W sidłach nawyku. Dlaczego mózg tworzy nawyki i czy można je przełamać - Russell A. Poldrack - ebook

W sidłach nawyku. Dlaczego mózg tworzy nawyki i czy można je przełamać ebook

Russell A. Poldrack

3,8

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Każdy z nas ma swoje nawyki, czyli złożony zestaw czynności, które wykonujemy automatycznie, nie myśląc o tym, co robimy. Niektóre są nam potrzebne, innych wolelibyśmy się pozbyć. Może to jednak okazać się niemożliwe. Dlaczego? Bo nasz mózg to niezwykle potężna maszyna do tworzenia nawyków.

W swojej najnowszej książce Russell A. Poldrack bada, czym jest nawyk, skąd się bierze i jak powstaje. Opisuje mechanizm jego działania i sprawdza, które bodźce zewnętrzne sprawiają, że zaczynamy działać automatycznie. Wyjaśnia, dlaczego przełamanie nawyku jest tak trudne i jak się do tego skutecznie zabrać. Wybiega też w przyszłość i zapowiada, jak dzięki rozwojowi neuronauki będziemy mogli hakować własne mózgi.

W sidłach nawyku to książka dla każdego, komu choć raz zdarzyło się wrócić do domu, by sprawdzić, czy na pewno zamknął drzwi lub zgasił światło. Ten rzetelny przewodnik nie tylko daje praktyczne wskazówki, jak pozbyć się niechcianych nawyków, ale i pokazuje, jak je oswoić, aby służyły naszym celom.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 321

Oceny
3,8 (9 ocen)
4
2
1
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Varja

Nie oderwiesz się od lektury

Popularnonaukowa perełka
10
mloda_62

Dobrze spędzony czas

wtręty polityczne.
01

Popularność




© Co­py­ri­ght by Co­per­ni­cus Cen­ter Press, 2022 Co­py­ri­ght © 2021 by Prin­ce­ton Uni­ver­si­ty Press All ri­ghts re­se­rved
Ty­tuł ory­gi­na­łuHard to Bre­ak. Why Our Bra­ins Make Ha­bits Stick
Re­dak­cja języ­ko­wa i ko­rek­taAgniesz­ka Bo­nia­tow­ska
Pro­jekt okład­ki i stron ty­tu­ło­wychAnna Płot­ko
SkładME­LES-DE­SIGN
ISBN 978-83-78866-65-7
Wy­da­nie I
Kra­ków 2022
Wy­daw­ca: Co­per­ni­cus Cen­ter Press Sp. z o.o. pl. Szcze­pa­ński 8, 31-011 Kra­ków tel. (+48) 12 448 14 12, 500 839 467 e-mail: mar­ke­[email protected]
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.

Moim Ro­dzi­com,

któ­rzy za­wsze wspie­ra­li moje ma­rze­nia na­uko­we,

oraz Mike’owi,

któ­ry opu­ścił nas zbyt wcze­śnie

Po­dzi­ęko­wa­nia

Na wstępie chcia­łbym po­dzi­ęko­wać kil­ku wspó­łpra­cow­ni­kom, któ­rzy byli na tyle uprzej­mi, że prze­czy­ta­li i przed­sta­wi­li szcze­gó­ło­we uwa­gi na te­mat wcze­sne­go pro­jek­tu tej ksi­ążki lub jej ob­szer­nych frag­men­tów: Pe­te­ro­wi Ban­det­ti­nie­mu, Aaro­no­wi Bla­is­del­lo­wi, Ju­lii Haas, Da­vi­do­wi Jent­scho­wi, Co­li­no­wi Kle­ino­wi, Tre­vo­ro­wi Rob­bin­so­wi i Luke’owi Sto­ec­ke­lo­wi. Ich szcze­re i szcze­gó­ło­we uwa­gi po­mo­gły mi w efek­tyw­nej re­or­ga­ni­za­cji ksi­ążki oraz po­praw­nym przed­sta­wie­niu za­gad­nień na­uko­wych w ob­sza­rach, w któ­rych mam mniej do­świad­cze­nia.

Pra­gnę rów­nież po­dzi­ęko­wać licz­nym wspó­łpra­cow­ni­kom i przy­ja­cio­łom za ko­men­ta­rze do wcze­snych wer­sji roz­dzia­łów ksi­ążki, od­po­wie­dzi na py­ta­nia tech­nicz­ne i przy­dat­ne dys­ku­sje. Byli to: Amy Arn­sten, Jo­shua Ber­ke, Pa­trick Bis­sett, Kyle Bur­ger, Fie­ry Cu­sh­man, Na­tha­niel Daw, An­ge­la Duc­kworth, Paul Flet­cher, Da­vid Glan­zman, Ke­vin Hall, Rob Ma­len­ka, Earl Mil­ler, Lis­beth Nie­lsen, Amy Or­ben, Paul Phil­lips, Ja­mes Pro­ud, Bill Sa­vo­ie, Tom Schon­berg, Ka­te­ri­na Se­men­de­fe­ri, Mac Shi­ne, Eric Sti­ce, Dan Tra­nel, Uku Va­inik, Kate Was­sum oraz Da­vid Zald.

Szcze­gól­ne po­dzi­ęko­wa­nia na­le­żą się rów­nież Hal­lie Steb­bins, mo­jej re­dak­tor­ce w Prin­ce­ton Uni­ver­si­ty Press. Jej wkład w licz­ne szki­ce po­mó­gł mi stwo­rzyć o wie­le lep­szą ksi­ążkę.

Naj­wi­ęk­sze po­dzi­ęko­wa­nia kie­ru­ję do mo­jej żony, Jen­ni­fer Ott, któ­ra przez wie­le lat – i bar­dziej niż któ­re­kol­wiek z nas chcia­ło­by to przy­znać – zno­si­ła mój pra­co­ho­lizm. Jej mi­ło­ść i wspar­cie do­da­wa­ły mi od­wa­gi, by kon­ty­nu­ować pra­cę na­wet wte­dy, gdy sło­wa nie chcia­ły pły­nąć.

Część I 

Ma­szy­ne­ria na­wy­ków:dla­cze­go nie mo­że­my ru­szyć z miej­sca?

Roz­dział 1

Czym jest na­wyk?

Po­my­śl przez chwi­lę o swo­jej po­ran­nej ru­ty­nie. Moja po­le­ga na wy­jściu z sy­pial­ni, włącze­niu eks­pre­su do kawy, przy­go­to­wa­niu śnia­da­nia (jo­gurt, ja­go­dy i orze­chy) i od­pa­le­niu lap­to­pa, żeby spraw­dzić ma­ila, me­dia spo­łecz­no­ścio­we oraz wia­do­mo­ści. To nie­zwy­kłe, że po­tra­fi­my wy­ko­ny­wać tego ro­dza­ju ru­ty­no­we czyn­no­ści bez za­sta­na­wia­nia się nad tym, co wła­ści­wie ro­bi­my – bar­dzo rzad­ko zda­rza mi się świa­do­mie my­śleć: „te­raz mu­szę wy­jąć ły­żkę i na­brać jo­gurt do mi­ski” albo: „te­raz mu­szę prze­jść od lo­dów­ki do bla­tu”. Kie­dy lu­dzie my­ślą o na­wy­kach, często od razu prze­ska­ku­ją do „złych na­wy­ków”, ta­kich jak pa­le­nie, pi­cie czy ob­ja­da­nie się, albo „do­brych na­wy­ków”, ta­kich jak ćwi­cze­nia fi­zycz­ne bądź my­cie zębów. To jed­nak tyl­ko wierz­cho­łek ogrom­nej góry lo­do­wej na­wy­ków, któ­re ma ka­żdy z nas. Je­śli za­sta­no­wi­my się tro­chę, jak wy­gląda­ło­by na­sze ży­cie bez na­wy­ków, za­raz się oka­że, że szyb­ko ule­gli­by­śmy pa­ra­li­żo­wi de­cy­zyj­ne­mu.

W swo­jej po­ru­sza­jącej ksi­ążce Ce­sarz wszech cho­rób. Bio­gra­fia raka Sid­dhar­tha Mu­kher­jee pi­sze, że nie po­win­ni­śmy my­śleć o raku jako o czy­mś od­ręb­nym od na­sze­go cia­ła, po­nie­waż w rze­czy­wi­sto­ści jest on od­zwier­cie­dle­niem do­kład­nie tych funk­cji bio­lo­gicz­nych, któ­re utrzy­mu­ją nas przy ży­ciu:

Rak, jak już wie­my, jest wpi­sa­ny w nasz ge­nom (...). Rak to ska­za na­sze­go roz­wo­ju – ska­za głębo­ko w nas za­ko­rze­nio­na. Ca­łko­wi­te wy­eli­mi­no­wa­nie raka jest za­tem tak samo mo­żli­we jak wy­eli­mi­no­wa­nie pro­ce­sów fi­zjo­lo­gicz­nych opar­tych na roz­wo­ju – sta­rze­nia się, od­no­wy, zdro­wie­nia, roz­mna­ża­nia. (tłum. J. Dzierz­gow­ski, A. Po­koj­ska, Wy­daw­nic­two Czar­ne 2013, loc 11991, edy­cja na Kin­dle’a)

W po­dob­ny spo­sób po­win­ni­śmy my­śleć o na­wy­kach. Zo­ba­czy­my, jak trwa­ło­ść na­wy­ków może utrud­niać zmia­nę za­cho­wa­nia, ale to wła­śnie ta trwa­ło­ść spra­wia, że na­wy­ki są nie­zbęd­ne do sku­tecz­ne­go po­ru­sza­nia się w na­szym zło­żo­nym świe­cie.

Po­eta na­wy­ków

Wil­liam Ja­mes był pierw­szym wiel­kim ame­ry­ka­ńskim psy­cho­lo­giem eks­pe­ry­men­tal­nym. Pod­czas gdy jego brat Hen­ry Ja­mes jest zna­ny jako je­den z naj­wi­ęk­szych ame­ry­ka­ńskich po­wie­ścio­pi­sa­rzy, Wil­liam Ja­mes jest jed­nym z naj­wi­ęk­szych my­śli­cie­li, któ­rzy kie­dy­kol­wiek pi­sa­li o ludz­kim umy­śle. W wy­da­nej w 1890 roku ksi­ążce Prin­ci­ples of Psy­cho­lo­gy[1] Ja­mes spo­rządził je­den z naj­bar­dziej prze­ko­nu­jących opi­sów na­wy­ków i ich zna­cze­nia, przed­sta­wia­jąc szcze­gól­nie ude­rza­jący ob­raz tego, jak istot­ne są one dla na­sze­go co­dzien­ne­go ży­cia:

Isto­tą ca­łej edu­ka­cji jest więc uczy­nie­nie na­sze­go sys­te­mu ner­wo­we­go na­szym sprzy­mie­rze­ńcem, a nie wro­giem. (...) W tym celu mu­si­my jak naj­wcze­śniej spra­wić, by mo­żli­wie naj­wi­ęcej po­ży­tecz­nych dzia­łań sta­ło się au­to­ma­tycz­ny­mi i na­wy­ko­wy­mi. (...) Nie ma nie­szczęśliw­szej isto­ty ludz­kiej od tej, u któ­rej nic nie jest na­wy­kiem prócz nie­zde­cy­do­wa­nia, i dla któ­rej za­pa­le­nie ka­żde­go cy­ga­ra, wy­pi­cie ka­żdej fi­li­żan­ki, czas wsta­wa­nia i kła­dze­nia się spać ka­żde­go dnia oraz po­czątek ka­żdej czyn­no­ści są wy­ra­zem wo­li­tyw­nej roz­wa­gi. Po­ło­wę cza­su czło­wiek ten po­świ­ęca­łby roz­wa­ża­niu i ża­ło­wa­niu spraw, któ­re po­win­ny być w nim tak głębo­ko za­ko­rze­nio­ne, że prak­tycz­nie nie po­win­ny w ogó­le ist­nieć w jego świa­do­mo­ści. (s. 122, pod­kre­śle­nie w ory­gi­na­le)

Ja­mes zde­fi­nio­wał „na­wyk” w ka­te­go­riach au­to­ma­ty­zmu, czy­li stop­nia, w ja­kim po­tra­fi­my wy­ko­nać czyn­no­ść au­to­ma­tycz­nie, gdy po­ja­wia się od­po­wied­nia sy­tu­acja, bez świa­do­me­go za­mia­ru jej wy­ko­na­nia. Au­to­ma­tyzm często sta­je się wi­docz­ny do­pie­ro wte­dy, gdy do­pro­wa­dzi do zro­bie­nia cze­goś nie­wła­ści­we­go. Pra­wie ka­żdy z nas do­świad­czył sy­tu­acji, kie­dy to w dro­dze z pra­cy do domu za­mie­rzał zro­bić so­bie nie­ty­po­wy przy­sta­nek (ty­po­wym przy­kła­dem jest pral­nia), a po po­wro­cie do domu zdał so­bie spra­wę, że za­po­mniał go zro­bić, po­nie­waż na­sze za­cho­wa­nie było po­dyk­to­wa­ne au­to­ma­tycz­ny­mi na­wy­ka­mi, któ­re wy­ro­bi­li­śmy so­bie, po­ko­nu­jąc wie­lo­krot­nie tę samą tra­sę. Tak jak rak jest ciem­ną stro­ną me­cha­ni­zmów roz­wo­ju na­szych ko­mó­rek, tak błędy tego typu sta­no­wią dru­gą stro­nę na­sze­go, za­zwy­czaj ko­rzyst­ne­go, po­le­ga­nia na na­wy­kach.

Kon­cep­cja Ja­me­sa, by uczy­nić układ ner­wo­wy „na­szym sprzy­mie­rze­ńcem, a nie wro­giem”, sta­je się szcze­gól­nie wy­ra­źna, gdy na­by­wa­my nową umie­jęt­no­ść, przez któ­rą ro­zu­mie­my do­brze roz­wi­ni­ętą zdol­no­ść, mo­żli­wą do wy­ko­rzy­sta­nia bez wy­si­łku – jest to bar­dzo po­dob­ne do po­jęcia na­wy­ku. Pra­wie ka­żdy aspekt na­szej in­te­rak­cji z ar­te­fak­ta­mi na­sze­go świa­ta, od pro­wa­dze­nia sa­mo­cho­du czy jaz­dy na ro­we­rze, po ob­słu­gę kla­wia­tu­ry kom­pu­te­ra bądź pa­ne­lu do­ty­ko­we­go smart­fo­na, wi­ąże się z wy­ćwi­czo­ny­mi za­cho­wa­nia­mi, któ­re roz­wi­ja­li­śmy przed dłu­gi czas. Być może jed­ną z naj­bar­dziej wy­jąt­ko­wych umie­jęt­no­ści czło­wie­ka jest czy­ta­nie. Język pi­sa­ny ist­nie­je do­pie­ro od bli­sko pi­ęciu ty­si­ęcy lat, co sta­no­wi za­le­d­wie krót­ki mo­ment w ewo­lu­cyj­nej hi­sto­rii czło­wie­ka. O ile nie­mal wszy­scy lu­dzie uczą się ro­zu­mieć i mó­wić w swo­im oj­czy­stym języ­ku nie­mal bez wy­si­łku, czy­ta­nie jest umie­jęt­no­ścią, któ­rej zdo­by­cie wy­ma­ga lat na­uki i prak­ty­ki. W ko­ńcu umie­jęt­no­ść czy­ta­nia sta­je się jed­nak au­to­ma­tycz­na, a gdy już ją na­będzie­my, nie mo­że­my prze­stać prze­twa­rzać zna­cze­nia tek­stu, na któ­ry pa­trzy­my. Au­to­ma­tycz­na na­tu­ra czy­ta­nia ujaw­nia się w do­brze zna­nym efek­cie Stro­opa. Oso­bie ba­da­nej po­ka­zu­je się sło­wa za­pi­sa­ne ko­lo­ro­wym atra­men­tem i pro­si o jak naj­szyb­sze na­zwa­nie ko­lo­ru atra­men­tu. Je­śli po­rów­na­my, ile cza­su zaj­mu­je na­zwa­nie ko­lo­ru sło­wa, gdy tekst zga­dza się z ko­lo­rem (np. „czer­wo­ny” za­pi­sa­ny czer­wo­nym ko­lo­rem), w po­rów­na­niu z tym sa­mym ko­lo­rem, ale nie­zgod­nym z tre­ścią („nie­bie­ski” za­pi­sa­ny czer­wo­nym ko­lo­rem), zo­ba­czy­my, że lu­dzie nie­zmien­nie wol­niej na­zy­wa­ją ko­lor, gdy nie pa­su­je on do tre­ści. Ozna­cza to, że na­wet je­śli język pi­sa­ny jest nie­istot­ny lub wręcz szko­dli­wy dla wy­ko­na­nia za­da­nia, nie mo­że­my po­wstrzy­mać się od prze­czy­ta­nia sło­wa. W ten spo­sób umie­jęt­no­ści by­wa­ją często bar­dzo po­dob­ne do na­wy­ków, po­nie­waż są wy­ko­ny­wa­ne au­to­ma­tycz­nie, bez żad­ne­go wy­si­łku czy świa­do­mo­ści. Jak zo­ba­czy­my w na­stęp­nym roz­dzia­le, zwi­ązek mi­ędzy na­wy­ka­mi a umie­jęt­no­ścia­mi od­gry­wa klu­czo­wą rolę w na­szym zro­zu­mie­niu sys­te­mów mó­zgo­wych, któ­re wspie­ra­ją za­rów­no na­wy­ki, jak i umie­jęt­no­ści.

Me­na­że­ria na­wy­ków

Je­śli na­wy­ki sta­no­wią rze­czy­wi­ście pod­sta­wo­wy aspekt funk­cjo­no­wa­nia na­sze­go umy­słu, to po­win­ni­śmy się spo­dzie­wać, że zo­ba­czy­my je wszędzie, gdzie tyl­ko spoj­rzy­my, i rze­czy­wi­ście tak jest. Ka­żdy z nas ma wie­le na­wy­ków – to zna­czy zło­żo­nych ze­sta­wów czyn­no­ści, któ­re wy­ko­nu­je­my au­to­ma­tycz­nie w okre­ślo­nym kon­te­kście, często co­dzien­nie, a cza­sem rza­dziej. Rano ro­bi­my so­bie kawę, je­dzie­my do pra­cy okre­ślo­ną tra­są, na­kry­wa­my do sto­łu przed obia­dem, a przed snem my­je­my zęby. Choć ka­żda z tych czyn­no­ści słu­ży okre­ślo­ne­mu ce­lo­wi, bar­dzo rzad­ko świa­do­mie my­śli­my o celu, jaki so­bie sta­wia­my, a na­wet o tym, że w ogó­le je wy­ko­nu­je­my. Bez­my­śl­na na­tu­ra tych ru­ty­no­wych czyn­no­ści jest sprzecz­na z od daw­na funk­cjo­nu­jącą w psy­cho­lo­gii tezą, że na­sze dzia­ła­nia są na­pędza­ne przede wszyst­kim przez cele i prze­ko­na­nia[2]. Jed­nak ba­da­nia psy­cho­lo­żek Ju­dith Ouel­let­te i Wen­dy Wood wy­ka­za­ły, że wie­le ru­ty­no­wych za­cho­wań (zwłasz­cza tych, w któ­re an­ga­żu­je­my się co­dzien­nie) mo­żna le­piej wy­ja­śnić pod względem często­tli­wo­ści ich wy­ko­ny­wa­nia w prze­szło­ści (czy­li siły na­wy­ku) niż pod względem ce­lów czy in­ten­cji[3].

O ile ru­ty­na może rze­czy­wi­ście uczy­nić nasz mózg „na­szym sprzy­mie­rze­ńcem, a nie wro­giem”, jak za­pro­po­no­wał Ja­mes, o tyle nie­któ­re na­wy­ki często wy­da­ją się ra­czej bez­my­śl­ny­mi re­ak­cja­mi na kon­kret­ną wska­zów­kę lub sy­tu­ację. Cza­sa­mi – jak wte­dy, gdy ktoś ob­gry­za pa­znok­cie lub bawi się wło­sa­mi – nie słu­żą one żad­ne­mu wi­docz­ne­mu ce­lo­wi. W in­nych przy­pad­kach, jak wte­dy, gdy pa­ła­szu­je­my mi­skę po­pcor­nu na ka­na­pie pod­czas ogląda­nia fil­mu, dzia­ła­nie wy­da­je się słu­żyć ja­kie­muś ce­lo­wi, ale na­sze za­mia­ry nie wcho­dzą w grę i często zda­je­my so­bie spra­wę, że zje­dli­śmy o wie­le wi­ęcej, niż za­mie­rza­li­śmy. Jak zo­ba­czy­my po­ni­żej, idea, że na­wy­ki są ode­rwa­ne od ce­lów i in­ten­cji, jest jed­ną z klu­czo­wych kon­cep­cji na­szej wie­dzy na te­mat dzia­ła­nia na­wy­ków i ro­zu­mie­my co­raz le­piej, jak do tego do­cho­dzi.

Wszyst­kie na­wy­ki, któ­re omó­wi­li­śmy do tej pory, do­ty­czą czyn­no­ści fi­zycz­nych, ale war­to pod­kre­ślić, że mo­że­my mieć rów­nież na­wy­ki my­ślo­we. Moja żona i ja, będąc ze sobą pra­wie 30 lat, często za­uwa­ża­my, że w pew­nych sy­tu­acjach my­śli­my do­kład­nie o tym sa­mym lub ko­ńczy­my na­wza­jem swo­je zda­nia pod­czas opo­wia­da­nia hi­sto­rii. Na­sze wspól­ne do­świad­cze­nia, zdo­by­wa­ne przez de­ka­dy, do­pro­wa­dzi­ły do wy­pra­co­wa­nia ze­sta­wu wspól­nych re­ak­cji umy­sło­wych na ty­po­we sy­tu­acje. W in­nych przy­pad­kach na­wy­ki my­ślo­we mogą stać się głębo­ko de­struk­cyj­ne, tak jak w przy­pad­ku osób cier­pi­ących na za­bu­rze­nia ob­se­syj­no-kom­pul­syj­ne. Ich ży­cie utrud­nia­ją okre­ślo­ne my­śli, któ­rych nie po­tra­fią od sie­bie od­su­nąć.

Wresz­cie – re­ak­cje emo­cjo­nal­ne na okre­ślo­ne sy­tu­acje mogą wcho­dzić nam w na­wyk. Na przy­kład u wie­lu osób, w tym u mnie na po­cząt­ku stu­diów, po­ja­wia się in­ten­syw­na re­ak­cja lęko­wa na per­spek­ty­wę wy­stąpie­nia pu­blicz­ne­go. Tak jak dzia­ła­nia na­wy­ko­we są wy­wo­ły­wa­ne przez okre­ślo­ne sy­tu­acje, tak re­ak­cje psy­chicz­ne i fi­zycz­ne wy­stępu­jące w fo­bii mogą być uzna­ne za „na­wy­ki emo­cjo­nal­ne”.

Za­pra­sza­my do za­ku­pu pe­łnej wer­sji ksi­ążki

Przy­pi­sy

1. Czym jest na­wyk?

[1] Wil­liam Ja­mes, The Prin­ci­ples of Psy­cho­lo­gy, vol. 1, New York: Hen­ry Holt and Co., 1890, s. 2951.
[2] Icek Aj­zen, Arie W. Kru­glan­ski, Re­aso­ned ac­tion in the se­rvi­ce of goal pur­su­it, „Psy­cho­lo­gi­cal Re­view” 2019, vol. 126, no. 5 (Octo­ber), s. 774–86, doi: 10.1037/re­v0000155.
[3] Ju­dith A. Ouel­let­te, Wen­dy Wood, Ha­bit and in­ten­tion in eve­ry­day life: The mul­ti­ple pro­ces­ses by which past be­ha­vior pre­dicts fu­tu­re be­ha­vior, „Psy­cho­lo­gi­cal Bul­le­tin” 1998, s. 54–74.