Wiersze ostatnie - Tadeusz Różewicz - ebook
NOWOŚĆ

Wiersze ostatnie ebook

Tadeusz Różewicz

3,0

Opis

Tom zbierający wszystkie ostatnie wiersze Tadeusza Różewicza – opublikowany przez Biuro Literackie, ostatni dom wydawniczy autora – jest nie tylko hołdem dla dziedzictwa wybitnego poety, ale także dopełnieniem realizowanych wspólnie projektów wydawniczych i artystycznych (nakładem oficyny ukazało się łącznie piętnaście książek autora, w tym tomy zbierające niepublikowane dotąd teksty poetyckie – „Wiersze odzyskane” – i niepoetyckie, które złożyły się na zbiór „Tekstów odzyskanych”). „Wiersze ostatnie”, które ukazują się w serii Reinterpretacje z posłowiami znakomitych badaczek: Joanny Lisiewicz i Jean Ward, udowadniają, że bez całościowego przyjęcia twórczości poety nie sposób myśleć w pełni nie tylko o polskiej poezji powojennej, ale także o tej najnowszej, gdyż Tadeusz Różewicz pozostaje nadal autorem silnie oddziałującym na kolejne pokolenia osób piszących.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 152

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Kup kota w worku(work in pro­gress)

[2008]

Za­miast wstępu

wy­szła i prze­szławzór do na­śla­do­wa­nia

Ma­riola we­szła

usia­dła wstała prze­szła

wy­szła

ja le­ża­łem mil­cza­łem

nie wsta­łem

wy­sia­dłem przy­sia­dłem

by­łem w dołku

Ola zaj­rzała

ale nie we­szła nie wy­szła

choć przy­szła

spu­ściła wodę

z ró­żo­wej muszli

mo­rza czer­wo­nego

mar­twego perła

czarna

Jola-Ma­riola znów

we­szła miała oczy

za­ro­słe rzęsą długą

jak mo­no­log ham­leta

miała czer­woną bie­li­znę

doj­rzała zdała

zo­stała moją na ko­cią łapę

Po roku wstała wy­szła

ni­gdy nie przy­szła

ja le­ża­łem

ro­sła mi broda

i pa­znok­cie

zo­sta­łem Świę­tym Mi­ko­ła­jem

po­tem

Świę­tym Wa­len­tym w Du­bli­nie

wy­da­łem piąty to­mik

wier­szy

czu­łość oty­łość mi­łość

szó­sty na­pi­sał moją ręką

anioł no­stra Da­mus

po­twier­dził to Ja­rek

który jest po­etą wi­bra­to­rem

ale pie­przy po­ezję

we­szła lola otwo­rzyła się jak puszka

pan­dory

pełna cie­płej zupy

przyj dziew­czę przyj

Wy­mie­ra­nie ję­zy­ków

w su­we­ren­nym kraju który od­zy­skał wol­ność w roku 1989 a te­raz ma od­zy­skać wol­ność rów­ność nie­pod­le­głość za­czął za­ni­kać pa­nu­jący ję­zyk po­lan – prze­po­wie­dzieli to zresztą za­ki­chani fu­tu­ro­lo­dzy lin­gwi­ści któ­rzy stwier­dzili że będą za­ni­kały ko­lejno ję­zyki mniej­szych ple­mion i grup et­nicz­nych – na rzecz ję­zyka an­giel­skiego jako ję­zyka glo­bal­nego i su­per­ję­zyka ame­ry­kań­skiego. To­też nie­wielki nasz kraj już w roku 2004 i dwa ty­siące 5 – za­czął tra­cić nie tylko za­soby oleju rze­pa­ko­wego do głowy a także za­soby wody ale rów­nież za­uwa­żono gwał­towne zu­bo­że­nie za­so­bów lek­sy­kal­nych a na­wet pa­ra­ję­zy­ko­wych... obok słowa kurwa które za­stą­piło pra­wie po­łowę za­so­bów ję­zy­ko­wych obie pół­kule mó­zgu (!) za­jęło słowo dupa które od­mie­niane jest na­gmin­nie w pi­smach ko­lo­ro­wych przez ar­ty­stów fo­to­gra­fi­ków strasz­nie po­pu­larne jest słowo za­szczy­cony (...) wszy­scy czują się za­szczy­ceni przez wszyst­kich a reszta jest za­uro­czona każdy chyli czoła a już osią­gnię­cia w pro­mo­cji na­szej kuchni i pio­senki rzu­cają na ko­lana po­wa­la­jąc po dro­dze kogo się da... po­tem jak 5-latki za­częły czy­tać i in­ter­pre­to­wać (!) gom­bro­wi­cza na­sto­latki prze­stały wo­góle czy­tać słu­cha­łem wy­zna­nia re­zo­lut­nej na­sto­latki że do­ro­śli po­winni pi­sać o pro­ble­mach dzieci i mło­dzieży a nie na­ma­wiać ich do czy­ta­nia że­rom­skiego „bo my my­ślimy choćby w Sy­zy­fo­wych pra­cach poco oni tak sie­dzą i ten Bo­ro­wicz tak pa­trzy na te bi­rute i tak pa­trzy i nic nie ro­bią to jest ta­kie nie­re­ali­styczne że ko­le­żanki się śmiały nie mó­wiąc o chło­pa­kach ale to wina na­uczy­cieli...” w ten spo­sób pro­ces za­ni­ka­nia mowy pol­skiej kurwa zo­stał przy­spie­szony i ten pro­fe­sor Bal­cer­czyk czy bal­ce­ro­wicz a na­wet ko­chany mio­dek nie bę­dzie miał nam co wy­ty­kać w ję­zyku pol­skim i musi mó­wić po ame­ry­kań­sku sorry.

I tak po­woli mowa na­sza od­cho­dzi w za­po­mnie­nie dzięki jed­nak pew­nej re­zer­wie w sto­sunku do ję­zyka su­per­a­me­ry­kań­skiego który musi się tylko upo­rać z im­por­tem chiń­skiego do obu ame­ryk a także nad wi­słę zo­stało nam su­per­u­ni­wer­salne słowo fajny które za­stę­puje słow­nik fi­lo­lo­giczny psy­cho­lo­giczny teo­lo­giczny i w ogóle... a od­mie­nia się tak jak dawne różne przy­miot­niki np. klawy, fajny fajna fajne fajny faj­nego faj­nemu fajny o! fajny w faj­nym a po­trafi okre­ślić każ­dego ar­ty­stę i każde dzieło sztuki jest to słowo które za­stą­piło wszystko i od­daje pre­cy­zyj­nie nasz sto­su­nek do Wszyst­kiego

pa­pież żar­to­wał i mó­wił z uśmie­chem o kre­mów­kach – a ka­ba­re­ciarz zro­bił z tego... śpie­wa­jąc (ro­nił łzy do kre­mówki sic!) me­lo­dra­mat okre­śle­niem tym faj­nie po­słu­gują się nie tylko kre­tyni ale ge­nialni re­ży­se­rzy fil­mowi pra­łaci ak­to­rzy ma­la­rze i inni ka­ba­re­cia­rze któ­rzy nas co rusz rzu­cają na ko­lana w te­le­wi­zji ra­dio­wo­zie in­ter­ne­cie ga­dże­cie i in­nych mass-me­diach bo nie tylko mówi się że ten pa­pież Be­ne­dykt XV może XVII? jest fajny choć się stara to po pol­sku mówi go­rzej od na­szego ale to nie szko­dzi bo nasz ję­zyk za­nika więc niema co się uczyć busz też po­wie­dział po nie­miecku że jest ber­li­ne­rem i od tego mur się ja­kiś za­wa­lił, fajny też jest du­dek i ta co mo­tyl­kiem za złoto pływa z ideją pod wodą fajna też jest woda habs­burga co się nią tak w te­le­wi­zji jedna ak­torka ob­lewa co gra też w faj­nym se­rialu kiep­ski klan bli­żej no­szy ona też po­chwa­liła je­den sa­mo­chód taka fajna trzeba przy­znać że ow­szem filmy za­nus­siego są fajne choć w we­ne­cji na bien­nale zresztą wszystko jest fajne ale ja je­stem smutna bo szu­ka­łam sie­bie ale jak zna­la­złam to aż ucie­kłam w de­pre­sję od któ­rej tak zgru­bia­łam i piersi mi za­częły opa­dać i zro­biły się ty­ciut­kie po­czą­tek roz­działu 18 bru­ma­irea Lu­dwiga Bo­na­parte

He­gel po­wiada gdzieś, że wszyst­kie wiel­kie wy­da­rze­nia i po­sta­cie hi­sto­ryczne wy­stę­pują, rzec można, dwu­krot­nie.

Za­po­mniał do­dać, że za pierw­szym ra­zem jako tra­ge­dia, za dru­gim jako farsa.

Fran­cis Wheen, Ka­rol Marks (epi­gon Go­ethego, He­inego), tłum. Do­mi­nika Cie­śla, wyd. W.A.B. 

młody Marks pi­sał wier­sze a na­wet sztuki – ale był na tyle in­te­li­gentny że szybko po­że­gnał się z tzw. „li­te­ra­turą piękną”

„Na­gle, jakby za do­tknię­ciem cza­ro­dziej­skiej różdżki – do­tknię­ciem le­d­wie, choć naj­pierw wy­da­wało mi się dru­zgo­czą­cym cio­sem – do­strze­głem od­le­głe kró­le­stwo praw­dzi­wej po­ezji, ni­czym pa­łac wró­żek w od­dali, i wszyst­kie moje utwory roz­sy­pały się w pył. Za­słona opa­dła, to co było dla mnie naj­święt­sze, zo­stało roz­darte na ka­wałki, trzeba mi te­raz usta­no­wić so­bie nowe bó­stwa”. (F. Whenn)

Po­nie­waż wpadł w ro­dzaj za­ła­ma­nia ner­wo­wego, le­karz za­le­cił mu wy­jazd na wieś i długi od­po­czy­nek.

„Przez kilka dni iry­ta­cja zu­peł­nie nie po­zwa­lała mi my­śleć, bie­ga­łem jak sza­le­niec po ogro­dzie nad brud­nymi wo­dami Szprewy, która «ob­mywa du­sze i roz­cień­cza her­batę»” (cy­tat z H. He­inego)

str. 51

Marksa za­uro­czyła sławna po­etka ro­man­tyczna Bet­tina von Ar­nim (która mo­głaby być jego matką)

„pew­nego wie­czoru we­szłam szybko bez pu­ka­nia do po­koju Jenny i do­strze­głam w pół­mroku nie­wielką po­stać sku­loną na ka­na­pie, obej­mu­jącą rę­kami ko­lana, po­dobną ra­czej do ja­kie­goś to­bołka niż osoby... (je­dyne słowa ja­kie pa­dły z jej słyn­nych ust były skargą na go­rąco)”...

senny Jenny

ro­man­tyzm z krwią

str. 52

(wi­dze­nie Jenny – Ka­rolu... wi­dzia­łam stra­ci­łeś prawą dłoń itd. itp.)

(po­je­dy­nek itp. coś w ty­pie dr Ko­wal­ski, Mic­kie­wicz, Ma­ryla itd.)

Faj­nie

Moja ko­le­żanka ana­cho­re­tyczka wy­pchała so­bie piersi sy­ro­pia­nem na któ­rym wszy­scy bo­jow­nicy le­żeli bez względu na rasę ko­lor skóry i ko­lor wy­zna­nia na­wet mistrz An­drzej który był wtedy kie­rowcą u Naj­więk­szego po­laka obok Ko­per­nika który le­żał na se­ro­pia­nie po­społu z jedną pa­nią suw­ni­cową która te­raz mówi brzydko o daw­nym to­wa­rzy­szu broni że prze­sko­czył mu­rek w od­wrot­nym kie­runku my mło­dzi nie mamy żad­nej per­spek­tywy i wia­do­mo­ści czer­piemy z pod­ręcz­nika hi­sto­rii Księż­nej Anny pa­nie ko­chanku je­stem późno uro­dzo­nym wcze­śnia­kiem więc nie mam swo­jej teczki bo od mego po­czę­cia mija 16 lat a w dzie­ciń­stwie mo­le­sto­wał mnie papa bab­cia stry­jek i je­den na­uczy­ciel od re­li­gii wschod­nich kiedy za­czę­łam kurwa wą­chać klej kit stryj mó­wił że na­pi­sze prośbę do fun­da­cji jed­nego księ­cia sau­dyj­skiego z lon­dynu który też jest za­mie­szany w ru­ro­ciąg i wo­do­ciąg uło­żony przez różne ele­menty na dnie Wi­sły i Odry dziś fajny dzień, do­sta­łam rzęsy i na uro­dziny kotka z myszką psa mor­dercę bul­te­riera i jam­nika wy­rzu­co­nego z sa­mo­chodu po­go­to­wia ra­tun­ko­wego w Ło­dzi do­sta­łam też no­mi­na­cję do ni­ki­niki ra­zem z Ta­dzi­kiem Ryś­kiem i Miet­kiem i Ka­zią Kieł­basą która ma za­pew­niony wy­bór miss uni­wer­sum i rolę w se­rialu sroczka se­raju fajny dzień mama się ucie­szyła bo wszy­scy le­cimy do ra­dia czadu mom­bassy mię­dzy zdro­jów mu­sze prze­rwać bo mnie swę­dzi w in­tym­nych miej­scach w lap­to­pie ma­ilu mam pierw­szy roz­dział ale się tro­chę znie­chę­ci­łam bo znów na okładce zo­ba­czy­łam ma­donnę skom­po­waną ma­donnę i tę na­szą blon­dynę co pa­trzy pro­sto w oczy i ci­mosz­cze i do­nal­dowi i naj­więk­szemu po­la­kowi od zdo­by­cia ame­ryki a na­wet mia­klo­wi­czowi za­po­mnia­łam że no­mi­na­cję też do­stał Ja­nek Czar­no­księż­nik stary po­czciwy księ­żyna za ten to­mik o bie­dronce choć nie wiem czy ka­płan może pro­mo­wać bie­dronkę która jest su­per­mar­ke­tem po pol­sku zwie się tak jak przy­stało na na­sze ko­rze­nie chrze­ści­jań­skie i ju­deo „Boża krówka”... tro­chę się pew­nie za­ga­lo­po­wa­łam eku­me­nicz­nie, ale ta­kie czasy że bez ko­rze­nia ani rusz boć chiń­czycy mają żeń­szeń, prze­pra­szam za spon­ta­niczną or­to­gra­fię ale świat się tak zmie­nił że nie tylko na­uczy­ciel ma prawo wy­bra­nia swo­jej or­to­gra­fii i gra­ma­tyki ale rów­nież ro­dzice i ucznio­wie w bim­bu­sie który jest bez ha­mul­ców po­dob­nie jak Ma­riola ale co ja pier­dzielę? dziś był dzień po­ca­łónku na ca­łym świe­cie sły­sza­łam to w TV mó­wię o tym dzia­dziu­siowi a on mi że dużo w śli­nie bak­te­rii i za po­mocą tego ale be­ci­kowe po­winni dać przede wszyst­kim dziew­czyną co po­częły a wła­ści­wie roz­po­częły ży­cie płciowe we Wa­len­tynki stare we wieku bal­za­kow­skim mogą ro­dzić in vi­tro więc be­ci­kowe im się nie na­leży be­ci­kowe rów­nież po­winno być przy­dzie­lane mał­żonką ina­czej ko­cha­ją­cym ze związ­ków ge­jów i les­bi­jek po zlu­stro­wa­niu ma­jątku wspól­nego do czego ma wy­łącz­nie prawo ka­no­niczne pra­łat co ca­łuje wy­łącz­nie w usta ko­ściel­nego

Co ja sły­szę w pci­miu za­mar­zły ko­muś plem­niki w po­jem­ni­kach i spe­cja­li­ści wy­rzu­cili na śmiet­nik je­śli ktoś znaj­dzie i użyje do za­płod­nie­nia we wi­tro to bę­dzie kło­pot!

Oj­ciec do syna

Syn do ojca

prze­wi­dzia­łem

pro­fe­sor fi­lo­zo­fii UJ na­pi­sał pod­ręcz­nik

Za­sady etyki pił­kar­skiej

etyka piłki noż­nej

piłki noż­nej nie na­leży

sta­wiać ni­żej

ale nie na­leży też wy­żej

czujni ko­re­spon­denci

.................................................................................................

choć tylko nie­liczni z nas są fi­lo­zo­fami wy­kła­da­ją­cymi z po­ziomu ka­te­dry, to wszy­scy je­ste­śmy fi­lo­zo­fami za ku­chen­nym sto­łem lub w knaj­pie

(cy­tuję z książki Po­grze­bacz Wit­t­gen­ste­ina w tłu­ma­cze­niu Le­cha Nie­dziel­skiego)

.................................................................................................

dziś na­sza szkoła zo­stała prze­chrzczona z imie­nia men­da­la­jewa na szkołę imie­nia kon­kursu Cho­pi­now­skiego ma­ma­ły­sza wy­dłu­żono o cen­ty­metr a narty o dzie­sięć im­be­cyli i osią­gnął trzy­na­ste miej­sce co znów go po­sta­wiło w ran­kingu na czele wszyst­kich po­la­ków na­wet przed ko­per­ni­kiem, któ­rego ko­nia wy­ko­pali w so­po­cie i jed­nym z tych le­chów co zmie­nili wszech­świat a nie mogą zmie­nić gwiazdy ani suw­ni­co­wej do­brze że ja nie wiem co ro­bił mój dzia­dziuś bo naj­le­piej jest nic nie ro­bić a dzia­dziuś mówi że też by chciał pi­sać po­wieść o le­wo­ru­cji w pa­ryżu którą wy­wo­łał ja­kiś kon co zo­stał lan­dra­tem w Frank­fur­cie dzięki tej ma­jo­wej le­wo­ru­cji Jo­ska Fi­szera po na­szemu rybki oba­li­li­śmy ge­ne­ra­lis­si­musa de­Gula który ma swoje rondo do­koła swo­jego po­mnika koło któ­rego pod palmą pa­sie­się stado sztucz­nych ko­lo­ro­wych krów i w ten spo­sób mo­żemy za­bu­do­wać po­mni­kami całą war­szawę żeby stwo­rzyć rów­no­wagę z pa­ła­cem na­uki i kul­tury sta­lina który za­warł pakt z hi­tle­rem choć był po­dobno sy­nem po­laka Prze­wal­skiego co stwo­rzył ma­łego ko­nia na tych ko­niach do­je­chali aż pod War­szawę ko­zacy i ta­ta­rzy! nie za­trzy­mu­jąc się na li­nii an­glika cur­czona który po­stą­pił wy­jąt­kowo wred­nie z na­szym wkła­dem w zwal­cze­niu czer­wo­nej za­razy która już od Iwana Groź­nego co grał w fil­mie Ein­ste­ina chciała prze­wró­cić na­sze przed­mu­rze.

Po re­for­mie te­mat i jego in­ter­pre­ta­cje po­siada ma­tu­rzy­sta który jed­nak bez względu na płeć we­dług no­wej ma­tury wy­cho­dzi na­wet do ubi­ka­cji w to­wa­rzy­stwie jed­nego z człon­ków ko­mi­sji śled­czej w związku z tym że ściągi zo­stały uznane za prze­stęp­stwo na wzór

pie­prze­nie w bam­bus – dżyn­gi­schan

o dżyn­gi­sha­nie też nic nie wiem pod­szedł aż pod Le­gnice i choć wy­grał to zo­stał od­party i mamy do tej pory spo­kój ale tak na­prawdę to nas nie do­ty­czy wię­cej po­żytku mamy mało wie­dząc o współ­cze­snych nam wiel­kich lu­dziach żeby wy­mie­nić tylko lot­ni­sko Mi­ko­łaja Ko­per­nika z któ­rego nie mo­głam od­le­cieć ale do­le­cia­łam w dniu świę­tego Wa­len­tego lą­du­jąc w stru­gach desz­czu na lot­ni­sku dru­giego wiel­ko­luda w na­szych dzie­jach Fry­de­ryka Cho­pina któ­rego czcimy nie tylko kon­kur­sem Cho­pi­now­skim gdzie ro­ze­grał się po­je­dy­nek dwóch ge­niu­szów for­te­pianu Sta­sia Drze­wuc­kiego i zwy­cię­skiego cho­pina na­szych cza­sów (imie­nia chwi­lowo za­po­mnia­łam a na­zwi­sko na Be – Bel­chacz... w każ­dym ra­zie nie jest to Du­dek) trze­cim lot­ni­skiem jest ochrzczone w Gdań­sku lot­ni­sko naj­więk­szego po­laka od chrztu pol­ski Wa­lezy ae­ro­lot, ale to już nie jest z mej bajki po­nie­waż z za­wodu je­stem ar­tystką a pi­szę tylko z nu­dów moją tajną hi­sto­rię ty­be­ci­ko­wego, po­słu­gu­jąc się ko­dem żeby nie na­ru­szyć pry­wat­no­ści rzecz­niki nie­do­rzecz­no­ści... choć dżyn­gis-han nie jest nam bli­ski to ze względu na for­tecę po­etów prze­nie­sioną z le­gnicy do die­ce­zji wro­cław­skiej...

Do­sze­dłam do wnio­sku, że bliż­sza jest nam syl­wetka ma­ry­lin striep­tis... o ile waż­niej­sza jest syl­wetka Gosi Dy­namo de­mo­nicz­nej... 032456200 faj­nie mi się dzi­siaj pi­sze bo oka­zało się że dziś jest dzień kota wczo­raj był dzień po­ca­łunku ro­man­tycz­nego... tak mi się faj­nie pi­sze, że nie mogę wstrzy­mać stru­mie­nia pod­świa­do­mo­ści po­dob­nie jak Freund który miał cięż­kie prze­ży­cie nie tylko z Ad­le­rem i jun­giem... ja­kiś an­ty­se­mita w trze­ciej kla­sie po­ciągu oso­bo­wego z Wied­nia do Dre­zna... za­mknął okno które Fraud ode­mknął...

Cie­szę się z wie­dzy o dżin­gis ha­nie który ma swoją tajną hi­sto­rię man­go­łów nie tylko tajną teczkę w urzę­dzie rzecz­nika dziecka od be­cika a na­wet po­czę­cia aż do eu­ta­na­zji która może być wy­wo­łana via­grą na­wet u in­wa­lidy wo­jen­nego który prze­szedł cały front od jed­nego końca do dru­giego ale dość tych ko­rzeni sa­gów ro­do­wych które mnożą się jak grzyby po kwa­śnym desz­czu jesz­cze moja bab­cia po ką­dzieli miała beczkę z desz­czówką po umy­ciu któ­rej mię­kła głowa a te­raz le­piej nie mó­wić co z wło­sami się dzieje i u dziew­czyn i u chło­pa­ków któ­rzy ły­sieją... ale wróćmy jed­nak do mnie... de se ipso... cy­ber seks jest bar­dziej ludzki niż ona­nizm w sa­mot­no­ści ko­cham się vir­tu­al­nie men­talne pod­nie­ca­nie się z ka­merką upa­dek pol­skiego „po­koju” była tam pani koło 70-tki cy­ber-seks naj­cie­kaw­szy jest w wy­obraźni w po­ko­jach cza­to­wych nasz te­le­fon może chce­cie coś do­rzu­cić pan nie­zda­rek eme­ry­to­wany szty­gar prze­szedł z cy­ber seksu do re­alu to jest chęć po­zna­nia cze­goś no­wego czy z ka­merą cza­sem prze­ka­zy­wa­łem cie­pło było faj­nie jak wy­glą­dasz czy masz duży biust czy jest wy­soki by­łem w związku mał­żeń­skim a je­śli tak to w ja­kich oko­licz­no­ściach mał­żonka nie wie­działa że cy­ber­sek­sił pan ile lat pan cza­tuje były ta­kie li­terki w po­ko­jach ero­tycz­nych ja­kie tech­niki okrężne pan sto­so­wał... pie­ścić czy w inny spo­sób pró­bo­wa­łem z iloma ko­bie­tami spo­tkał się pan po­tem w re­alu... don Hu­any pol­skie wcho­dzą na czaty... prze­czy­ta­łem że męż­czy­zna ma to ge­ne­tycz­nie za­ko­do­wane... je­stem in­ter­nau­tom to się robi nudne... nie mają czasu na dłuż­sze amory w re­alu i upra­wiają ce­ber­seks bo nie chcą tra­cić nie­za­leż­no­ści... jest pan Kuba... żadna ko­bieta nie dzwoni... je­śli tam doj­dzie do iskrze­nia...

ja upra­wiam cy­ber­seks bez czata kom­pu­tera nika na ka­ta­falku te­le­fonu Ka­merki może coś ukrył może jest niż­szy... mu­sisz je­chać w te albo we fte...

on się bał ze mną spo­tkać... nie mu­szę sie­dzieć na ka­mer­kach żeby spo­tkać się w re­alu na cza­cie (uczu­cie bez przy­tu­le­nia się)... roz­la­zły roz­mię­kły głos jak wrzód na tyłku... uru­cho­mić la­winę wy­obraźni... po­tem oka­zuje się, że męż­czy­zna z gło­sem sek­sow­nym ma 158 cm wzro­stu... bez kla­wia­turki... ja od­cho­dzę z ra­do­ścią... coś strasz­nego się dzieje... za­chę­ca­cie do cy­ber­tek­stu... ja te­raz ro­zu­miem czemu mło­dzi śpią na lek­cji są nie­przy­tomni na­ćpani... na­sza książka Za­ka­to­wani so­bie wej­dzie w in­ter­net... jak czują się sa­motni... dla osób nie­peł­no­spraw­nych – w ta­kiej go­ni­twie w ży­ciu co­dzien­nym

mimo że jest luty leżę roz­ło­żona na peł­nej kwia­tów łące przez moje ciało pły­nie stru­mień który nie­sie nie­po­wstrzy­many po­tok słów na­wet nie chce mi się tego no­to­wać robi to toto za mnie Da­rek Ku­derka który klika obok na cza­cie i moją pod­świa­do­mość prze­pusz­cza przez swoją mię­dzy nami chmury i czę­ściowo za­ra­żone bo­ciany z kra­jów afry­kań­skich ma­rzę o pria­pie pa­pie hy­me­nie i czuję cię­żar pustki bytu w nie­by­cie i od­by­cie w zby­cie li­czę że w tym roku i ja stanę w szranki z tą Jel­lo­nek a czym ona lep­sza ode mnie albo na­szych dziew­czyn z te­atru dziur­dzio­wie pod­ma­lo­wać to jed­nak trzeba walką w re­wo­lu­cji po­ma­rań­czo­wej szpi­na­ko­wej zie­lo­nej od­da­łam się dziś cała pi­sa­ni­nie spra­wia mi to cza­sem uczu­cie zbli­żone do cy­be­ror­ga­zmu w po­ko­iku ero­tycz­nym za­mknię­tym na kłódkę słowo mi wy­cho­dzi ze słowa jak te flopy z popo przyj dziew­czyno przyj do­sta­niesz be­ci­kowe przyj przyj nie!

nie chcę tej po­wie­ści! na­pi­szę ana­lizę naj­słyn­niej­szego ero­tyku fę­de­sie­klu w Kra­ko­wie czy też gdzieś na skal­nym pod­halu jed­nak do­bra in­ter­me­dialna ana­liza tek­stu to nie ja­kiś wier­szyk o czu­ło­ści mi­ło­ści Da­rek za­snął na cza­cie ale wy­kli­kał ja­kąś blon­dynę z wi­bra­to­rem w po­chwie... do ro­boty dziew­czyno przyj przyj przyj ten fa­cet na­zy­wał się dość dziw­nie naj­pierw prze­rwa po­tem Tet­ma­jer i na po­czątku Ka­zi­mierz a jego wiersz lu­bię prze­ci­nek kiedy ko­bieta zro­bił świa­tową fu­rorę i był hi­tem szkoda że go nie zna ani ma­donna oczy­wi­ście ję­zyk tet­ma­jera prze­rwy nie jest już na­szym ję­zy­kiem i przy­po­mina tro­chę joj­cego bral­czyk je­den wie jak to się od­mie­nia zresztą ani ję­zyk ani skład­nia nie są już ko­mu­ni­ka­tywne dla na­szego po­ko­le­nia po­dob­nie jak ję­zyk bi­blii a także no­wego te­sta­mentu musi być przy­sto­so­wany do po­jęć mło­dzieży XXI wieku no więc jojce wiel­kie jojo! z tym swoim Blu­mem co to wsa­dził nos w za­faj­dane bar­cha­nowe majtki Molly czy in­nej Dolly i po­my­śleć że taki fi­neas Ganse ucho­dzi za ar­cy­dzieło świa­to­wej li­te­ra­tury ja maj­tek nie no­szę i od­dam się sama na au­kcję nik nike no­mi­no­wali mnie z Ry­siem Ta­dziem do niki był tam jesz­cze Ja­rek Ma­rek i Mie­tek ala bo­cian ra­żony grypą spadł mię­dzy moje nogi jak bym była ja­kąś Da­nae albo ledą... Mi­lan za­snął na cza­cie rym do ga­cie sły­sza­łam fajną roz­prawę o Ga­ciach cy­ce­rona i ga­ciach ojca no­ego – ale przyj dziew­czyno przyj

może to być trendi może to być seks a trze­cie to jest glo­ba­li­za­cja ese­mesy bar­dzo zmie­niają struk­turę ję­zyka pi­sa­łam z du­żej li­tery a te­raz z ma­łej te­raz sta­ramy się włan­czać w praw­dziwy fakt ale jed­nak dbać na­leży o czy­stość ję­zyka sam Da­rek jest czarny to zna­czy ja je­stem afro ame­ry­kaną choć ko­rze­nie dziadka są w bro­dach w tej chwili my­ślę po pol­sku jak po­wie­dzia­łeś żo­nie że ją ko­chasz mu­rzyn po­to­mek nie­wol­nika mu­rzyn o czar­nym ko­lo­rze skóry mu­rzyn to jest ob­raź­liwe mu­sisz mnie na­zwać afry­kan tak jak po­lak ale nie po­la­czek ani mą­dry jak stary ży­dek i bla­chacz bę­dzie grał i kis­sling cu­downe dziecko z Ro­sji z Ro­sją swoją drogą mamy kło­poty już od... cara sa­mo­zwańca nie ma swo­jego for­te­pianu bo go nie może po­sta­wić w sa­mo­lo­cie tam gdzie nie ma słowa nie ma wieży ba­bel my je­ste­śmy ludźmi ogra­ni­czo­nymi przez słowo już w po­nie­dzia­łek od­bę­dzie się pa­nel w spra­wie kon­kursu szo­pe­now­skiego bo wszystko w tym kon­kur­sie trzeba zmie­nić nie ma te­raz ka­riery jak się nie pod­pi­sze kon­traktu choć żu­raw­lew w tym kon­kur­sie ktoś coś pod sto­łem chach­mę­cił za­wsze w tym jest po­li­tyka były wpływy ame­ry­kań­skie a te­raz ja­poń­skie i chiń­skie ja­ponki mają za małą rękę jak się na­zy­wał ten afro­ja­poń­ski ame­ry­ka­nin który me­todą su­szi uczy się grać na ma­leń­kich skrzyp­cach wiel­ko­ści łyżki prze­pra­szam że użyję słowa sko­śno­oki ze szkoły ku­mon moje dziecko cho­dziło na ku­mon ma­te­ma­tyczny spoj­rza­łam na ze­gar jest 10.50... W szkole jed­nak trzeba było się uczyć... to wszystko jest ludz­kie i ta­kie fajne – kwe­stia smaku kwe­stia do­brego smaku i kwe­stia złego smaku... wszy­scy ra­do­śni i ro­ze­śmiani przy swoim ma­łym żłóbku ale już do­cho­do­wym w ja­kimś faj­nym me­dial­nym środku nie wiem czemu na­gle zna­la­złam się na pal­mie w Du­baju ta palma ma cztery ki­lo­me­try dłu­go­ści w po­rów­na­niu z na­szą w War­sza­wie to jest bzdet ta na­sza palma emi­rat w Du­baju ma tę za­letę że nie ma tam firm izra­el­skich ale ja już wi­dzę sztuczny śnieg w Du­baju i sie­dzę z... Dar­kiem – na or­czyku... osta­tecz­nie je­śli zajdę w ciążę to uro­dzę w emi­ra­cie gdzie każdy szejk jest go­tów wy­pła­cić po­lce be­ci­kowe w wy­so­ko­ści mi­liona euro... zbu­dziła mnie ja­kaś de­to­na­cja po­my­śla­łam że ja­kiś miej­scowy ter­ro­ry­sta wy­sa­dził łąkę uchy­li­łam z tru­dem po­wieki bo mam nowe rzęsy dłu­go­ści wło­sia z ogona ko­nia prze­wal­skiego... w mie­ście szana w tej sy­pialni du­baju baju baju w du­paju tak mi się ry­muje... śniło mi się że z pu­stego nieba spa­dają czarne bo­ciany a to były czarne meszki mi­li­me­trowe za­le­d­wie muszki które zbie­rają się nad moim otwar­tym owo­cem kiedy on fer­men­tuje i po­my­śleć że te małe muszki są nam ge­ne­tycz­nie naj­bliż­sze zgu­bi­łam wą­tek ostrego ero­tyku z końca XIX wieku prze­rwa a więc faj­nie kiedy ko­bieta omdlewa w ob­ję­ciu, faj­nie kiedy w lu­bież­nym zwi­sie przez ra­mię w zgię­ciu, faj­nie gdy jej oczy za­cho­dzą mgłą twarz bled­nie i wargi się wil­gotne roz­chy­lają bez­wied­nie...

Faj­nie kiedy ją roz­kosz i żą­dza oniemi gdy wpija się w ra­miona pal­cami faj­nemi gdy krót­kim urwa­nym wy­de­cha od­de­chem i od­daje się cała z mdle­ją­cym uśmie­chem.

Gdy mi na­gle za­rzu­casz nogi na ra­miona wrzą­cej w ży­łach roz­ko­szy cza­rem roz­ogniona gdy ręce moje węże osza­lałe żą­dzą

Zblan­szuj ce­bulę weź trzy gruszki zrób seg­menty z grej­pru­tów ostrym no­żem ode­tnij skórę na koń­ców­kach owocu tak żeby wi­doczny był wil­gotny miąż two­jego łona po­staw gar­nek na su­fi­cie i ru­chem od góry do dołu od­ci­naj po­zo­stały na­ple­tek ra­zem z błon­kami czuję że gu­bię wą­tek jak ten der­rida albo ja­kiś nasz naj­le­piej sos przy­go­to­wać w sło­iku emen­ta­ler po­krój na za­pałki za­pałki dziel ko­zi­kiem na dwie

albo cztery czę­ści jak ro­bił mój

dzia­dziuś za cza­sów II rzecz­po­spo­li­tej

umyj sa­łatę wy­rwij jej ogon owiń

w lnianą ście­reczkę albo ser­wetkę

z ko­nia­kowa usuń pestki i ude­rzaj

wał­kiem (tak! kla­sycz­nym wał­kiem

ba­buni) Wi­ruj w wi­rówce albo pralce

sko­rzy­staj z bab­ci­nego spo­sobu który

opi­sała w swo­jej po­wie­ści trze­cia dama

na­szej dzie­sią­tej muzy au­ten­tyczna

ar­ty­sto­krata po­łóż wszystko na

ta­lerz na­tłuść oliwą z oli­wek

i wstaw fo­remkę do te­le­wi­zora

roz­grza­nego do 200–300 stopni.

Resztą par­me­zanu po­syp

tań­czą­cych w tym cza­sie go­ści

Po­da­waj od razu po wy­ję­ciu

z pieca...

Lu­bię to – i te chwilę lu­bię,

gdy koło mnie wy­czer­pana zmę­czona

leży nie­przy­tom­nie,