Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
W sieci osadniczej polskiego wybrzeża Hel jest niewątpliwie miastem najbardziej morskim. W ciągu wielowiekowych dziejów ośrodek ten odcięty był od bezpośrednich powiązań z lądem i wcale o nie nie zabiegał. Morze stanowiło jedyną drogę, którą odbywało się zaopatrzenie i zbyt produktów tego ośrodka. Wobec braku jakiegokolwiek zaplecza rolniczego — co stanowi wyjątkowe zjawisko w dziejach naszych miast — drogą morską sprowadzano do Helu wszystko począwszy od mąki i chleba aż po artykuły zbytku.
[Ze wstępu]
Książka dostępna w zasobach:
Miejska Biblioteka Publiczna im. Stefana Żeromskiego w Helu
Miejska Biblioteka Publiczna w Gdyni
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 188
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
ZRZESZENIE KASZUBSKO-POMORSKIE
DZIEJE HELU
WYDAWNICTWO MORSKIE GDAŃSK 1969
Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie
Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie
Zeszyt 3
AUTORZY:EDWIN ROZENKRANZSTANISŁAW GIERSZEWSKIKAZIMIERZ PODOSKIANDRZEJ SOBOCIŃSKI
Okładkę projektował:Tadeusz Ciesiulewicz
Publikację zainspirowała Konferencja Popularnonaukowa zorganizowana w Helu przez Zarząd Wojewódzki Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich i Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego pod patronatem Wojewódzkiego Komitetu Frontu Jedności Narodu w Gdańsku.
Plan i mapkę wykonała:Zofia Mojska
Fotografie:
Franciszek Mamuszka i Czesław Skonka
EDWIN ROZENKRANZ
Rozdział I
Wstęp
W sieci osadniczej polskiego wybrzeża Hel jest niewątpliwie miastem najbardziej morskim. W ciągu wielowiekowych dziejów ośrodek ten odcięty był od bezpośrednich powiązań z lądem i wcale o nie nie zabiegał. Morze stanowiło jedyną drogę, którą odbywało się zaopatrzenie i zbyt produktów tego ośrodka. Wobec braku jakiegokolwiek zaplecza rolniczego — co stanowi wyjątkowe zjawisko w dziejach naszych miast — drogą morską sprowadzano do Helu wszystko począwszy od mąki i chleba aż po artykuły zbytku. Miasto żyło z morza. Jego mieszkańcy trudnili się połowem ryb i fok, uprawiali żeglugę handlową (choć nie gardzono i mniej szlachetnymi drogami uzyskiwania ,,darów” morza). Pod kątem tych potrzeb zagospodarowali osadę oraz tworzyli normy prawne i zwyczaje regulujące tryb życia codziennego, na które się składały niezwykły trud i nieprzeciętne ryzyko. Znajduje to odbicie w każdym źródle, z którego dzisiejszy badacz czerpie dane o przeszłości tego miasta. Jak żadne inne osiedle nadmorskie wkroczyło do historii naszego rybołówstwa morskiego, a nawet do dziejów żeglugi wypełniając karty naszej morskiej przeszłości. Znacznie jednak łatwiej odnaleźć i odtworzyć obraz zagospodarowania aniżeli życia środowiska, z którego twórczości codziennej powstała cząstka naszego dorobku narodowego nad Bałtykiem.
Dla przejrzystości ujęcia tego obrazu opracowanie zostanie poprzedzone kilkoma informacjami historyczno-geograficznymi o położeniu półwyspu, a następnie zostaną omówione stosunki społeczne, gospodarcze i polityczne w średniowiecznym Helu. Część dalszą stanowić będzie obraz zagospodarowania przestrzennego miasta w XV w. oraz jego rybołówstwo, żegluga i handel morski.
Opracowanie obejmuje cały okres średniowiecza aż po rok 1526, co pokrywa się z przyjętą cezurą chronologiczną tego okresu, a w dziejach miasta Helu znajduje dodatkowe uzasadnienie. Trudności nasuwało również ustalenie charakteru opracowania. Dzieje Helu, jak się okazuje, były dotąd zbyt mało zbadane, by można było wyłącznie na podstawie istniejącej literatury przedstawić przeszłość tego miasta. Należało więc sięgnąć do podstaw źródłowych i one narzuciły charakter i ton pracy przeznaczonej dla szerokiego kręgu odbiorców, a wnoszącej szereg nowych spojrzeń. Wyłaniające się trudności starano się złagodzić poprzez zwięzłe i możliwie jasne ujęcie poruszanych zagadnień. W tych okolicznościach dla zachowania toku narracji należało odstąpić od powszechnie przyjętych zasad konstrukcji prac monograficznych omawiających dzieje średniowiecznych miast. Ponieważ najdawniejsze dzieje Helu nie posiadają bezpośredniej dokumentacji źródłowej, istniejące przekazy ujęto i powiązano w sposób chronologiczny aż do połowy XIV w., który to okres odtworzono w znacznej części w oparciu o przekaz z roku 1351. Zasób informacji zawartych w zachowanym w odpisie przywileju lokacyjnym z roku 1378 nie zmienił przyjętego kryterium chronologicznego. Natomiast wielostronny materiał zamknięty w wilkierzu miejskim z pierwszej połowy XV w., dotychczas nie wykorzystany przez naukę, oraz fragmentaryczne przekazy późniejsze pozwoliły na wprowadzenie podziału rzeczowego w odniesieniu do zagadnień obrazujących specyfikę i niepowtarzalny charakter biegu dziejów miasta na półwyspie. Dwa zagadnienia zasługują na szczególną uwagę: sprawa genezy samorządu miejskiego w drugiej połowie XIII w. oraz zagadnienie powstania instytucji nakładu w rybołówstwie helskim. Ich poprawne przedstawienie wymagałoby szczegółowej analizy wykraczającej poza ramy opracowania syntetyzującego. Ograniczono się więc w odniesieniu do tych zagadnień do wskazania istniejących źródeł wymagających badań szczegółowych.
Wśród setek miast naszego kraju każde posiada własną niepowtarzalną przeszłość, jednakże łączy je wiele cech wspólnych. Dzieje Helu natomiast wyraźnie potoczyły się odrębnym, swoistym torem, wytyczonym przez jego nadmorskie położenie oraz specyfikę gospodarczą. Zanim zatem przystąpimy do omawiania historii Helu, należy zwrócić uwagę na te czynniki naturalne, które wywierały bezpośredni wpływ na dzieje miasta i rozwój jego funkcji.
Położenie miasta
Hel położony jest u cypla półwyspu, a więc w odległości 33 km od lądu stałego. W nauce długo toczono spory na temat, czy przed wiekami półwysep był już na stałe związany z lądem, czy raczej był to zespół wysp. Podstawą tych rozważań były liczne mapy z XVI-XVIII w., których większość dzieliła półwysep na dwie lub więcej części. W następstwie toczonej dyskusji podjęto badania geologiczne, które dowiodły, że w znaczeniu naukowym obszar ten należy uważać za półwysep, natomiast dawne przekazy źródłowe, mówiące o wyspie lub wyspach, łączyć należy z przerwami, jakie powstawały po wielkich sztormach1. Dochodziły one często do znacznej liczby: np. w 1694 r. było aż 45 połączeń otwartego morza z zatoką na odcinku między Wielką Wsią a Jastarnią. Zjawisko to powtarzało się również w okresach późniejszych, po raz ostatni Bałtyk, określany przez ludność półwyspu „wielkim morzem” w odróżnieniu od „małego” czyli zatoki, przerwał półwysep w 1947 r.
Również człowiek dla ochrony swoich złożonych interesów zabiegał o dzielenie półwyspu. Toczone u schyłku XVI w. spory między starostą puckim a mieszczaństwem Helu o przysłowiową „miedzę” graniczną skłoniły mieszczan do przekopania w obrębie dzisiejszej Jastarni rowu granicznego dzielącego sporny półwysep. Za panowania Władysława IV istniały dwa przekopy przez półwysep, a na ich straży zbudowano dwie nadmorskie fortece królewskie2. Z kolei we wrześniu 1939 r. cele militarne skłoniły obrońców Helu do przerwania półwyspu w rejonie Chałup za pomocą materiałów wybuchowych.
Naturalna tendencja sił natury tworzących półwysep ułatwiała jego ponowne zrastanie się. Do początków naszego stulecia nie przyłączał się do tego dzieła mieszkaniec półwyspu. Jedyne jego czynności to zalesianie i umacnianie brzegów w rejonie portów.
Droga lądowa do Gdańska wynosiła aż 99 km, droga morska nieznacznie przekraczała jedną trzecią tej trasy. Ponadto półwysep z braku łąk i odpowiednich pastwisk nie był obszarem hodowli konia, jedynej siły pociągowej w dawnych wiekach. Natomiast większość mieszkańców posiadała własne jednostki pływające. Wśród takich okoliczności przez długie stulecia mieszkańcy Helu wiedli życie silnie wiążące ich z morzem, a ściślej z rybołówstwem i żeglugą. Porty ujścia Wisły stanowiły dla mieszczan Helu główne rynki zaopatrzenia i zarazem zbytu produktów wyławianych przez nich z morza.
O ile w tych warunkach mieszkańcy Helu mogli być obojętni na sprawy powiązań lądowych miasta, a nawet, jak się wydaje, byli zainteresowani wytworzoną izolacją, o tyle bardziej groźne dla gminy miejskiej były zmiany linii brzegowej u cypla półwyspu. Jak to wykazały badania, tylko w latach 1803-1919 wystąpiły znaczne przesunięcia w tym rejonie i w wyniku ich półwysep wydłużył się o około 200 m, ale kosztem ubytków z jego południowego brzegu. W ciągu wieków proces ten posiadał znacznie większe rozmiary, tym poważniejsze w skutkach, że na terenach ubytków znajdowało się najdawniejsze miasto i jego port. Dzieje ich zaniku utrwaliły barwne, choć smutne legendy.
Dzieje osady do połowy XIV wieku
Najdawniejsze ślady osadnictwa na półwyspie wyprzedzają o kilka stuleci naszą erę3. Zapewne umacniało się ono równolegle do pozostałych osad regionu nadmorskiego, jednakże często rozmywany przez sztormy piaszczysty półwysep nie zachował — w przeciwieństwie do Mierzei Wiślanej — utrwalonych śladów kultury materialnej jego mieszkańców z okresu wczesnego średniowiecza. Być może położenie oddzielające Hel od stałego lądu było w odległej przeszłości zjawiskiem korzystnym i pomyślnie wpływało na rozwój lokalnego osadnictwa.
W świetle źródeł pisanych osada zdaje się pojawiać po raz pierwszy już w roku 1198. Z tego bowiem czasu zachował się przekaz świadczący o handlu śledziami w położonej na Pomorzu krainie określanej jako Gellen4. Nazwę Gellen łączyli niektórzy badacze z Helem. Wobec niejasności tekstu zagadnienia tego jednoznacznie wyjaśnić nie można, ale również nie można wykluczyć prawdopodobieństwa tego przekazu.
Mniej wątpliwości nasuwa wiadomość zawarta w średniowiecznej kronice duńskiej, wspominająca, że w 1219 r. wzburzone morze wyrzuciło statek wiozący wysłannika króla Waldemara II Zwycięzcy na „wyspę” Hel należącą do posiadłości księcia pomorskiego Świętopełka II5. Szereg źródeł pisanych, począwszy od przytoczonej informacji dotyczącej roku 1219, wskazuje, że Hel uważany był przez współczesnych za wyspę. W 1378 r. sołtys Jastarni uzyskał przywilej na hodowlę koni, gdyby wystąpiła możliwość utrzymywania komunikacji drogowej ze stałym lądem. Brak jednak danych, czy z tego uprawnienia skorzystano, co dodatkowo nasuwa wątpliwości, by to były zwierzęta przydatne na półwyspie.
Zwróćmy teraz uwagę na rozwój osady helskiej. Niewątpliwie stanowiła ona znaczny ośrodek rybołówstwa morskiego już w połowie XIII w. Wprawdzie z tego czasu nie dochowały się bezpośrednie przekazy, ale potwierdza to bieg późniejszych wydarzeń. Brak wcześniejszych źródeł pisanych o Helu można wyjaśnić wydarzeniami politycznymi lat 1308 i 1309, w wyniku których zniszczeniu uległo archiwum książąt gdańskich oraz archiwa miast i innych instytucji pomorskich. Zważywszy jednak, że w XIII w. na Pomorzu Gdańskim działało aż 50 większych stacji (portów) rybackich, trudno byłoby sobie wyobrazić, by tak korzystnie w stosunku do łowisk śledziowych położony Hel nie stanowił ośrodka rybołówstwa morskiego. Śledzie występujące w tym czasie na Bałtyku w dużych ławicach stanowiły w oczach współczesnych jedno z głównych bogactw Pomorza Gdańskiego6. Przejściowy zanik ławic śledziowych zanotowano po raz pierwszy dopiero w roku 13137. Niewątpliwie Hel również odczuł następstwa krzyżackiego zaboru Pomorza w latach 1308-1309. Zakon Krzyżacki bowiem pragnąc na trwałe zachować zagrabione ziemie pomorskie zmierzał do zniszczenia ośrodków najsilniej związanych z Polską. Stanowiły je miasta, dla których całe dorzecze Wisły stanowiło gospodarczego kontrahenta. Miasta nadmorskie szczególnie korzystały z tego związku. Z XIII w. zachowały się liczne dane informujące o transportach śledzi w głąb kraju8. Świadczyło to, że osiedla rybackie przeżywały okres rozwoju Ich status prawny z racji wyłącznie rybackich funkcji zbliżał je do pozycji ośrodków miejskich. W połowie XIII w. obok osady helskiej istniały duże stacje rybackie. Brak danych o istnieniu ośrodka targowego nie wyklucza jego istnienia i działalności. Specyfika zaopatrzeniowa Helu wymagała powołania organów samorządowych. Hel stanowił książęcy ośrodek rybołówstwa morskiego. Jedyną koncesję uzyskali cystersi oliwscy. Ta okoliczność oraz analiza poniżej przytoczonych, acz późniejszych, przekazów przemawiają za tym, że Hel uzyskał pozycję miasta samorządowego na początku drugiej połowy XIII w.
Dążąc do przecięcia związków Pomorza z Polską Krzyżacy zniszczyli miasta: Gdańsk, Tczew, Gorzędziej, Nowe, Świecie, Białogardę i Tucholę. O innych ośrodkach brak przekazów z tego czasu. Nie wykluczone, że niektóre mniej znaczne ośrodki, a wśród nich być może i Hel, ucierpiały w mniejszym stopniu — choć ograniczenia prawne stanowiły sankcję zastosowaną generalnie wobec miast pomorskich9.
Szukając wyjaśnienia tak wrogiego stosunku organów Zakonu Krzyżackiego do mieszczaństwa pomorskiego wskazać można dwie przyczyny. Pierwszą z nich stanowiły ciągnące się przez dziesięciolecia antagonizmy między mieszczaństwem pomorskim, głównie Gdańska i Tczewa, a mieszkańcami miast krzyżackich, szczególnie stołecznego do roku 1309 Elbląga. Przyczyną drugą mógł być zaciekły opór, jaki stawiała pozbawiona pomocy prowincja pomorska wobec agresji krzyżackiej. Zakon pragnąc zachować na trwałe zagrabione bez tytułu prawnego ziemie dopatrywał się możliwości oporu szczególnie ze strony zamożnego mieszczaństwa, które ze względu na swoją pozycję materialną, organizację i solidarność stanowiło siłę powiązaną przynależnością plemienną i żywymi kontaktami z resztą ziem polskich. Tym tłumaczyć należy pozbawienie wszystkich miast ich dotychczasowych przywilejów. Zapewne utracił je i Hel.
Zatem świadectwa o organizacji gminy miejskiej Helu przed rokiem 1308 zawierają jedynie późniejsze przekazy, które zostaną pod tym kątem omówione, tu jedynie wypadnie stwierdzić, że Hel posiadał lubeckie prawa miejskie. Ponieważ prawem lubeckim obdarzył swoje miasta książę Świętopełk II, zatem lokacja Helu nastąpić musiała przed rokiem 1266, tj. datą śmierci tegoż księcia. Trudniej byłoby się zgodzić z wnioskiem, że osada helska nabyła prawa miejskie w drodze stopniowego przejęcia dokonywanego w następnych dziesięcioleciach, jako że zagadnienia ustrojowe wymagały zawsze uroczystego aktu formalnego.
Pierwsze dziesięciolecia panowania krzyżackiego nie pozostawiły żadnych udokumentowanych przekazów odnoszących się do Helu. Ta sama sytuacja występuje również w odniesieniu do pozostałych miast pomorskich. Zmiana nastąpiła po roku 1343, kiedy to w wyniku zawarcia układu w Kaliszu Zakon Krzyżacki uzyskał tytuł prawny do dzierżenia Pomorza i mógł po tej dacie przystąpić do regulacji nabrzmiałych stosunków prawnych w miastach położonych na zachód od Wisły. Jako zasadę przyjęto obdarzanie miast prawem chełmińskim. Począwszy od 1343 r. zanotować można cały łańcuch aktów relokujących miasta pomorskie, co świadczyło o potrzebie przystąpienia do dzieła odbudowy miast.
Pierwszym aktem z tego okresu dla Helu, a zarazem najstarszym z zachowanych dokumentów związanych z miastem, jest przywilej założenia w roku 1351 Bractwa Św. Katarzyny w Helu. Przed przystąpieniem do omówienia statutu tego interesującego bractwa zwrócić należy uwagę na szereg zawartych w nim wzmianek ujawniających organizację gminy helskiej. Statut nazywa Hel miastem, wspomina również wójta jako organ władzy. Następnie dwukrotnie wymienia radę miejską, a także funkcję burmistrza. Byłaby tu więc pełna organizacja władz miejskich. Mieszkańców Helu nazywa się obywatelami miasta. Przekaz ten nie ujawnia czasu, w którym miasto uzyskało, względnie odzyskało, prawa miejskie, jednakże zawiera on stwierdzenie, i z którego wnosić można, że nie nastąpiło to w ciągu krótkiego odcinka czasu. Tym stwierdzeniem jest wzmianka o radzie urzędującej, która stanowi odróżnienie od rady ogólnej lub wyczekującej. Taki podział rady następował po upływie kilkunastu lub więcej lat od ukonstytuowania się organów samorządu miejskiego i był następstwem wzrostu liczby obywateli uprawnionych do zasiadania w radzie. Zatem ten cenny i obfity w informacje przekaz z roku 1351 wskazuje, że samorząd miejski posiadał już współcześnie odległe tradycje, i skłania do przychylenia się do wniosków, że sięgały one czasów przedkrzyżackich.
Powstałe w tym czasie Bractwo Św. Katarzyny miało charakter organizacji charytatywnej. Jego założyciele to ówczesny wójt i dwunastu imiennie określonych obywateli miasta, których następnie nazywa się starszyzną bractwa, a jego członków — braćmi i siostrami. Znamienny jest tu brak duchownego. Cele bractwa były dwojakie: charytatywne i towarzyskie. Pierwsze polegały na zbieraniu wosku i świec na cele kultu religijnego oraz organizowaniu pogrzebów dla członków bractwa i obcych. Zapewne chodziło tu również o grzebanie zwłok zatopionych rozbitków wyrzucanych przez fale morskie na ląd. W święto patronki bractwa obdarzano ubogich fundacją w postaci pół beczki piwa. Ofiary w postaci wosku i świec oraz wzmianka o uczestniczeniu we mszy św. wskazują na istnienie kościoła w mieście. Cele towarzyskie bractwa znajdują odbicie w szeregu postanowień, które świadczą, że bracia z siostrami spotykali się często przy wspólnym posiłku z napojami, głównie piwem, a liczne postanowienia statutu zmierzały do ukrócenia nadmiernej swobody ucztujących.
Przywilej z roku 1378
Potwierdzenie aktu lokacyjnego uzyskało miasto w roku 1378. Wystawcą dokumentu był wielki mistrz Winryk z Kniprode10. Wprawdzie akt ten nie wspomina o wcześniejszej pozycji miasta, ale ukazuje obraz rozwiniętego pod względem organizacyjnym i gospodarczym ośrodka, o którego dawności świadczy postanowienie, że czynsze i opłaty nie mają być ani podwyższone, ani obniżone, ale pozostać mają na poziomie od dawna ustalonym. Nie mniej ważkim argumentem świadczącym o dawniejszej organizacji gminy miejskiej jest całkowite pominięcie sprawy kościoła parafialnego, a szczególnie przyznania na jego rzecz nadań lub świadczeń. Sprawy te nieodłącznie regulowały przywileje lokacyjne. Ich pominięcie zatem dowodzi, że sprawy kościelne zostały już przed rokiem 1378 uregulowane. Obywateli i mieszkańców miasta zwolniono od służby wojennej. Interesująco przedstawiają się zagadnienia gospodarcze. Miasto uzyskało część półwyspu aż do Jastarni z prawem eksploatacji lasów i pastwisk. Przyznano również gminie prawo odbywania targów tygodniowych, od XV w. związanych z sobotą.
Dokument z 1378 r. rzuca ciekawe światło na działalność gospodarczą mieszczaństwa poprzez ukazanie taryfikacji świadczeń czynszowych składanych corocznie na rzecz organów administracyjnych Zakonu.
Kupcy płacili rocznie po 2,5 grzywny srebra, natomiast kramarze i przekupnie po 0,5 grzywny i po funcie pieprzu. Być może chodziło tu o gorczycę. Żeglarze posiadający własne szkuty do transportu morskiego płacili rocznie po 1,5 grzywny srebra. Grzywna stanowiła w średniowieczu jednostkę obrachunkową i w XIV w. jej waga wynosiła około 186 gramów srebra.
Hel posiadał stosunkowo liczne karczmy prowadzące wyszynk piwa i wina. Ich właściciele byli obciążeni w zależności od rodzaju sprzedawanych produktów, tak więc sprzedający „dobre” piwo płacili po 2 grzywny rocznie, a sprzedawcy piwa „okrętowego” po grzywnie. Stosunkowo kosztowną przyjemnością było korzystanie z łaźni, o czym zdaje się mówić wysokość czynszu świadczonego przez ich właścicieli, ustalona na 3 grzywny srebra i 2 funty pieprzu rocznie. Wśród rzemieślników dokument wymienia krawców, szewców, rzeźników i piekarzy. Płacili oni rocznie po 0,5 grzywny, a jedynie piekarz płacił całą grzywnę srebra. Niewątpliwie wobec braku rolnictwa nie było tu mąki i chleb uchodził za artykuł luksusowy.
Tenże dokument zawiera stosunkowo szczegółowe dane o specjalnościach rybaków morskich stanowiących najliczniejszą grupę zawodową wśród mieszkańców Helu. A więc rybacy łodziowi poławiający śledzie na wodach przybrzeżnych płacili po grzywnie rocznie, poławiacze węgorza świadczyli po 2 grzywny, posiadacze szkut pełnomorskich do połowu fok płacili także po 2 grzywny rocznie, natomiast każda szkuta przeznaczona do połowów pełnomorskich śledzia zobowiązana była do rocznego świadczenia w wymiarze czterech beczek śledzi oraz jednego szeląga od każdej sieci. Rozbudowane i zróżnicowane rybołówstwo przyczyniło się do znacznego rozwoju działalności związanej z obsługą połowów i przetwórstwa rybnego. Omawiany dokument wymienia np. wytapiaczy tranu rybnego, którzy płacili rocznie po 2 grzywny srebra od kotła. Z przekazu z 1392 r. wynika, że w Helu rozwinęło się również przetwórstwo rybne, o czym świadczy założony tu krzyżacki skład soli z prawem wyłącznego zaopatrywania11. Mimo że przytoczone zestawienie wskazuje, że mieszkańcy Helu posiadali znaczną flotyllę statków przeznaczonych do rybołówstwa morskiego i transportu, brak bezpośrednich danych o miejscowym szkutnictwie. Pośrednio tylko świadczą o nim niezwykle rygorystyczne przepisy nieco późniejszego wilkierza o oszczędnej gospodarce drewnem i ochronie stosunkowo rozległych lasów miejskich, jak również dane, być może przypadkowe, o transakcji drewnem masztowym12.
Osiągane wyniki połowów były uzależnione od pojawienia się ławic śledziowych. Pod tym względem XIII, XIV i XV w. były okresem obfitości. Zdarzały się jednakże lata o zmniejszonym dopływie ryby, co odczuwały szerokie kręgi odbiorców śledzia zalecanego przez Kościół i cenionego przez konsumentów. Lata takie odnotowywały współczesne kroniki i roczniki: taki był rok 1313, a następnie lata 138913, 141414, 141615 i 141916. Mimo powtarzalności zjawiska nie posiadało ono charakteru ciągłego, ale i w tych przypadkach znajdowano rozwiązanie wypływając w kierunku południowej części Półwyspu Skandynawskiego na bardziej odległe łowiska skańskie.
Lata obfitości przynosiły nader pokaźne ilości odłowionego śledzia. Toteż nasuwa się pytanie, jak kształtowało się przetwórstwo, o którym milczy dokument z 1378 r. Niewątpliwie było ono okazałe. Świadczy o nim wspomniany już skład soli. Ale tak samo należy dostrzegać rozwój pomocniczych gałęzi produkcji, a głównie bednarstwa, którego rozmiary musiały być dostosowane do potrzeb. Szukając przyczyny, dla której szczegółowy przywilej potwierdzający lokację miasta przemilczał zagadnienie szkutnictwa, bednarstwa, sieciarstwa i solami, znajdujemy odpowiedź w wilkierzu miejskim uchwalonym około 1430 r. Mówi on mianowicie o istnieniu nakładu w organizacji rybołówstwa morskiego Helu. A zatem wartość złowionej ryby była tak znaczna, że zainteresowała zasobne kupiectwo zmierzające do przyśpieszenia procesów akumulacji na bazie kapitału. Organizacja nakładu zostanie omówiona wraz z wilkierzem, tu jedynie wypadnie zastanowić się, czy mogła ona istnieć w roku 1378. Wydaje się, że tak. Omawiany dokument bowiem, jak wynika ze szczegółowej specyfikacji czynszów, obejmował jedynie indywidualnych rzemieślników i rybaków. Natomiast nie ma tu posiadaczy kapitału mieszczańskiego — organizatorów nakładu, co wskazuje, że ich świadczenia uregulowano wcześniej, to znaczy przed rokiem 1378. Ale nie można również wykluczyć, że byli to mieszczanie — kupcy gdańscy. W taki sposób rzecz ujmując trzeba w nich dopatrywać się właścicieli szkutniczych i bednarskich warsztatów, jeżeli nie wytwórczych to na pewno remontowych, oraz bezpośrednich przetwórni. Można powiedzieć więcej, że właśnie oni byli właścicielami znacznej części droższego sprzętu rybackiego, a głównie szkut. Jako wytwórcy i właściciele szkut mogli dokonywać ich kredytowanej sprzedaży i w ten sposób uzależniali od siebie mniej zamożnych rybaków tworząc organizacyjne podstawy nakładu, który opanował gospodarkę rybną Helu od połowów począwszy, a na wywozie przetworzonych śledzi w beczkach kończąc.
Dla zamknięcia obrazu stosunków gospodarczych w drugiej połowie XIV w. należałoby zwrócić uwagę na rolnictwo. Przywilej z roku 1378 określa opisowo granice posiadłości miasta, które sięgały aż po Jastarnię. Ich powierzchnia wynosiła w przybliżeniu 20 włók. Mieszczaństwo mogło tu swobodnie eksploatować las i pastwiska — natomiast o innych użytkach przywilej milczy. Dopiero księga czynszów z roku 1400 ujawnia, że miasto posiadało niespełna 0,5 włóki roli uprawnej, którą to posiadłość niezwykle wysoko oczynszowano17. Wytworzona sytuacja uzależniła miasto od dostaw produktów z rejonów rolniczych. W XIV w. na obszarze nadań dla Helu były jeszcze trzy ośrodki osadnicze, jednakże w następnym stuleciu pozostała tylko Jastarnia.
Dla pełnego omówienia treści dokumentu z 1378 r. należałoby jeszcze poruszyć zagadnienia ustrojowe. Według przekazu z 1351 r. istniała w Helu rada podzielona na ogólną i urzędującą. W ręku tej ostatniej spoczywała władza administracyjna i sądowa nie tylko w mieście, ale również w Jastarni. Jak wskazują późniejsze przekazy, w skład rady wchodziło 12 członków, spośród których jeden zwany burmistrzem przewodniczył jej posiedzeniom. Pod względem administracyjnym Hel podlegał krzyżackiemu urzędnikowi terytorialnemu w Pucku noszącemu tytuł rybickiego. Zakon osadził w roku 1378 swojego wójta w mieście. Urząd wójtowski w Helu miał charakter dożywotni, a po śmierci dożywotnio sprawującego swój urząd wójta Hermana Rutera — kompetencje jego przejąć miała rada miejska. Miasto, jak to już wspomniano, uzyskało lubeckie prawo miejskie i przysługiwać mu miało prawo odwołań do sądu wyższego w Elblągu. Ponieważ władze Zakonu Krzyżackiego lokowały miasta na prawie chełmińskim, które na obszarze tego państwa miało charakter krajowego prawa miejskiego — przyznanie prawa lubeckiego zaliczyć by należało do jednego z trzech wyjątków: obok Helu prawo takie uzyskały jeszcze tylko Elbląg i Łeba. Z tych względów w badaniach przyjęto, że akt z 1378 r. stanowił jedynie zatwierdzenie prawa lubeckiego, którym miasto kierowało się od XIII w. Rodzaj prawa odnosić się może tylko do ośrodka miejskiego, gdyż prawo lubeckie posiadało wyłącznie miejski charakter i przeznaczenie. Nie przeczy temu wnioskowi również wskazanie sądu elbląskiego jako instancji apelacyjnej, gdyż dla lokowanego na prawie lubeckim przez książąt pomorskich w roku 1260 Tczewa wyznaczono także Elbląg jako sąd w instancji odwoławczej.
Opłaty sądowe i karne ściągane przez organa sądowe w 2/3 pobierał Zakon, a w 1/3 wójt miejski, a po jego śmierci przeszły one na gminę miejską. Udziału gminy w dochodach z tytułu pobieranych czynszów źródła miejskie nie zanotowały.
Organizacja życia miejskiego w XV wieku
Wprawdzie pierwsze dziesięciolecia XV w. pozostawiły wiele interesujących dokumentów dotyczących głównie przepisów z zakresu żeglugi, na szczególną jednakże uwagę zasługuje powstały w tym czasie wilkierz miejski. W przeciwieństwie do przywileju lokacyjnego, który w większości swoich postanowień był taryfą czynszów, wilkierz stanowi zbiór prawnie usankcjonowanych zwyczajów regulujących stosunki w rybołówstwie. Uzupełnia go zbiór postanowień natury ogólnej.
Przed przystąpieniem do analizy postanowień tego tak bardzo cennego pomnika przeszłości miasta Helu należy wyjaśnić rangę tego rodzaju dokumentu wśród innych średniowiecznych przekazów. Pojęcie wilkierz pojawiło się w kręgu miast nadbałtyckich już w XIII w. i oznaczało początkowo uchwałę rady (statutum). Ponieważ z czasem liczba corocznie podejmowanych przez miasta i promulgowanych uchwał okazała się tak znaczna, że trudno je było wyszczególniać, od XIV stulecia mianem wilkierz oznaczano już zwody opatrzonych enumeracją i uporządkowanych w odnośne działy postanowień, a więc były to już księgi przepisów wewnętrzno-miejskich. Postanowienia w nich zawarte nie mogły zmieniać ani naruszać norm prawa miejskiego, w tym przypadku lubeckiego. Natomiat rozwijały jego zawartość oraz wnosiły szereg nakazów o charakterze porządkowym, głównie z zakresu bezpieczeństwa w mieście. Dalej określały one procedurę uzyskania obywatelstwa miejskiego, określały ilościowy skład rady oraz częstotliwość jej obrad i roków sądowych. W tych okolicznościach wilkierze mimo wspólnej nazwy stanowiły zindywidualizowane akty o charakterze wiążącym, które w pełni stanowiły odbicie lokalnych stosunków i potrzeb i z tych względów powstawały i obowiązywały tylko w określonym mieście. Nie mogły więc np. zostać przeniesione na teren innego ośrodka miejskiego. Jednakże i w tym ujęciu należy wprowadzić zróżnicowanie wilkierzy. Oprócz opisanych, zawierających przepisy stanowione, a które zwać będziemy księgami wilkierzy, istniała jeszcze druga znacznie rzadziej występująca ich postać, mianowicie te, które stanowiły jednorazowe zwody lokalnych tradycji i zwyczajów prawnych. Do tej drugiej grupy zaliczyć należy wilkierz helski. Zwać go będziemy zwięźle wilkierzem.
Charakteryzują go dwie cechy. Po pierwsze zawiera on zbiór w dawnych czasach powstałych zwyczajów, o czym trzykrotnie wspomina jego wystawca. Drugą cechę stanowi jego merytoryczna zwartość — niemal w całości poświęcony jest zagadnieniom rybołówstwa helskiego oraz pracy rybaków na morzu. Średniowieczny oryginał wilkierza zachował się w stanie względnie czytelnym do naszych czasów18. Nie zawiera on jednakże oznaczenia daty. Badacze łączą jego powstanie z początkami lub połową XV wieku. Sporządzanie wilkierzy pozostawało pod kontrolą organów Zakonu. Przed wejściem w życie musiały one uzyskać sankcję ze strony zwierzchniego urzędu krzyżackiego. Również wilkierz Helu został oficjalnie zatwierdzony przez rybickiego Zakonu w Pucku. Na podstawie porównawczej można pokusić się o sprecyzowanie daty jego powstania. Władze Zakonu Krzyżackiego w odniesieniu do miast pomorskich długo przeciwstawiały się w ogóle uznawaniu wilkierzy jako źródeł prawa lokalnego. Zmiana stanowiska nastąpiła około 1424 r. i od tego czasu pojawiają się w miastach pomorskich nowe opracowania wilkierzy (w Gdańsku, Tczewie, Łebie). Z tych względów przyjąć można, że również omawiany wilkierz powstał najprawdopodobniej około roku 1430.
Po powyższym omówieniu ogólnym warto zwrócić uwagę na bogatą zawartość wilkierza helskiego. Analizując tekst wilkierza można dostrzec wśród jego treści normatywnej 65 postanowień ujętych w trzech wyróżniających się częściach składowych. Część pierwsza wilkierza zawiera głównie przepisy ogólne dotyczące szyprów, sterników, sterników zaprzysiężonych i rybaków oraz ich obowiązków ujętych w formę nakazów bądź zakazów. W pierwszym postanowieniu znalazł się przepis zabraniający grabieży dóbr z rozbitych statków. Następne zakazują pozostawiania wzdłuż wybrzeża, tak w wodzie jak i na lądzie, kotwic i kamieni balastowych, które mogłyby wyrządzić szkody innym statkom. Dalej nakazują one usuwanie wraków statków. Zakazują angażowania sterników pozostających już w stosunku umownym u innego armatora. Poruszają także sprawę nietykalności cudzych sieci oraz sprzętu do suszenia sieci. Na uwagę zasługuje tu wyraźnie umieszczone podkreślenie, że należy oszczędnie gospodarować sprzętem z drewna i troskliwie przechowywać go przez okres zimowy — dla uniknięcia zbędnego wyrębu lasu.
Zabroniono również sprzedaży śledzia zielonego wprost po powrocie z morza. Połów powinien być naprzód zaoferowany miejscowym kupcom. Członkowie załóg pływających mogli część złowionego śledzia, jak to opisowo wyrażono w wilkierzu: jedną, półtorej, dwie lub dwie i pół beczki zabrać na potrzeby domu i dzielić na odpowiednią ilość partów, przy czym szyper miał prawo do powiększonego udziału. Sprzedaż reszty zalecano u miejscowego kupca. Następnie powierzono przestrzeganie powyższego wilkierza sternikom pod karą 3 grzywien. Pojęcie sternik jest w przepisach tych hierarchicznie wywyższone i oznacza dowódcę pływającej jednostki rybackiej. Zdaniem S. Ruhlego, oprócz szkut i burdyn, w rybołówstwie helskim stosowano duże żaglowce rybackie19; być może z nimi łączyło się określenie szyper. Po postanowieniu odnoszącym się do przestrzegania praw przez sterników następuje ujęta w tematycznie zwartą całość część poświęcona organizacji nakładu w rybołówstwie helskim.
Jak można wnosić, organizacja nakładu w rybołówstwie helskim stanowi najstarszy, w pełni udokumentowany, przykład działania wczesnego kapitału mieszczańskiego na ziemiach polskich. Z tego względu zjawisko zasługuje na szczególną uwagę. Nie chodzi tu oczywiście o szersze studium nad początkami nakładu w Polsce, choć źródła helskie są w tym względzie niezwykle wymowne i cenne, ale o zwrócenie uwagi na ich niepowtarzalny charakter.
Dla przejrzystego przedstawienia tego ważnego zagadnienia gospodarczego przytoczyć tu należy charakterystykę ogólną instytucji nakładu w ujęciu historii gospodarczej. W badaniach przyjęto, że o narodzinach nakładu zadecydowały sytuacje, w których kupiec-przedsiębiorca korzystając z oddalenia pojedynczych wytwórców, w tym przypadku rybaków, od rynków zbytu lub też wykorzystując ich trudności materialne, skupował złowioną przez nich rybę. Rybacy stopniowo tracili w ten sposób bezpośredni kontakt z ,,wielkim” rynkiem, a przedsiębiorca nabywając ich produkt stopniowo uzależniał ich od siebie. Wyznaczał ceny według swojego uznania i coraz silniej omotywał swoje ofiary siecią długów, stanowiących następstwo udzielanych zaliczek. Ważnym wreszcie stopniem był moment, od którego dostarczał im sprzęt rybacki i tabor pływający. W ten sposób z odbiorcy kupiec przeistoczył się w kierującego połowami nakładcę-przedsiębiorcę, a niegdyś samodzielni rybacy zeszli do roli „rąk roboczych”, sprzedających swój trud, siły i umiejętności za nędzną płacę. Tą drogą uzależniono również rybaków helskich.
Jak już wspomniano przy omawianiu aktu z 1378 r., wskutek braku wzmianek o wielu elementach zagospodarowania można przyjąć, że wiele dziedzin rybołówstwa helskiego uregulowano uprzednio w odrębnych, choć nie zachowanych aktach, które staraliśmy się wiązać z organizacją nakładu. Ta część wilkierza wniosek ten potwierdza nie tylko poprzez szczegółowe omówienie norm i zwyczajów wypływających ze stosunków łączących załogi rybackie z kupcem-nakładcą, ale również w drodze kilkakrotnych stwierdzeń, że są to zwyczaje od dawna panujące w rybołówstwie helskim20. Wilkierz miasta Helu zawiera najszczegółowsze w tym względzie postanowienia spośród wszystkich miast nadbałtyckich będąc zarazem najstarszym na ziemiach polskich przykładem tego rodzaju organizacji. Z przepisów wilkierza wynika, że wszyscy szyprowie i ich załogi uczestniczący w połowie śledzi mieli zawierać umowy o nakład z kupcami będącymi obywatelami miasta Helu. Z powyższego jak i z poprzednio omówionych przepisów wynika, że poza tą organizacją pozostawali ci rybacy, którzy trudnili się połowami dorszy, węgorzy, łososi oraz fok. O ile stosunek między kupcem a rybakami określa wilkierz słowem nakład (Verlag), o tyle wspólnota członków takiego układu nosiła nazwę — „fiszeria” (Fischerei, rybactwo). W wyniku zawieranych umów posiadacze kapitału mieszczańskiego finansowali połów dostarczając środków materialnych — rybacy natomiast oddawali na usługi swoje siły i umiejętności. Umowy zawierano na okres jednego roku. Cały połów oddawano kupcowi. Rybacy otrzymywali określone umową wynagrodzenie w gotówce i śledziach, ale te ostatnie wyłącznie na użytek domowy.
Stosunki wypływające z umów były dla rybaków niekorzystne. Szereg postanowień porusza sprawę zadłużeń i tym samym bezumownego przedłużania czasu trwania podjętych zobowiązań na rzecz nakładcy. W wielu wypadkach zdarzał się jaskrawy wyzysk, skoro ustanowiono surowe sankcje wobec zbiegłych rybaków. Ucieczka stanowiła jedną z dróg uwolnienia się nadmiernie zadłużonych i ratunek przed dalszym wyzyskiem.
Należy tu jeszcze raz powrócić do sprawy własności taboru pływającego oraz sprzętu rybackiego. Wprawdzie już powyżej wysunięto wniosek, wypływający z interpretacji stawek czynszowych ustanowionych w przywileju lokacyjnym, że statki rybackie stanowiły własność kupców, ale wilkierz zdaje się wniosek ten w pełni, acz pośrednio, potwierdzać. Mianowicie jednym ze stałych elementów umowy o nakład było ustanowienie obowiązującego zastawu, który składać miał u kupca szyper lub sternik. Ustanowienie zastawu mogło jednak stanowić rękojmię zarówno z tytułu powierzonego rybakowi sprzętu, jak i dla zabezpieczenia wyłożonych środków obrotowych, zwróćmy więc uwagę na inny przepis, który wskazywał, że nie wolno objąć zastawem posesji rybaka, jego mieszkania ani ubiorów, ale jedynie to, co złowi. Zatem sprzęt rybacki i tabor pływający w żadnej z wskazanych okoliczności nie występuje ani jako przedmiot zastawu (byłaby to wątpliwa forma zastawu), ani też jako rzecz wyjęta spod zastawu. Stąd wnosić można, że stanowiły one własność kupiecką. Rybak mógł rozwiązać umowę po 14-dniowym wypowiedzeniu i spłaceniu należności. Mógł również związać się z innym kupcem, ale z zachowaniem zasady, że ,,pierwszy nakładca jest pierwszym wierzycielem”.
Mimo szczegółowego potraktowania działu o nakładzie nie można na podstawie wilkierza odtworzyć ścisłej liczby uczestników umów ani też poszczególnych załóg i wielkości flotylli helskiej. Można jednak przyjąć, że „fiszerie” obejmowały znaczną część mieszkańców Helu. Część zajęć zawodowych, głównie związanych z sieciarstwem, wykonywały kobiety — żony rybaków. O ile odczytanie odnośnego postanowienia jest poprawne, każdy rybak morski pozostający w stosunku umownym obowiązany był do odbycia 16 rejsów rocznie. Ponieważ zgodnie z obowiązującymi w średniowieczu przepisami od Św. Marcina, to jest od 11 listopada, do Wielkanocy obowiązywała przerwa zimowa w żegludze, sezon trwał przez siedem pozostałych miesięcy. Oznaczało to, że każdy rejs statku rybackiego trwał około 15 dni łącznie z przygotowaniem i wyładunkiem. Trudno więc byłoby przyjąć, że chodziło tu o połowy małymi jednostkami i na wodach przybrzeżnych. Obowiązki rybaków łodziowych ustalano według odmiennych zasad, mianowicie podając określone ilości zaciągów, zależne od rodzaju sieci. Umowami o nakład mogły być również objęte maszoperie rybackie. Ich rozwój przypada jednak przede wszystkim na okres późniejszy, kiedy to kapitał mieszczański wycofał się z terenu Helu. Nastąpiło to w okresie wojny trzynastoletniej, a szczególnie pod koniec XV w. wraz z zanikiem wielkich ławic śledziowych na Bałtyku.
Ostatnia część wilkierza poświęcona jest postanowieniom porządkowym, handlowym i obyczajowym. Wśród zagadnień budowlanych wprowadzono zakaz zabudowy przejść wiodących nad morze, niszczenia budowli mieszkalnych i bud rybackich (zapewne wędzarni i sieciami). Wprowadzono zakaz hodowli zwierząt i ptactwa domowego. Nakazano usuwanie odpadków rybnych w miejsca wyznaczone. Zakazano wytapiania tranu w kotłach zainstalowanych na obszarze zabudowy miejskiej. Surowe kary nałożono na niedbałych strażników zobowiązanych do odbywania określonych stróży. Podobnie karano służbę nie wywiązującą się ze swoich obowiązków. Kto oświetlał mieszkanie w nocy, powinien był posiadać dwa wiadra z wodą oraz skórę służącą do stłumienia ognia.
Wśród przepisów regulujących stosunki w handlu znajdują się zakazy sprzedaży w nocy oraz sprzedaży śledzia obcym nabywcom. Dwukrotnie podkreślano też, że rybak nie może nabywać śledzi od innego rybaka. Chodziło tu o ochronę interesów kupca- -wierzyciela. Przepisy te potwierdzają, że na skup złowionego śledzia ustanowiono monopol, który znalazł się w ręku przedsiębiorców-nakładców. Śledzie przeznaczone do sprzedaży miały być beczkowane, a na dnie beczki należało umieścić merk 21 danego rybaka. Dwukrotnie wymieniono postanowienia odnoszące się do miar, wag i jakości towarów oraz napojów — kontrolę powierzono radzie miejskiej. Określono także czas trwania wyszynku do godziny dziewiątej na zegarze miejskim. Karczmarzy i karczmarki obowiązywał zakaz udzielania kredytu na sumę przekraczającą 2 grzywny pod karą utraty należności.
Wreszcie pewna grupa norm odnosiła się do stosunków obyczajowych. Znaczny ruch statków w porcie oraz pokaźna liczba karczem świadczyły o rozwoju instytucji związanych z rozrywką towarzyską. Karano gry hazardowe i noszenie ukrytych noży. Ograniczano czas wyszynku. Omawiany wilkierz surowo osądzał swawolne mieszczanki grożąc karą utraty mienia (z wyjątkiem jednej sukni) i przepędzeniem z miasta. Zapewne szyprom zależało na samotnych rybakach, skoro w sprawę musiało wkroczyć prawo zakazujące utrudniania zawierania związków małżeńskich. Odmiennie natomiast ustosunkowano się do związków małżeńskich wdów i wdowców. Musieli oni złożyć uprzednio oświadczenie wobec rady o podjętym zamiarze i dopiero po wydzieleniu części majątku należnego spadkobiercom, to jest dzieciom, mogli dzielić wspólne łoże i stół. Bardzo surowymi sankcjami usiłowano uspokajać swarliwe i złe, jak mówi wilkierz, kobiety. Musiała to być plaga szczególnie dokuczliwa, skoro zagrożona była karą o niespotykanej wysokości 10 grzywien lub obnoszenia wokół miejskiego rynku kamienia, zapewne umocowanego pierścieniem u szyi sprawczyni. Opierając się na innych źródłach można przyjąć, że kara spotykała sekutnice prześladujące bardziej szczęśliwe rywalki.
Należy dodać, że i w tej stosunkowo krótkiej części wilkierza troska o regulację stosunków wśród społeczności miejskiej Helu jest tylko pozorna. Bliższa analiza przekazu wykazuje bowiem, że i tu znajdowały wyraz interesy mieszczańskiego kapitału. A więc wyznaczenie stosunkowo wczesnej godziny zamykania karczem miało na celu zmniejszenie absencji lub niedyspozycji członków załogi jednostek pływających. Temu celowi służyło również ustalenie niewysokiej granicy kredytu dla zwolenników krzepienia się piwem. Na tej płaszczyźnie również należy rozpatrywać przepis, w myśl którego szyprowie mieli nie odwodzić członków swoich załóg od zawierania związków małżeńskich, gdyż mogło to spowodować, że kandydat znalazłszy wybrankę w innej osadzie opuściłby Hel.
Na straży każdego przepisu wilkierza stały określone ściśle sankcje karne. Najczęściej stosowano względnie wysokie kary pieniężne w wymiarze od 1 do 5 grzywien srebra. W dwóch wypadkach granicę podniesiono do 10 grzywien. Stosowano również konfiskaty. Najczęściej dotyczyło to transakcji związanych z zakazaną sprzedażą połowów zielonego śledzia; czynności te poddano różnorodnej kontroli. Niektóre wykroczenia karano grzywną i zobowiązaniem do ,,dobrego” ekwiwalentu (uszkodzenie sprzętu lub zabudowań). Znano również konfiskatę mienia nieruchomego dokonywaną na zbiegłym dłużniku. W dwóch przypadkach zagrażano wypędzeniem z miasta, mianowicie groziło to kochliwym dziewczętom oraz członkom załóg pływających, złośliwie łamiącym umowy najmu. Wilkierz Helu znał również kary cielesne, mianowicie w dwojaki sposób egzekwowano karę pręgierza. Było to bądź wielogodzinne uwiązanie u pręgierza, bądź też kara chłosty cielesnej. Dla najgroźniejszych „przestępców” miasto stworzyło specjalny obiekt więzienny, który w języku mieszczan Helu jak i Pucka czy słowiańskiego jeszcze Gdańska nosił prastarą nazwę „ciemnica”. Kara pozbawienia wolności także była zróżnicowana i polegała albo na osadzeniu w ciemnicy, albo na zakuciu i uwięzieniu. Znano również wykupienie się od kary poprzez odpowiednie świadczenia i legaty na rzecz kościoła lub szpitala. Wykonanie postanowień wilkierza powierzono sądowi wyłonionemu spośród rajców miejskich.
Na podstawie treści wilkierza łatwo wskazać można jego twórców. Byli to kupcy-nakładcy. Im nie zagrażają żadne sankcje, na odwrót znaczna część tych sankcji godzi wyłącznie w rybaków morskich. Szczególnie wyraźnie aspekt klasowy tego pomnika dawnych praw Helu występuje tam, gdzie istota sporu wynika ze stosunku obligatoryjnego wytworzonego przez instytucję nakładu.
Ochronie rybaka poświęcono jeden jedyny przepis zawarty w tym zwodzie; dotyczy on wyłączenia posiadłości rybackiej spod zastawu oraz egzekucji w razie zwłoki w terminie spłaty ze strony zobowiązanego.
Całkowity brak postanowień regulujących stosunek mieszczanina do organów władzy państwowej raczej wyklucza możliwość powstania tego spisu z inicjatywy Zakonu. Jedynym argumentem, który by za tym przemawiał, mógłby być język wilkierza zbliżony do języka kancelarii krzyżackich.
Oceniając zawartość wilkierza trzeba zwrócić uwagę na intencję jego twórców, którzy ograniczyli się przede wszystkim do sprawy organizacji rybołówstwa morskiego i wypływających z tego tytułu kolizji. Natomiast znaczna ilość zagadnień bądź pozostała nadal w sferze ,,dawnych zwyczajów”, bądź ujęta była w innym nie zachowanym zbiorze przepisów. W porównaniu z licznymi wilkierzami innych miast pomorskich uderza całkowity brak norm o charakterze publicznym. Wymienić należałoby tu brak podstawowej normy omawiającej warunki nabycia obywatelstwa miejskiego. Brak postanowień o składzie i kadencji rady, o sposobie powoływania rajców i o częstotliwości posiedzeń zarówno rady jak i wyłonionego przez nią sądowego organu orzekającego. A więc pominięto tu sprawy bardzo istotne.
Hel był nie tylko ośrodkiem rybołówstwa morskiego, ale również portem handlowym. Z funkcjonowaniem portu wiązały się różnorodne zagadnienia, które wymagały praw stanowionych. Ich brak w wilkierzu umacnia przeświadczenie, że nie stanowił on ani wyczerpującego, ani jedynego zbioru praw lokalnych Helu. Jedyne bowiem przepisy ściśle związane z życiem na morzu to wzmianki o stróżach i postanowienia o obowiązku udzielania pomocy w wypadku niebezpieczeństwa na morzu. Aby upewnić się, że tego rozległego działu prawa brak, zwróćmy uwagę na współczesny wilkierz nadmorskiej Łeby. W tym zbiorze przepisów zawarto normy regulujące manewrowanie statków w porcie, jak również postanowienia chroniące statki i towary na statkach przed rabunkiem oraz w wypadku rozbicia się żaglowca. Ponadto znalazł się tam przepis o zadaniach i obowiązkach w przypadku uderzenia w dzwon ,,na trwogę” używany w razie niebezpieczeństwa na morzu lub w razie pożaru22. Znacznie rozleglejszy w porównaniu z Łebą zbiór przepisów miejskich Helu nie rozwija szerzej spraw portu i żeglugi handlowej. Podobnie pomija długi szereg spraw porządkowych. Może to być również wskazówką, że wilkierz helski został opracowany z inicjatywy kupców śledziowych i poruszał tylko to, co miało znaczenie z punktu widzenia ich interesów. Odpowiadałoby to także stosunkom w Łebie, gdzie obok wilkierza z połowy XV w. zachował się inny akt z 1499 r. zwany ,,ordynacją rybołówstwa”23.
Ogólnie biorąc mimo swego wycinkowego charakteru wilkierz helski stanowi obraz złożonej organizacji różnorodnych zajęć rybaków Helu i ich obowiązków wypływających z wykonywanego przez nich zawodu.
Zagospodarowanie przestrzenne miasta
Skoro można było przedstawić pracę na morzu i zajęcia pozostałej części mieszkańców, należałoby jeszcze pokusić się o próbę odtworzenia obrazu samego miasta, o pokazanie indywidualnego i zbiorowego dorobku mieszczan. Ponieważ wszystkie niemal przekazy źródłowe, na których opiera się poniższy opis, pochodzą z XV w., przeto odnosić się on będzie do tego właśnie okresu.