Sekretne motywy lorda Sinclaira - Temple Lara - ebook

Sekretne motywy lorda Sinclaira ebook

Temple Lara

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Lord Lucas Sinclair powinien wyrzucić ten dziwaczny liścik, a jednak posłuchał tajemniczego wezwania. Na miejscu spotkania zastaje pannę Olivię, rozgorączkowaną entuzjastkę teorii spiskowych. Nie zamierza słuchać jej opowieści, nie życzy sobie śledztwa w sprawie śmierci ojca. A gdy jeszcze dowiaduje się, że Olivia pozyskuje informacje, udając medium, najchętniej wsadziłby ją do powozu i odwiózł do domu. Jednak Olivia jest uparta, wie, że wrodzona ciekawość każe Lucasowi przynajmniej sprawdzić, na ile wiarygodne są jej podejrzenia...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 257

Oceny
4,3 (10 ocen)
6
2
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Natalia-87

Z braku laku…

Nie wiem co z tą książką nie tak niby fabuła ok, ale jakoś ciężko się ją czytało. Nie wiem nawet czy mam ochotę sięgać po kolejna z serii
00

Popularność




Lara Temple

Sekretne motywy lorda Sinclaira

Tłumaczenie:

Aleksandra Tomicka-Kaiper

Tytuł oryginału: The Earl’s Irresistible Challenge

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills&Boons, an imprint of HarperCollins Publishers, 2018

Redaktor serii: Grażyna Ordęga

Opracowanie redakcyjne: Grażyna Ordęga

© 2018 by Ilana Treston

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2023

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Romans Historyczny są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-276-9337-2

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek

Cudownym, hojnym, twórczym i wspaniałym paniom z grupy Unlaced Historical Romance – jesteście moją zastępczą rodziną w Romansolandii, a mój mały świat jest o wiele bogatszy, od kiedy Was znalazłam…

Rozdział 1

Krew dudniła Olivii w uszach, odbijając się echem w pustce kościoła pod wezwaniem świętej Małgorzaty. Celowo wybrała godzinę, kiedy w kościele mogło być niewiele osób, ale nie spodziewała się, że będzie pusty. I ciemny.

Z pewnością gdyby zawołała, ktoś by usłyszał, prawda? Hans Town nie było modną częścią Londynu, ale za to szacowną. A może najlepiej było po prostu podkulić ogon i uciec…

Za późno.

Mężczyzna wyłonił się z ciemności na dalekim końcu nawy. Obszerny płaszcz unosił się wokół niego jak skrzydła. Nie zdziwiła się, że nazywali go Grzesznym Sinclairem. Kiedy ruszył w jej stronę szybkim, płynnym ruchem, a ona zauważyła jego czarne jak smoła włosy i wyraziste rysy, zrozumiała to przezwisko.

– Panie Sinclair, dziękuję za przybycie – powiedziała, gdy zatrzymał się przed nią, wyciągając z kieszeni płaszcza kartkę papieru.

– Nie dziękuj, to nie jest wizyta towarzyska. To pani wysłała tę osobliwą notatkę?

– Tak. Lordzie Sinclair…

– Czego chcesz i dlaczego, do diabła, musiałaś wybrać tak niewygodną lokalizację?

– Jest wygodna dla mnie. Lordzie Sinclair, ja…

– Nie widziałem tu innego powozu. Jak pani przyjechała?

Zamrugała. Nawet nie zaczęła, a już traciła kontrolę nad sytuacją.

– Jakie to ma znaczenie? Lordzie Sinclair, ja…

– To ma znaczenie, ponieważ wolę wiedzieć, z czym mam do czynienia, kiedy spotykam się z głupią panną w pustym kościele pośrodku niczego. Jeśli to jakiś plan, by mnie usidlić, powinienem cię ostrzec, że pomyliłaś się w doborze ofiary…

Zakłopotanie Olivii zniknęło.

– Myślisz, że sprowadziłam cię tutaj, żeby cię usidlić? Boże, jest pan taki próżny!

Jego oczy zwęziły się, a ona poczuła strach. Być może drwina nie była najlepszym pomysłem.

– Lordzie Sinclair… – zaczęła ponownie i zawahała się. Wzięła kolejny głęboki oddech. – Lordzie Sinclair.

– Znam swoje imię – powiedział niecierpliwie. – Aż nazbyt dobrze. Przestań je powtarzać i przejdź do sedna.

– Mam pewne informacje na temat twojego ojca.

– Tak jak ja, i bardzo niewiele z nich jest dobrych. Co z tego?

– Mam dowody, które rzucają nowe światło na okoliczności jego śmierci. Możliwe, że nie wszystko było tak, jak się to przedstawia.

– Podnieś woalkę.

– Dlaczego?

– Ponieważ lubię widzieć twarze ludzi, którzy mnie okłamują.

Olivia zawahała się. Po chwili podwinęła gruby koronkowy welon przymocowany do kapelusza. Ciemne oczy Sinclaira studiowały jej twarz z lekką kpiną i wzgardą.

– Nie wyglądasz na głupią. A teraz zacznijmy od nowa. Dlaczego mnie tutaj wezwałaś?

– Mówiłam ci, że mam pewne informacje na temat okoliczności śmierci twojego ojca.

– Rozumiem. A czego chcesz w zamian za te tak zwane informacje?

Zawahała się.

– To zależy.

– Niezbyt mądre podejście do negocjacji. Powinnaś od razu określić, ile są warte twoje kłamstwa. Albo ile jestem według ciebie wart ja.

– Ale właśnie to próbuję ustalić.

Roześmiał się, niskim ciepłym śmiechem, który jednak jej nie uspokoił.

– Chcesz listę moich aktywów? Jesteś zdecydowanie najbardziej nieudolną szantażystką, z jaką się spotkałem, moja droga, a spotkałem już kilkoro.

– Nie mówiłam o twojej zasobności – odpowiedziała chłodno. Wiedziała, że będzie trudnym rozmówcą, ale nie przewidziała, że również irytującym. Nie była wcale pewna, czy chce mieć do czynienia z tym człowiekiem.

– Przychodzi mi do głowy tylko jedna dziedzina, w której mogłabym się przydać, ale jest tu trochę zimno. Mam powóz czekający na zewnątrz, więc jeśli chcesz…

– Nie, nie chcę! – wykrzyknęła, nie mogąc powstrzymać irytacji. Naprawdę, gdyby tylko był cicho przez chwilę i pozwolił jej pomyśleć. Wiedziała, że nic dla niego nie znaczy, ale spodziewała się trochę większego zainteresowania jej historią. Czy naprawdę w ogóle go nie obchodziła? Skoro tak, nie było sensu kontynuować. Tyle że ona bardzo potrzebowała pomocy. Mercer, jej zarządca, był skarbem, ale działał tylko wtedy, gdy mówiono mu dokładnie, co ma robić, a ona nie wiedziała, w którą stronę go skierować.

– Czy jesteś pewna? Jesteś urokliwa, nie miałabym nic przeciwko temu, żeby zobaczyć, jak daleko…

– Och, czy mógłbyś być cicho? Muszę się skupić. Nie miałam pojęcia, że będziesz tak irytujący!

Przynajmniej to wymazało kpiący uśmiech z jego twarzy. Czekała na gniew, żałując, że nie trzymała języka za zębami, ale on tylko ujął ją za łokieć, kierując w stronę wyjścia.

– Chodź ze mną.

– Nie, puść mnie!

Jej zmieszanie przerodziło się w panikę. Wyrwała rękę z jego uścisku. Podniósł ręce i zrobił krok do tyłu.

– Uspokój się. Nie skrzywdzę cię, ale tu jest za zimno. Jeśli chcesz ze mną porozmawiać, możesz to zrobić w powozie. Jeśli nie, to dobranoc.

Jego słowa były spokojne, ale szybki krok, gdy kierował się do wyjścia, dawał do zrozumienia, że nie żartował. Olivia wpatrywała się w jego oddalającą się postać z nienawiścią, która ją zdumiewała. Kusiło ją, by zacząć krzyczeć, ale zamiast tego napełniła płuca zimnym powietrzem, opuściła woalkę i ruszyła za lordem Sinclairem.

Dotarła do drogi i przez chwilę pomyślała, że jest za późno, ale wtedy zobaczyła powóz na wąskiej uliczce obok kościoła. Sinclair bez słowa otworzył drzwi powozu.

Musiała być szalona, skoro rozważała wejście do powozu z Grzesznym Sinclairem. Szalona, zdesperowana albo głupia. Cóż, była zdesperowana.

– Lordzie Sinclair, czy moglibyśmy…

Westchnął i wsiadł do powozu.

Chwyciła spódnice i poszła w jego ślady. Po wejściu do środka wcisnęła się tak daleko w kąt, jak tylko mogła. Rzucił w jej stronę pled.

– Przestań się zachowywać jak wściekły kociak. Przykryj się, zanim zamarzniesz. Twój płaszcz jest nieodpowiedni na taką pogodę. Masz dziesięć minut, żeby opowiedzieć swoją historię.

Złożyła ręce i zaczęła:

– Mój ojciec chrzestny, Henry Payton, został znaleziony martwy. Konstabla wezwała kobieta o nazwisku Marcia Pendle, która twierdziła, że jest kochanką Henry’ego i że zmarł podczas… No cóż, w łóżku. Wiem jednak, że nie jest ona szacowną wdową, za jaką się podaje, ale kurtyzaną w lokalu na Catte Street . Zapłacono jej za złożenie tego oświadczenia. Jestem pewna, że nie była kochanką mojego ojca chrzestnego.

–To lojalne z twojej strony, choć naiwne. Ale jak ta nikczemna, choć banalna historia ma się do mojego ojca?

– Cóż, nie ma, nie bezpośrednio. Przynajmniej na razie nie. Ale wśród rzeczy, które mój ojciec chrzestny zostawił w wynajętym domu, gdzie zmarł, były listy napisane do niego przez pana Howarda Sinclaira. Była też notatka, która brzmiała: „Jeśli to prawda, Howard Sinclair został skrzywdzony i coś trzeba z tym zrobić”. Pod spodem napisał imię Jasper Septimus i podkreślił je kilka razy. Nie wiem, czy istnieje jakiś związek między tą notatką a jego śmiercią i kłamstwami Marcii Pendle. Listy wydają się korespondencją biznesową i nie mam pojęcia, kim jest Jasper Septimus. Wiem, że to wszystko jest zagmatwane, ale musiałam sprawdzić, czy może pan rzucić jakieś światło na tę sprawę.

Słuchał z tym samym drwiącym spokojem, z jakim zbył ją wcześniej, jakby oglądał mierną sztukę. W końcu przemówił.

– Przyznaję, masz bardzo żywą wyobraźnię. Pozwól mi sprawdzić, czy udało mi się nadążyć za fabułą. Przepraszam, dwiema połączonymi fabułami, zupełnie jak w wodewilu. W pierwszej z nich ktoś płaci kurtyzanie za kłamliwe stwierdzenie, że jest kochanką twojego ojca chrzestnego. Prawdopodobnie po to, by ukryć okoliczności jego śmierci, które, jak się domyślam, były co najmniej upokarzające. W drugim ojciec chrzestny rozmyśla nad przeszłością i dochodzi do zaskakującego wniosku, na podstawie słów Jaspera Septimusa, którego imię jest obelgą samą w sobie, że mój ojciec został skrzywdzony. I ta rewelacja być może ma coś wspólnego z pierwszą opowieścią. Czy tak to wygląda w twoich fantazjach?

Widać było, że jest człowiekiem zimnym, ale spodziewała się usłyszeć emocje w jego głosie, gdy mówił o śmierci ojca. Nie było nic.

– Nie wymyśliłam tego. To prawda.

– I co z tego?

– Co z tego? – zapytała zszokowana.

– Fakty, które podałaś, nie znaczą wiele, prawda? Na pewno nie mówią o morderczym spisku, który obejmuje dziesięciolecia. Bardziej prawdopodobne jest to, że ty lub ta kobieta próbujecie wyłudzić ode mnie pieniądze. Uznałyście, że pragnę zyskać wiedzę na temat haniebnej śmierci mego ojca. Zapewniam, że nie mam takiej potrzeby. W rzeczywistości, jak być może zauważyłaś, nie kieruję się sentymentami.

– Ignorujesz kolejną możliwość, mój panie.

– Oświeć mnie zatem. Przyznaję, że jestem ciekawy, co twój dość wyjątkowy umysł wyczaruje w następnej kolejności. Jesteś bardzo osobliwą dziewczyną, wiesz?

– Nie jestem dziewczyną. Mam prawie dwadzieścia cztery lata! – Natychmiast pożałowała swojego wybuchu, gdyż rozbawienie w jego oczach pogłębiło się. Za każdym razem dawała się złapać na haczyk. To ona powinna kontrolować sytuację, a jednak pozwoliła mu przejąć stery. Zdjęła pled, kładąc go na siedzeniu obok siebie. – Dobranoc, lordzie Sinclair. Nie będę marnować więcej pańskiego czasu. Najwyraźniej nie jesteś zainteresowany tym, co mam do powiedzenia.

Choć była bliżej drzwi powozu, nie zdążyła nawet sięgnąć klamki, zanim znalazła się tam jego ręka.

– Nie pogrywaj ze mną – powiedział miękko. – Nie dam się nabrać. A już na pewno nie dwudziestoczterolatce, która lubi tajemnice. Zostało ci pięć minut.

– Więc słuchaj, zamiast być taki… napastliwy! To jest dla mnie ważne, a ty ciągle… – Głos jej zadrżał, trzęsła się z zimna i zmęczenia. Przyciągnęła pled i wtuliła dłonie w jego ciepło, czując się jak idiotka. Sinclair nie odezwał się, tylko stuknął w ścianę powozu, który od razu ruszył. Olivia sapnęła i ponownie sięgnęła do drzwi, ale on wysunął rękę, powstrzymując ją.

– Uspokój się. Nie dotknę cię i zabiorę, gdziekolwiek poprosisz, gdy już skończymy. Ale choć nie dbam o wiele, dbam o moje konie i nie będę ich trzymać bez ruchu na tym zimnie. W porządku?

Kiwnęła głową.

– Dobrze. Jak masz na imię? – zapytał.

– Mój ojciec chrzestny nazywał się Henry Payton.

– Pytałem o twoje imię, nie jego.

– Olivia. Olivia Silverdale.

– Olivia Silverdale. Brzmi równie fantazyjnie, jak twoja opowieść. A teraz zacznij od początku. Kim jest ta Marcia Pendle i jak ją wyśledziłaś?

– Mówiłam. Marcia Pendle pracuje w… domu złej sławy na Catte Street.

– Catte Street. Madame Bernieres?

Podniosła pogardliwie brew. Oczywiście znał londyńskie burdele.

– Ta kobieta mówi o sobie Genevieve, ale tak naprawdę jest Marcią Pendle z Norfolk.

Potrząsnął krótko głową. Gdy nie szydził ani nie złościł się, wyglądał bardziej ludzko, ale nie mniej niepokojąco.

– A więc Marcia Pendle to Genevieve. Jak i dlaczego ją wyśledziłaś i dlaczego, na Boga, powiedziała ci, że była zamieszana w śmierć twojego ojca chrzestnego?

– Wyśledziłam ją, ponieważ mój zarządca, pan McGuire, był obecny na przesłuchaniu w sprawie śmierci Henry’ego. Podobno Marcia wspięła się na wyżyny aktorstwa. Mówiła o długoletnim związku, o schadzkach w wynajętym domu, w którym Henry zmarł. Mój zarządca ją śledził i odkrył jej prawdziwą tożsamość i zawód. Odkrył również, że jest bardzo przesądna i co tydzień odwiedza cygańską wróżkę w pobliżu Bishopsgate, która w rzeczywistości nazywa się Sue Davies i jest z Cardiff. Poszłam więc do panny Davies…

– Poszłaś do Bishopsgate, aby odwiedzić wróżkę?

– Tak. A po tym, jak trochę porozmawiałyśmy, zapłaciłam Cygance Sue, jak się nazywa, aby kazała Marcii skonsultować się z okultystą.

– Co? – zapytał zszokowany.

– Nigdy o nich nie słyszałeś? Najwyraźniej są ostatnio dość popularni. Jest bardzo duże zapotrzebowanie na komunikację ze zmarłymi bliskimi. W każdym razie Sue powiedziała mi, że Marcia ma obsesję na punkcie niejakiego George’a, którego kochała, i że poprosiła Sue…

– Poczekaj chwilę… Do diabła, nieważne. Pytania na koniec.

– Dziękuję. Więc kazałam mojemu człowiekowi wynająć dom w niepozornej części miasta, a Sue Davies pomogła mi przygotować scenę, że tak powiem. Podobnie jak Marcia Pendle była kiedyś aktorką, pomogła mi zdobyć odpowiednie ubrania i przedmioty. Następnie wysłała Marcię do mnie, a ja przesłuchałam ją na temat relacji z Henrym.

– Dobry Boże. Moja wyobraźnia przestaje to obejmować. Więc jesteśmy teraz na etapie knowań między udawaną okultystką z Yorkshire, francuską madame z Norfolk i fałszywą Cyganką z Walii. Urocze. Kontynuuj.

– Skąd wiesz, że jestem z Yorkshire?

– Mam ucho do akcentów. Kontynuuj.

– Dobrze. Podczas tej sesji Marcia Pendle ujawniła, że nigdy nawet nie spotkała Henry’ego.

Znowu podniósł rękę.

– Ujawniła. Naprawdę uważasz, że powiedziała ci prawdę?

– Tak sądzę. Mówiłam, że jest bardzo przesądna. Powiedziałam jej, że człowiek, do którego chce dotrzeć, nie spotka się z nią, jeśli ona nie ujawni wszystkiego i nie oczyści swojej duszy.

– Naraziłaś się kobiecie, która według ciebie może być zamieszana w morderstwo? A ona wierzyła, że młoda dziewczyna otworzy dla niej bramę do zaświatów? Nie wiem, która z was jest bardziej szalona…

– Oczywiście nie pokazałam jej twarzy. Byłam mocno zawoalowana i miałam na sobie dość wyzywającą sukienkę, którą dała mi Sue. Nawet zaproponowała, że będzie odgrywać rolę okultystki zamiast mnie, ale to ja musiałam zadawać pytania.

– Widzę – powiedział ostrożnie – że miałem rację co do twojej wybujałej wyobraźni. Jednak najwidoczniej władze nie mają problemu z tym, że Marcia Pendle jest kurtyzaną, ani z tym, że ich okłamała.

– Najwyraźniej istnieją różne stopnie deprawacji.

– To prawda. Więc wracając do twoich odkryć, zakładam, że zapytałaś, kto zapłacił za to oszustwo?

– Oczywiście. I tu się pogubiłam. Wyjawiła, że nazywał się Eldritch, ale była tak zaabsorbowana komunikacją z George’em, że wpadła w histerię. Poczułam się okropnie i przerwałam sesję, mówiąc, że George jest przywoływany z powrotem, ale możemy spróbować ponownie za kilka dni, gdy się uspokoi.

– I ona to kupiła?

– Najwyraźniej George nigdy nie przepadał za płaczącymi kobietami, bo moje słowa utwierdziły ją w przekonaniu co do moich zdolności. Więc widzisz, muszę się dowiedzieć, kim jest ten pan Eldritch, ale pan Mercer nic nie wskórał i nie mam pojęcia, co dalej.

– Zaskakujesz mnie. Ale zanim przejdziemy do pana Eldritcha, w pierwszej kolejności jestem ciekawy, skąd pewność, że nie była kochanką twojego ojca chrzestnego?

– Po prostu wiedziałam. I miałam rację.

– Intuicja?

Sardoniczny ton powrócił, a ona wzruszyła ramionami. Powiedziała mu już wystarczająco dużo. Nadszedł czas by zobaczyć, czy w ogóle będzie przydatny, czy też po prostu uzna ją za ekscentryczkę.

– Pomożesz czy nie?

– Pomóc w czym?

– Dowiedzieć się, kim jest ten Eldritch i dlaczego zapłacił za zniesławienie mojego ojca chrzestnego. No i czy ma to związek z podejrzeniami Henry’ego odnośnie śmierci twojego ojca.

– Dlaczego?

– Dlaczego? – Wyrzuciła w górę ręce w geście niedowierzania. – Ponieważ ja nie będę spokojnie patrzeć, jak ktoś rujnuje ludziom życie. Moja matka chrzestna, pani Payton, jest w szoku i cierpi nie tylko z powodu utraty jednego z najwspanialszych mężczyzn, jakich kiedykolwiek znałam, ale z powodu odkrycia, że ją zdradził. Muszę dowiedzieć się, kto za tym stoi, i sprawić, by za to zapłacił. Niestety nie wiem, jak to zrobić.

Lucas zdusił westchnienie. Żałował, że nie wrzucił jej notatki do ognia, zamiast ulec ciekawości. Gdyby miał choć odrobinę rozsądku, odesłałby ją do domu. Prawdopodobnie była albo szalona, albo bardzo udatnie kłamała, a on nie miał czasu na roztrząsanie takich bzdur, był już spóźniony na spotkanie z wujem. Ale, jak zawsze powtarzał jego brat Chase, ciekawość kiedyś zaprowadzi go do piekła. Może i tak, jednak Chase był równie ciekawski.

Przez chwilę rozważał zabranie jej do wuja. Oswald przejrzałby wszystkie kłamstwa i prawdopodobnie ujawniłby ją jako sprytną oszustkę, którą była. Co prawda wuj był równie ciekawski, jak cała rodzina Sinclairów, ale nigdy nie ulegał na tyle sentymentom, by dać się oszukać. Lucas zwykle też nie, ale jakkolwiek nie przyznałby tego głośno, wzmianki o śmierci ojca wciąż burzyły jego spokój. Potrafił przejść nad większością spraw do porządku dziennego, ale w chwili, gdy wspomniała o jego ojcu, zawahał się. Tylko trochę, ale wystarczająco. Nie mógł odejść bez próby zrozumienia, co się dzieje, a to oznaczało, że musiał lepiej poznać naturę osobliwej dziewczyny siedzącej naprzeciwko niego.

Ale nie dzisiaj. Jakkolwiek wydawała się urażona jego oskarżeniami, jej głos i postawa zdradzały dobre pochodzenie, a każda chwila spędzona teraz w jej towarzystwie mogła im obojgu przysporzyć kłopotów.

– Gdzie mieszkasz?

– Dlaczego pytasz?

– Ponieważ, jakkolwiek mnie kusi, nie mogę zostawić cię w środku nocy samej na ulicy. Zakładam, że gdzieś mieszkasz. To może być wymyślona historia, ale ty wydajesz się zachęcająco cielesna.

Po raz pierwszy spuściła wzrok. Czyli zamierzała skłamać? Interesujące.

– Spinner Street.

– Spinner Street? Czy to nie jest obok kościoła, w którym wyznaczyłaś spotkanie?

– Tak.

– Coraz dziwniej. Czy ta smutna okolica jest teraz zaludniona przez okultystów? Pod jakim numerem odgrywasz swoje przedstawienie?

– Pod piętnastym. Ale… Czy to znaczy, że nie pomożesz? – zapytała, gdy stuknął w ścianę powozu, który zwolnił i zatrzymał się na pustej ulicy.

– To znaczy, że zbliża się pora pani snu, panno Silverdale. Rozważę to, co mi powiedziałaś. To wszystko, co mogę zaoferować.

Przybrała obojętny wyraz twarzy, gdy zwolnili i światło gazowych latarni wypełniło powóz. Teraz przynajmniej mógł zobaczyć, jak wyglądała.

– Jeśli jest to uprzejmy sposób na poinformowanie mnie, że nie masz zamiaru mi pomóc, wolę, żebyś powiedział mi to wprost – oznajmiła. – Niech Bóg broni, żebym marnowała więcej twojego cennego czasu, który mógłbyś spędzić o wiele przyjemniej w jaskiniach hazardu i burdelach…

Jej głos przeszedł w pisk, gdy Lucas złapał ją za nadgarstek, kiedy otwierała drzwi powozu. Powinien był zachować spokój i czym prędzej pozwolić jej odejść.

– Nie potrzebuję twoich nadętych wykładów. Po kolejnym, pożegnamy się na zawsze, panno Silverdale. Powiedziałam, że się zastanowię, prawda? A teraz uciekaj, zanim zażądam odszkodowania za zrujnowanie tego, co zapowiadało się na bardzo przyjemny wieczór. Chyba że próbujesz ustalić, czy twoje najgorsze obawy co do mojego charakteru są słuszne. Czy twój pokrętny umysł zmaga się również z tą zagadką?

Przesunął lekko palcami po jej wargach. Były miękkie i ciepłe, a kiedy ustąpiły pod naciskiem, zauważył to. Ale zanim zdążył się nad tym zastanowić, oderwała się od niego tak gwałtownie, że wpadła na framugę drzwi i po raz pierwszy zobaczył w jej spojrzeniu prawdziwy strach. I coś jeszcze, co go zaskoczyło. Wstręt nie był nigdy reakcją na jego zaloty, ale też on nigdy nie napastował dobrze urodzonych panien, a one nigdy nie umawiały się z nim na nocne schadzki.

Otworzył drzwi.

– Biegnij, panienko.

Nie pobiegła. Powoli opuściła woalkę i zwinnie wyskoczyła z powozu, ignorując stangreta, który stał obok, by jej pomóc.

Rozdział 2

Olivia rozejrzała się po szacownym wnętrzu kościoła świętego Jerzego, uśmiechając się na myśl o tym, że lord Sinclair wybrał miejsce spotkania raczej jako ironiczną ripostę, a nie w trosce o przyzwoitość. Ten człowiek żył zgodnie ze swoją reputacją – nie dbając o nikogo.

No, nie całkiem. Spodziewała się kogoś bardziej… rozpieszczonego. Rozpieszczonego i egoistycznego.

Przez dwa dni nie miała od niego żadnych wiadomości. Kiedy jej stara niania, Nora, pojawiła się tego ranka na Brook Street, niosąc zapieczętowany list, który, jak twierdziła, został dostarczony na Spinner Street przez lokaja, pierwszą reakcją Olivii była ulga. Ulga nieco osłabła, gdy przeczytała notatkę. Była zwięzła, nie zawierała nic więcej niż czas, miejsce spotkania i podpis.

– Przynajmniej jesteś punktualna.

Poderwała się, zdziwiona głębokim głosem bezpośrednio za nią. Jakim cudem udało mu się przejść przez cały kościół? Niech go szlag trafi, znowu postawił ją w niekorzystnej sytuacji. Odwróciła się. Okna kościoła były małe, ale słońce, które przebijało się przez zimowe chmury, znajdowało się bezpośrednio nad ich głowami. Dwa dni temu był postacią z ciemności – teraz natomiast zrozumiała, dlaczego szósty hrabia Sinclair był nazywany Grzesznym Sinclairem. Nie chodziło tylko o to, że był przystojny. To było coś zupełnie innego – jego obecność dominowała otoczenie.

W końcu zdołała zebrać myśli na tyle, by wypowiedzieć jego imię.

– Lordzie Sinclair.

– Panno Silverdale.

Cisza przeciągnęła się, a ona poczuła, jak kąciki ust unoszą się wbrew jej woli. To musiała być nerwowa reakcja, bo w całej sytuacji nie było nic zabawnego.

– Lordzie Sinclair – powtórzyła, a on się ukłonił.

– Panno Silverdale.

Wyciągnęła rękę z notatką, którą trzymała i przywołała jego słowa z ich pierwszego spotkania.

– Wysłałeś tę osobliwą notatkę?

Wyrwał ją.

– Zniszczyłaś ją! Męczyłaś ten kawałek papieru przez cały ranek?

– Nie, musiałam tylko uratować ją przed kotem.

– Przykro mi.

– Jest tuzin kościołów pod wezwaniem świętego Jerzego, zapomniałam, który z nich wymieniłeś. Byłoby trochę niezręcznie wysyłać kartkę do Sinclair House z wyjaśnieniem, że kot bawił się twoją notką. Uznałam, że moja duma jest warta kilku zadrapań.

Jego czarne brwi drgnęły.

– W takim razie jesteś tak głupio uparta, jak podejrzewałem. Powinnaś być bardziej ostrożna. Czy kot naprawdę cię podrapał?

Zamrugała, mając nadzieję, że ciepło, które poczuła w piersi, nie rozkwitnie w rumieńce. Ledwo udało jej się dokonać przejścia od irytacji do humoru, a teraz podcinał jej skrzydła niepotrzebną troską.

– No i? – zapytała. – Czy zgadzasz się mi pomóc?

– Nie.

– Och. W takim razie dlaczego tu jesteś?

– Ponieważ dwa dni temu spotkałam młodą kobietę z urojeniami, która wysuwała skandaliczne twierdzenia na temat śmierci mojego ojca. Mówiłem ci, że nie lubię być przymuszany czy zastraszany. Więc przyszedłem tutaj, aby coś ci powiedzieć. Jeśli odkryję, że prowadzisz jakiekolwiek dochodzenie, które dotyczy mojego nazwiska, powstrzymam cię. Czy wyrażam się jasno?

– Jesteś osobą o wielu przymiotach, lordzie Sinclair, ale nie wszystkie z nich można wypowiedzieć na głos w grzecznym towarzystwie. Nie lubisz, gdy ci się grozi? Cóż, ja też nie. Jeśli zamierzasz mnie powstrzymać, sugeruję, byś zaczął już dziś, bo oprócz twojej notki, dziś rano otrzymałam również prośbę od pani Pendle. Zapewnia mnie, że jest chętna na kolejną sesję ze swoim drogim zmarłym i zaprosiłam ją na jutro o piątej. Ostrzegam zatem, że będę omawiać wszystko, co uznam za stosowne.

Pomaszerowała do wyjścia, zła na niego, ale o wiele bardziej zła na siebie z powodu odczuwanego rozczarowania. Tak bardzo chciała podzielić się swoimi przemyśleniami z kimś inteligentnym, a lord Sinclair, choć mógł wystawić na próbę cierpliwość świętego, był inteligentny i prawdopodobnie zaradny. Przez chwilę uwierzyła, że może być jej sojusznikiem.

Cóż, nie był. Był aroganckim, tępym…

– Panno Silverdale! Olivio!

Zamarła w połowie drogi do powozu, gdzie czekała Nora. Ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć w Londynie, był syn Henry’ego Paytona, Colin.

– Colin! Myślałam, że jesteś w Harrogate z matką i Phoebe.

– Przyjechałem skonsultować się z panem Ratchettem w sprawie testamentu i zobaczyć, jak wygląda nasza hipoteka. Przynajmniej do czasu przyznania probacji… – Jego głos się załamał, a ona wyciągnęła rękę, dotykając jego dłoni. Znała Colina tak dobrze jak swoich braci, nigdy nie widziała go tak bladego i załamanego.

– Tak bardzo, bardzo mi przykro. Co mogę zrobić, aby pomóc?

– Nie chciałem cię martwić, Olivio. Nie jesteśmy w tragicznej sytuacji, choć pan Ratchett powiedział mi w zaufaniu, że sir Ivo naciska na bank, aby zamknąć nasz rachunek. Zapewnia jednak, że nie widzą potrzeby podejmowania tak drastycznych środków, ponieważ zawsze dotrzymywaliśmy naszych zobowiązań, a on sam uważał ojca za przyjaciela. Mimo to uważam, że najlepiej byłoby sprzedać dom i wyjechać z Gillingham. Nie sądzę, żeby mama chciała tam mieszkać, nie przy tych wszystkich plotkach. – Potarł dłonią czoło. – Nigdy nie przypuszczałem… Ojciec zawsze wydawał się taki… niezawodny. Nie mogę pojąć, dlaczego…

– Ja też nie. To nie ma sensu.

– Byłem na Brook Street, ale lady Phelps powiedziała, że odwiedzasz ten kościół z Norą. Nie powinnaś być tu sama.

– Nie jestem sama. Nora czeka na mnie w powozie.

– Nora nie jest odpowiednią przyzwoitką w Londynie.

– To tylko kościół, Colinie. Nie ogrody Vauxhall.

– Ufam, że lady Phelps nie zabiera cię w takie miejsca, Olivio.

– To była figura słowna. Jeśli musisz wiedzieć, to nie wychodzimy zbyt często.

– Więc dlaczego nie przyjedziesz do mamy i Phoebe w Harrogate?

– Jest pewna ważna sprawa, którą muszę załatwić w Londynie.

– Z pewnością pan Mercer mógłby…

– Nie, Colinie. Proszę, nie kłóćmy się. Jak radzi sobie Phoebe?

– Nadal jest w szoku. To jest dla niej podwójnie trudne. Ledwie zaczęła dochodzić do siebie po Jacku… – Przerwał. – Tak mi przykro, Olivio. Wiem, że śmierć Jacka była bolesna również dla ciebie.

Olivia oparła się podszeptom, które domagały się, aby odpowiedziała na jego nieświadome okrucieństwo. Ludzie na ogół zakładali, że to jej przyjaciółka Phoebe bardziej cierpi z powodu śmierci Jacka. Nie było sensu tłumaczyć, że utrata brata bliźniaka może być jeszcze bardziej niszcząca niż utrata narzeczonego.

– Proszę, nie przepraszaj, Colinie. Nienawidzę tego, że ludzie nie chcą ze mną o nim rozmawiać. Przez to mam wrażenie, że jest jeszcze bardziej martwy.

– Zawsze mówisz takie dziwne rzeczy, Olivio. Jeśli nie będziesz ostrożna, skończysz jako jedna z tych dam z postępowych klubów dyskusyjnych.

Uśmiechnęła się z przymusem i zmieniła temat.

– Kiedy musisz wrócić?

– Jutro. Nie lubię zostawiać mamy na długo. Phoebe próbuje się nią zajmować, ale mama potrzebuje też mnie. Kiedy zakończysz swoje… sprawy?

– Bardzo szybko, mam nadzieję. Proszę, przyjdź do nas na kolację. Lady Phelps się ucieszy.

Uścisnęła krótko jego dłoń, ale gdy chciała ją puścić, pociągnął ją w stronę kościoła.

– Co jest, Colinie? Wiesz, że to nie jest właściwe, abym była tu z tobą sam na sam. Powiedziałam Norze, że zaraz wracam.

– Chyba po raz pierwszy wygłosiłaś mi kazanie o przyzwoitości, Olivio. Cieszę się, że w końcu wydoroślałaś.

– Tak można to ująć.

– Nie mogłabyś przekonać lady Phelps, by pojechała z tobą do Harrogate? My… tęskniliśmy za tobą przez ostatnie dwa lata, odkąd opuściłaś Gillingham. Nigdy nie rozumiałem, co zaszło między tobą a Bertramem, ale cieszę się, że go rzuciłaś. Nigdy nie był dla ciebie odpowiedni.

– Przyjdę, gdy tylko będę mogła.

– A jeśli powiem ci, że chciałbym, abyś tam była? – Przysunął się jeszcze bliżej, ujmując jej drugą rękę. – Wszystko jest wywrócone do góry nogami, a ty zawsze sprawiałaś, że najdziwniejsze rzeczy wydawały się… zwyczajne. Odwiedzając cię z ojcem, gdy przebywałaś u lady Phelps, doszedłem do… Prawie nie miałem pojęcia, jak bardzo zależało mi na twojej obecności, aż do… Gdy tylko zakończymy żałobę…

Zmusiła się, by się nie wyrwać. To nie był Bertram, to był Colin, nie było powodu, by czuła się zagrożona. Zauważyła, że podczas wizyt z Henrym Colin przeszedł od przyjaźni do podziwu. Jeśli nie mogłaby oczyścić imienia Henry’ego Paytona w inny sposób, małżeństwo z Colinem zapewniłoby utrzymanie Phoebe i Mary Payton bez narażania ich na wyrzuty sumienia.

Ale kiedy wcisnął jej ręce między swoje, przepaść między dobrymi intencjami a rzeczywistością objawiła się z całą mocą.

– Przyjdziesz wkrótce? – zapytał, a ona odetchnęła głęboko i przytaknęła. Pochylił się, by dotknąć ustami jej policzka, a ona nie poruszyła się, nawet gdy jego usta zsunęły się na jej wargi. To tylko Colin, przypomniała sobie. To nie Bertram, a ty nie jesteś już łatwowierną głupią dziewczyną. Nikt już nigdy nie wykorzysta cię w ten sposób. Nigdy.

– Muszę iść, bo Nora będzie się martwić. Proszę, powiedz mamie i Phoebe… Powiedz im, że wkrótce się zobaczymy. Bądź silny, Colinie.

Pospieszyła na zewnątrz do oczekującego powozu, ledwo omijając wózek wypełniony beczkami. W środku ściągnęła rękawiczki i splotła dłonie, próbując odgonić strach, który zawsze pojawiał się, gdy wracały wspomnienia o Bertramie.

– Tak mi przykro, że kazałam ci czekać w tę okropną pogodę, Noro. Nie uwierzysz, kto jest w mieście…

– Widziałam, jak panicz Colin podchodzi do pani, panno Olivio. Mówiłam, że to głupota. Nie ma pani już dwunastu lat, nie może chować się na drzewach, by podsłuchiwać. I proszę nie mówić, żebym oszczędzała oddech, wiem, że pani nie posłucha. Dlaczego nie powiedziała pani paniczowi Colinowi prawdy?

– Nie mogę, wiesz o tym. Nie chcę mu dawać fałszywej nadziei.

Nora westchnęła, ale nie odpowiedziała, a Olivia odwróciła się, by spojrzeć przez okno. Przyłapała się na tym, że znów pociera policzek, jakby mogła wymazać wspomnienia o katastrofalnych zaręczynach. Nie żałowała, że rzuciła Bertrama – małżeństwo z tym podstępnym draniem byłoby znacznie gorsze niż złamane serce. Natomiast żałowała, że wyznała Henry’emu Paytonowi prawdę, a potem poprosiła o dochowanie tajemnicy. Biedny Henry stanął po jej stronie, a potem stawił czoła furii rodziny Bertrama, nawet gdy sir Ivo, ojciec Bertrama, uniemożliwił mu pracę w Gillingham. Nie próbowała się oszukiwać – to przez nią musiał spędzać tyle czasu w Londynie z dala od żony. To jej wina, że szukał pocieszenia u innych kobiet, jej wina, że nie żyje.

Nic z tego nie było winą Colina, ale kiedy ją pocałował, pojawiło się szydercze wspomnienie konfrontacji z Bertramem. Bertram próbował udobruchać ją pieszczotami. Kiedyś cieszyła się jego pocałunkami, przekonana, że są oznaką miłości. Ale tamtego wieczoru objęcia, na które tak czekała, stały się nie do zniesienia. Wciąż widziała jego twarz przy jej twarzy, czuła mokre wargi szukające jej ust, ciężar jego ciała przyciskający ją do ściany… Colin nie był w niczym podobny do Bertrama, ale być może teraz każdy kontakt z mężczyzną będzie nosił piętno Bertrama. Wszystkie nadzieje umarły się pod ciężarem jego straszliwego oszustwa.

Otrząsnęła się. Teraz liczył się tylko Henry. Dla niego przyjechała do Londynu i otworzyła się ponownie na świat. Doprowadzi swoje zadanie do końca. Jeśli lord Sinclair jej nie pomoże, zrobi to sama. Udowodni, że Henry Payton, którego znała i kochała, był człowiekiem godnym szacunku.

Rozdział 3

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Spis treści:

Okładka
Strona tytułowa
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18