Duchy w Wenecji - Agata Christie - ebook + audiobook + książka

Duchy w Wenecji ebook

Agata Christie

4,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Gdy niewinna halloweenowa impreza zmienia się w prawdziwy koszmar, tylko Herkules Poirot jest w stanie zdemaskować mordercę.

Podczas nocnych towarzyskich zabaw Joyce Reynolds przechwala się, że kiedyś była świadkiem morderstwa. Nikt jej nie wierzy, lecz wkrótce… dziewczynka zostaje znaleziona martwa, z twarzą zanurzoną w wiadrze pełnym jabłek.

Herkules Poirot i Ariadna Oliver muszą się spieszyć, by ujawnić zło odpowiedzialne za to upiorne morderstwo.

Duchy w Wenecji to filmowa adaptacja wybitnej powieści Agathy Christie pt. Wigilia Wszystkich Świętych. Film wyreżyserował i zagrał w nim główną rolę Kenneth Branagh.

Niniejsze wydanie specjalne zostało opatrzone wstępem autorstwa scenarzysty filmu, Michaela Greena, który wyjaśnia, dlaczego wybrał akurat tę powieść królowej kryminału i dlaczego zaproponował interpretację dość daleką od oryginału.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 280

Oceny
4,4 (192 oceny)
104
64
20
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
aerina
(edytowany)

Dobrze spędzony czas

Klasyczna Agatha Christie, ale to jest chyba jedyna ze słabszych pozycji.
20
Anndr

Całkiem niezła

słabsza niż inne historie Aghaty.
20
aqest

Całkiem niezła

Przyjemnie sie czyta, ale nie jest zbyt porywająca. Postacie ok, główna fabuła dość ciekawa choć mocno nieprawdopodobna. Jestem ciekaw co zmienili w filmie
10
Azurelight

Nie oderwiesz się od lektury

Fajna książka
00
Aneta88_88

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
00

Popularność




Za­pra­szamy na www.pu­bli­cat.pl
Ty­tuł ory­gi­nałuHal­lowe’en Party
Pol­ska wer­sja okładkiKRZYSZ­TOF CHO­DO­ROW­SKI
Ko­or­dy­na­cja pro­jektuPA­TRYK MŁY­NEK
Re­dak­cjaANNA ROJ­KOW­SKA
Re­dak­cja tech­nicznaNA­TA­LIA WIE­LĘ­GOW­SKA
Hal­lowe’en Party Co­py­ri­ght © 1969 Aga­tha Chri­stie Li­mi­ted. All ri­ghts re­se­rved. AGA­THA CHRI­STIE, PO­IROT and the Aga­tha Chri­stie Si­gna­ture are re­gi­ste­red trade marks of Aga­tha Chri­stie Li­mi­ted in the UK and el­se­where. All ri­ghts re­se­rved.
Po­lish edi­tion pu­bli­shed by Pu­bli­cat S.A. MCMXCIII, MMXXIII (wy­da­nie elek­tro­niczne)
Wy­ko­rzy­sty­wa­nie e-bo­oka nie­zgodne z re­gu­la­mi­nem dys­try­bu­tora, w tym nie­le­galne jego ko­pio­wa­nie i roz­po­wszech­nia­nie, jest za­bro­nione.
All ri­ghts re­se­rved
ISBN 978-83-271-6600-5
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.
jest zna­kiem to­wa­ro­wym Pu­bli­cat S.A.
PU­BLI­CAT S.A.
61-003 Po­znań, ul. Chle­bowa 24 tel. 61 652 92 52, fax 61 652 92 00 e-mail: of­fice@pu­bli­cat.pl, www.pu­bli­cat.pl
Od­dział we Wro­cła­wiu 50-010 Wro­cław, ul. Pod­wale 62 tel. 71 785 90 40, fax 71 785 90 66 e-mail: wy­daw­nic­two­dol­no­sla­skie@pu­bli­cat.pl

WSTĘP

Wy­znaję: po­peł­ni­łem mor­der­stwo.

Moż­liwe, że było to mor­der­stwo uspra­wie­dli­wione. Nie­mniej na pod­ło­dze ewi­dent­nie leży ciało. I to ciało wy­gląda bar­dzo po­dob­nie do książki, którą trzy­ma­cie w dło­niach.

Mia­łem mo­tyw. Mia­łem oka­zję. Mia­łem na­wet przy­zwo­le­nie. Co nie zmie­nia faktu po­peł­nie­nia czynu ani nie uza­sad­nia uła­ska­wie­nia. Fani Aga­thy Chri­stie, za­go­rzali i liczni, będą do­ma­gać się mo­jej głowy. I słusz­nie. Pi­sząc sce­na­riusz, do­bro­wol­nie i ce­lowo zmie­ni­łem fa­bułę ich uko­cha­nej po­wie­ści Aga­thy Chri­stie dla oso­bi­stych ko­rzy­ści.

Po­zwól­cie, że wy­ja­śnię.

Jedną z wielu za­let by­cia sce­na­rzy­stą za­trud­nio­nym do ad­ap­ta­cji wspa­nia­łych ksią­żek Chri­stie o Her­ku­le­sie Po­iro­cie jest to, że je­śli ład­nie po­pro­sisz, wy­ślą ci wszyst­kie tomy. Ja po­pro­si­łem ład­nie.

Przy­szły w wiel­kim pu­dle od wy­dawcy i te­raz na półce w moim biu­rze stoi ele­gancki rząd około trzech tu­zi­nów po­wie­ści i opo­wia­dań. Cała ko­lek­cja Po­irota. Kiedy utknę nad ja­kimś wier­szem lub, co zda­rza się czę­ściej, pró­buję zna­leźć ja­kieś frag­menty do wy­cię­cia, wpa­truję się w nie i to mnie pod­nosi na du­chu.

Pew­nego razu wy­da­rzyło się coś oso­bli­wego. Wi­gi­lia Wszyst­kich Świę­tych za­częła wpa­try­wać się we mnie.

Się­gną­łem po nią i prze­czy­ta­łem. Po­do­bała mi się, ale na­wet gdy ją po­chła­nia­łem strona za stroną, mia­łem po­czu­cie, że w ta­kiej for­mie, w ja­kiej zo­stała na­pi­sana, to mało praw­do­po­dobny kan­dy­dat na film. Nie jest to by­naj­mniej ocena ja­ko­ści książki. Ge­nialne po­wie­ści czę­sto nie na­dają się do wier­nej ad­ap­ta­cji. Wy­ma­ga­nia filmu w za­kre­sie me­trażu, kon­struk­cji i dy­na­miki są po pro­stu inne.

Mimo to książka nie dała mi o so­bie za­po­mnieć.

To było je­sie­nią 2019 roku, na krótko przed wy­jaz­dem do Lon­dynu na zdję­cia do Śmierci na Nilu, dru­giej z ad­ap­ta­cji Chri­stie, nad którą mia­łem szczę­ście pra­co­wać dla 20th Cen­tury Stu­dios, z Ken­ne­them Bra­na­ghem w po­dwój­nej roli: re­ży­sera oraz ak­tora przy­pra­wia­ją­cego so­bie wąsy, by wcie­lić się w po­stać wy­bit­nego bel­gij­skiego de­tek­tywa, Her­ku­lesa Po­irota. Za­równo Śmierć na Nilu, jak i na­sze Mor­der­stwo w Orient Expres­sie z 2017 roku były wier­nymi ad­ap­ta­cjami do­sko­na­łego ma­te­riału źró­dło­wego. W ich przy­padku czu­łem, że moją za­sad­ni­czą rolą przy two­rze­niu sce­na­riu­szy jest upla­stycz­nić po­sta­cie i wzmoc­nić wy­mowę po­szcze­gól­nych scen. W kwe­stiach fa­bu­lar­nych trzy­ma­li­śmy się za­sady: „Ni­gdy nie pró­buj prze­ści­gnąć Chri­stie”. Nikt tego nie kwe­stio­no­wał.

Kilka ty­go­dni póź­niej, kur­su­jąc po po­kła­dzie „Kar­naka” pod­czas krę­ce­nia Śmierci na Nilu i fan­ta­zju­jąc o tym, jak wspa­niale by­łoby na­krę­cić trzeci film z na­szej se­rii – a je­śli tak, to którą książką z Po­iro­tem na­le­ża­łoby się te­raz za­jąć – wciąż jed­nak czu­łem na so­bie tamto spoj­rze­nie. Po­my­śla­łem, że film, któ­rego ak­cja roz­grywa się pod­czas prze­ra­ża­ją­cej nocy Hal­lo­ween, byłby dla Po­irota oka­zją do zmie­rze­nia się z no­wymi de­mo­nami. Może na­wet du­chami.

Je­dyne, co mu­sia­łem zro­bić, to za­pla­no­wać mor­der­stwo.

W Wi­gi­lii Wszyst­kich Świę­tych przy­ję­cie dla dzieci koń­czy się tra­gicz­nie. Nie zdra­dzę wiel­kiej ta­jem­nicy, je­śli po­wiem, że ktoś gi­nie. Przy­znaję, że ukra­dłem tę ge­nialną kon­cep­cję – mor­der­stwo na im­pre­zie Hal­lo­ween – a resztę... uśmier­ci­łem.

Owo­cem mo­jej zbrodni jest nasz trzeci film z Po­iro­tem – Du­chy w We­ne­cji. In­tryga, sce­no­gra­fia i po­sta­cie zo­stały wy­ko­rzy­stane i uho­no­ro­wane w no­wym wcie­le­niu. W rę­kach Ken­ne­tha Bra­na­gha jako re­ży­sera oraz dzięki ak­tor­skim kre­acjom jego i ca­łej ob­sady sce­na­riusz wy­ewo­lu­ował w coś nie­sa­mo­wi­tego i wstrzą­sa­ją­cego. Coś no­wego. Nie umniej­sza to jed­nak w ni­czym Wi­gi­lii Wszyst­kich Świę­tych. Po­wie­ścią na­dal można i na­leży się de­lek­to­wać do woli.

Chri­stie, jak wy­nika z jej za­pi­sków, za­częła pi­sać tę książkę 1 stycz­nia 1969 roku, nie tra­cąc na­wet dnia po obo­wiąz­ko­wej świą­tecz­nej prze­rwie. (Za mało uwagi po­święca się etyce pracy Chri­stie. W wieku 78 lat, po pra­wie sze­ściu de­ka­dach pi­sar­skiej twór­czo­ści, „zwol­niła” do jed­nej książki rocz­nie, od czasu do czasu uzu­peł­nia­jąc swój do­ro­bek wier­szem, sztuką te­atralną czy opo­wia­da­niem. Po­rów­najmy to z jej go­rącz­ko­wym 1934 ro­kiem, w któ­rym wy­dała Mor­der­stwo w Orient Expres­sie, Ta­jem­nicę lorda Li­ster­dale’a, Dla­czego nie Evans?, Par­ker Pyne na tro­pie i, jako Mary West­ma­cott, Nie­do­koń­czony por­tret). Za­koń­cze­nie pracy nad tek­stem ob­wie­ściła 7 lipca. Po sze­ścio­mie­sięcz­nym wy­siłku – naj­pierw przy dyk­ta­fo­nie, po­tem z ołów­kiem nad ma­szy­no­pi­sem swo­jej ste­no­ty­pistki, pani Jolly – trzy­mała, jak Wy te­raz, w rę­kach książkę. Dla wielu jej fa­nów jest ona tą ulu­bioną, je­śli nie naj­ulu­bień­szą. Nie bez po­wodu.

Przede wszyst­kim to szo­ku­jąca lek­tura. Wy­bór ofiary może przy­pra­wić o zimny dreszcz, a póź­niej­sze kom­pli­ka­cje – w miarę roz­woju śledz­twa Po­irota – mrożą krew w ży­łach. Do­mi­nuje at­mos­fera nie­po­koju, na­pę­dza­nego za­cho­dzą­cymi wów­czas prze­mia­nami w Wiel­kiej Bry­ta­nii, która do­tarła do burz­li­wych póź­nych lat sześć­dzie­sią­tych (choć Po­irot spryt­nie za­cho­wał ten sam wiek). Bo­ha­te­ro­wie z obawą i po­czu­ciem re­zy­gna­cji mie­rzą się z li­be­ral­nymi po­glą­dami na te­mat seksu i eg­ze­kwo­wa­nia prawa. Nic już nie było ta­kie jak kie­dyś.

Nie­zmienne po­zo­staje to, że po raz ko­lejny Po­irot musi udać się do ma­łego, sen­nego mia­steczka – tu­taj Wo­odle­igh Com­mon – aby roz­wią­zać za­gadkę mor­der­stwa. (Można od­nieść wra­że­nie, że więk­szość lu­dzi, gdy znaj­dzie się sama choćby na pięć mi­nut w ma­łym, sen­nym mia­steczku, koń­czy mar­twa. Je­śli zda­rzy ci się zna­leźć w po­wie­ści kry­mi­nal­nej osa­dzo­nej w ma­łym, sen­nym mia­steczku, na­tych­miast łap pierw­szy au­to­bus do du­żego, ob­skur­nego mia­sta, gdzie jest bez­piecz­niej).

Po­moc nad­ciąga w for­mie cud­nych wy­stę­pów go­ścin­nych. Chri­stie przy­wraca dwie zna­jome po­sta­cie: nad­in­spek­tora Spence’a z Pani McGinty nie żyje – le­ci­wego, eme­ry­to­wa­nego zna­jomka (nie waż­cie się jed­nak lek­ce­wa­żyć go z ra­cji wieku i przej­ścia na eme­ry­turę) – oraz Ariadnę Oli­ver, ener­giczną au­torkę i starą przy­ja­ciółkę za­równo czy­tel­nika, jak i Po­irota, która dzwoni doń za każ­dym ra­zem, gdy trafi się ja­kiś trup. Wy­wiady, jabłka, nie­roz­wią­zane sprawy kry­mi­nalne, ko­dy­cyle, ogrody, szan­taż, her­bata i pło­nące ro­dzynki. Same do­bre rze­czy.

Jed­nak nie wszyst­kie po­ja­wiają się w na­szym fil­mie. Spró­buj­cie mi to wy­ba­czyć.

Praw­dziwi mi­ło­śnicy twór­czo­ści Chri­stie ra­czej nie będą dla mnie tacy ła­skawi i uwiel­biam ich za to. Ko­chają Chri­stie na za­bój. Po­świę­cili jej mnó­stwo czasu. Nie tylko wra­cają raz za ra­zem do jej ksią­żek, ale czy­tają te same eg­zem­pla­rze w tym sa­mym fo­telu, po­pi­ja­jąc tę samą her­batę z tego sa­mego wy­szczer­bio­nego kubka. Jej książki przy­no­szą im spe­cy­ficzne uko­je­nie, dla­tego każde od­stęp­stwo sta­nowi dla nich nie­miły zgrzyt.

Ła­two zro­zu­mieć dla­czego. Kiedy czy­tasz książkę, masz w gło­wie ob­raz tego, co prze­ka­zują słowa. Oczyma wy­obraźni wi­dzisz, jak na przy­kład loki da­nej po­staci opa­dają w okre­ślony spo­sób. Jej sza­lik jest w ulu­bio­nym od­cie­niu błę­kitu two­ich sta­rych za­słon w sy­pialni. Bez­wied­nie usta­wiasz ka­merę w kon­kret­nym rogu po­koju na wy­so­ko­ści oczu. W pew­nym sen­sie wi­dzia­łeś już fil­mową wer­sję pod­czas czy­ta­nia. Kiedy więc usią­dziesz do obej­rze­nia filmu opar­tego na prze­czy­ta­nej wcze­śniej książce – filmu z wła­snymi fry­zu­rami, ko­lo­rem sza­lika i punk­tami wi­dze­nia ka­mery – nie­uchron­nie i pod­świa­do­mie kon­fron­tu­jesz pierw­szą wer­sję z drugą.

Naj­le­piej, gdy wów­czas na­stę­puje szybki ro­zejm. Kiedy jed­nak uwiel­biasz książkę, kiedy ubó­stwiasz jej au­torkę, któ­rej tak wiele za­wdzię­czasz, trudno o bez­stron­ność. Nie­ła­two od­pu­ścić.

Na swoją obronę mogę tylko po­wie­dzieć, że to ro­zu­miem. Na­prawdę. Za­wdzię­czam Aga­cie Chri­stie wię­cej niż więk­szość z Was. Ja też ko­cham tę książkę. Otwie­ram ją na tej czy in­nej stro­nie, za­nu­rzam się w fa­bułę i za­sta­na­wiam się, czy w ogóle za­słu­guję na uła­ska­wie­nie.

Prze­ko­naj­cie się sami.

Mi­chael Green

Lot Jet­Blue 458, z Bur­bank na JFK

2 kwiet­nia 2023

Wstęp prze­ło­żył z an­giel­skiego To­masz Szla­gor

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki