Zrozumieć Franciszka Czyli o co chodziło Papieżowi ? - ks. Michał Olszewski SCJ - ebook

Zrozumieć Franciszka Czyli o co chodziło Papieżowi ? ebook

ks. Michał Olszewski SCJ

5,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Zrozumieć Franciszka Jeśli chcesz zrozumieć papieża Franciszka, musisz poznać Evangelii Gaudium. To pierwsza papieska adhortacja, w której Franciszek mówi o Kościele poszukującym człowieka żyjącego na peryferiach.

O Kościele, który nie przeraża się biedą, brakiem zrozumienia, samotnością czy skrajnym ubóstwem, ale prowadząc go śladami Dobrego Pasterza – sprawia, że znajduje on miejsce swojego uzdrowienia. Sięgając po tę książkę, dowiesz się, co Duch Święty mówi do Kościoła przez Piotra naszych czasów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 112

Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
LiliannaFP

Nie oderwiesz się od lektury

Zachęcam do zapoznania się z lekturą. Naprawdę warto.
00

Popularność




Copyright 2023 © Wydawnictwo Profeto

Publikacja za zgodą Prowincjała Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego, Prowincja Polska ks. Wiesława Święcha SCJ

Warszawa, 6.11.2019r., L.Dz. 285/2019

Fundacja Profeto.pl

Sercański Sekretariat na Rzecz Nowej Ewangelizacji

Ul. Łowicka 46, 05-231 Warszawa

Adres do korespondencji:

Stadniki 81, 32-410 Dobczyce

Autor: Ks. Michał Olszewski SCJ

Redakcja i korekta: Anna Banaszczyk-Susłowicz

Projekt okładki: Łukasz Kozdraś

Skład i łamanie:

studio

www.grafpa.pl

Zrozumieć Franciszka

Jeśli chcesz zrozumieć papieża Franciszka, musisz poznać Evangelii Gaudium. To pierwsza papieska adhortacja, w której Franciszek mówi

o Kościele poszukującym człowieka żyjącego na peryferiach. O Kościele, który nie przeraża się biedą, brakiem zrozumienia, samotnością czy skrajnym ubóstwem, ale prowadząc go śladami Dobrego Pasterza – sprawia, że znajduje on miejsce swojego uzdrowienia. Sięgając po tę książkę, dowiesz się, co Duch Święty mówi do Kościoła przez Piotra naszych czasów.

Inicjatywa, by zgłębić nauczanie papieża Franciszka, zrodziła się w Myślenicach, we wspólnocie Nazaret. Z radością podjąłem się tego zadania, bo kocham obecnego papieża. Cierpię za każdym razem, kiedy z powodu jakiegoś niezrozumienia czy dziennikarskich przekłamań, wypaczane jest jego nauczanie. Arcybiskup Grzegorz Ryś, kiedy usłyszał o tej inicjatywie, ze wzruszeniem ją poparł. Jego zdaniem jednym z problemów polskiego Kościoła jest to, że nie zgłębiamy nauczania papieża Franciszka, a nawet je odrzucamy.

Chcemy więc to nauczanie lepiej poznać, by móc zrozumieć papieża Franciszka. Za radą biskupa Grzegorza zaczynamy od adhortacji Evangelii gaudium.

Zanim jednak przejdę do adhortacji, chciałbym na wstępie powiedzieć o prymacie. O tym, czym jest władza Piotra i dlaczego w ogóle mamy Piotra w Kościele, dlaczego jego misja przechodzi na jego kolejnych następców i jak patrzeć na władzę Piotra. W tych rozważaniach opieram się na Teologii fundamentalnej księdza profesora Seweryniaka, na doświadczeniu Kościoła i na całej Tradycji.

Chciałem te rozważania przedstawić w kilku punktach. Pierwszy to doświadczenie Piotra, od którego wszystko się zaczęło. W drugim punkcie chciałbym powiedzieć o słabościach Piotra. W trzecim o prymacie, czyli o tym, jak to jest, że dzisiaj każdy następca Świętego Piotra ma tę samą władzę. I na koniec powiem o nieomylności Urzędu Nauczycielskiego Kościoła oraz o zwyczajnym i nadzwyczajnym nauczaniu papieża.

Ten teoretyczny wstęp jest konieczny, byśmy mogli przejść do dalszych refleksji nad Evangelii gaudium.

Kluczowym tekstem w rozważaniach o prymacie jest Ewangelia według św. Mateusza, rozdział 16, wiersze 13–20:

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”. A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”. Odpowiedział Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”. Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.

By zrozumieć Franciszka, trzeba wyjść od Piotra. W tym 16 rozdziale Ewangelii Mateusza Szymon, syn Jony, wyznaje wiarę w to, że Jezus jest Mesjaszem. I robi to jako pierwszy spośród Dwunastu. I dochodzi potem do bardzo ważnego wydarzenia. Jezus zmienia Szymonowi imię. Tak naprawdę nadaje mu nową tożsamość.

Najpierw Jezus nazywa Szymona błogosławionym, szczęśliwym. A więc Szymon może być wzorem tego, o którym Jezus mówi na Górze Błogosławieństw. Czyli Szymon staje się tak naprawdę człowiekiem Nowego Testamentu, człowiekiem z Góry Błogosławieństw. Arcybiskup Grzegorz Ryś w książce Moc słowa komentuje ten fragment, właśnie zwracając na to uwagę. Mówi tak: „Jest wielkim szczęściem znać Jezusa. Znać odpowiedź na pytanie, kim On jest. Znać o Nim prawdę”. I tutaj dochodzimy do ważnego momentu – widzimy, że na pierwszego spośród Dwunastu Jezus wybiera człowieka, który Go zna, który dobrze wie, kim jest Jezus. Papież to jest ten, który zna Jezusa. Papież to jest ten, który jest błogosławiony, szczęśliwy. Papież to jest ten, którego można nazwać człowiekiem Nowego Testamentu, człowiekiem z Góry Błogosławieństw. Jest szczęśliwy, bo zna Jezusa. Dlatego Franciszek tak często mówi o tym, że chrześcijanin powinien być człowiekiem radosnym. Chodzi o tę głębię szczęścia. Człowiek jest szczęśliwy wtedy, kiedy zna Jezusa. Człowiek jest błogosławiony wtedy, kiedy wie, kim jest Jezus. Dlatego Franciszek mówi: „Nie bądźcie smutni. Nie bądźcie posępni. Jeżeli wiecie, kim jest Jezus, to nawet jeśli przeżywacie trudności, cierpienia, choroby, śmierć bliskich osób, to wewnętrznie jesteście spokojni. Bo wiecie, kim jest Jezus”.

Biskup Grzegorz mówi tak: „Czy to nie dziwne, jak mówi papież Franciszek w adhortacji Evangelii gaudium, że na co dzień my, chrześcijanie, mamy taką twarz, jakbyśmy dopiero co wrócili z pogrzebu?”. I dalej biskup pisze: „I w przedziwnej zgodności z papieskimi słowami pobrzmiewa Nietzsche”. A Nietzsche, zwracając się do chrześcijan, mówił tak: „Jeśli wasza wiara rzeczywiście was uszczęśliwia, pokażcie sobą, że jesteście szczęśliwi. Wyraz waszych twarzy więcej czyni szkody waszej wierze niż nasze rozumowe argumenty”. Szok, co? „Gdyby ta radosna nowina waszej Biblii była wypisana na waszych twarzach, nie mielibyście potrzeby domagać się od nas wiary w autorytet tej księgi. Póki zaś jest tak, jak jest, wasze apologie chrześcijaństwa zakorzenione są w waszym niechrześcijaństwie. Wypisując wasze obrony, pracujecie na wasze potępienie”. Szok! Tak mówi Nietzsche. Nasze obrony chrześcijaństwa staną się naszym oskarżeniem, jeśli nie będziemy mieli na twarzy wypisanej Ewangelii. Więcej szkody robią chrześcijaństwu nasze posępne miny niż argumenty ateistów. Bo jak papież Franciszek mówi, mamy miny, jakbyśmy wrócili z pogrzebu. I to jeszcze pogrzebu niechrześcijańskiego. Gdy popatrzymy na pontyfikaty ostatnich lat czy dekad, to widzimy, że poprzednicy Franciszka byli ludźmi radosnymi. A już apogeum radości było życie i głoszenie Jana XXIII.

Miałem swego czasu bardzo trudny rok w swoim życiu. Byłem wtedy w Rzymie. I kiedy mi było ciężko, to szedłem do bazyliki św. Piotra, klękałem przed błogosławionym Janem XXIII i przez przeszkloną trumnę wpatrywałem się w tę cały czas uśmiechniętą twarz. Ta twarz jest odlana z wosku, ale jest dokładnie taka, jaką miał. Można było się dźwignąć przy tym papieżu. Bo on zawsze był uśmiechnięty. To był papież uśmiechu.

Kiedy Piotr wyznaje swoją wiarę, Pan Jezus jest tym wyraźnie poruszony. Żeby ktoś mógł zostać wybrany na następcę Świętego Piotra, to musi wzruszyć serce Boga. Może to jest tylko moja teza. Ale uważam, że każdy papież w historii Kościoła musiał czymś wzruszyć serce Jezusa. Bo Piotr pod Cezareą Filipową wyraźnie wzruszył serca Pana Jezusa. I Pan Jezus mówi: „Jesteś szczęśliwy, bo Duch Święty, mój Ojciec objawił ci to, kim jestem”. A więc Pan Jezus, nazywając Piotra błogosławionym, czyni go człowiekiem Nowego Testamentu.

I kolejna rzecz, którą Pan Jezus robi, wybierając Szymona, to zmienia mu imię. To jest bardzo znamienne. W historii zbawienia zmiana imienia wiązała się z nadaniem nowej misji. Można tu wspomnieć Abrama, którego imię zmieniło się na Abraham, czy Jakuba, którego imię zmieniło się na Izrael. Bóg, kiedy wybiera, zmienia imię. I za tą zmianą imienia idzie nowa misja. Jezus imię Szymon zamienia na hebrajskie Kefa, czyli Skała, greckie Petra. Pan Jezus mówi: „Ty jesteś Kefa i na tej Kefa zbuduję Kościół”, czyli: „Ty jesteś Skała, na tej Skale zbuduję Kościół”. Jak pisze ks. prof. Seweryniak w Teologii fundamentalnej, w 2 tomie wydanym przez Bibliotekę Więzi, „imię Kefa ukazuje posługę apostoła jako skały przeciwstawiającej się fali niewierności i zniszczenia. Kefa będzie pełnił funkcję jedności i bastionu przed siłami rozbicia i kłamstwa”.

Piękny jest ten fragment 16 rozdziału Ewangelii Mateusza – mamy wzruszonego Jezusa i mamy Piotra, który otrzymał misję, jakiej żaden człowiek do tej pory w całej historii zbawienia nie otrzymał.

Jednak jeśli dalej przejrzyjmy strony Pisma Świętego, to możemy mieć wątpliwości, czy ten wybór był trafiony, czy Pan Jezus się nie pomylił. Dlaczego? No bo przy całej wzniosłości tej sceny Ewangelie ukazują nam także inny obraz Kefa – słabego, porywczego, duchowo niedojrzałego, zalęknionego, zazdroszczącego, niemyślącego, skupionego na sobie egoistę, wyrzekającego się wiary, zapierającego się Jezusa. To wszystko wydarzyło się już po tej nominacji. Nie wcześniej.

Słyszałem kiedyś opowieść, jak to powołano pewnego biskupa. Był bardzo zżyty ze swoją siostrą. No i zaraz po nominacji zadzwonił do niej, licząc na gratulacje. Ale ona mówi: „Ja naprawdę się boję o ten Kościół, jak już ciebie biskupem wybrali”.

Gdyby tak popatrzeć na Piotra, to on miał wszystkie możliwe wady, które moglibyśmy z powodzeniem wyliczyć. Szymon po zmianie imienia wcale nie wyzbył się tych wad. To był Kefa, który zdradził, szukał siebie, wypierał się Jezusa, stchórzył. I nawet po zesłaniu Ducha Świętego Piotr potrafi udawać, manipulować, balansować – między chrześcijanami pochodzenia żydowskiego a chrześcijanami nawróconymi z pogaństwa – w sporze dotyczącym spożywania pokarmów. I Paweł mówi, że w to udawanie wciągnęli nawet Kefasa. To wszystko się dzieje po zesłaniu Ducha Świętego. To jest Piotr. Kefa ma swoje myślenie, swoje poglądy, swoje odczucia. Kefa ma swoje sympatie, ma swoje antypatie. I pochodzi z Galilei, skąd, jak pisze Józef Flawiusz, „lud był bardzo porywczy”. A Piotr był cholerykiem, nie da się ukryć.

Czy od tego wszystkiego, od czego nie był wolny Kefa, mogliby być wolni jego następcy? Nie. Pan Bóg nie powołuje papieży spośród nadludzi. Pan Bóg powołuje papieży spośród ludzi. Powołuje ich z konkretnego środowiska, z konkretnego kręgu kulturowego. Nie sposób więc, żeby papież wyzbył się swojej kulturowości.

Czasami więc ciężko nam zrozumieć Franciszka. Już Benedykta trudno nam było ogarnąć z niektórymi jego niemieckimi przyzwyczajeniami. A co dopiero Franciszka, który pochodzi z Ameryki Południowej.

Ja przez rok mieszkałem z moimi współbraćmi z Ameryki Południowej. Wiecie, co było dla nich jedną z najważniejszych rzeczy w tygodniu? Zrobić w niedzielę pranie. No i całą niedzielę w klasztorze chodziła pralka. Każda pralka, na każdym piętrze. My w Polsce tego nie rozumiemy. Jak można prać w niedzielę! A u nich się pierze w niedzielę.

Nie do zrozumienia było też to, że kiedy w niedzielę szli do kaplicy, to tylko jeden spośród dziesięciu ubierał albę i stułę. Reszta odprawiała Mszę w normalnym ubraniu. Dla nas zgorszenie. Jak można się nie ubrać do Mszy! Ale ich tak ktoś od małego nauczył. Nas nauczono, że ubierają się wszyscy, którzy koncelebrują Mszę, a nie tylko ten, który przewodniczy. Jakie ja boje toczyłem, jakie krucjaty podejmowałem w tym klasztorze, posty, głodówki, po prostu cuda. Dzisiaj sam się z siebie śmieję. Dopiero potem zobaczyłem i zrozumiałem tę różnorodność kulturową Kościoła. Kościół jest różnorodny.

Pamiętam takiego mojego współbrata z Afryki, który mnie tak irytował, że aż chciałem iść i go pobić. Ale czekałem spokojnie, aż będę mógł jakieś zdanie sklecić po włosku. Miesiące mijały, a on coraz bardziej mnie irytował. Dlaczego? Przychodził codziennie na adorację spóźniony parę minut. Wszyscy klęczeli przed wystawionym Panem Jezusem. A on przychodził, stawał na środku przed ołtarzem z założonymi rękami. Patrzył w Pana Jezusa tak ze dwie minuty, po czym siadał do ławki, zakładał nogę na nogę i tak siedział do końca adoracji. Więc kiedy już umiałem sklecić to zdanie po włosku, napisałem sobie na kartce wszystko, co mu chciałem powiedzieć. Poszedłem do niego i mówię tak: „Ja rozumiem, że robisz doktorat z filozofii, ale żeby być takim pyszałkiem, żeby przed Najświętszym Sakramentem nie zgiąć kolan, to już naprawdę coś jest nie tak”. Nawrzucałem mu. A on mnie wysłuchał i mówi tak: „Jacy wy, Europejczycy, jesteście biedni. Jak mi was żal. Wiesz, kto klęka w Afryce? Niewolnik. Jesteście jak niewolnicy. Kiedy się z tego kolonializmu wyzwolicie? Ja jestem dzieckiem Króla. Przychodzę na audiencję do Króla, jak już wszyscy niewolnicy zajmą miejsce. I staję przed moim Ojcem. Mam przywilej, żeby przed Ojcem stanąć, Ojcu patrzeć w twarz, a później zasiąść na honorowym miejscu. A wy jak niewolnicy”. I nie chodzi w tej historii o to, żebyśmy teraz zakazali wszystkim klękać. Nie. Tylko żebyśmy zrozumieli, że Kościół to jest wielka różnorodność, wynikająca też ze wzrastania w danej kulturze, w danej szerokości geograficznej. Kto by pomyślał, że kiedy my klękamy przed Najświętszym Sakramentem, to Afrykanie się gorszą, bo mówią, że zachowujemy się jak niewolnicy. A my się gorszymy nimi, że nie klękają.

Tak samo nie sposób, żeby papież wyzbył się swojej kulturowości. I nie mówię tego na usprawiedliwienie pewnych gestów czy słów Franciszka. Nie. Mówię to w obronie papiestwa. Myśmy Jana Pawła II wynosili pod niebiosa. I pięknie. I tak się ostatecznie stało – bardzo szybko został ogłoszony świętym. Ale czy myślicie, że wszyscy kochali Jana Pawła, tak jak myśmy go kochali? Nie. Kościoły Europy Zachodniej go odrzuciły. Holendrzy stworzyli swój holenderski katechizm, którego Jan Paweł II nie zatwierdził. A co zrobili biskupi holenderscy w zamian? Przestali wymieniać imię papieża w kanonie Mszy Świętej. A Benedykt XVI? Kiedy przyjechał z pielgrzymką do Niemiec, to połowa episkopatu mu ręki nie podała, kiedy przyszedł na spotkanie. To jest dopiero gorszące. Więc to nie jest tylko problem związany z Franciszkiem. Nie. Te tarcia są nieustannie. One się zaczęły już wtedy, kiedy Paweł mówił, że nawet Kefas dał się wciągnąć w udawanie.

Dlatego Jezus powołuje na bycie Skałą słabego człowieka. Ale wszędzie tam, gdzie Kefa pojawił się jako urząd, okazywał się Skałą. Aż do oddania życia. I to jest istotne. Wszędzie tam, gdzie Kefa pojawiał się jako urząd, zawsze był Skałą. Nigdy się nie złamał. Nigdy.

Jak więc wygląda urząd Piotra dzisiaj? Jak rozumieć prymat Świętego Piotra w Kościele? Za każdym razem, kiedy widzimy biały dym lecący z komina kaplicy Sykstyńskiej, jesteśmy przenoszeni pod Cezareę Filipową, gdzie kolejny Kefa wzrusza serce Jezusa i otrzymuje władzę Piotra, władzę kluczy. Staje się Skałą.

Wzruszające były słowa papieża Franciszka podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, kiedy mówił tak: „Zapraszam was do Panamy. Nie wiem, czy ja tam będę, ale na pewno będzie tam Piotr”. Niesamowicie poruszające.

W Evangelii gaudium w 32 punkcie papież napisał tak:

Ponieważ jestem wezwany, by żyć tym, o co proszę innych, muszę również myśleć o nawróceniu papiestwa. Jako biskup Rzymu winienem pozostać otwarty na sugestie dotyczące sprawowania mojej posługi, aby uczynić ją bardziej wierną znaczeniu, jakie Jezus Chrystus chciał jej nadać, oraz aktualnym potrzebom ewangelizacji. Papież Jan Paweł II poprosił o pomoc w znalezieniu „takiej formy sprawowania prymatu, która nie odrzucając bynajmniej istotnych elementów tej misji, byłaby otwarta na nową sytuację”. Niewiele poczyniliśmy w tym kierunku. Także papiestwo oraz centralne struktury Kościoła powszechnego muszą wsłuchiwać się w wezwanie do nawrócenia duszpasterskiego. Sobór Watykański II stwierdził, że w sposób analogiczny do Kościołów patriarchalnych konferencje episkopatów mogą „dziś wnieść wieloraki i owocny wkład do konkretnego urzeczywistnienia się poczucia kolegialności”. Jednak to życzenie nie urzeczywistniło się w pełni, ponieważ nie wyjaśniono dostatecznie statusu konferencji episkopatów, który by je pojmował jako podmioty o konkretnych kompetencjach, łącznie z pewnym autentycznym autorytetem doktrynalnym. Przesadna centralizacja, zamiast pomagać, komplikuje życie Kościoła oraz jego dynamizm misyjny.

Papież Franciszek bardzo mocno akcentuje, że nie on ma być we wszystkim alfą i omegą. Chce bardziej zaktywizować biskupów lokalnych, żeby oni, trwając w tej kolegialności, w łączności ze wszystkimi biskupami świata, nadawali dynamizm tym Kościołom, za które są odpowiedzialni. Dlatego każdy następca Kefa otrzymuje władzę kluczy i uzyskuje prawo do tego, by – i tutaj sięgniemy do księdza profesora Seweryniaka – „orzekać, że pewna nauka jest zgodna lub niezgodna z prawdą Ewangelii”. To jest pierwsza rzecz. To papież ocenia, co jest zgodne, a co niezgodne z Ewangelią. Druga rzecz: „określać dany czyn jako dopuszczalny lub niedopuszczalny w perspektywie królestwa Bożego”. Trzecia rzecz: „przebaczać lub zatrzymywać grzechy”. Czwarta rzecz: „wykluczać z Kościoła bądź włączać do niego”. I decyzje papieża mają sankcję Bożą. Czyli mają sankcję na ziemi i w niebiosach. Od decyzji papieża nie ma odwołania. Decyzje papieża są ostateczne i mają skutek i na ziemi, i w niebie.

SPIS TREŚCI

przed wstępem

Punkty orientacyjne

Cover

Table of Contents