Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Trzeci tom tom 4-częściowego cyklu, w którym krew leje się gęsto, a podział na dobrych i złych nie istnieje.
Gorath próbuje odzyskać kontrolę nad własnym losem rozumiejąc, że potrzebuje celu, któremu mógłby się poświęcić. Czy w nadchodzącej wojnie z Dominium Natanbanu uda mu się odkupić swoje winy? I przed którym z Kathanów stanie: Marr czy Bovis-Torem?
Czarny Żniwiarz ogłasza się królem piratów i z zebraną bandycką flotą wyrusza w krwawy rejs. Demon z therańskiej kuli daje potęgę, o jakiej Żniwiarz zawsze marzył, ale jej ceną jest przekroczenie granic szaleństwa.
Tymczasem Evelon wyrusza do elfiej stolicy, by obalić istniejący porządek i przygotować swój naród do nadchodzącej wojny. Poprowadzić elfów z Tir’en’riath ku świetlanej przyszłości – lub zagładzie.
Gdy imperia zetrą się w wojnie, najważniejsi z graczy zmienią sojusze i reguły gry.
A furia smoków zmierzy się z gniewem orków.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 351
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Gorath
Droga gniewu
Redakcja: Anna Grzeszczyk
Korekta: Aleksandra Wicik
Projekt okładki: Joanna Halerz
Layout, skład i łamanie: Sylwia Gudyka www.sylwiagudykawrites.pl
Wydanie I, Warszawa 2024 ISBN: 978-83-971490-3-8
Copyright © by Janusz Stankiewicz, Warszawa 2024 Wydawca: Wretched Hive, Warszawa 2024 Sinister Project Sinisterproject.pl
Kathana Marr wysyła Goratha na Wybrzeże Szkutników, by przeniknął w szeregi działającej tam gildii zabójców zwanych Nocnymi Cieniami. Odprawione rytuały sprawiają, że półork nie będzie w stanie ukryć się przed Okiem Marr, zatem o nieposłuszeństwie nie może być mowy. Han Drakhus, przerażający egzekutor Kathany, ma zniszczyć Cienie, gdy tylko Gorath odkryje ich wszystkie sekrety.
Gorath zwraca na siebie uwagę zabójców, mordując ich niedoszłą ofiarę – dawnego szpiega Kathany – w sypialni pięknej Iman Zafir, żony lokalnego kupca, która najwyraźniej owinęła sobie wokół palca zarówno męża, jak i kochanka.
Nocne Cienie okazują się niewielką, prowincjonalną organizacją skupioną wokół kultu Bogini Thenneth i jej mrocznego, tajnego aspektu. Wybicie się pośród nich nie jest trudnym zadaniem dla kogoś pokroju Goratha, choć misje, w których półork musi zabijać sprawniej niż inni, pozostawiają w nim mroczny ślad, gdyż ofiarami Cieni padają także postronni.
Ślad na ciele Goratha pozostawia także sama Thenneth w postaci wytatuowanego czarnego pająka, piętna zabójcy i znaku Nocnych Cieni, wymuszającego wobec nich posłuszeństwo. Odtąd Gorath znajduje się między młotem a kowadłem: nie może wykonać misji zleconej przez Kathanę bez narażenia się na zemstę bogini.
Wraz z byłą włamywaczką Noelle, sadystyczną Nyx i pod rozkazami Nihilusa Gorath wykonuje misje planowane przez przywódców Cieni: Vigo van Thorna i jego prawą rękę, wojowniczkę Moranę Thail. Wspólne misje zbliżają Goratha i Noelle, której podejście do życia i nieustannie dobry humor sprawiają, że nawet ponury półork zaczyna dostrzegać uroki życia.
Cienie pomagają Iman Zafir rozwinąć lukratywną działalność: polega ona na dostarczaniu ofiar do perwersyjnych zabaw arystokratów. Ponadto Cienie niszczą organizacje kupieckie w mieście Burdorf, by zapewnić monopol Gildii Kupców Korzennych i Jedwabnych, na której czele stoi także Vigo van Thorn. Lista łajdactw zdaje się nie mieć końca: rozprawiając się z rywalem Zafir, oddają jego nastoletnią córkę w łapska najpotworniejszych bandziorów, a szykując dywersję pod Burdorf, zdradzają Kratosa – dawnego bohatera Imperium Orków, obecnie jednego z upadłych Władców. Kiedy ofiarą zabaw zwyrodniałych arystokratów pada młoda prostytutka Cukierek, Gorath ma dość.
Dzięki pomocy dawnego przyjaciela – elfa Evelona, obecnie prominentnego maga, Gorath pozbywa się piętna zabójców, wykonując szaleńczy Skok Wiary. Odtąd w miejsce mrocznego aspektu nosi bliźniaczy znak drugiej twarzy Thenneth – bogini wiatrów i patronki podróżników. W zamian za dostarczenie Evelonowi informacji o gildii kupieckiej Vigo van Thorna elfi mag podejmuje się przygotować kopię esencji Goratha: odtąd Kathana Marr ma widzieć tylko dubla, trzymanego bezpiecznie w siedzibie Bractwa Oświeconych.
Kiedy Gorath jest gotów wystawić Nocne Cienie władzom, padają zaskakujące propozycje. Morana Thail chce obalić van Thorna i w jego miejsce na czele Cieni postawić... Goratha. A sam van Thorn wyjawia Gorathowi, że jest w istocie agentem obcego mocarstwa – Natanbanu – i za sprawą swojej gildii kupieckiej rozprowadza w Imperium truciznę wywołującą bezpłodność. W ten sposób przygotowuje grunt pod nadchodzącą inwazję Natanbanu, państwa, rządzonego przez mityczne smoki. Aby Gorath mógł się przyłączyć do van Thorna i szukać szczęścia za morzem, musi zamordować Evelona, który jako jedyny może jeszcze pokrzyżować szyki natanbańskiego agenta.
Gorath dokonuje wyboru i postanawia zniszczyć Cienie. Podczas ataku na ich siedzibę toczy nierówny bój z van Thornem, który, w momencie zagrożenia życia, przyjmuje swoją prawdziwą postać czarnego smoka. Siły Kathany Marr niszczą w końcu Nocne Cienie, choć w walce ze smokiem ginie wielu orków, w tym han Drakhus. Gorath ratuje z opresji Moranę Thail i Noelle, a sam ledwie uchodzi z życiem. Noelle nie potrafi wybaczyć mu zdrady, Morana wydaje się bardziej pragmatyczna, próbując ratować niedobitków Nocnych Cieni.
Wolny od kontroli Kathany Marr Gorath wyrusza szukać szczęścia na odległych Wyspach Południowych.
Pojawienie się smoka pod Savoną wywołało poruszenie wśród Władców, sprawiając, że wydarzenia mające miejsce na klifach tego miasta skupiły na sobie uwagę Kathany Marr. Podobnie jak Gorath, którego zeznania stały się dla Władczyni nadzwyczaj istotne.
Magiczna zmyłka, zastosowana przez Evelona, uniemożliwia Władczyni odnalezienie półorka, ale jednocześnie sprawia, że krzyżują się drogi Magistra Bractwa Oświeconych i Wielkiej Kathany. Elfi mag nie ugina się pod presją i nie łamie słowa danego dawnemu przyjacielowi. Wie, że Bractwo Oświeconych pełni zbyt istotną rolę w Imperium, by Marr spróbowała rozwiązań siłowych z tak błahego powodu jak zaginiony półork.
Jednocześnie Evelon i jego uczeń Xanadu nawiązują kontakt z nowym przedstawicielem Natanbanu – Atannarem, pochodzącym zza morza elfem wysokiego rodu. Postanawiają kontynuować dzieło Vigo van Thorna i rozprowadzać therańskie towary zatrute pyłkami kwiatu d’ar. Wywołują w ten sposób epidemię bezpłodności i poronień, tak wśród orków, jak i u pozostałych ludów, zwaną Klątwą Narodzin.
Tymczasem Gorath próbuje zacząć nowe życie na Wyspach Południowych. Szybko przekonuje się, że droga do uczciwości jest dużo trudniejsza, niż sobie wyobrażał. Dość szybko przystaje do gangsterów z miasta Malbergen, gdzie jest świadkiem okropieństw wojny i zniszczenia, jakie Imperium nawet na tak odległych ziemiach sprowadza na królestwa leśnych elfów.
Jego nowi pracodawcy nawiązują współpracę z Baronessą – bogatą inwestorką z kontynentu, i jej młodą przedstawicielką Elarą van Zandt. Odtąd najurodziwsi elficcy jeńcy mają trafiać na kontynent w charakterze seksualnych zabawek możnych arystokratów. Gorath nie jest bardzo zaskoczony, gdy okazuje się, że Ba- ronessa to Iman Zafir, która wciąż pnie się po drabinie społecznej. Służy teraz Kathanowi Bovis-Torowi i zleca Czarnemu Żniwiarzowi – najstraszliwszemu z piratów Mórz Południowych – atak na statek Theran i zdobycie magicznej kuli, zapewniającej napęd natanbańskim okrętom.
Żniwiarz okazuje się dawnym kompanem Goratha, z którym dzieli krwawą przeszłość. Po skutecznej zasadzce i bitwie morskiej piraci zdobywają nie jedną, a trzy kule. Żniwiarz postanawia tylko jedną z nich oddać Kathanowi, a z pomocą Hadry – znajomej czarownicy, poznać tajemnicę kul.
Na kontynencie Evelon i Kathana Marr prowadzą ze sobą grę pozorów, nawzajem próbując wykorzystać słabości przeciwnika. Jednocześnie nie mogą się oprzeć wzajemnej fascynacji, która dość szybko przeradza się nawet nie w romans, co w fizyczną żądzę, której gwałtowne zaspokajanie wzbudza w obojgu zupełnie odmienne, choć równie silne emocje. Nieskrępowana swoboda i radość z życia Władczyni sprawiają, że Evelon niemal traci nad sobą kontrolę i uwalnia tłumione od lat namiętności, czym, zaskakująco, porusza serce Kathany.
Poczucie obowiązku wobec własnego narodu jest jednak silniejsze i nic nie jest w stanie powstrzymać Evelona przed realizacją planu. Nawet sprzeciw Xanadu, który nie potrafi się pogodzić z krzywdą wyrządzaną kolejnym społecznościom, także elfom ze świętego miasta Tir’en’riath. Nie mogąc przekonać ucznia do dalszych zbrodni w imię przyszłości narodu, Evelon morduje Xanadu. Wkrótce potem opuszcza Bractwo Oświeconych, kierując wściekłość zdradzonej Kathany przeciw swoim dawnym nauczycielom.
Tymczasem wiedźma Hadra odkrywa, że w therańskich kulach znajdują się uwięzione demony, a Żniwiarz w przypływie inspiracji pragnie zawrzeć z jednym z nich pakt. Wobec sprzeciwu czarownicy poddaje ją torturom, dowiadując się, że jej córka, Kamina, może być w stanie wydostać diabła z kuli, prawdopodobnie za cenę własnego życia.
Obserwując poczynania dawnego kompana, Gorath rozumie, kim mógłby się stać, podążając dalej drogą bezprawia, która w tym świecie wynagradza najbardziej okrutnych. Postanawia wrócić na kontynent i oddać się na służbę Kathany Marr, by spróbować opuścić zaklęty krąg przemocy i nadać swojemu życiu jakiś sens.
Jednak gdy oddają obiecaną therańskich kulę Elarze van Zandt, Gorath wpada w zastawioną przez nią pułapkę. Młoda pomocniczka Baronessy okazuje się córką jej dawnego rywala, teraz odmienioną i bezwzględną jak jej nowa pani. Elara, by odpłacić Gorathowi za rolę, jaką odegrał w jej niedoli, każe go ciężko pobić i zakutego w łańcuchy zabrać na statek jako podarek dla Bovis-Tora.
Imperator – Syn Słońca, Władca Imperium Orków, mający do swej dyspozycji całą jego potęgę, a także moc Źródła.
Kathan Gurthas – Pierwszy Przyboczny Imperatora i Strażnik Praw, podczas spotkań Rady siedzi najbliżej Kościanego Tronu.
Kathana Marr – Pani Domeny Informacji i jedyna kobieta wśród Kathanów, słynąca z przebiegłości i nieprzewidywalności. Oraz okrucieństwa.
Kathan Bovis-Tor – Pan Domeny Wiedzy Tajemnej, najpotężniejszy z orkowych czarnoksiężników. Rywalizuje z Kathaną Marr.
Kathan Haart – zwany Batogiem Imperatora. Naczelny wódz Legionów Imperatora. Osobiście dowodzi osławionym Siódmym Legionem.
Kathan Vargast – Arcykapłan Wielkiej Świątyni Bram Niebios, odpowiedzialny za sprawy duchowe Imperium. Tradycjonalista, który nie może przeboleć obecności kobiety wśród Kathanów.
Kathan Rand – Pan Domeny Handlu i Dyplomacji, powszechnie uważany za najsłabszego z Kathanów, dawny mentor Marr.
Han Kratos – upadły han, który utracił znaczenie w wyniku rozgrywek Władców. Niegdyś uważany za największego z wodzów Imperium.
Han Malik – mąż Kathany Marr i dowódca jej oddziałów pancernych.
Logan, Oska, Morgul i Vemal – Hanowie podlegli Kathanie Marr.
Mistrzyni Nazara – Namiestniczka Bovis-Tora w prowincji Rughost, Wysoka Kapłanka Czerwonego Księżyca, najbardziej kompetentna spośród podległych Bovis-Torowi Władców.
Han Altanorch – czarnoksiężnik podległy Bovis-Torowi, bezwzględnie lojalny wobec swego pana.
Han Vorthas – dowódca wojsk Bovis-Tora, którego zamiłowanie do ćwiczeń fizycznych dorównuje tylko jego słabości do obwieszania się złotem.
Matar – główny zarządca twierdzy Carn-Zadar, siedziby Bovis-Tora.
Neh-riss – Pierwsza Nałożnica Bovis-Tora, żelazną ręką sprawuje władzę nad jego haremem w Carn-Zadar.
Hengfisk – najważniejszy z czarowników Marr, który najchętniej nie wychodziłby ze swych podziemnych laboratoriów alchemicznych. W obecności Kathany trzęsie się jak galareta.
Reuben Stallo – szef wszystkich szpiegów Kathany Marr. Osiągnął swoją pozycję dzięki ciężkiej pracy, lojalności i bezwzględności.
Kold – czarny krasnolud w służbie Kathany Marr. Odszczepieniec i łajdak jakich mało.
Przestępcy, zabójcy i awanturnicyGorath – półork o szemranej przeszłości i wyjątkowym talencie do przemocy.
Morana Thail – małomówna wojowniczka i zabójczyni, dawna Mistrzyni Broni Nocnych Cieni.
Noelle – dawna zabójczyni Nocnych Cieni, wcześniej włamywaczka i do czasu najlepsza przyjaciółka Goratha w Savonie.
Skev – zwany Stepowym Psem, młody i zapalczywy wojownik z orkowych siczy.
Varth – kompan Skeva, równie zapalczywy, choć nie tak niebezpieczny, jak Skev.
Tar Gasthar – przywódca jednej z najsilniejszych siczy. Dawniej potężny wojownik, teraz nad walkę przedkłada spokój i dobre jadło.
Han Kalg – jeden z najważniejszych przywódców orków siczowych.
Iman Zafir – obecnie znana jako Baronessa von Strom, była żona kupca z Savony, obecnie przedsiębiorczyni i arystokratka.
Elara van Zandt – młoda protegowana Baronessy, córka jej pognębionego rywala.
Nyx – dawna zabójczyni z Nocnych Cieni, obecnie w służbie Baronessy.
Niket – wierny służący Iman Zafir, wielki typ wyglądający jak skrzyżowanie hobgoblina z niedźwiedziem.
Zoraya i Vanora Alessiel – Wysokie Kapłanki Sanktuarium Północnego Tchnienia w stolicy elfiej enklawy Tir’en’riath.
Evelon en’ela Venil – elf wysokiego rodu, były Magister Bractwa Oświeconych, potomek elfich bohaterów.
Kapitan Zenith – najlepszy z elfich żeglarzy, związał swój los z Evelonem.
Heimdull – pirat znany pod mianem Czarnego Żniwiarza, dawny kompan Goratha, teraz najstraszliwszy pirat na Morzach Południowych.
Dengar – jeden z kapitanów pirackich niepałających miłością do Czarnego Żniwiarza.
Amad, Zimna Tessa, Pregel Dzikus, Othar Nikczemnik,Rurra Penthe – piraccy kapitanowie, zjednoczeni pod przywództwem Czarnego Żniwiarza.
Kamina – córka czarownicy Hadry, u której Heimdull szukał pomocy przy zawładnięciu demonem z teherańskiej Kuli.
Skot – wcześniej kwatermistrz „Krawędzi Otchłani”, teraz jej kapitan, jeden z najwierniejszych druhów Czarnego Żniwiarza.
Kauf – piracki felczer, facet bez wyrazu.
Skar, Dym, Brzytwa i Wdowa – najwierniejsi oficerowie Czarnego Żniwiarza.
Viktor Kraft – właściciel kilku karczm w najbiedniejszej dzielnicy Zandfort, w tym eleganckiego „Srebrnego Kielicha”, a także groźny gangster o tendencji do pozbywania się problemów.
Alfred – słynący ze spokojnego usposobienia najwierniejszy sługa Viktora Krafta.
Marko – niegdyś przystojny, a teraz żałosny mąż Krafta.
Bolec, Szwarc, Krepps, Joghar, Marakas, Ordo, Pręga,bracia Sokan, Krótki Lars – zbiry Krafta.
Rogun Rzeźnik – przyzwyczajony do wydawania rozkazów, osławiony najemnik z Zandfort.
Turk, Białek, Ćwiek, Wesoła Kat, Sybin, Brond, Mleczi Kreska – jeszcze więcej zbirów Krafta.
Dakros Szczurzy, Billy Kratka, Hank Pechowiec – starszyzna gangsterów z Zandfort, regularnie grająca w karty z Viktorem Kraftem.
Shurug-Dakros – starożytny złoty smok, Pan Śnieżnych Szczytów, Pierwszy i Ostatni.
Morg-Raknir – największy z czerwonych smoków, Władca Armii Czerwonego Zmierzchu i Protektor Bezarionu.
Vigo van Thorn – dawny Przywódca Nocnych Cieni i Magister Gildii Kupców Korzennych i Jedwabnych, a także tajny agent Natanbanu. W swej prawdziwej postaci jest czarnym smokiem.
Atannar – kolejny z agentów Natanbanu, najczęściej występujący w postaci elfa wysokiego rodu, podawał się także za Nur-ed-dina, proroka dawnej wiary.
Nef i Mim – krasnoludzcy inżynierowie w służbie Bovis-Tora Jakar – brat Ploby służący w miejskim garnizonie.
Hurst – ork z garnizonu Savony, lubiący wiedzieć, co w trawie piszczy.
Tar Gromar – dowódca orkowego garnizonu w Savonie i członek Rady Miejskiej.
Ploba – krupier z „Białego Flaminga”, porządniejszego domu gry w Savonie.
Kellen – właściciel „Białego Flaminga”, ludzki pan dla swoich pracowników.
Stavros – stajenny z „Czarnego Diademu” – jednej z porządniejszych karczm w Savonie.
Beregal – dziesiętnik w armii Kathany Marr.
Nephros – naczelny kapłan świątyni Thenneth w mieście Zandfort.
Tufingel – aptekarz i dawny szpieg Nocnych Cieni w Zandfort.
Skrzypienie drewna i przytłumiony przez burty statku jednostajny szum morza. Czasem jakieś okrzyki dochodzące z góry, z pokładu. Szyderstwa nadzorców, gdy przynosili miskę z pożywieniem. I nieustanne melodyjne dźwięki elfich rozmów, ich śpiew. W ciemnościach pod pokładem statku Baronessy to właśnie słuch był zmysłem, który odbierał najwięcej bodźców. Tym bardziej że zapuchnięte oczy i rozbity nos Goratha przez pierwszych kilka dni nie nadawały się do niczego. Tak jak i on sam, spięty łańcuchami i zamknięty w klatce jak zwierzę, prezent dla Bovis-Tora. Pobity, złamany.
Płynęli już ponad tydzień, choć trudno było dokładnie określić czas, gdyż przez sporą część rejsu Gorath znajdował się w tym fatalnym, męczącym stanie pomiędzy snem a jawą, w gorączce i bólu, nie potrafiąc odróżnić rzeczywistości od sennych majaków. Koszmarów. Teraz wciąż obolałemu, ale już sprawnemu – na ile był w stanie się zorientować, zważywszy na łańcuchy ograniczające ruch i klatkę, w której ledwie mógł stanąć prosto – bardziej doskwierały bezczynność i bierne oczekiwanie na to, co miało nastąpić.
Bezradność – to paskudne, wciąż obce mu uczucie, którego wyjątkowo nienawidził. Mógł znosić ból, głód i niewygodę, przywykł do nich przez lata niełatwego życia. Także poczucie zagrożenia, biedę, frustrację, nawet porażkę – jego stare, dobre towarzyszki, zawsze obecne, raz bliżej, raz dalej, ale zawsze gotowe, by wypełnić mu dzień. Wiedział, jak sobie z nimi radzić, każdego dnia stawiał im czoło, mierzył się jak z kolejnym przeciwnikiem, działał. Walczył. Całe życie wypełnione walką, przemocą, krwią i bólem. Przeważnie krwią i bólem innych.
Przemoc. Jedyne, w czym był naprawdę dobry, jedyny talent, którego nie zmarnował. Talent, który niczego dobrego nie przynosił. Wiązał się tylko z agresją, walką, krzywdą i śmiercią.
Urodzony wojownik.
Albo urodzony bandzior, bo wojownik niemający o co walczyć jest właśnie tylko bandziorem. Takim, którego lepiej nie spotykać na swojej drodze, omijać z daleka, bo zdepcze i zniszczy wszystko przed sobą, nawet ostatnią szansę. Prowadzącym życie bez przyjaciół, bez zaufania, bez rodziny. Bez domu. Zwykle kończącym w jakimś rynsztoku, w kałuży krwi i syfu, po przegranej walce o nic. Albo w klatce, tak jak Gorath, upokorzony i bezradny, zbity pionek w grze Władców, której nie rozumiał. Grze, w której nawet nie zdawał sobie sprawy, że bierze udział.
Kiedy to się zaczęło? Od Kroios, tej masakry, której nie był do końca winien, ale w której brał przecież udział? I potem już tylko nieustannie uciekał. A może wcześniej, gdy po raz pierwszy zasmakował takiego życia, gdy pierwszy raz stanął nad zakrwawionym, pokonanym przeciwnikiem? A może było to już tego dnia, kiedy opuszczał Arkus, młody, żądny przygód półork z dobrą szablą przy pasie i paroma miedziakami w sakiewce, gardzący ojcem i jego mieszczańskim życiem, szukający wolności i swobody nieskrępowanej zasadami, prawem czy tradycją. Czy to właśnie wtedy postawił pierwsze kroki na drodze, która doprowadziła go tu, do tej klatki? Może błąd popełnił na samym początku, w ogóle wybierając los awanturnika i włóczęgi?
Ale nie, sama myśl o trwaniu tam, w Arkus, w Kwartale Ludzi, przy ojcu i jego rodzinie, wciąż wzbudzała w nim dreszcz niechęci, złość i sprzeciw. Cywilizowane życie polegające na spełnianiu oczekiwań innych, dopasowywanie się. Wtedy tylko to wyczuwał, niejasno rozumiał, ale teraz, po latach, dobrze wiedział, że takie życie nigdy nie było mu pisane. Zacząć od nowa, jak próbował w Malbergen, w nowym miejscu, nieznany nikomu – być może tak, to jeszcze mogło wydawać się sensowną opcją, choć okazało się tylko mrzonką, próbą ucieczki od tego, kim był naprawdę. Ale w domu rodzinnym, z krewnymi, których nie znosił, braćmi, którzy go nie rozumieli, i ojcem, którym gardził? Z pewnością nie.
Nowe życie. Próbował je rozpocząć na wyspach, spokojnie i grzecznie, uczciwie i cierpliwie. Nic z tego nie wyszło. Teraz już rozumiał, że nie pozbędzie się tego dzikiego, krwiożerczego zwierzęcia, które było częścią jego duszy. Zwierzęcia, którym był. Nigdy nie miał stać się spokojnym, tłustym mieszczaninem jak ojciec, szanowanym członkiem społeczności, niewyróżniającym się niczym szczególnym, ale i niewadzącym nikomu. Nie. Gorath wdał się w matkę, której nie znał, której półorkowa natura kazała zostawić nudnego męża dla niespokojnego, ale pociągającego ryzykiem życia najemniczki. Nie znał jej, ale w pewien sposób zawsze podziwiał. Była panią własnego losu; lepiej lub gorzej, ale to ona wybierała, kim będzie. Pewnie dawno już dała się gdzieś zabić, lecz przynajmniej żyła jak chciała.
Gorath długo nie miał wyboru. Od czasu Kroios uciekał i ukrywał się, pamiętał dobrze ten stan. Niewolnik własnych błędów, strachu przed zdemaskowaniem, nadchodzącej pogoni. Był jak zwierzę, kierujące się jedynym instynktem: nie dać się schwytać. I wciąż szukał wolności, swobody decydowania o własnym losie, śnił o spłaceniu nagrody za swoją głowę, o tym, że wchodzi do miasta jako wolny człowiek, a wszyscy się do niego uśmiechają.
Wolność była celem. I ułudą.
Tak naprawdę to Kathana Marr jako pierwsza wyznaczyła mu kierunek: przeniknąć w szeregi Nocnych Cieni, zniszczyć ich, wykorzystać umiejętności, a przede wszystkim kłębiące się zaraz pod skórą pokłady przemocy w sensownym zadaniu, ku chwale Imperium. Lub ku chwale Kathany, to w gruncie rzeczy bez znaczenia. Dała mu misję na miarę jego możliwości, a być może i sposób na życie: dokonywać niemożliwego na zlecenie możniejszych od siebie, władców świata.
Kathana dała mu cel, choć przecież traktowała jak narzędzie. Może naprawdę tylko tym był? Narzędziem do zadawania bólu i śmierci. Narzędziem do przemocy. Takim, które ma myśleć, mówić i działać, jak mu każą. W tym sensie bardziej niewolnik niż elfy w klatkach obok. Tym właśnie chcieli go widzieć… Najpierw ojciec i rodzina w Arkus, potem pierwsi towarzysze włóczęgi, Heimdull, Evelon, dowódcy w Legionie, Marr, Vigo, a ostatnio nawet tacy drobni gangsterzy jak Trask. Nigdy nie dostrzegali tego, kim jest, tylko to, czym mógłby być dla nich. Tak jakby sam Gorath był niewidzialny, przezroczysty niczym cień odbijający się na płachcie cyrkowego namiotu. Nigdy nie dostrzegali jego samego, wszyscy widzieli tylko jego broń, posturę, no i samych siebie – wykwity własnych wyobrażeń – wszystko, tylko nie to, kim Gorath był w istocie.
On sam też tego nie widział.
Dopiero teraz, w klatce, pobity uwięziony, upodlony i bezradny jak zwierzę, zaczynał rozumieć, że na swoich zasadach będzie mógł żyć tylko wtedy, gdy odkryje i zaakceptuje własną naturę i znajdzie wreszcie dla siebie cel, sens. Dopiero wtedy będzie naprawdę wolny.
Dopiero wtedy będzie miał jakikolwiek prawdziwy wybór.
Okrutne, pokręcone poczucie humoru bogów, którzy tak stworzyli ten świat, że dopiero uwięziony, pobity i przegrany mógł znaleźć sposób, by być prawdziwie wolnym. Musiał się znaleźć na samym dnie, pozbawiony złudzeń i nadziei, by dostrzec wreszcie siebie, zaakceptować swoją naturę, poznać i odnaleźć własną drogę. Klatka i kajdany były jego zapłatą za błędy, za krzywdy, które wyrządzał, za cierpienie i przemoc, których był sprawcą.
Zapłatą za głupotę i ślepotę.
Gdy wyrwie się z tej klatki, zostawi za sobą przeszłość. Stanie przed Kathaną Marr i raz jeden, być może pierwszy raz w życiu, opowie się po właściwej stronie, odda swoje talenty, tym razem w pełni świadomie, w służbę lepszej sprawie.
Kiedy tylko wyrwie się z tej klatki. O ile uda mu się z niej wyrwać.
– Mordy, śmierdziele! – Z rozmyślań wyrwał go gardłowy, złośliwy głos nadzorcy niewolników, stojącego w oślepiającym blasku uchylonej klapy prowadzącej na pokład. – Wasz dobrodziej idzie!
Śpiewne rozmowy elfów ucichły, zastąpione dudnieniem ciężkich buciorów nadzorcy i brzękiem wiadra ze strawą. Spomiędzy krat wysunęły się chciwe, wdzięczne ręce z drewnianymi miskami, do których strażnik niedbale nalewał szarą breję. Gorath postawił swoją miskę za kratą i obserwował, jak nadzorca bawi się głodem więźniów, jak z nieskrywaną radością ochlapuje twarze zależnych od niego niewolników, rechocząc obrzydliwie.
To był wyjątkowy świniak, ohydny z twarzy i postury, z pewnością jeszcze bardziej zgniły w środku, ale właśnie takich przyciągała tego typu robota. Zapewne gdyby mógł, znęcałby się też fizycznie nad transportowanymi niewolnikami, ale ponieważ mieli zostać seksualnymi zabawkami możnych tego świata, należało zachować ich w dobrej kondycji. Pożywienie przynosił zatem dwa razy dziennie, każdego dnia też brał z dwoma innymi, podobnymi sobie, kilkoro elfów na pokład, gdzie ich myto, wtedy także sprzątano ich cele.
Z klatki Goratha zabierali tylko wiadro z odchodami, a za mycie musiało mu wystarczyć wiadro zimnej wody polewanej przez kraty. Był zbyt niebezpieczny, by wyprowadzać go na powietrze, wiedzieli o tym. I mieli rację; ilekroć Gorath widział nadzorcę, każdy jego mięsień wprost wyrywał się, by sięgnąć ręką przez pręty klatki i chwycić typa za związane w koński ogon tłuste włosy. Chwycić i szarpnąć, rozbić głowę o metal krat, zacisnąć dłonie na jego krtani i patrzeć, jak wychodzi z niego życie, zanim ktokolwiek zdąży mu pomóc. Cała ta dzika, żądna walki, uzależniona od przemocy część duszy Goratha pragnęła zmiażdżyć nadzorcę, odebrać mu klucze, ruszyć na pokład i urządzić krwawą łaźnię łowcom niewolników i ich pani, Elarze van Zandt. Ale resztki rozsądku, a może dojrzałości, podpowiadały, że nie miał szans. Nie zdołałby rozkuć kajdan, zdobyć broni i stawić czoła całej załodze statku Baronessy, zabiliby go albo w najlepszym razie stłukli tak, jak zrobił to ten wielki mutant, Niket. Nie, musiał grać na czas i czekać na okazję, jeśli chciał się z tego wydostać.
Żadnych gwałtownych ruchów. Na razie.