Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ostatni z siedmiu tomów serii o mieszkańcach miasteczka Fallen Crest
Bez lęku. Na dobre i na złe. Razem – na zawsze.
Samantha powiedziała „tak”. Jednak między nią a Masonem coś zaczyna się psuć – zwłaszcza kiedy jego kariera sportowa stoi pod znakiem zapytania, a jej się szybko rozwija.
Sam i Taylor dołączają do drużyny biegaczek i od razu zdobywają nowych wrogów. Faith, poprzednia mistrzyni torów, nie lubi dzielić się sławą i przywilejami. A najbardziej nie lubi, kiedy ktoś jest od niej lepszy.
Kiedy do Masona i Logana powracają ich występki z przeszłości, cała ekipa z Fallen Crest musi po raz kolejny obmyślić plan. Mogą stracić wszystko. Nie tylko pieniądze i sławę, ale również… siebie nawzajem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 476
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wszystkim, którzy zakochali się w Akademii i nie stracili sympatii do jej bohaterów. Ta książka jest w całości dla Was.
– yjdziesz za mnie?
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Ja, Samantha Strattan, długo byłam nikim, aż w moim życiu pojawili się Mason i Logan. Potem stałam się dziewczyną Masona Kade’a oraz przybraną siostrą Logana Kade’a. Należałam do nich. Zajęło mi całe pieprzone lato, żeby uświadomić sobie, że gdzieś po drodze zapomniałam, kim była Samantha Strattan. A teraz mój chłopak, bez którego nie wyobrażałam sobie życia, zadał mi pytanie kojarzące mi się ostatnio z koszmarem.
– Mason. – Tylko tyle byłam w stanie wydobyć z gardła. – Ja…
Nie mogłam oddychać.
Nie mogłam się ruszyć.
Patrzeć na niego.
Odwrócić od niego wzroku.
On nie był koszmarem. On był spełnieniem marzeń.
Koszmarem okazały się za to małżeństwa: mojej matki i rodziców Masona. Te wszystkie zdrady, kłamstwa, gorycz. Chybabym umarła, gdyby spotkało to też Masona i mnie.
„Co jest, kurwa. Co się, do cholery, dzieje? Boże”. Te słowa wciąż przelatywały mi przez głowę. Czułam się jak w horrorze.
Widziałam, jakby w zwolnionym tempie, jak ściąga brwi, kiedy nic nie odpowiadałam. Potem uświadomił sobie, że naprawdę nic nie powiem, a to mówiło wszystko.
Miałam wrażenie, że spadam do tyłu, jakby ktoś zepchnął mnie z klifu za moimi plecami, o którego istnieniu nie wiedziałam. Spadałam… Spadałam… Wyciągnęłam ręce do przodu, starając się czegoś chwycić – czegokolwiek, byle tylko zapobiec upadkowi. Ale przede mną było wyłącznie powietrze, a ja za chwilę miałam spaść.
Najpierw jednak zobaczyłam mur.
Pojawił się w jego oczach, a potem Mason przybrał nieprzeniknioną minę. Zaciskając szczęki, cofnął się na kolanach i wstał. Kiedy już był na nogach, zaczął gasić świeczki, które nas otaczały i sprawiały, że cała polana migotała od światła. Czułam ten fizyczny i emocjonalny dystans, który nas dzielił.
„Plask!”
Uderzyłam w skały na dole.
– Mason.
– Nie. – Pokręcił głową. Nagle stał się chłodny. – Chodźmy. – Podniósł koc i ruszył do cadillaca. Już prawie do niego dotarł. Wyciągnął rękę, by sięgnąć do klamki…
– Tak – powiedziałam szeptem. Sama byłam zaskoczona tą odpowiedzią.
„Małżeństwo” – to słowo mnie przerażało. Ale zdrada nie była w moim stylu. Ani Masona. Nie będziemy się okłamywać. Zgorzknienie nigdy nas nie dopadnie. Patrzyłam na niego, jak zastyga w pół ruchu, a potem obraca się do mnie. Miał takie sztywne plecy. Wciąż był spięty, ale spojrzał mi w oczy.
Kiwnęłam głową, do niego i do samej siebie. Tak. Wyjdę za niego. Tak, będę go kochać na zawsze. Tak, nigdy nie pozwolę nam stać się nimi.
– Sam?
– Tak. – Powoli odzyskiwałam normalny głos. Przytaknęłam raz jeszcze. – Tak! Wyjdę za ciebie.
– Jesteś pewna? – Ruszył w moją stronę, ale zwiesił głowę, wciąż patrząc mi w oczy.
Kiwnęłam głową. Byłam. Naprawdę byłam pewna. Uniosłam ręce, kiedy zbliżył się i wziął mnie w ramiona.
– Tak – wyszeptałam ponownie, wtulając głowę w jego ramię.
Nie był Jamesem. A ja to nie Analise. Nie powtórzymy tego, czego byliśmy świadkami, gdy dorastaliśmy. Uniosłam głowę, by poszukać jego ust.
– Kocham cię. – Pocałowałam go całą sobą. Wiedziałam, że moje wahanie sprawiło mu ból. Teraz musiałam go wymazać. – Tak, będę twoją żoną.
Przez chwilę ściskał mnie jeszcze mocniej, a potem postawił na ziemi. Położył dłonie na mojej talii i odsunął mnie nieznacznie do tyłu.
– Skąd to wahanie? – zapytał.
Zasługiwał na prawdę.
– Bo cholernie boję się tego, co zrobili nasi rodzice. Boję się małżeństwa. Jakaś część mnie uważa, że to stek bzdur. W końcu widziałam, co moja mama zrobiła Davidowi, i słyszałam, co James wywinął twojej mamie.
Twarz Masona znów stała się maską. Chwyciłam jego ręce i ścisnęłam mocno. Trzymałam go, kiedy chciał się cofnąć.
– Ale to nie jest w twoim stylu ani w moim. Owszem, boję się, ale my możemy przerwać to błędne koło. Nie zrobimy tego, co oni. To, co będziemy mieć i co mamy w tej chwili, już teraz jest o wiele bardziej uświęcone niż to, co im wydawało się, że mają.
Jego czujna mina częściowo ustąpiła wyrazowi zrozumienia.
– Jesteś pewna, Sam? Zawsze myślałem, że weźmiemy ślub, chociaż nie planowałem oświadczać się tak wcześnie. A jednak… kiedy zobaczyłem, jak twoja mama idzie do ołtarza, zapragnąłem, żebyś to była ty.
Wszystko we mnie stopniało.
Niepewność.
Obawy.
Serce.
Czułam się wręcz zawstydzona i objęłam go mocno. Co takiego zrobiłam, żeby zasłużyć na to wszystko? Na niego?
– Kocham cię – wyszeptałam, przyciskając wargi do jego skóry. – Tak cholernie mocno.
– Tak cholernie mocno – powtórzył i dłonią ujął tył mojej głowy.
Jego telefon zadzwonił, a Mason jęknął z ustami tuż przy mojej skórze.
– Jasna cholera – zaklął, wsuwając rękę do kieszeni.
Kiedy wyciągnął komórkę, oboje spojrzeliśmy na wyświetlacz. Dzwonił Logan. Popatrzyliśmy na siebie. Wcześniej mówił nam, że nagranie z bójki wyciekło i dotarło do kadry trenerskiej. Jeśli znowu chciał się skontaktować z bratem, mimo że dopiero co rozmawialiśmy, nie mógł mieć dobrych wieści.
Mason odebrał połączenie i przysunął telefon do ucha.
– Tak?
Zaczęłam się wyplątywać z jego ramion, ale on tylko mocniej mnie do siebie przycisnął. Nie chciał mnie puścić, a ja – coraz bardziej w nim zakochana (jeśli to w ogóle było możliwe) – rozluźniłam się, opierając głowę o jego pierś.
– Wracacie dzisiaj do Cain? – zapytał Logan po drugiej stronie. W jego głosie dało się wyczuć napięcie.
Zmarszczyłam brwi, ale nie podniosłam wzroku. Czułam się zbyt dobrze, żeby to psuć.
– Hmm…
Spojrzałam jednak.
Mason uniósł brew, pytając bezgłośnie, co chciałam zrobić.
Właśnie się zaręczyliśmy. Trochę czasu sam na sam byłoby miłe, ale mieliśmy sytuację kryzysową.
– Powinniśmy jechać. Inaczej nie będziemy spokojni – odparłam, chociaż chciałam zostać w Fallen Crest.
– Wracamy – powiedział Mason, kiwając do mnie głową.
– Świetnie – odrzekł Logan z ulgą. – Wiem, że jesteś w dupie przez te bójki, ale mogę potrzebować pomocy z tymi kolesiami, którzy poturbowali kumpla Taylor.
– Tego samego od tej historii z szefem mafii? – Mason przewrócił oczami.
– Zmasakrowali go dlatego, że jest gejem. Zasługują na coś gorszego – wyrzucił z siebie Logan. – Możemy wymyślić coś bardziej wyrafinowanego, jeśli nie chcesz im wspólnie obić ryjów.
– To lepiej już zacznij burzę mózgów – rzekł Mason napiętym tonem – bo nie mogę robić nic brutalnego, o ile nie jestem na boisku futbolowym. Będą mieć na mnie cholerne oko, jeśli w ogóle pozwolą mi grać.
– Nic ci nie zrobią, ale okej, Nate i ja zaczniemy główkować. Do zobaczenia na miejscu.
– Jasne.
– Cześć, Sam! – krzyknął nagle Logan.
Przysunęłam się do telefonu.
– Proszę, tylko nie wplątuj Masona w jakieś kłopoty – powiedziałam.
– Może i jestem mistrzem w wywoływaniu kłopotów, ale to on zawsze zadaje decydujący cios. W końcu pracujemy w zespole z jakiegoś powodu.
W oczach Masona zabłysnął gniew. Zacisnął usta.
– Okej. Będziemy za kilka godzin. – Rozłączył się i spojrzał na mnie. – Nic nie powiedziałaś.
– Ty też nie.
– Zostawiłem decyzję tobie.
Przycisnęłam dłoń do jego piersi i poczułam bicie serca.
– Wiem. Zachowajmy nasze zaręczyny przez chwilę dla siebie. Gdy o tym powiemy, to nie będą już tylko nasze. Wszyscy będą o tym gadać… I wygłaszać opinie na temat wszystkiego. – Odchyliłam się, żeby spojrzeć na niego. – Wiesz, o co mi chodzi?
Jego oczy pociemniały. Widziałam w nich miłość.
– Wiem. – Chwycił mnie za kark. – Kocham cię. – Pocałował mnie.
Zamknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą.
Moim mężczyzną.
Moją drugą połową.
Moim przyszłym mężem.
Tak wiele jeszcze było przed nami, ale w tej chwili on był mój, całkiem mój. Moje wargi poruszały się na jego ustach, pogłębiając pocałunek, a on jeszcze mocniej mnie przytulił.
ason prowadził, a ja nie mogłam się powstrzymać przed patrzeniem na niego. Nie był już chłopakiem, chociaż nigdy nie wydawał się nim być. Był mężczyzną i miał zostać moim mężem. Zachwycało mnie to. Na zawsze. Czy słowo „nie” było kiedykolwiek użyte, żeby opisać mnie i Masona? Nigdy. A jednak wciąż jakiś głos z tyłu głowy kazał mi martwić się o to, czy nie powtórzymy błędów naszych rodziców.
– Co się dzieje? – zapytał Mason.
– Co?
Uśmiechnął się do mnie lekko, trzymając kierownicę jedną ręką.
– Wyglądasz, jakby coś było nie tak. Chodzi o te zaręczyny?
– Tak. – Przycisnęłam dłoń do brzucha. Czułam w nim motyle. – Czy to ci przeszkadza?
– Co? Że wcześniej mój ojciec był do dupy mężem, a twoja matka wariatką?
– I jedno, i drugie. – Odwróciłam się na fotelu, podciągając jedną nogę, żeby pas pozostawał na swoim miejscu. Głowę położyłam na oparciu i patrzyłam na niego.
Miał doskonałe usta. Kochałam dotykać ich wargami i czuć, jak jego ciało się od tego napina. Linia jego szczęki – ożeż kurwa… Była mocno zarysowana i na jej widok niezliczoną ilość razy miękły mi kolana. Jego cudownie zielone oczy potrafiły przejrzeć mnie na wskroś. Umiał spojrzeć mi w oczy i wniknąć we mnie, czytając mi w duszy. Tak było od samego początku i wciąż to potrafił.
Nigdy nie chciałam, żeby przestał zaglądać w głąb mnie.
Miał świeżo przystrzyżone włosy, na tyle jednak długie, że mogłam je chwycić. To tylko potęgowało moje pożądanie. Kiedy był nade mną, z oczami pociemniałymi z pragnienia, a mięśnie jego ramion drżały od mojego dotyku, uwielbiałam to, jak każda część jego ciała była idealnie zarysowana i wyrzeźbiona, jakby artysta pracował nad nią dłutem. Z myślą o futbolu trenował wiele godzin każdego dnia, a świadomość tego sprawiała, że bolało mnie serce.
Futbol.
Wszystko się ułoży.
Ludzie z ligi pozwolą mu grać. Był Masonem, kurwa, Kade’em. Gwiazdą w zespole Uniwersytetu Caina, regularnie wymienianą na kanale sportowym ESPN. W tym roku mógł liczyć na nabór do ligi. Któryś zespół go weźmie. Byliby głupi, gdyby tego nie zrobili.
Położyłam rękę na jego dłoni, którą oparł na nodze.
– Wszystko się wyjaśni. Wiesz o tym.
Nie skomentował, po prostu odwrócił dłoń i splótł palce z moimi.
Przypomniałam sobie, co powiedział tuż przed tym, jak mi się oświadczył: że ma przejebane. Że Liga Narodowa nie toleruje skandali, a takim właśnie jest filmik, na którym Mason Kade spuszcza komuś łomot. Nie miałoby dla nich znaczenia, że zrobił to, żeby mnie chronić, nie – gdy spojrzą w jego akta i zaczną węszyć. Sporo miał na sumieniu. Mason i Logan wdawali się w bójki i podpalali samochody na długo przed moim pojawieniem się w ich życiu. Nigdy się nad nikim nie znęcali, ale jeśli ktoś im coś zrobił, to zawsze się odpłacali. To była ich zasada. Raczej reagowali, niż podżegali. Wiedziałam, że nadal będą to robić, ale musiała nastąpić jakaś zmiana. Mason próbował już wcześniej i nauczył się mądrzejszej obrony. Zaliczył jednak potknięcie tego lata i wrócił do przemocy, ale to było już skończone.
Będą teraz mądrzejsi. Muszą być…
– Przestań się martwić – powiedział.
– Hmm? – Gapiłam się na niego, pogrążona we własnych myślach.
– Martwisz się. Czuję to.
Jego dłoń ścisnęła moją.
– Wierzę ci.
– Naprawdę? – Uniosłam głowę z oparcia.
– Tak. – Spojrzał na mnie i znów się uśmiechnął. Boże, te usta… – Powiedziałaś, że wszystko się wyjaśni – dodał. – Zwykle masz rację. Wierzę ci.
Serce waliło mi mocno.
– Świetnie – odparłam bez tchu. Nie wiedziałam, dlaczego zrobiło to na mnie tak duże wrażenie, że Mason wierzył w to, co mówiłam. On zawsze we mnie wierzył.
Bez względu na przyczynę zamierzałam być przy nim. Wiedziałam, że on i Logan, a nawet ich ojciec, zrobią wszystko, co konieczne, aby zapewnić Masonowi karierę w futbolu, ale ja też byłam na to gotowa.
– Kocham cię – zdołałam wyszeptać, bo gardło miałam ściśnięte.
Ta miłość wypełniła mnie całą, aż poczułam się ożywiona i pełna nowej energii.
– Wiem. – Mrugnął do mnie, wciąż się uśmiechając. Udałam, że uderzam go w ramię, a wtedy jego twarz spoważniała. – Też cię kocham – dorzucił.
Gdy jechaliśmy, Logan wysłał kilka SMS-ów, a w ostatnim kazał nam udać się prosto do domu Taylor. Minęliśmy zjazd, którym mogliśmy dojechać wprost do miejsca naszego zamieszkania, i wkrótce zatrzymaliśmy się przy dużym domu, w którym dorastała Taylor, ale to nie ona ani Logan powitali nas w drzwiach.
Otworzył nam ojciec Taylor, który miał około czterdziestki. Był przystojnym mężczyzną o brązowych włosach. Dbał o siebie, co miało sens, bo był także jednym z trenerów Masona.
Obaj spojrzeli na siebie.
Mason wyprostował się i zrobił nieprzeniknioną minę. Przed nikim nigdy się nie kulił. Teraz też nie zamierzał tego robić, ale wiedziałam, że jest spięty. Szanował ojca Taylor, trenera Bruce’a, nazywanego przez drużynę Broozerem. Ale nie wyglądał na szczęśliwego.
W końcu trener cofnął się, żebyśmy mogli wejść do środka. Skinął do mnie głową, kiedy podążałam za Masonem.
– Chodźmy do kuchni.
Poprowadził nas przez dom.
Przeszliśmy małym korytarzykiem przy wejściu, minęliśmy salon i schody, po czym skręciliśmy do kuchni. Odniosłam wrażenie, że nikogo poza nim nie ma w domu. Broozer wskazał krzesła w jadalni.
– Usiądźcie.
– Myślałem, że mój brat tu jest – powiedział Mason.
– Nie.
Pokazał na kuchnię.
– Czy któreś z was chciałoby wody lub czegoś innego do picia? Mogę zaparzyć kawę, mamy też napój izotoniczny. Masonie?
Mason usiadł na drugim końcu stołu. Ja obok niego.
– Dla mnie nic – odrzekł.
– Sam?
Pokręciłam głową. Miałam wrażenie, że nie będziemy tu długo.
– Dlaczego Logan kazał mi tu przyjechać w pierwszej kolejności?
Ojciec Taylor nalał sobie szklankę wody i niespiesznie usiadł na krześle. Zajął miejsce na końcu stołu, najbliżej kuchni i naprzeciwko Masona i mnie. Pochylił się, opierając ręce na stole, i milczał kilka sekund, zanim wziął głęboki oddech. Objął szklankę dłońmi i spojrzał w dół, jakby zamierzał porozmawiać ze stołem.
– Nie jest najlepiej, Kade.
Szczęki Masona się zacisnęły.
– Logan powiedział, że twoja sprawa została odrzucona, a ja zadzwoniłem na komendę policji Fallen Crest – kontynuował. – Potwierdzili jego słowa, więc poszedłem porozmawiać z głównym trenerem, a on się zgodził. Cały wydział wyraził zgodę. Wróciłeś na czas, aby zacząć treningi z drużyną, więc nie zostaniesz zawieszony. Twoja sprawa została zamknięta. Nie ma powodu, aby cię karać, ale muszę cię ostrzec… – Zniżył złowieszczo głos. – Jeśli wieści o tym filmie wyjdą poza nasze grono albo film wycieknie online i wzbudzi to zamieszanie, być może będziemy musieli podjąć odpowiednie kroki.
– Czyli wszystko jest w porządku, o ile nikt się o tym nie dowie? – Szczęki Masona ponownie się zacisnęły. – W przeciwnym razie będziecie musieli mnie ukarać, żeby wyjść z tego z twarzą. Czy o to właśnie chodzi?
Powieki Broozera drgnęły, zanim skinął głową.
– Tak.
– To głupota.
– Sam na to pracowałeś. Nie pomogłeś nam. Ten filmik jest naprawdę drastyczny. Znam twoją reputację i jeśli jakiś reporter zacznie węszyć, możesz być użyty jako przykład.
– Przykład czego?
Trener pochylił się do przodu z poważnym spojrzeniem.
– Każdego bogatego chujka, któremu morderstwo uchodzi na sucho.
– Chroniłem moją dziewczynę.
– Oni nie tak będą o tobie myśleć.
Wskazał na okno.
– Wszyscy ludzie, którzy nienawidzą bogatych i uprzywilejowanych ludzi, nie będą cię postrzegać jako faceta, który staje na drodze swoich wrogów, żeby chronić bliskich. Zobaczą twoją śliczną buzię, dowiedzą się, jak bogaty jest twój ojciec, przeczytają twoje akta na policji. Będziesz biczowany przez brukowce jako dupek, któremu się upiekło. Nie poświęcą czasu, żeby dowiedzieć się, jaka była prawda.
Mason odchylił się na krześle.
Spojrzałam na niego. Nie wyglądał na zmartwionego, ale też nie pokazywał po sobie żadnych emocji. Zamknął się w sobie. Trener był szczery i wiedziałam, że Mason to docenia, ale rozumiałam jego frustrację. To było do bani. Nie mógł poczuć ulgi, bo wiedział, że za tym wszystkim stoją Caldron i Adam. Wciąż czuł na karku oddech obu tych złamasów.
Dotknęłam jego nogi pod stołem, a on spojrzał na mnie kątem oka. Jego dłonie wciąż leżały złączone na blacie stołu, ale przesunął nogę bliżej mnie.
Usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi od samochodu na zewnątrz i wszyscy odwróciliśmy się w tamtym kierunku. Nie widzieliśmy nic przez okno, przy którym siedzieliśmy, ale głos Logana szybko do nas dotarł.
– Słuchaj.
Trener Broozer wyprostował się na swoim miejscu. Postukał kilka razy palcem o stół.
– Wiem, z jakim dzieciakiem umawia się moja córka, i wiem, jak daleko by się posunął dla swojego brata. Nie możesz mu powiedzieć ani słowa. To wszystko może odejść w niepamięć, jeśli nie zrobimy nic głupiego. Rozumiesz? Jeżeli Logan się dowie, jest gotów coś wywinąć. A nie będzie w stanie pomóc. Ma dobre intencje, ale naprawdę może spieprzyć ci życie, jeśli odpowiednio go nie opanujesz.
Mason nie miał czasu na odpowiedź.
Drzwi się otworzyły i głos Logana rozległ się w domu.
– Mason! Sam! Ubiegliście nas.
Szedł za Taylor, gdy wyłonili się zza rogu. Rozłożył szeroko ramiona.
– Więc co tam słychać, compadres? – Klepnął Broozera po ramieniu. – Co słychać, tatku, w trawie?
– Tatku w trawie? – powtórzył Broozer, ściągając brwi. Odwrócił się do Taylor. – Czy powinienem o to w ogóle pytać?
Przewróciła oczami i podeszła do lodówki.
– Zaczął od nazywania cię „tatkiem w prawie”. Gdzieś po drodze zamieniło się to w „tatka w trawie”.
Logan wybuchnął śmiechem i uderzył dłonią w stół.
– Wróciliście. Broozer miał dla ciebie dobre wieści, prawda? – Odwrócił się do ojca Taylor. – Co usłyszał mój brat? Myślałem, że sprawa jest rozwiązana.
Trener otworzył usta, ale Mason go ubiegł.
– Jest, jeśli nikt nie zrobi z tego wielkiego halo.
Broozer spojrzał znacząco na Masona.
– No i cały plan, żeby o tym nie mówić, wziął w łeb.
Mason równie szybko odwzajemnił jego spojrzenie.
– Nie zamierzam niczego ukrywać przed bratem.
– Chwila. – Logan zmarszczył brwi. Uniósł palec i popatrzył na trenera, potem na Masona i z powrotem na trenera.
– Zignoruję to, o cokolwiek chodziło. Nikt? Ale że tak całkiem nikt?
– Przeciwieństwo każdego – powiedział Mason.
Logan spojrzał na brata.
– Wiesz, co mam na myśli. Mamy przejebane. Wszyscy się na nas wkurzą. A co z imprezą dziś wieczorem?
– Taka sugestia. – Trener brzmiał teraz sarkastycznie. – Czemu nie spróbujesz nie pakować się w kłopoty? – Zaniósł szklankę do zlewu. Gdy mijał córkę, przesunął dłonią po jej ramieniu i wymienili czułe uśmiechy. – A jeśli już zeszło na te tematy, wzywają mnie trenerskie obowiązki. – Poklepał Masona po ramieniu. – Nie wychylaj się. Nie słuchaj swojego brata kretyna…
– Hej! – zawołał Logan, ale nie wyglądał, jakby się tym przejmował.
– I do zobaczenia na treningu w poniedziałek rano – ciągnął Broozer. Mason skinął głową.
– Dzięki, trenerze.
– Nie ma za co. – Wskazał na Logana. – Chroń moją córkę. Ona jest moją duszą.
Logan wypiął pierś.
– Zawsze.
Potem trener zniknął w głębi domu, zostawiając nas samych.
Logan uśmiechnął się złośliwie.
– Co z imprezowaniem? – wrócił do poprzedniej myśli. – Nate jest gotów urządzić wielką bibę. Zamierzaliśmy zrobić ją u nas, ale teraz wszyscy jesteśmy tutaj.
Mason wstał, biorąc mnie za rękę.
– Zrobimy dziś imprezę, ale bez względu na to, w jakie kłopoty wpadł twój przyjaciel, tym razem pewnie wam nie pomogę.
Spojrzał uważnie na Taylor, a potem na brata.
Logan zacisną usta.
Taylor skinęła głową.
– To całkowicie zrozumiałe – odparła, patrząc na Logana. – Chodzi o twoją przyszłość.
Mason skinął głową. Poczułam ulgę.
Jedynym, który zdawał się chcieć zaprotestować, był Logan. Zmrużył oczy i spojrzał na mnie.
– Nie odezwałaś się ani słowem. Co o tym sądzisz?
Zmarszczyłam brwi.
– O czym?
– O tym, z czym potrzebuję pomocy. Ci kolesie to dupki. Delray prawie wylądował przez nich w szpitalu.
– Trochę przesadzasz. – Taylor przygryzła wargę i spojrzała na mnie. – Ale Jason został ciężko ranny. I myślę, że zrobią to jeszcze raz.
– Decyzja podjęta. Zamiast tego pójdziemy do nich i im przypieprzymy – ogłosił Logan.
– Tak, beze mnie – zaznaczył Mason. – Nie mogę się bić. Prawdopodobnie już nigdy.
– No weź. Serio?
– Owszem – wycedził Mason. Jego dłoń zacisnęła się na mojej i z niepokojem podniosłam wzrok. Logan go podpuszczał. Mason zawsze chciał chronić swojego brata, ale tym razem nie mógł. Musiał być poza wszelkimi podejrzeniami i to go dręczyło.
Stanęłam przed nim. Wyciągnęłam dłoń z jego uścisku i skrzyżowałam ręce na piersi. Poczułam dotyk Masona.
– Przestań, Logan.
– Co mam przestać?
– Zachowujesz się jak kretyn. Szukasz kłopotów, bo się nudzisz. Wiesz o tym.
– Pobili Delraya. – Najeżył się. – Taylor jest moja, więc on też jest dla mnie swojakiem. Jak mógłbym…
– Są inne sposoby! – Moja cierpliwość powoli się kończyła. – Dobra, jak tam chcesz. Idź i ich pobij, tylko nie wzbudzaj poczucia winy w Masonie. Ale jeśli chcesz jego pomocy, zrób to jakoś inaczej. Jeżeli jednak jej nie potrzebujesz, to uszanuj jego decyzję.
– Właśnie zobaczyłam waszą przyszłość. – Taylor się zaśmiała. – Logan próbujący zacząć działać, Mason starający się być mądry i w końcu Samantha, która ma ostatnie słowo. – Zagwizdała pod nosem, uśmiechając się do swojego chłopaka. – Nigdy nie będziecie mieć nudnego życia. Przenigdy.
Logan wyszczerzył się szeroko, odwrócił w stronę kuchni i chwycił swoją dziewczynę w talii, po czym przyciągnął ją do siebie i podniósł.
– Tylko dlatego, że będziesz razem z nami.
Objął ją drugim ramieniem i przycisnął twarz do jej szyi. Pisnęła, wciąż się śmiejąc, i uderzyła go w ramię.
– Wiesz, że to mnie łaskocze. Przestań!
Logan odsunął się z zadowolonym wyrazem twarzy i uśmiechnął do niej.
– Poczekaj tylko, aż wrócimy do mnie. Pokażę ci, co to łaskotki. Naprawdę głęboko cię połaskoczę. – Potem odwrócił się z szelmowskim uśmiechem. – Jesteśmy gotowi na imprezę?
Byliśmy.
uzyka dudniła.
Futboliści oraz studenci z naszego uniwersytetu i drugiej, prywatnej uczelni w mieście wypełnili akademik. Alkohol lał się strumieniami i wszyscy świetnie się bawili.
Mason siedział przy ognisku z Nate’em i kilkoma kolegami z drużyny. Logan stał za nimi, trzymając piwo i bawiąc się z Matteo w rzucanie podkowami. Grali przeciwko dwóm chłopakom, których nie znałam, i ciągle sobie nawzajem dogadywali.
Ja stałam za barem na zewnątrz i rozlewałam napoje. Zauważyłam kilka dziewczyn z mojego piętra w akademiku, w którym mieszkałam na pierwszym roku, ale nasze drogi później się rozeszły. One zajęły się własnym życiem, a ja miałam Masona i Logana. To powinno mi wystarczyć. Prawda?
Przyglądałam się Masonowi, gdy słuchał, co mówi Nate. Ognisko rozjaśniało jego twarz, ale jednocześnie pogrążało zdecydowane rysy w głębokim cieniu. Serce podskoczyło mi do gardła. Próbowałam pozbyć się tego uczucia, które zaczynało mnie wypełniać, chociaż nie wiedziałam dokładnie, co czuję. To nie było nic dobrego – akurat tego byłam pewna.
– Dorabiasz sobie teraz jako barmanka?
Taylor wśliznęła się na jeden ze stołków barowych i wyszczerzyła się do mnie. Droczyła się ze mną, ale gdy spojrzałyśmy sobie w oczy, przypomniało nam się wydarzenie z przeszłości. Wtedy, nie tak dawno temu, też była impreza i bar, za którym się ukrywałyśmy.
– Może powinnam napisać, żeby ludzie wrzucali tu napiwki? – Zaśmiałam się i wskazałam na pusty słoik.
– Teraz to może byś nawet trochę uzbierała. Ludzie są już zalani, i to solidnie. – Taylor zachichotała, krzyżując ręce na ladzie.
Jakaś dziewczyna pisnęła i odwróciłyśmy się w tamtym kierunku. Jakiś facet gonił ją wokół podwórza. Była półnaga – piersi miała na wierzchu, dżinsy rozpięte, włosy zmierzwione, a szminkę na ustach rozmazaną. Po chwili jednak się roześmiała. Przebiegła obok baru i nie tylko ja uniosłam wzrok, żeby na nią popatrzeć. Większość facetów ją zauważyła.
Pisnęła ponownie, a gdy chłopak ją dogonił, jęknęła z pożądania. Chwycił ją w pasie i przycisnął do ściany. Zaczął ją całować, a ona po chwili ściskała jego ramiona i owinęła nogi wokół jego talii. Taylor westchnęła, oglądając tę scenę.
– Jakaś część mnie myśli, że ona jest idiotką, więc może powinna ponieść konsekwencje. – Wskazała na kilku facetów, którzy wyciągnęli swoje telefony i zaczęli filmować to widowisko. – Ale wiem, że musimy interweniować, zwłaszcza jeśli ona jest pijana.
Zza rogu, z tego samego kierunku, z którego przyszła tu ta para, wyłoniły się dwie dziewczyny. Obie były szczupłe, mniej więcej mojego wzrostu. Jedna miała ciemne włosy splecione w ciasny warkocz, a druga była blondynką z lokami i nieco jaśniejszą karnacją. Ta ciemnowłosa wydawała się być ich liderką. Jej kwadratowa szczęka była lekko zaciśnięta. Blondynka miała bardziej skoczne ruchy i prawdopodobnie była też bardziej żywiołowa. Uśmiechała się delikatnie, ale kiedy obie zatrzymały się i zobaczyły, jak tamta dwójka się obściskuje, uśmiech zniknął, przykryty dłonią. Wytrzeszczyła oczy, zażenowana.
– I co my, kurwa, mamy zrobić? Ona nic sobie z tego nie robi. – Dziewczyna z warkoczem odwróciła się do swojej przyjaciółki. Ramiona blondynki zadrżały, gdy próbowała powstrzymać chichot. Nie udało się jej. Pochyliła się i wybuchnęła śmiechem.
– Będzie tego żałować – zdołała wyrzucić z siebie z parsknięciem. – I to bardzo. Naprawdę bardzo.
– Kretynki – podsumowała ta z warkoczem i przewróciła oczami. – Właśnie z kimś takim się przyjaźnię.
Taylor i ja spojrzałyśmy na siebie.
Blondynka padła teraz na ziemię, wciąż się śmiejąc, a po twarzy spływały jej łzy.
Ciemnowłosa tylko pokręciła głową. Oparła ręce na biodrach i przesunęła wzrokiem od przyjaciółki całującej się z facetem do tej leżącej na ziemi.
– Co ja, do diabła, mam zrobić?
– Napijesz się? – zawołałam do niej, a Taylor powstrzymywała się od śmiechu.
– Powiedz mi, że tego nie słyszałaś. – Spojrzała na nas i zarumieniła się.
– Sorki. – Wzruszyłam ramionami.
Rozejrzała się i wiedziałam, dlaczego zakładała, że nikt jej nie słyszy – bo wszystkim zwisało to, co mówi. Muzyka wciąż rozbrzmiewała głośno, a oprócz dwóch facetów, którzy nagrywali obściskującą się parę, wszyscy byli pochłonięci własnymi znajomymi. Logan i Matteo nadal rzucali podkowami. Wyglądało na to, że Mason i chłopaki przy ognisku nawet nie wiedzieli o półnagiej parze. Było jeszcze kilka grupek dziewczyn, ale one obserwowały facetów.
Dziewczyna z warkoczem pokręciła głową, podeszła do wciąż zwijającej się ze śmiechu przyjaciółki i stuknęła ją w ramię.
– Grace, daj spokój.
Blondynka wstała z trudem, a potem opadła na stołek dwa miejsca dalej od Taylor.
– Przepraszam. Jestem… – Parsknęła. – …Grace i teraz zupełnie… – Znów zachichotała, a następnie czknęła. – …do niczego się nie nadaję. – Spojrzała na swoją przyjaciółkę szeroko otwartymi oczami. – Przepraszam, Court. Jestem do bani.
Court popatrzyła na dwóch facetów z telefonami.
– Muszę im przeszkodzić. Nettie będzie zawstydzona.
– Nie, nie. – Taylor zsunęła się ze stołka. – Poproszę kogoś, żeby się tym zajął. Zaufaj mi, będzie się cieszył z takiej szansy.
Court i Grace, które w tym momencie miały czkawkę, patrzyły, jak Taylor idzie przez tłum w stronę Logana.
– Czy to Logan Kade? – spytała jedna z nich, a oczy ich obu się rozszerzyły.
Spojrzałam na nie, ale żadna z nich nie zwróciła na mnie uwagi. Wydawało się, że opanowały czkawkę, a Grace lekko otworzyła usta.
Taylor dotknęła ramienia Logana, a on pochylił głowę w jej kierunku. Na jego twarzy pojawił się pełen miłości uśmiech, ale im więcej Taylor mówiła, tym szybciej uśmiech znikał. Logan zmrużył oczy i podniósł wzrok w kierunku baru. Wskazałam na całującą się parę, a on podszedł, żeby ich zobaczyć. Powiedział coś do Taylor, która wróciła do nas, a potem zwrócił się do Mattea. Ten przekazał wiadomość Masonowi, wskazując na chłopaków nagrywających całą sytuację. Mason wstał wraz z Nate’em, a reszta chłopaków przy ognisku odwróciła się, by popatrzeć.
Logan skręcił w stronę baru i stanął obok mnie.
Pochylił się, przymocował wąż ogrodowy do kranu i odkręcił kurek. Spojrzałam na drugi koniec węża, leżący obok domu. Woda trysnęła z niego jakieś półtora metra od pary.
– Zamierzasz opryskać ich z węża? – zapytałam. Mrugnął do mnie.
– I czerpać z tego satysfakcję.
Gdy podszedł, by podnieść końcówkę węża, Mason stanął przed dwoma chłopakami, którzy nagrywali wszystko telefonami. Matteo i Nate dołączyli do niego, żeby zasłonić im widok. Ci zaczęli zmieniać pozycję, protestując, dopóki nie podnieśli głów i nie zobaczyli, kto stoi przed nimi. Od razu się wyprostowali, próbując wyłączyć nagrywanie.
Mason powiedział coś, czego nie usłyszałam, i złapał ich komórki. Znów zaczęli protestować, ale wkrótce zdali sobie sprawę, że połowa drużyny futbolowej właśnie wchodzi do środka. W razie potrzeby wsparliby Masona. Uświadomili sobie, że nie mają szans, i czekali, aż Mason usunie nagranie z jednego z telefonów. Drugi podał swoją komórkę Nate’owi, który chyba robił to samo.
Logan chwycił koniec węża i stanął na szeroko rozstawionych stopach, trzymając go teraz tak, jakby był strażakiem. Pociągnął za końcówkę, przycisnął do niej kciuk i wycelował strumień wody w całującą się parę.
Dziewczyna zapiszczała, a facet krzyknął, z twarzą wykrzywioną gniewem. Odwrócił się, ale zobaczył Logana z wężem i pozostałych imprezowiczów, którzy wszystko obserwowali. Dziewczyna skuliła się przy ścianie, dłońmi zakryła piersi, a dolna warga zaczęła jej drżeć.
– Cholera – wymamrotała Court, podchodząc do przyjaciółki.
Grace pozostała z tyłu i uniósłszy brew, patrzyła, jak rozwija się cała sytuacja. Na jej twarzy widać było spokój i wydawała się zadowolona, że podjęła taką decyzję i może obserwować wszystko z boku, jakby oglądała film.
Kiedy Court przytuliła Nettie i pomogła jej się zasłonić, facet, z którym ta druga się obściskiwała, zaczął odchodzić. Logan miał to w nosie. Nadal ze śmiechem opryskiwał go z węża, aż na twarzy tamtego gościa pojawiła się wściekłość. Wyciągnął rękę, ale Logan po prostu wycelował w nią strumień wody, który uderzył tamtego w twarz.
Spojrzałam na Masona, zmierzającego w moją stronę z dwoma telefonami w rękach. Ich właściciele zostali odeskortowani przez kilku jego kolegów z drużyny.
– Czy ci dwaj będą stanowić problem? – zapytałam. Mason przesunął do mnie telefony, ignorując sposób, w jaki usta Grace znów się otworzyły.
– Powiedziałem im, żeby wrócili jutro po komórki. Chcę być pewien, że nie wysłali nigdzie tego nagrania.
Sprawdziłam ekrany. Tylko jeden był chroniony hasłem. Uniosłam go.
– Dostałeś hasło?
Skinął głową, zerkając na Logana, wciąż polewającego wodą gościa, który teraz zaczął krzyczeć.
– Znasz tę dziewczynę?
Pokręciłam głową i wskazałam na Grace.
– Ona ją zna.
– To twoja przyjaciółka? – Odwrócił się do niej z nieprzeniknioną miną.
– Tak. – Uniosła rękę do brody i zamknęła usta, a potem uśmiechnęła się do niego.
– Jesteś pijana? – Przyjrzał jej się uważniej.
– Tak. – Nadal się do niego szczerzyła. – Ty jesteś Mason Kade.
Spojrzała za siebie, w kierunku domu. Court prowadziła ich półnagą przyjaciółkę do środka.
– Masz za barem jakąś koszulkę dla obsługi albo coś takiego? – zawołała.
– Koszulkę dla obsługi? – zdziwiłam się.
– Tak, przecież pracujesz na tej imprezie, prawda?
Zmarszczyłam brwi. Myślała, że jestem z obsługi. Taylor ponownie do nas dołączyła, wskazując na Logana.
– Skończył już robić sobie jaja z gościa. Ten powiedział im, jak się nazywa, i podał swój numer, więc jeśli coś się stanie, przynajmniej wiemy, kim jest.
– Dzięki. – Court spojrzała na nią z wdzięcznością.
– Poprosiła o koszulkę – powiedziałam do Taylor. – Czy mogłabyś… – Chciałam zapytać, czy stanie za barem, żebym mogła przynieść jakieś ubranie ze swojego pokoju, ale ona uniosła rękę.
– Już się robi – odparła. – I tak mam tu połowę swojej garderoby. Zaraz wracam.
– O, świetnie. – Court z ulgą opuściła ramiona. Skinęła do mnie głową. – Dziękuję za pomoc, tobie i twojej przyjaciółce. – Uśmiechnęła się ze skruchą. – Kto by pomyślał, że twoja przyjaciółka osobiście zna Logana Kade’a.
Zapadła niezręczna cisza.
Czekałam, aż się zorientuje, że Mason jest tuż obok. Ale może nie wiedziała, kim on jest. Po chwili ciszy Court spojrzała na Grace. Ta wskazała na Masona i dopiero wtedy Court zdała sobie sprawę, że ktoś jeszcze stał obok nas przy barze. Jej oczy rozszerzyły się, gdy na niego popatrzyła. Krew odpłynęła z jej twarzy, a usta ułożyły się w niewielkie „o”.
Ta reakcja nie była niczym niezwykłym, ale zdziwione miny ludzi, gdy zdawali sobie sprawę, kim był Mason, zwykle obserwowałam z daleka. Zazwyczaj był z kolegami z grupy, Loganem lub ze mną, kiedy ludzie zauważali jego obecność. Zaczynało się od szeptów, a potem widać było różne reakcje. Niektórzy szanowali jego prywatność i trzymali się z daleka, inni podchodzili bliżej i gapili się na niego. Czasami ludzie rzucali się po autograf albo podawali mu swój numer telefonu. To drugie zwykle robiły dziewczyny.
Najśmieszniejsze były reakcje tych, którzy wlepiali w niego spojrzenia, jakby był kosmitą. Po prostu się na niego gapili. Kiedyś usłyszałam, jak jakiś facet powiedział do swojego kumpla: „To nie Kade. Jest za niski. Kade to pieprzona legenda”. Tamten pokiwał głową i odparł: „Nieee. Jestem prawie pewien, że to Mason Kade. Nie ma ponad metra dziewięćdziesiąt. Sprawdź jego statystyki. To on, stary”. „Mniejsza z tym – stwierdził ten pierwszy. – Mógłbym go pokonać. Wcale nie jest taki duży”. Możliwe, że Mason to usłyszał, ale wtedy nie zareagował i teraz też tego nie zrobił. Zazwyczaj ignorował ludzi. Patrzył tylko na Court.
– To twoja przyjaciółka?
– Yyy. – Court przyciągnęła Nettie bliżej, prawie wykorzystując ją teraz do zasłonięcia samej siebie.
– Tak… Jesteś Mason Kade, prawda?
– Tak – odparł. – Jak bardzo jest zalana? – Zwrócił się do Nettie ze skrzywioną miną: – Jak bardzo jesteś pijana? Czy z tym facetem to było za twoją zgodą?
Poczułam się, jakby uderzył we mnie piorun.
„Za zgodą”. Martwił się. Nagłówek brzmiałby: „Dziewczyna napastowana seksualnie na imprezie Masona Kade’a”, a wkrótce ludzie pomyśleliby, że to on sam ją napastował.
„Kurwa”.
– Co? – Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Nettie drżała w ramionach Court. Obróciły się, więc teraz Court stała plecami w stronę Masona. Patrzyłam, jak zamyka oczy i wciąga powietrze do płuc. Potrzebowała chwili. Rozumiałam to.
Mason nie był łatwy w odbiorze, szczególnie gdy coś go wkurzyło. A teraz był naprawdę wściekły.
Rzucił mi spojrzenie, prosząc o pomoc. Zrobiłam krok do przodu. Taylor wyszła na zewnątrz, ale dałam jej znak, żeby wróciła do domu.
– Może wszyscy wejdziemy do środka? Możemy porozmawiać na osobności.
Court i Nettie kiwnęły głowami z wyraźną ulgą. Ruszyły do drzwi, gdzie czekała Taylor. Podążyłam za nimi, ale odwróciłam się i zobaczyłam, że Mason idzie za mną. Położyłam dłoń na jego piersi.
– Może powinieneś zostać?
– Grace! – krzyknęła Court. – Chodź.
Trzecia przyjaciółka zsunęła się ze stołka barowego, wciąż ze spokojną miną, teraz podkreśloną głupim uśmieszkiem. Przechodząc obok, zobaczyłam, jak błyszczą jej oczy. Zastanawiałam się, czy jutro w ogóle będzie to pamiętać. Z tej trójki Court była najbardziej trzeźwa i trzymała drżącą i przemoczoną Nettie.
Weszły do środka, a ja spojrzałam na Masona. Nie poruszył się.
– Wiesz, że przyciągnę uwagę? – zapytał. Wiedziałam. Jak mogłam nie pomyśleć o tym wcześniej?
– Nie pozwolę, żebyś przez to ucierpiał. Okej? Przecież ją chroniliście. To powinno się liczyć.
– Sam. – Złapał mnie za rękę, gdy ruszyłam w stronę domu. Spojrzałam na niego. – Dzięki, że się tym zajmujesz. Ja jeszcze nic nie zrobiłem.
– Podziękuj mi później w łóżku.
Rozluźnił się, a zmarszczki wokół jego ust się wygładziły.
– Wierz mi, będę ci dziękować przez resztę naszego życia – wymruczał i pochylił się, żeby mnie pocałować.
Poczułam w sobie mrowienie.
Zanim weszłam do środka, przycisnęłam wargi do jego ust. Zajmie się barem. Nie musiałam się tym przejmować i poczułam, jak na moich ustach pojawia się uśmiech. Te dodatkowe wrażenia sprawiły, że zrobiło mi się ciepło.
Na chwilę zapomniałam o naszych obecnych kłopotach.
Będę jego żoną. Potarłam swój serdeczny palec. Mason sięgał do kieszeni, kiedy po raz pierwszy próbował mi się oświadczyć, ale potem zadzwonił telefon i cała ta sprawa z futbolem i nagraniem całkowicie nas pochłonęła. Kiedy w końcu mógł zadać mi to pytanie, moje wahanie trochę wszystko skomplikowało.
Od tamtej pory czekałam, aż podaruje mi pierścionek, ale nie zrobił tego, a ja szanowałam jego decyzję. Mason na pewno mi go da, kiedy uzna, że nadszedł właściwy moment. Odepchnęłam niepewność na bok i poczułam dreszczyk emocji z powodu tajemnicy, którą mieliśmy.
Nikt o tym nie wiedział. Nawet Logan.
Nie mogłam się doczekać, aż mu powiemy. Weszłam do domu z zamiarem udania się do sypialni Logana, ale się zatrzymałam. Słysząc głosy dziewczyn, wzięłam głęboki wdech.
Najpierw musiałam coś załatwić.
– o ty sobie myślałaś, Nettie? – naciskała Court, stojąc nad przyjaciółką.
Nettie siedziała na skraju łóżka Logana, opierając łokcie na kolanach, z głową ukrytą w dłoniach. Jej czarne włosy wciąż były mokre. Miała na sobie jedną z bluz Logana, która wisiała na niej, nadając jej wygląd zmokłego kociaka. Podniosła głowę i przetarła twarz rękawem.
– Court, nie wyżywaj się na mnie. Okej? – Pociągnęła nosem. – Jestem już wystarczająco wkurzona.
Grace przycupnęła na kanapie po przeciwnej stronie pokoju. Siedziała bokiem, z jedną stopą na podłodze, a drugą podciągniętą.
– No dalej, Courtney – powiedziała, ziewając. Wciąż miała szklisty wzrok, kiedy raz po raz mrugała. – Net poznała faceta. – Jej spojrzenie stało się marzycielskie, a Nettie cicho zachichotała. Grace mrugnęła do niej. – Poczuła te motyle w brzuchu, które daje nam tylko tequila, no i oboje zakochali się… w ekshibicjonizmie.
Nettie zaśmiała się głośniej.
Courtney skrzyżowała ramiona na piersi, marszcząc brwi.
– To nie jest śmieszne.
Grace wstała z kanapy. Wskazała na Nettie.
– Serio, Courtney. Cholerny Logan Kade… – Odwróciła się do Taylor, która stała przy drzwiach, tuż obok mnie. – …który, jak mnie właśnie oświeciło, prawdopodobnie jest twoim chłopakiem. Jesteś Taylor Bruce?
– Tak. – Taylor skinęła głową. Uniosła rękę i pomachała nią niezręcznie. – Cześć.
Grace odpowiedziała skinieniem głowy, po czym ciągnęła:
– Mówię serio, Nettie. Masz na sobie bluzę Logana Kade’a. Jesteś w jego sypialni. Ten twój kochaś, z którym się publicznie lizałaś, został wyrzucony z imprezy.
Odchrząknęłam. W ten sposób zamierzałam włączyć się do dyskusji.
– Jeśli chodzi o tego faceta… – Przerwałam. Wszystkie spojrzały na mnie. – Kim on był?
Nettie skrzywiła się, po czym znów schowała głowę w dłoniach.
– Moją największą porażką. W całym życiu – jęknęła.
– To facet, który spodobał jej się na zajęciach z politologii – wyjaśniła Court. – Spiknęli się na innej imprezie, a tutaj się tylko rozwinęło. Mam nadzieję, że dostaniesz premię za to, że nam pomagasz.
Zamrugałam w zamyśleniu. A później mnie oświeciło. Ona nadal myślała, że jestem barmanką. Taylor zmarszczyła brwi.
Pokręciłam głową. Cieszyłam się tą anonimowością.
– Ale za twoją zgodą, prawda? – Podeszłam do nich i skrzyżowałam ramiona na piersi.
Nettie patrzyła na mnie tępym wzrokiem. A potem ona też się domyśliła. Wytrzeszczyła oczy.
– Och, oczywiście! Po prostu byłam głupia. – Przyjrzała mi się badawczo. – Courtney mówiła, że filmowało nas dwóch kolesi. To prawda?
– Tak, ale Mason się tym zajął – powiedziała Taylor, zanim ja zdążyłam to zrobić. – Jestem prawie pewna, że widziałam, jak usuwa coś z ich telefonów.
Na twarzy Nettie pojawił się wyraz zdumienia.
– Mason Kade?
– Mówiłam ci. Przed chwilą był przy barze. – Ramiona Courtney opadły. Wcisnęła dłonie do kieszeni. Grace westchnęła marzycielsko.
– No z nim to bym się dała sfilmować. Boże, ten facet jest z innej planety.
Walczyłam z uśmiechem.
Taylor przygryzła wargę z błyskiem w oczach.
– Yy, więc tak. Skonfiskował nagrania i wszystkich kolesi wyrzucił z imprezy. – Spojrzała na dziewczyny. – Odwieźć was gdzieś?
Grace i Nettie wskazały na Courtney, machając rękami bez ładu i składu. Ta przeczesała włosy palcami.
– Ja dzisiaj robię za taksówkarza.
– Jak Jonathan wróci do domu? – Z tym pytaniem Nettie zwróciła się do Taylor. Spojrzałam na nią, a Taylor popatrzyła na mnie.
– To ten facet, z którym się całowałaś? – zapytałam. Przytaknęła.
– Przyjechał z nami. Nie sądzę, żeby tu kogoś znał.
Ta dziewczyna martwiła się o faceta, który prawie zrobił z niej samozwańczą gwiazdę lekkiego porno? Serio? Wzruszyłam ramionami.
– Nie mam pojęcia, jak wrócił do domu, ale wiem, że został stąd wykopany.
– Och. – Opuściła ramiona. – Okej.
Była tym wkurzona? Nie wiedziałam, czy jest głupia, czy niewdzięczna, ale mogła potencjalnie wszystko zepsuć, jeśli chodzi o Masona. Nie odezwałam się.
– Dziękuję. – Rozejrzała się po pokoju. – Poważnie. Wiem, że sprawiłam kłopot. – Brzmiała szczerze, gdy patrzyła na Taylor. – Myślisz, że mogłabym podziękować twojemu chłopakowi i Masonowi?
– Yyy. – Taylor spojrzała na mnie. Kiwnęłam nieznacznie głową, a ona znów popatrzyła na Nettie. – Jeśli mam być szczera, to Logan prawdopodobnie nie będzie wiedział, kim jesteś, a Mason… Jestem pewna, że będzie otoczony przez kolegów z drużyny.
– Jasne. – Nettie pokiwała głową. – Masz rację. Może później? Mogę z nimi porozmawiać, jeśli zobaczę ich na kampusie.
– Jasne. – Twarz Taylor się rozluźniła. – Najlepiej będzie, jeśli teraz trochę wyluzujesz. Wiesz, pojedziecie do domu?
Nettie wstała i spojrzała na przyjaciółki. Podobnie jak Taylor, ja, Mason i Logan, cała ta trójka poruszała się niczym oddział. Grace poprowadziła przyjaciółki i razem z Court rzuciły zaniepokojone spojrzenia Nettie, która wbiła wzrok w podłogę, kiedy wychodziły z pokoju, a potem z budynku.
Wszystkie popatrzyły na nas z chodnika i pomachały nam, zanim dotarły do miejsca, w którym zaparkowały.
Taylor stała w drzwiach obok mnie i gdy tylko zniknęły jej z oczu, uderzyła mnie w ramię.
– Cholera, Sam. Myślały, że jesteś wynajętą barmanką. Przez to musiałam robić za oficjalną rzeczniczkę Kade’ów.
– Nie będę kłamać, to było niezłe. – Zaśmiałam się.
Jęknęła, a ja poszłam za nią na zewnątrz. Za barem stali Mason i Logan, a Nate i Matteo siedzieli po drugiej stronie na stołkach barowych. W pobliżu stało kilku innych chłopaków i wszyscy na nas spojrzeli, kiedy się zbliżyłyśmy.
– Wszystko okej? – zapytał Mason.
Skinęłam głową, wślizgując się za bar, tuż obok niego. Położył mi rękę na biodrze i przyciągnął mnie do siebie.
– Wszystko dobrze – dodałam. – Była zawstydzona, ale facet robił to za jej zgodą. Spiknęli się na innej imprezie, a potem przyjechał z dziewczynami tutaj.
– Poważnie? – Logan odchylił się, opierając dłonie na biodrach Taylor, która stanęła przed nim. – Same przywiozły tu tego skurwiela?
– Tak. Ta dziewczyna zapytała nas, jak on się dostanie do domu.
– Czekaj. – Logan się wyprostował, przesuwając Taylor na bok. – Mówisz, że nie miał podwózki?
– Według tej dziewczyny, którą obłapiał obok, nie.
– Czy został przez kogoś zabrany albo któryś w was go gdzieś podwiózł? – Logan spojrzał na dwóch facetów stojących za Nate’em i Matteo.
Jeden z nich pokręcił głową.
– Wskazaliśmy mu ulicę i kazaliśmy iść. – Wzruszył ramionami. – Tak zrobił.
– I co o tym myślisz? – zwrócił się Mason do Logana, marszcząc brwi.
– Ona może nic nie powiedzieć, ale on tak. Jeśli jest wystarczająco wkurzony, naprawdę może coś odwalić. I mieszkamy prawie dziesięć kilometrów za miastem. Policz sobie.
Poczułam, jak Mason nieznacznie zwiększa uścisk. Zacisnął zęby.
– To raczej długi spacer.
– No właśnie. – Logan spojrzał na kolegów. – Powinniśmy go znaleźć i odwieźć tam, gdzie mieszka. W ten sposób dowiemy się też, gdzie to jest.
Wszyscy spojrzeli na Masona, który skinął lekko głową.
– Zróbcie tak, ale nic mu nie mówcie. – Odwrócił się do Logana. – Ty jedź z nimi.
Logan, Matteo i obaj ich koledzy ruszyli. Nate został z tyłu.
– Nie będzie można tego zrzucić na ciebie – zapewnił Masona. – Nie martw się. Zajmiemy się tym.
Mason pokiwał głową, ale wciąż mocno ściskał moje biodro.
– Będzie dobrze. – Podniosłam rękę i dotknęłam jego twarzy.
Nie odpowiedział. Po prostu przyłożył swoje czoło do mojego.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Tytuł oryginału:
Fallen Crest Forever
(Volume #7)
Redaktor prowadząca: Marta Budnik
Wydawca: Agata Garbowska
Redakcja: Ewa Kosiba
Korekta: Beata Wójcik
Opracowanie graficzne okładki: Łukasz Werpachowski
Zdjęcie na okładce: © Studio Firma (Stocksy.com)
Copyright © 2017. FALLEN CREST FOREVER by Tijan.
Copyright © 2020 for the Polish edition by Wydawnictwo Kobiece Łukasz Kierus
Copyright © for the Polish translation by Barbara Kardel-Piątkowska, 2020
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie elektroniczne
Białystok 2020
ISBN 978-83-66436-14-5
Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku:
www.facebook.com/kobiece
Wydawnictwo Kobiece
E-mail: [email protected]
Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie
www.wydawnictwokobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek