11,99 zł
Marząca o karierze modelki Mila staje u progu sławy. Cruz Westbrook, potentat w branży medialnej, proponuje jej sesję na terenie swojej bajkowej posiadłości. Od pierwszej chwili budzi się w nich pożądanie, ale Mila się obawia, że romans mógłby zepsuć dobrze zapowiadającą się współpracę. Wie, że Cruz, dżentelmen i profesjonalista, nie będzie jej uwodzić, ale pod jego spojrzeniem czuje się tak, jakby była naga...
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 156
Jules Bennett
Burzliwa noc
Tłumaczenie:
Grażyna Woyda
Kiedy elegancko ubrana młoda kobieta, stukając obcasami, ruszyła w kierunku jego drzwi wejściowych, Cruz Westbrook uświadomił sobie, że ta znajomość może narazić go na kłopoty.
Mila Hale walczyła z przeciwnym wiatrem i gęstym deszczem, bo jej parasolka została zdeformowana przez burzliwe podmuchy. Dżentelmen powinien przyjść jej z pomocą, Cruz jednak wiedział, że ta kobieta wydrapie mu oczy, jeśli podejmie misję ratunkową. Spotkał się z nią tylko raz, ale szybko wyczuł, że Mila ceni niezależność i nie dopuszcza do czyjejkolwiek dominacji.
Teraz weszła na ganek, rzuciła połamaną parasolkę na kępę krzaków i odgarnęła z twarzy mokre kosmyki ciemnych włosów.
Zaklął pod nosem. Ta kobieta, nawet ociekając wodą, budziła w nim odczucia, których budzić stanowczo nie powinna. Zamierzał ograniczyć ich kontakty wyłącznie do sfery zawodowej, choć jej czerwone usta wydawały mu się bardzo kuszące.
- Piękny dzień, prawda? – zażartował nieudolnie, wsuwając ręce do kieszeni dżinsów. – Czy podróż przebiegła zgodnie z planem?
- Lot był okej. Wykończyła mnie dopiero biurokracja związana z wynajęciem samochodu i dwugodzinna jazda.
Obrzuciła wzrokiem mokre krzewy ozdobne miotane porywami wiatru.
- Mieszka pan na kompletnym odludziu.
Wiedział o tym i był z tego bardzo zadowolony.
Kiedy wraz ze swoim bliźniaczym bratem Zane’em odziedziczył popularny na całym świecie magazyn „Opulence”, ich życie nabrało rozpędu.
Cruz celowo zbudował swój nowy dom w niewielkiej dolinie ukrytej w zakolu rzeki. Zane wzniósł swoją rezydencję na wzgórzu oddalonym od posiadłości brata o jakieś trzydzieści minut jazdy.
Lubił przebywać na łonie natury. Natychmiast po ukończeniu budowy wyprowadził się od Zane’a i był szczęśliwy, że mieszka we własnych czterech ścianach.
- Odbyliśmy tu kilka bardzo udanych sesji zdjęciowych dla naszego magazynu – poinformował swojego gościa. – Zna pani pewnie Maddie, która pełni w nim funkcję dyrektora artystycznego. Opracowała projekt, w którym główną rolę ma grać moja zarośnięta dzikimi kwiatami łąka, a cała redakcja uznała zgodnie, że będzie pani wyglądać w tym otoczeniu świetnie.
Cruz nigdy dotąd nie przyjmował na terenie swojej posiadłości żadnej modelki pod nieobecność innych pracowników magazynu, a dzisiejsza sytuacja była wynikiem tego, że Maddie od dwóch godzin nie reagowała na jego esemesy, a Mila przybyła na miejsce trzydzieści minut przed terminem.
- Ta burza wygląda naprawdę groźnie – przyznała. – Nie wiem, czy jutro rano będziemy w stanie rozpocząć sesję zdjęciową, a tym bardziej obejrzeć jeszcze dziś wybrane przez was plenery.
Mila przyleciała z Miami na dzień przed rozpoczęciem pracy, gdyż zażądała wglądu w szczegóły koncepcji przygotowanej przez redakcję.
Inne zatrudniane przez Cruza modelki też stawiały niekiedy warunki dotyczące realizacji takiego czy innego projektu, ale żadna z nich nie pojawiała się tak często w jego erotycznych snach. Te jej czerwone wargi…
Zdał sobie sprawę, że powinien przeznaczyć więcej czasu na życie towarzyskie.
Od dwóch miesięcy, to jest od chwili ogłoszenia zaręczyn Zane’a z Norą, bliską przyjaciółką obu braci, bardzo ciężko pracował. Wiedział, że jego brat ma na głowie nadchodzący ślub i mające się narodzić dziecko, więc usiłował przejąć od niego część najtrudniejszych obowiązków.
Chyba właśnie dlatego nie mógł oderwać wzroku od mokrych części garderoby przylegających do ciała Mili.
Opanuj się, do diabła! – zgromił go wewnętrzny głos. Przecież jesteś profesjonalistą.
Potężny odległy grzmot wywołał efekt przypominający trzęsienie ziemi. Mila drgnęła nerwowo i przycisnęła dłoń do piersi.
- Czyżby nie lubiła pani burz? – spytał Cruz, a ona wyprostowała się i spojrzała na niego zaskoczona.
- To nie to. Po prostu zależy mi na tym, żeby jak najszybciej rozpocząć realizację tego projektu.
- Matka natura ma najwyraźniej inne plany, ale może je zmieni. Wiosną pogoda jest tu nieprzewidywalna.
Gdy poznał Milę w Miami dwa miesiące wcześniej, wydała mu się nieco zarozumiała, ale to samo można było powiedzieć o większości modelek, z którymi miał do czynienia. Inne jednak modelki entuzjastycznie przyjmowały propozycję współpracy z „Opulence”, a ona potraktowała jego ofertę z wyraźnym dystansem.
Początki magazynu były bardzo skromne. Cruz zatrudniał mało znanych fotografów, aranżerów wnętrz i projektantów mody, a mimo to w niezbyt długim czasie osiągnął oszałamiający sukces.
Obecnie wydawał trzy dodatki poświęcone biżuterii, turystyce i doradztwu w dziedzinie hoteli, ale nadal podstawą jego działania było wyszukiwanie nieodkrytych dotąd talentów.
- Mieszkałam kiedyś w podobnej okolicy, ale ciągle sypał tam śnieg, więc czym prędzej się stamtąd wyniosłam.
Spojrzał na nią badawczo, zastanawiając się, czy Mila chce mu w ten sposób zakomunikować, że marzy o tym, by jak najszybciej opuścić jego posiadłość.
Zdawał sobie sprawę, że modelki, niezależnie od swojego statusu zawodowego, posiadają przesadnie rozbudowane ego, ale nigdy nie usiłował zgłębiać tajemnic ich osobowości. Interesowało go tylko dobro jego magazynu, który rozrósł się z czasem do rozmiarów potężnego prasowego imperium.
- Czy moglibyśmy przynajmniej wejść do budynku? – spytała Mila, gdy niebo rozjaśniła kolejna błyskawica.
- Jeśli nie ma pani nic przeciwko temu. Z reguły nie podejmuję w mojej prywatnej rezydencji potencjalnych współpracowników pod nieobecność choćby jednego członka zespołu redakcyjnego, ale jeszcze nikt tu nie dotarł.
W tym momencie rozległ się następny grzmot.
Mila natychmiast ruszyła w kierunku drzwi, a on, chcąc nie chcąc, poszedł za jej przykładem. Wyczuwał jej lęk i chciał zachować się jak dżentelmen, a poza tym jemu również nie zależało na tym, aby paść ofiarą pioruna.
Gdy znaleźli się w holu, Mila zsunęła z nóg czarne buty na wysokich obcasach.
Cruz natychmiast zauważył lśniące karminowe paznokcie jej stóp i zaczął podejrzewać siebie o słabość do koloru czerwonego.
- Ociekam wodą.
- Zaraz coś na to poradzimy – mruknął, przypominając sobie o obowiązkach gospodarza.
Skierował się korytarzem do swojej sypialni, znalazł w przylegającej do niej garderobie duży miękki ręcznik i wrócił do holu.
Mila stała przed wielkim kryształowym lustrem i usiłowała związać w jakiś sposób mokre włosy, które opadały jej na twarz.
- Proszę bardzo.
Stanął za nią i wyciągnął rękę, a przy okazji ujrzał jej odbicie w lustrze. Wyglądała na osobę, która marzy o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w ciepłym i słonecznym klimacie Miami.
- Dziękuję.
Cofnął się o dwa kroki, bo poczuł w kieszeni wibrację telefonu. W tym momencie niebo rozjaśniła kolejna błyskawica, a tuż po niej zabrzmiał donośny grzmot. Szyby okienne zatrzęsły się głośno, a Mila nerwowo zadygotała.
- Czy dobrze się pani czuje? – spytał, zerkając w kierunku lustra.
- Doskonale – odparła, wyzywająco podnosząc głowę.
Temu zapewnieniu zdawała się przeczyć pulsująca żyłka u nasady szyi, ale Cruz nie zamierzał z nią w tej sprawie polemizować.
Był świadomy tego, że burza oraz samotny pobyt w domu obcego mężczyzny mogły wyprowadzić ją z równowagi. Nie chcąc ingerować w jej prywatne życie, wyciągnął komórkę i przeczytał esemesa od Maddie:
Lot przełożony z powodu burz. Dowiedz się, czy Mila może spotkać się z nami jutro w tym samym miejscu.
Zerknął w kierunku Mili, która przestała się wycierać i spojrzała badawczo na jego telefon.
Zdawał sobie sprawę, że znaleźli się oboje w kłopotliwej sytuacji. Nie chciał, by Mila czuła się niezręcznie, ale szalejąca na dworze burza skazywała ich na swoje towarzystwo.
- Pana asystentka nie przyjedzie na umówione z nami spotkanie, prawda?
Schował komórkę do kieszeni i kiwnął głową.
- Ona nie jest moją asystentką, tylko szefową naszego działu sztuki. Pisze, że jej lot został odwołany z powodu zaburzeń atmosferycznych czy raczej przełożony na inny termin… Tak czy owak, nie dotrze dziś na miejsce.
Mila zamrugała nerwowo, a on nie wiedział, czy ma zamiar się rozpłakać, czy głośno zakląć.
Zdawał sobie jednak sprawę, że nie może zostać na noc w jego domu.
- Jak się nazywa hotel, w którym redakcja zarezerwowała dla pani apartament?
- Golden Valley B&B.
Starannie złożyła ręcznik i ponownie spojrzała mu w oczy.
- Czy to daleko stąd?
- Zbyt daleko, aby dojechać tam podczas burzy. W słoneczny dzień jazda zajmuje około dwudziestu minut.
Drogi były kręte i wymagały umiejętności prowadzenia samochodu po stromych zboczach, ale w panujących warunkach podróż właściwie nie wchodziła w rachubę.
- No cóż, nie mogę zostać tutaj na noc – stwierdziła z bladym uśmiechem, zwracając mu ręcznik. – W tych warunkach musimy chyba odwołać nasze wszystkie ustalenia.
- Proponuję, żeby pani poczekała, aż pogoda się poprawi. Wiem, że spotkaliśmy się dotychczas tylko raz, ale zapewniam panią, że nie jestem podrywaczem, a w moim domu będzie pani bardziej bezpieczna niż na drodze w takim deszczu.
- Mimo to spróbuję dotrzeć do hotelu – odparła, kręcąc głową. – Będę jechała wolno, a w razie konieczności zatrzymam się na chwilę i poczekam na lepsze warunki.
Cruz uświadomił sobie, że ta kobieta podjęła już decyzję i nie zamierza jej zmienić. Wiedział, że próby nakłonienia jej do ustępstwa tylko utwierdzą ją w przekonaniu, że jej decyzja była słuszna.
- Po przyjeździe na miejsce proszę wysłać mi esemesa, abym wiedział, że jest pani bezpieczna.
- Czyżby pan wymagał, żebym zdawała panu relację z tego, gdzie jestem i co robię?
- Została pani zatrudniona przez mój magazyn, więc formalnie rzecz biorąc jest pani moim gościem. Będę wdzięczny, jeśli da mi pani znać, że nic jej nie zagraża.
- W porządku – odparła, potakując ruchem głowy. – Jestem pewna, że bardzo szybko dotrę na miejsce.
Wydawało mu się to wątpliwe, ale otworzył przed nią drzwi wejściowe, a ona, brnąc w potokach deszczu, dobiegła do samochodu i powoli opuściła podjazd.
Obserwował przez chwilę tylne światła jej auta, a potem wzruszył ramionami i wrócił do budynku. Był przekonany, że mimo swej determinacji Mila daleko nie zajedzie.
Zaklęła głośno i wjechała na podjazd prowadzący do rezydencji Cruza. Wiedziała już, że będzie musiała spędzić u niego noc, bo most prowadzący do głównej drogi został zerwany przez strumienie wody.
Myśl o tym, że może stać się od kogoś zależna, napełniała ją przerażeniem.
Przez całe życie była świadomym kowalem własnego losu. Nigdy ani na chwilę nie traciła z oczu swojego ostatecznego celu: chciała zostać znaną projektantką mody i produkować piękne stroje dostępne dla kobiet o różnych figurach i rozmiarach.
Zmrużyła oczy i przyspieszyła ruchy wycieraczek. Zdawała sobie sprawę, że będzie musiała spędzić noc w domu człowieka, który piekielnie ją irytował, a równocześnie budził w niej niezdefiniowane tęsknoty.
Był wysoki, ciemnowłosy i przystojny, więc ucieleśniał wszystkie zalety, jakich wymagała od mężczyzny.
Podjechała jak mogła najbliżej do schodków prowadzących na frontowy ganek. Chwyciła telefon i wyskoczyła z samochodu, zostawiając w nim torebkę oraz zamkniętą w bagażniku walizkę.
Gdy znalazła się pod dachem, odgarnęła z twarzy mokre włosy i otworzyła szeroko oczy.
Stał przed nią Cruz, trzymając w ręku ten sam ręcznik, którego używała wcześniej.
- Pomyślałem, że się pani przyda.
Do diabła! – pomyślała ze złością, dostrzegając na jego twarzy ironiczny uśmiech.
A więc wiedział, że wróci i będzie teraz okazywał jej swoją wyższość.
Wzięła od niego ręcznik, przekroczyła próg domu, zsunęła buty i rozpoczęła od nowa cały proces doprowadzania się do jako takiego stanu.
- Most jest nieprzejezdny – oznajmiła, wycierając szyję i ramiona.
- Czy upadło na niego drzewo?
- Nie, po prostu został zmyty przez wodę.
Cruz zaklął pod nosem i ciężko westchnął.
- Będę musiał tam pojechać, kiedy ta burza się przewali. W tej chwili nic nie mogę zrobić.
- Czy z pana posiadłości można się wydostać inną drogą?
- Jeśli dysponuje się helikopterem.
Jego nonszalancki ton wzbudził jej zdumienie. Jak on może się uśmiechać? – pomyślała ze złością. Przecież został właśnie odcięty od cywilizacji.
Jakim cudem potrafi zachować spokój?
- Czy ma pani w samochodzie walizkę? – spytał z uśmiechem. – Jestem pewny, że chętnie by się pani przebrała.
Przestała na chwilę wycierać twarz i spojrzała na niego ze zdumieniem.
- Czy naprawdę chce pan wyjść na dwór w taką pogodę?
- To tylko woda – odparł, wzruszając ramionami. – Jeśli pragnie pani odzyskać swoje rzeczy, chętnie po nie pójdę.
Chciała je odzyskać. Chciała mieć na sobie suche ubranie i siedzieć we własnym pokoju hotelowym. Chciała mieć pod ręką szkicownik i kolorowe ołówki. Wiedziała jednak dobrze, że teraz może o tym wszystkim najwyżej pomarzyć.
Praca modelki niezwiązanej z żadną agencją wymaga niekiedy poświęceń, ale nie zamierzała wracać do Montany, bo była pewna, że ojciec powita ją słowami: „A nie mówiłem”.
- Pani już dzisiaj dużo przeszła, a dla mnie to żaden kłopot – oznajmił Cruz, unosząc w górę obie ręce.
Zanim zdążyła zaoponować, wyszedł z domu i zniknął na ganku, a ona zaczęła podejrzewać, że pod szorstkim sposobem bycia kryje się prawdziwy dżentelmen obdarzony wrażliwością i zdolny do szlachetnych gestów.
Co mi przychodzi do głowy? – pomyślała z gniewem. Przecież to nie jest wspólna wycieczka w góry.
Przyjechała tu tylko na kilka dni, by wykonać określone zlecenie. Koniec, kropka.
Podeszła do podwójnych drzwi prowadzących na ganek i stwierdziła, że Cruz wyjął jej bagaże oraz leżącą na przednim siedzeniu torebkę i niesie całą tę zdobycz w kierunku ganku.
Mokra koszula przylegała do jego piersi, a Mila stwierdziła ze zdumieniem, że prezes potężnej korporacji, który na koncie ma miliardy, może być zbudowany jak prawdziwy kulturysta.
Gdy tylko przekroczył próg, pospiesznie zamknęła drzwi, chcąc jak najszybciej odciąć się od dokuczliwego szumu deszczu.
Cruz ustawił jej bagaże na podłodze i spojrzał ze zdumieniem na potężny stos.
- Jak długo zamierza pani tu zostać? – spytał z podziwem.
- Tylko dwa dni.
- Myślałem, że miesiąc – mruknął z ironicznym uśmiechem. – Jeśli chce pani się przebrać, zaprowadzę panią do pokoju gościnnego.
On mnie chyba bierze za jakąś celebrytkę lub osobę z wyższych sfer, pomyślała z goryczą.
Byłby zdumiony, gdyby poznał prawdę. Przecież jej droga do kariery była bardzo mozolna i usłana trudnościami. Musiała dążyć do wyznaczonego sobie celu dzień po dniu, mając nadzieję, że ojciec nie zniszczy jej w taki sam sposób, w jaki zniszczył matkę.
- Będę panu bardzo wdzięczna.
Sięgnęła po jedną ze swoich toreb, ale pośliznęła się na mokrej podłodze i straciła równowagę.
I poczuła, że obejmują ją mocne męskie ramiona. Ponieważ jednak wydarzyło się to zbyt późno, oboje wylądowali na parkiecie.
- Czy nic się pani nie stało? – zapytał, nie wypuszczając jej z uścisku.
- Co mi się mogło stać? Przecież upadłam na pana.
Czuła się upokorzona tą całą sytuacją. W dodatku wyglądała jak zmoknięty szczur, sklejone włosy zasłaniały jej twarz, a wilgotna sukienka przylegała do ciała w nieodpowiednich miejscach.
To nie jest wizerunek, który chciałabym prezentować w mediach, pomyślała z goryczą.
Na szczęście on widział jej liczne fotografie, więc być może nie dojdzie do wniosku, że popełnił katastrofalny błąd, proponując jej współpracę.
Pomógł jej wstać, a potem dźwignął się na nogi. Nadal spoglądał na nią tak badawczo, jakby chciał się przekonać, że rzeczywiście nic się jej nie stało.
Zaczynała żałować, że nie została w Miami. Perspektywa uwięzienia w domu bardzo atrakcyjnego mężczyzny, który miał otworzyć jej drogę do sławy i majątku, budziła w niej przerażenie. Ale nie mogła sobie pozwolić na odrzucenie propozycji Cruza Westbrooka.
Miała nadzieję, że sesja zdjęciowa dla jego czasopisma stanie się siłą napędową jej kariery, która w ostatnim okresie wyraźnie zwalniała tempo.
- Co będzie z tym pokojem? – spytała, podnosząc z podłogi szkicownik.
Kiedy sięgnęła po dużą torbę, Cruz uniósł prawą rękę.
- Musimy wejść na górę – oznajmił z uśmiechem. – Ja to wszystko zaniosę.
- Uważa pan, że sama nie dam sobie rady?
- Nie, ale usiłuję być pomocny.
- Jestem pewna, że pan też chce się osuszyć i przebrać. Proszę mi tylko powiedzieć, dokąd mam się skierować.
- Do dowolnego pokoju na piętrze – mruknął, wskazując schody. – Ja mieszkam na dole.
Odszedł, spełniając jej życzenie i zostawiając ją nad stosem bagaży. Zmagając się z nimi, usłyszała dochodzący z głębi korytarza jego pogodny gwizd i przeżyła ukłucie frustracji. Nigdy jeszcze nie czuła się tak bezradna w towarzystwie żadnego mężczyzny.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Tytuł oryginału: One Stormy Night
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2023
Redaktor serii: Ewa Godycka
© 2023 by Jules Bennett
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2024
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
www.harpercollins.pl
ISBN: 978-83-8342-551-1
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek