Wspólnicy – opowiadanie erotyczne - M. Martinez & K. Krakowiak - ebook + audiobook

Wspólnicy – opowiadanie erotyczne ebook

M. Martinez & K. Krakowiak

5,0
3,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Karolina zostawia stabilną, ale wypalającą pracę w korporacji, aby wejść w spółkę z przyjacielem, z którym łączy ją pewna tajemnica sprzed lat. Jaka? Tego nie wie nawet jej mąż, z którym wiedzie na pozór udane życie małżeńskie. W rzeczywistości jest kontrolujący i samolubny, zarówno w sferze emocjonalnej, jak i seksualnej. Czy odwaga w zmianach zawodowych przełoży się na decyzje dotyczące także życia prywatnego bohaterki?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 37

Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.


Podobne


M. Martinez & K. Krakowiak

Wspólnicy – opowiadanie erotyczne

Lust

Wspólnicy – opowiadanie erotyczne

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022 M. Martinez & K. Krakowiak i LUST

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788728326121

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

Wyszłam z ogromnego oszklonego budynku. Ubrana w czarny, prążkowany, dopasowany żakiet i spódniczkę do kolan czułam się jak w pancerzu – jakby to była moja zbroja w walce ze współpracownikami o palmę zwycięstwa, czyli uznanie menadżera za wyrobienie norm. Cyferki, słupki, cele do spełnienia – to wszystko było już dla mnie historią. Zostawiłam ją za tymi obrotowymi drzwiami, które codziennie jawiły mi się jako bramy do piekieł liczb i ludzkiej zawiści. Te spotkania i konferencje, i to gadanie o sukcesie firmy… Pranie mózgu o tym, jak dążenie do celów daje szczęście i radość. Ech… Co za człowiek to wymyślił? Po pięciu latach jako korposzczur czułam się, jakbym ciągle była na usługach jakiegoś alfonsa. Wieczny bieg, pieniądze i poświęcanie własnego czasu temu, kto chciał mi poświęcić choć dziesięć minut, żeby sprzedać mu w sumie siebie, bo jak nasz menadżer mawiał: „najpierw sprzedaj siebie, żeby klient chciał cię słuchać, a potem produkt”. Fuj.

Stanęłam na chwilę i obróciłam się w stronę biurowca. Spojrzałam na niego w górę ostatni raz i krzyknęłam:

– Żegnaj, więzienie ludzkich umysłów i dusz!

Ludzie patrzyli się na mnie dziwnie, ale miałam ich gdzieś. Wzięłam telefon w dłoń i napisałam do męża: „Nareszcie wolna!”.

Mąż odpisał jak zwykle lekceważąco i bez większego zainteresowania: „Jeszcze ci wyjdzie bokiem”.

To by było na tyle wsparcia z ust – a raczej rąk – ukochanego mężczyzny. Przynajmniej z głupią pracą już nie musiałam się użerać. Drugi SMS wysłałam do przyjaciela.

Kamil, zawsze pozytywny i wesoły, był moim kumplem od lat. Znaliśmy się od czasów, kiedy ja zaczynałam szkołę średnią, a on ją prawie kończył. Mieszkaliśmy w tym samym bloku i poznaliśmy przypadkiem. Jego koledzy zabrali mi czapkę z ogromnym pomponem, który mi spalili. Kamil zabrał im resztkę, która została z mojego podpalonego nakrycia głowy, i mi ją oddał, przepraszając za nich. Tak zaczęła się nasza przyjaźń, która trwała mimo wielu niekoniecznie dobrych chwil.

Był starszy ode mnie o cztery lata, ale nigdy nie dał mi odczuć, że jestem od niego młodsza. Zawsze mi pomagał i mogłam na niego liczyć. Był bardzo męskim i przystojnym mężczyzną, który czarował kobiety swoją niesamowitą inteligencją oraz urokiem osobistym. Mój kumpel był także kością niezgody między mną a moim mężem.

Faceci.

Napisałam do mojego przyjaciela z radością: „Nareszcie wolna”.

Kamil odpisał: „Wpadaj do mnie do pracy! Świętujemy!”.

Bardzo chciałam do niego jechać, ale wiedziałam, że mój mąż znowu będzie niezadowolony z tego faktu.

„Kamil, muszę wracać do domu do męża, bo znowu będzie marudził”.

Mój przyjaciel nie poddawał się nigdy, jeśli chodziło o nasze spotkania.

„On zawsze marudzi, nie ma znaczenia, czy pojedziesz do domu, czy nie”.

Miał rację. Mój mąż marudził zawsze. Gdy wychodziłam wcześnie do pracy, marudził, że dzień dopiero się zaczął. Gdy musiałam zostać na nadgodziny, pytał dlaczego. Chciałam z nim jechać do mamy na weekend? Pytał, po co ma mi towarzyszyć. Jak zdecydowałam, że pojadę sama, też mu się to nie podobało. Czasem poważnie się zastanawiałam, jak to się stało, że zaraz po szkole średniej wyszłam za niego mąż… Ale miłość nie wybiera, przecież się kochaliśmy.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.