Rozmowy pierwszego dnia. W kierunku sensu i odczuwania - Maciej Biskup OP - ebook

Rozmowy pierwszego dnia. W kierunku sensu i odczuwania ebook

Maciej Biskup OP

3,0

Opis

Dołącz do rozmowy, która trwa

 

Kobieta, z której wypędzono siedem złych duchów; apostoł, który zaparł się Mistrza; uczeń, który zwątpił oraz fanatyk gotów zabić w imię wiary – to między innymi oni spotkali się z Chrystusem niedługo po tym, jak „Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia”. Ojciec Maciej Biskup wczytuje się w treść ich rozmów ze Zmartwychwstałym, uzmysławiając nam, że one wcale się nie skończyły. Przekonuje, że wszyscy – nie tylko Maria Magdalena, Piotr, Tomasz czy Szaweł – są zaproszeni do tego, by wejść dziś w dialog z Tym, który umarł, zmartwychwstał i jest zawsze z nami.

W swoich medytacjach podpowiada, jak doświadczyć spotkania pierwszego dnia, dzięki któremu można stać się świadkiem żyjącego i bezwarunkowo kochającego Chrystusa oraz na nowo odnaleźć sens życia i odzyskać dla niego serce.

 

Świadek to ktoś, kto uwierzył, że „wystarczy mu łaski” w spotkaniu ze swoją kruchością i w konfrontacji z cierpieniem, także oko w oko z Ukrzyżowanym... Przyjęta bezbronność, kruchość i lęk, naprzeciw którym wychodzi Zmartwychwstały, stają się najistotniejszymi warunkami chrześcijańskiej odwagi w dawaniu świadectwa. To one otwierają na Chrystusa i czynią podatnymi na przyjęcie strumienia Jego mocy.

 

Maciej Biskup (ur. 1972),dominikanin. Obecnie jest przeorem klasztoru w Łodzi. Ważne są dla niego kwestie dialogu ekumenicznego i dialogu z judaizmem. Wchodzi w skład Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. W Wydawnictwie WAM opublikował Nieostatnie kuszenie. Jak przetrwać noc KościołaRozmowy ostatniej godziny. Dramat Boga i człowieka w sześciu odsłonach oraz Sztukę uważności.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 117

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Maciej Biskup OP

Rozmowy pierwszego dnia

W kierunku sensu i odczuwania

MOWA PUSTEGO GROBU

Z Ewangelii według św. Jana (21,1–9)

Pierwszego dnia tygodnia, wczesnym rankiem, kiedy było jeszcze ciemno, przyszła do grobu Maria Magdalena i zobaczyła kamień odsunięty od grobowca. Pobiegła więc i przyszła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus miłował. Powiedziała do nich: Zabrali Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położyli. Wyszedł więc Piotr i ten drugi uczeń, i udali się do grobu. Biegli razem, lecz ten drugi uczeń wyprzedził Piotra i pierwszy przybył do grobu. Nachylił się i zobaczył leżące płótna, jednak nie wszedł do środka. Przyszedł także Szymon Piotr, który z nim podążał, i wszedł do grobowca. Zobaczył leżące płótna oraz chustę, która była na głowie Jezusa. Nie leżała ona z płótnami, ale była zwinięta oddzielnie, na jednym miejscu. Wówczas wszedł również ten drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu, zobaczył i uwierzył. Jeszcze bowiem nie rozumieli Pisma, które mówi, że On musi powstać z martwych. Następnie uczniowie po­­wrócili do siebie.

Pragnienie spotkania. Pragnienie Marii Magda­leny idącej do grobu, by namaścić ciało Jezusa. Tej ostatniej posługi nie mogła dopełnić z powodu rozpoczętego w chwili Jego śmierci szabatu. Prag­nie­nie Piotra biegnącego, by usłyszeć słowo prze­­­ba­czenia od Tego, który sam mu mówił, że bratu należy przebaczyć aż siedemdziesiąt siedem razy. Czyż Piotr nie był dla Jezusa jak brat? Tęsknota Jana, który na ostatniej wieczerzy trwał oparty o pierś Jezusa, zasłuchany w rytm Jego serca. Ca­­łym sobą przylgnął do testamentu Mistrza, który mó­­wił uczniom, że „umiłował swoich w świecie, i to umi­­­łował ich do końca” (J 13,1). Słowa „do koń­ca” nosił w sobie jako obietnicę i nadzieję na to, że Mi­­­­­­łość nie może ustać. Trwał ufnie pod krzyżem, a teraz pierwszy przybiegł do grobu. Głęboko wierzył w słowa Nauczyciela, przypominając Samuela, który „nie pozwolił, aby nie spełniło się żadne z jego [Boga] słów” (1 Sm 3,19). Nadzieja uczniów na po­nowne spotkanie była więc silniejsza niż śmierć. Gdy czytamy, jak zbolali i zdruzgotani śmiercią pośpiesznie biegną do miejsca, gdzie złożono grobu ich Pana, to możemy domyślać się i wczuć w to, z jaką ufnością oczekują ponownego spotkania z Nim.

Pożądaj tej jasności, tego źródła, tego światła, którego nie znają jeszcze wasze oczy. Aby je ujrzeć, przygotowuje się oko wewnętrzne, aby z niego zaczerpnąć, płonie wewnętrzne pragnienie. Biegnij do źródła, pożądaj źródła. Nie zwalniaj biegu, biegnij ochoczo, pożądaj źródła… Pragnij biec do źródła: Bóg bowiem może was orzeźwić i wypełnić pragnienia tego, który doń zdąża [...]6.

A sam Rabbuni? On, Pierwszy pośród synów ludz­­­kich, zasiadający po prawicy Ojca, a wybrał ostatnie miejsce – krzyż i Szeol. On, Źródło życia, a poszedł spocząć do krainy umarłych, z którymi już nikt z żyjących się nie liczy: „W Nim też poszedł [Bóg Ojciec] i ogłosił ocalenie duchom zamkniętym w więzieniu, nieposłusznym wówczas, gdy Bóg wyczekiwał cierpliwie za dni Noego, kiedy była budowana arka” (1 P 3,19). Bóg zajął w Chrystusie ostatnie miejsce tego świata, bo „Jezus jest wszędzie tam, gdzie są «potrzebujący» – i wszędzie tam oni (i On w nich) są dla nas «okazją», otwartą bramą do Ojca. A gdzie nie ma Jezusa? Nie ma Go tylko w jednym miejscu: czyli w tych i z tymi, którzy sami siebie uważają za sprawiedliwych, widzących, którzy wykluczają innych, a ze słów Jezusa czynią bramy, strzegąc je lękliwie, i choć sami do niej nie wchodzą, innym wejść nie pozwalają”, jak pisał ksiądz Tomáš Halík w książce Dotknij ran7.

W Jego zmartwychwstaniu nie ma nic spektakularnego. Stąd wpierw zstępuje do piekieł, co wyznajemy w Składzie Apostolskim, bo tam nie spotka się z poklaskiem, który wyrażają wyłącznie żywi, liczący na zauważenie i docenienie. Nieprzypadkowo w tradycji wschodniej podstawową ikoną okresu zmartwychwstania jest ikona Anastatis (Zstąpienie do piekieł).Syn posłuszny Ojcu, w którego ręce złożył swe życie, zstępuje do Szeolu i czeka jak każdy potomek Adama. Powstał z martwych też nie swoją mocą, ale „Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia” (Dz 10,40), wskrzesił w milczeniu, tak jak w czasie stworzenia świata „Słowo od Ojca wyszło w milczeniu” (św. Ireneusz). W milczeniu wraca do żywych: „Dobrze jest czekać w milczeniu zbawienia od PANA” (Lm 3,26). Nie ma tu miejsca na jakąkolwiek demonstrację siły wobec tych, którzy nie uwierzyli i poniżyli Syna Bożego. To triumf nad grzechem i śmiercią, ale nie nad człowiekiem. Jedynymi świadkami są aniołowie.

I właśnie taki czekający, spragniony pomocy od Ojca, czeka na tych, którym Duch udzieli tej samej ufności. Ukazuje się tym, którzy Go szukają i pragną spotkać. Porusza serca uczniów, bo „tylko serce mo­­że ujrzeć Słowo”, aby „ciało dostrzec i oczami ciała” (św. Augustyn). Nad pustym grobem Jezus ćwiczy uczniów i wzmaga tęsknotę, ukazując się wpierw jako ogrodnik i wędrowiec. Uczniowie muszą po zmartwychwstaniu doświadczyć swoistej metanoi według Ducha, by Chrystusa rozpoznać „w innej postaci”. To postać Oblubieńca, który po zaślubieniu się z ludzkością na krzyżu wraca z wesela u Ojca, by zasiąść do stołu z uczniami: „Niech wasze biodra będą przepasane, a lampy zapalone. I wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana powracającego z wesela, żeby mu zaraz otworzyć, kiedy przyjdzie i zapuka. Szczęśliwi ci słudzy, których pan, gdy nadejdzie, za­­stanie czuwających. Zapewniam was, przepasze się, posadzi ich przy stole, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy nadejdzie o drugiej, czy o trzeciej straży, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie” (Łk 12,35–38).

Zmartwychwstanie, wolne od taniego happy endu, nie usuwa dramatyzmu: Maria Magdalena szuka Pana z płaczem, a uczniowie są zatrwożeni i wylękli. Zmartwychwstały ukazuje się z zapisaną na ciele bolesną historią – swojej męki i śmierci. Chrystus nie zaprzecza, że jest ból, że są łzy, że był grzech i śmierć, ale zarazem głosi przezwyciężenie zła przez miłość. Trzeba przejść przez Wielki Piątek, by wbiec w poranek wielkanocny. Przy umierającym Mistrzu nie było większości uczniów, stąd w pustym grobie muszą równocześnie dojrzeć i śmierć, i życie. Tak jak Eucharystia będzie obchodzona przez uczniów Jezusa jako pamiątka Jego śmierci i zmartwych­wstania, tak każdy uczeń musi być świadkiem nie tylko Zmartwychwstałego, ale i Ukrzyżowanego. Jan i Maria Magdalena byli pod krzyżem świadkami śmierci. Zabrakło Piotra, więc może dlatego z braterską miłością są przy nim, gdy dotyka atrybutów śmierci: pustego grobu, leżącego płótna i chusty, która była na głowie Jezusa? Jezus mówił im na ostatniej wieczerzy o nowym przykazaniu, które te­­raz mogą w mocy Ducha dającego życie wypełnić: „Będziecie Mnie szukać, ale jak powiedziałem Żydom, tak i wam teraz mówię: Dokąd Ja idę, wy przyjść nie możecie. Nowe przykazanie wam daję, abyście się wzajemnie miłowali. Jak Ja was umiło­wałem, tak i wy miłujcie jedni drugich. Po tym wszyscy poznają, że jesteście Moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. […] Zapytał Go Szymon Piotr: Panie, dokąd idziesz? Jezus odpowiedział: Dokąd Ja idę, ty teraz ze Mną iść nie możesz, ale pójdziesz później” (J 14,33–36).

Szukają ciała Jezusa, ale za chwilę sam Duch Je­zusa zmartwychwstałego im objaśni, gdzie i jak Go szukać. Przykazanie miłości im wszystko wy­jaśni. Nie w pojedynkę, jak tego próbował Piotr, któ­­­ry sam chciał obronić Mistrza. Nie z obojętnością, jak wówczas, gdy pozostawiono Judasza samego w ciemności. Żaden z pozostałych uczniów za nim nie pobiegł! A przecież także Judaszowi Jezus podał kawałek chleba – cząstkę płomiennej miłości, którą tamten zabierze ze sobą w swoją nieszczęsną noc (J 13,26). Tymczasem chrześcijanin to z istoty i definicji człowiek, który ma siostry i braci. Królowanie Jezusa polega zasadniczo na przynależności. On sam ją ukazał przez wcielenie i Paschę. Przynależy do nas, ludzi, w sposób nieodwołalny.

Emmanuel Levinas pisał:

Jestem odpowiedzialny za bliźniego, nie czekając na jego wzajemność. […] Od momentu, gdy bliźni patrzy na mnie, jestem za niego odpowiedzialny, nie będąc nawet zmuszonym wziąć za niego odpowiedzialności; jego odpowiedzialność spada na mnie. Jest to odpowiedzialność, która wykracza poza to, co czynię, […] jestem odpowiedzialny za jego własną odpowiedzialność8.

Teraz więc Piotr i Jan – tak jak i wcześniej, gdy byli posyłani przez Jezusa „po dwóch” – zaufawszy słowom Miriam z Magdali, solidarnie biegną ra­zem do grobu, wierni słowom Mistrza: „Trwajcie w Mojej miłości” (J 15,9). To jest nie tylko kwestia jakiegoś imperatywu etycznego przekazanego przez Je­­­­zusa, ale przede wszystkim Jego obietnica, której człowiek potrzebuje najbardziej. Każdy z nas tęskni za trwaniem, za wiernością własną i innych. Tęsknimy za tym, żeby nikt nas nie zawiódł. Nieobecność rani najmocniej. W głębi serca chcielibyśmy nikogo nie zostawić, nikim się nie zgorszyć, ale trwać jeden przy drugim do końca. I tęsknimy tak­­że za tym, żeby nami nikt się nie zgorszył, nie znudził, nie odszedł. Imię Jezus – JHWH zbawia – jest wypełnieniem tej obietnicy zawartej w Imieniu Boga: „Jestem, który Jestem”. Jezus nie „bywa” w naszym życiu. On jest przy nas, bo trwa w Ojcu i pragnie, byśmy się całymi sobą zanurzyli w tym wiernym trwaniu: „Trwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. Tak jak latorośl nie może sama przynieść owocu sama z siebie, jeśli nie pozostaje w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we Mnie nie będziecie trwać” (J 15,4). Martin Buber, żydowski filozof dialogu, pisał: „Dopóki ktoś zbawia się tylko w swej jaźni, dopóty nie może dać światu ani miłości, ani cierpienia, nie ma z nim do czynienia. […] tylko wtedy, gdy kochamy świat prawdziwy, który nigdy nie chce dać się usunąć – i kiedy naprawdę kochamy go w całej jego grozie – mamy odwagę objąć go ramionami naszego ducha i nasze dłonie spotykają dłonie, które go trzymają”9.

Maria Magdalena, Piotr, Jan… biegną do grobu, by w jego otchłani, jak w lustrze, dostrzec to, co sami w tych dniach paschalnych pogrzebali. Muszą przeżyć żałobę po własnych stratach, szczególnie tych związanych z relacjami, i oczyścić się z zamykającego w przeszłości żalu i smutku. Przy grobie Jezusa chrześcijanie uczą się akceptacji faktu śmierci, złożenia do grobu i zasunięcia kamienia na tym wszystkim, co wydaje się ważne i konieczne, niezbędne dla samorealizacji. Rezygnacja z wielu rzeczy, które mogłyby nadać człowiekowi pewną tożsamość, otwiera drogę do przyjęcia, tego, co nieutracalne – ukrytej w głębi serca godności. To godność córek i synów, którzy przez chrzest jednocześnie są pogrzebani w Chrystusie i w Nim powstali do życia. Ten niezmywalny charakter chrztu uzdalnia do tego, by tak jak Maria Magdalena, Jan i Piotr w pustym grobie zobaczyć nie tylko nieobecność zmarłego, ale także „czytać ten ślad”, który pozostawił Zmartwychwstały, i wyruszyć w stronę Jego obecności. „Człowiek staje się Ja w relacji do Ty. Naprzeciw pojawia się i znika, wydarzenia relacji zagęszczają się i rozpraszają, a w tej przemienności rośnie świadomość niezmiennego partnera, świa­domość Ja”, jak pisał Martin Buber10.

Nie można się zatrzymać przy grobie. A jest to pokusa bardzo realna. Pozwolę sobie tutaj przywołać przejmujący, mądry życiowo i głęboko chrześcijański list biskupów polskich w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej:

Sposób przeżywania przez nas rozstania objawia nam sa­­­mym, kim właściwie jesteśmy; chrześcijanami czy poganami? Joseph Ratzinger w książce Śmierć i życie wieczne pisał:

„O człowieczeństwie człowieka decyduje jego postawa wobec cierpienia. […] Odpowiedź człowieka może być dwojaka: Może być nią opór, próba zdobycia mimo wszystko autonomicznej władzy – a więc przyjęcie postawy rozpaczliwego, gniewnego buntu. Ale odpowiedzią może też być powierzenie się tej innej Mocy, ufne poddanie się jej kierownictwu bez lękliwego oglądania się na siebie”. Zewnętrzne przejawy bólu z powodu trudnego doświadczenia są normalnymi, ludzkimi reakcjami. Ważne jednak, abyśmy się na nich nie zatrzymali i uczynili jeden krok dalej – krok wiary, tzn. powierzyli Panu Bogu bolesną rzeczywistość oraz siebie samych (por. Łk 23,46a). Dopiero wtedy cierpienie nie tylko nie będzie nas niszczyć, ale uczyni nas bogatszymi wewnętrznie. […] Właściwe granice żałobie wyznacza miłość. Lecz cmentarz nie może stać się naszą świątynią ani naszym domem. Nie pomożemy zmarłym, zatrzymując się w nieskończoność przy grobie. Nie odnajdziemy tam naszych bliskich, ponieważ oni przeszli już do wieczności i odtąd miejscem spotkania z nimi jest wiara i ufna modlitwa, a także podjęcie ideałów ich życia. Natomiast samo doświadczenie żałoby może zaowocować naszą większą dojrzałością duchową. Śmierć ukazuje nam, jak kruche jest wszystko to, w czym dotąd pokładaliśmy nadzieję: życie, zdrowie, miłość drugiego człowieka, dobra materialne, dokonania. Utrata tego, co przemijające, może otworzyć nas na poszukiwanie głębszych motywacji życia, mocniejszych podstaw ludzkiego szczęścia i powodzenia, a w konsekwencji ukierunkować na samo Źródło mocy i życia – na Boga, który w Jezusie mówi nam: „Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!” (Mt 14,27)11.

Byłem na dole

W samej pieczarze

Na samym dole

Gdzie mórz są dna.

Głębiej niż Jonasz

Głębiej niż ryba

Nikt nie był głębiej

Niż byłem ja.

Zaszedłem głębiej

Niż kopalń sztolnie

Głębiej niż diament

Niż kruszców piach

Na samym dole

Byłem jak diabeł

Nawet on nie był

Głębiej niż ja.

[…]

Nie ma znaczenia

Jak mnie umęczą

Gdzie mi grób znajdą

To bez znaczenia

Jakże bezsilne ich nieprawości

Dotknąłem bowiem

Wiary korzenia.

[…]

I gdy myśleli

Że już nie wrócę

Że koniec

W piekle chyba utkwiłem

Wtedy na powrót

Ciało przybrałem

Z głębin wyszedłem

W dzwon uderzyłem

Thomas Merton, Na samym dole12

PRZYPISY

6Św. Augustyn, Hom. in Psal. 41,2n., [w:] Karmię was tym, czym żyję, opr. M. Starowieyski, Warszawa 1984, s. 5.

7T. Halík, Dotknij ran, tłum. A. Babuchowski, Kraków 2012, s. 41.

8E. Levinas, Etyka i Nieskończony, tłum. B. Opolska-Kokoszka, Kraków 1991, s. 54 i n.

9M. Buber, Ja i Ty, tłum. J. Doktór, Warszawa 1992, s. 98.

10M. Buber, O Ja i Ty, tłum. B. Baran, [w:] Filozofia dialogu, red. B. Baran, Kraków 1991, s. 52.

11Słowo Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski na pierw­­­szą rocznicę katastrofy smoleńskiej – 10.04.2011 r.; za: www.archidiecezja.wroc.pl/pliki/rocznica_10042011.pdf, dostęp: 4 stycznia 2024.

12T. Merton, Na samym dole, [w:] tenże, Wybór wierszy, tłum. T. Sławek, Kraków 1986, s. 42 i n.

Spis treści

WPROWADZENIE

MOWA PUSTEGO GROBU

APOSTOŁKI APOSTOŁÓW

MARIO!

ZBYT NIECZUŁEGO SERCA

Déjà vu NAD JEZIOREM GENEZARET?

JEŚLI NIE DOTKNĘ RAN

„KTO TY JESTEŚ, PANIE?”

I NA „KONIEC” ÓSMY DZIEŃ

PRZYPISY

© Wydawnictwo WAM, 2024

© Maciej Biskup OP, 2024

Opieka redakcyjna: Joanna Pakuza

Redakcja: Agnieszka Komorowska

Korekta: Malwina Kozłowska

Projekt okładki: Dominik Wicher

Skład: Dawid Adrjanczyk

ePub e-ISBN: 978-83-277-3758-8

Mobi e-ISBN: 978-83-277-3759-5

Fragmenty Pisma Świętego w tłumaczeniu Biblii Ekumenicznej

Za zgodą Przełożonego Polskiej Prowincji Dominikanów, Łukasza Wiśniewskiego OP, prowincjała, Warszawa, 22 lutego 2024 r., Reg. Prow. 88/24

WYDAWNICTWO WAM

ul. Kopernika 26•31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200

e-mail: [email protected]

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255

e-mail: [email protected]

KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260•fax 12 629 34 96

www.wydawnictwowam.pl