39,90 zł
Żyjemy w zaskakujących czasach. Do tej pory wiele osób nie może uwierzyć w brexit, wybór Trumpa na prezydenta USA, kryzys zaufania do Unii Europejskiej, ani też w popularność skrajnie prawicowych ugrupowań w Europie. Wiele osób jednak te zmiany popiera. W Polsce duża część obywateli ze zgrozą obserwuje determinację, z jaką rządzący burzą demokratyczny ład: demolują niezależne sądy, niszczą wolne media, ograniczają możliwość tworzenia niezależnych organizacji […]. Wiele osób jednak uznaje te działania za właściwe i pożądane, i na pewno niegroźne.
Komentatorzy i badacze starają się za wszelką cenę te zmiany zrozumieć, odwołując się do tradycyjnych rozróżnień: zwykli ludzie (suweren) versus elita, prowincja versus miasto, religia versus jej brak, prawica versus lewica. I chociaż wymiary te są ciągle ważne w opisie złożoności świata społecznego, to jednak wydaje się, że straciły moc objaśniającą to, czego jesteśmy dzisiaj świadkami. Nie pozwalają także na przewidywanie, co nas czeka w bliższej lub dalszej przyszłości.
W moim przekonaniu mamy do czynienia z pracą wybitną, co wynika z jej oryginalności i solidności materiału dowodowego. Z pracą o ogromnym ładunku poznawczym i (jeśli tylko ktoś zechce sobie zadać trochę trudu) ogromnej wartości pragmatycznej. Z pracą, która mimochodem, ale z całą jaskrawością ukazuje absurdy życia politycznego w Polsce.
Z recenzji prof. Wiesława Łukaszewskiego
Oryginalność (by nie rzec rewolucyjność) to pierwsza i niekwestionowana zaleta tej książki. Innym jej walorem jest niezwykłe bogactwo prezentowanych treści i wielka erudycja Autorek. Jeszcze inna ważna cecha Tolerancji w czasach niepewności to jej aplikacyjność. Jest to jednak aplikacyjność nie bezpośrednia, lecz może nawet tylko (i aż!) potencjalna. Autorki słusznie przyznają, że potrzebne są dalsze solidne badania empiryczne nad możliwością bezpośredniego wykorzystania prezentowanych przez nie odkryć w praktyce życia społecznego.
Z recenzji wydawniczej prof. Dariusza Dolińskiego
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 367
Kiedy zmieniają się docierające do mnie informacje,
zmieniam zdanie. A Ty co robisz?
John Maynard Keynes / Paul Samuelson / Winston Churchill
Tolerancja sprawia, że różnice są możliwe. Różnice sprawiają, że tolerancja jest konieczna.
Michael Walzer
Rozdział 1
WSTĘP
Żyjemy w zaskakujących czasach. Do tej pory wiele osób nie może uwierzyć w brexit, wybór Trumpa na prezydenta USA, kryzys zaufania do Unii Europejskiej, ani też w popularność skrajnie prawicowych ugrupowań w Europie. Wiele osób jednak te zmiany popiera. W Polsce duża część obywateli ze zgrozą obserwuje determinację, z jaką rządzący burzą demokratyczny ład: demolują niezależne sądy, niszczą wolne media, ograniczają możliwość tworzenia niezależnych organizacji (w chwili, gdy piszemy te słowa, Komisja Europejska uruchomiła wobec Polski artykuł 7. traktatu, czyli procedurę mającą ustalić, czy w kraju członkowskim istnieje ryzyko naruszenia wartości europejskich, tj. praworządności). Jak zacięcie deformują szkolnictwo, łamią prawa obywateli i odbierają prawa mniejszościom, jak marginalizują znaczenie Polski w Europie. Protest wywołuje bezmyślna wycinka Puszczy Białowieskiej (wbrew ustaleniom naukowców i opinii Komisji Europejskiej) i nieuzasadnione wybijanie dzikich zwierząt (nowe liberalne prawo łowieckie). Wielu ludzi przeciera także oczy, widząc brunatne przemarsze „prawdziwych Polaków” przez polskie miasta, i nie może się nadziwić zachwytowi rządzących, dumnych, że „to taki piękny widok” (zob. wypowiedź ministra Błaszczaka o obchodach Narodowego Święta Niepodległości 11 listopada 2017). To wszystko jeszcze do niedawna byłoby nie do pomyślenia. Wiele osób jednak uznaje te działania za właściwe i pożądane, i na pewno niegroźne. Komentatorzy i badacze starają się za wszelką cenę te zmiany zrozumieć, odwołując się do tradycyjnych rozróżnień: zwykli ludzie (suweren) versus elita, prowincja versus miasto, religia versus jej brak, prawica versus lewica. I chociaż wymiary te są ciągle ważne w opisie złożoności świata społecznego, to jednak wydaje się, że straciły moc objaśniającą to, czego jesteśmy dzisiaj świadkami. Nie pozwalają także na przewidywanie, co nas czeka w bliższej lub dalszej przyszłości.
Okazuje się, że obecnie podziały społeczne – większe niż kiedykolwiek wcześniej – przebiegają wedle zupełnie innych kryteriów, wśród których wymienia się zwykle zaufanie (do polityki, polityków i instytucji), postawy wobec uchodźców/imigrantów lub przywiązanie do surowych norm kulturowych. Badania pokazują, że wymiary te polaryzują grupy społeczne niejako w poprzek tradycyjnych podziałów. Postrzeganie polityków i polityki jako niegodnych zaufania charakteryzuje zarówno osoby o poglądach prawicowych, jak i lewicowych (Ivarsflaten, 2008; TNS OBOP, 2010; Edelman Trust Barometer, 2017; Siedlecka, 2017), a utrzymywanie postawy sceptycznej i pełnej podejrzeń wobec polityków sprzyjało w wielu krajach odrzuceniu politycznego status quo, delegitymizacji ugrupowań rządzących, poparciu ugrupowań populistycznych i radykalnych (np. Bélanger i Aarts, 2006; Bergh, 2004; Ivarsflaten, 2008; Marczewski, 2017). Negatywne postawy wobec uchodźców/imigrantów przejawiają i osoby o poglądach prawicowych, i lewicowych, te biedne i te zamożne, wykształcone i niewykształcone, kobiety i mężczyźni, mieszkańcy miast i wsi (np. Jetten, Mols i Postmes, 2015; Pattyn, Van Hiel, Dhont i Onraet, 2012; CBOS, 2015). To antyimigranckie postawy obywateli w wielu krajach przyczyniły się do masowego wsparcia populistycznych polityków i ugrupowań nie tylko w Europie (np. Allen, 2017; Jetten, Mols i Postmes, 2015; Bieńkowski i Świderska, 2017). W Polsce lęk przed imigrantami, skutecznie podsycany przed wyborami w 2015 roku, uznaje się za jeden z ważniejszych czynników zmiany politycznej (Puhl, 2015; Migalski, 2017). Także wymiar „ścisłości” kulturowej[1] (tightness), definiowany jako przywiązanie do silnych norm społecznych, przy jednoczesnej niskiej tolerancji na wszelkie od nich odstępstwa (Gelfand, Nishi i Raver, 2006), nie przystaje wyłącznie do opisu społeczeństw konserwatywnych. Okazało się ponadto, że przewidywał głosowanie na Trumpa czterdzieści cztery razy lepiej niż inne wymiary, w tym autorytaryzm, który do tej pory był najsilniejszym predyktorem radykalnych wyborów (Gelfand i in., 2016).
Od wielu lat psychologia wskazuje na jeszcze jeden wymiar, którego znaczenie ujawnia się szczególnie w niepewnych czasach. Jest to fundamentalny wymiar naszego umysłu: otwartość – zamkniętość umysłowa (closed – open mindedness), najpełniej opisany przez Miltona Rokeacha w 1960 roku, twórczo komentowany przez Andrzeja Malewskiego (1961), a współcześnie analizowany przez Ariego W. Kruglanskiego i sporą grupę skupionych wokół niego badaczy (zob. wywiad z Kruglanskim w „New York Times” przeprowadzony w listopadzie 2016 roku). Wymiar ten odróżnia osoby otwarte na informacje i nowe idee, gotowe na zmianę swoich poglądów od osób, które są sztywno przywiązane do swoich przekonań i odporne na to, co nieznane. Zamkniętość oznacza więc skłonność do utrzymywania w umyśle jednego punktu widzenia i przekonanie o jego niepodważalnej prawdziwości, co prowadzi do odrzucenia innych perspektyw. Zamkniętość sprawia, że ludzie wierzą, iż są w posiadaniu prawdy absolutnej, dlatego bezkrytycznie depczą przekonania innych jako z gruntu nieprawdziwe i złe. Obiektywne fakty, racjonalne argumenty, dowody – to wszystko nie ma żadnego znaczenia. Tego się nie dostrzega, to się odrzuca lub tak tym manipuluje, że zdaje się wzmacniać przekonanie wyjściowe. Dlatego, poza innymi efektami, zamkniętość prowadzi do szkodliwych sądów o rzeczywistości, utrzymywania czarno-białej wizji świata, zafałszowywania rzeczywistości, niesprawiedliwych ocen innych osób. Jest źródłem stereotypizacji, uprzedzeń, dyskryminacji, a w konsekwencji odmawiania wielu osobom i grupom społecznym prawa do życia. Zamkniętość zagraża tolerancji i otwartej demokracji (Sullivan i in., 1979; Gibson-Graham, 2006; Sullivan i Transue, 1999; Vogt, 1997).
Ludzie zamknięci są nie tylko odporni na dowody, ale też motywowani do utrzymywania umysłu w zamknięciu. Muszą karmić go lękami (podejrzeniami, wątpliwościami, zmartwieniami), a w konsekwencji stają się jeszcze bardziej przekonani o swojej nieomylności. To właśnie poczucie, że „wiem lepiej”, czyni osoby zamknięte uprawnionymi – w ich własnym mniemaniu – do łamania prawa i stawiania się ponad nim, wydawania wyroków, jednoosobowego (jednogrupowego) decydowania o tym, co jest dobre, a co złe, do karania tych, którzy się z tymi werdyktami nie zgadzają. Brzmi znajomo?
Otwartość z kolei oznacza zdolność do utrzymywania w umyśle różnych punktów widzenia, akceptację ich różnorodności i ich krytyczny ogląd. To także ciągłe wątpienie w prawdziwość swoich poglądów, a tym samym gotowość do stałego ich weryfikowania. W konsekwencji możliwa staje się zmiana poglądów, ocen innych ludzi, sądów na ich temat, zawsze wtedy, gdy pojawiają się nowe i bardziej wiarygodne informacje. To wszystko prowadzi do myślenia niestereotypowego i dalekiego od uprzedzeń. Do tolerancji wobec innych, to jest poszanowania cudzych uczuć, poglądów, upodobań, wierzeń i postępowania, choćby były całkowicie odmienne od własnych lub zupełnie z nimi sprzeczne. Trudne do wyobrażenia w dzisiejszych czasach?
Otwartość to psychologiczny zasób, który umożliwia rozwój jednostek, społeczeństw i kultur. Postęp dość łatwo mierzyć w nauce, trudniej – w sferze moralności (zob. Lambie, 2014). Postępem w nauce były prace Galileusza, Keplera, Newtona. Postępem w sferze moralności: zniesienie niewolnictwa, uznanie tortur za niedopuszczalne, dzielenie się z potrzebującymi, uznanie, że ludobójstwo jest złem. Historia ludzkości nie jest historią postępu – nazizm pojawił się w kraju poetów i humanistów, niewolnictwo zostało ponownie wprowadzone w koloniach francuskich przez Napoleona w 1802 roku, a politycy usankcjonowali tortury w Guantanamo w 2002 roku. Postęp się nie zdarza – wiodą nas do niego liderzy, mający za cel bardziej sprawiedliwe, otwarte i tolerancyjne społeczeństwo. Społeczeństwo po prostu lepsze. Czyżby dziś ten zasób stracił na znaczeniu?
Przez wiele lat uważano, że zamkniętość jest konsekwencją niskiej inteligencji, słabszego wykształcenia, trudności w rozumowaniu i logicznym myśleniu (np. Rokeach, 1948; Zagona i Zurcher, 1965; Rychlicka i Nęcka, 1990). Dziś wiemy, że niskie kompetencje umysłowe wprawdzie sprzyjają zamkniętości, ale jej w pełni nie determinują (Steininger i Colsher, 1979; Van Hiel i Crowson, 2017; Van Hiel, Onraet i De Pauw, 2010). Część problemów współczesnego świata zawdzięczamy przecież decyzjom liderów inteligentnych i twórczych, ale odznaczających się zamkniętością umysłu (zob. Bar-Joseph i Kruglanski, 2003; Fullbrook, 2004; Harvey, 2006).
Przez dziesiątki lat wymiar zamkniętości umysłowej wiązano z określonym, to jest prawicowym, konserwatywnym, religijnym światopoglądem (Altemeyer, 1996). My dziś pokazujemy w badaniach to, co Rokeach i inni teoretycy postulowali w swoich analizach już dużo wcześniej: że ideologie te sprzyjają zamkniętości, ale jej w pełni nie tłumaczą. Zarówno osoby o poglądach konserwatywnych, jak i liberalnych mogą być zamknięte na inne idee, szczególnie te niepasujące do ich światopoglądów, mogą selektywnie poszukiwać informacji, które odpowiadają ich przekonaniom, mogą także mieć pewność, że mają absolutną rację. Zamkniętość pojawia się i u osób religijnych, i niereligijnych, u tych, które wierzą w zjawiska nadprzyrodzone, i tych, które sobie z tych przekonań kpią, u obrońców praw zwierząt i u tych, którzy mają je za nic, u zwolenników diety bezmięsnej, ale i u zagorzałych zwolenników spożywania mięsa. I tak dalej, i tak dalej.
Sporo wiemy o tym wymiarze, choć znacznie więcej o zamkniętości niż otwartości (zob. Kruglanski, 2004; Kossowska, 2005). Kilkadziesiąt lat systematycznych badań pozwoliło dobrze zrozumieć społeczne konsekwencje zamkniętości. Poznaliśmy też jej źródła i mechanizm, który do niej prowadzi. Wiemy, że niektórzy ludzie są bardziej do zamkniętości predysponowani, choć wszyscy reagujemy zamkniętością w sytuacji niepewności. Wiemy również, że pomimo negatywnych społecznie konsekwencji zamkniętości (najważniejszą z nich jest nietolerancja) ma ona także funkcje adaptacyjne i regulacyjne dla jednostek i grup. Lepiej więc rozumiemy procesy związane z zamkniętością, ale i warunki, w których pomimo skłonności do zamkniętości reagujemy otwartością. W tej książce chcemy się skupić na nieznanych do tej pory efektach zamkniętości.
W tytule książki pojawia się słowo „tolerancja”. Używamy tego pojęcia w czysto psychologicznym sensie, definiując tolerancję jako otwartość wobec „innego”, „obcego”, „różnego od nas”. To oczywiście nie jedyny sposób ujęcia tej problematyki (zob. np. Verkuyten i Yogeeswaran, 2017), do czego odniesiemy się w końcowych częściach książki. W proponowanym przez nas ujęciu patrzymy na tolerancję przez pryzmat procesów leżących u podłoża stereotypów, uprzedzeń i dyskryminacji wobec przedstawicieli różnych grup. Zwracamy więc uwagę zarówno na czynniki kształtujące pozytywną percepcję innych, jak i te, które mimo utrzymywania negatywnych postaw wobec różnych grup nie dopuszczają jednak do agresji wobec nich. Naszym zdaniem oba te aspekty otwartości są ważne, gdyż decydują o jakości relacji międzyludzkich, a te wpływają na dobrostan jednostki i społeczeństwa. Dziś z niepokojem obserwujemy, jak łatwo i bezkarnie ujawniane są w Polsce poglądy, postawy i zachowania piętnujące osoby wywodzące się z innych kultur, wyznające inne wartości i wierzące w innych bogów. Palącą potrzebą jest więc lepsze zrozumienie źródeł tych ostracyzmów. Jesteśmy przekonane, że mimo iż psychologia objaśnia te zjawiska od dawna (zob. ostatnio wydane prace: pod redakcją Brzezińskiego, 2017; Kofty i Bilewicza, 2011; Drogosza, Bilewicza i Kofty, 2012; Drogosza, 2018), spojrzenie na nie przez pryzmat procesów związanych z zamkniętością – otwartością dostarcza nowych danych. Pozwala także sformułować zalecenia w obszarze praktyki społecznej dające szansę na zatrzymanie lub odwrócenie tych negatywnych społecznych trendów.
W książce raportujemy wyniki prac zespołu zgromadzonego wokół Center for Social Cognitive Studies (www.cscs.edu.pl), działającego w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. W naszej pracy głównie koncentrowaliśmy się na opisaniu mechanizmów (neuro)poznawczych, afektywnych i motywacyjnych zamkniętości umysłowej i pokazaniu jej funkcjonalnego aspektu. Najciekawsze i najważniejsze wyniki naszych prac dotyczą jednak warunków brzegowych, w których osoby charakteryzujące się zamkniętością umysłową (predysponowane do zamkniętości) reagują otwartością: na informacje, na poglądy, na innych ludzi. Dla nas to dowód, że otwartość jest możliwa, nawet w sytuacjach sprzyjających zamkniętości. Te badania w książce szczegółowo zaprezentujemy. Wierzymy, że są podstawą do opracowania sposobów przeciwdziałania zamkniętości. Nie ma przecież nic ważniejszego niż promowanie otwartości w czasach zamętu i chaosu.
Książka ta jest napisana z perspektywy psychologicznej. Czytelnik nie znajdzie w niej analiz socjologiczno-politologicznych. Tym samym nie aspiruje ona do wyjaśnienia całej złożoności współczesnego świata, ale pokazuje, co współczesna psychologia może wnieść do pogłębienia owego rozumienia. A może wiele. Skupiamy się na człowieku, bo wierzymy, że musimy zrozumieć jego reakcje, by wiedzieć, jak zmieniać otaczającą nas rzeczywistość. Ale kluczem do zrozumienia reakcji jest zrozumienie okoliczności, które czynią człowieka zamkniętym i łasym na populistyczne brednie. Człowiek nie działa przecież w próżni. Panuje powszechne przekonanie, że za współczesnym sukcesem populizmu, natywizmu i autorytaryzmu stoją: globalizacja, drapieżność ponadnarodowych korporacji, krach neoliberalnej polityki, która doprowadziła do drastycznego rozwarstwienia społecznego i utraty poczucia bezpieczeństwa. Do tego katalogu zwykle dorzuca się jeszcze zagrożenie terroryzmem i związany z tym lęk o własne zdrowie i bezpieczeństwo. A także niezwykłe tempo postępu technologicznego. To bardzo różne zjawiska, ale łączy je jedno: są źródłem niepewności. Każda z tych sytuacji sprawia, że niezależnie od oczekiwań względem otaczającej rzeczywistości, ludzie czują, że świat przestał być przewidywalny i zrozumiały. Trudno więc skutecznie planować przyszłość swoją i swoich najbliższych. Trudno dokonywać mądrych wyborów. Skutecznym sposobem poradzenia sobie z własnymi lękami okazuje się przyjęcie radykalnych ideologii, które oferują proste wyjaśnienia, wskazują odpowiedzialnych, kanalizują gniew i frustrację. Tym samym przywracają poczucie kontroli, wiarę w porządek świata, nadają sens egzystencji. Dają także złudną nadzieję na lepsze jutro. Co ważne jednak – to nie doświadczanie rzeczywistych zagrożeń, ale sposób, w jaki się one jawią, formuje reakcje emocjonalne, postawy, poszukiwania i wybory. To percepcja, a nie rzeczywista sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, dostarcza pożywki dla rozwoju myślenia o świecie, sobie i innych. Kształtuje tolerancję społeczną lub odpowiada za jej brak.
Niniejsza książka nie powstałaby bez zaangażowania osób, które przez pięć lat zajmowały się tą problematyką. Wymiernym wynikiem tego zaangażowania jest osiem obronionych prac doktorskich, poświęconych różnym aspektom zamkniętości i otwartości. Ewa Szumowska badała związek zamkniętości i wielozadaniowości; Piotr Dragon i Joanna Grzymała-Moszczyńska – związek zamkniętości i skłonności do wykorzystywania stereotypów w kształtowaniu uprzedzeń wobec „obcych”; Gabriela Czarnek opisała psychofizjologiczne mechanizmy zamkniętości; Agnieszka Strojny i Paweł Strojny skupili się na roli zasobów poznawczych w promowaniu otwartości; Klara Rydzewska wskazała na adaptacyjne funkcje zamkniętości w funkcjonowaniu poznawczym osób starszych; Krzysztof Hanusz zaś badał tę problematykę w kontekście efektu ekspozycji na gry komputerowe. Aneta Czernatowicz-Kukuczka i Sindhuja Sankaran, pracujące w projekcie na stanowiskach postdoktorskich, analizowały rolę stresu i poczucia kontroli w kształtowaniu zamkniętości, a Paulina Szwed, pracująca na stanowisku asystentki badawczej, testowała założenia dotyczące neuropoznawczych podstaw zamkniętości. Na różnych etapach projektu pracowali z nami Marcin Bukowski, Maciej Sekerdej i Katarzyna Jaśko, skupiający się kolejno: na poczuciu kontroli, religijności i decyzyjności i ich związkach z zamkniętością. Marcin Bukowski pełnił także funkcję promotora pomocniczego w przewodzie doktorskim Joanny Grzymały-Moszczyńskiej. Poszczególne etapy pracy badawczej były konsultowane między innymi z Grzegorzem Sędkiem (SWPS Warszawa; promotorem pracy doktorskiej Klary Rydzewskiej), Arie Kruglanskim (University of Maryland; kopromotorem pracy doktorskiej Piotra Dragona), Arne Roetsem (Ghent University; kopromotorem pracy doktorskiej Ewy Szumowskiej), Michaelem Richterem (Liverpool John Moores University; kopromotorem pracy doktorskiej Gabrieli Czarnek), Rexem Wrightem (University of North Texas), Aną Guinote (University College London), Ulrichem von Heckerem (Cardiff University), Yoramem Bar-Talem (Tel-Aviv University), Bettiną von Helversen (University of Zurich, kopromotorką pracy doktorskiej Klary Rydzewskiej) i Elizabeth Levy Paluck (Princeton University; kopromotorką pracy doktorskiej Joanny Grzymały-Moszczyńskiej). Wszystkim tym osobom składamy podziękowania za wsparcie i dzielenie się swoją wiedzą. Wstępne pomysły rodziły się w trakcie dyskusji z badaczami z Polski (tu szczególne podziękowania dla Mirosława Kofty i Michała Bilewicza) i zagranicy w ramach corocznych międzynarodowych seminariów poświęconych problematyce społecznego poznania (Winter Seminar in Social Cognition) oraz dwóch małych konferencji tematycznych (Small Group Meeting on Epistemic Processes i Small Group Meeting on Cognitive Consistency), odbywających się w Krakowie w 2013 i 2015 roku, a organizowanych przez nasze Centrum. Specjalne podziękowania należą się pierwszym czytelnikom i wnikliwym recenzentom tej pracy – profesorom: Wiesławowi Łukaszewskiemu i Dariuszowi Dolińskiemu. Pod wpływem ich uwag dokonałyśmy ważnych uzupełnień. Większość ich komentarzy traktujemy także jako przyczynek do dalszej dyskusji i inspiracje do przyszłych badań.
Prace finansowane były z grantu Maestro (2011/02/A/HS6/00155), przyznanego przez Narodowe Centrum Nauki w 2012 roku. Bez tego wsparcia nie byłoby możliwe stworzenie wspaniałego zespołu młodych badaczy ani opisanie zjawiska zamkniętości – otwartości w kompleksowy sposób. W ramach projektu przeprowadziliśmy kilkadziesiąt badań i eksperymentów, laboratoryjnych i terenowych. Uczestniczyło w nich kilka tysięcy osób. W książce integrujemy wyniki tych badań, które wcześniej w rozdrobnionej formie publikowane były w pismach zagranicznych. Dotychczas opublikowany dorobek tego programu obejmuje 35 artykułów anglojęzycznych i 4 rozdziały w książkach anglojęzycznych. W języku polskim drukiem ukazał się tylko jeden rozdział, który zresztą, za zgodą współautorów, redaktora i wydawcy, postanowiłyśmy wykorzystać w niniejszej publikacji. Zdecydowałyśmy się na napisanie tej książki, ponieważ zależało nam na podsumowaniu programu i uogólnieniu jego rezultatów, artykuły empiryczne zaś zwykle nie dają takiej możliwości. Chciałyśmy także, aby z wynikami prac mógł się zapoznać polski czytelnik. To w końcu z naszej niezgody na polską rzeczywistość powstała ta książka.
Małgorzata Kossowska
Ewa Szumowska
Paulina Szwed
[1] Wymiar ten, jakiś czas temu opisany przez antropologów (np. Pelto, 1968), socjologów (np. Boldt, 1978) oraz psychologów (np. Berry, 1979), wielu badaczy traktuje obecnie jako fundamentalną cechę systemu społecznego (Gelfand i in., 2006). Pozwala on skutecznie odróżniać od siebie społeczeństwa, przewidywać ich dobrostan i rozwój (Gelfand i in., 2011). Wiele prac dowodzi, że społeczeństwa, które przejawiają silne przywiązanie do norm i nietolerancję na odstępstwa od nich, zwykle cechuje też większy autorytaryzm rządów, ograniczona wolność mediów, mniej praw obywatelskich lub gorsze ich przestrzeganie oraz częstsze stosowanie surowych kar z karą śmierci włącznie. Członkowie takich społeczeństw motywowani są raczej do zachowania tego, co mają, aniżeli do poszukiwania nowych, twórczych rozwiązań, przejawiają więcej zachowań kontrolujących postępowanie innych oraz mają silniejsze mechanizmy samokontroli. Zakłada się, że owe charakterystyki służą koordynacji działań społecznych i przetrwaniu grupy.
Rozdział 2
O PRZEKONANIACH SPOŁECZNYCH
Niepodobna badać zamkniętości umysłowej bez znajomości zagadnienia, w jaki sposób ludzie nabywają wiedzę społeczną (tj. system przekonań o rzeczywistości) i jak z niej korzystają. Zamkniętość systemu przekonań definiujemy jako stopień, w jakim jednostka może odbierać, wartościować i wykorzystywać informacje płynące z otoczenia. Im bardziej otwarty system przekonań osoby, tym częściej i łatwiej może ona korzystać z informacji niezależnie od własnych przekonań lub przyzwyczajeń poznawczych. Im bardziej zamknięty system – tym częściej osoba filtruje informacje przez pryzmat tego, co już wie lub do czego przywykła. Poszukuje więc informacji zgodnych z tymi istniejącymi już w jej systemie wiedzy, a odrzuca, ignoruje, pomija te, które ową stabilność mogłyby zakłócić. Zamkniętość – otwartość umysłu jest więc de facto zamkniętością – otwartością systemu przekonań.
Czym są przekonania? Katz (1960) mówi, że to spostrzeżenia na temat obiektów, ich charakterystyk i związków z innymi obiektami. Z kolei według Bema (1970), jeżeli człowiek postrzega związki między dwoma obiektami lub między obiektem a jego charakterystykami, to mówimy, że ma przekonania. Bar-Tal (1990) natomiast definiuje przekonanie jako twierdzenie na temat obiektu (obiektów) lub relacji między obiektem (obiektami) i jego (ich) atrybutami. Innymi słowy, przekonanie musi charakteryzować obiekt (np. osobę, miejsce, zjawisko) i jego relację do innych obiektów (korelacyjną, przyczynowo-skutkową). Ludzie różnią się nie tylko opisami obiektów, ale i postrzeganą siłą powiązań między nimi, ich charakterystykami lub innymi obiektami. A zatem różnice między nami dotyczą nie tylko przekonań na temat tego, co jest dobre, a co złe, właściwe i niewłaściwe, dopuszczalne i niedopuszczalne. Różnimy się także siłą podzielanych poglądów. Wiele osób zgodziłoby się na przykład z twierdzeniem, że „Dobre rzeczy zdarzają się dobrym ludziom”, ale niektórzy z nas wierzą w to znacznie silniej niż inni. Przekonania mogą być wartościujące (np. „Wojny prowadzą do zniszczenia cywilizacji” lub „Dobre zdrowie prowadzi do sukcesu zawodowego”). Mogą mieć także formę normatywną (np. „Niektórzy z nas nie radzą sobie najlepiej. Powinniśmy pomagać potrzebującym”). Mogą wreszcie dotyczyć pojedynczych, konkretnych spraw i ludzi żyjących tu i teraz (Hahn, 1973). Zwykle są wówczas ściśle powiązane z naszymi indywidualnymi doświadczeniami. Mamy więc przekonania na temat tego, gdzie w Krakowie można dobrze zjeść, gdzie najlepiej odpocząć i jakim prezydentem jest Andrzej Duda. Chociaż są powszechne i mają wpływ na nasze zachowanie (Fishbein i Ajzen, 1975), nie nimi będziemy się tu zajmować. Głównie dlatego, że ich zakres oddziaływania jest niewielki. Opinia o restauracjach w Krakowie ma znaczenie tylko wtedy, gdy chcemy w tym mieście coś zjeść. To, gdzie najlepiej wypoczywamy, staje się ważne jedynie wówczas, gdy jedziemy na urlop. A ocena aktualnego prezydenta nabierze znaczenia dopiero w kolejnych referendach lub wyborach.
Przekonania mogą jednak dotyczyć również spraw fundamentalnych dla naszego życia. W takim wypadku definiujemy je jako uogólnione, podzielane systemy założeń i oczekiwań na temat siebie, świata fizycznego, społecznego i duchowego, a także relacji między nimi (Leung i in., 2002; Bar-Tal, 1990; Garfield i Ahlgren, 1988; Kruglanski, 1989). Nazywa się je często ideologiami, teoriami naiwnymi (lay theories), modelami umysłowymi, światopoglądami (worldviews), nastawieniami umysłu (mindset) (Dweck, 2017). Uważa się, że mają charakter aksjomatów społecznych, bo tak jak aksjomaty w matematyce, są podstawowymi, uznawanymi za prawdziwe przesłankami, które kierują zachowaniem w różnych sytuacjach (Leung i in., 2002).
Przekonania ważne społecznie to takie, które są społecznie lub kulturowo podzielane. A podzielanie przekonań przez grupy lub społeczności jest ważnym sposobem ustanawiania ich prawdziwości, zgodnie z dobrze opisaną psychologiczną zasadą społecznego dowodu słuszności. Dzięki temu, że są podzielane, przekonania zyskują status dogmatu: wszyscy (np. my, Polacy; kobiety; posiadacze psów) wiemy przecież, jak jest, i nikt nam nie wmówi, że jest inaczej. Ułatwiają komunikację w obrębie grupy, bo wiadomo, jakie wartości są w niej cenione, jakie zachowania oczekiwane i nagradzane. Tym samym przyczyniają się do wzmocnienia spójności grupy, jej odrębności i wyrazistej tożsamości. Siła identyfikacji z grupą, w której dominują określone przekonania, decyduje o tym, czy będą one determinować także jednostkowy sposób widzenia świata.
Badacze od lat wykazują rolę przekonań społecznych w regulacji indywidualnych i społecznych wyborów. Skupiają się przy tym często na ich treści. Pokazują na przykład, że przekonania o naturze ludzkiej (o moralności, zaufaniu, zmienności cech charakteru i intelektu) leżą u podłoża oczekiwań wobec samego siebie, ale także wobec innych ludzi. Na przykład wiara w to, że cechy intelektu są zmienne i podlegają kształtowaniu, wpływa na podejmowany przez nas wysiłek i na sposób, w jaki traktujemy porażkę (przegląd w: Dweck, 2012). Sprzyja dążeniu do mistrzostwa. Oddziałuje także na nasz stosunek do innych osób: łatwiej wybaczymy komuś niegodziwe zachowanie, wierząc, że ludzie się zmieniają. Z kolei przekonania na temat grup społecznych pozwalają kształtować relacje z ich przedstawicielami. Polacy są przekonani, że Niemcy odznaczają się pracowitością i solidnością, cenią ład i porządek, ale są nieprzyjaźni i nieskorzy do zabawy. Rosjan z kolei cechuje serdeczność, mają też skłonność do alkoholu, więc są dobrymi kompanami, ale raczej nie można na nich polegać (np. Stefaniak, Bilewicz i Winiewski, 2015). Te stereotypowe wyobrażenia dotyczące grup społecznych obrastają społeczno-kulturowymi wyjaśnieniami, nakazami i zakazami, które w określonych warunkach stają się pożywką dla uprzedzeń i dyskryminacji. Na przykład potrzeba dyskryminacji Żydów, pojawiająca się w wyniku relatywnej deprywacji grupy własnej, czyli zawsze wtedy, gdy Polacy uważają, że żyje im się nieco gorzej, jest powiązana z przekonaniem, że Żydzi są sprawczy i wysoko kompetentni, a nawet więcej – chcą przejąć kontrolę nad światowymi zasobami i to robią (Winiewski i Bilewicz, 2015; PPS, 2017; CBOS, 2017). Złożoność świata społecznego objaśniają z kolei przekonania o jego naturze. Na przykład takie – zresztą typowo polskie[2] – że świat jest niesprawiedliwy, że system społeczno-polityczny działa źle, ponieważ władza pozostaje w ręku osób wykorzystujących ją do własnych partykularnych celów, a nie dla dobra ogółu, że dobra materialne nie są rozdzielone sprawiedliwie, że dobry uczynek zostaje raczej ukarany aniżeli wynagrodzony, a występek odwrotnie (Wojciszke, 2007; Baryła, Wojciszke i Cichocka, 2015). Być może te przekonania sprawiają, że – jak pisze Wojciszke (2007, s. 329) – „Jesteśmy społeczeństwem, które albo nie potrafi stworzyć prawomocnego porządku, albo nie potrafi uprawomocnić porządku istniejącego, być może niezależnie od tego, jaki ów porządek jest”.
Rokeach (1960) wskazywał, że przekonania nie stanowią izolowanych fragmentów wiedzy w naszym umyśle, lecz tworzą systemy wzajemnych powiązań, odnoszących się zarówno do tego, w co wierzymy, jak i do tego, co dewaluujemy. Z perspektywy współczesnej wiedzy psychologicznej jest to założenie oczywiste. Przekonanie o niesprawiedliwości świata rzutuje na przekonania o sobie i o własnym sprawstwie (np. „Niezależnie, jak bardzo będę się starać, mam małe szanse na nagrodę”), o pojedynczych osobach (np. „Wygrywają tylko cwaniaki, uczciwi i pracowici są bez szans”), a także o innych grupach (np. „Rządzący nigdy nie działają w interesie zwykłych obywateli, nie można im ufać”). Aktywizacja jednego z elementów tak zorganizowanego systemu powoduje aktywizację innych powiązanych z nim treści. W ten sposób przekonania te stają się podstawą naszego działania w różnych sferach życia.
Przekonania pełnią wiele ważnych funkcji. Na przykład ułatwiają osiągnięcie indywidualnych celów (np. jeżeli jesteśmy głodni, to wiemy, gdzie pójść do restauracji w Krakowie), chronią samoocenę (np. jeżeli wiemy, że mamy odpowiednie kwalifikacje, to niestraszne nam pojedyncze niepowodzenia), służą manifestacji ważnych wartości (np. rodzina jest ważna, trzeba się o nią troszczyć), pomagają zrozumieć świat (np. bieda jest skutkiem działania korporacji), dają poczucie przynależności (np. należymy do wyznawców Kościoła latającego potwora spaghetti i jest to spora grupa osób). Słowem – pozwalają na orientację w świecie. Pełnią także ważne funkcje organizujące poznanie – wpływają na to, jakich danych poszukujemy i jakie uznajemy za wartościowe i wiarygodne. Chociaż same przekonania nie są zamknięte ani otwarte – mogą do zamkniętości lub otwartości prowadzić. Aby ten proces zrozumieć, musimy wiedzieć, jak przebiega kształtowanie się przekonań.
Zwykle badacze poszukują źródeł konkretnych przekonań społecznych w historii (np. lata niewoli i klęsk), procesach społecznych (np. transformacja, która wykluczyła spore grupy społeczne) lub w bieżącym doświadczeniu jednostek i grup (np. władzę posiadają osoby, które na nią nie zasłużyły). Analizy te pozwalają zrozumieć, dlaczego myślimy, że otaczający nas świat jest raczej niesprawiedliwy, inni czyhają na nasze potknięcia, a Polacy wielkim narodem są (zob. Wojciszke, 2007; Doliński, 1991, 1993). W odróżnieniu od wielu innych badaczy my koncentrujemy się na psychologicznym procesie nabywania wiedzy o świecie, niezależnie od tego, przez pryzmat jakich treści świat ten jest postrzegany. Uważamy, że dopiero opisanie procesów uniwersalnych pozwoli lepiej zrozumieć te specyficzne i lokalne.
[2] W świecie zachodnim powszechne są przekonania, że świat jest sprawiedliwy, bo każdy dobry uczynek zostaje nagrodzony, występek zaś – ukarany (Lerner, 1980). Jest to wizja świata jako miejsca dobrze uporządkowanego, w którym można trafnie przewidywać bieg wydarzeń oraz konsekwencje własnych i cudzych działań. W badaniach prowadzonych na świecie pokazuje się regulacyjne znaczenie przekonania o prawomocności systemu społecznego, ekonomicznego i politycznego dla skutecznego funkcjonowania państwa (Jost i Banaji, 1994). Z przeglądu badań przeprowadzonych w dwudziestu krajach wynika, że podobnie jak Polacy niski poziom uzasadniania porządków ekonomicznego i politycznego przejawiają także obywatele krajów powstałych po rozpadzie bloku sowieckiego (Cichocka i Jost, 2014).
Rozdział 3
NABYWANIE WIEDZY SPOŁECZNEJ, CZYLI O KSZTAŁTOWANIU PRZEKONAŃ
Od tego, w jaki sposób gromadzimy wiedzę społeczną, zależy sposób jej dalszego wykorzystania w procesie formułowania sądów, przekonań i decyzji, a tym samym – nasze zachowanie[3]. Badacze zwykli porównywać ten proces do systematycznego gromadzenia wiedzy w trakcie poznania naukowego (Popper, 1959; Kruglanski, 1989). Jedyna różnica polega na tym, że poznający człowiek nie dysponuje fachową wiedzą na temat tego, jak pozyskiwać obiektywne i wiarygodne dane – nie zna przecież metodologii, określonych procedur badawczych i odpowiednich teorii naukowych. Dysponuje natomiast wiedzą własną, subiektywną i naiwną, na temat tego, jak postępować – jak zebrać dane, jak je zgromadzić i jak z nich korzystać. To te naiwne teorie pozwalają na formułowanie hipotez dotyczących obserwowanych zjawisk i ukierunkowują proces ich testowania. Wbrew potocznym wyobrażeniom człowiek nie gromadzi informacji chaotycznie i przypadkowo. Badacze pokazują, że proces ten jest uporządkowany i przebiega według reguł logicznych typu „jeśli – to”, od przesłanki do konkluzji (Kruglanski, 1989; Kruglanski i Thompson, 1999; Erb i in., 2003). Konkluzją jest wiedza – opinia, przekonanie, sąd. Proces ten zachodzi bez względu na jakość nabywanych informacji (dowody mogą być wiarygodne lub nierzetelne), a także zaangażowanie osoby w ich pozyskiwanie i przetwarzanie (osoba może chcieć się dowiedzieć, jak jest naprawdę, lub tylko potwierdzić swoje wstępne oczekiwania). Zachodzi zawsze wtedy, gdy jednostka dowiaduje się o czymś wystarczająco istotnym, aby uruchomić cały proces motywacyjny, który za tym poznaniem stoi.
Generowanie i testowanie hipotez opisywane były w psychologii od dawna. Powszechnie wskazywano też na ich rolę w wyjaśnianiu tego, jak aktywność poznawcza wpływa na procesy percepcyjne (Bruner, 1951), jak przebiega proces formowania pojęć (Levine i in., 1975) czy rozwiązywania problemów (Newell i Simon, 1972), a także proces prowadzący do odkryć naukowych (Popper, 1972). Kruglanski (1989; Kruglanski i in., 2009) pokazuje jednak, że sposób, w jaki ludzie generują i testują hipotezy, zależy od czterech czynników: (1) uprzedniej wiedzy i stopnia jej aktywizacji, (2) jakości dowodu – czyli rodzaju odbieranej informacji (o nas samych, innych ludziach, świecie społecznym), (3) zasobów poznawczych – czasowo dostępnych, sytuacyjnych, angażowanych tu i teraz, a modyfikowanych przez zmęczenie i gotowość do podjęcia aktywności poznawczej, oraz (4) motywacji – czyli stopnia zaangażowania jednostki w ich odbiór. Zakładamy więc, że czynniki te wspólnie kształtują proces wyboru i wartościowania danej informacji, a w efekcie przyjęcie hipotezy lub jej odrzucenie i uformowanie wiedzy. Prześledźmy ten proces po kolei.
3.1.
AKTYWIZACJA UPRZEDNIEJ WIEDZY
Punktem wyjścia w procesie formowania wiedzy są zawsze nasze przekonania: o sobie, innych ludziach, świecie społecznym. To one stanowią podstawę do formułowania hipotez na temat rzeczywistości. Przekonania, czyli zorganizowana wiedza o świecie, przechowywane są w pamięci w postaci reprezentacji umysłowych. By reprezentowana w umyśle wiedza mogła być wykorzystana w danym momencie, musi być osiągalna (available), czyli możliwa do przywołania – tylko informacje przechowywane w pamięci są dla nas osiągalne (Higgins, 1996). Wiedza musi być także dostępna (accessible), czyli z określonym prawdopodobieństwem możliwa do zaktywizowania i wykorzystania (Higgins, 1996). Wyobraźmy sobie, że samochód, którym zmierzamy do pracy, nagle przestaje działać. Kiedy stoimy na poboczu drogi, może nam przyjść do głowy kilka hipotez, co mogło się zepsuć i co w związku z tym należy sprawdzić. Możemy przypomnieć sobie ostatnio widziany film, w którym bohater radził sobie z podobną sytuacją, i powtórzyć jego działania. Możemy też w ogóle nie być w stanie niczego wymyślić i jedyne, na co wpadniemy, to wybrać numer telefonu osoby, która mogłaby nam pomóc. Wszystko zależy od tego, co wiemy o samochodach (availability), czy widzieliśmy, jak ktoś inny radzi sobie z podobną sytuacją, i jak często przeprowadzaliśmy tego rodzaju testy w podobnych sytuacjach (accessibility).
Wiedza może być dostępna chronicznie i czasowo. Kelly (1955) twierdził, że w wyniku rutyny i powtarzających się sytuacji społecznych często wykorzystujemy te same zestawy wiedzy i praktyki, które z czasem stają się nawykowo gotowe do użycia. Charakter wiedzy dostępnej chronicznie mają ważne dla nas przekonania i wartości. Z kolei czasową dostępność zapewnia ekspozycja na określone treści (Srull i Wyer, 1980). Na przykład, po obejrzeniu programu telewizyjnego na temat konieczności ochrony środowiska naturalnego pojęcie „ochrona środowiska”, przynajmniej przez chwilę, jest dostępne i może ukierunkować naszą aktywność. Jeżeli tak się stanie, to zanim dokonamy zakupu jakiegoś produktu, prawdopodobnie sprawdzimy, czy został on wyprodukowany bez szkody dla środowiska, czy nie zawiera toksycznych substancji, nie był testowany na zwierzętach lub nie został wytworzony przez firmę, o której wiadomo, że jest środowiskowym szkodnikiem. W tej sytuacji program telewizyjny „utorował” dostęp pewnym treściom (zjawisko to nazywamy prymowaniem) i tym samym doprowadził do aktywizacji wiedzy. Torowanie jest tym łatwiejsze, im bardziej „ochrona środowiska” jest powiązana ze standardem samooceny, czyli pozytywną oceną samego siebie. Zaktywizowane pojęcie aktywizuje jednak całą siatkę innych znaczeń. Jeżeli obrońca przyrody jawi się komuś jako ekoterrorysta, a nie ktoś, kto działa dla wspólnego dobra, to aktywizacja pojęcia „ochrona przyrody” sprawi, że dostępne staną się negatywne i naganne moralnie oceny osób dbających o przyrodę, a ich czyny zostaną uznane za zbrodnicze i wymagające nawet siłowych interwencji (zob. reakcje niektórych osób na protesty ekologów w obronie Puszczy Białowieskiej). Zwiększy to nie tylko chęć poparcia polityki wymierzonej przeciw takim osobom, ale i skłonność do zaangażowania się w działania „antyterrorystyczne”.
Na dostępność wiedzy paradoksalnie wpływa także powstrzymywanie się od myślenia na dany temat. Wegner i Erber (1992) pokazali, że konieczność usunięcia z umysłu pewnych treści sprawia, iż są one aktywnie utrzymywane w pamięci (bo trzeba przecież pamiętać to, o czym nie chce się myśleć), a dzięki temu gotowe do użycia wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba. Higgins, Bargh i Lombardi (1985) twierdzili, że aktywizacja wiedzy nie ma charakteru binarnego, nie jest dostępna na zasadzie „wszystko albo nic”. Uważali, że dostępność przypomina baterię, która może być naładowana w różnym stopniu. Dlatego bardziej dostępne jest to, co było prymowane niedawno, niż to, co było prymowane wcześniej, oraz to, co jest prymowane częściej, w porównaniu z tym, co jest prymowane rzadziej (Srull i Wyer, 1979). Zaktywizowane przekonania dalej ukierunkowują proces poszukiwania informacji. Wpływają na jego zakres (tzn. ilość przeszukanych informacji) i kierunek (szukanie konkretnych danych). Tworzą więc swoisty filtr, przez który człowiek doświadcza świata. Według Kelly’ego (1955) przekonania te pełnią funkcję „wzorców skanujących, które dana osoba nieustannie nakłada na swój świat” (s. 145).
W praktyce oznacza to, że treści, które wysycają dyskurs społeczny, o ile nie dotyczą ważnych elementów naszej wiedzy, przenikają do naszej świadomości niejako mimochodem. Jeżeli nie zostaną aktywnie poznawczo przepracowane, mogą decydować o naszej gotowości do pewnych ocen lub zachowań. I właśnie tak, czyli niejako mimochodem, kształtują się nasze przekonania związane z wieloma sprawami, które bezpośrednio nas nie dotyczą. Ważne są jednak nie tylko treści, którymi „nasiąkamy”, ale i to, w jaki sposób się one pojawiają: jaki jest poziom dyskusji społecznej, język, którym jest ona prowadzona, oraz normy, które ją regulują. Toczący się w przestrzeni publicznej dyskurs pełen nienawiści i braku szacunku dla drugiego człowieka prymuje dostępność takich form komunikacji, a tym samym sprzyja ich swobodnemu używaniu. I to wszystko dzieje się w dużej mierze niezależnie od naszych rzeczywistych intencji.
Generowanie hipotez zależy więc od tego, co wiemy, jak bardzo ta wiedza jest złożona i jak silne mamy przekonania wyjściowe. Mówiąc trywialnie – im więcej wiemy, tym większa szansa na to, że postawimy więcej alternatywnych hipotez. Im prostsze mamy wyjaśnienia pasujące do każdej sytuacji, tym mniejsza szansa na wytwarzanie różnych możliwych hipotez. Im silniej w coś wierzymy, tym mniejsza szansa, że coś innego przyjdzie nam do głowy. Ważne jest zatem i to, jakiego rodzaju przekonania mamy, i to, z jaką siłą je podzielamy. Im więcej łatwo dostępnych ideologii, prostych, pełnych nienawiści narracji – tym większe prawdopodobieństwo upośledzenia procesu tworzenia hipotez już w punkcie wyjścia. Tym większe ryzyko zamykania się systemu przekonań.
3.2.
SIŁA DOWODU
Przekonania stanowią podstawę nie tylko formułowania hipotez, ale też działania różnorakich reguł wnioskowania (np. „jeżeli – to”), które umożliwiają testowanie wygenerowanych hipotez. Wnioskowanie opisywane jest jako proces rozumowania sylogistycznego. Dowód jest przesłanką większą sylogizmu („jeżeli X, to Y”[4]; „jeżeli się uśmiecha, to odniósł sukces”), a potwierdzenie dowodu w pojedynczym przypadku jest jego przesłanką mniejszą („Z to X”, a więc „Z to Y”; „jeżeli uśmiech to sukces”, a zatem „jeżeli w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej kandydat się uśmiecha, to ta rozmowa z pewnością skończy się sukcesem”) (Kruglanski, Pierro, Mannetti, Erb i Chun, 2007; Kruglanski i Shteynberg, 2012; Kruglanski, Dechesne, Orehek i Pierro, 2009). W drodze myślenia sylogistycznego na podstawie tych dwóch przesłanek powstaje konkluzja, czyli element wiedzy (sąd, przekonanie, opinia). Przyjęta zostaje ta hipoteza, która znajduje najlepsze poparcie w zebranych dowodach.
W odpowiednich okolicznościach niemal każdy rodzaj informacji może stanowić dowód. Dowodem może być to, co jest powiedziane, przeczytane i zaobserwowane, ale i ton głosu, ekspresja twarzy, postura, gesty towarzyszące wypowiedzi, a także to, kto mówi i do kogo, jaki ma to wpływ na uczucia oraz doświadczanie sytuacji (Chaiken i Maheswaran, 1994; Schwarz i Clore, 1996; Erb i in., 2002). Badacze przez lata precyzowali, jakie parametry musi mieć źródło informacji, aby mogło być uznane za wiarygodne (np. McGuire, 1985). Dziś wiemy, że obiektywne charakterystyki nie mają większego znaczenia. Najważniejsze okazuje się przypisanie źródłu merytorycznej wiarygodności, czyli tzw. autorytetu epistemicznego (Kruglanski, Raviv, Bar-Tal i in., 2005). Dlatego autorytetem może stać się osoba lub osoby bez formalnych uwiarygodnień (stopni, tytułów, stosownej ekspertyzy), ugrupowanie (partia, grupa kościelna, grupa towarzyska), ale także jakiś konkretny tytuł medialny, grupa dyskusyjna – wszystko, co dobrze reprezentuje bliskie nam poglądy. Do autorytetu epistemicznego zwracamy się nie po to, aby się dowiedzieć, lecz by zyskać pewność. Co ważne, sami możemy sobie taki autorytet przypisać, ufając w swoją wiedzę i kompetencje (Ellis i Kruglanski, 1992). Przekonanie „ja wiem lepiej” mocno ogranicza proces testowania hipotez, a więc i nabywania wiedzy. Autorytet epistemiczny nie podlega weryfikacjom i tak naprawdę nie jest ważne nawet to, czy stanowi on wiarygodne źródło obiektywnych danych. Wystarczy, że dobrze służy jednostce i jej potrzebom. Jeżeli wierzymy w zmowę koncernów farmaceutycznych, to raczej posłuchamy rady pani Krysi z kiosku, która wie, że nie wolno szczepić dzieci (zna przypadki, w których szczepionka komuś zaszkodziła), aniżeli zasięgniemy opinii autorytetów medycznych.
Wydaje się, że rola autorytetu epistemicznego nabiera obecnie szczególnego znaczenia. To właśnie teraz tradycyjne źródła wiarygodnych informacji są powszechnie kwestionowane (Pittinsky, 2015). Wzrasta nieufność do nauki jako źródła wiarygodnych danych (Drummond i Fischhoff, 2017; Rutjens i in., 2018). Do głosu coraz wyraźniej dochodzi przekonanie, że eksperci nie są nam już potrzebni, odkąd każdy obywatel ma dostęp do nieskończenie wielu danych, alternatywnych źródeł informacji, newsów i omówień. Może więc w nieograniczony sposób korzystać z wiedzy. I co najgorsze – robi to. Oczywiście sprzyja temu internet, który przyczynił się do demokratyzacji procesu komunikacji – nie tylko każdy może się wypowiedzieć, ale każda opinia ma równy status: jest tak samo ważna i wartościowa (przynajmniej do momentu, gdy nie zostanie powszechnie zdyskredytowana lub nie zyska powszechnej akceptacji). Dla ilustracji przywołajmy kilka danych: Mimo że 97% klimatologów zgadza się, że emisja dwutlenku węgla do atmosfery wpływa na nasz klimat (Cook i in., 2016), jedna trzecia populacji wątpi, aby zmiany klimatu wynikały z aktywności człowieka (Leiserowitz, Maibach, Roser-Renouf, Feinberg i Howe, 2013; Leviston, Price, Malkin i McCrea, 2014). Wzrost zachorowań na infekcje takie, jak odra, różyczka, świnka i koklusz, przypisuje się wierze, że szczepienia raczej wywołują choroby, aniżeli im przeciwdziałają (van Panhuis i in., 2013). W 2014 roku Instytut Gallupa opublikował dane, z których wynika, że 42% Amerykanów wierzy, że człowiek został stworzony przez Boga mniej więcej w obecnej postaci, a połowa lub więcej nauczycieli w Rumunii, Maroku, Południowej Afryce i Algierii ma poglądy antyewolucyjnie kreacjonistyczne i przekazuje je swoim uczniom (Clément, 2015; Clément i Quessada, 2009). To zjawisko powszechne także w Polsce (zob. Miller, Scott i Okamoto, 2006). Ludzie na całym świecie, wbrew dowodom naukowym, wierzą w homeopatię, parapsychologię, siły nadprzyrodzone, inne cywilizacje (np. Lewandowsky, Mann, Brown i Friedman, 2016; Lewandowsky, Gignak i Oberauer, 2015). Rośnie więc przepaść dzieląca opinie naukowe i popularne, co było przedmiotem ożywionej dyskusji między edytorami najbardziej prestiżowych pism naukowych, takich jak „Science” (Leshner, 2015) czy „Proceedings of the National Academy of Sciences” (Fischhoff i Scheufele, 2014), oraz wydawcami pism popularnych, m.in. „National Geographic” (Achenbach, 2015). Ta przepaść jest skutkiem tendencyjnego poszukiwania informacji pasujących do tego, co wiemy i w co wierzymy. Dziś łatwiej niż kiedykolwiek dane, z którymi choć trochę się nie zgadzamy, po prostu zignorować.
Ważną cechą dowodu jest jego istotność, czyli stopień, w jakim jednostka wierzy w połączenie między poprzednikiem a następnikiem przesłanki większej sylogizmu (Kruglanski, 1989; Erb i in., 2002). Na przykład, jeżeli dla kogoś istnieje związek między ukończeniem studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim a zdobyciem dobrze płatnej pracy, to dowód, czyli przesłanka większa sylogizmu, będzie brzmiał: „Jeśli oceniana osoba ukończyła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim (poprzednik), to znajdzie dobrą pracę (następnik)”. Siła związku między dwoma członami stanowi właśnie o istotności dowodu. Ma ona zawsze charakter subiektywny. Tym silniejszy jest ten związek, (1) im częściej tą asocjacją się posługujemy, (2) im większe ma ona znaczenie dla osoby, (3) im bardziej osoba jest przekonana o jej występowaniu. Na przykład, dla absolwenta Uniwersytetu Jagiellońskiego przekonanie o związku między studiowaniem na tej uczelni a dobrą pracą ma większe znaczenie niż dla absolwenta Uniwersytetu Warszawskiego, gdyż odnosi się do osobistych doświadczeń. Wzmacnia też samoocenę (ukończenie dobrej uczelni oznacza, że jesteśmy wybitni). Ale nawet jeśli sami nie kończyliśmy tej uczelni, mogli to zrobić nasi znajomi, a to wystarczy, by w tę asocjację wierzyć (na zasadzie symbiotycznej relacji z innymi; Wojciszke, 2006). Można w końcu wyobrazić sobie sytuację, kiedy ani my sami, ani nikt z naszych bliskich nie kończył tego uniwersytetu, ale dysponujemy wynikami badań (i akurat w tego typu zestawienia wierzymy), które niezbicie dowodzą, że istnieje związek między studiowaniem na tej uczelni a dobrą pracą.
Związek między elementami sylogizmu wynika często z podzielanych społecznie przekonań. Na przykład, formułując sądy na temat różnych grup społecznych, automatycznie korzystamy ze stereotypów, które opisują grupę na dwóch wymiarach: ciepła (życzliwy, godny zaufania, tolerancyjny, przyjazny i szczery) i kompetencji (zdolny, wprawny, inteligentny, pewny siebie) (Fiske, Cuddy, Glick i Xu, 2002). Oznacza to, że jeżeli w danej grupie funkcjonuje stereotyp osoby bezdomnej jako zimnej i niekompetentnej, to osoba formułująca sąd będzie skłonna uważać bezdomnego za kogoś nieprzyjaznego i niewykwalifikowanego, i to jeszcze zanim uzyska inne informacje na jego temat. Dodatkowo będzie czuła do niego pogardę i lekceważenie (jako że z taką treścią stereotypu powiązane są odpowiednie emocje, Cuddy, Fiske i Glick, 2008). Co więcej, jeżeli takie oceny dokonywane są w kontekście porównań międzygrupowych, to ocena jednej grupy na wymiarze kompetencji będzie automatycznie wpływała na ocenę drugiej grupy na wymiarze ciepła. Grupa oceniana jako niekompetentna zwykle otrzymuje kompensatę i jest spostrzegana bardziej pozytywnie na wymiarze ciepła niż ci, którzy odnieśli sukces (Kay, Jost i Young, 2005). Efekt ten nazywa się w literaturze efektem kompensacji (np. Kervyn, Yzerbyt, Demoulin i Judd, 2008). W badaniach własnych (Dragon i Kossowska, 2018) pokazaliśmy ten efekt, testując percepcję uczniów szkoły gastronomicznej i szkoły biznesu. Okazało się, że informacja o słabiej zdanym teście inteligencji przez uczniów szkoły gastronomicznej w porównaniu z uczniami szkoły biznesu doprowadziła do automatycznej oceny tych drugich jako mniej ciepłych (wedle reguły „jeżeli kompetentni, to nie ciepli”), pomimo iż nie podano żadnych informacji na temat ich społecznych charakterystyk. W warunku kontrolnym nie zaobserwowano takich różnic.
Przez lata uważano, że relacje między obiektami społecznymi są stałe i związane z fundamentalnymi prawami rządzącymi percepcją społeczną (Fiske, Cuddy, Glick i Xu, 2002). My jednak pokazaliśmy, że powiązań tych można się wyuczyć, a co za tym idzie – elastycznie owe relacje kształtować (Dragon i Kossowska, w recenzji). Nasi badani uczyli się negatywnego związku pomiędzy dwoma wymiarami percepcji (np. zdrowotność, kompetencja), a następnie sprawdzano, czy ten sztucznie wyuczony związek przełoży się na dokonywane przez te osoby oceny. Nauka polegała na tym, że osobom badanym wyświetlano na ekranie komputera pary słów i ich zadaniem było znalezienie reguły, na której podstawie słowa te się wyświetlały. Nauka reguły („jeżeli zdrowy, to niekompetentny”) przebiegała w ten sposób, że pozytywne słowa z jednego wymiaru współwystępowały z negatywnymi słowami z drugiego wymiaru, np. przedsiębiorczy i chorobliwy, wysportowany i niemądry. Badani, którzy uczyli się tego typu negatywnego związku, wykorzystywali go później podczas wydawania sądów. Badania te mają ważne społecznie implikacje – pozwalają sądzić, że nawet – zdawałoby się – społecznie utrwalone nawyki poznawcze można zmieniać, choć wymaga to treningu i stałych wzmocnień.
Podsumowując, powyższa analiza pokazuje, że kryteria, jakimi ludzie zwykle posługują się przy ocenie wiarygodności dowodu, wynikają z uprzedniej wiedzy, przekonań, nawyków poznawczych oraz indywidualnych lub grupowych doświadczeń. Jak owe poznawcze rutyny i przyzwyczajenia przełamywać, to już inna historia. Analizujemy to w dalszej części książki.
3.3.
MOŻLIWOŚCI POZNAWCZE
Oczywiście na to, jak zostanie sformułowana opinia, będzie miał wpływ także indywidualny poziom możliwości poznawczych i kompetencji umysłowych danej osoby (Kruglanski, 1989). Pojęcie „możliwości/kompetencje umysłowe” (abilities) określa, do czego człowiek jest zdolny, jeśli spełnione są optymalne warunki ekspresji jego możliwości (np. dobry stan psychofizyczny organizmu, sprzyjające okoliczności, brak stresu). W warunkach obciążenia poznawczego (np. gdy podejmuje się kilka aktywności jednocześnie, gdy jest zbyt wiele podobnych informacji albo panuje chaos informacyjny) zakres przetwarzania informacji, a co za tym idzie, również ich wpływ na proces formowania wiedzy, jest mniejszy niż w przypadku braku obciążenia. Dzieje się tak dlatego, że łączna ilość dostępnych człowiekowi zasobów mentalnych[5] jest stała w określonej jednostce czasu. Stąd konsekwencją aktywności, o których sądzi się, że konsumują zasoby, jest ich uszczuplenie i wynikający z tego czasowy spadek efektywności procesów przetwarzania informacji. Dowodów na poparcie tej tezy jest wiele, a dokumentują je zarówno prace z zakresu psychologii poznawczej, jak i społecznej (zob. Kossowska, 2005).
Zatem działając w sytuacji niejasnej, złożonej informacyjnie albo pod presją czasu, siłą rzeczy koncentrujemy się tylko na pewnych, wybranych informacjach – wskazówkach. Zwykle tych, które pasują do uprzednio zgromadzonej wiedzy bądź pochodzą z wiarygodnego dla nas źródła (autorytet epistemiczny). Proces ten silniej zachodzi w grupach. Stasser, Taylor i Hanna (1989) wykazali w serii eksperymentów, że przeciętny członek grupy częściej porusza w dyskusji te tematy i przekazuje innym te informacje, które oni już znają (a więc informacje podzielane), niż informacje, których członkowie grupy nie znają. To wyjaśnia, dlaczego ludzie wolą dyskutować o sprawach dla wszystkich oczywistych, a unikają poruszania nowych kwestii. A zatem wcale nie trzeba uprawiać propagandy, aby proces poszukiwania informacji uczynić tendencyjnym. Wystarczy siać zamęt informacyjny i powtarzać „prawdy”, które wszyscy znają.
3.4.
MOTYWACJA
Badacze od dawna wskazywali na rolę różnych motywacji w procesie tworzenia sądów (np. Petty, Cacioppo i Goldman, 1981; Chaiken i Trope, 1999; Kruglanski, 1989). Zwykle odwoływali się przy tym do konkretnych motywów, takich jak potrzeba wiedzy, struktury, poprawności, poznania (zob. Kossowska, 2005; 2009). Chociaż motywy te opisywane są w różnych tradycjach badawczych, to jednak można je zaliczyć do dwóch głównych klas[6]: potrzeby specyficznego domknięcia (need for specific closure) i potrzeby niespecyficznego domknięcia (need for nonspecific closure) (Kruglanski, 1999). Ten pierwszy rodzaj motywacji odzwierciedla potrzebę osiągania konkretnej wiedzy na dany temat – konkretnego sądu, opinii, oceny (Dunning, 1999; Kunda, 1990). Chodzi więc o to, by zdobyć te, a nie inne informacje, które pozwalają sformułować określony sąd. Ten rodzaj motywacji wpływa na tendencyjne poszukiwanie i przetwarzanie danych, podporządkowuje je konkretnej treści – tej, na której nam zależy. Jeśli wierzymy, że szczepionki są nieskuteczne, a nawet szkodliwe, a za ich powszechnością stoją żerujące na ludzkiej krzywdzie koncerny farmaceutyczne, to motywowani dążeniem do spójności w obrębie ważnych przekonań, będziemy tendencyjnie poszukiwać danych wspierających to przekonanie, upewniać się u osób, którym przypisujemy autorytet (pani Krysia z kiosku), poszukiwać poparcia w grupie innych sceptyków. Z pewnością nie zainteresują nas wywody ekspertów, zlekceważymy dowody naukowe, zignorujemy tych, którzy się z nimi zgadzają (zob. Ottati, Price, Wilson i Sumaktoyo, 2015). Wiele badań dowodzi, że im wyższy stopień zaufania do swoich poglądów (w ważnych społecznie sprawach, takich jak dopuszczalność aborcji, kontrola dostępu do broni lub obniżenie płacy minimalnej), tym niższa skłonność do poszukiwania informacji niezgodnych z przekonaniami i krótszy czas spędzany na czytaniu takich informacji (np. Knobloch-Westerwick i Meng, 2009; Sawicki i Eliasz, 2011). Tym większa tendencyjność procesu poszukiwania informacji, a także rozdźwięk między stanowiskami zajmowanymi przez strony sporu. Co więcej, raz potwierdzona opinia będzie wymagała ciągłej obrony. Silna motywacja tego typu zawsze decyduje o zamknięciu umysłu na wiedzę.
Potrzeba niespecyficznego domknięcia (tej motywacji poświęcimy sporo miejsca w dalszej części książki) odzwierciedla z kolei dążenie do posiadania jakiejkolwiek wiedzy (opinii, sądu, przekonań) niezależnie od jej treści, byleby ta wiedza była pewna, adekwatna, nadawała się do opisu danego zjawiska. Również ten rodzaj motywacji wpływa na poznanie poprzez moderowanie: zakresu przetwarzania informacji (np. przeszukujemy mało informacji, łatwych do przetworzenia, łatwo dostępnych; Ditto i Lopez, 1992), sposobu przetwarzania informacji, szczególnie tych stale dostępnych w naszej pamięci (przetwarzamy je płytko, heurystycznie; Kruglanski, 1996), poszukiwania i selektywnego odbioru informacji ze świata społecznego (interesuje nas to, co powszechnie podzielane; Frey, 1986). W tym wypadku jednak rodzaj i jakość informacji nie mają znaczenia. Typowe poznawcze efekty tej motywacji sprowadzają się więc między innymi do redukowania zakresu przetwarzania informacji i generowania hipotez, koncentrowania procesu poszukiwania informacji raczej na jej prototypowych niż diagnostycznych parametrach oraz wykorzystywania pierwszych dostępnych informacji, co prowadzi do efektu pierwszeństwa, zakotwiczenia lub aktywizacji treści stereotypowych, preferowania wiedzy konsensualnej i ogólnej (Kossowska, 2005; Roets i in., 2015). Opisano także treściowe konsekwencje tej motywacji, zwracając uwagę na jej związek z przekonaniami konserwatywnymi, wyrażającymi się oporem wobec zmian i dążeniem do utrzymania istniejącego status quo (np. Golec de Zavala, 2002; Jost i in., 2003; Kossowska i Van Hiel, 2003; Kossowska, 2006), przekonaniami religijnymi (Kossowska i Sekerdej, 2015; Kossowska, Czernatowicz-Kukuczka i Sekerdej, 2017) oraz przekonaniami na temat grup społecznych, własnych i obcych (np. Kruglanski, Pierro, Mannetti i De Grada, 2006). Uprzedzając nieco wywody prowadzone przez nas w dalszej części książki, chcemy w tym miejscu zwrócić uwagę, że chociaż w większości prac podkreśla się heurystyczność i powierzchowność procesu formowania wiedzy pod wpływem tej motywacji, to jednak pojedyncze wyniki wskazują, że kierując się tą motywacją, jesteśmy niekiedy skłonni poszerzać zakres przetwarzania informacji aż do momentu, gdy uzyskamy pewność, iż sformułowany sąd jest właściwy, czyli pasuje do wstępnie wyrażonych „teorii”. Niezależnie jednak od sposobu dojścia do wiedzy – prostszego lub bardziej złożonego – ta raz ukształtowana wiedza wymaga aktywnej obrony (wzmacniania, upewniania, poszukiwania argumentów, które ją potwierdzają, oraz osób, które ją podzielają). W tym sensie motywacja sprzyja zamkniętości i leży u jej podłoża. Wrócimy do tej dyskusji później.
Warto zauważyć, że mimo iż potrzeba specyficznego domknięcia jest ukierunkowana na potwierdzenie konkretnych treści, a potrzeba niespecyficznego domknięcia prowadzi do uformowania wiedzy pewnej, niezależnej od treści, to jednak skutek obu procesów motywacyjnych może być podobny. Dla przeciwnika szczepionek będzie to potwierdzenie przekonań wyjściowych. Dla osoby, która po prostu chce mieć pewność, informacje o szkodliwości szczepień mogą być łatwo dostępne, pasujące do uprzedniej wiedzy lub doświadczeń (patrz pani Krysia z kiosku i jej znajomości) i bardziej wiarygodne aniżeli te pochodzące od prawdziwych ekspertów w tej dziedzinie. W obu wypadkach powstanie to samo przekonanie – broń Boże nie szczepić!
W jaki sposób opisane motywacje wpływają na proces sądzenia? Motywacje inicjują poznawczą aktywność wtedy, gdy istnieje rozbieżność między aktualnym a pożądanym stanem poznawczym, i wygaszają ją, gdy rozbieżność zostanie zniesiona. Oddziałują na przebieg samego procesu, wyznaczając jego zasięg i kierunek. Wpływ ten zależy zarówno od typu motywacji, jak i od stopnia jej nasilenia. Można założyć, że proces formowania wiedzy jest uzależniony od konfiguracji i wartości opisanych wyżej parametrów (Erb i in., 2002). Uwzględniając ich wartość w danej sytuacji, można odróżnić informacje subiektywnie ważne od nieważnych oraz przewidzieć możliwy sposób zachowania danej osoby (sformułowania sądu, opinii, postawy lub jej zmiany). Chociaż badacze opisują proces nabywania wiedzy w sposób sformalizowany, nie oznacza to, że jednostka musi znać reguły logiki formalnej ani że proces ten jest w pełni uświadomiony, ani też że wiedza zawsze przybiera formę abstrakcyjnej, świadomie dostępnej reguły (Erb i in., 2003). Wręcz przeciwnie, proces zwykle przebiega bez udziału świadomości, a ludzie nie muszą zdawać sobie sprawy z czynników, które mają na nich wpływ (np. Kruglanski i Webster, 1991).
3.5.
PODSUMOWANIE
Opisany powyżej proces nabywania wiedzy, a więc i kształtowania przekonań ma charakter uniwersalny. Tak samo wygląda u osób o poglądach prawicowych, lewicowych, religijnych, ateistycznych. U tych, którzy są przeciwni przyjmowaniu do Europy imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, i u tych, którzy uważają, że najwyższą racją jest im pomóc. U tych, którzy wierzą w siły nadprzyrodzone, i u tych, którzy z tego kpią. Tak wygląda również u osób, które nie mają skrystalizowanych przekonań na dany temat. Z powyższych analiz wynika jednak, że ludzie przyjmują określone przekonania przynajmniej częściowo dlatego, że te przekonania zaspokajają ważne dla nich potrzeby psychologiczne. A to oznacza, że żadne przekonanie nie jest z gruntu fałszywe, niepoprawne, nieuzasadnione. Nawet gdyby wydawało się, obiektywnie rzecz biorąc, błędne i irracjonalne. Przekonania są dowiedzione w procesie wnioskowania (Kruglanski, 1989; Kruglanski i Thompson, 1999; Kruglanski, Thompson i Spiegel, 1999). A zatem z formalnego punktu widzenia, jeżeli ów proces był poprawny, to przekonania także są poprawne (np. Sniderman, Piazza, Tetlock i Kendrick, 1991; Sniderman i Tetlock, 1986). Co więcej, są subiektywnie zawsze uzasadnione, jako że służą ważnym indywidualnym potrzebom (np. Hastorf i Cantril, 1954; Kunda, 1990; Lord, Ross i Lepper, 1979). Dlatego tak trudno dyskutować o poglądach, z którymi się nie zgadzamy. I dlatego tak trudno zdyskredytować poglądy absurdalne i społecznie szkodliwe (jak na przykład te o zagrożeniach, jakie niosą szczepienia, i o prawdziwych a ukrywanych przed społeczeństwem motywach akcji szczepienia dzieci).
Ciąg dalszy w wersji pełnej
[3] Więcej na ten temat znajdzie czytelnik w książkach: Umysł niezmienny... M. Kossowskiej (2005) oraz Psychologia poznania społecznego. Nowe idee, pod redakcją M. Kofty i M. Kossowskiej (2009).
[4] Dariusz Doliński sugeruje, że o zamkniętości decyduje nie tyle myślenie w kategoriach „Jeżeli X, to Y”, ile raczej myślenie probabilistyczne „Jeżeli X, to z jakimś prawdopodobieństwem Y”. Jego zdaniem zamkniętość jest więc konsekwencją upośledzenia myślenia probabilistycznego. Uważamy, że pomysł ten jest interesujący, chociaż naszym zdaniem myślenie w kategoriach „Jeżeli X, to Y” nie wyklucza myślenia probabilistycznego. Możemy założyć, że „Jeżeli X, to Y wystąpi w 100%” lub założyć, że tylko w 23%. Zamkniętość wiązałaby się więc z myśleniem probabilistycznym, kiedy zakłada się bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że „Jeżeli X, to Y” („jeżeli ktoś ukończy UJ, na pewno znajdzie pracę”) lub bardzo niskie prawdopodobieństwo, że „Jeżeli X, to Y” („jeżeli ktoś ukończy Wyższą Szkołę Zarządzania i Marketingu w A, na pewno pracy nie znajdzie”). Otwartość wiązałaby się z myśleniem dopuszczającym niepewność („jeżeli ktoś ukończy UJ, może, ale nie musi znaleźć pracy”).
[5] Pogłębioną dyskusję na temat związku motywacji i procesów poznawczych znajdzie czytelnik w książce Umysł niezmienny... M. Kossowskiej (2005).
[6] W swojej książce Psychology of closed mindedness wydanej w 2004 roku Kruglanski używa pojęć „motywy ukierunkowane i nieukierunkowane”. W nowym tekście z 2017 roku (Kruglanski i in., 2017) badacz proponuje jednak używać pojęć „potrzeba specyficznego i niespecyficznego domknięcia”, argumentując, że terminy te lepiej oddają istotę procesu formowania wiedzy.
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Recenzje wydawnicze:
prof. Dariusz Doliński
prof. Wiesław Łukaszewski
Copyright © 2018 by Małgorzata Kossowska, Ewa Szumowska, Paulina Szwed and Wydawnictwo Smak Słowa
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Książka ani żadna jej część nie może być publikowana ani powielana w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawcy.
Projekt został sfinansowany ze środków Narodowego Centrum Nauki przyznanych Małgorzacie Kossowskiej na podstawie decyzji nr DEC-2011/02/A/HS6/00155.
Edytor: Anna Świtajska
Opracowanie redakcyjne: Anna Mackiewicz
Korekta: Anna Mackiewicz
Okładka i strony tytułowe: Zbigniew Czapla
Rycina na okładce: Zbigniew Czapla
ISBN 978-83-65731-63-0
Smak Słowa
ul. Sobieskiego 26/4, 81-781 Sopot
www.smakslowa.pl
Szukaj nas także na:
Plik ePub przygotowała firma eLib.pl
al. Szucha 8, 00-582 Warszawa
e-mail: [email protected]
www.eLib.pl