Sekretne życie kotów - Andrzej Kruszewicz, Agnieszka Czujkowska - ebook

Sekretne życie kotów ebook

Kruszewicz Andrzej, Agnieszka Czujkowska

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Te, co skaczą i mruczą. Pręgowane lub w cętki. Domowe i dzikie.

Poznaj najciekawsze tajemnice KOTÓW.

Podobno ludzie dzielą się na tych, którzy lubią psy, i na tych, którzy lubią koty. Trudno powiedzieć, czy tak jest naprawdę. Jedno jest pewne – jeśli pokocha się koty, miłość ta jest dozgonna. Wielbiciele kotów z zapałem przekonują, że kot to zwierzę wyjątkowe, a obcowanie z nim przynosi radość i zdrowie.

Andrzej G. Kruszewicz, dyrektor warszawskiego ogrodu zoologicznego, oraz Agnieszka Czujkowska, lekarz weterynarii, są nie tylko znawcami zwierząt i ich zwyczajów, lecz także uważnymi obserwatorami swoich podopiecznych. Sekretne życie kotów to zbiór fascynujących historii zaczerpniętych z kociego świata.

Razem z autorami odkryjesz wiele tajemnic – nie tylko kotów domowych, które towarzyszą nam na co dzień, ale również tych dzikich, mniejszych i większych, a także wielkich kuzynów naszych domowych pupili.

I przekonasz się, że koty naprawdę się naturze udały!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 209

Oceny
4,3 (15 ocen)
6
8
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
aniasci

Dobrze spędzony czas

Sympatyczna, ciekawa książka, omawiająca również dzikie koty, jak lew, tygrys, puma, ocelot itd.
00

Popularność




Wstęp

Ludzie dzielą się na tych, któ­rzy lubią psy, i na tych, któ­rzy lubią koty. Jest też grupka nie­zde­cy­do­wa­nych i spora popu­la­cja osób, które nie lubią towa­rzy­stwa żad­nych zwie­rząt. Ta książka jest dla wszyst­kich, a jeśli po jej lek­tu­rze ktoś zde­cy­duje się na zamiesz­ka­nie z kot­kiem, to będzie miał cie­kaw­sze i dłuż­sze życie. Nie ozna­cza to jed­nak wcale, że im wię­cej kotów w domu, tym dłu­żej żyje ich wła­ści­ciel, gdyż nie prze­pro­wa­dzono jesz­cze badań nauko­wych, które by to potwier­dzały. Ale nie jest to wyklu­czone. Wia­domo tylko, że jeśli w domu jest kot (lub inne zwie­rzę), to domow­nicy są szczę­śliwsi i zdrowsi. Im szczę­śliw­szy kot, tym lepiej funk­cjo­nują ludzie. W drugą stronę też to działa, czyli im wię­cej spo­koju i szczę­ścia w domu, tym lepiej żyje się kotu. Ważne jest jed­nak, aby kot sam nie wycho­dził na zewnątrz, gdyż może sta­no­wić zagro­że­nie dla ota­cza­ją­cej nas przy­rody, sam naraża się przy tym na różne nie­bez­pie­czeń­stwa, a dodat­kowo może przy­nieść do domu jakieś cho­roby groźne dla opie­ku­nów. Celem tej książki nie jest jed­nak udzie­la­nie porad, jak opie­ko­wać się kotem, ale poka­za­nie sekret­nego życia kotów, zwłasz­cza tych dzi­kich, mniej­szych i więk­szych, a także bar­dzo dużych kuzy­nów naszych domo­wych pupili.

Andrzej G. Kru­sze­wicz i Agnieszka Czuj­kow­ska

War­szawa, sty­czeń 2021

CZĘŚĆ 1 KOTY SIĘ NATU­RZE UDAŁY!

Kot zwi­nięty przy kominku – siel­ski obra­zek. Nasze koty szu­kają cie­płych miejsc i wtu­lają się w zaciszne zaka­marki, dla­tego że ina­czej niż my odczu­wają cie­pło. Mają mniej recep­to­rów cie­pła niż ludzie, dla­tego dys­kom­fort odczu­wają w wyż­szej/niż­szej niż my tem­pe­ra­tu­rze. Z tego powodu przy kominku będą się wyle­gi­wać nawet wtedy, kiedy my mamy już dość.

Wszyst­kie koty uwiel­biają się wspi­nać. Z wyso­ko­ści nad­zo­rują tery­to­rium i mają więk­szą szansę zauwa­żyć nie­bez­pie­czeń­stwo. Ba, nie­które tak lubią wyso­kość, że zamiesz­kały na dachu świata. Mowa tu o pan­te­rze śnież­nej.

I jed­nego śro­do­wi­ska w znacz­nej więk­szo­ści uni­kają – wody. Naukowcy podej­rze­wają, że klucz do tej cechy tkwi w ich pocho­dze­niu. Ich gene­alo­gii upa­truje się bowiem w kotach pustyn­nych, które widy­wały deszcz nie­zmier­nie rzadko. Wśród indyj­skich bagien mieszka jed­nak kotek cęt­ko­wany, który prze­czy temu prze­ko­na­niu. Podobne zami­ło­wa­nie do wody prze­ja­wia żyjący w Ame­ryce Połu­dnio­wej jaguar. Jest naj­lep­szym wśród kotów swo­bod­nym nur­kiem. Od wody nie stro­nią także tygrysy.

Ach, i ten wzrok! Koty dosko­nale widzą na więk­sze odle­gło­ści, lecz obiekty w odle­gło­ści mniej­szej niż 30 cm postrze­gają nie­wy­raź­nie. Wtedy przy­dają się im wibrysy, włosy czu­ciowe potocz­nie nazy­wane wąsami, dzięki któ­rym mogą badać prze­strzeń przed pyszcz­kiem nawet w ciem­no­ści.

Nasze domowe koty i ich dzicy kuzyni komu­ni­kują się ze sobą poprzez zmysł węchu. Zosta­wiają ślady zapa­chowe, aby ich pobra­tymcy wie­dzieli, że są w pobliżu. Tak też szu­kają dla sie­bie part­nera. Wielu kocim gatun­kom nie przy­cho­dzi to łatwo. Zwłasz­cza w dżun­gli, gdzie desz­cze zmy­wają każdy pozo­sta­wiony ślad, a roz­ma­itych zapa­chów jest bez liku.

Koty posia­dają także dodat­kowy zmysł che­miczny. Za odbiór dodat­kowych wra­żeń sma­kowo-węcho­wych odpo­wie­dzialny jest tzw. narząd Jacob­sona. Jego ujście znaj­duje się w pod­nie­bie­niu, za gór­nymi zębami, mniej wię­cej na wyso­ko­ści kłów, i ma postać dwóch cien­kich rurek. Służy on do odbioru fero­mo­nów, można rzec, że dzięki niemu koty mogą dosłow­nie posma­ko­wać zapa­chu. Czą­steczki zapa­chowe z oto­cze­nia osia­dają na języku, z któ­rego prze­no­szone są na błonę ślu­zową narządu Jacob­sona, skąd wysy­łane są impulsy ner­wowe do mózgu. Choć narząd ten został odkryty już w XVII wieku przez Fre­de­rika Ruy­scha, zwy­kło się go okre­ślać nazwi­skiem Ludwiga Jacob­sona, który go opi­sał w roku 1813. U nas, ludzi, ten narząd ma formę zani­kową, podob­nie jak kość ogo­nowa jest pozo­sta­ło­ścią po ogo­nie naszych nadrzew­nych przod­ków. Dla­tego – nie­stety! – jeśli chcemy posma­ko­wać cze­goś pysz­nego, nie wystar­czy, że to pową­chamy. Żeby jed­nak nie zazdro­ścić kotom aż tak bar­dzo, warto wie­dzieć, że mają bar­dzo mało kub­ków sma­ko­wych i na przy­kład nie byłyby w sta­nie doce­nić niu­an­sów bukietu wina. Koty posia­dają 20 razy mniej kub­ków sma­ko­wych od ludzi. Każdy koci kubek sma­kowy zawiera od kil­ku­dzie­się­ciu do 150 recep­to­rów, pod­czas gdy język psa ma ich około 2 tysięcy, a ludzki aż 9 tysięcy! U kotów recep­tory smaku znaj­dują się jed­nak nie tylko na języku, ale i na pod­nie­bie­niu oraz ścia­nie gar­dła.

Koty są kla­sycz­nymi mię­so­żer­cami. Ich żołą­dek trawi tylko taki pokarm. Na sku­tek ewo­lu­cji dawno stra­ciły zdol­ność wyczu­wa­nia słod­kiego smaku, dla­tego nie inte­re­sują się owo­cami. Roz­róż­niają tylko cztery smaki: kwa­śny, słony, umami – tzw. mię­sny oraz gorzki. Dla­tego u kota to zmysł węchu odpo­wiada za sty­mu­lo­wa­nie ape­tytu i okre­śle­nie, czy jedze­nie nadaje się do spo­ży­cia. To wła­śnie koci nos, a nie smak, decy­duje o tym, czy kot zje dany pokarm. Dla­tego koty domowe są tak wraż­liwe na nie­świeżą karmę i brudną wodę. Jak ważny jest zapach posiłku, można się łatwo prze­ko­nać pod­czas kataru lub zaty­ka­jąc sobie nos. Sam zmysł smaku nie wystar­czy, by zachwy­cać się kunsz­tem kuli­nar­nym nawet naj­lep­szego kucha­rza.

Kim jest kot?

Kot to zde­cy­do­wa­nie nie tylko zwie­rzę, ale i oso­bo­wość. Wielu twier­dzi nawet, że życie pod jed­nym dachem z kotem to sztuka kom­pro­mi­sów i dyplo­ma­cji… Mimo to według raportu Natio­nal Com­mis­sion on Vete­ri­nary Eco­no­mic Issues koty są obec­nie naj­po­pu­lar­niej­szymi zwie­rzętami towa­rzy­szą­cymi w Ame­ryce Pół­noc­nej, przez wielu wła­ści­cieli trak­to­wa­nymi jak człon­ko­wie rodziny.

O tym, jak koty (nie) dały się udo­mo­wić

Kocięta dowol­nego gatunku zazwy­czaj wzru­szają i wywo­łują uśmiech na twa­rzy. Nawet jeśli ktoś dekla­ruje, że nie lubi kotów, to zapewne z przy­jem­no­ścią będzie obser­wo­wał bawiące się kociaki. Wystar­czy odro­bina mleka (cho­ciaż to nie jest naj­lep­szy pokarm dla kota), by młode odcho­wać, a potem oswo­jony z czło­wie­kiem kot będzie miłym domow­ni­kiem, a na doda­tek odwdzię­czy się za opiekę, łowiąc gry­zo­nie plą­dru­jące nasze zapasy żyw­no­ści. Nic więc dziw­nego, że gdy tylko ludzie zaczęli pro­wa­dzić osia­dły tryb życia i upra­wiać zboża, w domo­stwach poja­wiły się koty. A jak kogoś nie było stać na kota, to miał fretkę, cza­sem myl­nie nazy­waną łasiczką.

Przed kotami na świe­cie żyli przod­ko­wie dzi­siej­szych koto­wa­tych (Feli­dae). Były to jedne z pierw­szych lądo­wych ssa­ków dra­pież­nych – mia­cydy (Mia­ci­dae), które żyły w pale­oli­cie i eoce­nie. Zamiesz­ki­wały drzewa w lasach i prze­miesz­czały się w pogoni za zdo­by­czą. Zębami mogły roz­ry­wać i ciąć mięso, a spraw­ność czy­niła ich wspa­nia­łymi myśli­wymi. W toku ewo­lu­cji dały począ­tek wielu gatun­kom. Obec­nie mia­cyda naj­bar­dziej przy­po­mina cyweta – mały, smu­kły dra­pież­nik o wąskim pysku, żyjący w sub­tro­pi­kal­nym rejo­nie Afryki i Azji, daleki kuzyn koto­wa­tych.

Zwie­rzę to może być znane miło­śni­kom kawy, gdyż gatun­kiem zbli­żo­nym do cywety jest łaskun, przez tubyl­ców nazy­wany luwa­kiem. Wiele osób z pew­no­ścią sły­szało o bar­dzo dro­giej odmia­nie kawy zwa­nej kopi luwak. To naj­droż­szy na świe­cie gatu­nek, pozy­ski­wany z odcho­dów łaskuna, który zjada naj­bar­dziej doj­rzałe owoce, a ich nie­stra­wione nasiona wydala. Odchody luwaka się zbiera, a zgro­ma­dzone w ten spo­sób ziarna kawy suszy i praży. Z powodu spo­rej popu­lar­no­ści ten wyszu­kany gatu­nek kawy zaczął być upra­wiany na plan­ta­cjach, co – jak to zwy­kle bywa – nie wiąże się z niczym dobrym ani dla łaskuna, ani dla sma­ko­szy naparu, bo owoce kawowca wybiera wtedy czło­wiek, a nie wraż­liwe na smak zwie­rzę. Ale o tym może kie­dyś napi­szemy w zupeł­nie innej książce.

Uważa się, że pra­przod­kiem kota domo­wego jest kot nubij­ski (Felis silve­stris lybica) zwany też żbi­kiem afry­kań­skim. Ten pod­ga­tu­nek żbika wystę­puje pospo­li­cie w lasach Afryki i na Bli­skim Wscho­dzie, zazwy­czaj zwie­rzęta te uni­kają jed­nak skraj­nych warun­ków kli­ma­tycz­nych, jak na przy­kład lasy desz­czowe. Dłu­gość ciała tych kotów wynosi ok. 85–100 cm, a ich masa sięga 4–6 kg – podob­nie jak więk­szo­ści kotów domo­wych. Mają pia­skową sierść z ciem­nymi paskami na ogo­nie. Ciemne są rów­nież koń­cówki wło­sów, co daje nie­zwy­kły efekt wizu­alny.

Więk­szość gatun­ków koto­wa­tych w hodowli można krzy­żo­wać: lwy z tygry­sami dają ogromne hybrydy zwane legry­sami lub tygle­wami; pierw­szy człon nazwy pocho­dzi od gatunku ojca mie­szańca. Nie powinno więc dzi­wić bogac­two umasz­cze­nia i form kota domo­wego, bo nie dość, że jest on udo­mo­wiony już od ponad 9 tysięcy lat, to na doda­tek koty żyjące z ludźmi na pewno krzy­żo­wały się z lokal­nymi dzi­kimi osob­ni­kami o zbli­żo­nych roz­mia­rach.

Naj­star­szy szkie­let kota domo­wego odkryli na Cyprze fran­cu­scy arche­olo­dzy w 2007 roku. Datuje się go na 9500 lat p.n.e. To ośmio­mie­sięczny kociak wypra­wiony w zaświaty razem ze swym panem, któ­rego za życia praw­do­po­dob­nie był ulu­bio­nym pupi­lem. Pocho­wany męż­czy­zna był ważny dla lokal­nej spo­łecz­no­ści, bo grób bogato wypo­sa­żono, a ciało kota sta­ran­nie obło­żono musz­lami. Cie­ka­wostką jest to, że na Cyprze nie wystę­po­wały dzi­kie koty, a więc domowy ulu­bie­niec musiał zostać celowo spro­wa­dzony na wyspę. Bada­nia gene­tyczne potwier­dziły, że był to pocho­dzący z Afryki dziki kot nubij­ski.

To odkry­cie zwe­ry­fi­ko­wało naszą wie­dzę o począt­kach udo­mo­wie­nia kota i prze­su­nęło jego datę o kilka tysięcy lat. Nastą­piło ono w Zło­tym Rogu, zwa­nym też Żyznym Pół­księ­ży­cem, czyli na obsza­rze w kształ­cie rogala cią­gną­cym się od doliny dol­nego Nilu, przez wybrzeże Morza Śród­ziem­nego oraz dolinę Tygrysu i Eufratu aż po Zatokę Per­ską. To tam zaczęły się rol­nic­two i histo­ria kota. Praw­do­po­dob­nie do sie­dzib pierw­szych rol­ni­ków koty przy­cią­gnęła obec­ność myszy lub innych gry­zoni zwa­bio­nych z kolei obfi­to­ścią ziarna. Około 6 tysięcy lat póź­niej koty tra­fiły do Egiptu dzięki han­dlowi mor­skiemu.

W sta­ro­żyt­nym Egip­cie koty w gospo­dar­stwach domo­wych były powszechne już około 2000 r. p.n.e. Ich zwłoki mumi­fi­ko­wano, gdyż uwa­żano je za zwie­rzęta święte, jedno z wcie­leń boga Słońca Ra zwane „miua” i ucie­le­śnie­nie bogini Bastet (kultu tego zaka­zano dopiero w IV wieku n.e.). Koty czę­sto skła­dano jako ofiary dzięk­czynne, by zyskać sobie jej przy­chyl­ność. Przy takich oka­zjach zabi­jali je wta­jem­ni­czeni kapłani.

Nie­dawno arche­olo­dzy natra­fili na koci cmen­tarz w pobliżu pira­midy fara­ona User­kafa (2504–2496 p.n.e.) w Sak­ka­rze. Znaj­duje się na nim kil­ka­dzie­siąt kocich mumii oraz około stu drew­nia­nych figu­rek zdo­bio­nych zło­tem. Oprócz tego zna­le­ziono posą­żek bogini Bastet wyko­nany z brązu. Zna­le­zi­sko datuje się na 717–332 p.n.e.

W cza­sach rzym­skich koty roz­po­wszech­niły się w całej Euro­pie. DNA osob­nika pocho­dzą­cego z Egiptu zna­le­ziono nawet w jed­nym z wikiń­skich por­tów. Póź­niej czę­sto towa­rzy­szyły żegla­rzom i teraz miesz­kają na wszyst­kich kon­ty­nen­tach poza Antark­tydą. Na stat­kach koty miały chro­nić ziarno przed gry­zo­niami. Ich podróże oka­zały się jed­nak zgubne dla wielu zwie­rząt żyją­cych na wyspach, dokąd przy­bi­jały statki w celu uzu­peł­nie­nia pro­wiantu i wody pit­nej.

Koty ota­czano czcią nie tylko w sta­ro­żyt­nym Egip­cie. Ger­ma­nie i ludy nor­dyc­kie koja­rzyli je z bogi­nią płod­no­ści Freją i wie­rzyli, że koty są jej słu­gami, a nawet sta­no­wią zaprzęg rydwanu wożą­cego panią po świe­cie. Rzy­mia­nie uwa­żali kota za sym­bol zmy­sło­wo­ści, życio­wej wital­no­ści oraz mrocz­nych tajem­nic, a także łączyli go z bogi­nią wol­no­ści Liber­tas. To ewi­dentne nawią­za­nie do egip­skich wie­rzeń i fry­wol­nej Bastet, bogini miło­ści, zabawy i uciech, którą przed­sta­wiano w kociej postaci. Hero­dot opi­sy­wał ero­tyczno-orgia­styczne parady ku czci tej bogini. Kobiety miały wtedy tań­czyć, śpie­wać, prze­kli­nać i obna­żać łono. Po śmierci kota jego wła­ści­ciel na znak żałoby golił sobie brwi.

Skoro kot był zwie­rzę­ciem czczo­nym przez Egip­cjan, to nie mógł być tak trak­to­wany przez Żydów, a póź­niej chrze­ści­jan. Na obra­zach poka­zu­ją­cych naro­dziny Chry­stusa w betle­jem­skiej sta­jence nie ma ani psa, który przez Ara­bów i Żydów był i jest uwa­żany za zwie­rzę nie­czy­ste, ani kota, wła­śnie dla­tego, że było to święte zwie­rzę znie­na­wi­dzo­nych Egip­cjan. W chrze­ści­jań­skiej Euro­pie aż do schyłku śre­dnio­wie­cza koty tępiono jako pomoc­ni­ków sza­tana i cza­row­nic, a te czarne palono na sto­sach razem z wiedź­mami (lub osobno). Do dzi­siaj w Euro­pie prze­trwał prze­sąd mówiący o tym, że jeśli czarny kot prze­bie­gnie komuś drogę, zwia­stuje to nie­szczę­ście. Podobny ist­nieje w Japo­nii, gdzie kota uważa się za wcie­le­nie demo­nów, a bake­neko, czyli kot-duch, potrafi zmie­niać postać. Za to wyznawcy islamu odno­szą się do kotów przy­jaź­nie. Pro­rok Maho­met bywa przed­sta­wiany ze swoją ulu­bioną kotką Muezzą. Bud­dy­ści uwa­żają kota za zwie­rzę prze­klęte (jako jedyne nie pła­kało po śmierci Buddy), mimo to mnisi pie­lę­gnują i dokar­miają koty w swych świą­ty­niach. W Azji zwie­rzęta te trak­to­wane są przy­jaź­nie, bez względu na prze­ko­na­nia reli­gijne. Bywają też zja­dane jako wyjąt­kowy przy­smak. W chiń­skiej pro­win­cji Sha­anxi odkryto kości udo­mo­wio­nych kotów sprzed około 5300 lat. Chiń­czycy koja­rzyli je z siłami zła, ale nie prze­szka­dzało im to wyko­rzy­sty­wać kotów do ochrony prze­cho­wy­wa­nych zia­ren zbóż przed gry­zo­niami. India­nie uwa­żali kota za boga burzy i łowów, a Cel­to­wie za opie­kuna zmar­łych.

Nie­dawno w czte­rech jaski­niach na tere­nie Jury Kra­kow­sko-Czę­sto­chow­skiej arche­ozo­olo­dzy z Insty­tutu Arche­olo­gii UMK, Insty­tutu Arche­olo­gii UJ i Insty­tutu Sys­te­ma­tyki i Ewo­lu­cji Zwie­rząt PAN w Kra­ko­wie, współ­pra­cu­jąc z gene­ty­kami, odkryli szczątki sied­miu kotów bli­skow­schod­nich pocho­dzące z epoki neo­litu (kości te mają 4–6 tys. lat). Tra­fiono tam też na ślady byt­no­ści ludzi. Choć szczątki kotów i ślady ludzi znaj­dują się w jed­nym miej­scu, nie­ko­niecz­nie ozna­cza to, że zwie­rzęta te były już udo­mo­wione.

Co zaska­ku­jące, koty prę­go­wane, czyli takie, które obec­nie uwa­żamy za typowe, praw­do­po­dob­nie poja­wiły się dopiero w okre­sie śre­dnio­wie­cza. (Bada­nia DNA wyka­zały, że ta muta­cja wystą­piła w Tur­cji w XIV wieku). Prę­go­wane umasz­cze­nie upo­wszech­niło się, bo wyda­wało się atrak­cyjne. Ina­czej niż w przy­padku psów, hodowla i selek­cja kotów były rzad­ko­ścią aż do XIX wieku.

Świa­towy Dzień Kota usta­no­wiono na 17 lutego, trzy dni po walen­tyn­kach: przy­pa­dek czy może nawią­za­nie do Bastet, Frei i Liber­tas?

Bli­skie spo­tka­nia z kotami

W rezer­wa­cie wiel­kich kotów prze­pro­wa­dzono inte­re­su­jący eks­pe­ry­ment. Warunki bez­pie­czeń­stwa zostały zacho­wane, gdyż dra­pież­niki znaj­do­wały się za ogro­dze­niem. W sytu­acji, gdy pra­cow­nik zoo się odwra­cał, zwie­rzęta ruszały do ataku. I tu praw­dziwa nie­spo­dzianka. Kiedy tylko czło­wiek zwra­cał się znowu w stronę kota, ten natych­miast zaprze­sta­wał ataku. Te reak­cje są fascy­nu­jące i poka­zują zło­żoną naturę wiel­kich kotów. To cisi zabójcy, a nie wojow­nicy dążący do otwar­tego star­cia. Dobrze wie­dzą o tym miesz­kańcy Azji pra­cu­jący w dżun­gli: zakła­dają na tył głowy maskę przed­sta­wia­jącą ludzką twarz, co – zgod­nie z ich doświad­cze­niem – zapo­biega ata­kom tygry­sów.

Mając bli­skie rela­cje z kotami, czę­sto możemy obser­wo­wać ich zacho­wa­nia, które poza tym, że są uro­cze, wydają nam się prze­dziwne.

Na przy­kład dłu­gie „ugnia­ta­nie” naszych ud i kolan albo samego lego­wi­ska; może trwać nawet kil­ka­na­ście minut, zanim zwie­rzak wygod­nie się umo­ści. Bada­cze kocich zacho­wań koja­rzą to ze wspo­mnie­niem wcze­snego dzie­ciń­stwa, gdy kociak ugnia­tał brzuch matki, by „wydo­być” dla sie­bie jak naj­wię­cej mleka pod­czas kar­mie­nia. Wiąże się z chę­cią przy­wo­ła­nia uczu­cia kom­fortu.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Text copy­ri­ght © Agnieszka Czuj­kow­ska i Andrzej G. Kru­sze­wicz 2021

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2021

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor pro­wa­dzący: Mag­da­lena Cho­rę­bała

Redak­tor: Agnieszka Horzow­ska

Ilu­stra­cje i makieta książki, pro­jekt oraz opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Zuzanna Miśko

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Sekretne życie kotów, wyd. I, Poznań 2021)

ISBN 978-83-8188-848-6

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer