Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Konieczność wyboru.
Rozważania adwentowe na każdy dzień
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 83
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Konieczność wyboru
Rozważania adwentowe na każdy dzień
Ks. Radosław Rychlik
Konieczność wyboru
Rozważania adwentowe na każdy dzień
Tarnów 2019
© by Wydawnictwo BIBLOS, Tarnów 2019
ISBN 978-83-7793-687-0
Nihil obstat
Tarnów, dnia 25.10.2019 r.
ks. prof. dr hab. Janusz Królikowski
Imprimatur
OW-2.2/55/19, Tarnów, dnia 28.10.2019 r.
Wikariusz generalny
† Leszek Leszkiewicz
Projekt okładki
Mateusz Kowal
Druk
Poligrafia Wydawnictwa Biblos
Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej
Plac Katedralny 6, 33-100 Tarnów
tel. 14-621-27-77
fax 14-622-40-40
http://www.biblos.pl
Poniedziałek I tygodnia Adwentu
Prostota wiary
Jeszcze nigdy w historii życie człowieka nie było tak wygodne, a zarazem tak skomplikowane. Mamy coraz wygodniejsze samochody, których używanie wymaga coraz większej wiedzy, a naprawa specjalistycznego sprzętu i oprogramowania. Mamy coraz wygodniejsze mieszkania, a w nich urządzenia, które zdejmują z nas ciężar codziennych obowiązków, lecz są coraz bardziej skomplikowane w obsłudze. Mamy coraz więcej urządzeń mobilnego kontaktu ze światem, a zarazem coraz więcej haseł dostępu i numerów PIN do zapamiętania. W naszych łazienkach jest coraz więcej kosmetyków, których należy używać według określonej kolejności i tylko do określonych partii ciała. Zażywamy coraz więcej suplementów diety, które zastępują normalne pożywienie. Nasze domowe apteczki zawierają coraz więcej lekarstw na choroby, które często sami dajemy sobie wmówić – tak jak osławiony „syndrom niespokojnych nóg” – i uważamy, że dzięki nim perfekcyjnie zadbamy o nasze zdrowie.
Sami komplikujemy swoją codzienność, wprowadzając w nią coraz więcej rzeczy i spraw, które w założeniu mają ułatwiać nam nasze funkcjonowanie w świecie, a tak naprawdę czynią je jeszcze bardziej złożonym. Coraz więcej „mamy”, a coraz mniej „jesteśmy”. Otaczamy się różnymi przedmiotami, które mają podnieść komfort naszego życia, nie zauważając, że tak naprawdę coraz mniej tego życia nam zostaje.
Przesiąknięci taką mentalnością, ze zdziwieniem możemy słuchać słów dzisiejszej Ewangelii o setniku, któremu wystarczyła zwykła deklaracja Jezusa, że uzdrowi jego sługę. Ów setnik nie czekał na cudowne słowa, magiczne gesty, nadnaturalne znaki. Poprosił z wiarą o pomoc, a kiedy Chrystus obiecał spełnić jego prośbę, odszedł spokojny i pełen ufności w to, że Jezusowa zapowiedź rychło się ziści. Jego słowa: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie” (Mt 8,8) po wsze czasy – w lekko tylko zmienionej formie – rozbrzmiewać będą podczas każdej Eucharystii. Oto wzór prostoty wiary.
Rozpoczynamy kolejny w naszym życiu Adwent. Adwent to czas oczekiwania. Zapytajmy więc siebie: Na co będziemy w tegorocznym Adwencie oczekiwać? Czego się spodziewamy? Jakie cele na ten czas sobie wyznaczamy? Kościół przez wieki przypomina z niezmienną prostotą, iż jest to okres oczekiwania i duchowego przygotowania się, by godnie obchodzić pamiątkę narodzenia Syna Bożego w Betlejem judzkim. Ten czas ma nam również przypominać, że całe nasze życie jest oczekiwaniem na wieczność. Oddalamy się bowiem każdego dnia od momentu naszych narodzin, a przybliżamy się do chwili odejścia z tego świata. Adwentowy lampion rozświetlający pogrążoną w mroku świątynię symbolizuje Chrystusa, który przychodzi, aby oświetlić nasze życiowe drogi.
Dokąd zaś te drogi prowadzą? Dokąd ma mnie zaprowadzić tegoroczny Adwent? Dla wielu będzie to czas realizacji dawno sporządzonych już list zakupów, zdobywania wszelkich rzeczy must have i pogoni za promocjami w centrach handlowych. Będą wielkie zabiegi, aby wyszukanymi dekoracjami stworzyć w domach – wyziębionych wzajemną obojętnością – nieokreśloną, lecz utęsknioną „magię świąt”. Będą suto zastawione stoły, przy których zasiądą ponoć bliscy sobie ludzie z przyklejonymi do twarzy sztucznymi uśmiechami. Będzie budowanie wesołkowatości, bo na prawdziwą radość płynącą z serca pełnego pokoju i wzajemnego przebaczenia niewielu stać. Będą wydawane bajońskie sumy, aby wypełnić czymś pustkę w sercach dzieci, stęsknionych za miłością i bliskością wiecznie zapracowanych i zagonionych rodziców. Będą kulturalne rozmowy przy kieliszku drogiego alkoholu – kulturalne do czasu, gdy ten alkohol doda odwagi, aby wreszcie powiedzieć sobie, co naprawdę o sobie myślimy, i ujawnić od dawna skrywane urazy i wzajemne pretensje.
Nie do takich „świąt” przygotowuje nas Adwent. Nie takiej „magii” mamy oczekiwać. Naprzeciw nam wychodzi Chrystus i pragnie zamieszkać w naszych sercach. Tylko czy my swe serce dla Niego otworzymy? Czy będzie nas stać na taką prostą i ufną wiarę w Niego? Bez drogich prezentów, które mają zagłuszyć głos sumienia wołającego o czas dla dzieci. Bez wyszukanych dekoracji, które mają zasłonić wstydliwe niedomówienia w małżeństwie. Bez szukania „magii świąt” w hałaśliwych centrach handlowych. Prosta wiara setnika uzdrowiła jego sługę. Taka sama prosta wiara może odnowić naszą więź z Chrystusem i drugim człowiekiem.
Znajdź czas na Mszę św. roratnią w tygodniu, aby zatrzymać się w wirze zajęć – i nie mów, że nie masz czasu, bo na wizytę u kosmetyczki lub w fitness clubie znajdziesz go bez problemu. Zaplanuj udział w rekolekcjach adwentowych, by mieć sposobność do odnowienia więzi z Chrystusem. Uklęknij do spowiedzi. I to niech będzie must have na tegoroczny Adwent, aby prawdziwie wyprostować swą ścieżkę do Boga i do serca drugiego człowieka. Takie to proste. Takie nieskomplikowane. Prostota wiary, która od dwóch tysiącleci prowadzi człowieka do Boga. Po to jest właśnie okres Adwentu. Od ciebie zaś zależy, czy w tym roku dobrze go wykorzystasz. Amen.
Wtorek I tygodnia Adwentu
Opinia publiczna
Jedną z największych sił wpływających na postępowanie współczesnego człowieka jest opinia publiczna. Bardzo zależy nam na tym, co inni ludzie o nas myślą. Bardzo zabiegamy o to, aby drugi człowiek miał o nas jak najlepsze mniemanie. Opinia publiczna ma bowiem niebywałą siłę. Jednych potrafi niebotycznie wywindować, a drugich pogrążyć w odmętach zapomnienia oraz infamii. Opinia otoczenia stała się jedną z największych sił oddziaływania na drugiego człowieka. Pytanie: „Co sobie ludzie o mnie pomyślą?” nader często gości w myślach wielu spośród nas.
Dlatego nosimy stroje, które mają podkreślić nasz status majątkowy. Otaczamy się gadżetami, które mają pokazywać, jak jesteśmy nowocześni. Wielu udaje się do miejsc, w których „się bywa”, i zabiega o życzliwość osób, z których zdaniem ich środowisko się liczy. Opinia publiczna terroryzuje trzeźwość myślenia i swobodę zachowania, gdyż coraz więcej spośród nas robi to, co innym się podoba, i mówi to, czego drugi człowiek sobie życzy. Wszystko po to, aby być lubianym, cenionym, dowartościowanym. Wielu uwierzyło, że ich osobista wartość nie zależy od tego, jakimi są ludźmi, lecz od tego, jak są postrzegani i oceniani przez otoczenie. Zapominają jednak o tym, że nawet gdy wszyscy oset będą nazywali różą, on nadal będzie brzydkim chwastem, a róża, którą wyśmiewa się jako najgorszy chwast, wciąż będzie lśniła swym niepowtarzalnym urokiem.
W tej pogoni za popularnością człowiek tak często potrafi się zatracić, a czasem wręcz ośmieszyć, tracąc przy tym trzeźwość spojrzenia na świat. Świat zaś wciąż jest taki sam: dobro jest dobrem, a zło – złem. Dobro jest łaską, a nieprawość – grzechem. Godność człowieka jest niezmienna, a Boże prawo dotyczy wszystkich zawsze i wszędzie. Żadne nowe moralności nie zniosą słów Dekalogu, a wmawianie, iż to, co nienaturalne, jest normalne, nie zmieni stanu rzeczy. Oset pozostaje ostem, a róża – różą. Dobro zawsze będzie dobrem, a zło – choćby najpiękniej opisywane i usprawiedliwiane – złem.
Okres Adwentu, który przeżywamy, jest nade wszystko dla każdego z nas wezwaniem do tego, aby prostować swe życiowe ścieżki. W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie” (Łk 10,21). Słowa te przypominają nam, że przed Bogiem liczyć się będzie prawda. Można być mądrym dla tego świata i na różne sposoby każde bezeceństwo nazywać normalnością. Można błoto owinąć w papierek i mówić, że to cukierek. Lecz prawda jest niezmienna. Dobro jest dobrem, a zło jest złem. Normą oceniającą nasze czyny jest Ewangelia i Dekalog.
Być Jezusowym prostaczkiem to przyjmować prawdę taką, jaką ona jest. To wierność słowom Ewangelii i prawu Bożemu zapisanemu w sercu. To nade wszystko zabieganie o to, aby dochować wierności Bogu, Kościołowi i św. Ewangelii. Ewangeliczny prostaczek to człowiek, który swoją wartość upatruje w wierności Chrystusowi, a nie w uleganiu zmieniającym się modom. To droga, którą na czas Adwentu wskazuje nam Zbawiciel.
Jeżeli więc powinno nam zależeć na czyjejś opinii, to tylko na opinii Chrystusa. Zamiast zastanawiać się, co pomyślą o nas ludzie, pytajmy się w sercu, co pomyśli o nas Pan Bóg. Nasza bowiem wartość wcale nie zależy od tego, co sądzą o nas inni i jakie zdanie będzie miała na nasz temat tak zwana opinia społeczna, ale od tego, czy swoimi codziennymi czynami wierni jesteśmy Bożym przykazaniom. Nasza wartość rośnie nie wraz z ludzkim uznaniem, ale wraz z czynami wypływającymi z bezinteresownej miłości bliźniego, miłosierdzia, walki ze swymi słabościami i pokuty za popełnione grzechy. Nasza wartość uzależniona jest od tego, jak bardzo wierni jesteśmy nauce Chrystusa.
Pan widzi nasze czyny oraz nasze intencje. Widzi nasze grzechy i nasze codzienne zmagania z własnymi słabościami. Widzi pokusy, które od siebie odpędzamy, i wady, które nas upokarzają. Bóg widzi nasze pragnienie bezinteresownej pomocy potrzebującym oraz pokorę serca. To wszystko tworzy nasz prawdziwy obraz. Tacy jesteśmy w oczach Jezusa Chrystusa, jakie są nasze czyny i intencje. Tylko ta ocena powinna się dla nas liczyć.
„Łaska pańska na pstrym koniu jeździ” – głosi porzekadło. Dziś kochani przez ludzi, jutro możemy być znienawidzeni. Dziś podziwiani, jutro będziemy zepchnięci. Dziś wychwalani, jutro odejdziemy w zapomnienie. Nie warto zatem zabiegać o wzgląd ludzki. Starajmy się raczej przypodobać Bogu. Nie szukajmy zmiennej mądrości tego świata, lecz niezmiennej prostoty Ewangelii. Kiedy bowiem zakończy się nasz życiowy adwent, liczyć się będzie to, co na nasz temat będzie mógł powiedzieć Pan Bóg. I tylko to. Amen.
Środa I tygodnia Adwentu
Ludzkie potrzeby
Grudzień to dla sprzedawców wytęskniony czas. Obroty sklepów i centrów handlowych są wtedy wyższe niż w każdym innym miesiącu. Galerie handlowe pełne są klientów, którzy z wypiekami na twarzy dają się pochłonąć szaleństwu zakupów. Prezenty i elementy bożonarodzeniowych dekoracji, produkty spożywcze na świąteczne stoły i nowe ubrania, które będzie można założyć na wigilijną kolację. Ponoć tego wszystkiego potrzebujemy i wmawiamy sobie, iż są to bezdyskusyjnie produkty pierwszej potrzeby.
Nieważne, że wiele spośród zakupionych wtedy prezentów zostanie po Bożym Narodzeniu oddanych z powrotem do sklepów. Nieważne, że duża część zakupionego na świąteczny stół pożywienia zostanie zmarnowana. Nieistotne także, że nasze szafy nie mieszczą już ubrań, choć niektórych z nich nigdy jeszcze nie nosiliśmy. Ważne, że możemy kupować i w ten sposób zaspokajać swoje potrzeby.
Czy jednak te wszystkie zakupy rzeczywiście zaspokajają nasze potrzeby? Czy nasze życie to tylko modny ubiór, suto zastawiony stół oraz najbardziej wyszukane prezenty? A może całe to grudniowe zabieganie ma na celu zagłuszyć inną potrzebę – tę tkwiącą w głębi serca każdego z nas? A może to całe przedświąteczne zamieszanie jest po to, abyśmy przypadkiem nie usłyszeli głosu płynącego z głębi naszych serc?