59,90 zł
Czy umysł można trenować, tak jak trenuje się mięśnie? Jak trzeba zorganizować trening mentalny, aby miał sens? Czy efekty takiego treningu są wydatne? Czy są długotrwałe? Czy efekty treningu generalizują się, obejmując nie tylko ćwiczoną funkcję lub sprawność, ale również sprawności ogólne, w tym – inteligencję? Czy ma znaczenie, kto trenuje – jaką ma wyjściową sprawność umysłową lub poziom inteligencji?
Ludzie zawsze marzyli o ulepszeniu samych siebie. Filozofia, szczególnie etyka filozoficzna, była uprawiana jako refleksja nad moralnością, ale też jako możliwa droga moralnego doskonalenia człowieka. Systemów religijnych właściwie nie sposób sobie wyobrazić bez takiego czy innego programu moralnego samodoskonalenia. Czy te wysiłki coś dały, to osobna kwestia.
Wraz z rozwojem nowożytnej nauki, marzenia o ulepszeniu człowieka objęły inne, poza moralnością, obszary i dziedziny życia. Rozwój biologii i medycyny poprawił stan naszego zdrowia, wydłużył czas życia i poprawił jego jakość. Rozwój fizyki i chemii zmienił otoczenie człowieka i zwielokrotnił jego możliwości. O rewolucji informacyjnej można powiedzieć, że zmieniła nasze życie gwałtownie i radykalnie. Czy poprawiła, to się dopiero okaże.
Na tym tle ostatnio szczególnie wyróżniają się treningi poznawcze. W przeciwieństwie do psychoterapii, ich praktykowanie nie wymaga żadnego certyfikatu. A ponieważ daje się zauważyć silna i szeroko rozpowszechniona wiara w ich skuteczność, coraz więcej osób i firm funduje sobie lub swoim pracownikom tego rodzaju usługi.
Trening poznawczy dzisiaj to nie tylko dziedzina badań, ale również coraz bardziej rosnący biznes. Na rynku działają liczne firmy sprzedające zestawy ćwiczeń poznawczych, zwykle w postaci gier komputerowych. Produkty te są na ogół reklamowane jako ćwiczenia rozwijające mózg, a konkretny zestaw ćwiczeń poznawczych zazwyczaj nosi nazwę zawiązującą do euronauka, np. neurobik (ang. Neurobics), w analogii do aerobiku . Nie znaczy to oczywiście, że mamy tu do czynienia z oddziaływaniem bezpośrednio ulepszającym mózg, dane empiryczne dotyczące skuteczności „neurotreningów” nakazują daleko posunięty sceptycyzm.
W związku z możliwymi nadużyciami, a także ze względu na naturalną potrzebę poznawczą, trzeba postawić pytanie o skuteczność treningu poznawczego. Temu służy ta książka. Jej głównym celem jest przedstawienie czytelnikowi ogólnej panoramy tego obszaru badawczego i aplikacyjnego współczesnej psychologii, który dotyczy różnych form treningu poznawczego. Opisując treningi, będziemy wielokrotnie stawiać pytanie, czy są one skutecznym narzędziem usprawniania różnych funkcji umysłu ludzkiego. A badając skuteczność, trzeba poddać się rygorom intelektualnym wymaganym od metodologicznie poprawnego badania naukowego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 218
Czy umysł można trenować, tak jak trenuje się mięśnie? Jak trzeba zorganizować trening mentalny, aby miał sens? Czy efekty takiego treningu są wydatne? Czy są długotrwałe? Czy efekty treningu generalizują się, obejmując nie tylko ćwiczoną funkcję lub sprawność, lecz także sprawności ogólne, w tym inteligencję? Czy ma znaczenie to, kto trenuje i jaką ma wyjściową sprawność umysłową lub poziom inteligencji?
Ludzie zawsze marzyli o ulepszeniu samych siebie. Filozofia, szczególnie etyka filozoficzna, była uprawiana jako refleksja nad moralnością, ale też jako możliwa droga moralnego doskonalenia człowieka. Systemów religijnych właściwie nie sposób sobie wyobrazić bez takiego czy innego programu moralnego samodoskonalenia. Czy te wysiłki coś dały, to osobna kwestia. Wybitny poeta Adam Zagajewski nie dostrzega większych zmian na lepsze[1]. Jego zdaniem, w przeciwieństwie do postępu techniki i medycyny, postęp w sferze moralnej był bardzo powolny, być może wcale nie zaistniał przez ostatnie dwa i pół tysiąca lat, czyli od czasów Sokratesa. Ale czy na pewno? W starożytności system społeczny działał dzięki niewolniczej pracy. Dziś niewolnictwo jest marginesem, głęboko niemoralnym i nielegalnym. Dalej – jeszcze kilka wieków temu tortury były powszechnym i legalnym sposobem przesłuchiwania podejrzanych. Dziś tortury są nielegalne, szczególnie gdyby miały być stosowane przez państwo i jego agendy. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu odbywały się publiczne egzekucje, dziś sama kara śmierci – nie mówiąc o publicznym jej wykonywaniu – jest w rosnącej liczbie krajów nieorzekana, a przynajmniej niewykonywana. Nie są to przykłady z obszaru moralności prywatnej, która być może nie ulegała większym zmianom, ale standardy moralne dotyczące życia publicznego zmieniły się znacząco. Można zaryzykować twierdzenie, że przez ostatnie dwa i pół tysiąca lat ludzkość stała się moralnie lepsza, choć nie wiadomo, czy przez to lepsi stali się poszczególni ludzie. Moralność publiczna nie jest bowiem prostą sumą moralności indywidualnych.
Wraz z rozwojem nowożytnej nauki marzenia o ulepszeniu człowieka objęły inne – poza moralnością – obszary i dziedziny życia. Rozwój biologii i medycyny poprawił stan naszego zdrowia, wydłużył czas życia i poprawił jego jakość. Rozwój fizyki i chemii zmienił otoczenie człowieka i zwielokrotnił jego możliwości. Weźmy na przykład mobilność. Przed wynalezieniem kolei podróż powozem z Warszawy do Krakowa trwała około tygodnia, a po uruchomieniu kolei warszawsko-wiedeńskiej tę samą trasę – z przesiadką w Mysłowicach – pokonywano w czasie około jednej doby. Nie pozostaje to w jakiejkolwiek relacji do dzisiejszych możliwości przezwyciężania ograniczeń związanych z przestrzenią fizyczną. O rewolucji informacyjnej można powiedzieć, że zmieniła nasze życie gwałtownie i radykalnie. Czy poprawiła, to się dopiero okaże.
Na tym tle sukcesy nauk społecznych i behawioralnych mogą się wydawać znikome. I nie dlatego, że nauki te zrezygnowały z prób ulepszania człowieka, ograniczając się do jakże ważnego zadania opisu i zrozumienia zjawisk społecznych. Marzenia o postępie były zawsze obecne również wśród przedstawicieli tych nauk. Socjotechnika i inżynieria społeczna to domena socjologów, a rozmaite formy modyfikacji zachowania poszczególnych osób to zadanie realizowane przez psychologię i pedagogikę. Psychoterapia to problem sam w sobie. Jak wiadomo, jej praktykowanie jest domeną lekarzy, psychologów, socjologów i przedstawicieli innych dyscyplin, którzy zazwyczaj przechodzą systematyczne szkolenie i uzyskują stosowny certyfikat.
Na tym tle ostatnio szczególnie wyróżniają się treningi poznawcze. W przeciwieństwie do psychoterapii, ich praktykowanie nie wymaga żadnego certyfikatu. A ponieważ daje się zauważyć silna i szeroko rozpowszechniona wiara w ich skuteczność, coraz więcej osób i firm funduje sobie lub swoim pracownikom tego rodzaju usługi.
Trening poznawczy dzisiaj to nie tylko dziedzina badań, lecz także coraz bardziej intratny biznes. Na rynku działają liczne firmy sprzedające zestawy ćwiczeń poznawczych, zwykle w postaci gier komputerowych. Produkty te są na ogół reklamowane jako ćwiczenia rozwijające mózg, a konkretny zestaw ćwiczeń poznawczych zazwyczaj nosi nazwę nawiązującą do neuronauki, na przykład neurobik (ang. Neurobics), przez analogię do aerobiku[2]. Nie znaczy to oczywiście, że mamy tu do czynienia z oddziaływaniem bezpośrednio ulepszającym mózg. Prawdopodobnie chodzi o to, że neuronauka cieszy się większym prestiżem niż klasyczna psychologia. W roku 2013 rynek takich produktów w samych tylko Stanach Zjednoczonych był wart 715 milionów dolarów. Dzisiaj jest on wart znacznie więcej, a ocenia się, że w roku 2020 sprzedaż różnego rodzaju „neurotreningów” osiągnie wartość 3,38 miliarda dolarów[3]. Tymczasem dane empiryczne dotyczące skuteczności „neurotreningów” nakazują daleko posunięty sceptycyzm (np. Simons i in., 2016). Pojawiły się bowiem oskarżenia o wprowadzanie konsumentów w błąd, jakoby oferowane produkty miały potwierdzoną w badaniach zdolność usprawniania funkcji mózgu. Na przykład jedna ze znanych firm sprzedających treningi poznawcze zapłaciła 2 miliony dolarów kary za bezpodstawną reklamę, była też zmuszona poinformować o tym fakcie potencjalnych nabywców[4].
W związku z możliwymi nadużyciami, a także ze względu na naturalną potrzebę poznawczą, trzeba postawić pytanie o skuteczność treningu poznawczego. Temu służy ta książka. Jej głównym celem jest przedstawienie czytelnikowi ogólnej panoramy tego obszaru badawczego i aplikacyjnego współczesnej psychologii, który dotyczy różnych form treningu poznawczego. Opisując treningi, będziemy wielokrotnie stawiać pytanie, czy są one skutecznym narzędziem usprawniania różnych funkcji umysłu. A badając skuteczność, trzeba poddać się rygorom intelektualnym wymaganym od metodologicznie poprawnego badania naukowego. Dlatego książka ta ma charakter monografii naukowej. Pisząc ją, miałem jednak na względzie również tych czytelników, którzy na co dzień nie zajmują się badaniami naukowymi, a chcieliby skorzystać z naukowo udokumentowanej wiedzy. Starałem się więc, aby była to zarówno książka naukowa, jak i „książka do czytania”. Nie mnie sądzić, czy to się udało.
[1] Wywiad Donaty Subbotko z Adamem Zagajewskim, „Gazeta Wyborcza”, 9 grudnia 2017.
[2] Kilka przykładów: SharpBrains, Brain Age, NeuroNation, Brain Metrix.
[3] Za: „Psychology Today”, https://www.psychologytoday.com/blog/the-athletes-way/201704/cognitive-benefits-exercise-outshine-brain-training-games (dostęp: 17.01.2018).
[4] Za: Federal Trade Commission (FTC), https://www.ftc.gov/news-events/press-releases/2016/01/lumosity-pay-2-million-settle-ftc-deceptive-advertising-charges (dostęp: 17.01.2018).
Pragnę podziękować Oli Gruszce i Jarkowi Orzechowskiemu za wieloletnią przyjemność wspólnego żeglowania po archipelagu psychologii poznawczej i różnic indywidualnych. Dziękuję Justynie Sarzyńskiej, Radosławowi Wujcikowi i Dorocie Żelechowskiej za wspólny grant badawczy nad treningami poznawczymi. Justyna i Dorota dostarczyły mi ponadto surowca, z którego skorzystałem, pisząc niektóre fragmenty rozdziału trzeciego i piątego. Wydawnictwu Smak Słowa i Annie Świtajskiej dziękuję za życzliwość i jak zwykle bardzo profesjonalne podejście do procesu wydawniczego.
Jak zauważył Kurt Lewin, nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria. Brakuje niestety ogólnie przyjętej teorii treningu poznawczego, szczególnie jeśli chodzi o pytanie, dlaczego on działa (jeśli działa). Do tego problemu wrócimy w rozdziale szóstym. Tutaj ograniczymy się do zakreślenia ogólnych ram definicyjnych i teoretycznych treningu poznawczego.
Trening poznawczy jest krótkotrwałym, systematycznym oddziaływaniem na sprawność umysłową człowieka poprzez wykonywanie zadań angażujących wybrane funkcje poznawcze, takie jak pamięć, uwaga lub kontrola poznawcza.
Trening jest oddziaływaniem krótkotrwałym, co z jednej strony odróżnia go od interwencji psychologicznych innego rodzaju (na przykład psychoterapii), a z drugiej – od oddziaływań wychowawczych lub resocjalizacyjnych. W praktyce długość treningu mierzy się liczbą oddzielnie przeprowadzonych sesji treningowych, przy założeniu, że jednego dnia może się odbyć tylko jedna sesja. Takich sesji treningowych jest zazwyczaj kilkanaście: raczej nie mniej niż dziesięć i rzadko więcej niż dwadzieścia. Ramy czasowe treningu poznawczego obejmują od dwóch do czterech tygodni. Inne formy oddziaływań są znacznie dłuższe – nawet krótkotrwała psychoterapia może wymagać kilku miesięcy pracy, natomiast wychowanie i resocjalizacja to procesy trwające latami.
Można się zastanawiać, czy tak krótko trwająca interwencja w ogóle może przynieść jakieś efekty. Niewykluczone, że odnotowana przez wielu autorów niska efektywność treningów poznawczych wynika z krótkiego czasu ich trwania. Jeśli porówna się typowy trening poznawczy z treningiem sportowym albo z nauką gry na instrumencie muzycznym, to dysproporcja czasowa okaże się uderzająca. Czas trwania treningów poznawczych można by oczywiście wydłużyć, ale na przeszkodzie stoją ograniczenia związane z motywacją uczestników. Zadania treningowe są zwykle dość nudne, a przy tym wymagają koncentracji, co stanowi kombinację trudną do przezwyciężenia. Efekt nowości dość szybo mija, pojawia się natomiast – wymuszona instrukcją – konieczność mierzenia się z kolejnymi zadaniami o relatywnie niskim poziomie atrakcyjności. Nawet jeśli takie zadania mają postać gier komputerowych, to ich atrakcyjność jest niewielka w porównaniu z prawdziwymi grami. Ponadto wykonanie dostępnych obecnie zadań poznawczych ulega dość szybkiej automatyzacji. Polega to na coraz szybszym i coraz mniej refleksyjnym reagowaniu na bodźce w związku z wyuczeniem się nawyków, czyli automatycznych powiązań między bodźcem a reakcją. W rezultacie osoby badane szybko osiągają maksymalny poziom wykonania, co sugeruje konieczność podwyższenia poziomu trudności tych zadań, a to z kolei też ma swoje ograniczenia proceduralne. Taki stan rzeczy sprzyja wystąpieniu nieprzyjemnego stanu wewnętrznego, będącego połączeniem nudy i lęku. Nuda wynika z niskiego poziomu atrakcyjności zadania, a lęk – ze świadomości, że jest to zadanie trudne, wymagające koncentracji i zaangażowania. Połączenie nudy i lęku zaś jest jednym z najskuteczniej działających demotywatorów (Csikszentmihalyi, 1975).
W wypadku treningu sportowego i nauki gry na instrumencie nieuniknione kryzysy można przezwyciężyć przez różnorodne i silnie działające czynniki motywujące. Z jednej strony można liczyć na pozytywne działanie potrzeby osiągnięć. Uzyskanie wysokiego poziomu biegłości w sporcie czy w muzyce może stać się początkiem kariery, przynieść sławę i pieniądze. Z drugiej strony bardzo ważną rolę odgrywa motywacja samoistna, polegająca na czerpaniu przyjemności z samego wykonywania trudnych zadań na zadowalająco wysokim poziomie biegłości. Muzyk czy sportowiec po prostu kocha to, co robi, nie musi więc budować motywacji do długotrwałego wysiłku, opierając się na czynnikach zewnętrznych (na przykład nagrodach pieniężnych). W praktyce osiągnięcie poziomu mistrzostwa w muzyce czy w sporcie wymaga współdziałania różnych rodzajów motywacji zewnętrznej (zachęt, nagród), motywacji osiągnięć i motywacji samoistnej. W wypadku treningów poznawczych skuteczne motywowanie uczestników do długotrwałego wysiłku okazuje się niezwykle trudne.
Drugim istotnym składnikiem definicyjnym treningu poznawczego jest oddziaływanie na sprawność umysłową człowieka poprzez aktywne angażowanie jego funkcji poznawczych. Istnieją procedury ulepszania umysłu ludzkiego niespełniające tego kryterium, na przykład przezczaszkowa stymulacja kory mózgowej prądem stałym lub neuronalne sprzężenie zwrotne.
Przezczaszkowa stymulacja kory mózgowej prądem stałym (ang. transcranial direct current stimulation, TDCS) zyskała sobie w ostatnich latach sporą popularność jako metoda łatwa w użyciu, tania i prawdopodobnie całkiem bezpieczna (Cohen Kadosh i in., 2010; Cohen Kadosh i in., 2012). Jest czymś w rodzaju niefarmakologicznej pigułki mądrości, tyleż reklamowanej, co kwestionowanej ze względu na skuteczność. Metaanaliza przedstawiona przez Dedoncker (Dedoncker i in., 2016) wskazuje, że metoda TDCS może poprawić u zdrowych ochotników szybkość, ale nie poprawność wykonywania testów poznawczych. U pacjentów psychiatrycznych – odwrotnie – poprawa nastąpiła w odniesieniu do poprawności, ale nie czasu wykonywania zadań. Tak czy inaczej, efekty były bardzo słabe, choć niekiedy statystycznie istotne. Niezależnie od tego, czy technika TDCS jest skuteczna, nie spełnia ona warunku definicyjnego treningów poznawczych, ponieważ osoba poddana oddziaływaniu pozostaje biernym odbiorcą impulsów elektrycznych. Od uczestnika treningu poznawczego wymaga się natomiast, aby czynnie, z zaangażowaniem i systematycznie wykonywał zadania angażujące jedną z funkcji mentalnych.
Inny przykład oddziaływania niespełniającego kryterium aktywnego angażowania ćwiczonej funkcji poznawczej to procedury wykorzystujące zjawisko biologicznego sprzężenia zwrotnego (ang. biofeedback, neurofeedback)[5]. Polegają one na rejestracji sygnału EEG w wybranych zakresach częstotliwości (na przykład alfa 8–12 Hz), emitowanego przez wybrane obszary kory mózgowej[6], a następnie na informowaniu osoby badanej w czasie rzeczywistym, poprzez słuch lub wzrok, o wynikach tejże rejestracji, a tym samym – o stanie aktywności odpowiednich obszarów kory (Hammond, 2007). Od osoby badanej oczekuje się, że wykorzysta sygnał słuchowy lub wzrokowy do regulowania aktywności kortykalnej w celu wygaszenia lub wzmocnienia określonych fal mózgowych w wybranych miejscach kory. Na przykład osoba badana ma „wyłączyć” dźwięk sprzężony z własną aktywnością kortykalną. Nie wie ona, jak to zrobić, odbiera jedynie słuchową informację zwrotną. Spontaniczne fluktuacje aktywności elektrycznej mózgu sprawią, że wcześniej czy później fale sprzężone z dźwiękiem chwilowo samoistnie zanikną, co przełoży się na „wyłączenie” owego dźwięku. Takie zdarzenie ma funkcję wzmocnienia, czyli nagrody, która zwiększa prawdopodobieństwo reakcji (w tym wypadku mózgowej) w przyszłości. Odbierając słuchowe lub wzrokowe informacje zwrotne, osoba badana korzysta z tych wzmocnień, ucząc się coraz częściej i coraz skuteczniej „wyłączać” dźwięk. A ponieważ dźwięk jest sprzężony z określoną aktywnością mózgową, uczy się tym samym osłabiać lub wzmacniać ową aktywność. Jeśli dany typ aktywności mózgu jest korelatem czegoś niepożądanego (na przykład depresji), można w ten sposób pomagać ludziom cierpiącym. Z kolei inny typ aktywności mózgu może być pożądany, na przykład jako korelat skupienia uwagi. Wówczas można uczyć osobę badaną, aby wykorzystując informację zwrotną, próbowała wywoływać taką aktywność lub zwiększać jej intensywność.
Przypuśćmy, że chcemy nauczyć golfistów amatorów, aby podczas gry używali swojego mózgu w sposób typowy dla wysokiej klasy zawodowców (Ring i in., 2015), co – jak sądzimy – powinno się przełożyć na lepsze wyniki sportowe. Golf jest sportem wymagającym doskonałej koncentracji uwagi i precyzyjnej kontroli ruchów, dlatego oddziaływanie „na mózg”, a nie tylko na ciało, wydaje się tu szczególnie uzasadnione. Z innych badań wiemy, że profesjonalni golfiści skutecznie redukują fale alfa w korze przedruchowej i motorycznej (elektrody F3, Fz, F4, Cz) na dwie do czterech sekund przed skutecznym umieszczeniem piłki w dołku. Jeśli próba trafienia piłką się nie powiedzie, redukcja fal alfa jest znacznie słabsza. Na tej podstawie wyciągamy wniosek, że redukcja intensywności fal alfa w wymienionych obszarach powinna pomóc amatorom w zbliżeniu się poziomem gry do profesjonalistów. Rejestrujemy więc sygnał alfa poprzez elektrody F3, Fz, F4 i Cz, po czym sprzęgamy go z ciągłym dźwiękiem przekazywanym zawodnikom przez słuchawki. Zawodnicy dowiadują się, że ten dźwięk sygnalizuje niepożądaną aktywność ich mózgu, w związku z czym powinni się jakoś postarać go wyłączyć. Zauważamy, że już po pięciu dwugodzinnych sesjach osoby z grupy eksperymentalnej nauczyły się redukować fale alfa w korze przedruchowej i motorycznej na kilka sekund przed wbiciem piłki do dołka, czego nie obserwujemy u osób z grupy kontrolnej. W wypadku tych ostatnich dźwięk przekazywany przez słuchawki nie był sprzężony z ich własną aktywnością neuronalną, ale z aktywnością kolegi – czyli nie pozostawał w żadnym związku z tym, co same robiły. Niestety, mimo osiągniętych poprzez neurofeedback efektów tłumienia fal alfa grupa eksperymentalna nie przewyższyła grupy kontrolnej pod względem skuteczności wbijania piłek do dołka, nie mówiąc już o osiągnięciu poziomu gry właściwego dla zawodowców (Ring i in., 2015). Mamy tu więc do czynienia z oddziaływaniem, które okazało się trafne wewnętrznie, ale zupełnie nietrafne zewnętrznie.
W badaniach z udziałem dzieci informację zwrotną podaje się w odpowiednio atrakcyjnej formie. Dziecko na przykład widzi na ekranie dwa ścigające się samochody. Jego zadaniem jest tak sterować jednym samochodem (na przykład czerwonym), aby prześcignąć ten drugi (na przykład niebieski). Szybkość samochodu, którym „jedzie” dziecko, jest sprzężona z pożądanymi zmianami sygnału EEG. Dzięki temu dziecko szybko uczy się sterować swoim samochodem wyłącznie mózgiem, bez żadnych dodatkowych dźwigni czy dżojstików. Oferenci takich praktyk przekonują, że owym spektakularnym efektom uczenia się towarzyszą pożądane zmiany w zachowaniu lub w obrazie klinicznym, polegające na przykład na redukcji objawów ADHD (Van Doren i in., 2018).
Problem efektywności neuronalnego sprzężenia zwrotnego jest ważny, ponieważ treningi z użyciem tej techniki są coraz częściej oferowane w lecznictwie psychiatrycznym i w rehabilitacji (Markiewicz, 2017). Niestety, systematycznych i dobrze kontrolowanych badań jest niewiele, a metaanaliz (zob. ramka 2.2) jeszcze mniej. Postuluje się (np. Orndoff-Plunkett i in., 2017), aby neuronalne sprzężenie zwrotne włączyć w główny nurt neuronauki społecznej, pod warunkiem zachowania odpowiednich standardów metodologicznych. Tymczasem większość badań nad skutecznością takich oddziaływań cierpi na liczne, niekiedy skumulowane przypadłości, takie jak mała liczebność grup, brak odpowiednio dobranej grupy kontrolnej, brak odpowiednio dobranych procedur dla grupy kontrolnej. Te ostatnie mogłyby na przykład polegać na podawaniu osobom kontrolnym takiego samego sygnału, jak osobom ćwiczącym, ale nieskorelowanego z ich własną aktywnością neuronalną. W wielu wypadkach mimo zachowania wymaganych rygorów metodologicznych nie występuje pożądany efekt terapeutyczny, choć może się ujawnić efekt samego treningu, ponieważ osoby badane rzeczywiście uczą się używać sprzężenia zwrotnego i skutecznie kontrolować poziom sygnału EEG, stanowiącego podstawę informacji zwrotnej. Czym więc można wytłumaczyć brak istotnych efektów, albo też ich nietrwałość, przy spektakularnych niekiedy dowodach na to, że uczestnicy treningu nauczyli się regulować (wzmacniać lub osłabiać) poziom sygnałów EEG?
Wydaje się, że podstawowy problem wiąże się z brakiem precyzyjnej wiedzy na temat neuronalnych markerów interesujących nas zaburzeń (na przykład ADHD) lub sprawności (na przykład sportowych). Gdyby na przykład było pewne, że dobrym golfistą można się stać dzięki umiejętności wytłumiania fal alfa w korze przedruchowej i motorycznej na dwie do czterech sekund przed uderzeniem piłki, sprawa byłaby oczywista i dość łatwa. Tymczasem działanie na najwyższym poziomie mistrzostwa sportowego prawdopodobnie wymaga zaangażowania licznych ośrodków neuronalnych – łącznie z móżdżkowymi i podkorowymi, niedostępnymi EEG – które w dodatku działają jako sieć. To samo dotyczy zaburzeń, takich jak ADHD czy depresja, których również nie da się zredukować do jednego markera mózgowego. Poza tym marker jest tylko markerem, czyli korelatem lub znacznikiem badanego zjawiska, a niekoniecznie czynnikiem oddziałującym na badane zjawisko w sensie przyczynowym. W medycynie rozmaite markery dobrze się sprawują w funkcjach diagnostycznych, ale niekoniecznie w terapeutycznych. Tak więc nadzieja na to, że oddziałując na marker – nawet z dużą precyzją i skutecznością – zmienimy istotę markowanego zjawiska, może pozostać płonna.
Technika treningu opartego na neuronalnym sprzężeniu zwrotnym (NFT) niewątpliwie wymaga od uczestników treningu większego zaangażowania uwagi, niż to się dzieje w wypadku przezczaszkowej stymulacji prądem stałym (TDCS). Uwaga jednak nie jest tutaj przedmiotem ćwiczenia, lecz narzędziem, dzięki któremu można odbierać i wykorzystywać informacje zwrotne. Uważa się, że teoretycznym podłożem NFT jest mechanizm warunkowania sprawczego (Skinner, 1938, 1963). Jeśli organizm spontanicznie emituje jakąś reakcję, po której następuje wzmocnienie (na przykład coś, co aktywizuje mózgowy układ nagrody), to możemy oczekiwać coraz częstszego pojawiania się tej reakcji. Na początku o sukcesie decyduje regularne działanie nagrody po każdym akcie zachowania sprawczego, bo to warunkuje szybkość uczenia się. Później nagrody powinny być coraz rzadsze i nieprzewidywalne, bo to przekłada się na trwałość efektów uczenia się. Początkowo schemat warunkowania sprawczego odnoszono tylko do reakcji jawnych, sterowanych aktywnością mięśni szkieletowych. Później okazało się, że ten sam schemat dotyczy reakcji ukrytych, w szczególności reakcji autonomicznego lub centralnego układu nerwowego, takich jak aktywność elektryczna mózgu, rejestrowana w postaci fal EEG (Black, 1978). Odkrycie, że organizm poprzez odbiór wzmocnień może być sprawcą zmian w aktywności układu nerwowego, które niekoniecznie przekładają się na obserwowalne zachowanie, przyczyniło się do rozwoju technik opartych na zasadzie biologicznego sprzężenia zwrotnego. Dodajmy, że u ludzi wzmocnienie nie musi przybierać postaci pierwotnej nagrody (na przykład pożywienia), wystarczy chłodna informacja, że coś się robi dobrze albo źle. Dlatego ludzie potrafią się nauczyć sterować aktywnością własnego mózgu wyłącznie na podstawie uważnego rejestrowania słuchowych lub wzrokowych sygnałów sprzężonych z EEG. Mechanizm ten może przynosić spektakularne efekty, ale trzeba podkreślić, że nie angażuje on żadnych wyższych funkcji poznawczych. Dopiero zmiany w architekturze umysłu mogą być podstawą uznania, że określona procedura interwencji psychologicznej spełnia kryteria treningu poznawczego.
Inny przykład treningu psychologicznego, który nie spełnia w wystarczającym stopniu kryterium „poznawczości”, to trening mięśnia samokontroli. Badacze inspirowani teorią, którą propaguje Roy F. Baumeister (Baumeister i Vohs, 2016; Baumeister i in., 2007), opublikowali wiele prac, w których dowodzą, że trening polegający na powstrzymywaniu się od automatycznych czynności skutkuje wyższym poziomem samokontroli w realnych sytuacjach życiowych (przegląd zob. w: Berkman, 2016). Trening może polegać na wykonywaniu codziennych czynności niedominującą ręką (na przykład mycie zębów lewą ręką przez praworęczną osobę), na utrzymywaniu wyprostowanej pozycji podczas siedzenia, na nieużywaniu przez jakiś czas slangu albo na przestrzeganiu restrykcyjnych reguł dietetycznych. Procedury tego rodzaju były sprawdzane pod kątem tego, czy przyczyniają się do lepszego panowania nad sobą, na przykład w kwestii palenia tytoniu czy ulegania impulsom. Baumeister i jego współpracownicy wychodzą z założenia, że samokontrola działa jak mięsień, to znaczy doraźnie słabnie w wyniku jej sprawowania, ale w dłuższej perspektywie czasowej wzmacnia się poprzez systematyczny trening. „Mięsień samokontroli” ma mieć działanie niespecyficzne, czyli nie ma znaczenia, jak będziemy go ćwiczyć. Systematyczne powstrzymywanie się od nawyków i automatyzmów w dłuższej perspektywie czasowej powinno wzmocnić panowanie nad sobą, niezależnie od tego, jakie nawyki i automatyzmy będą przedmiotem kontroli.
Model samokontroli jako niespecyficznej siły woli, możliwej do wytrenowania poprzez dowolną procedurę wymagającą przełamywania automatyzmu i nadającej się do użycia w każdej sytuacji wymagającej panowania nad własnym zachowaniem, nazwano modelem mocy (ang. strength model). Mimo swej popularności i wpływu, jaki wywarł na stan badań nad samokontrolą, model ten budzi poważne wątpliwości (Inzlicht i Berkman, 2015). Z licznych badań i niektórych metaanaliz wynika, że samokontrola niekoniecznie słabnie w rezultacie jej sprawowania (zob. Lurquin i in., 2016), niekoniecznie też wzmacnia się na skutek treningu (Friese i in., 2017). W każdym razie siła obu efektów jest mniejsza, niż początkowo sądzono. Ponadto w większości wypadków treningi „mięśnia samokontroli” nie zawierają składnika umysłowego, chociaż ich skutki mogą oznaczać lepsze wykonanie zadań poznawczych, na przykład wymagających hamowania dominującej reakcji. Dlatego badania prowadzone w tym nurcie nie będą systematycznie omawiane w dalszych częściach tej książki.
Aby zrozumieć sens treningów poznawczych, należałoby najpierw zrozumieć, jak działa umysł. Ten ambitny cel realizują od dwóch i pół tysiąca lat rzesze filozofów, psychologów i kognitywistów. Nie wydaje się możliwe zdanie sprawy z całości stanu współczesnej wiedzy na temat budowy i działania umysłu. To, co znajduje się w niniejszym podrozdziale, jest zatem próbą zarysowania samych podstaw tej wiedzy. Będzie to coś w rodzaju psychologii poznawczej w pigułce.
Określenie „architektura” jest nie tylko ukłonem w stronę klasyka (Anderson, 1983). Chodzi przede wszystkim o podkreślenie, że ludzki umysł jest swoistą budowlą, w której można wyróżnić kilka kondygnacji. Poszczególne piętra różnią się poziomem złożoności zachodzących tam zjawisk, co zazwyczaj oznacza zróżnicowaną ilość potrzebnego im czasu.
Aparat poznawczy człowieka, czyli umysł, odbiera informacje z otoczenia, przetwarza je, a następnie programuje czynności i nadzoruje ich wykonanie. Z tego punktu widzenia umysł jest niczym więcej, jak maszyną pośredniczącą między bodźcami napływającymi ze środowiska a reakcjami organizmu. W szczególnych warunkach reakcja na bodziec jest szybka i automatyczna, co sugeruje brak skomplikowanych procesów pośredniczących między wejściem sensorycznym a wyjściem motorycznym. Jednakże zdecydowana większość ludzkich działań cechuje się tym, że między wejściem a wyjściem działa złożony system przetwarzania informacji. Banalna odpowiedź na proste pytanie, na przykład „Co dziś jadłeś na śniadanie?”, jest przykładem reakcji na bodziec, ale reakcji zapośredniczonej przez złożony system poznawczy, zajmujący się analizą mowy, odczytem zapisu pamięciowego czy planowaniem wypowiedzi. Psychologia poznawcza próbuje ten system pośredniczący opisać i zrozumieć, nie tracąc z pola widzenia prostej prawdy, że podstawowa funkcja umysłu polega na sterowaniu działaniem w odpowiedzi na wyzwania środowiska.
Procesy wejścia to oczywiście percepcja (wzrokowa, słuchowa i tak dalej), a procesy wyjścia to wszelkie czynności motoryczne, czyli aktywność mięśni szkieletowych i aparatu mowy. Percepcja u człowieka, podobnie jak u innych ssaków, jest wielozmysłowa, co oznacza zdolność ujęcia postrzeganego obiektu w całej jego złożoności, a także w odróżnieniu od tła i innych obiektów występujących w polu percepcyjnym. Percepcja obejmuje zatem nie pojedynczy bodziec, ale cały zestaw bodźców pozostających we wzajemnej relacji. Co więcej, percepcja umożliwia odniesienie postrzeganego obiektu do wcześniej istniejącej wiedzy na temat jego funkcji, znaczenia, przynależności kategorialnej, a także ważności ze względu na możliwość zaspokojenia pewnej potrzeby lub odwrotnie – ze względu na groźbę deprywacji innej potrzeby. Mówiąc wprost, człowiek zazwyczaj nie reaguje na pojedynczy bodziec (choć są od tej reguły interesujące wyjątki), ale na złożoną sytuację (Tomaszewski, 1975). Elementami tej sytuacji są wybrane obiekty znajdujące się w polu percepcyjnym i pozostające w relacji do wybranych, trwałych i nietrwałych, składników systemu poznawczego. Elementy trwałe, inaczej strukturalne, to wcześniej istniejące struktury wiedzy, system pojęć, trwałe potrzeby i utrwalone elementy emocjonalności (na przykład poziom lęku jako cechy). Elementy nietrwałe, inaczej procesualne, to aktualnie przebiegające procesy pamięciowe (na przykład zapamiętywanie, przywoływanie elementów z pamięci), a także procesy emocjonalno-motywacyjne (na przykład chwilowo wzbudzony stan lęku). Tak więc sytuację można zdefiniować jako triadę składającą się z (1) obiektów zewnętrznych działających poprzez system percepcji, (2) trwałych elementów struktury umysłu, (3) przejściowych procesów przetwarzania informacji, w tym procesów emocjonalnych i motywacyjnych. Dzięki współdziałaniu wszystkich elementów triady możemy na przykład powiedzieć, że człowiek znajduje się w sytuacji zagrożenia, ponieważ dostrzega niebezpieczeństwo sygnalizowane przez niektóre bodźce, a dostrzega je, bo dysponuje niezbędną wiedzą i trwałą potrzebą bezpieczeństwa (czynniki strukturalne), a poza tym skutecznie zaktywizował zarówno ową wiedzę, jak i – być może chwilowo nieczynną – potrzebę bezpieczeństwa (czynniki procesualne).
Pierwszym zadaniem procesów poznawczych jest zatem współuczestniczenie w definiowaniu bieżącej sytuacji. Drugim ich zadaniem jest sterowanie działaniem, czyli obsługa wyjścia motorycznego. Podobnie jak poprzednio, biorą w tym udział procesy pamięciowe, w szczególności różne formy aktywizacji treści pamięci (przypominanie, rozpoznawanie i tak dalej), a ponadto procesy myślenia, procesy decyzyjne, a na samym końcu wyspecjalizowane moduły sterowania zachowaniem. Te ostatnie odpowiadają za rozkład jazdy ludzkich czynności, a więc ich koordynację, ustalenie priorytetów i organizację w wymiarze czasowym. Przetwarzanie informacji przebiega od bodźca (a właściwie sytuacji) do reakcji (a właściwie działania celowego, inaczej: czynności). Zwróćmy uwagę, że w tym przetwarzaniu uczestniczą skrystalizowane struktury i płynne procesy. Ponadto biorą w nim udział procesy i struktury ściśle poznawcze (wiedza, procesy pamięciowe, myślenie) oraz elementy motywacyjno-emocjonalne. Te ostatnie też przybierają postać skrystalizowaną (na przykład trwałe potrzeby) lub płynną (na przykład chwilowo zaktywizowane motywy). Integracja czynników ściśle poznawczych z motywacyjno-emocjonalnymi, dawniej rzadko praktykowana, jest dzisiaj uważana za niezbędny warunek właściwego zrozumienia tego, jak działa umysł. Bez uwzględnienia czynników emotywnych nie umielibyśmy na przykład zrozumieć, dlaczego percepcja kieruje się przede wszystkim ku sygnałom ważnym z punktu widzenia potrzeb i emocji, takim jak sygnały zagrożenia.
Na wyższej kondygnacji lokują się procesy nadzorcze i kontrolne, których podstawowym zadaniem jest wpływanie na procesy niższego rzędu i moderowanie ich przebiegu. Te elementy nadzorcze i kontrolne będziemy nazywać funkcjami poznawczymi. W zgodzie ze stanem współczesnej wiedzy trzeba wymienić trzy podstawowe funkcje: uwagę (ang. attention), kontrolę poznawczą (ang. cognitive control), zwaną również kontrolą zarządczą lub wykonawczą (ang. executive control), oraz pamięć roboczą (ang. working memory).
Ciąg dalszy w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
[5] Nie ma zgrabnej polskiej nazwy na określenie tej techniki. W literaturze anglojęzycznej używa się terminu neurofeedback training, NFT.
[6] Zwykle osobie badanej nakłada się na głowę czepek z 32, 64 lub 128 elektrodami rejestrującymi sygnał EEG w obszarach czołowych, centralnych, skroniowych i potylicznych.
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Copyright © 2018 by Edward Nęcka and Wydawnictwo Smak Słowa
Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być publikowana ani powielana w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawcy.
Praca powstała w ramach grantu Narodowego Centrum Nauki nr NN106 328239
Edytor: Anna Świtajska
Redakcja i korekta: Małgorzata Jaworska
Opracowanie graficzne i skład: Piotr Geisler
Okładka i strony tytułowe: Agnieszka Karmolińska
ISBN 978-83-65731-73-9
Smak Słowa
ul. Sobieskiego 26/4, 81-781 Sopot
Tel. 507-030-045
www.smakslowa.pl
Szukaj nas także na:
Plik ePub przygotowała firma eLib.pl
al. Szucha 8, 00-582 Warszawa
e-mail: [email protected]
www.eLib.pl