Tao zdrowia, seksu i długowieczności - Daniel Reid - ebook + książka

Tao zdrowia, seksu i długowieczności ebook

Reid Daniel

3,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Tao zdrowia, seksu i długowieczności to wszechstronny poradnik harmonijnego i pozytywnego stylu życia, będący jednocześnie dobrym wstępem do samego taoizmu. Autor w przystępny sposób przedstawia system reguł dotyczących zdrowego życia rozwijany od ponad pięciu tysięcy lat.

W części Tao zdrowia można znaleźć wskazówki na temat doboru produktów żywnościowych, ich odpowiedniego łączenia, odtruwania organizmu oraz szczegółowe opisy ćwiczeń oddechowych i chińskich technik gimnastycznych służących harmonii umysłu i ciała.

Część Tao seksu i długowieczności jest poradnikiem niezwykłym, tak jak niezwykłe dla człowieka Zachodu jest chińskie podejście do seksu i w ogóle ludzkiej kondycji. Człowiek widziany oczami taoisty jest elementem wszechświata i działających w nim sił, co więcej – jest tegoż świata i tychże sił odzwierciedleniem, małym kosmosem. Seks zatem to nie tylko przyjemność czy obowiązek – to tygiel wewnętrznej alchemii, w którym warzą się kosmiczne siły wykorzystywane przez adeptów tao do osiągnięcia długowieczności.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 613

Oceny
3,4 (9 ocen)
3
2
2
0
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MarcinKrzeptowski

Nie oderwiesz się od lektury

Super
00

Popularność




PRZED­MOWA

Książkę tę poświę­cam ducho­wym spad­ko­bier­com Zwy­czaj­nej Dziew­czyny, Wscho­dowi i Zacho­dowi oraz tao­istom – gdzie­kol­wiek są i byli

Tao jest pier­wotną siłą nada­jącą kształt wszyst­kim zja­wi­skom we wszech­świe­cie, tym nie­skoń­cze­nie wiel­kim i tym nie­skoń­cze­nie małym. Nie­wi­doczne, choć wszech­obecne, tao napeł­nia świat ożyw­czym odde­chem. Ci, któ­rzy nauczą się żyć w zgo­dzie z tao, mogą wyko­rzy­sty­wać pły­nącą z niego moc do prze­dłu­ża­nia życia i polep­sza­nia jego jako­ści.

Cho­ciaż zasady tao zostały po raz pierw­szy sfor­mu­ło­wane i zapi­sane w sta­ro­żyt­nych Chi­nach około pię­ciu tysięcy lat temu, tao jest wcze­śniej­sze niż ludzka cywi­li­za­cja, a będąc uni­wer­salną i nie­zmienną Drogą Natury, prze­kra­cza gra­nice czasu i prze­strzeni, kul­tury i rasy. Dzięki mądro­ści i intu­icji sta­ro­żyt­nych myśli­cieli, któ­rzy dali począ­tek naj­star­szej ist­nie­ją­cej cywi­li­za­cji świata, kla­syczna kul­tura chiń­ska ni­gdy nie stra­ciła powią­zań z pod­sta­wo­wymi zało­że­niami tao­izmu i do dziś jego zasady leżą u pod­staw wszyst­kich kla­sycz­nych sztuk Chin, od filo­zo­fii i poezji, poprzez kali­gra­fię i sztukę przy­rzą­dza­nia posił­ków, aż po medy­cynę i medy­ta­cję.

Tao to coś wię­cej niż filo­zo­fia życia, to cało­ściowy spo­sób życia, i tylko dzięki prak­tyce i odda­niu można poznać pły­nące zeń korzy­ści. Taki wła­śnie cel przy­świe­cał sta­ro­żyt­nym chiń­skim mędr­com, a pozo­sta­wione przez nich liczne świa­dec­twa opi­sują stop­niowe postępy, jakie czy­nili na swej Dro­dze. Obec­nie co świa­tlejsi uczeni zachodni zbli­żają się w swych poglą­dach do tao, choć jakby z prze­ciw­nej strony, i docho­dzą do tych samych wnio­sków. Naj­wy­raź­niej widać to w takich dzie­dzi­nach, jak fizyka i medy­cyna, gdzie wza­jemne zależ­no­ści pomię­dzy mate­rią i ener­gią, cia­łem i umy­słem coraz czę­ściej wycho­dzą na jaw. Choć wnio­ski są zasad­ni­czo zbieżne, poetyc­kie obrazy i odnie­sie­nia do codzien­nej rze­czy­wi­sto­ści, jakimi posłu­gi­wali się chiń­scy myśli­ciele, by wyja­śnić naturę tao i jego moc, są o wiele bar­dziej czy­telne dla prze­cięt­nego czło­wieka niż skom­pli­ko­wany żar­gon tech­niczny, z upodo­ba­niem sto­so­wany przez współ­cze­snych uczo­nych zachod­nich, tak więc łatwiej jest spoj­rzeć na tao przez pry­zmat kul­tury chiń­skiej.

Moje docie­ka­nia doty­czą trzech prak­tycz­nych aspek­tów tao, które zawsze i wszę­dzie głę­boko inte­re­so­wały ludzi, tj. zdro­wia, seksu i dłu­go­wiecz­no­ści. Wszyst­kie trzy są ze sobą ści­śle powią­zane i sta­no­wią pod­stawę szczę­śli­wego życia. Celem tej pracy jest kla­rowne przed­sta­wie­nie czy­tel­ni­kowi pod­sta­wo­wych zasad tao­izmu, a także pre­zen­ta­cja opar­tego na tych zasa­dach prak­tycz­nego pro­gramu na życie, któ­rego sto­so­wa­nie pozwoli wyko­rzy­sty­wać moc tao do prze­dłu­ża­nia życia i polep­sza­nia jego jako­ści.

Mate­ria­łów do napi­sa­nia tej książki dostar­czyły w głów­nej mie­rze ory­gi­nalne chiń­skie źró­dła, cho­ciaż wyko­rzy­stano rów­nież nie­które angiel­skie prze­kłady chiń­skich tek­stów. Jeśli nie zazna­czono ina­czej, tłu­ma­cze­nia z chiń­skiego oparte są na moich wła­snych inter­pre­ta­cjach tek­stów. Mój prze­kład frag­men­tów Daode­jing jest bar­dzo zbli­żony do inter­pre­ta­cji wiel­kiego angiel­skiego sino­loga Arthura Waleya, zawar­tej w jego dosko­na­łym tłu­ma­cze­niu Księgi Drogi i jej mocy. Chciał­bym także podzię­ko­wać eme­ry­to­wa­nemu pro­fe­so­rowi sino­lo­gii Joh­nowi Blo­fel­dowi za głę­bo­kie inspi­ra­cje, jakich dostar­czyły mi jego roz­liczne prace, oraz wyra­zić uzna­nie dla pio­nier­skich osią­gnięć R.H. van Gulika.

Infor­ma­cje naukowe czer­pa­łem z róż­nych wydaw­nictw ency­klo­pe­dycz­nych, cza­so­pism medycz­nych, prac badaw­czych na temat zdro­wia, cza­so­pism nie­fa­cho­wych oraz donie­sień pra­so­wych. Więk­szość tych źró­deł zazna­czono w tek­ście lub uwzględ­niono na liście pole­ca­nych lek­tur zamiesz­czo­nej w Dodatku. Aby jed­nak czy­tel­nik nie uznał tej książki za zwy­kłe stresz­cze­nie już ist­nie­ją­cych wschod­nich lub zachod­nich mate­ria­łów, pra­gnę oświad­czyć, że przez wiele lat sto­so­wa­łem się do wszyst­kich przed­sta­wio­nych tu zale­ceń i że książka ta jest w rów­nej mie­rze oparta na moich oso­bi­stych doświad­cze­niach prak­tycz­nych, jak na bada­niach nauko­wych.

Oby niniej­sza praca sta­no­wiła dla każ­dego czy­tel­nika bogate źró­dło prze­my­śleń i sku­tecz­nie mu pomo­gła w dro­dze ku dłu­giemu i zdro­wemu życiu!

Daniel P. Reid

Góra Feniksa

Peitou, Taj­wan

paź­dzier­nik 1988

WSTĘP

Tao

Histo­ria tao­izmu w Chi­nach

Nim powstały niebo i zie­mia,

Ist­niała bez­kształtna peł­nia,

Pozba­wiona brzmie­nia i tre­ści,

Od niczego nie­za­leżna, nie­zmienna,

Prze­ni­ka­jąca wszystko, nie­wy­czer­pana.

Można o niej myśleć jako o matce

Wszyst­kich rze­czy pod słoń­cem.

Nie znam jej praw­dzi­wej nazwy,

Więc nazy­wam ją „tao”.

Te tajem­ni­cze słowa pocho­dzą z prze­pięk­nego poematu na temat tao zaty­tu­ło­wa­nego Daode­jing. Liczy on pięć tysięcy zna­ków i powstał pra­wie dwa i pół tysiąca lat temu, a jego autor­stwo tra­dy­cyj­nie przy­pi­suje się Laoziemu („Laozi” zna­czy dosłow­nie „stary mędrzec”). Wni­kliwe obser­wa­cje zawarte w lapi­dar­nych stwier­dze­niach tej cza­ru­ją­cej ksią­żeczki sta­no­wią nie­wy­czer­pane źró­dło mądro­ści, która milio­nom ludzi na całym świe­cie przy­nosi radość, dobrą radę i oświe­ce­nie. Żadna inna książka nie może pochwa­lić się tyloma prze­kła­dami, żad­nej też, z wyjąt­kiem Biblii, nie tłu­ma­czono tak czę­sto na angiel­ski. Od 1955 roku na świe­cie uka­zało się ponad sto róż­nych tłu­ma­czeń, więk­szość na języki zachod­nie, z czego aż trzy­dzie­ści sześć na angiel­ski. Autor­stwo i praw­dziwa data powsta­nia Daode­jing są, jak przy­stało, okryte tajem­nicą. Jed­nak na pod­sta­wie badań stylu i struk­tury metrycz­nej usta­lono z histo­ryczną dokład­no­ścią, że poemat powstał mniej wię­cej pomię­dzy III a V wie­kiem p.n.e. i ma jed­nego autora. Jest też sto­sun­kowo pewne, że ist­niał czło­wiek o imie­niu Laozi, znany też jako Li Dan, Lao Dan albo Li Er, który w owym cza­sie opie­ko­wał się cesar­skim archi­wum, zacho­wały się bowiem wzmianki na jego temat. Znie­chę­cony poli­tycz­nym cha­osem i pano­szącą się dokoła chci­wo­ścią, wyco­fał się z życia publicz­nego i na bawole udał się w stronę zachod­nich gór. Kiedy dotarł do ostat­niej prze­łę­czy na gra­nicy cesar­stwa, dowódca sta­nicy roz­po­znał w nim słyn­nego mędrca i popro­sił go, by pozo­sta­wił potom­no­ści jakiś zapis swo­ich nauk. Nie­chęt­nie, spon­ta­nicz­nie i z prze­kor­nym wyczu­ciem iro­nii Laozi prze­rwał swą wędrówkę w zapo­mnie­nie i w krót­kim cza­sie napi­sał Daode­jing, roz­po­czy­na­jąc poemat nastę­pu­ją­cym zaprze­cze­niem:

Tao, które można wyra­zić sło­wami, nie jest praw­dzi­wym tao.

Nazwa, którą można nazwać, nie jest praw­dziwą nazwą.

Potem odje­chał bez słowa w góry i odtąd słuch po nim zagi­nął.

Dao/tao1 zna­czy „droga/spo­sób”2, de zna­czy „moc”, a jing to „księga” w zna­cze­niu kla­sycz­nego dzieła histo­rycz­nego. A zatem tytuł można prze­tłu­ma­czyć w cało­ści jako Księga Drogi i jej mocy. Tytuł ten został naj­praw­do­po­dob­niej dodany przez póź­niej­szych komen­ta­to­rów, jako że sam Laozi tyleż dbał o tytuły i nazwy, co o sławę i bogac­two.

Laozi nie opra­co­wał zasad tao­izmu. Twier­dził nato­miast – podob­nie jak Kon­fu­cjusz, który jemu wła­śnie zawdzię­czał dostęp do cen­nych zbio­rów cesar­skiego archi­wum – że opi­sał dawny styl życia, jaki obo­wią­zy­wał w Chi­nach dwa i pół tysiąca lat wcze­śniej, za pano­wa­nia Żół­tego Cesa­rza (Huang Di), ojca pań­stwa chiń­skiego. Zarówno Laozi, jak i Kon­fu­cjusz czcili Żół­tego Cesa­rza jako zało­ży­ciela chiń­skiej cywi­li­za­cji i uwa­żali go za pierw­szego zwo­len­nika Drogi.

Żółty Cesarz wła­dał luźną kon­fe­de­ra­cją chiń­skich ple­mion około dwóch tysięcy sied­miu­set lat p.n.e. Przy­pi­suje mu się odkry­cie sekretu nie­śmier­tel­no­ści, który miał pole­gać na odpo­wied­nim prze­mie­sza­niu pły­nów męskich i żeń­skich pod­czas sto­sunku płcio­wego i prze­kształ­ce­niu otrzy­ma­nego „elik­siru” w czy­stą ener­gię i ducha. Utrzy­my­wał harem zło­żony z 1200 kobiet, z któ­rymi czę­sto kopu­lo­wał zgod­nie z zasa­dami tao yin i yang, a w wieku 111 lat osią­gnął ponoć nie­śmier­tel­ność i wstą­pił do nieba na grzbie­cie smoka.

Żółty Cesarz nauczył się tao yin i yang pod­czas roz­mów ze swymi trzema głów­nymi dorad­cami w spra­wach życia sek­su­al­nego: Zwy­czajną Dziew­czyną (Su Nü), Tajem­ni­czą Dziew­czyną (Hsüan Nü) i Tęczową Dziew­czyną (Tsai Nü). Zna­czący jest fakt, że dorad­cami były wyłącz­nie kobiety. Roz­mowy te zostały utrwa­lone w Księ­dze Zwy­czaj­nej Dziew­czyny (Su Nü Jing), tek­ście dato­wa­nym na II lub III wiek p.n.e., ale zawie­ra­ją­cym wia­do­mo­ści znane w Chi­nach już od ponad dwóch tysięcy lat. Sta­nowi on kopal­nię ory­gi­nal­nej wie­dzy na temat sta­ro­żyt­nych tech­nik tao­istycz­nych, umie­jęt­nie wyko­rzy­stu­ją­cych ener­gię sek­su­alną do pod­trzy­my­wa­nia zdro­wia i prze­dłu­ża­nia życia. Ta nad­zwy­czaj dosadna i dokładna księga zosta­nie tu szcze­gó­łowo omó­wiona.

Oprócz jogi seksu Żółty Cesarz stu­dio­wał z rów­nym zapa­łem zie­lar­stwo, dzie­dzinę w sta­ro­żyt­nych Chi­nach cał­ko­wi­cie zdo­mi­no­waną przez tao­istów. Jego roz­mowy z głów­nym doradcą do spraw zdro­wia, Chio Bo, zapi­sane są w Żół­tego Cesa­rza księ­dze medy­cyny wewnętrz­nej (Huang Di neijing), która także pocho­dzi z III wieku p.n.e. Księga ta, pozo­sta­jąca do dziś nie­za­stą­pio­nym pod­ręcz­ni­kiem kla­sycz­nej chiń­skiej medy­cyny, zawie­rała pod­su­mo­wa­nie całej wie­dzy medycz­nej prze­ka­zy­wa­nej z poko­le­nia na poko­le­nie od cza­sów Żół­tego Cesa­rza i jasno for­mu­ło­wała fun­da­men­talne zasady tao­izmu, które legły u pod­staw chiń­skiej sztuki medycz­nej. Podob­nie jak Zwy­czajna Dziew­czyna, Chio Bo wie­lo­krot­nie przy­po­mi­nał Żół­temu Cesa­rzowi o ści­słym związku mię­dzy zdro­wiem, sek­sem i dłu­go­wiecz­no­ścią. To prze­ko­na­nie w zasad­ni­czy spo­sób odróż­nia chiń­ską teo­rię medyczną od wszyst­kich pozo­sta­łych.

Huang Di i Laozi jako jedyni mędrcy sta­ro­żytni pozo­sta­wili po sobie zapis myśli tao­istycz­nej w okre­sie poprze­dza­ją­cym inte­lek­tu­alny fer­ment, który nastą­pił po znik­nię­ciu Laoziego. Stąd też histo­rycy chiń­scy czę­sto okre­ślają tao­izm mia­nem Huang Lao-dao, czyli Droga Żół­tego Cesa­rza i Sta­rego Mędrca. Jed­nak już samo słowo „tao” nie­od­par­cie koja­rzy się Chiń­czy­kowi z filo­zo­fią natu­ralną, która wyzna­czała szlaki chiń­skiej cywi­li­za­cji przez pięć tysięcy lat.

Uczeni zachodni czę­sto zali­czają tao­izm do wiel­kich reli­gii świata, co jest tylko czę­ściowo uza­sad­nione. Istot­nie, pięć­set lat po śmierci Laoziego z głów­nego nurtu filo­zo­fii tao­istycz­nej wyod­ręb­nił się zor­ga­ni­zo­wany kościół z wła­snym tao­istycz­nym „papie­żem”, lecz kościół ten nie­wiele ma wspól­nego z pier­wot­nym tao. Para­fra­zu­jąc Laoziego, „Spo­sób, któ­remu można narzu­cić orga­ni­za­cję, nie jest praw­dzi­wym Spo­so­bem”. Sama myśl o orga­ni­za­cji kościel­nej, kle­rze i dogma­tach reli­gij­nych jest cał­ko­wi­cie sprzeczna z duchem tao.

Tao jest spo­so­bem życia, nie zaś bogiem czy reli­gią. Dosłow­nie zna­czy „Droga” albo „Ścieżka” – szlak wędrówki przez życie, który dosto­so­wuje się do topo­gra­fii i rytmu natury. Każda inna ścieżka jest z defi­ni­cji błą­dze­niem. Drogi Zachodu, które miast dążyć do zjed­no­cze­nia z siłami natury, sta­rają się nad nimi zapa­no­wać, nie­uchron­nie pro­wa­dzą do schi­zo­fre­nicz­nego roz­łamu mię­dzy czło­wie­kiem i naturą. Tao widzi w czło­wieku maleńką i kru­chą istotę, cząstkę wiel­kiego porządku rze­czy, i każe mu szu­kać nadziei na prze­trwa­nie w har­mo­nij­nym współ­ży­ciu z potęż­nymi siłami natury, które ukształ­to­wały nas i nasze śro­do­wi­sko. Sprze­ci­wiać się tao to jakby pły­nąć pod prąd bystrego stru­mie­nia – wcze­śniej czy póź­niej twoje siły się wyczer­pią i będziesz musiał się zatrzy­mać, a wtedy porwą cię kosmiczne prądy tao.

Według tao­istycz­nej wizji świata we wszyst­kim, co ist­nieje, prze­ja­wia się dao de (moc tao). Tę pier­wotną moc nazy­wano Tai Xu (Wielką Pustką), Taiji (Naj­wyż­szym Odwiecz­nym Źró­dłem) i Tai Ji (Naj­wyż­szym Sprawcą). Obej­muje ona pod­sta­wowe „two­rzywo” kosmosu, tę nie­ma­te­rialną mate­rię, z któ­rej wyło­nił się cały wszech­świat.

Tao zro­dziło Jed­ność,

Jed­ność zro­dziła dwie rze­czy,

Potem trzy, potem dzie­sięć tysięcy…

Jed­ność jest Naj­wyż­szym Odwiecz­nym Źró­dłem. Kiedy Wielki Wybuch roz­bił Taiji, by stwo­rzyć wszech­świat, poja­wiły się yin i yang jako dwa bie­guny, dodatni i ujemny, ogrom­nego pola magne­tycz­nego, zapo­cząt­ko­wu­jąc w ten spo­sób nie­prze­rwany przy­pływ i odpływ sił i zja­wisk, które nazy­wamy wszech­świa­tem. Wspo­mniane trzy rze­czy to Trzy Skarby, omó­wione w dal­szej czę­ści tej książki. Z Jed­no­ści, dwóch rze­czy i trzech rze­czy wydzie­liło się dzie­sięć tysięcy roślin, zwie­rząt i obiek­tów, z któ­rych składa się wszech­świat.

Zachod­nie reli­gie pro­po­nują nam kon­cep­cję naj­wyż­szego bytu spra­wu­ją­cego wła­dzę nad świa­tem z wyso­ko­ści swego nie­biań­skiego tronu. Istotę tę nazywa się „Bogiem”, pisa­nym dużą literą, aby pod­kre­ślić Jego wszech­moc. Reli­gie zachod­nie kon­cen­trują się na „życiu po życiu”, stąd więk­szość wyznaw­ców prze­ja­wia cho­ro­bliwą tro­skę o pośmiertny los swej duszy. Z tego punktu widze­nia reli­gie zachod­nie cechuje więk­szy ide­alizm niż prak­ty­cyzm, skoro bar­dziej inte­re­sują się one spra­wami tam­tego, a nie tego świata.

Zamiast mówić o naj­wyż­szym bycie, tao­iści mówią o naj­wyż­szym sta­nie bytu – sta­nie, który jest głę­boko ukryty w każ­dym z nas i który można osią­gnąć jedy­nie drogą naj­więk­szego wysiłku i samo­dy­scy­pliny. Ten stan bytu, zazwy­czaj okre­ślany po pol­sku jako „oświe­ce­nie”, ota­cza się na Wscho­dzie równą czcią co poję­cie „Boga” na Zacho­dzie i sta­nowi on część wro­dzo­nego poten­cjału każ­dego czło­wieka.

Jedną z naj­bar­dziej cha­rak­te­ry­stycz­nych cech tao­izmu filo­zo­ficz­nego jest to, co wielki sino­log i tłu­macz Arthur Waley nazwał „liryczną akcep­ta­cją śmierci”. Tao­iści myślą o naro­dzi­nach i śmierci jako o przej­ściu z jed­nego obszaru ist­nie­nia w inny, a nie jako o abso­lut­nym początku i końcu. Jak powie­dział naj­wy­bit­niej­szy uczeń Laoziego Zhu­angzi: „Skąd mogę mieć pew­ność, że upie­ra­jąc się przy tym życiu, nie upie­ram się przy zwy­kłym śnie, opóź­nia­jąc moment zna­le­zie­nia się w praw­dzi­wym świe­cie?”. Tao­istyczny mędrzec cie­szy się zazwy­czaj dłu­gim i zdro­wym życiem wła­śnie dla­tego, że żyje w zgo­dzie z naturą, a jed­no­cze­śnie nie boi się ani nie prze­klina śmierci, bo ona także jest czymś natu­ral­nym.

Tao­izm inte­re­suje się przede wszyst­kim obec­nym życiem. Bez jakich­kol­wiek nie­do­mó­wień sta­wia on znak rów­no­ści mię­dzy zdro­wiem fizycz­nym i psy­chicz­nym oraz pod­kre­śla, że jedy­nie w sil­nym i zdro­wym ciele zamiesz­kać może silny i zdrowy duch. Stąd tak wiele uwagi poświęca się w tao­izmie spra­wom zdro­wia i dłu­go­wiecz­no­ści.

Tao­izm naucza, że jesz­cze w tym życiu zbie­ramy plony naszych poczy­nań. Tao dostar­cza nasie­nia mądro­ści, które jest nam potrzebne, by w tym uro­dzaj­nym ogro­dzie życia hodo­wać zdro­wie i dłu­go­wiecz­ność. Ci, któ­rzy upra­wiają zie­mię tao codzienną prak­tyką i samo­dy­scy­pliną, na pewno docze­kają się soczy­stych owo­ców. Tao wyzna­cza ścieżkę pomię­dzy nie­bem i zie­mią, lecz czło­wiek musi podą­żać tą ścieżką o wła­snych siłach. W prze­ci­wień­stwie do reli­gii Zachodu ofe­ru­ją­cych zba­wie­nie w zamian za samą wiarę bramy tao otwie­rają się jedy­nie przed tymi, któ­rzy pra­co­wi­cie i z odda­niem kul­ty­wują Drogę. Do tao nie można kie­ro­wać bła­gal­nych modlitw, można jed­nak użyć jego mocy do celów prak­tycz­nych, a ci, któ­rzy się tego nauczyli, odkry­wają, że jest to moc nie­wy­czer­pana. Zna­cze­nia prak­tyki w porów­na­niu z wiarą i doświad­cze­nia w porów­na­niu z eru­dy­cją nie można w tao­izmie prze­ce­nić. Pół­środki ni­gdy nie wystar­czają: należy iść Drogą aż do końca.

Duali­styczna filo­zo­fia Zachodu doko­nuje ostrego podziału na dwie wza­jem­nie wyklu­cza­jące się sfery: duchową i fizyczną, przy czym war­tość dodat­nią przy­pi­suje się tej pierw­szej. Tao­izm widzi w nich nie­roz­łączne, choć różne aspekty tej samej rze­czy­wi­sto­ści, w któ­rej ciało jest korze­niem kwiatu umy­słu. Roślina może żyć bez kwiatu, ale nie bez korze­nia. Tak samo jest z ludźmi. Czło­wiek, który „postra­dał zmy­sły”, może żyć jesz­cze długo, ale kiedy traci serce, płuca albo wątrobę, musi umrzeć, nie­za­leż­nie od poziomu swej inte­li­gen­cji czy ducho­wego oświe­ce­nia.

Zwrot ching ying wu wei, dosłow­nie „sie­dzieć nie­ru­chomo, nic nie czy­niąc”, wyraża esen­cję tao­istycz­nego podej­ścia do życia. „Nie­czy­nie­nie” nie ozna­cza jed­nak abso­lut­nej bez­czyn­no­ści, ale robie­nie tego, co robić należy, i to w spo­sób zgodny z natu­ral­nym porząd­kiem tao oraz prze­pły­wem kosmicz­nych mocy. Zna­czy to, że powin­ni­śmy dzia­łać spon­ta­nicz­nie i bez przy­go­to­wa­nia, kon­cen­tru­jąc się na samych czyn­no­ściach, a nie na zewnętrz­nej moty­wa­cji, żyjąc w zgo­dzie z naturą i nie pró­bu­jąc nad nią zapa­no­wać. I co może naj­waż­niej­sze, wu wei zakłada, iż wiemy, kiedy należy prze­rwać daną czyn­ność, a kiedy powstrzy­mać się przed nie­sto­sow­nym dzia­ła­niem. Jak wyra­ził to Laozi:

Skoro ukoń­czy­łeś swą pracę, wyco­faj się!

Oto Droga Nie­bios.

Co się zaś tyczy wyra­że­nia „sie­dzieć nie­ru­chomo”, tak wła­śnie brzmi chiń­skie okre­śle­nie medy­ta­cji. Słowo „medy­ta­cja” wielu miesz­kań­ców Zachodu wpra­wia w zakło­po­ta­nie lub nawet prze­raża, koja­rzy się bowiem z „medy­to­wa­niem” nad jakąś głę­boką, acz ni­gdy do końca nie­spre­cy­zo­waną ideą. Ale w tra­dy­cji bud­dyj­skiej i tao­istycz­nej to medy­ta­cyjne „nie­dzia­ła­nie” czy też „nie­czy­nie­nie” zakłada świa­domy wysi­łek zmie­rza­jący do oczysz­cze­nia umy­słu i nie ma nic wspól­nego z gąsz­czem inte­lek­tu­al­nych docie­kań. Ten rodzaj medy­ta­cji działa nie tylko relak­su­jąco, ale też orzeź­wia­jąco, uwal­nia bowiem umysł od nad­miaru wewnętrz­nej gada­niny, która zaprząta ducha i prze­szka­dza w wyko­ny­wa­niu zwy­kłych zajęć. Wewnętrzny spo­kój i przej­rzy­stość myśli, jakie osiąga się tą drogą, pozwa­lają na spon­ta­niczny i intu­icyjny wgląd w naturę tao.

Tao­izm jest jedną z naj­bo­gat­szych i bez wąt­pie­nia naj­star­szą ist­nie­jącą tra­dy­cją filo­zo­ficzną świata. Dzieje tej barw­nej, eklek­tycz­nej filo­zo­fii, peł­nej mądro­ści i humoru, obfi­tują w postaci praw­dzi­wie eks­cen­tryczne. Tao­izm łączy w sobie dys­cy­plinę fizyczną i umy­słową, a także kła­dzie równy nacisk na teo­rię i prak­tykę, toteż w obrę­bie tao­istycz­nych zain­te­re­so­wań zna­la­zły się tak róż­no­rodne dzie­dziny, jak alche­mia, sztuka głę­bo­kiego oddy­cha­nia, gim­na­styka zdro­wotna, seks, zie­lar­stwo, die­te­tyka, helio­te­ra­pia i wiele innych. Dys­cy­pliny te zostały szcze­gó­łowo opi­sane w róż­nych tao­istycz­nych pismach, prze­ka­zy­wa­nych od wie­ków z mistrza na ucznia. Tao­istyczna „biblia”, pokaźny tom zaty­tu­ło­wany Daozang (Skarb­nica tao), jest jedną z naj­dłuż­szych ksiąg kano­nicz­nych świata, obej­mu­jącą 1120 tomów, zbie­ra­nych przez tysiąc pięć­set lat. Sta­nowi ona praw­dziwą skarb­nicę wie­dzy ezo­te­rycz­nej.

Oka­zuje się jed­nak, że wszystko, co da się powie­dzieć o tao, zostało już wcze­śniej wyra­żone w cza­ru­ją­cych wer­se­tach Daode­jing, która to księga – pomimo scep­ty­cy­zmu Laoziego – przed­sta­wia istotę tao w pię­ciu tysią­cach słów. Jest to moż­liwe, ponie­waż każdy wers można odczy­tać na wielu pozio­mach zna­cze­nio­wych, a w każ­dym stwier­dze­niu tao odbija się jak świa­tło w klej­no­cie. Daode­jing prze­kra­cza sztuczne, wyty­czone przez ludzi gra­nice histo­rii i kul­tury, czasu i prze­strzeni. Zanim więc wstą­pimy do tego buj­nego ogrodu, dla któ­rego ziar­nem były słowa Laoziego, poświęćmy tro­chę czasu i miej­sca tej obfi­tu­ją­cej w zna­cze­nia ksią­żeczce.

Droga i jej moc

Oto, w jaki spo­sób Laozi ilu­struje uży­tecz­ność pustki i jej prze­wagę nad formą, jak też zależ­ność „wszyst­kiego” od „niczego”:

Połą­cze­nie trzy­dzie­stu szprych nazy­wamy kołem,

Lecz dopiero pustka mię­dzy nimi decy­duje o pożytku z koła.

Z gliny lepimy naczy­nia,

Lecz dopiero ich puste wnę­trze decy­duje o pożytku z naczyń.

Budu­jąc dom, wyci­namy drzwi i okna,

Lecz dopiero pustka w ich wnę­trzu decy­duje o pożytku z domu.

Podob­nie więc jak czy­nimy uży­tek z tego, co ist­nieje,

Nauczmy się korzy­stać z tego, czego nie ma.

Prze­ko­na­nie o wyż­szo­ści pustki nad formą i bier­no­ści nad dzia­ła­niem, a także o ich ści­słej współ­za­leż­no­ści, jest typowe dla wielu filo­zo­fii orien­tal­nych. Ludzie Zachodu, tak bar­dzo przy­zwy­cza­jeni do kon­kret­nych form i dzia­łań, mają trud­no­ści ze zro­zu­mie­niem tej kon­cep­cji, jed­nak w uję­ciu Laoziego nawet dziecko potrafi ją zro­zu­mieć, bo jego wnio­ski oparte są na rze­tel­nych obser­wa­cjach, a nie na zwod­ni­czej sofi­styce. Dla tao­istów obiek­tywna obser­wa­cja natury zawsze była głów­nym spo­so­bem docie­ka­nia prawdy, pro­wa­dzą­cym do wnio­sku, że „pełny obraz” musi uwzględ­niać zarówno to, co jest, jak i to, czego nie ma, a wszelki poży­tek pły­nie z jed­no­ści prze­ci­wieństw.

Laozi chęt­nie odwo­ły­wał się do obrazu wody, która do dziś pozo­staje pod­sta­wo­wym sym­bo­lem tao. Podob­nie jak pustka, nie przy­ciąga ona naszej uwagi, lecz ma dużo wię­cej de niż pozo­stałe żywioły:

Nie ma na świe­cie nic bar­dziej ule­głego niż woda,

Lecz gdy napiera na rze­czy twarde i nie­ugięte,

Żadna z nich nie może się ostać.

O tym, że ule­głe zwy­cięża oporne,

A mięk­kie twarde,

Wie­dzą wszy­scy,

Lecz nikt nie czyni z tej wie­dzy użytku.

Oto świetny przy­kład na to, jak każdy wer­set Daode­jing kryje w sobie wiele zna­czeń. Po pierw­sze, powyż­szy frag­ment jest pro­stym twier­dze­niem filo­zo­fii tao­istycz­nej, przy­rów­nu­ją­cym tao do mięk­ko­ści, ule­gło­ści i prze­moż­nej siły wody. Po dru­gie, w zacy­to­wa­nym frag­men­cie zawarta jest nauka na temat seksu: oto, jak kobieta zwy­cięża męż­czy­znę, uży­wa­jąc swej mięk­ko­ści, by poko­nać jego twar­dość. Po trze­cie, frag­ment ten jest czę­sto cyto­wany przez chiń­skich mistrzów walki, któ­rzy wyja­śniają nim wyż­szość kla­sycz­nych chiń­skich form walki w stylu „mięk­kim”, takich jak taiji­quan, nad pokrew­nymi for­mami walki w stylu „twar­dym”, takimi jak kore­ań­skie taekwondo czy japoń­skie karate.

Laozi podzi­wiał wodę rów­nież dla­tego, że hoj­nie obda­rza wszyst­kie istoty żywe i nie żąda niczego w zamian. Po speł­nie­niu swej życio­daj­nej funk­cji wobec pól i stru­mieni, ludzi i zwie­rząt woda szuka schro­nie­nia i odpo­czynku w naj­niż­szych, naj­ciem­niej­szych zakąt­kach ziemi. Spada z nieba w postaci desz­czu, a gdy dokona swego dzieła, spływa do naj­głęb­szych zaka­mar­ków.

Naj­wyż­sze dobro jest jak woda.

Dobroć wody polega na tym, że obda­rza sobą dzie­sięć tysięcy istot,

Lecz nie chce przy­cią­gać niczy­jej uwagi,

Zado­wa­la­jąc się miej­scem wzgar­dzo­nym przez ludzi.

To zbliża wodę do tao.

Na zasa­dzie sko­ja­rze­nia frag­ment ten wska­zuje na wyż­szość wszyst­kiego, co sym­bo­li­zuje woda, na przy­kład samic, które pod­trzy­mują życie wszyst­kich żywych stwo­rzeń, rodząc je i ota­cza­jąc macie­rzyń­ską opieką, lecz same „nie chcą przy­cią­gać niczy­jej uwagi”.

Z obra­zem wody wiąże się poję­cie „mięk­ko­ści” i jego roz­liczne kono­ta­cje:

W chwili naro­dzin czło­wiek jest miękki i słaby,

Gdy umiera, staje się sztywny i twardy.

Dzie­sięć tysięcy istot, wszyst­kie rośliny i drzewa

Są za życia gięt­kie i mięk­kie,

A łam­liwe i suche po śmierci.

Zaprawdę, drogą śmierci jest sztyw­ność i twar­dość,

Drogą życia mięk­kość i gięt­kość.

Dla­tego miecz, który jest zbyt twardy, szybko się zła­mie,

A naj­tward­sze z leśnych drzew pierw­sze pój­dzie pod piłę.

Zaprawdę, łatwo upada to, co silne i twarde,

Gdy mięk­kie i słabe unosi się ku górze.

Jest to kolejny ulu­biony cytat zwo­len­ni­ków chiń­skich sztuk walki w stylu „mięk­kim”. Pod­kre­śla się w nim war­tość ule­gło­ści i ela­stycz­no­ści, a dwa ostat­nie wersy przy­wo­dzą na myśl chrze­ści­jań­ską kon­cep­cję, że „cisi posiądą zie­mię”.

Laozi żył w cza­sach, gdy Chi­nami wstrzą­sały prze­cią­ga­jące się Wojny Kró­lestw, jak zwy­kło się okre­ślać ten okres chiń­skiej histo­rii. Dzie­siątki pomniej­szych ksią­żąt rywa­li­zo­wały o supre­ma­cję, w wyniku czego kró­le­stwa powsta­wały i zni­kały jak mor­skie fale, a soju­sze zawarte wie­czo­rem zry­wano o świ­cie. Drugą połowę tego okresu inte­lek­tu­al­nego fer­mentu nazwano Wie­kiem Stu Szkół. Zro­dził on wiel­kich filo­zo­fów, a wśród nich Kon­fu­cju­sza, który wędro­wał od pań­stwa do pań­stwa, na próżno sta­ra­jąc się prze­ko­nać woju­ją­cych ksią­żąt, by przy­jęli jego pacy­fi­styczne zasady jako pod­stawę poli­tyki pań­stwo­wej.

Laozi, współ­cze­sny Kon­fu­cju­sza, także miał coś do powie­dze­nia o poli­tyce, choć swe idee zwy­kle ubie­rał w zgrabne meta­fory. W wielu miej­scach Daode­jing naśmiewa się z takich ludz­kich ide­ałów, jak łaska­wość, poboż­ność czy moral­ność, potę­pia­jąc wszel­kie kon­wen­cje spo­łeczne jako zbio­rowe oszu­stwo i drwiąc z opi­nii, że ludzie mogą się kie­ro­wać ide­olo­gią. Zauważa też, że koniecz­ność spra­wo­wa­nia rzą­dów za pomocą prawa i stra­sze­nia karą jest nie­omyl­nym zna­kiem zaawan­so­wa­nego zepsu­cia spo­łe­czeń­stwa. Ludzie na całym świe­cie są tacy sami, twier­dzi Laozi. Gdy są szczę­śliwi i zdrowi, w natu­ralny spo­sób trak­tują się z życz­li­wo­ścią i sza­cun­kiem. Gdy są głodni i zgnę­bieni, w natu­ralny spo­sób stają się okrutni i nie­po­słuszni. Ponie­waż więk­szość wład­ców utrzy­muje swych pod­da­nych w sta­nie per­ma­nent­nego głodu i uci­sku, rodzi się potrzeba zaku­cia ludzi w kaj­dany prawa i kary, tak by władcy mogli na­dal spra­wo­wać swe rządy. A co dziw­niej­sze, aby uspra­wie­dli­wić swą uprzy­wi­le­jo­waną pozy­cję, władcy pozują na ludzi o „wyż­szej” moral­no­ści.

Praw­dziwy mędrzec włada swym ludem, „wycho­wu­jąc go i kar­miąc, a nie trak­tu­jąc jak swą wła­sność”, stara się też usu­wać przyczyny nie­po­koju, zamiast karać jego kon­se­kwencje:

Gdy prze­sta­niemy poszu­ki­wać na wład­ców ludzi o wyż­szej moral­no­ści,

Znik­nie ludzka zawiść.

Gdy prze­sta­niemy przy­pi­sy­wać war­tość rze­czom, które trudno zdo­być,

Znikną zło­dzieje.

A zatem mądry książę włada ludźmi, „opróż­nia­jąc ich umy­sły i napeł­nia­jąc brzu­chy”. Więk­szość komen­ta­to­rów i tłu­ma­czy błęd­nie uważa, że zwrot ten zna­czy, iż „naj­lep­szym spo­so­bem rzą­dze­nia jest trzy­ma­nie ludzi w syto­ści i nie­wie­dzy”. Po czę­ści jest to prawda, ale wers ten kryje w sobie wię­cej zna­czeń. Wyra­że­nie „opróż­niać umysł” odnosi się do kla­sycz­nej tao­istycz­nej tech­niki medy­ta­cyj­nej, zmie­rza­ją­cej do cał­ko­wi­tego oczysz­cze­nia umy­słu z myśle­nia dys­kur­syw­nego, aby umoż­li­wić spon­ta­niczne, intu­icyjne wnik­nię­cie w istotę tao. Zaśmie­cony umysł prze­sła­nia tao, pod­czas gdy w „pustym umy­śle” odbija się ono jak w lustrze. Stąd też mądry władca stara się nie zaśmie­cać umy­słów swych pod­da­nych fał­szy­wymi ide­ami i pra­gnie­niami, które mie­szają ludziom w gło­wach, stwa­rzają kon­flikty i odcią­gają ich uwagę od tao.

Poli­tyka „peł­nego żołądka” nie tylko eli­mi­nuje główne źró­dło nie­po­koju, ale także uznaje wyż­szość dobrego odży­wia­nia nad ide­olo­gią, diety nad dogma­tem. Co wię­cej, „napeł­nia­nie brzu­cha” może się koja­rzyć z tao­istyczną tech­niką oddy­cha­nia, pod­czas któ­rej powie­trze spy­chane jest za pomocą prze­pony głę­boko w dół brzu­cha. Tech­nika ta wymaga od ćwi­czą­cego „opróż­nie­nia umy­słu”, tak aby mógł się sku­pić na „napeł­nie­niu brzu­cha” odde­chem. Daode­jing obfi­tuje w tego rodzaju wie­lo­znacz­no­ści.

Jeden z naj­traf­niej­szych poli­tycz­nych komen­ta­rzy w całym dziele mówi o sto­sun­kach mię­dzy wiel­kimi kró­le­stwami, a więc tym, co obec­nie nazy­wamy super­mo­car­stwami:

Wiel­kie kró­le­stwo musi być jak nisko poło­żony obszar,

Ku któ­remu kie­rują się rzeki.

Musi być punk­tem, w któ­rym scho­dzą się wszyst­kie rze­czy pod słoń­cem.

We wszyst­kim, co czyni, musi odgry­wać rolę kobiety.

Bier­nym spo­ko­jem kobieta zwy­cięża męż­czy­znę,

Z bier­nym spo­ko­jem mu ulega.

Powyż­sza zasada stała się wyznacz­ni­kiem chiń­skiej poli­tyki zagra­nicz­nej na wiele tysięcy lat, aż do początku XX wieku. Z każ­dym nowym pod­bo­jem Chiny bier­nie ule­gały najeźdź­com, wabiąc krzep­kich bar­ba­rzyń­ców uro­kami chiń­skiej kuchni i ubioru, malar­stwa i poezji, muzyki i tańca czy wresz­cie chiń­skich kobiet. Miast zwal­czać ogień ogniem, Chiny zwal­czały ogień wodą, ście­ra­jąc swych twar­dych jak kamień najeźdź­ców na garstkę pro­chu. Z per­spek­tywy wie­ków widać, że Chiny trwały i kwi­tły, pod­czas gdy różni „zdo­bywcy” na zawsze opusz­czali scenę dzie­jów. Oto korzy­ści, jakie płyną z odgry­wa­nia roli kobiety w sto­sun­kach z innymi pań­stwami.

Cho­ciaż Daode­jing powstała parę wie­ków przed naro­dze­niem Chry­stusa i w cał­ko­wi­cie odmien­nych realiach kul­tu­ro­wych, wyka­zuje ude­rza­jącą zbież­ność z duchem Nowego Testa­mentu i tu być może tkwi przy­czyna jej nie­usta­ją­cej popu­lar­no­ści na Zacho­dzie. Święty Łukasz radzi na przy­kład: „Dobrze czyń­cie tym, któ­rzy was nie­na­wi­dzą”3, a w 63 roz­dziale Daode­jing czy­tamy: „Nie­na­wiść odwza­jem­niaj cnotą”. U Świę­tego Mate­usza znaj­du­jemy nastę­pu­jącą uwagę: „Wszy­scy, któ­rzy za miecz chwy­tają, od mie­cza giną” (Mt 26,52), co świet­nie współ­gra ze sło­wami Laoziego z roz­działu 42: „Czło­wieka, który sto­suje prze­moc, czeka gwał­towna śmierć”.

Kon­flikty są wyni­kiem usta­na­wia­nia i trzy­ma­nia się ostrych podzia­łów mię­dzy prze­ci­wień­stwami: mię­dzy męż­czy­zną i kobietą, mię­dzy dwoma naro­dami, mię­dzy dobrem i złem. Po znie­sie­niu tych sztucz­nych podzia­łów prze­ciw­stawne siły mogą się ze sobą spo­tkać i wza­jem­nie sobie ulec, a ich połą­cze­nie pozwoli zacho­wać natu­ralną rów­no­wagę, co auto­ma­tycz­nie zli­kwi­duje źró­dło kon­fliktu. Rów­no­waga i har­mo­nia prze­ci­wieństw są klu­czem do wszyst­kich tajem­nic i sta­no­wią filo­zo­ficzną pod­stawę dobrego zdro­wia i dłu­go­wiecz­no­ści. Zanim jed­nak zba­damy te tajem­nicze ścieżki wio­dące ku dłu­giemu i zdro­wemu życiu, dokończmy nasze krót­kie stresz­cze­nie histo­rii tao­izmu w Chi­nach.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

W książce sto­su­jemy głów­nie trans­kryp­cję pinyin chiń­skich zwro­tów i nazwisk. Posta­no­wi­li­śmy jed­nak zacho­wać formy tao/tao­izm, jako że utrwa­liły się one w pol­sz­czyź­nie i świa­do­mo­ści odbior­ców. [wróć]

Ponie­waż w języku pol­skim nie ist­nieje słowo pre­cy­zyj­nie odda­jące oby­dwa te zna­cze­nia, od tego miej­sca owe ter­miny – pisane wielką literą – będą uży­wane wymien­nie (przyp. tłum.). [wróć]

Łk 6,27, wszyst­kie cytaty biblijne za: Biblia Tysiąc­le­cia, Wydaw­nic­two Pal­lot­ti­num, Poznań 2007. [wróć]

Tytuł ory­gi­nału: The Tao of Health, Sex and Lon­ge­vity

Copy­ri­ght © Daniel Reid, 1989

All rights rese­rved

Simon & Schu­s­ter UK Ltd. (Lon­don) was the first publi­sher of The Tao of Health, Sex and Lon­ge­vity in the English lan­gu­age.

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2020

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor mery­to­ryczny: Jacek Kryg

Redak­tor I wyda­nia: Grze­gorz Dziam­ski

Redak­tor tego wyda­nia: Agnieszka Horzow­ska

Ilu­stra­cje: Huang Chao-Ming, France Lang­ton-Lock­ton, Rus­sem McC­lay, Chou You-yü

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Urszula Gireń

Foto­gra­fia na okładce

© feiy­uezhan­gjie/Shut­ter­stock

Od autora i wydawcy:

Lek­tura tej książki nie zastąpi pro­fe­sjo­nal­nych porad.

Jeśli wiesz lub podej­rze­wasz, że masz pro­blemy zdro­wotne, sko­rzy­staj z pomocy spe­cja­li­sty

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Tao zdro­wia, seksu i dłu­go­wiecz­no­ści, wyd. III, Poznań 2021)

ISBN 978-83-8188-819-6

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel.: 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer