Religiol - Richard Dawkins - ebook

Religiol ebook

Richard Dawkins

3,9

Opis

Richard Dawkins jest żywą legendą; dla ateistów piękną i krzepiącą, dla teistów groźną i mroczną. Na miano to z pewnością zapracował – czy jednak nie ma czegoś niewłaściwego w tym, że słynny ateista jest znany głównie jako legenda? Czy nie warto jej skonfrontować z rzeczywistością? Z Dawkinsem z krwi i kości, a przynajmniej jego przybliżeniem, jakim zdaje się być jego twórczość publicystyczna, bardziej osobista, zaangażowana i skierowana do ludzi z bliskiego mu kręgu czytelników pisma „Free Inquiry”, w którym od 30 lat publikuje swoje teksty? Uznaliśmy, że warto, i tak oto powstał tomik, dzięki któremu poznacie Dawkinsa mniej pomnikowego i mniej oczywistego, a przez to dla wielu nawet ciekawszego, choć nieco niepokojącego.

Andrzej Dominiczak 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 197

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (10 ocen)
4
3
2
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




RELIGIOL

Richard Dawkins

RELIGIOL

I INNE ESEJE O ROZUMIE I NIEROZUMIE
Wybór i opracowanie:
Andrzej Dominiczak
Przełożyli:
Małgorzata Koraszewska
Andrzej Dominiczak
Dariusz Jamrozowicz

Przedmowa

Richard Dawkins jest żywą legendą; dla ateistów piękną i krzepiącą, dla teistów groźną i mroczną. Na miano to z pewnością zapracował – czy jednak nie ma czegoś niewłaściwego w tym, że słynny ateista jest znany głównie jako legenda? Czy nie warto jej skonfrontować z rzeczywistością? Z Dawkinsem z krwi i kości, a przynajmniej jego przybliżeniem, jakim zdaje się być jego twórczość publicystyczna, bardziej osobista, zaangażowana i skierowana do ludzi z bliskiego mu kręgu czytelników pisma „Free Inquiry”, w którym od 30 lat publikuje swoje teksty? Uznaliśmy, że warto, i tak oto powstał tomik, dzięki któremu poznacie Dawkinsa mniej pomnikowego i mniej oczywistego, a przez to dla wielu nawet ciekawszego, choć nieco niepokojącego.

Profesor Dawkins z legendy to wybitny naukowiec, darwinista, ale przede wszystkim bezkompromisowy, a zdaniem niektórych nawet „zoologiczny” ateista. Tymczasem Dawkins, jakiego poznajemy w Religiolu, to przede wszystkim człowiek niezwykle wrażliwy na krzywdy i cierpienia ludzi, ale i na piękno, a nawet na „tajemnicę” wszechświata, do którego – tak jak Albert Einstein – ma stosunek w szczególnym sensie religijny. Nie powinno nas to jednak niepokoić, gdyż – jak zapewnia sam autor – nie ma to nic wspólnego z wiarą w świat nadprzyrodzony.

Wrażliwość na piękno i złożoność wszechświata nie zamyka Dawkinsowi oczu na ludzkie krzywdy i cierpienia, a przede wszystkim na los ranionych przez religię dzieci. I nie chodzi mu głównie o rutynowe potępianie nadużyć seksualnych, które są problemem poważnym, ale jednak marginalnym. Dawkins skupia się na tym, co jest nieodłączne od religii i dotyczy wszystkich, którzy mają z nią do czynienia. W artykule pt. Prawdziwe wykorzystywanie dzieci przez religię sięga do samej istoty katolickiej pedagogiki, jaką jest groźba piekła – miejsca wiecznego potępienia i „piekielnych mąk”, jakim poddane są grzeszne dusze. Nam, dorosłym, ta okrutna baśń może wydawać się śmieszna, ale dzieci traktują ją w sposób dosłowny i bardzo poważny. Wyobrażają sobie smażące się w siarce i smole dusze i wpadają w przerażenie. Cierpią na stany lękowe, a w nocy nawiedzają je koszmary, które mogą trwać wiele miesięcy lub nawet lat i nie pozostają bez wpływu na psychikę i życie człowieka dorosłego. Przerażenie, jakie budzi ta przemawiająca do dziecięcej wyobraźni opowieść, jest udziałem milionów dzieci – wszędzie tam, gdzie ta baśń jest im opowiadana. To nie są obrzeża religii ani zjawiska jej towarzyszące, to jest samo jej sedno, tak rzadko – o dziwo! – dostrzegane, a jeszcze rzadziej budzące sprzeciw.

Dawkins z krwi i kości to również – wbrew czarnej legendzie – przeciwieństwo fundamentalisty. Profesor ma ogromny, niekiedy ironiczny dystans do siebie, a przede wszystkim wyrafinowane, nieodłączne poczucie humoru, niemal wszechobecne w książce; czasem ostentacyjne, jak w tytułowej satyrze na religię, gdzie indziej ledwie dostrzegalne czy też prowokacyjne, jak w szkicu pt. Ateiści za Jezusem, który przeraża niektórych – by tak rzec – prostolinijnych ateistów, nienawykłych do środowiskowej autoironii. Nie może być inaczej. Dawkins jest przecież Anglikiem z upper middle class, a w tradycji tej społeczności (którą polecam Waszej uwadze) żart, lub chociaż cień żartu, obecny jest niemal w każdej myśli, uwadze czy wypowiedzi, nawet – skądinąd – bardzo poważnej. Ta odmiana inteligencji nie toleruje ducha niczym niezmąconej powagi, bez względu na to, na czym akurat się skupia. Żywa inteligencja tego rodzaju zawsze i wszędzie dostrzega jakąś wątpliwość lub zalążek śmieszności, które rodzą rzeczywiste lub pozorne paradoksy. To dlatego Bertrand Russell, bodaj najbardziej pracowity filozof w historii, napisał swoją słynną Pochwałę lenistwa, a zdeklarowany ateista i wybitny chemik Peter Atkins stworzył koncepcję „Boga leniwego”. U Dawkinsa z Religiolu ta szczególna cecha rodzimej kultury ujawnia się nawet w najpoważniejszych wywodach o mechanizmach działania doboru naturalnego i stopniowej, mutacja po mutacji, ewolucji ludzkich i zwierzęcych organizmów.

Wrażliwość, ironia i błyskotliwe poczucie humoru to wciąż nie wszystko, co znajdziecie w Religiolu i co zadaje kłam czarnej legendzie o Dawkinsie jako powierzchownym fundamentaliście. Bodaj najpoważniejszym zarzutem, jaki stawiano mu w kręgach akademickich, miała być rzekoma niedojrzałość filozoficzna Boga urojonego i całej jego krytyki religii. Dawkins rozprawia się z tym zarzutem w artykule o Fenomenie „Boga urojonego”, po czym w kilku innych tekstach dzieli się z czytelnikami wnikliwymi i ciekawymi refleksjami z pogranicza filozofii i psychologii, wśród których uwagę zwraca problem podnoszenia i pogłębiania świadomości, również ateistycznej. Tą potrzebą podnoszenia świadomości ateistów Dawkins uzasadnia sens powstania Boga urojonego, choć przyznaje, że książka jest skierowana głównie do ateistów, dla których „urojeniowy” status ontyczny głównego bohatera jest rzekomo oczywisty. Otóż zdaniem Dawkinsa ta rzekoma oczywistość nie jest aż tak „oczywista”, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Ateiści deklarują brak wiary w Boga lub bogów, jednak większość z nich nie uświadamia sobie w pełni, czym jest ludzka niewiara, jak różne formy przyjmuje, i co z niej wynika, bo wbrew temu, co sądzi wielu „nieuświadomionych” ateistów, zawsze coś z niej wynika, a to z kolei decyduje o jej wartości i ważności lub nieważności. Co więcej, żeby zrozumieć własną niewiarę, trzeba zrozumieć, czym właściwie jest wiara, bez tego bowiem nie możemy wiedzieć, czy jednak w jakiejś mierze i w jakiejś formie nie skrywa się ona w naszej podświadomości i nie rządzi naszym myśleniem i naszymi emocjami. Można być powierzchownym katolikiem i nie zadawać sobie pytania o istotę i sens swojej wiary; można, bo w Kościele katolickim liczy się przede wszystkim posłuszeństwo; wystarczy po prostu słuchać księdza. Żeby jednak być ateistą, być naprawdę wolnym od Boga, trzeba umieć rozpoznać jego obecność lub nieobecność. Dlatego tak potrzebne jest podnoszenie i pogłębianie świadomości ateistycznej: podnoszenie, żeby dostrzec problem, i pogłębienie, żeby go lepiej zrozumieć. I nie chodzi tylko o świadomość indywidualną; równie ważna jest świadomość grupowa, społeczna, bez niej bowiem trudno będzie zbudować kulturę, obyczajowość i politykę naprawdę wolne od religii.

Na zakończenie tych z natury rzeczy krótkich uwag o Dawkinsie jako legendzie i Dawkinsie z krwi i kości, należy wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Otóż, czytając kolejne artykuły, przekonujemy się, że ten wybitny uczony nie jest typem akademika zamkniętego w przysłowiowej wieży z kości słoniowej. Dawkins okazuje się człowiekiem głęboko zaangażowanym społecznie i politycznie. W kilku artykułach nie tylko tłumaczy i wyjaśnia, ale też apeluje do grup ludzi będących ofiarami motywowanej religijnie opresji. Do feministek na przykład zwraca się nieco „po profesorsku”, przekonując je do zmiany argumentacji na rzecz prawa do aborcji, do ateistów zaś przemawia jako jeden z nich, jako aktywista szczególnie zatroskany nikłymi wpływami politycznymi tej grupy społecznej i światopoglądowej, choć jej szybko rosnąca liczebność rodzi szansę na zasadniczą zmianę sytuacji. Dawkins wzywa amerykańskich ateistów, by połączyli siły i utworzyli lobby, które mogłoby zmienić obraz amerykańskiej polityki. Czy z tego nie płyną lub nie powinny płynąć ważne wnioski dla polskich atestów, racjonalistów i obrońców świeckości? Według przeprowadzonych w 2018 roku badań renomowanego amerykańskiego instytutu Pew Research Center Polacy odchodzą od religii najszybciej na świecie. Świadomość tego stanu rzeczy od niedawna ma pewien wpływ na deklaracje polityczne i treść programów partii lewicy i liberalnego centrum, jednak – podobnie jak Dawkins – myślę, że przynajmniej w roku wyborczym powinniśmy połączyć siły i stworzyć lobby światopoglądowe zaangażowane w kampanię wyborczą, obronę liberalnej demokracji i świeckości państwa. Pod rozwagę – za Richardem Dawkinsem – podaję!

Podobno tylko krótkie książki mogą zmienić świat. Religiol Dawkinsa jest wystarczająco krótki, ale nie tylko i nie głównie dlatego może inspirować do nowego myślenia i nowego działania. Warunek jest jeden: trzeba go czytać – jak to określił Erich Fromm – w modi istnienia; nie po to, by go po prostu przeczytać czy „zaliczyć”, ale po to, żeby w krytycznym (zawsze!) dialogu z autorem odnaleźć nowe sensy, nowe idee i nową motywację do życia i działania. Po to, by w jakiejś mierze odnaleźć nowego siebie, przynajmniej na pewien czas, do następnej ważnej lektury w modi istnienia.

Koniecznie w modi istnienia.

Andrzej Dominiczak