Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Nieudane małżeństwo…
Przelotny seks w publicznej toalecie…
Na pierwszy rzut oka przejrzysty układ…
Właśnie tego wszystkiego doświadczyła Natalia. Zdrada męża zmieniła ją w kogoś, kim nigdy nie chciała być. Stała się wyrachowana i bezwzględna. Co więcej, sama dopuściła się wiarołomstwa. Początkowo miała to być tylko zemsta – szybki numerek z nieznajomym – a także zaspokojenie swoich potrzeb. Okazało się jednak, że jest zupełnie inaczej.
Kobieta wplątała się w układ z mężczyzną pozornie idealnym. Ofiarował jej coś, czego dotąd nie miała. Całkowicie się w nim zatraciła, co spowodowało, że nie zauważyła sygnałów ostrzegawczych.
Czy Natalia zorientuje się, że Marek skrywa pewną tajemnicę?
Czy zdoła się uwolnić?
Historia o tym, że życie jest przewrotne i niejednokrotnie potrafi zaskoczyć nas samych. Przyjaźń, miłość, zdrada… ale i wątek toksycznej relacji pokazujący, do czego może doprowadzić, jeśli będziemy w niej tkwić. Moim zdaniem to nie tylko dobra powieść, lecz także lektura, z której można wyciągnąć wiele istotnych wniosków. Gorąco polecam! - Kinga Litkowiec, pisarka
„Ratując siebie” to istny rollercoaster emocji – przy tej pozycji nie da się nudzić! - Dominika Smoleń, pisarka
„Ratując siebie” to połączenie gorącego romansu z nutką erotyki. Autorka rozpali Waszą wyobraźnię, zabierze Was do świata pragnień i rozkoszy, ale również poszukiwania siebie oraz własnego szczęścia. Gwarantuję Wam, że nie odłożycie książki, dopóki nie przeczytacie do ostatniej strony. Polecam! - Nana Bekher, autorka
Małgorzata Brodzik w nowej, fascynującej i rozpalającej zmysły odsłonie. Jestem pewna, że ta powieść wciągnie was bez reszty. Ja polecam! - AT. Michalak, autorka
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 253
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Małgorzata Brodzik, 2021Copyright © Wydawnictwo WasPos, 2022All rights reservedWszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Kinga Szelest
Korekta: Aneta Krajewska
Projekt okładki: Adam Buzek
Zdjęcie na okładce: © by Galina Tcivina/Shutterstock
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]
Obrazki przy nagłówkach: © by pngtree
Wydanie I - elektroniczne
ISBN 978-83-8290-135-1
Wydawnictwo WasPosWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Spis treści
Wstęp
Trzy miesiące wcześniej
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Dwa tygodnie później
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Od autorki
Wstęp
Większość uznałaby mnie za zdzirę, bo zdradzałam swojego faceta, i w sumie nie ma co się dziwić. Ale ja naprawdę próbowałam. Starałam się, walczyłam o ten związek, a jednak coś się skończyło i nie chciało wrócić. Mogłoby się wydawać, że łatwo odpuściłam, ale prawda leżała zupełnie gdzieindziej.
Jego zdrada nadal bolała. Nie można kochać za dwoje. To wtedy nie jest zdrowy związek. O ile w ogóle można nazwać to związkiem. W pewnym momencie stałam się kimś, kim nigdy być nie chciałam. Dopuściłam się zdrady, która z jednej strony mi ciążyła, a z drugiej dawała satysfakcję. Czułam się dobrze z tym, że zadałam mu ten sam ból. W pewnym sensie przyniosło mi to ukojenie. On o wszystkim wiedział, ale to niczego nie zmieniło. Przyjął to jako odpłacenie się pięknym za nadobne. Nasza relacja już nie istniała. Żyliśmy niby w jednym mieszkaniu, ale tak naprawdę byliśmy dla siebie obcymi ludźmi. Nawet spaliśmy osobno. Nasuwało się zatem pytanie: po co tkwiliśmy w tym małżeństwie? Sami nie znaliśmy na nie odpowiedzi. Wegetowaliśmy. Tak, tak można to nazwać. Wegetacją.
– Na którą masz dziś dopracy?
Praca w markecie rządziła się swoimi prawami, więc zazwyczaj mogłam pomarzyć o wolnejsobocie.
– Na trzynastą, ale potem umówiłam się z Patrycją na drinka, więc jak skończę zmianę, to wpadnę tylko się przebrać i wyskoczymy namiasto.
Próbował to ukryć, ale ja widziałam tę ulgę na jego twarzy. W duchu zapewne się cieszył, że nie będzie musiał znosić mojego towarzystwa. Zwłaszcza w sobotniwieczór.
– A ty masz jakieś plany? – zapytałam wyłącznie zgrzeczności.
Nie miało dla mnie znaczenia, co będzie dziśrobił.
– W sumie to nie mam żadnych planów. Zamierzam pograć w tę grę, którą ostatniokupiłem.
No tak – pomyślałam.
Te jego gry to był jeden z głównych powodów tego, co działo się w naszym małżeństwie, bo musiałam przyznać, że bywały także dobre momenty. Nikt nikogo nie zdradzał. Kochaliśmy się i byliśmy święcie przekonani o tym, że spędzimy razem resztę swojego życia, ale z czasem wszystko się posypało. Robiłam mu awantury, ponieważ przez granie odcinał się od świata. Całymi nocami siedział przed komputerem, potrafił się nie kąpać, a o wspólnym spędzaniu czasu mogłam zapomnieć. To ja w jego oczach byłam tą, która bez powodu się czepia i szuka pretekstu do kłótni. Nie dopuszczał do siebie innej myśli. Nawet jak ktoś z jego przyjaciół starał się mu delikatnie zasygnalizować, że przez granie niszczy swojemałżeństwo.
Na ucieczkę od swoich problemów wybrał tę najgorszą drogę. Grał jeszcze więcej, a któregoś dnia w klubie poznał jakąś dziewczynę, z którą dopuścił się zdrady. Kiedy mi się do tego przyznał, ziemia usunęła mi się spod nóg. Wiedziałam, że między nami jest źle, ale nie sądziłam, że aż tak. Od tamtej chwili nie rozmawialiśmy ze sobą zbytwiele.
Wymienialiśmy tylko zdania, które dotyczyły jakichś spraworganizacyjnych.
W tamtym okresie ze sobą walczyłam. Nie chciałam się z nim rozstać, ale też nie wiedziałam, jak mu wybaczyć. Żałował, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, ale teraz myślę, że miał nadzieję, iż dzięki temu się rozstaniemy. Chyba nie chciał być tą osobą, którą zakończy tę relację. W sumie nie wiem dlaczego, bo przecież mógł to zrobić. Z perspektywy czasu wiem, że wolałabym to niż takie życie, które właśnie wiedliśmy. Nie ma najmniejszego sensu, aby być z kimś dla samego bycia. Oboje to wiedzieliśmy, ale pomimo tego nadal ciągnęliśmy tęszopkę.
– Jak skończymy śniadanie, to pomożesz mi posprzątać przed pracą? Nie chcę zostawiać tego na jutro, aby mieć chociaż jeden dzień wolnego od jakichkolwiekobowiązków.
– A mam jakieś wyjście? – zapytał poirytowanymgłosem.
– Zawsze możeszodmówić…
W głębi siebie wiedziałam, że ta wymiana zdań doprowadzi tylko do jednego. Do kłótni. W sumie nasze wszystkie rozmowy tak się kończyły. Najlepiej dogadywaliśmy się wtedy, kiedy nie rozmawialiśmy, bo najzwyczajniej w świecie nie potrafiliśmy prowadzić ze sobą jakiejkolwiekkonwersacji.
– Ta, już to widzę, a później będę słuchał twojego biadolenia, że nic w tym domu nie robię i że w ogóle jestemdupkiem…
– Znowu zaczynasz. Próbuję normalnie z tobą rozmawiać, a ty jak zwykle musisz wyskakiwać z tym sarkazmem. Człowieku, o co ci chodzi? Jak ci tak ze mną źle, to zawsze możemy się rozwieść. W sumie nie wiem, po co się dalej się ze sobą męczymy. To nie ma żadnego sensu. Przecież my dzieci nie mamy. Nawet po naszej rozmowie, po której miało się coś zmienić, nic się niezmieniło.
Na całe szczęście – pomyślałam.
Wzięłam talerz ze stołu i rzuciłam go do zlewu. Nie oglądając się na męża, wyszłam z kuchni. Usłyszałam tylko, jak mruczy pod nosem, że także zastanawia się nad tym, po co dalej jesteśmy razem. Wcale się tym nie przejęłam, dlatego nic nie odpowiedziałam. Poza tym nie miałam już ochoty na kolejne batalie słowne. Byłam już tym zmęczona. Śmiem twierdzić, że on także. Pół roku temu przespał się z jakąś kobietą, a ja nadal nie mogłam się z tym pogodzić. Od dłuższego czasu żyliśmy jak pies zkotem.
Przebrałam się i zamierzałam oderwać myśli podczas sprzątania. Lubiłam to robić, bo była to czynność, która mnie uspokajała. Pozwalała na to, abym mogła poukładać sobie w głowie i przeanalizować pewne kwestie. Za każdym razem zakładałam słuchawki, włączałam muzykę i odcinałam się od otaczającego świata. Przynajmniej na chwilę chciałam złapaćoddech.
Skończyłam przed samym wyjściem z domu. Szybko się wyszykowałam, rzuciłam na odchodne, aby nie czekał, aż wrócę, iwyszłam.
Mieszkaliśmy w samym centrum, dlatego do pracy nie miałam zbytnio daleko. Zawsze jechałam tym samym tramwajem numer osiem i podróż trwała niecałe piętnaście minut. Mieszkanie w dużym mieście ma swoje plusy i minusy, ale ja nie widziałam siebie nigdzie indziej. Lubiłam to miasto i cieszyłam się z tego, że mogę w nim mieszkać. Praca w markecie nie była szczytem moich marzeń, ale nic lepszego nie mogłam znaleźć. Nie miałam doświadczenia w branży, do której składałam CV. Dlatego też zaczepiłam się w markecie, aby móc porobić potrzebne kursy, które pomogą mi w zrealizowaniu swojegomarzenia.
Po wejściu do sklepu wiedziałam, że ten dzień będzie pracowity. W soboty zazwyczaj ludzie masowo robili zakupy. Czasami odnosiłam wrażenie, że niektórzy przychodzą tylko dlatego, że nie mają co ze sobą zrobić. Poniekąd lubiłam tę pracę, a zwłaszcza kontakt z drugim człowiekiem. Praca w handlu, jak każda inna, ma też wady i zalety. Starałam się myśleć o samych plusach, aby dawać radę. Podpisałam się na liście i szybko udałam się na górę, aby zostawić swoje rzeczy. Modliłam się w duchu, aby okazało się, że ten dzień nie będzie aż taki straszny. Chciałam mieć siłę na wieczornewyjście.
Tak naprawdę to nie spotykałam się z Patrycją, ale z Markiem, który od kilku miesięcy był moim kochankiem. Być może to za duże słowo, ponieważ widywaliśmy się tylko na seks. Mój mąż myślał, że moja zdrada to jednorazowy wyskok, a ja nie wyprowadzałam go z tego błędu. Pomału zakochiwałam się w Marku, ale on tego nie podzielał, więc nie wyskakiwałam ze swoją miłością. Dusiłam to w sobie, bo nie chciałam stracić tego, co mi dawał. Wiedziałam, że był to tylko seks, ale dzięki niemu jakoś łatwiej radziłam sobie z codziennością. Lepiej znosiłam swoje małżeństwo i to, że przegrałam jakąś część swojego życia. Gdzieś w głębi siebie liczyłam na to, że kiedyś będziemyrazem.
Marek był ideałem mężczyzny. Przystojny, zaradny, wysportowany, towarzyski i oczytany. Kobiety oglądały się za nim na mieście i pożerały go wzrokiem. W sumie wcale im się nie dziwiłam, bo sama nie mogłam się na niegonapatrzeć.
Trzy miesiące wcześniej
Rozdział I
– Nauczyć cię grać w bilard? – Usłyszałam za sobą męski, nieznajomygłos.
Nie cierpiałam, kiedy zagadywał do mnie ktośobcy.
– Jak na to wpadłeś? Spojrzałeś na mnie i stwierdziłeś, że rzucisz takim tekstem, a ja jak panienka w opałach wykrzyczę: „Tak, tak, pomóż mi! Jak się cieszę, że na ciebie trafiłam. Całe życie czekałam na tęchwilę”?
Zrobił minę, jakby chciał zapytać, czy jestem zdrowa na umyśle, ale miałam togdzieś.
– Nie tą nogą wstałaś, czy jak? Po co tak ironizujesz? To była tylko czysta chęć pomocy, ponieważ dostrzegłem, że jakoś niespecjalnie sobie radzisz. Chciałem pomóc, a ty tak warczysz, jakbym zaproponował ci szybki numerek na stole bilardowym. Kobieto, niedramatyzuj.
Jeśli tym tekstem chciał podnieść mi ciśnienie, to bez wątpliwości osiągnął swójcel.
– Koleś, czy ciebie całkowicie powaliło? Jeszcze jedno słowo i przysięgam, że nie ręczę zasiebie.
Wyobraziłam sobie, jak rzucam w niego swoim drinkiem, ale z drugiej strony było mi go szkoda. Drinka, niefaceta.
Nie będę marnować kilkunastu złotych na jakiegoś dupka – pomyślałam.
Odwróciłam się i zajęłam się rozmową ze swoją przyjaciółką. Nie oglądałam się na tego typa, bo miałam go gdzieś. To właśnie z Patrycją przyszłam do tego baru. Jej mąż zabrał dzieci na kilkudniowy wypad do swoich rodziców i dzięki temu mogła trochę odpocząć. Zazwyczaj zajmowała się domem, dziećmi i w dodatku chodziła do pracy. Nie miała zbyt wiele czasu dla siebie, dlatego że Krzysiek – jej mąż – bardzo dużo pracował i w związku z tym często przebywał pozadomem.
Muszę jednak przyznać, że każdą wolną chwilę spędzał ze swoją rodziną. Patrycja była szczęśliwą mężatką, mamą, a przede wszystkim spełnioną kobietą. Trochę jej tego wszystkiego zazdrościłam, ale też cieszyłam się jej szczęściem. Życie, które wiodła, dawało mi nadzieję, że można byćszczęśliwą.
Poszłyśmy do baru, aby zamówić kolejkę. To nic, że drinki się nie skończyły. Wiedziałam, że tej nocyzaszalejmy.
Obie potrzebowałyśmy resetu. Takiej chwili na złapanie oddechu, zebranie myśli. Musiałam odpocząć od męża. Od życia, które wiodłam. Tylko jak na złość nie byłam w stanie się upić. Za to ona dawałaczadu.
Nie zdążyłam nawet mrugnąć, kiedy wychyliła dwa kieliszki wódki. W dodatku popiła je drinkiem. W ostatniej chwili złapałam ją za plecy, bo inaczej spadłaby na podłogę. Ta dawka alkoholu sprawiła, że miała już dość. Sponiewierała się, jak nie wiem co. Zachowywała się irracjonalnie. Zaczęłam nawet myśleć, że ma jakieś problemy, o których mi nie mówi, ale szybko wyrzuciłam z głowy te myśli. Nie chciałam, aby miała jakiekolwiek troski. Skupiłam się na tym, że najzwyczajniej w świecie musiała odreagować codzienneżycie.
– Dziękiii. Wraaacamy do domu? – Ledwo co złożyła tozdanie.
To był kolejny dowód na to, że czas ją stądzabrać.
– Daj spokój. Najważniejsze, że nie pierdolnęłaś na podłogę, bo mogłaś wyrządzić sobie krzywdę. Też byś tak postąpiła. Przyjaźń to przyjaźń. Zawsze razem. Za wszelką cenę. Nawet jakbym miała zbierać swoje zęby z podłogi. Odstawię cię do domu. Tylko skorzystam z toalety, bo nie wytrzymam. – Wzięłam ją pod rękę i zaprowadziłam na kanapę. Wolałam, aby siedziała w miejscu, z którego nie da się spaść. A nawet jeśli, to nie wyrządzi tym sobie jakiejś poważnej krzywdy. – Tylko nie zaśnij – poprosiłam.
– Possstaram się, ale nie obiecujjjję… – Wyszczerzyła zęby w tak zabawy sposób, że sama sięuśmiechnęłam.
Patrycja była moją najlepszą przyjaciółką i wiedziałam, że jeśli musiałabym zanieść ją do tej taksówki, to bez żadnego problemu bym to zrobiła. Na tym właśnie polega przyjaźń. Na byciu przy kimś w momencie, w którym najbardziej nas potrzebuje. Prawdziwa przyjaźń to jedna z najlepszych rzeczy, która może spotkaćczłowieka.
Nie lubiłam publicznych toalet. Przeraziłam się na samą myśl skorzystania z tej ubikacji, ale nie miałam innego wyjścia. Modliłam się w duchu, aby nie natknąć się na kilometrową kolejkę, bo w takich lokalach wszystko jest możliwe. Zwłaszcza w parze z moim szczęściem. Odetchnęłam z ulgą, kiedy przed drzwiami nikogo nie zastałam. Wpatrywałam się w ten widok z niedowierzaniem. Przynajmniej jakbym zobaczyła złotą kurę. Rozglądałam się na boki jak jakaś wariatka, aby się upewnić, czy nie jestem w jakiejś ukrytej kamerze. Z boku wyglądało to zapewne co najmniej dziwnie, ale serio nie mogłam uwierzyć, że nie ma kolejki. To coś na kształt wygranej w totka, a ja byłam tą, która zagarnęła całą nagrodę. Podniosłam głowę i w te pędy udałam się do toalety. Wychodząc, odetchnęłam z ulgą. Jakoś tak lżej na pęcherzu. Szłam w kierunku mojej przyjaciółki. Rozmyślałam nad tym, aby jak najszybciej i najbezpieczniej odstawić ją do domu, aż nagle usłyszałam za sobą męski głos. Podskoczyłam zprzerażenia.
– Nie musisz się bać. Nie wyrządzę ci żadnej krzywdy. Nie jestem jakimś debilem, a tym bardziejzboczeńcem.
– Każdy tak mówi, a później wychodzi szydło z worka. Teraz to już nikomu nie można ufać, a zwłaszcza obcym – rzuciłam mu pełne irytacji, nieufności spojrzenie. – Tak na marginesie. Nie boję się ciebie. Po prostu się zamyśliłam. Czego chcesz tym razem? Czy po prostu masz to już w zwyczaju, że szlajasz się za innymi? Przyjaciół nie masz, czyjak?
– Zawsze jesteś taka niemiła? Czy tylko dziś? Dla twojej wiadomości byłem skorzystać z toalety. Wychodząc, zauważyłem ciebie, więc pomyślałem, że zagadam i zatrę tym samym pierwsze, nie najlepsze, wrażenie.
– Nie jestem niemiła. Po prostu cię nie znam. Poza tym mam męża, któremu by się to niespodobało.
– Co takiego? Przecież nic nie robimy. Tylkorozmawiamy.
– Niby tak, ale wiesz… Zresztą nieważne… Wybacz, nie chciałam być taką wredną suką. Sama nie wiem, o co mi chodzi. Chyba wyładowałam na tobie swoją dzisiejszą frustrację. Powinnam się zbierać, aby odstawić przyjaciółkę do domu. Totalnie się zniszczyła. Zapewne odpłynęła na kanapie, więc muszę do niej lecieć. Nie chcę, aby jej mąż mniezabił.
– Może ci pomogę władować ją do taksówki? Nie chcę cię urazić, ale trudno jest wpakować pijanego człowieka do auta. Lepiej nie pytaj, skądwiem.
– Nie bez powodu mówi się, że praktyka czyni mistrza… – rzuciłam zprzekąsem.
– Zadziora z ciebie. Naprawdę mogę pomóc. Wiem, że się nie znamy, ale moim zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie, abym mógł wam pomóc. Zresztą jestem Marek, aty?
Przez chwilę zastanawiałam się, czy podać mu prawdziwe imię, ale doszłam do wniosku, że nic na tym niestracę.
– Natalka, miło poznać… – Delikatnie uniosłam kąciki ust. – Nie lubię na kimś polegać, ale może twoja propozycja nie jest aż taka zła. Mam nadzieję, że tym samym nie popełniam najgorszego błędu w swoimżyciu.
– Kobieto, bez przesady. Nie proponuję ci małżeństwa czy jednorazowego seksu w toalecie, a pomoc. Nie nakręcaj się bezpowodu.
A szkoda – pomyślałam i tym samym poczułam napięcie w okolicachcipki.
Delikatnie zacisnęłam uda, aby niczego nie zauważył. Prawda jest taka, że z Piotrkiem od dawna ze sobą nie spaliśmy. Tym bardziej po zdradzie nie byłam w stanie się przełamać. A moje libido nie znikło. Coraz częściej dawało o sobie znać, dlatego też samodzielnie musiałam sobie radzić. Niejednokrotnie masturbowałam się, oglądając porno bądź wyobrażając sobie różne pikantne sceny. Pomimo tego że w moim małżeństwie się nie układało, ja nadal byłam człowiekiem i miałam swojepotrzeby.
Dopiero w tej chwili spojrzałam na Marka odrobinę inaczej. Nie dało się nie zauważyć, że jest dobrze zbudowany, ponieważ jego mięśnie odznaczały się pod obcisłą koszulką. Miał delikatne loki i kurewsko błękitne oczy. Roztapiałam się na samą myśl o tym, że mogłabym poczuć jego dotyk na swoim ciele. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Byłam na siebie wściekła, bo przecież nadal miałam męża, ale z drugiej strony chciałam, aby ktoś solidnie mnie zerżnął. Dlaczego nie miałby to być właśnieon?
– Halo, tu ziemia. Dobrze się czujesz? Nic nie mówisz, a ja nie wiem, corobić.
– Wybacz, zamyśliłam się. Chodź za mną. Będę wdzięczna, jeśli faktycznie nampomożesz.
Szłam tuż przed nim i z całych sił starałam się wymazać z pamięci moje debilne myśli. Nie da się ukryć, że postawiłam przed sobą trudne zadanie. Dotarcie do Patrycji nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Oczami wyobraźni widziałam ją pijaną, śpiącą na kanapie, a tu wbiłam się w niemały szok, kiedy ją ujrzałam. Wariatka bawiła się w najlepsze. Podczas mojej nieobecności zdążyła się zaprzyjaźnić z jakimiś dziewczynami i żywiołowodyskutowała.
– Pati, co jest? Chwilę temu nie byłaś w stanie usiedzieć na stołku ani złożyćzdania.
Zaśmiała się jaknastolatka.
– Natka, ja musiałam się tylko zregenerować. Impreza trwa w najlepsze. Noc się jeszcze nie skończyła. No chyba się niegniewasz?
– Zwariowałaś! Ogromnie się cieszę, że nie muszę wlec twojego dupska do samochodu. Dałaś mi tym niemałą zagwozdkę. Nawet posiłki ściągnęłam. – Wskazałam na Marka, który do tej chwili stał z boku i nie wtrącał się do naszejrozmowy.
– No widzę, widzę. Patrząc na niego, stwierdzam, że może faktycznie sięupiję.
– Pati, przypominam ci, że maszmęża.
Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że żartuje. Pati i Krzysiek byli idealniedopasowani.
– Na żartach się nie znasz, czy jak? Zobacz, twój kolega od razu się uśmiechnął. Tylko ty taka sztywna dziś jesteś. Jakbyś miała z pięćdziesiątlat.
Po jej tekstach wiedziałam, że przyjęła sporą dawkę alkoholu, i dziwiłam się, że nadal trzyma się nanogach.
– Oj, twoja koleżanka jest bardziej wyluzowana, a przede wszystkim mniej wredna – wtrącił z głupkowatym uśmiechem natwarzy.
– W przyjaźni zawsze ktoś musi być wredniejszy, a ktoś milszy. Aby jedna wypadała lepiej na tle drugiej. To ty o tym niewiesz?
Miałam świadomość, że to gówno prawda, ale chciałam odrobinę pożartować, aby faktycznie Marek nie pomyślał, że nie potrafię tego robić. Pati przedstawiła mi swoje nowe znajome. Mężczyzna poszedł po swoich kumpli i od tej chwili bawiliśmy się wspólnie. Nie zapamiętałam wszystkich imion, bo kto byłby w stanie to zrobić? Usiedliśmy przy stoliku. Wódka lała się w najlepsze. W końcu wyluzowałam. Marek siedział naprzeciwko, a ja wgapiałam się w niego jak wygłodniała lwica. Co najważniejsze nie ukrywałam tego. Zdawał sobie z tego sprawę i odwzajemniał moje zainteresowanie. Widziałam to w jegooczach.
Nie wiedziałam, skąd ta nagła zmiana frontu, ale dlaczego by nie? Wódka pomogła mi się odprężyć. Doszłam do wniosku, że i mnie należy się coś od życia. Byłam wierna Piotrkowi, a on przespał się z pierwszą, lepszą dziewczyną, więc dlaczego nie miałabym zrobić tego samego? W niczym nie byłam od niego gorsza. Od dawna wyobrażałam sobie szybki numerek z dopiero co poznanym mężczyzną. Nakręcałam się, myśląc o tym. Bo tak naprawdę która kobieta o tym nie marzy? Myślę, że każda. Nie wszystkie jednak chcą się do tego przyznać. Obawiają się tego, co pomyślą inni. Ja zaś sądzę, że warto być w zgodzie ze swoją seksualnością. Zaakceptować siebie. Pozwolić sobie na przyjemność. Na odkrywanie tego, co w nas najlepsze. Przy Piotrku niestety tego nie zrobiłam i to był ogromnybłąd.
Marek wstał i podszedł domnie.
– Maszochotę?
Zadał tylko jedno pytanie, a ja doskonale wiedziałam, o co mu chodzi. Czułam to całą sobą. Jego głos sprawił, że ponownie musiałam zacisnąć uda. Poczułam przyjemnepulsowanie.
– Dokąd? – Przygryzłam wargę i spojrzałam w jegooczy.
– Chodź za mną. – Podał mi rękę, a ja od razu jąchwyciłam.
Reszta towarzystwa była tak pijana, że zapewne nikt nie zauważył naszego zniknięcia. Podsunęła tym samym najlepsze rozwiązanie. Podążałam za nim i wpatrywałam się w jego zgrabny tyłek. Był po prostu perfekcyjny. Kurde, niejedna kobieta mogłaby pozazdrościć tych kształtów. Udaliśmy się do damskiej toalety i o dziwo nie byłam tym zniesmaczona. Liczyło się tylko to, aby zaspokoił moje pragnienie. Zamknęliśmy się w jednej zkabin.
– Jesteś pewna? Wiem, że masz męża. Nie chcę, abyś później tegożałowała.
– Jeśli dobrze się spiszesz, to na pewno nie będę tego żałować. To jak? Umowa stoi? Jeden numerek i się nieznamy?
Sama byłam w szoku, że z taką łatwością przyszło mi wysunąć tę propozycję. Pragnęłam go. Moje ciało potrzebowało pieszczot, zwyczajnego dotyku spragnionego mężczyzny. W tamtej chwili potrzebowałam tylko seksu. Nie myślałam o żadnych konsekwencjach. Śmiem przypuszczać, że miałam je głęboko wdupie.
– Idealnie. Właśnie o to mi chodziło. Dobrze, że pierwsza z tym wyskoczyłaś. Nie chcę żadnych nieporozumień. – Oparłam się ościanę.
Spoglądał na mnie z tak wielkim pożądaniem, że mój oddech przyspieszył. Czułam się jak sparaliżowana. Byłam gotowa mu się oddać i dlatego też z niecierpliwością czekałam na jego ruch. Zaczął kąsać moją szyję. Automatycznie na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Jęknęłam, aby tym samym dać mu sygnał, że świetnie mu idzie. Byłam totalnie zaskoczona reakcją swojego ciała, a może po prostu dawno nie czułam takiego pożądania ani nie widziałam go u kogośinnego.
On wiedział, co robić. Tak jakby od zawsze znał moje ciało. Pragnęłam, aby zrobił ze mną, co tylko by chciał. Mogłam obciągnąć mu w tej toalecie i nie czułabym żadnego skrępowania, ale nie zrobiłam tego w sumie wyłącznie dlatego, by najpierw poczuć go w sobie. Poinformowałam go, że biorę pigułki. Ucieszył go ten fakt. Złapał mnie za włosy i przyciągnął do swoich ust. Całując, rozpiął moje spodnie i ściągnął majtki, a następnie jednym ruchem ręki odwrócił plecami do siebie. Usłyszałam dźwięk rozsuwanego rozporka, aby za chwilę poczuć, że Marek gwałtownie wszedł do środka. Krzyknęłam z bólu, ale i z rozkoszy. Nie przejmowałam się tym, że ktoś mógł to usłyszeć. Spożyty alkohol i chęć seksu sprawiły, że miałam to w głębokimpoważaniu.
Mężczyzna dosyć ostro mnie posuwał. Nie byłam przyzwyczajona do takiego seksu, ponieważ z Piotrkiem zawsze wszystko odbywało się strasznie powoli i delikatnie. Czasami odnosiłam wrażenie, że boi się mocniejszego dotyku, aby tym samym nie wyrządzić mi żadnej krzywdy, a ja w głębi siebie wiedziałam, że lubię ostrzejszy seks. Popełniłam duży błąd, nie mówiąc mu o swoich potrzebach. Wiem, że powinnam była to zrobić. Być może wtedy współżycie byłoby bardziej udane, a relacja aż tak by nieucierpiała.
Przez nasze problemy odsunęliśmy się odsiebie.
Życie nie sprowadza się do samego seksu, ale nie da się zaprzeczyć, że poprawia stosunki pomiędzy dwojgiem ludzi. Seks przede wszystkim zbliża. Pozwala na zbudowanie więzi, zaufania względem siebie. A ja nigdy nie otworzyłam się przed własnym mężem. Wiecznie czułam się niespełniona i to zapewne wpływało na wiele aspektów w naszymżyciu.
Ta krótka chwila z Markiem dała mi o wiele więcej niż wielokrotne współżycie z Piotrem. Widocznie byłam gorszym człowiekiem, niż sądziłam. Mężczyzna po wszystkim ubrał się i wyszedł. Nie powiedział ani słowa, bo zgodnie z naszą wcześniejszą umową to był tylko raz. Ja też nie wiedziałam, co powiedzieć. Czułam się kurewsko dobrze. Tego byłampewna.
Uświadomiłam sobie, że gdyby chciał, z miłą chęcią bym to powtórzyła. Nie chciałam się z nim wiązać. Chciałam wyłącznie seksu. Chciałam na nowo pobudzić moje ciało, a przede wszystkim czuć sięspełniona.
Doprowadziłam się do porządku i wyszłam z toalety. Zachowywałam się tak, jakby przed chwilą nic się nie wydarzyło. Miałam jedynie nadzieję, że naprawdę nikt nie rozpozna, co niedawno robiłam. Wiedziałam, że powinnam o wszystkim powiedzieć Piotrkowi. Tylko nie wiedziałam, jak to zrobię. W głębi duszy miałam nadzieję, że moja zdrada spowoduje, że się rozstaniemy. Wręcz na to liczyłam. Moje przypuszczenia się potwierdziły i nie miałam żadnych wyrzutów sumienia. Zastanawiałam się, czy w ogóle się pojawią. Jeszcze kiedyś nawet nie pomyślałabym o zdradzie, ale po tym, co zrobił mi Piotrek, nie zawahałamsię.
Wróciłam do stolika. Myślę, że bardzo dobrze odegrałam swoją rolę, bo nawet moja przyjaciółka nie poznała, że coś się wydarzyło. Marek zniknął, więc ukrycie tej sytuacji stało się jeszcze łatwiejsze. Z jednej strony cieszyłam się z jego nieobecności, ale z drugiej zrobiło mi się odrobinę przykro, i w sumie sama nie wiem dlaczego. Poszłam do baru, aby dla ochłody wypić szybką kolejkę. Po kilku głębszych poczułam, że pora wracać do domu. Pati tym razem nie chciała się zbierać. Nie podobało mi się to, ale była dorosła, więc miałam gówno do gadania. Zapewniła, że wróci bezpiecznie, więc mam się nie martwić i zjeżdżać. Właśnie takich słów użyła. Zdziwiłam się, ale cóż, zabrałam swoje cztery litery i wyszłam z lokalu. Byłam święcie przekonana, że nie odwali niczegogłupiego.
Doszłam do wniosku, że najlepiej będzie, jak zamówię taksówkę, będąc już na zewnątrz. W barze było zbyt głośno i obawiałam się, że będę słabo słyszeć. Zimne powietrze spowodowało, że dosłownie na chwilkę otrzeźwiałam. Przysiadłam na ławce i w pełni skoncentrowana zaczęłam wybierać numer do korporacji taksówek. Liczyłam na jakiś cud, bo zdawałam sobie sprawę, że zważywszy na dzień i porę, może być mi bardzo trudno znaleźć wolną taksówkę. Wpatrzona w telefon, nie zauważyłam, że ktoś sięzbliża.
– Pomócci?
– Ale że jak? Co ty tu robisz? – zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam Marka. Stał przede mną jak gdyby nigdy nic. – Po cowróciłeś?
Odkryłam, że jednak jestem wściekła. Sama siebie nie rozumiałam. Może to alkohol powodował, że nie potrafiłam racjonalnie ocenićsytuacji.
– Jeśli mam być szczery, to chciałem zaproponować ci układ. Coś na zasadzie jednego spotkania w tygodniu. Oczywiście z korzyścią dla obu stron i w pełnej tajemnicy. Śmiem przypuszczać, że i tobie się podobało, więc dlatego wróciłem. – Dosiadł się i wyczekiwałodpowiedzi.
– Kurde, osłupiałam. Nie wiem, czy to dobry pomysł. A co, jeśli któreś z nas poczuje coś więcej? Cowtedy?
Spojrzał w moją stronę w taki sposób, jakbym oznajmiła mu, że przed chwilą zobaczyłam statekkosmiczny.
– Myślę, że nie dojdzie do takiej sytuacji, jeśli od samego początku wyznaczymy sobie granice. To ma być tylko seks. Przyjemność, a także oderwanie od codzienności. Więc? Wchodzisz w to? Jeśli się zgodzisz, to uwierz, że to ja często, ostro i głęboko będę wchodził w ciebie. – Ostatnie zdanie wymruczał wprost do mojegoucha.
Poczułam przyjemne dreszcze na ciele na sam dźwięk tychsłów.
– Nie wiem, czy to za sprawą spożytego alkoholu, ale się zgadzam. Dziś jednak muszę wrócić do domu, bo jeśli tego nie zrobię, to chyba zasnę na tej ławce, a uwierz, że bardzo bym tego niechciała.
– Dziś nie zamierzałem cię już męczyć. Zamówię ci taksówkę, okej? – Podniósł się z ławki i stanął tuż przedemną.
– W innej sytuacji bym protestowała, bo przecież jestem niezależną kobietą – mało co nie udusiłam się śmiechem – ale dziś pozwalam ci być moim rycerzem i wyrażam zgodę na zamówienie karocy, która umożliwi mi dotarcie do mieszkania. Wpisz swój numer telefonu. Ułatwi nam to seks-schadzki. – Podałam mu swoją komórkę. – Ooo, słyszysz? Już wymyśliłam nazwę dla naszych potajemnychspotkań.
Pokręcił głową, coś mamrotał pod nosem, a potem kawałek się oddalił, aby zamówić mi taryfę. Miałam momenty, że odlatywałam. Alkohol nieźle wpłynął na mój organizm. W sumie byłam rozbawiona tą sytuacją. Nie pamiętam, kiedy czułam się taka zrelaksowana, a przede wszystkim spełniona. Marek dał popis w tej łazience. Nawet Piotrek nie znał tak dobrze mojego ciała, a przecież krótko razem nie byliśmy. Te wszystkie sytuacje, przemyślenia coraz bardziej uświadamiały mi, że ja i mój mąż to zwykła pomyłka i że czas jak najszybciej to zakończyć. Nigdy nie powinniśmy być razem, bo tylko wzajemnie siebie raniliśmy i sprawialiśmy, że każdy dzień był do dupy. W takim małżeństwie człowiek ma ochotę skoczyć z mostu. Brakuje motywacji do jakiegokolwiekdziałania.
– Będzie za dziesięć minut – poinformował, oddając mójtelefon.
– Dziękuję. Serio, dzięki. – Schowałam komórkę do torebki. – Wpisałeś swój numertelefonu?
Miałam nadzieję, że to zrobił. Orgazm z nim był wartwszystkiego.
– Oczywiście. Inaczej bym nie wyskoczył z tą propozycją. Czekać z tobą na taxi? Czy raczej wolisz zostaćsama?
– Bez obrazy, ale teraz zdecydowanie wolę pobyć sama. Nie czuję się najlepiej. Jeszcze obrzygam ci buty czy coś. – Uśmiechnęłamsię.
Znaczy miałam nadzieję, że tozrobiłam.
– Okej, w takim razie do usłyszenia i do zobaczenia. Wkrótcecię…
Nie dokończył, bo nachylił się nade mną i łapczywie zaczął całować. Dłońmi przytrzymał moje policzki, aby pocałunki stały się intensywniejsze. Bardzo go pragnęłam. Nawet będąc w takim stanie upojenia alkoholowego, nie mogłam przestać myśleć o seksie znim.
Oderwał się od moichust.
– Uciekam, bo nie mogę się powstrzymać, a ty nie wyglądasz najlepiej. Poza tym widzę, że twoja taksówka już jedzie. – Odwrócił się iposzedł.
Sądziłam, że wróci do klubu, ale się myliłam. Czyli faktycznie przyszedł tylko po to, aby zaproponować układ. Być może zależało mu na czymś więcej, ale nie chciał się do tego przyznać. Może został kiedyś zraniony i w ten sposób chroni się przed kolejną raną. Wszystko to były wyłącznie domysły, a ja nie powinnam w nie brnąć. Skoro Marek powiedział, że chce jedynie seksu, to nie powinnam była myśleć inaczej. Nie mogłam robić sobie żadnej nadziei. Co najważniejsze, powinnam się ogarnąć i więcej nad tym niezastanawiać.
Kierowca taksówki zaczął wrzeszczeć i wymachiwać rękami w moim kierunku, więc czym prędzej wsiadłam do auta. Podałam adres i modliłam się, aby nie zwymiotować. Nie dałabym rady, jeśli miałabym to sprzątać, a pokrycie kosztów prania nie wchodziło w grę. Tak że wolałam, aby nie doszło do takiejsytuacji.
Ogromnie się cieszyłam, że nazajutrz była niedziela. Wróć, że już dziś była niedziela. Miałam wolne i dzięki temu mogłam dojść do siebie. Oj, wiedziałam, że głowa mi pęknie, ale zdecydowanie nie żałowałam tegowyjścia.
Zachowywałam się cicho, kiedy wchodziłam do domu. Nie chciałam obudzić Piotra, bo przypuszczam, że nie byłam gotowa, aby spojrzeć mu prosto w oczy. Nie czułam wyrzutów sumienia, ale coś tam w środku podpowiadało mi, że to jeszcze nie czas, aby wyznać mu prawdę. Myślę, że na początku chciałam się na nim odegrać, ale seks z Markiem dał mi coś więcej niż zemstę. Pomógł mi pobudzićsiebie.
Dosyć szybko się przebrałam i wygodnie ułożyłam w łóżku. Spałam w drugim pokoju. Od dłuższego czasu spaliśmy osobno. Co, jak da się zauważyć, oddalało nas od siebie. Wszystko praktycznie nas separowało. Budowaliśmy ogromny mur, którego chyba nie dało się już przeskoczyć. Wychodzi na to, że my nie byliśmy dla siebie. Czas to zweryfikował. Kiedyś się kochaliśmy, ale widocznie nie tak bardzo, bo oboje dopuściliśmy się zdrady. Przymknęłam oczy i nie wiem kiedy, zasnęłam.
Rozdział II
Obudziłam się z okropnym bólem głowy i suchością w buzi. Powoli otwierałam powieki, bo wiedziałam, że ból głowy uderzy znienacka. Picie alkoholu ma swoje plusy i minusy. Jedną wielką wadą jest kac, który dopada następnego dnia. Przetarłam oczy i ślimaczym tempem się podniosłam. Nie robiłabym tego, ale pęcherz dawał o sobie znać. Nie wiedziałam, która godzina, więc po cichutku udałam się dotoalety.
Ku mojemu zdziwieniu Piotrek już nie spał. Robił coś przy komputerze. Rzuciłam szybkie „cześć” i w te pędy pognałam do ubikacji. Jeszcze chwila i bym nie wytrzymała, a takiego scenariusza to sobie nie wyobrażałam. Gdy wróciłam, na stoliku dostrzegłam szklankę z wodą. Obok leżały aspiryna i liścik, że jakbym czegoś potrzebowała, to wystarczy, że dam znać. Nie wiedziałam, jak powinnam to odczytać. Czy nadal mu zależy? Czy to tylko ludzki odruch? Nie miałam siły, aby się nad tym zastanawiać. W sumie to nawet nie chciałam tego robić. Napisałam krótką wiadomość do Piotra, obróciłam się na bok i poszłam spać. Pragnęłam przespać ten dzień. Nie miałam na nicsiły.
Otworzyłam powieki i po zerknięciu na telefon dostrzegłam, że było późne popołudnie. Cieszyłam się i jednocześnie martwiłam tym, że przespałam praktycznie cały dzień. W poniedziałek miałam ranną zmianę i obawiałam się, że w nocy nie zmrużę oka, co spowoduje, że nie będę w stanie normalniepracować.
– Już nie śpisz? – Piotrek wszedł do pokoju. – Możemyporozmawiać?
– Oczym?
Gdzieś w głębi siebie obawiałam się tej rozmowy, bo wiedziałam, że będę musiała być z nimszczera.
– O czymkolwiek. Nawet o pieprzonej pogodzie. Zacznijmy coś robić z tym wszystkim. Zobacz, w jakim miejscu stoimy. Żyjemy jak dwoje współlokatorów, a niemałżeństwo.
– Owszem, nasz związek wcale nie przypomina małżeństwa, ale chciałabym przypomnieć, że w dużej mierze sam się do tego przyczyniłeś, więc nie możemy się dziwić, że tak właśnie sięstało.
– Mieliśmy do tego nie wracać. Wiem, spieprzyłem, ale nie mogę cofnąć czasu. Jeślibym mógł, to na pewno bym tozrobił.
– Piotrek, tego nikt nie wie. Nie ufam ci, a bez zaufania nie ma dosłownie niczego. Zastanawiam się nad tym, czy w ogóle nadal coś do ciebie czuję. Jestem bardziej na nie. Ja wiem, że nam się nie układało, że się kłóciliśmy, ale twoja zdrada sprawiła, że coś we mnie pękło. Nie mam pojęcia, czy da się te wszystkie kawałeczki kiedykolwiek na nowo ze sobą połączyć. Poza tym muszę ci wyznać, że wczoraj się z kimś przespałam. Jeśli mam być szczera, nawet nie wiem, czy jest mi przykro. Chyba nie mam wyrzutów sumienia, bo w głębi siebie chciałam ci pokazać, co czuje zdradzony człowiek. Pragnęłam, abyś poczuł to samo co ja. Zasypiał i budził się z tą myślą. Może to wyrachowane, ale przyczyniłeś się do tego. Skrupulatnie na to pracowałeś – mówiąc to wszystko, patrzyłam wokno.
– Nie będę przeklinał, rzucał rzeczami czy cię wyzywał. Twoje wyznanie sprawiło, że pękło mi serce. Możesz wierzyć bądź nie. Twoja sprawa. Chciałaś się zemścić? Jeśli tak, to w pełni ci się to udało. Nie wiem, co dalej będzie z nami. My nawet nie potrafimy ze sobą rozmawiać, a co dopiero się przytulić bądź sypiać ze sobą. Nie kochaliśmy się od wielu miesięcy. Nie wiem, czy jest jakikolwiek ratunek. – Podniósł się z fotela, ubrał iwyszedł.
Po takim wyznaniu bym szalała, a on zachował stoicki spokój. To był kolejny dowód na to, że nas już nie ma. Człowiek, który kocha, inaczej reaguje na taką wiadomość. Kiedy przyznał, że poszedł z kimś do łóżka, to nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Kręciło mi się w głowie. Serce momentalnie przyspieszyło. Musiałam usiąść, bo nie dałam rady ustać na nogach. I to wszystko dlatego, że pomimo ciągłych awantur nadal go kochałam. Jego dzisiejsze zachowanie pokazało, że on nic już nie czuje. Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek coś czuł. Czy to całe małżeństwo od samego początku nie było jakąśfarsą.
Postanowiłam doprowadzić się do porządku, coś zjeść, a także zadzwonić do Patrycji. Musiałam sprawdzić, czy dotarła do domu i czy nie narobiła jakichś głupstw. Alkohol nigdy nie był dobrym doradcą. Choć nie ukrywam, dzięki niemu odważyłam się na seks z Markiem. Seks z nim sprawił, że miałam wyśmienity nastrój. Przerażałam samą siebie. Nie sądziłam, że po czymś takim tak szybko przejdę docodzienności.
Być może ja i Piotr potrzebowaliśmy mojej zdrady, aby móc się rozstać bądź to wszystko ratować. O ile zostało coś do uratowania. Sama nie wiedziałam, czego tak naprawdę chcę. Byłam jednak już pewna, czego nie chcę. Nie mogłam zgodzić się na wegetację w tym małżeństwie i musiałam coś z tymzrobić.
Przygotowałam szybki posiłek, rozsiadłam się w fotelu i próbowałam znaleźć coś sensownego w telewizji. Musiałam się zrelaksować i jakoś poukładać to wszystko wgłowie.
Dostałam SMS od Piotrka, że nie będzie go przez kilka dni i że musi sobie wszystko przemyśleć. Jego wiadomość sprawiła, że miałam mieszane uczucia. Wyglądał tak, jakby moja zdrada nie zrobiła na nim żadnego wrażenia, a tu nagle nie będzie go w domu. Czułam się jak głupia nastolatka w tej całej sytuacji, bo tak naprawdę sama nie wiedziałam, co będzie dalej. Zdrada mojego męża wszystko zmieniła. Wypaliła coś między nami. Od tamtej pory za każdym razem, kiedy zamknęłam oczy, to widziałam mojego męża obmacującego inną kobietę. Ten widok i to, co czułam przez to wszystko, sprawiły, że stałam się kimś zupełnieinnym.
Wiedziałam, że dlatego też sama dopuściłam się zdrady, a kiedyś nawet przez ułamek sekundy o tym nie pomyślałam. Brak zbliżeń z moim mężem spowodował, że pragnęłamdotyku.
Jakoś nie potrafiłam się przełamać, aby z nim sypiać, i nie da się ukryć, że przez dłuższy czas dosłownie nic nie robiliśmy. Przez to oddalaliśmy się jeszcze bardziej. Nie robiliśmy nic, aby zbliżyć się do siebie, więc nie ma się co dziwić, że to wszystko znalazło taki, a nie innyfinał.
Miałam nadzieję, że Patrycja już wstała i będę mogła spotkać się z nią nakawę.
Wybrałam numer do przyjaciółki, ale nie odebrała. Próbowałam chyba z dziesięć razy. Zmartwiłam się, bo była już taka godzina, że raczej powinna odebrać. Oddzwoniła w momencie, w którym ponownie chciałam nacisnąć zielonąsłuchawkę.
– Co tam? Brałam prysznic. Musiałam doprowadzić się do porządku, bo wczoraj chyba nie miałam hamulca zalkoholem.
– No, nie miałaś – przyznałam.
– Coś się stało, że dzwonisz? Czy tylko sprawdzasz, czyżyję?
– To i to. Miałabyś czas, aby się spotkać? Byśmy wtedy porozmawiały. Przez telefon to jakoś tak dziwnie mi mówić o takichsprawach.
Wiedziałam, że też miała trudną noc, ale liczyłam na tospotkanie.
– Dobrze wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jakby co, to wpadaj. Czekam na ciebie i przy okazji postaram się ogarnąć mieszkanie, bo mój kochany mąż skrócił wyjazd i wracają jużjutro.
– Ooo, a to czemu? Cośmówił?
– Tylko tyle, że ma dość i wraca. Pewnie znowu coś z rodzicami. Tak że wpadaj. Kończę, bo inaczej się zabijesz, jak przyjdziesz. – Zaśmiałasię.
– Dobra, dobra. Ogarnę się i za moment będę. Dziękuję. Pa.
– Pa, dozobaczenia.
W sumie nie była to taka chwila, bo zanim się ogarnęłam i zamówiłam taksówkę, to na miejsce dotarłam dopiero po godzinie. Chociaż nie miałam wyrzutów sumienia, że po dziesięciu minutach zwalam się jej nagłowę.
– Boże, jak ty wyglądasz. Spałaś coś w ogóle? Patrząc na ciebie, to pomysł z tą kawą chyba nie byłnajlepszy.
– Nie jest źle. Wchodź. Damradę.
– Widzę, że sprzątanie dobrze ci idzie. Może pomóc? Razem będzieszybciej.
– E tam, daj spokój. Później dokończę. Muszę się jakoś doprowadzić do porządku, bo jutro idę dopracy.
– No, zaszalałaś wczoraj. – Ledwo co powstrzymałamśmiech.
– Czuję się okropnie, więc pewnie masz rację. Mam nadzieję, że nic głupiego nie odwaliłam, bo chyba spaliłabym się zewstydu.
– Tylko prawie spadłaś z hokera przy barze. W ostatniej chwili cię złapałam. Najwyżej obie byśmy były bezzębów.
– Boże, serio? Ale wstyd. Mam nadzieję, że nikt ze znajomych nas nie widział, aby potem żadnych głupot nie gadali. Wiesz, aby do szefa to nie doszło, bo nie wiem, co by sobie wtedypomyślał.
– Pati, daj spokój. Jesteś wolnym człowiekiem. Możesz spędzać czas tak, jak masz ochotę. Myślę, że twój szef jest na tyle wyluzowany, że nawet by sobie tym głowy niezaprzątał.
– Pewnie masz rację. Dobra, siadaj, bo stoimy jak te wariatki. Pójdę zrobić kawę dokuchni.
– Siadam, siadam. Boże, jak ja uwielbiam te twoje fotele. Superwygodne.
– Wiem, wiem. – Po kilku minutach wróciła zkawą.
– Opowiadaj, co sięwydarzyło.
– Nie wiem, od czego zacząć. Serio. – Wzięłam głęboki wdech. – Zdradziłam Piotra. Wczoraj. Z tym Markiem. Pamiętaszgo?
Pokiwałagłową.
– No, to właśnie to się stało. Powiedziałam o tym Piotrowi. On powiedział tylko, że nie zamierza się awanturować ani kierować wyzwisk w moją stronę, i wyszedł. Dopiero później napisał esemes, że nie będzie go przez kilka dni, bo musi sobie to wszystko przemyśleć. Najgorsze jest to, że sama nie wiem, czy mam jakieś wyrzuty sumienia. W głębi siebie wiem, że Piotrek na to zasłużył. Seks z Markiem był cudowny. Taki, jakiego zawsze pragnęłam, kochając się z moim mężem. Boję się siebie, bo się nie poznaję. Jego zdrada wiele zmieniła, ale do wczoraj nie sądziłam, że aż tyle. Nie mam pojęcia, czy będę potrafiła ciągnąć to małżeństwo, czy cokolwiek albo ktokolwiek pomoże nam to wszystko posklejać. Co gorsza, zgodziłam się na cotygodniowe schadzki z Markiem. Mogę to oczywiście odwołać, ale nie jestem przekonana, czy chcę. Nie chcę się z nim wiązać. Chcę seksu i bliskości. Czegoś, czego Piotr nie daje mi od dawna i czego ja nie jestem w stanie okazać jemu. Powiedz, że choć odrobinę rozumiesz, co mam na myśli, bo ja anitrochę.
Siedziała, wpatrywała się we mnie i grzecznie czekała, aż skończę. Patrycja potrafiła słuchać. Uczestniczyła w moim życiu i zawsze przejmowała się moimiproblemami.
– Natalka, kotku, ty dobrze wiesz, co ja o tym myślę. Nie popieram zdrady, bo dla mnie małżeństwo to świętość, ale ja trafiłam na odpowiedniego mężczyznę. Nie mam pojęcia, jak bym się zachowywała, będąc w twojej sytuacji. Wiem, że twoje małżeństwo już dawno przestało istnieć. Wiem, że jedyną rzeczą, którą powinniście zrobić, to się rozwieść, ale moim zdaniem postąpiłaś nierozsądnie. Niepotrzebnie się odegrałaś. Czy nie lepiej zakończyć tę farsę i rozstać się w zgodzie? Jesteście jeszcze młodzi i możecie ułożyć sobie życie na nowo. A tak tylko tracicie czas. Nie pasujecie do siebie. Mówiłam ci to już od samegopoczątku.
– Ja to wszystko wiem, ale nie wiem, czy będę miała siłę na ten rozwód. Nie wiem, czy Piotr też będzie go chciał, bo jeśli nie, to jestem przerażona wizją biegania po sądach. Brzmię, jakbym miała rozdwojenie jaźni. Kurwa, co się ze mnądzieje?
– Myślę, że sama nie wiesz, czego chcesz. Jeśli się tego dowiesz, to uwierz, że będzie ci się lepiej żyło. Wtedy odetchniesz. Zastanów się, czy kochasz Piotra, bo niby mówisz, że nie, ale sądzę, że jakbyś była tego pewna, to już byś złożyła papiery rozwodowe. Chyba że nie robisz tego ze strachu przed samotnością albo, co jeszcze gorsze, z przyzwyczajenia. Musisz sama sobie odpowiedzieć na pytanie: czego tak naprawdępragniesz?
– Masz sporo racji, ale już dziś mój mózg nie pracuje. Opowiedz, co robiłaś w barze, jak już poszłam. O której wróciłaś dodomu?
– Jakoś przed szóstą. Wiem, masakra. Powiem ci, że świetnie się bawiłam. Mam kaca, to fakt, ale czuję się odprężona. Moje życie to praca, dom, dzieci, chwila czasu na pasję i tak każdego dnia. Potrzebowałam tego resetu, bo inaczej bym zwariowała. Mam cudownego męża, bo liczy się ze mną. Zresztą ja także niejednokrotnie zabierałam dokądś dzieci, żeby mógł złapać oddech. Na tym właśnie polega małżeństwo. Na partnerstwie i byciu drużyną. – Zamyśliłasię.
Sądzę, że tęskniła już za dziećmi imężem.
– No i jakiś facet robił podchody, ale dosyć dosadnie zakomunikowałam mu, aby spierdalał, bo nie jestem zainteresowana. Jego mina była bezcenna. Szkoda, że nie zrobiłam mu fotki. Nie wiem, co z tymi ludźmi. Myślą, że jak kobieta wypije trochę więcej alkoholu, to przed każdym rozłoży nogi. Wkurwił mnie i tyle. No i po tej sytuacji stwierdziłam, że czas wracać do domu. Wymieniłam się też numerami z tymi dziewczynami. Być może kiedyś spotkamy się na jakąś kawę albo wybierzemy na kolejny reset do lokalu. No i w sumie totyle.
– Aż nie wiem, co powiedzieć. A jednak nie. Wiem, bo chciałabym zobaczyć minę tegokolesia.
Zaczęłyśmy się głośnośmiać.
– No, szkoda, że nie cyknęłam mu zdjęcia, ale wiesz, byłam pijana i zapewne wyglądałoby todziwnie.
Kolejna godzina minęła na gadaniu o wszystkim. Nie wracałyśmy ani do tematu Piotra, ani do Marka. Z Patrycją było tak, że daną kwestię wystarczyło raz porządnie przegadać i później już tego nie przeciągała. Nie ciągnęła za język. Czekała, aż sama jej coś powiem bądź poproszę o radę. Była prawdziwą przyjaciółką. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie każdy ma tak dobrze jak ja. Dlatego ogromnie byłam jej wdzięczna za to, żejest.
Wróciłam taksówką do domu i faktycznie nie zastałam w nim mojego męża. Początkowo myślałam, że sobie żartuje, ale wychodziło na to, że pisał zupełnie poważnie. Zauważyłam, że zabrał też kilka swoich rzeczy, ale nie ingerowałam w to. Czekałam na rozwój sytuacji. Postanowiłam, że nie będę naciskać. Oboje musieliśmy sobie to wszystko przemyśleć, bo inaczej zmarnujemy swoje życie. Śmiem przypuszczać, że żadne z nas by tego nie chciało. Wzięłam szybki prysznic, nastawiłam budzik na piątą i położyłam się spać. Modliłam się, aby zasnąć, ale na moje szczęście nie miałam z tymproblemu.
Rozdział III
Minęło kilka dni, odkąd Piotr wyszedł z domu. Nie dawał znaku życia. Nie pisałam, aby nie dręczyć go wiadomościami. Chciałam dać mu czas, ale zaczęłam odrobinę się martwić, czy nie odwalił niczego głupiego. Przede wszystkim, aby nie wyrządził sobie żadnejkrzywdy.
Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do jego przyjaciela, ale Mateusz nie odebrał. Kilka sekund po odłożeniu komórki otrzymałam wiadomość, że nie zamierza wtrącać się w nasze sprawy i abym więcej do niego nie dzwoniła. Nie odpisałam, bo nie miało to żadnego sensu. I tak nie uzyskałabym odpowiedzi. Mateusz nigdy za mną nie przepadał, więc w sumie mogłam się tego spodziewać. Łudziłam się, że w tej sytuacji zachowa się inaczej, ale widocznie się pomyliłam. Myślę, że nawet się cieszył, że doszło do takiego czegoś, bo w końcu mógł swobodnie wyrazić zdanie na mójtemat.
Zablokowałam jego numer, by tym samym zrobić to, o co poprosił. Postanowiłam, że zajmę się swoimi sprawami, bo reakcja Mateusza w pewnym sensie dała mi poczucie, że Piotrek przebywa u niego. Poza tym byłam przekonana, że mój mąż nigdzie indziej by nie poszedł. Nie wciągałby nikogo innego do naszych problemów. Oczywiście poza swoim przyjacielem. Nie wiedziałam, czy tym samym chciał pokazać, że u nas wszystko w porządku, czy po prostu uważał, że wszystkie brudy powinno się prać w domu. W sumie nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat. Poza tym Patrycja była jedyną osobą, która wiedziała o naszych kłopotach, wyłącznie jej sięzwierzałam.
Nie czułabym się z tym dobrze, jeśli ktoś z rodziny wiedziałby o zdradzie, której dopuścił się mój mąż, ani o tej, której ja się dopuściłam. Zdecydowanie wolałam taki stan rzeczy. Nasze rodziny były przekonane, że tworzymy szczęśliwe, udane małżeństwo. Niczego się nie domyślali, bo w sumie i my przy nich zachowywaliśmy się tak, jakby nic złego się nie działo. Rzadko się spotykaliśmy i dzięki temu byliśmy w stanie utrzymać to w tajemnicy. Dlaczego to robiliśmy? Głównie dlatego, że nie chcieliśmy ich w to mieszać, a przede wszystkim wysłuchiwać niepotrzebnych rad. Woleliśmy, aby nikt się niewtrącał.
Przynajmniej w tym byliśmyzgodni.
A nie, w jeszcze jednej sprawie dogadywaliśmy się wręcz perfekcyjnie. Na pytania typu „Kiedy dzieci?” zawsze, ale to zawsze odpowiadaliśmy, że w odpowiednim dla nas czasie. Muszę przyznać, że byliśmy idealnymi aktorami. Kiedyś jednak chcieliśmy mieć dzieci. Planowaliśmy swoją starość. Marzyliśmy o wnukach, a teraz tak naprawdę nie miałam pewności, czy nasze marzenia kiedykolwiek staną sięrzeczywistością.