Wakacje u dziadków - Magdalena Zarębska - ebook + audiobook + książka

Wakacje u dziadków ebook i audiobook

Magdalena Zarębska

4,9

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Trojaczki Laura, Tymek i Amelia wyjeżdżają do dziadków na wieś na całe wakacje. Trochę będą tęsknić za rodzicami, którzy zostali w mieście, jednak szybko zajęcia, z którymi nie miały do tej pory do czynienia, całkowicie zajmą im czas. Kupowanie małych kurczaków na targu, pielenie ogródka, pomoc babci przy sprzątaniu kościoła okażą się równie atrakcyjnymi przygodami jak wyprawa do lasu po poziomki, jazda pociągiem czy spływ kajakowy. Aż żal będzie wracać do miasta!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 63

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 28 min

Lektor: czyta Dominika Kluźniak
Oceny
4,9 (83 oceny)
74
9
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
justynkaj83

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo fajne i pouczające o życiu
00
patrycjawolanin

Nie oderwiesz się od lektury

wspaniała książka o wakacjach u dziadków. więzi rodzinne i wakacje które każde dziecko powinno przeżyć
00

Popularność




Copyright © Magdalena Zarębska

Copyright © Wydawnictwo BIS 2017

ISBN 978-83-7551-561-9

Wydawnictwo BIS

ul. Lędzka 44a

01-446 Warszawa

tel. 22 877-27-05, 22 877-40-33, fax 22 837-10-84

[email protected]

www.wydawnictwobis.com.pl

Skład wersji elektronicznej:

konwersja.virtualo.pl

Rozdział Iw którym wakacje za chwilę się zaczną

Tata wepchnął do samochodu ostatnią torbę i wtedy okazało się, że dla trojaczków nie ma już miejsca. Bagażnik został zapakowany do ostatniego centymetra, na tylnych siedzeniach leżały kołdry i poduszki, a na podłodze stały dwie duże siatki z butami. Nawet przednie siedzenie było zajęte przez karton z zabawkami i książkami, a na dachu tata umieścił trzy rowery.

– A co będzie z nami? – dopytywał Tymon. – Nie pojedziemy na wakacje?

– Zapomniałeś? Nie możemy tu zostać! – Amelia zaczęła skakać, jakby ktoś ją nakręcił. – Mama i tata chodzą do pracy, a my musimy pojechać do babci i dziadka!

– Ale jak się tam dostaniemy? – martwiła się Laura.

– Wy razem z mamą pojedziecie pociągiem. – Tata spojrzał na dzieci i podrapał się po głowie. – Nasz samochód nie jest zbyt duży, zresztą nigdy dotąd nie wyjeżdżaliście na całe dwa miesiące. Trzeba będzie… – Chciał jeszcze coś dodać, ale Tymon mu przerwał. – Pociągiem?! Ja jeszcze nigdy nie jechałem pociągiem!

– I my też! I my też! – Siostry złapały się za ręce i zaczęły się kręcić w kółko.

– Nie róbcie zamieszania! – poprosił tata. – Lepiej biegnijcie do mamy, pewnie niedługo będziecie musieli wyruszyć na dworzec.

Amelia i Laura popędziły do bramy, a Tymon za nimi. Zanim chłopiec wdrapał się na czwarte piętro, siostry już dawno były na miejscu.

– Sprawdźcie, proszę, czy spakowaliście wszystko, czego będziecie potrzebować, bo zaraz wychodzimy! – poprosiła mama.

Bez ulubionych zabawek pokój wydał im się dziwnie pusty. W dodatku na łóżkach zamiast kołder i poduszek leżały niewielkie plecaczki. Mama włożyła do każdego kanapkę i butelkę z wodą.

– Najważniejsze, że nie zapomnieliśmy o tablecie! – Amelia zajrzała do swojego plecaka.

– A ja dołożę jeszcze jeden samochodzik! – Tymon sięgnął po ostatnie autko stojące na półce.

– Dzieci, pośpieszcie się, wychodzimy! – zawołała mama z przedpokoju.

Zbiegli po schodach, pomachali tacie na pożegnanie i popędzili na przystanek tramwajowy. A kiedy wysiedli przed dworcem, mama złapała za rękę Tymona i Amelię, na co Laura się obraziła.

– Ja chcę iść obok ciebie! Teraz moja kolej! – jęczała nieznośnie.

– Wcale że nieprawda! – oburzyła się Amelia.

– Nie mamy czasu na kłótnie. Za chwilę zamienicie się miejscami – zadecydowała mama i ruszyła szybkim krokiem.

Przez te głupie przepychanki prawie się spóźnili!

Dobrze, że pan zawiadowca stacji zauważył, jak biegną po peronie. Uprzejmie poczekał, aż wsiądą do pociągu. Dopiero wtedy dał sygnał do odjazdu i pociąg ruszył. Mama poprowadziła dzieci do przedziału, gdzie wybuchła kolejna awantura, bo Amelia za nic nie chciała usiąść obok Laury. Nie mogły też siedzieć naprzeciwko siebie, bo zaczynały się kopać.

– Amelio, wyjdź na korytarz. Musisz się uspokoić – powiedziała mama takim tonem, że lepiej było z nią nie dyskutować.

– A ty, Lauro, też powinnaś się zastanowić nad tym, jak się zachowujesz. – Spojrzała surowo na drugą córkę.

W tym czasie Tymon wyciągnął tablet i zamierzał zagrać w swoją ulubioną grę. Szkoda tylko, że Laura ciągle mu przeszkadzała! Wierciła się na wszystkie strony. Przekładała plecak z prawa na lewo, z lewa na prawo. Wreszcie uklękła i zawiesiła go na wieszaczku, ale po chwili znów był jej potrzebny.

– Wyciągnij to, czego szukasz, i odłóż wreszcie ten plecak – westchnęła mama, więc Laura w pośpiechu wydobyła książkę, blok rysunkowy, kredki i paczkę żelków. – Uważaj!!!

Ale było już za późno.

Kredki rozsypały się na siedzeniu, a książka i blok spadły na podłogę.

– Przez ciebie straciłem punkt! – zdenerwował się Tymon, kiedy Laura znów go potrąciła.

– Lepiej odłóż ten tablet i pomóż nam sprzątać. – Mama zbierała kartki z podłogi.

– Głupi pociąg, że trzęsie! – Laura tak chaotycznie wrzucała kredki do plecaka, że za chwilę znów wszystkie wypadły.

– To nie pociąg jest głupi, tylko ty jesteś nieuważna. Zamień się miejscami z Amelią, musisz trochę ochłonąć.

Laura z wielce obrażoną miną opuściła przedział, za to Amelia wróciła w doskonałym nastroju. Od razu zaczęła opowiadać o wszystkim, co widziała przez okno. Gadała i gadała, a Tymon coraz mocniej ciągnął mamę za rękaw. Musiał koniecznie pójść do toalety.

Jednak zanim mama zdecydowała się zostawić córki pod opieką innych podróżnych, jeszcze dwa razy powędrowały na korytarz. Dopiero wtedy uznała, że zdążyły się za sobą na tyle stęsknić, by już się grzecznie zachowywać.

Chodzenie po pociągu było bardzo przyjemne!

Tymon zaglądał do wszystkich przedziałów i przyglądał się podróżnym. Raz prawie się wywrócił, aż mama musiała go przytrzymać. Jednak najbardziej podobało mu się to, że w ich wagonie nie było toalety i musieli przejść do następnego przez taki wąski łącznik.

Fantastyczne miejsce! Było tam głośno i tak huśtało, że chłopiec musiał przytrzymać się klamki. A kiedy spojrzał w dół, zobaczył, jak ziemia przesuwa się pod kołami pociągu. To było tak przerażające, że nie miał zamiaru iść dalej. Jednak mama była nieubłagana. Otworzyła kolejne drzwi i popchnęła synka w kierunku toalety. A kiedy wracali już do przedziału, nie pozwoliła mu się ani na chwilę zatrzymać.

Zupełnie niepotrzebnie tak się spieszyli, bo Laura i Amelia z całkowitym spokojem jadły kanapki.

– Nie jesteś głodny? – zapytała mama.

– W ogóle – skłamał Tymek. – Tylko strasznie chce mi się pić.

Pił długo, aż poczuł, że nie zmieści ani jednego łyka więcej. Woda chlupotała mu w brzuchu, a on czekał cierpliwie, aż znów będzie mógł pójść do toalety. Najlepiej byłoby przejść przez cały pociąg, od początku do końca. Tylko jak namówić do tego mamę? – rozmyślał chłopiec i przyglądał się podróżnym.

Pod oknem siedział pewien pan, który cały czas poprawiał skarpetki. Podciągał je na łydki, a one wciąż opadały. Za nic nie chciały go słuchać.

A po drugiej stronie siedziała pani, która właśnie wyciągnęła lusterko i stroiła do niego dziwne miny. Wydymała policzki, wytrzeszczała oczy i wywijała wargi. Zupełnie jak królik.

Chłopiec, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, zaczął ją naśladować.

– Przestań się wygłupiać! – fuknęła mama i zaczerwieniła się, a w tej samej chwili do przedziału wszedł pan konduktor.

– Dzień dobry! Bileciki do kontroli! – powiedział i przyłożył palce do czapki.

Uśmiechał się przyjaźnie, mimo to Laura skuliła się i mocno zacisnęła oczy.

– Boisz się? – Amelia spojrzała na siostrę.

– Wcale się nie boję – wyszeptała Laura. – Wyobrażam sobie tylko, jak pan konduktor wyrzuca nas z pociągu.

– Za co? – zaniepokoił się Tymon.

– Za brak biletów. – Laura otworzyła jedno oko i zerknęła na mamę, która wciąż przeszukiwała torebkę.

– Na pewno byś płakała – oznajmiła Amelia. – A mama byłaby smutna.

– Tato by się o nas martwił – uświadomił sobie Tymon. – I jak byśmy znaleźli drogę do domu babci i dziadka?

To było tak okropne, że z całej siły chwycił mamę za rękę.

– Co robisz! – zdenerwowała się.

– A co będzie, jeśli… – Amelia przypatrywała się bratu z uwagą.

– Przestań już!!!

– Co się z wami dzieje? – Mama wreszcie odnalazła bilety, konduktor przedziurkował je i poszedł do następnego przedziału, a Tymon z tych nerwów zrobił się tak głodny, że sięgnął po kanapkę.

Amelia była zajęta graniem na tablecie, Laura zawzięcie rysowała, a Tymon się nudził. Wreszcie mama pozwoliła mu wyjść na korytarz. Szkoda tylko, że ciągle go upominała.

Denerwowała się, gdy biegał po korytarzu.

Nie pozwalała mu kręcić się pomiędzy podróżnymi ani zaglądać do innych przedziałów.

Jedyne, co mógł robić, to wyglądać przez okno.

Patrzeć w jedną stronę.

Potem w drugą.

Nie było to zbyt ciekawe.

Co gorsza, kiedy znów zachciało mu się pójść do toalety, mama nie pozwoliła mu się ani razu zatrzymać, co do reszty popsuło mu humor. Wrócił do przedziału z bardzo niezadowoloną miną. Marzył tylko o tym, żeby wreszcie wysiąść z pociągu. A kiedy cała trójka zaczęła jednocześnie jęczeć, marudzić i narzekać, mama nagle wstała i poprawiła spódnicę.

– Na następnej stacji wysiadamy – powiedziała ze spokojem, a w dzieci wstąpiła nowa energia.

Tymon zeskoczył na podłogę. Amelia wrzuciła tablet do plecaka. Laura pospiesznie pozbierała kredki i całą trójką pobiegli do wyjścia.

Zupełnie niepotrzebnie tak się spieszyli, bo w czasie tej podróży wszystko działo się bardzo powoli. Jeszcze długo musieli stać na korytarzu, zanim pociąg wtoczył się na stację i zatrzymał na peronie, gdzie czekali na nich babcia z dziadkiem.