44,99 zł
Klub świątecznych zbrodni w nowej słonecznej odsłonie? Oczywiście! Zapraszamy do Klubu gorących zbrodni! To zbiór trzynastu wakacyjnych opowieści autorstwa najpopularniejszych pisarek i pisarzy dla dzieci pod redakcją Sereny Patel oraz Robin Stevens.
Chwyć okulary przeciwsłoneczne, szkło powiększające i dołącz do Klubu! Daj się wciągnąć intrygującym opowiadaniom. Przenieś się na pełne wakacyjnego chaosu lotniska, do tropikalnych kurortów, na farmę i nie tylko.
Rozpocznij gorącą wakacyjną przygodę i rozwiąż wszystkie detektywistyczne zagadki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 330
Rok wydania: 2025
Morderstwo na parkiecie
Wyzwanie w wierzchołkach drzew
Złodziej, który ukradł lato
Śmierć w tropikach
Zabawa z trucizną: MORDERSTWO NOCY LETNIEJ
Ból okienny
Krzyki w muzeum
Powiedzmy, że to zrobiłam
Lato… i morderstwo jest proste
Śmiertelny odlot
Morderstwo w soczystych truskawkach
Zbrodnia, zagadka i zamęt
Mgłobłysk
Abiola Bello
Godzina 15.30
Roe zachwiała się, wysiadając z Inferno – superszybkiego rollercoastera, który był jej ulubioną atrakcją w parku Astro Towers. Bawiła się jak nigdy! Spędziła cały dzień w parku rozrywki ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi – członkami ekipy tanecznej o nazwie Maskarada. Wciąż nie mogła uwierzyć, że Maskarada została zaproszona do występu z okazji dwudziestej rocznicy Astro Towers! To była wielka sprawa! Jutro będą tańczyć przed tysiącami ludzi. A w dodatku występ będzie transmitowany na żywo na YouTubie co oznaczało, że cały świat może zobaczyć, jak Roe tańczy!
– Co dalej robimy? – zapytał jej brat bliźniak, Roman, rozglądając się po zatłoczonym parku rozrywki.
– Może samochodziki? – zaproponował Justin. Był najwyższy z ich grupy, więc najszybciej dostrzegał kolejne atrakcje.
– Dajcie mi chwilę – powiedziała Maria, której oliwkowa skóra nieco pozieleniała. David wręczył jej butelkę wody, którą przyjęła z wdzięcznością.
Roe w końcu odzyskała równowagę i spojrzała na telefon. Zostało im tylko trzydzieści minut do spotkania z Jadą, ich nauczycielką tańca, z którą mieli się udać na zebranie wykonawców. Wprawdzie już samo znalezienie się tu było czymś niesamowitym, ale zdaniem Roe najlepszą częścią całej tej imprezy był fakt, że gwiazdą wieczoru miał być sam Duke Collins! Cała Maskarada uwielbiała Duke’a od chwili, kiedy dzięki swoim zwinnym ruchom tanecznym wygrał brytyjski „Mam Talent”. Roe i Roman spędzali całe godziny, próbując odtworzyć jego skomplikowany układ taneczny i wyczuć styl. Wprawdzie Duke odwołał kilka swoich ostatnich występów z powodu złego samopoczucia, ale jutro w końcu mieli go zobaczyć na żywo.
Od przyjazdu rano udało im się przejechać na trzech rollercoasterach i pokonać labirynt strachu – co było całkiem niezłym wynikiem, biorąc pod uwagę długość kolejek – a także zjeść chipsy z serem, wypić colę i mnóstwo wody z lodem. To był najgorętszy dzień roku i Roe miała już całkiem przepoconą koszulkę. Udało jej się też trochę opalić – jej brązowa skóra stała się odrobinę ciemniejsza. Zerknęła na Marię, która wciąż wyglądała dość kiepsko, i pomyślała, że kolejny rollercoaster na pewno ją wykończy. I wtedy wypatrzyła idealną atrakcję.
– A może Ziemia Niczyja? Tam chyba trzeba pokonać zombie.
– Ja tym razem pasuję, ale wy idźcie – powiedziała Maria.
– Zostanę z nią. Nienawidzę zombie – wzdrygnął się David i razem z Marią pomachał im na pożegnanie.
Roe, Roman, Augusta i Justin ustawili się w krótkiej kolejce.
– Myślisz, że to będzie bardzo straszne? – zapytała Augusta.
Roe spojrzała nerwowo na ciemny tunel, przez który mieli przejść. Ale zanim zdążyła odpowiedzieć, rozległ się za nimi głośny dziewczęcy głos:
– Jak to się stało? W e-mailu było napisane, że to ja mam być gwiazdą wieczoru, a nie Duke.
Roe odwróciła się i zobaczyła dwie niskie dziewczyny o mieszanym pochodzeniu, z bujnymi, kręconymi, ciemnymi włosami, ubrane w identyczne krótkie koszulki, workowate bojówki i wysokie trampki. Natychmiast je rozpoznała. To były siostry Fallon – Aaliyah i Azya. Obie były wspaniałymi tancerkami zawodowymi i często występowały na tych samych pokazach co Maskarada. Na pierwszy rzut oka można było wziąć je za bliźniaczki, ale tak naprawdę Aaliyah była o kilka lat starsza.
– Wiem – odparła Azya. – Musimy o tym porozmawiać z panem Stewartem. Myślałam, że Duke jest chory.
– Duke nawet nie jest aż tak bardzo utalentowany – powiedziała Aaliyah, wykrzywiając twarz. – Ktoś będzie musiał zapłacić za ten błąd.
Roe była zaskoczona tonem Aaliyah. W mediach społecznościowych sprawiała wrażenie osoby wesołej i pogodnej.
Nagle siostry Fallon zorientowały się, że Roe i jej przyjaciele im się przyglądają. Aaliyah uniosła brwi.
– Możemy wam w czymś pomóc? – warknęła.
Roe szybko się odwróciła, a pozostali poszli w jej ślady. Wciąż jednak czuła, że Aaliyah wbija wzrok w jej plecy.
Ziemia Niczyja nie była ani tak fajna, ani tak straszna, jak Roe się spodziewała. Nie pomógł też fakt, że siostry Fallon znalazły się z nimi w jednej grupie, a Aaliyah nie przestawała jęczeć z powodu Duke’a i jutrzejszego występu. Azya wydawała się całkiem miła, ale nic, co mówiła, nie było w stanie uspokoić jej siostry.
Roe była wdzięczna, kiedy mogła się w końcu uwolnić od ich towarzystwa. Kiedy wraz z Romanem, Augustą i Justinem dołączyła do pozostałych, Maria czuła się już na szczęście znacznie lepiej. Całą grupą udali się na zebranie dla wykonawców. Dotarli do wielkiej sceny, gdzie czekało już kilkoro artystów. Roe zdziwiła się, widząc Jadę rozmawiająca z siostrami Fallon.
– Hej, tutaj! – Ich trenerka pomachała do nich.
– Czy ona się z nimi przyjaźni? – Justin zmarszczył brwi.
– Prawdopodobnie kojarzy ich taniec – odparła Roe. Nie dopuszczała myśli, że jej cudowna nauczycielka tańca mogła być dla sióstr kimś więcej niż daleką znajomą.
– Duke’a miało tu nawet nie być. – Roe już z daleka usłyszała głos Aaliyah. – Dziwne, że odwołał wszystkie inne występy, a w tym przypadku jakoś nic mu nagle nie dolega. To niedorzeczne!
– A oto i moja ekipa – powiedziała szybko Jada, a jej orzechowe oczy błyszczały w słońcu. – Wszyscy znacie Aaliyah i Azyę. Też jutro występują.
Maskarada odmachała uprzejmie. Przyglądając się uważnie siostrom Fallon, Roe dostrzegła między nimi więcej różnic. Azya miała dłuższe włosy, a Aaliyah węższą twarz.
– Bliźniaki? – zapytała Aaliyah, wskazując na Roe i Romana, których podobieństwo było tego dnia łatwo zauważalne. Mieli tak samo związane w kok dredy, a do tego takie same białe koszulki i dżinsy.
– Tak, chociaż ja jestem starszy – odparł Roman, wypinając pierś.
– Chciałbyś – syknęła Roe. To ona była starsza o dwie minuty.
Azya roześmiała się, a Aaliyah obdarzyła ich wymuszonym uśmiechem. Roe zastanawiała się, czy dziewczyna z bliźniakami też ma jakiś problem.
Wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni na scenę, gdzie organizatorka, Sophie Cruz, omawiała jutrzejsze wydarzenie. Grupa składała się z piosenkarzy i tancerzy. Roe przestała słuchać organizatorki i zaczęła szukać wzrokiem Duke’a Collinsa. Głośno nabrała powietrza, kiedy dostrzegła go z tyłu sceny. Miał na nosie ciemne okulary, ubrany był w luźną koszulkę i krótkie spodenki do koszykówki. Pomimo upalnego lata miał bardzo bladą cerę – wydawała się niemal upiorna. Zawsze był dość atletycznie zbudowany, ale teraz wyglądał na szczuplejszego niż zwykle. Może wciąż dochodził do siebie po chorobie?
Duke miał spuszczony wzrok i wpatrywał się w swój telefon. Jakaś czarnoskóra kobieta z lokami spiętymi w kok podała mu butelkę wody z jego inicjałami i chłopak zaczął pić. Roe rozpoznała ją z jego mediów społecznościowych – to była jego menedżerka, Annie. Kiedyś była świetną tancerką, a potem doznała jakiejś kontuzji kręgosłupa, prowadząc warsztaty taneczne, i musiała zakończyć karierę.
– Hej, ludzie! On tu jest – szepnęła Roe. – Tylko nie patrzcie wszyscy naraz!
Ale oczywiście cała Maskarada obróciła się i spojrzała jednocześnie. W tym momencie Duke podniósł głowę i uśmiechnął się do nich słabo.
– To Duke – pisnęła Augusta na tyle głośno, że Jada musiała ją uciszyć. Zwróciło to też uwagę sióstr Fallon. Aaliyah spojrzała na Augustę wrogo.
– Naprawdę wygląda na chorego – szepnęła Maria. – Mam nadzieję, że będzie mógł jutro tańczyć.
– Widzimy się wszyscy dziś wieczorem na przyjęciu dla artystów – dokończyła wtedy Sophie i wszyscy zaczęli klaskać.
Roe postanowiła, że na tym przyjęciu porozmawia z Duke’em. A może nawet uda jej się zrobić sobie z nim selfie?
Godzina 16.30
Po zebraniu Jada kazała im iść na górę do swoich pokoi i odpoczywać aż do wieczornego przyjęcia.
– I nie pakujcie się w żadne tarapaty – przykazała, patrząc uważnie na wszystkich po kolei. – Jesteśmy tu gośćmi, więc zachowujmy się profesjonalnie.
Roe dzieliła pokój z Augustą i Marią. Maria potrzebowała krótkiej drzemki, a Augusta chciała skończyć serial, który właśnie oglądała. Ale Roe czuła się zbyt podekscytowana perspektywą rozmowy z Duke’em Collinsem, żeby odpoczywać. Zastanawiała się, czy Roman chciałby wymknąć się razem z nią i spróbować znaleźć pokój idola. Mogliby wpaść i się przywitać…
Roe zapukała do drzwi pokoju chłopaków, ale kiedy zajrzała do środka, byli bardzo zajęci jakąś grą w Internecie.
– Wpadnę do ciebie później – powiedział Roman, nie odrywając nawet wzroku od ekranu.
Roe westchnęła. Wiedziała, że Jada nie byłaby zadowolona, gdyby się dowiedziała, że jej podopieczna włóczy się gdzieś sama. Kiedy wracała do swojego pokoju, kątem oka zauważyła jakąś postać w czarnej bluzie z kapturem, idącą pospiesznie korytarzem. Zmarszczyła czoło. Kto to mógł być? Było zdecydowanie zbyt gorąco na noszenie bluzy. Niewiele myśląc, Roe pobiegła korytarzem, by sprawdzić, kim jest zakapturzony człowiek, ale kiedy dotarła do końca i rozejrzała się w prawo i w lewo, nikogo tam już nie było. Za to na podłodze błyszczało coś złotego. Dziewczyna podniosła przedmiot i przyjrzała mu się uważnie. Był to naszyjnik z ozdobną literą A. Zmarszczyła brwi i schowała go do kieszeni.
– Chyba sobie odpuszczę tę dzisiejszą imprezę – rozległ się zza rogu jakiś głęboki głos.
Roe odwróciła się i zobaczyła Duke’a idącego z Annie w stronę jednego z pokoi. Chłopak był tak blisko! Na podłodze przed drzwiami, do których się kierował, leżał śliczny bukiecik niebieskich i białych kwiatów.
– To pewnie od jakiejś fanki – powiedziała Annie, podnosząc kwiaty z podłogi. – Przyjdź na imprezę chociaż na chwilę.
– Trochę mi się kręci w głowie. Uch! I cały czas bulgocze mi w brzuchu, jakbym miał zaraz zwymiotować.
– O nie! Naprawdę? – Annie się zmartwiła. – Może za mało dzisiaj zjadłeś? Zamówię ci zupę. Nie martw się, upewnię się, że jest dobra.
Duke się uśmiechnął.
– Dzięki, Annie. Co ja bym bez ciebie zrobił?
Weszli do pokoju. Roe modliła się, żeby Duke dotarł na wieczorne przyjęcie.
Godzina 17.30
Kiedy Maria obudziła się po drzemce, Roe opowiedziała jej i Auguście o postaci w czerni. Podała Marii znaleziony na korytarzu naszyjnik – jej mama była jubilerką, więc dziewczynka spędzała w jej zakładzie dużo czasu.
Maria spojrzała na błyskotkę i powiedziała:
– Potrzebna mi będzie szklanka z wodą.
Augusta pobiegła do łazienki i wróciła z napełnioną szklanką na szczoteczki do zębów. Maria wrzuciła naszyjnik i patrzyła, jak opada na dno.
– To prawdziwe złoto – oznajmiła, po czym wyciągnęła z wody pojedynczy kręcony włos, który odczepił się od łańcuszka.
– No cóż, to akurat powinno być łatwe do zidentyfikowania – stwierdziła Augusta, patrząc na nowe znalezisko. – Takie kręcone włosy ma oprócz mnie tylko kilka osób.
Roe wzięła od Marii naszyjnik. Myślała o kręconych włosach Aaliyah. Ale dlaczego Aaliyah miałaby się skradać po korytarzu, i to ubrana na czarno?
Ktoś zapukał do drzwi i Roe schowała naszyjnik za plecy.
Do pokoju zajrzała Jada.
– Cześć, dziewczyny. Możecie się już zacząć szykować na przyjęcie?
– Okej – odpowiedziały chórem, a wtedy Jada uśmiechnęła się i zamknęła drzwi.
– Może powinnyśmy jej powiedzieć o tym naszyjniku? – zapytała Maria.
– Hmm, jeszcze nie teraz – odparła Roe.
Przeczucie podpowiadało jej, że naszyjnik może okazać się istotny. A jej przeczucia rzadko się myliły.
Godzina 18.00
Roe, Maria i Augusta weszły razem z Jadą i resztą Maskarady do sali, w której odbywało się przyjęcie. Roe miała na sobie żółtą letnią sukienkę, która pięknie kontrastowała z jej ciemną skórą. Chociaż wciąż miała na sobie trampki, i tak była to miła odmiana od ciągłego noszenia koszulki i krótkich spodenek. Najlepsze zaś było to, że sukienka miała po bokach kieszenie, więc naszyjnik był bezpieczny.
Usłyszeli dudnienie basów, jeszcze zanim weszli do sali. W środku było już pełno ludzi. Roe dostrzegła organizatorkę, Sophie Cruz, a także grono innych osób, które musiały być ekipą techniczną. W rogu sali miał swoje stanowisko DJ, a całe pomieszczenie obwieszone było balonami z napisami „20 lat”. Roe zauważyła też stół pełen jedzenia i napojów, a także bardzo ładną ścianę skonstruowaną z kwiatów, idealną jako tło do zdjęć. Kolorowe światła dyskotekowe co kilka sekund zmieniały barwy pomieszczenia – z czerwonej na niebieską, a potem na zieloną.
– Ale super! – zachwyciła się Roe.
– No dobrze, moi drodzy – odezwała się Jada, zbierając ich wokół siebie. W różowym kombinezonie w kwiaty wyglądała oszałamiająco. Jej skóra, podobnie jak skóra Roe, zdążyła już pociemnieć od słońca. – Pamiętajcie, żeby coś zjeść i się nawadniać, bo jest tu strasznie gorąco. No i bądźcie dla wszystkich uprzejmi.
– Tak jest! – odpowiedziała chórem cała Maskarada.
– Pójdę się przywitać z kilkoma osobami. Nie odchodźcie za daleko – dodała ich trenerka i oddaliła się.
– Muszę wszystko nagrać dla mojej babci – oznajmiła Augusta, wyjmując telefon.
– Ta impreza jest super! – Roman rozglądał się dookoła. Łakomie zerknął na stół. – Idę zobaczyć, co jest do jedzenia.
– Idę z tobą – rzuciła Roe. Nie dlatego, że była głodna, tylko dlatego, że ze stołu z jedzeniem i napojami był świetny widok na parkiet. Może zauważy tam kogoś szukającego naszyjnika? Dostrzegła Aaliyah i Azyę, które rozmawiały z Annie i panem Stewartem, kierownikiem Astro Towers, który miał na sobie czarny garnitur, mimo że panował straszny skwar.
Poczęstunek był wspaniały: udka z kurczaka, miniburgery, kanapki, chrupiące paluszki halloumi, hot dogi, owoce, herbatniki, ciasta, chipsy oraz dzbanki pełne wody z lodem, soku i – dla dorosłych – wina. Roe z rozbawieniem patrzyła, jak jej brat napełnia swój plastikowy talerz. Kiedy sięgnęła po sok, jej dłoń zderzyła się z jakąś inną dłonią.
– Najmocniej przepraszam – powiedział głęboki głos.
Obok niej Roman wydał z siebie dziwny, gardłowy dźwięk, a Roe odwróciła się i na chwilę ją zamurowało. To Duke Collins! Ubrany był w niebieską koszulę, dobraną do koloru oczu, i eleganckie czarne spodnie, ale wyglądał na wyczerpanego i miał cienie pod oczami. W dłoni trzymał tę samą butelkę wody, co wcześniej.
– Jestem Duke – powiedział i wyciągnął rękę.
Roe przełknęła ślinę i ścisnęła jego dłoń.
– A ja Monroe, ale wszyscy mówią na mnie Roe. A to mój brat bliźniak, Roman.
– Jesteśmy twoimi wielkimi fanami – rzekł Roman i podsunął mu talerz. – Chcesz trochę?
– Dzięki. – Duke się uśmiechnął i sięgnął po paluszek halloumi. – To musi być strasznie fajna sprawa, mieć bliźniaka.
– Jest w porządku – powiedzieli jednocześnie Roe i Roman, po czym oboje krzyknęli. – Moje szczęście, a twój pech!
Duke zaczął się śmiać.
Augusta podeszła do nich, filmując, więc pomachali do niej, zanim oddaliła się w głąb sali.
Duke zmarszczył brwi i mruknął do siebie:
– Po co ja tu przyszedłem?
Roe i Roman spojrzeli na siebie. Roe przypomniała sobie, że wcześniej narzekał na zawroty głowy. Może wpływały na jego pamięć?
Przez chwilę wyglądał na zdezorientowanego, ale potem nagle roześmiał się i klepnął się w czoło.
– Nie mogę sobie przypomnieć. To pewnie od tego upału jestem taki zakręcony. Hej, wy należycie do Maskarady, nie? Do ekipy Jady?
Roe miała ochotę krzyczeć z radości: „Wie, kim jesteśmy!”.
Duke jadł halloumi, przymykając oczy i delektując się smakiem. Roe miała do niego setki pytań, ale właśnie w tym momencie podeszły do nich siostry Fallon, pan Stewart i Annie. Ta ostatnia miała włosy zebrane po boku głowy w warkocz i wpięte w nie białe i niebieskie kwiaty.
– Duke – odezwała się ostrym tonem Aaliyah, a Duke aż się skrzywił, jakby właśnie go uderzyła. – Chcę z tobą porozmawiać.
– Nie krzycz na niego, proszę – zainterweniowała Annie, rzucając dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie, po czym zwróciła się do Duke’a łagodnie, jakby mówiła do dziecka: – Wygląda na to, że jest pewien problem… Co ty jesz?
– Mój nowy przyjaciel poczęstował mnie przekąską – odpowiedział Duke i mrugnął do Romana, który wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Co się dzieje?
– Duke, najmocniej przepraszam… – zaczął pan Stewart.
W tym momencie Aaliyah prychnęła i powiedziała:
– To mnie pan powinien przepraszać.
Roman zaczął powoli napełniać szklanki napojami, starając się słuchać rozmowy. Ale wszyscy mówili jednocześnie, zagłuszając się nawzajem.
– No dobrze, może napijmy się czegoś i uspokójmy – zaproponowała Azya, ale nikt jej nie słuchał. Westchnęła, a kiedy zauważyła Roe i Romana, jej oczy się rozszerzyły.
– Nie podsłuchiwaliśmy – odezwał się szybko Roman, a Roe przewróciła oczami. Rany boskie, czy jej brat mógłby nie być takim dzieciakiem?
Na szczęścia Azya się uśmiechnęła.
– Możesz mi podać coś do picia? – poprosiła, a Roman wręczył jej szklankę z sokiem.
W naelektryzowanym powietrzu brzęczały takie słowa jak „zdrajca” i „beztalencie”, a Duke zamknął oczy, wykrzywiając twarz w grymasie. To była taka sama mina, jaką Roe robiła zawsze, kiedy ból głowy zdawał się rozsadzać jej czaszkę.
– To niedorzeczne – warknęła Annie, kierując się w stronę stołu z napojami.
– Ślicznie to wygląda – odezwała się Roe, wskazując na ozdoby w jej warkoczu. – Co to za kwiaty?
– Dzięki. – Annie się uśmiechnęła. – To hortensje. Pewnie nie możecie się już doczekać jutrzejszego występu, co?
– Tak. Ale ja najbardziej nie mogę się doczekać występu Duke’a. Znam wszystkie jego układy – powiedział podekscytowany Roman.
– Może to ty powinieneś być gwiazdą wieczoru – zażartowała Roe, a jej brat się roześmiał.
Annie spojrzała podejrzliwie na napoje rozlane do szklanek i w końcu nie wzięła żadnej z nich.
– Co jest nie tak z napojami, które nalałem? – szepnął Roman do Roe.
Roe wzruszyła ramionami.
– Dorośli są czasami dziwni.
Aaliyah nadal mówiła, pan Stewart nieustannie wycierał spocone czoło, a Duke stał w milczeniu i wyglądał tak, jakby chciał znaleźć się gdzie indziej.
Było jasne, że kłótnia nie skończy się szybko, a ostatnią rzeczą, której potrzebowali, była Jada widząca ich tak blisko zamieszania. Roe złapała Romana za rękę, wzięła talerz z jedzeniem, który sobie przygotował, i pociągnęła go na parkiet, żeby dołączyć do reszty ekipy. Maskarada tańczyła jeden kawałek za drugim, nieświadoma konfliktów i dramatów.
– Znasz taniec Randy’ego J. z TikToka? – Justin od razu rzucił Roe wyzwanie.
– No raczej – odparła Roe, momentalnie zapominając o kłótni przy stole.
Roe i Justin ustawili się w pozycjach i zaczęli tańczyć układ, a cała reszta im kibicowała. Augusta filmowała ich z szerokim uśmiechem, kiedy nagle jej oczy zrobiły się szerokie jak spodki. Zakryła usta dłonią. Roe podążyła za jej wzrokiem i jej serce zamarło, gdy zobaczyła Duke’a, który szedł w ich stronę, potykając się i trzymając się za gardło, jakby się dusił. Jego twarz zrobiła się sina, a oczy były tak bardzo wytrzeszczone, jakby miały za chwilę wyskoczyć mu z głowy.
Oczy Duke’a napotkały na moment wzrok Roe, po czym chłopak spojrzał w lewo, na Romana, i wskazał na niego drżącym palcem. Potem upuścił szklankę, która rozbiła się o podłogę. Duke upadł na kolana i osunął się bezwładnie na sam środek parkietu.
Na moment wszystko ucichło, a potem w całej sali rozległy się krzyki. Pan Stewart już do kogoś dzwonił. Annie podbiegła do Duke’a, łzy spływały jej po policzkach. Chwyciła jego rękę, sprawdzając puls.
– Nie żyje! – jęknęła.
Potem spojrzała na Romana.
– To ty go otrułeś!
Godzina 18.30
Nagle wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko. Jada kazała im iść do swoich pokoi, ale wtedy wtrącił się pan Stewart i powiedział, że Roman musi zostać, bo jest podejrzewany o dodanie trucizny do napoju Duke’a, a policja jest już w drodze. Roman wybuchnął płaczem, a Roe zakręciło się w głowie.
Roman? Morderstwo? Trucizna? To wszystko nie miało sensu. Co by powiedzieli rodzice, gdyby Roman poszedł do więzienia? O nie! Czy on trafi do więzienia?
– Roe, musimy iść – powiedział cicho David, ciągnąc ją za ramię, ale Roe tylko pokręciła głową.
– Nie mogę go zostawić – zaoponowała.
– Ja się tym zajmę, obiecuję – odezwała się Jada z zaciętością w oczach. – Ty idź do swojego pokoju.
Roe szła oszołomiona za Davidem, który wyprowadził ją z sali i powiódł korytarzem w stronę części mieszkalnej. Wszyscy zgromadzili się w pokoju dziewcząt. Augusta i Maria pociągały nosami, ich oczy były czerwone od płaczu, a w pokoju panował ponury nastrój. Roe nie mogła usiedzieć w miejscu. Chodziła tam i z powrotem, próbując zrozumieć, co się właśnie wydarzyło i jakim sposobem Roman znalazł się na linii ognia. Jedyną rzeczą, jaką zrobił, było poczęstowanie Duke’a przekąskami – ale przecież on również je jadł. Nalał też napoje do szklanek, ale ona cały czas na niego patrzyła, więc oczywiście niczego do nich nie dodał. A potem poszli tańczyć z przyjaciółmi. Dlaczego więc Roman został oskarżony o morderstwo?
Roe czuła gulę w gardle, kiedy myślała o swoim bracie. Musi być przerażony.
– Roman tego nie zrobił – powiedział Justin. Siedział na łóżku Augusty, wyciągając przed siebie długie nogi. – Dlaczego w ogóle tak pomyśleli?
– I jeszcze ta trucizna! Przecież my jesteśmy nieletni! Jak w ogóle mielibyśmy zdobyć truciznę? – zapytała Maria, potrząsając głową.
– Roe?! – zawołał David, a ona zatrzymała się i spojrzała na niego. – Musimy pomóc Romanowi. Możesz nam opowiedzieć dokładnie, co się wydarzyło?
– Ja… ja… – zaczęła Roe, ale poczuła, że ma pustkę w głowie. Myślała tylko o tym, że jej brat bliźniak jest w tarapatach i że powinna być przy nim.
– No dalej, Roe, myśl! – ponaglił ją David. – Nie pomożemy mu, jeśli nam nie powiesz.
David miał rację. Ktoś otruł Duke’a, i nie mogło być mowy, żeby jej brat został o to oskarżony. Roe skinęła głową. Skupiła się, przypomniała sobie wszystko, co się stało, i zdała im relację.
– Oczywiście, że to Aaliyah – oświadczył Justin, kiedy skończyła. – Ma jakiś problem z Duke’em, odkąd tu przyjechaliśmy.
– Ale nie widziałam, żeby podawała mu napój – zauważyła Roe. – W sumie to w ogóle nie widziałam, żeby ktokolwiek podawał mu napój.
Wszyscy zamilkli.
– Kto oprócz Romana nalewał napoje? – zapytała Maria.
Roe zamknęła oczy, próbując się skupić.
– Nikt – powiedziała i ukryła twarz w dłoniach. To nie mogło dziać się naprawdę. Ktoś musiał podać Duke’owi zatruty napój, ale kto?
– Czy wydarzyło się dzisiaj jeszcze coś dziwnego? – zapytał Justin.
Roe pokręciła głową, ale potem coś sobie przypomniała.
– Widziałam na korytarzu jakąś postać w kapturze, ale nie zauważyłam twarzy.
Augusta gwałtownie nabrała powietrza.
– I wtedy znalazłaś naszyjnik z literką A! Masz go jeszcze?
Roe wyjęła naszyjnik z kieszeni. David zmarszczył brwi.
– Co tu się dzieje? – dopytywał.
Roe opowiedziała o ciemnej postaci biegnącej korytarzem i o tym, że wcześniej słyszała, jak Duke narzekał, że źle się czuje.
– Myślę, że to wszystko się jakoś łączy – zakończyła.
– Mówię wam, że to Aaliyah – upierał się Justin. – Pamiętacie, jak w parku rozrywki mówiła, że ktoś będzie musiał zapłacić za ten błąd?
– Tak powiedziała? – zapytał zaskoczony David. – No cóż, mamy to! Musimy dać znać Jadzie. Naszyjnik z literą A na pewno należy do Aaliyah.
– A na łańcuszku naszyjnika był kręcony włos – przypomniała im Maria. – To prawdopodobnie jej.
– Ale Aaliyah nie jest jedyną osobą tutaj, która ma kręcone włosy i imię na literę A – zauważyła Roe. – Azya, Annie i nawet ty, Augusto.
– Ja tego nie zrobiłam! – oburzyła się jej koleżanka.
Roe westchnęła.
– No jasne, że nie. Annie raczej też nie miałaby powodu, żeby otruć własnego klienta. Chodzi mi tylko o to, że nie mamy na razie żadnego dowodu, który by cokolwiek potwierdzał.
– Może powinniśmy zakraść się do pokoju Duke’a i zobaczyć, czy coś tam znajdziemy – zaproponowała Maria, a Roe spojrzała na nią zaskoczona. Maria zawsze była przeciwna wszystkiemu, co mogłoby oznaczać tarapaty. Spuściła smutno wzrok. – Nie chcę, żeby Roman poszedł do więzienia – powiedziała.
– Nikt nie pójdzie do więzienia – oświadczyła stanowczo Roe, mimo że serce waliło jej jak młotem. – I myślę, że ten pomysł z zakradnięciem się jest niezły.
– Idę z tobą – ogłosiła Maria, po raz kolejny tego dnia zaskakując Roe. – Ludzie! Kiedy Jada będzie nas szukać, kryjcie nas.
Roe i Maria przeszły krótki odcinek korytarza i zamarły na widok Azyi, która zbliżała się do nich wolnym krokiem, szukając czegoś na podłodze. W tej sytuacji nie było mowy o wślizgnięciu się do pokoju Duke’a. Azya zatrzymała się przed nimi i podniosła wzrok. Na jej twarzy malował się niepokój.
– Przepraszam was, dziewczyny, ale czy któraś z was widziała może złoty naszyjnik z literką A? Należy do mojej siostry. Zabije mnie, jeśli się dowie, że go zgubiłam.
Godzina 18.50
– LUDZIE, NIE UWIERZYCIE W TO! – zawołała Roe, jak tylko wróciły do pokoju, po czym opowiedziała im o wszystkim, co się właśnie wydarzyło. Cała Maskarada aż otworzyła buzie ze zdziwienia.
– Czyli to rzeczywiście Aaliyah – stwierdziła Maria. – Całe szczęście Azya nam uwierzyła, kiedy ją poinformowałyśmy, że nie mamy naszyjnika.
Wszyscy zaczęli mówić naraz. Telefon Roe zadzwonił i na ekranie wyświetliło się „Mama”.
– Zaraz wracam. – Roe pobiegła do łazienki i zatrzasnęła za sobą drzwi. – Cześć, mamo!
– Roe! Jada do nas zadzwoniła. Już tam jedziemy. Dobrze się czujesz?
Roe miała ochotę się rozpłakać, słysząc głos mamy, ale wiedziała, że to tylko jeszcze bardziej ją wystraszy.
– Martwię się o Romana, ale wszyscy wiemy, że on tego nie zrobił. Policja wkrótce na pewno też to potwierdzi.
– Oczywiście, że tak będzie, kochanie. Bądź dzielna, a my z tatą niedługo się tam zjawimy. Kocham cię.
– Też cię kocham, mamo. Pa.
Roe rozłączyła się, a gdy wróciła do pokoju, zastała tam tylko Augustę, która zamaszyście gestykulowała, rozmawiając z kimś przez telefon.
– Ciao, babciu! – powiedziała, a potem spojrzała na Roe. – Zadzwoniła moja babcia, więc wszyscy wyszli, żebym mogła z nią porozmawiać. Wszystko w porządku?
– Tak, moi rodzice już tu jadą – odpowiedziała Roe.
Usiadła obok Augusty i natychmiast położyła głowę na jej ramieniu. Kręcone włosy koleżanki łaskotały ją w nos. Nagle spojrzała na telefon Augusty i wtedy wpadł jej do głowy pewien pomysł.
– Możemy zajrzeć na Instagram sióstr Fallon? Sprawdzić, czy na którymś ze zdjęć będzie naszyjnik?
– Dobry pomysł. – Augusta szybko znalazła ich profil i zaczęły oglądać zdjęcie za zdjęciem. – O, tu jest!
Roe zmarszczyła brwi. To był niewątpliwie ten sam naszyjnik z literką A, ale miała go na szyi Azya, nie Aaliyah.
– To dziwne. Azya mówiła, że to naszyjnik jej siostry.
– Może go pożyczyła? – zasugerowała Augusta.
– Hmmm, no może tak. Powiedziała nam, że siostra by ją zabiła, gdyby Azya go zgubiła. Zrozumiałam to tak, że jej siostra nie wiedziała, że ona go ma – powiedziała Roe, bębniąc palcami w łóżko. – Obejrzyjmy twoje nagrania z imprezy. Może gdzieś znajdziemy jakąś wskazówkę?
Augusta wcisnęła play i razem obejrzały filmiki. Większość z nich przedstawiała uśmiechniętą Augustę prezentującą różne rzeczy.
Roe skrzywiła się, kiedy zobaczyła, jak Duke upada na podłogę, a szklanka się rozbija. Zmrużyła oczy. Czy na podłogę opadły też płatki kwiatów? To dziwne. Dziewczyna już chciała zrezygnować, gdy nagle zobaczyła coś z tyłu kadru.
– Możesz to przewinąć? – zapytała, a Augusta cofnęła nagranie o kilka sekund.
– Okej, stop. Możesz powiększyć?
Roe uważnie obejrzała ujęty na filmiku stół, a potem sięgnęła po swój telefon. Gwałtownie wciągnęła powietrze. Nagle wszystko zaczynało mieć sens!
Wiedziała, kto jest mordercą. I nie zamierzała pozwolić tej osobie wrobić jej brata.
Godzina 19.00
Światła dyskotekowe były wyłączone, w sali kręciło się mnóstwo policjantów. Duke’a już nie było, a Jada siedziała w kącie, opiekuńczo obejmując Romana, którego oczy były czerwone i zapuchnięte. Roe miała ochotę mocno go przytulić.
– Jada! – zawołał Justin, kiedy do niej podbiegli.
Trenerka otworzyła szeroko oczy, a Roman spojrzał na nich zdezorientowany. Jego wzrok padł na Roe, która uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco.
– Kazałam wam zostać w pokoju – syknęła Jada.
– Co się stało z Duke’em? – zapytała Augusta.
– Powiedzieli, że znaleźli ślady cyjanku w jego napoju i że został otruty. On nie… – Jada nie musiała kończyć zdania. Wiedzieli, o co jej chodzi.
Oczy Roe zaszły łzami. Duke był utalentowanym tancerzem i nie zasługiwał na taką okropną śmierć. Otarła oczy wierzchem dłoni.
– Annie mówi, że Roman przygotował napój, który go zabił – kontynuowała Jada.
– A dlaczego jej zdaniem Roman miałby to zrobić? – zapytała Roe.
Roman westchnął.
– Myśli, że chciałem być główną gwiazdą na jutrzejszym występie. Pamiętasz, jak powiedziałem, że znam wszystkie jego układy, a ty zażartowałaś, że powinienem być gwiazdą?
Roe z niedowierzania aż otworzyła usta. Annie oskarżała jej brata o morderstwo z powodu głupiego ŻARTU!
– Wiemy, kto to zrobił – oświadczył nagle Justin, a oczy Jady rozszerzyły się. Ucichły rozmowy. Wszyscy wpatrywali się w nich z oczekiwaniem. – Otruła go Aaliyah Fallon!
– To nie ja! – zawołała Aaliyah z drugiego końca sali.
W tym samym momencie Azya krzyknęła:
– To nieprawda!
– Ona ma rację – powiedziała Roe. Jej przyjaciele wymienili między sobą zdezorientowane spojrzenia. – To ciebie widziałam na korytarzu przy pokoju Duke’a, całą ubraną na czarno, prawda, Azya?
W sali zapadła pełna zdumienia cisza.
– O czym ona mówi? – zapytała siostrę Aaliyah.
– Ja… ja… – wyjąkała Azya.
– Jeśli skradała się pod pokojem Duke’a, to moim zdaniem jest podejrzana – oznajmiła Annie, krzyżując ramiona.
Azya bezradnie otworzyła usta.
– Myśleliśmy, że to Aaliyah, bo była wściekła na Duke’a, a poza tym znaleźliśmy naszyjnik z literką A i z zaplątanym w niego czarnym włosem – wyjaśniła Roe. – Azya powiedziała, że to naszyjnik jej siostry, ale na Instagramie widać go tylko na szyi Azyi. A więc dlaczego kłamała?
Roe wzięła głęboki oddech. Wszystkie oczy były teraz skierowane na nią. Wyjęła złoty naszyjnik z kieszeni sukienki – zabłysł, kiedy złapał światło.
– Obejrzałam nagranie z imprezy na telefonie Augusty i nagle wszystko nabrało sensu – ciągnęła Roe. – Duke nie wskazywał na Romana. Wskazywał na okno, w którym widział odbicie swojego zabójcy. A skąd wziął się cyjanek? Azya i Annie ze sobą współpracowały! Azya zaniosła jej bukiet hortensji, później Annie wpięła sobie kwiaty we włosy – ale teraz jakoś nigdzie ich nie ma.
Dolna warga Azyi zadrżała.
Annie dotknęła swoich włosów – wciąż były splecione w warkocz, ale już bez żadnych ozdób.
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz. – Annie się zaśmiała.
– Właśnie że masz – powiedziała Roe. – Duke upuścił szklankę z napojem, zanim upadł. Mój brat nalał napój do wszystkich szklanek, ale ty nie wzięłaś żadnej z nich. Na nagraniu widać, jak sama przygotowujesz napój. Kiedy nikt nie patrzył, wyjęłaś kwiaty z włosów i wrzuciłaś do szklanki. Następnie wyciągnęłaś z kieszeni małą buteleczkę i wymieszałaś płyn z kwiatami, jakby to był jakiś dziwny eliksir. Podałaś napój Duke’owi. To zabawne, że płatki wypadły ze szklanki, kiedy się rozbiła.
Annie przewróciła oczami.
– To najgłupsza rzecz, jaką w życiu słyszałam – stwierdziła. – Co z tego, że miał kwiaty w napoju? Jak kwiaty mogłyby go zabić?
– Hortensje są toksyczne, zawierają cyjanek! A ty dałaś mu sok z hortensji!
Wszyscy wydali stłumiony okrzyk.
– Azya była tą osobą w czarnej bluzie z kapturem, którą widziałam na korytarzu. Dała ci bukiet kwiatów, żebyś wykończyła nimi Duke’a. Problem w tym, że przy okazji zgubiła naszyjnik i musiała po niego wrócić. Dlatego próbowała nas zmylić, twierdząc, że to naszyjnik jej siostry – dokończyła Roe.
– Azya! Powiedz, że to nieprawda! – zawołała Aaliyah.
Roe spodziewała się, że Azya wszystkiemu zaprzeczy, ale zamiast tego dziewczyna wybuchnęła płaczem.
– Przepraszam, Aaliyah! Spanikowałam i powiedziałam, że to twój naszyjnik. Ale to wszystko był jej pomysł. – Azya wskazała na Annie, która próbowała się na nią rzucić, ale powstrzymali ją funkcjonariusze policji.
– Powiedziała, że Duke będzie tak chory, że nie da rady tańczyć – ciągnęła Azya. – I że będziesz mogła zająć jego miejsce. Ja miałam tylko kupić kwiaty. Mówiła, że sama zajmie się resztą. Nie wiedziałam, że on od tego umrze! W życiu bym się na to nie zgodziła!
– Kłamczucha! – krzyknęła Annie, a jej idealny warkocz rozplótł się, roztrzepując włosy wokół wściekłej twarzy.
– Annie Matthews, jesteś aresztowana za zamordowanie Duke’a Collinsa – powiedziała policjantka, zakładając Annie kajdanki. – Masz prawo zachować milczenie, a wszystko, co powiesz, może…
– Odebrał mi wszystko! – krzyknęła wtedy Annie. – To było moje marzenie! Zastępowałam Duke’a na warsztatach tanecznych! Wtedy upadłam i uszkodziłam kręgosłup! Teraz nie mogę już tańczyć! Gdyby to się nie wydarzyło, wygrałabym „Mam Talent” i całe moje życie by się zmieniło. Zasłużył na śmierć! Chciałabym…
Ale cokolwiek Annie miała jeszcze do powiedzenia, rozpłynęło się w powietrzu, kiedy wyprowadzano ją z pomieszczenia.
– Azya Fallon, jesteś aresztowana za współudział w zamordowaniu Duke’a Collinsa…
W przeciwieństwie do Annie Azya zwiesiła głowę i bez walki wyciągnęła przed siebie nadgarstki.
Aaliyah stała jak sparaliżowana, a Roe zrobiło się jej szkoda. Było jasne, że nie miała pojęcia o poczynaniach swojej siostry.
Gdy Azya opuściła już salę, Aaliyah popatrzyła na członków Maskarady. Westchnęła i podeszła do nich.
– Bardzo cię przepraszam, Roman. Ja nie…
– W porządku – odpowiedział chłopak uprzejmie.
– Nie wiem, dlaczego Azya to zrobiła. Czy to moja wina? Myślała, że chciałam jego śmierci? Wcale nie chciałam.
– Aaliyah, idź do siostry – poleciła stanowczo Jada. – Ona cię teraz potrzebuje.
Aaliyah skinęła głową i otarła mokre oczy.
– Naprawdę mi przykro – powiedziała i wyszła.
Jada spojrzała na Roe ze zdumieniem.
– Roe, to było genialne!
– Więcej niż genialne – podsumował Roman, biorąc siostrę w objęcia. – Jesteś absolutnym megageniuszem.
Roe odwzajemniła uścisk. Była wdzięczna, że udało się oczyścić go z zarzutów.
Trzy dni później. Godzina 16.00
Annie siedziała w areszcie, czekając na proces, a media na całym świecie analizowały morderstwo Duke’a Collinsa. Autopsja wykazała, że w jego organizmie znajdowała się znaczna ilość cyjanku. Duke był podtruwany od dłuższego czasu i nikt oprócz Annie o tym nie wiedział. Od wielu miesięcy szpikowała go miksturami z soku z hortensji, co wyjaśniało jego zawroty głowy i problemy z koncentracją. Ślady cyjanku znaleziono nawet w jego butelce z wodą. Azya została zwolniona z aresztu i ostatecznie o nic jej nie oskarżono, bo nie miała pojęcia o planie zabicia Duke’a. Aaliyah usunęła konta swoje i siostry we wszystkich mediach społecznościowych, a nadchodzące występy odwołała. Siostry Fallon całkowicie zniknęły z przestrzeni publicznej.
Społeczność taneczna pogrążyła się w żałobie po Duke’u, a portale zalała fala komentarzy od tancerzy, którzy go kochali. Przez jakiś czas Roe nie widziała na ekranie niczego poza twarzą Duke’a i za każdym razem tak samo pękało jej serce.
Sama Roe często była wspominana w związku z rozwiązaniem zagadki kryminalnej. Otrzymała nawet specjalne podziękowania od premiera za swoją „odwagę” i „genialny instynkt”.
Mimo że pokaz z okazji dwudziestej rocznicy został przełożony z szacunku dla zmarłego, cała Maskarada otrzymała dożywotnie karnety wstępu do Astro Towers – ale żadne z nich raczej nie zamierzało tam wracać. Ten niegdyś ulubiony park rozrywki Roe od teraz kojarzył jej się z okropnymi wydarzeniami. Nie chciała nigdy więcej postawić w nim stopy.
Kiedy Roe i Roman szli razem na próbę, ich telefony zapiszczały w tym samym momencie – przyszła wiadomość od Jady wysłana na wspólny czat Maskarady.
Cześć, kochani! Jeszcze raz chciałam powiedzieć, jak bardzo jestem z was dumna! To zaszczyt być choreografką najbystrzejszej grupy tancerzy na świecie! Zostaliśmy zaproszeni do występu na specjalnym pokazie, który rodzina Duke’a organizuje w przyszłym miesiącu dla uczczenia jego pamięci. Myślę, że powinniśmy wyszukać najlepsze nagrania z występami Duke’a i odtworzyć jego układy. Co wy na to?
– Szkoda, że nie możemy tego zatańczyć z nim – powiedział Roman ze smutkiem. – Teraz już nigdy nie będziemy mieli okazji.
W tym momencie jego siostrze wpadł do głowy pomysł.
– A może jednak będziemy mieli? – zastanowiła się i szybko zaczęła wystukiwać wiadomość na telefonie.
Super. Może moglibyśmy puścić w tle oryginalne nagrania z Duke’em, żeby wyglądało to tak, jakby z nami tańczył?
Wystarczyło kilka sekund, żeby wszyscy odpisali, że to genialny pomysł. Jada powiedziała, że poprosi o zgodę jego rodzinę.
– Naprawdę jesteś mądra, wiesz, Roe? – rzekł nagle Roman, obejmując siostrę ramieniem. – Co ja bym bez ciebie zrobił?
Roe uśmiechnęła się szeroko.
– A co ja bym zrobiła bez ciebie?
Objęła go w talii i ruszyli przed siebie ulicą, maszerując równo, noga w nogę.
Maisie Chan
Kiedy przejeżdżaliśmy obok znaku Yarrow FallsHoliday Park, tata spróbował złapać moje spojrzenie w lusterku wstecznym. Wyjąłem słuchawki z uszu.
– Ziemia do Xaviera! Słyszałeś, co mówiłem o Skoku Śmierci? – zapytał.
– Eeee… – odpowiedziałem. Skok Śmierci?
– Nie słyszał cię – mruknęła Paisley znad swojej najnowszej lektury. – Słucha muzyki z gier. Wszystko tam brzmi tak samo.
Czy da się coś poradzić na to, że ścieżka dźwiękowa do „Zeldy: Breath of the Wild” jest taka niesamowita? Myślę, że nie.
– Co to jest Skok Śmierci? – zapytałem.
– Dziś uruchamiają Wyzwanie w Wierzchołkach Drzew – powiedział tata.
– Co to niby jest? – dopytywała Paisley.
– Chodzi o taką ścieżkę jak w parku linowym, na którą się wchodzi w uprzęży. Wysoko, wśród drzew. Na końcu jest ogromny spadek, na osiemnaście metrów. Dosłownie skaczesz z podestu w przepaść. To jest właśnie Skok Śmierci. Burmistrzyni będzie pierwszą osobą, która to wypróbuje. Zrobi to podczas ceremonii otwarcia. Dlatego właśnie zabukowałem tam miejsce.
– Brzmi nieźle – powiedziałem.
– Na stronie internetowej było napisane, że ten podest ma wysokość pięciu piętrowych autobusów – dodał tata.
– A jest jakaś mata albo siatka do łapania ludzi? – zapytałem.
– Nie zapominaj, że mają na sobie uprząż i podtrzymuje ich lina – odezwała się Paisley. – Widziałam coś takiego w telewizji.
Wetknąłem znów słuchawki do uszu.
Prawda była taka, że całe te wakacje nie zapowiadały się szczególnie ciekawie. Mama była na Krecie ze swoim nowym facetem, Pablem. Rozwód był dla taty trudny, i to były jedyne wakacje, na jakie mógł sobie pozwolić.
Dostaliśmy przyczepę numer trzynaście. Stała na samym końcu kempingu, obok wysokiego ogrodzenia. Gdybym mocno wyciągnął szyję i zadarł głowę, mógłbym zobaczyć podest Skoku Śmierci.
Sama przyczepa była mała i bardzo beżowa. Beżowa kanapa, beżowy dywan, beżowe szafki kuchenne. Sypialnia, którą musiałem dzielić z Paisley, była wielkości naszej domowej łazienki. W dodatku moja siostra booktuberka już się w niej rozpanoszyła: ustawiła lampę pierścieniową na stoliku nocnym, a obok ułożyła stos książek – same kryminały, jej ulubiony gatunek.
– Xav, masz zakaz wstępu do sypialni, kiedy nagrywam. Przykleję karteczkę na drzwiach, żebyś wiedział – powiedziała i rzeczywiście od razu przyczepiła do drzwi różową karteczkę.
– Zaczekaj… Tak od razu mam zakaz wstępu? – zdziwiłem się.
– No proszę, jaki z ciebie bystrzak. A teraz spadaj. – Paisley machnęła dłonią, jakby odganiała muchę.
– Gdzie mam spadać? – jęknąłem.
– Może wypożyczymy rowery? – zaproponował tata, wnosząc do kuchni torby z zakupami.
– Eeee, może później… – westchnąłem, ukradkiem skanując wzrokiem pokój w poszukiwaniu hasła do Wi-Fi, żeby móc pograć online. Tata chce, żebym był „aktywny” i „twardo stąpał po ziemi”, zamiast ciągle „korzystać z technologii”, ale jakoś nic nie mówi, kiedy Paisley kręci swoje filmiki.
– Otwórz okno i wpuść trochę świeżego powietrza – powiedział tata.
Podszedłem do okna, otworzyłem je. Obok sąsiedniej przyczepy siedziała na leżaku starsza pani w otoczeniu krasnali. U jej stóp warował mały biały piesek, który zerwał się teraz na równe nogi, pobiegł w stronę płotu obok Skoku Śmierci i zaczął szczekać.
– Cicho, Pookie! Wracaj tu! – zawołała starsza pani, wyraźnie zdenerwowana. Zauważyła, że się jej przyglądam. – Wszystko w porządku, kochanie, on jest bardzo przyjazny. Szczeka tylko na wiewiórki. Nienawidzi ich.
Zamknąłem okno. Świeże powietrze będzie musiało zaczekać. Tata zbliżył się do mnie z plikiem jakichś ulotek.
– To świetna miejscówka. Jest mniej hałasu niż obok klubu dla dzieci albo baru. Możemy pojechać rowerami do farmy Wainwright, żeby popatrzeć na konie i krowy.
– Mogę iść sam się rozejrzeć po okolicy? – zapytałem. – Paisley nagrywa.
– Jasne! Idź zaczerpnąć świeżego powietrza!
Tata ma obsesję na punkcie świeżego powietrza. Nie powiedziałem mu, że idę poszukać sygnału Wi-Fi.
*
Kiedy wyszedłem z przyczepy, pies sąsiadki wciąż szczekał na drzewa. Miałem nadzieję, że w nocy będzie cicho. Nie uśmiechało mi się zatykanie uszu papierem toaletowym. Zacząłem iść szeroką drogą obstawioną przyczepami po obu stronach.
Kiedy zbliżyłem się do recepcji, zobaczyłem balony i tłum ludzi na prawo od drzwi. Wejście do Wyzwania w Wierzchołkach Drzew było ozdobione ogromną czerwoną kokardą. Obok niej znajdowała się drewniana wiata do zakładania uprzęży i kasków.
Zauważyłem również marmurowy cokół, wokół którego stało kilka osób. Była wśród nich jedna nastolatka w zielonej koszulce polo – na plakietce miała napisane imię Jenny i obgryzała paznokcie. Obok niej stał mężczyzna w średnim wieku, ubrany w ciemnoszary garnitur. Położył na stole duże czarne pudełko. Tłum składał się głównie z rodzin z dziećmi i starszych ludzi. Prawdopodobnie byli to wczasowicze oraz miejscowi, którzy przyszli na darmowe ciasteczka. Mężczyzna podszedł do mikrofonu.
– Dziękuję wszystkim za przybycie! Nazywam się Gerald Oliver i jestem kierownikiem. Z przyjemnością przedstawiam państwu naszą nową, ekscytującą atrakcję: Wyzwanie w Wierzchołkach Drzew. Miejsce to będzie otwarte dla mieszkańców i dla gości naszego letniego kempingu. Przewidzieliśmy dla państwa mnóstwo atrakcji. Malowanie twarzy, strzelanie z łuku, a najmłodszym gościom pragnę przedstawić nową postać: Wiewiórkę Steviego!
Gerald Oliver wyciągnął ręce i z oczekiwaniem spojrzał na dziewczynę w zielonej koszulce polo, która wzruszyła ramionami.
– Stevie? Gdzie jest Stevie? – syknął.
Rozległo się szemranie i ludzie zaczęli się rozglądać.
Nagle przez tłum przebiegła ogromna czerwona wiewiórka w żółtej koszulce. Zatrzymała się obok kierownika i zaczęła machać w powietrzu wielkimi kudłatymi łapami.
– A naszym gościem specjalnym jest burmistrzyni Julia Cressy – oznajmił Gerald Oliver.
Tłum zaczął klaskać. Zawsze mi się wydawało, że burmistrzowie to wiekowi ludzie ze złotymi łańcuchami. Ale ta burmistrzyni miała proste, jasne włosy, dżinsy, buty trekkingowe i fioletową kurtkę przeciwdeszczową. Nie wyglądała też na bardzo starą – była może w wieku taty. Podeszła do mikrofonu.
– Bardzo dziękuję za zaproszenie. Jestem burmistrzynią od ośmiu lat, ale mieszkam tutaj przez całe życie. Zawsze chciałam tego, co najlepsze dla tego regionu i jego mieszkańców. To ekscytujące nowe przedsięwzięcie było pomysłem, o którym wspomniałam Geraldowi kilka lat temu, o czym już chyba zapomniał. Bardzo się cieszę, że moje próby znalezienia inwestorów w końcu przyniosły rezultaty.
Spojrzała na Geralda Olivera, który wbijał wzrok w ziemię.
– Wspinałam się w Himalajach i wędrowałam po Boliwii. A dziś z niecierpliwością czekam na nowe wyzwanie, czyli na Wyzwanie w Wierzchołkach Drzew. Już nie mogę się doczekać tego straszliwego Skoku Śmierci!
Tłum wiwatował. Olbrzymia wiewiórka podskoczyła, potrząsając pupą. Zaczęła przybijać piątki dzieciom stojącym w pierwszym rzędzie.
– Z prawdziwą przyjemnością otwieram Wyzwanie w Wierzchołkach Drzew. Jestem pewna, że ta atrakcja przyciągnie w nasze strony więcej rodzin. Turyści są siłą napędową naszej społeczności!
Gdzieś na tyłach tłumu rozległo się chrząknięcie.
– A co z ludźmi, którzy nie chcą, żeby tu przyjeżdżalituryści? Niszczą naszą okolicę, zostawiają wszędzie bałagan, a teraz jeszcze mamy słuchać ich krzyków na tym dziwacznym ustrojstwie! – huknął jakiś męski głos. Mężczyzna miał czapkę z daszkiem, brudną woskowaną kurtkę w kolorze zielonym i wychudzoną twarz. – To miejsce cały czas się rozrasta, rozprzestrzenia jak trujący bluszcz. Wkrótce zniszczy tę wioskę i… CIEBIE. Bo TY na to wszystko pozwalasz! – zakończył, wskazując na burmistrzynię.
– Wydaje mi się, że jesteś trochę niesprawiedliwy – odparła kobieta.
Wiewiórka gigantka położyła ręce na biodrach i pokręciła głową, a Gerald Oliver zbliżył się do mikrofonu.
– Proszę państwa, oto Sam Wainwright z sąsiadującej z nami farmy – powiedział. – Sam, posłuchaj. Mieliśmy wszystkie pozwolenia na budowę, a poza tym stworzyliśmy mnóstwo nowych miejsc pracy. Prawda, Jenny? Jenny jest naszą nowo zatrudnioną pracownicą.
Spojrzał szeroko otwartymi oczami na dziewczynę w koszulce polo.
– Eeee… tak, to prawda – odezwała się zakłopotana Jenny. Zerknęła na burmistrzynię, która znów przecisnęła się do mikrofonu. Gerald Oliver odsunął się na bok.
– Sam, może porozmawiamy później? Będzie przyjęcie i drinki. Jestem pewna, że Gerald zdoła załatwić darmowe wejściówki dla twojej rodziny, żebyście mogli skorzystać z naszych atrakcji – przekonywała burmistrzyni.
– To żaden problem – zapewnił Gerald. – A teraz przejdźmy do sedna.
Otworzył duże czarne pudełko i wyjął z niego błyszczące srebrne nożyczki, długie jak nożyce ogrodowe.
– Pamiętajcie, dzieci, że nożyczki są ostre! Nikt z was nie chciałby się na nie nadziać – to mówiąc, zaśmiał się i podał narzędzie burmistrzyni Cressy, ale po drodze ostry czubek zahaczył o jej kurtkę.
– Ostrożnie, Gerald – upomniała go.
Kierownik mruknął coś pod nosem, ale usłyszałem tylko jedno słowo: „umrzeć”.
– Niniejszym otwieram Wyzwanie w Wierzchołkach Drzew! – ogłosiła burmistrzyni, przecinając wstęgę jednym cięciem.
Większość ludzi zaczęła wiwatować. Farmer Sam prychnął.
Kiedy fotograf zrobił zdjęcia, burmistrzyni odwróciła się do Jenny i coś powiedziała, zasłaniając usta dłonią. Patrzyłem, jak obie wchodzą do wiaty, gdzie zakłada się uprzęże i kaski. Gigantyczna wiewiórka podskakiwała radośnie, rozrzucając wokół siebie konfetti.
Ruszyłem z powrotem w stronę naszej przyczepy, mając nadzieję, że stamtąd będę mógł zobaczyć Skok Śmierci. Dużą część trasy linowej przysłaniało wysokie ogrodzenia, ale ponieważ sama platforma znajdowała się bardzo wysoko, sądziłem, że uda mi się dostrzec moment, kiedy burmistrzyni będzie skakała. Kiedy zbliżyłem się do przyczepy, zobaczyłem kłęby białego dymu wijące się w powietrzu. To tata rozpalał grilla.
Biały pies sąsiadki warczał na wiewiórkę, która wspinała się na drzewo obok przyczepy. Starszej pani nigdzie nie było widać.
Tata pomachał do mnie, obracając wegetariańskiego burgera. Chyba trochę mu się przypalił. Umierałem z głodu. Popędziłem do niego.