Wojny Ludwika XIV 1667-1714 - John Lynn - ebook

Wojny Ludwika XIV 1667-1714 ebook

John Lynn

4,5

Opis

Pod koniec swego panowania Ludwik XIV, Król Słońce, pozował do dwóch portretów Hiacyntowi Rigaud, malarzowi dworskiemu. Został ukazany w identycznych pozach, ale w odmiennych strojach. Pierwszy wizerunek, cieszący się zasłużoną sławą, przedstawia króla jako władcę absolutnego, w oficjalnej szacie, ozdobionej kwiatami lilii i obszytej gronostajami. Okryta wielką peruką głowa wyraża poczucie dumy i władzy. Na drugim, stosunkowo mało znanym portrecie, Ludwik spogląda w stronę widza w podobny sposób, ale jest odziany w zbroję. Prawa dłoń, która w pierwszym portrecie spoczywa na berle, w drugim trzyma buławę marszałkowską, symbolizując władzę wojskową modela. Niezliczone reprodukcje, łącznie z ilustracjami w wielu podręcznikach, oswoiły pokolenia z wizerunkiem Ludwika w roli monarchy, ale niewielu widziało jego obraz jako wodza.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 728

Rok wydania: 2015

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (11 ocen)
6
4
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




zakupiono w sklepie:

Sklep Testowy

identyfikator transakcji:

1645559265244975

e-mail nabywcy:

[email protected]

znak wodny:

Tytuł oryginału

The Wars of Louis XIV, 1667-1714

© Copyright 1999 John A. Lynn

© All Rights Reserved

Authorized translation from English language edition published by Routledge, a member of the Taylor & Francis Group

© Copyright for Polish Edition

Wydawnictwo NapoleonV

Oświęcim 2015

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Tłumaczenie:

Wojciech Brillowski

Redakcja techniczna:

Dariusz Marszałek

Strona internetowa wydawnictwa:

www.napoleonv.pl

Kontakt:[email protected]

Numer ISBN: 978-83-7889-552-7

Skład wersji elektronicznej:

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

Dla moich synów,

Daniela Morgana Lynna

Nathanaela Greene’a Lynna

SPIS MAP, TABEL I ILUSTRACJI

MAPY

Europa w czasach Ludwika XIV

4.1 Pole bitewne Europy: Niderlandy Hiszpańskie

4.2  Ren od Morza Północnego do Szwajcarii

4.3  Kampanie Tureniusza w latach 1674-1675

6.1  Bitwa o Fleurus, 1 lipca 1690 roku

6.2  Prowansja, Delfinat, Sabaudia i północna Italia

6.3  Oblężenie Namur, 25 maja – 1 lipca 1692 roku

7.1  Bitwa pod Blenheim, 13 sierpnia 1704 roku

7.2  Bitwa pod Ramillies, 23 maja 1706 roku

7.3  Bitwa pod Malplaquet, 11 września 1709 roku

TABELE

3.1  Przykładowe wielkości batalionu i szwadronu w armii francuskiej

3.2  Porównanie wielkości holenderskiej i francuskiej floty wojennej,

  1670-1680

3.3  Porównanie wielkości sprzymierzonej i francuskiej floty wojennej,

  1690-1700

8.1  Francja na wojnie, 1495-1815

RYSUNKI

3.1  Twierdza artyleryjska

3.2  Działania oblężnicze

SKRÓTY

AG

Service Historique de l’Armée de Terre,

Archives de guerre

Lossky, Louis XIV

Andrew Lossky, Louis XIV and the French Monarchy (New Brunswick, NJ, 1994)

Quincy, Histoire militaire

Charles Sévin, markiz de Quincy, Histoire militaire de Louis de Grand roi de France(7 t., Paris 1726)

Rousset, Histoire de Louvois

Camille Rousset, Histoire de Louvois(4 t., Paris 1862-64),

Wolf, Louis XIV

John B. Wolf, Louis XIV (New York, 1968)

PODZIĘKOWANIA

Przez cały okres dwudziestu lat kiedy wykładałem na mojej Alma Mater, Komitet Badań Uniwersytetu Illinois w Urbana-Champaign hojnie wspierał moją pracę badawczą. Jestem szczególnie wdzięczny za zatrudnienie mojego asystenta Williama Regera. Chciałbym też podziękować Marcie Friedman z Biblioteki Historii i Filozofii, która postarała się o zakup mikrofilmu z kopią Quincy, Histoire militaire de Louis de Grand roi de France, kluczowego źródła dla tej książki.

Rozdział drugi jest oparty na moim artykule „A Quest for Glory: The Formation of Strategy under Louis XIV, 1661-1715” [w:] The Making of Strategy: Rulers, States, and War, red. Williamson Murrey, MacGregor Knox, Alvin Bernstein (Cambridge: Cambridge University Press, 1994). Rozdziały trzeci i ósmy w dużej mierze wykorzystują fragmenty mojej książki Giant of the Grand Siêcle: The French Army 1610-1715 (Nowy Jork: Cambridge University Press, 1997). Chciałbym podziękować Cambridge University Press za zgodę na wykorzystanie części tych publikacji.

Muszę wyrazić ogromną wdzięczność dwóm wspaniałym naukowcom i bardzo życzliwym osobom, które czytały wstępne szkice tego opracowania. John Rule, obecnie emerytowany profesor mojej macierzystej uczelni, Ohio State University, przejrzał tekst strona po stronie i wykorzystał swoją ogromną wiedzę na temat relacji międzynarodowych w czasach Ludwika XIV by ustrzec mnie od pułapek mojej własnej niewiedzy. Hamish Scott z St. Andrews, redaktor nad redaktorami, którego znawstwo tematu i liczne uwagi uczyniły z tego tomu o wiele lepsze dzieło niż mogło one być w innym wypadku.

Podziękowania należą się także Andrew Mac Lennanowi z Addison Wesley Longman za jego wsparcie i cierpliwość.

I w końcu, zawsze będę dłużnikiem mojej żony, Andrei E. Lynn, najlepszej przyjaciółki, miłości mego życia i wymagającej redaktorki, która wprawdzie nigdy nie ma dość spraw francuskich, ale zdążyła się już zmęczyć Ludwikiem XIV.

J.A.L.

WSTĘP

Pod koniec swego panowania Ludwik XIV, Król Słońce, pozował do dwóch portretów Hiacyntowi Rigaud, malarzowi dworskiemu. Został ukazany w identycznych pozach, ale w odmiennych strojach. Pierwszy wizerunek, cieszący się zasłużoną sławą, przedstawia króla jako władcę absolutnego, w oficjalnej szacie, ozdobionej kwiatami lilii i obszytej gronostajami. Okryta wielką peruką głowa wyraża poczucie dumy i władzy. Na drugim, stosunkowo mało znanym portrecie, Ludwik spogląda w stronę widza w podobny sposób, ale jest odziany w zbroję. Prawa dłoń, która w pierwszym portrecie spoczywa na berle, w drugim trzyma buławę marszałkowską, symbolizując władzę wojskową modela. Niezliczone reprodukcje, łącznie z ilustracjami w wielu podręcznikach, oswoiły pokolenia z wizerunkiem Ludwika w roli monarchy, ale niewielu widziało jego obraz jako wodza.

Jest to historia warta opowiedzenia, ale co zadziwiające, wciąż pozostaje nieopowiedziana. Jeśli spróbujesz poszukać w katalogach bibliotecznych czy w bibliografii opracowań historycznych książki traktującej o wszystkich wojnach Ludwika XIV spotka Cię rozczarowanie. Jedyna praca traktująca ten temat całościowo została opublikowana ponad 250 lat temu i można ją znaleźć tylko w zbiorach starodruków w nielicznych bibliotekach naukowych1. We współczesnej literaturze poświęconej historii wojskowości jedyna z kampanii Ludwika XIV, która doczekała się dobrego opracowania, to wojna o sukcesję hiszpańską. Jego narrację zdominowały postaci księcia Marlborough oraz księcia Eugeniusza, przez co uwaga czytelnika jest skupiona głównie na błyskotliwości obydwu.

Niektórzy mogliby się spierać, że wojny Ludwika XIV zostały wystarczająco omówione w biografiach wielkiego władcy, a tych z pewnością jest wiele. Wartościowe studia Johna B. Wolfa, Françoisa Bluche’a i Andrew Lossky’ego wciąż są dostępne w dobrych księgarniach. Wymienieni autorzy traktują wojny jako epizody w życiu króla i problemy polityki zagranicznej, nie analizują ich jednak jako przedsięwzięć wojskowych. Trudno ich za to winić, gdyż mają oni wystarczająco dużo do opisania z czasów władcy, który rządził jako chłopiec i dojrzały mężczyzna przez ponad siedemdziesiąt lat. Trudno jest sobie wyobrazić by można coś dodać wartościowego odnośnie dyplomacji w trakcie tych wojen, wciąż jednak wiele kwestii czeka na rozwiązanie odnośnie przebiegu konfliktów na lądzie i morzu.

Mając to na uwadze, to opracowanie zostało pomyślane jako opis i analiza wojen Ludwika z punktu widzenia historii wojskowości, w głębokim przekonaniu, że stanowi to ważne zagadnienie samo w sobie. Można uważać wojnę za kontynuację polityki innymi środkami, ale kiedy już zostają one podjęte, stają się kluczowe dla kreowania i wdrażania polityki czy wręcz istnienia tych, którzy zostali wciągnięci w wir przemocy. Narracja z konieczności zostanie skupiona na poziomie operacyjnym i strategicznym, gdyż potrzeba zawarcia historii pięćdziesięciu lat wojen w zaledwie kilkuset stronach nie pozwala na rozwodzenie się nad detalami taktycznymi. Z tego powodu przedstawiono dość szeroko kampanie, podczas gdy tylko nieliczne bitwy i oblężenia zostały opisane w bardzo skróconej formie.

Przy opisywaniu przebiegu wojny szybkie przeskakiwanie od jednego do następnego kluczowego momentu jest kuszące dla autora chcącego przykuć uwagę czytelnika. Gdyby jednak użyć tego zabiegu dla opisu wojen Ludwika XIV, udramatyzowana proza wypaczyłaby rzeczywistość często powolnych i nierozstrzygniętych kampanii. Przy prezentowaniu tych konfliktów kluczowym jest opisywanie wydarzeń, które nie miały miejsca, bitew, które nie zostały stoczone oraz frontów, na których niewiele osiągnięto. Skupienie się na wielkich starciach dałoby wrażenie dynamiki i energii, co w większości wypadków po prostu nie miało miejsca.

Podstawową tezą tej pracy jest twierdzenie, że sztuka wojenna w XVII i XVIII wieku różniła się fundamentalnie od sposobu prowadzenia kampanii przez Napoleona. Forma konfliktów prowadzonych przez Ludwika XIV jest tutaj definiowana jako „wojna procesualna”. Można ją scharakteryzować w pięciu punktach: nierozstrzygający charakter bitew i oblężeń, wolne tempo operacji, napędzanie wojny przez wojnę, istotny aspekt wyniszczenia oraz znaczna rola negocjacji dyplomatycznych. Zdecydowałem się nie prezentować tej tezy w szczegółach aż do podsumowania, gdzie wyciągam końcowe wnioski opierając się na przykładach przedstawionych we wcześniejszych rozdziałach, jednakże kształtuje ona moje podejście w całym tomie.

Skupienie się tutaj na historii wojskowej daje możliwość analizy tego, w jaki sposób współczesne instytucje armijne oraz kultura militarna wpływały na kształtowanie reguł wojny. Obok rozumienia wojny jako procesu, stanowi to najbardziej oryginalny aspekt monografii. Widoczne jest to choćby w preferencji Ludwika do prowadzenia wojny oblężniczej, co należy rozumieć nie tylko przez pryzmat zamiłowania do szczegółów i racjonalnego porządku, ale też w odniesieniu do ówczesnych kwestii logistycznych i osobistego pragnienia króla by uczynić przebieg wojny przewidywalnym i oszczędzać ludzkie życie. W oczach współczesnych wojna jest często potępiana jako pozbawione sensu nieszczęście i nie jest to podejście oryginalne. Wojny Ludwika XIV miały sens. Oczywiście, gdy weźmie się pod uwagę tylko ich negatywne skutki, liczba ofiar jest miarą ich konsekwencji, zwłaszcza dla tych, którzy bezpośrednio ucierpieli. Niektóre okropieństwa wojny miały bardziej dalekosiężne skutki niż śmierć ich ofiar. Francuskie zbrodnie popełnione przy pustoszeniu Palatynatu w latach 1688-1689 wywołały animozje, które prześladowały Europę aż do obu wojen światowych w dwudziestym wieku.

Wojny Ludwika XIV były niezmiernie ważne nie tylko dla losu zabitychi poszkodowanych. Po pierwsze, konflikty zmieniły granice państw europejskich, a szczególnie Francji. Ludwik przyłączył do swojej dziedziny znaczne partie Flandrii, Artois i Hainault, a także Franche-Comté i Alzację. Okupacja Lotaryngii położyła podwaliny pod stałe zajęcie tej prowincji, które nastąpiło w XVIII wieku. Na skutek podbojów króla populacja Francji powiększyła się o setki tysięcy ludzi oraz miliony ich potomków.

Przypuszczalnie najbardziej istotnym skutkiem wojen dla Francji było nie tyle zwiększenie jej ludności, ale wzmocnienie władzy centralnej i powstanie narodu francuskiego. Wojny Ludwika XIV zmieniły rządy we Francji, na skutek wysiłków monarchii by zaspokoić rosnące apetyty Marsa. Spełnienie potrzeb wojennych wymogło wzrost autorytetu i powiększenie rozmiaru państwowej biurokracji. Zmniejszyła się rola lokalnych przywilejów i instytucji kosztem wzrostu aparatu centralnego, chociaż skala tego procesu nie była tak wielka jak kiedyś przypuszczano. Nie wszystkie reformy administracyjne i finansowe przeprowadzone za rządów Ludwika przetrwały; niektóre stały się ofiarą przedsięwziętych ad hoc prób zdobycia źródeł dochodów. Podsumowując, całościowa zmiana była dogłębna, nawet jeśli nie rewolucyjna. Pod względem formy i treści zbiurokratyzowana i scentralizowana monarchia Ludwika stała się wzorem do naśladowania w Europie. Wojna stanowiła uzasadnienie do wzrostu roli rządu i w ten sposób stała się istotnym elementem organizacji państwa.

Na bardziej podstawowym poziomie, jednakże trudnym do udokumentowania, wojny Ludwika XIV stanowiły istotny aspekt wzrostu narodowej świadomości we Francji. Niemające precedensu rozmiary armii Ludwika przyczyniły się do rozpropagowania idei obrony króla i kraju wśród dużej części ludności. Armia walcząca na granicach by powstrzymać wrogów pragnących najechać i złupić Francję została uznana za obrończynię kraju i jego mieszkańców. Co więcej, ludzie, którzy nigdy w swym życiu nie zobaczyliby większej części Francji, przemaszerowali ją wzdłuż i wszerz. Pozwala to przypuszczać, że dziesiątki tysięcy weteranów, którzy doczekali demobilizacji, przyniosły do domów ideę Francji i bycia Francuzem. Trzeba jednak podkreślić, że historycy dopatrujący się patriotycznych sentymentów w wydarzeniach 1709 roku widzą bieg wydarzeń anachronicznie. Służba wojskowa w czasach Ludwika XIV nie była wyrazem patriotyzmu, ale raczej położyła podwaliny pod nacjonalizm kolejnych pokoleń. Sposób, w jaki zainspirował on obronę kraju w 1792 najłatwiej jest zrozumieć odnosząc się do długoletnich wojen Króla Słońce. Jak ujął to Fernand Braudel „Wraz z monarchią, armia stała się najważniejszym narzędziem la formation unitaire Francji”2.

Ogromne konsekwencje wojen Ludwika XIV dla Francji oraz brak całościowego ujęcia tych konfliktów z perspektywy francuskiej, uzasadnia frankocentryczne podejście do tematu w tej pracy. Na obiekcje, czy nie byłoby lepiej zanalizować tę problematykę z międzynarodowej perspektywy, można odpowiedzieć, że ograniczona objętość książki i charakter serii uniemożliwiają ujęcie ze wszystkich stron. W tak zawężonej formule, nie dałoby się szczegółowo przedstawić polityki Londynu, Hagi i Wiednia i kierowanych z tych centrów działań wojennych przeciwko Francji, trwających pół wieku. Nawet jednak w tak niewielkiej publikacji jest za to wystarczająco dużo miejsca by naszkicować proces decyzyjny mający miejsce na dworze francuskim. Niezależnie jednak od racjonalności przedstawionych argumentów, nawet dysponując dwa razy większą ilością miejsca, wciąż zdecydowałbym się na podejście do problematyki zaprezentowane w tym tomie.

Tak naprawdę, ta książka stanowi część trylogii. Pierwszy jej tom, Giant of the Grand Siècle: The French Army, 1610-1715 (New York: Cambridge University Press, 1997), opisuje siedemnastowieczną armię francuską jako instytucję, łącznie z jej narzędziami i technikami prowadzenia wojny. Niniejszy tom, drugi w cyklu, szczegółowo przedstawia przebieg wojen prowadzonych przez tę armię za panowania Króla Słońce. Trzecia dopiero planowana, praca zanalizuje sposób, w jaki ta armia i wojny wpłynęły na ukształtowanie państwa i ustroju Francji. Podsumowując, owe dwa portrety Ludwika stanowią dla mnie największe wyzwanie. Po pierwsze wymagają wyjaśnienia, że Ludwik jako naczelny wódz jest równie ważny jak Ludwik monarcha absolutny, a po drugie udowodnienia, dlaczego jeden nie mógłby istnieć bez drugiego.

1  Ta książka, Charles Sévin, markiz de Quincy, Histoire militaire de Louis de Grand roi de France (7 t., Paris 1726), to wspaniała praca, oparta na dociekliwych badaniach, bardzo szczegółowa oraz w większej części zadziwiająco wyważona. Służyła mi jako podstawowe, najbardziej użyteczne źródło przy pisaniu tego opracowania.

2  Fernand Braudel, L’identité de la France, l’Éspace et histoire (Paris, 1986), s. 338.

ROZDZIAŁ IPROLOG: MIĘDZYNARODOWE I WEWNĘTRZNE KONFLIKTY W LATACH 1495-1661

Wojna zdominowała czasy Króla Słońce i przez całe swoje życie wielki król poznał wojnę jak złego brata. Kiedy jako czteroletni chłopiec Ludwik objął władzę w 1643 roku, Francja od ośmiu lat brała udział w wojnie, która ostatecznie trwała do 1659 roku. Zarówno fizycznie, jak i duchowo, Ludwik został poczęty na wojnie. Nawet jeśli był to najdłuższy konflikt za jego panowania, historycy nie zaliczają go do „wojen Ludwika XIV”, gdyż został on rozpoczęty przez jego ojca, Ludwika XIII i był prowadzony przez dwóch wielkich pierwszych ministrów, kardynałów Richelieu i Mazarina. Ludwik dopiero zdobywał szlify podczas trwania tego konfliktu i nie usamodzielnił się aż do momentu śmierci Mazarina. Jako dojrzały władca, Ludwik był zaangażowany w pięć wojen, dwie pomniejsze – wojnę dewolucyjną (1667-1668) oraz wojnę Reunionów (1683-1684) oraz trzy wielkie – wojnę holenderską (1672-1678), wojnę dziewięcioletnią (1688-1697) oraz wojnę o sukcesję hiszpańską (1701-1714), ale używał sił zbrojnych także poza tymi konfliktami.

Nasza opowieść rozpoczyna się w momencie, kiedy Ludwik osobiście przejął kontrolę nad państwem francuskim, ale żeby zrozumieć wyzwania, które na niego czekały i sposoby, triumfalne i tragiczne, z którymi je przyjął, musimy się zwrócić ku historii Europy i Francji na długo zanim Ludwik objął rządy. Przeszłość zaiste stanowiła prolog dla wielkiego monarchy.

WYDARZENIA I KONFLIKTY, 1495-1661

Po minionych stu sześćdziesięciu latach Ludwik odziedziczył zewnętrzne i wewnętrzne realia polityczne, które stanowiły kontekst użycia przez niego sił zbrojnych i jego wojen. Wielki spór o władzę, niepokoje religijne, lokalne bunty i niezależność arystokracji stanowiły zagrożenie dla monarchii na długo przed panowaniem Ludwika XIV i musiał się z nimi zmierzyć, uczynił to w sposób odmienny od poprzedników.

Długa seria wojen, które poróżniły Francuzów z Habsburgami, tradycyjny konflikt, który trwał także w trakcie panowania Ludwika XIV, sięga początkami francuskiego najazdu na Italię w 1495 roku. Po rozmieszczeniu tam sił francuskich, Hiszpanie sprzeciwili się zajęciu Półwyspu Apenińskiego przez Walezjuszy. Hiszpania stanowiła największe zewnętrzne zagrożenie dla Francji przez cały omawiany okres. Dominowała w wieku szesnastym i wciąż stanowiła niezrównaną potęgę w siedemnastym. Dla kontrastu Niemcy, luźno powiązane jako Święte Cesarstwo Rzymskie, ale podzielone religijnie i politycznie, dostarczały Francuzom zarówno sprzymierzeńców, jak i wrogów. Święty Cesarz Rzymski z rodu Habsburgów pełnił mniej lub bardziej iluzoryczną władzę, ale w połowie siedemnastego wieku cesarstwo było zbyt osłabione na skutek wojny trzydziestoletniej by zagrozić Francji. Ta sytuacja uległa zmianie w końcu stulecia, gdy austriaccy Habsburgowie umocnili się znacząco i wyparli osomańskich Turków z części Bałkanów. Mimo iż Anglicy walczyli przeciw Francuzom w początkach szesnastego wieku, to rosnąca potęga Hiszpanii zjednoczyła dawnych przeciwników przeciw wspólnemu wrogowi. Holenderskie Niderlandy, albo raczej Zjednoczone Prowincje stanowiły znaczącą potęgę morską w końcu szesnastego i w siedemnastym wieku, walcząc wpierw przeciw Hiszpanom, a następnie Anglikom, pozostając sprzymierzone z Francuzami aż do lat sześćdziesiątych siedemnastego wieku, gdyż ci ostatni wspierali ich ustawicznie w walce z Hiszpanią.

Hiszpania stworzyła i utrzymywała niezmierzone imperium potęgą swoich na pozór niezwyciężonych wojsk i ogromnej floty, i strumień bogactw z Nowego Świata płynął do skarbca. Nawet jeśli Filip II (1556-1598) zaznał goryczy porażki – jego armady zostały pokonane i nie udało mu się poskromić zbuntowanych Holendrów – to wciąż był największym władcą na świecie o niezrównanej potędze i bogactwie. Jego następcy także stanowili zagrożenie dla Francji Burbonów aż do podpisania traktatu pirenejskiego, który przypieczętował zwycięstwo Francuzów nad odwiecznymi rywalami.

Konfrontacja francusko-hiszpańska rozpoczęła się w Italii, na którą starali się rozciągnąć swoją władzę francuscy królowie z dynastii Walezjuszy w długiej serii wojen w latach 1495-1559. Przez większą część tego konfliktu władza nad Hiszpanią oraz Świętym Cesarstwem Rzymskim w Niemczech pozostawała w ręku jednego człowieka – Karola I hiszpańskiego, który występował jednocześnie jako cesarz Karol V. Rządził on ogromnym obszarem, bez precedensu od czasów starożytnego cesarstwa rzymskiego. Było to zbyt wielkie władztwo dla jednego człowieka, dlatego w 1556 abdykował i podzielił swoją domenę, dając Hiszpanię i jej zależności swemu synowi Filipowi II, a tytuł cesarski swojemu bratu, Ferdynandowi I. Hiszpańska i niemiecka linia Habsburgów nigdy więcej się nie połączyły, ale ich polityka często była zgodna, stąd Francuzi postrzegali ich jak jednego wroga i często walczyli z nimi jednocześnie.

Z dwóch gałęzi Habsburgów, hiszpańska była niewątpliwie bardziej potężna i jej posiadłości dosłownie otaczały Francję na jej granicach lądowych. Pireneje oddzielały Francję od Hiszpanii na południu, a hiszpańskie terytoria i wpływy w północnej Italii również tę granicę czyniły wrogą. Na północnym-wschodzie także rządzili Hiszpanie, od Flandrii na granicy francuskiej na północ do Niderlandów, które staną się holenderskimi. Niderlandy z hiszpańskimi bazami zaopatrzenia w Italii łączyła tzw. „Hiszpańska Droga”, łańcuch terytoriów obejmujący wolną Burgundię, Franche-Comté należące do Hiszpanii, kilka niemieckich państewek pozostających w orbicie hiszpańskich wpływów oraz usłużne prowincje, w tym kilka kanonów szwajcarskich. Hiszpańska Droga stała się kluczowa, gdy rozpoczęły się kłopoty na północy.

Największym wyzwaniem dla potęgi hiszpańskiej w szesnastym wieku nie była Francja czy Anglia, ale niezadowolenie w Niderlandach. Rewolta rozpoczęła się zarówno w południowej, jak i północnej ich części, ale z szeregu powodów rozwinęła się w tej ostatniej, na obszarze, który z czasem stał się Zjednoczonymi Prowincjami. Walki trwające od 1568 do 1648 roku przeszły do historii pod kilkoma nazwami: rewolta niderlandzka, wojna osiemdziesięcioletnia czy też rewolta holenderska. Czując się zagrożonymi przez Hiszpanię, Francuzi działali w zgodzie z Holendrami, a Hiszpania, chcąc sparaliżować Francję, angażowała się w jej wewnętrzne spory.

Był to czas kłopotów we Francji, rozdartej domowymi wojnami religijnymi w latach 1562-1598. Rzeczywiście były to wojny prowadzone między partiami katolicką a protestancką, ale miały też dodatkowe wymiary. Monarchia i jej siły odgrywały trudną rolę stabilizującą, starając trzymać się pośrodku, z daleka od obydwu ekstremalnych postaw. Był to czas prywatnych armii, zaciąganych i utrzymywanych przez arystokratów, les grands, którzy starali się zachowywać swoją władzę w opozycji do króla. Dlatego też wojny religijne toczone były nie tylko między odłamami religijnymi, ale dla zapewnienia niezależności arystokratów. Hiszpanie nie omieszkiwali wykorzystywać tej sytuacji. Przez długi czas ich wtrącanie się było ograniczone do wspierania radykalnych katolików przeciw protestantom i od czasu do czasu monarchii. Bardziej niż czegokolwiek Filip II pragnął neutralizacji Francji i dzięki temu wolnej ręki w innych konfliktach. Jednakże, kiedy stojący na czele frakcji protestanckiej Henryk Burbon z Nawarry objął władzę nad Francją po śmierci Henryka III (1574-1589), katolicy odmówili uznania go i Hiszpanie wysłali wojska przeciw niemu.

Henryk IV (1589-1610) zdobył ostatecznie poparcie katolickiej większości przechodząc na katolicyzm w 1593 roku i zapewnił mniejszości protestanckiej tolerancję, bezpieczeństwo i udział we władzy na mocy edyktu nantejskiego w 1598 roku. W tym samym roku podpisał z Hiszpanią pokój w Vervins, co zakończyło trwającą ponad dekadę wojnę Hiszpanii i Ligi Katolickiej przeciw Henrykowi. W ten sposób zapewnił pokój Francji po blisko czterdziestu latach okropności wojny domowej. Henryk IV uczynił wiele by zaleczyć francuskie rany, nawet jeśli nie udało mu się wyleczyć ich kompletnie. Jego zwycięstwo stanowiło dodatkowy problem dla Hiszpanii, wciąż stanowiła ona jednak liczącą się siłę.

Dziewięcioletni syn Henryka został koronowany jako Ludwik XIII (1610-1643), ale w czasie gdy był jeszcze chłopcem, realna władza spoczywała w rękach żony Henryka, Marii Medycejskiej. Swarliwi arystokraci stanowili kłopot przez większość panowania Ludwika. Wzmocnili się za czasów regencji Marii, podważając jej władzę w serii małych rokoszy i w groźbach rebelii, które uciszała za pomocą przekupstwa. W 1617 roku młody Ludwik sam objął władzę, ale nie zakończyło to sporów. Zbrojne powstania, nazywane wojnami książęcymi, trwały przez szereg lat, później wybuchając sporadycznie do lat trzydziestych. Gaston Orleański, brat Ludwika XIII stanął na czele kilku tych buntowniczych przedsięwzięć, a w 1632 roku poprowadził nawet armię najemników, która dokonała najazdu na Francję.

Ludwik w 1624 roku mianował swoim pierwszym ministrem Armanda de Plessis, kardynała Richelieu, który pełnił tę funkcję aż do śmierci w 1643 roku. Mając stałe wsparcie króla, Richelieu prowadził twardą politykę. Przede wszystkim zamierzał rozerwać habsburski pierścień wokół Francji, ale wpierw musiał uporać się z ponownym wybuchem domowej wojny religijnej w 1625 roku. Szczytem tej walki było oblężenie La Rochelle w latach 1627-1628. Nowy pokój z protestantami zawarty w 1629 roku utrzymywał ich wolność wyznania, ale pozbawiał ich przywilejów politycznych i wojskowych nadane im przez edykt nantejski. Były to przywileje, które de facto czyniły ze społeczności protestantów państwo w państwie francuskim. W swoich wysiłkach mających na celu zdławienie opozycji do korony, Richelieu starał się poskromić les grands, ale jego sukcesy na tym polu były ograniczone, a spiski arystokratów i rebelie wciąż wstrząsały królestwem.

W międzyczasie wojna trzydziestoletnia (1618-1648) zdominowała arenę międzynarodową, pogrążając kraje niemieckie w odmęcie konfliktu Ligi Katolickiej i cesarza z protestanckimi rywalami. W 1621 roku ponownie wybuchły walki Hiszpanów z Holendrami w Niderlandach, które szybko stały się częścią wojny trzydziestoletniej. Richelieu chciał pomóc Holendrom i niemieckim protestantom, ale nie był przekonany, że Francja powinna się zaangażować bezpośrednio w walkę. Po kilku próbach zablokowania Drogi Hiszpańskiej, Francuzi zdecydowali się znaleźć i poprzeć prokurenta. Gustaw Adolf król szwedzki był gotów zaangażować się po stronie protestantów w Niemczech, ale brakowało mu na to środków. W 1630 roku Francuzi wsparli go subsydiami, po czym wylądował w północnych Niemczech. Jego zwycięstwa nad wojskami cesarskimi pomogły powstrzymać katolicko-habsburskiego kolosa, ale Gustaw został śmiertelnie ranny pod Lützen. Jego dowódcy przez pewien czas kontynuowali kampanię z sukcesami aż ponieśli straszliwą klęskę pod Nördlingen w 1634 roku.

Richelieu podjął na skutek tego decyzję o bezpośrednim zaangażowaniu Francji, co nastąpiło w 1635 roku. Ani on, ani król nie zdawali sobie sprawy, że wysłali armię na wojnę, która będzie trwała przez dwadzieścia pięć lat. Jej losy toczyły się ze zmiennym powodzeniem. Francuzi odnieśli szereg zwycięstw w 1635 roku, ale w rok później siły hiszpańskie dokonały inwazji na Francję. W 1643 roku młody książę d’Enghien odniósł druzgoczące zwycięstwo pod Rocroi, gdzie Francuzi dosłownie zmietli z powierzchni ziemi wojska hiszpańskie. Bitwa nie oznaczała kresu potęgi hiszpańskiej, z pewnością jednak zadała kłam tradycji niepokonanej hiszpańskiej piechoty i udowodniła sprawność wojenną Francuzów. Niewiele później d’Enghien przejął tytuł po ojcu jako Ludwik II, książę Condé (1621-1686) i przeszedł do historii jako Wielki Kondeusz.

Do czasu bitwy pod Rocroi wiele się zmieniło. Richelieu zmarł w 1642 roku, a w roli pierwszego ministra jego następcą został dawny protegowany, pochodzący z Włoch kardynał Giulio Mazarini, lepiej znany jako Jules Mazarin. Pełnił swoją funkcję aż do śmierci w 1661 roku. Trzy dni przed Rocroi zszedł również chory król, a jego młodociany syn, urodzony w 1638 roku został ukoronowany jako Ludwik XIV. Tak jak w przypadku jego ojca około trzydzieści lat wcześniej, władzę przejęła królewska matka, regentka Anna Austriaczka. Związała się politycznie i osobiście z Mazarinem, który służył chłopcu za opiekuna, nauczyciela i przybranego ojca. Ludwik nauczył się sztuki dyplomacji od Mazarina, który umiejętnie kierował polityką francuską, mimo iż musiał znosić stałe podważanie swego autorytetu.

Potrzeba znalezienia pieniędzy na walkę w wojnie trzydziestoletniej wymusiła na monarchii francuskiej drastyczne podwyższenie podatków. Claude de Boullion, surintendant des finances, miał zamiar zebrać 22 600 000 liwrów z bezpośrednich podatków za 1634 rok, ale w 1635 ta suma wzrosła do 36 200 000, a w 1643, podatki bezpośrednie wzrosły do 72 600 000 liwrów1. Taki wzrost podatków wywołał serię buntów podatkowych, zarówno w miastach, jak i regionach. Najważniejszym z nich była rewolta Nu-Pied w Normandii w 1639 roku, ale była to tylko jedna z wielu insurekcji, na skutek których monarchia musiała prowadzić wojnę jednocześnie przeciw francuskim rebeliantom i wrogom zewnętrznym.

Wojna trzydziestoletnia zakończyła się w 1648 roku traktatem westfalskim, który dał pokój państwom niemieckim, holenderskim Niderlandom niezależność od Hiszpanii, Konfederacji Szwajcarskiej niezawisłość od cesarstwa niemieckiego, ale działania wojenne między Francją i Hiszpanią trwały jeszcze przez jedenaście lat. Sytuacja zmieniła się na gorsze we Francji, bo mimo iż nie trzeba już było utrzymywać armii w Niemczech, wybuchła wojna domowa, znana jako Fronda, która trwała od 1648 do 1653 roku. W pewien sposób Fronda była największą z rebelii podatkowych w siedemnastym wieku, gdyż niezadowoleni uznali opłaty nałożone na urzędników za jedną z podstawowych krzywd, stawka jednak była większa. Wystąpiono również przeciw narastającej władzy monarchii i jej terenowych przedstawicieli, intendants, tak więc Fronda była również wystąpieniem przeciw roli monarchii, powiększającej się kosztem tradycyjnych instytucji. Dodatkowo Fronda stworzyła możliwości oporu dla les grands, szczególnie dla największych z nich, duces et pairs i innych, którzy cieszyli się najwyższą pozycją na dworze. Walki między rojalistami a rebeliantami spustoszyły dużą część Francji, szczególnie mocno okolice Paryża.

Hiszpanie dostarczali pomoc i wsparcie militarne frondyjskim rebeliantom. Henri de la Tour d’Auvergne, wicehrabia Turenne (1611-1675), prawdopodobnie największy z marszałków Ludwika początkowo dołączył do Frondystów, z czasem jednak przeszedł na stronę króla. Wielki Kondeusz, kolejny wielki wódz epoki przeszedł odwrotną drogę, broniąc wpierw monarchii, a później dowodząc armią rebeliantów. Kiedy młody Ludwik, z pomocą i za przewodem Mazarina ostatecznie przywrócił autorytet swojej władzy w 1653 roku, Kondeusz zaoferował swój miecz Hiszpanom przeciw królowi. Ostatecznie, w 1658 roku, w bitwie pod Dunes, marszałek Tureniusz na czele armii królewskiej pokonał Kondeusza, dowodzącego tego dnia siłami hiszpańskimi. Pokój pirenejski podpisany następnego roku ostatecznie doprowadził do końca straszliwej wojny między Francją a Hiszpanią.

Pokój pirenejski ustalił także nowe realia polityczne kontynentalnej Europy – Hiszpania pełniła odtąd rolę drugorzędną, a Francja wyrosła na główną potęgę lądową chrześcijańskiej Europy. Mazarin umiejętnie zredagował tekst traktatu by potwierdzić wielkość Francji i stworzyć na przyszłość dla Burbonów podstawy do żądań względem ziem hiszpańskich. Król hiszpański, Filip IV oddał swoją córkę Marię Teresę za żonę młodemu Ludwikowi XIV. Mimo iż wyrzekła się jakichkolwiek pretensji do tronu hiszpańskiego w zamian za znaczny posag, Francuzi ostatecznie uznali jej zrzeczenie się za nieważne, gdyż suma ta nie została zapłacona.

Francja stała się niekwestionowaną potęgą. Dwa lata po swoim triumfie zmarł Mazarin i Ludwik, liczący dwadzieścia dwa lata, uznał się za w pełni kompetentnego by kierować państwem bez pierwszego ministra. Rzeczywistość pokazała, że miał rację i nigdy więcej nie obdarzył on żadnego ministra tak wielką władzą. Objęcie pełni władzy przez Ludwika zaraz po śmierci Mazarina oznaczało początek okresu określanego jako rządy osobiste. Rozpoczęła się epoka Ludwika XIV i jego wojen.

STRATEGICZNE DZIEDZICTWO MAZARINA

Dwadzieścia pięć lat wojen, zintensyfikowanych przez wewnętrzne konflikty, wyczerpało Francję, tak że musiało minąć niemal dziesięć lat, zanim Francuzi ponownie wyruszyli do walki. Mimo to, zwycięstwo nad Hiszpanią i upadek niegdyś wielkiej potęgi otworzyło drogę dla Ludwika XIV do zapewnienia burbońskiej Francji roli hegemona w Europie.

Wychodząc z założenia, że Francja potrzebuje przyjaciół, przenikliwy Mazarin stworzył sieć sojuszy z protestanckimi księstwami niemieckimi i innymi państwami, takimi jak Bawaria, która obawiała się austriackich Habsburgów. Na skutek tego władca Francji, Król Arcychrześcijański zawiązał ligę z heretykami, ale zewnętrzna polityka francuska była prowadzona z perspektywy państwa, a nie wyznania. Z racji, że niewielkie państwa niemieckie obawiały się przede wszystkim wzrostu potęgi cesarza, który mógłby chcieć zdominować Niemcy, Francja mogła występować jako obrońca ich wolności. Podczas negocjacji kończących wojnę trzydziestoletnią, Mazarin starannie dbał o interesy słabszych sojuszników, nawet jeśli oznaczało to wydłużenie konfliktu2. Gdy wciąż trwały walki między Francją a Hiszpanią, Mazarin zawiązał sojusz między neutralnymi państwami niemieckimi, który stał się Ligą Reńską w 1658 roku, przerywając w ten sposób pierścień habsburskiego okrążenia. Francja uważała Ligę za środek uniemożliwiający cesarzowi Leopoldowi wspomożenie Hiszpanów w Niderlandach, a państwa niemieckie uznały to za sposób na zapobieżenie przemarszowi wojsk cesarskich przez ich ziemie. Służyło to interesom wszystkich zaangażowanych, stanowiąc też dodatkową osłonę granic francuskich. Mazarin wykazał się ogromnym sprytem redagując pokój w 1659 roku, tak że historyk Andrew Lossky skomentował to następująco: „Można powiedzieć, że Francja nigdy nie cieszyła się takim bezpieczeństwem na granicach jak w ostatnich latach życia Mazarina – bezpieczeństwem którego nie doświadczyła przez trzysta pięćdziesiąt poprzedzających lat”3.

Mazarin był ustępliwy, co pozwoliło mu ostatecznie odnieść sukces w dyplomacji i zarządzaniu państwem, gdyż występował z pozycji słabszego. Jego pozycja w roli pierwszego ministra nie była pewna aż do pokonania Frondy. Jako Włoch z pochodzenia był stale postrzegany jako cudzoziemiec i choć nacjonalizm nie miał większego znaczenia w tej epoce, to wciąż traktowano obcych z nieufnością. Mazarin był stałym obiektem ataków w obelżywych pamfletach, których autorzy odpalali salwę za salwą w stronę kardynała.

Kilkakrotnie zmuszony został do opuszczenia dwór, choć Anna, królowa matka, wciąż słuchała jego rad. W tej trudnej sytuacji zmuszony był działać finezyjnie, jak nigdy Richelieu przed nim i niestety nigdy Ludwik XIV po nim. Mazarin objął urząd gdy Hiszpania była wciąż silna i Francja nie mogła dyktować warunków. Postrzegał Europę jako system z dużą ilością graczy i uważał, że interesy Francji najlepiej można realizować w zgodzie z innymi.

Ludwik uczył się sztuki dyplomacji od Mazarina, ale ostatecznie przyjął odmienną postawę. Jego plany by zdobyć część dziedzictwa hiszpańskiego w trakcie wojny dewolucyjnej doprowadziły do rozpadu Ligi Reńskiej, której członkowie odmówili odnowienia sojuszu w 1666 i 1667roku. Początkowo Ludwik odnosił sukcesy izolując swoich wrogów, wpierw w 1667, a następnie w 1672 roku, ale już w połowie lat siedemdziesiątych Francja miała po swojej stronie nielicznych sprzymierzeńców, a przeciw potężne sojusze. Dziedzictwo Mazarina zostało zapomniane, albo raczej należałoby powiedzieć że Ludwik w końcu uznał Francję za wystarczająco potężną by walczyć samotnie i nie był w stanie dostosować się do interesów i punktu widzenia innych.

DYKTAT GEOGRAFII

Francja po pokoju pirenejskim miała cztery różne granice lądowe i to one stanowiły podstawowe zmartwienie Ludwika. Podobnie jak jego poprzednicy, w dużo mniejszym stopniu przejmował się kwestią długiej linii brzegowej. To geografia uczyniła Francję kontynentalną potęgą, której przetrwanie zależało od obrony granic. Nawet jeśli Francja miała setki kilometrów wybrzeży od strony Atlantyku i Morza Śródziemnego, to siły morskie były zawsze mniej istotne od lądowych. Zważywszy na to, prawdziwie imponujące jest to, że Colbert, minister finansów Ludwika, zdołał zbudować potężną flotę w latach osiemdziesiątych, została ona jednak zaniedbana na skutek koncentracji środków na potrzeby armii po pierwszych latach wojny dziewięcioletniej. Francja miała wiele do stracenia i zdobycia na lądzie, podczas gdy obecność na morzach była co najwyżej luksusem.

Największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Burbonów były hiszpańskie Niderlandy na północnym-wschodzie. Były nie tylko zajmowane przez rywalizujące mocarstwo, ale też jej rzeki płynęły na południe niczym palce ręki wyciągniętej w kierunku Francji, bezpośrednio zagrażając Paryżowi. Rozległa sieć twierdz strzegła tej granicy, gdyż brak było naturalnych barier, które mogłyby zatrzymać wroga maszerującego na południe by uderzyć na francuską stolicę. Przed 1659 rokiem hiszpańskie armie były wysyłane w głąb Francji tą właśnie drogą. Zarówno z powodu strategicznej ważności tej granicy i chęci pozyskania terytoriów na tym obszarze, Ludwik skupiał przede wszystkim swoją uwagę tutaj i zanim postępujący wiek uniemożliwił mu bezpośrednie zaangażowanie w działania zbrojne, dowodził osobiście głównie w Niderlandach.

Po roku 1659 druga z głównych granic, przebiegająca dolinami Mozeli i Renu nie stanowiła takiego zagrożenia dla Paryża jak północna, ale wciąż niepokoiła Ludwika. Pokój westfalski zapewnił Francji rozległe ziemie w Alzacji, wzdłuż Renu. Alzacja była obiektem licznych najazdów podczas wojny holenderskiej i Ludwik był zaabsorbowany kwestią zabezpieczenia nowej prowincji. Szczególnie dążył do tego by uczynić Ren stabilną naturalną granicą i wykorzystał rzekę jako linię obrony, raczej niż szeroką strefę fortyfikacji, jaka strzegła Niderlandów.

Granice trzecia i czwarta, pirenejska i alpejska, miały szereg cech wspólnych. Obie były strzeżone przez tereny górskie. Obie tworzyły też fronty śródziemnomorskie, gdyż walka w Pirenejach obejmowała też wschodni fragment tego masywu między Roussillon i Katalonią. Obie znajdowały się daleko od serca Francji, przez co uznawane były za fronty drugorzędne. Obie były także zasadniczo stabilne, jako że niewiele można było na nich stracić czy zyskać. Jedynym wyjątkiem od tej zasady była sprzymierzona inwazja na Prowansję w 1707 roku, ale zagroziła ona tylko Tulonowi i została odparta przez Francuzów.

DZIEDZICTWO WEWNĘTRZNYCH SPORÓW

Międzynarodowa dyplomacja Mazarina nie była jedynym strategicznym dziedzictwem przekazanym Ludwikowi. Przed 1659 rokiem różne formy wewnętrznych swarów drążyły Francję i wymagały odpowiedzi zbrojnej, stąd wojny Ludwika XIV obejmują zarówno konflikty wewnątrz państwa, jak i starcia międzypaństwowe, przeciwko wrogom zewnętrznym.

Jak wykazano powyżej, spory religijne trwały przynajmniej od stu lat zanim Ludwik zaczął pełnić samodzielne rządy w 1661 roku. Porozumienie z francuskimi protestantami, zwanymi hugenotami, osiągnięte w 1629 roku wydawało się trwałym, łącząc polityczną jedność pod berłem Burbonów z autonomią religijną protestantów. Zachowanie różnorodności religijnej nie zgadzało się z poczuciem racjonalnego porządku Ludwika i jego przekonaniem, że hugenoci byli słabi w swojej wierze i nieliczni. Stąd w latach osiemdziesiątych starał się zaprowadzić jedność wyznaniową we Francji za pomocą środków administracyjnych i wojskowego przymusu. Jak zobaczymy, skutkiem tego było prawdziwe ludobójstwo społeczności protestanckiej w Alpach przeprowadzone rękami żołnierzy, akt który stanowi największą plamę na reputacji króla. Podczas wojny o sukcesję hiszpańską miało miejsce ostatnie wielkie zbrojne powstanie protestantów przeciw Ludwikowi w Sewennach. Zostało stłumione przez najlepszego ówczesnego dowódcę Ludwika, marszałka Claude’a Villarsa, z zastosowaniem mieszaniny przemocy i kompromisu. Historia religijnej niezgody trwała więc też w czasach Ludwika, choć pozbawiona była wcześniejszej intensywności.

Ludwik miał nadzieję na uniknięcie buntów podatkowych, które były plagą Francji podczas długiej wojny z Hiszpanią w latach 1635-1659. Rzeczywiście miał mniejsze problemy z tego powodu niż Richelieu i Mazarin, ale po części dzięki temu, że opierał się raczej na wysokim krótkoterminowym kredycie niż wysokim poziomie podatków. Mimo to, pierwszy wielki konflikt Ludwika, wojna holenderska wywołała lokalną rebelię podatkową, nie udało mu się więc zupełnie uniknąć takich sytuacji. Inna forma zbrojnych niepokojów, która tak dręczyła jego ojca i stanowiła wyzwanie dla rządów Mazarina, bunty les grands, wciąż stanowiła świeże polityczne wspomnienie gdy Ludwik samodzielnie obejmował władzę w 1661 roku. Przeciw tego rodzaju konfliktom przedsięwziął na tyle skuteczne środki, że mimo iż stanowiły istotny element w przeszłości, za jego panowania nie miały wcale miejsca.

Dzieje francuskich konfliktów międzynarodowych i wewnętrznych stanowią istotne tło dla zrozumienia wojen Ludwika XIV, wyjaśniając po pierwsze wiele problemów, które odziedziczył, a po drugie pokazując to, co było nowe za jego rządów. Z jednej strony konflikty religijne o długiej tradycji ponownie stanowiły problem dla monarchii. Z drugiej Ludwik był w stanie utrzymać swoją bezprecedensową dominację na kontynencie głównie dzięki temu, że Mazarin zdołał pokonać Hiszpanię, zanim król w pełni objął władzę. Ludwik nie pisał na czystej tablicy, ale też nie był spętany żelaznymi regułami przeznaczenia. Jego działania pokazują jednocześnie ciągłość i zerwanie z przeszłością, co czyni historię wojen Ludwika XIV tym bardziej interesującą i tym bardziej ważną.

Poza ograniczeniami i możliwościami które dyktowała przeszłość, Ludwik funkcjonował w szeregu innych zależności. Jego rządy miały charakter „absolutny” i zdominowane były przez system arystokratycznych wartości. Dodatkowo, stał na czele mocno udoskonalonej armii, co kształtowało operacyjny i strategiczny charakter jego wojen. Z tego powodu, zanim przejdziemy do przedstawienia przebiegu wojen Ludwika, kolejne dwa rozdziały zostaną poświęcone omówieniu dziejów jego panowania oraz charakterystyce jego sił.

1  Richard Bonney, The King’s Debts: Finance and Politics in France, 1589-61 (Oxford, 1981), ss. 177, 198 i n.

2  Charles Derek Croxton, ‘Peacemaking in Early Modern Europe: Cardinal Mazarin and the Congress of Westphalia, 1643-1648’, rozprawa doktorska, Uniwersytet Illinois w Urbana-Champaign, 1995.

3  Andrew Lossky, Louis XIV and the French Monarchy (New Brunswick, NJ, 1994), s.60.

ROZDZIAŁ IILUDWIK, GLOIRE I STRATEGIA

Określanie konfliktów zbrojnych mających miejsce w Europie Zachodniej w latach 1667-1714 jako wojen Ludwika XIV stanowi coś więcej niż wygodny skrót myślowy, odnoszący się do serii starć tylko dlatego, że nastąpiły za rządów jednego władcy. Wprost przeciwnie, postać Ludwika na tyle wpłynęła na przyczyny i przebieg tych walk, że nie były to po prostu wojny prowadzone gdy zajmował francuski tron, to były w istotny sposób jego wojny. Dlatego też określenie ich jako wojen Ludwika XIV wiele mówi już o nich samych.

By zrozumieć te starcia, trzeba więc zacząć od zrozumienia króla. Ten dumny władca, który uczynił słońce swoim symbolem, stał na środku swego wszechświata, wybierając doradców i podejmując decyzję tak jak uważał za słuszne. Podczas jego niezwykle długiego panowania, strategiczne wyzwania przed którymi stawał zmieniały się i reagował na nie na różne sposoby, czasem po długim zastanowieniu, czasem wybuchając w nieprzemyślanych porywach. Wzrastał w Europie zdominowanej przez potęgę Hiszpanii. Jako młodzieniec, wspaniały Król Słońce stanął na czele Francji, która w międzyczasie stała się głównym mocarstwem na kontynencie. W zaawansowanym wieku zmagał się z koalicjami, co przerosło nawet środki potężnej Francji, tak że umierał skarcony. Dzieje wojen Ludwika XIV to historia nadludzkiego monarchy a jego pogoń za sławą, za gloire, obejmuje ponad pół wieku.

ABSOULUTYZM LUDWIKA XIV

Francja Ludwika XIV znajdowała się gdzieś pomiędzy średniowieczem a nowożytnością. Uczeni wciąż debatują w którym miejscu na tej osi funkcjonowała. W czasach minionych historycy zbyt chętnie widzieli Ludwika jako prowadzącego Francję z chaosu do porządku, odciskającego racjonalny, statyczny i zasadniczo nowoczesny stempel na społeczeństwie i sposobie w jaki było rządzone. Charakteryzowali Ludwika jako monarchę absolutnego. Nowsze badania starają się przede wszystkim pokazać ciągłość w funkcjonowaniu społeczeństwa francuskiego, wykazując, że Francja w czasach Ludwika pozostawała wciąż zasadniczo feudalna, a więc średniowieczna1. Podkreślają iż Ludwik budował swój autorytet nie na sprzeciwie wobec tradycyjnych elit i instytucji, ale że wspierał się na nich. Dla współczesnych historyków Ludwik nie był więc zasadniczo władcą nowoczesnym, a na pewno nie absolutnym. W tym opracowaniu przyjęto postawę pośrednią, akceptując współczesne tezy odnośnie elit, instytucji prowincjonalnych i finansów centralnych. Jednocześnie jednak podkreśla się, że Ludwik wzmocnił i zracjonalizował królewski autorytet w zarządzaniu państwem i kwestiach wojskowości, nie tolerując wtrącania się w kwestie polityki zagranicznej i wojny. Zmiany których był autorem były na tyle daleko idące, że zasłużyły na wyróżnienie, a „absolutyzm”, rozumiany w zawężony sposób wydaje się być właściwym terminem2.

W istocie rzeczy, to Ludwik zdefiniował absolutyzm. Władca absolutny w stylu Ludwika nie był dyktatorem, widzieć w nim kogoś takiego byłoby anachronizmem. Jego władza miała swoje granice wyznaczone przez tradycję i konieczność i pełnił ją szanując przywileje i władzę istniejących elit. Jednakże w kwestiach nad którymi zgłaszał swoje prerogatywy, czyli przede wszystkim prowadzenia polityki zagranicznej i wojny oraz organizacji wojska, istotnych dla tego tomu, nie dopuszczał do zaangażowania ludzi ze sfer tradycyjnie trzymających władzę. W tych sferach ustalał reguły i prowadził politykę w codziennym rytmie w ramach wyznaczonych przez społeczne, polityczne i finansowe konieczności. Przez całe życie osiągał swoje cele przez przytłaczanie z jednej i zjednywanie sobie z drugiej strony rywali do pełnienia władzy. Średniowieczne zgromadzenie przedstawicielskie, Stany Generalne po raz ostatni zebrały się w 1614 roku, a kolejny raz nie nastąpił aż do 1789 roku. Wielkie suwerenne sądy francuskie, znane jako parlements, próbowały odzyskać swoje prerogatywy w czasie Frondy, ale poniosły porażkę i w czasach Ludwika XIV pozostawały względnie ugodowe. Ludwik wymógł także większe posłuszeństwo od członków swojej administracji, zarówno w centrum, jak i na prowincji.

Ludwik zaprojektował swój system rządów by zapewnić swoją dominację. Wprawdzie mechanizmy rządzenia stawały się coraz bardziej biurokratyczne, ale monarcha zachowywał pełnię władzy. Mimo iż Ludwik XIV starał się panować w sposób racjonalny, nie zorganizował biurokracji by rządziła zamiast niego, ale by stanowiła podstawę jego rządów. To, że z czasem francuska biurokracja zmieniła się w perpetuum mobile, jak to wszystkie biurokracje mają w zwyczaju jest tutaj pozbawione znaczenia.

Do pewnego stopnia Ludwik ograniczył możliwości niezależnych działań u przedstawicieli swojej władzy, szczególnie w przypadku dowódców wojskowych. Więcej władzy skoncentrowało się na dworze, bezpośrednio nadzorowanym przez króla. Tym ważniejszego uczyniło to samego władcy oraz jego ministrów i sekretarzy, gdyż na szczycie drabiny władzy pozostawało niewielu ludzi.

PODEJMOWANIE DECYZJI I KREOWANIE STRATEGII ZA LUDWIKA XIV

Ludwik XIV znajdował się w centrum sieci, dyskutując problemy, podejmując decyzje i nadzorując ich wykonanie. Wolny od wpływów tradycyjnych rywali, zachowywał kompletną władzę i odpowiedzialność nad prowadzeniem polityki zagranicznej i wyborem strategii. Dzielił się tymi obowiązkami jedynie z nielicznymi doradcami, którym prawdziwie ufał i których wzywał do pomocy. Ludwik nie starał się opanować wszelakich aspektów i szczegółów pełnienia władzy, raczej podejmując decyzję w oparciu o zdrowy rozsądek. W związku z tym potrzebował ekspertów. Pięć administracyjnych departamentów stało bezpośrednio pod nim w piramidzie władzy. Na ich czele stało czterech sekretarzy stanu – spraw zagranicznych, wojny, marynarki i domu królewskiego oraz jeden generalny kontroler finansów. Chociaż poszczególne departamenty, szczególnie spraw zagranicznych i wojny rozrastały się i były reorganizowane za panowania Ludwika, żaden z nich nie wymknął się spod jego kontroli. Władza zgromadzona w rękach tak niewielkiej ilości doradców i administratorów zgromadzonych wokół Ludwika nie brała się z urodzenia czy bogactwa, ale z faktu, że monarcha ofiarował im te stanowiska. Starannie unikał powoływana na wysokie urzędy potężnych notabli ze starych rodzin, potomków wojskowych rodów czy też parów Francji. Wyjaśnił kiedyś, że „nie interesuje mnie szukanie ludzi wysokiego rodu, gdyż przede wszystkim chcę zbudować moją reputację, tak by wszystkim było wiadomo, że niska ranga ludzi, których wybieram by mi służyli jest świadectwem iż nie zmierzam dzielić się z nimi władzą”3. Ludzie których obdarzył stanowiskami posiadali doświadczenie prawnicze i administracyjne i wywodzili się z rodzin dopiero co nobilitowanych. Było tylko kilka wyjątków, na przykład marszałek Tureniusz, który miał wielki wpływ na politykę zbrojną w latach sześćdziesiątych.

Z racji, że sekretarze państwowi oraz generalny kontroler pełnili rolę patronów, gromadzili wokół siebie rozległą sieć klientów, którzy korzystali z ich dobrej woli oferując w zamian swoje poparcie. Dawało to urzędnikom Ludwika coś na kształt niezależnej bazy wsparcia. O ile jednak taka sieć zależności mogła pomóc sekretarzowi dojść do władzy, zachować się na urzędzie czy pozbyć rywali, nie stanowiła jednak narzędzia do sprzeciwienia się woli króla. Bezwzględnie ścigając i karząc ministra finansów Fouqueta w 1661 roku, Ludwik dał sygnał swoim doradcom i zarządcom, że nie będzie tolerował najmniejszego nawet sprzeciwu względem swojej władzy.

Ludwik uregulował proces decyzyjny w serii obrad. Przewodnicząc najważniejszym zebraniom trzymał rękę na pulsie spraw rządowych. Najważniejszą z tych rad była Conseil d’en haut, Rada Stanu, która zajmowała się najważniejszymi sprawami, w tym kwestiami wojny i pokoju. Ci, którzy w niej zasiadali mogli nazywać się „ministrami” państwa. Ludwik nie wprowadził stałego członkostwa tej rady, rezerwując sobie prawo wyboru od trzech do pięciu osób, które brały udział w zebraniach. Utrzymywał niewielki jej rozmiar, co ułatwiało zachowanie dyskutowanych kwestii w sekrecie. Najczęstszymi uczestnikami spotkań byli sekretarze spraw zagranicznych i wojny oraz generalny kontroler finansów. Często ta sama osoba pełniła więcej niż jeden urząd, na przykład Jean-Baptiste Colbert (1619-1683) służył jako sekretarz stanu ds. marynarki i domu królewskiego oraz jako kontroler generalny finansów w latach 1669-1683. Stanowisko sekretarza stanu nie oznaczało automatycznego wejścia w skład Conseil. Sekretarz wojny, markiz de Barbezieux (1668-1671) nigdy nie został zaproszony do Conseil d’en haut, z powodu młodego wieku i hulaszczego trybu życia. De facto król świadomie starał się ograniczyć władzę swojego sekretarza stanu ds. wojny i preferował opinie markiza de Chamlay (1650-1719), swojego osobistego doradcy wojskowego. Ludwik kontrolował swoją radę także na inne sposoby. Oficjalnie zabronił spotykać się ministrom w czasie swojej nieobecności4.

Członkowie Conseil rywalizowali między sobą o wpływy. W rzeczywistości to Ludwik zachęcał do tarć między swymi doradcami by zachować dla siebie wpływy i pole manewru. Takie konflikty miały najczęściej miejsce między członkami dwóch rodzin ministerialnych, Le Telliers i Colbert, walczącymi o patronat, władzę i kwestie polityczne.

Ministrowie przyjmowali odmienne postawy w czasach kryzysu. Dla przykładu, gdy zanosiło się na wybuch wojny holenderskiej, rdzeń Conseil stanowili Colbert, dawny sekretarz stanu ds. wojny Michel le Tellier (1603-1685) oraz sekretarz spraw zagranicznych, Hugues de Lionne (1611-1671). Co łatwo zrozumieć, Le Tellier nie miał nic przeciwko konfliktowi zbrojnemu, bo dawałoby to większy udział we władzy jemu oraz jego synowi, markizowi de Louvois (1641-1691), który także optował za wojną. Colbert przeciwnie był za rozstrzygnięciem konfliktu z Holendrami bez wzniecania wojny na kontynencie5. Wprawdzie uważał handel za formę wojny, ale miała to być „stała i prowadzona środkami pokojowymi rywalizacja mądrości i ciężkiej pracy”, a nie walka batalionów i dział6. Tylko w czasach trwałego pokoju mógł wprowadzać swoje reformy finansowe i poprawiać kondycję ekonomiczną monarchii. Lionne realizował swoje priorytety mając nadzieję że uda się uniknąć wojny, która stanowiłaby zagrożenie dla bardzo korzystnego tajnego traktatu podpisanego z cesarzem w 1668 roku, mającego na celu rozbiór posiadłości króla hiszpańskiego, Karola II (1665-1700), z dużą korzyścią dla Ludwika. Ani jednak Colbert, ani Lionne nie byli w stanie zapobiec dążeniu Ludwika do wojny. Kiedy król podjął decyzję, ministrowie musieli się podporządkować i wspierać realizację jego woli by zachować swoją pozycję.

Conseil d’en haut zwykle spotykała się w środy i niedziele, kiedy jednak zaistniała potrzeba, zbierała się również w inne dni, zgodnie z życzeniem króla. Ludwik używał Conseil według własnego uznania, czasami jednak uważał ją za kłopot, w momencie gdy najwyżsi urzędnicy starali się stonować jego zamiary lub przeciwstawiali się jego woli. Wewnątrz Rady jej członkowie odrzucali dworskie formalności. Dyskusje były bardzo otwarte i jednocześnie utrzymywane w ścisłej tajemnicy. W trakcie obrad ministrowie krytykowali zdanie króla, czego nie ośmieliliby się uczynić publicznie. Po tym jak kwestia została przedyskutowana i ministrowie wyrazili swe opinie, Ludwik zwykle podejmował decyzję w zgodzie z wolą większości.

Ministrowie Conseil dysponowali sekretną wiedzą o kwestiach, którą dzielili tylko z królem. Ludwik często realizował swoje gry dyplomatyczne za pomocą tajemnych porozumień i przekupstwa i tylko ministrowie Rady znali pełny wymiar tych działań. Nawet wysokiej rangi dyplomaci nie byli świadomi ustaleń i przymierzy, które bezpośrednio nie dotyczyły spraw, w które byli zaangażowani.

Poza swoimi urzędnikami i Conseil, Ludwik korzystał też z usług wojskowych doradców. Zwracał się do swoich wodzów, takich jak Tureniusz, Kondeusz, Vauban, Luxembourg i Villars po fachowe rady. Poza takimi osobistymi konsultacjami, król czasami zwoływał radę wojenną, w której wspólnie brali udział generałowie oraz minister wojny. Na przykład, w wypadku wojny holenderskiej pierwsze plany wojny zostały nakreślone przez Ludwika we współpracy z Conseil d’en haut. Następnie zwrócił się do Kondeusza by zanalizował szczegółowo te plany. Ten wysłał swojego zaufanego człowieka, Chamilly’ego na długą podróż wywiadowczą. W oparciu o wyniki rekonesansu Kondeusz zasugerował istotne zmiany w planach kampanii. Później marszałek zlecił by jego ekspert od fortyfikacji, Descombes rozpoznał twierdze przeciwnika. Wprawdzie Sébastien le Prestre de Vauban (1633-1707) był najzdolniejszym inżynierem wojskowym epoki, ale jednocześnie był protegowanym Louvoisa, a Kondeusz wolał żeby to zadanie wykonał jego człowiek.

By ten system mógł funkcjonować pod realną, jak i teoretyczną kontrolą monarchy, ten musiał wykazywać wielką chęć do pracy, a Ludwik chęć tę posiadał. W trakcie niekończących się posiedzeń zachowywał uwagę i był aktywny, tak że tylko dwukrotnie miał zapaść w drzemkę podczas całego swego długiego panowania. Pisał: „Wyznaczyłem sobie zasadę by oddawać się swoim obowiązkom dwa razy dziennie, każdorazowo po dwie lub trzy godziny wspólnie z różnymi osobami z mego rządu, nie licząc godzin w których pracowałem sam ani czasu wymaganego przez nadzwyczajne sprawy”7. Poza czasem spędzanym w radzie król dyskutował też sprawy polityki zagranicznej, strategii i operacji z sekretarzami stanu i innymi ekspertami spotykając się z nimi pojedynczo. Miał też w zwyczaju regularne rozmowy także z urzędnikami niższego stopnia.

Podczas wojny holenderskiej nastąpiła istotna zmiana w sposobie zarządzania przez Ludwika i Conseil d’en haut strategią i operacjami. Okoliczności i wysiłek wojenny wymusiły bardziej bezpośredni udział w zarządzaniu sprawami Conseil d’en haut i sekretarza wojny. Tradycyjnie wyżsi dowódcy francuscy cieszyli się dużą autonomią podczas działań polowych. Le Tellier opisał jak wyglądało to w 1650 roku: „Armia była prawdziwą republiką i (…) generałowie traktowali swoje oddziały jak kantony”8.

W pewien sposób dwóch wielkich wodzów, których Ludwik odziedziczył w 1661 roku, Tureniusz i Kondeusz, symbolizowali ten niezależny styl dowodzenia. Jako niezwykle potężni notable – pierwszy z nich miał rangę księcia suwerena, a drugi księcia krwi – w pogardzie mieli dyrektywy otrzymywane od służących urzędników i doradzających królowi. Ci dawni rebelianci Frondy oczekiwali wysokiego poziomu autonomii i sprzeciwiali się biurokratycznemu absolutyzmowi, który Ludwik usiłował wprowadzić. Stłamszony pod rozkazami ministra wojny Tureniusz narzekał, że „kierowanie armiami znajduje się w rękach tych, którym bardziej pasowałaby rola służącego niż dowódcy, a król umyślił sobie przejmować całą gloire zwycięstw, a jedyne co zostaje generałom to hańba ich porażek”9.

W roku 1675 obaj ci gracze zeszli ze sceny – Tureniusz zginął, a Kondeusz udał się na odpoczynek. Od tego momentu Ludwik prowadził guerre de cabinet razem ze swoimi cywilnymi doradcami i w konsultacji z dowódcami wojskowymi planując strategiczną i operacyjną politykę. Generałowie mogli starać się realizować swoje plany, ale nie oni dyktowali kierunek operacji. Ludwik często bywał w polu z głównymi siłami dopóki zaawansowany wiek mu to uniemożliwił, ale nawet gdy nie było go na miejscu, to starał się kierować przebiegiem wojny z daleka.

System wprowadzony przez Ludwika wymagał kompetencji i przestrzegania zasad, na których można było polegać, a nie wyjątkowego geniuszu. Ludwik i jego minister wojny, markiz de Louvois wydawali się być bardziej zainteresowani posłuszeństwem ze strony oficerów niż w zachęcaniu do błyskotliwości. W wiele mówiącym fragmencie napisanym w 1688 roku, Chamlay, zaufany Louvoisa i późniejszy doradca wojskowy Ludwika, chełpił się:

„Podstawowa różnica między obecną sytuacją spraw króla a ówczesną [w czasie wojny holenderskiej] jest taka, że wtedy fortuna Jego Majestatu i jego królestwa znajdowała się w rękach tych, którzy przez swoją śmierć lub złą decyzję mogli ją stracić w jednej chwili, albo przynajmniej narazić w jakiś sposób przez przegranie bitwy, tak że byłoby trudno ją odzyskać. Tymczasem obecnie, dzięki wielkim podbojom oraz korzystnemu usytuowaniu wzniesionych twierdz, król ma ten komfort, że może obdarzyć dowództwem kogokolwiek chce, nie musząc się niczego obawiać w przypadku braku kompetencji obdarowanego tym przywilejem”10.

Chamlay wierzył, że Ludwik znajduje się w optymalnej sytuacji, w której korzystne granice i lepsza organizacja wojskowa sprawiły, że talent dowódcy polowego stał się kwestią nieistotną. Wojna mogła być kontrolowana i zracjonalizowana przez urzędników. Lata 1675-1676 oznaczały też zmianę we francuskiej strategii, która dostosowana była do takiego stylu dowodzenia, ale o tym później.

GRANICE ABSOLUTYZMU: NIEZDOLNOŚĆ LUDWIKA DO SFINANSOWANIA JEGO WOJEN

Mimo iż Ludwik kształtował politykę zagraniczną i dowodził siłami zbrojnymi, nigdy nie udało mu się przezwyciężyć stałych i ograniczających przeszkód w użyciu bogactw Francji do prowadzenia swoich wojen. Pieniądze prawdziwie stanowiły siłę napędzającą wojnę i ich brak mógł doprowadzić do frustracji i porażki. Słabość finansowa państwa obnażała ograniczenia absolutyzmu, systemu rządzenia państwem wymagającego zarówno umiejętności ustępowania, jak i okazywania siły. By dostać to czego potrzebował, musiał zapewnić sobie wsparcie arystokracji i tradycyjnych instytucji, takich jak prowincjonalne zgromadzenia stanowe. Polityka ciężkiej ręki groziła wywołaniem buntu, jak to miało miejsce w czasach jego dzieciństwa, więc Ludwik unikał sporów przez szukanie kompromisu i pozostawianie pewnych rzeczy na ich miejscu. Uważał, że na krótszą metę łatwiej jest pożyczać niż opodatkować, ale zaciąganie kredytu ostatecznie doprowadziło państwo do bankructwa. Kryzys nie nastąpił z powodu ubóstwa Francji i bogactwa jej przeciwników. Wprost przeciwnie, siedemnastowieczna Francja była najbogatszym i najludniejszym krajem w chrześcijańskiej Europie, posiadającym środki do podejmowania wielkich wyzwań. Pod koniec stulecia służby państwowe przeprowadziły pierwszy oficjalny spis ludności, na podstawie którego Vauban wyliczył, że we Francji zamieszkiwało około 19 milionów ludzi11. Francja była bogata rolniczo. Wprawdzie klęski głodu w latach 1693-1694 i 1709-1710 doprowadziły do tego, że wykarmienie armii przekroczyło możliwości kraju, ale nawet wtedy udało się utrzymać je w polu.

Problemem Ludwika nie była bieda, ale niemożność spożytkowania znacznego bogactwa Francji. Król Słońce nie zdołał przeciąć węzła gordyjskiego finansów wojennych12. Znalezienie odpowiednich funduszy do prowadzenia poważnej wojny bez wyczerpania państwa stanowiło administracyjny, polityczny i społeczny problem zbyt wielki nawet dla Ludwika. Długa wojna oznaczała ruinę, a król regularnie angażował się w długie wojny.

Sukces militarny wielokrotnie zależał od pieniędzy; państwo które miało na to środki mogło zdobyć ludzi i materiały. Finanse państwa francuskiego pod koniec lat pięćdziesiątych stanowiły całkowity rozgardiasz. Pewne reformy były jednak możliwe gdy dysponowano czasem i panował pokój. Kiedyś powszechnie uważano, że Colbert dokonał całkowitego przekształcenia finansów monarchii, obecnie sądzi się, że mimo iż dokonał szeregu istotnych reform, nie był w stanie zmienić burbońskich finansów w sposób rewolucyjny. Nic mu nie odbierając, można powiedzieć, że ktokolwiek pełniłby urząd generalnego kontrolera finansów po 1661 roku, byłby w stanie przeprowadzić umiarkowane reformy. Koniecznym warunkiem do tego nie był geniusz Colberta, ale nastanie pokoju. Colbert skorzystał na tym, że pełnił swój urząd przez kilkanaście pokojowych lat, zaburzonego jedynie przez stosunkowo niewielki kryzys wojny dewolucyjnej. Wojna holenderska w dużej mierze zredukowała jego osiągnięcia.

Reformy wymagały zdolności do zbierania podatków w sposób regularny i racjonalny i postępowania zgodnie z tymi zasadami. Niestety, koszty prowadzenie wojen szybko przewyższyły przychody z podatków. Podwyższenie stawek podczas wojny mogły w najlepszym wypadku pokryć tylko część zwiększonych potrzeb, a w najgorszym doprowadzić do społecznego oporu i buntów. W związku z tym Ludwik konsekwentnie pokrywał zwiększone wydatki z pożyczek. Z racji jednak iż nie udało się Colbertowi fundamentalnie zmienić zasad zabezpieczania kredytu, kiedy tylko napływ podatków okazywał się niewystarczający, państwo wracało do stosowania znanych i destrukcyjnych środków doraźnych. Najczęściej były to kredyty krótkoterminowe.

„W 1661 roku królewskie finanse były niemal doszczętnie zdominowane przez poszukiwania kredytów krótkoterminowych” pisze historyk Julian Dent13. By pozyskać nowych kredytodawców, rządowi finansiści oferowali im niemożliwie wysokie odsetki i potajemnie im płacili. Przynajmniej od czasów kardynała Richelieu, wiele ofiarowywano urzędnikom by zdobywali kredyty krótkoterminowe w cenie długoterminowych. Przed 1661 rokiem, kiedy rzeczy miały się najgorzej, księgowi musieli ukrywać skąd właściwie pochodzą pieniądze, raczej niż dostarczać dokładne sprawozdania z transakcji.

Colbert z pewnością posiadał władzę, energię i talent by przywrócić nieco sensu we francuskich praktykach finansowych. Nawet jednak on nie wyjaśnił wszelkich niejasności w systemie, który według jego własnych słów: „najmądrzejsi ludzie w królestwie, zaangażowani w niego przez czterdzieści lat, skomplikowali go na tyle by uczynić siebie potrzebnymi, aż sami nie byli w stanie go zrozumieć”14. Reformy finansowe polepszyły system na tyle, że był w stanie funkcjonować z umiarkowaną intensywnością. By poradzić sobie z kryzysem czasu wojny, państwo musiało wracać do tradycyjnych nadużyć – sprzedaży urzędów, emisji krótkoterminowych listów kredytowych, różnicowania przyszłych przychodów, etc.

Nikt nie był w stanie przebudować podstaw finansów francuskich dopóki społeczeństwo operowało w zasadach hierarchicznych, z zachowaniem przywilejów warstw najwyższych, w tym zwolnieniem z podatków. Przywileje podatkowe tak faworyzowały Kościół i arystokrację, że wyizolowały z państwa większą część ich bogactwa. Colbert nie był w stanie tego zmienić, tak samo jak nie mógł zapobiec kupowaniu tytułów szlacheckich i urzędów, co zapewniało przywileje coraz większej liczbie bogaczy.

System monarchiczny Ludwika sam z siebie czynił niemożliwym stworzenie banku narodowego, instytucji, która zapewniła takie korzyści Holendrom i Anglikom. W przeciwieństwie do Francuzów, Holendrzy stworzyli Bank Amsterdamski w 1609 roku, a Anglicy Bank Anglii w 1694, co wzmocniło zdolność kredytową państwa umożliwiając zdobycie funduszy na zasadzie długoterminowych, nisko oprocentowanych pożyczek. Angielski Parlament, kontrolujący wydatki rządowe reprezentował ludzi bogatych dzięki posiadaniu ziemi i prowadzeniu handlu, a więc tych, którzy finansowali państwo i jego wojny. Parlament nie pogrążał się więc w długach, bo defraudowałby w ten sposób swoje pieniądze. Królowie francuscy cieszyli się złą sławą z powodu nie wywiązywania się z długów, co było spowodowane kwestiami politycznymi, jak i finansowymi potrzebami. Państwowe finanse w monarchii Burbonów były skomplikowane i wymagające i zbyt często Ludwik był zmuszony oddawać zbieranie podatków w ręce poborców. Mimo to król starał się zachowywać jak największy wpływ na podatki oraz budżet i z pewnością nie chciał przekazać władzy nad finansami w ręce zgromadzenia przedstawicielskiego; byłoby to antytezą jego wersji absolutyzmu. Z tego powodu państwo absolutystyczne nigdy nie zdołało zdobyć kredytu za pośrednictwem banku państwowego – pierwsza próba stworzenia francuskiego banku narodowego, podjęta w 1716 roku przez Johna Lawa, nie powiodła się. Francuzi nie posiadali takiego banku aż do 1800 roku, gdyż dopiero po Rewolucji stworzenie takiej instytucji stało się możliwe. Problemy z podatkami i kredytem nie tylko osłabiały monarchię, ale zmniejszyły liczbę możliwości strategicznych dostępnych dla Ludwika. Wysokie koszty utrzymania armii w polu sprawiały, że pożądaną opcją było prowadzenie działań wojennych na terytorium przeciwnika i korzystanie z zasobów jego ludności. Jak zobaczymy, był to główny zabieg strategiczny stosowany przez Francuzów.

Słabe finanse wymuszały też opóźnienia lub zaprzestanie ofensywnych działań. W 1695 roku, mimo iż Ludwik chciał rozpocząć wielką ofensywę na Italię, zmuszony był powiedzieć marszałkowi Nicolasowi de Catinat, że „jedyna trudność w prowadzeniu wojny ofensywnej to jej wysokie koszty (…) i dlatego, po sprawdzeniu stanu moich finansów (…) zostałem wbrew sobie zmuszony do prowadzenia wyłącznie wojny obronnej w nadchodzącym roku”15. W trakcie ostatniej wojny Ludwika problemy z pieniędzmi ponownie zmniejszyły liczbę opcji strategicznych, gdyż „jasnym stało się, że kłopoty finansowe Francuzów wykluczyły możliwość przeprowadzenia wielkiej ofensywy po 1709 roku”16.

CZYNNIKI WPŁYWAJĄCE NA PODEJMOWANIE DECYZJI: WOJNA I GLOIRE

Ludwik z pomocą kilku wysokich doradców kierował państwem w granicach wyznaczonych przez absolutyzm. Dzisiaj powszechnie podkreśla się wagę instytucji i to jak indywidualności były przez nie krępowane. Z pewnością Ludwik nie był wszechmocny w kwestiach finansowych, ale odnośnie spraw zagranicznych i wojny to on rządził i realizował swoje zamiary.

Osobowość i wartości Ludwika XIV jako jednostki w dużej mierze były siłą sprawczą strategii francuskiej. W jego przypadku niemal niemożliwe jest oddzielenie monarchy od człowieka. Od urodzenia był przygotowywany do rządzenia Francją. Przypisywane mu powiedzenie „Państwo to ja” jest przypuszczalnie apokryfem, ale wciąż jego osoba i państwo były nierozerwalnie ze sobą związane. Dla współczesnego czytelnika wykazującego tendencje do postrzegania Ludwika przez pryzmat wartości dwudziestego wieku kluczowe jest zrozumienie, że był on człowiekiem swoich czasów. System wartości Króla Słońce, pierwszego dżentelmena Francji był więc zasadniczo arystokratyczny, zdominowany przez barokowe postrzeganie wojny, dynastii i gloire.

Mimo iż nieliczna, szlachta francuska dominowała nad francuskim społeczeństwem. Około 1700 roku, kiedy we Francji zamieszkiwało około 19 milionów ludzi, szlachta licząca około 260 tysięcy osób, stanowiła nie więcej niż 1,4%, ale w jej rękach pozostawała większość bogactw i posiadłości17. Monarchia i szlachta dopełniały się nawzajem, dla filozofa polityki Monteskiusza monarchia była wręcz nie do pomyślenia bez szlachty.

To szlachta dyktowała społeczny system wartości oraz formowała króla. Z racji iż większa część jego życia upływała w izolacji na dworze składającym się ze szlachty, to ten dwór służył jako punkt odniesienia dla jego celów i polityki. Mimo że głównym celem Ludwika jako monarchy absolutnego, wbrew interesom szlachty, było uczynienie siebie centrum niezależnej władzy i wpływów, jego opinie na inne istotne tematy były zgodne z punktem widzenia wysoko urodzonej mniejszości, która go otaczała. Używając języka nowoczesnej historiografii, dzielił on mentalité szlachty.

Nigdzie nie jest to tak bardzo widoczne jak w podejściu króla do wojny. Dla szlachcica, walka była sprawdzianem jego męskości, a dla władcy stanowiła próbę jego królewskiego majestatu. Młodzi dworzanie naciskali na podejmowanie działań wojennych, bo stanowiły one arenę, na której można było zdobyć sławę. Kiedy współcześni mówili o królu: „Wykazuje największą pasję do wojny i rozpacza kiedy nie może udać się [na front]”, wyrażali w ten sposób najwyższą pochwałę18. Pragnienie sławy wojskowej działało na kobiety w równym stopniu co na mężczyzn. Mówiono, że młode szlachcianki obdarzają swoimi urokami tylko żołnierzy; można powiedzieć, że wojna stanowiła afrodyzjak19. Wojna, „najważniejsza ze wszystkich profesji”20, była pożądana jako dobro samo w sobie. Chrześcijańska cnota (virtus) ustępowała pola rzymskiemu pojmowaniu tego pojęcia jako męstwa, przynajmniej do czasu, aż Ludwik dał wyraz temu ostatniemu.

Wojna stanowiła prawdziwe métier du roi, właściwe zajęcie króla. Wymagało to przeszkolenia młodzieńczego Ludwika w posługiwaniu się bronią. Będąc chłopcem poznał podręcznik używania piki oraz muszkietu i musztrował swoje oddziały, uczył się sztuki fortyfikacji w miniaturowym forcie wybudowanym w ogrodach Palais Royal. W młodości wizytował też armie polowe, a Mazarin pisał do królowej Anny, że Ludwik był „niezmordowany; cały dzień przemieszcza się z armią, a po przybyciu na miejsce odwiedza wysunięte posterunki straży (…) właśnie wrócił (…) zupełnie niezmęczony po piętnastu godzinach w siodle”21. Ludwik był sławny ze swej dobrej kondycji i wytrzymałości na trudy życia podczas kampanii.

Głęboko zakorzeniony system wartości skłaniał go do wojny; co wyjaśnia dlaczego wziął udział w osiemnastu z czterdziestu dwóch oblężeń prowadzonych przez Vaubana. Zdawał sobie także sprawę z tego, że musi okazywać swoje zainteresowanie wojną i zdolności w jej prowadzeniu by zdobyć szacunek społecznych i politycznych elit i dzięki temu móc efektywnie rządzić. Joël Cornette przekonująco wykazał, że wojna była czymś więcej niż tylko istotną formą działalności Ludwika, stanowiła wręcz podstawowy atrybut jego władzy22. Wojna stanowiła uzasadnienie królewskiego autorytetu i definiowała władzę królewską i relacje elit względem monarchy, tak więc by uchodzić za władcę kompletnego, Ludwik musiał prezentować się jako król-wojownik. W takiej kulturze politycznej wojna stanowiła zajęcie, którego wartość dalece wykraczała poza przydatność w polityce międzynarodowej.

Takie pojmowanie wojny jest sprzeczne z jej współczesnym postrzeganiem jako walki o realizację pragmatycznych celów ekonomicznych. Ludwika niewiele obchodziły kalkulacje kupców, choć z pewnością ucieszyłyby go korzyści handlowe, gdyby udało się je w ten sposób osiągnąć. Właściwą zdobyczą w wojnie były nowe terytoria, gdyż ziemia stanowiła najwyższe dobro w systemie wartości arystokracji. Nawet wojna holenderska, często postrzegana jako efekt rywalizacji ekonomicznej, z perspektywy Ludwika miała charakter terytorialny. Argumenty Colberta przegrały w konfrontacji z poglądami Le Telliera i Louvoisa23.

Dla Ludwika istotne były również więzi krwi, jego arystokratyczny „dom”. Anachronicznie byłoby postrzegać jego wizję Europy z perspektywy narodowej. Działał w imieniu państwa francuskiego i dla dobra swojej dynastii, Burbonów. Rządzenie było zajęciem rodowym, albo przynajmniej zajęciem rodów. Monarcha był jednocześnie władcą i głową rodu i spodziewano się, że będzie używał swojej władzy wynikającej z pierwszej roli dla dobra drugiej. Jeśli nie weźmie się pod uwagę jego perspektywy dynastycznej, działania prowadzące do wybuchu i podejmowane w trakcie wojny o sukcesję hiszpańską staną się niezrozumiałe. Rzucił na szalę los Francji i jej mieszkańców by zapewnić swemu wnukowi tron Hiszpanii, zdając sobie sprawę, że i tak korony Francji i Hiszpanii najprawdopodobniej nigdy nie zostaną w pełni zjednoczone. Wystarczyło mu, że Burbon rządził w Hiszpanii.

Bardziej niż cokolwiek innego termin gloire charakteryzuje arystokratyczną mentalité Ludwika. Przetłumaczyć go można jako sława, reputacja lub prestiż. Dążenie do zdobycia tej wartości było wywołane nie tylko chęcią bycia sławnym za życia, ale też stworzenia trwałej aury, która zapewni podziw potomnych. Troska o gloire motywowała króla w szeregu jego przedsięwzięć. Zainspirowała go do stworzenia Akademii Nauk, sponsorowania kompozytora Lully’ego, jak i prowadzenia wojen. Działania, które zapewniały korzyści ludowi i państwu także kumulowały gloire. Łącząc losy monarchę z dobrem państwa, Ludwik pisał: „Przez dobro jednego, wzrasta gloire drugiego”24.

Ludwik w żadnej mierze nie był wyjątkiem w swoim dążeniu do gloire; była to epoka gdy potężni i uprzywilejowani bardzo się troszczyli o tę nieuchwytną wartość. Madame de Sévigné uważała pożądanie gloire za podstawowy i wartościowy element w edukacji francuskich notabli: „Skoro ustawicznie powtarza się mężczyznom, że są godni podziwu za to, że uwielbiają gloire, nie dziwi, że poświęcają temu całą swoją uwagę…”25. Frondysta, kardynał de Retz, definiował samą ludzkość według kryterium gloire: „Tym, co czyni ludzi prawdziwie wielkimi i wynosi ich ponad resztę świata jest zamiłowanie do la belle gloire…”26. Ludwik był bez wątpienia dzieckiem swojej epoki. Instrukcje naszkicowane na potrzeby jego wychowania mówią o gloire. Nie miano uczyć go metod polowania, które wykorzystywały oszustwa, gdyż takie praktyki były niegodne księcia i nie przydawały mu chwały27. Mazarin jako nauczyciel i doradca młodego Ludwika wskazywał mu: „To od Ciebie zależy, czy staniesz się najsławniejszym władcą w dziejach”28.

Kluczowym dla gloire księcia był jego sukces na arenie międzynarodowej, co oznaczało zwycięstwo na wojnie. Gloire nakazywała mu pożądać wojny, szczególnie w przypadku młodego władcy, chcącego pozyskać sobie reputację. Ludwik przyznał, że go to motywowało. Podsumowując swój atak na Holendrów w 1672 roku pisał: „Nie będę się usprawiedliwiał. Ambicja i [dążenie do] sławy są zawsze zrozumiałe u władcy, szczególnie u młodego i tak dobrze potraktowanego przez fortunę jak ja…”29. Kiedy ten młody człowiek w momencie śmierci Mazarina się usamodzielnił, był zmuszony spróbować swoich sił na wojnie. Holenderski mąż stanu Johan de Witt przewidział nieuniknione w memoriale przedstawionym w 1664 roku Stanom, albo zgromadzeniu, Holandii. Francja miała wtedy „dwudziestosześcioletniego króla, o pełnym wigoru ciele i duchu, który jest pewien swych decyzji i działa zgodnie ze swoją wolą, który rządzi królestwem bogatym i zamieszkałym przez wojowniczy lud”. Taki król musiałby mieć „niezwykłe czy wręcz nieziemskie opanowanie, żeby pozbawić się ambicji, która jest naturalna dla wszystkich władców… by przekraczać własne granice”30.

Czy można potępiać Ludwika za tak błahe, choć zabójcze zamiłowania? Czy naprawdę były frywolne? Po pierwsze, zamiłowanie do gloire nie było wyłącznie „francuską chorobą”, ale stanowiło obsesję w całej Europie. Inni władcy również mówili o gloire31. Kolejna rzecz, że Ludwik używał tego terminu niczym współczesny polityk mówiący o narodowym prestiżu czy interesie, co dzisiaj uważa się za jak najbardziej racjonalne motywacje. Ludwik bronił