Tak widziałem Niepokalaną - Ks. Dolindo Ruotolo - ebook

Tak widziałem Niepokalaną ebook

Ks. Dolindo Ruotolo

5,0

Opis

Teksty zawarte w niniejszej książce to medytacje o Niepokalanej, które zostały spisane przez Księdza Dolindo Ruotolo dla jego duchowych córek w czasie, gdy znajdował się w Rzymie i był poddawany przesłuchaniom przez Święte Oficjum. Jak sam twierdził, nie powstałyby one, gdyby nie interwencja Najświętszej Maryi Panny, która obdarowała go szczególnymi łaskami oświecenia, bez jakich nie byłby w stanie nic napisać.

Wyłania się z nich obraz Niepokalanej, która jest naszą przewodniczką, orędowniczką, Matką Miłosierdzia. Nie jest kimś odległym, ale zna nas, rozumie nasze problemy, ograniczenia, towarzyszy nam. Czeka. Zagłębiając się w kolejne rozważania, odkrywamy dar proroctwa Księdza Dolindo, na długo przed Soborem Watykańskim II pisał o Kościele i świecie, jakie oglądamy dzisiaj, chociaż czasem ciężko nam się z tym pogodzić.

„Co jest ważne dla mnie teraz, to tajemne słowo Matki Bożej, prawdziwy ukryty skarb. Proszę Ją bardzo, żeby pomogła je wam zrozumieć. Dla mnie jest bardziej zrozumiałe, bo kiedy piszę, widzę Ją w wewnętrznej kontemplacji, bardzo jasno” – dzielił się Ks. Dolindo ze swymi córkami duchowymi.

Ks. Dolindo Ruotolo (1882-1970), neapolitański kapłan, który miał dar widzenia rzeczy przyszłych, wnikania w ludzkie dusze, a także bilokacji. Znany przede wszystkim ze względu na spisaną pod natchnieniem modlitwę: „Jezu, Ty się tym zajmij”. Pozostawił po sobie wiele pism, w których bardzo przystępnym, współczesnym językiem wyjaśniał Pismo Święte i naukę Kościoła.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 318

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (9 ocen)
9
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału: Così ho visto L’Immacolata

 

Przekład: Praca zbiorowa - Siostry Franciszkanki Niepokalanej,

s. Ewa Klaczak OSsR, Magdalena Serejska-Wróbel

 

Projekt okładki

Marcin Jakubionek

 

Korekta: Anna Dąbrowska

 

Imprimatur

Za zgodą Kurii Metropolitarnej Warszawskiej

z dnia 15.07.2020/Nr 1344/D/2020

 

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo M Kraków 2020

© Copyright by Associazione Casa Mariana Editrice 2011

 

All rights reserved

 

Tłumaczenie opublikowane w porozumieniu z Associazione Casa

Mariana Editrice

 

 

 

ISBN 978-83-8043-701-2

 

Wydawnictwo M

31-002 Kraków, ul. Kanonicza 11

tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwom.pl

Dział handlowy: tel. 12-431-25-78; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

Księgarnia wysyłkowa: tel. 12-259-00-03; 721-521-521

e-mail: [email protected]

www.klubpdp.pl

 

 

KonwersjaEpubeum

Prezentacja

Wprowadzenie do trzeciego wydania włoskiego

Z radością oddajemy Czytelnikom trzecią edycję Tak widziałem Niepokalaną Ojca Dolindo Ruotolo, księdza zmarłego w opinii świętości 19 listopada 1970 roku.

Dzieło opublikowane po raz pierwszy 13 maja 1977 r. w dwudziestu trzech rozdziałach, siedem lat po śmierci autora, w oryginale opatrzone było tytułem: Szkice do medytacji maryjnej. Ale już przy drugim wydaniu zorientowano się, że określenie tych cennych tekstów po prostu jako zbiór maryjnych szkiców bardzo zawęża ich treść i postanowiono przyjąć obecny tytuł: Tak widziałem Niepokalaną.

Chodzi o trzydzieści jeden listów adresowanych przez księdza Dolindo do kilku córek duchowych w maju 1921 roku, mających umocnić je i dodać otuchy, ponieważ oddalone od swego kierownika, czuły się przytłoczone i wydane na łup niepewności, obaw i cierpień duchowych, wobec zakazów, które im nałożono. Ojciec Dolindo przebywał wtedy w Rzymie wezwany do składania wyjaśnień przed Świętym Oficjum w sprawie prowadzonego przez siebie duszpasterstwa, a szczególnie „błędnego, podejrzanego i zgubnego kierowania młodymi osobami”, o co został fałszywie oskarżony przez dwie spośród córek duchowych, które były mu szczególnie drogie. Sformułowały one przeciw niemu ewidentne kalumnie w kwestii owych „groźnych aspektów” kierownictwa duchowego. Choć Ojcu Dolindo sprawiało to ogromny ból, to jednak daleki był od załamania czy milczącej rozpaczy. W dalszym ciągu prowadził swoje córki, posługując się listami, w których podtrzymywał je na duchu w godzinie próby.

Pisma te, jak sam wyznaje, powstały dzięki specjalnej interwencji Najświętszej Maryi Panny, która obdarowała go szczególnymi łaskami oświecenia, bez jakich nie byłby w stanie nic napisać. A propos możemy przytoczyć słowa jego listu z 28 maja: „Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia! Te słowa same cisną się na usta, Maryjo, kiedy tylko biorę do ręki pióro, aby stać się narzędziem Twej matczynej dobroci! Ty wiesz, ile dni pełnych troski przeżywam, ile chwil gorzkiego cierpienia… Modliłem się, odmawiałem modlitwy brewiarzowe z duszą ściśniętą bólem. Jest noc, skończyłem modlitwę, otworzyłem okno, żeby wpuścić świeże powietrze, nim zabiorę się do świętej pracy nocnej, aż do jutrzni… Moja gorycz jest ogromna, bo nie widzę nic oprócz gęstych ciemności w strasznej burzy, która gwałtownie uderza wokół mnie, ze wszystkich stron… Ale modląc się do Ciebie, najsłodsza Królowo miłości, widzę, jakby niebo się otwierało nad moją głową, jeszcze usiane gwiazdami, i w górze dostrzegam i kontempluję Ciebie, siedzącą na tronie światła i miłości… […]

Maryjo, prawie od miesiąca mówisz, odkrywasz, pouczasz, ożywiasz takie misterium miłości, że nikomu nawet nie śniło się, że to możliwe w tym nędznym pokoiku… Myślą, że ja gnuśnie śpię, gdy tymczasem Ty zapraszasz mnie do modlitwy i jak Gwiazda Zaranna świecisz na niebie, rozjaśniając naszą ciemną noc w dolinie płaczu! To Ty, moja Matko, to Ty! To oświecenie nie pochodzi ode mnie, teraz przepełnionego wielkim smutkiem, którym jestem udręczony, który wszystko zakłóca”.

I jeszcze w liście z 7 maja do duchowych córek: „Co jest ważne dla mnie teraz, to tajemne słowo Matki Bożej, prawdziwy ukryty skarb. Proszę Ją bardzo, żeby pomogła je wam zrozumieć. Dla mnie jest bardziej zrozumiałe, bo kiedy piszę, widzę Ją w wewnętrznej kontemplacji, bardzo jasno”.

Na tych wspaniałych, natchnionych przez Boga stronicach ks. Dolindo każe mówić Matce Bożej w pierwszej osobie: to Ona, jako najsłodsza Matka miłosierdzia, zwraca się do swoich córek z ożywczym słowem, pełnym światła i miłości. W listach, oprócz pocieszenia duchowego dla córek, Niepokalana kieruje do nich zaproszenie, aby bezgranicznie Jej się zawierzyły, jako Tej, która jest Matką łaski Bożej i może wszystko uzyskać od swojego Syna, Jezusa. Wskazuje Ona życie cnoty, rodzaj pokory będącej fundamentem życia duchowego, a więc i świętości, do której Przedwieczny Ojciec wzywa wszystkich. Nie przypadkiem, jak słodkie dźwięki refrenu, pobrzmiewają na tych kartach Jej słowa wypowiedziane podczas nawiedzenia krewnej, świętej Elżbiety: Magnificat anima mea Dominum!, jeszcze raz pokazując, że ścieżki Pana są zupełnie inne, niż ludzkie drogi…

Stowarzyszenie Casa Mariana Editrice pragnie złożyć podziękowanie Matce Marii Assuncie Wąchale FI i wszystkim osobom, które pomogły jej w pracy nad tą książką.

Niechaj pisma w niej zawarte towarzyszą Czytelnikowi w odkrywaniu tajemnic Maryi Niepokalanej, aby mógł coraz lepiej poznawać i kochać Ją, i wstępując do Jej szkoły, przekształcać swoje serce do coraz czystszej miłości Jezusa.

Wydawca

Dzieło Boże

Podczas lektury niniejszej publikacji czytelnik natrafi na często powtarzające się określenie Dzieło Boże. Odnosi się ono do dzieła, które Bóg zechciał powierzyć światu przez pośrednictwo kapłana Dolindo Ruotolo. Jego znaczącą część stanowi obszerny zbiór pism księdza Dolindo, łącznie z tymi, które tutaj prezentujemy.

Próba wyjaśnienia w sposób przystępny tego, czym jest Dzieło Boże, przy jednoczesnym zachowaniu długości wypowiedzi w wąskich granicach miejsca, jakie mamy do dyspozycji, jest zadaniem niełatwym – tak wiele było form, poprzez które Dzieło wyrażało się i, jak się zdaje, nadal chce się wyrażać. Wspomnimy tutaj tylko niektóre z nich, a czytelnika odsyłamy do bogatych w szczegóły autobiografii: Fui chiamato Dolindo, che significa dolore1 (wyd. Casa Mariana Editrice, Frigento 2017) oraz Amore, Dolindo, Dolore2 (wyd. Casa Mariana Editrice „Apostolato Stampa”, Napoli 2001). Z drugiej strony, trudność związana z właściwym przedłożeniem zagadnienia polega na tym, że mamy do czynienia z Dziełem, którego chce i które prowadzi samo… Niebo. A każde wydarzenie, słowo czy osoba, które miały w nim swój udział, jak również wszystko to, co dotyczy jego przyszłego rozwoju, może zostać pojęte tylko po części. Każdy z tych elementów posiada i będzie posiadał nieocenioną wartość; każdy przeszedł do historii i stanie się historią. Nie chcąc wyciągać zbyt śmiałych wniosków ani wyprzedzać osądu Kościoła, możemy jednak z całą pewnością stwierdzić, że wszystko to, co zawiera się w Dziele, ma ze swej istoty charakter eucharystyczny, a także iście proroczy3 – co potwierdziły same wydarzenia – i, jako takie, nie mogło być kierowane inaczej, jak tylko „z wysoka”.

Ogólne znaczenie Dzieła wyraża się w konieczności odnowy życia chrześcijańskiego. Wydaje się, że można to streścić poprzez porównanie do Mszy Świętej, do wielkiego ołtarza, na którym odbywa się łamanie Chleba Eucharystycznego oraz chleba Słowa Bożego. Następnie odchodzi się od tego ołtarza, aby nieść światu Nowinę Ewangeliczną.

W swoich licznych pismach księdza Dolindo zaznacza, że przyjmowanie Komunii Świętej jest aktem prawdziwie życiodajnym, o którym jednak chrześcijanie niemal zupełnie zatracili pojęcie.

Podczas Komunii Świętej Jezus, żywy i prawdziwy, bierze nas w posiadanie i upodabnia do swego Boskiego życia (jeśli tylko Mu na to pozwolimy), abyśmy mogli żyć Nim, albo lepiej: aby On sam zastąpił nasze ludzkie i, co za tym idzie, niedoskonałe życie swoim. Problem współczesnego chrześcijanina polega na tym, że nie wierzy on już w realną obecność Chrystusa w Hostii, przez co sprowadza czynność sakramentalną do czystej formalności, niepomny na ewangeliczne ostrzeżenie: „wyrzucał im brak wiary” (Mk 16, 14).

Spotkanie z Osobą Jezusa, a za Jej sprawą, z całą Trójcą Świętą, urzeczywistnione poprzez odpowiednie przygotowanie duchowe oraz należytą świadomość, musi zaowocować dogłębną przemianą całego życia. Wszystkie wartości zostaną umieszczone na właściwym miejscu; relacje z innymi osobami ulegną odczuwalnej poprawie dzięki wzrostowi w nas miłości; nie będziemy już wymagać od bliźnich świadczenia nam jakiegoś dobra, ale to my pierwsi pospieszymy, by je czynić. I to nie jeden raz. W ten sposób zapoczątkujemy coś w rodzaju reakcji łańcuchowej typu… „atomowego”, z której wydobędzie się najpotężniejsza forma energii możliwa we wszechświecie: Miłość.

Inną formą wyrazu Dzieła jest chleb Słowa Bożego.

Jak już zaznaczyliśmy, pisma księdza Dolindo są liczne, a większość z nich nie została jeszcze wydana. Jakie jest ogólne znaczenie tak wielkiego dorobku? Jeśli prawdą jest, że nie sposób kochać tego, czego się nie zna poprzez pisma ks. Dolindo, Jezus i Jego Matka raz jeszcze przychodzą z Nieba, aby spotkać swoje dzieci, przedstawić się im, pozwolić się im poznać, wyjaśnić w najdrobniejszych szczegółach swoją odkupieńczą i współodkupieńczą misję. Pragną uczynić bardziej zrozumiałymi prawdy wiary w ich wielorakich aspektach. Czynią to po to, aby nikt więcej nie mógł powiedzieć: „nie wiedziałem”, lecz by wszyscy potrafili docenić niezmierzonej wartości dar wiary i jednocześnie starali się podzielić tym darem z resztą świata.

Warto podkreślić, że nie chodzi tutaj o jakieś nowe objawienia prywatne, mające na celu wzbudzenie sensacji, ale raczej o rzetelne potwierdzenie tego, co od dawna stanowi dziedzictwo Kościoła, choć mogło zostać zapomniane czy zaniechane.

W tym miejscu ujawnia się trzeci aspekt Dzieła Bożego: próba w praktyce, czyli komunia wzajemnej miłości pomiędzy braćmi.

Działalność dusz, które zdecydowały się podążać za księdzem Dolindo, na początkowym etapie ograniczała się niemal wyłącznie do sfery duchowej. Z biegiem czasu przybrała ona jednak formę aktywnego apostolatu, prowadzonego pośród ulic miasta. Taki charakter działalności spotykał się w tamtych czasach z pewnymi uprzedzeniami. Nazwano go compelle intrare, czyli „przymuszaj ich, aby… wchodzili do kościoła” (por. Łk 14, 23) i zachowała się na jego temat, poza wieloma dokumentami historycznymi, należącymi do archiwum Dzieła, również sympatyczna książeczka zatytułowana Tre signorine in mezzo alla strada4, gdzie opisana jest szczególna pomysłowość w sztuce odnajdywania „zaginionych owieczek” – nawet tych najbardziej zalęknionych – którą odznaczały się tytułowe apostołki. Przed tymi właśnie owieczkami otwierała się cała skarbnica miłości i wiedzy, którą apostołki były ubogacane dzięki modlitwie i nauce prowadzonej pod mądrym i roztropnym kierownictwem księdza Dolindo i jego pism. Nie trzeba chyba zaznaczać, że niemal wszystkie dusze zdobywane w ten sposób doznawały łaski szczerego nawrócenia.

Nie możemy pominąć dwóch istotnych tematów: apostolstwa związanego z Dziełem oraz jego protagonistek.

Być częścią Dzieła znaczyło stanowić część jego apostolatu w najwznioślejszej formie – formie, na którą składał się najofiarniejszy wysiłek modlitwy i duchowego wzrostu. Miało to być gwarancją, że owoce takiej pracy będą wynikiem działania Ducha Świętego, a nie własnej samorealizacji.

Najczęstszym ryzykiem towarzyszącym dziełom apostolskim, nawet tym podejmowanym z najlepszymi intencjami, jest fakt, iż bywają one budowane na potrzebie zaspokojenia własnych pragnień czy też chęci poczucia się „w porządku” wobec obowiązków stanu. Sprawdzianem tego są pierwsze trudności (nieuniknione przy jakiejkolwiek formie działalności chrześcijańskiej), przez które dane dzieło przechodzi: jeśli dom zbudowany jest na piasku, w momencie próby upada; jeśli zaś zbudowany jest na skale, trwa niezachwiany, nawet jeśli jakaś niesforna dachówka miałaby odpaść.

Najtrwalszą skałą jest Jezus Chrystus; tej Skały mocno trzymają się już trzy pokolenia pełnych dobrych zamiarów członków Dzieła. Jak mówi sam ksiądz Dolindo w liście z ٩ stycznia ١٩٢٥ roku, „Dzieło, które nie jest uczynione przez żadnego człowieka, które napotyka na wszelkiego rodzaju przeciwności, które rozwija się pomimo walk, jakie toczą się wokół niego, nie może być czym innym, jak tylko Dziełem Boga”.

Pierwsze dwa pokolenia duchowych córek księdza Dolindo znosiły straszne prześladowania, które cierpiał ich Ojciec, częstokroć osobiście ponosząc ich konsekwencje.

Nie należy popełniać błędu i pozostawać krótkowzrocznym, prezentując te kobiety jako „dewotki” z poprzedniej epoki, „zwiedzione” przez fanatyka, postrzeganego jako „wizjonera”. Przeciwnie – niemal wszystkie były profesjonalistkami, osobami uznanymi w rozmaitych dziedzinach życia społecznego (szkoła, badania na poziomie uniwersyteckim, medycyna), mającymi własne, nieprzeciętne zainteresowania, a które to, wobec Światłości, musiały uznać podobnie jak Jeremiasz: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść…” (Jr 20, 7). Nie zawsze też pozostawały bezsprzeczne wobec księdza Dolindo (co czasem okazywały w sposób żywiołowy). Jednak zawsze zwyciężała siła Prawdy. I nawet te, które zaangażowane były w pracę naukową, a co za tym idzie, obdarzone zdolnością logicznego, systematycznego i analitycznego myślenia, musiały pokornie uznać szczerość, słuszność i świętość życia biednego kapłana, będącego ofiarą rozmaitych prześladowań.

Oto jak w wielkim skrócie prezentuje się cała historia. Pewnego wieczoru, w roku 1916, skromna kobieta pełniąca funkcję pomocy domowej rodziny La Rovere, Peppina Molaro, zauważyła, że w Kościele San Gennariello (obecnie zniszczonym) głosił kazanie święty kapłan: należało za wszelką cenę go usłyszeć! Była to doskonała okazja do tego, by wokół księdza Dolindo zgromadziła się grupka „zahartowanych” młodych dziewczyn, szczerze poszukujących Prawdy, i uformowała pierwszy ośrodek funkcjonowania Dzieła.

Z początku słuchały kazań księdza Dolindo, następnie zadawały mu pytania dotyczące prawd wiary, w końcu – stworzyli wspólnie „grupę naukową” i zaczęli wypracowywać w sobie solidną, radykalną pietas5, a co za tym idzie – prowadzić życie chrześcijańskie dalekie od powierzchowności czy sentymentalizmu, całkowicie ukierunkowane na poszukiwanie woli Bożej poprzez dogłębne, szczere wyrzeczenie się siebie, wzniesione na fundamencie wykształcenia teologicznego, ascetyki i mistyki w stopniu nieprzeciętnym.

Kobiety te stały się w ten sposób, nawet o tym nie wiedząc, protagonistkami zadziwiających wydarzeń. Prowadziły przy tym życie pełne prostoty, ponieważ uczone były wewnętrznej równowagi i przygotowywane do normalności i umiaru przez tego, którego właśnie w tamtym czasie wielu określało jako „szaleńca” czy „wizjonera” (do tego stopnia, że ksiądz Dolindo poddany został badaniu psychiatrycznemu). Zważywszy na niewielką ilość miejsca, jakim tutaj dysponujemy, pomijamy historię prześladowań.

Kilka dziesięcioleci przed tym, jak Kościół dał kobietom szerszą możliwość aktywnego działania, wykraczającego poza standardy pracy na rzecz chorych czy ubogich, uczestniczyły one z zaangażowaniem w jego życiu, również w sposób czynny, nie uchylając się jednak nigdy przed zachowaniem norm wydanych przez Święty Kościół Rzymski. Niektóre z nich zajęły odpowiedzialne stanowiska w Akcji Katolickiej, inne uczestniczyły w życiu politycznym. Niemal wszystkie zapraszano często jako cenione prelegentki, również poza obrębem własnego miasta.

Przedstawmy pokrótce najważniejsze osoby związane z Dziełem.

Jako pierwsza, w kolejności chronologicznej, rodzina La Rovere: matka, ojciec oraz trójka dzieci zaangażowanych w Dzieło; Syn Salvatore, zmarły w opinii świętości, był pierwszym kapłanem, który wyłonił się z Dzieła, dzięki duchowemu kierownictwu księdza Dolindo. Siostry: Maria i Lia z niezwykłym zaangażowaniem zapraszały wiele swoich rówieśniczek na spotkania naukowe i modlitewne z Księdzem, a następnie działały na rozmaitych polach apostolatu. Obydwie skończyły studia humanistyczne.

Linda Lancerotto osobiście zaangażowała się w wydanie pierwszej publikacji księdza Dolindo, La Dottrina Cattolica6 (Edizioni Segno, Udine, 1998). Wraz z siostrą Romildą były w grupie najbliższych księdzu członkiń Dzieła. Z rzadka towarzyszyła im siostra Angelika. Linda i Angelika były po studiach humanistycznych.

Elena Montella, która również ukończyła studia humanistyczne, może być uznana za duchową towarzyszkę księdza Dolindo. Dusza ofiarująca swe życie za kapłanów i za dobro Dzieła doświadczyła niewyobrażalnych cierpień duszy i ciała. To właśnie jej, bardziej niż komukolwiek innemu, ksiądz Dolindo zwierzał się ze swych wewnętrznych trudności i prosił ją o modlitwę.

Ersilia Cavaccini, uznana lekarka, ukończyła kilka specjalności (a znajdujemy się dopiero na początku XX wieku!), prowadziła swój apostolat w szpitalach, ale zajmowała się również swoimi współsiostrami. Dokonała kilku ciekawych spostrzeżeń na temat równowagi psychologicznej księdza Dolindo podczas długich lat jego doświadczeń.

Ester Panetta, wykładała na uniwersytecie języki wschodnie; Maria Curcio, studentka matematyki, później została panią profesor; Matka Ester, Siostra Franciszkanka Misjonarka – to postaci rzadziej wspominane, niemniej jednak były bardzo aktywnymi protagonistkami tego niezwykłego przedsięwzięcia, choć nie wychodziły poza rutynę codziennego życia nauki, pracy czy rodziny.

Tym odważnym kobietom należy przypisać zasługę bycia wyrazem mulieris dignitas: kobiecości przeżywanej pod znakiem Najświętszej Dziewicy, Matki Boga i prawdziwej Matki rodzaju ludzkiego. To te, które zaniosły światu sztandar chrześcijański, niezbite świadectwo tego, że być kobietą chrześcijanką nie oznacza ograniczenia swojej inicjatywy wyłącznie do niektórych pól działalności i tłumienia naturalnej potrzeby kreatywności czy przejawów zwykłego ludzkiego upodobania. Ukazują one, że nawet wśród profesjonalistów, ludzi o wysokich kwalifikacjach, można, a nawet trzeba świadczyć o Chrystusie i nieść Dobrą Nowinę Ewangelii. Jest to nowość, która wbrew wszelkim oczekiwaniom niedowiarków, niesie ze sobą nie tylko docenienie krzyża Chrystusowego, ale również i nade wszystko jest zwiastunką radości: radości tego Boga, który w Kanie Galilejskiej, za sugestią Najświętszej Maryi Panny, ofiarował nowożeńcom sześć stągwi kamiennych, pełnych dobrego wina.

Silvana Di Filippo

Pieśń Maryi – Kantyk Magnificat

Magníficat * ánima mea Dóminum,

et exsultávit spíritus meus *

in Deo salutári meo;

quia respéxit humilitátem ancíllæ suæ, *

ecce enim ex hoc beátam me dicent omnes generatiónes.

Quia fecit mihi magna, qui potens est: *

et sanctum nomen eius,

et misericórdia eius a progénie in progénies *

timéntibus eum.

Fecit poténtiam in bráchio suo, *

dispérsit supérbos mente cordis sui,

depósuit poténtes de sede, *

et exaltávit húmiles,

esuriéntes implévit bonis, *

et dívites dimísit inánes.

Suscépit Israel, púerum suum, *

recordátus misericórdiæ suæ,

sicut locútus est ad patres nostros, *

Abraham et sémini eius in sæcula.

Glória Patri, et Fílio, *

et Spirítui Sancto.

Sicut erat in princípio, et nunc et semper, *

et in sæcula sæculórum. Amen.

Wielbi dusza moja Pana *

i raduje się duch mój w Bogu,

Zbawicielu moim.

Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy. *

Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia.

Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, *

a Jego imię jest święte.

Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie *

nad tymi, którzy się Go boją.

Okazał moc swego ramienia, *

rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.

Strącił władców z tronu, *

a wywyższył pokornych.

Głodnych nasycił dobrami, *

a bogatych z niczym odprawił.

Ujął się za swoim sługą, Izraelem, *

pomny na swe miłosierdzie,

Jak obiecał naszym ojcom, *

Abrahamowi i jego potomstwu na wieki.

Chwała Ojcu i Synowi, *

i Duchowi Świętemu.

Jak była na początku, teraz i zawsze, *

i na wieki wieków. Amen.

Dzień pierwszy

Nowy ogień zapali się w Kościele

Tylko Bóg!

Oto ja, Maryja Niepokalana, Matka Kościoła, wasza Matka, Królowa miłosierdzia, Skarbnica darów Bożych, Pokój świata! 7

Zaczyna się maj – mój miesiąc, miesiąc bogaty we wszelkie dobro, w którym Duch Święty rozlewa swoją łaskę na pamiątkę tego godnego podziwu wylania, które uczyniło mnie Matką Syna Bożego; miesiąc, w którym Jezus udziela obficie skarbów Odkupienia na pamiątkę miłości, z jaką strzegł jej w moim sercu; miesiąc miłosierdzia. Dla was ten miesiąc ma wielkie znaczenie, jest to bowiem miesiąc pierwszego zbioru kwiatów Nieba, które zasiałam w waszych duszach, aby upiększyć Kościół, którego jestem Matką.

Kościół jest przyodziany w szaty żałobne, jest jak jeden z tych starodawnych, wspaniałych, niezrównanych zabytków, zdewastowanych niedoświadczoną ręką tych, którzy ich strzegli.

Co uczynicie, aby zabytek odzyskał swój dawny blask? Najpierw sporządzicie plan, przywołacie z historii, jaki był, zaczniecie burzyć to, co go szpeci, a potem ukażecie całe jego piękno. Tak uczyniłam ja, tak uczynił Jezus.

W was nakreśliliśmy szkic, teraz zaczyna się burzenie, po nim pojawi się początkowy blask. Kościół ponownie zostanie przyozdobiony w nowe, bo Boskie, klejnoty; wszystkie powierzone mi skarby rozleję w jego łonie i zakwitnie nawet piasek na pustyni, a wyschnięte rzeki popłyną przejrzyste pośród bujnej roślinności!8

Uroczyste Magnificat Kościoła

Kościół, mistyczne Ciało Chrystusa, powinien śpiewać uroczyste Magnificat Bogu, a pośród wzburzonych narodów powinien dać się słyszeć jego duchowy głos, pełen świętości, mocny tą Bożą potęgą, która pochodzi z życia Jezusa Chrystusa.

Strzegłam Jezusa, karmiłam Go własnym mlekiem, ofiarowałam się z Nim, muszę strzec Jego mistycznego Ciała, karmić je moim mlekiem, okryć moim płaszczem! Świat jest jak mój Jezus Ukrzyżowany. Jest cały pokryty ranami, umarły, ukoronowany cierniem, zraniony w sercu, jest przebity na rękach i stopach, jego działanie umarło bowiem w niewoli zła! Kościół musi wyciągnąć gwoździe z tego krzyża hańby, musi złożyć świat w moje ramiona, tak jak został złożony w moje ramiona Jezus! Muszę zdjąć światu koronę cierniową, która jest obrazem głupoty myśli, muszę oczyścić mu rany, uporządkować jego członki, owinąć w prześcieradła i pełnym pobożności pocałunkiem przygotować go na zmartwychwstanie.

To jest miesiąc, w którym rozpocznę wypełnianie tej miłosiernej pracy, o tyle pięknej, co nieoczekiwanej. Sprawię, że wszędzie będę słyszana jako potężna Królowa i z moich sanktuariów wzniosę głos miłosierdzia, dam się usłyszeć jako Matka i przywołam ku sobie wiele serc, które o mnie zapomniały!

Dam się usłyszeć jako Pokój świata i wzniosę swój głos pośród ludzkich zniszczeń, tak jak jeszcze dotąd tego nie czyniłam! Na tej biednej, spustoszonej ziemi pozwolę się zobaczyć znowu jako Matka i moim pełnym miłości głosem odnowię energię serc, zwrócę je ku Bogu i będą wołać z jednego krańca świata na drugi: Magnificat anima mea Dominum.

Grota w Lourdes stała się dla świata jak chrzest Janowy – przygotowaniem, ale ja głos muszę wznieść jeszcze bardziej i w cudach miłosierdzia wielbić tego Boga, który dał mi siebie, który mnie uczynił Matką Miłosierdzia: Magnificat anima mea Dominum.

Dlaczego ziemia w swym pragnieniu przyjemności jest jednocześnie pełna płaczu? Ponieważ raduje się w złu!

A więc dobrze, ja wzniosę głos, by usłyszano, że prawdziwa radość jest tylko w Bogu! Sprawię, że zakwitnie życie pobożne, życie kontemplacji, i odnowię religijnego ducha dusz konsekrowanych! Mój duch rozradował się w Bogu Zbawicielu moim, bo miałam Go w sercu, nosiłam Go w łonie.

Sprawię, że dusze będą radować się w Bogu Zbawicielu, w Eucharystii, i zacznę rozszerzać to eucharystyczne życie w klasztorach […].

Świat nabierze w ten sposób odwagi i będzie głosić życie Jezusa.

A wy nie pójdziecie do Jezusa jako dusze wybrane, ale jako grzesznicy, którzy domagają się życia od Tego, który umarł za nich! I biegnąc na Świętą Ucztę, powiecie: „On wejrzał na naszą nędzę i dlatego nasza epoka nazywana jest błogosławioną przez wszystkie pokolenia: Respexit humilitatem ancillae suae ecce enim ex hoc beatam me dicent omnes generationes”.

To jest nowa wielkość, która wyleje się na dusze przez potęgę i świętość Boga, przenikające w was przez Jezusa Eucharystycznego i przez waszą Mamę Niepokalaną. W ten sposób skuteczniej niż wszelkie ludzkie działania, skuteczniej niż jakiekolwiek ludzkie inicjatywy zwalczające zło, pychę, apostazję, Bóg powstanie w potędze swego ramienia, rozproszy pysznych, podniesie ubogich i opuszczonych, nasyci swoje zgłodniałe stworzenia i sprawi, że rzeczy tego świata ukażą się takimi, jakimi są: ponurością i nędzą, nicością i pustką!

Moje drogie córki, nowy ogień zapali się w Kościele, a to jest miesiąc miłosierdzia, w którym zapalę go ja sama z mocą tego miłosierdzia, którego jestem Matką! Dlatego w tym pierwszym dniu kieruję do was moje słowa, aby wam błogosławić, aby zgromadzić was w moim matczynym sercu, aby zachęcić was do wzywania mnie w imieniu tych wszystkich, którzy mnie nie wzywają, aby trwać w pokoju przygotowującym dla mnie drogę.

Czy nie jesteście pierwszymi owocami mojej nowej miłości? Czy nie mówiłam do was, moje córki, zanim powiedziałam to wszystkim? Czy nie dałam wam Jezusa, chociaż byłyście tak biedne, tak małe, tak pełne słabości? Czy nie dawałam Go wam na różne sposoby? Już wam to powiedziałam, że musicie rodzić Go w Kościele i teraz, gdy dałyście pierwsze świadectwo, musicie ogrzać Go waszą miłością, musicie nakarmić Go waszym sercem, musicie strzec Go w waszej duszy, musicie uczynić Go blaskiem waszego życia, wywyższyć Go w waszym działaniu, przywołać Go między was, przywołać Go z miłością, cierpliwością i pokorą.

Pokora i zaufanie

Moje drogie córki, modlicie się na próżno, jeśli nie czujecie się najgorsze ze wszystkich, jeśli nie stajecie na ostatnim miejscu, jeśli nie czujecie się niegodne każdego daru Boga, jeśli nie wyniszczacie się, Jezus bowiem patrzy przede wszystkim na pokorę tych, którzy Go wzywają: Respexit humilitatem ancillae suae!

On wycofuje się właśnie po to, by was pozyskać w tym uczuciu wewnętrznego wyniszczenia, zasłania się, bo chce być wzywany na nowo przez wasze dusze oczyszczone przez udrękę, przez posłuszeństwo, przez oderwanie, przez zawierzenie jedynie Bogu, przez pokój, przez miłość. Niech będzie to właśnie miesiąc waszej wewnętrznej przemiany, macie bowiem wiele do naprawienia i wiele do odnowienia w waszych duszach, moje córki. Powinnyście kochać Boga: Magnificat anima mea Dominum.

Powinnyście pokładać pełną ufność w Jezusie, ufność całkowitą, która sprawi, że wasza dusza nie zniechęci się, nie przygnębi, ale uraduje, myśląc o tym, który was zbawia: Exsultavit spiritus meus in Deo salutari meo. Musicie upokorzyć się jako córki przez pokorę, która czyni was małymi, ale nie wyobcowanymi, nie niespokojnymi.

Ty, Eleno, moja córko, jesteś bardzo biedna, czujesz w sobie pustkę, ale jeśli zniechęcisz się, będzie to oznaką, że nie jesteś pokorna, ale tchórzliwa. Nie bój się, dobry Jezus to uzupełni, a ty jesteś tą, która im więcej się modli, tym bardziej jest doświadczana, gdy brakuje ci swobody w dawaniu się Kościołowi, jak czynią to inne. Ja cię w tym zastąpię, moja córko. Czy nie jesteś szczęśliwa, gdy dziękuję Jezusowi za twoją Komunię, kiedy spieszysz się do swoich obowiązków w szkole? Nie. Nie jesteś zadowolona, że oświecam przed tobą Święte Oficjum?9 Czy nie jesteś szczęśliwa, że staram się o ciebie jak Matka? Dlaczego więc denerwujesz się i zamartwiasz? Nie wiesz, że to twoje zdenerwowanie, ten brak odpoczynku w woli Bożej, w wydarzeniach, którymi On rozporządza, jest wielką, bardzo wielką przeszkodą wobec planów, które ma względem ciebie? Bóg ma wejrzeć jedynie na waszą nicość: humilitatem ancillae suae, a wy macie się upokorzyć, a nie irytować. Proszę was o to, moja córko Romildo i moja Lio, dlaczego upadacie na duchu, doświadczając w sobie pustki, dlaczego? Wypełnijcie tę pustkę świętą pokorą, wszystkie otwórzcie serca na ufność, pamiętając o Bożych dobrodziejstwach: Fecit mihi magna qui potens est et sanctum nomen eius.

Otrzymałyście wiele, moje córki, nie możecie nigdy stracić ufności! Ten, który was przyjął i przebaczył wam, znów was przyjmie i przebaczy! Miejcie ufność! On zwycięża świat, zwycięża zło: Fecit potentiam in brachio suo, dispersit superbos!

To, co teraz wydaje się wam niemożliwe, stanie się faktem, kiedy On wyciągnie swoje potężne ramię! Jego potężnym ramieniem jestem ja, moje córki, On już je wyciągnął, jeszcze je wyciągnie i to ma być miesiąc potęgi Jego miłości, która się rozprzestrzenia, oczyszcza wszystko, spala wszystko to, co jest pychą, co jest złem! Ufajcie i módlcie się!

Ty, Ersilio, bardziej niż inne potrzebujesz mojej pomocy, powinnaś być bardziej skupiona, prosta, więcej zawierzyć!

Tobie, Mario od Jezusa, zalecam w tym miesiącu modlitwę i pokój […].

Jeśli będziecie nalegać, jeśli będziecie umiały stopić się z moim sercem, otworzycie Niebiosa w tym właśnie miesiącu!

Błogosławię wam wszystkim, jednej po drugiej! Błogosławię Tobie, Eleno, która jesteś udręczona i przez to bardzo mi droga. Bardzo cię kocham, moja córko. Błogosławię Marii od Jezusa, Romildzie, mojej córeczce, którą wiele razy uratowałam, mojej Lindzie, malutkiej Marii, Salvatore, Lii, Annie, Pinii, Ersilii, wszystkim. Błogosławię także moje córki Ilię i Irmę10. Oddam je wam ponownie i uczynię je jeszcze piękniejszymi. Błogosławię także wasze rodziny i waszych zmarłych!

Jestem waszą Mamą, mam przeogromną miłość do rozdzielenia, miłość, która cała jest miłosierdziem. Błogosławię Kościół, papieża, pasterzy, kapłanów. Błogosławię ciebie, mój Dolindo, synku mojego bolesnego i chwalebnego serca. Amen!

Dzień drugi

Maryja Niepokalana, Miłosierdzie i Pokój Kościoła

Tylko Bóg!

Oto ja, Maryja Niepokalana, Miłosierdzie i Pokój Kościoła11.

To jest moje wielkie zadanie w tej doniosłej chwili, w której rozpoczyna się bez zewnętrznych znaków panowanie Królestwa Bożego w waszym wnętrzu.

Królestwo Boże to Kościół odnawiany, rozszerzany, tryumfujący; to Miłosierdzie, które obejmuje, to Pokój jednoczący serca z nieskończonym Źródłem Pokoju. Myśleliście, że Królestwo Boże jest podtrzymywane przez sprawiedliwość, rygor, nakaz i dlatego rozproszyłyście Bożą trzodę; dlatego zaniedbaliście tę wewnętrzną działalność, która jest cała utkana z miłosierdzia i zastąpiliście wewnętrzne życie Kościoła, które jest wzniosłym miłosierdziem, bezpłodnym życiem praw, porozumień i przymusów.

Mówię do pasterzy Kościoła, mówię do papieża12 i moje słowo będzie uroczyście głoszone, bo ja jestem Miłosierdziem Kościoła.

Czy Słowo Boże nie przyszło, aby zapoczątkować Królestwo Boże? Czy nie zbudowało fundamentu na miłosierdziu? On uczynił się godnym miłości, najpierw małym w moim łonie, a potem w moich ramionach.

Uciekł do Egiptu ze względu na miłosierdzie i nie przeciwstawił się, jak mógł słusznie, Herodowi i jego poplecznikom.

Stał się pokorny i ukryty ze względu na miłosierdzie i zaledwie rozpoczął publiczną działalność, wyruszył na poszukiwanie grzeszników, kierując się miłosierdziem.

Sakramenty: wyraz miłosierdzia Boga

On nie walczył ze złem, gromiąc je, ale przyjął je na siebie i pokutował za nie. I tak objął miłosiernie na krzyżu, przebitymi przez gwoździe rękami, wszystkie stworzenia i konając, przekazał im pocałunek pokoju!

Czy Kościół, który założył, nie jest cały żyjącym Miłosierdziem? Chrystus was oczyszcza wodą, zanurzając w ten sposób w swoim życiu! On sam czyni się wodą, która oczyszcza, żywą wodą, która wytryska ku życiu wiecznemu! Ta uzdrawiająca woda dotyka ciała, ale schodzi też do duszy!

Czy choć jedno upomnienie kieruje On do swoich stworzeń, kiedy je w ten sposób oczyszcza? Czytajcie liturgię Kościoła, a zobaczycie, że każde słowo chrztu jest zrehabilitowaniem ludzkiego stworzenia, uczynionym z wielkim miłosierdziem! Czy Chrystus nazywa je grzesznym? Gromi za grzech pierworodny? Może przedstawia jego brzydotę, aby jeszcze bardziej zajaśniała Boża potęga, która je odnawia? Nie. On je nazywa jedynie Bożym stworzeniem i przeklina złego ducha, aby go wyrzucić. Przyobleka je w siebie samego, mówiąc: „Ja ciebie chrzczę”. On je kształtuje jako część swego życia, zamyka je w swoim Sercu i znaczy je swoim krzyżem!

Co czyni rolnik, jeśli chce ożywić słabą i bezowocną roślinę? Nie niszczy jej, nie pozbawia korzeni, nie traktuje źle, ale nawozi, zrasza ją swoim potem, wszczepia ją w żywą roślinę i łączy je ze sobą za pomocą wody.

To właśnie jest chrzest miłosierdzia, ponieważ ta woda łączy szczep z rośliną, a roślinę ze szczepem, i czyni ją znowu żywą, owocującą, dobrą, przywraca ją do życia, ale nie takiego jak przedtem – zdziczałego.

Czy teraz nie dostrzegacie cudownej harmonii w każdym źródle, z którego płyną do was łaska i miłosierdzie? W Niebie zadziwi was wielka miłość, która cała jest miłosierdziem, dobrocią, pokojem!

Kiedy Jezus wszczepił w siebie roślinę zdziczałą i nieprzynoszącą owoców, umacniał ją. Stał się wodą życia wiecznego, rozchodził się jak olej w całym ciele stworzenia i je utwierdzał, nadawał woń siebie samego poprzez swój balsam.

Czy wymawia On może temu biednemu stworzeniu słabość na duszy i na ciele? Przeciwnie, uszlachetnia je, ozdabiając na czole swoim krzyżem, czyniąc płodnym poprzez łaskę Ducha Świętego, dając mu własny zapach. I tak niewolnica staje się królową, a miłosierdzie niweczy nędzę i mały atom łączy się z życiem Boga, wchodząc z Nim w pewien rodzaj wymiany – łaska zstępuje na stworzenie, Duch Święty czyni je płodnym, a ono rozkwita i jego nard wydaje zapach.

Przez bierzmowanie stworzenie staje się aktywne w planach Bożej Opatrzności i, pielgrzymując pośród prób, nabiera mocy, walczy w imię Boże, chrześcijańskim męstwem uwielbia, adoruje i miłuje Boga w życiu wewnętrznym.

Jezus nie zadowala się tym, ale sam zstępujew swoje stworzenie, aby je karmić, aby czynić je w sobie żyjącym! Staje się pokarmem i napojem, dlatego całe życie tego małego atomu zostaje w Nim uszlachetnione! On nie może was karmić, zanim was nie posiądzie, tak więc miłosierdzie tryumfuje, bo w ciele żyje duch, w człowieku żyje Bóg, w nędzy tryumfuje wielkość, w ubóstwie – nieskończone bogactwo. Dusza, która otrzymuje Jezusa żywego i prawdziwego, staje się cała sercem, cała płomieniem miłości nie dla niej samej, ale dlatego, że życie Jezusa przemienia ją całą. Także natura znużona, niezdolna do tego, by zasiać w sobie łaskę Bożą, niezdolna, by odpowiedzieć z miłością na łaskę Bożą, żyje w Jezusie, żyje Jezusem, ze względu na Niego dziękuje, błaga i dla Niego kocha!

Czy dobry Jezus trzyma nas z dala od siebie? Czy pokazuje się w swoim majestacie? Czy króluje w blasku złota, kosztowności, potęgi, lęku?

Przeciwnie, On czyni się pokarmem, a sekret Jego panowania to nie deptanie, ale podnoszenie; nie chodzi o to, aby ukazać waszą małość, ale aby ją zniszczyć; nie chodzi o to, aby patrzeć z dystansem, ale zagłębiać się w was, miłując, całując was pocałunkiem miłosierdzia.

A gdy pomimo tylu łask zagubicie się jak owieczki, uciekniecie jak rozczarowane i kapryśne dzieci13, stracicie waszą wartość jak moneta, która spada w ciemność14, jakże On w was zakróluje? Mógłby was zostawić, a jednak bierze na swoje ramiona15, mógłby was odrzucić, a przyjmuje jak dzieci; mógłby pozostawić was w ciemności, a tymczasem zapala światło, zamiata dom, martwiąc się i trudząc, aby was odnaleźć! Jego Królestwo jest całe miłosierdziem, jest całe wewnętrzne: intra vos est16. Jest miłosierdziem, bo On nie panuje, ale podnosi i pozwala wam doświadczyć odnowienia w sobie, ukazuje waszą godność i doprowadza do komunii z Niebem. Jest w waszym wnętrzu, bo bez zewnętrznych form, bez ludzkiego wysiłku wrzuca w was ziarno życia, które kwitnie i przynosi owoc.

Ale powiedzcie mi: co musi zrobić właściciel, który chce, aby jego koń chodził i był mu posłuszny? Czy bije go? Jeśli jest mądry, to ma o niego staranie, chodzi do stajni, ciągle go czyści, stroi, troszczy się, a przez cugle i wędzidło prowadzi go, oswaja, kieruje do zamierzonego celu. Wtedy koń przestaje być dzikim zwierzęciem, ślamazarnym, które szuka tylko ostów i trawy, ale podnosi majestatycznie głowę, czuje się ujarzmiony nie tyle przez wóz, ile przez pana, któremu ulega, karmiony przez niego na miarę wykonanej pracy. Wydaje się, jakby stawał się rozumny, galopuje, wspaniale skacze, walczy na wojnie, skręca na lepsze drogi, unika dołów, przechodzi ponad przeszkodami… staje się godnym podziwu rumakiem.

Tak samo Jezus postępuje z wami: On przejmuje władzę nad wami po to, by wam błogosławić, umacniać was, karmić, a jeśli chce, abyście powierzyły Mu wolność, wolę, życie, to nie dlatego, by was zniewolić, ale by przekazać wam swoje życie, poruszenie miłości, abyście uniknęły otchłani, przeszli ponad przeszkodami i biegli z Nim drogą wiecznego pokoju!

A On pobudza swoją ofiarność aż do tego stopnia, że pozwala się przez was zastępować.

Przekazuje swoją w kapłaństwie, ale pozostaje zawsze jedynym Kapłanem, aby wasza nędza nie uczyniła próżną i bezpłodną wielkiej potęgi i chwały.

Wznosi On życie zmysłowe na wyższy poziom, czyniąc stworzenie obrazem Boga Stwórcy; On uświęca w małżeństwie to, co poza nim byłoby niegodziwe, tłumi uczucie łaską i przemienia w wysoce uduchowione to, co było prochem i ciałem.

Czy to może On doprowadził do zagłady to, co nieczyste w stworzeniu? Czy ukazał jego nędzę? Nie! On ze względu na miłosierdzie je uszlachetnił, bo uczynił je swoim sługą w życiu Kościoła i na życie wieczne! Zechciał On, aby to stworzenie, które przedtem przynosiło owoce ziemi, nieczyste owoce, zaczęło Mu dawać owoce służące do tworzenia żywych świątyń Boga, do tworzenia aniołów przeznaczonych dla Nieba!

W ten sposób uświęcił słabość dziecka, miłość dwojga stworzeń, które je płodzą, uświęcił ofiary wiążące się z tym zadaniem pozornie pełnym poezji, a w rzeczywistości niosącym zmartwienia.

A gdy wasze życie schyli się ku końcowi, kiedy wszyscy od was uciekną, gdy zawiedzie ludzkie wsparcie, kiedy wasze ciało się wyniszczy, czyż nie zjawi się On, aby przekazać wam ostatni pocałunek miłosierdzia?

On przychodzi, aby was oczyścić, a gdy upadacie jak kwiaty tracące płatki, On was czyni płodnymi, na nowo otwierając wam bramy Nieba, i sam składa was w ziemi, abyście na wiosnę Zmartwychwstania mogły zakwitnąć nie jak osty, które wschodzą pośród kamieni, ale jak zaszczepione w Nim kwiaty, tworzące wieczny kwiat Ojca, delikatny i krwawiący kwiat waszej ziemi, mój kwiat, moje wszystko, kwiat mojego serca, ponieważ ja jestem Jego Mamą, Matką bardzo miłosiernego Boga!

Oto, moje córki, Królestwo Boga, a ponieważ Kościół cierpi w swoich pasterzach i w swoich członkach, przyjdę, aby obdarować ich ponownie, w imieniu Jezusa, blaskiem Jego życia wewnętrznego, które jest całe miłosierdziem i pokojem.

O, ja nie przyjdę do was, aby zdeptać nieprzyjaciół Kościoła, ale doprowadzić ich do Niego. Nie po to ukażę się miłosierna, by uczynić was władającymi nad materią, ale by uczynić was panującymi nad duszami, w imię Jezusa, przez Jego moc, w miłosierdziu i pokoju!

Kiedy Kościół, nie opierając się na prestiżu i na ludzkiej sile, pełen wiary i ufności puści w obieg swoje skarby i bez lęku pomnoży je w świecie, wtedy bez potrzeby surowych praw, związków, stowarzyszeń i podobnych ludzkich środków zobaczy, w swoim łonie wszystkie dusze żyjące tym wielkim miłosierdziem, które ja powinnam dać Kościołowi, złączone z miłosierdziem, z prawdziwym i głębokim pokojem, którego nie zna świat!

Nie dałam wam Odkupiciela? On narodził się ze mnie, ja Go żywiłam, broniłam, strzegłam. Dałam Go wam na Krzyżu i dałam w przeogromnych udrękach mojej duszy, a teraz daję Go wam w Eucharystii, która jest chwalebnym odnowieniem i bezkrwawą ofiarą na krzyżu.

Konieczne jest, by życie Jezusa Eucharystii rozszerzało się, stawało się coraz bardziej powszechne. Im bardziej żyje On w duszach, im bardziej się ofiarowuje, tym szybciej przychodzi Królestwo Boga w miłosierdziu i pokoju; On bowiem, dając się i ofiarowując, ponownie was umacnia, pozwala się wam narodzić na nowo. Świat jest bardzo daleko od Boga, bo nie czuje już życia Jezusa, dlatego On chce je rozszerzyć, czyniąc bardziej odczuwalnym.

Módlcie się, módlcie ze względu na ten cel, a ja uczynię możliwym i praktycznym to, co teraz wydaje się dla człowieka niemożliwe! Czy nie zostałyście ożywione przez Jezusa na wiele sposobów? Czyż to nie On zatryumfował nad waszą nędzą? Czy nie oddał się wam jako skarb? Czy nie przyjęłyście Go i nie spożywałyście? Czyż nie był do waszej dyspozycji?

Magnificat wdzięczności

Macie więc obowiązek dawania innym tego skarbu, modląc się o to, aby Kościół rozpoznał dar Boży i aby go rozdzielał. Powinnyście być wdzięczne Bogu za to, co posiadacie: Magnificat anima mea Dominum. Bez tej głębokiej wdzięczności czynicie bezwartościowym dar Boga w was i nie możecie wyjednywać go dla innych. Musicie mieć pełne zaufanie do Jezusa, wielbiąc Go jak córki: Exsultavit spiritus meus in Deo salutari meo. Możecie uważać się za nic, bo żadna z was nie okazała wdzięczności za dar Boga! To wewnętrzne wyniszczenie czyni was pełnymi łaski Boga i pozwala wam głosić poprzez życie wewnętrzne wielkie błogosławieństwo tego, kto posiada Boga, kto posiada Jezusa: Respexit humilitatem ancillae suae, ecce enim ex hoc beatam me dicent omnes generationes. Nie myślcie, że łatwą rzeczą będzie innym posiadać Jezusa tak, jak wy go posiadacie. Ludzkość ucieka od takiej intymności, pociąga ją bowiem to, co materialne, nie zna miłości Jezusa. Musicie ukazać w sobie piękno daru Bożego i życiem, bardziej niż słowami, głosić wielkość Jezusa w was: Fecit mihi magna qui potens est et sanctum nomen eius. To wielkie miłosierdzie, które przez lata karmiło was Nim, scaliło was z Nim, które sprawiło, że trzymałyście Go niczym skarb, teraz ma rozlać się na dusze, które się Go boją, które znają Jego wartość: Misericordia eius a progenie in progenies timentibus eum. Nie lękajcie się, moje córki, moje miłosierdzie rozszerzy się i wtedy upadnie potęga ludzkiej pychy, złudzenie siły i ludzkie bogactwo… Zgnije to wasze życie złożone z pychy i próżności i zostaną wyniesieni pokorni, nasycą się zgłodniali.

Módlcie się, módlcie i doceńcie to, co otrzymałyście, to, co macie, bo nawet jeśli inni się nie spostrzegą, wasz wewnętrzny ogień zapłonie i wasza wierność, miłość, wasze zawierzenie Bogu i Kościołowi, wasze posłuszeństwo staną się wielką siłą, która również z oddali ukształtuje sumienia innych i wleje w nie pragnienie świętej nowości. W ten sposób krew męczenników, ich ofiara, ich miłość rozszerzały wiarę, by wprowadzić do duszy nowe poznanie: chrześcijańskie sumienie.

Błogosławię wszystkim! Błogosławi wam Jezus, który bardzo was kocha.

Maryja, wasza Mama,

Królowa miłosierdzia i pokoju

Dzień trzeci

Maryja Niepokalana, chwała i blask Kościoła

Tylko Bóg!

Oto ja, Maryja Niepokalana, chwała i blask Kościoła17.

Na Kalwarii Kościół formował się w Sercu Jezusa Chrystusa. Jezus umierał, Jego ciało skrwawione, wyczerpane, przebite gwoździami, oddawało się śmierci jak roślina, która usycha, ale pozostawia swój zasiew, który w istocie ją pomnaża.

Popatrzcie na roślinę, wschodzi z ziemi, ale jej życie rozwija się najpierw pod ziemią. Potem wzrasta w ukryciu… rozpoznają ją tylko ci, którzy dobrze ją znają; większą część swego życia przebywa w ukryciu. Potem spada z nieba użyźniająca woda, przychodzi uzdrawiające ciepło wiosny, roślina zakwita, a kwiaty są chwałą jej życia. Ale wspaniałość kwiatów jest krótkotrwała; więdną, potem umierają, a umierając, tworzą nasienie. Roślina wydaje się wysuszona, w istocie przez śmierć utworzyła w sobie niezliczone nasiona, potrzebujące dobrej ziemi, która je przyjmie, by zakiełkowały w swoim czasie. Wtedy życie rośliny się pomnaża.

Jezus jest takim kwiatem Nieba.

Narodził się w grocie, w głębi ziemi; potem żył i działał w ukryciu; dał się poznać tym, którzy potrafili odczuć woń Jego wielkości, rozchodzącą się z Jego szczególnych zalet. Ochrzczony w Jordanie, rozpalony pokutą na pustyni, zakwitł i dał się poznać poprzez swoje dzieła. Jego kwiaty zwiędły pośród przeciwności, zostały ścięte w Męce, a On sam, potomstwo korzenia Jessego, umarł na krzyżu!

Umarł, ale z Jego Serca zrodził się Kościół, małe ziarenko gorczycy, zdolne do pomnażania się i wzrostu na podobieństwo majestatycznego drzewa. Byłam żyzną ziemią, która przyjęła to ziarenko, która pomogła mu wzrosnąć, rozwijać się, jestem więc chwałą i blaskiem Kościoła!

Maryja, istotna część życia i rozwoju Kościoła

Moje dzieło w Kościele to nie tylkoopieka, ale to ja stanowię istotną część życia i rozwoju Kościoła, bez mego udziału nic nie może w nim zakwitnąć i się rozwijać. Czy nie ja uformowałam zakony? Czyż to nie moja inspiracja i opieka doprowadziła do powstania tych zamkniętych ogrodów, gdzie wzrasta Ciało mistyczne Jezusa, gdzie poznaje się Jego miłość, gdzie Jego miłosierna miłość się rozszerza?18 Czyż nie uformowałam świętych, którzy są chwałą Kościoła i blaskiem jego życia? Czyż nie zdeptałam Szatana, nie obaliłam herezji, czy nie wywyższyłam wiary poprzez cuda? Moje imię, moje sanktuaria, moje obrazy pobudzają wiarę i ukazują życie Kościoła: jestem więc jego blaskiem i chwałą.

Przeze mnie jedynie może przyjść Królestwo Boże i tylko przeze mnie może być uwielbiony Jezus w Najświętszym Sakramencie. Ja Go wam dałam, moje córki: strzegłam Go, adorowałam, kochałam, kiedy wy ofiarowywałyście Mu tylko wasze biedy! Na początku miałyście więcej prostoty, zapału, miłości, bo na początku Jezus jedynie się dawał, jeszcze nie walczył i nie podejmował wynagrodzenia za zło. Dlatego dałam wam dar Nieba, a nie ukazywałam się na początku. Potem przyszła pierwsza burza: diabeł was przesiał, uległyście mu i rana powstała w was na skutek tej burzy jeszcze się nie zagoiła. O moje córki, nie spostrzegłyście się, ale słuchając zgubnego słowa, które pozbawiało was daru Bożego, dawało zarozumiałość w sądzeniu, doprowadzało do jego odrzucenia jako zła, raniłyście się straszliwie w sercu, zabijając ufność, prostotę i miłość19 […]. Wtedy naprawdę rozpoczęło się dzieło naprawy ze strony Jezusa – Jego gorzka Męka pośród was, która nie dała niczego innego jak tylko ciernie! On dawał się z wielką miłością, dawał się bezgranicznie w swoim miłosierdziu, a wy uczyniłyście mu koronę z cierni, dałyście mu żółć i ocet, kwas i gorycz. Taki był powód, dla którego stało się konieczne, abym przyszła w sposób tajemniczy, jakiego jeszcze nie pojęłyście, abym przyszła jako opiekująca się, kochająca i adorująca Jezusa, aby dar Boży mógł zostać zachowany w Kościele. I tak gdy on cierpiał zniewagę wątpliwości, nieufności, wzgardy, gdy konał przez waszą nędzę, gdy czasami uważałyście go za oszusta, zło, a nawet diabła20, gdy niektóre z was donosiły na niego, ja ogarniałam go moją miłością i opiekowałam się nim, aby tajemniczy dar nie przepadł w Kościele i nie zginął, usychając w waszych sercach!

Magnificat wdzięczności

Nigdy nie wyjaśniłam, jak zjawiłam się między wami, jak zstąpiłam, jak naprawiłam wasze niewierności. Teraz też wam tego nie wyjaśniam, ale mówię wam, że jeśli nie oddałabym się wam właśnie wtedy, gdy Jezus niszczył zło, walczył z nim, tryumfował nad nim, przemieniał je w sercu „moim narzędziem”21 na chwałę Boga, Boże Dzieło umarłoby i Jezus oddaliłby się! Tymczasem teraz ziarno wpadło już w glebę Kościoła i dusza moja wielbi Pana: Magnificat anima mea Dominum. Ono wzejdzie, ale ja jeszcze raz powinnam dać się usłyszeć uroczyście w Kościele, i uczynię to natychmiast, oddając chwałę Jezusowi w Najświętszym Sakramencie. Kościół nie będzie w stanie ukierunkować się na tak wielki dar, jeśli ja go nie oświecę, a zrobię to w sposób tak mocny, że rozbudzę w sercach pragnienie Jezusa Eucharystii! Zobaczycie Go, gdy usłyszycie mój głos, gdy zamanifestuję moją moc i ukażę się znowu jako Matka Jezusa Chrystusa i Matka Kościoła! Wy nawet teraz nie jesteście w stanie oddać się Jezusowi, a ja muszę was upomnieć po macierzyńsku: zamartwiacie się, wciąż poszukujecie korzyści… Czy nie zrozumiałyście, że należycie do Jezusa, że macie być Jego, że macie odnosić się tylko do Niego i do Jego woli, pragnąc być przed Nim niczym, kimś godnym pogardy?!

Niech skupią się wasze serca, wzniosą ku Bogu, uwielbiajcie Go waszym życiem: Magnificat anima mea Dominum. Zapominajcie o sobie samych i w duchu radujcie się tylko w Bogu: Exsultavit spiritus meus in Deo salutari meo.

Upokórzcie się głęboko, ale rozpoznajcie także, jaką wielkość objawił wam Jezus, mieszkając w was tyle czasu!

Przyjdźcie do mego macierzyńskiego serca, abym wam pomogła, abym was uformowała, zastąpiła, otaczała opieką. Kochajcie Jezusa i nie zatrzymujcie się na głupich myślach w waszych sercach, na niezdrowej rywalizacji, która jest owocem pychy. Zawierzcie woli Bożej i mówcie szczerze: Ecce ancilla Domini fiat mihi secundum verbum tuum.

To miesiąc miłosierdzia, w którym przeze mnie Kościół ponownie przyodzieje się w chwałę i w blask Jezusa Chrystusa, swojego Oblubieńca, ale wy, które otrzymałyście jako pierwsze Jezusa, musicie wzywać Go westchnieniami waszego serca.

Błogosławię wam wszystkim!

Przypisy

1 „Zostałem nazwany Dolindo, co oznacza ból” – tłum. red. wyd. pol. [W przygotowaniu jest polskie wydanie autobiografii].

2 „Miłość, Dolindo, Ból” – tłum. red. wyd. pol.

3 Przez określenie „proroczy” rozumiemy tu nie tylko to, co odnosi się do zapowiedzi przyszłych wydarzeń, ale odwołujemy się przede wszystkim do etymologicznego znaczenia tego terminu, tj. mówienia z autorytetem w czyimś imieniu. Intuicja ks. Dolindo znalazła ponadto potwierdzenie w historii Kościoła w ciągu ostatnich lat, czego dobrze wyszczególnione przykłady możemy odnaleźć w Fui chiamato Dolindo, che significa dolore (wyd. Casa Mariana Editrice, Frigento, 2017) oraz Amore, Dolindo, Dolore (wyd. Casa Mariana Editrice „Apostolato Stampa”, Napoli, 2001).

4Trzy panienki pośrodku ulicy – tłum. red. wyd. pol.

5 Czyli: pobożność.

6Doktryna katolicka – tłum. red. wyd. pol.

7 Rzym, maj 1921 roku.

8 Por. wypowiedź papieża Jana XXIII na Soborze Watykańskim II: „Chcemy dać ponownie Kościołowi prawdziwe oblicze Oblubienicy Chrystusa”. We wskazaniu na Sobór 25 grudnia 1961 roku ten sam papież wyraża pragnienie, aby dobroczynny wpływ uchwał soborowych „doprowadził do udzielenia chrześcijańskiego światła i penetrowania z pełną żarliwości energią nie tylko wnętrza dusz, ale również ludzkich aktywności” (Enchiridion Vaticanum 1, EDB, n. 12, p. 13). Czterdzieści lat później papież odwoływał się do tego, co napisał o Niepokalanej ksiądz Dolindo.

9 Aluzja do zmartwień, jakie przeżywały córki duchowe księdza Dolindo podczas składania oświadczeń na jego temat wobec Świętego Oficjum.

10 Toczy się proces beatyfikacyjny Ilii; Irma z kolei zajmowała znaczący urząd w Akcji Katolickiej.

11 Rzym, 2 maja 1921 roku.

12 Warto podkreślić intuicję księdza Dolindo dotyczącą Bożego Miłosierdzia, gdyż Jan Paweł II po ponad siedemdziesięciu latach od napisania tych słów wydał encyklikę Dives in Misericordia, która powstała

w Święto Bożego Miłosierdzia. Kanonizował też wówczas Faustynę Kowalską – apostołkę Bożego Miłosierdzia.

13 Syn marnotrawny (Łk 15, 11).

14 Zaginiona drachma (Łk 15, 8).

15 Zabłąkana owca (Mt 18, 13; Łk 15, 4).

16 Por. Łk 17, 21.

17 Rzym, 3 maja 1921 roku.

18 Weźmy pod uwagę, jak wiele nazw zakonów i kongregacji wzięło swój początek od Matki Bożej, odwołując się do Niej jako Matki – Inspiratorki.

19 Aluzja do bolesnych burz niezrozumienia i oszczerstw, które przechodziły nad księdzem Dolindo i jego duchowymi córkami w latach 1918–1921.

20 Za takiego rzeczywiście w niektórych środowiskach, z powodu diabelskich insynuacji i ekstremalnej powierzchowności, uważano księdza Dolindo i tak przedstawiono go przed Świętym Oficjum; z czasem, co do czego jesteśmy przekonani, rozbłyśnie przed oczami Kościoła i świata wyjątkowa wielkość tego Bożego człowieka, świętego kapłana, mądrego i rozważnego kierownika wielu dusz.

21 „Moje narzędzie” – tak został nazwany ksiądz Dolindo w wielu listach napisanych dzięki inspiracji Jezusa i Maryi. Zresztą każdy kapłan i każdy wierny może uważać się za „narzędzie”, za pomocą którego Bóg udziela się nam.