Powieść obyczajowa z, zapewne w intencji autorki, mocnym przesłaniem religijnym. Niestety na obu polach wypada słabo. Porusza ważne i dla wielu bolesne tematy powojennych przesiedleń, zerwanych w powojennym chaosie więzi rodzinnych, porzuconych dzieci, adopcji, krzywd, wyrządzanych rzeszom uczciwych Polaków przez reżim stalinowski. Przedstawia to jednak w sposób nieudolny, nieprzekonujący, nieporuszający w czytelniku żadnej strunki emocjonalnej. Na polu religijnym jest jeszcze gorzej. Trudno mówić o jakimkolwiek przesłaniu, płynącym z powieści Lidii Czyż bo nie ma tu nic poza słownymi deklaracjami bohaterów, brzmiącymi jak deklamacja wyuczonych na pamięć sloganów. Niestety, ale nie ma w tym żadnego autentyzmu, nawet maleńskiej iskierki życia. Żadnego wątpiącego Pani Czyż nie przekona do nawrócenia. Żaden wierzący chrześcijanin, jakiegokolwiek obrządku nie znajdzie tu inspiracji, czy umocnienia. Nikomu zatem specjalnie nie polecam. Literacki poziom też nie jest zbyt wysoki.