziemy w drodze nad morze. Teraz to nie wiem, czy jest sens mu o czymkolwiek mówić. – Rozpłakałam się jak mała dziewczynka. Mama podeszła i przysiadła się obokmnie.
– Kochanie, ale ty nie jesteś sama. – Objęła mnie i położyła rękę na moim ramieniu – Masz mnie i tatę. My nigdy cię nie opuścimy, przecież o tymwiesz.
Pokiwałamgłową.
– Jest mi ciebie bardzo żal, ale wiedz, że to maleństwo nie jest niczemu winne. – Dotknęła czule mojego brzucha. – Ciesz się z tego, że jest. Tak samo jak ja się cieszę. Nie sądziłam, że Paweł okaże się takim człowiekiem. Anastazjo, prześpij się proszę, a ja postaram się ogarnąć to wszystko na dole. Ktoś musi im powiedzieć, co się stało, a także by sobie poszli. Dziwię się, że nikt tu jeszcze nie wpadł, aby dowiedzieć się, co jest grane. Teraz to nie mamy już co świętować. – Westchnęłagłośno.
Przypuszczałam, że jest jej wstyd za to, co się wydarzyło. Tyle że to nie była jejwina.
– Mamo, dziękuję. Nie dałabym rady tam zejść i spojrzeć im w oczy. Pomimo tego, że nie mam się czego wstydzić, to i tak bym się na to nie odważyła. Rozepnij mi suknię. Muszę to zdjąć, bo inaczej zwariuję. – Wstałam i odwróciłam się do niejtyłem.
Chwilę później przebrałam się w dres, w którym zawsze chodziłam po domu, kiedy miałam wolne i wiedziałam, że nikt nie wpadnie z wizytą. Przed wyjściem z pokoju mama ponownie mnie przytuliła i pogłaskała po włosach, próbując tym samym dodać mi odrobinę otuchy. Tylko że w stanie, w którym się znajdowałam, to za wiele to nie dało. Byłam taka pusta w środku. Pozbawiona uczuć, które przez całe życie w sobie gromadziłam. Nie sądziłam, że to wszystko tak się potoczy. W najgorszych koszmarach nie dopuszczałam do siebie myśli, że on może mnie kiedyś tak okrutnie skrzywdzić. Chciałam się z nim zestarzeć. O Pauli nawet nie wspominałam, ponieważ przestała dla mnie istnieć. Byłam jednak pewna tego, że nóż, który wbiła w moje plecy, będzie mi jeszcze długo o niej przypominał. Paweł był moim mężem, ale tak czy siak kiedyś był dla mnie kimś obcym, Paula natomiast była moją rodziną, po niej bym się tego niespodziewała.
Stałam naprzeciwko już nie naszego łóżka i zastanawiałam się, czy będę na tyle silna, aby się w nim położyć. Byłam święcie przekonana, że byłby to dla mnie kolejny cios w serce. Ponadto kilka kroków ode mnie znajdowała się ta nieszczęsna łazienka. Kładąc się w łóżku, miałabym ją naprzeciwkosiebie.
To dla mnie za dużo – pomyślałam, po czym wyszłam z sypialni i trzasnęłamdrzwiami.
Udałam się do jednego z pokoi gościnnych, bo wiedziałam, że tam nie znajdę niczego, co należało do niego. Idąc korytarzem, nie zwracałam uwagi na to, czy goście nadal znajdują się w ogródku. Zbytnio mnie to nie interesowało. Nie zastanawiałam się, gdzie może być Paweł ani cała reszta. Myślami byłam przy swoim dziecku. Wiedziałam, że to dla niego muszę być silna. Gdy rano zobaczyłam dwie kreski na teście, momentalnie stałam się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Marzyłam o dziecku. On też o nim marzył, a może tylko tak mówił. Teraz nie wiedziałam już, co było prawdą, a co kłamstwem. A może cały nasz związek był obłudą, a ja wmawiałam sobie, że jest inaczej. Dosyć szybko znalazłam się w innym pokoju. Rzuciłam się na łóżko i po raz kolejny rozpłakałam. Waliłam pięściami w kołdrę. Krzyczałam w poduszkę. Chciałam wyrzucić cały ten żal, który zawładnął moim ciałem. Musiałam zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Pragnęłam, aby okazało się to wyłącznie snem, aby Paweł stanął jutro przede mną i oby wszystko było tak jakdawniej.
Obawiałam się, że sama nie poradzę sobie z wychowaniem dziecka, a jednocześnie wiedziałam, że będę najlepszą mamą. Szarpałam się sama ze sobą. Uświadomiłam sobie, że będę musiała wyjechać z tego miasta, aby choć na chwilę zapomnieć. Niekoniecznie na stałe, ale przynajmniej na jakiś czas, aby poukładać sobie w głowie. Przemyśleć cały plan działania, ponieważ niebawem moje życie diametralnie się zmieni. Kochałam miejscowość, w której mieszkaliśmy, dlatego wiedziałam, że trudno mi będzie się z nią rozstać. Nawet jeśli miałoby to być tylko namoment.
Treblin nie był jakimś wielkim miastem, ale to w nim się wychowałam i poznałam Pawła. Miałam do niego wielki sentyment. Wiedziałam, gdzie można dobrze zjeść, gdzie potańczyć i którymi uliczkami lepiej nie chodzić po zmroku. Miałam swoje ulubione miejsca, do których się udawałam, kiedy chciałam pobyć sama. Znałam praktycznie każdy zakamarek mojego pięknego miasta. Większością z tych ulic podążałam wraz z Pawłem, dlatego też wiedziałam, że muszę się stąd wyrwać, aby oczyścić umysł z jegoobecności.
Drzwi od pokoju się uchyliły, a ja momentalnie zamknęłam oczy, aby udawać, że śpię. Nie chciałam, aby ktoś zamęczał mnie pytaniami, a zwłaszcza aby mi współczuł. Nie potrzebowałam litości ani zrozumienia. Jedyną rzeczą, na której mi zależało, był spokój. To jego najbardziej pragnęłam, aby nie musieć myśleć o nikim ani niczym poza moim dzieckiem. Dobrze, że ten ktoś wyszedł zaraz po tym, jak zorientował się, żeśpię.
W duchu cieszyłam się z tego, że mam prawie dwa miesiące urlopu, bo zaraz po uroczystości mieliśmy wyjechać na wczasy, aby nacieszyć się sobą. Nie byłabym w stanie wrócić do pracy, bo to byłoby równoznaczne z milionem pytań zadawanych przez kolegów i koleżanki z działu. Niejedna z tych osób by się ucieszyła, że powinęła mi się noga. Cała firma huczałaby od plotek, a tego nie dałabym rady znieść. Kochałam swoją pracę i dlatego też dawałam z siebie wszystko. Nieraz zostawałam po godzinach, jeśli była potrzeba. Dzięki temu dostawałam premie, ale był to kolejny powód do zawiści dla „znajomych” z pracy. Obwiniali mnie, że dostaję podwyżkę częściej niż oni. Tylko że ja naprawdę na to zasługiwałam. Nie obijałam się jak inni. Doszło do tego, że po kątach rozpowiadali, że mam romans z szefem. Była to kompletna bzdura, ale nie zamierzałam się tłumaczyć, bo wyłącznie winni torobią.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że moja i Pawła praca, przygotowania do ślubu oraz wolontariat po godzinach przyczyniły się do tego, że mijaliśmy się we własnym domu. Wychodzi na to, że żyliśmy razem, a jednak osobno. Nie mieliśmy czasu choćby na to, aby w spokoju obejrzeć jakiś durny film w telewizji. Nic go nie usprawiedliwia, ale myślę, że to mijanie się nam obojgu nie wyszło nadobre.
Zdałam sobie sprawę, że nawet nie wzięłam prysznica. Powrót do tamtego pokoju nie wchodził w grę, dlatego postanowiłam skorzystać z rzeczy przygotowanych dla gości. We wszystkich pokojach znajdowały się niezbędne produkty, dlatego nie martwiłam się tym, że nie będę miała się jak wykąpać. Przypomniałam sobie, że w dolnej szufladzie komody jest piżama, którą kupiłam w centrum handlowym i zostawiłam dla gości. Tak na wszelki wypadek, jakby jakaś kobieta zapomniała swojej. Różnie to w życiu bywa, dlatego trzeba być przygotowanym na wszelkiesytuacje.
Wstałam z łóżka. Dosyć opornie mi to szło. Byłam w kiepskim stanie psychicznym. Niby sądziłam, że nienawidzę Pawła za to, co mi zrobił, ale podświadomie wiedziałam, że nadal mi na nim zależy. Widocznie byłam lepszym człowiekiem od niego. Podeszłam do komody, z której wyjęłam piżamę i ręcznik. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Chciałam jak najszybciej wrócić do łóżka, aby choć na chwilęzasnąć.
Po wyjściu z łazienki dostrzegłam mamę siedzącą nałóżku.
– Tak?
Na nic więcej nie było mnie stać. Ściągnęłam ręcznik z głowy i zaczęłam delikatnie wycierać włosy. Stanęłam naprzeciwko niej, jednak myślami byłam gdzie indziej. Wykraczały poza ten pokój, dom, a nawet to miasto, które już zawsze będzie kojarzyło mi się z tym samym. Z tą samą osobą. Z jego dotykiem, pocałunkami, głosem, wspólnymi spacerami i planami na przyszłość. Od teraz wszystko będzie inaczej. Bez znaczenia było to, czego pragnę, ponieważ pod sercem nosiłam nasze wspólne dziecko. Małą istotkę, która odmieni mojeżycie.
– Goście wyszli. Tata do ciebie zaglądał, ale mówił, że spałaś, więc nie chciał cię budzić. – W oczach miała smutek. – Jeszcze nie powiedziałam mu o twojej ciąży, ale jestem pewna, że ucieszy się tak samo jak ja. Marzył o wnukach. Głupio mi było tak wyrzucać ludzi, ale co miałam zrobić? – Wpatrywała się we mnie w taki sposób, jakby chciała uzyskać odpowiedź na pytanie, na które sama nie znałam odpowiedzi. – Wytłumaczyłam całe zajście, ale nie patrzyłam im w oczy, kiedy wypowiadałam te słowa. Było mi strasznie wstyd i nie wiem dlaczego. To Paweł powinien się wstydzić i wszystko wytłumaczyć, a on po prostu zwiał z podkulonym ogonem. Jak jakiś tchórz. Wrrrr… niech ja go spotkam. – Zacisnęła pięści. – Nie ręczę za siebie. Część gości udała się do wynajętego przez nas hotelu, a część wróciła do domów. Sugerowałam, aby wzięli prezenty, ale nikt nie chciał nawet o tym słyszeć. Postukali się w czoło, kiedy o tym wspomniałam. Zostały wyłącznie moje siostry ze swoimi rodzinami. Nie mogłam kazać im ot tak wyjechać. Siedzą na dole i popijają z twoimtatą.
– Czyli jednym słowem stałam się pośmiewiskiem przed całą rodziną. Świetnie.
Zastanawiałam się, czy człowiek ma jakiś limit łez, bo kolejny raz się popłakałam. Usiadłam obok mamy i mocno się do niejprzytuliłam.
– Nie płacz, kochanie, bo to nic nie da. – Głaskała mnie po plecach. – Wiem, że jest ci trudno. W sumie mogę sobie tylko wyobrazić, co czujesz, ale jakoś musisz to przetrwać. Masz dla kogo. Z czasem ból będzie mniejszy. Nie zniknie całkowicie, ale pozwoli na to, abyś mogła normalnie funkcjonować. A może i wrócicie do siebie, kto wie… Ale uważam, że byłaby to najgłupsza rzecz, jaką byś w życiu zrobiła. Czy ty w ogóle planujesz powiedzieć mu ociąży?
– Nie wiem, mamo. Nie wiem, czy jest sens mu o tym mówić. Jeszcze pomyśli, że dam mu kolejną szansę. O ile w ogóle by chciał taką dostać, ale z drugiej strony to także jego dziecko. Ma prawo, a nawet powinien wiedzieć. Zresztą sama wiesz, jaki mam do tego stosunek. Dziecko powinno mieć oboje rodziców. – Wyswobodziłam się z jejramion.
Uświadomiłam sobie, że nie rozczesałam mokrych włosów. Nie mogłam pozwolić na to, aby wyschły, bo tym samym zrobiłyby mi się kołtuny, których nie dałabym rady rozczesać. Poza tym musiałam zająć czymś ręce. Nie cierpiałam bezczynności i marnowania czasu, a zwłaszcza w kryzysowych sytuacjach. Wstałam więc z łóżka i chwyciłam za szczotkę, która znajdowała się na krześle. Nie wiedziałam, skąd się tutaj znalazła, ale nie miało to dla mnie znaczenia. Być może sama w pośpiechu zostawiłam ją w tym pokoju i najzwyczajniej w świecie tego nie pamiętałam. Włosy rozczesywałam zwykle przed lustrem, ponieważ tak było mi wygodniej. Jednak wiedziałam, że dziś nie dam rady spojrzeć na swoją twarz. Instynktownie czułam, że jest spuchnięta od płaczu. Chcąc oszczędzić sobie tego widoku, rozczesałam kosmyki z dala od lustra. Nie chciałam kolejny raz się rozkleić, a wiedziałam, że ten widok by się do tego przyczynił. Ukradkiem spoglądałam na mamę, która nadal siedziała w tym samym miejscu. Wpatrywała się w jeden punkt, jakby analizowała jakąśsytuację.
– Jak tata tozniósł?
Musiałam przerwać tę niezręczną ciszę. W sumie to tylko on nie przepadał za Pawłem. Tolerował jego obecność, ale bez fajerwerków. Zganiałam to na fakt, że jestem jego jedynym dzieckiem. Ukochaną córeczką, którą nie chce się dzielić. Sądziłam, że nie może zaakceptować tego, że tak szybkodorosłam.
– Znasz go na tyle, że wiesz, jaka była jego reakcja. Przed wszystkimi pokazuje, że jest twardy, ale w środku rozsypał się na kawałki. Wiesz, jak cię kocha i że ma dobre serce. Jak wtedy zeszłam na dół, to on jako pierwszy domyślił się, że coś jest nie tak. Wyczytał to z wyrazu mojej twarzy. Nie mówił za wiele, bo pewnie nie chciał, aby ktoś usłyszał. Widziałam, że się wściekł. Teraz popija na dole. Próbowałam go odwieść od tego pomysłu, ale spojrzał na mnie w taki sposób, że dałam sobie spokój. Doszłam do wniosku, że on także musi odreagować. Wiesz, on za bardzo nie przepadał za twoim Pawłem, ale prosiłam go, aby się nie wtrącał. Jestem zła na samą siebie. Mogłam posłuchać twojegoojca.
– Mamo, ale nikt z nas nie jest niczemu winny. Nawet ja, choć nie ukrywam, że przez chwilę miałam wątpliwości, bo ostatnio tak mało czasu wspólnie spędzaliśmy. Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało. No i że Paula… Ona była dla mnie jak siostra, a zrobiła mi takie świństwo. Nigdy jej tego niewybaczę.
– Wiem, córciu. Wiem. Jesteśgłodna?
Pokręciłamgłową.
– Dla tego maluszka musisz coś przełknąć. Doskonale widziałam, że nie tknęłaś dzisiejszego obiadu. Przyniosę ci coś do jedzenia, a ty sobie odpocznij. Przeanalizuj. Poukładaj to wszystko w głowie, bo co jak co, ale to jest wasz wspólny dom i będziecie musieli to jakoś rozwiązać. No i to maleństwo, kochane. Ech… Co on najlepszegonarobił…
Oczy jej się zaszkliły, ale się nie rozpłakała. Wzięła głęboki oddech i podniosła się z łóżka. Chciała już wyjść, ale jązatrzymałam.
– Mamo, zaczekaj, proszę. Muszę ci coś jeszcze powiedzieć. Wyjadę stąd na parę dni, aby na spokojnie zebrać myśli. Potrzebuję tego, bo inaczej się uduszę albo zwariuję. – Nie wiem dlaczego, ale obawiałam się jej reakcji. – Wykorzystam wyjazd, który mieliśmy zaplanowany jako miesiąc miodowy. Kocham morze i szum fal. Sądzę, że dzięki temu jakoś łatwiej się pozbieram. To tylko miesiąc, więc szybkozleci.
– No ale jak ty to sobie wyobrażasz? Jesteś w ciąży. Musisz iść do ginekologa, aby w ogóle to potwierdził, bo wiesz, jak jest z tymi testami. Nie zawsze sąwiarygodne.
Przeraziłam się na samą myśl, że mogłoby nie być mojego dziecka, do którego już sięprzywiązałam.
– Oczywiście mam nadzieję, że test się nie pomylił, bo nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Tak czy siak musisz iść do ginekologa. Koniec kropka. – Wyglądała na obrażoną, ale izmartwioną.
– Mamo, spokojnie. Po pierwsze, jestem dorosła, więc sama o sobie będę decydować, a cholernie potrzebuję tego wyjazdu. Powinnaś mnie zrozumieć. Po tym, co dziś się stało, nie jestem w stanie wysiedzieć tu dłużej niż kilka minut. Tu wszystko mi go przypomina. Nie rozumiesz tego? – Wpatrywałam się w nią wściekłym wzrokiem, aby zrozumiała, że nie rzucam słów na wiatr. – Po drugie, to jest wczesna ciąża. W tamtym miesiącu normalnie miałam okres, więc jeśli odwlekę wizytę jeszcze kilka tygodni, to nie sądzę, aby coś się stało. Zresztą tam także mogę znaleźć ginekologa. Ile to udać się do prywatnego gabinetu? No samapowiedz.
– Nie sądzę, aby to był dobry pomysł, ale skoro tego potrzebujesz, to nie będę cię odciągać. Kiedy zamierzasz wyjechać? Mam nadzieję, że zadzwonisz przynajmniej raz na kilka dni, abym się nie martwiła. – Posmutniała. – Wiesz, że tata tak samo jak ja nie będzie z tego zadowolony? – bardziej stwierdziła, niżzapytała.
– Myślę, że jutro. Chciałabym jak najszybciej, bo przez jakiś czas nie chcę oglądać twarzy tego mężczyzny. Musisz mi coś obiecać. – Złapałam ją za ramiona, aby pokazać, jak ważna jest mojaprośba.
– Tak? – zapytałazaciekawiona.
– Nie możesz powiedzieć Pawłowi ani nikomu innemu, gdzie jestem. Nie chcę, aby on mnie tam niepokoił, a nie sądzę, aby sam wpadł na to, dokąd wyjechałam. Nie będzie podejrzewał, że samotnie wybiorę się w tę podróż. Dobrze?
– Tak, nie ma problemu. On jest ostatnią osobą, z którą chciałabym w ogóle rozmawiać. Masz moje słowo. Będę milczała jakgrób.
Dałam jej całusa w policzek, jak miałam to w zwyczaju, kiedy byłam małym dzieckiem. Mama opuściła pokój. Jednak zanim to uczyniła, poprosiłam ją, aby nie przynosiła mi jedzenia. Nie byłabym w stanie niczegoprzełknąć.
Po jej wyjściu zaczęłam tęsknić za dzieciństwem, które było naprawdę udane. Rodzice nie mieli problemów finansowych. Nie kłócili się. Zawsze mnie wspierali. Nigdy nie krzyczeli ani tym bardziej nie podnieśli na mnie ręki. Odkąd pamiętam, w naszym domu problemy rozwiązywało się rozmową, a nie przemocą. Nawet wtedy, kiedy byłam nastolatką przechodzącą bunt. Miałam dwoje kochających mnie rodziców i wiedziałam, że jako dziecko wygrałam los na loterii, bo nie wszystkie dzieci miały tyle szczęścia coja.
W podstawówce do klasy chodziła ze mną przesympatyczna i zdolna dziewczyna Ula. Na pierwszy rzut oka było widać, że ma problemy finansowe, a także rodzinne. Z tego, co sama mi opowiadała, jej ojciec był alkoholikiem, a i matka nie stroniła od kieliszka. Ula miała dwójkę młodszego rodzeństwa i niejednokrotnie była dla nich matką, bo ta biologiczna często miała w dupie otaczający ją świat, a tym bardziej dzieci. Nie da się ukryć, że Ula była wyśmiewana w szkole, ale ja jakoś nie mogłam zrozumieć tej podłości, nienawiści i wywyższania się kolegów z klasy. Niejednokrotnie ją broniłam, bo nie wyobrażałam sobie, że mogłabym postąpić inaczej. Bywały dni, kiedy jadła u nas obiad, bo nie miałam sumienia, aby ciągle chodziła głodna. Moja mama pakowała jej jedzenie dla młodszego rodzeństwa. Pewnego dnia Ula nie pojawiła się w szkole, a ja po czasie dowiedziałam się, że kumpel ojca od kieliszka ją zgwałcił. Tragiczne wydarzenie, które doprowadziło do tego, że ktoś w końcu zainteresował się tą rodziną. Do tej pory uważam, że szkoła była po części winna temu, co się wydarzyło, bo mogła zdecydowanie wcześniej zareagować. Niestety już nigdy nie usłyszałam o Uli. Wiedziałam jedynie, że wraz z rodzeństwem trafiła do domu dziecka, a co było dalej? Mogłam snuć domysły, ponieważ nikt nic niemówił.
Wyszłam z gościnnego pokoju, aby udać się do sypialni. Tam znajdowały się moje torby podróżne i wszystkie rzeczy osobiste. Idąc korytarzem, słyszałam ciche rozmowy rodziców i ciotek. Przypuszczam, że rozmawiali szeptem tylko po to, abym niczego nie usłyszała, jakby przyszło mi do głowy opuścić pokój. Śmiem twierdzić, że rozwodzili się nad tym, co się stało. Na pewno mi współczuli i byłam im za to wdzięczna, ale to i tak niczego nie zmieniało. Paweł mnie zdradził i to był fakt. Bolesny fakt, który przez całe życie będzie o sobieprzypominał.
Weszłam do sypialni, włączyłam światło, a następnie usiadłam na łóżku. Wzrokiem omiotłam wbrew pozorom ładny pokój. Doskonale pamiętam detale, które razem ustalaliśmy. Oboje pragnęliśmy tego, aby było to wymarzone miejsce. Nasza mała oaza spokoju, abyśmy mogli wspólnie odpocząć od pracy. W naszej sypialni nie było telewizora i to była wspólna decyzja. Oboje uwielbialiśmy czytać książki, więc gdy była taka możliwość, to sięgaliśmy po literaturę. Mieliśmy spore biblioteczki, które znajdowały się na parterze. Paweł od zawsze lubił komedie kryminalne, ja zaś czytałam wszystko. Nie miałam żadnego ulubionego gatunku. Sporo zależało od nastroju. Byliśmy naprawdę dopasowani. Tak przynajmniej myślałam, dlatego też dzisiejsze wydarzenia tak mnie zabolały. W dodatku uczestniczyła w tym Paula, która najwidoczniej od dawna miała ochotę na mojego Pawła. Teraz rozumiem, dlaczego nikogo nie chciała. Musiała knuć plan, aby mi go odbić. Do końca życia będę wyrzucać sobie, że niczego nie zauważyłam. Byłam totalniezaślepiona.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, aby wyjąć swoje torby. Nie mogłam dłużej czekać. Podświadomie czułam, że muszę zacząć działać, bo inaczej nadal będę rozkładać całą tę sytuację na czynniki pierwsze, a to do niczego dobrego by nie doprowadziło. Obawiałam się o swoje dziecko, bo gdzieś tam w sercu czułam, że ten test pokazał prawdziwy wynik. Nadmierny stres mógłby zaszkodzić mojemu maleństwu, a tego bym nie zniosła. Zaczęłam siępakować.
Cieszyłam się z tego, że w tym roku mamy piękne lato. Trzydzieści stopni od prawie dwóch tygodni stało się naszą codziennością. Czasami miałam dość tego upału, ale kochałam lato i był to fakt, którego nie dało się podważyć. Uwielbiałam wylegiwanie się na plaży, kąpiele w jeziorze i późne zachody słońca. Wieczorny spacer był moją rutyną, bo bez tego nie mogłabym zasnąć. Swego czasu spacerowałam sama, ale później towarzyszył mi Paweł. Zdradziłam mu wszystkie miejsca, do których zazwyczaj się udawałam po to, by pomyśleć w spokoju. Postąpiłam tak, ponieważ mu ufałam. Odkryłam kawałek siebie. Teraz nie potrafiłabym obdarzyć go namiastką zaufania. Nie po tym, co mi zrobił. Oboje lubiliśmy ciszę i spokój, bo tylko dzięki temu mogliśmy porządnie zastanowić się nad swoim życiem. Przeanalizować to, czego już dokonaliśmy, a także zaplanować to, co chcielibyśmy jeszcze osiągnąć. Mogłoby się wydawać, że zmierzaliśmy w tym samym kierunku. Nigdy bym nie sądziła, że jest całkiem inaczej. Uważałam, że Paweł jest mężczyzną, z którym będzie mi dane spędzić resztę życia. Oczyma wyobraźni widziałam nas jako dwoje staruszków siedzących w bujanych fotelach na werandzie, spoglądających na wnuków biegających po ogrodzie. Przechadzanie się uliczkami było sposobem na odstresowanie się, a zwłaszcza możliwością zapomnienia o codziennych troskach. Po takim spacerze o wiele lepiej nam się spało. Nie mieliśmy w sobie tyle złości igniewu.
Pakowanie zajęło mi tyle czasu, że nie zorientowałam się, że na dworze zrobiło się całkiem ciemno. W takich chwilach jak ta dziękowałam za to, że zdecydowałam się na prawo jazdy. Nie była to łatwa przeprawa. Wielokrotnie chciałam się poddać, bo źle się czułam za kierownicą. Każdy wyjazd na miasto sprawiał, że trzęsłam się jak galareta, a serce waliło tak mocno, jakby miało wyskoczyć, ale nie zrezygnowałam. Zdałam za trzecim razem, przy okazji podbijając sobieoko.
Kilkukrotnie sprawdziłam, czy aby na pewno wszystko zabrałam. Nie chciałam na miejscu wydawać niepotrzebnie pieniędzy. Nigdy nie byłam rozrzutna. Planowałam wydatki, aby nie musieć martwić się o jutro. Tego nauczyli mnie rodzice. Od małego powtarzali mi, aby wieść takie życie, na jakie mnie stać. Trzymałam się tej rady tak bardzo, jak tylko potrafiłam. Nie żyłam ponad stan. Nie brałam kredytów, ponieważ wolałam odłożyć pieniądze niż pakować się w takierzeczy.
Przysiadłam na łóżku, aby odetchnąć. W głowie kłębiło mi się sporo refleksji, które i tak w rezultacie wędrowały w kierunku mojego męża. Zrozumiałam, że nadal go kocham, ale za wcześnie było na to, aby rozważać jego powrót. Nawet nie znałam powodu, dla którego to zrobił. Przecież musiał jakiś być, bo nikt ot tak nie robi takich rzeczy. Nie skreśla całego wspólnego życia dla chwili przyjemności. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Siedząc na łóżku, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nie wiedziałam, kogo mam się spodziewać. Przez głowę przebiegła mi dosyć irracjonalna myśl. Liczyłam, że to Paweł jakimś cudem wrócił do domu i że jego tłumaczenia jakoś cofną wydarzenia całego dnia. Wiem, byłam głupią, naiwnąistotą.
– Proszę, jestotwarte.
Byłam trochę zawiedziona, kiedy w drzwiach pojawił się mój tata. Oczywiście nie chodziło o to, że go nie kocham, ale moje serce wolało, aby był to ktośinny.
– Cześć, córciu. Możemyporozmawiać?
Gołym okiem dało się zauważyć, że jest smutny i rozżalony. Rzadko to u niego widywałam, ale dziś było to tak bardzo widoczne, że poczułam ucisk wsercu.
– Tak, tato. Usiądź, proszę. – Wskazałam miejsce na łóżku obokmnie.
– Jak się czujesz, kochanie? – zapytał z głosem pełnym troski i położył dłoń na moimramieniu.
– Nie wiem, tato. Nie wiem, czy w ogóle coś czuję, bo mam wrażenie, że jestem taka pusta w środku. Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się dziś wydarzyło. Słuchając tego wszystkiego, co działo się w tej łazience, poczułam się, jakby cały mój świat się zawalił, a serce rozwaliło się na milion małych kawałeczków, które nie wiem, czy kiedykolwiek się poskleja. Tato, to była Paula. Rozumiesz? – Patrzyłam na niego oczami pełnymi żalu i niewyobrażalnegobólu.
– Wiem, dziecko… Wiem… Nadal jestem w szoku. Wiesz, że nie przepadałem za Pawłem, ale nie sądziłem, że kiedykolwiek wywinie taki numer. Pomimo uprzedzeń odnosiłem wrażenie, że bardzo cię kocha. A co do Pauli, nie wiem, jak to powiedzieć, ale wiesz, że ona swego czasu była dla mnie jak córka, prawda?
Pokiwałamgłową.
Przypomniałam sobie, że ich stosunki były kiedyś o wiele cieplejsze niż obecnie. Nie rozumiałam tego, ale wiedziałam, że teraz na pewno dowiem się, jaka była tegoprzyczyna.
– Bo widzisz, córciu. – Podrapał się po głowie. – Paula któregoś dnia przyszła do naszego domu, kiedy ty i mama byłyście na zakupach – przerwał na chwilę i głośno przełknął ślinę – no i zaczęła gadać od rzeczy. Wpadła tutaj taka wystrojona i kuso ubrana. Zaczęła mnie kokietować. Wychwalała mnie pod niebiosa. Na samym początku myślałem, że sobie żartuje, ale ni stąd, ni zowąd rzuciła się na mnie i zaczęła mnie obmacywać, całować. Natychmiast ją odtrąciłem i wyrzuciłem z domu. Mamie nic nie mówiłem, bo nawet nie wiedziałem jak. Dla niej też Paula była jak rodzina. Ona tego dnia wyznała mi, że od jakiegoś czasu zamierzała to zrobić. Córciu, ja nadal jestem w szoku. Nie sądziłem, że odwali coś takiego. Później zachowywała się tak, jakby nic się nie wydarzyło, więc i ja nic nie mówiłem, ale jak sama wiesz, od tamtej pory już nic nie było takie samo. Nie mogłem na nią patrzeć. Poza tym nie mogłem pojąć jejzachowania.
– Ja pierdolę! Widocznie do końca ją pochrzaniło, ale mogłeś chociaż mi powiedzieć. Przynajmniej wiedziałabym, że powinnam uważać na osobę, którą nazywałam przyjaciółką. Być może do tego wszystkiego by nie doszło. Tato…
W pewnym sensie byłam na niego wściekła. Gdyby poinformował mnie o tym zdarzeniu wcześniej, to być może udałoby mi się ocalić mojemałżeństwo.
– Myślisz, że z Pawłem zrobiła to samo? – Zamilkłam, bo łudziłam się, że mogło takbyć.
– Córciu, nie wiem, jak było, ale nieraz widziałem, jak wodzi za nim wzrokiem. Nigdy nie zauważyłem, aby Paweł w jakiś sposób na to reagował, ale pamiętaj, kochanie, że każdy z nas ma wolną wolę. Paweł mógł jej odmówić. O ile to w ogóle ona wyszła z inicjatywą, ale wiesz, do czegozmierzam.
Pokiwałam głową. Nie miałam już sił na to, aby cokolwiek mówić. Była jeszcze jedna rzecz, którą pragnęłam mu wyznać. Zasługiwał na to, abywiedzieć.
– Tato, jestem w ciąży. – Pomasowałam się po brzuchu. – Nie wiem, który to tydzień, bo dopiero dziś rano zrobiłam test. Jesteś drugą osobą, której o tym mówię. Chcę, abyś wiedział – złapałam za jego dłonie – że pomimo wszystko cieszę się, że zostanę mamą. Kto jak kto, ale ty doskonale wiesz, jak tego pragnęłam. Sądzę, że będę dobrąmamą.
Nic nie mówił. Niby była to tylko chwila, ale dłużyła mi się w nieskończoność. Dostrzegłam łzy spływające po jego policzkach i nie wiedziałam, czy były to łzy szczęścia, czygoryczy.
– Powiedz coś, proszę.
– Uważam, że będziesz najlepszą mamą pod słońcem i nigdy nie waż się myśleć inaczej. Boże, ale się cieszę. Nawet nie masz pojęcia, jakbardzo.
Przygarnął mnie do siebie i mocno przytulił. Złożył całusa na moim policzku. Czułam się świetnie w ramionach mojego ojca. Taka bezpieczna ispokojna.
– Mama mówiła, że chcesz wyjechać? Na jak długo, córciu? Nie powinnaś pójść do lekarza, aby sprawdzić, czy wszystko jest wporządku?
– Tak, sądziłam, że sama ci powie. Tato, pojadę na jakiś miesiąc. Może dłużej, nie wiem dokładnie. Tatusiu, nie martw się, bo nic mi się nie stanie. Maleństwu także. Poza tym na miejscu pójdę prywatnie do jakiegoś lekarza. Oczywiście najpierw poczytam opinie, bo sam wiesz, że różnie bywa. Obiecaj, że będziesz spokojny. Nie możesz się denerwować ze względu na swój stan zdrowia. Jesteś po zawale, tato, więc musisz o siebiedbać.
Do końca swoich dni będę pamiętać widok ojca leżącego na podłodze w kuchni. Byłam na randce z Pawłem i miałam znacznie później wrócić do domu, ale intuicja podpowiadała mi, że coś złego się wydarzyło. Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale coś ciągnęło mnie do domu. Gdy przekroczyłam próg, okazało się, że się nie myliłam. Weszłam do kuchni, aby przed spaniem napić się zimnego mleka i wtedy go ujrzałam, jak leżał na podłodze tuż przy blacie kuchennym. Na jego widok zaczęłam drzeć się na całe gardło, bo nie wiedziałam, jak mogę mu pomóc. Mamy nie było wtedy w domu, bo spędzała babski wieczór z matką Pauli. Wyrzucałam sobie, że nie poszłam na jakiś kurs pierwszej pomocy, aby być przygotowaną właśnie na takie sytuacje. Jedynie, co byłam w stanie zrobić, to wezwać pogotowie i wykonywać wszystko wedle wskazówek dyspozytorki, która odebrała. W szpitalu dowiedziałam się, że gdybym przyszła później, to taty mogłoby już z nami nie być. Od tamtej pory panikuję, jeśli nie odbiera ode mnietelefonu.
– Dobrze, córciu. Wychowaliśmy cię na rozsądną kobietę, więc nie będę niepotrzebnie się martwił. Ja także obawiam się, że tamto mogłoby się powtórzyć, a bardzo bym tego nie chciał. – Posmutniał. – A co z Pawłem? Co zamierzaszzrobić?
– Nie wiem, tatusiu. To wydarzyło się dziś, więc to świeża sprawa. Muszę pomyśleć i dlatego potrzebuję dokądś wyjechać. Nie będę cię okłamywać, bo ty jako jedyny czytasz we mnie jak w otwartej księdze. Nadal go kocham i sama się temu dziwię. Po tej zdradzie powinnam przestać o nim myśleć, ale nie potrafię. Na litość boską, my dziś wzięliśmy ślub, a on ot tak postanowił skreślić naszą wspólną przyszłość. Zachciało mu się pieprzyć moją prawie siostrę. – Rozpłakałam się na ramieniu ojca. – Przepraszam, tato, nie powinnam była tak sięzachowywać.
– Nie masz za co mnie przepraszać, kochanie. Ty i tak zachowujesz się nader spokojnie, ale wiem, że to tylko pozory. Nie trzeba niczego rozwalać, aby wewnętrznie być w rozsypce. Pójdę na dół do matki i gości, a ty odpocznij. Rano porozmawiamy. Okej?
– Tak. Nie wiem, czy już ci to kiedyś mówiłam, ale jesteś najwspanialszym tatą pod słońcem. W moich oczach zawsze będziesz ideałemmężczyzny.
– A weź przestań, bo się jeszcze rozkleję. Dobrze wiesz, że nie byłem idealnym ojcem. Byłem pracoholikiem i przez to straciliśmy wiele czasu, ale najważniejsze, że mamy to zasobą.
– Tato, nie ma ludzi kryształowych. Każdy popełnia błędy, a ty i tak byłeś i nadal jesteś najlepszym człowiekiem, jakiego dane mi było poznać. Nie bądź taki skromny. Pomóż mi wziąć te bagaże do tamtego pokoju, bo nie będę mogła zmrużyć oka w tympomieszczeniu.
Oboje wstaliśmy z łóżka i chwyciliśmy za dwie wielkie torby podróżne. Patrząc na nie, ktoś mógłby pomyśleć, że wybieram się na dłużej niż planowany miesiąc. Tak naprawdę sama nie wiedziałam, na ile wyjadę. Miałam prawie dwa miesiące wolnego, więc mogłam spokojnie to wykorzystać, a lekarze są na całym świecie, dlatego nie musiałam martwić się o wizytę u ginekologa. Zgodnie z moją prośbą zanieśliśmy bagaże do pokoju gościnnego. Tata dał mi buziaka i wyszedł. Sądzę, że nie chciał dłużej mnie męczyć, a i ja pomimo wszystko zaczęłam czuć się senna. Wiedziałam, że muszę coś zjeść, ale też nie dałabym rady niczego przełknąć. Zawsze tak miałam w stresujących sytuacjach. Postawiłam torby tuż przy drzwiach, aby nie latać z nimi po całym pokoju. Wygodnie ułożyłam się na łóżku. Noc jest taką porą, że nawet jeślibyśmy nie chcieli, to i tak mamy natłok myśli. Podczas nocy jesteśmy sobą. Walczymy ze wspomnieniami, które nieproszone próbują wtargnąć do naszego umysłu. Panoszą się, jakby były u siebie, a przecież nie jest to prawdą. Zamknęłam oczy, by postarać się zasnąć. Powróciłam wspomnieniami do dnia, w którym poznałam Pawła. Wbrew pozorom to był fajnydzień…