Szukanie Boga - Aiden W. Tozer - ebook

Szukanie Boga ebook

Aiden W. Tozer

5,0

Opis

„Jak serce pragnie wód płynących, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże”.

Taki rodzaj pragnienia osobistej relacji z Bogiem, twierdzi A. W. Tozer, nie jest tylko dla kilku wybrańców, ale powinien być udziałem każdego ucznia Chrystusa.

Oto mamy mistrzowskie studium wewnętrznego życia serca, które pragnie Boga. Oto mamy książkę dla każdego dziecka Bożego, pastora, misjonarza i chrześcijanina. Mówi ona o głębokich sprawach Bożych i bogactwie Jego Łaski. 

W książce „Szukanie Boga” Tozer rzuca światło na ścieżkę wiodącą do bliższej relacji w chodzeniu z Bogiem.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 121

Rok wydania: 2021

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ryszard1969

Nie oderwiesz się od lektury

dojrzała lektura dla uczniów Jezusa
00

Popularność




Słowo wstępne

„Dołóżmy starań, aby poznać Pana;Jego przyjście jest pewne jak świt poranka”.

(Oz 6,3)

W czasach ciemności zalegającej nad całym światem pojawia się pewien promyk nadziei – w zamkniętym kręgu konserwatywnego chrześcijaństwa można znaleźć coraz więcej ludzi, których życie religijne cechuje rosnący głód poznania samego Boga. Spragnieni są prawd duchowych. Nie dadzą się zwieść samymi słowami i nie zadowoli ich prawidłowa „interpretacja” prawd. Pragną Boga i nie zaznają spokoju, dopóki nie napiją się z głębi Strumienia Wody Żywej.

Jest to jedyny zwiastun przebudzenia, jaki mogłem dostrzec na religijnym horyzoncie. Być może jest to tylko chmurka wielkości dłoni, której wypatrują święci w różnych miejscach świata, lecz może ona doprowadzi do wzbudzenia życia w wielu duszach i do uchwycenia na nowo tego promieniującego cudu, który powinien towarzyszyć wierze w Chrystusa, od którego Kościół ostatnio jakby uciekł.

Nasi przywódcy religijni muszą zauważyć ten głód. Głosiciele Dobrej Nowiny w tych czasach postawili ołtarz i podzielili ofiarę na części, a teraz – jak się wydaje – zadowalają się liczeniem kamieni i układaniem na nim ofiary, nie troszcząc się o to, że nie ma żadnego znaku ognia na wzniosłej górze Karmel. Niech jednak Bogu będą dzięki za to, że są jeszcze ludzie, którzy się o to troszczą. To są ci, którzy chociaż kochają ołtarz i rozkoszują się ofiarą, nie mogą się pogodzić z ciągłym brakiem ognia. Pragną Boga ponad wszystko. Złaknieni są smaku przeszywającej słodyczy miłości Chrystusa, o której pisali prorocy i śpiewali psalmiści.

W dzisiejszych czasach nie brakuje nauczycieli biblijnych, którzy prawidłowo wykładają zasady nauki Chrystusa, lecz zadowalają się samym tylko nauczaniem wiary rok po roku. Są dziwnie nieświadomi nieobecności Pana w ich służbie ani rzeczy niezwykłych w ich osobistym życiu. Nieustannie głoszą słowo Boże wierzącym, którzy wewnątrz odczuwają pragnienie, jakiego ich służba nie zaspokaja.

Wierzę, że to, co mówią, wynika z miłości, lecz muszę przyznać, że naszym kaznodziejom rzeczywiście czegoś brak. Milton wypowiedział kiedyś cierpkie zdanie, które doskonale pasuje zarówno do naszych czasów, jak i do okresu jego życia. Brzmi ono: „Głodne owce spoglądają do góry i nie są nakarmione”. Jest to poważna sprawa i niemały skandal w królestwie, skoro dzieci Boże siedzą przy stole Ojca i są głodne. Również sprawdzają się słowa Wesley’a: „Prawowierność lub słuszne poglądy w najlepszym wypadku są znikomą częścią religii. Choć prawidłowy sposób życia nie może istnieć bez prawidłowych poglądów, to jednak można mieć prawidłowe poglądy bez prawidłowego życia. Można mieć właściwe zdanie o Bogu, nie mając ani miłości do Niego, ani też prawidłowego sposobu życia. Szatan jest tego dowodem”.

Dzisiaj, dzięki naszym aktywnym towarzystwom biblijnym i wielu innym skutecznie działającym organizacjom zajmującym się rozpowszechnianiem słowa Bożego, bardzo wielu ludzi ma „prawidłowe poglądy”. Prawdopodobnie jest ich więcej niż kiedykolwiek w historii Kościoła. Jestem jednak ciekaw, czy prawdziwe duchowe uwielbienie przechodziło kiedykolwiek taki kryzys, jak obecnie. W większej części Kościoła sztuka uwielbiania całkowicie zanikła, a w jej miejsce pojawiła się dziwna i nieznana rzecz określana słowem „program”. Zapożyczono ją ze sceny, z fałszywą mądrością zastosowano w publicznym usługiwaniu i przyjęto u nas jako uwielbienie.

Prawidłowe wyjaśnianie Biblii w Kościele żywego Boga jest niezbędną koniecznością. Bez tego żadna wspólnota nie może się stać Kościołem w ścisłym znaczeniu tego słowa. Wyjaśnienie może jednak zostać tak przeprowadzone, że słuchający zostaną pozbawieni jakiegokolwiek prawdziwego pokarmu duchowego. Dzieje się tak dlatego, że nie same słowa karmią duszę, ale Bóg osobiście, i dopóki słuchający nie odnajdą Boga w osobistym przeżyciu, nie staną się lepsi przez samo słuchanie prawdy. Biblia nie jest celem samym w sobie, ale narzędziem prowadzącym ludzi do intymnego i dającego zadowolenie poznania Boga po to, aby mogli wejść w Niego, by mogli rozkoszować się Jego obecnością, by poznali w głębi swych serc słodycz samego Boga izakosztowali jej.

Książka ta jest skromną próbą pomocy głodnym dzieciom Bożym w odnalezieniu Boga. Nic z tego, co tu przedstawiam, nie jest nowe, z wyjątkiem może tego, że jest to odkrycie dokonane przez moje własne serce. Odkrycie wspaniałych duchowych prawd. Byli już inni przede mną, którzy zagłębiali się bardziej niż ja w świętych tajemnicach. A choć mój ogień nie jest zbyt duży, jest jednak prawdziwy. I być może znajdą się tacy, których świece zapalą się od mego płomienia.

A. W. Tozer, Chicago, III, 16 czerwca 1948 r.

Rozdział 1 - Pragnienie Boga

Do Ciebie lgnie dusza moja, Prawica Twoja mnie wspiera.

(Ps 63,9)

Teologia chrześcijańska naucza o uprzedzającej łasce, co w skrócie oznacza, że zanim człowiek zacznie szukać Boga, najpierw Bóg musi go odnaleźć.

Zanim grzeszny człowiek będzie w stanie dobrze pomyśleć o Bogu, Duch Święty musi dokonać w nim dzieła oświecenia. Może to być niedoskonałe, niemniej musi być prawdziwe. Wtedy dopiero może powstać głębokie pragnienie szukania Boga i wołanie do Niego.

Szukamy Boga wyłącznie dlatego, że On pierwszy włożył nam do serc to pobudzenie, które pcha nas do szukania Go. „Nikt nie może przyjść do Mnie” – powiedział nasz Pan – „jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał” (J 6,44). Właśnie dzięki temu uprzedzającemu pociągnięciu Bóg pozbawia nas jakichkolwiek myśli, że to my sami chcemy się zbliżyć do Niego. Zachęta do szukania Boga pochodzi od Niego samego. To skłania nas do dalszego szukania Go. Przez cały ten czas, gdy szukamy Pana, jesteśmy w Jego ręku: „Prawica Twoja mnie wspiera”.

W tym boskim „wspieraniu” i ludzkim „lgnięciu” nie ma sprzeczności. Wszystko jest z Boga, bo jak mówi von Hügel: Bóg zawsze nas uprzedza. W praktyce jednak (to znaczy tam, gdzie Boże uprzedzające działanie wychodzi naprzeciw reakcji człowieka) człowiek musi szukać Boga. Z naszej strony musi nastąpić pozytywna odpowiedź, jeśli to skryte pociągnięcie Boże ma doprowadzić do konkretnego, możliwego do stwierdzenia poznania Jego świętej Istoty. W Psalmie 42,2–3 wyrażono to w pięknych słowach: „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Dusza moja pragnie Boga, Boga Żywego: Kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?”. Serce, które pragnie, na pewno zrozumie to głębokie wołanie.

Nauka o usprawiedliwieniu przez wiarę, biblijna prawda, wspaniałe uwolnienie od jałowego legalizmu i bezskutecznych własnych wysiłków – w naszych czasach wpadły w złe towarzystwo i przez wielu są niewłaściwie interpretowane, także praktycznie stoją na przeszkodzie w poznaniu Boga. Całe nawrócenie się zamieniono na mechaniczną i pozbawioną Ducha kwestię. Wiarę można teraz praktykować bez wprowadzania niepokoju i zmian w swoim życiu moralnym, a także bez naruszenia statusu własnego „ja”, pochodzącego od Adama. Chrystusa można „otrzymać” bez wzbudzenia jakiejkolwiek szczególnej miłości do Niego w duszy otrzymującego. Człowiek taki jest zbawiony, ale nie odczuwa głodu i pragnienia Boga. W rzeczywistości jednak celowo uczy się go, jak poprzestawać na czymś małym.

Współcześni naukowcy zgubili Boga wśród cudów Jego świata. My, chrześcijanie, podobnie jak oni, znajdujemy się w prawdziwym niebezpieczeństwie utracenia Boga wśród cudów Jego słowa. Prawie zapomnieliśmy o tym, że Bóg jest Osobą i że może być poznawany tak samo jak każda inna istota ludzka. W człowieku tkwi wrodzona umiejętność poznawania ludzi, ale pełnego poznania innej osoby nie da się osiągnąć po jednym spotkaniu. Można tego dokonać w długim i pełnym miłości duchowym obcowaniu z kimś.

Wspólne duchowe obcowanie pomiędzy istotami ludzkimi jest odpowiedzią jednej osobowości na drugą, poczynając od przypadkowych spotkań, aż do najintymniejszej duchowej społeczności, do jakiej zdolna jest dusza człowieka. Religia – na tyle, na ile jest szczera – jest w zasadzie odpowiedzią stworzonych osobowości na osobowość Boga Stwórcy. „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17,3).

Bóg jest Osobą i w głębi swej potężnej natury myśli, chce, raduje się, czuje, kocha, pragnie, cierpi jak każdy z nas. Objawiając się nam, przedstawia się według znanego nam wzoru osobowości. Porozumiewa się z nami poprzez nasze sposoby myślenia, nasze pragnienia i wzruszenia. Ciągła, niezakłócona wymiana miłości i myśli między Bogiem a duszą odkupionego człowieka stanowi sedno religii Nowego Testamentu.

Nasza indywidualna świadomość zna to obcowanie Boga z człowiekiem. Wynika ono z czegoś osobistego: nie przychodzi przez zgromadzenie wierzących jako takie, lecz najpierw poznaje je jednostka, a potem zgromadzenie składające się z jednostek. Obcowanie dokonuje się również świadomie: nie pozostaje poza obrębem świadomości i nie działa bez wiedzy duszy, ale wchodzi w zasięg świadomości, gdzie człowiek może „poznać” w taki sam sposób, w jaki poznaje inne rzeczy.

Ty i ja stanowimy (z wyjątkiem naszych grzechów) cząstkę tego, kim jest Bóg w pełni. Stworzeni na Jego podobieństwo mamy w sobie zdolność poznawania Go. Ta zdolność jest jednak martwa z powodu grzechu, który jest w nas. W momencie, gdy Duch Święty ożywił nas do nowego życia, nasze całe jestestwo odczuwa pokrewieństwo z Bogiem i cieszy się radosnym poznaniem. Tym są właśnie niebiańskie narodziny, bez których nie możemy oglądać królestwa Bożego. Nie jest to jednak koniec, ale zaledwie początek, ponieważ dopiero teraz, gdy nasze serca radośnie odkrywają nieskończone bogactwa Pana, zaczyna się wspaniałe podążanie. Tu właśnie zaczynamy, jak już wspomniałem, ale żaden człowiek jeszcze nie odkrył, dokąd dojdziemy, bo nie ma granicy ani końca poznania wielkich i tajemnych głębi Trójcy.

Oceanie bez końca, kto zgłębił Ciebie? Twoja wieczność otacza Cię,Boży Majestacie!

Znaleźć Boga i ciągle Go szukać – oto paradoks miłości duszy! Paradoks pogardzany przez wierzącego, który zbyt łatwo daje się zadowolić swoją religijnością, ale rozumiany i uznany w radosnym doświadczeniu dzieci o płonących sercach. Święty Bernard wyraził ten święty paradoks w refrenie pieśni, którą każda dusza uwielbiająca Boga natychmiast zrozumie:

Zakosztowaliśmy Cię, Żywy Chlebie,I pragniemy ciągle zasiadać do uczty z Tobą, Piliśmy z Ciebie, ze Źródła,I pragniemy ciągle nasycać Tobą nasze dusze.

Przyjrzyjcie się świętym, którzy żyli w minionych wiekach, a wkrótce odczujecie ciepło pragnienia ich serc, by szukać Boga. Płakali za Nim, modlili się żarliwie i szukali Go dniem i nocą, o każdej porze, a gdy Go znaleźli, było to tym słodsze, im dłużej Go szukali. Mojżesz używał faktu, że znał Boga, jako argumentu, by Go lepiej poznać: „Jeśli darzysz go życzliwością, daj mi poznać Twoje zamiary, bym poznał, żeś mi łaskawy” (Wj 3,13). A potem wypowiada taką śmiałą prośbę: „Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę” (Wj 33,18). Bóg był szczerze zadowolony z takiej czci i następnego dnia zawołał Mojżesza na górę i tam, w uroczystym pochodzie, Jego chwała przeszła przed Mojżeszem.

Życie Dawida było potokiem duchowego pragnienia. Jego psalmy rozbrzmiewają głosem szukającego i okrzykiem radości znajdującego. Paweł zaś wyznawał, że zasadniczą rzeczą jego życia jest palące pragnienie Chrystusa: „Żebym Go poznał”. To był cel jego serca i dla tego celu poświęcił wszystko. „I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa” (Flp 3,8–10).

Śpiewanie pieśni jest miłym sposobem wyrażania tęsknoty za Bogiem. Gdy śpiewający szuka, to wie już, że Go znalazł. „Jego drogę widzę i pójdę za Nim” – nasi ojcowie, nie dawniej jak pokolenie wstecz, śpiewali w ten sposób, ale już nie słyszy się tej pieśni. Jakie to tragiczne, że w tych ciemnych czasach nasi nauczyciele poszukująza nas.

Wszystko skupia się na początkowym akcie „przyjęcia” Chrystusa. Nie wymaga się natomiast już od nas, abyśmy pragnęli dalszego objawiania się Boga w naszej duszy. Zostaliśmy wepchnięci w wir fałszywej logiki, która nalega, byśmy więcej Go nie szukali, skoro już znaleźliśmy. Takie myślenie jest przedstawiane nam jako ostatnie słowo prawowiernej nauki, przy czym z góry zakłada się, że nieznający Biblii chrześcijanie nie będą wierzyć inaczej. Całe świadectwo uwielbiającego, szukającego i śpiewającego o tym Kościoła zostało więc całkowicie odrzucone. Naukę biblijną opartą na doświadczeniu serca ogromnej armii wspaniałych świętych odrzucono, by zastąpić ją ograniczoną, małostkową interpretacją Pisma Świętego, która z pewnością brzmiałaby dziwnie w uszach Augustyna, Rutherforda czy Brainerda.

Wśród tego dojmującego chłodu są jednak tacy – co mnie bardzo cieszy – którzy nie mogą zadowolić się pustą logiką. Wprawdzie przyjmą jej siłę, lecz potem uciekną w samotne miejsce i ze łzami w oczach będą się modlić: „O Boże, pokaż mi, proszę, chwałę Twoją”. Chcą zakosztować, dotknąć sercami, zobaczyć wewnętrznymi oczami ten Cud, jakim jest Bóg.

Chciałbym bardzo podsycić tę ogromną tęsknotę za Bogiem. Jej brak doprowadził nas do obecnego, opłakanego stanu. Nasze sztywne i drętwe życie religijne wynika z braku świętego pragnienia. Samozadowolenie jest śmiertelnym wrogiem naszego duchowego wzrostu. Musi być w nas ta przenikająca tęsknota – inaczej nie będzie objawienia Chrystusa wśród Jego ludu. On czeka, by ktoś Go zapragnął. Bardzo źle, jeśli na niektórych z nas czeka tak długo i na próżno.

Każdy wiek odznacza się czymś charakterystycznym. Obecnie żyjemy w czasach ogromnie skomplikowanej religijności. Prostota, jaka cechowała Chrystusa, rzadko występuje wśród nas. Zamiast tego mamy programy, metody, organizacje i nerwowe działania, które zabierają nasz czas i uwagę, ale nigdy nie mogą zagłuszyć tęsknoty serca. Płytkość naszych duchowych doznań, pustka naszego uwielbiania i to upadlające naśladowanie świata cechują nasze coraz lepsze metody działania. Wszystko to świadczy o tym, że dzisiaj znamy Boga, tylko w sposób niedoskonały. Bardzo mało wiemy o Jego pokoju.

Jeśli jednak, wśród tych wszystkich religijnych powierzchowności, chcemy odnaleźć Boga, musimy przede wszystkim bezwzględnie chcieć Go znaleźć, a potem iść dalej drogą prostoty. Teraz, tak jak i zawsze, Bóg daje się odnaleźć „niemowlętom”, a ukrywa się przed mądrymi i roztropnymi. Musimy uprościć podejście do Boga. Musimy ograniczyć się do podstawowych rzeczy (a zobaczymy, jak niewiele ich jest). Musimy przestać sprawiać dobre wrażenie i przyjść do Niego z dziecięcą śmiałością, przez nikogo niesterowaną. Jeśli to uczynimy, z całą pewnością Bóg nam prędko odpowie.

Skoro religia już wypowiedziała swe ostatnie słowo, niczego innego poza samym Bogiem nie potrzebujemy. Zły zwyczaj szukania Boga i jeszcze czegoś poza Nim skutecznie przeszkadza w odnalezieniu prawdziwego objawienia Boga. W tym „i” mamy ogromnego wroga. Jeżeli opuścimy to „i”, bardzo szybko znajdziemy Boga, a w Nim to, za czym całe życie tęskniło w cichości nasze serce.

Nie musimy się obawiać, że szukając Boga, możemy zawęzić nasze życie lub ograniczyć drgnienia naszego rozszerzającego się serca. Prawda jest inna. Możemy całkiem skutecznie uczynić Boga wszystkim w swoim życiu, skoncentrować wszystko na Nim i poświęcić wszystko dla Niego.

Autor starego, lecz niezwykłego utworu angielskiego pt. Obłok niepoznawania uczy nas, jak to zrobić: „Wznieś do Boga swe serce poruszone miłością i pragnij Jego samego, a nie Jego bogactw. A potem skoncentruj swe myśli tylko na samym Bogu. I niech to nie wynika z twojej mądrości lub woli, lecz jedynie z samego Boga. Takie postępowanie duszy najbardziej się Jemu podoba”.

Dalej autor zaleca, by w modlitwie usuwać na bok wszystko, nawet naszą teologię. „Wystarczy bowiem, gdy skierujemy do Boga nasze pragnienie, bez żadnej innej myśli oprócz myśli o Nim samym, i gdy jedynym powodem naszego pragnienia jest On sam”. U podstaw tego rozumowania leży nowotestamentowa prawda, ponieważ autor wyjaśnia, co ma na myśli, używając słów: „On sam”. A mianowicie: „Bóg cię ukształtował, odkupił i łaskawie powołał”. Chodzi mu przy tym o serdeczną prostotę, jeśli tylko pragniemy prawdziwej religii, „która daje się ująć w jednym krótkim słowie, jednosylabowym lub dwusylabowym, bo im krótsze, tym lepiej zgadza się z pracą Ducha Świętego. Takim słowem jest słowo BÓG lub słowo MIŁOŚĆ”.

Gdy Bóg podzielił Kanaan między plemiona Izraela, Lewici nie otrzymali działu. Bóg im po prostu powiedział: „Ja jestem działem twoim i dziedzictwem twoim” (Lb 18,20) i w ten sposób stali się bogatsi od wszystkich królów i radżów, którzy kiedykolwiek żyli na ziemi. Jest w tym zawarta duchowa zasada, obowiązująca każdego kapłana Boga Najwyższego.

Człowiek, który ma Boga jako swój skarb, ma w Nim jednym wszystkie swe bogactwa. Może nie mieć wielu zwykłych bogactw, a gdy dostanie pozwolenie na posiadanie czegoś, radość będzie tak ograniczona, że posiadanie tego nie będzie niezbędne do szczęścia. A jeżeli będzie musiał oddawać jedną rzecz po drugiej, odczuje niewielką stratę, ponieważ posiadanie źródła wszelkich bogactw w jedynym Bogu da mu całe zadowolenie, całą przyjemność i rokosz. Cokolwiek by stracił, to tak, jakby nie stracił nic, ponieważ teraz ma to wszystko w Nim. A to, co ma, jest jego świętą i prawowitą własnością na zawsze.

 

O Boże, zakosztowałem Twojej dobroci i to mnie zadowoliło, ale także wzbudziło we mnie pragnienie, by mieć więcej. Z bólem odczuwam świadomość potrzeby większej łaski. Wstydzę się braku tego pragnienia. O Boże, Trójco, chcę Cię chcieć; tęsknię, aby być wypełniony tęsknotą; pragnę, aby jeszcze więcej pragnąć. Pokaż mi swoją chwałę, proszę Cię, spraw, abym naprawdę poznał Ciebie. Zacznij łaskawie we mnie nową pracę miłości. Powiedz do mej duszy: „Powstań, moja przyjaciółko, ma piękna, i pójdź!”. A potem obdarz mnie łaską, by powstać i pójść za Tobą, wznieść się z tej zamglonej ziemi, gdzie błądziłem tak długo. Proszę Cię o to w imieniu Jezusa Chrystusa. Amen.

 

Informacje o książce

Tytuł oryginału: The Pursuit of God

Autor: A.W. Tozer; James L. Snyder

Tłumaczenie: Jagoda Greszta

Redakcja: Tomasz Powyszsyński

Korekta: Joanna Salamon, Bartosz Szpojda, Piotr Żądło

Przygotowanie ebooka: Marta Legierska

Projekt graficzny okładki: Sylwia Cupek

© Copyright 2013 by Baker PublishingGroup.

Orginally published in English under the title The Pursuit of God by Bethany House Publishers, adivision of Baker Group, Grand Rapids, Michigan, 49516, U.S.A.

All rightsreserved.

Do dystrybucji na terenie całegoświata:

Wydawnictwo Szaron, ul. 3 Maja 49a, 43-450 Ustroń, tel.: 783 999 737,

e-mail: [email protected] | www.szaron.pl

Wszelkie prawazastrzeżone.

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani wjakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana wśrodkach masowego przekazu bez pisemnej zgodywydawcy.

Cytaty biblijne pochodząz:

• Pismo Święte Starego iNowego Testamentu, opracowane przez Brytyjskie iZagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa, 1998.• Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallotinum, Poznań2003.

Wydanie I, Ustroń 2021

ISBN 978-83-8247-021-5

Książkę możnanabyć:

Księgarnia Szaron43-450 Ustroń, ul. 3 Maja 49a, tel.: 783 999 737e-mail: [email protected] | www.szaron.pl