Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Książka o wysiedleńcach, zakorzeniona w łemkowskim doświadczeniu rodzinnym samej autorki. Wsłuchujemy się w zagłuszane głosy krzywdzonych kobiet, podglądamy je, gdy zanurzają się w potokach pozostawionych na utraconej ziemi. Towarzyszymy też mężczyznom, którzy głęboki lej wspomnień zalewają księżycówką, a przemoc doznaną przez siebie powtarzają, zadając ją innym. Zapisane w wierszach łemkowskie opowieści zostają uzupełnione wykonanymi na ziemiach pogranicza fotografiami autorki, dla której beskidzki krajobraz wciąż jest naznaczony rodzinną raną i traumą.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 14
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Rodzicom
I
wasyl
pamiętam jak rozbił rondlem głowę babci
a żyły które się w nim wiły jak rzeka
wyschły w czasie letniej suszy
na czużyni
miejscowy bóg smarował im smalcem grubą pajdę chleba
leżeli w potokach żeby się oczyścić z pamięci
nawiedzała ich jak cień który się nie skracał sznur który się wydłużał
kieszenie wypchali na tęsknotę ziarnem
młodym zalepiali żywicą usta nie będziesz brał
cudzej ziemi za własną nie będziesz miał
innego domu poza tamtym jednym
stawały się przepowiednie jak w noc kupały
takie bajki opowiadali dzieciom przed snem
żeby rano gdy otworzą oczy
nigdy nie były na swoim
guajira
wykopki część ostatnia
twarze w popiele łemkowskie dzieci za paznokciami brud
takie dni wlokły się na kolanach
brudni pielgrzymi pogańskie obrzędy
całowałem się z ziemią
wkładałem wilgotny język w rozchylone bruzdy
gnuśny rytuał dążenia do szczytu
jak kazały rzędy
jak nam kazały nasze matki jak im kazały nasze babki
pochylonym kobietom było widać piersi
takie dni przychodzą do mnie o ich zwykłej porze
zdejmują ubranie namaszczają łojem każą się wielbić
bohyny
dusze starych praczek w potokach w nieznajowej
brodzą po kolana piorą szmatia wiotkimi piersiami
podglądają je chłopcy ze wsi
moczą się
płowieją w upławach ksiądz wypełzł przed dom
wiecznaja pamiat
unosząc się zataczają koła wiotkimi piersiami
piorą szmatia trumnę niosą na marach
chłopcy ze wsi
widzieli stare nagie praczki po kolana we krwi
ich długie workowate piersi
uderzały w kamień
stare nagie praczki nie mają kijanek
rzeki suk
te chwile były dla nas najbardziej intymne
bezdźwięczne głosy kobiet ich odbicia w wodzie
ciała miały sprężyste jak gałąź jesionu
giętkie jak leszczyna różowe bez sierści
psy chciały im lizać każdy dopływ wisły
łasiły się podstępnie kiedy było ciemno