Ciało dla Ciała. Eucharystia i duchowa terapia - Dariusz Piórkowski SJ - ebook

Ciało dla Ciała. Eucharystia i duchowa terapia ebook

Dariusz Piórkowski SJ

4,0

Opis

Eucharystia w naszym życiu nigdy się nie kończy

 

Dla jednych nużąca praktyka, dla innych – uciążliwy obowiązek do spełnienia. Wielu z nas nie rozumie dziś istoty Eucharystii i nie dostrzega jej związku z tajemnicą Kościoła.

 

Co to znaczy, że Kościół, czyli wszyscy ochrzczeni, powiązani ze sobą dzięki Eucharystii, stają się Ciałem Chrystusa? Czy Eucharystia wpływa realnie na nasze codzienne życie i relacje? Czy wierzymy, że dzięki niej możemy się zmienić, doświadczyć oczyszczenia?

 

Dariusz Piórkowski SJ przypomina, że Eucharystia nie jest wyłącznie rytuałem religijnym, ale niezbędną częścią drogi wiary. Przez współgranie trzech rzeczywistości – modlitwy, konkretnych aktów i wspólnoty – uczy nas miłości, wrażliwości oraz uważności na wykluczonych i biednych. Wprowadza w głębsze poznanie Boga i Jego działania.

 

Na Eucharystię możemy spojrzeć jak na pewnego rodzaju szkołę i źródło. To samo jednak możemy powiedzieć o Kościele – Ciele Chrystusa. Zarówno podczas Eucharystii, jak i w Kościele przyjmujemy miłość, ale równocześnie się jej uczymy. Nie tylko w kościele, ale w domu, pracy, w szkole. To znaczy, nie w pojedynkę, lecz razem i dzięki pomocy innych.

 

***

Dariusz Piórkowski− jezuita, duszpasterz, doświadczony kierownik duchowy i rekolekcjonista. Autor publikacji poświęconych duchowości, rozwojowi osobistemu i Biblii, m.in. O duchowości z krwi i kościKsiążeczka o miłosierdziuSpodziewaj się DobraNie musisz być doskonały. Chrześcijański sposób na perfekcjonizmNie bój się zmianyoraz Po co nam spowiedź. Publikuje w „Przewodniku Katolickim”, „W drodze” i na Facebooku.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 109

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Dariusz Piórkowski SJ

Ciało dla Ciała

Eucharystia i duchowa terapia

W imię Trójcy

Zaczynamy i kończymy każdą Eucharystię w imię Trójcy Świętej wpisanej w znak krzyża. Całkiem podobnie zresztą dzieje się podczas innych sakramentów, nabożeństw i modlitw. Czynić coś „w imieniu kogoś” oznacza najpierw działanie jego mocą lub z jego upoważnienia. Już w starożytności żołnierze powoływali się na tego cesarza lub króla, który aktualnie sprawował władzę. Setnik uwierzył słowu Jezusa (por. Łk 7,7–8) między innymi dlatego, że sam miał nad sobą cesarza. Ponieważ za oficerem stał autorytet władzy cesarskiej, jego podwładni wykonywali jego rozkazy. Rzymianin rozpoznał, że Jezus też działa mocą „wyższej”, boskiej instancji, i dlatego uznał Jego słowo za równie skuteczne i stwórcze.

Kiedy czytamy, że chrześcijanie będą prześladowani „z powodu Jego imienia”, domyślamy się, że chodzi o przynależność do Chrystusa, kontynuowanie Jego misji, życie według tego, jak uczył i sam postępował. Podobnie przecież przejmuje się pałeczkę po zmarłym założycielu firmy, fundacji, zakonu czy innej instytucji – był on pomysłodawcą i zarazem wciąż jest pewnego rodzaju motywacją do dalszego działania.

Znak krzyża na początku i na końcu Eucharystii przywołuje również nasz chrzest, a także zmartwychwstanie. Przecież podczas każdej Eucharystii przeżywamy nieustanne uobecnienie dokładnie tego wydarzenia. Jezus zaleca uczniom po swoim zmartwychwstaniu, aby chrzcili „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19). Pięknie wyraża tę samą prawdę krótka modlitwa tuż przed komunią świętą, którą celebrans wypowiada w kierunku Chrystusa w imieniu wszystkich uczestników liturgii, zazwyczaj po cichu: „Ty z woli Ojca, za współdziałaniem Ducha Świętego, przez swoją śmierć dałeś życie światu”. Jak w pigułce ukazuje się tutaj współgranie wszystkich Osób Boskich z krzyżem i zmartwychwstaniem. Eucharystia wprowadza nas w przestrzeń działania Trójcy Świętej: w Jej – jeśli można tak powiedzieć – sposób życia i istnienia. Poznajemy podczas niej Boga, który jest wspólnotą osób, dialogiem, wymianą i współpracą. Są to różne odcienie miłości; Trójca to jeden Bóg, ale w trzech relacjach. Osoby Boskie działają zawsze w jedności, ale niekoniecznie razem. Ojciec nie umierał na krzyżu, choć był tam obecny. Także to nie Syn zstąpił w dniu Pięćdziesiątnicy, lecz Duch Święty. Każda Osoba Boska daje to, co wspólne, i zarazem to, co specyficzne dla niej. Zasadniczo wszystkie modlitwy kierujemy do Ojca, a Syn i Duch Święty działają dla naszego dobra, aby nas do Niego doprowadzić.

Trójca to również Bóg działający w historii, zaangażowany, stojący po stronie ludzi. Zaczynamy wszystko w imię Boga jako Trójcy, bo przyznajemy się w ten sposób do Pana – nie bierzemy udziału w jakimś pobożnym wspomnieniu lub spektaklu. Wymiana między Bogiem a ludźmi jest możliwa dzięki mocy Pana, nie naszej. W ramach niej dokonuje się współpraca ludzi z Bogiem i poszczególnych osób we wspólnocie eucharystycznej. Czynimy znak krzyża na początku i na końcu liturgii, ale w postawie stojącej, czyli jako ludzie zmartwychwstania, którzy już w nim uczestniczą. Podczas mszy świętej każdy wykonuje właściwe sobie zadania, ale jesteśmy jednym Ciałem.

Od paru lat podczas osobistej modlitwy wpatruję się w wiszącą w moim pokoju ikonę Andrieja Rublowa Trójca Święta, zwaną też czasami Gościnnością Abrahama. Artysta przedstawił trzech aniołów, którzy przybyli do Abrahama, aby zapowiedzieć mu narodziny syna (por. Rdz 18) – Ojcowie Kościoła dostrzegli w nich symbol Trójcy Świętej. Patriarcha podjął ich hojnie i kazał przygotować pasterską ucztę w dość pokaźnych ilościach. Wprawdzie stwierdził, że przyniesie „nieco” chleba, jednak polecił Sarze upiec podpłomyki z trzech miar mąki, czyli jednej efy, co w dzisiejszych jednostkach wynosi wartość między 17 a 31 kg mąki. Tak czy owak to spora ilość chleba jak na podobną liczbę osób. Do tego doszły tłuste cielę, twaróg i mleko. Goście usiedli w cieniu potężnych dębów, aby skryć się przed słońcem, i umyli sobie nogi. Spotkanie Abrahama z Panem wywołało w nim lawinę „wylewającej się” gościnności, chociaż jeszcze nie usłyszał dobrej nowiny o poczęciu Izaaka. W tym spotkaniu doszło do niesamowitej wymiany. We wspomnianej wcześniej encyklice o miłości Benedykt XVI słusznie zauważa, że człowiek „nie może zawsze tylko dawać, musi także otrzymywać. Kto chce ofiarować miłość, sam musi ją otrzymać w darze” (Deus caritas est, 7). Tak właśnie Rublow ukazał na swojej ikonie Trójcę Świętą: jako Osoby, które dają i przyjmują – wpatrzone w siebie i dające siebie nawzajem. Widać to w ich spojrzeniach i niekończącym się tańcu. Mnie najbardziej zachwyca to, że Bóg przyjmuje dary Abrahama, nie pogardza jego gościnnością, nie wymawia się, że „aż tyle nie potrzeba” albo „kto to zje i wypije”. Rozważając tę scenę biblijną i patrząc na ikonę Rublowa, nieuchronnie rodzi się skojarzenie i z rozmnożeniem chleba, który ludzie jedli do sytości, i z winem na weselu w Kanie, ofiarowanym przez Jezusa w nadmiarze, nie mówiąc już o umyciu uczniom nóg w Wieczerniku. Podczas Eucharystii jesteśmy „podjęci” przez Boga tak, jak Abraham podjął Go pod dębami Mamre. Ojciec daje się nam za pośrednictwem Syna i Ducha: hojnie, z całkowitym oddaniem, bezinteresownie. Święty Tomasz z Akwinu pisze, że „skutkiem Eucharystii jest przemiana ludzkości w Boga”. Nie chodzi o przypodobanie się Panu, lecz o upodobnienie się do Niego – jednak nie do jakkolwiek pojmowanego Boga, lecz takiego, który jest wspólnotą, samą miłością. Jesteśmy stworzeni na obraz Boga jako Trójcy.

Bycie szczęśliwym na wzór Boga zakłada przejście drogi upodobnienia do Niego. Jest to pogląd obcy naturalnej religijności, która wcale nie „wyparowała” z głębin naszej duszy. Takie myślenie może poważnie utrudnić nam właściwe przeżywanie Eucharystii. Według niego to my mamy dać coś Bogu, aby potem On ewentualnie „łaskawie” obdarzył nas jakimiś darami. Jednak chociaż Eucharystia nadal stanowi „ofiarę naszego pojednania” (III Modlitwa Eucharystyczna) z Ojcem, to jest „nasza” w takim sensie, że sam Bóg w swoim Synu ofiarował się za nas i złożył ten dar w nasze ręce. Równocześnie ofiara Jezusa jest „nasza”, ponieważ On jest naszym bratem.

Co wynika z tego dla Kościoła? Działać w imię Boga jako Trójcy to przede wszystkim przyjmować miłość i przekazywać ją dalej. To podstawowe zadanie Kościoła, każdego wiernego: najpierw przyjmować, aby następnie być przekaźnikiem, pewnego rodzaju pośrednikiem między Bogiem a światem. Nieprzypadkowo Jezus nazwał swoich uczniów „światłością świata” (Mt 5,13–14). Żyć imieniem Trójcy Świętej to być zdolnym do wdzięcznego przyjęcia daru i do hojnego przekazywania go dalej. Imię Trójcy przypomina nam, do kogo mamy stawać się podobni, a chrzest i Eucharystia stopniowo nas stwarzają, modelują i przelewają w nas Bożą miłość.

Analogicznie do Trójcy Świętej, którą jednoczy bóstwo, dzięki chrztowi, czyli udziale w życiu Boga, wszyscy w Kościele jesteśmy równi, chociaż pełnimy różne funkcje i zadania – podobnie jak boskie Osoby działają zgodnie z „mocą” boskości, ale też każda z nich na swój sposób. Święty Paweł, pisząc do Koryntian, w żaden sposób nie wynosi się ponad nich, lecz stwierdza: „Mamy tego samego ducha wiary” (2 Kor 4,13). Zarówno apostoł, jak i ci, do których został posłany, otrzymali tego samego Ducha. To klerykalizm stawia wszystko na głowie – nie widzi tego, co nas łączy, ale co nas odróżnia, i stawia jedne funkcje i role wyżej od innych, jakby to one nas definiowały. A przecież podczas chrztu wszyscy uczestnicy liturgii zostali włączeni w rodzinę Boga. Znakiem krzyża, wzbogaconym słowem, całe zgromadzenie przypomina sobie, że stoi przed ołtarzem, ponieważ Jezus umarł za nich na krzyżu, a przez chrzest jak przez bramę weszli na inną drogę – drogę wiary. Jakby nie patrzeć, wiara to w pierwszej kolejności uznanie, że jesteśmy w relacji. Tym, co nas łączy i czyni równymi w Kościele, jest wspólne powołanie, godność dzieci Bożych, a także misja bycia kapłanami, czyli tymi, którzy na wzór Trójcy Świętej dają innym siebie, bo najpierw na Eucharystii otrzymują miłość od Osób Boskich, ale też przynoszą w ofierze to, co jest owocem działania Bożej miłości w ich życiu codziennym. Tym, co nas odróżnia, są wielorakie zadania, formy życia chrześcijańskiego, funkcje i charyzmaty. Święcenia nie czynią nikogo „wyższym” od pozostałych członków Kościoła. Podobnie nie jest istotne, jakie zadania wykonujemy, byleby wyrażała się w nich miłość Boga do człowieka.

Spis treści

Na początek

W imię Trójcy

Szkoła miłości i modlitwy

Grzeszny Kościół

Słuchanie Słowa

Homilia

Ofiarowanie

Dlaczego wielbimy Boga?

Święty Bóg

Ofiara

Pułapka cierpienia

Przez Chrystusa

Duch Święty

Kościół widzialny i niewidzialny

Pokój mój

Komunia święta

Misja uczniów

© Wydawnictwo WAM, 2023

Opieka redakcyjna: Kama Hawryszków

Redakcja: Klaudia Bień

Korekta: Marta Koziak-Podczerwińska, Anna Adamczyk

Projekt okładki: Adam Gutkowski

Skład i opracowanie graficzne: Lucyna Sterczewska

Teksty zebrane w książce były publikowane na łamach

„Przewodnika Katolickiego” w 2022 roku.

ePub e-ISBN: 978-83-277-3646-8

Mobi e-ISBN: 978-83-277-3647-5

NIHILOBSTAT

Przełożony Prowincji Polski Południowej TJ,

ks. Jarosław Paszyński SJ, prowincjał,

Kraków, dn. 30 sierpnia 2023 r., I.dz. 38/2023.

WYDAWNICTWOWAM

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200

e-mail: [email protected]

DZIAŁHANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255

e-mail: [email protected]

KSIĘGARNIAWYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260

www.wydawnictwowam.pl