Bóg jest dobry - zbiorowa praca - ebook

Bóg jest dobry ebook

zbiorowa praca

0,0

Opis

O tym, jaki jest Bóg, można by mówić nieskończenie wiele. Doświadczenie i historia naszego życia wpływają na to, jak Go postrzegamy. Ten obraz jest dynamiczny i zmienia się, gdy nasza wiara postępuje. Autorzy tej książki również wiele mówią o Bogu, patrzą na Niego z różnych perspektyw, ale z ich opowieści wypływa jeden wniosek – BÓG JEST DOBRY! Przekonaj się, że właśnie TAKI jest!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 75

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ta książ­ka jest ta­nia.

KU­PUJ LE­GAL­NIE.

NIE KO­PIUJ!

pra­ca zbio­ro­wa

BÓG JEST DO­BRY

------------------------

se­mi­na­rium 2

------------------------

Ni­hil ob­stat: L. dz. 2016/05/NO/P

Za po­zwo­le­niem

Prze­ło­żo­ne­go Pro­win­cji Wiel­ko­pol­sko-Ma­zo­wiec­kiej

To­wa­rzy­stwa Je­zu­so­we­go – o. To­ma­sza Ort­man­na SJ

War­sza­wa, 27 maja 2016 r.

Książ­ka nie za­wie­ra błę­dów teo­lo­gicz­nych

Re­dak­cja

Jo­an­na Sztau­dyn­ger

Gra­fi­ka i skład

Bo­gu­mi­ła Dzie­dzic

Zdję­cia

Mag­da­le­na My­jak

© by Moc­ni w Du­chu

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne

Łódź 2016

ISBN978-83-65469-05-2

Moc­ni w Du­chu – Cen­trum

90-058 Łódź, ul. Sien­kie­wi­cza 60

tel. 42 288 11 53

moc­ni.cen­trum@je­zu­ici.pl

www.od­no­wa.je­zu­ici.pl

Za­mó­wie­nia

tel. 42 288 11 57, 797 907 257

moc­ni.wy­daw­nic­two@je­zu­ici.pl

www.od­no­wa.je­zu­ici.pl/sklep

Wy­da­nie pierw­sze

WSTĘP

Bóg jest bli­sko. Bóg jest czu­ły. Niby o tym wie­my, a jed­nak w to po­wąt­pie­wa­my. Poza tym czym in­nym jest wie­dza, a czym in­nym na­sze co­dzien­ne do­świad­cze­nie.

Dru­gi ty­dzień Se­mi­na­rium Od­no­wy Ży­cia w Du­chu Świę­tym po­świę­co­ny jest od­bu­do­wa­niu wła­ści­we­go ob­ra­zu Boga. Po­win­no się to do­ko­nać na wie­lu płasz­czy­znach. Ta naj­ła­twiej­sza – to płasz­czy­zna in­te­lek­tu­al­na, czy­li do­ty­czą­ca na­szej wie­dzy. Gdzie­kol­wiek w na­szej gło­wie do­mi­nu­je ob­raz Boga sro­gie­go, któ­ry chce nas ra­czej wci­snąć w zie­mię niż pod­nieść do góry – po­trze­ba na­wró­ce­nia in­te­lek­tu. W na­szej psy­chi­ce – tam, gdzie bo­imy się Boga, aby nas nie skrzyw­dził i nie znisz­czył nam ży­cia – tam po­trze­ba uzdro­wie­nia na­szych uczuć. Być może na­sze ży­cie tak się po­to­czy­ło, że mamy pre­ten­sje do Boga. Naj­praw­do­po­dob­niej są one nie­słusz­ne, jed­nak na ten mo­ment po­trze­bu­je­my uzdro­wie­nia ob­ra­zu Boga w na­szej pa­mię­ci, i o to war­to Go pro­sić w tym ty­go­dniu.

Może być też tak, że na­sza mo­dli­twa do tej pory nie pro­wa­dzi­ła do spo­tka­nia z Bo­giem. Nie zna­my więc Go jako bli­skie­go, bo ta­kie­go Go po pro­stu nie do­świad­cza­li­śmy. To też jest do uzdro­wie­nia, po­nie­waż wła­ści­wa mo­dli­twa jest cią­głym wcho­dze­niem w bliż­szą re­la­cję z Bo­giem. Ob­sza­rów uzdro­wie­nia ob­ra­zu Boga jest dużo wię­cej. Bę­dzie­my się nimi zaj­mo­wać w tej książ­ce.

To do­pie­ro dru­gi ty­dzień Se­mi­na­rium, ale może być prze­ło­mo­wy i nie­zwy­kle waż­ny. Wła­ści­wy ob­raz Boga to po­ło­że­nie do­bre­go fun­da­men­tu. Do­pie­ro na nim moż­na sta­wiać bu­dow­lę, któ­ra się nie za­wa­li.

o. Re­mi­giusz Re­cław SJ

-------------------------------------------------------------------------

Je­śli prze­ży­wasz Se­mi­na­rium Od­no­wy Ży­cia w Du­chu Świę­tym, ko­rzy­sta­jąc z Pod­ręcz­ni­ka wy­da­ne­go przed ro­kiem 2016, to w czy­ta­niu tej książ­ki nie su­ge­ruj się stro­nami w nim po­da­ny­mi. Przyj­mij nowy po­dział: każ­dy roz­dział tej książ­ki jest prze­zna­czo­ny na je­den dzień.

1. BLI­SKI CZY DA­LE­KI

o. Re­mi­giusz Re­cław SJ

Nikt z nas nie może po­wie­dzieć „znam Boga”. Nikt nie może też po­wie­dzieć, że cał­ko­wi­cie zna dru­gie­go czło­wie­ka. Na­wet je­śli w ja­kiejś mie­rze go po­znał, to wie­dza i do­świad­cze­nie są ogra­ni­czo­ne. Nie mo­że­my prze­wi­dzieć ani wszyst­kich de­cy­zji in­ne­go czło­wie­ka, ani jego za­cho­wań w każ­dej sy­tu­acji. Na­wet je­śli żona spo­dzie­wa się pew­nych za­cho­wań po mężu, to z pew­no­ścią przyj­dą sy­tu­acje, kie­dy po­wie: „nie są­dzi­łam, że tak po­stą­pi”. Po­zna­je­my dru­gą oso­bę, ale mamy też świa­do­mość, że po­zo­sta­nie ona dla nas w pew­nych wy­mia­rach ta­jem­ni­cą. Po­dob­nie jest z Bo­giem. To bar­dzo waż­na in­for­ma­cja, o któ­rej za­po­mi­na­my nie­sły­cha­nie czę­sto. Wie­dząc, że Bóg jest ta­jem­ni­cą, bar­dzo wie­lu chrze­ści­jan mówi jed­nak o Nim tak, jak­by zna­ło Go na wy­lot. A to jest nie­moż­li­we!

Na po­cząt­ku tej książ­ki za­da­my so­bie waż­ne py­ta­nie: czy Bóg jest bli­ski, czy da­le­ki? Z jed­nej stro­ny chcie­li­by­śmy, aby był bli­ski. Z dru­giej jed­nak cza­sem wo­le­li­by­śmy, aby był od­le­gły. Te spoj­rze­nia na Boga kon­fron­tu­ją się, a wy­bór jed­ne­go lub dru­gie­go de­ter­mi­nu­je inne płasz­czy­zny na­sze­go ży­cia, w tym szcze­gól­nie wpły­wa na nasz spo­sób mo­dli­twy.

Da­le­ki

To kon­cep­cja, któ­ra pod­kre­śla ta­jem­ni­cę, dy­stans, na­leż­ną cześć. Po­nie­waż po­zna­nie Boga jest za­wsze za­fał­szo­wa­ne, to trze­ba po­zo­stać na po­zio­mie ta­jem­ni­cy i nie wol­no jej prze­kra­czać. Wo­bec Boga trze­ba mieć dy­stans, aby Go nie spro­fa­no­wać swo­im za­cho­wa­niem. Bar­dzo waż­na przy tej kon­cep­cji jest for­ma mo­dli­twy. Kon­kret­ne ge­sty i za­cho­wa­nia są wy­ra­zem „wła­ści­we­go” wy­ra­ża­nia ta­jem­ni­cy, któ­rą jest Bóg. Ta­jem­ni­ca za­kła­da, że nie każ­dy czło­wiek ma do­stęp do wszyst­kie­go. Bóg da­le­ki nie spo­ufa­la się, nie oka­zu­je uczuć. Do­świad­cze­nie Jego po­zo­sta­je w sfe­rze le­gen­dar­nych opi­sów. Bóg od­le­gły two­rzy dy­stans – nie moż­na Go do­ty­kać, nie każ­dy może o Nim mó­wić, nie moż­na zwra­cać się do Nie­go bez­po­śred­nio. To Bóg, któ­ry jawi się jako ka­rzą­cy i na­gra­dza­ją­cy. Re­la­cja z ta­kim Bo­giem pod­le­ga wie­lu prze­pi­som – na­ka­zom i za­ka­zom.

Bli­ski

To kon­cep­cja, któ­ra pod­kre­śla bez­po­średniość Boga. Bóg, sta­jąc się czło­wie­kiem, prze­kra­cza za­tem gra­ni­cę, któ­ra Go od nas dzie­li. To Bóg, któ­ry ro­zu­mie czło­wie­ka. Roz­ma­wia z nim i ma do nie­go bar­dzo żywe uczu­cia. Taki Bóg pra­gnie bli­sko­ści i czu­ło­ści. Prze­kra­cza for­my mo­dli­twy i kul­tu, aby one nie od­dzie­la­ły czło­wie­ka od bli­skie­go spo­tka­nia z Nim. Bóg bli­ski chce być do­ty­ka­ny i chce do­ty­kać – bo nie­ustan­nie skra­ca dy­stans. To Bóg, któ­ry roz­ma­wia z czło­wie­kiem, w mo­dli­twie trzy­ma za rękę, uśmie­cha się i bu­dzi na­dzie­ję. To Bóg mi­ło­sier­ny.

Któ­ra kon­cep­cja jest lep­sza? Któ­ra jest praw­dzi­wa? Od­po­wiedź nie jest ła­twa. Są zwo­len­ni­cy jed­nej i dru­giej. Bóg da­le­ki two­rzy w Ko­ście­le me­ga­lo­ma­nię, Bóg bli­ski na­to­miast – po­ufa­łość. Ko­ściół w swo­jej hi­sto­rii prze­cho­dził już okre­sy bli­sko­ści i dy­stan­su w kon­tek­ście poj­mo­wa­nia Boga. W każ­dym z tych okre­sów było też wie­lu świę­tych lu­dzi.

Z pew­no­ścią Bóg jest jed­no­cze­śnie bli­ski i da­le­ki, nie­po­ję­ty i ob­ja­wio­ny, wiel­ki i mały, wszechpo­tęż­ny i ogra­ni­czo­ny. To wszyst­ko jest w Bogu jed­no­cze­śnie. Bóg sła­be­go pod­no­si, a twar­de­go na­po­mi­na. Je­śli mamy czas zbyt du­żej pew­no­ści sie­bie – po­trze­bu­je­my do­świad­cze­nia, któ­re tym za­chwie­je, na­wet je­śli bę­dzie to bar­dzo nie­przy­jem­ne uczu­cie. Bóg o tym wie. Je­śli zaś je­ste­śmy po­ła­ma­ni przez grzech lub przez ży­cie – to po­trze­bu­je­my tro­ski, czu­ło­ści i cie­pła. O tym też Bóg wie! Dla­te­go spo­ty­ka­ją nas bar­dzo róż­ne do­świad­cze­nia. Na­le­ży mieć na­dzie­ję, że ze wszyst­kie­go Bóg po­tra­fi wy­pro­wa­dzić do­bro zbaw­cze. Czy­li tak nas osta­tecz­nie po­pro­wa­dzi, aby­śmy, ufa­jąc Mu, mo­gli być z Nim szczę­śli­wi w nie­bie.

Przy­ję­cie okre­ślo­ne­go spo­so­bu my­śle­nia („Bóg jest bli­ski” lub „Bóg jest da­le­ki”) ma duży wpływ na lu­dzi Ko­ścio­ła, czy­li ka­pła­nów, sio­stry za­kon­ne, oso­by ze wspól­not itd. Je­śli ka­płan zna Boga od­le­głe­go, to trzy­ma­jąc Go w rę­kach, jed­no­cze­śnie moc­no od­da­la się od lu­dzi. Je­śli zaś po­znał Go jako bli­skie­go, to jest tym, któ­ry Boga lu­dziom przy­no­si. Je­śli ka­płan sta­je przy Bogu wiel­kim – to chcąc nie chcąc, jawi się wiel­ki w swo­ich oczach i oczach lu­dzi. Je­śli zaś ka­płan sta­je przy Bogu ma­łym, po­zo­sta­nie mały, jak Bóg. Po­dob­na za­leż­ność wy­stę­pu­je w na­szych co­dzien­nych re­la­cjach. Je­śli ktoś po­znał Boga jako bli­skie­go, otwar­te­go i życz­li­we­go, to ta­kie­go chce na­śla­do­wać. Swo­ich bli­skich wów­czas sta­ra się trak­to­wać z do­bro­cią, sza­cun­kiem i wy­ro­zu­mia­ło­ścią. Wi­dzi­my za­tem, że spo­sób pa­trze­nia na Boga ma wpływ na wie­le rze­czy. To jak­by oku­la­ry, przez któ­re pa­trzy­my i przez któ­re in­ter­pre­tu­je­my wszyst­ko to, co nas ota­cza. Gdy no­si­my brą­zo­we szkła, to wszyst­ko jest za­bar­wio­ne brą­zem. Po­dob­nie przy­ję­ta kon­cep­cja Boga jest fil­trem w in­ter­pre­to­wa­niu rze­czy­wi­sto­ści. Dla­te­go też je­den czło­wiek wie­rzą­cy in­ter­pre­tu­je daną spra­wę w taki spo­sób, a dru­gi – w inny.

Nikt nie bę­dzie za­prze­czał, że Bóg jest bli­ski, ani nikt nie bę­dzie pod­wa­żał tego, że Bóg jest da­le­ki. Jest bli­ski – po­nie­waż re­al­ny w Eu­cha­ry­stii, jest da­le­ki – gdyż nie­po­ję­ty. Nie­mniej któ­reś z tych po­dejść de­ter­mi­nu­je na­sze spoj­rze­nie.

Do­bry, mi­ło­sier­ny, współ­cier­pią­cy

Nie­wąt­pli­wie So­bór Wa­ty­kań­ski II wró­cił do my­śle­nia o Bogu jako bli­skim. Dziś więk­szość ka­pła­nów w taki spo­sób in­ter­pre­tu­je Pi­smo świę­te, li­tur­gię, mo­dli­twę, sa­kra­men­ty, uzdro­wie­nia, uwol­nie­nia. Nie wszy­scy, po­nie­waż zmia­ny po­so­bo­ro­we wciąż trwa­ją, ale po­wo­li na­stę­pu­ją. Dziś mamy epo­kę mi­ło­sier­dzia, któ­rą otwo­rzył Jan Pa­weł II, przyj­mu­jąc ob­ja­wie­nie św. Fau­sty­ny jako praw­dzi­we. To w na­szych cza­sach otrzy­ma­li­śmy ob­raz Je­zu­sa Mi­ło­sier­ne­go, Go­dzi­nę Mi­ło­sier­dzia, Ko­ron­kę do Bo­że­go Mi­ło­sier­dzia, Nie­dzie­lę Mi­ło­sier­dzia, Li­ta­nię do Bo­że­go Mi­ło­sier­dzia, zgro­ma­dze­nia za­kon­ne Bo­że­go Mi­ło­sier­dzia. To się dzie­je dziś!

Mi­ło­sier­dzie zwią­za­ne jest z na­dzie­ją, do­bro­cią i czu­ło­ścią. Ta­kie też jest moje do­świad­cze­nie Boga. On jest tym, któ­ry po­chy­la się nade mną, pod­no­si mnie, gdy upa­dam. Nie chce mo­ich błę­dów, ale za każ­dym ra­zem, gdy mie­rzę się z czymś trud­nym w ży­ciu – nie po­zo­sta­wia mnie sa­me­go. Jest na­praw­dę bli­sko. Współ­czu­je ze mną – cier­pi i cie­szy się ze mną. Mój Je­zus jest czu­ły. Gdy do­świad­czy­łem pierw­szy raz uczuć Boga wo­bec mnie, by­łem nie­sa­mo­wi­cie po­ru­szo­ny. Oczy­wi­ście, uczu­cia nie są naj­waż­niej­sze. A jed­nak to one wy­zna­czy­ły moją toż­sa­mość dziec­ka Boga. Uko­cha­ne­go dziec­ka Boga! W tym do­świad­cze­niu trwam przez więk­szość mo­je­go ży­cia.

Czy moż­na coś zro­bić, aby tego do­świad­czyć?

Tak! Moż­na Boga o to pro­sić. Za­cznij się mo­dlić na przy­kład ta­ki­mi sło­wa­mi: „Oj­cze, przy­tul mnie”; „Jezu, do­tknij mnie”; „Du­chu, wy­peł­nij mnie”. Mów Bogu o pra­gnie­niu bli­sko­ści. War­to jed­nak pa­mię­tać, że bli­skość wy­ni­ka z re­la­cji oso­bo­wej, dla­te­go módl się do Ojca, mów do Syna i zwra­caj się do Du­cha. Oso­bo­wo, kon­kret­nie.

Za­daj so­bie py­ta­nie: Czy chcę do­świad­czyć Ojca? Jego czu­ło­ści i bli­sko­ści? Taka bli­skość za­czy­na się od pra­gnie­nia, od gło­du. Dla­te­go naj­pierw na­le­ży za­dbać o pra­gnie­nie. Ta tro­ska jest po stro­nie czło­wie­ka, a nie po stro­nie Boga. Ina­czej pije wodę czło­wiek spra­gnio­ny, a ina­czej ten, któ­ry ma jej pod do­stat­kiem. Po­trze­bu­je­my ta­kie­go pra­gnie­nia Boga, ja­kie ma czło­wiek, któ­ry od dwóch dni nie pił wody, po­nie­waż Bóg od­po­wia­da na bli­skość na mia­rę na­sze­go pra­gnie­nia.

Nie na­le­ży py­tać o gra­ni­ce bli­sko­ści. W mi­ło­ści taka wąt­pli­wość nie po­ja­wia się. Bóg, któ­ry jest mi­ło­ścią, nie sta­wia gra­ni­cy bli­sko­ści, ale to my ją wy­zna­cza­my. Je­śli jest pro­blem – to nie w Bogu, ale w nas.

Nie za­wsze wy­god­ne kon­se­kwen­cje bli­sko­ści