Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Zbiór sześćdziesięciu wierszy Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego na sześćdziesiąte urodziny poety. Autor wyboru Jakub Skurtys wyszedł od pytania: „Jaki jest mój Dycki?”, a w odpowiedzi ułożył tom ukazujący poetę jako darczyńcę wiedzionego zasadą do ut des, ale też jako drapichrusta i szmuglera, który niekiedy przychodzi do nas bez niczego, niczym „gołodupiec na wesele”, z dziurą w sercu zamiast podarunku. W tomie – ułożonym przez krytyka nie w kontrze do poprzednich wyborów, lecz w przyjacielskiej relacji z nimi – znalazły się wiersze o różnych formach fraternizowania się, o uwodzeniu i wywodzeniu w pole, o wodzeniu na pokuszenie i pokucie, o dawcach i biorcach, a przede wszystkim o utracie i umiejętności godzenia się na brak. „Dobre słowo” urasta więc w poezji Dyckiego do miana etycznego zobowiązania – staje się ekwiwalentem symbolicznej wymiany, domaga się od czytelników zaufania i wrażliwości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 42
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
LIBER PRIMUS
I. Izba przyjęć
w zakładzie zamkniętym moich wierszy
a zarazem otwartym na przestrzał
znajdzie się miejsce dla każdego z nas
każdy z nas trafi na oddział
w zakładzie zamkniętym moich wierszy
a zarazem otwartym na ścieżaj
ponoć zamkniętym od wielu wielu lat
o czym przekonał się m.in. Bybek
znajdę miejsce nie tylko dla siebie
i ciebie ale i dla Hrudnychy każdy z nas
pójdzie swoim ciemnym korytarzem
każdy z nas będzie świecił przykładem
II. Waleta
przez pięć kolejnych dni
nie usłyszą o mnie albo będą mówić
jako o umarłym i cieniem moim
bawić się przy świecach
przez pięć kolejnych dni będą opowiadać
jak bardzo byłem nieprzystępny za życia
i że broniłem się przed śmiercią w ciepłych
ramionach starców z Farbiarskiej
to będzie smutna opowieść o chłopcu
ze skradzionym słonecznikiem i szesnastu
tego dnia skradzionych książkach
i o tym jak się ów chłopiec rozmiłował
w słoneczniku gdy przyszła noc
po swoje ziarno
III. Wieża
pochyl się nade mną
niebieskooki podaj mi setkę
ketrelu który mnie zamuli
a schwytam cię za rękę
i będę błogosławił twoje imię
wciągnę cię na każde
wysokie piętro abyś nierozpoznany
pozostawał sobą
wciągnę cię do siebie na to samo
piętro żebyś głosił radosną nowinę
IV. Piosenka o sytuacji bez wyjścia
opowiem ci o śmierci w moim niedoskonałym
języku znanym z niedoskonałości
ale zanim opowiem ci o śmierci jak to
już robiłem dla wielu przed tobą
musisz mnie nazwać stosownie i zapamiętać
moje imię po dzień w którym zacznie się
ściemniać nad wszystkim czego się dotknąłeś
i wyzbyłeś raz na zawsze
wtedy opowiem ci o śmierci
wtedy opowiem ci głównie o sobie
nie zaczynaj z nikim przyjaźni
kto nie umie dawać w sytuacji bez wyjścia
V.
przyszedłem by ci powiedzieć
że jestem bez ojca
i matki mojej nie widziałem
przy zdrowych zmysłach
a ty mnie przyjąłeś i ugościłeś
choć przyszedłem z głębi
wszystkich złorzeczeń i matki mojej
nie widziałem w czystych
sukienkach (przy jej tylu poplamionych
zaświnionych fartuszkach)
i wciąż jeszcze przeklinałem jej cień
na drodze do własnego ochędóstwa
VI. Pieszczoch
może teraz kiedy leżymy obok siebie
spodziewając się (oprócz zmęczenia naszą
obecnością) przyjścia kogoś kogo
nie znamy: jego usta rozstąpią się nagle
więc może teraz gdy dotykamy zachłannie granic
naszego ciała które są nieskończenie
bezpieczne tylko dzisiaj w łóżku w granicach
tych dźwigając także (oprócz zmęczenia naszą
obecnością) nieobecność kogoś kogo usiłujemy
pokochać: jego usta rozstąpią się nagle
i wzbudzą we mnie kamień głodny z którym się
zabieram do pieszczot ilekroć jestem z tobą
VII. Pan Gemlaburbitsky
4.
śmiejesz się że jestem nagi
śmieję się choć w to nie wierzę
nie wierzę że obok mnie leży
dżdżownica na łodyżce kwiatu
uważasz że łodyżka kwiatu nie pochodzi ode mnie
śmieję się choć w to nie wierzę
łodyżkę kwiatu masz od boga nicości
który cię dotknął gdy byłeś jeszcze czysty
5.
śmieję się że przychodzisz do mnie jak robak
który znikąd przychodzi i zostaje na wieki
wracasz w nocy i pewnie myślisz
kim jestem że czekam
śmiejesz się że czekam jak robak z tym ciałem dla ciebie
z ciałem o którym Leszek mówił że jest od Boga na przeszpiegi
potem biegnę do księdza Horocha wypytać się o ciało
które jest od Boga na przeszpiegi kiedy człowiek idzie górą doliną
VIII. List
nie dam ci siebie w żadnej
postaci ani jako Ilnicki
ani jako Dycki nie wiem zresztą
który z nas jest bardziej
prawdomówny a który tylko pisze
wiersze i to na ketrelu
na setce ketrelu pisze mi się w natchnieniu
(nie myślę wówczas o zamuleniu
któremu podlegam) na czterech setkach ketrelu
jestem poeta wielki siusiam do butelki
31 V 2015
IX. Owieczki
bestia która jednym razem
mówi „tak” i bestia
która przy następnej okazji
odwraca się tyłem
i mówi „nie” o bestii można ponadto
powiedzieć że połknie cztery
setki ketrelu (niczym cztery wypchane
siarką owieczki) podczas gdy ja
muszę poprzestać na wierszu
9 V 2019
X. Pokusa
otóż głupcy nie wiedzą
że każdy poeta (choć się
zacina) pisze o sobie
jeden i ten sam wiersz
układa jedną i tę samą
piosenkę (choć coraz częściej
potyka się o własny
sprzęt) głupcy w zniechęcających
ilościach przychodzą i odchodzą
poezja natomiast zostaje
w ręku odbiorcy tylko frajerzy
nie ulegają pokusie
kolejnego tekstu i tak to się kręci
1 IX 2014
LIBER SECUNDUS
XI. Podryw
kiedy kończą się możliwości
zaczyna się opowieść
kiedy stajesz się jeszcze bardziej
bezradny i niczego już
nie ukryjesz zaczyna się poezja
w której co najwyżej spotkasz się ze sobą
dawnym ciało wiersza zaś nigdy
nie zawiedzie: młodsze zawsze młodsze
od ciebie wyrusza na podryw
choć nikt nas nie chce
XII.
1.
zwróciłem się do was a wy nie powiedzieliście
nie będziesz mieć niczego co by było twoje
ani niczego co by mogło cię otworzyć na nasze
a potem naznaczyliście mi dzień
nasienia i zarazem kres obfitowania
Tytus powiedział jeżeli nie jesteś ze mną