Kielich upojenia - Župančič Oton - ebook + książka

Kielich upojenia ebook

Župančič Oton

0,0

Opis

Pierwszy w Polsce większy wybór twórczości poety, który przynajmniej przez półwiecze władał wyobraźnią narodu słoweńskiego, z niezwykłą mocą wpływał na sposób myślenia i emocjonalność swoich rodaków. Poezja ta nie zamyka się jednak w minionym czasie ani w kręgu narodowej wspólnoty, przeciwnie – mistrzostwo słowa Župančiča, witalizm jego wierszy oraz podejmowane przez niego uniwersalne tematy (tęsknota za ojczyzną, migracja, nieszczęścia wojen światowych, ale też osobiste przeżycia młodzieńcze i miłosne) sprawiają, że słoweński klasyk okazuje się poetą ważnym i aktualnym także dla dzisiejszych polskich czytelników. 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 48

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Mężowi Wojciechowi na 55. rocznicę ślubu

K.Š.-B.

*

[Jakby wisiały złote owoce]

Jakby wisiały złote owoce,

jasne owoce z nagich gałęzi...

Jakby prosiły i zachęcały:

zerwij i jedz!

Zerwę, zerwę obiema rękami

jasny, złoty płód

i zaspokoję swojego serca

pełen tęsknoty głód...

Światła! Światła! Perlistych promieni!

Więcej i więcej! Hej!

Dajcie mi kielich pełen światłości –

Do dna! Opróżnić go chciej!

... Serce, ty moje młode serce,

nie rozpaczaj więc!

Dopóki jesteś głodne i spragnione,

sobie wierz!

[Dusza przez ciebie choruje]

Dusza przez ciebie choruje,

bez ciebie nie wyzdrowieje,

ach, jakie jest twoje imię,

kwiecie ty, pełne tajemnic?

[Mój kwiecie tajemniczy]

Mój kwiecie tajemniczy, moja różo magiczna,

ja cię szukałem,

przechodziłem obok i ujrzałem cię,

i cały zadrżałem.

I moje serce przeczuło

twoją siłę tajemną,

i moje serce odgadło,

co rozjaśnia noc ciemną.

I w mojej duszy rozkwitło

wtedy skarbów bez liku,

wszystko we mnie zatęskniło

za tobą, za tobą,

mój kwiecie tajemniczy, moja różo magiczna.

O, ja jestem bogaty –

pomóż mi, pomóż mi,

podnieść mej duszy skarb!

Przełożyli Marian Piechal i Katarina Šalamun-Biedrzycka

[Szukałem swoich młodych dni]

Szukałem swoich młodych dni

po cichych gajach,

szukałem swoich złotych dni

w ukrytych rajach,

gdzie słońce razem z mrokiem tkwi

w pachnących majach.

Wypytywałem wszystkich ludzi,

kto je posiada,

nikt nie wie nic, nikt nie wie nic,

nie odpowiada,

tylko ona, ona wie,

ale się nie zdradza...

[Zamknąłem oczy]

Zamknąłem oczy,

wyśniłem słoneczną aureolę,

i słońce było niczym kwiat,

a tym kwiatem byłaś ty.

I pragnienia moje

jak motylków srebrny rój,

nad tobą tańcząc, śmiało się zatrzymywały,

i słońce z piękna twego, odurzając się, spijały...

Ach, byłaś

jak Maria niepokalana,

której głowę świętą oplata

wieniec z tysiąca gwiazd.

I wszystko, spójrzże, wszystko,

co we mnie kiedykolwiek drżało,

wszystko było czyste, białe,

wszystko wymył twój jasny żar.

I wszystko, spójrzże, wszystko,

co we mnie kiedyś jeszcze się obudzi,

będzie w sobie nosić tamtej chwili blask

bez skazy.

Teraz, spójrzże, teraz czuję

wieczną młodość mojej duszy,

życia wolność i swobodę,

a przed sobą jasną drogę.

[Bez słów i cicho sza]

Bez słów i cicho sza

ze swoim szczęściem chodzę

dookoła;

nikt zaś nie wie, skąd,

ani nikt, dlaczego

w moim sercu maj...

Może tylko ty,

może tylko ja,

może nie wiesz ty,

może nie wiem ja,

po co o północy,

gdy od ciebie wracam,

nosi mnie tęsknota

nie do ukojenia,

do uspokojenia.

I dlaczego wtedy

objąłbym każdego,

nazwałbym go bratem.

I dlaczego wtedy

gwiazdy jasno świecą,

jasno tuż nade mną,

wielkie słodkie kwiaty

świecą tuż nade mną...

Miła, cóż to noc?

Cóż to noc i śmierć?

Nie znam nic takiego.

Miła, cóż to grzech?

Cóż to grzech i skrucha?

Nie znam nic takiego.

Ja znam tylko swoje szczęście

i swą miłość w mojej duszy,

i ten piękny boży świat

dookoła,

i te wielkie słodkie kwiaty

tuż nade mną...

Wiejski zalotnik

Ej, poranku, złoty ranku!

Bądź mi zdrowy, biały dniu!

Z Bogiem, miła ma dziewczyno –

czas do domu biec co tchu!

Ojciec, matka mnie pytają:

„Gdzieś ty był przez całą noc?”.

Gdzie – gdzieś piłem i przepiłem

kapelusz i pieniędzy moc!

Tatko, mamo, wierzcie przecie –

całkiem dobrze to zmyśliłem.

A kapelusz swój z radości

z mostu w wodę wyrzuciłem!

[Kogo twa miłość]

Kogo twa miłość teraz grzeje,

serduszko?

Złota wiosna w dąbrowie się śmieje,

cichy wiatr liśćmi szeleści –

świat mocniej teraz kocha i pieści,

duszko!

Tak mnie ten kasztan zielony zwodzi...

Wiosno – zamknij mi oczy i unieś w snu łodzi,

złota wiosno – kwieciem mnie odziej,

chciałbym spać.

Chciałbym przespać miłości wszystkie twoje,

chciałbym przespać burzliwe boje moje

i wszystkie pobłądzenia...

Śpię długo, długo już nad ranem...

A kiedy wstaję:

Gdzie te boje? Serce me spokojne.

Gdzie zwątpienia? Serce moje wierne,

serce moje wierne i swobodne,

patrzę na życie pełen wiary,

jak rolnik na swe pola patrzy płodne:

Hejże, jesieni! Przynieśże swe dary!

Przełożyli Zygmunt Stoberski i Katarina Šalamun-Biedrzycka

[Tak cienka, spokojna]

Tak cienka, spokojna

jest zorza wieczorna,

że widzę przez nią rój gwiazd:

nad ciemną kopułę,

nad miasto ponure

pnie się w łuku ich blask.

Gołębie dwa białe

nad wodę wzleciały,

cicho nad nimi stał nów...

Już tyleś cierpiało,

dlaczego byś chciało,

serce, szczęśliwe być znów?

[Rozgałęzia się droga]

Rozgałęzia się droga. Serce samotne

będzie szukało dalej kierunku,

jak woda przez skalny prze Kras –

czy chwyci je radość, czy złapie je rozpacz,

wszystko przyjmie spokojnie, bez smutku.

Rozgałęzia się droga. Czego serce twe pragnie,

niech świat ci wypełni – razem z miłością,

a kiedy cię ciche wspomnienie zawoła,

ukryj to, śmiejąc się – tak jak ja...

* *

Żagle

Żagle, żagle tam na wodzie,

dużo silnych dusz pod nimi,

z każdym żaglem jest tęsknota,

z każdą duszą los.

Tak, powiadam wam tak, bracia:

nie ma go ni w słońcu, wietrze,

nie ma w falach go wzburzonych –

w duszach silnych los.

[Pełna jasnych snów]

Pełna jasnych snów

nad ziemią leży noc,

księżyc ją rozświetla,

czy ty widzisz go?

Moja kraina bez dróg,

moje niebo bez gwiazd,

w moich oczach mrok,

w mojej duszy ból.

. . . Co to świsnęło

z nieba na ziemię przez noc?

W duszy cierpiącej nagle

silnie podniosło się:

moc.

Spójrz, i drogi krzyżują się,

gdzie tylko chciałbyś pójść...

Wybieraj: wolna jest droga!

Gwiazdy z nieba zbliżają się,

od błędów uchronić cię chcą...

Wy inni...

Wy inni macie kochanki,

wy inni macie szmal,

a ja mam kapelusz na bakier

i gwiżdżę na cały świat.

Przycupnął Cygan w największym mrozie

goły, tylko siatką pokryty,

przechodzili obok niego ludzie,

każdy kożuchem okryty.

Ten Cygan był wielkim humorystą,

mało tu takich mamy;

palec przez dziurkę wystawiał na wiatr –

„Hu, ale tam zimno!” – powiadał.

Na bakier kapelusz, uszy do góry,