Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
To klasyczna praca prof. Richarda Pipesa (1923-2018), wybitnego amerykańskiego historyka i politologa pochodzenia żydowsko-polskiego (urodził się w Cieszynie), w latach 80. XX wieku doradcy prezydenta Ronalda Reagana. Pierwsza część monumentalnej trylogii poświęconej dziejom Rosji - w jej skład wchodzą także tomy „Rewolucja rosyjska” i „Rosja bolszewików”.
Pipes opisuje narodziny i rozwój Rusi, a potem Rosji od IX do końca XIX wieku. Nie jest to jednak proste wyliczenie faktów, dat i postaci, ale przede wszystkim analityczne studium relacji pomiędzy autorytarną, sprawowaną twardą ręką władzą wielkich książąt i carów a społeczeństwem ruskim/rosyjskim. Ta książka pozwala lepiej zrozumieć współczesną Rosję i mentalność Rosjan. Jej atutem jest też przejrzysty, bardzo przystępny dla czytelnika styl autora.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 554
Przedmowa do trzeciego wydania
Pierwsze wydanie Rosji carów ukazało się drukiem w 1974 roku i zebrało pochlebne recenzje. Choć książka nie była pomyślana jako podręcznik, na wielu uczelniach zaczęto uczyć z niej historii Rosji. Jej zasadnicza teza wzbudziła zarazem gorące spory, i to co najmniej z dwóch powodów.
Historiografia rosyjska, zarówno przed rewolucją, jak po niej, zgodnie z pozytywistyczną tradycją skupiała się na wąskich, ściśle określonych zagadnieniach i opierała na materiałach źródłowych. Szersze kwestie pozostawiano filozofom i publicystom. Spod pióra zawodowych historyków praktycznie nie wychodziły więc dzieła, w których próbowano by nie tylko opisać, ale i zinterpretować dzieje Rosji. Toteż samo pojawienie się takiego dzieła musiało wywołać dyskusję.
Drugą przyczyną krytyki była teza o ciągłości między ustrojem politycznym Rosji czasów państwa moskiewskiego i okresu schyłku caratu (1878–1905) z jednej strony, a ustrojem Związku Sowieckiego. Teza ta nie podobała się ani historykom komunistycznym, ani ich oponentom, antykomunistycznym nacjonalistom. Oba obozy, z odmiennych powodów, twierdziły, że październik 1917 roku oznaczał radykalne zerwanie z przeszłością.
W niniejszej książce zaledwie napomykam o związku między caratem a komunizmem. Niektórzy recenzenci zarzucali mi, że nie poświęciłem tej kwestii więcej uwagi i że kreślę linię ciągłą między represyjną polityką carów z końca XIX wieku a reżimem leninowsko-stalinowskim, pomijając zupełnie okres rządów konstytucyjnych, który je dzielił. Na swoją obronę mogę powiedzieć, że w jednym tomie nie sposób omówić szczegółowo podobieństw między moskiewskim patrymonializmem, instytucjami policyjnymi schyłku caratu i praktykami komunistycznymi. Zagadnienie to wymagało osobnego potraktowania, toteż zająłem się nim w następnych książkach: Rewolucji rosyjskiej i Rosji bolszewików, które razem z niniejszym tomem tworzą spójną całość.
Brak miejsca nie pozwala mi odnieść się do konkretnych zarzutów pod adresem Rosji carów. Najpoważniejsze z nich dotyczyły tezy, że absolutyzm moskiewski różnił się zasadniczo od absolutyzmu europejskiego początku czasów nowożytnych. Moim zdaniem historycy, którzy przeprowadzają analogie między tymi dwoma rodzajami władzy monarchicznej, interpretują dokumenty zbyt formalistycznie, pomijając właściwie codzienną rzeczywistość Rosji – która robiła tak wstrząsające wrażenie na zachodnich podróżnikach. Gdyby jakiś przyszły historyk zastosował podobną metodę do analizy reżimu stalinowskiego, doszedłby zapewne do wniosku, że nie różnił się on istotnie od ustroju zachodniego, bo też istniała tam konstytucja, parlament i formalne gwarancje praw człowieka.
Richard PipesKwiecień 2006 roku
Przedmowa
Przedmiotem książki jest ustrój polityczny Rosji. Omawiam w niej rozwój państwa rosyjskiego od jego początków w IX wieku do końca wieku XIX oraz równoległy proces kształtowania się najważniejszych warstw społecznych: chłopstwa, szlachty, klasy średniej i duchowieństwa. Zastanawiam się, dlaczego w Rosji – w przeciwieństwie do reszty Europy, do której Rosja należy za sprawą położenia geograficznego, rasy i religii – społeczeństwo nie potrafiło skutecznie ograniczyć władzy politycznej. Po udzieleniu wstępnej odpowiedzi na to pytanie przechodzę do przedstawienia tezy, że opozycja przeciwko absolutyzmowi przybierała w Rosji postać walki o idee, a nie o interesy klasowe, i że rząd carski zwalczał tę opozycję środkami administracyjnymi, które zapowiadały już współczesne państwo policyjne. W przeciwieństwie do większości historyków, którzy korzeni dwudziestowiecznego totalitaryzmu szukają w myśli zachodniej, ja tropię je w instytucjach rosyjskich. Choć nawiązuję od czasu do czasu do późniejszych wydarzeń, kończę swój wykład na latach 80. XIX wieku, ponieważ, o czym mowa w ostatnim rozdziale, tradycyjny rosyjski ancien régime niepostrzeżenie wyzionął wówczas ducha, ustępując miejsca ustrojowi biurokratyczno-policyjnemu.
W swoich rozważaniach duży nacisk kładę na związek między własnością a władzą polityczną. Może się to wydać dziwne zachodniemu czytelnikowi, który przywykł do wyraźnego rozdzielania tych dwóch pojęć. (Oczywiście oprócz ekonomicznych deterministów, którzy jednak uważają, że związkiem tym rządzą wszędzie sztywne i z góry określone prawa). Każdy badacz systemów politycznych w krajach niezachodnich szybko stwierdza, że granica dzieląca własność od władzy albo w tych krajach nie istnieje, albo jest tak niewyraźna, że pozbawiona znaczenia, i że brak tej granicy zasadniczo odróżnia zachodni system polityczny od niezachodniego. Można powiedzieć, że cechą charakterystyczną zachodniej tradycji politycznej, odróżniającej ją od wszelkiej innej, jest istnienie sfery własności prywatnej, która nie podlega władzy publicznej. W społeczeństwach pierwotnych władza nad ludźmi łączyła się z władzą nad rzeczami, a rozdzielenie tych dwóch typów władzy wymagało złożonego procesu ewolucji praw oraz instytucji, który rozpoczął się w starożytnym Rzymie. Moja główna teza brzmi, że w Rosji ten rozdział władz dokonał się bardzo późno i w postaci bardzo niedoskonałej. Rosja należy par excellence do państw, które w socjologii i politologii określa się zwykle mianem patrymonialnych. W państwach tych władzę polityczną pojmuje się i sprawuje jako przedłużenie praw własności, a władca to zarówno suweren swojej dziedziny władzy, jak też jej właściciel. Trudności związane z utrzymaniem tego typu ustroju wobec coraz częstszych kontaktów i rywalizacji z Zachodem, rządzonym w inny sposób, wywoływały w Rosji stan ciągłego napięcia.
Rozmiary książki nie pozwalają na szczegółową informację źródłową. Na ogół podaję tylko źródła cytatów i danych statystycznych, ale każdy znawca przedmiotu łatwo dostrzeże, ile zawdzięczam innym, nie cytowanym historykom.
Pragnę podziękować profesorowi Leonardowi Schapiro, który zechciał przeczytać maszynopis i podzielił się ze mną cennymi uwagami.
Richard PipesLondyn, 6 marca 1974 roku
1 Środowisko geograficzne i jego znaczenie
Wbrew tezom patriotycznej historiografii rosyjskiej Bóg, tworząc rodzaj ludzki, nie umieścił Rosjan tam, gdzie dziś mieszkają. W najdawniejszych czasach, o których coś wiemy, centralną Rosję – strefę leśną, w której środku leży dziś Moskwa – zamieszkiwały ludy ugrofińskie, a ziemie na południe i wschód były siedzibą plemion tureckich. Plemiona ruskie przybyły na te tereny pod koniec pierwszego tysiąclecia ery chrześcijańskiej. Przedtem, wraz z resztą plemion słowiańskich, zamieszkiwały obszar, którego granic nie sposób określić, choć uważa się, że leżał on na północ od Karpat, między Wisłą i Odrą na zachodzie, a dzisiejszą Białorusią na wschodzie. O prehistorii Słowian wiadomo niewiele. Znaleziska archeologiczne, których nie da się przypisać żadnej konkretnej grupie etnicznej czy nawet rasowej, zabytki językowe i nazwy etniczne dawno wymarłych ludów, zachowane w dawnych kronikach i relacjach podróżników, dały asumpt do wielu teorii, ale dokładnych informacji mamy wyjątkowo mało. Z pewnością można powiedzieć tylko, że pierwsi Słowianie byli wędrownym ludem pasterskim zorganizowanym w rody i szczepy i że brakowało im politycznej i wojskowej organizacji. Od zachodu i południa sąsiadowali z Gotami, na północy zaś stykali się z plemionami bałtyckimi. Wenedowie albo Wenetowie, o których wspominają Pliniusz Starszy i Tacyt, byli zapewne Słowianami. Ta stara nazwa zachowała się w niemieckim słowie Wenden, oznaczającym wymarły dziś lud zachodniosłowiański, oraz we współczesnym fińskim określeniu Rosjan – Venäjä. Obcy pisarze nazywali ich też Antami i Sklawenami. Rodzima nazwa Słowian pochodzi zapewne od wyrazu „słowo” i oznacza ludzi, którzy używają wspólnego języka, w przeciwieństwie do „niemych” Niemców – jak Słowianie nazywali innych Europejczyków, a zwłaszcza germańskich sąsiadów.
W czasach rzymskich Słowianie tworzyli w Europie Środkowej jednorodne, etnicznie niezróżnicowane zbiorowisko ludzkie. Zaczęło się ono różnicować po upadku imperium rzymskiego w wyniku napływu dzikich plemion azjatyckich. Migracja Słowian rozpoczęła się prawdopodobnie pod koniec IV wieku po najeździe Hunów na Europę, który spowodował rozpad sąsiadującego ze Słowianami królestwa Gotów; dopiero jednak w VI wieku przybrała wielkie rozmiary z powodu nowej fali azjatyckich najeźdźców, Awarów. Część Słowian wywędrowała wówczas na południe, na Półwysep Bałkański, zatrzymując się dopiero u granic Bizancjum. Inna grupa ruszyła na wschód. Nie było tu żadnego ośrodka politycznego czy wojskowego, który mógłby ich powstrzymać, toteż zasiedlili w rozproszonych skupiskach cały obszar między Bałtykiem a Morzem Czarnym, podporządkowując sobie prymitywne ludy ugrofińskie. To właśnie w czasie wędrówki ludów, między VI a X wiekiem, rozpadła się wspólnota prasłowiańska. Słowianie podzielili się początkowo na trzy zasadnicze grupy terytorialne (zachodnią, południową i wschodnią); w drugim tysiącleciu naszej ery zaczęły powstawać odrębne narody słowiańskie, a proces ten w niektórych zakątkach świata słowiańskiego trwa do dziś.
Zanim zajmiemy się dziejami wschodnich Słowian, z których wywodzą się Rosjanie, wypada opisać środowisko geograficzne, jakie zastali u kresu swych wędrówek. Dzisiejszy czytelnik nie ma cierpliwości do geografii fizycznej, bo dzięki nauce i technice w ogromnym stopniu uniezależnił się od natury. Ale nawet ta względna niezależność, którą cieszą się dzisiejsi ludzie Zachodu, jest bardzo świeżej daty i ogranicza się do małego skrawka kuli ziemskiej. Aby zrozumieć, jak żyli ludzie przed rewolucją naukową i przemysłową oraz jak relatywnie niewielki obszar został przez nią objęty, trzeba uświadomić sobie, że środowisko naturalne to coś znacznie więcej niż tylko malownicza sceneria. Ludzie żyjący w epoce przedprzemysłowej i przednaukowej musieli i nadal muszą przystosowywać się do natury, która zapewnia im wszystko, czego potrzebują do życia. A ponieważ przystosowanie pociąga za sobą zależność, jest jasne, że środowisko naturalne miało decydujący wpływ na sposób myślenia i zwyczaje człowieka tamtej epoki, a także na jego społeczne i polityczne instytucje. Dopiero gdy wyzwolił się on spod wszechwładzy przyrody, mógł zamarzyć o tym, by stać się panem swego losu.
W przypadku Rosji czynnik geograficzny ma szczególnie duże znaczenie, ponieważ kraj jest z natury tak biedny, że umożliwia w najlepszym razie niepewną egzystencję. To ubóstwo sprawia, że mieszkańcy mają bardzo ograniczoną swobodę działania.
Jeśli chodzi o roślinność, to Rosję można podzielić na trzy główne strefy, które rozciągają się, w kształcie pasów, ze wschodu na zachódP1:
1. tundra: w tym regionie, leżącym poza kołem podbiegunowym, rosną tylko mchy i porosty i zorganizowane życie jest tu niemożliwe;
2. na południe od tundry rozciąga się ogromny, największy na świecie las, który porasta większość północnej części Eurazji od koła podbiegunowego do 45–50 stopnia szerokości geograficznej północnej. Las ten można podzielić na trzy części: A. iglastą tajgę na północy, złożoną głównie ze świerków i sosen; B. las mieszany, iglasto-liściasty: porasta on środkowy obszar Rosji, gdzie leży Moskwa i gdzie miało początek współczesne państwo rosyjskie; C. lesisty step, obszar przejściowy oddzielający las od terenów trawiastych;
3. step, rozległa równina ciągnąca się od Węgier po Mongolię; nie ma tu drzew, chyba że zostały zasadzone i są pielęgnowane; sama natura rodzi tylko trawę i krzewy.
Jeśli chodzi o ziemię uprawną, to Rosję można podzielić na dwie zasadnicze strefy, a granica między nimi pokrywa się w przybliżeniu z linią oddzielającą las od stepu.
W strefie leśnej przeważającym typem gleby jest bielica, uboga w naturalne składniki odżywcze; te znajdują się w podglebiu i dostęp do nich umożliwia tylko głęboka orka. W regionie tym leżą też liczne bagna i trzęsawiska, a także rozległe połacie piasku i gliny. W części lesistego stepu i na większości stepu właściwego dominuje żyzna gleba zwana czarnoziemem, która swą barwę i urodzajność zawdzięcza próchnicy, produktowi butwienia traw i krzewów. Czarnoziem posiada od 2 do 16 procent próchnicy w warstwie o grubości od 0,5 metra do 2 metrów. Gleby czarnoziemne zajmują obszar około miliona kilometrów kwadratowych, stanowiący centrum rosyjskiego rolnictwa (mapa 1).
Klimat Rosji ma charakter kontynentalny i charakteryzuje się upalnym latem i srogą zimą. Surowość zim rośnie w kierunku wschodnim. Najzimniejsze obszary Rosji znajdują się nie na północy, ale na wschodzie kraju: syberyjski Wierchojańsk, gdzie zanotowano najniższą temperaturę na półkuli północnej, leży dalej na południe niż Narwik, nie zamarzający port w Norwegii. Ta osobliwość rosyjskiego klimatu wynika stąd, że ciepłe powietrze ogrzane przez Prąd Zatokowy, omywający wybrzeża Europy Zachodniej, ochładza się w miarę posuwania się w głąb lądu. Dlatego na przeważającej części Syberii, potencjalnie niewyczerpanego rezerwuaru ziemi uprawnej, gospodarka rolna jest niemożliwa. W Syberii Wschodniej tereny położone na szerokości geograficznej Anglii nie nadają się w ogóle do uprawy.
Opady rozkładają się inaczej niż strefy roślinności i żyzne gleby. Największe występują na północnym zachodzie, wzdłuż wybrzeża Bałtyku, dokąd przynoszą je ciepłe wiatry zachodnie, po czym maleją w kierunku południowo-wschodnim. Innymi słowy są najobfitsze tam, gdzie gleba jest najgorsza. Poza tym deszcze padają zwykle w drugiej połowie lata. W regionie moskiewskim największe notuje się w lipcu i sierpniu, na które przypada jedna czwarta rocznej sumy opadów. Niewielka zmiana w harmonogramie opadów może oznaczać suszę wiosną i wczesnym latem, a potem katastrofalne ulewy w czasie żniw. W Europie Zachodniej opady występują znacznie równomierniej w ciągu całego roku.
Wreszcie sieć rzeczna. Rzeki rosyjskie płyną z północy na południe; żadna większa rzeka nie płynie ze wschodu na zachód, lecz taki właśnie kierunek obierają dopływy wielkich rzek. A ponieważ Rosja jest krajem równinnym (najwyższe wzniesienie w części europejskiej nie przekracza 400 metrów) i jej rzeki wypływają nie z gór, lecz z bagien i jezior, mają one łagodny spadek. Dzięki temu Rosja posiada gęstą sieć żeglownych dróg wodnych, złożoną z wielkich rzek i ich licznych dopływów, a transport lądowy między nimi nie napotyka na przeszkody. Nawet bardzo prymitywną łodzią można przepłynąć od Bałtyku do Morza Kaspijskiego i dotrzeć wodą do dużej części terenów leżących między nimi. Na Syberii sieć rzeczna jest tak wspaniale rozgałęziona, że w XVII wieku rosyjscy myśliwi bardzo szybko pokonywali tysiące kilometrów dzielących ich od Pacyfiku i za pomocą transportu rzecznego prowadzili regularną wymianę handlową między Syberią a Moskwą. Gdyby nie dogodne rzeki, życie w Rosji pozostałoby na poziomie wegetacji aż do czasu zbudowania linii kolejowych. Odległości są tak wielkie, a koszty utrzymania dróg wobec skrajnych temperatur tak wysokie, że transport lądowy praktycznie mógł odbywać się tylko w zimie, kiedy śnieg i mróz zapewniały gładką nawierzchnię dla sań. Dlatego właśnie transport wodny odgrywał w Rosji tak wielką rolę. Aż do połowy XIX wieku większość towarów przewożono łodziami i barkami.
Dawni Rosjanie, podobnie jak inni Słowianie, byli początkowo ludem pasterskim i tak jak oni po osiedleniu się na nowych terenach powoli przestawili się na rolnictwo. Jednakże obszary, które zasiedlili, zupełnie nie nadawały się do uprawy. Dla rdzennych mieszkańców tych ziem, Ugrofinów i Turków, rolnictwo było zajęciem ubocznym; na obszarach leśnych trudnili się oni przede wszystkim łowiectwem i rybołówstwem, a na stepie hodowlą bydła. Rosjanie postawili na rolnictwo. Jednakże bardzo trudne warunki naturalne przysparzały im ciągłych kłopotów. O niektórych przyczynach tych kłopotów już napomknęliśmy: kiepska jakość gleby na północy, nieregularność opadów, które są najobfitsze wtedy, kiedy akurat nie są potrzebne, i często opóźniają się w okresie wzrostu upraw. Niekorzystny rozkład opadów był głównym powodem, że w dziejach Rosji na każde trzy lata przypadał średnio jeden rok nieurodzaju.
Największy jednak i najtrudniejszy do rozwiązania problem to północne położenie kraju. Oprócz Kanady Rosja jest najdalej na północ wysuniętym państwem świata. Kolebka państwa rosyjskiego, to, czym dla Niemiec jest Brandenburgia, a dla Francji Ile-de-France, leży w strefie lasów mieszanych. Aż do połowy XVI wieku Rosjanie zamieszkiwali praktycznie tylko ten obszar, ponieważ step z cennym czarnoziemem zajmowały wrogie plemiona tureckie. Rosjanie zaczęli zapuszczać się nań w drugiej połowie XVI wieku, ale podbili go dopiero pod koniec XVIII wieku, gdy w końcu udało im się złamać potęgę turecką. W okresie kształtowania się swojej państwowości musieli mieszkać między 50 a 60 stopniem szerokości geograficznej północnej. Jest to w przybliżeniu szerokość geograficzna Kanady. Ale porównując ze sobą te dwa kraje, należy pamiętać o kilku różnicach. Większość ludności Kanady mieszkała zawsze w południowej części kraju, nad wielkimi jeziorami i Rzeką Świętego Wawrzyńca, czyli w okolicy 45 równoleżnika, co w Rosji odpowiada szerokości geograficznej Krymu i stepów Azji Środkowej. Dziewięć dziesiątych ludności Kanady mieszka nie dalej niż 300 kilometrów od granicy amerykańskiej. Na północ od 52 równoleżnika Kanada jest prawie bezludna i pozbawiona terenów uprawnych. Po drugie, w ciągu całej historii Kanada utrzymywała przyjazne stosunki ze swym bogatszym południowym sąsiadem, z którym łączą ją bliskie więzi gospodarcze. (Do dziś pozostaje największym odbiorcą amerykańskiego kapitału inwestycyjnego). Wreszcie, Kanada nigdy nie musiała wyżywić dużej liczby ludności; ludzie, którzy nie mogli znaleźć zajęcia w kraju, wyjeżdżali, sezonowo lub na stałe, do Stanów Zjednoczonych. Rosja nie miała tak sprzyjających warunków: jej sąsiedzi nie byli ani bogaci, ani przyjaźnie nastawieni, a kraj musiał o własnych siłach wykarmić ludność, która już w połowie XVIII wieku była liczniejsza niż ludność dzisiejszej Kanady.
Najważniejszym skutkiem położenia geograficznego Rosji jest niezwykle krótki okres wegetacji. W tajdze, wokół Nowogrodu i Petersburga, trwa on zaledwie cztery miesiące w roku (od połowy maja do połowy września). W regionie centralnym, wokół Moskwy, wynosi pięć i pół miesiąca (od połowy kwietnia do końca września). Na stepie trwa sześć miesięcy. Poza tym okresem nie sposób prowadzić prac rolnych, ponieważ ziemia jest twarda jak kamień i pokryta grubym kożuchem śniegu.
Tymczasem w Europie Zachodniej okres wegetacji trwa od ośmiu do dziewięciu miesięcy. Innymi słowy, zachodni rolnik ma do dyspozycji od 50 do 100 procent więcej czasu na prace polowe niż Rosjanin. Ponadto tam, gdzie zimy są łagodne, miesiące zimowe można wykorzystać na inne zajęcia. Gospodarcze i społeczne skutki tego prostego faktu klimatycznego omówimy dalej.
Krótki okres wegetacji oraz długa i surowa zima stwarza dodatkowy kłopot. Chłop rosyjski musi bowiem o dwa miesiące dłużej niż rolnik zachodni trzymać pod dachem żywy inwentarz. Jego bydło wychodzi więc na łąkę późną wiosną bardzo zabiedzone. Inwentarz rosyjski zawsze był lichego gatunku mimo starań władz i światłych ziemian, aby poprawić jego rasę; importowane rasy zachodnie szybko marniały i przestawały się różnić od zwierząt rodzimych. Trudności hodowlane ograniczyły produkcję mięsa i nabiału w strefie leśnej. Pogarszały też rasę zwierząt pociągowych i powodowały chroniczny niedobór nawozu, zwłaszcza na północy, gdzie jest on najbardziej potrzebny.
Liche gleby, kapryśne opady i krótki okres wegetacji powodowały niskie plony.
Najbardziej wiarygodnym miernikiem wydajności gospodarki rolnej jest liczba ziaren, które można uzyskać z wysiewu jednego ziarna. Jeśli na przykład jedno zasiane ziarno pozwala zebrać pięć w czasie żniw, mówimy o wydajności 1:5. Wydajność rolnictwa w średniowieczu wynosiła zwykle 1:3, w najlepszym razie 1:4; jest to minimum, dzięki któremu rolnictwo jest warte zachodu i może wykarmić trudniących się nim ludzi. Należy zauważyć, że stosunek 1:3 oznacza coroczne podwojenie, a nie potrojenie ilości zasianego ziarna, ponieważ co roku jedno z trzech zebranych ziaren trzeba odłożyć na przyszłoroczny siew. Oznacza też, że trzecią część ziemi uprawnej należy przeznaczyć na produkcję ziarna siewnego. W drugiej połowie XIII wieku wydajność gospodarki rolnej na zachodzie Europy zaczęła wyraźnie rosnąć. Główną przyczyną był rozwój miast, których mieszkańcy zajęli się handlem i wytwórczością i porzucili pracę na roli, kupując żywność od rolników. Pojawienie się bogatego rynku zbytu zboża i innych produktów rolnych skłoniło zachodnich właścicieli ziemskich i chłopów do produkcji nadwyżek przez zwiększenie nakładu pracy oraz intensywniejsze nawożenie. U schyłku średniowiecza wydajność produkcji rolnej na Zachodzie wzrosła do 1:5, a w ciągu XVI i XVII wieku do 1:6 i 1:7. W połowie XIX wieku w krajach o rozwiniętym rolnictwie, z Anglią na czele, wydajność osiągnęła poziom 1:10. Tak znaczny wzrost miał większe znaczenie gospodarcze, niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Tam, gdzie ziemia regularnie rodzi 10 ziaren z jednego zasianego, rolnik musi przeznaczyć na produkcję ziarna siewnego tylko jedną dziesiątą ziemi i jedną dziesiątą zbiorów, a nie jedną trzecią, jak to jest przy wydajności 1:3. Produkcja netto przy wydajności 1:10 jest 4,5 razy wyższa niż przy 1:3, teoretycznie więc dany obszar uprawny może wykarmić 4,5 razy więcej ludności. Efekt takich nadwyżek produkcyjnych w ciągu wielu lat łatwo sobie wyobrazić. Można powiedzieć, że cywilizacja powstaje tylko tam, gdzie jedno wysiane ziarno rodzi pięć; jest to minimalna nadwyżka, przy której (zakładając brak importu) znaczna część ludności może poświęcić się innym zajęciom niż produkcja żywności. „W kraju o niskich plonach nie może się rozwinąć zaawansowany przemysł, handel i transport”P2. Można dodać, że to samo dotyczy życia politycznego.
Wydajność gospodarki rolnej na średniowiecznej Rusi wynosiła średnio, tak jak w pozostałej części Europy, 1:3, ale w przeciwieństwie do Zachodu nie doszło tam do zwiększenia wydajności w następnych stuleciach. W XIX wieku plony w Rosji pozostały praktycznie na poziomie XV wieku, spadając w latach nieurodzaju do 1:2 i rosnąc w latach urodzajnych do 1:4, a nawet 1:5, ale utrzymując wielowiekową średnią 1:3 (nieco poniżej tej wielkości na północy i nieco powyżej na południu). Takie plony na ogół wystarczają, aby rolnik się wyżywił. Rozpowszechniony pogląd, że rosyjski chłop zawsze jęczał pod jarzmem ucisku i przymierał głodem, jest nieprawdziwy. Niedawno zakwestionował go nawet jeden z historyków rosyjskich:
Mamy tu do czynienia z paradoksem. Uczony bada warunki życia chłopów w epoce wczesnego feudalizmu. Są one tak złe, że nie mogą się już pogorszyć. Chłopi wręcz giną. Okazuje się jednak, że później wiedzie im się gorzej; w XV wieku jeszcze gorzej, w XVI, XVII, XVIII, XIX wieku cały czas coraz gorzej i gorzej. I tak to trwa aż do Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej. Zauważono już, bardzo trafnie… że poziom życia chłopów jest elastyczny i może się obniżać. Ale nie może się przecież obniżać w nieskończoność. Jakim cudem chłopi w ogóle przeżyli?P3
Odpowiedź brzmi, że tradycyjny pogląd na warunki życia i stopę życiową chłopów rosyjskich jest błędny. Niedawne obliczenia dochodów chłopów nowogrodzkich w XV wieku i chłopów białorusko-litewskich w wieku XVI (a więc mieszkających na terenach, gdzie gleba jest gorsza) wskazują, że jadali oni całkiem nieźleP4. Problemem rosyjskiego rolnictwa było nie to, że nie mogło ono wyżywić chłopów, ale że nie potrafiło nigdy wytworzyć znaczniejszej nadwyżki. Z każdym stuleciem wydajność rosyjskiego rolnictwa coraz bardziej odstawała od zachodniego. Pod koniec XIX wieku, kiedy dobre gospodarstwa niemieckie regularnie produkowały nadwyżkę w wysokości 2,5 tony zbóż z hektara, w gospodarstwach rosyjskich nie sięgała ona 700 kilogramów. W tym okresie plony pszenicy z hektara były w Rosji siedem razy niższe niż w Anglii i ponad połowę niższe niż we Francji, Prusach i AustriiP5. Wydajność rosyjskiej gospodarki rolnej, pod względem plonów z jednego ziarna i plonów z hektara, była wówczas najniższa w Europie.
Powodem niskich plonów były nie tylko warunki klimatyczne. Skandynawia, mimo północnego położenia, już w XVIII wieku osiągnęła wydajność 1:6, a prowincje bałtyckie Cesarstwa Rosyjskiego, gdzie ziemia znajdowała się w rękach niemieckich baronów, w pierwszej połowie XIX wieku notowały plony od 1:4,3 do 1:5,1, które pozwalają już na gromadzenie nadwyżekP6.
Niski poziom rosyjskiego rolnictwa wynikał też z braku rynków zbytu. W tym wypadku, jak to bywa z większością zjawisk historycznych, przyczyna i skutek nakładają się na siebie: przyczyna rodzi skutek, ale ten staje się niezależnym czynnikiem, który warunkuje i przekształca swoją pierwotną przyczynę. Niekorzystne warunki naturalne powodowały niskie plony, niskie plony wywoływały biedę, z powodu biedy nie miał kto kupować produktów rolnych, a brak kupujących nie skłaniał do zwiększania plonów. W tej sytuacji brakowało bodźców do zwiększenia wydajności. Takie błędne koło może zostać przerwane tylko przez jakiś zewnętrzny czynnik, którym tu byłoby nawiązanie kontaktów handlowych z innymi krajami lub jakieś istotne innowacje naukowe lub techniczne.
Odbiorcami nadwyżki plonów nie mogą być oczywiście inni rolnicy, lecz ludzie, którzy sami nie produkują żywności, czyli mieszkańcy miast. Tam, gdzie nie ma rynku miejskiego, nadwyżka zboża może być przeznaczona chyba tylko na produkcję alkoholu. Jak już zauważyliśmy wyżej, wzrost plonów w średniowiecznej Europie miał początkowo związek z rozwojem miast. Pojawienie się liczniejszych grup kupców i rzemieślników skłaniało do podnoszenia wydajności i zarazem umożliwiało je. Tymczasem w Rosji miasta nigdy nie odgrywały większej roli w gospodarce i w miarę upływu stuleci rola ta malała, a nie rosła. Jeszcze w XVIII wieku w miastach mieszkało zaledwie 3 procent Rosjan, ale nawet ta liczba jest zwodnicza, bo większość rosyjskich mieszkańców miast tradycyjnie stanowili właściciele ziemscy i chłopi, produkujący żywność na własne potrzeby. Rosja nie mogła też eksportować zboża, bo aż do połowy XIX wieku nie było na nie popytu za granicą. Dopiero wówczas w krajach o nowoczesnym przemyśle uznano, że taniej jest importować żywność niż ją produkować. Rosja leżała zbyt daleko od szlaków handlowych, aby handel zagraniczny mógł tam przyczynić się do powstania liczniejszej ludności miejskiej. Trzykrotnie w ciągu swoich dziejów Rosja znalazła się w głównym nurcie handlu międzynarodowego; za każdym razem następował wówczas szybki rozwój miast, który jednak trwał bardzo krótko. Pierwszy raz nastąpiło to między IX a XI wiekiem, kiedy wskutek ekspansji arabskiej i zamknięcia wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego dla handlu chrześcijańskiego przez ziemie ruskie wiodła najkrótsza droga z Europy Północnej na Bliski Wschód. W tym okresie powstało wiele dużych miast starej Rusi.
Koniunktura skończyła się około 1200 roku, kiedy tureckie plemiona koczownicze przecięły szlaki prowadzące do Bizancjum. Drugi raz Rosja wzięła udział w handlu międzynarodowym w XIII–XV wieku, a Nowogród należał do najważniejszych miast niemieckiej Hanzy. Pod koniec XV wieku Moskwa położyła temu kres, a niecałe sto lat później wojska moskiewskie całkowicie zniszczyły Nowogród. Trzeci okres rozpoczął się w 1553 roku, kiedy kupcy angielscy odkryli drogę morską do Rosji przez Morze Północne. Ożywienie handlu międzynarodowego ponownie spowodowało szybki rozwój miast, tym razem wzdłuż szlaków i rzek łączących Moskwę z Morzem Północnym. Jednakże handel ten ustał w drugiej połowie XVII wieku, gdyż rząd rosyjski, pod naciskiem rodzimego kupiectwa, cofnął przywileje przyznane zagranicznym kupcom; zmalał też popyt na towary rosyjskie na Zachodzie. Miasta rosyjskie, nieliczne i z wyjątkiem Moskwy małe, służyły odtąd przede wszystkim do celów wojskowych i administracyjnych, a jako takie nie stanowiły większego rynku zbytu dla artykułów żywnościowych.
Nie było więc takich bodźców ekonomicznych, które mogłyby pokonać niekorzystny wpływ warunków naturalnych. Rosyjscy ziemianie i chłopi mogli utrzymać się z ziemi, ale wzbogacić dzięki niej – już nie. Nikt w Rosji nie dorobił się wielkiej fortuny na rolnictwie. W ziemię inwestowano skąpo, ponieważ plony były niskie, a rynek bardzo ograniczony. Jeszcze w XIX wieku rosyjski chłop orał przede wszystkim sochą, która tylko żłobiła ziemię, zamiast odwracać skibę (maksymalna głębokość bruzdy wynosiła 10 centymetrów); z drugiej jednak strony orka za pomocą sochy nie wymagała dużej siły pociągowej i była dziesięciokrotnie szybsza niż za pomocą pługa. Podstawowym zbożem było żyto – dobrze znoszące północny klimat i lichą glebę, choć dające najniższe plony. Od XVI do XIX wieku dominowała trójpolówka, w której jedną trzecią ziemi pozostawiano odłogiem, aby mogła odzyskać żyzność. System ten był tak niewydajny, że w krajach o zaawansowanym rolnictwie zrezygnowano z niego już pod koniec średniowiecza. W Rosji starano się przede wszystkim wycisnąć z ziemi maksimum przy minimalnym nakładzie pracy i pieniędzy. Wszyscy marzyli, aby uwolnić się od pracy na roli: chłop niczego bardziej nie pragnął niż rzucić ziemię i zostać rzemieślnikiem, domokrążcą lub lichwiarzem; kupiec wiejski chciał być szlachcicem, a ten ostatni przenieść się do miasta albo przejść na służbę państwową. Przysłowiowy brak zakorzenienia Rosjan, ich „koczownicze” skłonności, na które zwracali uwagę zachodni podróżnicy przyzwyczajeni do ludzi pragnących zakorzenienia, czy to w ziemi czy w pozycji społecznej, miały swoje źródło w marnej kondycji rosyjskiego rolnictwa, które potrafiło zapewnić tylko podstawowe pożywienie.
O tym, jak niski był poziom rosyjskiego rolnictwa, zwłaszcza w strefie leśnej, świadczą obliczenia Augusta Haxthausena, pruskiego agronoma, który przebywał w Rosji w latach 40. XIX wieku. Porównał on dochody dwóch hipotetycznych gospodarstw o wielkości 1000 hektarów ziemi ornej i łąk; jedno znajdowało się nad Renem pod Moguncją, a drugie nad górną Wołgą, w okolicy Jarosławia. Według obliczeń Haxthausena gospodarstwo niemieckie o takiej powierzchni wymagało stałego zatrudnienia 8 chłopów i 6 chłopek, 1500 roboczodniówek pracowników sezonowych i 4 zaprzęgów konnych. Całkowite nakłady wyniosłyby 3500 talarów. Wobec zysków rocznych szacowanych na 8500 talarów gospodarstwo przyniosłoby 5000 talarów rocznego dochodu. W Jarosławiu natomiast, tylko dlatego że krótki sezon prac polowych wymagał większej koncentracji siły roboczej, do wykonania tej samej pracy potrzebowano by 14 chłopów i 10 chłopek, 2100 roboczodniówek pracowników sezonowych i 7 zaprzęgów. Wzrost kosztów zmniejszyłby dochód o prawie połowę, do 2600 talarów. Obliczenia te opierają się na założeniu, że ziemia w obu gospodarstwach ma taką samą żyzność, co oczywiście nie jest prawdą. Jeśli uwzględnić jeszcze, że w Rosji występują srogie zimy, wskutek czego chłopi pracować mogą tylko przez sześć miesięcy w roku, że koszty transportu są wysokie z powodu znacznych odległości, złych dróg i małej gęstości zaludnienia, że chłop rosyjski jest mniej wydajny niż niemiecki i że produkty żywnościowe mają w Rosji niską cenę – to stanie się jasne, że rolnictwo w północnej Rosji nie było opłacalne i miało sens tylko z powodu braku innych źródeł dochodów.
Haxthausen pisał w konkluzji, że gdyby ktoś otrzymał w darze majątek ziemski w północnej Rosji pod warunkiem, że ma na nim gospodarować tak jak w Europie Środkowej, powinien odmówić przyjęcia prezentu, bo będzie musiał rok w rok dokładać do interesu. Jego zdaniem gospodarka rolna w Rosji mogła być opłacalna tylko pod dwoma warunkami: przy użyciu pracy niewolniczej (aby wyeliminować koszty utrzymania chłopów i zwierząt) albo w połączeniu z wytwórczością (aby dać zajęcie pracownikom w czasie miesięcy zimowych)P7. W 1866 roku agronom rosyjski potwierdził wnioski Haxthausena, zauważając, że w Rosji kapitał zainwestowany w obligacje państwowe przynosi większe zyski niż inwestycja w rolnictwo; również służba urzędnicza opłacała się bardziej niż gospodarowanie na roliP8. Dlatego inny niemiecki autor z początku XIX wieku pisał, że w Europie nie ma drugiego kraju, w którym „rolnictwo byłoby w stanie takiego zaniedbania”P9. Dzieje rosyjskiego rolnictwa to historia ziemi eksploatowanej bezlitośnie i rabunkowo, co powodowało jej wyjałowienie. To właśnie miał na myśli Wasilij Kluczewski, gdy mówił o wyjątkowym talencie staroruskich chłopów do „pustoszenia ziemi”P10.
Ponieważ ziemia dawała tak mało i nie można było na niej polegać, Rosjanie ze wszystkich sfer od zawsze uzupełniali dochody z rolnictwa, imając się rozmaitych zajęć ubocznych (promysły). Pierwotne puszcze były pełne dzikiej zwierzyny: jeleni, dzików, niedźwiedzi i wszelkiego rodzaju zwierząt futerkowych. Chłopi pracujący dla książąt, ziemian, klasztorów i na własne konto polowali na nie i zastawiali sidła. Miodu było w bród; nie musiano nawet budować uli, bo pszczoły składały miód w dziuplach drzew. Rzeki i strumienie obfitowały w ryby, między innymi w jesiotra, który płynął z Morza Kaspijskiego w górę rzek. Dzięki tej obfitości zwierzyny pierwsi osadnicy rosyjscy mogli wydźwignąć się ponad poziom zwykłej wegetacji.
O wielkiej roli dóbr leśnych w rosyjskim budżecie świadczy fakt, że w XVII wieku nic nie przynosiło Koronie takich dochodów jak sprzedaż futer (głównie zachodnim kupcom). W miarę karczowania lasów i zmniejszania się z powodu zbyt intensywnego łowiectwa ilości zwierzyny, zwłaszcza najcenniejszych gatunków zwierząt futerkowych, Rosjanie zaczęli przestawiać się na wytwórczość. W połowie XVIII wieku pojawiła się w Rosji osobliwa forma chałupnictwa (kustarnaja promyszlennost’), zatrudniającego zarówno wolnych pracowników, jak chłopów poddanych. Dostarczało ono na rynek lokalny dużej części narzędzi gospodarskich i sprzętów domowych, prostych ubrań, sreber, ikon, instrumentów muzycznych i tak dalej. Od połowy XVIII do połowy XIX wieku chałupnictwo zapewniało zarówno panom, jak chłopom względny dobrobyt. Pod koniec XIX wieku rozwój przemysłu ograniczył rynek zbytu na produkty chałupnicze, pozbawiając chłopów, zwłaszcza z północnych guberni, bardzo im potrzebnych dodatkowych dochodów.
Promysły nie miały jednak wpływu na stan gospodarki narodowej, ta bowiem zależała przede wszystkim od rolnictwa. Szybkie jałowienie ziemi zmuszało chłopów do ciągłych wędrówek w poszukiwaniu ziemi dziewiczej albo takiej, która odzyskała żyzność, bo dłuższy czas leżała odłogiem. Nawet gdyby liczba ludności kraju nie zmieniała się, mobilność chłopstwa byłaby bardzo duża. Gwałtowny wzrost ludności w czasach nowożytnych nasilił jeszcze tę naturalną tendencję.
Z dostępnych danych demograficznych wynika, że aż do połowy XVIII wieku ludność Rosji była stosunkowo nieliczna. Według najwyższych szacunków wynosiła 9–10 milionów w połowie XVI wieku i 11–12 pod jego koniec; zgodnie z innymi, ostrożniejszymi szacunkami było to odpowiednio 6 i 8 milionów. Dla porównania liczba ludności szesnastowiecznej Austrii wynosiła 20 milionów, Francji 19 milionów, a Hiszpanii 11 milionów. Polska w XVII wieku liczyła 11 milionów mieszkańców. W Rosji, podobnie jak w innych częściach Europy, około 1750 roku nastąpił skok demograficzny. W latach 1750–1850 ludność Cesarstwa Rosyjskiego wzrosła czterokrotnie (z 17–18 do 68 milionów). Część tego wzrostu, być może aż 10 milionów, wynikała z podbojów, ale nawet po uwzględnieniu ekspansji państwa przyrost naturalny był imponujący. Po 1850 roku, kiedy podboje praktycznie ustały (jedyny obszar zajęty po tej dacie, Turkiestan, nie miał wielu mieszkańców), ludność Rosji zwiększała się w oszałamiającym tempie: z 68 milionów w 1850 roku do 124 milionów w 1897 i 170 milionów w 1914 roku. Jeśli w drugiej połowie XVI wieku liczba Rosjan wzrosła najwyżej o 20 procent, to w drugiej połowie XIX wieku podwoiła się. Tempo wzrostu ludności Rosji w drugiej połowie XIX wieku było najwyższe w Europie – tymczasem plony zbóż pozostały najniższeP11.
Jeśli ludność ta nie miała wymrzeć z powodu powszechnej klęski głodu – która do czasów komunistycznych nie zdarzyła się, mimo powracających nieurodzajów i głodów na skalę lokalną – trzeba było ją jakoś nakarmić. Import żywności nie wchodził w grę, gdyż Rosja nie miała do zaoferowania zagranicy wielu towarów. A ci, którzy za granicę sprzedawali – car i najbogatsi obszarnicy – woleli importować towary luksusowe. W istocie największą część eksportu rosyjskiego stanowiło zboże, które w XIX wieku Rosja wywoziła nawet wtedy, gdy brakowało go dla rodzimej ludności. Wzrost wydajności poprzez zwiększenie nawożenia, mechanizację i inne metody nie był możliwy, ponieważ dochody były zbyt małe, aby uzasadnić konieczne inwestycje, a sztywna struktura społeczna chłopstwa stawiała opór modernizacji. Kapitał inwestowano w ziemię głównie w tych gospodarstwach na południu Rosji, które produkowały na eksport do Anglii i Niemiec; tyle że na tym wzroście wydajności chłop nie korzystał. Rozwiązanie polegało więc na zwiększeniu obszaru upraw, to znaczy na ekstensyfikacji, a nie intensyfikacji gospodarki rolnej.
Dane statystyczne dowodzą, że areał upraw w Rosji stale wzrastał, w latach 1809–1887 o 60 procent (z 80 do 128 milionów hektarów)P12. Duży obszar ziem dziewiczych zniechęcał do zwiększania wydajności; było taniej i łatwiej zagospodarować nowe ziemie niż podnosić kulturę rolną na starych. Ale nawet ten ciągły wzrost obszaru zasiewów nie wystarczał, bo jego tempo nie nadążało za przyrostem ludności, a plony nie zwiększały się. W latach 80. XIX wieku w środkowej i południowej Rosji nie było już praktycznie calizny, a renta gruntowa ogromnie wzrosła. Jednocześnie rozwój przemysłu pozbawił chłopa głównego źródła dodatkowego dochodu, zabierając mu rynek zbytu na wyroby chałupnicze. Taka była geneza osławionego „kryzysu agrarnego”, który wstrząsnął Rosją u schyłku caratu i przyczynił się do jego upadku.
Dopóki jednak granice kraju dawały się przesuwać, chłop rosyjski parł naprzód, zostawiając za sobą wyjałowioną ziemię i szukając nowej, nietkniętej ludzką ręką. Osadnictwo jest tak charakterystyczną cechą rzeczywistości rosyjskiej, że Kluczewski uważał je wręcz za jej sedno: „Dzieje Rosji – pisał na początku swojego słynnego Kursu russkoj istorii – to historia kraju, który prowadzi kolonizację [kołonizirujetsia]”P13.
Do połowy XVI wieku osadnictwo rosyjskie musiało ograniczać się do zachodniej części strefy leśnej. Próby zajęcia choć fragmentu pasa czarnoziemu nieodmiennie kończyły się niepowodzeniem. Step, gdzie znajdował się czarnoziem, zapewniał idealne warunki do wypasu bydła, toteż pasterskie plemiona tureckie niszczyły wszelkie osiedla, które próbowano tam budować. Drogę na wschód, w stronę Syberii, zagradzała najpierw Złota Orda, a potem, po jej rozpadzie w XV wieku, chanaty kazański i astrachański. Jedynym terenem nadającym się do kolonizacji była w ciągu pierwszych sześciu–siedmiu wieków daleka północ. Osadnicy, podążając w ślad za mnichami, zapuszczali się aż za górną Wołgę, ale ta niegościnna ziemia nie mogła wchłonąć większej liczby ludności.
Radykalny zwrot w dziejach rosyjskiego osadnictwa nastąpił po zajęciu w latach 1552–1556 chanatów kazańskiego i astrachańskiego. Koloniści rosyjscy natychmiast zaczęli napływać nad środkową Wołgę, rugując z najlepszych ziem rdzennych mieszkańców; inni posuwali się jeszcze dalej, za „Kamień”, jak nazywano Ural, na ziemie południowej Syberii, gdzie rozciągały się połacie dziewiczego czarnoziemu. Jednakże główna fala kolonizacji, wówczas i później, kierowała się na południe i południowy wschód, ku tak zwanej środkowej strefie czarnoziemu. W latach 70. XVI wieku władze zbudowały od Dońca do Irtysza łańcuch warowni i pod ich osłoną chłopi zasiedlali obszary, które od zawsze należały do koczowników. Proces ten, skoro raz się zaczął, postępował niepowstrzymanie. Każdy większy wstrząs polityczny lub ekonomiczny w środkowej Rosji uruchamiał nową falę wędrówek. Czasami to osadnicy wyprzedzali władze, czasami te ostatnie torowały drogę; prędzej czy później jednak oba czynniki musiały się spotkać i połączyć. Rosjanie nie zwykli oddawać raz podbitej ziemi przede wszystkim dlatego, że jej politycznemu wchłanianiu zawsze towarzyszyła i do dziś dnia towarzyszy kolonizacja.
Ocenia się, że w XVII i XVIII wieku ze środkowej Rosji wyemigrowało na południe ponad 2 miliony osadników, którzy kolonizowali najpierw zalesiony step, a potem step właściwy. W ciągu tych dwóch stuleci na Syberii osiedliło się około 400 000 osadników. Największa fala migracyjna nastąpiła po 1783 roku, kiedy Rosjanie anektowali Krym i ujarzmili jego mieszkańców, którzy przez stulecia najeżdżali Rosję. W XIX i na początku XX wieku 12–13 milionów Rosjan, w większości mieszkańców centralnych guberni, wyemigrowało na południe, a dalsze 4,5–5 milionów osiedliło się w południowej części Syberii i na stepach Azji Środkowej. Ten drugi proces pociągnął za sobą masowe wywłaszczanie i usuwanie Azjatów z ich rodowych pastwisk.
We wcześniejszym okresie (1552–1861) osadnikami byli albo wolni chłopi, albo zbiegowie, albo chłopi poddani, których siłą przesiedlano do majątków żołnierzy służących przy granicy. Po zniesieniu poddaństwa w 1861 roku większość kolonistów stanowili wolni chłopi, korzystający czasami z pomocy państwa, któremu zależało na zmniejszeniu przeludnienia w centralnych guberniach. Przez stulecia rozmieszczenie ludności w Rosji przyjmowało kształt klina, którego podstawa opierała się o zachodnią część strefy leśnej, a czubek wskazywał w kierunku południowo-wschodnim. Ten klin demograficzny z czasem wydłużał się, co odzwierciedlało stały proces przesuwania się skupiska ludności rosyjskiej z lasów ku stepowi. W czasach najnowszych ludność rosyjska skupiała się na obszarze czarnoziemu. Rewolucja nic pod tym względem nie zmieniła. W latach 1926–1939 ponad 4 miliony ludzi przeniosło się na wschód, w większości na step kazachski. W 1970 roku, zgodnie ze spisem ludności, proces ten trwał nadal, a dzielnice centralne wciąż traciły ludność na rzecz kresów. Przez czterysta lat ludność rosyjska przenosiła się z centralnej strefy leśnej na wschód i południe, osiedlając się na obszarach zamieszkanych przez ludzi innych ras i kultur i wywołując poważne zaburzenia demograficzne na szlaku swojej wędrówki1.
Warunki naturalne bardzo utrudniają w Rosji indywidualne gospodarowanie na roli. Ogólna zasada głosi, że klimat północny sprzyja kolektywnemu rolnictwu: „Wszystko wskazuje na to, że pola leżące na północy uprawiane były przez ludzi, którzy traktowali rolnictwo jako działalność kolektywną, a ziemie południowe – przez ludzi pragnących zachować niezależność i wolność inicjatywy”P14. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, ale ostatecznie wszystkie sprowadzają się do krótkiego okresu wegetacji. Praca, która wymaga zatrudnienia x robotników rolnych przez y dni, będzie wymagać 2x robotników, jeśli ma zostać wykonana w ciągu ˝ y dni. To samo dotyczy zwierząt pociągowych oraz narzędzi rolniczych używanych przez robotników. Ponieważ prace polowe trzeba w Rosji wykonać w ciągu czterech–sześciu miesięcy (a nie ośmiu–dziewięciu, jak na Zachodzie), chłopi muszą pracować bardzo intensywnie i pomagać sobie wzajemnie. Pojedynczy gospodarz, który pracuje wespół z żoną i młodszymi dziećmi oraz dysponuje jednym czy dwoma końmi, po prostu nie da sobie rady w istniejących warunkach klimatycznych; potrzebuje pomocy sąsiadów i dzieci, które poszły już na swoje. Na południu Rosji praca kolektywna nie jest tak konieczna, toteż w przedrewolucyjnej Rosji większość indywidualnych gospodarstw, zwanych chutorami, znajdowała się na Ukrainie i ziemiach kozackich.
Kolektywny charakter rolnictwa rosyjskiego nie pozostał bez wpływu na strukturę wsi i rodziny chłopskiej.
Tradycyjnym typem rodziny chłopskiej w Rosji, dominującym jeszcze przed stuleciem, była tak zwana wielka rodzina, składająca się z ojca, matki, młodszych dzieci oraz żonatych synów z żonami i potomstwem. Głowę takiej rodziny zwano bolszak („duży”, czyli „szef”). Najczęściej był nim ojciec. Po jego śmierci rodzina zwykle rozpadała się, czasem jednak obierano na bolszaka jednego z synów zmarłego. Bolszak, czyli pater familias, miał ostatnie słowo we wszystkich sprawach dotyczących rodziny; ustalał też harmonogram prac polowych i kierował siewem. Władza bolszaka, oparta pierwotnie na prawie zwyczajowym, zyskała podstawę formalnoprawną w latach 60. XIX wieku, kiedy sądy gminne orzekły, że jego opinia decyduje w sporach rodzinnych.
Całe mienie rodziny było wspólne. Wielka rodzina zapewniała swoim członkom liczne korzyści ekonomiczne. Ludzie znający życie wiejskie uważali, że zespoły rodzinne najlepiej wykonywały w Rosji prace polowe i że jakość tych prac zależała w dużej mierze od inteligencji i autorytetu bolszaka. Zarówno rządowi, jak właścicielom ziemskim bardzo zależało na zachowaniu instytucji bolszaka, nie tylko ze względu na jej wpływ na produkcję rolną, ale także zalety polityczne i społeczne. Urzędnicy i ziemianie woleli mieć do czynienia z głową rodziny, a nie z każdym z jej członków z osobna. Ponadto wielka rodzina gwarantowała, że krewni zaopiekują się chłopem, który z jakiegoś powodu (na przykład choroby lub alkoholizmu) będzie niezdolny do pracy. Sami chłopi mieli co do niej mieszane uczucia. Oczywiście dostrzegali zalety ekonomiczne wielkiej rodziny, gdyż instytucja ta powstała samorzutnie. Jednakże życie kilku małżeństw pod jednym dachem nieuchronnie rodziło kwasy i spory; poza tym chłopi woleli indywidualną własność. Po zniesieniu poddaństwa w 1861 roku wielka rodzina zaczęła rozpadać się na części składowe, ze szkodą dla rosyjskiego rolnictwa i poziomu życia samych chłopów.
Podstawową komórką społeczną dawnych Słowian była wspólnota plemienna, która, jak się ocenia, składała się z 50–60 osób, spokrewnionych ze sobą i pracujących razem. Z czasem wspólnota oparta na pokrewieństwie rozpadła się, a jej miejsce zajęła organizacja oparta na wspólnej własności ziemi ornej i łąk (mir lub obszczina). Geneza tej słynnej instytucji jest wciąż przedmiotem dyskusji, która rozpoczęła się jeszcze w latach 40. XIX wieku. Romantyczni nacjonaliści, tak zwani słowianofile, uświadomili sobie wówczas, że wspólnota chłopska występuje tylko w Rosji, i zaczęli ją uważać za dowód, że narodowi rosyjskiemu, pozbawionemu rzekomo „burżuazyjnej” zachłanności na dobra doczesne, przeznaczone jest rozwiązać społeczne problemy ludzkości. Haxthausen spopularyzował ten pogląd w swojej książce z 1847 roku.
W drugiej połowie XIX wieku rosyjski mir stał się w Europie Zachodniej punktem wyjścia kilku teorii dotyczących wspólnej własności ziemskiej w społeczeństwach pierwotnych. Jednakże w 1854 roku Boris Cziczerin, czołowy przedstawiciel tak zwanych okcydentalistów, wystąpił z tezą, że instytucja wspólnoty chłopskiej w znanej wówczas postaci nie miała ani starożytnego, ani rodzimego charakteru, ale została stworzona przez monarchię rosyjską w połowie XVIII wieku w celu skutecznego ściągania podatków. Według Cziczerina przedtem istniały w Rosji tylko indywidualne gospodarstwa chłopskie. Późniejsze badania nieco rozmyły linie sporu. Dziś panuje opinia, że wspólnota z okresu Cesarstwa Rosyjskiego była, zgodnie z poglądem Cziczerina, instytucją współczesną, choć powstała wcześniej, niż uważał. Istnieje też powszechna zgoda co do tego, że naciski państwa i właścicieli ziemskich odegrały znaczną rolę w jej powstaniu. Zarazem jednak wpływ na jej rozwój miały czynniki ekonomiczne, przez co zachodzi wyraźny związek między ilością ziemi a wspólną jej własnością: tam, gdzie ziemi jest mało, dominuje kolektywna własność, tam jednak, gdzie jest jej obfitość, przeważa własność rodowa, a nawet rodzinna.
W każdym razie w okresie imperialnym ogromna większość rosyjskich chłopów posiadała ziemię na zasadzie własności kolektywnej; w centralnej Rosji wspólnota była praktycznie zjawiskiem powszechnym. Areał dzielono na działki odpowiednio do jakości gleby i odległości od wsi. Każde gospodarstwo miało prawo do jednego lub więcej zagonów w każdej działce, zależnie od liczby dorosłych osób; za dorosłych uznawano zwykle mężczyzn w wieku od 15–17 do 60–65 lat oraz zamężne kobiety poniżej 48 roku życia. Zagony były bardzo wąskie, miały 3–4 metry szerokości i kilkaset metrów długości. Gospodarstwo mogło posiadać od 30 do 50, a nawet więcej takich zagonów rozrzuconych w kilkunastu miejscach wokół wsi. Chodziło w tym przede wszystkim o to, aby każdy chłop mógł zapłacić przypadającą na niego część czynszu i podatku. Ponieważ z upływem czasu liczebność gospodarstwa rosła lub malała, co pewien czas (np. co dziewięć, dwanaście lub piętnaście lat) wspólnota sporządzała spis, na podstawie którego przeprowadzano ponowny, tak zwany „czarny podział” (czornyj pieriedieł) gruntów. System miał zapewnić każdemu chłopu sprawiedliwą część ziemi, a każdemu gospodarstwu ilość ziemi wystarczającą do utrzymania się i wypełnienia zobowiązań wobec właściciela i państwa. W praktyce chłopi nie chcieli rozstawać się z zagonami, w które zainwestowali pracę i czas, zwłaszcza gdy wskutek przyrostu ludności wsi ich działki miałyby się zmniejszyć. Władze musiały wówczas interweniować i narzucać ustawowo ponowny podział.
Niekiedy porównuje się przedrewolucyjne wspólnoty z gospodarstwami kolektywnymi (kołchozami) stworzonymi w latach 1928–1932 przez reżim komunistyczny. Analogia mocno naciągana, bo choć obu instytucjom wspólny jest brak prywatnej własności ziemi, to jednak różnice są zasadnicze. Mir nie był kolektywem; praca na roli odbywała się prywatnie, w ramach gospodarstw. Co ważniejsze, chłop żyjący w mirze był właścicielem owoców swojej pracy, podczas gdy w kołchozie należały one do państwa, które płaciło rolnikowi pensję. Sowieckiemu kołchozowi odpowiadała raczej rosyjska instytucja pańszczyźniana o nazwie miesiaczina. W tym systemie właściciel ogradzał ziemię i lokował na niej chłopów, którzy pracowali za miesięcznym wynagrodzeniem.
Chłopi byli bardzo przywiązani do wspólnoty. Dawała im ona poczucie bezpieczeństwa, niezbyt ograniczając swobodę ruchu. Mogli też wspólnie korzystać z łąk i uzgadniać prace polowe, co miało duże znaczenie w istniejących warunkach klimatycznych i systemie otwartych pól. Porządek prac ustalała rada miru, złożona ze wszystkich bolszaków. Mimo krytyki ekonomistów, którzy uważali wspólnotę za kamień u szyi bardziej przedsiębiorczych jednostek, chłopi uparcie trwali przy niej. W listopadzie 1906 roku rząd carski wprowadził proste procedury scalania zagonów w indywidualne gospodarstwa. Na kresach imperium ustawa zdobyła ograniczony krąg zwolenników; w środkowej Rosji przeszła zupełnie niezauważona2.
Wydawałoby się, że Rosja powinna być krajem zdecentralizowanym, złożonym z wielu niezależnych i samorządnych społeczności. Wszystko tu działa przeciwko organizacji państwowej: nieurodzajność gleby, odległość od szlaków handlowych, rzadkość zaludnienia i ruchliwość ludności. I Rosja pozostałaby pewnie państwem zdecentralizowanym o wielu rozproszonych ośrodkach władzy, gdyby nie czynniki geopolityczne, które sprzyjały powstaniu centralnej władzy politycznej. Ekstensywny, bardzo marnotrawny charakter rosyjskiego rolnictwa i potrzeba nowych ziem, które zastąpiłyby grunty wyjałowione zbyt intensywną uprawą i zbyt słabym nawożeniem, zmuszały Rosjan do ciągłego marszu naprzód, poza granice kraju.
Dopóki kolonizacja ograniczała się do tajgi, proces mógł się toczyć samorzutnie i bez zbrojnej ochrony. Jednakże najżyźniejsza ziemia znajdowała się na stepie, którym władały koczownicze plemiona tureckie i mongolskie, nie tylko nie tolerujące żadnego osadnictwa na swoich terenach pasterskich, ale same często dokonujące łupieżczych wypraw. Aż do końca XVIII wieku, kiedy wyższa organizacja polityczna i wojskowa zapewniła Rosjanom przewagę, nie potrafili oni skolonizować czarnoziemu i często sami padali ofiarą napaści stepowych sąsiadów. W XVI i XVII wieku nie było prawie roku, żeby Rosja nie prowadziła wojny na swoich południowych i południowo-wschodnich granicach. Choć historycy rosyjscy chętnie nazywają te wojny obronnymi, zazwyczaj ich przyczyną była rosyjska presja kolonizacyjna. Na zachodzie, gdzie Rosja graniczyła z Polakami, Litwinami, Szwedami i Niemcami, sytuacja była nieco spokojniejsza, ale nawet tu, we wspomnianym okresie, co dwa lata toczyła się jakaś wojna. Czasami to sąsiedzi z zachodu parli na wschód; innymi razem Rosjanie przejmowali inicjatywę, starając się zdobyć dostęp do portów lub do urodzajnych ziem Rzeczypospolitej. Organizacja wojskowa była więc koniecznością, bo bez niej nie byłoby kolonizacji, tak ważnej dla ekonomicznego przetrwania kraju.
Można by więc oczekiwać, że już u zarania dziejów powstanie w Rosji reżim biurokratyczny w typie „despotycznym” czy „azjatyckim”. Logika stanu rzeczy rzeczywiście popychała Rosję w tym kierunku, ale z różnych powodów jej rozwój polityczny poszedł nieco innym torem. Typowa „orientalna despotia” powstawała nie ze względów militarnych, ale w celu organizacji centralnego systemu gromadzenia i rozdziału wody do nawadniania pól. Tak zrodził się, jak to nazwał Karl Wittfogel, „agrodespotyzm” wspólny dla dużej części Azji i Ameryki ŚrodkowejP15.
Tymczasem w Rosji władza nie była potrzebna do skutecznej uprawy pól. Tradycyjnie przeważały tu małe, odległe od siebie wsie, a nie latyfundia, i aż do czasów komunizmu wojennego wprowadzonego w 1918 roku kraj nie znał centralnego zarządzania gospodarką. Ale nawet gdyby takie zarządzanie było konieczne, warunki naturalne nie pozwoliłyby na nie. Z powodu trudności komunikacyjnych kontrola i nadzór, charakterystyczne dla „orientalnego despotyzmu”, były w Rosji przed wynalazkiem kolei żelaznej i telegrafu wykluczone. Ogromne odległości i klimat z surowymi zimami i wiosennymi powodziami uniemożliwiały budowę stałej sieci drogowej.
W Persji w V wieku p.n.e. posłaniec króla Dariusza pokonywał drogą królewską 380 kilometrów na dobę; w trzynastowiecznej Persji rządzonej przez Mongołów kurierzy rządowi przebywali w tym samym czasie około 335 kilometrów. W Rosji, już po stworzeniu przez specjalistów szwedzkich i niemieckich w drugiej połowie XVII wieku systemu łączności pocztowej, posłańcy wlekli się ze średnią prędkością 6–7 kilometrów na godzinę; a ponieważ podróżowali tylko za dnia, przy dużym szczęściu i w sprzyjającej porze roku mogli pokonać w ciągu doby około 80–90 kilometrów. Depesza z Moskwy do głównych miast przygranicznych, takich jak Archangielsk, Psków czy Kijów, szła 8–12 dni. Na odpowiedź trzeba więc było czekać 3 tygodnieP16. Miasta i wsie leżące w większej odległości od głównych dróg, zwłaszcza te przy wschodniej granicy, były praktycznie odcięte od świata. Uniemożliwiało to ustanowienie w Rosji sztywnego reżimu biurokratycznego przed rokiem 1860, kiedy zaczęła się budowa linii kolejowych i połączeń telegraficznych.
Istniała więc sprzeczność: warunki ekonomiczne i sytuacja zewnętrzna zmuszały Rosję do budowy skutecznej organizacji militarnej i politycznej, ale nie pozwalały na to warunki geograficzne. Możliwości kraju nie dorównywały jego potrzebom.
Sposób rozwiązania tej sprzeczności pokazuje kierunek ewolucji ustrojowej Rosji. Państwo ani nie wyrosło tu ze społeczeństwa, ani nie zostało mu narzucone z góry. Rozwijało się raczej obok społeczeństwa i krok po kroku wchłaniało je. Pierwotnym siedliskiem władzy politycznej były prywatne włości księcia lub cara, jego oikos, czyli dwor. Na tych włościach książę sprawował rządy absolutne w podwójnej roli suwerena i właściciela. Tu jego zwierzchnictwo nie było niczym ograniczone, tu był gospodarzem (gosudar’), odpowiednikiem greckiego despotes i rzymskiego dominus, czyli panem i władcą wszystkich rzeczy i ludzi.
Początkowo ludność książęcych włości składała się głównie z niewolników oraz innych osób związanych w tej czy innej formie z właścicielem. Poza ich obrębem, gdzie ludność była wolna i bardzo ruchliwa, władca rosyjski miał bardzo małą władzę, ograniczającą się praktycznie do ściągania daniny. Ten rodzaj diarchii ukształtował się w strefie leśnej w XII i XIII wieku – wtedy gdy w Anglii, Francji i Hiszpanii zaczęło powstawać nowoczesne państwo zachodnie jako twór odrębny od władcy. Ruscy książęta, mający solidne oparcie w swoich włościach, stopniowo i dopiero po złamaniu potężnego oporu rozciągali swoją władzę na ludność wolną mieszkającą poza granicami tych włości. Książęta z linii moskiewsko-włodzimierskiej, którzy przechwycili władzę nad Rusią, przenieśli instytucje i zwyczaje, wypracowane początkowo w zamkniętym świecie własnego oikos, na cały kraj, przekształcając go (w każdym razie teoretycznie) w jeden wielki majątek królewski. Ale nawet po oficjalnym uznaniu całej Rosji za swoją prywatną własność, czyli wotczinę (XVI–XVII wiek), władze nie potrafiły wyegzekwować swoich praw do niej. Zachowywały więc system diarchiczny, oddając większość ziemi w użytkowanie możnowładcom, duchowieństwu i biurokracji w zamian za ustalone kwoty podatków i usług. Zasada, że Rosja należy do swego władcy, że jest on jej panem, była niepodważalna; do jej przeprowadzenia w praktyce brakowało tylko środków finansowych i technicznych, które jednak musiały się z biegiem czasu pojawić.
Od czasów Arystotelesa myśliciele polityczni wyróżniają szczególny rodzaj władzy „despotycznej” lub „tyrańskiej”, który charakteryzuje się własnościowym sposobem traktowania dziedziny władzy, choć nikt chyba nie opracował teorii takiego systemu. W III księdze Polityki Arystoteles poświęca krótki akapit systemowi nazwanemu przez siebie „ustrojem paternalistycznym”, w którym król rządzi państwem tak, jak ojciec domem; grecki filozof na tym jednak poprzestaje. Pod koniec XVI wieku teoretyk francuski Jean Bodin mówił o monarchii „senioralnej”, w której władca jest właścicielem swoich poddanych i ich własności (zob. niżej).
W Elements of Law Hobbes dzieli ustroje na dwa zasadnicze typy: rzeczpospolitą, stworzoną na mocy wzajemnej ugody w celu obrony przed wrogami zewnętrznymi, oraz dominium, czyli „monarchię patrymonialną” powstałą w wyniku podbojów i podporządkowania się „napastnikowi z obawy przed śmiercią”P17. Ale i Hobbes, sformułowawszy zagadnienie, nie rozwinął go. Termin „reżim patrymonialny” odkurzył i wprowadził do współczesnej nauki Max Weber, który wyodrębnił trzy typy władzy politycznej, różniące się głównie cechami administracyjnymi. Weber określił „system patrymonialny” jako jedną z odmian rządów osobistych opartych na tradycji (drugą odmianą był system „charyzmatyczny”). „Władzę, która jest przede wszystkim zorientowana na tradycję, ale w praktyce rości sobie pretensje do całości osobistych uprawnień, będziemy nazywać «władzą patrymonialną»”P18. W skrajnej postaci, „sułtanizmu”, oznacza ona całkowitą własność ziemi i zwierzchnictwo nad ludnością. W reżimie patrymonialnym pierwiastek ekonomiczny wchłania niejako polityczny. „Tam, gdzie książę organizuje swoją władzę polityczną – to znaczy swoją fizyczną władzę przymusu wobec poddanych mieszkających poza obszarami patrymonialnymi, czyli swoich politycznych poddanych – zasadniczo w ten sam sposób, w jaki organizuje swoją władzę nad własnymi włościami, mamy do czynienia ze strukturą państwa patrymonialnego”. „W takich wypadkach struktura polityczna staje się zasadniczo tożsama ze strukturą gigantycznej posiadłości ziemskiej księcia”P19.
Termin „patrymonialny” najlepiej nadaje się do określenia reżimu, w którym prawa suwerena i właściciela stapiają się do tego stopnia, że nie da się ich od siebie odróżnić, a władza polityczna sprawowana jest tak samo jak ekonomiczna. „Despotyzm”, który pochodzi od greckiego despotes [władca absolutny], ma te same korzenie etymologiczne, ale z czasem zyskał znaczenie degeneracji autentycznej władzy królewskiej, która szanuje prawa własności swoich poddanych. Reżim patrymonialny natomiast jest reżimem samoistnym, a nie zdegenerowanym reżimem innego typu. Nie może w nim dojść do konfliktu między zwierzchnością a własnością, ponieważ, tak jak w wypadku rodziny kierowanej przez pater familias, są one jednym i tym samym. Despota narusza prawa własności swoich poddanych; władca patrymonialny nie uznaje nawet ich istnienia. W ustroju patrymonialnym nie może być jasnego rozgraniczenia między państwem a społeczeństwem, gdyż takie rozgraniczenie zakłada prawo osób innych niż suweren do panowania nad rzeczami i (tam, gdzie jest niewolnictwo) innymi ludźmi. W państwie patrymonialnym nie istnieją formalne ograniczenia władzy politycznej, nie ma praworządności ani swobód obywatelskich. Ale istniejący tam system organizacji politycznej, ekonomicznej i wojskowej może być bardzo efektywny, ponieważ ten sam człowiek lub ludzie – królowie bądź biurokraci – dysponują całością ludzkich i materialnych zasobów kraju.
Klasycznym przykładem reżimów patrymonialnych są państwa hellenistyczne, które powstały po rozpadzie imperium Aleksandra Wielkiego, takie jak Egipt za dynastii Ptolemeuszy (305–30 p.n.e.) i państwo pergameńskie Attalidów (ok. 283–133 p.n.e.). W tych królestwach, założonych przez macedońskich zdobywców, w rękach władcy znajdowały się wszystkie lub prawie wszystkie dobra produkcyjne. W szczególności był on właścicielem całej ziemi uprawnej, którą eksploatował po części bezpośrednio, używając własnej siły roboczej, po części pośrednio, oddając w dzierżawę szlachcie. Władca hellenistyczny był też często głównym przemysłowcem i kupcem w swoim kraju. W tym systemie chodziło przede wszystkim o wzbogacenie się jego suwerennego właściciela. Nacisk kładziono nie tyle na maksymalizację zasobów, ile na stabilizację dochodów i w tym celu władze często wyznaczały stałe ilości dóbr, które chciały otrzymać, resztę zostawiając mieszkańcom. W skrajnych przypadkach, takich jak państwo pergameńskie, powstało coś na kształt gospodarki planowej. Ponieważ nie było wolnego rynku, klasy społeczne w przyjętym sensie tego słowa nie mogły się wykształcić. Istniały natomiast stany zorganizowane w sposób hierarchiczny i służące królowi; miały one tendencję do kostnienia i zamieniania się w kasty. Nie było szlachty o określonych prawach i przywilejach, lecz tylko rangi ludzi służebnych, których pozycja całkowicie zależała od łaskawości króla. Biurokracja miała potężne wpływy, ale urzędów nie dziedziczono. Urzędnicy, tak jak szlachta, zawdzięczali swą pozycję i przywileje władcyP20.
Ustrój, który ukształtował się w Rosji między wiekiem XII a XVII i który z pewnymi modyfikacjami i odstępstwami przetrwał do końca XX wieku, jest najbliższy właśnie systemowi patrymonialnemu. Trudno dać lepszy opis moskiewskiego systemu rządzenia w apogeum jego rozwoju w XVII wieku, niż to uczynił Julius Kaerst w odniesieniu do świata hellenistycznego:
[Państwo hellenistyczne to] reżim personalno-dynastyczny, który nie zrodził się w konkretnym kraju i wśród konkretnego ludu, ale został narzucony z góry konkretnemu obszarowi władzy [Herrschaftsbezirk]. Zgodnie z tym ma do swojej dyspozycji specjalne, technicznie ukształtowane organy władzy, które również nie powstały wraz z krajem, ale związane są z władcą lub dynastią czysto osobistym stosunkiem. Stanowią one główne oparcie nowej władzy monarchicznej w postaci biurokracji, posłusznej woli króla, i wojsk zaciężnych gotowych do walki… Życie państwa nie tylko skupia się w osobach władców, ale jest w nich wręcz zakorzenione. Stan obywatelski (demos)… jako taki nie istnieje… Lud jest tylko przedmiotem władzy, nie pełni w państwie samodzielnej funkcjiP21.
Historia ustroju patrymonialnego w Rosji jest głównym przedmiotem tej książki. Jej kanwę stanowi teza, że szczególny charakter polityki rosyjskiej wynika z utożsamienia władzy z własnością, czyli z „własnościowego” traktowania władzy politycznej przez tych, którzy tę władzę sprawują. Część I przedstawia rozwój i ewolucję ustroju patrymonialnego w Rosji. Część II poświęcona jest omówieniu głównych stanów społecznych i odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie udało im się przekształcić z przedmiotu władzy publicznej w podmiot praw publicznych. Część III opisuje konflikt między państwem a oświeconą częścią społeczeństwa, zwaną inteligencją. W latach 80. XIX wieku konflikt ten doprowadził do takiej modernizacji patrymonialnych instytucji, w której można się już dopatrzyć zalążków totalitaryzmu.
Część IPaństwo
2 Geneza państwa patrymonialnego w Rosji
W połowie VII wieku, kiedy Słowianie wędrowali na wschód, step czarnomorski dostał się pod władzę Chazarów, ludu tureckiego z Azji Środkowej. W przeciwieństwie do innych koczowniczych plemion tureckich tej epoki Chazarowie nie trudnili się wyłącznie hodowlą bydła, ale założyli osiedla i zajęli się uprawą roli oraz handlem. Głównym szlakiem handlowym była Wołga, którą Chazarowie pływali daleko na północ, aż po granice żeglowności. Lewantyńskie towary zbytkowne transportowali Wołgą do osad handlowych w lasach zamieszkanych przez plemiona ugrofińskie, gdzie wymieniali je na niewolników, futra oraz rozmaite surowce i półprodukty. Pod koniec VIII wieku Chazarowie zbudowali potężne państwo zwane kaganatem, rozciągające się od Krymu do Morza Kaspijskiego i na północ do środkowej Wołgi. W tym czasie elita rządząca Chazarów, zapewne pod wpływem kolonistów żydowskich z Krymu, przeszła na judaizm. Potęga wojskowa kaganatu chroniła step czarnomorski przed azjatyckimi koczownikami i zapewniała prasłowiańskim osadnikom na obszarze czarnoziemu względne bezpieczeństwo. W VIII i IX wieku Słowianie mieszkający na stepie i w sąsiadujących z nią lasach płacili Chazarom daninę i żyli pod ich opieką.
Skąpe informacje, które posiadamy o wschodnich Słowianach z tego okresu (VII–IX wiek), wskazują, że tworzyli oni wspólnoty plemienne. Ziemię uprawiali prymitywną metodą wypaleniskową. Po wykarczowaniu pewnego obszaru lasu i uprzątnięciu drzew podpalano pniaki i krzewy. Popiół pozostały po wygaśnięciu ognia był tak bogaty w potaż i wapno, że ziarno można było siać wprost na ziemię bez większego przygotowania gleby. Przez kilka lat zbierano dobre plony; kiedy gleba jałowiała, chłopi przenosili się dalej, aby zastosować swoją metodę w innym miejscu bezkresnego lasu. Wymagało to nieustannej wędrówki, co tłumaczy niezwykłą szybkość, z jaką Słowianie rozprzestrzenili się na obecnym terytorium Rosji. Metoda wypaleniskowa była w Rosji głównym sposobem uprawy aż do XVI wieku, kiedy pod połączonym naciskiem państwa i ziemian chłopi musieli osiąść i przejść na trójpolówkę. Jednakże na dalekiej północy wypalanie ziemi stosowano jeszcze w XX wieku.
Charakterystyczną cechą wczesnosłowiańskiego osadnictwa były warownie. Na stepie budowano je z ziemi, w lesie z samego drewna lub w połączeniu z ziemią. Służyły one mieszkańcom rozproszonym po okolicznych polanach jako wspólne ośrodki obronne. Na całej ówczesnej Rusi były setki takich warowni. Wspólnoty plemienne łączyły się w większe jednostki społeczne, znane pod rozmaitymi nazwami, takimi jak mir; ich wspólną cechą był między innymi kult tych samych bogów3. Konglomerat mirów tworzył największą jednostkę społeczno-terytorialną znaną wczesnym Słowianom wschodnim – plemię. Kronikarze wymieniają nazwy kilkunastu plemion słowiańskich. Plemieniem rządził patriarcha sprawujący praktycznie nieograniczoną władzę nad członkami plemienia i ich mieniem. W tej fazie swoich dziejów Słowianie wschodni nie mieli ani instytucji ani urzędników pełniących funkcje sądownicze lub wojskowe, a więc żadnej, nawet szczątkowej formy państwowości.
W IX wieku handel wołżański prowadzony przez Chazarów przyciągnął uwagę Normanów. Wiek IX był okresem niezwykłej ekspansji normańskiej. Ze Skandynawii prowadzili oni wyprawy łupieżcze i zdobywcze do Europy Środkowej i Zachodniej, podbili Irlandię (820), Islandię (874) i Normandię (911). W tym pierwszym okresie ekspansji część Normanów ruszyła na wschód i założyła osiedla na terytorium późniejszej Rosji.
Pierwszą kolonią skandynawską na ziemi rosyjskiej był Aldeigjuborg, twierdza nad jeziorem Ładoga. Był to znakomity punkt wypadowy do eksploracji dróg wodnych wiodących na południe, ku bogatym miastom Lewantu. Szlaki łączące Europę Północną z Bliskim Wschodem przez Ruś zyskały w tym czasie szczególne znaczenie, gdyż podboje arabskie z VIII wieku zamknęły Morze Śródziemne przed kupcami chrześcijańskimi. Z Aldeigjuborga i innych twierdz zbudowanych w pobliżu i dalej ku południowi Normanowie penetrowali w swoich płaskich, obszernych łodziach rzeki płynące na Bliski Wschód. Wkrótce odkryli tak zwany przez źródła ruskie „szlak saraceński”, czyli sieć rzek i portów łączących Bałtyk z Morzem Kaspijskim poprzez Wołgę, i nawiązali stosunki handlowe z Chazarami. Wielkie ilości arabskich monet pochodzących z IX i X wieku odkryte w całej Rosji i Szwecji dowodzą, że działalność handlowa Normanów miała duży zasięg i była bardzo ożywiona. Podróżnik arabski Ibn Fadlan pozostawił barwny opis pochówku normańskiego („ruskiego”) wodza, który widział na Wołdze na początku X wieku.
Ostatecznie „szlak saraceński” okazał się jednak dla Normanów mniej ważny niż „szlak grecki” prowadzący Dnieprem do Morza Czarnego i Konstantynopola. Tą drogą Normanowie przeprowadzili kilka najazdów na Bizancjum, zmuszając Bizantyńczyków do nadania im przywilejów handlowych. Traktaty, w których wymienia się te przywileje, przytoczone w całości w Powieści minionych lat, to najwcześniejsze dokumenty dotyczące obecności Normanów na Rusi. W IX i X wieku rozwinęła się między ruską puszczą a Bizancjum regularna wymiana handlowa, którą prowadzili normańscy kupcy-żołnierze.
Na większości podbitych ziem Normanowie prowadzili życie osiadłe, stając się władcami terytorialnymi. Na Rusi jednak postępowali inaczej. Nie interesowali się rolnictwem i zajmowaniem ziemi, woleli się skupić na handlu zagranicznym. Stopniowo opanowali wszystkie główne rzeki płynące do Morza Czarnego, wzdłuż których wznieśli twierdze. Od Słowian, Finów i Litwinów ściągali daninę w postaci towarów, na które był popyt w Bizancjum i świecie arabskim: niewolników, futer i wosku.
W IX wieku zaczęły się pojawiać na Rusi osady nowego typu; już nie małe ziemne lub drewniane warownie słowiańskich osadników, lecz warowne grody. Służyły one normańskim wodzom, ich rodzinom i drużynie. Wokół nich często wyrastały podgrodzia zamieszkane przez miejscowych rzemieślników i kupców. W pobliżu każdego grodu znajdował się cmentarz. Normanów i Słowian często grzebano w tych samych kurhanach, ale ich groby bardzo się różniły: normańskie zawierały broń, klejnoty i typowo skandynawskie narzędzia domowe, a czasem nawet całe łodzie. Wykopaliska archeologiczne dowodzą, że na Rusi istniały cztery główne rejony osadnictwa normańskiego: nad Zatoką Ryską, wokół jeziora Ładoga i wzdłuż rzeki Wołchow, na wschód od Smoleńska oraz między górną Wołgą i Oką. Zdarzały się też odosobnione osiedla, z których Könugard (Kijów) było zdecydowanie największe. Wszystkie cztery główne rejony osadnictwa normańskiego leżały przy szlakach handlowych łączących Bałtyk z Morzem Kaspijskim i Czarnym. W swoich sagach Normanowie nazywali Rosję Gardariki, czyli „królestwem grodów”.
Nie cała danina nałożona na ludność tubylczą szła na utrzymanie tych garnizonów. Jej najcenniejsza część była przeznaczona na eksport na odległe rynki, a ponieważ szlaki handlowe były niebezpieczne, Normanowie zbudowali wzdłuż nich łańcuch warownych grodów. Proces ten, rozpoczęty około 800 roku n.e., kiedy nad jeziorem Ładoga powstały pierwsze skandynawskie osiedla, został zakończony około 882 roku, gdy książę Helgi (Oleg) zjednoczył pod swoim berłem dwa punkty węzłowe „szlaku greckiego”, Holmgard (Nowogród) i Könugard (Kijów). Ten ostatni stał się siedzibą centrali handlowej. Wybrano go dlatego, że transport towarów aż do tego miasta nie nastręczał trudności, gdyż w owym czasie Normanowie całkowicie panowali nad zachodnią Rusią. Dopiero następny odcinek, z Kijowa nad Morze Czarne, był bardziej niebezpieczny, ponieważ tu roiło się od koczowników trudniących się łupiestwem.
Co roku wiosną, gdy tylko pękał lód na rzekach, daninę spławiano do Kijowa z rozproszonych punktów zbiorczych. Maj poświęcano na wyposażenie wielkiej dorocznej flotylli. W czerwcu statki załadowane niewolnikami i towarami żeglowały pod silną strażą z Kijowa w dół Dniepru. Najniebezpieczniejszą część podróży stanowiły bystrza znajdujące się od 40 do 100 kilometrów na południe od Kijowa. Cesarz Konstantyn VII Porfirogeneta pisze, że Normanowie nauczyli się pokonywać pierwsze trzy progi, ale po dotarciu do czwartego musieli wyładowywać towary i kontynuować podróż pieszo. Łodzie miejscami ciągnięto, miejscami niesiono. Część Normanów pomagała nieść ładunek, inni pilnowali niewolników, jeszcze inni wypatrywali nieprzyjaciela i w razie ataku odpierali go. Po pokonaniu ostatniego progu flotylla była w miarę bezpieczna, a towary mogły być ponownie załadowane na łodzie. Dlatego Kijów miał tak duże znaczenie i dlatego został wybrany na stolicę normańskiego handlu na Rusi. Miasto pełniło podwójną funkcję: głównego składu daniny zbieranej na całej Rusi i portu, z którego transportowano ją pod eskortą do miejsca przeznaczenia.
Tak oto, niemal jako produkt uboczny handlu międzynarodowego między dwoma obcymi ludami, Normanami i Grekami, powstało pierwsze państwo wschodniosłowiańskie. Suwerenną władzę nad warownymi grodami i otaczającymi je ziemiami objęła dynastia chlubiąca się pochodzeniem od na wpół legendarnego księcia skandynawskiego o imieniu Hroerekr, czyli Roderick (Riurik w kronikach ruskich). Głowa tej dynastii, wielki książę, urzędował w Kijowie, podczas gdy jego synowie, krewni i najważniejsi wojowie zarządzali prowincjonalnymi miastami.
Państwo kijowskie było jednak czymś zupełnie innym od organizacji terytorialnej znanej z normańskiej historii Francji, Anglii czy Sycylii. Państwo normańskie na Rusi przypominało raczej wielkie kupieckie przedsiębiorstwa z siedemnasto- i osiemnastowiecznej Europy, takie jak Kompania Wschodnioindyjska czy Kompania Zatoki Hudsona. Zostały one utworzone w celach ekonomicznych, ale z powodu braku administracji na obszarze swojej działalności przyjęły na siebie zadania quasi-państwowe. Wielki książę był par excellence kupcem, a jego księstwo miało charakter przedsiębiorstwa handlowego, złożonego z luźno powiązanych ze sobą miast, których garnizony zbierały daninę i w dość bezwzględny sposób utrzymywały porządek. Książęta byli całkiem niezależni od siebie. Wraz ze swymi drużynami normańscy władcy Rusi tworzyli odrębną kastę. Mieszkali osobno, swoich ludzi sądzili według specjalnych praw, a ich szczątki grzebano w oddzielnych grobach. Administracja normańska działała w sposób bardzo niedbały. Zimą książęta w otoczeniu swoich drużyn udawali się na wieś, aby organizować dostawę daniny i wymierzać sprawiedliwość.
Dopiero w XI wieku, kiedy państwo kijowskie zaczęło słabnąć, w większych miastach pojawiła się instytucja zgromadzenia ludowego, czyli wiecu (wiecze). Zgromadzenia te, złożone ze wszystkich dorosłych mężczyzn, służyły księciu radą w ważnych sprawach politycznych. W Nowogrodzie i Pskowie wiecom udało się nawet przejąć władzę ustawodawczą i zmusić książęta do wykonywania swoich postanowień. Ale pomijając te dwa przypadki, stosunek między księciem a wiecem pozostał nieokreślony i nieformalny. Z pewnością nie można twierdzić, że ludność Rusi Kijowskiej wywierała jakikolwiek wpływ instytucjonalny na elitę rządzącą, a już najmniej w IX i X wieku, kiedy wiece jeszcze nie istniały. W złotym okresie państwowości kijowskiej władzę sprawowano tak jak w przednowoczesnym przedsiębiorstwie handlowym i nie była ona ograniczona ani prawem, ani wolą ludności.
O stosunku Normanów do ich ruskich posiadłości najwymowniej świadczy fakt, że nie wypracowali oni mechanizmu sukcesji. W IX i X wieku kwestię tę rozwiązywano siłą: po śmierci władcy kijowskiego książęta zaciekle walczyli między sobą i dopóki zwycięzca nie osiadł na tronie, wszelkie pozory jedności państwowej znikały. Później podejmowano wiele nieudanych prób, aby ustalić zasady następstwa tronu. Przed śmiercią w 1054 roku wielki książę Jarosław podzielił państwo między pięciu synów, prosząc ich usilnie, aby „słuchali” się najstarszego, któremu powierzył Kijów. Metoda ta jednak nie zapobiegła konfliktom dynastycznym. Później książęta kijowscy odbywali narady, podczas których omawiali, a niekiedy rozwiązywali spory, włącznie z terytorialnymi.
Uczeni od dawna spierają się, czy na Rusi Kijowskiej obowiązywał jakiś system sukcesji, a jeśli tak, to jakie były jego zasady. Historycy dziewiętnastowieczni, w czasach gdy filozofia Hegla miała przemożny wpływ na historiografię, uważali, że Ruś Kijowska znajdowała się w przedpaństwowej fazie rozwoju dziejowego, w której królestwo i składające się nań miasta należały do całej dynastii. Sukcesja odbywała się na zasadzie starszeństwa, zgodnie z którą najstarszemu przypadał Kijów, a młodsi, w kolejności, obejmowali władzę w miastach prowincjonalnych.
Tę tradycyjną teorię zakwestionował na początku XX wieku Aleksandr Priesniakow, który twierdził, że książęta kijowscy traktowali państwo jako niepodzielną całość i walczyli między sobą o władzę nie w poszczególnych miastach, ale w całym księstwie. Część dzisiejszych uczonych przychyla się do zmodyfikowanej wersji dawnej teorii rodowej. Zgodnie z nią książęta kijowscy przejęli zwyczaje koczowniczych plemion tureckich, takich jak Pieczyngowie, z którymi utrzymywali stały kontakt i u których porządek starszeństwa miał charakter poziomy, a nie pionowy – tron przechodził więc z brata na brata, a nie z ojca na syna. Jednakże niezależnie od tego, jaki system sukcesji teoretycznie przyjęli ruscy Normanowie i ich następcy, w praktyce nie stosowali żadnego. W rezultacie państwem kijowskim wciąż wstrząsały konflikty wewnętrzne podobne do tych, które doprowadziły później do rozpadu imperium Czyngis-chana. Jak dowiódł Henry Maine, brak primogenitury jest cechą charakterystyczną władzy i własności w przedindywidualistycznej i przedpublicznej fazie rozwoju społecznego. Normanowie traktowali Ruś jako wspólną własność dynastyczną, a nie własność jednego członka lub gałęzi rodu, co świadczy, że nie mieli jasnej koncepcji władzy politycznej i pojmowali ją w kategoriach prywatnych, a nie publicznych.
Normanowie nigdzie nie oparli się asymilacji i również pod tym względem ich ruska gałąź nie stanowiła wyjątku. Jako lud rozbójników, wyrosłych w zacofanym kraju gdzieś na peryferiach cywilizowanego świata, wszędzie ulegali wpływom kultury plemion, które podbijali siłą oręża. Normanowie kijowscy zeslawizowali się w połowie XI wieku, czyli mniej więcej wtedy, gdy Normanowie we Francji ulegli galicyzacji. Ważnym czynnikiem asymilacji było przejście na prawosławie, czego skutkiem stało się między innymi przyjęcie języka staro-cerkiewno-słowiańskiego, stworzonego przez misjonarzy bizantyńskich. Używanie tego języka we wszystkich dokumentach pisanych, świeckich i kościelnych, przyczyniło się znacznie do zatracenia przez normańską elitę tożsamości etnicznej. Innym czynnikiem asymilacji były małżeństwa ze słowiańskimi kobietami i stopniowe przenikanie rodzimych wojów do niegdyś czysto skandynawskich drużyn. W traktacie zawartym między książętami kijowskimi a Bizancjum w 911 roku wszyscy kijowscy sygnatariusze nosili imiona skandynawskie (np. Ingjald, Farulf, Vermund, Gunnar). Imiona te uległy później slawizacji lub zostały zastąpione słowiańskimi, przez co w kronikach ruskich (których pierwszy kompletny tekst pochodzi z 1116 roku) imiona normańskie występują już w postaci słowiańskiej; Helgi jest więc Olegiem, Helga Olgą, Ingwarr Igorem, a Waldemar Władimirem.