10,99 zł
Morgan, właścicielka salonu mody, i Ryan, przedsiębiorczy milioner, od lat darli z sobą koty. Jedna z ich kłótni podczas świątecznego balu kończy się nocą pełną namiętności. Wkrótce potem Morgan odkrywa, że jest w ciąży. Ryan proponuje jej małżeństwo, ona jednak nie chce ślubu „dla dobra dziecka”. Ale zgadza się na miesiąc zamieszkać z nim w jego rezydencji. Chce się przekonać, czy będą w stanie się pokochać, czy ich życie razem skończy się kolejną wielką awanturą...
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 155
Jules Bennett
To była piękna noc
Tłumaczenie:
Grażyna Woyda
Tytuł oryginału: One Christmas Night
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2022
Redaktor serii: Ewa Godycka
© 2022 by Harlequin Enterprises ULC
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2023
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
www.harpercollins.pl
ISBN: 978-83-8342-449-1
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek
To niemożliwe, pomyślała Morgan Grandin, opierając się o stylową toaletkę, która była ozdobą łazienki jej eleganckiego butiku „Córka ranczera”. Jako jedyna przedstawicielka rodzinnego klanu nigdy nie chciała zajmować się hodowlą, więc nadała swojemu sklepowi tę nazwę, żeby uśmierzyć gniew rodziców.
Skoro krewni mają jej za złe niechęć do uczestniczenia w rodzinnym przedsiębiorstwie, to z pewnością dostaną amoku, kiedy się dowiedzą jak będzie wyglądał następny rozdział jej życia.
Spojrzała na dwie niebieskie kreski testu ciążowego i ciężko westchnęła. Zawsze była uważana przez resztę rodziny za odmieńca, ale zdawała sobie sprawę, że w tej sytuacji jej krewni uznają ją za coś w rodzaju czarnej owcy.
Na widok dwóch niebieskich kreseczek poczuła wielką radość. Bardzo pragnęła tego dziecka. Wiedziała jednak, że musi wymyślić plan umożliwiający jej pogodzenie obowiązków samotnej matki z karierą zawodową.
Umyła ręce i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Nie dostrzegła żadnych zmian w wyglądzie. Nadal miała znakomitą figurę i płaski brzuch. Zdawała sobie jednak sprawę, że w jej łonie rozwija się mała istotka.
W odróżnieniu od sióstr, które prowadziły szczęśliwe życie rodzinne, nie wyszła za mąż. Ceniła niezależność i w gruncie rzeczy nie miała pojęcia, dlaczego zdecydowała się na spędzenie nocy z jedynym mężczyzną, który zawsze doprowadzał ją do szału. Z Ryanem Carterem…
Westchnęła ciężko i nerwowym ruchem odgarnęła włosy z czoła. Wiedziała, że będzie musiała w najbliższym czasie podjąć kilka trudnych decyzji.
Należący do niej sklep nie był czymś w rodzaju hobby… był jej marzeniem. Musiała nadzorować jego funkcjonowanie i dbać o interesy klientów, nie mogła więc ujawnić przed światem swojej tajemnicy, dopóki sama nie pogodzi się z nową rzeczywistością.
Jak to możliwe, żeby ta jedna przygoda zmieniła całe moje życie? – spytała się w duchu.
Jak to możliwe, by para ludzi tak bardzo różniących się od siebie była tak wspaniale dobrana pod względem seksu? Nadal pamiętała każdy jego pocałunek, każdą jego pieszczotę i w gruncie rzeczy marzyła tylko o tym, żeby przeżyć kolejną odsłonę tego romansu.
A przecież postanowili, że nigdy więcej nie pozwolą sobie na zbliżenie i nie będą nawet rozmawiać o tym, co się wydarzyło. Przecież ona nie ma nikogo, kogo mogłaby poprosić o radę, bo wszyscy ich wspólni znajomi wiedzą, jak bardzo oni oboje się nie znoszą, więc nikt nie uwierzy w to, że przeżyli upojną erotyczną przygodę.
Raz jeszcze ciężko westchnęła i wyszła z łazienki. Wiedziała, że nie może ukrywać się w nieskończoność, że prędzej czy później będzie musiała stawić czoło trudnej rzeczywistości. Musi nadal zarządzać sklepem, z którego była tak bardzo dumna.
Nie miała pojęcia, kto go poprowadzi, kiedy zaawansowana ciąża skaże ją na bezczynność. Albo kiedy nowo narodzone dziecko się rozchoruje.
Zatrudniała w butiku młodą dziewczynę o imieniu Kylie, która studiowała w trybie online wzornictwo odzieżowe i marzyła o karierze w świecie projektowania mody. Miała do niej stuprocentowe zaufanie, ale nie potrafiła znieść myśli o rozstaniu ze sklepem.
Mogła sobie pozwolić nawet na dłuższy urlop macierzyński, ale kochała swoją pracę. Lubiła kontakty z najbardziej eleganckimi kobietami w mieście i za nic w świecie nie przekazałaby swoich klientek nawet najbardziej solidnej zastępczyni.
Ruszyła w kierunku frontowych pomieszczeń salonu odzieżowego, postanawiając zapomnieć o wszystkich troskach i skupić uwagę na bieżącej działalności firmy.
Odsunęła rygiel i pchnęła podwójne drzwi, wpuszczając do wnętrza jasne promienie porannego słońca. Potem ustawiła przed sklepem tablicę reklamową, wdychając przy okazji sporą porcję świeżego powietrza.
Lekkie powiewy wiatru chłodziły jej skórę rozgrzaną przez natłok gorączkowych myśli. Teraz dopiero zdała sobie sprawę jak bardzo jest zdenerwowana i wytrącona z równowagi.
Na szczęście nadal czuła się dobrze i nie nękały jej mdłości ani zawroty głowy. Ale przecież był to dopiero pierwszy miesiąc ciąży.
Ruszyła w kierunku otwartych drzwi sklepu i zderzyła się z jakimś mijającym ją mężczyzną.
Nie, nie z jakimś mężczyzną, lecz z Ryanem Carterem, który wpadł na nią, gdy stanęła na jego drodze, i chwycił ją za ramiona, aby nie dopuścić do jej upadku.
Czując na plecach ucisk jego muskularnej piersi, mimo woli przypomniała sobie szaleńczą, zaprawioną alkoholem noc spędzoną w jego towarzystwie.
- Nic ci się nie stało? – spytał łagodnym tonem.
Jego niski głos przyprawił ją o dreszcz. Odepchnęła jednak od siebie wszystkie erotyczne skojarzenia, chcąc utwierdzić się w przekonaniu, że nigdy, przenigdy nie pozwoli sobie na jakiekolwiek uczucie wobec tego mężczyzny. Ich spory, wręcz kłótnie, trwały zbyt długo, aby mogła je przekreślić jedna namiętna noc.
Wszystko wskazywało na to, że potrafią znaleźć wspólny język tylko wtedy, kiedy rozbiorą się do naga, wypiwszy przedtem kilka kieliszków szampana. A ona wiedziała dobrze, że taka sytuacja nie może się powtórzyć.
Zawsze uważała Ryana za mruka, który ma wiele do powiedzenia tylko wtedy, kiedy zaczyna się kłócić.
- Doskonale – odparła, cofając się o krok i opuszczając ręce.
- Miło mi to słyszeć – odparł, obrzucając ją pełnym rozbawienia spojrzeniem niebieskich oczu. – Miałem wrażenie, że mnie unikasz.
- Nie miej mi tego za złe – warknęła, wzruszając ramionami. – Przecież postanowiliśmy, że nie będziemy się więcej widywać.
Zawsze uważała Ryana za bardzo atrakcyjnego mężczyznę, ale jego sposób bycia budził w niej irytację. Miała wrażenie, że on również za nią nie przepada.
Zbliżyła ich do siebie podniosła atmosfera panująca w Klubie Hodowców, nasycona licznymi kieliszkami szampana oraz przypadkowo usłyszana przez Morgan uwaga jej brata, który stwierdził, że Ryan jest zachwycony jego siostrą. Splot tych wszystkich okoliczności zapewnił jej najbardziej rozkoszną noc, jaką kiedykolwiek przeżyła.
Teraz musi ponieść konsekwencje. Zdawała sobie sprawę, że będą je musieli ponieść oboje. Nie bardzo wiedziała, jak można określić obecny stan ich znajomości. Po tym, co się wydarzyło, nie mogła przecież uznać Ryana za wroga. Miała świadomość, że prędzej czy później będzie musiała wyznać mu prawdę.
Zasługiwał na to, ale jej zdaniem należało poczekać z tym na odpowiedni moment.
- Royal to nieduże miasto – zauważył Ryan, nie zdając sobie sprawy z tego, że jego towarzyszka przeżywa w tym momencie gorączkową gonitwę myśli. – Zawsze wpadaliśmy na siebie przy różnych okazjach, ale od miesiąca w ogóle cię nie widziałem.
- Byłam cały czas na miejscu – odparła, wskazując otwarte drzwi sklepu. – Więc chyba nie szukałeś mnie zbyt gorliwie.
Poczuła na sobie badawcze spojrzenie, którym obdarzał ją wiele razy w ciągu ostatnich kilku lat, i zadrżała z podniecenia. Widok jego niebieskich oczu ukrytych częściowo pod rondem kowbojskiego kapelusza zawsze ją irytował, ale równocześnie budził w niej jakieś uczucie, którego nie umiała, a może nie chciała zdefiniować.
Tłumiła w sobie każdy przejaw zainteresowania jego osobą, bo wiedziała dobrze, że Ryan nie jest i nigdy nie będzie mężczyzną jej życia. Sam pomysł wydawał jej się całkowicie absurdalny.
Była zdumiona i zaskoczona, gdy usłyszała przypadkiem rozmowę swojego brata Vica z jego najlepszym przyjacielem, Jaydenem.
Obaj twierdzili, że Ryan za nią szaleje i jest zachwycony jej osobowością. On sam jednak nigdy nie okazał jej ani odrobiny zainteresowania, a jego złośliwości trudno byłoby uznać za zaloty.
Musiała przyznać, że jest bardzo seksownym mężczyzną, ale jego sposób bycia zawsze doprowadza ją do pasji. Był tak arogancki i pewny siebie, że czasem nie mogła go znieść. Spierali się o wszystko, poczynając od sposobu parzenia kawy, a kończąc na systemie zarządzania ranczem.
Kiedy wyrobiła sobie zdecydowany pogląd na jakąś sprawę, mogła być pewna, że on będzie skrajnie przeciwnego zdania.
Musiała jednak przyznać, że ten mężczyzna w sypialni potrafi ważyć słowa i umie się w niej odpowiednio zachowywać, a to niemal równoważyło w jej oczach wszystkie jego irytujące cechy charakteru.
Nie wykonałaby pierwszego ruchu, gdyby brat nie poinformował jej o tym, że Ryan jest nią zachwycony. Była na siebie wściekła, że nie zastosowała się do zasady dobrego wychowania zabraniającej podsłuchiwania cudzych rozmów i poważnego traktowania plotek.
Teraz Ryan uniósł lekko swój czarny kapelusz, a potem wsunął kciuki za pasek spodni. Jedną z jego najbardziej irytujących cech był całkowity brak inwencji w dziedzinie doboru garderoby. Zawsze nosił dżinsy, czarny T-shirt, kowbojskie buty i kapelusz. Ubierał się jak kowboj i nigdy nikogo nie przepraszał za brak garnituru czy krawata.
Był właścicielem wielkiego rancza o powierzchni dwunastu tysięcy akrów, ale widząc jego skromny strój, nikt by się nie domyślił, że jest człowiekiem aż tak bogatym i wpływowym.
- Dlaczego się na mnie gapisz? – spytała, nie mogąc znieść badawczego spojrzenia jego niebieskich oczu. – Czy nie masz nic do roboty?
- Czy uwierzysz, jeśli ci powiem, że przyjechałem do miasta specjalnie po to, aby się z tobą zobaczyć?
- Chyba żartujesz – mruknęła, czując przyspieszone bicie serca.
- Żartowałem – przyznał, potakując ruchem głowy. – Byłem z kimś umówiony w kawiarni, ale musiałem zaparkować na oddalonym odcinku głównej ulicy.
Morgan miała szczęście, bo udało jej się wynająć sklep w najbardziej ruchliwym punkcie miasteczka Royal. Dzięki temu spotykała stale wiele osób, z którymi lubiła rozmawiać, ale wpadała też nieustannie na ludzi, których wolałaby uniknąć.
W tym momencie nie była jeszcze gotowa na dłuższą wymianę zdań z Ryanem Carterem. Krępowało ją nie tylko to, że nosiła w łonie jego dziecko, ale również to, że w jej pamięci utrwaliły się wszystkie rozkoszne szczegóły ich wspólnej nocy. Choć nie widziała go od niemal miesiąca, miała wrażenie, że on zawsze jest blisko niej.
A w dodatku zdawała sobie sprawę, że w zaistniałej sytuacji jest z nim trwale związana.
Nie miał pojęcia, dlaczego Morgan potraktowała go tak chłodno. Zamiast podziękować mu za to, że uchronił ją przed upadkiem, odsunęła się od niego, gdy tylko uświadomiła sobie, kto ją obejmuje. I od początku spotkania nie spojrzała mu w oczy.
Choć wspólnie postanowili, że ich erotyczna przygoda będzie miała charakter jednorazowy, miał jednak pewne nadzieje na przyszłość. Uważał, że nie wygasła jeszcze iskra namiętności, która doprowadziła ich do łóżka.
Był ciekawy, czy Morgan w ogóle myślała o nim po tym, co wydarzyło się tamtej nocy. Od tej pory nie spotkał jej więcej w Klubie Hodowców i zastanawiał się, czy nie powinien do niej zadzwonić lub wysłać esemesa. Nigdy nie był natrętny i nie zabiegał pokornie o względy żadnej kobiety… ale nie potrafił wyrzucić z pamięci tego, co przeżył dzięki niej owej nocy.
Nie był pewny, czy jej zachowanie będzie dla niego teraz równie irytujące jak dotychczas. Zanim doszło do zbliżenia, kłócili się niemal codziennie, prawie o wszystko. Nie widział powodu, dla którego mieliby zmienić swój sposób bycia. Lubił ich zawzięte spory i był zachwycony wybuchami gniewu Morgan, które towarzyszyły każdej wymianie zdań.
Zdawał sobie jednak sprawę, że poznał dotychczas tylko jedno oblicze tej namiętnej seksownej kobiety, której nie potrafił dotąd wygnać ze swoich myśli.
Umówili się, że nie będą dążyli do powtórzenia erotycznego epizodu i zgodnie uznali go za pomyłkę. Nie pasowali do siebie i żadne z nich nie szukało trwałego związku. Praca na ranczu była bardzo ciężka i pochłaniała niemal całą energię Ryana. Na tym etapie swojego życia uważał wszystkie inne formy aktywności za stratę czasu.
Tak czy owak, wychodził z założenia, że jedna szampańska noc nie zobowiązuje go do niczego. Chętnie przeżyłby przelotny romans z seksowną właścicielką butiku, ale w tym momencie dawała mu ona do zrozumienia, że nie ma ochoty nawet z nim rozmawiać.
Czyżby odczuwała wyrzuty sumienia z powodu tego, co ich połączyło podczas balu? On sam wspominał tę noc z zachwytem i pamiętał dobrze każdy szczegół. Wiedział jednak, że musi wyrzucić z pamięci ten piękny epizod, bo bliższy związek z tą kobietą byłby lekkomyślnym aktem pozbawionym sensu i przyszłości.
- Muszę wracać do sklepu.
Morgan owinęła się mocniej zielonym swetrem i odeszła, a on zdał sobie sprawę, że w jego myślach panuje chaos. Wiedział, że ta kobieta nigdy nie ustępuje z placu boju, nie objawia słabości i nie unika nawet najbardziej agresywnej wymiany zdań.
Jej nowe wcielenie całkowicie go zaskoczyło. Nie miał pojęcia, jak powinien oceniać tę nową wersję Morgan i jak ją traktować.
Zajrzał przez otwarte drzwi do butiku i zobaczył jego właścicielkę, która przewieszała jakieś suknie z jednego wieszaka na inny. Wydawała się całkowicie pochłonięta pracą, a on uświadomił sobie, że powinien wziąć z niej przykład, zamiast odgrywać rolę faceta, któremu jedna upojna noc zburzyła wewnętrzny spokój.
Zerknął na zegarek, odetchnął głęboko i ruszył w kierunku kawiarni. Nie zamierzał tracić czasu na rozmyślanie o czymś, co wydarzyło się przed kilkoma tygodniami, bo musiał koncentrować uwagę na problemach związanych z prowadzeniem rancza.
Znał doskonale niemal wszystkich najważniejszych mieszkańców miasta i wiedział, że łatwo dają się oni wciągnąć w dyskusje dotyczące spraw codziennej egzystencji, takie jak śluby, dzieci bądź tajemnice. Nie chciał sobie pozwolić na taką stratę czasu i energii, więc bywał w mieście najrzadziej, jak się dało.
Miał zamiar założyć kiedyś rodzinę i dochować się potomków, którzy odziedziczą jego majątek, ale wiedział, że jest to melodia dalekiej przyszłości. Nie poznał dotąd kobiety, z którą gotów byłby się związać, więc mógł koncentrować uwagę na prowadzeniu rancza.
Morgan oglądała na ekranie komputera dziesiątki strojów przeznaczonych dla kobiet w ciąży i zastanawiała się, dlaczego wszystkie są tak upiornie brzydkie. Nigdy nie sprzedawała w swoim butiku tego rodzaju ubrań, ale teraz doszła do wniosku, że może powinna rozszerzyć asortyment. Nie było to konieczne, gdyż jej butik osiągnął w tym roku rekordowe obroty i przyniósł spory dochód.
Po namyśle doszła więc do wniosku, że może poczekać z otwarciem nowego działu aż do lata i rozważyć możliwość wprowadzenia do sprzedaży pięknych ubranek przeznaczonych dla małych dzieci.
Rozejrzała się po sklepie i zaczęła projektować w myślach nowy układ pomieszczeń. Snucie tego rodzaju planów wydawało jej się znacznie łatwiejsze niż kontakt z rzeczywistością.
Gdy odwróciła się gwałtownie na chodniku przed sklepem i wpadła na Ryana, przeżyła atak paniki. Nie widziała go od owej pamiętnej nocy i nie miała pojęcia, jak zacząć rozmowę. Słowa „jestem w ciąży” wydawały się najbardziej stosowne, ale z wielu powodów nie chciały jej przejść przez usta.
Wiedziała jednak, że prędzej czy później będzie musiała wyznać Ryanowi prawdę.
On z pewnością uznał, że jest obłąkana, kiedy wbiegła do sklepu, unikając jego spojrzenia, pomyślała z niesmakiem. Ale była po prostu zaskoczona. Potrzebowała kilku dni, by pogodzić się z rzeczywistością i potwierdzić wyniki testu w trakcie wizyty u ginekologa.
W głębi duszy wiedziała jednak dobrze, że test ciążowy, który przeprowadziła dwukrotnie, jest niezawodny, a ona musi spojrzeć prawdzie w oczy i rozważyć swoją nową sytuację. Nie miała pojęcia, jak przedstawić tę sprawę rodzinie i jaka spotka ją reakcja.
Klany Grandinów i Lattimore’ów miały i bez tego dość kłopotów, bo były uwikłane w skandal związany z osobą Heatha Thurstona, który domagał się prawa do wierceń poszukiwawczych na terenie największych posiadłości ziemskich w okolicach Royal, licząc na znalezienie odziedziczonych jakoby przez siebie pokładów ropy.
Morgan boleśnie przeżywała to, że jej siostra miała poślubić bliźniaczego brata Heatha, ale zdawała sobie sprawę, iż miłość jest w stanie przezwyciężyć wszystkie przeszkody. Tak przynajmniej jej się wydawało. Nigdy w życiu nie była zakochana, a w obecnej sytuacji nie miała czasu ani ochoty na analizowanie potęgi uczuć.
Wiedziała, że musi porozmawiać z Ryanem w cztery oczy, a chodnik przed jej sklepem nie jest najlepszym miejscem na tego rodzaju pogawędki.
Czy lepiej zatelefonować, czy też złożyć mu niespodziewaną wizytę? – pytała się w duchu. Jak on zareaguje na informację mogącą zmienić jego życie?
Być może wcale nie jest przygotowany na to, by zostać ojcem. Co będzie, jeśli jej powie, że nie chce mieć nic wspólnego z nią ani z tym dzieckiem? Czy będzie umiała znaleźć się w roli samotnej matki?
Zdawała sobie sprawę, że wszystkie te niewiadome doprowadzą ją do szaleństwa, jeśli nie zapanuje nad myślami. Musi ułożyć rozsądny plan działania. Właśnie dlatego odniosła tak wielki sukces w biznesie – planowała swoją strategię aż do najdrobniejszych szczegółów. Miała nadzieję, że podobna taktyka pomoże jej zapanować nad chaosem, jaki wkradł się w jej życie osobiste.
Miała wielu przyjaciół, którym ufała i którym mogła się bez obawy zwierzyć, lecz wiedziała, że wszyscy są pochłonięci własnym życiem, więc nie była pewna, czy znajdą dla niej czas.
Mogła liczyć na bezwzględną lojalność swojego brata Vica, ale wolałaby spojrzeć na całą sprawę z kobiecej perspektywy. Jej najlepsza przyjaciółka, Zanai, z pewnością byłaby gotowa udzielić rozsądnych rad, ale niedawno się w kimś zakochała, więc Morgan nie chciała jej zawracać w głowie, obarczając ją swoimi problemami.
Przyniosła z zaplecza kilka nowych, złotych sukni koktajlowych i zaczęła wieszać je na wystawie.
Była zadowolona z nieobecności Kylie, która miała wolny dzień. Wiedziała dobrze, że tylko wytężona aktywność może uchronić ją przed załamaniem. Miała zamiar jeszcze w tym tygodniu zostawić butik w rękach młodej asystentki i wziąć krótki urlop, który pozwoliłby jej zebrać myśli i rozważyć następne kroki.
Drapowanie kolejnej kreacji na manekinie przerwał jej dochodzący od strony drzwi dźwięk dzwonka. Odwróciła się z uśmiechem, by powitać potencjalną klientkę, ale zamiast niej ujrzała siostrę.
Chelsea weszła do sklepu energicznym krokiem i powitała jego właścicielkę radosnym okrzykiem:
- Cześć, kochana!
Promieniowała z niej radość życia i chęć działania. Za kilka tygodni miała poślubić Nolana, który był jej wielką miłością. Oboje darzyli się gorącym uczuciem, a przyjęcie weselne wyznaczone na dzień Bożego Narodzenia zapowiadało się niezwykle atrakcyjnie.
Morgan kochała siostrę i nie chciała zakłócić jej szczęścia informacją o swojej ciąży. Postanowiła ujawnić przed nią prawdę dopiero po jej powrocie z podróży poślubnej.
Była zadowolona z tego, że w ciągu ostatniego miesiąca konflikt rodzinny został zażegnany, bo Vic zgodził się uczestniczyć w kierowaniu ranczem. Rodzeństwo nie było już podzielone, lecz stanowiło zgodną drużynę.
- Co się dzieje? – spytała Morgan, odchodząc od wystawy. – Wybrałaś się na zakupy czy postanowiłaś złożyć mi wizytę?
Siostra wydała pełen zachwytu okrzyk i wskazała suknię wyeksponowaną w witrynie.
- Nie powiedziałaś mi, że spodziewasz się dostawy. Złoty kolor będzie wspaniale pasował do kolacji, która ma być próbą generalną przed weselnym przyjęciem.
Morgan znała wymiary siostry, więc podeszła do wieszaka, na którym prezentowane były nowe kreacje, i znalazła odpowiednią suknię.
- Spróbuj ją zmierzyć, a ja cię sfotografuję i umieszczę twoje zdjęcie na portalu sklepu. Jestem pewna, że okażesz się rewelacyjną modelką.
- Nie wiem, czy stanę na wysokości zadania – oznajmiła z niepokojem Chelsea, cofając się o pół kroku. – A poza tym nie jestem odpowiednio uczesana.
- Zawsze wyglądasz wspaniale, a teraz idź do przymierzalni – poleciła Morgan, popychając siostrę w kierunku zaplecza. – Za chwilę przyniosę ci przepiękne buty na wysokich obcasach, które właśnie przywieziono. Będziesz prezentować się rewelacyjnie.
Znalazła szpilki o odpowiednim rozmiarze, dorzuciła do nich kilka drobiazgów i podała siostrze cały zestaw przez uchylone drzwi przymierzalni.
- Każda wizyta w twoim sklepie naraża mnie na niespodziewane wydatki – oświadczyła z uśmiechem Chelsea. – Przyszłam tu tylko po to, żeby sprawdzić, czy nadeszły już ciuchy, które miałaś dla mnie zamówić na miesiąc miodowy.
- Zaraz sprawdzę. Chciałam to zrobić wcześnie rano, ale moje plany na dziś gwałtownie się zmieniły.
Ruszyła w kierunku szafki z dokumentami, ale w tym momencie poczuła wibracje telefonu, który miała w kieszeni swetra. Zerknęła na ekran i rozpoznała numer stałej klientki należącej do elity miasta Royal.
- Witaj, Sylvio.
- Morgan, kochanie, muszę zdobyć idealną kreację na przyjęcie z okazji Bożego Narodzenia, ale chyba zaczęłam jej szukać za późno. Jesteś moją ostatnią nadzieją. Wiem, że zaoferujesz mi strój, który wszystkim się spodoba i będzie rewelacją sezonu.
Morgan zawsze starała się zadowolić klientki bez względu na to, czy szukały one olśniewającej sukni na wytworne przyjęcie w wyższych sferach, czy skromnego zestawu gustownych części garderoby.
Jeśli nie miała akurat w sklepie poszukiwanego produktu, zawsze potrafiła go zdobyć.
- Jestem pewna, że uda mi się rozwiązać twoje problemy – obiecała uspokajającym tonem. – Czy wstąpisz do mnie w godzinach funkcjonowania sklepu, czy wolisz umówić się z Kylie na indywidualną sesję, którą możemy zorganizować w czwartek po zamknięciu butiku?
Wytworna sześćdziesięciolatka, Sylvia Stewart, emerytowana sekretarka Augustusa Lattimore’a, zawsze chciała być traktowana w sposób wyjątkowy, więc odwiedzała sklep Morgan tylko wtedy, kiedy wiedziała, że będzie jedyną klientką.
Kylie doskonale radziła sobie z tego rodzaju kobietami i cieszyła się zaufaniem Sylvii, tym bardziej że przy okazji wymieniała z nią plotki związane z prominentnymi mieszkańcami miasta.
- Byłoby najlepiej, gdybyś przysłała mi kilka fotografii – zaproponowała Sylvia. – Obejrzę je i dam ci znać, jeśli któraś z nich wyda mi się interesująca.
Morgan obiecała spełnić jej życzenie, a potem odłożyła telefon i ruszyła w kierunku zaplecza.
- Co o tym myślisz?
Morgan odwróciła głowę i ujrzała siostrę, która stała w otwartych drzwiach przymierzalni.
- Jak w niej wyglądam? – spytała Chelsea, obracając się na palcach. – Mnie się podoba, ale zawsze mam wrażenie, że wszystkie wyszukane kreacje prezentują się lepiej na innych kobietach niż na mnie.
- Przestań gadać głupstwa – odparła Morgan. – Wyglądasz znakomicie. Muszę się dowiedzieć, czy jesteś nią zainteresowana, bo Sylvia prosiła mnie, żeby wybrać dla niej kilka ekskluzywnych toalet.
- Chyba się nie odważysz zaproponować mi tej samej sukni, którą sprzedasz tej kobiecie!
- Chcę tego uniknąć i właśnie dlatego cię pytam, czy jesteś nią zainteresowana. Przed chwilą sprawdziłam, jak wygląda sprawa twojego zamówienia. Otrzymałam potwierdzenie wysyłki ciuchów, ale buty dostarcza mi inny kontrahent. Zajrzyjmy do komputera.
Gdy tylko martwy ekran ożył, obie kobiety szeroko otworzyły oczy.
- Stroje na okres ciąży? – spytała ze zdumieniem Chelsea. – Czyżbyś chciała poszerzyć klientelę o przyszłe matki? Nigdy mi o tym nie wspominałaś. To doskonały pomysł. W mieście odbywa się wiele ślubów i przychodzi na świat mnóstwo dzieci!
Morgan zmarszczyła brwi. Nie chciała okłamywać siostry, tym bardziej że nie podjęła jeszcze żadnych decyzji i nie rozmawiała z Ryanem.
- Rozważam taką możliwość – odparła zgodnie z prawdą, ale w tym momencie na ekranie pojawił się napis: „Czego można się spodziewać w ciągu trzech pierwszych miesięcy?”.
Chelsea wydała okrzyk zdumienia.
- Czyżbyś była w ciąży? – spytała szeptem.
- Odkryłam to dziś rano – wyznała Morgan. – Nikt jeszcze o tym nie wie, więc proszę cię, żebyś zachowała tę wiadomość dla siebie.
- Nie miałam pojęcia, że zamierzasz zostać matką – rzekła półgłosem Chelsea.
- Wcale tego nie zaplanowałam. Jestem tak zaskoczona i wstrząśnięta jak ty. Chyba nawet bardziej.
Chelsea patrzyła na nią w milczeniu, a potem potarła dłonią czoło.
- Czy mogę spytać, kto jest ojcem? Odpowiedz mi, jeśli to wiesz.
Morgan westchnęła i spojrzała na siostrę z wyrzutem.
- Oczywiście, że wiem, Chels. Nie sypiam z tabunami mężczyzn.
- Zdaję sobie sprawę, że to pytanie okropnie zabrzmiało i bardzo cię przepraszam – wyszeptała Chelsea, chwytając siostrę za rękę. – Jestem tak zaskoczona, że nie wiem, co mówię.
- Od wielu miesięcy nie prowadzę życia towarzyskiego, a potem przesypiam się z jednym facetem i oto rezultat. – Morgan odetchnęła głęboko, by odzyskać panowanie nad sobą, bo uświadomiła sobie nagle ponurą absurdalność całej sytuacji. – Jeszcze mu o tym nie powiedziałam. Jesteś jedyną osobą, która zna prawdę.
- To Ryan, prawda? – spytała Chelsea, przyglądając się siostrze badawczo.
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo taki wniosek wydaje mi się oczywisty. Całe miasto widziało przecież, jak całujecie się na balu kostiumowym w klubie, a potem znikacie w połowie imprezy. Kiedy para ludzi spiera się o wszystko od lat, a później całkowicie zmienia front, ich otoczenie to zauważa. – Chelsea wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się ironicznie. – Zawsze byłam kiepska z matematyki, ale umiem liczyć i wiem, że to wydarzyło się przed miesiącem.
Wspaniale, pomyślała Morgan. To znaczy, że wszyscy, którzy dowiedzą się o jej ciąży, natychmiast będą wiedzieli, kto jest ojcem. A ona włożyła tyle pracy w to, by nikt jej nie rozpoznał. Jej przyjaciółka Zanai, specjalistka od charakteryzacji, wspięła się na szczyty swoich umiejętności i dokonała cudów.
To była czarowna noc. Morgan miała ogromne powodzenie i była w cudownym nastroju… a potem pojawił się Ryan.
- Kiedy masz zamiar mu powiedzieć? – spytała Chelsea, biorąc najwyraźniej milczenie siostry za potwierdzenie jej domysłów.
Morgan pochyliła się nad komputerem i znalazła dane dotyczące zamówienia siostry, a potem potrząsnęła głową.
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak się zachować. Nie łączy nas żaden związek, a ja nie chcę mu dać podstaw do przypuszczeń, że czegoś od niego oczekuję. Jestem w stanie sama utrzymać to dziecko.
- Nie wątpię, ale Ryan będzie z pewnością chciał uczestniczyć w jego życiu.
Morgan otworzyła usta, ale zanim zdążyła coś powiedzieć, dochodzący od strony wejścia sygnał dzwonka zasygnalizował pojawienie się następnego klienta.
- Nie mów nikomu ani słowa – poprosiła siostrę. – Będę cię na bieżąco informować o wszystkim, co się wydarzy, ale tymczasem nie chcę, żeby o tej sprawie wiedział ktokolwiek inny. Nawet Layla.
Pragnęła osobiście podzielić się tą wiadomością ze swoją drugą siostrą, bratem, rodzicami i babką. Ale potrzebowała odrobiny czasu, by uporządkować myśli i spojrzeć na całą sytuację z odpowiedniego dystansu.
Chelsea kiwnęła głową i ruszyła w kierunku przebieralni, a Morgan wyszła na spotkanie nowej klientki, zastanawiając się, jak długo zdoła utrzymać swoją ciążę w tajemnicy.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
OKŁADKA
STRONA TYTUŁOWA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
ROZDZIAŁ JEDENASTY
ROZDZIAŁ DWUNASTY
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
ROZDZIAŁ SZESNASTY
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY