Jak dojść do bogacwa i … jak je stracić - Ewa Peruga - ebook

Jak dojść do bogacwa i … jak je stracić ebook

Ewa Peruga

0,0

Opis

Jest to opowieść o nieznanej Hiszpanii. Są w niej ludzie ze swoimi zaletami, wadami i emocjami. Królowe w ciasnych kieckach z fiszbinami wbijającymi się pod żebra i królowie w obcisłych rajtuzach. Zdradzani i zdradzający. Ludzie, którzy zapisali się na kartach historii pokazani przez pryzmat własnych emocji. Od Fenicjan do Filipa VI Burbon.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 198

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ewa Peruga

Jak dojść do bogacwa i … jak je stracić

Osobliwa historia Hiszpanii

© Ewa Peruga, 2023

Jest to opowieść o nieznanej Hiszpanii. Są w niej ludzie ze swoimi zaletami, wadami i emocjami. Królowe w ciasnych kieckach z fiszbinami wbijającymi się pod żebra i królowie w obcisłych rajtuzach. Zdradzani i zdradzający. Ludzie, którzy zapisali się na kartach historii pokazani przez pryzmat własnych emocji. Od Fenicjan do Filipa VI Burbon.

ISBN 978-83-8351-669-1

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Moim najbliższym

Wstęp

Andaluzja jest tajemnicza, kiczowata, niespokojna. Pod płaszczykiem południowej leniwej sjesty czai się wieczorny temperament jej mieszkańców.

Nie napisałam tej opowieści z głowy ponieważ procesy sklerotyczne dokonały spustoszenia w wiedzy, którą nabyłam w procesie edukacji. Ale też dawniej nie zawracano sobie głowy jakąś Hiszpanią położoną na krańcu Europy czyli za górami za lasami.

Sięgnęłam do wielu publikacji bardziej lub mniej naukowych i wycisnęłam z nich te wszystkie sensacyjne informacje, które wypełniają treść tej książki.

Spełniłam swoje marzenie i przez kilka lat zamieszkałam w Andaluzji. Postanowiłam sprawdzić co kryje w sobie przeszłość tego kawałeczka Europy i … Pomyślałam, że trzeba tę wiedzę opowiedzieć turystom, którzy licznie zapełniają nadmorskie plaże. Zajmowałam się organizacją wycieczek fakultatywnych i ta opowieść jest rezultatem mojej pracy. Chciałam, żeby turystom we wspomnieniach pozostał nie tylko widok błękitnego morza ale też jakieś zdziwienie. Żeby wracając myślami do bezchmurnego nieba i ciepłej wody obmywającej stopy na śródziemnomorskim wybrzeżu przypomnieli sobie, że Hiszpania to niepospolity kraj, do którego trzeba wrócić i spenetrować cudowności zapierające dech w piersiach.

O nich opowiadam w kolejnej książce pod tytułem „Malaga, Granada, Sevilla i inne opowieści”.

Historia Hiszpanii, a szczególnie Andaluzji, to czasy zmagania i przenikania się wzajemnie dwóch wielkich religii monoteistycznych: chrześcijaństwa i islamu z judaizmem w tle.

Każda z religii ma na swoim koncie miliony niepotrzebnych śmierci i każda stosuje socjotechniki potwierdzające fakt, że wiara czyni czuba.

Od Fenicjan do Wizygotów

Na ziemiach obecnej Hiszpanii panowali Fenicjanie, następnie Grecy, Kartagińczycy, a po ich upadku Rzymianie.

Dla tych ostatnich zdobycie Hiszpanii okazało się zadaniem długofalowym, żeby nie powiedzieć wielopokoleniowym. Zajęło to przedsięwzięcie Rzymianom około 200 lat od III — do I wieku przed naszą erą czyli około 20 pokoleń. Trudności było wiele, między innymi: brak dróg oraz problemy z aprowizacją ogromnej ilości wojowników, którzy nie mogli się obejść bez jedzenia i picia.

Hiszpański patriotyzm, okazał się również wielką przeszkodą, bowiem, dotyczył jedynie bardzo „małej ojczyzny”, sięgającej do płotu otaczającego konkretne skupisko ludzkie. Każdą wioskę trzeba było zdobywać detalicznie, żadnego hurtu. Osady były rozproszone, odległości między nimi duże, więc długie przemarsze wojowników po nieistniejących drogach pociągały za sobą ogromne koszty. Nie mniejsze wydatki ponosili Rzymianie na prowadzenie samych bitew.

Gdy po niemal 200 latach podporządkowanie Hiszpanii Rzymowi stało się faktem, zwyciężeni w krótkim czasie zorientowali się, że życie zafundowane im przez rzymskiego najeźdźcę jest lepsze niż to, które wiedli będąc wolnymi.

Dzisiaj Hiszpanie starają się nie pamiętać o tym, że to dzięki wprowadzeniu przez Rzymian łaciny, jako języka, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, urzędowego, zostało zapoczątkowane jednoczenie się ludów zamieszkujących półwysep.

Ponieważ ludzie mówili tym samym językiem łatwiej było im tworzyć wspólnoty o szerszym zasięgu terytorialnym. Mogli obrabiać tyłki dalszym sąsiadom i mieszać w genach wchodząc z nimi w związki.

Wprowadzenie prawa i obyczajów rzymskich, było bazą do tworzenia podstaw państwa hiszpańskiego.

Rzymskie ślady rozwiązań w dziedzinie budownictwa i architektury istnieją do dzisiaj. Starożytne akwedukty, mosty, drogi w niektórych miejscach służą jeszcze mieszkańcom.

Chrześcijaństwo, z którym na początku swojego panowania Rzymianie walczyli, pod koniec rządów stało się jedyną akceptowalną religią Imperium Rzymskiego.

Gdyby okupacja Półwyspu Iberyjskiego zależała jedynie od Hiszpanów, z pewnością Rzymianie pomieszkaliby tu dłużej. Ale na pomysł zdobycia Iberii wpadli w 409 roku Wandalowie, którzy narobili tylko zamętu, bowiem już w roku 414 zostali wyparci przez Wizygotów.

Wiedza o panowaniu tych ostatnich to efekt wnikliwych studiów historyków. Zdobyli tę wiedzę z niedopowiedzeń, jakby celnie ujął ów fakt Sztaudynger gdyby opisywał ten okres historii Hiszpanii.

Franco dał zielone światło do badania dziejów okresu wizygockiego, ponieważ było to po linii i po bazie wyznawanej przez niego filozofii o rządzeniu państwem przez silną władzę centralną tak jak przed wiekami usiłowali robić to Wizygoci. Było niewiele dokumentów historycznych więc dokonano projekcji wstecznej, stworzono dokumenty na potrzeby polityki caudillo. I mamy to co mamy.

Twarde fakty są takie, że Wizygoci okupowali Hiszpanię w latach 414 — 711 r. i ustanowili stolicę w Toledo.

Toledo (fot. Pixabay)

Początkowo wizygocka elita rządząca wyznawała arianizm.

Najogólniej rzecz ujmując podstawą arianizmu jest dogmat podporządkowujący Chrystusa Bogu Ojcu, czyli uderzający bezpośrednio w Trójcę Świętą.

Mają rację arianie twierdząc, że skoro Chrystus się narodził, musiał istnieć czas, w którym go nie było. Tak rozumując, Ariusz (twórca arianizmu), odebrał Chrystusowi mit odwieczności.

I trudno się z nim nie zgodzić. Ale wiara to nie jest wiedza, więc każdy religijny człowiek wierzy w ustanowione przez innego człowieka dogmaty. Ci inni ludzie dorabiają na swoje potrzeby prawo na przykład o nieomylności papieża (od I soboru watykańskiego w 1870 roku, papieże w sprawach wiary i obyczajów byli nieomylni (!!!).

Niepokorni arianie zniknęli z Polski w 1658, z mapy historii w 1803 roku.

Do rzeczy. W 587 roku król Wizygotów, Rekkared I, dał się przekonać biskupowi Leandrowi z Sewilli i przyjął katolicyzm. Ponieważ był władcą, nową religię chcąc, a raczej nie chcąc, musieli przyjąć wszyscy poddani.

W efekcie swojego fanatyzmu religijnego, Wizygoci stworzyli katolickie państwo wyznaniowe.

Przysłowie, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje doskonale obrazuje okres panowania Wizygotów. Nie umieli się porozumieć. Cały czas wojowali ze sobą i w efekcie doprowadzili do upadku wizygocką Hiszpanię. Za pierwsze własne niepowodzenia obarczali … przecież nie siebie ale … Żydów, którzy do 613 roku byli traktowani na równi z innymi mieszkańcami półwyspu. Byli szanowani za przedsiębiorczość, inteligencję, znajomość języków i takie tam.

Ciągłe niepowodzenia w wizygockiej polityce wewnętrznej kraju złożono na ich karb i dorobiono sobie teorię, że ponieważ Żydzi odpowiadają za ukrzyżowanie i śmierć Jezusa Chrystusa (dopiero w 1962 II Sobór Watykański zdjął z Żydów odpowiedzialność za śmierć Jezusa) niebiosa nie sprzyjają terenom, na których żyją.

Wobec powyższego w 613 roku król Wizygotów Sisebut wydał edykt na mocy, którego wyznawcy judaizmu mają wybór: ochrzcić się lub opuścić kraj. Buntowników, którzy nie podporządkowali się nowemu prawu torturowano, a ich mienie konfiskowano. Potomkowie torturowanych wzięli na swoje barki zapłatę pięknym za nadobne i odpłacili za 613 rok Wizygotom sprzymierzając się z muzułmanami w 711 roku. O czym nieco dalej.

Społeczeństwo wizygockie było związkiem wojowników, a organizacyjnie — monarchią elekcyjną. Oznacza to, że po śmierci króla następca nie musiał być jego potomkiem. Był wybierany spośród szlachty. Czas panowania każdego władcy przeciętnie wynosił 10 lat i rzadko który umierał śmiercią naturalną (jak to w chrześcijańskiej religii miłości).

Jedna z teorii upadku wizygockiej Hiszpanii mówi o tym, że afrykańskich Arabów czyli Berberów zaprosiła na półwysep rodzina wizygockiego króla Witizii. Król, bowiem chciał koniecznie przekazać koronę swojemu synowi — Akhili.

Gdy Witizia umierał, Akhila, czyli ów namaszczony przez ojca syn, przebywał na północy walcząc z Baskami. Wizygoci z południa ogłosili szybko królem — Roderyka, księcia Betyki (Andaluzja).

Nie dało się dwóch tyłków Akhili i Roderyka posadzić na jednym tronie. Władza musiała być w rękach jednego króla.

Każdy z kandydatów w oczach swoich i własnych zwolenników był jedynym prawowitym następcą.

Rodzina Akhili wpadła na najgłupszy z możliwych pomysłów i poprosiła północnoafrykańskich muzułmanów o pomoc w wyjaśnieniu Roderykowi swoich racji.

Muzułmański generał Tariq Ibn Ziyad z dwunastotysięcznym wojskiem nie dał się długo namawiać na wycieczkę do Hiszpanii. Przepłynął cieśninę, która od tego czasu nazywa się Cieśniną Gibraltarską, a skała na zawsze pozostała górą Tariqa, czyli Gibraltarem.

Tariq pokonał Roderyka w bitwie pod Guadalate, po czym utopił go i … pozostał w Al Andalus.

Roderyk, według przesądów, był skazany na krótkie panowanie. W dniu jego koronacji w Toledo w 710 roku wypadło mu z ręki berło i korona co uznane zostało, jak się okazało słusznie, za zły omen. Nie tylko to przesądziło o upadku wizygockiej Hiszpanii.

Roderyk był pewnym siebie porywczym i zarozumiałym młodzieńcem, który nie słuchał staruchów opowiadających zabobonne historyjki.

Według legend Herakles, uznany za bohatera narodowego Hiszpanii schował w wieży w Toledo stół króla Salomona, który miał tam pozostać na zawsze.

Dlaczego? To legendarny efekt urażonej kobiecej dumy.

Król Salomon, najsłynniejszy władca Jerozolimy wybudował przecudnej urody pałac ze złotym tronem stojącym na srebrnej wypolerowanej jak tafla wody podłodze. Kiedy odwiedziła go nieziemskiej urody niewiasta Lilith doszły do niego słuchy, że kobieta jest diablicą i posiada ogromną magiczną wiedzę.

Przecież normalna kobieta nie mogła być mądra!!!

Musiała być diablicą. Podobała mu się z wiedzą czy bez niej. Jak każdy facet próbował zaciągnąć piękność do łóżka. Oczywiście, że mu się udało. „Diabelskie” dziewczę dało się uwieść pięknym słówkom i zakochało się w królu. Kiedy Salomon wyciągnął od dziewczyny wszystkie ezoteryczne tajemnice ta zrozumiała, że tylko o to mu chodziło. Żadne kochanie nie było mu w głowie.

Mimo swojej mądrości król nie przewidział do czego może być zdolna urażona kobieta. Lilith, jeszcze nieświadoma królewskich zamiarów, podarowała Salomonowi stół z zaklęciem dającym władcy niebywałą moc. Dzięki temu królestwo rozkwitało aż do dnia, w którym diablica dowiedziała się, że Salomon ją niecnie wykorzystał. Dziewczę było sprytne i mściwe. Ukradła najcenniejszy skarb Izraela — Arkę Przymierza. Ale to nie koniec słodkiej zemsty, rzuciła również klątwę na króla i jego potomstwo oraz tych, którzy ośmielą się użyć ofiarowanego królowi stołu.

Jak pokazuje historia naród żydowski odcierpiał romans Salomona i nie ma się zbyt dobrze, przez wieki tworzył diaspory na całym świecie, a prześladowanie to drugie imię niemal każdego Żyda.

Ale nie tylko wyznawcy Tory ponieśli konsekwencje królewskich amorów.

W wyniku zawirowań wojennych stół przeszedł z rąk Izraelitów, w ręce Rzymian, a potem pocieszyli się nim Barbarzyńcy, którzy złupili Rzym.

Setki lat później Wizygoci, którzy uważali się za potomków Barbarzyńców postanowili ukryć skarb na wieki. Stół Salomona został zamknięty w wieży w Toledo.

Drzwi do wieży opatrzono potężnym zamkiem oraz rzuconą klątwą. Każdy następny władca dokładał kolejny zamek i nikomu nie przyszło do głowy łamać złego zaklęcia i sprawdzać czy naprawdę działa. Otwarcie skarbca spowodować miało opanowanie Hiszpanii przez Arabów.

Roderyk lekkomyślnie postanowił nie wierzyć w przekazy i sprawdzić co to się mieści w strzeżonej dwudziestoma zamkami wieży. Zamiast oczekiwanego złota i kamieni szlachetnych znalazł płaskorzeźby przedstawiające ludzi w turbanach. Jak się okazało byli to następni władcy Półwyspu Iberyjskiego. Klątwa się spełniła.

Wizygoci musieli się wynieść nie tylko z Hiszpanii. Zniknęli również z kart historii.

Znalazłam też inną wersję przyczyny, dla której Arabowie znaleźli się na półwyspie.

Julian — namiestnik Ceuty z przyczyn osobistych nie lubił Roderyka — króla Wizygotów (który podobno zgwałcił jego córkę Floryndę), zachęcał, więc afrykańskich muzułmanów do przekroczenia cieśniny i opanowania Al Andalus.

Któreś z tych wydarzeń dało początek islamskiemu panowaniu w Hiszpanii aż do 1492 roku.

Zauważyłam, że nie ma w tych historiach ani słowa o religii, dżihadzie, zdobywaniu nowych wyznawców. Muzułmanie przybyli, ponieważ zostali zaproszeni, a poza tym kusiła ich zielona kraina ze swoimi potencjalnymi bogactwami.

Berberowie zamieszkujący północną Afrykę byli trudni do ogarnięcia z powodu nieprzewidywalności zachowań. Potrafili udawać uległość wobec Allaha po to, by za chwilę powstać przeciwko współwyznawcom. Ich zapał był kwestią ceny. Tariq nie namawiał ich do walki w imię lepszego życia po śmierci. Obiecał im zapłatę tu i teraz. Wynagrodzeniem tym miał stać się hiszpański eden. Berberowie lubili walczyć, łupić i zdobywać. Islam dał im pretekst i usprawiedliwienie niszczenia innych w majestacie koranicznego prawa.

W publikacjach pisanych przez wyznawców Allaha mówi się, że berberyjski islam był gorszy od chrześcijaństwa. Czyli jak to zwykle bywa neofici są najbardziej zaciekłymi obrońcami każdej wiary. Dopiero co ją przyjęli więc pokażą starym wyznawcom jak powinno się żyć według jej zasad i jak owe zasady można zaostrzyć.

Wizygotom zapraszającym Berberów zabrakło wyobraźni, nie przemyśleli wszystkich za i przeciw i w konsekwencji musieli się wynosić, z miejsca, które traktowali jak swoje od niemal 300 lat.

Panowanie Wizygotów w Hiszpanii było według mnie czymś niezrozumiałym. W podległej im Hiszpanii żyło ich około 200 000, a populacja poddanej ludności na tym terenie to 4—6 milionów w zależności od przyjętej metodyki badań.

Wizygoci mieli niewielki wkład w życie polityczne, gospodarcze i społeczne. Nie pozostawili po sobie prawie nic oprócz pomysłu na scentralizowanie władzy i ustanowienie stolicy w Toledo. Organizację państwa i prawo przejęli po Rzymianach. Dorwali się do władzy bez pomysłu na rządzenie (skąd my to znamy?). Fenomenem pozostaje fakt, że ich okupacja trwała prawie 300 lat. Gdyby rodowici mieszkańcy półwyspu byli w stanie zorganizować bunt, to nakryliby Wizygotów czapkami.

Dzisiaj Hiszpania składa się nadal z małych ojczyzn, może dzisiaj trochę większych „małych”.

Do wyniszczonej rządami Wizygotów Hiszpanii w 711 roku przybyli Arabowie.

Mahomet i islam

Cieśnina Gibraltarska była w VIII wieku bezasfaltową autostradą, którą islam dostał się na tereny Hiszpanii.

Do 711 roku chrześcijaństwo panowało w całym basenie Morza Śródziemnego nazywanego nawet „chrześcijańskim jeziorem”. Oczywiście toczyły się spory doktrynalne, w ramach chrześcijaństwa, ale nikt nie spodziewał się, że za chwilę bicie piany i udowadnianie kto ma rację w chrześcijańskim grajdołku stanie się banalne w porównaniu z zagrożeniem nową wielką monoteistyczną religią — islamem.

Islamskim prorokiem, od którego wszystko się zaczęło był Mahomet.

Mahomet urodził się około 570 r. w Mekce, w plemieniu Kurajszytów. Mekka była miastem, w którym nie wolno było prowadzić wojen, bowiem znajdował się w nim czarny kamień poświęcony bogu Hubalowi. Mahomet był synem pogrobowca (ojciec zmarł przed jego narodzeniem). Kurajszyci zajmowali się handlem ponadregionalnym i opiekowali miejscem pogańskiego kultu Al — Kaabą.

Al — Kaaba w otoczeniu pielgrzymów do Mekki (fot. Pixabay)

Al –Kaaba — czyli poetycko Dom Boga lub mniej poetycko sześcian, to świątynia w której znajduje się czarny kamień. Przypuszcza się, że to meteoryt, który spadł na ziemię w odpowiednim miejscu, w którym został otoczony pogańskim kultem. Aż trudno uwierzyć, że kamień wielkości daktyla wywołał kilkunastowieczne trzęsienie ziemi w islamskim świecie. Początkowo był biały ale w wyniku dotykania go przez ludzi, od których przejął grzechy całkowicie sczerniał.

Przed Mahometem Arabowie wierzyli w około 360 bóstw. Do Al-Kaaby już w II w p n e przybywali pielgrzymi, którzy w sposób bezpośredni przyczyniali się do rozwoju gospodarczego Mekki. Handel i, jakbyśmy to dzisiaj nazwali, usługi hotelarskie były drugą co do ważności działalnością mieszkańców stanowiącą o ich dobrobycie. Podstawą był handel, gdyż Mekka, szczęśliwie dla swoich mieszkańców znajdowała się na przecięciu szlaków handlowych.

Po śmierci matki Aminy opiekę nad sześcioletnim Mahometem przejął jego stryj, nomen omen, Abu Talib. Gdy Mahomet dorósł podjął pracę u bogatej wdowy Chadidży. Był odpowiedzialny za handel z Syrią.

Najlepszym interesem w życiu Mahometa okazało się małżeństwo ze starszą od siebie o 15 lat szefową.

Mieli kilkoro dzieci, ale do wieku dorosłego dożyła jedynie córka Fatima, najdoskonalsza kobieta islamu ( zmarła w wieku 28 lat).

Bogactwo Chadidży zwolniło Mahometa z obowiązku codziennej pracy. Miał czas na myślenie, które w jego przypadku miało kolosalną przyszłość. Co roku robił sobie miesięczny urlop od codzienności na górze Hira, gdzie w 610 roku nawiedził go we śnie archanioł Gabriel. Gabriel na rozkaz Boga przybywał do Mahometa wielokrotnie. Powodem tych sennych majaków okazał się Koran.

Koran to księga objawiona werset po wersecie przez Anioła na rozkaz Boga niepiśmiennemu, o ironio, Mahometowi, która stała się podstawą nowej religii. Przekazywana początkowo z ust do ust, około 650 roku doczekała się wersji pisanej.

Koran (fot. Pixabay)

Mahomet, w pierwszej chwili pomyślał, że zwariował, że sny są objawem jakiejś choroby. Zwierzył się z obaw znajomemu Żydowi, który natychmiast dopatrzył się analogii między Mahometem, a Mojżeszem i podsunął ideę o proroctwie. Mahomet bardzo szybko przyzwyczaił się do myśli, że jest wybrańcem Boga i rozpoczął szerzenie nowej religii. Początkowo jej zwolennikami stali się jego najbliżsi. Następnie zaczął nawracać mieszkańców Mekki.

Mimo braku mediów w dzisiejszym rozumieniu, nowa, monoteistyczna religia zdobywała coraz większą rzeszę zwolenników. Aczkolwiek nie wszyscy neofici przyjmując nową religię wyrzekli się starej, pogańskiej.

Niechęć mieszkańców Mekki do nowej wiary wynikała z instynktu samozachowawczego. Nie chcieli podcinać gałęzi, na której wygodnie siedzieli. Czerpali dochody, między innymi, z obsługi pielgrzymek do Al-Kaaby. Przyjmując nową wiarę musieliby uznać poprzednią za herezję i przestać zajmować się sprzedażą pogańskich figurek, żywieniem i usługami hotelarskimi świadczonymi niewiernym odwiedzającym miejsce kultu. Wielki mekkański kapitał pochodził z handlu. Miasto leżące na środku pustyni bogactwo czerpało z handlowej smykałki swoich mieszkańców.

Dzielenie się własnym majątkiem z biednymi, co nakazywała nowa religia oraz uznanie Mahometa za proroka i wysłannika Boga także nie wywoływały aplauzu. Bo dlaczego akurat jego należy uznać za wybrańca? W owym czasie głoszenie „prawd” religijnych było cool, toteż niemal codziennie można było się natknąć na jakiegoś „proroka”.

Dla Mahometa i jego wyznawców zaczęło być w Mekce na tyle niebezpiecznie, że odważnie wziął nogi za pas i wraz ze swoimi wyznawcami w 622 roku zwiał do Medyny. Mieszkali tam wyznawcy judaizmu i chrześcijaństwa, czyli religii monoteistycznych, miało więc być łatwiej i bezpieczniej.

Rok 622 uznawany jest za pierwszy rok ery muzułmańskiej.

Początkowo Mahomet dopuszczał istnienie innych niż własna religii. Był nawet współtwórcą Konstytucji medyńskiej według której mieszkańcy mogli żyć według własnych obyczajów, uznając dominację islamu. Gdy już omamił większość mieszkańców, wyniósł Allaha ponad wszystkich bogów i wprowadził islamski zamordyzm.

W Medynie Mahomet mieszkał aż do swej nagłej śmierci w 632 roku.

Założył tam ummę — gminę muzułmańską.

Pieniądze na „propagowanie” nowej religii jej wyznawcy zdobywali rabując karawany, napadając na osiedla żydowskie, tudzież pobierając haracz ochraniający przed takimi napadami oraz podejmując różne bitwy i bitewki po to tylko by wygrać wojnę o władzę.

Mahomet przejął nawet Mekkę i zniszczył posążki bóstw pogańskich znajdujące się w Al-Kaabie.

Przywódca muzułmanów zawierał też sprytne sojusze żeniąc się z córkami okolicznych, i nie tylko okolicznych, władców.

Nie można dzisiaj doliczyć się ile ów święty miał żon (mówi się o około 20), ale z pewnością dorobił sobie znakomitą teorię do tego, żeby, co jakiś czas odświeżać harem i zmieniać nałożnicę na młodszy model. Ukochaną żonę Aiszę poślubił, gdy dziewczynka ukończyła 9 lat. Znalazłam gdzieś informację, że nie mógł z dziewczynką uprawiać od razu seksu, musiał zadowolić się pettingiem w oczekiwaniu na jej pierwszą miesiączkę!!! Z 9 letnim dzieckiem!!! W Koranie jest zapis pozwalający Mahometowi na taką ilość żon żeby nie czuł się skrępowany żadnymi ograniczeniami.

Na rok przed śmiercią, czyli w 631 r Mahomet odbył pielgrzymkę do Mekki, co dało początek corocznemu pielgrzymowaniu muzułmanów tamże.

Zmarł śmiercią naturalną w 632 roku.

Od tego roku datuje się podział muzułmanów na szyitów (zwolenników Alego Ibn Abi Taliba, zięcia Mahometa, nazwano ich partią Alego (arab. szi’at Ali — stąd nazwa „szyici”) i sunnitów (ludzi tradycji, sunna to opowieść o mądrym życiu Mahometa).

Różnica w bardzo dużym skrócie polega na tym, że następca Mahometa — kalif, według szyitów powinien wywodzić się z jego rodziny, a według sunnitów następcę należy wybrać spośród całej wspólnoty muzułmańskiej. Szyici stanowią około 10 % populacji islamskiej. Walka o przewodnictwo w świecie islamskim trwa, a ugrupowania oskarżają się wzajemnie o niewierność zasadom islamu. Jak widać nie chodzi tu o religię tylko prozaicznie o władzę.

Mniejszego kalibru różnica między szyitami i sunnitami polega na tym, że ci pierwsi uważają, że po to by rozpocząć modlitwę można tylko wytrzeć buty nie trzeba ich zdejmować, co sunnitom nie mieści się w głowie, uważają bowiem, że wskazane jest wietrzenie stóp podczas modlitwy.

Sunna to powieść, która powstała po śmierci Mahometa na podstawie opowiadań świadków (hadis), na które trzeba się było powołać. Czyli hadis ma strukturę typu: jedna baba drugiej babie powiedziała w maglu. Cytując profesora Daneckiego:” Powiedział mi A, powołując się na B, któremu powiedział C, który słyszał od D, że prorok Mahomet powiedział … (tu następuje cytat).” Im późniejsze hadisy tym więcej świadków trzeba było przywołać. Oczywiście, że nie było przekłamań, a Mahomet przez całe swoje życie wypowiedział się na wszystkie przywoływane tematy. Coś jak chrześcijański Bóg na temat na przykład in vitro.

Islam nie jest religią, jest sposobem życia podporządkowanym Allahowi. Wszystko to, co najważniejsze zawarte jest w świętej księdze — Koranie.

Koran reguluje życie rodzinne, społeczne, zasady prawa, stosunek wyznawców do świata i ludzi.

Czyli wszyscy powinni mieć podobne poglądy?

Koran po arabsku to recytacja po polsku, ponieważ do lat pięćdziesiątych VII wieku był przekazywany ustnie czyli recytowany. Składa się ze 114 sur, które dzielą się na wersety. Sury ułożone są od najdłuższej do najkrótszej. Jest niezgodność między surami, ale obowiązuje późniejsza. Przez wiele lat nie można było Koranu tłumaczyć na inne języki z tego powodu, że tylko po arabsku znajduje się identyczna księga w niebie, a każde tłumaczenie byłoby w jakimś sensie odstępstwem od świętych przekazów Allaha.

Dlatego na początku językiem islamu był arabski.

Koran jest na tyle ważny, że według prawa islamskiego zawsze musi leżeć na wierzchu, nigdy nie można niczym przykryć egzemplarza Świętej Księgi. Koran był ręcznie przepisywany i takie rękodzieło kosztowało 4,5 grama złota czyli 1 złotego dinara. Bywało, że islamscy kopiści czyli warraburi kilka kartek dodawali bowiem wynagradzani byli od ilości przepisanych stron, a ponieważ umieli liczyć pokonfabulowali trochę i wzbogacali tekst o kilka stron.

Niełatwo było zostać muzułmaninem na ochotnika. Najpierw trzeba było zostać Arabem czyli rozumieć arabski i być członkiem konkretnego plemienia. A do plemienia, jak kiedyś do partii, należało mieć wprowadzającego, którego przychylność miała wyraz majątkowy.

Klient — tak nazywał się starający musiał zapłacić poręczającemu haracz. I tak drogą pokojową muzułmanie bogacili się przy okazji rozprzestrzeniania własnej religii.

Ważne miejsce w nauczaniu islamu zajmują hadisy, to takie opowieści o bezgrzesznym i mądrym życiu Proroka powstałe po jego śmierci.

Mechanizm ogłupiania społeczeństwa jest na każdej płaszczyźnie życia od wieków niezmienny. Świetnie sprawdza się indoktrynacja od kołyski.

Poniżej kilka podstawowych zasad zapisanych w Świętej Księdze, które wyznaczają sposób życia 1,6 miliarda muzułmanów.

Dżihad oznacza — „dokładanie starań i wysiłków” na drodze do Boga.

Są dwa rodzaje dżihadu: większy i mniejszy.

Dżihad większy jest odpowiednikiem 10 przykazań mówiących o tym jak żyć by spotkać się z Bogiem w niebie. Nie można ulegać podszeptom szatana, trzeba żyć zgodnie z Koranem, służyć Bogu w każdej chwili. Niezależnie od tego, co muzułmanin robi, je, pije, tańczy czy śpiewa robi to w imię religii. Prof. J. Danecki zobrazował to w ten sposób „kopanie piłki czy jedzenie szparagów jest dla muzułmanina tak samo religijne jak odmawianie modlitwy”.

Narzędziem w tym rodzaju dżihadu jest serce, ręce i język.

Orężem dżihadu mniejszego jest miecz.

Islam nie jest religią pokojową, a dokładnie jest religią wojującą, prozelityczną. Nakazuje walkę wtedy, kiedy zostały wykorzystane wszystkie inne możliwości rozprzestrzeniania wiary. Walka z założenia ma doprowadzić do ustanowienia dobra i sprawiedliwości na świecie. A ponieważ jedynie słuszne dobro i sprawiedliwość to te, które są zapisane w Koranie, wskazana jest walka o szerzenie islamu i pokoju w kategoriach dopuszczalnych przez islam.

Walka o pokój, toż to się nie trzyma kupy, jak każdy oksymoron jedno słowo zaprzecza drugiemu. Pokój osiągnięty przemocą to raczej niewola albo … ja czegoś nie rozumiem.

Koran — święta objawiona Mahometowi księga islamu zawiera mnóstwo niekonsekwentnych zapisów, które umożliwiają dowolność interpretacji. Na przykład: zabrania spożywania alkoholu i środków odurzających (sura 2:220) ponieważ pod ich wpływem człowiek jest skory do ulegania podszeptom szatana. A według sury 16:68 winko daktylowe i winogronowe można spożywać.

Nie wolno muzułmanom spożywać wieprzowiny, ani mięsa zwierząt zabitych w sposób nierytualny. Nie było lodówek, mięsko szybko ulegało zepsuciu, więc dla zdrowotności zakazano spożywania. Chabanina ze zwierzaczków zabitych w sposób rytualny miała dłuższy termin spożycia, więc ją dopuszczono.

Zakazana jest również lichwa, czyli nie mogą działać pożyczacze typu Provident. Ale nie tylko. Islam poszedł dalej i nie można wcale zarabiać na pożyczaniu pieniędzy. W krajach muzułmańskich banki nie udzielają kredytów, uczestniczą w życiu gospodarczym biorąc na siebie finansowanie projektu, a wynagrodzeniem ma być udział w zyskach. Po to żeby nie być posądzonym o uprawianie zakazanej lichwy zatrudniano na przestrzeni wieków znakomicie opłacanych prawników, których zadaniem było znalezienie dziury w całym i wymyślenie formuły w jakiej Koran nie będzie przeszkadzał w rozwoju życia gospodarczego.

I wymyślono fikcje prawne na przykład muchatarę będącą współczesnym odpowiednikiem kreatywnej księgowości. Bank A kupował produkt potrzebny B, i natychmiast po zakupie odsprzedawał go B, ale B płacił dopiero po pewnym umówionym czasie. Obydwa podmioty nazywały się kupcami, nie pożyczały sobie kasy i robiły z Allaha wariata.

Zakaz zarabiania na pieniądzu miał na celu niepogłębianie dysproporcji w społeczeństwie.

Rozumiem, że bogactwo, które aż kipi wynika z egalitaryzmu. Najbardziej misterne i drogie wyroby ze złota, jakie widziałam były w strefie wolnocłowej na lotnisku w Doha (stolica Kataru), a w sklepach „duty free” ustawiały się kolejki do kasy. To, że ludzie płacą kartami nie zdziwiło mnie wcale, a teraz wiem, że powinno.

Ortodoksyjny muzułmanin nie może posiadać karty kredytowej banku zachodniego. Islam jak każde opium dla mas robi wyjątki i takimi właśnie wyjątkami byli mężczyźni ubrani w dżalabije z zakwefionymi kobietami stojącymi karnie za ich plecami. Mężczyźni płacili gigantyczne rachunki zakazanymi złotymi kartami kredytowymi. Z pewnością umieli sobie dorobić do tych zakupów jakąś teorię tłumaczącą zachowanie wprost zabronione przez Koran.

Inwestycje muszą być zgodne z prawem. Nie wolno na przykład wybudować kasyna, ponieważ hazard jest zakazany. Dlatego muzułmanie są częstymi gośćmi w hiszpańskich kasynach.

Według islamu kobiecie musi towarzyszyć zawsze jakiś mężczyzna: ojciec, brat, a w końcu mąż są zobowiązani do opieki nad kobietą zawsze, gdy znajduje się poza domem. Wszak może być narażona na zaczepki. Jej cześć może ucierpieć, a tym samym honor męskiej części domostwa. Nacisk kładzie się oczywiście na honor mężczyzn, a nie na cześć kobiet.

Mają dużo szczęścia te niewiasty, których opiekunowie zapomnieli o purdah, czyli całkowitym zamknięciu kobiet. W skrajnych przypadkach bywa, że panna młoda wchodzi do domu świeżo poślubionego męża i wychodzi z tegoż domu jako wdowa lub nieboszczka spędzając dziesięciolecia za zamkniętymi drzwiami i oknami. Teoretycznie lepiej mają te muzułmanki, które okutane w abaję (czarny, długi, wełniany płaszcz) i nikab (całkowita zasłona głowy z siateczką na oczy) mogą przechadzać się krok za męskim opiekunem i z powodu ograniczonej widoczności przewracać się na nierównych chodnikach. Hello, jesteśmy w XXI wieku!!!

W usta Mahometa włożono następujące słowa: „Tego, kto wychowuje córki, nie zakopuje ich żywcem, nie znieważa i nie faworyzuje innych (czyli chłopców) Bóg zaprosi do raju. Czyli reasumując mają szczęście dziewczynki, które przeżyły niemowlęctwo!!!

Mąż ma zapisane w Koranie prawo do stosowania kar cielesnych wobec swojej małżonki. Ale nie tak bezwarunkowo. Warunkiem jest zachowanie żony uwłaczające godności męża lub też odmowa współżycia seksualnego. Sura 2:224 określa rolę męża w następujący sposób: „Wasze żony są dla was swoistą ziemią uprawną. Zbliżajcie się zatem do swej roli kiedy i jak wam się podoba oraz wysyłajcie przed siebie nieco dobra dla was samych”(Koran — Polish Short Commentary). Ciekawa jestem czy dziewczyny, które zmieniają wiarę i stają się muzułmankami wpadły na pomysł przeczytania Koranu.

W islamie stosunki pozamałżeńskie są zabronione i każdy mężczyzna, który odczuwa pociąg seksualny powinien założyć rodzinę, a obowiązkiem żony jest zaspokajanie potrzeb seksualnych męża w taki sposób, by nie musiał poszukiwać dodatkowych doznań poza domem.

I oczywiście żeby radość z seksu przekładała się na ilość potomstwa.

Dzieci ma być dużo, więc antykoncepcja i aborcja nie cieszą się aprobatą, aczkolwiek są dopuszczalne.

Obecnie trochę się zweryfikowała ta dopuszczalność aborcji, ponieważ w niektórych krajach (Syria) kobiety zostały zamiecione pod dywan, nie ma ich, nie mogą uczyć się, leczyć się, pracować. Mogą lub lepiej powiedzieć muszą spełniać zachcianki męża. W szpitalach pracują jedynie mężczyźni, którzy nie mogą oglądać innych, niż własne żony kobiet, więc chorujące kobiety spokojnie umierają sobie w kącikach. Nie ma mowy o aborcji, nie ma o mowy żadnej operacji, bo jak pokroić lub choćby zbadać, ubraną od stóp do głów kobietę? Chyba, że lekarz weźmie na czas zabiegu ślub z pacjentką, którą jako własną żonę będzie mógł obejrzeć, a w razie potrzeby zoperować. Zdrowie żon nie spędza mężom snu z powiek, ponieważ można ich mieć kilka (maksimum 4), więc któraś na pewno przeżyje i zaspokoi potrzeby męża.

Muzułmanka (fot. Pixabay)

Osobliwa jest równość kobiety i mężczyzny. Mężczyzna jest z założenia mądrzejszy, silniejszy i zawsze podejmuje decyzje bardziej racjonalne niż kobieta. Kobieta jest emocjonalna, słaba i skazana na mądrość i opiekę mężczyzny. Facet jest zobowiązany do małżeństwa po to, by mógł praworządnie kopulować, czyli prowadzić moralne życie i aby z tego związku narodziły się dzieci. Im więcej tym lepiej. Żona nie może skorzystać z codziennego bólu głowy, jako wymówki, ponieważ skutkuje to damskim boksem, zgodnie z zapisami Koranu. Koran wszakże dba o to, by kobieta po odmowie nie miała śladów na ciele, gdyż tylko taki sposób wymierzania kary jest dopuszczalny. Niezależnie od stopnia przemocy, ma być piękna, by mąż bez niechęci współżył z nią dnia następnego lub zaraz. Żona narażona jest na bicie w każdej chwili, gdy mąż dojdzie do wniosku, że jej zachowanie może mu przynieść ujmę na honorze.

Teraz świat islamski poszedł dalej i karą za niesubordynację kobiety bywa oblanie jej twarzy kwasem (w książce „Oszpecona” Al-Baz-Rania opisuje swoją historię, będącą prawie typowym przykładem postępowania z islamską żoną).

Kobieta jest obserwowana przez całe swoje życie, Oczywiście dla własnego dobra, po to by nie popełniała grzechów i przyszłe życie spędziła w żeńskim niebie. Tacy dobrzy są islamscy mężowie, troszczą się nie tylko o „tu i teraz” swojej małżonki, ale także o „później”, gdy sami znajdą się w męskim niebie — dżannie i żonki znikną im z oczu. W niebie nie ma koedukacji, kto zatem będzie dbał o cześć kobiety? Może nadzieja na lepsze, czytaj bez mężczyzn, życie po życiu daje tym żeńskim męczennicom siły do znoszenia ziemskiego luksusu, w którym nie muszą martwić się o materialną stronę egzystencji. Jedynym ich obowiązkiem jest dbanie o rodzinę, ponieważ tylko ona ma być źródłem satysfakcji i radości kobiety. Żona nie powinna pracować, ale jeśli tak się zdarzy, że mąż jej zezwoli na zajęcie poza domem, wynagrodzenie jest własnością kobiety i sama może decydować na co je przeznaczy. Ale żeby wydać choćby grosz musi znajdować się w towarzystwie szanownego małżonka baczącego na cześć żony i kółko się zamyka.

Nikt, czytaj żaden mężczyzna, według islamu, nie jest homoseksualny z natury, więc jako czyn przeciw naturze homoseksualizm jest grzechem. Z historii wiadomo, że wielu sułtanów, sufich, islamskich mędrców czy zwyczajnych muzułmanów przynajmniej otarło się o homoseksualizm, ale z pewnością znaleźli dla siebie wytłumaczenie. Homoseksualizm według islamistów rozpropagowali Persowie. Koran zabrania jedynie męskiego homoseksualizmu dając jakby przyzwolenie niewiastom, żeby szukały pocieszenia we własnych ramionach.

Rozumiem, że seks z nałożnicą nie jest grzechem, ale nie rozumiem kto w tym przypadku nie grzeszy facet czy nałożnica? Podobno Ali (kuzyn i zięć Mahometa) miał tuż po śmierci proroka zawołać: „O proroku, o proroku nawet po śmierci twój członek stoi na baczność i wskazuje niebo”. Czy to ma oznaczać, że Mahomet był na tyle jurnym facetem, że w chwili śmierci myślał o seksie? Bez komentarza.

Islam, jako religia objawiona Mahometowi we śnie kieruje się następującymi dogmatami wiary:

Jest jeden Bóg — Allah, który nie ma postaci materialnej, stworzył człowieka nie na swój obraz i podobieństwo tylko po to, by człowiek całym swoim życiem mu służył. Islam nie jest religią, a sposobem życia.

Aniołowie, którzy są istotami bezcielesnymi, mają za zadanie służyć Bogu i strzec murów nieba. Aniołowie nie są tylko dobrzy, są również źli, czyli jakby chrześcijańskie diabły.

W Dniu Sądu Ostatecznego będą odczytywać księgi ludzkich uczynków i wykonywać wyroki Boga. Czasami są łącznikami Boga z człowiekiem, na przykład: Mahomet — Anioł Gabriel.

Wiara w święte księgi. Księgi święte są to księgi objawione przez Boga. Należą do nich Tora, Biblia i Koran. Koran jest najważniejszy, ponieważ nie ma w nim przekłamań. To, co Bóg objawił w Koranie ma formę ostateczną. Ponieważ Koran jest ostatnią z ksiąg objawionych Bóg poprawił niedoskonałe sformułowania, które ludzie źle zinterpretowali w poprzednich księgach czyli Torze i Biblii i wyeliminował je z Koranu.

Wiara w wysłanników i proroków Boga począwszy od Adama aż po Mahometa. Bóg, co jakiś czas wysyła proroków, którzy mają głosić prawdę. Ponieważ prawda jest odrzucana przez ludzi, Bóg zsyła karę, przeżywają ci nieliczni, którzy uwierzyli.

Oznacza to mniej więcej tyle, że wszyscy żyjący obecnie ludzie są potomkami tych nielicznych, którzy wierzyli i przeżyli boskie kataklizmy, czyli pochodzimy wszyscy od bogobojnych przodków!!!

Wiara w Dzień Sądu Ostatecznego, raj i piekło. Wyznawcy islamu wierzą, że śmierć nie jest końcem wszystkiego, że jest powrotem do Boga. W Dniu Sądu Ostatecznego każdy zostanie osądzony przez Boga na podstawie uczynków ziemskich i powędruje po cienkiej jak włos linii do nieba lub, jeśli spadnie z linii, do piekła. Istnieje też czyściec dla odkupienia win i osiągnięcia nieba. Nieb jest 8, każde następne jest lepsze od poprzedniego. Do nieba, gdzie usługują piękne hurysy można dostać się na skróty ginąc w walce o islam.

Niebo czyli raj jest przedstawione w Koranie i hadysach w taki sposób, że tylko niespełna rozumu wariat nie chciałby się doń dostać. Niekończące się erekcje, piękne hurysy spełniające wszystkie zachcianki rezydentów, rzeki miodem i winem płynące, żadnych ziemskich zakazów. Oto w co w skrócie wierzą muzułmanie. Trudno się dziwić, że tak chętnie umierają za wiarę.

Każdy muzułmanin ma do wypełnienia określone obowiązki:

1. Wyznanie wiary w jednego Boga (szahada).

Szahada to formuła, będąca potwierdzeniem dwóch dogmatów wiary: „Nie ma innego Boga prócz Allaha, a Mahomet jest jego wysłannikiem”. Wypowiedzenie szahady jest warunkiem stania się muzułmaninem. Szepcze się ją do ucha nowo narodzonemu dziecku, wypowiada w trakcie codziennych modłów, a także przy różnych czynnościach w ciągu dnia.

Muzułmanie, którzy polegli w walce za wiarę, nazywani są szahidami. Polegli za wiarę, więc idą po śmierci prosto do raju, nie muszą czekać na Dzień Sądu Ostatecznego.

2. Modlitwę (salat).

Allah nakazał, żeby muzułmanie odmawiali modlitwę pięćdziesiąt razy dziennie, ale Mahometowi udało się wynegocjować z Bogiem zmniejszenie ilości modlitw do pięciu na dobę: przed wschodem słońca, w południe, po południu, przed zachodem słońca i w nocy. O porach modlitwy przypomina wołanie muezina z wieży minaretu.

Modlitwę można odmawiać wszędzie, nie trzeba w tym celu koniecznie iść do meczetu. Miejsce modlitwy powinno być uprzątnięte.

Muzułmanin modli się bez butów.

Do modlitwy, w czasie, której bije pokłony, używa maty czy też modlitewnego dywanika.

Nie wolno odmawiać modlitwy w miejscach nieczystych, czyli na przykład na cmentarzu, w łaźni, w miejscu, w którym są śmieci.

Modlitwa powinna być odmawiana w stanie rytualnej czystości, którą osiąga się wyniku ablucji. W meczetach lub przed meczetami są specjalne miejsca i urządzenia do obmywania się. Czystość odnosi się do ust, rąk i twarzy.

Odmawiając modlitwę muzułmanin musi być zwrócony twarzą w stronę Mekki.

Modlitwę poprzedza wypowiedzenie intencji — bez niej modlitwa jest nieważna.

Dla muzułmanów szczególne znaczenie ma modlitwa odmawiana w piątek w południe podczas wspólnych, uroczystych modłów całej gminy.

Piątek jest dla muzułmanów najważniejszym dniem tygodnia.

W krajach islamskich jest to dzień wolny od pracy. Piątek jest naszą niedzielą.

3. Post (saum).

Post jest obowiązkiem każdego dorosłego muzułmanina. Odbywa się w ramadanie, dziewiątym miesiącu kalendarza arabskiego. Islamiści poszczą w każdą rocznicę początku objawień Koranu Mahometowi.

Post stanowi dla muzułmanów symbol oczyszczenia religijnego.

Jest okresem intensywnej religijności: w meczetach są kazania, wiele mówi się o zasadach wiary — w katolicyzmie są to rekolekcje wielkopostne.

Islamski post jest okresem wzmożonego życia społecznego — odbywają się wspólne modły oraz biesiady po zachodzie słońca.

Nie można pracować, jeść, pić i kochać się, a nawet przełykać śliny od wschodu do zachodu słońca. Balangi zaczynają się wieczorkiem od zjedzenia daktyla, a potem licznie zgromadzeni wyznawcy Allaha dają upust swoim chuciom i potrzebom ciała do bladego świtu, gdy trzeba zacząć odpoczywać przed kolejną imprezką.

4. Jałmużnę (zakat).

Według Koranu każdy biedny człowiek ma prawo do części majątku ludzi bogatszych.

W surze 51 werset 20 napisano, że ludzie proszący i pozbawieni własności mają prawo do majątku innych. Po prostu należy im się jak psu zupa.

Każdy muzułmanin corocznie płaci podatek w wysokości 2,5% dochodów ponad określone minimum. Forma płatności jest dowolna: w pieniądzu lub naturze, ale zawsze przeznaczona jest dla wszystkich naprawdę potrzebujących wsparcia.

5. Pielgrzymkę do Mekki (hadżdż).

Na pamiątkę pielgrzymki, jaką odbył Mahomet w 631 r. z Medyny do Mekki każdy muzułmanin powinien raz w życiu udać się tamże. Coś jak polska Częstochowa, ale z większym parciem na pielgrzymowanie. Jednorazowo do Mekki przybywa od trzech do czterech milionów pielgrzymów, do Częstochowy około 200 tysięcy.

Do Mekki nie tylko na pielgrzymkę ale w ogóle nie mają wstępu nie muzułmanie. Kontrole są bardzo drobiazgowe i prawie niemożliwe jest przedarcie się przez kordon przepisów i ochroniarzy pilnujących bram świętego miasta.

Muzułmanki, pomimo tego, że są wyznawczyniami islamu mogą odbyć hadżdż tylko pod opieką mężczyzny.

Pierwszym obrządkiem po wejściu do Mekki jest siedmiokrotne okrążenie Al-Kaaby i dotknięcie lub pocałowanie Czarnego Kamienia, który ojciec wszystkich religii monoteistycznych otrzymał od archanioła Gabriela. Potem następuje bieg między dwoma pagórkami, kończący się wypiciem wody ze świętego źródła Zamzam.

Kulminacyjnym punktem pielgrzymki jest Święto Ofiar, w trakcie którego składa się, dla upamiętnienia ofiary Abrahama czyli islamskiego Ismaila, ofiarę z barana, wielbłąda lub krowy w zależności od zasobności kieszeni.

Wierni, którzy nie są w stanie osobiście odbyć pielgrzymki, mogą wysłać inną osobę w zastępstwie.

Rocznie z pielgrzymki do Mekki nie wraca mniej więcej dwieście, a czasami nawet 400 osób, ponieważ zostają zadeptani przez współwyznawców. Często zdarza się to ostatniego dnia pielgrzymki podczas kamienowania 3 steli symbolizujących diabła.

Osoba, która odbyła pielgrzymkę, jest w swojej społeczności szczególnie szanowana i otrzymuje tytuł hadżdż.

Ostatnio dotarłam do wyników badań przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców według których od pojawienia się islamu w 622 r., do końca 2000 roku w wyniku działań związanych z „nawracaniem niewiernych” zginęło… 240 000 000 osób. Nie pomyliła mi się liczba zer 240 milionów istnień ludzkich, które nie chciały uznać, że Allach jest jedynym i najważniejszym Bogiem.

Zastanawia mnie, dlaczego jest tak, że skoro po śmierci jest indywidualna odpowiedzialność za życie ziemskie, ktoś koniecznie każe mi żyć tak jak uważa za stosowne i wierzyć w tego Boga, którego uważa za jedynego. A ja chcę zaryzykować wiarę w swojego Boga lub niewiarę w jakiegokolwiek. Sama przecież odpowiem potem za swoje decyzje i swoją wiarę lub niewiarę. Dlaczego ktokolwiek narzuca mi swoje przekonania? Przecież Bóg dał nam wolną wolę. Skoro nam dał, to również przyzwolił na podejmowanie moich decyzji zgodnie z moją wolną wolą. A jeśli ja nie chcę żeby ktokolwiek ochraniał mnie przed popełnianiem błędów i jeśli ja sama chcę je popełnić i za nie odpowiedzieć zgodnie z boską wolą o wolności mojej woli, mam takie prawo. Ja sama za to odpowiem, jeśli spotkam się z Bogiem na Sądzie Ostatecznym. A jeśli się nie spotkam, bo Sąd Ostateczny nie istnieje? Wtedy nie zostanę osądzona, ale będę żyła na ziemi zgodnie z decyzjami, które podjęłam.

Z pewnością niewiele kobiet traktuje aborcję, jako metodę antykoncepcji. Sama decyzja jest traumą, dlaczego więc obcy faceci dokładają kobietom do pieca i straszą je więzieniem. To są kobiece decyzje i ich osobiste ryzyko. Gdyby w ciążę zachodzili mężczyźni problem aborcji czy antykoncepcji z pewnością by nie istniał. W każdym szpitalu można byłoby usunąć ciążę, a środki chroniące przed zajściem w ciążę byłyby dostępne w każdym osiedlowym sklepie spożywczym. W brzuchu byłby najpierw zarodek, a potem płód i nie byłoby słowa o żadnym morderstwie dzieci.

W państwie bardzo katolickim takim jak Stany Zjednoczone niemal we wszystkich stanach jest respektowany testament woli, w którym jest zapis mówiący o uporczywej terapii w sytuacji beznadziejnej i zgodzie lub niezgodzie na pobranie narządów do przeszczepów. Czy polski katolicyzm (ten sam Bóg) jest tak różny od amerykańskiego, że tam człowiek może wykorzystać własną wolną wolę do podjęcia jakże ważnych dla siebie i rodziny decyzji? Usypiając śmiertelnie chorego psa, który przez lata był członkiem naszej rodziny mówimy, że postępujemy humanitarnie skracając mu cierpienia. Natomiast patrząc na powolne w męczarniach konanie naszych bliskich, gdy razem z nimi choruje cała rodzina nie możemy skrócić ich męki, chociaż taką prośbę widzimy za każdym razem, gdy są w stanie przytomnie spojrzeć nam w oczy. Podpisuję się dwiema rękami pod testamentem woli. Mam wolną wolę i chcę móc podjąć decyzję dzisiaj, kiedy jestem w pełni świadoma swoich decyzji chcę podpisać dokument, który kiedyś może ułatwić podjęcie decyzji mojemu dziecku.

W każdej religii są ludzie gotowi z poświęceniem mnie nauczać. Nie chcę żeby ktokolwiek o mnie dbał i poświęcał swoje życie dla mnie. Sama się ponauczam, sama wybiorę to, co uznam za stosowne, nawracanie mnie na siłę nie ma sensu. Sens ma nienawracanie. Nie giną wtedy niepotrzebnie niewinni ludzie.

Chyba, że nie chodzi tu o żadnego Boga, czyżby w całym hałasie o wiarę chodziło o władzę i pieniądze?

Niemożliwe!!!

Chociaż na zdrowy chłopski tudzież mój babski rozum im więcej wyznawców tym większa władza hierarchów i tym większym majątkiem dysponują.

Aż ciśnie mi się pod palce przykład Jana Pawła I, który zasiadał na papieskim stołku tylko 33 dni. Zapowiedział wiele radykalnych zmian, które spowodowałyby odsunięcie od watykańskiego koryta zbyt wielu zasiedziałych tam eminencji i ich wielką kompromitację. Brak wyjaśnienia do dziś przyczyny śmierci zdrowego papieża, szybka kremacja zwłok, nie pobranie relikwii, które mogłyby wyjaśnić zagadkową śmierć wydaje się, co najmniej podejrzane. Odpowiedzią mogą być zapowiedziane przez papieża kontrole w Banco Ambrosiano robiącym za pralkę Franię nieco przybrudzonych pieniędzy Watykanu, zapowiedź odwołania niektórych biskupów i kardynałów lub też dopuszczenia używania środków antykoncepcyjnych i inne zmiany powodujące, że kościół wreszcie zyskałby kontakt z rzeczywistością poddanych mu owieczek. Chyba, że kościołowi jest nie na rękę dopuszczenie środków antykoncepcyjnych, ponieważ ograniczyłoby to biedę na świecie.

A kościół potrzebuje biednych wiernych. Robi się ruch w interesie kościelnym i co jakiś czas można ustanowić kolejnego świętego, który owym biedakom pomagał. Brak biedaków, to brak świętych, bo komu pomagać, dla kogo poświęcać życie? Kto by się martwił o AIDS? Na pewno nie kościół. Beatyfikacja, kanonizacja lub wybór kolejnego papieża zaspokajają potrzebę parcia na szkło hierarchów kościelnych. Jestem człowiekiem i rozumiem, że kardynałowie też chcą mieć swoje igrzyska, czy my musimy za nie płacić?

Wracam do islamu. Rodziny muzułmańskie są bardzo liczne posiadają przeciętnie 8 dzieci. Przyjmuje się, że dla odtworzenia populacji, a prościej rzecz ujmując dla zastępowalności pokoleniowej współczynnik dzietności powinien być na poziomie 2,15—2,18 dziecka przypadającego na kobietę.

Bardziej przyjaźni są naukowcy, którzy obliczyli, żeby na danym terenie zachowała się dana kultura przeciętna dzietność powinna wynosić 1,68 dziecka na kobietę.

Ten współczynnik w Unii Europejskiej wynosi 1,57. Do przeciętnej unijnej dzietności trzeba doliczyć populacje muzułmanów mieszkających we wszystkich państwach wspólnoty.

Nie znalazłam statystyki mówiącej o dzietności wśród białych mieszkańców Europy (pewnie takie badanie okrzyknięto by rasistowskim).

Polsce 1,38 dziecka na rodzinę nie daje szans na pozostanie we własnej kulturze. Populacja będzie się zmniejszać i w efekcie zostanie zdominowana przez inne ofensywne i bardziej płodne nacje.

Dla spokoju własnego snu wolę nie myśleć, jakie.

Jedynie w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Francji dzietność rodzin gwarantuje zastępowalność pokoleniową. Ale… Ogromna ilość emigrantów z krajów islamskich fałszuje statystyczny obraz. Rodziny angielskie, irlandzkie i francuskie posiadają 1—2 dzieci, poprzeczkę podnoszą muzułmańscy imigranci.

Oprócz przytoczonych wyżej statystyk oparłam się na własnych obserwacjach. Któregoś dnia znalazłam się w Birmingham około 17-tej, gdy z pracy wychodzili pracownicy birminghamskiego City. Stanęłam nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Ale skoro nie wierzyć oczom to, czemu mam uwierzyć. Z moich pobieżnych badań wniknęło, że pracowników o białych twarzach jest około 30%!!!

Jakiś czas temu, chodziłam do college’u w celu nauki języka angielskiego. Egzamin odbywał się w Cambridge College w Birmingham, gdzie szczęśliwie udało mi się go zdać. Na 12 osób, które podeszły do egzaminu tylko 2 były rasy białej!!!

Ad rem. Islam jest religią, w której założono, że jeśli na danym terenie kiedykolwiek w historii religia Mahometa była zadomowiona, celem ekspansji religijnej i obowiązkiem szanującego się muzułmanina jest tereny te odzyskać dla wiary.

Widziałam na YouTube wypowiedź dostojnika