Wojna u progu - Jacek Pałkiewicz - ebook + książka

Wojna u progu ebook

Jacek Pałkiewicz

3,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Warto przygotować się na najgorsze. Zainwestuj w siebie. Przeczytaj dzisiaj, a unikniesz problemów jutro - mówią Jacek Pałkiewicz i Krzysztof Petek, autorzy poradnika „Wojna u progu”.

Inwazja Rosji na Ukrainę cofnęła nas do czasów zimnej wojny, zagrażając pokojowi na całym kontynencie. Chcielibyśmy wierzyć, że konflikt globalny jest nieprawdopodobny. Niemniej widząc potworność i skalę zbrodni wojennych armii Putina, sceny, które nie pozwalają zasnąć w nocy, czujemy strach i zadajemy sobie pytanie: co może wydarzyć się u nas jutro, pojutrze? Czy napaść wrogiego kraju nie zburzy zakorzenionych nawyków, nie zmusi nas do rezygnacji z wszelkich wygód i do podporządkowania się wynaturzonym rygorom?

Nie można liczyć wyłącznie na pomoc ze strony samorządów, służb i instytucji państwowych. Opłaca się poznać zasady przetrwania w sytuacji, kiedy nieprzyjaciel wtargnie do naszego domu, kiedy obok wybuchają bomby i giną ludzie albo kiedy zabraknie wody, ogrzewania czy dostępu do żywności. Przypomnijmy tutaj, że główną przyczyną śmierci prawie trzech tysięcy amerykańskich jeńców wojennych w Korei była nieznajomość sposobów zachowania się w krańcowych warunkach.

Rad udziela Jacek Pałkiewicz, powszechnie uznawany autorytet w dziedzinie survivalu. Uczył strategii przetrwania w skrajnie surowych i niegościnnych środowiskach kosmonautów i elitarne jednostki antyterrorystyczne. Wspomaga go Krzysztof Petek, specjalista psychologii działań w sytuacjach krytycznych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 100

Oceny
3,5 (20 ocen)
4
8
4
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Jana21400

Dobrze spędzony czas

Książka uświadamia,że rzeczywistość, w której beztrosko żyjemy, nie jest dana raz na zawsze tym bardziej,że za wschodnią granicą toczy się wojna. Brak jedzenia,wody,prądu,internetu przez trzy dni i będzie po naszym pierwszym świecie i wyjdą z nas zwierzęta. Książka mówi o tym wszystkim. Mogła by być dłuższa,ale może taka miała być.
00
TBekierek

Dobrze spędzony czas

Ciekawa, można sobie tylko życzyć byśmy nie musieli tych umiejętności wykorzystywać w praktyce. Ale dobrze je poznać.
00

Popularność




Wstęp

Jesz­cze przed dwiema deka­dami pro­wa­dząc szko­le­nia survi­valu, prze­ko­ny­wa­li­śmy, że umie­jęt­ność zacho­wa­nia się w sytu­acjach kry­tycz­nych, w chwi­lach zagro­że­nia wcale nie musi doty­czyć od razu wojny, która w wyobraźni Euro­pej­czy­ków była czymś odle­głym — zarówno w cza­sie, jak i men­tal­nie. Opo­wia­da­li­śmy o wypad­kach, nagłych zmia­nach pogody, zagu­bie­niu, powo­dzi, poża­rach, napa­dach.

Ale współ­cze­sność dra­stycz­nie zmie­nia nasz sto­su­nek do zagro­żeń. Bru­talna napaść rosyj­skich wojsk na Ukra­inę dowio­dła, że wojna to nie kon­strukt teo­re­tyczny czy opo­wieść zza mórz, ale realna tra­ge­dia doty­ka­jąca naszych sąsia­dów. I choć wole­li­by­śmy nawet o tym nie myśleć — może się zda­rzyć, że ude­rzy i w nas. Pośred­nio lub, nie­stety, zupeł­nie wprost.

W takim wypadku lepiej być goto­wym, niż dać się zasko­czyć.

I tej kwe­stii poświę­camy ten porad­nik.

Jacek Pał­kie­wiczKrzysz­tof Petek

To, co naj­bar­dziej liczy się w walce o prze­trwa­nie

1. Ocena sytu­acji (plan dzia­ła­nia, prio­ry­tety, stra­te­gia postę­po­wa­nia).

2. Sto­sowne dzia­ła­nia (roz­wią­zy­wać zada­nia stop­niowo, małymi kro­kami).

3. Odpo­wied­nia moty­wa­cja i nie­za­chwiane pra­gnie­nie życia.

4. Hart ducha, deter­mi­na­cja i siła cha­rak­teru.

5. Wiara w sen­sie reli­gij­nym (źró­dło opty­mi­zmu i nadziei).

6. Doświad­cze­nie i wie­dza prak­tyczna.

7. Nawyki, zarad­ność i umie­jęt­no­ści adap­ta­cyjne.

8. Schro­nie­nie, woda, żyw­ność.

9. Spraw­ność fizyczna.

10. Wła­ściwy ekwi­pu­nek.

Wojna u progu?

Histo­rycz­nie bio­rąc, logika wojny zawsze brała górę nad logiką pokoju. Czło­wiek od zara­nia pod­bi­jał nowe zie­mie, cywi­li­zo­wał nowe ludy, powięk­szał lub chro­nił swoje tery­to­ria, bro­nił swo­jej kul­tury, swo­ich ludzi, swo­jego narodu. Wywo­ły­wał kon­flikty wojenne tak z powo­dów poli­tyczno-woj­sko­wych, jak i tery­to­rialnych czy reli­gij­nych. Czę­sto były one kon­se­kwen­cją bez­względ­nych inte­re­sów, ale też i ludz­kich przy­war: ego­izmu, mate­ria­li­zmu, chci­wo­ści, prze­bie­gło­ści. I cho­ciaż zawsze oce­niano je nega­tyw­nie, wciąż pozo­stają zja­wi­skiem aktu­al­nym.

W obli­czu kata­strofy wojen­nej nasz bez­pieczny i prze­wi­dy­walny świat znika. Spo­kojna, pełna jasnych pla­nów na przy­szłość, kom­for­towa egzy­sten­cja dobiega końca. Opa­no­wuje nas ponura rze­czy­wi­stość.

Banki, sklepy, sta­cje ben­zy­nowe i kawiar­nie zostaną zamknięte. Prę­dzej czy póź­niej mia­sto będzie pozba­wione ener­gii elek­trycz­nej, uszko­dze­niu ule­gnie dopływ wody, prze­sta­nie dzia­łać kana­li­za­cja, zosta­nie odcięty gaz. Kom­pu­ter zwolni, znik­nie połą­cze­nie komór­kowe. Bom­bar­do­wa­nie spo­wo­duje pożary, znisz­czy domo­stwa, dopro­wa­dzi do kata­strofy. Naru­szone zostaną wszel­kie normy sani­tarne. Uzbro­jeni sza­brow­nicy roz­poczną plą­dro­wa­nie.

Pokój jest jed­nym z naj­cen­niej­szych dóbr ludz­ko­ści, wojna zaś to śmierć, ter­ror, nie­wy­obra­żalne cier­pie­nie, głód i mate­rialne znisz­cze­nia. Nabiera zatem aktu­al­no­ści sen­ten­cja Si vis pacem, para bel­lum — jeśli chcesz pokoju, przy­go­tuj się do wojny. To łaciń­skie powie­dze­nie jest para­fraza sfor­mu­ło­wa­nia Publiu­sza Fla­wiu­sza Wege­cju­sza Rena­tusa, cesar­skiego urzęd­nika i histo­ryka żyją­cego w IV w. n.e.: Igi­tur qui desi­de­rat pacem, pra­epa­ret bel­lum: zatem, kto dąży do pokoju, niech przy­go­tuje wojnę. Powyż­sza dewiza z dzieła o sztuce wojen­nej była wie­lo­krot­nie wyko­rzy­sty­wana w naj­waż­niej­szych porad­ni­kach stra­te­gii utrzy­ma­nia wła­dzy, na przy­kład w Księ­ciu, słyn­nym dziele Machia­vel­lego, oraz w sto­sun­kach mię­dzy­na­ro­do­wych, aby legi­ty­mi­zo­wać zasadę odstra­sza­nia i uni­ka­nia kon­flik­tów, jed­nym sło­wem: two­rze­nia sys­temu rów­no­wagi mię­dzy super­mo­car­stwami.

W obliczu nadchodzącego konfliktu wojennego

Inwa­zja Rosji w Ukra­inie cof­nęła nas do cza­sów zim­nej wojny, zagra­ża­jąc poko­jowi na całym kon­ty­nen­cie. Od 24 lutego 2022 roku Europa prze­żywa na swoim obrzeżu nie­znaną od dzie­siąt­ków lat nawał­nicę mili­tarną doty­ka­jącą poko­jowo nasta­wio­nego sąsiada, z któ­rym agre­sora łączyły ści­słe więzi mię­dzy­ludz­kie. Rządy przy­go­to­wują więc coraz ostrzej­sze sank­cje, aby zato­pić gospo­darkę Rosji i odizo­lo­wać ją od reszty świata, a uwagę opi­nii publicz­nej coraz moc­niej przy­kuwa prze­bieg wojny. Dawno minęły czasy, kiedy Stany Zjed­no­czone za pomocą odtaj­nio­nych danych oba­lały kłam­stwa Związku Sowiec­kiego na temat jego aktyw­no­ści na Kubie lub kiedy blask ognia arty­le­ryj­skiego był jedy­nym dostęp­nym żywym obra­zem kam­pa­nii Pustynna burza w Bag­da­dzie. Teraz za pośred­nic­twem Twit­tera, Tik­Toka i Tele­gramu świat chło­nie mili­tarne ope­ra­cje agre­sora nie­mal w cza­sie rze­czy­wi­stym.

Śle­dzimy na żywo ten bestial­ski najazd i chcemy wie­rzyć, że wojna glo­balna jest nie­re­alna. Bo — tłu­ma­czymy sobie — Ukra­ina nie jest prze­cież człon­kiem paktu NATO, zatem nie stwo­rzy pre­tek­stu do star­cia mili­tar­nego. Ale woj­ska Wła­di­mira Putina dopusz­czają się sza­tań­skich zbrodni wojen­nych i ludo­bój­stwa na tery­to­rium nie­za­wi­słego kraju. A także pro­wo­ka­cji. Nic dziw­nego, że rośnie strach przed kon­flik­tem o wymia­rze total­nym. Nie wiemy, co się wyda­rzy jutro, poju­trze. Czy pożoga wojenna roz­prze­strzeni się i zbu­rzy nasze codzienne życie?

Jest mało praw­do­po­dobne, by oby­wa­tele kwit­ną­cego Bel­gradu, sto­licy pań­stwa w cen­trum spo­koj­nej Europy, zakła­dali, że ich ulice zostaną zbom­bar­do­wane przez samo­loty „naj­bar­dziej demo­kra­tycz­nego” kraju świata. Nie myśleli też o tym miesz­kańcy pro­kla­mo­wa­nych w 2014 roku przez pro­ro­syj­skich sepa­ra­ty­stów samo­zwań­czych repu­blik, doniec­kiej i ługań­skiej, któ­rych tysiące zostały bestial­sko zamor­do­wane przez wła­snych roda­ków. Histo­ria zna nie­zli­czone przy­kłady wojny domo­wej, która nie tylko puka do drzwi, ale w każ­dej chwili może się wła­mać. W każ­dej chwili uzbro­jeni męż­czyźni mogą wpaść i doma­gać się praw do two­jego życia i wła­sno­ści.

Rosyj­ska inwa­zja na Ukra­inę spra­wiła, że rywa­li­za­cja mię­dzy dwoma blo­kami — jed­nego sku­pio­nego wokół soju­szu Chin i Rosji, a dru­giego wokół Sta­nów Zjed­no­czo­nych i Europy Zachod­niej — weszła w fazę kry­tyczną. Wojna prze­nio­sła się już nie­mal na naszą gra­nicę. Świat sta­nął u progu nowej zim­nej wojny, a to ozna­cza nie­bez­pieczny moment w dzie­jach. Wspo­mnijmy Sara­jewo 1914 roku i pierw­szą wojnę świa­tową, jeden z naj­więk­szych kon­flik­tów zbroj­nych w histo­rii świata. Jej wybuch był prze­są­dzony, nie­wia­domą było tylko, kiedy on nastąpi. Dziś jest tak samo, Europa sie­dzi na beczce pro­chu, wystar­czy iskra, żeby nastą­pił wybuch. Stąd gorącz­kowe pyta­nia: czy Putin zaata­kuje Pol­skę i czy nasz kraj zosta­nie wcią­gnięty w trze­cią wojnę świa­tową?

Kiedy agre­sor zbliża się do mia­sta, natu­ralną reak­cją jest zada­nie sobie pyta­nia, jak się zacho­wać w tej nowej, nie­co­dzien­nej sytu­acji. Obcy i wrogi najeźdźca został wysłany z bro­nią w ręce do two­jej ojczy­zny, aby pod­bi­jać, nisz­czyć i zabi­jać. Drę­czą cię nie­pew­ność, nie­po­kój, a także strach i tro­ska o bli­skich. W jed­nej chwili ważne stają się sprawy, o któ­rych wcze­śniej nikt nie myślał. Jed­nak prak­tyka poka­zuje, że wojna szybko uczy survi­valu, umie­jęt­no­ści radze­nia sobie w krań­co­wych warun­kach.

Ten porad­nik prze­trwa­nia pod­czas kon­fliktu wojen­nego, przy­go­to­wany we współ­pracy ze spe­cja­li­stami od zarzą­dza­nia kry­zy­so­wego, ma dostar­czyć infor­ma­cji, jak unik­nąć zagro­że­nia i jak się zacho­wać, gdy ono wystąpi. Zawarta w nim wie­dza uchroni cię przed fatal­nymi błę­dami, a być może nawet ocali życie.

Poniż­sze rady zostały opra­co­wane z myślą o naj­gor­szych moż­li­wych sce­na­riu­szach, cho­ciaż, dodajmy, nie zawsze wszystko da się prze­wi­dzieć. Warto się z nimi zapo­znać i je przy­swoić.

Pozo­staje tylko modlić się gor­li­wie, aby ni­gdy nie nad­szedł dzień, w któ­rym będziesz potrze­bo­wać tej wie­dzy.

Świat wojny

Trzy­dzie­ści lat po zakoń­cze­niu zim­nej wojny Europa stoi przed coraz bar­dziej zło­żo­nymi zagro­że­niami i wyzwa­niami. Na Bli­skim Wscho­dzie i w innych czę­ściach świata wciąż trwają nie­roz­wią­zane kon­flikty. Dają się we znaki nie­le­galna imi­gra­cja, ter­ro­ryzm i prze­stęp­czość zor­ga­ni­zo­wana. Jesz­cze nie skoń­czyła się pan­de­mia, a już Rosja roz­pę­tała wojnę w Ukra­inie. W tak krót­kim cza­sie świat doznaje dwóch potęż­nych wstrzą­sów. To złu­dze­nie, że naj­gor­sza z pan­de­mii jest już za nami. Powin­ni­śmy zacho­wać czuj­ność i uni­kać zbyt pośpiesz­nego ogła­sza­nia zwy­cię­stwa. Szcze­pionki pomo­gły powró­cić do stanu pół­nor­mal­no­ści i COVID-19 może prze­ro­dzić się w cho­robę ende­miczną. Pamię­tamy, jak w sła­wet­nym wywia­dzie dla maga­zynu „Wired” Barack Obama dowo­dził, że wolne spo­łe­czeń­stwa stwo­rzyły naj­lep­szy czas na życie od początku histo­rii ludz­ko­ści. Jak bar­dzo się pomy­lił! Jeśli cho­dzi o inwa­zję na Ukra­inie, to prze­szli­śmy płyn­nie od stanu zagro­że­nia zdro­wia do per­spek­tywy wojen­nej.

Wła­di­mir Putin, napad­da­jąc na Ukra­inę, roz­po­czął bez­pre­ce­den­sową wojnę nie tylko z sąsied­nim kra­jem, ale też z całą Europą i całym Zacho­dem. Próba destruk­cji demo­kra­tycz­nego świata, zasad nie­na­ru­szal­no­ści gra­nic oraz praw państw do samo­sta­no­wie­nia jest nie­wy­ba­czalna i ni­gdy nie zosta­nie zapo­mniana. Pogwał­ce­nie suwe­ren­no­ści Ukra­iny i bru­talny atak zbrojny Rosji na to pań­stwo napawa Europę nie­po­ko­jem.

Godzina poli­cyjna, lock­down, leka­rze na pierw­szej linii, wojenny lek­sy­kon, wszystko jest takie samo i jed­na­kowo powszechne. Oba wyda­rze­nia się ze sobą wiążą, nawet jeśli oko­licz­no­ści, które je spo­wo­do­wały, są zupeł­nie inne. Widać pewną para­lelę mię­dzy pan­de­mią i wojną a Apo­ka­lipsą świę­tego Jana. Mamy już dwóch jeźdź­ców Apo­ka­lipsy, do któ­rych, ze względu na brak zapa­sów zboża w „spi­chle­rzu Europy”, za rok może dołą­czyć trzeci — sym­bol głodu. Bara­nek Pas­chalny miałby jesz­cze do roz­pa­ko­wa­nia kolejne trzy pie­czę­cie otwie­ra­jące gromy, bły­ska­wice i trzę­sie­nia ziemi, czyli totalną destruk­cję. Można mieć żal do tysięcy dyplo­ma­tów, poli­ty­ków, naukow­ców, agen­tów wywiadu, że nie potra­fili zapo­biec tej woj­nie. Aby unik­nąć głodu, trzeba natych­miast ją zakoń­czyć.

Schy­lam głowę przed garstką bojow­ni­ków pod­zie­mia kom­bi­natu Azow­stal, ostat­niego bastionu obrony Mariu­pola — uoso­bie­nia pie­kła na ziemi, któ­rych hero­iczny, pra­wie trzy­mie­sięczny opór nie poszedł na marne. Zaba­ry­ka­do­wani bez wody i jedze­nia skom­pli­ko­wali plany najeźdźcy, unie­moż­li­wia­jąc Puti­nowi szyb­kie zdo­by­cie mia­sta, poka­zali nie­wy­dol­ność armii rosyj­skiej, powstrzy­mali ofen­sywę na Krym, dając armii ukra­iń­skiej czas na dozbro­je­nie ze strony Zachodu. Mariu­pol w przy­szło­ści będzie znacz­niej­szą legendą niż Maj­dan. Oprócz żoł­nie­rzy Samo­dziel­nej Pie­choty Mor­skiej wal­czył tam pod­le­ga­jący bez­po­śred­nio Mini­ster­stwu Spraw Wewnętrz­nych sławny pułk Azow. Świet­nie wyszko­lony, sły­nący z odwagi i sku­tecz­no­ści, został sfor­mo­wany w 2014 roku mię­dzy innymi z pra­wi­co­wych rady­ka­łów i neo­na­zi­stów. Wła­śnie kon­tro­wer­sje w związku z jego nacjo­na­li­stycz­nymi korze­niami stały się jed­nym z pro­pa­gan­do­wych pre­tek­stów do inwa­zji na Ukra­inę. Rosja­nie go nie­na­wi­dzą i się go boją, bo Azow już osiem lat temu nie pozwo­lił im wejść do Mariu­pola, gdy Putin pro­kla­mo­wał samo­zwań­cze „repu­bliki ludowe” char­kow­ską, doniecką oraz ługań­ską.

Tym razem ci nie­grzeczni chłopcy stali się swo­istym sym­bo­lem oporu i nie­złom­no­ści narodu ukra­iń­skiego. Ich bój w kom­bi­na­cie meta­lur­gicz­nym przy­wo­ły­wał na myśl bitwę pod Ter­mo­pi­lami toczoną 25 wie­ków temu pod­czas dru­giej wojny per­skiej, utrwa­loną jako meta­fora poświę­ce­nia życia na polu bitwy. Ale też i bój o fort Alamo sprzed 187 lat, w któ­rym pod­czas walki o nie­pod­le­głość 183 Tek­sań­czy­ków sta­wiało czoło trzy­ty­sięcz­nej armii mek­sy­kań­skiego dyk­ta­tora. Śmierć ponie­śli pra­wie wszy­scy, jed­nakże trzy­na­sto­dniowe oblę­że­nie powstrzy­mało na pewien czas pochód wroga.

Sława naro­do­wych boha­te­rów i prze­cią­ga­jący się kon­flikt zbrojny przy­nio­sły dia­me­tralną zmianę w postrze­ga­niu pułku Azow, ludzie zapo­mnieli o towa­rzy­szą­cych wcze­śniej tej for­ma­cji neo­na­zi­stow­skich kono­ta­cjach. Rosja­nie, dla któ­rych jest ona wcie­le­niem wszel­kiego zła, będą na­dal odwo­ły­wać się do czar­nej legendy kraju z faszy­stow­skimi insy­gniami.

Nie kryję podziwu dla odwagi, deter­mi­na­cji, patrio­tycz­nej postawy narodu, który sta­wia opór zbrodni puti­now­skiej machiny mili­tar­nej o nie­by­wa­łej skali, popeł­nia­nej na brat­nim naro­dzie, w któ­rej łama­nie praw wojny stało się czę­ścią dok­tryny. Bestial­stwo żoł­nie­rzy agre­sora, eks­ter­mi­na­cja narodu, apo­ka­lip­tyczne sceny, które nie pozwa­lają zasnąć w nocy, zostaną zapi­sane jako naj­bar­dziej bar­ba­rzyń­skie w histo­rii.

Nie pod­daję się mania­kal­nej popraw­no­ści i nie mam wąt­pli­wo­ści, że pożoga wojenna w Ukra­inie to kon­flikt Sta­nów Zjed­no­czo­nych i NATO z impe­rium zła. Kijów został zło­żony w ofie­rze na ame­ry­kań­skim ołta­rzu wojen świa­to­wych, które napę­dzają gospo­darkę. Wiele rzą­dów euro­pej­skich obiera zupeł­nie inne kie­runki niż te, które wyty­czono zale­d­wie dwa mie­siące wcze­śniej: sank­cje wobec agre­sora, które nie dają ocze­ki­wa­nych skut­ków, broń dla Ukra­iny i zbro­je­nia, dywer­sy­fi­ka­cja ener­ge­tyczna, akcep­ta­cja nad­mier­nego uchodź­stwa. Euro­pej­czycy zaczy­nają bać się zapa­ści eko­no­micz­nej i udrę­cze­nia egzy­sten­cjal­nego.

Putin nie zaprze­sta­nie wojny na wynisz­cze­nie i… w końcu praw­do­po­dob­nie ją wygra. Weź­mie górę jego ter­ro­ry­zu­jąca karta ostat­niego ratunku — szan­taż nukle­arny.

Od momentu powsta­nia w 1947 roku Zegara Apo­ka­lipsy, meta­fo­rycz­nego cza­so­mie­rza wymy­ślo­nego na uni­wer­sy­te­cie w Chi­cago, który na pod­sta­wie zacho­dzą­cych napięć na świe­cie obli­cza, ile czasu pozo­stało do hipo­te­tycz­nego końca świata, ludz­kość ni­gdy jesz­cze nie zbli­żyła się tak bar­dzo do samo­za­głady. W końcu lutego 2022 roku wska­zówka zatrzy­mała się 100 sekund przed pół­nocą.

Kiedy zaczyna się robić niebezpiecznie?

Mimo postę­pu­ją­cego roz­woju sztucz­nej inte­li­gen­cji świat nie wymy­ślił dotąd kie­szon­ko­wego sygna­li­za­tora zagro­że­nia. Bywa ono jed­no­znaczne, ale cza­sem pod­pełza nie­spo­dzie­wa­nie, pły­nie spo­kojną falą i trudno stwier­dzić, czy stan zagro­że­nia prze­kro­czył już Rubi­kon, za któ­rym sta­nowi dla nas realne nie­bez­pie­czeń­stwo.

A prze­cież sku­teczne dzia­ła­nia pre­wen­cyjne musisz pod­jąć w odpo­wied­niej chwili. Spóź­niona reak­cja może cię kosz­to­wać wię­cej wysiłku, wyż­sze ryzyko, a w nie­sprzy­ja­ją­cych oko­licz­no­ściach — ceną będzie porażka. Dla­tego otwórz umysł i obser­wuj świat wokół sie­bie. Oto twój czuj­nik.

Każdy z nas mieszka w zna­nym sobie śro­do­wi­sku, które hoł­duje pew­nym nor­mom, zacho­wa­niom, ma wła­sne reguły i przy­zwy­cza­je­nia. Pierw­szym sygna­łem ostrze­gaw­czym winny być zmiany w tych obsza­rach. I abso­lut­nie nie ozna­cza to, że poja­wiło się realne zagro­że­nie zewnętrzne. Bywa i tak, że w odru­chu stad­nym ludzie ule­gają spo­łecz­nej histe­rii, i to wła­śnie ich nie­ra­cjo­nalne dzia­ła­nia, a nie realne zagro­że­nie zewnętrzne, sta­no­wić będą pro­blem.

Warto jed­nak wzmóc czuj­ność, gdy poja­wiają się sygnały ostrze­gaw­cze.

Objawy medialne

Jak wychwy­cić nara­sta­nie atmos­fery zagro­że­nia?

Zauważ, że w inter­ne­cie, tele­wi­zji i radiu czę­ściej niż zwy­kle wypo­wia­dają się ana­li­tycy sytu­acji mię­dzy­na­ro­do­wej, stra­te­dzy i spe­cja­li­ści od kon­flik­tów, szcze­gó­łowo roz­pa­try­wane są zacho­wa­nia przy­wód­ców państw, ruchy armii, media przy­glą­dają się manew­rom.

W sytu­acji wojny w pań­stwie ościen­nym takie zain­te­re­so­wa­nie jest oczy­wi­ste, ale może nadejść chwila, gdy woj­skowi czy poli­to­lo­dzy zaczną „gdy­bać”. Czy­nić zało­że­nia, że w razie eska­la­cji kon­fliktu, w wypadku naru­sze­nia naszych gra­nic, w sytu­acji koniecz­no­ści obrony… Potem doda­dzą wpraw­dzie, że tylko luźno roz­pa­try­wali roz­ma­ite ewen­tu­al­no­ści, ale skoro o tym mówią, to zna­czy, że o tym myślą. Uwa­żają to za moż­liwe.

Przy tym w mediach poja­wia się coraz wię­cej porad­ni­ków survi­va­lo­wych. I nie mam tu na myśli opo­wie­ści z lasu typu „jak roz­pa­lić ogień nożem”. Raczej wska­zówki, jak sobie radzić, gdyby zabra­kło gazu, gdyby wyłą­czono prąd, jak upiec chleb w domu i jak fil­tro­wać desz­czówkę.

Do myśle­nia dać musi też uak­tyw­nie­nie się wszel­kiej maści youtu­be­rów i insta­gra­me­rów, któ­rych życie toczy się wokół podróży, tury­styki i survi­valu — i każdy z nich będzie udzie­lał dobrych rad, co robić w razie kry­zysu.

I znów — nie ozna­cza to, że nad­ciąga wojna. Jedy­nie — że spo­łeczny nie­po­kój obu­dził w mediach zapo­trze­bo­wa­nie na takie tre­ści.

Zwróć też uwagę, jakie branże repre­zen­tują ludzie, z któ­rymi robi się wywiady, komu pod­suwa mikro­fon, kogo polu­biła kamera. Jeśli są to osob­nicy samo­dzielni, sprawni, pomy­słowi — oto kolejny sygnał, że wła­śnie poja­wiło się zain­te­re­so­wa­nie takimi posta­wami.

Zachowania ludzi

Wokół cie­bie prze­myka rój ludzi. Stale. Każdy ma swój cel, śpie­szy się do pracy, domu, klubu, zna­jo­mych, na zakupy. I naraz ten tłum zaczyna tęt­nić ina­czej. Zaafe­ro­wani ludzie pędzą w inną stronę. Do skle­pów zamiast do kina. Po kon­serwy i papier toa­le­towy zamiast na sushi. Zmniej­sza się zapo­trze­bo­wa­nie na roz­rywkę, wzra­sta — na bez­pie­czeń­stwo.

W sytu­acji spo­łecz­nej nie­pew­no­ści rady­kal­nie maleją wydatki na zabawę, tury­stykę, spa­dają inwe­sty­cje dłu­go­ter­mi­nowe. Coraz mniej osób czyni życiowe plany na „za rok”. Odkłada się śluby, zakup miesz­kań (więc spa­dają ceny nie­ru­cho­mo­ści), w dół leci rynek samo­cho­dów, leasingu.

Nie­pew­ność prze­ty­kana zna­kami zapy­ta­nia wyziera z każ­dej nie­mal roz­mowy, publi­ka­cji w mediach spo­łecz­no­ścio­wych, każ­dego komen­ta­rza.

Jed­no­cze­śnie kto może, przy­śpie­sza ter­min koniecz­nych zabie­gów, ope­ra­cji, tera­pii.

Symp­to­mem sytu­acji kry­zy­so­wej będzie zauwa­żalny zanik uśmie­chu — choć w Pol­sce i tak panuje dość powszechne ponu­rac­two. Zamy­śleni, zamknięci w sobie ludzie będą wyka­zy­wać defi­cyt dobrego humoru i empa­tii.

Nie­uchron­nie także poczu­jesz nie­po­kój. Nie pod­da­waj mu się w odru­chu stad­nym. Prze­ana­li­zuj sytu­ację — być może zapa­no­wała samo­na­pę­dza­jąca się spo­łeczna panika. Ale też nie igno­ruj tych uczuć. Na kolej­nych stro­nach odpo­wiemy sobie razem po wie­lo­kroć, co robić w takim wypadku.

Dzia­ła­nia służb bez­pie­czeń­stwa i ratun­ko­wych

Jeśli ana­li­tycy uznają, że zbliża się zagro­że­nie, wła­dze uru­cho­mią

— czę­sto bez naszej wie­dzy — pro­ce­dury kry­zy­sowe. Z urlo­pów zostaną odwo­łani wszy­scy woj­skowi, stra­żacy, poli­cjanci, służby medyczne i ratun­kowe. Poja­wią się wzmo­żone kon­trole prze­ciw­po­ża­rowe, spisy i wery­fi­ka­cje infra­struk­tury. Mogą zostać odwo­łane mniej pilne zabiegi. Insty­tu­cje stra­te­giczne, maga­zyny, linie kole­jowe czy węzły komu­ni­ka­cyjne mogą otrzy­mać dodat­kową ochronę lub pośpiesz­nie zain­sta­lo­wany moni­to­ring.

Nie­wy­klu­czone, że nastąpi wery­fi­ka­cja wszyst­kich osób posia­da­ją­cych broń — myśliw­ską, spor­tową czy do obrony wła­snej. W ślad za nią rząd cza­sem uru­cha­mia kon­fi­skatę broni — ale nie jest to powszechne.

Te objawy ozna­czają tylko, że admi­ni­stra­cja nie zasy­pia gru­szek w popiele. Chce być gotowa na ewen­tu­alne dzia­ła­nia wojenne. Od tej chwili daleko do samej wojny — to jak zakła­da­nie kami­zelki kulo­od­por­nej przed spo­dzie­wa­nym ostrza­łem, który być może nie nastąpi.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki