Wnuczka Milionera - Lynne Graham - ebook

Wnuczka Milionera ebook

Lynne Graham

3,9
9,99 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Milioner Aleksius Stavroulakis tylko dla jednej osoby zrobiłby wszystko – dla swego ojca chrzestnego Sokratesa Seferisa. Tym razem prośba starego Greka jest nietypowa: Aleksius ma odnaleźć w Londynie wnuczkę Sokratesa, Rosie Gray, i ocenić, czy jest uczciwa i mądra na tyle, by dziadek mógł uczynić ją swoją jedyną spadkobierczynią. Sokrates, powierzając to zadanie właśnie Aleksiusowi, ma jeszcze inny ukryty cel…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 148

Oceny
3,9 (58 ocen)
18
22
13
4
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Lynne Graham

Wnuczka milionera

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Musisz mi wyświadczyć przysługę, Aleksius – oznajmił Sokrates Seferis i jego chrzestny syn natychmiast zostawił wszystkie sprawy w Londynie, by ruszyć mu z pomocą. Sokrates był bardzo tajemniczy. Nie wyjaśnił, na czym owa przysługa miałaby polegać, powiedział tylko, że sprawa jest dyskretna i nie można jej omówić przez telefon.

Aleksius Stavroulakis, liczący ponad metr osiemdziesiąt wzrostu mężczyzna o budowie atlety, w wieku zaledwie trzydziestu jeden lat był już miliarderem. Posiadał armię ochroniarzy, wiele luksusowych samochodów, liczne posiadłości oraz prywatne odrzutowce. Znany jako twardy człowiek interesu o agresywnym charakterze, nigdy nie zwykł tańczyć, jak mu inni zagrają. Jednak siedemdziesięciopięcioletniego Sokratesa traktował w szczególny sposób, bowiem ojciec chrzestny był jedynym człowiekiem, który przez wiele lat odwiedzał Aleksiusa, gdy jako chłopiec przebywał w szkole z internatem w Wielkiej Brytanii.

Sokrates, właściciel sieci hoteli turystycznych na całym świecie, ogromny majątek zawdzięczał wyłącznie własnej ciężkiej pracy. W życiu prywatnym nie miał jednak szczęścia. Ukochana żona zmarła, rodząc ich trzecie dziecko. Pozbawiona matczynej opieki trójka potomków Sokratesa wyrosła na ludzi zepsutych, leniwych i rozrzutnych. Wielokrotnie przysparzali ojcu wstydu nie do zniesienia. Dla Aleksiusa przypadek chrzestnego, który był bardzo porządnym człowiekiem, stanowił najlepszy dowód na to, dlaczego rozsądni ludzie nie powinni mieć dzieci. Ich posiadanie to błąd, którego sam nie zamierzał popełnić.

Sokrates przywitał gościa na tarasie luksusowego domu na przedmieściach Aten. Zanim Aleksius zdążył usiąść, na stoliku już pojawiły się napoje i przekąski.

– W czym mam ci pomóc? – spytał z powagą ojca chrzestnego. Srebrzystoszare oczy młodego człowieka jak zawsze patrzyły zimno na rozmówcę.

– Nigdy nie grzeszyłeś cierpliwością, prawda? – zażartował starszy mężczyzna. – Napij się drinka, przeczytaj dokumenty…

Aleksius niecierpliwym gestem zgarnął ze stolika cienki plik papierów. Na pierwszej stronie u góry zobaczył portretowe zdjęcie bladej, nijakiej dziewczyny. Mogła mieć nie więcej niż dwadzieścia lat.

– Kto to jest? – spytał.

– Przeczytaj – powtórzył z uporem Sokrates.

Aleksius z rozdrażnieniem przerzucał kartki. Imię i nazwisko Rosie Gray nic mu nie mówiło. Im dalej czytał, tym mniej rozumiał, o co właściwie chodzi.

– Przedstawia się jako Rosie. – Sokrates zadumał się na chwilę. – Moja zmarła żona także była Angielką. Na chrzcie również dano jej na imię Rose.

Z dokumentów wynikało, że Rosie Gray jest Angielką i dorastała w ośrodku opiekuńczym w Londynie. Obecnie była zatrudniona jako sprzątaczka. Aleksius poczuł się zakłopotany. Z jakiego powodu jego ojciec chrzestny miałby się kimś takim interesować ?

– To moja wnuczka – odparł Sokrates na nieme pytanie chrześniaka.

– Żartujesz? – Aleksius spojrzał z niedowierzaniem na starszego pana. – Ta kobieta próbuje cię wrobić?

– Będziesz najlepszym wykonawcą tego zadania – powiedział z zadowoleniem Sokrates. – Dziewczyna nie próbuje mnie w nic wrobić. Chyba nawet nie ma pojęcia, że istnieję. Ciekawi mnie ta Rosie… dlatego cię tu wezwałem.

Aleksius ponownie zerknął na zdjęcie: pozbawiona osobowości brzydula z wyblakłymi włosami i dużymi oczami bez wyrazu .

– Dlaczego podejrzewasz, że jest twoją wnuczką? – spytał.

– Nie podejrzewam, tylko wiem na pewno, i to od ponad piętnastu lat. Zleciłem wtedy testy DNA – przyznał niechętnie. – Jest córką Troya. Spłodził dziecko, kiedy udawał, że pracuje dla mnie w Londynie. Oczywiście nie poczuwał się do żadnych zobowiązań wobec kochanki. Już po jego śmierci matka dziewczynki skontaktowała się ze mną, prosząc o wsparcie. Zapisałem im sporą kwotę, ale córka Troya nie zobaczyła z tego ani grosza. Matka ją zostawiła i Rosie musiała dorastać w przytułkach.

– Biedna ta Rosie – zauważył Aleksius.

– Biedna, to za mało powiedziane. Jako dziecko poznała wszelkie ujemne strony życia. Czuję, że to trochę i moja wina – przyznał ciężko starszy człowiek. – Przecież Rosie jest członkiem rodziny, mogłaby być moją spadkobierczynią…

– Twoją spadkobierczynią? – Deklaracja Sokratesa wprawiła Aleksiusa w osłupienie. – Chcesz przekazać majątek dziewczynie, której nigdy na oczy nie widziałeś? A co z resztą rodziny?

– Moja córka nie ma dzieci, za to zawsze żyła ponad stan. Żadnego z jej trzech bogatych mężów nie było stać na wydatki, jakie ponosiła – odparł beznamiętnie Sokrates. – Syn, który żyje, jest, jak ci wiadomo, uzależniony od narkotyków i regularnie, choć bez powodzenia, próbuje się leczyć…

– Masz jeszcze dwóch wnuków…

– Niesolidnych utracjuszy jak ich rodzice. Kiedyś pracowali w jednym z moich hoteli, teraz są podejrzewani o defraudację. Nie zamierzam żadnego z nich całkiem wydziedziczyć, ale jeśli wnuczka okaże się odpowiednią osobą, chcę jej zostawić większość moich pieniędzy.

– Co rozumiesz przez „odpowiednią” osobę? – Aleksius zmarszczył brwi.

– Jeśli jest porządną dziewczyną o dobrym sercu, powitam ją w moim domu z otwartymi ramionami. Uważam cię za człowieka honoru, jesteś powściągliwy i godny zaufania. Proszę cię, żebyś ocenił charakter Rosie i…

– Dlaczego ja? – przerwał Aleksius. – Przecież sam możesz się z nią spotkać.

– Uznałem, że to zły pomysł. Wiedząc, z kim ma do czynienia, mogłaby próbować zrobić na mnie jak najlepsze wrażenie. Przez kilka dni każdy potrafi udawać – westchnął ciężko. – Zbyt wiele mam do stracenia, by zaufać własnym sądom. Tak bardzo bym chciał, żeby Rosie okazała się inna niż reszta mojej rodziny. Własne dzieci tyle razy mnie oszukały, że nie mogę na nie liczyć. Nie chcę ryzykować, że znów dam się nabrać.

– Nadal nie rozumiem, czego ode mnie oczekujesz – przyznał Aleksius.

– Chciałbym, żebyś sprawdził Rosie, zanim zdążę się do niej przywiązać.

– Sprawdził Rosie? – powtórzył Aleksius. – W jaki sposób?

– Spotykaj się z nią, poznaj ją bliżej, oceń, jaki ma charakter. To bardzo dla mnie ważne, Aleks. – Sokrates popatrzył z nadzieją na chrześniaka.

– Chyba nie mówisz poważnie? Mam się spotykać ze… sprzątaczką? – nie dowierzał Aleksius.

– Nigdy nie podejrzewałem cię o snobizm – zmartwił się stary człowiek.

– Co my mamy ze sobą wspólnego? – upierał się Aleksius. – Na pewno wydałoby jej się podejrzane, gdybym się nią za bardzo interesował.

– Wynajmij firmę sprzątającą, dla której pracuje – podsunął Sokrates. – A może wymyślisz coś innego? Chodzi o to, żeby wasze spotkanie wypadło naturalnie. Wyświadczysz mi ogromną przysługę. Wiem, że jesteś bardzo zajęty, ale tylko ciebie mogę o to prosić.

– Chyba masz rację. Każde z twoich dzieci lub wnuków uznałoby nowego członka rodziny za potencjalną konkurencję.

– Sam widzisz. – Sokrates odetchnął z ulgą. – Będę ci dozgonnie wdzięczny za pomoc. Niepotrzebne mi szczegóły. Jeśli imienniczka Rose okaże się chciwa lub niegodna zaufania, w ogóle mi o tym nie mów. Chcę tylko wiedzieć, czy jest warta ryzyka.

– Zastanowię się… – odparł z ociąganiem Aleksius.

– Byle nie za długo. Lat mi nie ubywa – ostrzegł Sokrates.

– Coś ci dolega? – Aleksius zaniepokoił się, że ojciec chrzestny ukrywa przed nim jakieś kłopoty ze zdrowiem. Pochlebiało mu zaufanie, jakim darzył go ten starszy człowiek, ale jakiś szósty zmysł ostrzegał go, żeby od całej sprawy trzymać się z daleka. – Masz przecież innych przyjaciół… – zaczął.

– Żaden nie ma takich doświadczeń z kobietami jak ty – uciął Sokrates. – Od razu poznasz się na dziewczynie. Na pewno nie zdoła zamydlić ci oczu.

Aleksius westchnął ciężko i w końcu sięgnął po drinka.

– Przemyślę wszystko. Czy coś ci dolega? – ponowił pytanie.

– Nic, czym warto się przejmować – zbagatelizował Sokrates.

Aleksius nie był tego pewien, jednak ojciec chrzestny miał tak zacięty wyraz twarzy, że powstrzymał się przed zadawaniem dalszych pytań.

– Załóżmy, że dziewczyna okaże się wnuczką, jakiej pragniesz – zmienił temat. – Kiedy wyjdzie na jaw, że jestem twoim chrześniakiem, zrozumie, że nasze spotkanie zostało ukartowane. Jak się wtedy będzie czuła?

– Jeśli kiedykolwiek pozna resztę rodziny, zrozumie, dlaczego tak się stało – odparował bez wahania Sokrates. – Plan nie jest doskonały, ale muszę dowiedzieć się wszystkiego o Rosie, a nic lepszego nie przychodzi mi do głowy.

Po kolacji z ojcem chrzestnym Aleksius poleciał z powrotem do Londynu. W głowie miał zamęt. Był biznesmenem, podejmował śmiałe wyzwania, wiedział, jak wyprzedzić i pokonać konkurencję, ale, do cholery, nie był psychologiem! Co miał zrobić, żeby się dowiedzieć, czy zaginiona wnuczka Sokratesa nadaje się na jego spadkobierczynię? Czuł, że wziął na siebie zbyt dużą odpowiedzialność.

W życiu prywatnym stosował te same zasady co w życiu publicznym. Unikał więzów, ufał bardzo nielicznym. Nie miał własnej rodziny, co uważał za atut. Utrzymywał z innymi, a zwłaszcza z kobietami, tak powierzchowne relacje, że czasem nawet sam odczuwał pewien niesmak. Zawsze unikał kobiet, które pragnęły zobowiązań. Wybierał efektowne piękności, dla których liczyły się jego prestiż i pieniądze. Panie lubiące błyszczeć na przyjęciach, nosić ubrania od znanych projektantów oraz drogą biżuterię. One dzięki niemu zaspokajały potrzebę luksusu, zaś on dzięki nim potrzeby seksualne. Uważał, że transakcja jest uczciwa i korzystna dla obu stron.

– Dlaczego kazano nam się tu przenieść? – dopytywała się Zoe.

Rosie stłumiła westchnienie. Młode kobiety ciągnęły w stronę windy wózek wypełniony środkami czystości. Korytarz wyglądał jak wymarły, jedynie przy drzwiach wejściowych stali pracownicy ochrony, którym musiały okazać identyfikatory.

– STA Industries jest częścią wielkiego koncernu. Na razie mamy nieduży kontrakt, ale Vanessa twierdzi, że jeśli będą z nas zadowoleni, możemy dostać więcej zamówień. Padło na ciebie i na mnie, bo szefowa uważa nas za najlepsze pracownice.

– Szkoda, że nie płaci nam za to lepiej – skrzywiła się Zoe. – Dojazd tutaj jest o wiele droższy.

Rosie także nie była zachwycona zmianą miejsca pracy, ale w obecnej sytuacji ekonomicznej czuła ulgę, że wciąż ma stałe zatrudnienie. Nie wspominając o dodatkowych korzyściach, jakie się z tym wiązały. Zaledwie tydzień temu nagle straciła dach nad głową i tylko dzięki Vanessie nie znalazła się na bruku wraz z psem i całym dobytkiem. Jeszcze długo będzie wdzięczna szefowej, że za rozsądną cenę zaproponowała jej kawalerkę w wynajmowanym przez siebie budynku, gdzie mieszkali również inni członkowie personelu.

Vanessa Jansen świadczyła usługi sprzątania biur. Interes był niewielki, zamówienia zdobywała tylko dzięki temu, że niskimi cenami znacznie przebijała konkurencję. Zyski przez to też jednak były minimalne. Rosie podejrzewała, że jej wynagrodzenie nigdy się nie zwiększy. Czasy były ciężkie dla biznesu, wszyscy cięli koszty, dlatego Vanessa straciła ostatnio kilku stałych klientów.

– Nigdy nie bierzesz zwolnień, jesteś punktualna. Wiem, że zawsze mogę na tobie polegać. To rzadkość – powiedziała niedawno szefowa do Rosie. – Obiecuję, że podniosę ci płacę, jeśli dzięki temu kontraktowi zdobędziemy więcej zamówień.

Rosie uśmiechnęła się przez grzeczność. Przywykła do obietnic, których Vanessa nigdy nie dotrzymywała. Zatrudniła się jako sprzątaczka nie dlatego, że lubiła to zajęcie, ale odpowiadały jej wieczorne godziny pracy, co pozwalało dzień poświęcić nauce. Po zdaniu egzaminów zamierzała studiować zarządzanie. Miała kilka pomysłów, jak poprawić funkcjonowanie biznesu, nie podzieliła się nimi jednak z szefową, wiedząc, że jej rady zostaną źle odebrane. Vanessa była doskonała w żonglowaniu cyframi i wyszukiwaniu nowych klientów, ale beznadziejna jako menedżerka. Rzadko ruszała się zza biurka, nie mając świadomości, że pozbawieni nadzoru leniwi pracownicy wykonują robotę byle jak. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji jej interes ledwo dyszał.

Rosie już dawno temu nauczyła się, że ludzi nie można zmienić. W końcu przez tyle czasu próbowała zmienić własną matkę. Dawała jej wsparcie, dobre rady, nawet błagała – wszystko na nic. Matce odpowiadało to, kim jest, i nie pragnęła żadnej zmiany. Musisz zaakceptować ludzi takimi, jacy są, a nie liczyć na to, że spełnią twoje oczekiwania. To była gorzka lekcja, którą Rosie dokładnie przerobiła. Pamiętała, jak bardzo się starała wypaść jak najlepiej, by matka zechciała zwrócić na nią uwagę, zająć się jej wychowaniem. Jenny Gray zawsze wolała gorzałkę, rozrywkowych mężczyzn i bujne życie towarzyskie niż córkę, chociaż w ciążę zaszła świadomie i celowo.

– Twój ojciec pochodził z bardzo bogatej rodziny. Myślałam, że jak dowie się o dziecku, ożeni się ze mną i będę ustawiona na całe życie – zwierzyła się kiedyś Rosie. – Jednak wystawił mnie do wiatru. Mężczyźni są bezużyteczni.

Choć Rosie w niczym nie przypominała zmarłej matki, w głębi duszy zgadzała się z nią, że większość mężczyzn to osobnicy całkiem bezużyteczni. Ci, z którymi się dotąd umawiała, mieli bzika na punkcie seksu, sportu i piwa. Ona miała lepsze pomysły, jak spędzać nieliczne wolne chwile, dlatego miesiące minęły od czasu, kiedy po raz ostatni umówiła się na randkę. Co prawda to i mężczyźni specjalnie za nią nie szaleli. Liczyła niewiele ponad metr pięćdziesiąt wzrostu i była pozbawiona tych ponętnych kobiecych krągłości, które tak przyciągają płeć przeciwną. Dawno temu miała nadzieję, że kiedy dojrzeje, ciało zmieni się na korzyść, ale lata mijały i nadal, w wieku dwudziestu trzech lat, była chuda i płaska jak deska.

Zabłąkany kosmyk musnął policzek Rosie. Spróbowała wcisnąć go pod gumkę ściągającą włosy w koński ogon, ale gumka pękła. Długie, lśniące fale opadły na ramiona. Szukając w kieszeniach zastępczej gumki, Rosie po raz setny pomyślała, że już od dawna powinna nosić krótką fryzurę, jednak wciąż nie mogła się zdecydować na wizytę u fryzjera. Beryl zachwycała się jej włosami, lubiła je szczotkować, kiedy dziewczynka była mała. Od śmierci Beryl minęły już trzy lata, lecz Rosie wciąż tęskniła za przybraną matką, która darzyła ją miłością i obdarowała tym wszystkim, czego nie dała rodzona matka.

Aleksius siedział w obcym dla niego pokoju biurowym jednego ze swoich osobistych asystentów. Usiłował pracować, ale za każdym razem, kiedy sięgał po coś, czego brakowało na biurku, ogarniała go irytacja. Odczuwał dyskomfort, do jakiego nie przywykł. Ponuro rozmyślał o ojcu chrzestnym, który wmanewrował go w tę niezręczną sytuację. Starszy pan wiedział, jak zagrać na jego uczuciach! Zacisnął zęby, słysząc gdzieś na piętrze szum odkurzacza. Sprzątaczka się pojawiła i mógł rozpocząć grę. Najrozsądniej byłoby udawać jednego z członków personelu. Musiał tylko założyć, że Rosie go nie rozpozna. Wątpił, by czytała „Financial Times”, gdzie stale o nim wspominano, ale na stronach magazynów poświęconych życiu celebrytów Aleksius Stavroulakis także był częstym gościem. Sprzątaczki chyba gustują w tego typu czasopismach? Może lepiej byłoby spotkać ją jakoś przypadkiem po godzinach pracy?

Rosie i jej atrakcyjna koleżanka, Zoe, pracowały po przeciwnych stronach korytarza. Tylko jedno z biur było zajęte, drzwi do niego stały otworem. Rosie nienawidziła kręcić się pomiędzy pracującymi do późna pracownikami, ale żadnego pokoju nie mogła pominąć, bo rutynowa kontrola mogłaby to wykazać. Musiała wykonać wszystkie polecenia zawarte w kontrakcie. Większość personelu na szczęście opuściła budynek przed ósmą wieczorem. Zajrzała do zajętego pomieszczenia. Za biurkiem siedział czarnowłosy, doskonale zbudowany facet. Pracował na laptopie. Światło płynące ze stylowej lampy biurowej podkreślało wyraziste rysy twarzy nieznajomego. Nagle podniósł głowę i spojrzał na Rosie. Jaki piękny mężczyzna, pomyślała. Dotąd rzadko zwracała uwagę na męską urodę.

Aleksius intensywnie wpatrywał się w Rosie. W niczym nie przypominała osoby, którą widział na zdjęciu. Na czarno-białej fotografii prezentowała się mało ciekawie, teraz wyglądała olśniewająco. I była taka drobniutka i niewysoka! Wszyscy Seferisowie są raczej niewielkiej postury, ale ona wydawała się maleńka i krucha jak bajkowy elf. Nigdy u nikogo nie widział tak jasnego koloru włosów. Bujne loki Rosie skrzyły się jak śnieżynki na mrozie. Na pewno są farbowane, założył bez wahania. Miała delikatną twarz w kształcie serca, przepastne zielone oczy, maleńki nosek i usta stworzone do pocałunków. Mogłyby wywołać erotyczne fantazje, jednak Aleksiusowi wszelkie fantazje były obce, skoro każda kobieta, o której zdążył pomyśleć, od razu była dostępna. Różowe, soczyste wargi Rosie zdecydowanie kojarzyły się z seksem. Był zły na siebie, że wnuczka jego ojca chrzestnego od pierwszego wejrzenia wydała mu się aż tak pociągającą kobietą. Musisz być rozsądny, powiedział sobie surowo. Masz wykonać określone zadanie i nic nie powinno cię rozpraszać.

Pod spojrzeniem przenikliwych ciemnych oczu Rosie poczuła się jak zwierzyna schwytana w pułapkę. Serce mocno waliło jej w piersi. Nieznajomy wyglądał wspaniale, był doskonały w każdym szczególe. Dostrzegła jednak niecierpliwie zaciśnięte wargi i pospiesznie cofnęła się z progu na korytarz. Dzwonki alarmowe w głowie ostrzegały: temu mężczyźnie nie należy wchodzić w drogę. Postanowiła, że posprząta dużą salę konferencyjną, a potem wróci sprawdzić, czy przystojniak już sobie poszedł.

Zniknięcie Rosie zirytowało Aleksiusa. Nigdy żadnej kobiety nie musiał ścigać, same się narzucały. Czyżby naprawdę oczekiwał, że sprzątaczka podejdzie do niego jakby nigdy nic i zacznie pogawędkę? Szybkim krokiem podszedł do drzwi. Ostrym spojrzeniem obrzucił niewielką postać ciągnącą za sobą potężny odkurzacz.

– Wkrótce stąd wychodzę – oznajmił. Jego głos odbił się głośnym echem w niemal pustym biurze.

Rosie odwróciła się. Jasne włosy zawirowały wokół twarzy, w oczach miała niepokój.

– Mogę najpierw posprzątać konferencyjny… – zaczęła.

– Jesteś nowa, prawda? – przerwał Aleksius. Co takiego jest w tej drobnej twarzy, w tych wielkich oczach, że nie mogę oderwać od nich wzroku, pomyślał.

– Tak… to nasz pierwszy dzień tutaj – wymamrotała cichutko. – Staramy się pracować jak najlepiej.

– Nie wątpię. – Aleksius patrzył, jak dziewczyna zmaga się z odkurzaczem niewiele mniejszym od niej samej i z pewnością o wiele cięższym. Nagle zapragnął wyrwać odkurzacz z jej rąk i zmusić ją, by całą uwagę poświęciła tylko jemu. Poczuł, jak ogarnia go niechciane podniecenie. Co, do diabła, się z nim dzieje? Przecież nie jest już szczeniakiem, którego ciało reaguje gwałtownie na widok każdej atrakcyjnej kobiety. Naprawdę nie rozumiał, dlaczego ta dziewczyna tak na niego działa. Nigdy nie przepadał za maleńkimi, chudymi blondynkami. Podobały mu się wysokie, kształtne, ciemnowłose kobiety, dotąd tylko takie go pociągały.

Zbliżał się koniec zmiany, kiedy Rosie stwierdziła, że przystojniak już opuścił swój pokój. Co prawda lampka na biurku nadal się paliła, zaś laptop stał otwarty, jednak nikt przed nim nie siedział. Była zmęczona i uznała, że nie znajdzie lepszej okazji, by tutaj posprzątać. Właśnie wywijała po biurku miotełką do kurzu, gdy nieznajomy nagle się pojawił. Rosie zamarła. Jaki on przystojny, pomyślała znów: wysoki, ciemny, dobrze zbudowany, z oczami lśniącymi jak wypolerowane srebro. Podszedł do biurka i sięgnął po laptop.

– Zabiorę go stąd, bo przeszkadza. – Przez chwilę stał tak blisko Rosie, że poczuła jego czysty, męski zapach, pomieszany z wonią jakiejś egzotycznej wody kolońskiej.

– Nie… nie ma potrzeby, poradzę sobie… proszę mi tylko dać pięć minut – wyjąkała drżącym głosem. Policzki jej płonęły.

Szybko przebiegała w myślach listę zadań, które powinna wykonać, zanim uzna sprzątanie za skończone, gdy jej wzrok padł na stojącą na blacie fotografię. Przedstawiała ładną blondynkę z dwójką maluchów.

– Sympatyczne dzieciaki – mruknęła, by przerwać niezręczną ciszę.

– To nie moje, dzielę pokój z innym pracownikiem – poinformował. Teraz usłyszała w jego głosie ślady obcego akcentu. – Tak przy okazji, nazywam się Aleks Kolovos – przedstawił się.

– Miło mi pana poznać – odparła zmieszana. Dlaczego on w ogóle z nią rozmawia? Mężczyźni na ogół nie zagadują sprzątaczek, zwłaszcza wyglądających tak przeciętnie jak ona. Co innego Zoe, ognista brunetka zwana przez kolegów z pracy seksbombą. Często ją zaczepiano podczas godzin pracy. Rosie nigdy dotąd to nie spotkało. Szybko włączyła odkurzacz, by hałas uniemożliwił dalszą wymianę zdań. Z rozbawieniem obserwowała ukradkiem grymas na twarzy Aleksa. Miał taką minę, jakby skrobała kredą po tablicy.

– Dziękuję i do widzenia – zaszemrała, wyłączając w końcu odkurzacz. Wybiegła z pokoju, nie oglądając się za siebie.

Rozmowa z kobietą, która nie wiedziała, z kim ma do czynienia, okazała się dla Aleksiusa dość upokarzającym doświadczeniem. Zauważył, że Rosie nie mogła się doczekać, kiedy opuści jego towarzystwo. Zabrakło nimbu miliardera, co tak przyciągało inne kobiety? A może ta dziewczyna jest nieśmiała? Lub po prostu ostrożna? Nie miał doświadczenia z kobietami o podobnych cechach i nie zamierzał go zdobywać. Zerknął na zegarek: niedługo pora służbowej kolacji. Z ulgą zatrzasnął komputer i ruszył do wyjścia. Ta mała jest cholernie seksowna, pomyślał ponuro. Zdolna rozpalić do białości. Tego w ogóle się nie spodziewał.

Kiedy Rosie dotarła późnym wieczorem do domu, w malutkim saloniku obok kuchni powitało ją radosne szczekanie Baskerville’a, czteroletniego pieska rasy chihuahua. Kiedyś należał do Beryl, zaś od kiedy Rosie sprowadziła się do obecnego lokum, stał się maskotką wszystkich lokatorek. Rozpuszczały go niemiłosiernie, na zmianę się nim zajmowały, więc nie czuł się osamotniony, kiedy jego pani musiała wyjść do pracy. Z Basem pod pachą oraz talerzem grzanek z serem w ręce Rosie zasiadła w fotelu, by pogapić się w telewizor i pogawędzić ze współlokatorką.

W środku nocy obudził ją gwałtowny ból żołądka. Szybko musiała pobiec do toalety. Rano poczuła się lepiej, ale była wykończona.

Mimo zmęczenia wieczorem jak zwykle poszła do pracy. W biurze Aleksa Kolovosa paliło się światło, jednak pokój stał pusty. Była rozczarowana. Pomyślała, że Aleks wróci później, więc ruszyła do sali konferencyjnej. Ledwo przestąpiła próg, zorientowała się, że Aleks jest właśnie tutaj. Natychmiast rozpoznała tembr jego głosu. Rozmawiał przez telefon w jakimś obcym języku. O ile się nie myliła, był to grecki. Przez chwilę stała nieruchomo, wpatrując się w urodziwą twarz i mocną sylwetkę mężczyzny. Czuła słodkie mrowienie w dole brzucha, serce waliło jej jak młotem. Powoli zaczęła wycofywać się z pokoju.

W tym momencie Aleks władczym gestem dał znać, by została. Zauważył, że wspaniałe włosy ma związane z tyłu, a twarz pozbawioną śladu makijażu. Tak jak wczoraj poczuł nagły przypływ pożądania. Pragnął całować te soczyste, różowe usteczka, dotykać każdego fragmentu delikatnego ciała, odkrywać jego sekrety, a potem zanurzyć się w nim głęboko. Chciał patrzeć, jak oszołomiona zmysłową rozkoszą Rosie szeroko otwiera oczy, i w końcu doprowadzić oboje do zatracenia. Odkąd przestał być nastolatkiem, żadna kobieta dotąd tak go nie rozpaliła. Ostatniej nocy śnił o niej, przebudził się mokry od potu i podniecony. Skoro sam widok Rosie doprowadził go do takiego stanu, to kimkolwiek była, z pewnością zasługiwała na uwagę. Najważniejsze, że po latach znudzenia nareszcie coś czuł.

– Skończyłem – oznajmił zwięźle, odkładając telefon, i ruszył do niej.

– Jeśli… jest pan pewien… – wyjąkała Rosie. Usta jej zaschły; z napięciem wpatrywała się w Aleksa, świadoma, jak bardzo na nią działa.

– Jasne, że tak – odparł sucho. Kwiatowy zapach dziewczyny podrażnił mu nozdrza. Od razu się zorientował, że fascynacja nie jest jednostronna. Sokrates wyznaczył mu zadanie, które zamierzał wykonać w rekordowym tempie. Pozna Rosie Gray na wszystkie możliwe sposoby. Miał nadzieję, że potem już nigdy więcej nie będzie musiał tracić czasu na pętanie się wieczorami po cudzym biurze.

Rosie, nadal drżąc na całym ciele, sprzątała salę konferencyjną. Oddech powoli wracał jej do normy. Była zła na siebie, że na widok Aleksa zareagowała jak jakaś smarkula. Prawdopodobnie to wina braku doświadczenia. W końcu w wieku dwudziestu trzech lat nadal była dziewicą. Jako nastolatka nie miała czasu na amory. Musiała opuścić szkołę, by zaopiekować się śmiertelnie chorą Beryl. Nie myślała wtedy o seksie. Kiedy obowiązki już się skończyły, dorosła, stała się bardziej ostrożna i rozsądna. Prawdę mówiąc, aż do tej pory żaden mężczyzna nie sprawił, by serce mocniej jej zabiło. Jenny nieskończoną ilość razy opowiadała córce o takich nagłych erotycznych zauroczeniach i dopiero teraz zrozumiała, co jej nieobliczalna matka miała na myśli. Z jednej strony bała się głupio zachować, ale z drugiej cieszyło ją, że potrafi odczuwać to samo co inne kobiety.

– Poznałam pewnego mężczyznę – zwierzała się Jenny Gray, kiedy Rosie była dzieckiem. – Kogoś bardzo szczególnego – dodawała. – Teraz wyjadę na jakiś czas.

Po takiej deklaracji znikała na wiele dni, zostawiając dziecko samo w nieogrzewanym mieszkaniu, bez pieniędzy, jedzenia w lodówce czy też czystych ubrań na zmianę. Jeszcze gorzej było, kiedy ściągała mężczyznę do ich domu, nakazując Rosie, by nie opuszczała swego pokoju. Oczywiście nikt nie pamiętał, by nakarmić dziecko czy wysłać je do szkoły. W końcu opieka społeczna odebrała Rosie matce i umieściła dziewczynkę w rodzinie zastępczej. Zawsze gorzko wspominała tamten czas.

Skończyła sprzątać wszystkie pomieszczenia biurowe, tymczasem Aleks wciąż siedział przy biurku.

– Nie będzie panu przeszkadzało, jeśli i tu posprzątam? – spytała ostrożnie.

– Ani trochę – odparł lekkim tonem. Uśmiechnął się do niej tak, że ugięły się pod nią kolana. Podniósł się zza biurka.

– Napijesz się czegoś? – zapytał, stając przed barkiem.

– Nie, dziękuję – odparła, zaskoczona propozycją. Za bardzo ceniła pracę, by pozwolić sobie na flirty w miejscu zatrudnienia. Poza tym nie chciała być zabawką na jedną noc. A czego więcej mogłaby się spodziewać po mężczyźnie takim jak Aleks? Nie należała przecież do jego świata. Stała o wiele niżej na drabinie społecznej, nie miała wykształcenia. Co prawda pracowała ciężko właśnie po to, by je zdobyć.

Zdecydowana odmowa Rosie zirytowała Aleksiusa. Zastanawiał się, czy zamiast drinka nie powinien zaproponować jej kolacji. Najwyraźniej nie czuła się zbyt pewnie. Wyniosła się z biura tak szybko, jak to było możliwe. Czy świadomie starała się być nieosiągalna, by podnieść swoją wartość? Na myśl o kolejnej nocy w biurze tylko zacisnął zęby.

Powinnaś go unikać, bo przysporzysz sobie kłopotów, podpowiadał Rosie głos rozsądku. Aleks zakłócał jej równowagę, sprawiał, że zachowywała się jak idiotka.

Poprosiła Zoe, by następnego wieczoru to ona posprzątała tę część biura, w której przebywał Aleks.

– Dlaczego ci na tym zależy? – zdziwiła się koleżanka.

– Ten facet, który tam pracuje po godzinach… próbuje ze mną flirtować – przyznała niechętnie Rosie. – To mnie krępuje.

– Ze mną może flirtować, ile dusza zapragnie! – ucieszyła się Zoe. – Jest nieziemsko zachwycający! Uważaj, Rosie, możesz przegapić życiową szansę.

Kiedy nazajutrz po skończonej pracy pakowały manatki, Rosie z trudem zwalczyła pokusę, by choć na chwilę, tylko raz, jeden jedyny raz, zajrzeć do pokoju, w którym urzędował Aleks.

– Zrobiłaś mi nadzieję, a ten facet nawet na mnie nie spojrzał – poskarżyła się Zoe. – Najwyraźniej tylko ty na niego działasz!

Leżąc tej nocy w łóżku, Rosie po cichu cieszyła się, że Aleks nie połknął przynęty. Zoe jest atrakcyjną kobietą, z pewnością nie odmówiłaby drinka. Może i wielu innych rzeczy. Na to liczył? Na kilka numerków po godzinach, bez żadnych zobowiązań?

– Pracujesz dziś tam gdzie zwykle – oświadczyła stanowczo Zoe, nim zaczęły wieczorną zmianę. – Jeśli wysoki przystojniak ci się narzuca, to daj mu nauczkę. Nigdy nie uważałam cię za trusię.

Rosie zaczerwieniła się i zaczęła sprzątać jeszcze szybciej niż zwykle. Był piątkowy wieczór, więc aż do poniedziałku nie będzie musiała pojawić się w tym budynku. Mijając biuro Aleksa, zauważyła, że na jej widok uniósł głowę. Odwróciła się, zdecydowana nie patrzeć w jego stronę, choć miała na to niesamowitą ochotę.

Aleksius podążył za Rosie do pokoju socjalnego, gdzie poprzedniego wieczoru jej koleżanka piła herbatę. Dochodziła ósma, miał już dość kręcenia się po biurze i uników tej dziewczyny. Czyżby jakiś szósty zmysł podpowiadał jej, że nie powinna mu ufać? Jeśli tak, to miała rację. Chwilę wcześniej celowo upuścił zwitek banknotów pod biurko, przy którym pracował. Może nie był to najzręczniejszy test na uczciwość, ale nic lepszego nie wpadło mu do głowy. Rosie siedziała na stołku z kubkiem w ręku.

– Jak leci? – zagadnął od niechcenia.

Kubek omal nie wypadł Rosie z rąk, kiedy Aleks tak niespodziewanie pojawił się obok niej. Przy tym potężnym mężczyźnie poczuła się jeszcze bardziej malutka. Niechcący wylała na fartuch trochę herbaty.

– Uważaj. – Aleksius wyjął kubek z dłoni Rosie, odsunął naczynie na bezpieczną odległość i potoczył w jej stronę papierowy ręcznik.

– Przestraszył mnie pan! – Rosie oderwała kawałek papieru i wytarła do sucha lekko wilgotny fartuch.

– Przykro mi – mruknął, intensywnie wpatrując się w oczy Rosie. Umknęła spojrzeniem w bok. Zaczerwieniła się. Tak bardzo starała się nie patrzeć na Aleksa, ale mimo to stale miała go przed oczami, nawet wtedy, kiedy nie było go w pobliżu.

– Codziennie pracuje pan do późna? – spytała, by przerwać dzwoniącą w uszach ciszę.

– Prawie. Jestem pracoholikiem – wyznał szczerze. Z trudem powstrzymał chęć, by dotknąć ustami różowych warg Rosie i sprawdzić, czy smakują tak wspaniale, jak sobie wyobrażał.

– Aha… – Ponownie sięgnęła po kubek i upiła łyk, z zachwytem wpatrując się w pociągłą męską twarz. Nagle zerwała się ze stołka, jakby się pod nią paliło. – Lepiej wrócę do pracy – oświadczyła. Chwilę później zawzięcie polerowała posadzkę.

Aleksius zaklął pod nosem. Dlaczego dziewczyna jest taka ostrożna? Czyżby ktoś ją skrzywdził, wykorzystał? Ale właściwie co go to obchodzi? Jeśli schowa pieniądze spod biurka do kieszeni, już nigdy więcej jej nie zobaczy.

Na szczęście Aleks nie wrócił do swojego biura. Rosie sprzątała jego pokój szybciej niż zwykle. Chciała skończyć pracę, pójść do domu i cieszyć się początkiem weekendu. Nagle coś zablokowało wlot odkurzacza. Przyklękła, ze zdumieniem zobaczyła w rurze pięćdziesięciofuntowy banknot, a za nim następny. Otworzyła pokrywę, w twarz buchnęły jej kłęby kurzu. W środku znajdowało się mnóstwo pogniecionych banknotów o dużym nominale. Skąd, do licha, się tu wzięły? Była wściekła, że ktoś tak beztrosko obszedł się z gotówką. Otrzepała się z kurzu i wstała z podłogi. Miała nadzieję, że Aleks jeszcze nie opuścił gmachu. Ruszyła w stronę sali konferencyjnej, gdzie poprzednim razem go spotkała. Tym razem też tu był, oparty o stół znów rozmawiał z kimś przez telefon. Odetchnęła z ulgą.

– Czy to pańskie pieniądze? – Rzuciła na stół zwitek pomiętych, pokrytych pyłem banknotów. – Musiały leżeć na podłodze, dlatego odkurzacz je wessał. To cud, że nie są podarte – dodała ostrym tonem.

Aleksius omal nie wybuchnął głośnym śmiechem. Była taka urocza, kiedy się złościła.

– Tak, to moje. Dziękuję – powiedział ugodowym tonem.

– Następnym razem proszę uważać na pieniądze – wykrztusiła. – Gdyby zginęły, któraś ze sprzątaczek mogłaby zostać oskarżona o kradzież.

– Twoja uczciwość jest godna pochwały – przyznał Aleksius. Z czystym sumieniem mógł teraz przekazać Sokratesowi, że warto przyjrzeć się bliżej tej dziewczynie, i dzięki temu dalej wykonywać powierzone mu zadanie.

– To zabrzmiało bardzo protekcjonalnie! – odparowała Rosie podniesionym głosem. – Jestem biedna, ale uczciwa!

Aleksius spojrzał na nią zimno. Od kiedy to sprzątaczka ma prawo krzyczeć na niego?

– Nie kwestionuję twojej uczciwości. Powiedziałaś, co miałaś do powiedzenia, a teraz proszę opuścić pokój. Muszę jeszcze odbyć kilka rozmów.

W jednej chwili zmienił się nie do poznania. Dlaczego straciła kontrolę nad sobą i podniosła głos? Najwyraźniej przekroczyła granicę, obraziła Aleksa. Odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju. Uznała, że przeprosiny nie zostałyby teraz dobrze przyjęte.

– Czemu jesteś taka milcząca? Czy coś zaszło dzisiaj między tobą a tym facetem? – spytała Zoe, kiedy obie kobiety opuszczały gmach biura.

– Nie, nic – odparła Rosie, siląc się na niedbały ton.