10,99 zł
Rosanna MacIain zajmuje się szukaniem partnerów dla osób z elit towarzyskich. Otrzymuje zlecenie znalezienia odpowiedniej żony dla szejka Salima. Gdy przybywa do pałacu, rozpoznaje w Salimie mężczyznę, z którym pół roku wcześniej połączył ją namiętny pocałunek na weselu znajomych. Nie jest jej łatwo podsuwać mu piękne kandydatki, gdy sama tęskni za nim całym sercem. A szejk nie ułatwia jej zadania, bo każdą krytykuje i odrzuca. Za to coraz goręcej patrzy na nią…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 143
Annie West
Szejkowie też żenią się z miłości
Tłumaczenie:
Ewa Pawełek
– Ktoś powinien zakazać gry na dudach.
Kobieta na tarasie odwróciła się na dźwięk jego słów. Fale ciemnych włosów zachęcająco spływały jej na ramiona. Ich spojrzenia się spotkały i Salim poczuł w sobie nieznane ciepło. Dotychczas widział ją tylko z daleka, czasem zerkali na siebie ukradkiem albo czuł, że to ona go obserwuje. Uśmiechnęła się naturalnie, pociągającym uśmiechem, piękniejszym niż wszystkie hollywoodzko sztuczne wokół.
– Nie przepada pan za dudami?
Salim przysunął się bliżej miejsca, w którym stała, oświetlona przez lampy ustawione na skraju trawnika. W oddali rozciągało się jedno z tysięcy szkockich jezior, za nim widniały ciemne góry. W przeciwieństwie do innych gości nie miała na sobie sukni wieczorowej, ale damski garnitur skrojony, by podkreślić jej kształty i kusząco długie nogi. Wyróżniała się, sam nie wiedział, dlaczego.
– Nie powiedziałbym. Dudy są niezwykłe w pewnych okolicznościach.
Teraz to ona poruszała go swoją bliskością. Intrygowała go. Nie była piękna, lecz niebezpiecznie kusząca. Patrzył na nią i w myślach powtarzał „moja”. Nie do końca świadomie. Salim był nowoczesnym mężczyzną, który obracał się w pełnej konkretów rzeczywistości, bazował na faktach i wielokrotnie wszystko sprawdzał. Mimo to ufał swojemu instynktowi, który niejednokrotnie ratował go z opresji. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i Salim znów poczuł to niezwykłe ciepło rozchodzące się po nim jak poranne słońce po schłodzonej nocą ziemi.
– Może pan zamówić dudziarza na poranne budzenie. Wątpię jednak, czy zyskałby pan popularność wśród gości.
Jej śmiech wywołał falę podniecenia, które osłabiło mu kręgosłup, ugięło nogi i zmusiło do zasłonięcia grożącego eksplozją rozporka. Jego ciało właśnie tak reagowało na atrakcyjność kobiet. Zupełnie inaczej wyglądało podniecenie, gdy pędził przed siebie na nieokiełznanym koniu. Kiedy o tym myślał, odwróciła się, jakby chciała podziwiać widok doliny w gasnącym świetle, a może dać mu do zrozumienia, że czas zakończyć rozmowę i wrócić na bal, że wcale nie była nim zainteresowana, mimo spojrzeń, które mu wysyłała. Wycofanie się nie wchodziło w grę. Ucieczka? Nigdy.
Tuż za jego plecami otworzyły się przeszklone drzwi. Pojawił się kelner z tacą i dwoma kieliszkami szampana. Salim uniósł je i zaoferował jej jeden z nich. Odwróciła się w jego stronę. Stał teraz wystarczająco blisko, by odkryć, że jej oczy były srebrzystoszare, jak tafla jeziora za jej plecami albo jego oficjalny bułat.
– Zamówił pan szampana?
Jej słowa były jak ostre noże. Wyczytał w jej oczach… Może nie gniew, ale cień czegoś zaskakującego w przypadku tak eleganckiej, niezależnej kobiety. Zdenerwowanie. Czy bała się tego, że pociągał ją tak, jak ona jego?
– Tak. Rozmowa z panią wydała mi się nieskończenie bardziej ekscytująca niż powrót do zatłoczonej sali. – Zawahał się. – Ale jeśli życzy pani sobie zostać sama…
– Nie!
Błyskawiczna odpowiedź uspokoiła go.
– Dziękuję. Z przyjemnością napiję się szampana – dodała.
Rosanna nie bawiła się w przypadkowe romanse. Nie całowała się z nieznajomymi. Więc jak to się stało, że niemal przylgnęła do przystojnego nieznajomego, a jej serce waliło jak opętane, popychając ją bliżej i bliżej tego doskonałego męskiego ciała? Jak to możliwe, że z ramieniem wokół jej talii i językiem głęboko w jej ustach wciąż wydawał się odległy, wciąż pragnęła go bliżej siebie? Mimo splątanych języków, gorących oddechów i żaru w żyłach chciała więcej, dużo więcej. Napierała na niego piersiami. Gdy usłyszała pomruk rozkoszy, przeszył ją dreszczyk emocji. Nigdy, przez całe dwadzieścia sześć lat, nie całowała się w ten sposób. Nigdy tak nie reagowała. Ta nieposkromiona żądza była czymś nowym i ekscytującym. Przypomniał jej się Phil. Ale przegoniła z myśli jego obraz. Zamiast tego przywołała obrazy z dzisiejszej nocy. Naturalne poczucie humoru mężczyzny, intrygujący błysk jego ciemnych oczu, kiedy rozmawiali o wszystkim i o niczym, zapominając, że za ścianą bawili się inni goście… Dźwięk jego głosu połączony z melodyjnością wypowiedzi sam w sobie był jak pokusa… Sposób, w jaki jej słuchał, stanowił wyzwanie, by żyć chwilą.
Czy kiedykolwiek mężczyzna uwiódł ją wnikliwością i poczuciem humoru? Błyskotliwością i urokiem osobistym sięgał po nią, dopóki się nie poddała. Już pierwszy dotyk sprawił, że jej piersi rwały się ku niemu, a silne pulsowanie w złączeniu ud nie pozostawiało wątpliwości, czego chciała. Przez chwilę myślała, by się wycofać, przerażona wewnętrznym żarem. Zauważyła, że jego też zaskoczyła ta nagła żądza. Przez chwilę przestali oddychać, rozważając, jak powinni się zachować. Ale tylko przez chwilę. Powoli uniósł do ust jej dłoń i lekko przyciągnął ją do siebie. Przechyliła głowę, ocierając się o niego, pomrukując, gdy jedną rękę wsunął w jej włosy, a drugą pod jej czarny żakiet. Długie palce niewiarygodnie wolno muskały srebrzysty materiał jej bluzki. Dawał jej możliwość ucieczki czy chciał torturować ją pragnieniem ciągu dalszego? Zdesperowana, chwyciła jego dłoń i położyła sobie na pierś. Świat zawirował, gdy kciukiem zaczął muskać jej sutek, a następnie chwycił go w palce i ścisnął. Ten dotyk przerodził się w fajerwerki doznań. Spijała z jego ust szampana i egzotyczną zmysłowość.
Rosanna była wdzięczna nadgorliwej pokojówce, który zaproponowała, że wypierze część jej ubrań i przypadkowo musiała zgarnąć z podłogi jej jedyny stanik. Dlatego teraz sprawna męska dłoń pieściła jej piersi osłonięte jedynie delikatnym materiałem bluzki. Przygarnął ją mocniej, wtulił w siebie, aż jego erekcja wbiła się w jej brzuch. Ile by dała, by mogli połączyć się nagimi ciałami, poczuć jego skórę na swojej. Pal licho rozsądek, choć mózg właśnie tego się domagał, rozsądku. Jakby na przekór, zajęła się jego jedwabną muszką, na początek…
– Przepraszam. Proszę pana…
Zamarli. Przez dłuższą chwilę stali nieruchomo, złączeni jak kamienne posągi zakochanych. Potem to on uniósł głowę. Jego oddech był jak pieszczota, a ciemne oczy złożyły jej obietnicę, która zakwitła w niej nieznanymi emocjami. Wyprostował się i stanął tak, jakby chciał ją uchronić przed spojrzeniami młodego człowieka za jego plecami.
– Słucham, czy coś się stało?
– Przepraszam, ale jest do pana telefon. To ważne, inaczej nie ośmieliłbym się…
Salim odetchnął głęboko, zrezygnowany.
– W porządku, Taqi. Rozumiem. Zaraz przyjdę.
Rosanna w ogóle nie słyszała kroków oddalającego się młodzieńca, serce biło jej tak głośno, że dudniło jej w uszach. Powietrze nagle zrobiło się chłodniejsze, ręka Salima uwolniła jej pierś, a on sam cofnął się, trzymając ją za ramiona, jakby zdawał sobie sprawę, że uginały jej się kolana.
– Przepraszam – powiedział z silnym, nieznanym jej akcentem.
Spojrzała w hebanowe oczy i w milczeniu skinęła głową. Czy przepraszał za tę przerwę, czy za to, że dał się ponieść emocjom w miejscu publicznym? Mieli szczęście, że podejrzał ich tylko ktoś znajomy i zapewne dyskretny.
Sama nie żałowała niczego, z wyjątkiem tego, że im przerwano. Wpadła prosto w wir pożądania i było to najbardziej ekscytujące wydarzenie w jej życiu, co niestety nie najlepiej świadczyło o jej dotychczasowych doświadczeniach z mężczyznami. On zresztą też wydawał się oszołomiony gwałtownym powrotem do rzeczywistości.
– Muszę iść. Taqi nie szukałby mnie bez ważnego powodu.
Skinęła głową.
– Rozumiem.
Nie ruszył się, po prostu stał, patrząc na nią ciemnymi, nieodgadnionymi oczami. Potem się ukłonił.
– Dziękuję – wyszeptał.
Została sama, patrząc, jak eleganckim krokiem doszedł do sali balowej. Z ręką na sercu przeszła do ciemnego kąta na końcu tarasu, by tam spokojnie zaczekać, aż jej oddech wróci do normalności, a wewnętrzne fajerwerki przestaną eksplodować.
Nie do końca mogła uwierzyć w to, co się stało. Nigdy nie reagowała tak intensywnie na żadnego mężczyznę, nawet na Phila, którego kiedyś planowała poślubić! Świadomość tego powinna ją szokować, jednak wszystko, co w tej chwili czuła, to poczucie nieuchronności. Kobieta, która nigdy nie chciała przygody na jedną noc i nauczyła się analizować każdy krok, zanim zaufała mężczyźnie, nagle została przygnieciona tęsknotą z powodu jego odejścia.
Przygładziła włosy, zapięła guziki i przysiadła na najbliższym kamiennym siedzeniu, by czekać na jego powrót. Salim nie wrócił. Wkrótce wszyscy goście opuścili salę i z tarasu oglądali imponujący pokaz fajerwerków na cześć lorda i panny młodej. Wieczór rozpoczynał serię uroczystości z okazji ich ślubu. W jaskrawym świetle fajerwerków Rosanna przeszła przez wiwatujący tłum, szukając pięknego nieznajomego. Nie było go. A ona nawet nie znała jego imienia.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Tytuł oryginału: The Desert King Meets His Match
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2022
Redaktor serii: Marzena Cieśla
Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla
© 2022 by Annie West
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2024
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
www.harpercollins.pl
ISBN: 978-83-8342-403-3
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek