Randka w Nowym Jorku (Światowe Życie) - Monroe Lucy - ebook

Randka w Nowym Jorku (Światowe Życie) ebook

Monroe Lucy

3,8
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Świat Kayli Jones zawalił się, gdy jej przyjaciel i wspólnik Andreas Kostas postanowił sprzedać firmę i się ożenić. Wynajął już biuro matrymonialne, by mu pomogło znaleźć piękną i pochodzącą z dobrej rodziny żonę. Kayla, która od lat skrycie kocha Andreasa, wyjeżdża do Nowego Jorku, by tam spróbować ułożyć sobie życie na nowo. Nieoczekiwanie Andreas przyjeżdża za nią…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 153

Oceny
3,8 (72 oceny)
26
18
16
12
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Lucy Monroe

Randka w Nowym Jorku

Tłumaczenie:Agnieszka Wąsowska

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Kayla Jones weszła do biura Andreasa. Pora była późna i wcale nie miała ochoty na spotkanie z prezesem KJ Software. Fakt, że Andreas był jej wspólnikiem, niczego nie zmieniał.

Ostatnio bardzo dziwnie się zachowywał i często miewał zły humor. O byle co wybuchał gniewem.

Kiedy weszła, jego asystent, Bradley, zatrzymał ją gestem ręki. Kayla przystanęła, dając mu spojrzeniem znak, co myśli o spotkaniu o takiej porze.

„Wiem”, powiedział bezgłośnie, spoglądając na jej założony na lewą stronę żakiet. Powędrowała spojrzeniem za jego wzrokiem i spostrzegła, że guzik jej dżinsowej spódnicy jest rozpięty. Uśmiechnęła się z wdzięcznością, pospiesznie zapięła guzik i poprawiła żakiet. Wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi do biura Andreasa.

– Przepraszam za spóźnienie. Musiałam dopilnować testów Delfin.

Wszystkim projektom nadawała nazwy związane z morzem i Andreas już się do tego przyzwyczaił.

Urwała gwałtownie, widząc, że jej szef zamiast jak zwykle siedzieć za ogromnym szklanym biurkiem, siedzi u szczytu stołu, przy którym odbywały się ważniejsze spotkania.

Obok niego siedziała kobieta. Blondynka, ubrana w nienaganny biały garnitur, przyjrzała się Kayli krytycznie.

– To jest twoja współpracownica? – spytała z niedowierzaniem, zwracając się do Andreasa.

– Tak. – Andreas spojrzał na Kaylę z dezaprobatą. – Mówiłem ci, że to ważne spotkanie.

– Jeśli chodzi o ścisłość, powiedział mi to mój smartfon.

Kim jest ta kobieta i po co tu przyszła?

– Skoro jesteśmy już w komplecie – odezwała się kobieta – możemy chyba zacząć.

– Zacząć co? – spytała Kayla, zajmując miejsce po lewej stronie Andreasa, naprzeciw kobiety.

On jednak milczał.

Kayla przewróciła oczami, powstrzymując słowo „przepraszam”, które cisnęło jej się na usta.

Towarzyszka Andreasa znów zabrała głos, w którym dało się słyszeć nutę zniecierpliwienia.

– Jesteśmy tu po to, żeby ustalić, czy poszukiwanie przez Andreasa żony miałoby wpływ na prowadzone przez niego interesy. A jeśli tak, to jaki.

W pokoju zapadła cisza. Słychać było każdy ich oddech. Kobieta przycisnęła dłonie do szklanego blatu stołu, pozostawiając na nim smugi. Kayla miała ochotę je wytrzeć, jakby w ten sposób chciała zatrzeć najmniejszy ślad jej obecności.

Andreas nie pomagał. Na jego twarzy wciąż królowała mina pod tytułem „spóźniłaś się”, a w zielonych oczach wyraźnie widać było dezaprobatę.

– Poszukiwanie żony? – Kayli zrobiło się gorąco.

W końcu Andreas skinął lekko głową.

Była naprawdę zaskoczona. Nie zauważyła, żeby ostatnio bardziej udzielał się towarzysko czy zaniedbywał pracę. Na pewno by to dostrzegła. Przez ostatnie sześć lat bardzo pilnie go obserwowała, wyczulona na wszelkie sygnały, które mogłyby oznaczać, że kogoś poznał.

Powiedziałaby nawet, że ostatnio pracował więcej niż zwykle, pilnując, żeby projekt Delfin był realizowany zgodnie z planem.

– Takie są oczekiwania mojego ojca – odparł głosem, w którym dało się słyszeć nutkę rezygnacji.

Kayla popatrzyła na kobietę, która poinformowała ją o planach Andreasa. Kim była? I dlaczego wiedziała o rzeczach, o których ona nie miała pojęcia?

Czyżby to była swatka? To byłoby w stylu Andreasa: zatrudnić profesjonalistkę, żeby znalazła mu żonę.

Żonę, której wcale nie potrzebował.

Andreas nie narzekał na brak zainteresowania ze strony kobiet. Można powiedzieć, że miał ich na pęczki. Każda z osobna była dla niej zagrożeniem, ale na szczęście z żadną nie związał się na dłużej.

– Po to właśnie tu jestem – oznajmiła kobieta.

– Jest pani swatką? – Kayla nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć.

Kobieta skinęła głową.

– Jestem właścicielką agencji Patterson Group.

Zabrzmiało to jak nazwa kancelarii prawniczej, a nie biura matrymonialnego.

– Specjalizują się w swataniu milionerów – dodał Andreas, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.

On był milionerem. KJ Software było doskonale prosperującą firmą, której wartość szacowano na milion dolarów. Andreas był w posiadaniu dziewięćdziesięciu dziewięciu procent akcji, co czyniło go jednym z najbogatszych ludzi w kraju. Nieźle, zważywszy na to, że założył firmę zaledwie sześć lat temu.

Kobieta skinęła głową, a wyraz jej twarzy jasno dawał do zrozumienia, jak bardzo ceni sobie fakt, że ktoś taki jak on został jej klientem.

Kayla doskonale wiedziała, jakie znaczenie ma to dla Andreasa. Wreszcie był więcej wart niż jego ojciec, choć wciąż jeszcze zostało mu bardzo dużo do udowodnienia.

– Nie bądź taka zasadnicza – powiedział, zwracając się do Kayli. – Chodzi o to, że panna Patterson…

– Genevieve, proszę – uśmiechnęła się blond piękność.

– Genevieve…

Kayla zastanawiała się, czy ich rozmówczyni dostrzegła sposób, w jaki szczęka Andreasa lekko się zacisnęła.

– …specjalizuje się w kojarzeniu bogatych mężczyzn z kobietami, które będą dla nich idealnymi żonami.

Kayla nie próbowała nawet ukryć, co o tym myśli.

– Nie sądzę, żeby to działało w ten sposób.

Generalnie nie miała nic przeciwko instytucji swatki, ale ta kobieta? Była na to zbyt pazerna i zaborcza. Kayla znała się na ludziach i od razu ją oceniła.

Genevieve na pewno nie należała do osób, którym zależało na szczęściu i harmonii tych, których ze sobą skojarzyła.

– Moje statystyki mówią same za siebie – oznajmiła z wyższością. Jej pewność siebie i arogancja były nie do zniesienia. – Gdyby tak nie było, nie przyjęłabym tego zlecenia.

– Jestem pewna, że za pieniądze, jakie zapłaci ci Andreas, znajdziesz mu żonę, która będzie wyglądała jak modelka.

A przecież mógłby poślubić kobietę, która kochała go od sześciu lat, cierpliwie czekając, aż zwróci na nią uwagę.

– Twój pracodawca nie szuka żony na pokaz, tylko kobiety, z którą chciałby dzielić życie.

Gdyby naprawdę tak było, na pewno jego uwagę przyciągnęłaby kobieta, którą od prawie dziesięciu lat uważał za przyjaciółkę. Nieprawdaż?

Doskonale się rozumieli i dlatego wciąż byli razem. Przestali ze sobą sypiać, ponieważ Andreas przestrzegał zasady, by nie łączyć ze sobą życia zawodowego z prywatnym. Nigdy nie łączyło ich to, co można by nazwać romantycznym związkiem.

To była przyjaźń, z której oboje czerpali korzyści.

Kayla miała nadzieje, że to się zmieni i że ich znajomość nabierze bardziej intymnego charakteru.

Myliła się.

Andreas nie był zainteresowany tym, żeby ich relacje stały się bardziej osobiste. Jasno dał jej do zrozumienia, że jej umiejętności jako programistki są dla niego znacznie ważniejsze niż to, co mogła mu zaoferować jako kobieta.

Złamał jej serce.

Jak zwykle starannie ukryła swoje uczucia i spojrzała na Andreasa.

– Po co mnie tu wezwałeś? Jestem ci do czegoś potrzebna?

– Jesteś moim wspólnikiem – powiedział, jakby to wszystko tłumaczyło.

– Mam zaledwie pięć procent udziałów, co nie czyni mnie równorzędnym partnerem.

Wyraz twarzy Genevieve jasno dowodził tego, że jej zdanie na ten temat pokrywa się z opinią Kayli.

Andreas zmarszczył brwi. Nie lubił, gdy ktoś poddawał w wątpliwość słuszność jego opinii. Kayla jednak nigdy nie przepuściła okazji, aby wyrazić swoje zdanie, zwłaszcza w kwestiach zawodowych.

– Jesteś moim wspólnikiem i moje ewentualne małżeństwo zmieni sytuację w firmie, a przez to i twoją – oznajmił nieznoszącym sprzeciwu tonem.

– W jaki sposób?

Cały ten pomysł z szukaniem żony, i to za ciężkie pieniądze, bardzo ją zabolał. Choć nie chciała się do tego przed sobą przyznać, czuła się urażona.

Oczywiście Andreas nie miał o tym pojęcia, podobnie jak o tym, że kocha go od samego początku. Dlaczego więc sądził, że jego ślub będzie miał wpływ na jej życie?

– Andreas jest duszą i sercem waszej firmy. Jego małżeństwo będzie miało wpływ na jego współpracowników. – Genevieve wytłumaczyła jej tak, jakby zwracała się do małego dziecka.

– Czy to oznacza, że wystawimy nasze akcje do sprzedaży?

Gdyby tak było, Andreas stałby się milionerem. Ona sama bez wątpienia też by na tym skorzystała. Mogłaby założyć całą sieć „Kayla dla dzieci”, a nie tylko prowadzić lokalną świetlicę dla ubogich dzieci z sąsiedztwa, jak robiła to do tej pory.

– Nie. Nie chcę być od nikogo zależny.

Trochę ją to zaskoczyło. Wiedziała, że jej marzenia o założeniu „Kayla dla dzieci” w każdym z większych miast są nierealne. Andreas nie chciał przed nikim odpowiadać. Przez całe życie ojciec mówił mu, co ma robić, i teraz jej grecko-amerykański potentat nie pozwoli sobie na to, aby ktokolwiek dyktował mu warunki.

– Może powinieneś rozważyć sprzedanie firmy, tak jak mówiłeś na początku – zasugerowała Genevieve. – Miałbyś wtedy wolną rękę w wyborze żony. – Ton jej głosu jasno dowodził tego, że uważa to rozwiązanie za niezwykle sensowne. – Z takimi pieniędzmi spokojnie mógłbyś znaleźć żonę z królewskiej rodziny.

Kayla nie wierzyła własnym uszom.

– Chcesz, żeby sprzedał firmę?

Po to, by móc kupić sobie żonę?

– To jedno z rozwiązań.

Jak dotąd ona nie widziała problemu, który wymagałby rozwiązania. Andreas i tak był wystarczająco bogaty. Nie musiał sprzedawać firmy, żeby znaleźć odpowiednią żonę.

– Andreas nie może pracować po szesnaście godzin na dobę. To jest jeden z warunków, jaki zawarliśmy z umowie. – Wskazała palcem na tablet.

– Podpisałeś z nią umowę?!

Spojrzał na nią w sposób, który jasno mówił, co myśli o tym, żeby wtrącała się w jego sprawy.

To było szaleństwo.

– I w tej umowie jest napisane, że nie możesz pracować dłużej, niż ustalone?

– Tak.

– Ale to nie oznacza, że musisz od razu sprzedać firmę.

Wiedziała, jak ważna dla Andreasa jest jego firma. Nie mógł się jej pozbyć tylko z powodu tego, że się żenił.

Być może nie kochał Kayli i niespecjalnie zależało mu na jej losie, ale na pewno kochał swoją firmę. Jak dotąd była ona sensem jego życia. Pomysł, że mógłby chcieć się jej pozbyć, był absurdalny. Nie, gdyby naprawdę coś podobnego przyszło mu do głowy, na pewno wspomniałby coś na ten temat. Genevieve na pewno źle go zrozumiała. To Kayla była sercem KJ Software i nie ma takiej możliwości, żeby to serce przestało bić. Czy oni sobie z tego nie zdają sprawy?

– Wszystko w porządku, Kayla? – na twarzy Andreasa pojawił się wyraz troski.

Popatrzyła na niego, nie bardzo będąc w stanie udzielić odpowiedzi. Jej cały świat nagle zatrząsł się w posadach.

– Osiągnęliśmy wszystko, co mogliśmy – oznajmił, opierając się wygodnie w fotelu i składając ręce za głową. – Sebastian Hawk zaproponował mi fuzję z jego firmą.

– Fuzję czy chce cię wykupić?

Andreas zdał sobie sprawę, że Kayla nie jest tak zadowolona z jego niespodzianki, jak się spodziewał.

– Myślę, że raczej to drugie.

– Ale dlaczego?

Sebastian Hawk był właścicielem jednej z największych firm ochroniarskich i jednocześnie najstarszym ich klientem.

– Przecież ma już nasz software.

– Ale chce zostać jego właścicielem.

– Po prostu chce sprawować nad wszystkim kontrolę, jak ty.

Andreas wzruszył ramionami.

– Ma troje dzieci i chce im coś po sobie zostawić.

– A twoje dzieci?

Skoro Andreas planował założenie rodziny, na pewno rozważał też posiadanie dzieci. Często powtarzał, że jedynym powodem, dla którego kiedyś się ożeni, jest chęć posiadania rodziny.

– Rozważam wejście w długoterminowe inwestycje w przedsiębiorstwa.

– Znów oglądałeś ten swój show, prawda? – spytała, mając na myśli ulubiony reality show Andreasa.

Opowiadał o przedsiębiorcach, którzy zaczynali swoją karierę właśnie od takich inwestycji. Andreas szczycił się tym, że bezbłędnie potrafił wytypować tego, który dostawał od „rekinów” najwięcej ofert.

– To wszystko jest bardzo ciekawe – wtrąciła Genevieve – ale musimy doprowadzić to spotkanie do końca. – Spojrzała wymownie na zegarek. – Jestem dziś umówiona z jeszcze jednym klientem.

Czyżby rzeczywiście aż tak wielu bogatych facetów szukało żony?

– Ilu klientów masz w jednym czasie?

– Nie mogę tego zdradzić – odparła wyniośle.

Kayla jednak nie należała do osób, które łatwo było spławić.

– Andreas ma prawo wiedzieć, jeśli ma ci zapłacić takie niebotyczne honorarium.

– Miałam wrażenie, że zapłaciłeś mi z prywatnego konta? – Genevieve zwróciła się do Andreasa.

– Oczywiście.

– W takim razie nie rozumiem, dlaczego Kayla o to pyta. To nie jej sprawa.

– Masz rację – powiedziała Kayla, wstając. – To nie moja sprawa. Wciąż nie mogę pojąć, co ja tu w ogóle robię. Jeśli Andreas chce sprzedać firmę, to ja nie mam tu nic do gadania. I jeśli zamierza płacić ci więcej, niż niektórzy zarabiają przez cały rok, po to tylko, żebyś go umówiła z jakimiś kobietami, to też jego sprawa.

Spojrzała na Andreasa.

– Nie podoba mi się, że odrywasz mnie od pracy tylko po to, żeby mi powiedzieć coś, co równie dobrze mogłeś przekazać mejlem.

– Spodziewałaś się, że przekażę ci informację o sprzedaży firmy pisemnie? – Andreas był zszokowany.

– W ogóle się nie spodziewałam, że zamierzasz ją sprzedać. A już na pewno nie tego, że poinformujesz mnie o tym w obecności osoby trzeciej. Widzę jednak, że myliłam się odnośnie wielu rzeczy.

Twierdził, że zaprosił ją, aby poinformować o tym, że zamierza znaleźć żonę, w rzeczywistości jednak chciał przekazać jej wiadomość o tym, że sprzedaje firmę.

Odwróciła się na pięcie i wyszła z biura Andreasa. Nie po raz pierwszy w życiu poczuła się w ten sposób.

Kiedy zostawiła ją matka, nie odzywała się do ludzi przez dwa lata.

Kiedy zmarła przybrana matka i została umieszczona w domu dziecka.

I kiedy zrozumiała, że Andreasa interesują tylko jej umiejętności jako programistki, a jako kobieta w ogóle go nie pociąga.

Asystent Andreasa popatrzył na nią z niepokojem.

– Wszystko w porządku?

Potrząsnęła przecząco głową.

– Co się dzieje?

– Żeni się. – Nie zamierzała mówić, że być może firma zostanie sprzedana.

– Z nią? – Oczy Bradley’a rozszerzyły się ze zdumienia.

– Nie, to tylko swatka.

Bradley położył rękę na ramieniu Kayli.

– Przykro mi.

Bradley pracował dla Andreasa od samego początku i znał Kaylę lepiej niż ktokolwiek inny. Doskonale wiedział, że jest beznadziejnie zakochana w tym niczego niepodejrzewającym Greku.

Tytuł oryginału: Kostas’s Convenient Bride

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2018

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2018 by Lucy Monroe

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2019

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie Duo są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji. HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela. Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25

www.harpercollins.pl

ISBN 9788327645050