9,99 zł
„Eve miała wszystkie cechy doskonałej kochanki. Była ambitna, jeśli chodzi o karierę, więc nie zabierała mu całego czasu. Była namiętna i stanowiła dla niego wyzwanie. W łóżku i poza łóżkiem. Nigdy się nie przejmował, kiedy kobiety nie odpowiadały na jego telefony, choć należało to do rzadkości. Z Eve było inaczej. Nie zamierzał pozwolić jej odejść...”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 162
Tłumaczenie:
Eve Winchester właśnie przeżyła déjà vu. O nie, tylko nie to. To się nie może powtórzyć. Dwie różowe linie kpiły sobie z jej protestów. Zacisnęła palce na teście ciążowym, drugą ręką chwyciła się umywalki. W sypialni zaszeleściła pościel. Przez szparę w drzwiach łazienki widziała leżącego w łóżku Grahama Newporta.
Nie miała pojęcia, co zrobić. Zawsze szczyciła się rozsądkiem i planowaniem każdego szczegółu, wszystko w jej życiu miało wydarzyć się w odpowiednim momencie. Teraz była kompletnie zagubiona.
Wynikało to głównie z obawy przed reakcją Grahama. I jak przyjmą tę szokującą wiadomość ich rodziny.
Ich rywalizacja była w Chicago legendarna. Rodziny Newportów i Winchesterów miały ostatnio i tak dość sensacji. Testy na ojcostwo wykazały, że Sutton Winchester, ojciec Eve, nie był biologicznym ojcem Grahama i Brooksa Newportów, za to ich trzeci brat, Carson, niewątpliwie był jego synem. Wszyscy byli tym wstrząśnięci, a nieoczekiwana ciąża Eve mogła zadziałać jak wrzucona do ognia laska dynamitu.
Drżącymi rękami schowała test do pudełka i wcisnęła je na dno kosza pod umywalką. Potem zerknęła przez szparę w drzwiach. Graham spał. Jedną nogę położył na pościeli, rękę wyciągnął w bok. Eve zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Kiedy test na ojcostwo dowiódł, że Graham nie jest z nią spokrewniony, w końcu ulegli uczuciom, którym długo się opierali. Bardzo starali się jednak trzymać ten romans w sekrecie, bo gdy wcześniej ich wzajemne zainteresowanie stało się oczywiste, oboje spotkali się z ostrym sprzeciwem rodzeństwa.
Przez minionych sześć tygodni udawało im się ukrywać. Teraz Eve będzie miała dziecko. Druga ciąża… o wiele bardziej przerażająca niż poprzednia. Tym razem wiedziała, jakiego koszmaru może się spodziewać.
Wygładziła jedwabną koszulę. Płaski brzuch był już kiedyś okrągły, nosił w sobie życie zbyt szybko zabrane. Choć bardzo chciała rozwinąć firmę ojca i skupić się na pracy, zrobi wszystko, by dziecko czuło się kochane i bezpieczne. A przede wszystkim zadba o to, by nie stało się ofiarą wojny między dwoma rodzinami.
Oczywiście jeśli donosi ciążę.
Lęk przed powiedzeniem Grahamowi o dziecku paraliżował Eve, ale lęk przed utratą kolejnego dziecka był całkowicie obezwładniający. Na domiar złego jej ojciec był śmiertelnie chory. Ile bólu można znieść, a przy tym żyć i działać?
Pościel znów zaszeleściła. Eve wiedziała, że nie może wiecznie chować się w łazience. Minionego wieczoru Graham wrócił późno i natychmiast wylądowali w łóżku. Żadnych czułych słówek czy romantycznych spacerów. Eve pożądała Grahama, a na kłótnię między rodzinami w ich związku nie było miejsca.
Niestety ich światy miały się zderzyć w sposób, o jakim nigdy nie marzyli.
Wychodząc z łazienki, wzięła głęboki oddech. Choć jej świat wywrócił się do góry nogami, firma Elite Industries wymagała, by jej nowa prezes była stale w formie. Graham powinien już wyjść. Niedługo miała spotkanie, na które musi się przygotować. Poza tym potrzebowała czasu, by przemyśleć swoją sytuację.
W chwili gdy przeszła przez pokój, poczuła na sobie wzrok Grahama. Wystarczyło jedno spojrzenie, a rzucał na nią czar. Z nikim innym tego nie doświadczyła.
Z uśmiechem Graham uniósł kołdrę, zapraszając ją bez słów. Nie musiał mówić. Była między nimi niepisana umowa, że chodzi tylko o seks. Najwyraźniej nie chcieli niczego więcej, bo oboje poślubili pracę, a siła ich namiętności była poza wszelką skalą. Ale teraz czekały ich zobowiązania całkiem innego charakteru.
Eve pokręciła głową.
– Chętnie bym skorzystała, ale muszę popracować.
Graham uniósł brwi.
– W niedzielę? Potrafię sprawić, że zapomnisz o pracy.
Graham Newport był jednym z najlepszych prawników w Chicago. Mimo młodego wieku, a miał zaledwie trzydzieści dwa lata, był partnerem w Mayer, Mayer i Newport. To właśnie urok osobisty i siła przekonywania wyniosły go na tę prestiżową pozycję.
– Być może. – Starała się mówić zwyczajnie, choć test ciążowy nie dawał o sobie zapomnieć. – Mam później spotkanie on line z Australią, u nich jest poniedziałek.
Graham usiadł, wsunął palce we włosy i westchnął.
– Nie znoszę, kiedy jesteś taka odpowiedzialna.
Omal się nie skrzywiła. Jeśli on uważa, że jest odpowiedzialna, ciekawe, co powie, gdy dowie się o ciąży. Ale to może poczekać. Najpierw sama musi uporać się z tym szokiem, sprawdzić, czy wszystko jest dobrze. Z pierwszą ciążą też wydawało się w porządku… a potem już nie było.
Choć z Grahamem łączył ją tylko seks, miał prawo wiedzieć o ciąży. Do wizyty u lekarza postanowiła jednak zatrzymać to dla siebie. Ostatnią rzeczą, jakiej komukolwiek życzyła, było uczucie rozpaczliwej pustki po stracie dziecka.
– Czy coś się stało? – Graham patrzył jej w oczy. Zmusiła się do uśmiechu.
– Ależ skąd.
Graham odrzucił kołdrę i wstał. Czuł się absolutnie komfortowo w swoim ciele, a Eve z przyjemnością go obserwowała. Drżącymi rękami poprawiła szlafrok, a potem poduszki. Musiała się skupić na czymś innym niż ten seksowny mężczyzna, który zaspokajał każde jej pragnienie, i dziecko, które niedawno poczęli.
Graham będzie pytał, jak do tego doszło. Powiedziała mu, zgodnie z prawdą, że bierze pigułkę. Ale mniej więcej w okolicy balu charytatywnego na rzecz szpitala dziecięcego zmieniła pigułkę, a to była ich pierwsza wspólna noc.
Silne ręce chwyciły ją w pasie. Jej ciało natychmiast zareagowało, a kiedy wargi Grahama pieściły jej kark, przechyliła głowę i zamknęła oczy. Jeśli chodzi o Grahama, silna wola ją zawodziła.
– Może pomógłbym ci przygotować się do spotkania – szepnął. – Najlepiej myśli mi się pod prysznicem.
Od tygodni była gotowa do tego spotkania. Była profesjonalistką i zawsze miała plan B. A jej okres nigdy się nie spóźniał. Stąd wiedziała, że musi kupić test.
Gdyby Graham naprawdę ją znał, wiedziałby, że ma przygotowane notatki i argumenty, by zdobyć nową firmę. Co tylko dowodziło, że poza sypialnią słabo się znali.
Jednym ruchem Graham rozwiązał pasek jej szlafroka. Eve chwyciła go za ręce.
– Może ty myślisz pod prysznicem, ale ja nie potrafię.
Żartobliwie chwycił zębami koniuszek jej ucha.
– Zawsze prawisz mi komplementy.
Jakby jego ego jeszcze tego potrzebowało.
Eve posłała łóżko. Graham usiadł na krześle i wkładał buty. Nagi był nadzwyczaj atrakcyjny, ale modne garnitury sprawiały cuda. Unosił głowę jak George Clooney i zerkał spod gęstych rzęs. Tak, te seledynowe oczy stanowiły główny element jego czaru. A kiedy już rzucił na ciebie urok, usidlał cię resztą swoich uwodzicielskich sztuczek.
– Prawdę mówiąc, pracuję akurat nad pewną sprawą. – Wstał i podwinął rękawy czarnej bluzy. – Spotykam się później z Brooksem. Powiedz słowo, a z przyjemnością to odwołam.
Eve ze śmiechem pokręciła głową.
– Oboje mamy spotkania. Jeśli nasze rodziny zauważą, że jesteśmy niedostępni w tym samym czasie, zaczną przygotowywać interwencję.
Graham wziął ją w ramiona i pocałował. Jego pocałunki to były wydarzenia, coś, do czego powinna się przygotować, jednak ją zawsze zaskakiwał ten szturm namiętności i pożądania, którego doświadczała, ilekroć jej dotykał. Pogłaskał jej plecy, jedwab pieszczotliwie musnął jej skórę.
– Wrócę wieczorem.
Z tą obietnicą puścił ją i oddalił się. Eve stała bez ruchu, patrząc na łóżko i próbowała sobie wyobrazić, jak ta nieplanowana ciąża wpasuje się w jej idealnie zaplanowane życie… i jak Graham przyjmie nowinę, że zostanie ojcem.
– Sutton nie wygra – zagroził Brooks. – Choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobię, pokażę, jaki z niego drań.
Chwytając grzbiet nosa kciukiem i palcem wskazującym, Graham westchnął. Sutton Lazarus Winchester zawsze był mu solą w oku – jego biznes był głównym rywalem korporacji Newportów – ale odkąd Graham odkrył, że Sutton miał romans z ich matką, Cynthią, sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała.
Wszystko zaczęło się, gdy Cynthia przyjechała do Chicago. Naprawdę nazywała się Amy Jo Turner, używała tego imienia i nazwiska do czasu, gdy uciekła od brutalnego ojca, kiedy zaszła w ciążę z bliźniakami. Z nowym imieniem i nazwiskiem, w nowym mieście zaczęła pracować w kawiarni, oszczędzając na wychowanie chłopców. W końcu Gerty, emerytowana kelnerka, wzięła ją pod swoje skrzydła. Właśnie w tej kawiarni Cynthia poznała Suttona, po czym zaczęła dla niego pracować. Dalej nastąpił zakazany romans, którego owocem był Carson.
Wyniki testu DNA dowiodły, że Sutton nie był ojcem Grahama i Brooksa. Wtedy Graham zdecydował się uwieść Eve. Ta kobieta nie dawała mu spokoju. Odliczał minuty do chwili, kiedy znów będzie mógł jej dotknąć.
– Słuchasz mnie?
Graham opuścił rękę na podłokietnik klubowego fotela w gabinecie brata i westchnął. Słuchał jednym uchem, jednocześnie fantazjując o Eve.
– Tak – potwierdził. – I zgadzam się, że Carson ma prawo do spadku po śmierci Suttona, skoro jest jego synem. Majątek nie powinien być podzielony tylko między dziewczyny.
Trzy córki Suttona walczyły o swoje prawa. Nora, Grace i Eve nie były gotowe powitać brata, choć niestety testy dowiodły, że w Carsonie płynie krew Winchesterów.
Grahamowi nie podobało się, że on i jego bracia połączyli siły przeciw Eve i jej siostrom. A jednak po śmierci Suttona Carson powinien otrzymać należną mu część spadku. W najlepszym interesie rodziny Winchesterów byłoby nie walczyć z tym, gdyż Graham nie puściłby tego płazem… i wygrałby z nimi w sądzie.
Całe to zamieszanie stanowiło kolejny powód, dla którego Graham i Eve ukrywali romans i ograniczali swój związek do seksu. Żadnych zobowiązań, żadnych planów na przyszłość. Z początku nie skrywali zainteresowania sobą, ale szybko odkryli, że najlepsza jest dyskrecja. Postanowili ukryć się w sypialni i ignorować otaczającą ich wrzawę. Żadnych rozmów o rodzinie, testamentach czy zdrowiu Suttona – tylko to gwarantowało, że ich romans przetrwa, a Graham nie spieszył się, by go zakończyć. Fizyczny związek z kobietą, której namiętność dorównywała jego pasji, nie był czymś, co mógłby łatwo odrzucić.
– Więc chciałbym, żebyś dostarczył Eve wezwanie.
Ostre słowa brata wyrwały Grahama z zamyślenia.
– Słucham?
– Zdawało mi się, że nie słuchałeś – burknął Brooks. – Eve i jej siostry muszą złożyć zeznanie podczas przesłuchania w sprawie majątku Suttona. Chcę, żebyś dostarczył jej wezwanie do sądu.
Cholera. Graham zgadzał się, że Carsonowi należy się spadek, ale nie chciał zaczynać wojny z Eve. Nie dlatego, że by nie wygrał. Zawsze wychodził z sali sądowej z tarczą. Ale wojna z Eve… Zniszczyłaby chemię, która ich połączyła.
Nie chciał poważnych zobowiązań, ale nie był gotowy zakończyć fantastycznego romansu. Całe to ukrywanie się dodatkowo go podniecało, więc naprawdę wolałby nie łączyć wezwania do sądu ze swoim osobistym życiem.
– Kiedy jest rozprawa? – zapytał Graham.
Brooks oparł ręce na mahoniowym biurku.
– Za dwa tygodnie. Chciałbym to przyspieszyć, bo przy stanie zdrowia Suttona każda zwłoka to ryzyko.
Sutton był w kiepskiej formie. Grahamowi wcale nie było przykro, że stary drań odchodzi. Tak, brzmiało to okrutnie, ale Sutton był bezwzględny i przebiegły. Wykorzystał matkę Grahama, choć tego nie przyznała. Rzucił ją, kiedy mu się znudziła, chociaż prawdę mówiąc, nie wiedział, że była z nim w ciąży. Jego ustosunkowana żona była wszystkim, czego potrzebował. Niestety po jego licznych zdradach żona w końcu go opuściła.
Matka Grahama niedawno zmarła i właśnie wtedy na światło dzienne wyszła kwestia ojcostwa.
– Co znalazł Roman?
Zatrudniony przez Brooksa prywatny detektyw, który miał znaleźć ich biologicznego ojca, pracował nad tą sprawą, ale do tej pory nie trafił nawet na nazwisko. Nie znali ojca i przez krótki czas obawiali się, że ojcem wszystkich trzech może być Sutton. Lecz Sutton spłodził tylko Carsona i porzucił ich matkę. A skoro ten człowiek nie miał serca, postanowili uderzyć w jego najbardziej czułe miejsce – w majątek.
– Czekam na wiadomość, ale jest niemal pewny, że odnalazł więcej dzieci Suttona, owoce jego innych romansów. Jeśli to prawda, nie wahałbym się użyć tego przeciw Suttonowi.
Graham przeklął pod nosem i wyjrzał przez wysokie okno za plecami Brooksa. Uwielbiał Chicago. Atmosfera tego miasta każdego dnia dawała mu amunicję do jego własnych bitew.
– Jeśli znajdzie ich zbyt wiele, wszyscy zechcą skorzystać z majątku Suttona.
Graham wsunął palce we włosy. Chyba powinien się ostrzyc. Ale lubił, kiedy Eve bawiła się kosmykami na jego karku, kiedy… Do diabła. Jak ma się skupić, kiedy wciąż myśli o Eve?
– Mnie też przyszło to do głowy – przyznał Brooks. – Kolejny powód, dla którego trzeba to sfinalizować, zanim Stutton umrze. Więc te wezwania muszą być dostarczone jak najszybciej.
Graham skinął głową. Nie miał ochoty tego robić, ale nie ma innego rozwiązania. Wiedział, że Brooks zwykle nie był tak bezwzględny, ale brat czuł się zraniony. Obaj tak się czuli.
Sutton zasłużył na to, by go zniszczyć, a jeśli Eve i jej siostry wejdą Newportom w drogę… Lepiej niech z nimi współpracują, bo Graham wygra tę bitwę dla Carsona. Wolałby nie brać zakładników, ale zrobi to dla brata. W końcu rodzina jest najważniejsza.
Od testu minęły dwa dni. Dwie godziny wcześniej lekarz zbadał Eve i potwierdził ciążę, zapewnił też, że wszystko wygląda dobrze. Trzymała się do chwili, gdy wróciła do samochodu. W ciszy garażu płakała z powodu niewinnego życia, które w sobie nosiła, i modliła się, by starczyło jej na to wszystko siły.
Chociaż nie planowała ciąży, pragnęła tego dziecka. Lata temu była naiwna i nieprzygotowana na to, co życie jej zgotowało. Teraz była gotowa zrobić wszystko, by zapewnić dziecku bezpieczeństwo. Zaczęła brać witaminy. Powinna trochę zwolnić i unikać stresów… o tyle, o ile to możliwe w chwili, gdy jej firma miała zdominować światowy rynek.
Ojciec stworzył solidne fundamenty Elite Industries, Eve miała większe ambicje. Chciała udowodnić sobie i choremu ojcu, że potrafi rozwinąć firmę. Chciała, by ojciec był dumny z jej dokonań.
Wróciwszy do biura, usiadła w skórzanym fotelu za biurkiem i zamknęła oczy. Dni ojca były policzone. Nie mogła zaprzeczać temu, czemu muszą stawić czoło. Gładząc brzuch, zastanawiała się, kiedy powiedzieć ojcu o dziecku. Czy ucieszy się z potomka? Ale jeśli powie mu o dziecku, będzie musiała powiedzieć też o Grahamie.
Najpierw musi o ciąży poinformować Grahama, a potem razem zdecydują, kiedy i jak powiadomić innych. Nie miała tylko pojęcia, jak mu to przekazać. Czy będzie zły? Czy będzie ją obwiniał, czy pogodzi się z ojcostwem? Jak podzielą się opieką nad dzieckiem?
Raptem drzwi gabinetu gwałtownie się otworzyły, uderzając o ścianę. Eve wyprostowała się i zaskoczona ujrzała Grahama, który maszerował w jej stronę, a tuż za nim dreptała jej asystentka Rebecca.
– Przepraszam, pani Winchester – rzekła nerwowo Rebecca. – Próbowałam go zatrzymać.
Co on tu robił? Nikt nie wiedział o ich romansie, nie pokazywali się razem publicznie. Jego wtargnięcie tutaj może wszystko zepsuć.
– W porządku. – Eve posłała asystentce uśmiech i odprawiła ją skinieniem głowy. Gdy drzwi się zamknęły, zmierzyła Grahama wzrokiem. – Co ci przyszło do głowy, żeby tu przychodzić? Ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy, to plotki, że byłeś w moim biurze.
Graham tak energicznie rzucił na blat kartkę papieru, że inne papiery sfrunęły na podłogę.
– Musisz złożyć zeznanie.
– Co? – Zszokowana wstała i chwyciła się blatu.
– To wezwanie do sądu w sprawie majątku twojego ojca i udziałów Carsona.
Zagotowała się ze złości. Więc dlatego przyszedł? Czy z tego powodu jest tak wściekły? Co on myśli, robiąc jej coś takiego, robiąc coś takiego jej rodzinie?
– Jak śmiesz mi rozkazywać, żebym zeznawała przeciw ojcu?
Broda Grahama zadrżała. Eve zauważyła u niego ten nerwowy tik, kiedy był na siebie zły.
– Musisz zobaczyć, jaki jest twój ojciec, Eve. – W jego oczach, które ledwie wczoraj patrzyły z pożądaniem, były złość i uraza. – Carson ma prawo do swojej części spadku. Poza tym nasz prywatny detektyw odkrył inne dość paskudne fakty dotyczące Suttona.
Choć miała ochotę zamknąć oczy i uciec, nie mogła tego zrobić. Może Sutton nie cieszył się popularnością, ale był jej ojcem i nikomu nie pozwoli go obrażać. Tak, ojciec przyznał się do romansów podczas małżeństwa, ale to już przeszłość. Czy ludzie nie mają prawa się zmienić? Ojciec umiera. Czy wiecznie musi płacić za grzechy? Czemu nie może przeżyć ostatnich dni w spokoju?
Sięgnęła po telefon i zaczęła wybierać numer asystentki. Graham chwycił ją za nadgarstek.
– Co robisz?
Spiorunowała go wzrokiem.
– Dzwonię po ochronę, żeby cię wyprowadzili.
Ścisnął ją mocniej, ale nie do bólu.
– Odłóż to, Eve. Posłuchaj mnie przez dwie minuty, a potem sobie pójdę.
Wciąż trzymając telefon, spojrzała mu w oczy. Czy ich dziecko będzie miało jego hipnotyzujące oczy? Jak może mu się oprzeć, skoro nie panuje nad hormonami?
Jak może krytykować jego lojalność wobec brata? Czy nie stanęła w obronie ojca? Oboje cenili rodzinne więzi, mimo to nie mogła pozwolić, by nią rządził, i to na jej terenie. Odłożyła słuchawkę i odsunęła się od Grahama. Splotła ramiona na piersi i uniosła głowę.
– Dwie minuty.
Na jego zmysłowych wargach pojawił się cień uśmiechu. Nie, nie będzie o nim teraz tak myślała. Wparował do jej gabinetu, chciał ją zmusić do zeznań przed sądem. To nie miało nic wspólnego z tym, co robili w łóżku. W tym momencie są wrogami… a niedługo zostaną rodzicami. Niezły konflikt interesów.
– Carson jest też twoim przyrodnim bratem – zaczął Graham spokojnym tonem, który bez wątpienia kazał sędziemu wsłuchiwać się w każde jego słowo. – Zasługuje na część majątku ojca.
– Zważywszy, że mój ojciec żyje, to nie moja sprawa. – Nie znosiła rozmawiać o tym, że stan ojca jest poważny, ale ta przykra prawda zawsze tkwiła w jej głowie. – Czy tylko po to tu przyszedłeś nieproszony?
– Na pewno rozumiesz, że Carsonowi się to należy. Nie pozwól, żeby nienawiść Suttona przeszła na ciebie. Jesteś na to zbyt dobra.
Przez ułamek sekundy chciała mu ulec, ale potem przypomniała sobie, z kim ma do czynienia. Z młodym, robiącym szybką karierę prawnikiem, który zawsze wychodzi z sądu zwycięski. Miał Urok przez duże U. Roztaczał ten urok i wykorzystywał go, by osiągnąć cel.
– Nie czuję nienawiści do Carsona. – Carson jest tak samo niewinny jak ona i jej siostry. – Po prostu uważam, że nie do mnie należy decyzja, co się stanie z majątkiem ojca. On ma własną wolę. Sporządził testament.
– Zanim dowiedział się o istnieniu Carsona. – Graham oparł dłonie na biurku i pochylił się. – Niezależnie od tego, co zrobisz, wezwanie zostało ci dostarczone.
Jakaś jej część chciała go pochwalić, że tak dba o interes brata. Inna część miała chęć go spoliczkować, podrzeć wezwanie do sądu i rzucić mu je w twarz jak confetti. Nie zamierzała jednak okazywać emocji.
– Twoje dwie minuty dobiegły końca.
Przez moment patrzył jej w oczy, ale w końcu się odwrócił i wyszedł. Jego wyjście było mniej dramatyczne niż wejście. Eve opadła na fotel, drżącymi rękami sięgnęła po dokument i spojrzała na datę przesłuchania. Szczerze pragnęła, by bracia Newportowie jej w to nie mieszali. Jej ojciec umierał, ona walczyła o przejęcie kolejnej firmy z Australii, a teraz na dodatek spodziewała się dziecka z mężczyzną, który powinien być jej wrogiem.
Jakie jeszcze kłody życie rzuci jej pod nogi?
– Pani Winchester?
Podniosła wzrok. W drzwiach stała Rebecca.
– Chce pani, żeby ochrona upewniła się, czy pan Newport wyszedł z budynku?
– Nie, Rebecco. Pan Newport już załatwił swoją sprawę. Mieliśmy wspólnego klienta i pan Newport podrzucił mi pewne dokumenty – dodała. – Dziękuję ci.
Miała nadzieję, że to pomoże położyć kres plotkom o niespodziewanej wizycie Grahama. Rebecca nie zajmowała się plotkami. Eve nie zatrudniłaby jej, gdyby było inaczej. Rebecca krótko kiwnęła głową i wycofała się, zamykając drzwi.
I jak teraz powiedzieć Grahamowi o dziecku? Musi się zastanowić, na czym stoją. Graham mógł przysłać kogokolwiek ze swojego personelu, by dostarczył jej wezwanie. Postanowił jednak zrobić to osobiście.
A to znów tylko dowodzi, że lojalność wobec rodziny i kariera są jego priorytetami. Czy dowiedziawszy się o ciąży, włączy ją i dziecko do tego ścisłego kręgu?
Nazajutrz rano straciła cierpliwość. Graham nie kontaktował się z nią od chwili, gdy poprzedniego dnia wparował do jej gabinetu, a teraz na pierwszej stronie gazety w oczy rzucił jej się tytuł: „Niewierny Sutton Winchester, jedna z ważniejszych postaci Chicago, ma więcej spadkobierców z pozamałżeńskich związków”.
Eve zaczęła czytać artykuł i musiała usiąść na stołku przy kuchennej wyspie, gdy dotarła do słów: „Owocem jego tajemnych romansów są liczne dzieci”. Jej atak mdłości nie miał nic wspólnego z ciążą.
Łzy napłynęły jej do oczu, a jednocześnie wpadła w złość. Wiedziała, że stoją za tym Newportowie. Brooks pewnie to zainicjował, a Carson i Graham mu pomogli. I niewątpliwie Graham wiedział o tym medialnym exposé, gdy był u niej poprzedniego dnia.
Ale czy może czuć się zdradzona? Przecież Graham nigdy nie udawał, że trzyma jej stronę, gdy chodziło o rodziny. Łączył ich seks, ale nie byli parą. Graham nie musiał być wobec niej lojalny. Bardzo dobrze wiedziała, z kim się związała, więc jeśli miała wskazać palcem winnego, to tylko siebie.
I o co, do diabła, chodzi z tymi „licznymi” dziećmi ojca? Carson był jedynym nieślubnym dzieckiem, o którym wiedziała. Być może teraz, kiedy Carson się ujawnił, inni też zechcą części spadku. Sutton Winchester jest wart miliardy. Nie braknie sępów, które zechcą rzucić się na jego pieniądze, zwłaszcza teraz, gdy tak podupadł na zdrowiu.
Poczuła ból w piersi. Ojciec wciąż żyje, wciąż decyduje o swej ostatniej woli, a wszyscy ci ludzie, którzy walczyli o ułamek czegoś, co do nich nie należy, budzili w niej negatywne niechciane uczucia. Będzie chroniła ojca i nie wątpiła, że siostry do niej dołączą.
Wypiła resztę soku pomarańczowego i zjadła grzankę, by wziąć witaminy i nie zwymiotować. Nauczyła się nie brać pigułek na pusty żołądek, choć ostatnio i tak towarzyszyły jej nudności. Nie była pewna, czy miały związek tylko z ciążą, czy również z ciągłym zawirowaniem związanym z rodziną Newportów.
Jeśli Graham spodziewa się, że pokaże się w sądzie i złoży zeznania, oczekiwała czegoś w zamian.
Wysłała esemesa do asystentki z prośbą, by przeniosła jej poranne spotkania na inny termin. Gdy skończyła z Rebeccą, wysłała wiadomość do Grahama, prosząc o spotkanie u niej w domu. Jeśli zamierzał grać ostro, ona też nie będzie się przed tym wahała.
Wzięła szybki prysznic i włożyła ulubiony szkarłatny kostium. Dekolt żakietu był seksowny, a jednocześnie dość skromny, by wyglądała profesjonalnie. Szykowała się do bitwy i chciała prezentować się jak najlepiej.
Właśnie pomalowała wargi błyszczykiem, gdy zadzwonił dzwonek. Jej główny apartament znajdował się na parterze chicagowskiej rezydencji. Pięć sypialni na górze czekało na gości, Eve rzadko tam zaglądała. Może po urodzeniu dziecka zmieni zdanie. Chciałaby mieć sypialnię na tym samym piętrze, gdzie znajdzie się pokój dziecka. Oczywiście na początku postawi kołyskę w sypialni, by dziecko było blisko.
Przystanęła i nabrała powietrza. Tak właśnie powinna myśleć o dziecku. Pozytywnie, bo nic nie może pójść źle. Los nie jest tak okrutny, by zabrać jej drugie dziecko.
Chwyciła za klamkę i w myślach dodała sobie otuchy. W chwili gdy otworzy drzwi, musi zapomnieć, że Graham jest ojcem dziecka i pamiętać, że jest człowiekiem, który próbuje zniszczyć jej ojca. Otworzywszy drzwi, cofnęła się i zaprosiła Grahama gestem. Nigdy nie zachowywali się tak oficjalnie, być może lepiej było umówić się z nim na neutralnym gruncie, ale wolała być na swoim terytorium. Tego dnia miała wygrać bitwę.
Gdy odwróciła się do Grahama, zrobiło jej się gorąco. Niech to diabli. Czemu on musi wodzić po niej tym swoim uwodzicielskim wzrokiem? Zrobił krok w jej stronę, a Eve uniosła ręce.
– To nie jest towarzyska wizyta.
Jej słowa go nie zniechęciły, objął ją w pasie, potem przesunął dłonie na jej biodra i przyciągnął do siebie.
– Nie jestem w nastroju do rozmowy – odrzekł z uśmiechem. Kiedy pochylił głowę do pocałunku, Eve uwolniła się z uścisku. Jeden pocałunek i byłaby stracona.
– O co chodzi z tą sensacją w gazecie? – zapytała.
Graham wzruszył ramionami.
– Prawda wyszła na jaw.
– Prawda – powtórzyła. – Mam uwierzyć, że w Chicago roi się od spadkobierców mojego ojca? Dziwne, że akurat teraz wyszło to na jaw. Dogodny moment.
– Nasz detektyw znalazł ich całkiem sporo. Nie chcę się z tobą kłócić na ten temat. Musisz zaakceptować prawdę.
Z jękiem, który nie przystoi damie, zakręciła się na szpilkach od Louboutina i ruszyła do salonu. To było jedno z niewielu pomieszczeń, gdzie jeszcze się nie kochali.
– Wiem, że dbasz o interes Carsona – zaczęła, nim coś powiedział – ale musisz na to spojrzeć także z mojego punktu widzenia. To mój ojciec. Wiem, że wszyscy go nienawidzicie. Wiem, że nie był dla nas sympatyczny.
– To drań.
– On umiera. – Z bólem wypowiedziała te słowa, ale walczyła o ojca, więc musiała być silna. – To nie pora na szarganie jego imienia w gazetach.
– Eve…
– Jeśli chcesz, żebym przyszła do sądu, postaraj się, żeby twój brat i ten detektyw dali temu spokój, do diabła. – Nie zdawała sobie sprawy, że ruszyła naprzód, dopóki butami nie dotknęła czubków butów Grahama. – To nie podlega negocjacji.
Graham uniósł kącik warg w półuśmiechu. Eve nie chciała ulec pożądaniu. Już i tak jest z nim zbyt blisko związana, nosi jego dziecko. Musi jakoś panować nad tym… związkiem? Czy to, co ich łączy, to w ogóle związek? Czy istnieje na to określenie?
Tylko w sypialni odnosili wrażenie, że wszystko układa się po ich myśli. Seks pozwalał im uważać, że w ich świecie wszystko jest w porządku. Dopiero potem rzeczywistość wylewała im na głowę kubeł zimnej wody.
– Jeśli zaczniesz się śmiać…
Graham objął ją w talii.
– Gdzieżbym śmiał.
– Nie całuj mnie. – Czy to zabrzmiało nieprzekonująco? – To nie jest dobry pomysł.
Szczypnął zębami jej brodę i powędrował wargami aż do koniuszka ucha.
– To świetny pomysł. – Chwycił Eve za pośladki.
Jego wargi i ręce zawsze sprawiały, że jej ciało budziło się do życia. Ale tego dnia nie mogła sobie na to pozwolić. Położyła dłonie na piersi Grahama i odepchnęła się.
– Nie odwrócisz mojej uwagi. Chcę, żeby twój brat wycofał atak w mediach i obelgi.
– Dobrze.
Eve zmrużyła oczy.
– To takie proste? Zgadzasz się i wiesz, że się wycofa?
Graham wzruszył ramionami.
– On nie jest wściekły, tylko czuje się zraniony. Mogę go przekonać.
Chciała wierzyć Grahamowi, ale nie znała tak dobrze Brooksa. Odwróciła się, potrzebowała dystansu. Nigdy dotąd tak po prostu nie rozmawiali, nie była odporna na jego urok… choć bardzo się starała.
Kiedy jednak tak raptownie się odwróciła, zakręciło jej się w głowie. Pokój zakołysał się, wyciągnęła ręce, by się czegoś chwycić. Wszystko poruszało się w zwolnionym tempie. Eve bała się, że upadnie. W ostatniej chwili, gdy ręką osłoniła brzuch, chwyciły ją silne ręce Grahama.
Oparta o niego, zamknęła oczy i wzięła głębszy oddech. Zawroty głowy nie ustały.
– Już dobrze? – szepnął jej do ucha Graham.
Poklepała go po ręce.
– Nic mi nie jest. Straciłam równowagę.
Podniosła powieki i skupiła wzrok na krześle. Uwolniła się z objęć Grahama, by usiąść. Skrzyżowała nogi i nie była zaskoczona, gdy Graham spojrzał na jej dekolt.
– Chcę wiedzieć, co powie Brooks i czy przystopuje tego waszego detektywa. Atakujecie umierającego.
Graham rozpiął marynarkę i przykucnął przed Eve.
– Nie atakujemy. My tylko chcemy, żeby twój ojciec zrobił to, co trzeba dla naszego przyrodniego brata. Na pewno sama przyznasz, że mu się to należy.
– Moja opinia nie ma tu znaczenia.
Czemu żołądek wciąż grozi jej buntem? Miała nadzieję, że te objawy ciąży ją ominą. Wolałaby od razu przeskoczyć do etapu blasku i promienności, czym tak wielu się zachwyca. Prawdę mówiąc, chętnie przeskoczyłaby do chwili, kiedy będzie trzymała w ramionach zdrowe dziecko.
Zalała ją fala gorąca. Uczucie podobne do gorączki podczas grypy… Czemu teraz?
– Muszę iść do pracy – oznajmiła, licząc, że Graham wyjdzie i zostawi ją samą. – Napisz mi esemesa po rozmowie z Brooksem.
Graham pogłaskał jej kolano.
– Jesteś blada. Dobrze się czujesz?
Oczywiście, że jest blada. W jednej chwili czuła się dobrze, a w następnej koszmarnie. Czemu on sobie nie pójdzie, by sama mogła się z tym zmagać? Czemu ten elegancki i seksowny facet musi ją oglądać w takim stanie? Zawsze widział w niej uwodzicielkę. Jeśli zwymiotuje na jego buty od Ferragamo, zrujnuje swój wizerunek.
– Eve?
Nie wyjdzie, dopóki go nie zapewni, że nic jej nie jest.
– To tylko zmęczenie. – Próbowała trzymać głowę wysoko i nie okazywać słabości.
– Jesteś chora? – Graham ściągnął brwi.
Nie, jestem tylko w ciąży.
Jeśli nie powie, że jest zdrowa, Graham się nie wyniesie. Zbierając resztki energii, wstała z krzesła, zmuszając Grahama do wyprostowania się. Zignorowała jest zatroskane spojrzenie i ruszyła do holu. Pora pokazać gościowi drzwi, zanim zrobi z siebie idiotkę, a on domyśli się, że jest w ciąży. Nie może mu tego jeszcze zdradzić.
– Jestem spóźniona – skłamała. – Po rozmowie z bratem daj mi znać, co dalej.
Gdy dotknęła klamki, Graham położył rękę na jej dłoni.
– Nie odtrącaj mnie.
– Oboje mamy pracę. – Czemu stał tak blisko? Otoczył ją zapach jego wody kolońskiej, ale ku jej zaskoczeniu nie przyprawił jej o mdłości. Jego ciepły oddech muskał jej policzek. W innych okolicznościach rozkoszowałaby się tą chwilą.
Ujął ją za ramiona i odwrócił ku sobie.
– Cokolwiek dzieje się z twoim tatą, sądami i moimi braćmi, nie musi mieć na nas wpływu.
Nie mogła powstrzymać śmiechu.
– Jesteś głupi, jeśli w to wierzysz. Już na nas wpłynęło. Nigdy dotąd nie zostawaliśmy tak długo ubrani.
Jego oczy pociemniały.
– Jestem więcej niż gotów zerwać z ciebie ten kostium.
Zrobiłby to. Graham nie składał pustych obietnic, nie rzucał zawoalowanych gróźb. Ale to nie był czas na seks. Eve sięgnęła za siebie i nacisnęła klamkę.
– Porozmawiaj z bratem, później pogadamy o kostiumie.
Graham spojrzał na jej dekolt w kształcie litery V, a potem na jej wargi.
– Kiedy wrócę, chcę, żebyś wciąż miała go na sobie.
Po krótkim obiecującym pocałunku, który wcale nie był niewinny i słodki, Graham wyszedł. Eve zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami. Jak może jednocześnie mieć nudności i być podniecona?
Jedno było pewne: dopóki nie dowie się, jak Graham zamierza rozwiązać sprawę dziedziczenia, dopóki badanie usg nie wykaże, że wszystko jest w porządku, niczego mu nie powie. Będą się spotykać jak do tej pory… Uprawiać seks i udawać, że świat wokół nie istnieje.
Tytuł oryginału: His Secret Baby Bombshell
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2016
Redaktor serii: Ewa Godycka
Korekta: Urszula Gołębiewska
© 2016 by Harlequin Books S.A.
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2017
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25
www.harlequin.pl
ISBN 978-83-276-3371-2
Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.