29,99 zł
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 118
Seria z Żurawiem
Projekt okładki Małgorzata Flis
Tytuł oryginału: Konbini ningen
KONBINI NINGEN by Sayaka Murata
© 2016 Sayaka Murata
All rights reserved.
Polish translation copyright © Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Original Japanese edition published by Bungeishunju Ltd., Tokyo.
Polish-language translation rights reserved by Jagiellonian University Press under the license granted by Sayaka Murata arranged with Bungeishunju Ltd. through The English Agency (Japan) Ltd.
© Copyright for the Polish Translation and Edition by Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Wydanie I, Kraków 2019
Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być reprodukowany, przetwarzany i rozpowszechniany w jakikolwiek sposób za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych oraz nie może być przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawcy.
ISBN 978-83-233-4624-1
ISBN 978-83-8179-510-4 (e-book)
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków
tel. 12-663-23-80, tel./fax 12-663-23-83
Dystrybucja: tel. 12-631-01-97, tel./fax 12-631-01-98
tel. kom. 506-006-674, e-mail: [email protected]
Konto: PEKAO SA, nr 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325
Sklep wypełniały dźwięki. Melodyjka informująca, że ktoś wchodzi do środka, płynące z głośników głosy celebrytów reklamujących nowe produkty. Formułki wypowiadane przez pracowników, pikanie czytników kodów kreskowych. Odgłos towarów wkładanych do koszyka, szelest folii, gdy ktoś brał z półki pakowany chleb, stukanie obcasów. Wszystkie mieszały się ze sobą, stały się jednym odgłosem konbini1, który ciągle uderzał w bębenki moich uszu.
Podniosłam głowę, słysząc, że ktoś wziął plastikową butelkę, a pozostałe, ułożone za nią, przesunęły się z cichym turkotem do przodu po rolkach na ustawionej pod lekkim kątem półce w chłodziarce. Wielu klientów sięga po schłodzone napoje na koniec zakupów i idzie do kasy, dlatego moje ciało zareagowało samoczynnie. Zobaczyłam jednak, że klientka zastanawia się jeszcze nad słodyczami, więc z powrotem spuściłam wzrok.
Mechanicznie wykładałam onigiri2, które dopiero co przyjechały. Równocześnie chłonęłam przenikające powietrze dźwięki, które niosły ze sobą niezliczone informacje. Rano o tej porze ludzie kupowali onigiri, kanapki i sałatki. Po drugiej stronie sklepu Sugawara, pracownica dorywcza, skanowała produkty. Ja układałam sterylne jedzenieprzygotowane przez maszyny. Na środku półki ustawiałam dwa rzędy nowych onigiri z serem i ikrą makreli, obok onigiri z tuńczykiem i majonezem – te sprzedają się najlepiej. Onigiri z płatkami suszonej ryby bonito, które nie schodzą zbyt dobrze, położyłam z brzegu. Czas jest na wagę złota, więc praktycznie nie myślałam o tym, co robię – moje ręce poruszały się automatycznie, zgodnie z zasadami, które stale miałam z tyłu głowy.
Odwróciłam się i zerknęłam w kierunku kas, słysząc ciche brzęknięcie monet. Wiele osób, które przebiera drobnymi w dłoni lub w kieszeni, chce szybko kupić gazetę bądź papierosy i od razu wychodzi, więc byłam wyczulona na ten dźwięk. Tak jak myślałam, do kasy zbliżył się klient z puszką kawy w dłoni, drugą rękę trzymał w kieszeni. Błyskawicznie przeszłam przez sklep, żeby mężczyzna nie musiał czekać, i wsunęłam się za ladę.
– Dzień dobry! – Ukłoniłam się lekko i wzięłam od niego puszkę.
– A, i jeszcze papierosy, piątkę3.
– Oczywiście. – W mgnieniu oka wyciągnęłam paczkę mentolowych marlboro lightów i zeskanowałam ich kod.
– Proszę o potwierdzenie4.
Mężczyzna spojrzał na gablotkę z fast foodami, dotykając ekranu, więc zatrzymałam się w pół ruchu. Mogłam zapytać: „Czy podać coś jeszcze?”, ale gdy klient wyglądał, jakby się wahał, zawsze się powstrzymywałam.
– Jeszcze corn doga.
– Już podaję.
Zdezynfekowałam ręce sprejem z alkoholem, otworzyłam gablotkę i zawinęłam corn doga w papier.
– Zapakować osobno ciepłe i zimne produkty?
– Yyy, nie, nie. Proszę razem.
Błyskawicznie włożyłam puszkę kawy, papierosy i corn doga do torebki foliowej w rozmiarze S. W tym czasie mężczyzna, który potrząsał wcześniej drobnymi, włożył dłoń do kieszeni w kurtce, tak jakby nagle sobie o czymś przypomniał. Ten gest pozwolił mi natychmiast stwierdzić, że będzie chciał zapłacić kartą.
– Suicą5 poproszę.
– Oczywiście. Proszę zbliżyć tutaj.
Moje ciało reagowało odruchowo, odczytując drobne gesty i spojrzenia klientów. Uszy i oczy to kluczowe czujniki wychwytujące ich najmniejsze ruchy i intencje. Błyskawicznie poruszałam rękami, zgodnie z informacjami, które udało mi się uzyskać; równocześnie dokładałam wszelkich starań, aby nie obserwować klientów bardziej, niż to konieczne, i nie wywoływać u nich dyskomfortu.
– Rachunek dla pana. Dziękuję, do widzenia. – Podałam paragon. Mężczyzna podziękował zdawkowo i odszedł.
– Dzień dobry. – Ukłoniłam się następnej klientce. Czułam, jak czas płynie spokojnie w rozświetlonym wnętrzu przypominającego pudełko sklepu.
Za przeszkloną witryną, z której zmyto odciski palców. widziałam idących pospiesznie ludzi. Początek dnia. Świat się budził; przypominał skomplikowany mechanizm, którego zębatki właśnie zaczynały się kręcić. Miałam wrażenie, że jestem jedną z nich – stanowiłam trybik wielkiej maszyny obracający się wokół własnej osi.
Pani Izumi, koordynatorka pracowników dorywczych, zagadnęła mnie akurat wtedy, gdy chciałam wrócić do układania onigiri.
– Furukura, ile zostało banknotów pięciotysięcznych?
– Tylko dwa.
– Przerąbane, dzisiaj coś dużo ludzi płaci grubymi6, prawda? W sejfie też za bardzo nie ma. Jak przejdzie poranny szczyt i załatwimy dostawy, to przed południem chyba wyskoczę do banku.
– Dziękuję!
Kierownik został poprzedniego dnia na nocną zmianę, bo brakowało pracowników, przez co pani Izumi, kobieta w moim wieku, pracująca w niepełnym wymiarze godzin, zarządzała tego dnia sklepem, jakby była na etacie.
– Pójdę około dziesiątej. A, pamiętaj, że jest zamówienie na inari-zushi7, ktoś przyjdzie je odebrać.
– Dobrze.
Spojrzałam na zegarek. Minęła dziewiąta trzydzieści. Kończył się poranny szczyt, powoli nadchodziła pora, kiedy trzeba było jak najszybciej wypakować dostawy i skończyć przygotowania do szczytu lunchowego. Wyprostowałam się, po czym wróciłam między półki i zaczęłam znowu układać onigiri.
1 Konbini (skrót od japońskiego konbiniensu sutōa, ang. convenience store) to niewielkie sklepy czynne całą dobę, oferujące gamę artykułów pierwszej potrzeby: artykuły spożywcze (przede wszystkim dania gotowe, przekąski i napoje), kosmetyki, przedmioty codziennego użytku oraz prasę. Stanowią stały element miejskiego krajobrazu (przyp. tłum.).
2 Onigiri to bardzo popularna przekąska, składająca się z ugotowanego ryżu (uformowanego w owalny lub trójkątny kształt), często owiniętego w płat sprasowanych suszonych wodorostów nori, z nadzieniem (do najpopularniejszych można zaliczyć tuńczyka z majonezem, wodorosty konbu, kwaśną marynowaną morelę japońską czy łososia) (przyp. tłum.).
3W konbini każdy rodzaj papierosów ma przyporządkowany numer (przyp. tłum.).
4 Przy kupnie papierosów, alkoholu i prasy dla dorosłych na ekranie przy kasie wyświetla się pytanie, czy klient jest pełnoletni. Aby potwierdzić swój wiek, należy dotknąć w odpowiednim miejscu (przyp. tłum.).
5 Suica to jedna z popularnych kart służących do płatności bezgotówkowych i korzystania z transportu publicznego (przyp. tłum.).
6 Bohaterka ma na myśli banknot o nominale dziesięciu tysięcy jenów, najwyższym z nominałów funkcjonujących w obiegu (przyp. tłum.).
7 Inari-zushi to ryż zawinięty w kieszonkę ze smażonego, marynowanego tofu o słodkawym smaku (przyp. tłum.).