Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W trzydziestej części bestsellerowej serii, komisarz Guido Brunetti zmuszony jest stawić czoła wyjątkowo okrutnej zbrodni.
W ciągu wielu lat swojej pracy w policji Brunetti widział wszelkiego rodzaju przestępstwa i intuicyjnie wiedział, jak poruszać się po różnych ścieżkach w swoim rodzinnym mieście, Wenecji, aby znaleźć sprawcę. Teraz staje w obliczu zbrodni popełnionej poza jego jurysdykcją. Zostaje wciągnięty w sprawę dość zwyczajnie: dwie młode Amerykanki zostały ciężko ranne w wypadku na łodzi, płynąc Laguną z dwiema młodymi Włoszkami. Ciekawość Brunettiego budzi jednak zachowanie młodych ludzi, którzy porzucili ofiary po przewiezieniu ich do szpitala. Jeśli obrażenia powstały w wyniku wypadku, dlaczego chcieli uniknąć skojarzeń z nim?
Gdy Brunetti i jego koleżanka Claudia Griffoni badają incydent, odkrywają, że jeden z młodych mężczyzn pracuje dla człowieka prawdopodobnie zamieszanego w różne podejrzane interesy. Aby dotrzeć do sedna sprawy, która okazuje się bardzo bolesna, Brunetti musi zwrócić się o pomoc zarówno do Carabinieri, jak i Guardia di Costiera. Ustalenie, jak bardzo on i Griffoni mogą zaufać kolegom, potęguje trudności w prowadzonym śledztwie. Doskonała organizacja sprawców wystawia Brunettiego na ciężką próbę i zmusza go do uważnego poszukiwania prawdy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 350
Dla Romilly McAlpine
Przepaści ich ogarnęły,
Jak głaz runęli w głębinę[1].
Georg Friedrich Händel, Izrael w EgipcieCzęść druga, chór osiemnasty
Rozdział 1
Brunetti spał do późna. Około dziewiątej zwrócił głowę w prawo i otworzył jedno oko, zobaczył, która godzina, i je zamknął. Przez jakiś czas leżał bez ruchu, a gdy znowu otworzył oko, stwierdził, że jest wpół do dziesiątej. Wyciągnął lewą rękę z nadzieją, że znajdzie u swojego boku Paolę, ale znalazł tylko wgłębienie w materacu, od dawna wystygły ślad jej obecności.
Podźwignął się na bok, a potem usiadł, odpoczywał przez chwilę po tym osiągnięciu i otworzył oczy. Przyjrzał się uważnie sufitowi, zerknął w przeciwległy kąt sypialni i nad oknem, w miejscu, gdzie parę miesięcy wcześniej przeciekła woda, zobaczył brązowy wykwit, który wyglądem przypominał dość małą ośmiornicę. I jak ośmiornica plama ta pod wpływem światła zmieniała kolor, a czasem również kształt, chociaż ramion zawsze było tylko siedem.
Obiecał Paoli, że wejdzie na drabinę i zamaluje plamę, ale zawsze się gdzieś śpieszył lub był wieczór i nie chciał się wspinać na drabinę albo nie miał butów na nogach, a wolał nie ryzykować wspinaczki w samych skarpetkach. Tego rana widok plamy zdenerwował go i Brunetti postanowił poprosić człowieka, który wykonywał dla nich drobne prace, by przyszedł, zamalował zaciek i rozwiązał problem.
Lub też jego syn mógłby się oderwać od komputera bądź rozmowy z przyjaciółką przez telefon, by wziąć drabinę, zamalować zaciek i dla odmiany pomóc swoim rodzicom. Odkrywszy w swoich myślach wyraźną nutę rozgoryczenia i żalu nad sobą, Brunetti odsunął je od siebie i przeanalizował przebieg wczorajszej kolacji i część z jej składników, do których należały trzy kieliszki grappy będące najprawdopodobniej powodem jego obecnego stanu.
Zgodnie z dorocznym zwyczajem zeszłego wieczoru Brunetti i kilkoro jego kompanów i kompanek z liceo spotkali się na kolacji w restauracji na początku Riva del Vin, gdzie uprzejmy właściciel zawsze sadzał ich w tym samym kącie sali przy oknie wychodzącym na Canal Grande.
Z biegiem lat liczba biesiadników skurczyła się z ponad trzydzieściorga do zaledwie dziesięciorga ze zwykłych powodów: zmian miejsca zamieszkania, zatrudnienia i chorób. Niektórych znużyły niedogodności życia w mieście i wyprowadzili się z Wenecji; kolejni podjęli pracę w innych rejonach Włoch lub Europy, a dwóch zmarło.
Tego roku w kolacji uczestniczył zarówno Brunetti, jak i troje innych ludzi, którzy od samego początku organizowali spotkania. Pierwszym był Luca Ippodrino, który z ojcowskiej gospody zrobił znaną w świecie restaurację, stosując się do trzech prostych reguł: serwował takie same dania, jakie jego matka serwowała przez trzydzieści lat mężczyznom, którzy rozładowywali łodzie przy Rialto; teraz podawał je na porcelanowych talerzach i w mniejszych i subtelnie garnirowanych porcjach; ceny wyśrubowano w nieznośny niemal sposób. Lista oczekujących na stolik – zwłaszcza podczas Biennale i festiwalu filmowego – zaczynała się zapełniać z wielomiesięcznym wyprzedzeniem.
Drugi organizator, Franca Righi, pierwsza dziewczyna Brunettiego, wyjechała studiować fizykę w Rzymie i teraz wykładała na tym samym uniwersytecie, na którym kiedyś studiowała. To ona wyjaśniała Brunettiemu zawiłości biologii i fizyki, a teraz uwielbiała mówić mu za każdym razem, że jedno z praw fizyki, których się uczyli, okazało się fałszywe i trzeba je zastąpić nowym.
Ostatnim z tego grona był świeżo rozwiedziony Matteo Lunghi, ginekolog, którego żona opuściła dla znacznie młodszego mężczyzny i którego przyjaciele musieli wspierać przez całą kolację.
Pozostałych sześcioro odnosiło sukcesy – lub było zadowolonych – w różnym stopniu, a przynajmniej zachowywało się w ten sposób w towarzystwie ludzi, którzy znali ich prawie od urodzenia. Brunetti sądził, że łatwość, z jaką się komunikowali, w znacznej mierze brała się z posiadania wspólnego zasobu odniesień kulturalnych i historycznych oraz niewypowiedzianych i nieprzemyślanych norm etycznych ich pokolenia.
Zanim Brunetti pozwolił sobie na refleksję, cóż to mogły być za normy, odsunął kołdrę i zszedł do łazienki wziąć prysznic.
Gorąca woda, podobnie jak czas, jaki spędził pod jej strumieniem – jego nieobecne dzieci nie mogły protestować przeciwko jej marnowaniu – poprawiły mu humor. Wrócił do sypialni, powiesił ręcznik na oparciu krzesła i zaczął się ubierać. Wyciągnął spodnie od garnituru, którego nie nosił od zakończenia zimy, z ciemnoszarej wełny z domieszką kaszmiru, kupionego niemal za bezcen, gdy dwa lata temu zamknięto sklep z męskimi ubraniami przy Campo San Luca. Dziwne, pomyślał, przepychając guzik przez dziurkę: gdy kupował garnitur, wydawało się, że lepiej na niego pasują. Być może skurczyły się jakoś w praniu chemicznym; z pewnością rozciągną się z biegiem dnia.
Usiadł na krześle, włożył ciemne skarpetki i czarne buty, które kupił lata temu w Mediolanie i które z czasem dopasowały się do jego stóp. Zawsze też wywoływały w nim dreszcz zmysłowej radości, gdy je wkładał.
Zanim sięgnął po marynarkę, rozważał możliwość włożenia kamizelki, ale pamiętając, jak ciepło było poprzedniego dnia, uznał, że nie jest to potrzebne: przez kolejną dobę można było liczyć na dobrą późnojesienną pogodę. W kuchni szukał na stole liściku od Paoli, ale nic nie znalazł. Był poniedziałek, więc spędzała czas w swoim gabinecie na uniwersytecie ponoć po to, by rozmawiać z doktorantami, których była promotorem, i do domu miała wrócić dopiero późnym popołudniem. Cieszył ją fakt, że rzadko przychodzili na te rozmowy, dzięki czemu mogła spokojnie siedzieć w gabinecie i przygotowywać zajęcia bądź czytać. Tak wygląda życie naukowca, pomyślał Brunetti.
Wyszedł z domu i ruszył do komendy, ale natychmiast wstąpił do Rizzardiniego na kawę z brioszką, a potem kolejną kawę i szklankę wody mineralnej. Wzmocniony zastrzykiem kofeiny i cukru skręcił w stronę Rialto i podjął wędrówkę przez centrum miasta o wpół do jedenastej rano, akurat wtedy, gdy ludzie, którzy zrobili zakupy spożywcze na targu, zaczynali ustępować miejsca turystom poszukującym pierwszego ombra lub prosecco, skłonnych doświadczyć tego, co – jak im powiedziano – jest prawdziwym weneckim doznaniem.
Dwadzieścia minut później skręcił na riva, które prowadziło do komendy, i patrząc na drugi brzeg kanału, ujrzał wyczyszczoną i odrestaurowaną fasadę kościoła San Lorenzo, który przestał być świątynią i stał się jakąś galerią poświęconą, jak słyszał, ocaleniu mórz. Liczący dziesiątki lat billboard z datą rozpoczęcia niekończących się prac został usunięty, podobnie jak drewniane lokum wzniesione przez tutejszych mieszkańców dla zbłąkanych kotów, które stało tam, odkąd Brunetti pamiętał.
Kiedy przybył do komendy, zobaczył u stóp schodów na drugim końcu holu swojego zwierzchnika, vice-questore Giuseppe Pattę. Odruchowo wyciągnął z kieszeni marynarki telefonino, pochylił nad nim głowę i kiwnął nią funkcjonariuszowi, który otworzył mu szklane drzwi, ale Brunetti nie wszedł do budynku. Zatrzymał się i przez chwilę dziobał gniewnie w klawiaturę telefonu, po czym odwrócił się do policjanta i nie próbując skrywać swojej irytacji, zapytał:
– Masz tutaj sygnał, Graziano?
Funkcjonariusz na warcie, świadom, że komisarz zjawia się w pracy z dwugodzinnym opóźnieniem i że zastępca komendanta nie patrzy nań życzliwym okiem, odparł:
– Pojawia się i znika przez całe rano, signore. Udało się panu połączyć tam? – Skinął w kierunku nabrzeża przed gmachem komendy.
Brunetti pokręcił głową.
– Tam wcale nie jest lepiej. Do szału mnie doprowadza to, że nie ma... – rzekł, ale przerwał, gdy zobaczył, że Patta zmierza w jego stronę. – Dzień dobry, vice-questore – powiedział, po czym dodał życzliwym głosem, podnosząc telefon: – Niech pan nawet nie próbuje wychodzić na zewnątrz, dottore. To beznadziejne. Nic nie działa.
To powiedziawszy, komisarz wsunął komórkę z powrotem do kieszeni i zupełnie niepotrzebnie wskazał na schody.
– Pójdę znowu sprawdzić telefon na moim biurku i zobaczę, czy już działa.
Patta, zupełnie zdezorientowany, zapytał:
– Co się stało, Brunetti? – Komisarz pomyślał, że jego ton jest niezwykle podobny do tonu, jakiego sam używał, gdy dzieci były młodsze i mówiły mu, że tego wieczoru nie mają zadania domowego do zrobienia.
Niczym prokurator podnoszący foliowy worek z poplamionym krwią nożem, żeby pokazać go gazetowemu fotografowi, ponownie wyciągnął telefon i pokazał go przełożonemu.
– Nie ma sygnału.
Kątem oka zobaczył, jak Graziano potakuje, zupełnie jakby przyglądał się bezskutecznym próbom uzyskania połączenia przez Brunettiego.
Patta odwrócił się od komisarza i zapytał policjanta:
– Gdzie jest Foa?
– Powinien być tutaj za trzy minuty, panie komendancie – zapewnił go Graziano, spoglądając na zegarek i nie wiedzieć czemu sprawiając wrażenie wyższego podczas rozmowy z ich zwierzchnikiem. Jakby przywołana pragnieniem vice-questore, policyjna motorówka skręciła w kanał, szybko przepłynęła przed kościołem oraz pod mostem i zwolniła, by się zatrzymać przy nabrzeżu tuż obok miejsca, w którym stało trzech policjantów.
Patta odwrócił się w milczeniu od swoich podwładnych i ruszył w stronę łodzi, której silnik perkotał na zwolnionych obrotach. Foa rzucił linę na najbliższy słupek i zeskoczył na chodnik, po czym zasalutował zastępcy komendanta, cofnął się i wyciągnął rękę, jakby chciał usunąć grupę uprzykrzonych reporterów z dzielącej ich przestrzeni. Patta uważał każdy ruch wykonany w promieniu metra od siebie za próbę udzielenia pomocy i położył dłoń na przedramieniu pilota, by się podeprzeć, wchodząc na pokład motorówki.
Foa uśmiechnął się do swoich kolegów, zrzucił cumę, przeskoczył nad górną krawędzią nadburcia i wylądował przed kołem sterowym. Silnik wydał z siebie ryk, Foa zawrócił łódź ciasnym łukiem i skierował ją z powrotem tam, skąd przypłynął.
Przypisy
Nakładem wydawnictwa Noir sur Blanc ukazały sięnastępujące powieści Donny Leon:
ŚMIERĆ W LA FENICE
1998
2006 (seria kieszonkowa)
ŚMIERĆ NA OBCZYŹNIE
1999
STRÓJ NA ŚMIERĆ
1999
ŚMIERĆ I SĄD
1999
ACQUA ALTA
1999
2011 (seria kieszonkowa)
CICHO, WE ŚNIE
2001
2009 (seria kieszonkowa)
SZLACHETNY BLASK
2002
ZGUBNE ŚRODKI
2003
2007 (seria kieszonkowa)
ZNAJOMI NA STANOWISKACH
2004
2008 (seria kieszonkowa)
MORZE NIESZCZĘŚĆ
2005
2007 (seria kieszonkowa)
PERFIDNA GRA
2006 (seria kieszonkowa)
SŁOWO OFICERA
2007 (seria kieszonkowa)
FAŁSZYWY DOWÓD
2008 (seria kieszonkowa)
KREW Z KAMIENIA
2009 (seria kieszonkowa)
MĘTNE SZKŁO
2010 (seria kieszonkowa)
OKROPNA SPRAWIEDLIWOŚĆ
2010 (seria kieszonkowa)
DZIEWCZYNA Z JEGO SNÓW
2011 (seria kieszonkowa)
UKRYTE PIĘKNO
2012 (seria kieszonkowa)
KWESTIA WIARY
2013 (seria kieszonkowa)
PO NITCE DO KŁĘBKA
2014 (seria kieszonkowa)
DZIKA ZACHŁANNOŚĆ
2015 (seria kieszonkowa)
ZŁOTE JAJO
2016 (seria kieszonkowa)
GRA POZORÓW
2017 (seria kieszonkowa)
WODA WIECZNEJ MŁODOŚCI
2018 (seria kieszonkowa)
ZAUROCZENIE
2019 (seria kieszonkowa)
DOCZESNE SZCZĄTKI
2020 (seria kieszonkowa)
POKUSA PRZEBACZENIA
2021 (seria kieszonkowa)
ADOPCJA
2022 (seria kieszonkowa)
PIERWIASTKI ŚLADOWE
2023 (seria kieszonkowa)
ŚMIERĆ W LA FENICE
2024