Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych
Książka dostępna w zasobach:
Powiatowa Biblioteka Publiczna w Łowiczu
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 82
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
WALKA O SZKOŁĘPOLSKĄ W ŁOWICZU
Okładkę projektował Zdzisław Pągowski
Gmach szkolny pomisjonarski w Łowiczu z 1689 r.
Podstawowym źródłem do tej pracy, usiłującej przedstawić obraz walki o szkołę polską w Łowiczu w 1905 r., na tle przed i popowstaniowego okresu, poprzedzającego t. zw, strajk szkolny, są tajne akta Archiwum Oświecenia Publicznego w Warszawie, udostępnione mi za zgodą Pana Ministra W.R, i O.P. Materiał zawarty w tych aktach, tyczących się szkoły realnej i progimnazjum żeńskiego w Łowiczu, składa się z urzędowych raportów, doniesień władz urzędowych i osób prywatnych, z protokółów rad pedagogicznych, z korespondencji między władzami, z różnych odezw i listów polskich. Wykorzystałem również akta z 1905/6 r., po naczelniku pow. łowickiego Budziłowiczu. Dokumenty urzędowe uzupełniły relacje piśmienne i ustne, otrzymane bezpośrednio od uczestniczek i uczestników szkolnego strajku w Łowiczu, od b, wychowańców szkoły realnej z doby przedstrajkowej oraz od osób, które miały kontakt z młodzieżą łowicką w okresie walki o szkolę polską. Dzięki uprzejmości p, inż. dr Zygmunta Przyrembla wykorzystałem kilka kwestionariuszy, wypełnionych przez b. wychowańców szkoły realnej.
Walka o szkołę polską, prowadzona najczęściej konspiracyjnie, zakonspirowała się i przed historią. Toteż obecnie, kiedy niektórzy czynni działacze z tego okresu już nie żyją, a wielu innych rozproszyło się po całej Polsce, trudno było zebrać kompletny materiał źródłowy.
Praca niniejsza, mająca charakter szkicowy, stara utrwalić pamięć walk o szkołę polską w Łowiczu i pragnie uzmysłowić dzisiejszej młodzieży dobrodziejstwa własnej, polskiej szkoły w Odrodzonej Rzeczypospolitej, Oddając tę pracę do druku uważam za miły obowiązek podziękować na tym miejscu Panu Ministrowi W.R. i O.P. za udostępnienie mi akt Archiwum Oświecenia Publicznego. Wyrażam tutaj również wdzięczność Dyrekcji Arch. Ośw. Publ., wszystkim tym, którzy przesłali mi swe relacje, względnie udzielili mi ustnych informacji i wyjaśnień, a mianowicie pp.: płk. Henrykowi Abczyńskiemu, prof. Józefowi Adamskiemu, inż. Władysławowi Barthlowi, Leonowi Blumowi, J. Błaszczykiewiczowi, prof. Politechniki Warszawskiej inż. Mieczysławowi Bronikowskiemu, Tadeuszowi Brzozowskiemu, Zofii Bukowieckiej, dyr. Wacławowi Davisonowi, dr. Marianowi Falskiemu, Anatolowi Fuchsowi, Janinie z Mańkowskich Grossmanowej, płk. Eugeniuszowi Jeleniewskiemu, Feliksowi Kleniewskiemu, Jadwidze Krahelskiej, Feliksowi Majewskiemu, Romanowi Markiewiczowi, gen. Janowi Medwadowskiemu, Edwardowi Nowakowskiemu, Zenonowi Nowakowskiemu, gen. Bronisławowi Regulskiemu, zast. I Wiceministra Spraw Wojskowych, senatorowi Jerzemu Siemiątkowskiemu, Józefowi Sokołowskiemu, prezydentowi Warszawy Stefanowi Starzyńskiemu, Zygmuntowi Świtkiewiczowi, Marii z Markiewiczów Szajdingowej, ppłk. Janowi Szretterowi, prez. Franciszkowi Trawińskiemu i Karolowi Zieleniewskiemu, oraz p, Sergiuszowi Kazancewowi i kol. .Alfredowi Szmidtowi za okazaną mi bezinteresowną pomoc w tłumaczeniu rosyjskich akt.
Składam również podziękowanie p. dyr. Janowi Zbudniewkowi i Zarządowi Rodzicielskiego Koła Szkolnego przy I Państwowym Liceum i Gimnazjum im. ks. Józefa Poniatowskiego w Łowiczu, za danie mi możności, opublikowania niniejszej pracy drukiem.
Łowicz, we wrześniu 1938 r.
dr Jan Wegner
Zagadnień strajku szkolnego nie podobna traktować w oderwaniu od tła dziejowego całego poprzedzającego ten strajk okresu. Była to eksplozja prochów, gromadzonych skrzętnie przez cale dziesięciolecia, podsumowanie i likwidacja wszystkich doznanych krzywd, stłumionych buntów, zaciśniętych pięści i zębów, tej półwiekowej, tak straszliwie nierównej walki dwóch światów, z których jeden miał za sobą milionowe armie, a drugi nic, prócz wiary w słuszność sprawy, w której imieniu występował.
Kazimierz Konarski.
Łowicka szkoła realna, która rozpoczęła otwartą i bezwzględną walkę o szkołę polską na terenie Łowicza, wywodzi się w prostej linii z kolegium ks. pijarów, założonego w grodzie prymasowskim w 1668 r. 1
Wydziałowa szkoła pijarska zachowała swą świetność do upadku Rzeczypospolitej, a w okresie Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego wywierała dodatni wpływ na edukację młodzieży. Po upadku powstania listopadowego, wolą cara Mikołaja I, pijarów zupełnie odsunięto od kształcenia młodzieży w Królestwie Polskim. Car, szczególnie zawzięty na ten zakon, postanowił nawet, aby w przyszłości pijarom nigdy nie udzielano pozwolenia na otwieranie jakichkolwiek szkół.
W 1833 r. wydziałowa szkoła pijarska została przemianowana na szkołę obwodową, a w 1842 r. nadano jej tytuł szkoły powiatowej. W 1862 r. szkołę powiatową znowu przemianowano na szkołę powiatową ogólną. Po powstaniu styczniowym (w r. 1868) zamieniono szkołę na realne progimnazjum, które w 1874 r., w związku z reformą szkolną ministra oświaty Tołstoja, przekształcono na rosyjską szkołę realną2.
Szkoła pijarska opuściła w 1821 r. walący się w gruzy gmach pijarski i przeniosła się na stałe do domu zgromadzenia ks. misjonarzy, wzniesionego sumptem prymasa i kardynała Michała Stefana Radziejowskiego. W tym masywnym, barokowym gmachu, o niewyszukanych formach, mieściło się, zgodnie z wolą fundatora, seminarium dla księży świeckich pod pieczą zgromadzenia misjonarzy, a na odprawianie nabożeństw przeznaczona była kaplica pod wezwaniem św, Karola Boromeusza, ozdobiona wspaniałymi freskami Michała Anioła Palloniego i cenną dekoracją stiukową3.
Po okresie pijarskim spotykamy się w szkolnictwie z polityką rusyfikacyjną. Nowe władze przystąpiły teraz otwarcie do realizacji zamierzeń Nowosilcowa, naczelnego szpiega Królestwa Kongresowego, Jak wiadomo, szkolnictwo polskie dostało się wkrótce pod bezpośredni zarząd ministra oświaty cesarstwa.
Wykład języka polskiego zajął wtedy poczesne miejsce w szkole. Rok szkolny rozpoczynano nabożeństwem za cara, a uroczyste popisy, organizowane po całorocznej pracy szkolnej, kończono pieśnią „Boże caria chrani”. Po wydarzeniach rewolucyjnych roku 1848 i 1849 rozpoczyna się w szkolnictv.de okres skrajnej reakcji. Rząd rosyjski, obawiając się oddźwięku tych wydarzeń w granicach cesarstwa, postanowił nałożyć mocniejszy, niż dotąd, kaganiec na szkoły, prasę i literaturę. W związku z „wiosną ludów” przeznaczono w szkole powiatowej na język rosyjski ogółem 27 godzin tygodniowo, a na język polski — 18. Namiestnik Paskiewicz twierdził, że... „język rosyjski stanowi pierwszą potrzebę wychowania polskiej młodzieży”.
Narzucona przewaga języka rosyjskiego nad polskim drażniła młodzież, a liczne obchody ku czci „ubóstwianego” cara i jego rodziny wzniecały nienawiść do Rosji. W tym czasie usunięto z biblioteki szkolnej książki, które „ulegają kwestii pod względem przepisów Cenzury”4. W tej epoce paskiewiczowskiej Rosjanie nie osiągnęli na terenie szkolnictwa jakichkolwiek rezultatów w akcji rusyfikacyjnej5.
W okresie manifestacyj patriotyczno-religijnych, poprzedzających pamiętny rok 1863, uczniowie łowickiej szkoły powiatowej ogólnej śpiewali po kościołach pieśni przez władzę „nieuprawnione”. Na terenie szkoły dochodziło wówczas zapewne do poważnych ekscesów, skoro ławki i tablice klasowe były zupełnie zniszczone, a szyb w klasach i korytarzach, jak podają akta, — „okazało się wytłuczonych razem sztuk 36”6. Rok szkolny 1862-63 został zakończony bez aktu publicznego i bez śpiewu „Boże caria chrani“. W tym burzliwym czasie rektor polecał nauczycielom częściej odwiedzać mieszkania uczniów i informować młodzież, aby „bez ważnej i koniecznej potrzeby nie wydalała się” z domów.
Szkolny gmach pomisjonarski został podczas powstania zamieniony w dość znacznej części na więzienie dla bojowników o Niepodległość. Okna gmachu były zabite deskami od strony Starego Rynku (dziś Tadeusza Kościuszki) i ulicy Mostowej (dziś P.O.W.), ponieważ w tej części frontowej więziono powstańców7, W sieni, obok tego aresztu wojskowego, często zatrzymywali się uczniowie, powodowani nie tylko ciekawością, jak pisał rektor, ale i „czym innym“8.
Z gmachu szkolnego w 1863 r. wyprowadzono dwóch powstańców skazanych na śmierć, mianowicie Wincentego Bunszusa i Adolfa Szoppego. Bunszus był skazany na rozstrzelanie, a Szoppe na „hańbiącą“ śmierć przez powieszenie. Egzekucja odbyła się na Nowym Rynku (obecnie Jana Kilińskiego).
Do szkoły powiatowej ogólnej uczęszczał wtedy najznakomitszy syn ziemi łowickiej Józef Chełmoński9. Przyszły genialny artysta był w tym czasie świadkiem wielu dramatycznych scen, rozgrywających się na terenie szkoły i miasta,
W 1864 r. łowickie władze szkolne stwierdziły, że „okazuje się potrzeba rozciągnięcia jak najpełniejszego nadzoru nad uczniami tak w obrębie szkoły, jak i poza szkołą”. Nic dziwnego... Wychowankowie łowickich szkół wstępowali przecież do oddziałów powstańczych. A jeden z byłych uczniów szkoły powiatowej, Artur Wołyński, był nawet członkiem Rządu Narodowego w 1863 r.
Po upadku powstania styczniowego i likwidacji doniosłych reform szkolnych Wielopolskiego, gdy zamarł ruch niepodległościowy w zgnębionym moralnie kraju, rozpoczął się okres bezwzględnej rusyfikacji szkolnictwa polskiego. Reforma hr. Tołstoja wprowadziła język rosyjski jako wykładowy dla wszystkich przedmiotów, oprócz religii i języka polskiego, Jednocześnie zabroniono w murach szkolnych rozmawiać po polsku! Ten przepis, dzięki t. zw. strajkowi szkolnemu z 1905 r., został zniesiony w 1906 r.10.
Łowicka szkoła realna była jedną z czterech szkół tego typu w b. Kongresówce, Pozostałe znajdowały się w Warszawie, Sosnowcu i Włocławku, Ze względu na małą ilość szkół rządowych typu realnego do Łowicza przyjeżdżali uczniowie z różnych stron b. zaboru rosyjskiego. Dość liczną była grupa uczniów z Warszawy. W 1879 r. na ogólną liczbę 316 uczniów było pochodzenia włościańskiego 3, mieszczańskiego 109, Reszta rekrutowała się z pośród ziemiaństwta i sfer urzędniczych. Pod względem wyznaniowym szkoła liczyła w tym roku katolików 260, prawosławnych 29, ewangelików 13, żydów 13 i 1 Ormianina11. Ilość uczniów Żydów nie mogła przekraczać 10. W 1881 r. uczęszczało do szkoły realnej 330 uczniów, w 1897 — 255, a w 1905 — 31812).
Kaplica szkolna pod wezwaniem św. Karola Boromeusza
Z chwilą wprowadzenia reformy Tołstojowskiej usunięto ze szkoły dawniejszych nauczycieli. Pozostawiono jedynie tymczasowo ks. Franciszka Orlikowskiego i nauczyciela rysunków Anastazego Dobrowolskiego. Dyrektorem szkoły został Popow, który później, dzięki poparciu Apuchtina, awansował na inspektora Uniwersytetu Warszawskiego. Następcą Popowa był Mikołaj Akwilew. On to w dużej mierze przyczynił się do zajęcia przez Rosjan kaplicy szkolnej na cerkiew prawosławną parafialną w 1886 r. Po ustąpieniu Akwilewa dyrektorem został Lowszyn, a później Mikołaj Kazakin. Ten ostatni prawie wcale nie wtrącał się do zarządu szkołą i był przez całą młodzież szanowany. W 1903 r. wszyscy uczniowie z żalem żegnali Kazakina, przeniesionego na emeryturę. Nowym dyrektorem został Mikołaj Agapitow, wróg Polaków,
Pomocnikiem i zastępcą dyrektora, do którego należały sprawy pedagogiczne i administracyjne, był inspektor.
Pierwszym inspektorem łowickiej szkoły realnej został Maksym Pokrowskij, zwany „Jerunda”, gdyż było to ulubione jego słowo, Pokrowskij, główny rusyfikator i zły duch szkoły, dobrał sobie do pomocy dwóch pomocników gospodarzy klasowych czyli t.zw. pedlów, a mianowicie: Konstantego Tarnawskiego, który jednocześnie był także nauczycielem śpiewu... cerkiewnego i Walentego Lilienheima13.
W okresie strajku szkolnego „złym duchem szkoły” był p. o, inspektora W. Lawrentjew, „typowy biurokrata z pod znaku Apuchtina”. Przy pomocy nauczycieli, pedlów, woźnych i różnych przygodnych informatorów starał się Lawrentjew wiedzieć wszystko o uczniach, a przede wszystkim o „prawomyślności i o uczuciach patriotycznych Polaków”14. Zausznikami inspektora Lawrentjewa byli pedlowie; Aleksander Macenko i Włodzimierz Czajko.
Tymczasem ks. Fr. Orlikowki, były przełożony zgromadzenia ks. misjonarzy w Łowiczu, nauczał religii po polsku i czytał uczniom książki treści moralno-religijnej i patriotycznej. Nie podobało się to oczywiście inspektorowi Pokrowskiemu, ale czcigodny staruszek nie przejmował się tym. Wkrótce został jednak zwolniony, a miejsce jego zajął ks. Teodor Mościcki. Dyrektor Popow, wbrew wyraźnemu ukazowi carskiemu z 1867 r., dąży do tego, aby nauka religii odbywała się w języku rosyjskim. W niektórych szkołach religia była istotnie wykładana w tym języku... „bardziej dla uczniów zrozumiałym”. Ale w Łowiczu wykład religii rz.-katolickiej w języku rosyjskim trwał zaledwie kilka dni.
Prof. Politechniki Warszawskiej inż. Miecz. Bronikowski, uczeń łowickiej szkoły realnej w latach 1874 — 81, wspomina, że po kilku lekcjach religii wszyscy uczniowie na zadawane przez księdza po rosyjsku pytania, odpowiadali, że... „z wykładów nic nie zrozumieli”. To samo powtórzyło się w innych klasach, chociaż w tej sprawie żadnego porozumienia między uczniami nie było. Odtąd nauka religii odbywała się po polsku, a „stosunki z księdzem prefektem ułożyły się więcej niż poprawnie”15.
Z głębi Rosji przysłano do Łowicza nowych nauczycieli, m. in. matematyka Czerniawskiego oraz historyka Bałachowskiego, który zupełnie nie godził się z rządowym systemem nauczania i po upływie kilku miesięcy opuścił szkołę z własnej woli. Miejsce Czerniawskiego zajął później Fryderyk Giro (Francuz z pochodzenia), który ustosunkował się od razu serdecznie do młodzieży, a ze starszymi uczniami nawet zaprzyjaźnił się. Dzięki niemu używali uczniowie polskich podręczników np. Niewęgłowskiego do geometrii i Sagajły do algebry, które stały wyżej od przepisowych podręczników rosyjskich16.
W pamięci uczniów, z pierwszych lat istnienia szkoły realnej, utrwaliły się sylwetki następujących nauczycieli: G. Jaworskiego (geografia, nauki przyrodnicze), T. Sikorskiego (języki nowożytne), J. Morawskiego (język polski i... kaligrafia), Oliviera Ivonnet (język francuski), Władysława Grabowskiego, młodego inżyniera z Petersburga, który z góry traktował swych kolegów Rosjan, a do młodzieży szkolnej odnosił się serdecznie i po przyjacielsku oraz Gejewskiego, wielkiego lenia i karciarza.
Personel nauczycielski był w tym czasie w przeważającej części polski. Tak było jeszcze za rządów kuratora Wittego. Ale za jego następcy Apuchtina (1879 — 97), znanego demoralizatora szkolnictwa i bezwzględnego rusyfikatora, liczba nauczycieli Polaków odrazu zmalała, bowiem nowy kurator przestał Polaków przyjmować na posady nauczycielskie. W latach 1884—86, kiedy do łowickiej szkoły realnej uczęszczał Stanisław Noakowski, wykładało zaledwie dwóch nauczycieli Polaków; Jaworski i Morawski. Akcja rusyfikacyjna straciła swój niezwykle ostry charakter dopiero po dymisji Apuchtina, za kuratorów Ligina (1897—99), Zengera (1899 — 1903), a zwłaszcza Szwarca (1903—1905). Jeszcze przed strajkiem szkolnym Szwarc zaczął mianować Polaków na posady nauczycieli matematyki i języków starożytnych17.
W 1904 r. nauczycielem matematyki w łowickiej szkole realnej został Józef Adamski.
Nauczycielami języka polskiego w dobie przedstrajkowej byli: Aleksander Kopystyńskij, z pochodzenia Żyd (przyjął prawosławie), Ignacy Szmidt i Andrzej Niemierowski, Wykłady języka polskiego, jako przedmiotu nieobowiązkowego nie zostały nawet wprowadzone do ogólnego planu lekcji i odbywały się od godz. 8 do 9 rano i od godz. 2.30 do 3.30 po południu. Gramatyki wolno było uczyć tylko po rosyjsku i oczywiście tylko w związku z gramatyką języka rosyjskiego. Na lekcjach zwykle tłumaczyli uczniowie wyjątki z bezwartościowych wypisów historycznych Dubrowskiego. Nie wszyscy nauczyciele języka polskiego po obywatelsku spełniali swe obowiązki. Byli i tacy, których patriotyczna młodzież polska słusznie uważała za zauszników władz rosyjskich. .Jeden z uczestników strajku szkolnego w Łowiczu, p. Feliks Majewski, z goryczą pisze, że o łowickich „nauczycielach języka polskiego lepiej nie wspominać...”18
Na lekcjach języka rosyjskiego i historii starano się wpajać wiadomości o takich bohaterach, jak Iwan Groźny. O dziejach polskich nie było mowy. Jedynie przy jakiejś okazji nauczyciel zahaczał o historię polską i zohydzał wszystko, co polskie, obrażając uczucia narodowe uczniów. Młodzież łowicka pisała wypracowania o programie Iwana Groźnego w walce z bojarami, o pouczeniach Monomacha, o Aleksandrze II... oswobodzicielu włościan, o znaczeniu przyjęcia chrześcijaństwa z Bizancjum i t. p.19. Pracę rusyfikacyjną ułatwiały nauczycielom różne podręczniki w rodzaju Iłowajskiego, pisane ad usum delphini.
O carach musieli uczniowie wyrażać się z najwyższą czcią. Za słowa krytyki pod adresem imperatora Wszechrosji wydalano ze szkoły, bądź pozostawiano bezapelacyjnie na drugi rok w klasie.
Gen. Jan Medwadowski, uczeń łowickiej szkoły realnej w latach 1883 — 91, otrzymał od nauczyciela języka rosyjskiego Kurganowicza „jedynkę” za wypracowanie pt. „Nawet na słońcu i księżycu znajdują się plamy”, ponieważ sięgnął do historii Rosji i wyliczał plamy na takich „słońcach” jak Piotr I i Katarzyna II. Kurganowicz, omawiając to wypracowanie, w którym wspomniano również o zasługach Piotra I i Katarzyny II, pienił się ze złości i tłumaczył, że cara nikt nie ma prawa krytykować, że nikt nie powinien jakichkolwiek zarzutów stawiać carowi, nawet dawno zmarłemu. Albowiem, jak dalej wywodził Kurganowicz, „dzieci są odpowiedzialne przed rodzicami, a rodzice przed prawem, nauczyciele zaś przed dyrektorem, dyrektor przed kuratorem, kurator przed ministrem, minister przed carem, a car — tylko przed Bogiem!”20. Tak zachęcano do nauki i rozwijano samodzielność umysłu.
Młodzież zapamiętała sobie wściekłych rusyfikatorów, łapowników i łajdaków w rodzaju Kurganowicza, Kopystyńskiego, Afanasiewa i Szestakowa, którzy w każdym Polaku widzieli wroga, oraz kilku porządnych i uczciwych nauczycieli, jak Archangielskiego, Sizowa i Niegejewicza (zdaje się Serba z pochodzenia).
Personel nauczycielski łowickiej szkoły realnej można więc podzielić na dwie kategorie. Do pierwszej zaliczyć trzeba tych „co przybyli, a właściwie których los zapędził do Królestwa, by uczyć po rosyjsku i respektować wszystkie zarządzenia rusyfikacyjne, nieraz ludzie uczciwi i grzeczni”. „Do drugiej kategorii należą ci, którzy, jak wspomina uczestnik łowickiego strajku szkolnego p. Leon Blum, — „ideowo wierzyli w rację swego panowania na ziemi polskiej i upatrywali w każdym mieszkańcu miasta wroga, który czeka tylko chwili, aby się zbuntować przeciwko państwu rosyjskiemu; ci ostatni uprawiali politykę i na lekcjach utrwalali wśród uczniów opinię, że Polska — to przeszłość, która już nigdy nie wróci, że Polacy jako Słowianie, powinni być przywiązani do Rosji, wskazywali na prześladowania w Prusiech itp.; w społeczeństwie widzieli ci ludzie środowisko, w którym nurtowały prądy, które dążyły do poderwania przywiązania, jakie w ich mniemaniu młodzież miała do władz szkolnych i do idei rosyjskiej. Zdawali sobie sprawę z misji, jaką im powierzono, gdy ich wysłano do Polski i czuli do nas nienawiść”21.
Ziarna wiedzy, zatruwane przez rusyfikatorów padały jednak — jak pisze prof. Bronikowski — „na tak niepodatną glebę, iż w rezultacie wykiełkował z nich... rok 1905”,
Młodzież szkolna była patriotyczna i wbrew zakazom rozmawiała w szkole tylko po polsku. Ucznia przyłapanego na polskiej rozmowie zamykano w szkolnym areszcie i zapisywano do karnego dziennika (sztrafnyj żurnał). Jednocześnie zmniejszano stopień ze sprawowania. Użycie choćby słowa „co” było zaraz strofowane przez pedlów i władze szkolne22, Jeden z pedlów stworzył nawet czasownik „cokatsia” i często wołał na korytarzach: „nie cokatsia! nie cokatsia!” Warto zaznaczyć, że uczniowie Rosjanie, o ile znali język polski, rozmawiali ze swymi kolegami Polakami wyłącznie po polsku23, Uczniowie Polacy nie ukrywali swych uczuć patriotycznych i z dumą oświadczali Rosjanom, że są Polakami. Dowodem tego następujące wydarzenie, Grzegorz Lipczyński przed lekcją Pokrowskiego przytoczył w rozmowie jakiś fakt z historii polskiej. Usłyszał to inspektor i rzucił się jak wściekły na Lipczyńskiego, lecz ten odpowiedział mu spokojnie: „nic dziwnego, jestem Polakiem i historia polska interesuje mnie”24.