15,00 zł
... a ja się nie zmienię — tomik kilkudziesięciu wierszy Jarka Zawadzkiego. Publikacja ukaże się zapewne pod koniec 2021 roku.
Więcej informacji i fragmenty: https://enheduanna.pl/aja.php
Autor:
Jestem tłumaczem literatury głównie anglo- i chińskojęzycznej. Tłumaczę najczęściej to, na co mam ochotę. Oprócz prezentowanych tutaj pozycji przetłumaczyłem również (między innymi) zbiór opowiadań-reportarzy Sanmao pt. Saharyjskie dni wydany przez Kwiaty Orientu oraz Opowieści Kanteberberyjskie Geoffreya Chaucera wydane przez Bibliotekę Śląską
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 45
Rok wydania: 2021
… a ja się nie zmienię
Jarek Zawadzki
Gliwice, 2021
Copyright © 2021 Jarosław Zawadzki
All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Więcej informacji: http://enheduanna.pl
ISBN-13: 978-83-957862-4-2
Zdjęcie na okładce: miniformat65 https://pixabay.com/images/id-233095/
DTP: Jarek Zawadzki
Poezja jest ta sztuka, która wyszła bokiem (Ernest Bryll).
https://azir.edu.pl/wyklad/czy-mozna-nauczyc-sie-pisac-poezje
Spis Treści
Seler i szpinak
Wieś
Partenon
Kod dostępu
Kocurek
Wstali z kolan
Nagroda
Ekonomia dla początkujących
Szpaki
Życie na Ziemi
Ucieczka z Bizancjum
Królewskie życie
Start
Ogród
W drodze
Przyjaźń
Było sobie
Śmiech
Kua Fu
Nie cierpię
Posłuchajcie, bracia miła
Pies i kot
Parking
Przyszłość narodu
Noc już była
Iliada 2.0
Głowa
Niebo
Nasz świat
Las
Sosna
Po drugiej stronie
Słońce nad horyzontem
Korpo(racja)
Dawno temu gdzieś w Europie
Kochajmy się
Taka prawda
Vox populi
Mahomet usunięty z najnowszej niderlandzkiej wersji „Boskiej Komedii”
kasandra21
Oda do Lodówki
Garb
Do wojny jeszcze daleko
Joanna d’Arc
Gdy po raz pierwszy
Stal
#wiara
Mecz
To był żart
Ludzie sukcesu
Feniks
Rebelia
Wyznanie prawdy
Piach
Odklej
Nowa droga życia
Zadośćuczynienie
Zegar
Nieszczęsny przechodzień
Koszmar
Skąd jesteś?
Oderwany
Willa
Bób
Drugie przyjście
Błogosławieni
Do domu
Sumerowie
Empatia
Słońce
Zakąska
Dokąd
Wirus w systemie
Znów
Horyzont
Zaklęcie
Hymn
Nieoczekiwany koniec
Życzenie
Drzwi
Zdrowaś, Kapusto!
Żeglarz
Koniec poezji
Wybrane publikacje i przekłady Jarka Zawadzkiego
Źródła ilustracji
Jabłonie
YouTube: Jarek Zawadzki
TikTok: jarekzawadzki535
Seler i szpinak
— czyli co poeta ma na myśli
W każdej chyba epoce pod każdą zasiedloną przez człowieka długością i szerokością geograficzną rodzą się ludzie, którzy przyszli na świat w nieodpowiedniej dla siebie chwili, gdyż nie potrafią zaakceptować ani tym bardziej stosować norm i zwyczajów, jakie ich na tej Ziemi zastały.
Dwie kategorie ludzi cierpią na takąż przypadłość: innowatorzy i odnowiciele. Pierwsi odrzucają panujące trendy i narzucone obyczaje, pragnąc hołdować regułom nowym, być może jeszcze nieistniejącym, a zarazem innym niż minione. Drudzy natomiast tęsknią do standardów, mód i zasad, które odeszły już do lamusa, a wydają im się z jakiegoś powodu lepsze lub bardziej odpowiednie niż obecnie obowiązujące.
Nie będę ukrywał, że kiedy mowa jest o poezji, zaliczam się do drugiej wymienionej tu grupy kontestatorów współczesności, czyli do odnowicieli — promotorów i praktykujących wyznawców rozwiązań prozodycznych opracowanych i sprawdzonych w epokach poprzednich, a dziś niecieszących się już zbyt wielkim poważaniem w oczach i sercach literackiego establishmentu.
Przyglądając się zdecydowanej większości publikowanych dzisiaj tekstów bądź to stanowiących poezję, bądź to za nią tylko uważanych, trudno nie dostrzec, że są to utwory pozbawione zarówno regularnego metrum, jak i zamierzonego rymu, a przecież przez wieki techniki te stanowiły nieodzowny składnik charakteru poezji europejskiej (a jeśli rozejrzymy się poza Europę i sięgniemy na przykład po wiersze poetów chińskich, wtedy okres, w którym tego typu zabiegi ludzkość stosowała, należy liczyć w tysiącleciach). Obecnie wiele osób, pisząc lub czytając (czy będzie to czytanie naiwne dla przyjemności, czy też profesjonalne w celach naukowych), nie widzi potrzeby używania takich środków prozodycznych, a wręcz uważa je nierzadko za zbędne czy nawet szkodliwe, twierdząc nawet, że ich stosowanie to objaw zacofania i dziecinności, żeby nie powiedzieć ciemnogrodu, a wiersze takie bywają nazywane (czy raczej przezywane) „szkolnymi”.
Wielu żyje w przekonaniu, że napisanie dobrego wiersza wolnego nie jest rzeczą trudną, a przynajmniej znacznie łatwiejszą niż skomponowanie wiersza tradycyjnego. Przyczyną takich opinii jest brak wymogów krępujących swobodę twórcy w przypadku tej pierwszej, dominującej dzisiaj swobodnej formy poetyckiej. To jednak tylko złudzenie, gdyż rym i rytm wymuszają na twórcy podjęcie większego wysiłku oraz oddanie się głębszej zadumie nad składnią czy doborem słów, przez co zarówno treść, jak i melodia, wiersza zyskuje na atrakcyjności. Widać to zwłaszcza w przypadku dzieł obnażających ubogi warsztat piszącego: grafoman ograniczony regułami rymu i rytmu stworzy bowiem dzieło lepsze, niż taki sam grafoman pozostawiony na tym polu sam sobie — dzięki regułom wiersza metrycznego i rymowanego szybciej rozwinie twórca swoje umiejętności. Im lepszym warsztatem dysponuje poeta, tym trudniej zauważyć różnicę poziomu artystycznego między wierszami tworzonymi przezeń w odmiennych technikach, ale niewiele jest, moim zdaniem, wybitnych wierszy wolnych; poza twórczością Walta Whitmana, który był niedoścignionym mistrzem tej formy, do naprawdę udanych prób należą takie utwory jak Musée des Beaux Arts W. H. Audena czy Zaklęcie Czesława Miłosza.
Większość wierszy wolnych to, niestety, jedynie proza pocięta na wersy. William Auld w poemacie Planeta dzieci dokonał zabiegu, dzięki któremu unaocznił to zjawisko: autor przepisał fragmenty artykułów prasowych, dzieląc tekst na nieregularne wersy, przez co uzyskał utwór wyglądający jak wiersz, ale będący zwykłym cytatem prasowym:
„W wiosce tej dzieci są lepiej wykształcone i o wiele bardziej uprzejme niż przeciętne dziecko amerykańskie. Mimo biedy są silne i rumiane. Lekarze otwarcie przyznali iż nie ma powodów narzekać na fizyczny czy emocjonalny rozwój wspólnoty. Zaniepokojono się pytaniem moralnym.”1
Obecnie nawet arcydzieła słusznie wielbionych poetów przeszłości, takich jak Tao Yuanming, Dante Alighieri czy Rainer Maria Rilke, którzy pisali wierszem sylabicznym i rymowanym, przekładane bywają przez niektórych tłumaczy wierszem białym albo nawet wolnym, i to często nierymowanym — a, prawdę mówiąc, mniejszym złem byłoby tłumaczenie ich prozą2. Jednym z argumentów na poparcie strategii tłumaczeniowych polegających na rezygnacji z rymu w tekście docelowym jest zarzut, że formy tradycyjne brzmią jak katarynka. Wystarczy jednak przeanalizować pod kątem akcentuacji niemal3 dowolny jedenasto- lub trzynastozgłoskowiec polski, żeby bez trudu stwierdzić, iż rozkład akcentów (czyli rytm) nie jest w każdym wersie tekstu taki sam ani że nie ma żadnego schematu rozmieszczenia akcentów w odniesieniu do grup wersów. W wierszach o krótszej liczbie sylab w wersie, zwłaszcza tych bezśredniówkowych, zjawisko w pełni stałego rytmu może jednak występować, a to z tej prostej przyczyny, że im mniejszą liczbą elementów zbioru dysponujemy, tym mniej permutacji możemy na takim zbiorze wykonać. Czysta matematyka — jak w muzyce! Dobrym tego przykładem jest zbudowana z trochejów4Oda do RadościJohanna Christopha Friedricha von Schillera wraz z odwzorowującym rytm oryginału polskim przekładem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego