Wojna oblężnicza 1660-1789. Twierdze w epoce Vaubana i Fryderyka Wielkiego - Duffy Christopher - ebook

Wojna oblężnicza 1660-1789. Twierdze w epoce Vaubana i Fryderyka Wielkiego ebook

Duffy Christopher

2,0

Opis

Końcowe dekady XVII wieku oraz wiek XVIII słusznie zostały obwołane okresem klasycznym fortyfikacji artyleryjskich. Była to epoka, w której twierdze oraz kompleksy fortyfikacyjne kształtowały kalkulacje strategów i mężów stanu, a często również dyktowały bieg kampanii. Włoskie i holenderskie tradycje projektowania twierdz zostały wówczas doprowadzone do perfekcji, a pod koniec tego okresu Fryderyk Wielki oraz Montalembert utorowali drogę dla twierdz pierścieniowych oraz innych koncepcji, które miały zdominować sztukę fortyfikacyjną w XIX wieku.

 

Ta epoka była okresem niemal nieustającej wojny. Christopher Duffy zgłębia wpływ twierdzy na wojny dynastyczne Burbonów, Habsburgów i Hohenzollernów, walkę o dominację w rejonie Morza Bałtyckiego, ostatnie krucjaty Zachodu przeciwko Turkom oraz na toczone w szczególnych warunkach kampanie w koloniach i wojnę o niepodległość USA.

 

Sławni Vauban i Coehoorn zostają przedstawieni w kontekście miejsca i czasu, w jakich żyli; rozważa się ich działalność w roli tak oblegających, jak i budowniczych twierdz. Eric Dahlberg, Prospero Verboom oraz inni ważni praktycy wojny oblężniczej, zazwyczaj ignorowani przez historyków, teraz zostają obdarzeni uwagą, na jaką zasługują.

 

Christopher Duffy twierdzi, że determinującym czynnikiem w wojnie oblężniczej w tym okresie była ciągłość kierowania państwem. Owo biurokratyczne wsparcie wiązało się z powstaniem profesji inżyniera wojskowego oraz wynikłą w efekcie separacją oficerów sił polowych od szczegółowego kierownictwa nad działaniami oblężniczymi. Odnajdujemy tu jeden z tych procesów, których obecność tłumaczy paradoks polegający na tym, że pod koniec wspomnianego okresu atakowanie i obrona twierdz – jednocześnie osiągając wysoki stopień wykonania technicznego – nie stanowiły już głównego ani kształtującego doświadczenia wojny.

 

Autor

Christopher Duffy studiował historię w oksfordzkim Balliol College. W 1961 roku dołączył do grona pracowników Royal Military Academy Sandhurst (Królewskiej Akademii Wojskowej w Sandhurst), a obecnie jest starszym wykładowcą Department of War Studies and International Affairs (Wydziału Badań nad Wojną oraz Spraw Międzynarodowych). Pełni funkcję głównego sekretarza British Commission for Military History (Brytyjskiej Komisji ds. Historii Militarnej) i wiceprzewodniczącego Military History Society of Ireland (Stowarzyszenia Historii Militarnej Irlandii), a także należy do Fortress Study Group (Grupy Badań nad Twierdzami) i Stichting Menno van Coehoorn (Fundacji im. Menno von Coehoorna). Jest autorem Siege Warfare: The Fortress in the Early Modern World 1494-1660, Routledge & Keegan Paul 1979 [polskie wydanie jako Wojna oblężnicza 1494-1660. Twierdze w nowożytnym świecie, Wyd. NapoleonV, Oświęcim 2017].

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 670

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




zakupiono w sklepie:

Sklep Testowy

identyfikator transakcji:

1645557128338890

e-mail nabywcy:

[email protected]

znak wodny:

Tytuł oryginału

The Fortress in the Age of Vauban and Frederick the Great, 1680-1789

© Copyright

Christopher Duffy

© All Rights Reserved

© Copyright for Polish Edition

Wydawnictwo NapoleonV

Oświęcim 2017

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Tłumaczenie:

Katarzyna Mróz-Mazur

Redakcja:

Rafał Mazur

Redakcja techniczna:

Mateusz Bartel

Strona internetowa wydawnictwa:

www.napoleonv.pl

Kontakt:[email protected]

Dystrybucja: ATENEUM www.ateneum.net.pl

Sprzedaż detaliczna:www.napoleonv.pl

Numer ISBN: 978-83-7889-978-5

Skład wersji elektronicznej:

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

SPIS ILUSTRACJI

PODSTAWOWE WŁAŚCIWOŚCI SYSTEMU BASTIONOWEGO

1. Profil fortyfikacji.

2. Narys (rzut poziomy) prostego czoła bastionowego.

3. Przecinające się z sobą linie ognia artylerii oraz ręcznej broni palnej.

4. Bateria dział (Fort George, Inverness).

5. Rawelin (Cytadela Montmédy).

6. Widok w dół, na drogę ukrytą prowadzącą na przysypaną śniegiem poprzecznicę (Mont-Louis).

7. Droga ukryta z licznymi poprzecznicami (Cytadela Montmédy).

8. Nowe fortyfikacje Lille.

9. Ludwik XIV podczas oblężenia.

10. Plan ataku przykopami według Vaubana – z aproszami w linii zygzakowatej oraz trzema równoległymi.

11. Dokonana przez Sturma rekonstrukcja linii Rimplera.

12. L.C. Sturm, czołowy interpretator niemieckich manier fortyfikacyjnych.

13. Maniera Gründlera von Aachen, 1683 r.

14. Cytadela Marienberg w Würzburgu, widok z mostu na Menie.

15. Twierdza w Würzburgu.

16. Twierdza Rothenberg.

17. Wieża machikułowa Neumanna, Cytadela Marienberg.

STYL SCHÖNBORNA

18. Twierdza Rosenberg.

19. Nürnberger Tor, Forchheim 1698 r.

20. Kartusz na bastionie, Forchheim, 1664 r.

21. Wieżyczka strażnicza – kawaliera, miasto Würzburg.

22. Cytadela Spandau.

23. Frontyspis, Matthias Dögen.

24. Oblężenie Luksemburga, 1684 r.

25. Atak na bastiony II i III, miasto Lille, 1708 r.

26. Atak na Cytadelę Lille, 1708 r.

27. Oblężenie Ath, 1697 r.

28. Oblężenia Le Quesnoy, 1712 r.

29. Landau.

30. Verrua.

31. Front ataku, cytadela w Turynie, 1706 r.

32. Cytadela w Turynie.

33. Złupienie miasta-twierdzy.

34. Aragoński „akropol”: katedra oraz twierdza Lerida.

35. Menno von Coehoorn.

36. Plan Naarden.

37. Bastion w Naarden.

38. Podwójny cofnięty bark bastionowy (Naarden), ukazujący działa umieszczone na niższym poziomie.

39. „Pierwsza maniera” Coehoorna.

40. „Druga maniera” Coehoorna.

41. „Trzecia maniera” Coehoorna.

42.  Sébastien Le Prestre de Vauban.

43. Akwedukt w Maintenon.

44. Bastion, Fort Nieulay, Calais.

45. Chodnik kontrminowy, rawelin, Le Quesnoy.

FRANCJA CZASÓW VAUBANA, I

46. Entrevaux.

47. Colmars.

48. Reduta pod Colmars.

49. Sisteron.

50. Plan Neuf-Brisach.

51. Reduta na placu broni (Mont-Dauphin).

52. Villefranche-de-Conflent, Bastion du Dauphin.

53. Bastion, Villefranche-de-Conflent.

54. Wieża bastionowa w zakolu rzeki Doubs pod Besançon.

55. Wieża bastionowa, Belfort.

56. „Trzeci system”, Neuf-Brisach.

57. Wał, Neuf-Brisach, ukazujący cofniętą kurtynę, ramię i czoło bastionu oraz wieżę bastionową.

FRANCJA CZASÓW VAUBANA, II

58. Narożnik bastionu, Montreuil.

59. Ufortyfikowana przystań, Saint-Martin-de-Ré.

60. Hiers-Brouage.

61. Cytadela Montmédy.

62. Plan Belfortu, ukazujący mur obwodowy z wieżami bastionowymi oraz cytadelę.

63. Cytadela Belfort, z uszkodzeniami od pocisków artyleryjskich po słynnym oblężeniu wojsk pruskich z 1871 r.

64. Mont-Louis.

65. Rawelin dzieła rogowego, Mont-Louis.

66. Widok wzdłuż jednego z ramion odnóg dzieła rogowego, Mont-Louis.

67. Brama dzieła rogowego, Mont-Louis.

68. Koło deptakowe, Mont-Louis.

69. Plan Blaye.

70. Potężny podwójny bastion, Blaye.

71. Rawelin Dauphine, Blaye.

72. Cuneo, zagradzająca dolinę Stura di Lanzo.

73. Fort d’Exilles.

OBLĘŻENIE BERGEN OP ZOOM

74. Usytuowanie pierwszych francuskich przykopów i baterii.

75. Walka minowa o drogę ukrytą oraz potężne reduty.

76. Pozycja końcowa francuskich baterii wyłomowych na drodze ukrytej.

77. Oblężenie Świdnicy przez siły pruskie, 1758 r.

78. Oblężenie Ołomuńca prowadzone przez Fryderyka Wielkiego, 1758 r.

79. Oblężenia Drezna 1759 i 1760 r.

80. Oblężenie Świdnicy przez siły pruskie, 1762 r.

81. Atak na Fort Jauernicker, Świdnica, 1762 r.

82. Königgratz.

83. Theresienstadt.

84. Południowo-wschodnie czoło Josephstadt.

85. Jeden z zachowanych bastionów Josephstadt na zachodnim czole.

86. Plan Świdnicy, pokazujący osobno stojące forty oraz austriacką linię umocnień.

87. Plan oraz profil fortu gwiaździstego w Świdnicy.

88. Stary zamek w Kłodzku.

89. Nysa; Fort Preussen.

POZYCJA POD ELVAS

90. Widok na fortyfikacje Elvas w postaci z późniejszego okresu XVII w.

91. Forte de Graça, widok z miasta.

92. Widok z Forte de Graça na miasto, w kierunku Forte de Santa Luzia.

93. Wąskie gardło doliny Durance pod Briançon, wraz z Pont d’Asfeld.

94. Roc de Briançon, miasto Briançon.

95. „Fantastyczne” opracowanie jednej z linii Virgina.

96. System zalewania wodą prac oblężniczych, opracowany przez La Joumarière’a, 1785 r.

97. Fort St. Elisabet: widoczna kaponiera oraz część budowli ukazana w rzucie poziomym.

98. Detale kaponiery, Fort St. Elisabet.

99. Wieża nadbrzeżna Montalemberta.

100. Ogień flankowy w systemie bastionowym i poligonalnym – porównanie.

101. Kaponiera Montalemberta.

102. Maniera fortyfikacyjna poligonalna, przedstawiona przez Montalemberta na wyobrażonym planie obrony Cherbourga.

103. Pływające baterie pod Gibraltarem, 1781 r.

104. Oblężenie Athlone, 1691 r.

105. Fort George, Inverness.

106. Brama wjazdowa do Kastell Rüsensteena, Kopenhaga.

107. Strażnicy Sundu.

108. Fort Kongsten, Fredrikstad.

109. Pomnik upamiętniający Dahlberga, Karlskrona.

SZWECJA CZASÓW DAHLBERGA

110. Zamek Vadstena, n. jez. Wetter.

111. Zamek w Kalmarze.

112. Fort Eda.

113. Fort Eda dziś.

114. Bastion Aurora, Karlskrona.

115. Västerport, miasto Kalmar.

116. Centralny donżon, Fort Nya Älvsborg, Göteborg.

117. Wieża Fars Hatt, zamek Bohus.

118. Wieża w Fort Karlsten, Marstrand.

119. Brama wodna, miasto Kalmar.

120. Bastion Landskrona, Cytadela Landskrona.

121. Zamek, Cytadela Landskrona.

122. Wismar, nowe fortyfikacje postawione przez Dahlberga.

123. Fortyfikacje Dahlberga, Göteborg.

124. Linia oraz profil Fortu Göta Lejon.

125. Fort Göta Lejon.  

126. Fort Kronan.

127. Oblężenie Stralsundu, 1715 r.

128. Fredriksten, główna twierdza.

129. Fredriksten, wraz z fortami Stortårnet i Overberget.

130. Fort Gyldenløve, południowe czoło.

131. Oblężenie Fredriksten, 1718 r.

132. Augustin Ehrensvård.

133. Fort Gustavssvärd, Sveaborg.

134. Kazamaty moździerzowe Virgina.

135. Kazamaty moździerzowe w stylu Virgina, Fuerte de la Concepción, Hiszpania.

136. Fortyfikacje bastionowe w Moskwie, wybudowane w latach 1707-1708.

137. Rozpoczęcie oblężenia Kandii, 1649 r.

138. Bastiony Panigra oraz Sant’Andrea, Kandia.

139. Ateński akropol jako turecka twierdza.

140. Widok Raab oraz pozostałości po aktach barbarzyństwa popełnionych w wojnach Turcji.

141. Oblężenie Wiednia, 1683 r.

142. Wybuch tureckiego magazynu w Budzie, 1686 r.

143. Kolejny obraz przedstawiający tę samą scenę.

144. Mukaczewo w Karpatach.

145. Północne czoło Karlsburga.

146. Kamieniec Podolski.

147. Petrovaradin.

148. Louisbourg.

149. Fort Duquesne.

150. Fort Chambly, n. rz. Richelieu, Kanada.

151. Fortyfikacje na wyspach Long Island i Manhattan.

152. Oblężenie Savannah, 1779 r.

153. Oblężenie Yorktown, 1781 r.

154. Współczesne francuskie wojska inżynieryjne, oczyszczające z roślinności fortyfikacje w Blaye.

SPIS MAP

1. Niderlandy w XVII i XVIII wieku, s. 27.

2. Ren i południowe Niemcy w XVII i XVIII wieku, s. 47.

3. Niderlandy podczas wojny o sukcesję hiszpańską, s. 65.

4. Piemont i państwa sąsiednie w czasie wojny o sukcesję hiszpańską, s. 89.

5. Hiszpania i Portugalia, s. 99.

6. Środkowe i wschodnie Pireneje oraz Katalonia, s. 143.

7. Piemont i państwa sąsiednie w czasie wojny o sukcesję austriacką, s.154.

8. Zachodnie Niemcy w wojnie siedmioletniej, s. 172.

9. Europa Środkowa za panowania Fryderyka Wielkiego, s. 181.

10. Europa w walce z Fryderykiem Wielkim w wojnie siedmioletniej, s. 182.

11. Szkocja i region pogranicza, s. 253.

12. Krainy nadbałtyckie, s. 259.

13. Dania wraz z południową Norwegią i południową Szwecją, s. 264.

14. Zatoka Fińska, s. 285.

15. Rzeczpospolita i zachodnia Rosja, s. 289.

16. Imperium tureckie, 1683 r., s. 316.

17. Południowa Grecja wraz z Kretą, s. 319.

18. Pogranicze Austrii i Węgier, s. 323.

19. Indie, s. 363.

20. Indie Zachodnie i Ameryka Środkowa, s. 368.

21. Ameryka Północna w okresie kolonialnym, s. 375.

22. Teatry działań wojennych nad rzekami Św. Wawrzyńca, Hudson i Ohio, s. 380.

23. Stany południowe w czasie wojny o niepodległość USA, s. 403.

PRZEDMOWA

Niniejsza książka ma dwa cele:

a. dążenie do wyjaśnienia, jak – na przestrzeni okresu, który słusznie przyjmuje się jako klasyczną epokę fortyfikacji artyleryjskich – inżynieria wojskowa straciła na znaczeniu w porównaniu z tym, jakie miała na początku tego okresu;

b. połączenie w całość stadium nad wojną oblężniczą z historią wojskowości i powszechną tego samego okresu.

W tym miejscu muszę przedstawić moją hierarchię ważności. Przywiązuję niewiele znaczenia do powielanych „systemów” fortyfikacji, które sporządzili w XVII oraz XVIII w. mistrzowie rysunku, prywatni nauczyciele będący duchownymi czy skłonni do pogawędek starzy inżynierowie na emeryturze. Jeśli te plany odgrywają tak wielką rolę w kompendiach sporządzonych przez Maxa Jahnsa i innych, to jedynie dlatego, że stanowią tego rodzaju dowody, jakie jest najłatwiej zrozumieć ludziom mającym zamiłowanie do książek.

O wiele więcej znaczenia przywiązuję do tych dzieł fortyfikacyjnych, które faktycznie wybudowano. Badacz inżynierii wojskowej nie może spocząć, dopóki nie objedzie wszystkich tych twierdz, do których ma fizyczną możliwość dotrzeć. Poza tym nawet wówczas musi mieć świadomość, o ile więcej zostało zrobione – i ile pozostaje do zrobienia – przez tych entuzjastów, którzy w dzisiejszych czasach rejestrują i dbają o zachowanie konstrukcji fortyfikacji artyleryjskich, a także świeżo upieczonych historyków, którzy „przedzierają” się przez właściwe archiwa.

Z doświadczenia wiem, że trudniej przekonać ludzi o ważności pewnych innych punktów widzenia. Problem odnosi się bezpośrednio do obecnego kryzysu poważnych studiów historycznych, który po części jest pochodną niepewności, jakiej historii powinno się uczyć, a częściowo „zdolności bliskiej obrony” cechującej współczesną naukę, która sprzyjała i sprzyja pożałowania godnemu zawężeniu zainteresowań oraz sympatii. Wśród samych specjalistów od twierdz rzadko kiedy można znaleźć jednostkę, która będzie na równi zainteresowana: planem twierdzy, symbolizmem jej architektury, kosztami budowy, charakterem inżyniera, który sporządził plany, oblężeniami, którym mogła ona być poddana, czy też strategii, która zadecydowała o jej położeniu. Aby nie myślano, że feruję wyroki z pozycji najwyższej mądrości, muszę wyznać, że dopiero po ostatnim przepisaniu niniejszej pracy zacząłem zdawać sobie sprawę, jak satysfakcjonujące jest zebrać razem „staroświecką” historię wydarzeń i koncepcji, która z aż nadto dużą dozą trafności określana jest mianem „historii statycznej” – studium warunków i struktur na przestrzeni długiego okresu. Teraz jest dla mnie na przykład jasne, że różnica pomiędzy wiedzą fachową inżynierów francuskich i niemieckich albo też sukces Vaubana i Coehoorna w prowadzonych przez nich oblężeniach były bezpośrednio związane z siłą oraz ciągłością wsparcia ich panów, z jakiego ci eksperci korzystali. Stąd też znaczenie wymiaru politycznego.

Koncepcja profesjonalizmu wojskowego, zgłębiona ostatnio w Stanach Zjednoczonych, okazuje się ogromnie „oświecająca”, gdy zastosuje się ją do inżynierów XVII i XVIII wieku, którzy rozwijali instytucjonalny odpowiednik owych bractw włoskich mistrzów, jakie przekształciły architekturę wojskową w czasach Odrodzenia.

Motyw profesjonalizmu wiąże z sobą dzieje inżynierii wojskowej w całej Europie i szerszym świecie. W węższym, europejskim kontekście jest również ważne, jak trudne, aby uniknąć frankocentryzmu w badaniach czasów Vaubana i wystrzegać się nadmiernego italocentryzmu, kiedy spoglądamy na epokę Odrodzenia. Wobec tego odpowiedziałem na wezwanie Skandynawii oraz Europy Środkowej i Wschodniej, ignorując wszelkie historyjki o trollach, wampirach czy przesądnym chłopstwie. Moje ambicje lingwistyczne wygasły jakiś czas temu, gdy odkryłem, że zapominam „stare” języki w tym samym tempie, w jakim próbuję przyswoić sobie nowe. Przy wyprawach na jeszcze dalszą odległość nie wahałem się wobec tego oprzeć się na opowieściach innych podróżników. Nie jest wielką zbrodnią polegać na relacjach z trzeciej bądź czwartej ręki, kiedy usiłuje się ułożyć nie historię kompletną albo autorytatywną, a jedynie taką, która być może połączy z sobą sprawy przedtem nie powiązane.

Należą się jeszcze dwie uwagi. W inżynierii wojskowej kwestie oryginalności i przypisywania komuś dzieła są bardzo trudne do rozstrzygnięcia bez twardych dowodów w postaci dokumentów z archiwów. Nigdy nie będziemy wiedzieć z pewnością, gdzie Vauban zdobył inspirację dla koncepcji równoległych oblężniczych. Z kolei podejrzewam – choć nie mogę tego dowieść – że Montalembert skopiował formę swoich sławnych kaponier bezpośrednio z austriackiego Fortu St. Elisabet nad Dunajem. Jestem jednak niechętny dawaniu wiary wszelkim autorytetom, które duma narodowa pcha ku roszczeniu sobie pierwszeństwa w stworzeniu kaponieropodobnych dzieł, jakie pojawiają się w średniowiecznych zamkach w Niemczech, Włoszech albo Szkocji. Czym innym jest poprowadzić chodnik z jednego dzieła do następnego i wybić w nim kilka ambrazur, ale całkiem czym innym zacząć – jak Montalembert – nadawać nowy kształt fortyfikacjom w oparciu o „pierwsze zasady”. Intencja oraz ciągłość muszą być w takich kwestiach naszymi „kamieniami probierczymi”.

Wreszcie, z uwagi na wymogi ekonomii wydawniczej większość operacji militarnych oraz oblężeń w tym tomie może zostać potraktowana jedynie w pobieżny sposób, aby zobrazować kwestie wybitnie interesujące z technicznego czy strategicznego punktu widzenia. Oblężenie Wiednia w 1683 roku, które celowo zostaje omówione bardziej szczegółowo, będzie musiało zastąpić tu wszystkie pozostałe oblężenia na wschodnim teatrze. Z tego samego powodu walka o Turyn w 1706 roku będzie reprezentowała zachodnie działania oblężnicze okresu baroku w ich najbardziej skomplikowanej postaci. Poświęcenie szczegółów w pozostałych epizodach jest tym bardziej bolesne, że – z licznych przyczyn – rejestr oblężeń jest znacznie bardziej rzetelny niż dowody odnośnie walk w polu: proces oblegania oraz obrony rozciągał się od czasu do czasu przez okres kilkunastu miesięcy i nie ograniczał się do kilku gorączkowych godzin czy minut; miejsce starcia można ustalić z prawie absolutną precyzją i często upamiętniają je fortyfikacje, które przetrwały do dnia dzisiejszego; wreszcie, kierowanie operacjami spoczywało w dużej mierze w rękach formalnie wyszkolonych inżynierów i artylerzystów, którzy – jeśli przeżyli – pozostawili drobiazgowe dzienniki tego, co zaszło.

Wiele zawdzięczam – pośrednio oraz bezpośrednio – moim kolegom z Grupy Studiów nad Twierdzami (Fortress Study Group), a w szczególności Anthony’emu Kempowi, który posiada niezrównaną sieć międzynarodowych korespondentów i który wprowadził mnie w dziedzinę fascynujących oraz mało znanych twierdz środkowych Niemiec. Pozostaję też z długiem, którego w żaden sposób nie mogę spłacić, wobec dziesiątków ludzi, którzy nie szczędzili swojego czasu i fachowej wiedzy, aby asystować mi w moich podróżach. Zaledwie parę tygodni temu zostałem zmuszony do zrewidowania swoich pojęć na temat francuskiej i austriackiej inżynierii XVIII wieku – w świetle tego, co powiedział mi o czeskich twierdzach Pavel Mertlik z Muzeum Lokalnego w Jaromierzu, Czechosłowacja1. Jedynie z uwagi na konwencję oraz na brak miejsca nazwiska tego rodzaju ludzi nie pojawiają się na stronie tytułowej. Obecnie – bardziej niż kiedykolwiek w dziejach – historia wojskowości jest wynikiem zbiorowego działania.

Sekretariaty użytecznych organizacji:

Wielka Brytania:

Grupa Studiów nad Twierdzami (Fortress Study Group) (czasopismo Fort), 24 Walters Road, Rochester ME3 9JR.

Holandia:

Stichting Menno van Coehoorn (czasopismo Jaarhoek), Postbus 110, 5060 Oisterwijk, Holandia.

USA:

Rada ds. Militarnej Historii Ameryki (Council on America’s Military Past), PO Box 1151, Fort Myer, Wirginia 22211.

Niemcy Zachodnie:

Deutsches Gesellschaft fur Festungsforschung (czasopismo Zeitschrift für Festungsforschung), Pelikanweg 38, 4230 Wesel, Niemcy Zachodnie.

Instytucje ponadnarodowe:

Internationales Burgen-Institut (czasopismo Bulletin), Chateau de Rosendael, 6891 Da Rozendaal (Gld.), Holandia.

Istnieją dwie pozycje uzupełniające do niniejszej książki:

Fire and Stone. The Science of Fortress Warfare 1660-1860, Newton Abbot 1975. Ta książka zajmuje się metodami wybierania lokalizacji, projektowania, budowania, obsadzania, obrony oraz atakowania fortyfikacji artyleryjskich w epoce klasycznej.

Siege Warfare. The Fortress in the Early Modern World 1494-1660, Londyn 1979 [w przygotowaniu jako Wojna oblężnicza 1494-1660. Twierdze w nowożytnym świecie przez Wydawnictwo Napoleon V]. Jest podobna stylem do niniejszej pracy, ale zawiera dodatkowe ustępy poświęcone inżynierii w krajach orientalnych, a także urbanistyce i architekturalnemu oraz literackiemu symbolizmowi fortyfikacji artyleryjskich.

Jeśli chodzi o najlepszą ogólną historię fortyfikacji, proszę sięgnąć po książkę Quentina Hughesa, Military Architecture, Londyn 1974.

ROZDZIAŁ ILUDWIK XIV I SZCZYTOWY PUNKT ROZWOJU DAWNEJ SZTUKI FORTYFIKACYJNEJ I OBLĘŻNICZEJ, 1660-1715

ALLEGRO MARZIALE2 1660-1678

Rządy osobiste Ludwika XIV

Klasyczna epoka fortyfikacji artyleryjskich miała swe początki w późnym XV w., we Włoszech – na teatrze wojny, który jako pierwszy doświadczył pełnego wpływu dwóch istotnych kroków naprzód w dziedzinie rozwoju artylerii prochowej: pojawienia się prawdziwie manewrowych dział oblężniczych oraz użycia pocisków z żelaza mających dużą masę, a niewielki rozmiar, które stopniowo zaczęły zastępować pociski kamienne. Żadna z tych rewolucji nie była tak nagła ani całkowita, jak niegdyś sądzili historycy wojskowości. Jednakże w następnych dziesięcioleciach artylerzyści oraz inżynierowie zostali zmuszeni nadać sztuce budowania fortyfikacji oraz sztuce oblężniczej nową postać, a wprowadzone zmiany wpływały na rozumowanie twórców technologii militarnych aż do połowy XIX wieku.

Jeśli chodzi o stronę atakującą w wojnie oblężniczej – Hiszpanie jako pierwsi opracowali 24-funtowe działo, „króla” działań oblężniczych, reprezentujące doskonałe połączenie siły uderzenia, ekonomikę oraz manewrowość. Jeżeli chodzi o obronę – włoscy inżynierowie dali Europie „system bastionowy”, który przekształcił fortyfikacje pod trzema istotnymi względami:

a. Mury twierdzy obniżały się coraz bardziej, aż stały się masywnymi wałami ziemnymi, pokrytymi od zewnątrz murem oporowym lub (w przypadku twierdz holenderskich) przez stoki darniowe (plekwerki) przytwierdzone palikami. Te nowe wały dawały lepszą ochronę przed wzrokiem nieprzyjaciela i pociskami z dział, jednocześnie zapewniając obrońcom szeroką i solidną platformę dla własnej artylerii.

b. Nowatorskie dzieła zewnętrzne dały twierdzy bastionowej nader pożądaną właściwość możliwości obrony w głąb. Najważniejszymi z tych elementów fortyfikacji były „rawelin” (samodzielne dzieło w kształcie rombu) i „droga ukryta” (pozycja piechoty biegnącą wokół zewnętrznej krawędzi fosy).

PODSTAWOWE WŁAŚCIWOŚCI SYSTEMU BASTIONOWEGO

1. Profil fortyfikacji. Po lewej znajduje się masyw wału. Od wewnętrznej strony twierdzy nasyp ziemny (talus) wznosi się ku szerokiej terreplain, czy też drodze wałowej. Ławka strzelecka piechoty (banquette) położona jest bezpośrednio za przedpiersiem (parapetem) zabezpieczającym przed ogniem dział. Masę ziemi wału z zewnętrznej strony „trzyma” murowana scarp (skarpa) z cegły bądź kamienia; tę z kolei podtrzymują counterforts, lub wewnętrzne przypory, wkopane w wał. Przeciwną stronę fosy wyznacza analogiczna przeciwskarpa (counterscarp), lub też mur oporowy. Za przeciwskarpą rozciąga się pozycja piechoty zwana drogą ukrytą, mająca własną ławkę strzelecką, a także palisada ustawiona nieco dalej od brzegu glacis (stoku) – pustej, omiatanej ogniem strefy, która stopniowo schodzi ku przedpolu.

c. Ogólny plan twierdzy nabrał charakterystycznego gwiaździstego kształtu, a linie wszystkich dzieł były ze sobą geometrycznie powiązane tak, aby śmiercionośny ogień krzyżowy mógł być prowadzony wzdłuż fos lub ponad terenem stanowiącym przedpole twierdzy.

Pozostawały natomiast bardzo znaczne problemy, jak najlepiej wykorzystać te świetne i różnorodne pomysły na płaszczyźnie czysto realnej. W istocie osiągnięcie mistrzostwa w sztuce budowania twierdz stanowiło ogromnie czasochłonny proces. Musiano myśleć w kategoriach dziesięcioleci czy też pokoleń, jeśli chciało się stworzyć własnych inżynierów budownictwa i artylerzystów, zgromadzić potężne parki oblężnicze i umocnić spójne granice państwa. Była to zasadniczo kwestia polityki, nie zaś technologii.

Wyłącznie powracający problem niestabilności politycznej powstrzymywał Francję przed sięgnięciem po to, co obecnie nazywamy „statusem supermocarstwa” w kontekście europejskim. Państwo to posiadało wielkie fizyczne zasoby, harmonijnie rozwijającą się populację, która do połowy XVII w. osiągnęła liczebność ponad 18 milionów, a także położenie geograficzne pozwalające mu na interwencję z użyciem siły w Holandii, Niemczech oraz rejonie Morza Śródziemnego. Od około 1599 r. Henryk II, ostatni z Walezjuszy, pokazał, co można osiągnąć poprzez oblężenia i budowanie twierdz przez utalentowanych ludzi, którzy korzystają z poparcia królewskiej władzy. Henryk zginął w zamachu w 1610 r., a jego spuścizna została utracona w okresie walk religijnych oraz słabych rządów, które nastąpiły przed dojściem do władzy kolejnego wielkiego Francuza, kardynała Richelieu; zracjonalizował on system twierdz i stoczył szereg żwawych, nawet jeśli skrajnie wyniszczających wojen na terytoriach swych sąsiadów. Richelieu zmarł w 1642 r., a rządy nad krajem w ciągu kilku lat padły łupem szlacheckich fakcji, toczących na wpół komiczne wojny Frondy. Jednak kardynał zapoczątkował proces biurokratyzacji w siłach zbrojnych, zaś element ciągłości zapewniło trwające prawie pięćdziesiąt lat (1643-1691) urzędowanie dwóch kolejnych sécretaires d’Etat de la Guerre – Michela Le Tellier oraz jego syna markiza de Louvois.

2. Narys (rzut poziomy) prostego czoła bastionowego. Pokazuje, w jaki sposób mur obwodowy, czy też główny obwód, ma w zamierzeniu tworzyć długie, proste ściany kurtyny, a także kątowe wystające elementy nazywane bastionami. Raweliny w kształcie rombu zapewniają dodatkową obronę, a przebieg zygzakowej linii drogi ukrytej „przerywają” poprzecznice (traverses), które „przechwytują” nieprzyjacielskie kule armatnie i umożliwiają piechocie ścieranie się o drogę ukrytą odcinek po odcinku. Piechota mogła koncentrować się w większej liczbie w placach broni drogi ukrytej – czy w celu odpierania ataku, czy przygotowania się do wypadu.

3. Przecinające się z sobą linie ognia artylerii (linie ciągłe) oraz ręcznej broni palnej (linie przerywane). Projektujący twierdzę pracował w oparciu o sensowne założenie, że artylerzyści oraz strzelcy prowadzą ogień w mniejszym czy większym stopniu na ślepo wprost przed siebie i odpowiednio do tego rozmieścił dzieła. Strefa przed bastionem była najsłabiej pokrywana ogniem, i z tego powodu zwykle wybierano ją na miejsce ataku.

4. Bateria dział (Fort George, Inverness). Ławka strzelecka została „poprzecinana” w pewnych odstępach, aby można było podtoczyć działa artylerii fortecznej aż do parapetu, a lufy skierowywano przez rozwierające się na zewnątrz otwory, zwane ambrazurami i wycięte przez całą szerokość parapetu.

5. Rawelin (Cytadela Montmédy).

6. Widok w dół, na drogę ukrytą prowadzącą na przysypaną śniegiem poprzecznicę. Nad drogą ukrytą górują rawelin (z prawej) i ambrazury czoła bastionu znajdującego się z tyłu.

7. Droga ukryta z licznymi poprzecznicami (Cytadela Montmédy). Po lewej stronie na środku znajduje się niewielki wklęsły plac broni.

Pojawienie się Louvoisa w 1661 r. miało miejsce zaraz po uzyskaniu pełni władzy przez młodego króla Ludwika XIV, który położył kres epoce niepokojów społecznych – a, co ważniejsze, przystąpił do „rozmontowywania” świata feudalnego, dzięki któremu tego rodzaju folgowanie własnym zachciankom przez arystokrację było możliwe. W ciągu 30 lat część pozostałych wiodących krajów Europy musiała dokonać przekształceń u siebie, aby przetrwać konkurencję z nowatorskim zjawiskiem, jakim było to monarchiczne państwo absolutystyczne, kontrolujące „zdefeudalizowaną” armię o niespotykanej dotąd wielkości i wydajności.

Niektóre z przemian, jakie zaszły w armii francuskiej, były widoczne „gołym okiem” – sposób zachowania się i zwracania żołnierzy, wykształcony pod wpływem „czułych uprzejmości” instruktorów musztry, albo też budowanie surowych i regularnych budynków koszar, w których obsada garnizonów twierdz spędzała życie w okresie pokoju. Jednak bardziej dalekosiężny charakter miały dekrety i prawa zwyczajowe, które lepiej uświadamiały oficerom, że są sługami państwa, a nie, jak wcześniej, na wpół niezależnymi dowódcami band najemników. Władzę awansowania wydarł im z rąk Ordre de Tableau z 1675 r., który ustanowił zasadę, iż przy nadawaniu wyższego stanowiska decyduje starszeństwo – chyba że zachodzi przypadek nadzwyczajnych zasług. W kwestiach operacyjnych, dzięki ustanawianiu tras marszu i łańcuchów magazynów z zaopatrzeniem, możliwe stało się kierowanie sił tam, gdzie były najbardziej potrzebne, a nie – gdzie się spodobało dowódcom armii. W 1673 r. dwaj wielcy ludzie, Turenne i książę Kondeusz, daremnie protestowali przeciw stratèges de chambre (kanapowym strategom – przyp. tłum.) Louvoisa, który wziął na siebie wyższe kierownictwo nad wojną przeciw Holendrom.

W ciągu tego długiego okresu stabilnych i celowych rządów służby wspierające, marynarka oraz formacje techniczne: artylerii i inżynieryjna zaczęły zdawać sobie sprawę z własnego potencjału; na pierwszy plan wysunęli się ministrowie, których lojalność i kompetencja były dowiedzione, i którzy byli przesiąknięci pewną dozą tej samej pewności i ambicji, jakie żywił sam Le Grand Monarque. Prawą ręką Ludwika w sprawach wojskowych pozostawał markiz de Louvois, którego obecność przy oblężeniach liczyła się prawie tak samo, jak obecność króla. Niemal równie istotna była praca Colberta, ministra finansów i marynarki, pod którego pieczą osobliwym zrządzeniem znajdowały się twierdze w koloniach i nadbrzeżne, jak też dzieła w obrębie historycznych granic Francji.

Z kolei Louvois i Colbert dali pełne poparcie najbardziej uzdolnionemu inżynierowi wojskowemu tamtych czasów, Sébastienowi Le Prestre de Vaubanowi. W 1675 r. Colbert udzielił na piśmie typowo ostrej nagany inżynierowi, który odważył się skrytykować niektóre z planów Vaubana:

Proszę wbić sobie do głowy, że nie dla takich jak Pan jest manipulowanie przy ustaleniach Vaubana bez wyraźnego rozkazu. Nim znowu okaże Pan podobną czelność, winien Pan pracować i studiować przez kolejne dziesięć lat pod jego kierunkiem (do Niqueta, 11 grudnia 1675 r., Rochas d’Aiglun, 1910, II, 134).

Król Ludwik umieścił inżynierię wojskową prawie w centrum swych zainteresowań. W 1650 r., jako młody monarcha, uczył się zasad sztuki inżynieryjnej na przykładzie fortu wybudowanego dla niego w ogrodach Palais Royal. Teraz, jako władca absolutny, poświęcał wiele godzin tygodniowo na przeglądanie planów fortyfikacji i był na bieżąco ze wszystkimi postępami w dziedzinie sztuki oblężniczej. Był obecny przy 19 spośród oblężeń kierowanych przez Vaubana, a w szczególności lubił, gdy wspominano jego działalność podczas ataku na Maastricht w 1673 r.:

Zdawał się całkowicie niestrudzony przy tej operacji. Wydawał doskonałe rozkazy i doglądał tego, aby zaspokajano wszelkie potrzeby. Siedział na końskim grzbiecie od świtu po zmierzch. Odwiedzał okopy, kierował atakami i był obecny przy wszystkich szturmach. Zainspirowani jego przykładem żołnierze stawali się bohaterami, zawsze gotowymi poświęcić się w służbie dla niego (Quincy, 1726, I, 353).

Faktycznie spośród wszystkich operacji wojennych oblężenie było dla Ludwika najbardziej ulubioną. Nie tylko podążało w kierunku przewidywalnego sukcesu (dzięki Vaubanowi), ale też dostarczało wspaniałego widowiska w barokowym stylu, jednocześnie pełnego wigoru i teatralnego.

Wszystko to miało znaczące implikacje dla francuskiej inżynierii wojskowej. Vauban i jego towarzysze wyostrzyli broń sztuki oblężniczej, korzystając ze swych postępów technicznych. Ponadto władza absolutna, silnie scentralizowana, stała się dla nich siłą napędową do kolosalnego przedsięwzięcia, które przekształciło fizyczny obraz ich kraju (Truttmann, 1976, 73). Nowe lub nowo przebudowane twierdze były zazwyczaj pojemnymi budowlami, zaprojektowanymi tak, aby pomieścić żołnierzy nowej stałej armii, a także magazyny i arsenały podtrzymujące operacje ofensywne, zaś Ludwik, Louvois i Vauban uważali, aby lokować te punkty oporu tam, gdzie służyłyby one spójnym celom strategicznym. Scentralizowane kierowanie polityką państwową miało tu bezpośrednie znaczenie.

Ten dorobek techniczny nadal jest imponujący, nawet w obecnych czasach inżynierii zmechanizowanej. Praca trwała jednocześnie w 160 lub więcej miejscach, obejmując ok. dziewięć zupełnie nowych miast-twierdz i tuzin nowych cytadeli. Sama budowa w Longwy wymagała przerzucenia tam 640 000 metrów sześciennych skał i ziemi oraz postawienia 120 000 metrów sześciennych muru – a i tak było to znacznie mniej niż w największym z przedsięwzięć. Ludwik wydawał się niemal obojętnie patrzeć na koszty, o ile jego inżynierowie mogli wznieść belle place, i Colbert doskonale uchwycił nastrój tamtego czasu, pisząc list dotyczący bramy pewnej twierdzy:

Nie żyjemy za czasów rządów, które zadowalają się małym. Należycie uwzględniając proporcje, nie sposób wyobrazić sobie, iż cokolwiek może być zbyt wielkie (ibid., 38).

Wojna z Hiszpanią, 1667-1668

Co dość zaskakujące, pierwsze zdobycze terytorialne Francji w tej nowej epoce zostały opłacone złotem, a nie krwią. Książę Karol Lotaryński zapoczątkował ten proces, praktycznie wynajmując swoje księstwo siłom Francji. W 1662 r. jego równie słabo stojący finansowo imiennik, Karol II, król Anglii, z radością z powrotem sprzedał Francuzom zdobytą przez Cromwella Dunkierkę. Te nabytki dały państwu francuskiemu kilka baz wojskowych pierwszej klasy w niewielkim zasięgu od należących do Hiszpanii terytoriów we Franche-Comté oraz Niderlandach.

Hiszpańska duma nie była towarem, który wystawianoby na sprzedaż, ale Ludwik liczył na to, że król Hiszpanii (kolejny człowiek tego samego imienia – Karol II) jest takim słabeuszem pod względem psychicznym i fizycznym, iż nie stawi wielkiego oporu, jeśli Francja „ukradnie” pewną ilość terytorium w Niderlandach Południowych. Biorąc wszystko pod uwagę, trudno było przywołać na myśl dwóch przeciwników o mniej wyrównanych siłach niż odradzająca się Francja i będące na granicy rozpadu imperium Habsburgów hiszpańskich.

W lecie 1667 r. Francuzi wykonali szybkie uderzenie przez granicę. Gdy de Crequi trzymał w garści twierdzę Luksemburg na wschodzie, jego kolega d’Aumont opanował tereny na wybrzeżu, a główna armia licząca 35 000 żołnierzy, prąc w samo serce tej krainy, w krótkim odstępie czasu zdobyła Charleroi, Ath, Douai oraz Oudenaarde. Potrójny atak zmusił Hiszpanów do podzielenia sił i byli całkowicie bezradni w obliczu rozpoczęcia przez Francuzów oblężenia Lille, stolicy hiszpańskiej Flandrii, w dniu 28 sierpnia.

Kierownictwo nad tym ważnym nowym oblężeniem powierzono Vaubanowi, który zdobył zaufanie Ludwika działalnością w okopach pod Douai. Rządy Hiszpanii cieszyły się w Lille popularnością i uzbrojeni mieszkańcy miasta zrobili wszystko, co mogli, aby wspomóc garnizon liczący 2600 żołnierzy. Jednak francuskie działa otworzyły niszczycielski ogień w dniu 21 września i w ciągu tygodnia oblegający zniszczyli parapety wału oraz utworzyli przyczółki w rawelinach. W dniu 27 września Hiszpanie skapitulowali w zamian za możliwość ewakuowania się z miasta.

Vauban w efekcie dowiódł, że najlepiej nadaje się do ponownego ufortyfikowania tej wielkiej zdobyczy. Zaplanował wybudowanie okazałej cytadeli na klasycznym planie pięciokąta, co dałoby w bród miejsca dla wszelkiego rodzaju sił, i zwyciężył w rywalizacji ze swoim nominalnym zwierzchnikiem, kawalerem de Clerville’em, który chciał jedynie „mizernych” czterech bastionów. Clerville kręcił się dokoła, na chybił trafił wtykając w ziemię tyczki geodezyjne, a następnie na dobre znikł ze sceny. W 1670 r. nowa cytadela Vaubana była już w pełni gotowa, a w ciągu następnych 20 lat w wyniku jego prac nad murami miejskimi obszar Lille zwiększył się o ⅓.

8. Nowe fortyfikacje Lille.

Ponieważ Hiszpania nadal nie chciała dojść z Francją do porozumienia, Ludwik skierował swoje armie na południowy wschód, do Franche-Comté. Nieprzygotowane twierdze padły w ciągu jednego miesiąca, w lutym 1668 r. – w obliczu tego samego połączenia skrupulatnych przygotowań i błyskawicznego przemieszczenia się, dzięki któremu znaczna część Flandrii znalazła się w rękach Francuzów w 1667 roku. Anglicy i Holendrzy zaczęli ujawniać Ludwikowi swoje niezadowolenie i 2 maja 1668 r. francuscy delegaci doszli do porozumienia z hiszpańskimi w Aix-la-Chapelle. Franche-Comté zwrócono Hiszpanii, ale Francuzi zachowali zdobycze w Niderlandach.

Wartość nowo zdobytych twierdz (Lille, Courtrai, Oudenaarde, Tournai, Douai, Ath i Charleroi) zawierała się w tym, że Francuzi zyskali pewne bazy do agresji na szlaki wodne Lys, IJssel, Skaldy, Dender i Sambry, a Vauban – przestrzeń do budowy frontière de fer (żelaznej granicy – przyp. tłum.), swej słynnej podwójnej bariery dla północnych ziem przygranicznych. W sercu tego nowego terytorium leżało Lille – mające znaczenie samo w sobie, jako najwcześniejsza, a być może największa ze zdobyczy Ludwika oraz jako twierdza, którą Vauban uznał za swoją fille aînée dans la fortification (najstarszą córkę wśród fortyfikacji – przyp. tłum.).

Kampania holenderska, 1672

Ludwik zdecydował, że następnym krokiem w przedłużaniu jego władzy na północ ma być opuszczenie Republiki Zjednoczonych Prowincji i zadanie ciosu Holendrom, którzy zasłużyli sobie na karę za brak szacunku podczas rozmów pokojowych w 1668 roku. Grunt dyplomatyczny pod działania położył starannie, tak aby zostali odizolowani, i miał nadzieję, że jego ofensywa będzie na tyle szybka oraz genialna, żeby ich zastraszyć, zmuszając do dania mu wolnej ręki w Holandii w następnych latach.

Analiza mającej następnie miejsce kampanii 1672 roku ma w sobie mniej z analizy militarnej niż z „badania patogenetycznego” wszelkich dolegliwości, które są zdolne „zakazić” system twierdz. Holendrów ostatecznie uratowały ich bariery wodne, ale w miesiącach poprzedzających to ocalenie przez Opatrzność doszło do załamania środków obronnych, jakie można porównywać dopiero z klęską Prus w 1806 roku.

Rozkład najbardziej uwidocznił się w wyglądzie zbudowanych z cegieł i zaprawy (lub raczej z piasku i szlamu) twierdz Holandii. Już w r. 1652 Rada Stanu, czy też rząd centralny, zwracała uwagę na pilną potrzebę naprawienia fortyfikacji w kraju (Ten Raa i in., 1911, etc., V, 517). Jak zwykle prowincja beztrosko zignorowała ostrzeżenia z Hagi i w 1672 r. raport wywiadu francuskiego na temat Doesburga mógł pogardliwie odnieść się do tych starych i podupadających wałów ziemnych, które, jak Wam wiadomo, otaczają wszystkie nędzne miasteczka tego kraju i które dają przydatną osłonę każdemu oblegającemu, pragnącemu osadzić swoich minerów u stóp umocnień obronnych (Chamilly do Louvoisa, 1 kwietnia, Luksemburg, 1759, 41). Trzy lata przed wybuchem wojny bogata, ale nader oszczędna prowincja Holandii faktycznie zawiesiła prace nad Naarden i wszystkimi pozostałymi twierdzami.

Wszystko, co wiązało się z fizycznymi przygotowaniami do obrony, było w złym stanie. Szkody wywołane przez powodzie pozostawiono bez naprawy, barierze rzeki IJssel pozwolono ulec zamuleniu, a w magazynach przechowywano okropności, w rodzaju suszonych ryb znajdujących się w Rees, które okazały się liczyć 30 lat i – jak niepotrzebnie dodał urzędnik – były zupełnie zniszczone oraz nienadające się do spożycia (Ten Raa i in., 1911, etc., V, 517). Dysponowano nielicznymi przeszkolonymi artylerzystami, a same działa zostały wcześniej zakupione przez pojedyncze prowincje w krajach całej Europy Północnej.

Najgorszy był jednak stan braku gotowości moralnej. Raport z przeglądu garnizonów holenderskiej Brabancji stwierdza, że rekruci byli pozyskiwani spośród wszelkich nacji oraz pozbawieni dyscypliny i rozwiąźli. Francuzi są najgorsi z wszystkich, gdyż jest ich tak wielu, a w tej liczbie z pewnością spory kontyngent szpiegów (ibid., V, 300). Mieszczanie nie lubili żołnierzy obsadzających garnizony ich miast i gardzili nimi, a morale sił holenderskich ogółem praktycznie nie zdołało jeszcze otrząsnąć się po klęskach zadanych im przez armię biskupa Münsteru w 1665 roku. Od tamtego czasu wielu z żołnierzy zimą i latem stało na warcie, strzegąc kraju przed nowym wtargnięciem sił z Münsteru – wykonując pracę, która bynajmniej nie jest zgodna z narodowym charakterem Holendrów (Chamilly do Louvois, 2 lutego 1672 r., Luksemburg, 1759, 15).

Niderlandy w XVII i XVIII wieku

Ich plan obrony – w takim zakresie, w jakim go mieli – opierał się na utrzymaniu Maastricht, twierdzy, która zdawała się najbardziej zagrożona przez nowy przyczółek Francuzów na Sambrze, w Charleroi. Ludwik i Louvois zamiast tego postanowili jednak pozostawić ją, odizolowaną tak, że była nieszkodliwa, na zachodzie, a swoją armię złożoną ze 110 000 ludzi sprowadzić – oskrzydlając nieprzyjaciela od prawej strony – okrężną trasą, wzdłuż Renu i dolnej Mozy, w przyciągający ich uwagę rejon Gelderland, gdzie Ren rozdziela się na rzeki Waal, Dolny Ren i IJssel.

W czerwcu 1672 r. tę strategię wcielono w życie, a pierwsze rezultaty były spektakularne. Twierdze Arnhem, Schenckenschans i Zutphen poddały się w najbardziej żałosny sposób, a jedynie Nijmegen zdobyło się na przynoszącą mu zaszczyt obronę. Chwytając się ostatniej deski ratunku, Holendrzy wezwali na pomoc żywioły. Mieli w sam raz dość czasu, aby otworzyć śluzy w Muiden, dzięki czemu wody Zuiderzee zalały Oude Hollandse Waterlinie, która biegła w kierunku południowym od Muiden za nie zajętymi miastami Naarden, Woerden i Oudewater, po Dolny Ren (Lek). Leżąca w centrum kraju prowincja Holandia została teraz odgrodzona połyskującą barierą, a Holendrzy – nie zyskując sławy, lecz w bezsporny sposób – położyli kres niekontrolowanemu pochodowi Ludwika.

Kontynuacja wojny holenderskiej, 1673-1678

Podobnie jak jego ojciec w 1635 r., Ludwik XIV również został wciągnięty przez perspektywę szybkiego i decydującego lokalnego zwycięstwa w przedłużającą się wojnę na skalę europejską. Holendrzy nie chcieli dojść do porozumienia, a ich apele o wsparcie spotkały się z odpowiedzią ze strony Hiszpanii oraz cesarza niemieckiego. Król Ludwik początkowo nie był szczególnie zmartwiony, a w 1673 r. zdecydował zająć się pewnymi niedokończonymi sprawami pozostałymi po ostatniej kampanii i wyeliminować holenderski garnizon z Maastricht. Już po przejściu tej twierdzy w ręce Francuzów mogliby oni z łatwością udzielać jej wsparcia z własnego terytorium, a jej położenie nad środkową Mozą miało ułatwić komunikację z armiami francuskimi, obecnie operującymi w Niemczech.

6 czerwca 1673 r. 35 000 żołnierzy wykonało marsz koncentryczny pod Maastricht i przystąpiło do ścisłej blokady twierdzy. Wszystko zdawało się wskazywać, że obrońcy stawią długotrwały opór, gdyż miasto trzymał garnizon złożony z 6000 ludzi pod dowództwem generała majora Jacquesa de Fariaux, dzielnego człowieka z dobrą przeszłością (Saint-Hilaire, 1903-1904, I, 118). 20 000 chłopów zatrudnionych przy robotach w spodziewanym czasie rozpoczęło podkopy przeciwko Wieży Tongres, w nocy z 17 na 18 czerwca. Nie było to jednakże zwyczajne oblężenie, ponieważ za operację odpowiadał Vauban, który w przypływie inspiracji sprawił, że uczyniono największy krok naprzód w atakowaniu twierdz od czasu wprowadzenia mobilnej artylerii oblężniczej w latach 90-tych XV w. Ludwik napisał, iż:

9. Ludwik XIV podczas oblężenia.

sposób, w jaki prowadziliśmy budowę przykopów, uniemożliwiał obrońcom zdziałanie czegokolwiek przeciwko nam, gdyż posuwaliśmy się w kierunku twierdzy szerokimi i przestronnymi liniami przykopów niemal tak, jak gdybyśmy byli uszykowani do bitwy w polu. Linie wyposażono w ławki strzeleckie, tak byśmy byli w stanie stawić czoła nieprzyjacielowi na bardzo szerokim froncie.Ani gubernator, ani jego oficerowie nie widzieli nigdy niczego, co dałoby się z tym porównać, chociaż Fariaux był weteranem mającym za sobą 5 czy 6 oblężeń – był przyzwyczajony radzić sobie z wąskimi przykopami,które były niemożliwe do obrony przed atakiem najmniejszych sił urządzających wypad (Ludwik XIV, 1806, III, 549).

Postęp budowania tych nowatorskich przykopów bardzo ułatwiał fakt, że kierował tym pojedynczy dowódca (Vauban), który przyjmował rozkazy bezpośrednio od króla i składał raporty wyłącznie Jego Wysokości (cyt. w: Lazard, 1934, 156-157).

10. Plan ataku przykopami według Vaubana – z aproszami w linii zygzakowatej oraz trzema równoległymi (paralelami).

Linie równoległe przechodziły w zygzakowate, te w kolejne równoległe – i tak dalej, dopóki Francuzi nie znaleźli się dość blisko, żeby zdobyć dzieło rogowe oraz rawelin Bramy Tongres, bijąc w nie ogniem i wykonując szturmy. Fariaux skapitulował w lipcu, w zamian za możliwość ewakuowania z twierdzy 3000 niedobitków jej garnizonu.

Równoległa oblężnicza stanowiła kulminację wysiłków, które znalazły wcześniej wyraz w wynalazkach takich jak arrière coins Montluca z 1558 r. (patrz: Siege Warfare, 1979, 54), reduty oblężnicze z czasu wojen niderlandzkich (ibid., 93) oraz przykopy poprzeczne kilku niedostrzeżonych francuskich inżynierów z wcześniejszego okresu XVII w. Równoległa cechowała się prostotą genialnego wynalazku i z nadzwyczajną łatwością spełniała szereg różnych funkcji. Pierwszą kopano tuż poza zasięgiem ognia dział. Równoległe zastąpiły całkowicie bądź częściowo dawną kontrwalację i służyły jako podstawa aż do końca oblężenia. W miarę kopania kolejnych coraz bliżej twierdzy, zapewniały one oblegającym bezpieczne pozycje, na których mogli ulokować baterie, obronę przed wypadami nieprzyjaciela oraz linie wyjściowe i wsparcie przy natarciach. Innymi słowy, Vauban przeprowadzał atak na twierdzę za pomocą własnej „ruchomej twierdzy” i „skradł” dla strony atakującej punkty przewagi taktycznej, które prowadzący obronę dotychczas mieli na wyłączność.

Nie tylko taktyka działań oblężniczych Francuzów, lecz także cały ich sposób prowadzenia wojny kojarzyły się z działaniem maszynerii, i ich odparcie wydawało się niemożliwe. Choć książę Orański spędzał co roku wczesną wiosnę na „wyciskaniu” pieniędzy z prowincji Holandii i na „poszturchiwaniu” ulegających rozkładowi sił hiszpańskich, żeby nabrały pozoru życia, król Ludwik był w stanie bez przeszkód zabrać się do osiągania wszelkich celów wyznaczonych przez niego dla tej kampanii. Rada Stanu Holandii zauważyła, że:

Francuzi zazwyczaj czynią znaczne postępy w Niderlandach Południowych zimą i wczesną wiosną, zanim przyjdzie pora, kiedy możemy wyżyć w otwartym polu. Ta przewaga jest nie tylko kwestią lepszych sił, ale wynika z praktyki tworzenia na granicach magazynów, z których mogą oni utrzymywać swe wojska o tej porze roku, w innym razie nienadającej się do prowadzenia operacji wojskowych. Co zaś do nas, w tej porze siły są rozproszone po garnizonach, a nam brak paszy, dzięki której mogłyby się skoncentrować (Ten Raa i in., 1911, etc., VII, 41).

Po kilku udanych oblężeniach Francuzi stwierdzili, że mają ochotę przez resztę roku utrzymywać w Holandii kojącą równowagę. Osiągnęli to, trzymając armię na mocnych pozycjach i „żonglując” przydatnymi jednostkami średniego szczebla ulokowanymi w rejonie Mozeli i górnej Mozy. Jak wyjaśnił hrabia Orrery:

Francuzi z wielką rozwagą atakują twierdze na początku wiosny, gdy nie ma armii, która przyszłaby im z odsieczą; zaś w lecie, gdy cała konfederacja jest w polu, oni znajdują się w defensywie i zabezpieczają to, co zdobyli; zaś wedle mego marnego osądu, zawdzięczają to przynajmniej w takim samym stopniu zapewnieniu sobie zawsze dobrej ilości żywności i swym umocnionym obozom, jak temu, że dobrze walczą (Orrery, 1677, 139).

Francuzi w ciągu tych ostatnich miesięcy sezonu kampanijnego rzadko musieli ruszać do walki w otwartym polu, gdyż koalicja była zachęcająco niekompetentna w dziedzinie wojny oblężniczej – jak zostało dowiedzione podczas jej oblężeń Oudenaarde i Grave (1674 r.), Maastricht (1676 r.) oraz Charleroi (1677 r.).

Te warunki umożliwiły Vaubanowi zaplanowanie kampanii w zgodzie z ostatecznymi celami strategicznymi. Oblężenia 1675 roku (Dinant, Huy i Limburg) dały Francuzom ciągłą linię twierdz nad Mozą aż po Maastricht, za wyjątkiem jedynego nieprzyjacielskiego przyczółka, Namur. Mimo to widok „poszarpanej” linii granicy Francji nadal nie był miły Vaubanowi, szczególnie niezadowolonemu z tego, jak warunki ostatnio zawartego pokoju przyznały Francuzom „klin” twierdz (Lille, Armentières, Courtrai, Oudenaarde, Ath i Tournai); wrzynał się on w środek terytorium Hiszpanii, stanowiąc niewygodny dla strony francuskiej „worek”, na którego skrzydłach i tyłach w niebezpieczny sposób „zawieszone” były nieprzyjacielskie twierdze. 21 września 1675 r. Vauban napisał zatem do Louvoisa, że król powinien poważnie pomyśleć o utworzeniu pré carré – ogólny sens tego nieprzetłumaczalnego wyrażenia to „możliwa do obrony strefa przygraniczna”. 4 października przeszedł do sugestii, że Francuzi winni zacząć „wyrównywać” linię granicy, wyeliminowując hiszpańskie twierdze na prawo (na wschód) od występu Lille, ponieważ widział, że Condé, Bouchain, Valenciennes i Cambrai mają doskonałą komunikację wzdłuż rzeki Skaldy, i że gdy już znajdą się we francuskich rękach, utworzą bastion, z których Ludwika nie będzie można usunąć przez 20 lat.

W 1676 r. Francuzi zaczęli wcielać program Vaubana w życie, zdobywając Condé, Bouchain i Aire. Stany Generalne słusznie przypisały nieszczęścia dwóch ostatnich lat temu, że po ich stronie spraw nie regulowano tak szybko, jak wymagał tego będący w potrzebie stan sojuszu oraz potęga nieprzyjaciela (Ten Raa i in., 1911, etc., VI, 61). Jednak koalicja nie sprawiła się ani odrobinę lepiej w następnym roku, kiedy Francuzom pozwolono powiększać ich zdobycze na wschód od Lille. Jak gdyby chcąc wykazać swoją wszechstronność we wszystkich dziedzinach wojny oblężniczej, Vauban zdobył Valenciennes, 17 marca wykonując zdecydowanie niekonwencjonalny atak przy świetle dziennym, po czym w następnym miesiącu zdobył Cambrai po formalnym oblężeniu.

Daleko stamtąd, na skrzydle na wybrzeżu, Saint-Omer 19 kwietnia zostało zdobyte przez francuski wydzielony oddział. Był to jasny znak, że Ludwik zamierza utworzyć swoje pré carré na zachód, jak również na wschód od występu Lille. Faktycznie Saint-Omer samo w sobie stanowiło tak przydatny łup, iż Francuzi mogli sobie pozwolić na zawieszenie wszelkich prac nad usytuowanymi na ich tyłach twierdzami w Pikardii.

Kampania 1678 roku postępowała zgodnie z jasno ustaloną procedurą. Książę Orański nie mógł zacząć się przemieszczać, aby przyjść z pomocą zagrożonym twierdzom, i musiał bezsilnie przypatrywać się z boku, gdy Ludwik wydzierał Gandawę Hiszpanom 11 marca, a potem, 25 marca, zmusił do kapitulacji położoną na bagnach twierdzę Ypres. Następnie Francuzi przyjęli w Holandii swoją zwykłą postawę obronną – pełną samozadowolenia i nienaruszalną – na okres aż do końca sezonu prowadzenia kampanii.

Koalicja – zamiast jeszcze jeden raz przechodzić przez cały bolesny proces – doszła z nimi do porozumienia w Nijmegen w sierpniu i wrześniu 1678 roku. Holendrzy odzyskali Maastricht, ale Hiszpanie musieli poświęcić ewidentnie niemożliwe do utrzymania Franche-Comté oraz dać Francji solidną i nieprzerwaną pré carré w Holandii, poddając obszerną konstelację twierdz rozciągającą się od Maubeuge nad Sambrą po Furnes, które leżało „w zasięgu głosu” od wód kanału La Manche (Valenciennes, Cambrai, Bouchain, Condé, Menin [Menen], Ypres i Saint-Omer). Zwrot Charleroi był jedynym ustępstwem, jakie byli w stanie wymóc na Francuzach. Łącznie Ludwik zyskał na swojej północnej granicy prawie wszystko, czego chciał. Jego ambicje miały teraz skoncentrować się na wschodzie.

Dla Holendrów podstawowym priorytetem była naprawa lub wymiana twierdz, które tak fatalnie ich zawiodły w 1672 roku. Bergen op Zoom, s’Hertogenbosch i Kampen zostały znacznie wzmocnione, a Naarden, Grave, Breda i Sas van Gent całkowicie przebudowane. Stara holenderska szkoła fortyfikacji była martwa i zdyskredytowana, a Menno van Coehoorn, twórca „nowej” szkoły holenderskiej, wciąż jeszcze był znany tylko jako oficer piechoty o silnym zainteresowaniu inżynierią i artylerią. Z braku krajowych mistrzów, Raad van Staate (Rada Stanu) i stadthouder Wilhelm III zwrócili się zatem ku francuskim wzorcom sprowadzonym do nich przez Paula Storffa de Belleville’a. Miał on za sobą niezwykle dalekie podróże, nawet jak na standardy wojskowych awanturników, i najpierw służył panom szwedzkim, weneckim, hiszpańskim oraz z Palatynatu, po czym na późnym etapie wojny przyłączył się do Francuzów (na zlecenie Karola II, króla Anglii) i zaczął pełnić funkcję – jak sam twierdził – głównego inżyniera podlegającego Vaubanowi podczas oblężeń twierdz niderlandzkich. Belleville przybył do Holandii w 1678 roku i zaprojektował oraz kierował na wczesnych etapach budową dzieł w Grave (1680-1689), a prawdopodobnie także w Naarden (1678-1685), Bredzie i Sas van Gent. Z Holendrami pośpiesznie pożegnał się pod koniec 1683 roku lub na początku 1684 – po tym, jak osiadły nowe bastiony w Grave – i powrócił na służbę do Wenecji, sam siebie rekomendując jako twórcę tych czterech ostatnich dzieł, które są obecnie uważane za najsilniejsze twierdze w Europie (Wieringen, 1980-1981, 73).

Niemiecka inżynieria wojskowa

Wojna z Holendrami szybko doprowadziła Ludwika do kolizji z Austrią, Bawarią, Brandenburgią i pomniejszymi państwami Cesarstwa. Jakiego kalibru byli owi niemieccy wrogowie?

Gdyby „nadprodukcja słów” w literaturze wojskowej miała moc skutkowania zwycięstwem w wojnach, Niemcy dotarliby do Paryża już w pierwszej kampanii. Istniało mnóstwo autorów, którzy przenieśli do piśmiennictwa XVII i XVIII wieku masę motywów architektury wojskowej mających międzynarodowe zastosowanie. We wcześniejszych latach odkrywamy pisarzy takich jak Grotte (Neue Manier mit Wenigen Kosten Festungen zu Bauen, Monachium 1618), J.H. Sattler (Fortificatio, Bale 1619, 1620 i 1627), czy Wilhelm Dilich (Peribologia, Frankfurt 1640), którzy w sensowny sposób wystrzegali się skomplikowanych obliczeń geometrycznych, a zamiast tego kierowali czytelnika do pięknych rycin przedstawiających różne typy twierdz.

W ciągu najbliższych ¾ stulecia Niemcy nadrobili zaś z nawiązką wcześniejszą małomówność na temat fortyfikacji. Sama lista niektórych pomniejszych pisarzy jest wystarczająco długa:

• Matthias Dögen, Brandenburczyk (patrz: s. 48)

• Christoph Heidemann, Bawarczyk (patrz: s. 49)

• Johann Bernhard Scheither (patrz: s. 35) (Novissima Praxis Militaris, Brunszwik 1672)

• Hans Zader, szwedzki oficer urodzony w Niemczech (Manuale Fortificatorie, Alt-Stettin 1679; Der Verstürckten Vestung, 1691)

• C. Neubauer (Discursus et Verae Architecturae Militaris Praxis, Stargard 1679)

• Ernst Friedrich Borgsdorf, Austriak (Die Unüberwindliche Festung, Ulm 1682; Die Befestigte Stütze eines Fürstenthums, Norymberga 1686; Academia Fortificatoria, Wiedeń 1694; Neu-Triumphirende Fortification, Wiedeń 1703)

• Werdmüller, Szwajcar, w stopniu pułkownika (Der Probierstein der Ingenieure, Frankfurt 1685; Schauplatz der Alten und Neuen Fortifikations-Maximen, Frankfurt 1689)

• Johann Heinrich Behr (Der aufs Neu-verschantzte Turenne, ok. 1677, i Frankfurt 1690)

• Voigt (Nouvelle Maniere de Fortifier, Jena 1713)

• Harsch (Dissertatio de Architectura Miltitari, Fryburg 1719)

• Leonhard Christoph Sturm (Architectura Militaris Hypothetico-Eclectica, Wiedeń i Norymberga 1729, 1736, 1739, 1755)

• Landsberg, Holender, który wstąpił na służbę w armii Saksonii (Neue Grund-Risse und Entwärffe der Kriegs-Bau-Kunst, Drezno i Lipsk 1737, tłumaczenie pracy z oryg. w jęz. franc., 1712).

Imponująco wielu autorów niemieckich było „praktykującymi” inżynierami i artylerzystami, a kilku z nich, jak się wydaje, zostało zdopingowanych do przelania myśli na papier przez wspólne im doświadczenia, takie jak obrona Kandii, podczas której wspomagali Wenecjan, bądź upokorzenia doznane od Francuzów, pustoszących dużą część zachodnich Niemiec. Na ten temat napisał Behr, ok. r. 1677:

Wszyscy dziś mówią o zniszczeniu i haraczach narzucanych naszym ziemiom, paleniu miast oraz obleganiu, szturmowaniu i zdobywaniu ufortyfikowanych miast oraz zamków, które zwykło się uważać jeśli nie za bezwzględnie nie do zdobycia, to przynajmniej za bardzo dobrze zabezpieczone. W porównaniu z tym prawie wcale nie wspomina się o bitwach w otwartym polu. […] W istocie w obecnym czasie cała sztuka wojenna zdaje się sprowadzać do przebiegłych ataków i pomysłowych fortyfikacji. Twierdze atakuje się i zdobywa jedną po drugiej. Nie wiemy, czy ich upadek przypisywać skutecznym metodom, lepszym siłom i większym umiejętnościom nieprzyjaciela, czy względom w rodzaju braku doświadczenia oraz przekupności gubernatorów, słabości garnizonów, przerażeniu i buntowniczości mieszkańców miast albo powolnemu tempu organizowania ekspedycji z odsieczą (Der aufs Neu-verschanzte Turenne, Wstęp).

Z Włoch Niemcy otrzymali „w spadku” bastion, któremu ogólne proporcje nadał Speckle, a także cofnięty bark, który osiągnął swą skrajną formę w owej monstrualnej budowli, w której został sześciokrotnie „pomnożony”, a jakiej orędownikiem był Neubauer. Holenderska fausse-braye (fosbreja) była traktowana z wielkim poważaniem przez wielu autorów, nawet kiedy już „wyszła z mody” we własnej ojczyźnie – a zaczęto ją stosować na wielką skalę, gdy ponownie fortyfikowano Drezno w latach 80-tych XVII w. Nie istniał jednak żaden niemiecki odpowiednik Pagana, który z najprzydatniejszych starych wynalazków stworzyłby harmonijną całość.

Ze wszystkich niemieckich autorów tamtych czasów Georg Rimpler z pewnością wywołał największy „ferment”. Jego kariera to przykład ekscytującego i urozmaiconego życia, jakie otwierało się przed inżynierem tamtej epoki. Rimpler urodził się w 1634 lub 1635 r. jako syn rzeźnika, w Leisnig w Górnej Saksonii, niedaleko zamku Colditz. Mając mniej więcej 20 lat, wstąpił na służbę do armii szwedzkiej jako zwykły muszkieter – co harmonizowało z więzią, jaka istniała między narodami szwedzkim i niemieckim, oraz ówczesnym nastrojem.

Rimpler zapewne nie przypadkiem skwapliwie skorzystał z możliwości pełnienia służby wojskowej. Był człowiekiem żywego i niepohamowanego ducha oraz, jak się miało później okazać, na wskroś żołnierzem. Całe tamto stulecie miało militarny charakter. Niekończące się wojny oferowały szereg następujących jedno po drugim zaszczytnych zadań oraz zajęć dla każdego, kto był śmiały i przedsiębiorczy (Kittler, 1951, 144).

Rimpler wziął udział w obronie Rygi przed Rosjanami w 1654 r., po czym znalazł czas na zdobycie edukacji w dziedzinie sztuk wyzwolonych, w Norymberdze, pod kierunkiem malarza i matematyka Georga Gorka. W 1669 r. towarzyszył szwedzkiemu generałowi, hr. Königsmarckowi, w podróży do weneckiej twierdzy Kandia, obleganej wtedy przez Turków, i wziął udział w zaciętej obronie, która tak bardzo wpłynęła na sposób rozumowania jego własny oraz jego wszystkich towarzyszy. Natomiast dzięki okresowi służby w armii francuskiej Rimpler mógł wziąć udział w kampanii holenderskiej 1672 roku i na własne oczy oglądać obronę twierdz w jej najsłabszym wydaniu. Jego późniejsze poczynania są okryte mgłą tajemnicy – aż w końcu wyłania się w 1683 r. jako główny inżynier w służbie cesarskiej oraz prawa ręka Rudigera Starhemberga podczas obrony Wiednia przed Turkami. 25 lipca, dowodząc oddziałem wykonującym wypad, Rimpler otrzymał postrzał, który strzaskał mu ramię. Zmarł w wyniku tego 2 sierpnia.

Sławę bohaterskiego Rimplera umocnił jeszcze szereg dzieł, w których wyraził swoje poglądy, używając swoistego i mocnego stylu. Jego pierwszą książką był Ein Dreyfacher Tractat von den Festungen, wydany w Norymberdze w 1673 r. Jego przyjaciel Christian Neubauer twierdził, że jego projekty są skomplikowane i kosztowne (Wohlmeynende Gedancken, Kölln-am-Spree, 1673). Rimpler odpowiedział mu w Die Befestigte Festung, wydanej we Frankfurcie w 1674 r., a potem bronił się przed kolejnym krytykiem (oraz weteranem z Kandii) w Herrn Joh. Bernh Scheithers Ingenieurs, Furiöser Sturm auf die Befestigte Festung totaliter abgeschlagen, opublikowanej we Frankfurcie w 1678 r.

Ogólnie rzecz biorąc, Rimpler ubolewał nad rezygnacją z „wydrążonego” muru kazamatowego na rzecz napełnionego ziemią wału z poprzedniego stulecia. Jego zdaniem, jedyny użytek z odkrytych wałów był taki, że przypominały żołnierzowi o jego śmiertelności, wołając do niego: Towarzyszu! Prochem jesteś, a za sprawą bomb i min w proch się obrócisz. Szykuj się zatem na spotkanie ze swym Bogiem i umieraj jak chrześcijanin! (Kittler, 1951, 216).

11. Dokonana przez Sturma rekonstrukcja linii Rimplera.

Rimpler przyznawał, że istnieje sporo uprzedzeń wobec dzieł kazamatowych, ale wskazał też, że ich wielka wytrzymałość podczas oblężenia Kandii dowiodła również posiadania przez nie mocnych zalet.

Do tego miejsca jego wywód był jasny i dobrze zargumentowany, ale kiedy Rimpler doszedł do przedstawiania własnego planu, górę brała w nim „teutońska niejasność” – przypadłość autorów niemieckiej krwi piszących na temat fortyfikacji. Główna część jego dzieła to mnóstwo żargonu, sprzeczności oraz dezorientujących szczegółów. Brakuje też jakichkolwiek planów, dzięki którym cała ta gmatwanina nabrałaby sensu – jedna z wersji mówi, że kazał spalić przy nim wszystkie rysunki, kiedy spoczywał na łożu śmierci w Wiedniu. Brak jakiejkolwiek wskazówki, gdzie – o ile w ogóle – zamierzał ulokować swoje słynne kazamaty. Pewne jest wyłącznie to, że każda twierdza wybudowana zgodnie z jego koncepcjami byłaby bardzo skomplikowana i bardzo kosztowna.

To, co stało się znane jako „linia Rimplera”, stanowiło produkt pracy późniejszych autorów i redaktorów, którzy być może znaleźli więcej sensu w jego chaotycznych wywodach, niż go one faktycznie zawierały. Byli to L.C. Sturm (Freundliche Wettstreit der Französischen, Holländischen und Deutschen Kriegsbaukunst, Augsburg 1718, 1740) i L.A. Herlin (Herrn Georg Rimplers… samtliche Schriften der Fortifikation, Drezno i Lipsk 1724).

Istniały jednak prawdopodobnie dobre powody, dla których Rimpler (a w istocie także Vauban i Coehoorn) pozostawił na temat sztuki fortyfikacji tylko tak rozczarowujące drukowane notatki:

Jego pan (cesarz) zapewniał mu przez pewien okres żołd i chleb, i całkiem uzasadnione ze strony Rimplera było to, że zarezerwował swoje zasady wyłącznie dla oczu cesarza, że objaśnił mu je szczegółowo i że zastosował je dla obrony jego ziem. Inżynier, który wystawia swoją sztukę na publiczny pokaz na każdym skrzyżowaniu dróg, jest tym samym, co radca stanu [...] który wydaje nieprzyjaciołom ojczyzny zawiadomienia na piśmie o jej wszelkiej strategii oraz zasadach dbania i polepszenia interesów jego monarchy (Behr, 1690, Wstęp).

W grę wchodziła też próżność. Sturm porównał wielkich inżynierów do owych mistrzów fechtunku, którzy utrzymują w sekrecie pewien sztych, nigdy nie przekazując go swoim uczniom i z tej przyczyny nazywając go „majstersztykiem” (Sturm, 1710, Wstęp).

Jak dalece jest możliwe wykrycie „narodowych” tendencji w niemieckiej sztuce fortyfikacyjnej tamtego czasu? W XIX w., kiedy przywiązywano wagę do podobnych kwestii, Rudolf Eickmayer (Die Kriegskunst nach Grundsätzen, Lipsk 1821) stworzył pewne, bardzo naciągane powiązania pomiędzy kazamatowymi ambrazurami, jakie można znaleźć w projektach Dürera i Rimplera, a tymi, za którymi opowiadał się w późniejszym okresie XVIII w. niezależnie myślący francuski innowator Montalembert (patrz: s. 233), przez wszelkie autorytety słusznie przyjmowany jako bezpośrednie źródło inspiracji nowych zasad później zaakceptowanych w Europie Północnej. Ów wątpliwy „rodowód” został uwiarygodniony za sprawą popularnej pracy gen. Heinricha von Zastrowa, Geschichte der Beständigen Befestigung (Lipsk 1828, oraz późniejsze edycje i tłumaczenia); koncepcję zniszczył jednak w przekonujący sposób w latach 80-tych XIX w. gen. G. Schröder (Rimpler, Berichtigung einer Berumtheit, w: Beihefte zum Militär-Wochenblatt, Berlin 1884). W ślad za Schröderem poszedł Max Jahns, sławny bibliograf militarny, który pokazał niedorzeczność prób twierdzenia, iż jakakolwiek szkoła fortyfikacji mogłaby wywodzić swoje pochodzenie od pogmatwanych pism Rimplera.

Na odrobinę pewniejszym gruncie stajemy, kiedy zwracamy się ku planowi fortyfikacji typu tenaille (kleszcze). Motyw kleszczy miał swoje początki w XVI-wiecznych Włoszech, ale z największym zapałem został podchwycony w Niemczech, a poza tym zainspirował niektóre z manier Grottego, Borgsdorfa, Werdmüllera, Voigta, Harscha i byłego obywatela Holandii Landsberga. Narys kleszczowy był najprostszym z możliwych, jako że składały się na niego wyłącznie proste czoła połączone z sobą tak, że tworzyły linię zygzakowatą. Cała fortyfikacja przyjmuje kształt gwiazdy, napisał jej zapalony orędownik Leibniz w r. 1670. Jeśli oblegający ulokuje się pomiędzy narożnikami bastionu, wchodzi pod ogień prowadzony z ramion po obydwu stronach; jeśli wykonuje atak bezpośrednio na jeden z narożników, może zostać ostrzelany przez te sąsiednie (Jahns, 1889-1891, I, 347). Kolejna zaleta narysu kleszczowego polegała na tym, że mógł „obejmować” dany obszar w sposób bardziej ekonomiczny niż jakikolwiek inny kształt oprócz koła. Niestety, tego typu fortyfikacja była jednocześnie najbardziej ze wszystkich podatna na pokrywanie ogniem flankowym. Linie przedłużenia dwóch czół rozciągały się na przedpole, tworząc kąt ostry, a oblegającemu było aż za łatwo ulokować na tych liniach własne baterie i po dniu prowadzenia silnego ognia sprawić, że długie, nienaruszone wały staną się nie do utrzymania.

12. L.C. Sturm, czołowy interpretator niemieckich manier fortyfikacyjnych.

Prawdopodobnie te wszystkie względy mieli na uwadze inżynierowie, którzy wykonywali zakrojone na ogromną skalę dzieła w zmodyfikowanym systemie tenaille w Würzburgu i Moguncji od 1653 roku. Pierwszy impuls przyszedł ze strony Johanna Philippa von Schönborna, człowieka cechującego się inteligencją i dobrym smakiem, którego wybrano na biskupa Würzburga w r. 1642 (kiedy wciąż jeszcze służył jako oficer kawalerii), a 5 lat potem na arcybiskupa i elektora Moguncji. Żeby zapewnić obronę dzielnicy Würzburga, Mainviertel, a także samego miasta Moguncja, przystał na nowatorski plan – obmyślony, jak się wydaje, przez mistrza murarskiego z Salzburga, Johanna Baptistę Driescha, natomiast wcielony w życie przez barona pułkownika Alexandra von Clarisa. Ogólny charakter powstałych w efekcie murów obronnych został bezdyskusyjnie zainspirowany przez narys kleszczowy, jako że tworzyły je wystające elementy podobne do zębów piły oraz barki cofnięte, połączone bardzo krótkimi kurtynami.

13. Maniera Gründlera von Aachen, 1683 r. Istnieje ścisłe podobieństwo między nią a liniami Driescha oraz Clarisa w Moguncji i Würzburgu.

Jednak na szerszym tle strategii i granic geometria miała niewielkie znaczenie. O ile Francja poczyniła imponujące postępy, będąc skonsolidowanym państwem liczącym 19 mln ludzi, to ówczesne „Niemcy” znajdowały się w środkowym okresie stuleci podziału i względnej bezradności – w epoce, w której Cesarstwu pozór jedności zapewniały tylko pewne przestarzałe formy ustrojowe oraz autorytet moralny władcy, słowo „Dachau” przywodziło na myśl tylko domek myśliwski elektora Bawarii, a ulubione drzewo Goethego już ozdabiało las bukowy3.

Znajdujące się w defensywie Cesarstwo okazywało najwyżej „rozproszoną żywotność” właściwą organizmom niższego rzędu. Jako twierdze cesarskie klasyfikowały się jedynie Kehl i Philippsburg, ponieważ pozostałe były utrzymywane bezpośrednio z przychodów obywateli albo książąt. Na biskupstwie Moguncji spoczywała niezwykle duża odpowiedzialność, ponieważ strzegło dostępu do doliny Menu, a tym samym do środkowych Niemiec. Linię fortyfikacji Moguncji pozostawiono przez pewien czas zaniedbaną po odebraniu miasta Francuzom w r. 1689, ale w r. 1713 elektor Lothar Franz von Schönborn rozpoczął pracę nad ambitnym systemem zewnętrznych umocnień obronnych, złożonym z pierścienia połączonych z sobą fortów: Karl, Elisabeth, Philipp, Joseph i Hauptstein. Budowę kompleksu zakończono w 1736 roku. Dostrzegając znaczenie tego niemieckiego państewka, w 1749 r. Austriacy, którzy właśnie utworzyli własny korpus wojsk inżynieryjnych, użyczyli biskupstwu pułkownika artylerii, Ferdinanda Christopha Reichela von Reichelsheim, żeby pełnił tę samą funkcję w Moguncji.

14. Cytadela Marienberg w Würzburgu, widok z mostu na Menie.

15. Twierdza w Wülzburgu.

W międzyczasie wewnętrzne napięcia pomiędzy książętami niemieckimi nadal się utrzymywały, nie tracąc na sile. Dalej w głębi Niemiec biskupi Würzburga bardzo troszczyli się o bezpieczeństwo mającej kluczowe znaczenie przeprawy przez środkowy Ren, pod miastem Würzburg. Tamtejsza cytadela Marienberg („niezłomne serce Frankonii”) w 1653 r. znajdowała się już w stanie pozwalającym na jej skuteczną obronę – podobnie jak Mainviertel w późnych latach 70-tych XVII w. W oczywisty sposób było korzystne dla całego Cesarstwa, żeby ten zasadniczy punkt był w bezpiecznych rękach. Mieszkańcy Würzburga poświęcali jednak co najmniej tyle samo uwagi swoim wschodnim granicom z Bawarią i z protestanckimi państwami oraz miastami środkowych Niemiec. Mieli silne miasto-twierdzę w stylu włoskim w Forchheim, na prawym brzegu rzeki Pegnitz, ok. 30 km na północ od heretyckiego miasta Norymberga. Z kolei w kierunku północ-północny wschód średniowieczny zamek Rosenberg (powyżej Kronach) rozbudowano w zajmującą duży obszar, pięciokątną cytadelę, która służyła jako ostateczne miejsce schronienia w przypadku ataku od zachodu, a także jako wysunięty posterunek w kierunku Turyngii; jako taka, wytrzymała ona atak sił pruskich w czasie wojny siedmioletniej. Jeśli chodzi o innych rywali w tym regionie, możemy natrafić na mieszkańców Ansbachu, którzy zbudowali przygnębiająco funkcjonalną twierdzę Wülzburg blisko Weissenburga, oraz Bawarczyków, którzy posiadali ufortyfikowane miasto Amberg i zatrudnili Pierre’a de Coquille’a wraz z zespołem francuskich budowniczych, żeby od 1730 r. pośpiesznie stawiali pokazową twierdzę Rothenberg.

Po sposobie, w jaki drobni książęta przystępowali do budowy twierdz, nie zawsze można było poznać, że kierują się beznamiętnie racjonalnymi kalkulacjami. Na przykład elektorzy Palatynatu lubili posyłać po plany do cudzoziemskich inżynierów i budować dzieła w stylu „podręcznikowym”, bez względu na charakter miejsca ich lokalizacji. Nawet w Würzburgu biskup Peter von Dembach (1675-1683) powrócił do dawnej, złej praktyki zamawiania projektów równocześnie u kilku inżynierów, z których każdego utrzymywano w niewiedzy co do istnienia jego rywali – dopóki biskup nie wcielił w życie planu kompromisowego i zarazem sfuszerowanego.

Dla Niemców bardzo liczyły się pozory – z czego Vauban zdawał sobie sprawę. Biskupi Würzburga byli gotowi wydawać wielkie sumy na mury obronne z pięknie przyozdobionego kamienia, boniowane bramy, barokowe kartusze oraz architektoniczne szaleństwa w rodzaju stworzonej przez Balthasara Neumanna pseudośredniowiecznej „wieży machikułowej” w Marienbergu. Rothenberg stojący na wzgórzu w bawarskiej enklawie Schnaittach, ze swoimi wysokimi białymi murami, był z militarnego punktu widzenia szaleństwem, ale prawdopodobnie dobrze spełniał swój cel narzucania woli terenom leżącym poniżej, szczególnie zaś miastu Norymberga po południowo-zachodniej stronie horyzontu.

16. Twierdza Rothenberg.

Jednocześnie Francuzi zagrażali zachodnim granicom. Okiełznany i zanieczyszczony Ren dzisiejszych czasów tylko w małym stopniu wskazuje, jak duże było jego znaczenie strategiczne w XVII w., kiedy żwawo przepływał niezliczonymi kanałami i co jakiś czas rozlewał się po otaczającym terenie w niszczących powodziach. Stałe miejsca przeprawy przez tę barierę były w rezultacie bardzo ważne.

Na górnym (południowym) Renie połączenie Cesarstwa z Alzacją zapewniały tylko dwa mosty, z których jeden prowadził z Breisach, a drugi z fortu Kehl, do niezależnego miasta Strasburg. Przez większą część XVII stulecia dzięki tym strategicznym przyczółkom niemieckim dowódcom było dosyć łatwo toczyć wojnę na zachodnim brzegu, w Alzacji. Natomiast inaczej sprawy miały się od lat 80-tych tamtego wieku, gdyż do tego czasu Francuzi stali się panami Strasburga i zdobyli sobie drogę na brzeg rzekę, na szerokim froncie.

Nad środkowym Renem walka była raczej bardziej wyrównana, jako że Niemcom w 1676 r. udało się wydrzeć Francuzom Philippsburg i przekształcić tę twierdzę w swoją główną bazę nad Renem. Rejon Philippsburga i Mannheim stał się obecnie centralnym punktem koncentracji dla armii Cesarstwa, ponieważ posiadał te dwa ufortyfikowane points d’appui (punkty oparcia – przyp. tłum.) oraz dobrą komunikację na tyłach ze środkowymi Niemcami, za pośrednictwem rzeki Neckar.

Reakcją Francuzów był długotrwały „szał” budowania twierdz – nawet zdaniem Vaubana pozbawiony umiaru. Po prawej stronie, czy też na południowym skrzydle, wzmocnili Huningue (od 1680 r.) i postawili potężne nowe twierdze w Belforcie (1687 r.) oraz Neuf-Brisach (1698 r.), żeby osłaniały górny Ren oraz Franche-Comté.

17. Wieża machikułowa Neumanna, Cytadela Marienberg.

W centrum Cesarstwa żaden wysiłek służący zabezpieczeniu Dolnej Alzacji i nowego nabytku w postaci Strasburga nie uchodził za zbyt wielki. Król, nieusatysfakcjonowany potężną nową cytadelą, którą postawiono właśnie tam, ani małymi twierdzami rozproszonymi po Alzacji i Lotaryngii, wybudował Fort Louis nad Renem, na wyspie w pobliżu Philippsburga. Natomiast Vauban, jako kolejny środek trzymania Philippsburga w ryzach, wzniósł w pośpiechu obszerne i potężne fortyfikacje w Landau, w sporej odległości na wschód od granicy współczesnych Niemiec. Co dosyć znaczące, te dwa ostatnie przedsięwzięcia, Fort Louis i Landau, rozpoczęto w późnym okresie lat 80-tych XVII w., kiedy Ludwik dostrzegł, że książęta niemieccy jednoczą się przeciw niemu. Landau było tak narażone na ataki nieprzyjaciela, że faktycznie dwukrotnie padło przed siłami Cesarstwa w ciągu wojny o sukcesję hiszpańską. Do tego czasu jednak Francuzi nauczyli się osłaniać teren za pomocą linii oraz pozycji i skutecznie zablokowali możliwość najazdów, obsadzając przeprawy przez Mozelę i Saarę na północnym zachodzie i zachodzie, a także strzegąc bramy do Alzacji na południu na ciągnących się kolejno liniach rzek Lauter i Modder.

Naszą podróż w dół Renu zakończymy na najniższym, czy też północnym krańcu rzeki, gdzie Niemcy mieli kilka potężnych fortyfikacji wzdłuż „Alei Biskupów”: pod Moguncją, Koblencją, Bonn i Kolonią. Tutaj Francuzi zwykle woleli otworzyć sobie drogę za pomocą środków politycznych, zawierając porozumienie z jednym bądź większą liczbą biskupów. Po francuskiej stronie granicy Vauban doglądał Luksemburga, odebranego Hiszpanom w 1684 r., oraz założył twierdzę Mont-Royal (1687 r.) jako wysunięty posterunek w zakolu Mozeli niedaleko Trewiru. Francuskie oddziały często wykonywały wycieczki z Mont-Royal i przywoziły z sobą z powrotem „kontrybucje” w wysokości równej przychodom całej francuskiej prowincji.

Kiedy Francuzi w dużej sile przeprawili się już przez Ren, Niemcom było trudno prowadzić zwartą obronę, jako że prawobrzeżne dopływy tej rzeki (Kinzig, Neckar, Men, a dużo dalej w dół Renu – Lippe) biegły ogólnie w kierunku wschodnim, oferując nieprzyjacielowi naturalne drogi inwazji w samo serce Cesarstwa, natomiast siłom niemieckim utrudniając przemieszczanie się rokadowo. Wszystko stało się więc uzależnione od twierdz, które strzegły poszczególnych biegnących dolinami tras do serca Niemiec.

Pierwszą z tych twierdz-strażnic, patrząc w kolejności od południa, był Fryburg – stolica austriackiej enklawy Vorder-Österreich, stojąca na jednej z dwóch głównych tras wiodących przez Schwarzwald, tj. tej południowej. Z francuskiego punktu widzenia nieco bardziej pociągająca była trasa na północy, wiodąca w górę doliny rzeki Kinzig; można było ją odblokować, zdobywając fort Kehl, który leżał w zasięgu ognia dział od wielkiej francuskiej bazy Strasburg. Ta droga omijała Fryburg szerokim łukiem, a jedyną przeszkodę na niej stanowiło zbudowane w średniowieczu, otoczone murami miasto Villingen. Odgałęzienie od tej drugiej trasy prowadziło na zachód, w kierunku Stuttgartu, przez wirtemberską twierdzę Freudenstadt, przebudowaną w 1667 roku.

Obszar dawnego „bloku bawarskiego” z czasów von Mercy’ego (patrz: Siege Warfare: the Fortress in the Early Modern World, 1979, 130) tracił sporą część dawnej siły, ponieważ wiele z jego małych twierdz było podatnych na nowe metody ataku. Ponadto Francuzi mogli całkowicie ominąć Schwarzwald, jeśli zdecydowali się pomaszerować obrzeżem północnego skrzydła, trasą wzdłuż rzeki Neckar. Dostępu do tej doliny broniło – jednak w sposób niewystarczający – skupisko twierdz Palatynatu: stara twierdza Heidelberg i nowe, ale źle usytuowane Mannheim oraz Frankenthal. Przełamawszy się przez te umocnienia, Francuzi potrzebowali już tylko zdobyć miasto cesarskie Heilbronn, aby swobodnie dysponować siecią dróg rozciągającą się w południowych Niemczech.

Do ostatniej dekady XVII w. dowódcy armii Cesarstwa i niemieckich byli w stanie jak należy walczyć z Francuzami w otwartym polu, gdyż odnieśli ogromny zysk z doświadczenia zdobytego w wojnach przeciw Turkom. Jednak ich sposób prowadzenia oblężeń rzadko przysparzał Ludwikowi wielkiego niepokoju. Powód, jak zawsze, leżał w słabości politycznej oraz braku jedności Cesarstwa.

Żeby zmobilizować zasoby poszczególnych książąt i miast do planowanego oblężenia, niezbędne były miesiące papierkowej roboty oraz sporów. Na przykład w 1702 r. cesarz musiał uzupełnić zasoby parku oblężniczego sił austriackich poprzez zawarcie paktu, w którym miasta cesarskie oraz elektor Trewiru przyrzekli włączyć do niego także swoją artylerię. Park jednak nadal nie miał potrzebnej liczby dział i w 1703 r. cesarz musiał zwrócić się do Reichsrath w Regensburgu o 36 moździerzy, 40 pół-kanonów i 35 dział 12-funtowych, oraz o całe ich wyposażenie, 25 000 pocisków 27-funtowych, 16 000 pocisków 12-funtowych, cztery machiny do podnoszenia ciężarów oraz ok. 406,5 tony prochu.

STYL SCHÖNBORNA

18. Twierdza Rosenberg.

19. Nürnberger Tor [Brama Norymberska], Forchheim 1698 r.; na niej herb ks. bp. Lothara Franza von Schönborn.

20. Kartusz na bastionie, Forchheim, 1664 r.

21. Wieżyczka strażnicza – kawaliera, miasto Würzburg.

Nic dziwnego, że w miarę przeciągania się wojen wielu książąt zadowalało się rolą widzów, zainteresowanych jedynie wynajmowaniem własnych oddziałów na jak najlepszych dla siebie warunkach. Ataki prowadzone przykopami, pojedyncze i na małą skalę, były cechą charakterystyczną dla niemieckich oblężeń, która odzwierciedlała podział na kontyngenty poszczególnych książąt oraz ogólne zacofanie w wojnie oblężniczej.

Niemcy dawali sojusznikom rozmaite powody do irytacji. Już przed 1703 r. Marlborough dowiedział się, że bez względu na to, jakie obietnice mogą składać książęta niemieccy, w żadnym razie nie można na nich liczyć (Marlborough, red. Murray, 1845, I, 92). W następnym roku kapelan Samuel Noyes objaśnił, że sojusznicy muszą zaoferować wielkoduszne warunki małej twierdzy Rain, gdyż:

nie ma u nas takiej obfitości amunicji, jak w Holandii czy Flandrii, Niemcy bardzo wolno ją dostarczali, wobec czego byliśmy zadowoleni, że nie jesteśmy zmuszeni zużywać jej więcej. Ponadto niemieccy artylerzyści do niczego się nie nadają. Gdy prowadzili ogień na mur, nic nie zdziałali, i mimo wszystko sądzę, żeśmy byli radzi, że możemy ruszyć dalej (Noyes, J.S.A.H.R., 1959, 145).

Trzy główne państwa Cesarstwa rzadko były w stanie działać jako awangarda w sprawach inżynieryjnych. Elektorat Brandenburgii i księstwo Prus należały do najwybitniejszych organizmów państwowych w północnych Niemczech, a mimo to ich inżynierowie wykazali się niewielkimi umiejętnościami czy oryginalnością do połowy XVIII wieku. Fortyfikacje bastionowe pierwszy raz pojawiły się w Brandenburgii w r. 1537, kiedy margrabia Johann zlecił nieznanemu z nazwiska Włochowi ufortyfikowanie Kostrzynia [Küstrin] nad Odrą. Cytadela Spandau [in. Szpandawska], stanowiąca kolejną próbę wzniesienia fortyfikacji w tym samym stylu, została zaprojektowana w r. 1559 przez Włocha Giromelę i niemieckiego mistrza Christopha Romera. W 1602 r. po raz pierwszy pada nazwisko inżyniera holenderskiego – niejakiego Nicolasa de Kempa. Holenderskie fortyfikacje błyskawicznie zastępują włoskie, a nowe dzieła powstałe w księstwie Prus Wschodnich, pozyskanym w 1618 r., były co do jednego wybudowane w tym nowym stylu. Czołowymi przykładami były ziemne umocnienia otaczające Królewiec [Königsberg] i Piławę [Pillau], które zaczęto budować w 1626 roku. Głównym niemieckim przedstawicielem nurtu fortyfikacji holenderskich był Matthias Dogen, który poznał ten styl, pełniąc służbę jako rezydent4 Brandenburgii w Hadze. Jego olbrzymi traktat Heutiges Tages Obliche Kriegs Baukunst został opublikowany po niemiecku i po łacinie w r. 1646 i 1647, a po francusku w r. 1648.