Kościół w obliczu rewolucji - Dariusz Rozwadowski - ebook + książka

Kościół w obliczu rewolucji ebook

Dariusz Rozwadowski

3,3

Opis

Kościół katolicki przeżywa olbrzymi kryzys wewnętrzny. W obliczu rewolucji kulturowej, prowadzonej przez marksistów, ustępuje pola na wielu płaszczyznach. Zastosowanie przez wrogów chrześcijaństwa zupełnie nowej strategii, tzw. długiego marszu przez instytucje, okazało się, niestety, zabójczo skuteczne. Świat zachodni został w zasadzie zdechrystianizowany, a Kościół skutecznie wyparto ze sfery publicznej. Do jego wnętrza wdarło się wiele błędnych nauk i przekonań. Nawet niektórzy duchowni ulegli marksistowskiemu myśleniu.

Kryzys wewnętrzny narastał i wybuchł z całą siłą, gdy Benedykt XVI podjął decyzję o abdykacji. Zastąpił go argentyński kardynał Jorge Maria Bergoglio, który jako papież Franciszek radykalnie zerwał z linią swoich poprzedników i okazał się rewolucjonistą ciepło wypowiadającym się o marksizmie.

Książka przedstawia historię wzajemnych relacji między katolikami a marksistami. Przedstawiony został marsz tych drugich przez instytucje Kościoła katolickiego i wiele innych sposobów oraz metod, za pomocą których toczona jest obecnie walka z katolicyzmem i wartościami chrześcijańskimi. Czytelnik będzie mógł się także dowiedzieć, w jaki sposób Kościół katolicki przeciwstawiał się tej bezbożnej ideologii w przeszłości. Celem książki jest pokazanie źródeł obecnego kryzysu w Kościele oraz ostatecznego celu, do którego dążą marksiści.

DARIUSZ ROZWADOWSKI (ur. 1984) – historyk, nauczyciel historii, wiedzy o społeczeństwie i wychowania fizycznego, trener piłki nożnej UEFA A. Ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Specjalizuje się w historii Kościoła. Autor książek Marksizm kulturowy 50 lat walki z cywilizacją Zachodu oraz Bohaterowie upodleni. Absolwent poznańskiej AWF.

 

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 500

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,3 (3 oceny)
1
0
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Co­py­ri­ght to this edi­tion © by Wy­daw­nic­two Pro­hi­bi­ta

ISBN: 978-83-65546-86-9

Pro­jekt okład­ki:Ma­ciej Ha­ra­basz

Re­dak­cja i ko­rek­ta:Anna Olech­no

Wy­daw­ca:Wy­daw­nic­two PRO­HI­BI­TAPa­weł To­bo­ła-Per­t­kie­wiczwww.pro­hi­bi­ta.plwy­daw­nic­two@pro­hi­bi­ta.plTel: 22 425 66 68www.fa­ce­bo­ok.com/Wy­daw­nic­two­Pro­hi­bi­tawww.twit­ter.com/Mul­ti­bo­okpl

Wy­da­nie tej książ­ki, po­dob­nie jak in­nych pro­jek­tów wy­daw­nic­twa Pro­hi­bi­ta, NIE zo­sta­ło sfi­nan­so­wa­ne z pie­nię­dzy po­dat­ni­ków.

Sprze­daż książ­ki w In­ter­ne­cie:

Wpro­wa­dze­nie

Ko­ściół ka­to­lic­ki w XXI wie­ku sta­nął w ob­li­czu wiel­kie­go za­gro­że­nia. Przez świat za­chod­ni prze­ta­cza się re­wo­lu­cja kul­tu­ro­wa za­po­cząt­ko­wa­na przez mark­si­stów w la­tach 60. XX wie­ku. Mamy do czy­nie­nia z zu­pe­łnie nową stra­te­gią. Prze­moc fi­zycz­na i roz­wi­ąza­nia si­ło­we zo­sta­ły za­stąpio­ne przez roz­ło­żo­ny w cza­sie tzw. marsz przez in­sty­tu­cje. U jego pod­staw ide­olo­gicz­nych stoi mark­sizm, któ­ry po re­wi­zjach do­ko­na­nych przez szko­łę frank­furc­ką i jej kon­ty­nu­ator­kę szko­łę z Bir­ming­ham oka­zał się jesz­cze bar­dziej za­bój­czy i nie­bez­piecz­ny niż mark­sizm kla­sycz­ny. Do­ko­na­no zmia­ny pro­le­ta­ria­tu – ro­bot­ni­ków za­stąpio­no sze­ro­ko ro­zu­mia­ny­mi mniej­szo­ścia­mi. Wi­ęk­szo­ść wy­si­łków skon­cen­tro­wa­no na tym, by do­pro­wa­dzić do głębo­kich zmian w ludz­kiej świa­do­mo­ści i od­wró­ce­nia zna­cze­nia po­jęć. By to, co daw­niej uzna­wa­ne było za cno­tę, do­bro, praw­dę, uczy­nić, wy­stęp­kiem, złem i kłam­stwem. W tym celu pre­pa­ro­wa­no po­jęcia, na­da­jąc im nowy sens, jak cho­ćby w przy­pad­ku ter­mi­nów „to­le­ran­cja” czy „wol­no­ść”.

Ko­ściół ka­to­lic­ki, od­kąd tyl­ko na­ro­dzi­ła się ide­olo­gia mark­si­stow­ska, uznał ją za wiel­kie za­gro­że­nie. Tym bar­dziej, że Ka­rol Marks za­fa­scy­no­wa­ny był sa­ta­ni­zmem i wi­dać to wy­ra­źnie w sa­mym mark­si­zmie. Przed­so­bo­ro­wi pa­pie­że wy­po­wie­dzie­li woj­nę mark­si­stom. Wie­lo­krot­nie po­tępia­li tę ide­olo­gię. Dzi­ęki sta­ra­niom pa­pie­ża Le­ona XIII i du­chow­nym ta­kim jak Wil­helm Em­ma­nu­el von Ket­te­ler po­wsta­ła ka­to­lic­ka na­uka spo­łecz­na, któ­ra przy­czy­ni­ła się do po­wstrzy­ma­nia re­wo­lu­cji. Spo­łecz­ne na­ucza­nie Ko­ścio­ła w po­zy­tyw­ny spo­sób zmie­ni­ło re­la­cje pra­cow­ni­ków i pra­co­daw­ców. Na­ro­dził się swo­isty etos pra­cy. Ro­bot­ni­cy wy­własz­czy­li się wła­sną pra­cą i nie chcie­li już re­wo­lu­cji. Rola Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go jako ośrod­ka an­ty­re­wo­lu­cyj­ne­go była nie do prze­ce­nie­nia.

Po­dej­mo­wa­ne pró­by zdo­by­cia wła­dzy przez mark­si­stów w Eu­ro­pie Za­chod­niej w okre­sie I woj­ny świa­to­wej i tuż po niej nie po­wio­dły się. Re­wo­lu­cja zwy­ci­ęży­ła tyl­ko w za­co­fa­nej go­spo­dar­czo Ro­sji. Jed­nak swo­ją wła­dzę bol­sze­wi­cy utrzy­my­wa­li je­dy­nie dzi­ęki za­sto­so­wa­niu ter­ro­ru. Dało to do my­śle­nia wie­lu za­chod­nim mark­si­stom. Do­szu­ki­wa­li się oni przy­czyn nie­po­wo­dze­nia re­wo­lu­cji na Za­cho­dzie i dwóch z nich – Węgier Gy­ör­gy Lu­kács i Włoch An­to­nio Gram­sci – nie­za­le­żnie od sie­bie do­szło do wnio­sku, że re­wo­lu­cja nie po­wio­dła się, bo du­sze Eu­ro­pej­czy­ków były pod wpły­wem chrze­ści­ja­ństwa i kul­tu­ry wy­ro­słej na jego ba­zie. Je­dy­ną za­tem dro­gą do zwy­ci­ęstwa mark­si­zmu jest wy­ko­rze­nie­nie z ludz­kiej du­szy idei chrze­ści­ja­ńskich i znisz­cze­nie Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go.

Gram­sci twier­dził, że na­le­ży zre­zy­gno­wać z prze­mo­cy na rzecz dłu­go­fa­lo­wej woj­ny po­zy­cyj­nej na­zwa­nej pó­źniej, w la­tach 60. XX wie­ku, „dłu­gim mar­szem przez in­sty­tu­cje”. Gy­ör­gy Lu­kács głów­ną prze­szko­dę, któ­ra po­krzy­żo­wa­ła mark­si­stom pla­ny, rów­nież wi­dział w chrze­ści­ja­ństwie. Uwa­żał, że aby re­wo­lu­cja od­nio­sła zwy­ci­ęstwo, na­le­ży do­pro­wa­dzić do ca­łko­wi­tej de­struk­cji ist­nie­jące­go spo­łe­cze­ństwa. Sta­re war­to­ści, za­sa­dy, nor­my po­stępo­wa­nia mu­szą zo­stać uni­ce­stwio­ne, a w ich miej­sce trze­ba stwo­rzyć nowe.

Kon­cep­cje Lu­kác­sa zo­sta­ły prze­jęte i znacz­nie po­głębio­ne przez po­wsta­ły w 1923 roku In­sty­tut Ba­dań Spo­łecz­nych we Frank­fur­cie nad Me­nem. To wła­śnie szko­ła frank­furc­ka do­ko­na­ła prze­kon­wer­to­wa­nia mark­si­zmu z za­gad­nień eko­no­micz­nych na za­gad­nie­nia kul­tu­ro­we. Wy­ni­kiem prac frank­furt­czy­ków była teo­ria kry­tycz­na – naj­bar­dziej de­struk­tyw­ny kry­ty­cyzm, któ­ry ma znisz­czyć obo­wi­ązu­jący po­rządek. W opar­ciu o nią oska­rża­no Za­chód o lu­do­bój­stwo do­ko­na­ne na ka­żdej cy­wi­li­za­cji i kul­tu­rze, z jaką się ze­tknął. Źró­dłem wszel­kie­go zła, zda­niem twór­ców teo­rii kry­tycz­nej, jest chrze­ści­ja­ństwo – za­tru­wa­jące ludz­kie du­sze ra­si­zmem, an­ty­se­mi­ty­zmem, sek­si­zmem, kse­no­fo­bią, ho­mo­fo­bią, fa­szy­zmem i na­zi­zmem. Obok teo­rii kry­tycz­nej roz­wi­ni­ęto rów­nież kon­cep­cje re­wo­lu­cji sek­su­al­nej i oso­bo­wo­ści au­to­ry­tar­nej – jako bro­ni słu­żącej do wal­ki z tra­dy­cyj­ny­mi war­to­ścia­mi.

Szko­ła frank­furc­ka do­ko­na­ła styg­ma­ty­za­cji chrze­ści­ja­ństwa. Jej idee za­częto wcie­lać w ży­cie w okre­sie re­wo­lu­cji kontr­kul­tu­ro­wej lat 60. XX wie­ku. Wów­czas wdro­żo­no nową stra­te­gię, czy­li dłu­gi marsz przez in­sty­tu­cje. Zbie­gło się to w cza­sie z ob­ra­da­mi So­bo­ru Wa­ty­ka­ńskie­go II i re­for­ma­mi Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go. Dla mark­si­stów wpro­wa­dzo­ne przez so­bór zmia­ny sta­ły się do­sko­na­łą oka­zją do in­fil­tra­cji Ko­ścio­ła i ude­rze­nia odśrod­ko­we­go. W sze­re­gi du­cho­wie­ństwa wpro­wa­dza­no wie­lu agen­tów z za­da­niem kom­pro­mi­to­wa­nia i ośmie­sza­nia wia­ry. Wie­lu ksi­ęży i za­kon­nic ule­ga­ło rów­nież re­wo­lu­cji sek­su­al­nej, co za­owo­co­wa­ło w na­stęp­nych la­tach wie­lo­ma skan­da­la­mi z udzia­łem du­chow­nych. Rów­no­cze­śnie mark­si­ści to­czy­li wal­kę z Ko­ścio­łem za po­mo­cą po­pkul­tu­ry, sztu­ki, kina i te­atru. Marsz przez in­sty­tu­cje umo­żli­wił rów­nież opa­no­wa­nie klu­czo­wych in­sty­tu­cji mi­ędzy­na­ro­do­wych, dzi­ęki cze­mu mark­si­ści mo­gli roz­po­cząć wal­kę z chrze­ści­ja­ństwem za po­mo­cą two­rzo­ne­go pra­wa.

Ko­ściół ka­to­lic­ki dużo go­rzej ra­dził so­bie z prze­ciw­sta­wia­niem się kul­tu­ro­wej od­mia­nie mark­si­zmu niż mark­si­zmo­wi kla­sycz­ne­mu. Pa­pie­że Jan Pa­weł II i Be­ne­dykt XVI sta­ra­li się da­wać od­pór tej pod­stęp­nej ide­olo­gii, jed­nak Ko­ściół ka­to­lic­ki pod­da­ny zo­stał mar­szo­wi przez in­sty­tu­cje i wie­lu wro­gów zna­la­zło się w jego wnętrzu, do­cho­dząc nie­rzad­ko do naj­wy­ższych urzędów ko­ściel­nych. Kry­zys we­wnętrz­ny na­ra­stał i wy­bu­chł z całą siłą, gdy Be­ne­dykt XVI pod­jął de­cy­zję o ab­dy­ka­cji. Za­stąpił go ar­gen­ty­ński kar­dy­nał Jor­ge Ma­ria Ber­go­glio, któ­ry przy­jął imię „Fran­ci­szek”. Nowy pa­pież ra­dy­kal­nie zmie­nił po­li­ty­kę, zry­wa­jąc z li­nią swo­ich po­przed­ni­ków. Fran­ci­szek to re­wo­lu­cjo­ni­sta cie­pło wy­po­wia­da­jący się o mark­si­zmie, zwo­len­nik dia­lo­gu mi­ędzy­re­li­gij­ne­go o zna­mio­nach in­dy­fe­ren­ty­zmu re­li­gij­ne­go. Ar­gen­ty­ńskie­go pa­pie­ża ce­chu­je nie­ja­sno­ść wy­po­wie­dzi, brak pre­cy­zji, po­zo­sta­wia­nie pola do wie­lo­ści in­ter­pre­ta­cji. Za je­den z ce­lów swe­go pon­ty­fi­ka­tu po­sta­wił so­bie osła­bie­nie wła­dzy pa­pie­skiej na rzecz sy­no­dal­no­ści. Jest to bar­dzo nie­bez­piecz­ne dla jed­no­ści ka­to­li­cy­zmu i gro­zi roz­pa­dem na ko­ścio­ły kra­jo­we.

W ni­niej­szej ksi­ążce zo­sta­nie za­pre­zen­to­wa­na sy­tu­acja Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go w ob­li­czu mark­si­stow­skiej re­wo­lu­cji oraz hi­sto­ria wza­jem­nych re­la­cji mi­ędzy mark­si­sta­mi a ka­to­li­ka­mi. Ksi­ążka po­ka­zu­je marsz przez in­sty­tu­cję Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go pod­jęty przez mark­si­stów oraz wie­le in­nych spo­so­bów i me­tod, za po­mo­cą któ­rych to­czo­na jest obec­nie wal­ka z ka­to­li­cy­zmem i war­to­ścia­mi chrze­ści­ja­ński­mi. Czy­tel­nik będzie mógł się ta­kże do­wie­dzieć, w jaki spo­sób Ko­ściół ka­to­lic­ki prze­ciw­sta­wiał się tej bez­bo­żnej ide­olo­gii, za­po­zna się z frag­men­ta­mi wie­lu pa­pie­skich en­cy­klik i do­ku­men­tów. Ce­lem ksi­ążki jest po­ka­za­nie źró­deł obec­ne­go kry­zy­su w Ko­ście­le ka­to­lic­kim.

Pu­bli­ka­cja opar­ta zo­sta­ła na bo­ga­tym ma­te­ria­le źró­dło­wym. Naj­cen­niej­sze są en­cy­kli­ki, ad­hor­ta­cje, frag­men­ty Pi­sma Świ­ęte­go, ho­mi­lie, li­sty i inne do­ku­men­ty ko­ściel­ne. Nie­zwy­kle istot­ny ma­te­riał ba­daw­czy sta­no­wią pi­sma, pra­ce, ar­ty­ku­ły i wier­sze Ka­ro­la Mark­sa oraz pu­bli­ka­cje Fry­de­ry­ka En­gel­sa. Bar­dzo cen­nym źró­dłem są tek­sty pra­cow­ni­ków In­sty­tu­tu Ba­dań Spo­łecz­nych we Frank­fur­cie nad Me­nem. Po­nad­to po­moc­ne były pu­bli­ka­cje au­to­rów za­chod­nich, ta­kich jak m.in. Ro­ber­to de Mat­tei, An­to­nio Soc­ci, Ga­brie­le Kuby, Mi­cha­el E. Jo­nes, któ­rzy po­dej­mo­wa­li te­ma­ty re­wo­lu­cji i kry­zy­su Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go. Z pol­skich pu­bli­cy­stów war­to wspo­mnieć ksi­ążki Kry­stia­na Kra­tiu­ka po­świ­ęco­ne sy­no­dom pa­pie­ża Fran­cisz­ka oraz pu­bli­ka­cje ks. Mi­cha­ła Po­ra­dow­skie­go na te­mat za­gro­żeń dla Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go i skut­ków So­bo­ru Wa­ty­ka­ńskie­go II. Bar­dzo wa­żnym źró­dłem były też ma­te­ria­ły in­ter­ne­to­we au­tor­stwa Krzysz­tof Ka­ro­nia i ks. Ta­de­usza Guza.

 

Rozdział ISto­su­nek mark­si­zmu do re­li­gii

1. Karol Marks i religia

Ka­rol Marks stwo­rzył skraj­nie an­ty­re­li­gij­ną ide­olo­gię. Jed­nym z klu­czo­wych wa­run­ków po­wo­dze­nia re­wo­lu­cji i zwy­ci­ęstwa mark­si­zmu jest zu­pe­łne wy­ko­rze­nie­nie z ludz­kiej du­szy re­li­gii. Za szcze­gól­ny obiekt nie­na­wi­ści Marks ob­rał chrze­ści­ja­ństwo, a zwłasz­cza Ko­ściół ka­to­lic­ki. W pro­te­stan­ty­zmie wi­dział wie­le po­zy­tyw­nych ele­men­tów, co oczy­wi­ście nie zna­czy, że po­pie­rał tę re­li­gię. W na­ukach Lu­tra chwa­lił po­sta­wie­nie w cen­trum czło­wie­ka, ode­jście od do­gma­tów i teo­cen­try­zmu w stro­nę an­tro­po­cen­try­zmu. Ten ele­ment w ja­ki­mś stop­niu wspó­łgrał z mark­si­stow­ską wi­zją czło­wie­ka jako boga.

W swo­ich wier­szach Ka­rol Marks pi­sał wprost, że chcia­łby „ze­mścić się na Tym, któ­ry pa­nu­je z góry”1. W jego po­ezji wi­dać wiel­ką nie­na­wi­ść do Boga, któ­ra prze­ło­ży­ła się rów­nież na stwo­rzo­ną przez nie­go ide­olo­gię. Co cie­ka­we, będąc dziec­kiem i na­sto­lat­kiem, był oso­bą wie­rzącą, sam utrzy­my­wał, że wy­zna­je re­li­gię chrze­ści­ja­ńską. Uro­dził się w bo­go­boj­nej ro­dzi­nie nie­miec­kich Ży­dów, któ­rzy do­ko­na­li kon­wer­sji na pro­te­stan­tyzm. Kie­dy ko­ńczył szko­łę śred­nią w ru­bry­ce do­ty­czącej wie­dzy re­li­gij­nej umiesz­czo­no na­stępu­jący wpis: „Jego wie­dza o wie­rze w Chry­stu­sa i mo­ral­no­ści chrze­ści­ja­ńskiej jest praw­dzi­wie czy­sta i ugrun­to­wa­na. Zna on rów­nież hi­sto­rię Ko­ścio­ła”2. Wkrót­ce po otrzy­ma­niu dy­plo­mu Marks stał się żar­li­wie i głębo­ko an­ty­re­li­gij­ny. Trud­no jed­no­znacz­nie stwier­dzić, jaka była przy­czy­na tak na­głej i ra­dy­kal­nej prze­mia­ny. Po­zo­sta­je to ta­jem­ni­cą. Nie­mniej jed­nak Ka­rol Marks stał się czło­wie­kiem nie­na­wi­dzącym Boga i co się z tym wi­ąże: da­rzącym nie­na­wi­ścią re­li­gię, a zwłasz­cza chrze­ści­ja­ństwo oraz ka­żde­go, kto przy­zna­wał się do wia­ry3. Tą nie­na­wi­ścią prze­si­ąk­ni­ęta zo­sta­ła ide­olo­gia, któ­rą stwo­rzył.

Mark­sizm od mo­men­tu po­wsta­nia jest skraj­nie an­ty­re­li­gij­ny. Ka­rol Marks na­zwał re­li­gię „opium ludu”, wy­my­słem, złud­ną i błęd­ną ideą, któ­ra ogłu­pia i prze­sła­nia lu­dziom praw­dę: „Cier­pie­nia re­li­gij­ne są za­rów­no wy­ra­zem cier­pień rze­czy­wi­stych jak i nie­zgo­dą na nie. Re­li­gia to wes­tchnie­nie ucie­mi­ężo­nej isto­ty. Jest ser­cem świa­ta, któ­ry jest bez ser­ca i du­szą bez­dusz­nych wa­run­ków bytu. Jest opium mas”4. Zda­niem Mark­sa kla­sy rządzące po­słu­gi­wa­ły się re­li­gią, żeby roz­ła­do­wać cier­pie­nia ucie­mi­ężo­ne­go ludu za po­mo­cą uczuć re­li­gij­nych. Ro­bi­ły to w celu utrwa­le­nia prze­ko­na­nia – bez­po­śred­nio wy­pły­wa­jące­go z re­li­gii – gło­szące­go, że do­cze­sne cier­pie­nie pro­wa­dzi do szczęścia wiecz­ne­go po śmier­ci. Marks po­rów­ny­wał re­li­gię do opium, któ­re w XIX wie­ku było dość po­pu­lar­nym nar­ko­ty­kiem, a mia­ło dzia­ła­nie usy­pia­jące i otu­ma­nia­jące. We­dług tej me­ta­fo­ry re­li­gia mia­ła usy­piać i otu­ma­niać masy ludz­kie, pa­ra­li­żu­jąc ich zdol­no­ść do dzia­ła­nia. W ta­kim ujęciu re­li­gia była czy­mś, co „znie­kszta­łca po­trze­by ludz­kie, przez co przy­czy­nia się do utrwa­le­nia ich za­le­żno­ści, przed któ­ry­mi świa­do­mo­ść re­li­gij­na była for­mą uciecz­ki. Re­li­gia usy­pia ro­zum, zmniej­sza po­czu­cie od­po­wie­dzial­no­ści, prze­su­wa­jąc ludz­ką od­po­wie­dzial­no­ść na od­po­wie­dzial­no­ść wo­bec Boga, a nie wo­bec spo­łe­cze­ństwa”5. „Opium ludu usy­pia i ha­mu­je po­stęp – pi­sał – zwłasz­cza po­stęp eko­no­micz­no-spo­łecz­ny (…). Usy­pia czło­wie­ka, utrzy­mu­je go w ilu­zji i w nie­wol­nic­twie i w ten spo­sób utrud­nia mu wy­do­by­cie się z tra­gicz­ne­go po­ło­że­nia”6.

Opium to rów­nież śro­dek znie­czu­la­jący ból. Zda­niem Mark­sa lu­dzie, któ­rzy są wy­zy­ski­wa­ni i żyją w nędzy, by znie­ść swo­je po­ło­że­nie, całą na­dzie­ję po­kła­da­ją w re­li­gii, będącej ta­kim le­kar­stwem po­zwa­la­jącym ła­twiej znie­ść ci­ężki los. Swój po­gląd Marks ar­gu­men­to­wał tym, że re­li­gia uspra­wie­dli­wia sys­tem spo­łecz­ny, po­nie­waż sank­cjo­nu­je ist­nie­jący po­rządek spo­łecz­no-po­li­tycz­ny jako usta­no­wio­ny przez Boga. Ka­żdy czło­wiek w ta­kim hie­rar­chicz­nym sys­te­mie ma swo­je wy­zna­czo­ne miej­sce. Po­nad­to re­li­gia sta­ra się tłu­ma­czyć trud­ne po­ło­że­nie uci­ska­nych mas słusz­ną karą za grze­chy po­pe­łnio­ne w tym lub po­przed­nim ży­ciu.

Z tego też po­wo­du re­li­gia prze­no­si uwa­gę lu­dzi z ży­cia do­cze­sne­go na ży­cie przy­szłe po śmier­ci. Sta­no­wi pew­ne­go ro­dza­ju po­cie­sze­nie, na­dzie­ję, że w przy­szło­ści, w kró­le­stwie nie­bie­skim, na oso­by wie­rzące cze­ka na­gro­da wiecz­na. Zda­niem Mark­sa uci­ska­ne masy, gdy uświa­da­mia­ją so­bie swo­ją fi­zycz­ną i du­cho­wą nędzę oraz bez­na­dziej­ne po­ło­że­nie, po­trze­bu­ją znie­czu­le­nia, któ­re uśmie­rzy ból, i si­ęga­ją wła­śnie po re­li­gię jako ta­kie opium7. Uwa­żał on jed­nak, że re­li­gij­ne­go opium po­trze­bu­ją ta­kże oso­by bo­ga­te, ka­sta wy­zy­ski­wa­czy, wła­ści­cie­le środ­ków pro­duk­cji, wład­cy i ksi­ążęta po to, żeby za­głu­sza­ło ich wy­rzu­ty su­mie­nia. Dzi­ęki re­li­gii mogą cie­szyć się swo­im bo­gac­twem i zaj­mo­wa­ną po­zy­cją w spo­łe­cze­ństwie, po­nie­waż miej­sce w hie­rar­chii za­wdzi­ęcza­ją woli Bo­żej. Ta­kie ro­zu­mo­wa­nie mo­żna pod­su­mo­wać w na­stępu­jący spo­sób: „re­li­gia, do­star­cza­jąc po­cie­sze­nia dla jed­nych, a uspra­wie­dli­wie­nia dla dru­gich, pe­łni (…) rolę opium dla wszyst­kich lu­dzi”8.

Marks twier­dził, że re­li­gia i opium neu­tra­li­zu­ją ból, ale rów­no­cze­śnie uza­le­żnia­ją i co naj­wa­żniej­sze – le­czą tyl­ko sku­tek, a nie przy­czy­nę cho­ro­by. Re­li­gia od­wra­ca uwa­gę od isto­ty pro­ble­mu, a za­miast prze­ciw­dzia­łać i wal­czyć z nędzą w ży­ciu do­cze­snym, kreu­je nie­uchron­no­ść tej nędzy. Co za tym idzie – le­gi­ty­mi­zu­je nie­spra­wie­dli­we sto­sun­ki spo­łecz­ne. Marks uwa­żał, że re­li­gia uspra­wie­dli­wia nie­wol­nic­two, se­gre­ga­cję ra­so­wą, nie­rów­no­ści spo­łecz­ne, a ca­łko­wi­cie po­mi­jał klu­czo­wą rolę re­li­gii, zwłasz­cza ka­to­li­cy­zmu, w wal­ce z wy­żej wy­mie­nio­ny­mi zja­wi­ska­mi: uci­skiem, ra­si­zmem, bie­dą9. Wi­dać tu­taj stron­ni­czo­ść ide­olo­ga, któ­ry prze­mil­cza i po­mi­ja nie­wy­god­ne fak­ty.

Twór­ca mark­si­zmu po­strze­gał re­li­gię jako nie­bez­piecz­ną, zwo­dzącą ułu­dę, unie­mo­żli­wia­jącą lu­dziom zro­zu­mie­nie rze­czy­wi­sto­ści, pod­trzy­mu­jącą znie­wo­le­nie i ucisk spo­łecz­ny. Sta­rał się wy­ka­zać, że „czło­wiek, któ­ry w fan­ta­stycz­nej rze­czy­wi­sto­ści nie­ba, gdzie szu­kał nad­czło­wie­ka, zna­la­zł tyl­ko od­bi­cie sa­me­go sie­bie, nie ze­chce już za­do­wa­lać się znaj­do­wa­niem tyl­ko po­zo­ru sie­bie sa­me­go, tyl­ko nie-czło­wie­ka, kie­dy po­szu­ku­je i po­szu­ki­wać po­wi­nien praw­dzi­wej swej rze­czy­wi­sto­ści”10. We­dług Mark­sa czło­wiek, szu­ka­jąc w nad­przy­ro­dzo­nej rze­czy­wi­sto­ści nad­czło­wie­ka, nie jest w sta­nie zna­le­źć nic poza od­bi­ciem sa­me­go sie­bie, dla­te­go nie ma sen­su szu­kać tego co po­nad­ludz­kie; na­le­ży sku­pić się na praw­dzi­wej re­al­no­ści. Jej po­szu­ki­wa­nie ma się od­by­wać na zie­mi, a nie w „uro­jo­nym nie­bie”; nie w świa­do­mo­ści, ale w spo­łecz­nych prze­mia­nach. Ka­żdy, kto ucie­ka w ilu­zję stwo­rzo­nej przez czło­wie­ka re­li­gii, oszu­ku­je sa­me­go sie­bie. Re­zy­gnu­je z dzia­ła­nia, nie chce zmie­niać świa­ta, wal­czyć o po­pra­wę swo­je­go bytu, za­do­wa­la się bo­wiem tym, co jest, wie­rząc w ilu­zję ży­cia po śmier­ci.

We­dle prze­ko­nań Mark­sa:

 

czło­wiek two­rzy re­li­gię, nie zaś re­li­gia – czło­wie­ka. Re­li­gia jest to mia­no­wi­cie sa­mo­wie­dza i po­czu­cie sa­me­go sie­bie u czło­wie­ka, któ­ry bądź sie­bie jesz­cze nie od­na­la­zł, bądź już znów za­gu­bił. Ale czło­wiek – to nie jest isto­ta ode­rwa­na, ist­nie­jąca gdzieś poza świa­tem. Czło­wiek – to świat czło­wie­ka, pa­ństwo, spo­łe­cze­ństwo. To pa­ństwo, to spo­łe­cze­ństwo stwa­rza­ją re­li­gię, od­wró­co­ną na opak świa­do­mo­ść świa­ta, są one bo­wiem same od­wró­co­nym na opak świa­tem. Re­li­gia jest ogól­ną teo­rią tego świa­ta, jego en­cy­klo­pe­dycz­nym skró­tem, jego lo­gi­ką w po­pu­lar­nej for­mie, jego spi­ry­tu­ali­stycz­nym po­int d’hon­neur11, jego en­tu­zja­zmem, jego sank­cją mo­ral­ną, jego uro­czy­stym do­pe­łnie­niem, jego ogól­ną ra­cją bytu i po­cie­sze­niem. Jest urze­czy­wist­nie­niem isto­ty ludz­kiej w fan­ta­zji, dla­te­go że isto­ta ludz­ka nie po­sia­da praw­dzi­wej rze­czy­wi­sto­ści. Wal­ka prze­ciw tej re­li­gii jest więc po­śred­nio wal­ką prze­ciw owe­mu świa­tu, któ­re­go du­cho­wym aro­ma­tem jest re­li­gia12.

 

Za­cy­to­wa­ny wy­żej frag­ment za­wie­ra bar­dzo wa­żne stwier­dze­nia. Wy­zwo­le­nie czło­wie­ka, któ­re było ce­lem ide­olo­gii stwo­rzo­nej przez Ka­ro­la Mark­sa, po­le­ga­ło w du­żej mie­rze na kry­ty­ce re­li­gii. Prze­ja­wia się to w stwier­dze­niu, że „czło­wiek two­rzy re­li­gię, nie zaś re­li­gia – czło­wie­ka”. Re­li­gia nie jest tu in­ter­pre­to­wa­na w sen­sie kla­sycz­nym, we­dług któ­re­go sta­no­wi ak­tu­ali­za­cję cno­ty mo­ral­nej, ale zgod­nie z in­ter­pre­ta­cja­mi He­gla, Straus­sa i Feu­er­ba­cha. Re­li­gia okre­ślo­na zo­sta­ła jako wy­pa­czo­ny roz­wój świa­do­mo­ści, pe­wien ro­dzaj de­pra­wa­cji czło­wie­ka. Jed­nak Marks uwa­żał, że ta de­pra­wa­cja jest wcze­śniej­sza od re­li­gij­nej pro­jek­cji. Nie ma ona cha­rak­te­ru me­ta­fi­zycz­ne­go i uni­wer­sal­ne­go, ale po­sia­da wy­miar hi­sto­rycz­ny i przy­pad­ko­wy. Ści­śle wi­ąże się z kon­dy­cją lu­dzi ży­jących w okre­ślo­nym spo­łe­cze­ństwie, w da­nym pa­ństwie, któ­rzy kreu­ją kon­kret­ną re­li­gię. W tym Marks wi­dział fak­tycz­ną przy­czy­nę, a nie je­dy­nie sku­tek, pro­ce­su two­rze­nia bo­gów. Twier­dził, że re­li­gia jest od­bi­ciem cha­rak­te­ru spo­łe­cze­ństwa i na­le­ży ją po­strze­gać jako jego „en­cy­klo­pe­dycz­ne kom­pen­dium, jego lo­gi­kę w po­pu­lar­nej for­mie, jego du­cho­wy aro­mat”13.

Zda­niem Mark­sa re­li­gia to od­wró­co­na świa­do­mo­ść świa­ta, wy­twór pa­ństwa i spo­łe­cze­ństwa. Tyl­ko od­wró­co­ny świat może stwo­rzyć re­li­gię. W ta­kim świe­cie czło­wiek po­strze­ga sie­bie jako swój wła­sny cień, isto­tę nie­ludz­ką, ułom­ną, na­to­miast na tam­tym świe­cie, przy­szłym, re­li­gij­nym, wi­dzi sie­bie do­sko­na­łe­go, w zwi­ąz­ku z czym żyje na­dzie­ją zie­mi obie­ca­nej14. Wi­dać za­tem wy­ra­źnie, że w ro­zu­mie­niu Mark­sa sto­sun­ki pa­nu­jące w „od­wró­co­nym” świe­cie do­cze­snym wy­twa­rza­ją re­li­gię. Czło­wiek, któ­ry nie po­tra­fi od­na­le­źć sie­bie, zbun­to­wać się, za­wal­czyć o po­pra­wę swo­je­go trud­ne­go losu, sta­ra się od­na­le­źć sie­bie w fan­ta­stycz­nej rze­czy­wi­sto­ści nie­ba. Do tego po­trzeb­na jest mu re­li­gia, któ­ra może wy­two­rzyć kró­le­stwo, gdzie czło­wiek zre­ali­zu­je sie­bie, osi­ągnie do­sko­na­ło­ść. Re­li­gia utrwa­la tra­dy­cyj­ny po­rządek, po­nie­waż od­wra­ca uwa­gę od nie­do­stat­ków, nie­spra­wie­dli­wo­ści, błędów i wy­pa­czeń ku rze­czy­wi­sto­ści nad­przy­ro­dzo­nej, sta­no­wi pew­ne­go ro­dza­ju uciecz­kę w ilu­zję15.

Ta­kie spoj­rze­nie na re­li­gię ści­śle wi­ąże się z jed­ną z głów­nych tez Ka­ro­la Mark­sa, któ­ra gło­si, że „byt okre­śla świa­do­mo­ść”. Przy­jęcie ta­kie­go ro­zu­mo­wa­nia spra­wia, że w świe­cie re­li­gij­nym pa­nu­je od­wrot­na za­le­żno­ść: „świa­do­mo­ść pró­bu­je okre­ślać byt”. Stąd też mark­si­ści na­zy­wa­ją ten świat „świa­tem od­wró­co­nym”, w któ­ry re­li­gia wpro­wa­dza po­zor­ną lo­gi­kę, choć jest on po­zba­wio­ny lo­gi­ki; ma­rze­nia są bra­ne za rze­czy­wi­sto­ść16.

Ka­rol Marks wy­ró­żnił dwie świa­do­mo­ści. Jed­na do­ty­czy­ła świa­ta re­al­ne­go, dru­ga – ide­al­ne­go. We­dług nie­go w sy­tu­acji, gdy świat re­al­ny pró­bu­je się za­stąpić świa­tem ide­al­nym, mamy do czy­nie­nia z „od­wró­co­ną na opak świa­do­mo­ścią świa­ta”. Marks dążył do tego, by uro­jo­ne szczęście ludu, któ­re zgod­nie z re­li­gią umiesz­cza­ne jest poza świa­tem do­cze­snym, za­stąpić praw­dzi­wym szczęściem ludu w świe­cie rze­czy­wi­stym. Z tego też po­wo­du w mark­si­zmie re­li­gia jest moc­no ata­ko­wa­na jako siła znie­wa­la­jąca, wy­trąca­jąca z rąk lu­dzi oręż do wal­ki o prze­mia­nę świa­ta17.

Twór­ca mark­si­zmu twier­dził, że re­li­gia sta­no­wi sa­mo­wie­dzę czło­wie­ka, któ­ry nie zdo­łał jesz­cze od­na­le­źć sie­bie sa­me­go lub też po­now­nie się za­gu­bił. Re­li­gia w jego ujęciu daje wie­dzę nie­praw­dzi­wą, przez co od­po­wia­da za wy­two­rze­nie fa­łszy­wej świa­do­mo­ści spo­łecz­nej. Czło­wiek, któ­ry ma fa­łszy­wy ob­raz sie­bie i rze­czy­wi­sto­ści, jest nie­zdol­ny do dzia­ła­nia, do zmia­ny świa­ta na lep­szy. Ta fa­łszy­wa świa­do­mo­ść musi być za­tem ca­łko­wi­cie wy­eli­mi­no­wa­na, a mo­żna tego do­ko­nać tyl­ko przez se­ku­la­ry­za­cję wszyst­kich dzie­dzin ży­cia18.

We­dług Mark­sa re­li­gia, poza tym, że znie­wa­la czło­wie­ka, rów­no­cze­śnie le­gi­ty­mi­zu­je i utrwa­la zły stan spo­łe­cze­ństwa, jego pa­to­lo­gicz­ną i nie­spra­wie­dli­wą or­ga­ni­za­cję. W du­żej mie­rze wy­ni­ka to z tego, że sta­no­wi ona pew­ne­go ro­dza­ju uni­wer­sal­ną bazę, wy­ko­rzy­sty­wa­ną z jed­nej stro­ny do po­cie­sza­nia, a z dru­giej stro­ny do osądza­nia, w zwi­ąz­ku z tym pe­łni funk­cję sank­cji mo­ral­nej. Wi­dać za­tem ja­sno, że dla Ka­ro­la Mark­sa re­li­gia sta­no­wi­ła uspra­wie­dli­wie­nie spo­łecz­nych in­sty­tu­cji znie­na­wi­dzo­ne­go, wa­dli­we­go sys­te­mu. Dla nie­go wal­ka z re­li­gią – to wal­ka z nie­spra­wie­dli­wym świa­tem, któ­re­go du­cho­wym wy­two­rem jest re­li­gia. Kry­ty­ka re­li­gii była rów­no­znacz­na z kry­ty­ką świa­ta, obo­wi­ązu­jące­go po­rząd­ku spo­łecz­no-po­li­tycz­ne­go.

Ka­rol Marks wska­zał jed­no z nie­zwy­kle wa­żnych na­rzędzi, za po­mo­cą któ­re­go na­le­ży pro­wa­dzić tę wal­kę. Tym na­rzędziem po­win­na być fi­lo­zo­fia. Do­sko­na­le zda­wał on so­bie spra­wę z ogrom­nej siły re­li­gii. Otwar­cie mó­wił, że jest ro­zu­mia­na jako świa­do­mo­ść spo­łecz­na, że jest ona po­tęgą opa­no­wu­jącą masy. Marks wi­dząc jak wiel­ka tkwi w niej ener­gia, po­stu­lo­wał wy­ko­rzy­sta­nie jej dla sa­mo­wy­zwo­le­nia spo­łecz­ne­go. Twier­dził, że mo­żna tę de­struk­cyj­ną ener­gię re­li­gii prze­kszta­łcić w ener­gię po­zy­tyw­ną, je­że­li czło­wie­ko­wi zo­sta­nie przy­wró­co­na wia­ra, że jest isto­tą naj­wy­ższą: że nie ma ni­ko­go i ni­cze­go po­nad czło­wie­kiem. Marks mó­wił otwar­cie, że na­le­ży od­rzu­cić Boga, bo tyl­ko czło­wiek zu­pe­łnie zse­ku­la­ry­zo­wa­ny może być wresz­cie wol­ny od znie­wa­la­jącej ide­olo­gii re­li­gii. W tym miej­scu mo­gło­by się zro­dzić wie­le py­tań, jak cho­ćby to, czy lu­dzie zse­ku­la­ry­zo­wa­ni będą po­tra­fi­li stwo­rzyć sys­tem spra­wie­dli­wy spo­łecz­nie? Marks nie udzie­lał ja­snych od­po­wie­dzi; twier­dził je­dy­nie, że se­ku­la­ryzm sta­no­wi pierw­szy krok do pe­łni czło­wie­cze­ństwa19.

Lu­dzie na dro­dze do osi­ągni­ęcia pe­łnej wol­no­ści i praw­dzi­wej świa­do­mo­ści, mu­szą od­rzu­cić ilu­zję, sko­ńczyć raz na za­wsze z ro­je­nia­mi i szu­ka­niem szczęścia w nie­rze­czy­wi­stym świe­cie będącym je­dy­nie pro­jek­cją umy­słu. Ka­rol Marks pi­sał: „Praw­dzi­we szczęście ludu wy­ma­ga znie­sie­nia re­li­gii jako uro­jo­ne­go szczęścia ludu. Wy­ma­gać od ko­goś po­rzu­ce­nia złu­dzeń co do jego sy­tu­acji, to zna­czy wy­ma­gać po­rzu­ce­nia złu­dzeń, bez któ­rych obe­jść się nie może. Kry­ty­ka re­li­gii jest więc w za­rod­ku kry­ty­ką tego pa­do­łu pła­czu, gdyż re­li­gia jest nim­bem świ­ęto­ści tego pa­do­łu pła­czu”20.

We­dług Mark­sa znie­sie­nie ilu­zji może się od­być tyl­ko wte­dy, je­że­li zo­sta­ną znie­sio­ne wa­run­ki ro­dzące tę ilu­zję. Kry­ty­ka re­li­gii jest kry­ty­ką świa­ta, któ­re­go jest wy­two­rem. Twór­ca mark­si­zmu po raz ko­lej­ny pod­kre­ślał, że na­le­ży prze­jść od opi­sy­wa­nia świa­ta do jego zmia­ny. Osi­ągni­ęcie zmia­ny mo­żna roz­po­cząć od uczy­nie­nia z osób wie­rzących ate­istów. Będzie to mo­żli­we wów­czas, gdy lu­dzie od­rzu­cą ilu­zję nie­ba i zwró­cą się ku re­al­ne­mu szczęściu na zie­mi. Nie da się tego zro­bić bez ca­łko­wi­te­go od­rzu­ce­nia re­li­gii, któ­ra nie eli­mi­nu­je nie­spra­wie­dli­wo­ści spo­łecz­nej, ale je­dy­nie uśmie­rza ból wy­ni­ka­jący z tej nie­spra­wie­dli­wo­ści21.

Ka­rol Marks na­wo­łu­je (po dziś dzień – na­wet zza gro­bu!) do czy­nu, do zmia­ny świa­ta, do re­wo­lu­cji. Nie będzie to mo­żli­we bez od­rzu­ce­nia re­li­gii. U Mark­sa „kry­ty­ka re­li­gii ko­ńczy się tezą, że czło­wiek jest naj­wy­ższą isto­tą dla czło­wie­ka, a więc ko­ńczy się ka­te­go­rycz­nym na­ka­zem oba­le­nia wszel­kich sto­sun­ków, w któ­rych czło­wiek jest isto­tą po­ni­żo­ną, ujarz­mio­ną, opusz­czo­ną i god­ną po­gar­dy”22. Usta­no­wie­nie praw­dzi­wie ludz­kie­go świa­ta będzie mo­żli­we, gdy lu­dzie od­rzu­cą ilu­zję, prze­sta­ną być nie­wol­ni­ka­mi i ubó­stwią sa­mych sie­bie. Marks wska­zał jed­no­znacz­nie, że czło­wiek wi­nien uznać się naj­wy­ższą isto­tą; nie ma ni­ko­go po­nad nim. To prze­ko­na­nie twór­ca mark­si­zmu przy­jął do­gma­tycz­nie, nie uza­sad­niał go. Wi­dać w tym miej­scu wy­ra­źne wpły­wy sa­ta­ni­stycz­ne po­le­ga­jące na wy­wy­ższe­niu czło­wie­ka, pod­nie­sie­niu go nie­mal do ran­gi bó­stwa. Marks był za­fa­scy­no­wa­ny sa­ta­ni­zmem, a wy­ni­ka­jące z tego wy­nie­sie­nie czło­wie­ka nie da się żad­ną mia­rą po­go­dzić z ideą Boga23.

To zo­rien­to­wa­nie na czło­wie­ka po­zwa­la nie­co le­piej zro­zu­mieć po­zy­tyw­ny sto­su­nek re­wo­lu­cjo­ni­sty do Mar­ci­na Lu­tra, jaki do­strze­ga się w jego roz­wa­ża­niach na te­mat re­li­gii. To­tal­nej kry­ty­ce pod­da­ny zo­stał tam ka­to­li­cyzm, z ra­cji na twar­de trzy­ma­nie się do­gma­tów, na­to­miast pro­te­stan­tyzm już nie. Marks pi­sał:

 

Za­iste, Lu­ter po­ko­nał nie­wo­lę z de­wo­cji, gdyż za­miast niej wpro­wa­dził nie­wo­lę z prze­ko­na­nia. Zła­mał wia­rę w au­to­ry­tet, gdyż od­bu­do­wał au­to­ry­tet wia­ry. Prze­mie­nił kle­chów w lu­dzi świec­kich, gdyż lu­dzi świec­kich prze­mie­nił w kle­chów. Uwol­nił czło­wie­ka od ze­wnętrz­nej re­li­gij­no­ści, gdyż uczy­nił re­li­gij­no­ść we­wnętrz­nym świa­tem czło­wie­ka. Wy­zwo­lił z kaj­dan cia­ło, gdyż za­kuł w kaj­da­ny ser­ce24.

 

Ka­rol Marks wska­zy­wał, że zmia­ny do­ko­na­ne przez Lu­tra mia­ły pra­wi­dło­wy kie­ru­nek, a „re­for­ma­to­ro­wi” za­bra­kło je­dy­nie od­wa­gi i kon­se­kwen­cji. Bez wąt­pie­nia Lu­ter do­pro­wa­dził do wzmoc­nie­nia po­zy­cji świec­kich, co za­owo­co­wa­ło kon­fi­ska­ta­mi ma­jąt­ku Ko­ścio­ła w kra­jach pro­te­stanc­kich. Za­rzut pod jego ad­re­sem był jed­nak taki, że za­trzy­mał się w po­ło­wie dro­gi. God­ne po­chwa­ły było wy­par­cie re­li­gii ze sfe­ry pu­blicz­nej i zro­bie­nie z niej pry­wat­nej spra­wy ka­żde­go czło­wie­ka, ale dla Mark­sa to nie wy­star­cza­ło. Uwa­żał, że czło­wiek nie osi­ągnie wy­zwo­le­nia, do­pó­ki nie oswo­bo­dzi się od wszel­kiej re­li­gij­no­ści i nie usu­nie swo­je­go „we­wnętrz­ne­go ksi­ędza”.

Mamy tu za­tem do czy­nie­nia z po­stu­la­tem ra­dy­kal­ne­go ate­izmu, któ­ry Marks wy­snu­wał jako głów­ny wnio­sek z re­wo­lu­cji pro­te­stanc­kiej. Dla nie­go roz­łam w chrze­ści­ja­ństwie za­chod­nim był bar­dzo istot­nym eta­pem w ewo­lu­cji wspó­łcze­sne­go czło­wie­ka na dro­dze do do­sko­na­ło­ści i wol­no­ści25. Zda­niem Mark­sa do tych dwóch war­to­ści nie da się do­jść bez od­rzu­ce­nia idei Boga, któ­ra ja­wi­ła mu się jako sprzecz­na z ro­zu­mem.

 

Je­śli przyj­mu­je się ideę obiek­tyw­ne­go Boga, to jak mo­żna mó­wić, że ro­zum czer­pie pra­wa z sa­me­go sie­bie, prze­cież au­to­no­mia może przy­słu­gi­wać tyl­ko by­to­wi ab­so­lut­nie wol­ne­mu. Au­to­no­mia my­śle­nia wy­klu­cza więc ja­kąkol­wiek trans­cen­den­cję. Dla Mark­sa ro­zum jest sam w so­bie ate­istą. W kra­inie ro­zu­mu Bóg jest po­sta­cią nie­zro­zu­mia­łą. Au­to­no­mia ro­zu­mu i ra­cjo­nal­no­ść świa­ta kłó­cą się z ideą Boga. Czło­wiek od­wo­łu­je się do Boga wte­dy, gdy uzna­je świat za nie­ra­cjo­nal­ny26.

 

Ka­rol Marks co praw­da nie po­słu­gi­wał się ter­mi­na­mi „ate­izm” i „se­ku­la­ryzm”, ale wy­ni­ka­ją one sa­mo­ist­nie z jego zma­so­wa­nej kry­ty­ki re­li­gii i po­stu­la­tów jej znie­sie­nia. Dla twór­cy mark­si­zmu re­li­gia sta­no­wi­ła prze­szko­dę na dro­dze do osi­ągni­ęcia praw­dzi­wej wol­no­ści. Sam sie­bie na­zy­wał „wro­giem bo­gów i tego, co bo­skie”, a za­de­kla­ro­wał to otwar­cie w pra­cy dok­tor­skiej obro­nio­nej w 1841 roku:

 

Bóg jest ni­czym in­nym, jak wy­my­ślo­nym pro­duk­tem ludz­kiej psy­chi­ki, a re­li­gia krępu­je praw­dzi­wą wol­no­ść czło­wie­ka. Dla­te­go trze­ba wy­zwo­lić lu­dzi z oko­wów re­li­gii. Czło­wiek musi się po­zbyć swych re­li­gij­nych lęków, wzi­ąć swój los w swo­je ręce i żyć wol­ny W prze­ciw­nym wy­pad­ku będzie nie­wol­ni­kiem, a je­dy­ną po­sta­wą god­ną czło­wie­ka jest nie pod­da­nie się, lecz wal­ka27.

 

A za­tem do­pó­ki masy będą wy­zna­wać wia­rę, nie po­dej­mą żad­nych wy­si­łków zmie­rza­jących do tego, żeby zro­zu­mieć i sprze­ci­wić się fak­tycz­ne­mu źró­dłu ich cier­pie­nia, czy­li ka­pi­ta­li­zmo­wi28. Wła­śnie dla­te­go wa­run­kiem zwy­ci­ęstwa re­wo­lu­cji było osta­tecz­ne usu­ni­ęcie re­li­gii: „Znie­sie­nie re­li­gii jako ilu­zo­rycz­ne­go szczęścia jest nie­odzow­ne do uzy­ska­nia praw­dzi­we­go szczęścia. By spo­wo­do­wać po­rzu­ce­nie ilu­zji, trze­ba zmie­nić wa­run­ki bytu, któ­re ilu­zji wy­ma­ga­ją. Kry­ty­ka re­li­gii jest za­tem w za­rod­ku; kry­ty­ka tego pa­do­łu łez, któ­re­go prze­ja­wem jest re­li­gia”29.

Szcze­gól­nie gro­źne­go wro­ga mark­si­ści wi­dzie­li w chrze­ści­ja­ństwie, a zwłasz­cza w ka­to­li­cy­zmie. Ka­rol Marks uwa­żał, że cała chrze­ści­ja­ńska kon­cep­cja grze­chu pier­wo­rod­ne­go jest skraj­nie an­ty­spo­łecz­na, po­nie­waż utrwa­la w lu­dziach prze­ko­na­nie, że ich nie­szczęście wy­ni­ka z nie­zmien­nej, prze­ka­zy­wa­nej z po­ko­le­nia na po­ko­le­nie, grzesz­no­ści ro­dza­ju ludz­kie­go, nie zaś, że zo­sta­ło spo­wo­do­wa­ne spo­so­bem or­ga­ni­za­cji spo­łe­cze­ństwa i in­sty­tu­cji, któ­re – we­dług nie­go – mo­żna zmie­niać przez zbio­ro­we, spo­łecz­ne pla­no­wa­nie30.

Dla Mark­sa re­li­gia to fan­ta­zja, któ­ra za­ciem­nia czło­wie­ko­wi praw­dę o rze­czy­wi­sto­ści, znie­kszta­łca ją i neu­tra­li­zu­je chęć wal­ki o po­pra­wę wła­sne­go bytu. Jego zda­niem re­li­gia sta­no­wi fun­da­ment obo­wi­ązu­jące­go po­rząd­ku, sto­sun­ków spo­łecz­nych, wła­dzy po­li­tycz­nej, dla­te­go wal­ka z nią jest rów­no­znacz­na z wal­ką z tym znie­wa­la­jącym czło­wie­ka po­rząd­kiem. Tyl­ko od­rzu­ce­nie idei Boga po­zwo­li osi­ągnąć praw­dzi­wą wol­no­ść. U Mark­sa „kry­ty­ka re­li­gii ko­ńczy się na­uką, że czło­wiek jest By­tem Naj­wy­ższym dla czło­wie­ka”31.

Wi­dać w tych twier­dze­niach ele­men­ty sa­ta­ni­zmu, któ­ry – jak już wspo­mnia­no – był przed­mio­tem za­in­te­re­so­wań Ka­ro­la Mark­sa i od­ci­snął swo­je pi­ęt­no na jego na­ukach i stwo­rzo­nej ide­olo­gii.

2. Satanistyczne źródła marksizmu

Pod­da­jąc ana­li­zie ide­olo­gię mark­si­stow­ską, mo­że­my do­strzec, że za­wie­ra ona wie­le cech sa­ta­ni­stycz­nych. Po­stu­lu­je nie tyl­ko od­rzu­ce­nie Boga, ale ta­kże znisz­cze­nie wszyst­kie­go, co jest z nim zwi­ąza­ne. Czło­wie­ka uzna­je za naj­wy­ższy byt. Du­cho­wo­ść i me­ta­fi­zy­kę na­zy­wa wy­my­słem i ro­je­nia­mi. Do tego do­cho­dzi cho­ro­bli­wa nie­na­wi­ść i dąże­nie do to­tal­nej de­struk­cji re­li­gii i jej prze­ja­wów. To tyl­ko nie­któ­re z ele­men­tów sa­ta­ni­zmu, któ­re od­naj­du­je­my w mark­si­zmie.

Ka­rol Marks bez wąt­pie­nia był za­fa­scy­no­wa­ny okul­ty­zmem. Co praw­da w Przy­czyn­ku do kry­ty­ki he­glow­skiej fi­lo­zo­fii pra­wa re­li­gię na­zwał „opium mas” i uwa­żał ją za jed­ną z klu­czo­wych prze­szkód sto­jących na dro­dze do zwy­ci­ęstwa re­wo­lu­cji, ale wy­da­je się, że jego an­ty­re­li­gij­no­ść nie po­cho­dzi­ła tyl­ko stąd. Część ba­da­czy zaj­mu­jących się bio­gra­fią Mark­sa, m.in. Ri­chard Wurm­brand, twier­dzi, że wy­jąt­ko­wo ne­ga­tyw­ny sto­su­nek twór­cy mark­si­zmu do re­li­gii wy­ni­kał z jego sa­ta­ni­zmu. Prze­mia­na, jaka za­szła w Mark­sie, po tym jak roz­po­czął stu­dia, była nie­zwy­kle su­ge­styw­na. Na­gle stał się wo­ju­jącym ate­istą, cho­ciaż dużo pre­cy­zyj­niej­sze po­win­no być na­zwa­nie go sa­ta­ni­stą. Naj­lep­szym do­wo­dem na to są to­mi­ki jego po­ezji z tam­te­go okre­su.

War­to wspo­mnieć, że wi­ęk­szo­ść bio­gra­fów Mark­sa i hi­sto­ry­ków zu­pe­łnie ba­ga­te­li­zu­je tę twór­czo­ść, uwa­ża­jąc ją za mło­dzie­ńczą fa­na­be­rię. Tym­cza­sem po­ezja ta jest sta­now­czo zbyt kom­pa­ty­bil­na „z gło­szo­ny­mi przez star­sze­go już Mark­sa dok­try­na­mi spo­łecz­ny­mi i re­wo­lu­cyj­ny­mi” i wi­dzi­my tu wy­ra­źną ci­ągło­ść „po­glądów Mark­sa (w obu okre­sach ży­cia)”32.

W po­ezji Ka­ro­la Mark­sa za­war­te jest pra­gnie­nie ści­ągni­ęcia ca­łej ludz­ko­ści na samo dno, w naj­czar­niej­sze od­męty pie­kła.

Lecz ja mam siłę gnie­ść was mo­imi ra­mio­na­mii mia­żdżyć was (ludz­ko­ść),z siłą hu­ra­ga­nu, pod­czas gdy nam wspól­nieotwie­ra się prze­pa­ść roz­war­ta w ciem­no­ściach.Za­to­nie­cie aż do głębin,A ja pój­dę z wami, śmie­jąc się,szep­cząc do ucha: „Zej­dź, cho­dź ze mną, przy­ja­cie­lu!”

[tłum. Agniesz­ka Waw­rzy­ńska]

W Bi­blii, któ­rą twór­ca mark­si­zmu do­sko­na­le znał, jest za­pi­sa­ne, że sza­tan zo­sta­nie zwi­ąza­ny przez anio­ła i zrzu­co­ny do bez­den­nej pie­cza­ry. Tym­cza­sem Marks chce do tej pie­cza­ry wci­ągnąć całą ludz­ko­ść, od­dać ją na pa­stwę dia­bła i jego de­mo­nów33.

Za­sta­na­wiać się mo­żna, kto prze­ma­wia przez Mark­sa w tym utwo­rze? Czy nie jest rze­czą zdu­mie­wa­jącą, że dla mło­de­go stu­den­ta naj­wi­ęk­sze ma­rze­nie sta­no­wi wi­zja ludz­ko­ści, któ­ra kro­czy w otchłań ciem­no­ści z roz­my­słem, a on sam śmie­je się z tego, jest szczęśli­wy, że pro­wa­dzi swo­ich na­śla­dow­ców do nie­wia­ry i za­tra­ce­nia? Ta­kie pra­gnie­nie nie jest kul­ty­wo­wa­ne w żad­nej re­li­gii czy sys­te­mie fi­lo­zo­ficz­nym, za wy­jąt­kiem ry­tu­ałów wy­ższe­go za­an­ga­żo­wa­nia w kul­cie sza­ta­na.

Bar­dzo cha­rak­te­ry­stycz­ne jest za­ko­ńcze­nie jed­ne­go z sa­ta­ni­stycz­nych utwo­rów Mark­sa za­ty­tu­ło­wa­ne­go Oula­nem.

Zruj­no­wa­ne. Zruj­no­wa­ne. Mój czas do­bie­gł ko­ńca.Ze­gar się za­trzy­mał. Mój dom się roz­pa­dł.Wkrót­ce moją pie­rś obej­mie wiecz­no­ść,wy­jąc rzu­cę strasz­ne prze­kle­ństwa na ludz­ko­ść.

[tłum. Agniesz­ka Waw­rzy­ńska]

Po­ezja Mark­sa zio­nie cho­ro­bli­wą nie­na­wi­ścią do lu­dzi. Mo­żna w niej od­na­le­źć upodo­ba­nie słów Me­fi­sto­fe­le­sa z Fau­sta: „wszyst­ko, co ist­nie­je jest war­te tego, aby zo­sta­ło znisz­czo­ne”. Sko­ro „wszyst­ko” to ta­kże pro­le­ta­riat. Marks za­cy­to­wał sło­wa Me­fi­sto­fe­le­sa w utwo­rze 18 bru­ima­ire. Pó­źniej te sło­wa wpro­wa­dził w ży­cie Sta­lin, któ­ry znisz­czył na­wet wła­sną ro­dzi­nę34.

W Fau­ście sza­tan jest okre­śla­ny „tym, któ­ry wszyst­kie­mu za­prze­cza”. Ta­kie jest wła­śnie sta­no­wi­sko Ka­ro­la Mark­sa i jego na­stęp­ców – m.in. twór­ców teo­rii kry­tycz­nej ze szko­ły frank­furc­kiej. Marks pi­sał o „bez­li­to­snym kry­ty­cy­zmie wo­bec wszyst­kie­go, co ist­nie­je”. Do­da­wał, że „pierw­szym obo­wi­ąz­kiem wo­bec uci­sku jest na­ru­szyć fun­da­men­ty ist­nie­jące­go sys­te­mu po­li­tycz­ne­go. Okre­ślał sie­bie ta­kże naj­bar­dziej wy­jąt­ko­wym wro­giem tak zwa­ne­go po­zy­ty­wi­zmu”35.

War­to nad­mie­nić, że sek­ta sa­ta­ni­stycz­na nie jest ma­te­ria­li­stycz­na, po­nie­waż wie­rzy w wiecz­no­ść. Marks w swo­jej po­ezji rów­nież nie ne­gu­je ist­nie­nia ży­cia wiecz­ne­go, ale dla nie­go jest ono eks­tre­mal­ną nie­na­wi­ścią. W tym miej­scu na­le­ży za­uwa­żyć, że wiecz­no­ść dla de­mo­nów sta­no­wi udrękę. Bi­blia po­da­je, że do sa­me­go Je­zu­sa zwra­ca­ły się złe du­chy, py­ta­jąc Go: „Czy przy­sze­dłeś dręczyć nas przed cza­sem?” (Mt 8, 29). Marks pre­zen­tu­je po­dob­ną po­sta­wę jak one.

Ha! Wiecz­no­ść! Ona jest na­szym wiecz­nym smut­kiem,(…)Gdy je­ste­śmy me­cha­ni­zmem ze­ga­ra,Śle­pym me­cha­ni­zmem,uczy­nio­nym po to, by jak głu­pi od­mie­rzaćCzas i Prze­strzeń,Bez celu, któ­ry mia­łby się wy­da­rzyć,ulec ru­inie,Tak, by było co ulec w gru­zach. (…)

[tłum. Agniesz­ka Waw­rzy­ńska]

Brak na­dziei, roz­pacz, to­tal­ne znisz­cze­nie. To naj­le­piej po­ka­zu­je, jak Ka­rol Marks po­grążał się w sa­ta­ni­stycz­nych do­gma­tach36. Bar­dzo wy­mow­ny jest mo­no­log za­war­ty w utwo­rze Oula­nem, któ­ry wy­ra­ża skraj­ną nie­na­wi­ść do świa­ta, ludz­ko­ści i ca­łe­go stwo­rze­nia. Od­no­si się wra­że­nie, jak­by przez Mark­sa prze­ma­wiał sza­tan kre­ślący wi­zję to­tal­ne­go znisz­cze­nia oraz opi­su­jący plan swo­ich dzia­łań w przy­szło­ści:

Świat, któ­ry wy­ra­sta mi­ędzy mnąi otchła­niąRo­ze­rwę na strzępy mymicier­pli­wy­mi prze­kle­ństwa­miZa­rzu­cę ra­mio­na na jego szorst­ką rze­czy­wi­sto­ść:Przyj­mu­jąc mnie, świat bez sło­waprze­mi­nieA po­tem za­to­nie w kom­plet­nej ni­co­ściZnisz­czo­ny, bez ist­nie­nia – to by byłopraw­dzi­we ży­cie.

[tłum. Agniesz­ka Waw­rzy­ńska]

Po­wy­ższy utwór mo­żna uznać nie­mal za pro­ro­czy, gdy we­źmie­my po uwa­gę spo­sób, w jaki obec­nie, w pierw­szej po­ło­wie XXI wie­ku, mark­si­ści wal­czą „z tym świa­tem”. To wła­śnie oni, te­raz, „szorst­ką rze­czy­wi­sto­ść” pre­pa­ru­ją po­li­tycz­no-po­praw­ną no­wo­mo­wą, usta­na­wia­ją nowe pra­wa i zwy­cza­je, któ­re są prze­ci­wie­ństwem tra­dy­cyj­nych war­to­ści, by je do­szczęt­nie znisz­czyć, za­prze­czyć im i ob­ró­cić w ni­co­ść37.

Nie­na­wi­ść, któ­rą Ka­rol Marks żywi do świa­ta, obo­wi­ązu­jących w nim za­sad i war­to­ści, jest łu­dząco po­dob­na do tej wy­stępu­jącej u mar­ki­za de Sade, któ­ry mó­wił w na­stępu­jący spo­sób:

 

Brzy­dzę się na­tu­rą. Chcia­łbym roz­bić tę pla­ne­tę na części, za­ha­mo­wać pro­ce­sy, za­trzy­mać gwiaz­dy, zrzu­cić glob, za­to­pić w prze­strze­ni, znisz­czyć wszyst­ko, co słu­ży na­tu­rze, chro­ni przed szko­da­mi, chcia­łbym znie­wa­żyć wszyst­ko. Może kie­dyś będzie­my zdol­ni za­ata­ko­wać sło­ńce, po­zba­wić wszech­świat tej gwiaz­dy, albo użyć jej, aby roz­pa­lić świat (za­to­pić w ogniu). To będzie praw­dzi­wa zbrod­nia.

 

De Sade i Marks w za­sa­dzie pro­pa­go­wa­li te same idee. Po­wy­żej przy­to­czo­ny frag­ment jest kwin­te­sen­cją mark­si­zmu kul­tu­ro­we­go, któ­ry ne­gu­je pra­wo na­tu­ral­ne, za­prze­cza bio­lo­gii i nisz­czy wszyst­ko, co ma zwi­ązek z Bo­ski­mi przy­ka­za­nia­mi, war­to­ścia­mi i za­sa­da­mi tra­dy­cyj­nej kul­tu­ry.

Ka­żdy uczci­wy czło­wiek, na­tchnio­ny przez Boga, chce słu­żyć swo­im bli­źnim, pi­sząc ksi­ążki, któ­re po­głębia­ją ich wie­dzę, do­wo­dzą ich mo­ral­no­ści, utwier­dza­ją wie­dzę re­li­gij­ną, albo naj­zwy­czaj­niej – są źró­dłem re­lak­su i roz­ryw­ki. Na­to­miast sza­tan jest je­dy­nym stwo­rze­niem, któ­re świa­do­mie wno­si zło do ludz­ko­ści, i robi to za po­śred­nic­twem swo­ich wy­bra­nych sług. Jak do tej pory Marks jest je­dy­nym au­to­rem, o któ­rym mi wia­do­mo, że swo­je utwo­ry na­zy­wał „gów­nem”, „świ­ński­mi ksi­ążka­mi”. On umy­śl­nie i świa­do­mie po­da­wał czy­tel­ni­kom zło38. W swo­jej po­ezji Marks ro­bił to samo, co sza­tan, mia­no­wi­cie: pro­wa­dził ludz­ko­ść na po­tępie­nie. Jed­nak to do­ty­czy nie tyl­ko po­ezji, ale rów­nież ide­olo­gii, któ­rą stwo­rzył. Mark­sizm jest bo­wiem ide­olo­gią nie­chyb­nie pro­wa­dzącą jej wy­znaw­ców na po­tępie­nie.

Na­le­ży za­uwa­żyć, że Marks zna­la­zł się pod wpły­wem sa­ta­ni­stycz­nych idei, za­nim za­czął zaj­mo­wać się spra­wa­mi pro­le­ta­ria­tu i so­cja­li­zmem. Do­pie­ro gdy na­po­tkał na swo­jej dro­dze ży­cia Mo­se­sa Hes­sa, pod jego wpły­wem przy­jął so­cja­li­stycz­ne po­glądy. So­cja­lizm nie był na­drzęd­nym ce­lem Mark­sa, pierw­szym było „dać ostat­nie­go kopa re­li­gii”39. Wi­dział on w re­li­gii prze­szko­dę unie­mo­żli­wia­jącą wy­pe­łnie­nie jego idei i z tego po­wo­du przy­jął an­ty­re­li­gij­ną po­sta­wę. Nie­na­wi­dził ka­żde­go wy­obra­że­nia o Bogu, a na­wet ja­kich­kol­wiek bó­stwach. Uwa­żał sie­bie za czło­wie­ka, któ­ry może wy­rzu­cić Boga nie tyl­ko z ży­cia lu­dzi, ale też z ludz­kiej świa­do­mo­ści, i po­sta­no­wił to, za­nim przy­jął so­cja­lizm, któ­ry był tyl­ko pew­ne­go ro­dza­ju za­chętą, czy­mś na wzór przy­nęty dla pro­le­ta­ria­tu, aby po­pa­rł jego sza­ta­ńskie za­my­sły40.

Ka­rol Marks pi­sał:

 

Wi­dząc, że dla so­cja­li­stycz­ne­go czło­wie­ka cała ta tzw. hi­sto­ria świa­ta nie jest ni­czym in­nym niż stwo­rze­niem czło­wie­ka przez ludz­ką pra­cę, niż roz­wo­jem na­tu­ry dla czło­wie­ka, czło­wiek ma bez­sprzecz­ny do­wód na swo­je na­ro­dze­nie z sie­bie sa­me­go… Kry­ty­cyzm re­li­gii ko­ńczy się na­ucza­niem, że czło­wiek jest naj­wy­ższą isto­tą dla czło­wie­ka.

 

Sko­ro do­cho­dzi do sy­tu­acji, w któ­rej Stwór­ca zo­sta­je od­rzu­co­ny, nie ma ni­ko­go, kto by da­wał nam na­ka­zy i wo­bec kogo mie­li­by­śmy być od­po­wie­dzial­ni. Nie ma żad­nych prawd i war­to­ści uni­wer­sal­nych, wszyst­ko jest względ­ne, zmien­ne w cza­sie i co naj­wa­żniej­sze: wszyst­ko jest dzie­łem czło­wie­ka. Twór­ca mark­si­zmu po­twier­dził to, stwier­dza­jąc: „Ko­mu­ni­ści nie gło­szą żad­nej mo­ral­no­ści”41.

Ka­rol Marks pra­gnął po­strze­gać świat z per­spek­ty­wy Boga; chciał w so­bie wi­dzieć boga stwa­rza­jące­go, nisz­czące­go i na po­wrót skła­da­jące­go świat. Po­strze­gał sie­bie sa­me­go jako oso­bę będącą bo­giem dla in­nych bo­skich lu­dzi, czło­wie­ka po­sta­wio­ne­go w sa­mym cen­trum hi­sto­rii i przy­no­szące­go świa­tu zbaw­czą wie­dzę o jej pra­wach, tym sa­mym zaś jako „aku­sze­ra” zmia­ny, któ­ra za­ko­ńczy pro­ces hi­sto­rycz­ny. Marks jest za­tem, za­rów­no w swo­ich oczach, jak i jego fa­na­tycz­nych wy­znaw­ców, im­ma­nent­nym, we­wnątrzświa­to­wym „Chry­stu­sem”, Alfą i Ome­gą dzie­jów42.

Na­le­ży w tym miej­scu wspo­mnieć, że Marks i jego to­wa­rzy­sze, po­mi­mo swe­go sprze­ci­wu wo­bec Boga, nie byli ate­ista­mi, jak uwa­ża dziś wi­ęk­szo­ść mark­si­stów. To praw­da, że otwar­cie lży­li i oczer­nia­li Boga, nie­na­wi­dzi­li Go, ale wie­rzy­li, że On jest. Nie pod­wa­ża­li Jego ist­nie­nia, tyl­ko Jego pa­no­wa­nie43.

Mo­żna to uznać za pa­ra­doks, bio­rąc pod uwa­gę otwar­tą wro­go­ść do re­li­gii, jak rów­nież ufun­do­wa­nie mark­si­zmu na rze­ko­mo na­uko­wym ma­te­ria­li­zmie, ale mark­sizm to kre­do re­li­gij­ne. Ta­kie stwier­dze­nie z pew­no­ścią dla mark­si­stów jest obu­rza­jące, ale jak za­pew­nia Mur­ray N. Ro­th­bard, tak wy­gląda praw­da44. Zda­niem Ro­th­bar­da naj­lep­szym tego po­twier­dze­niem jest „żar­li­wa skłon­no­ść” wy­znaw­ców mark­si­zmu do obro­ny tez Mark­sa, na­wet gdy zde­rza­ją się z jego oczy­wi­sty­mi błęda­mi i sprzecz­no­ścia­mi, re­ak­cja, jaką pre­zen­tu­ją, kie­dy pro­gno­zy mark­si­zmu, wy­ni­ka­jące rze­ko­mo z na­uko­wych praw hi­sto­rii, zu­pe­łnie roz­mi­ja­ją się z rze­czy­wi­sto­ścią. Wów­czas naj­częściej w spo­sób de­spe­rac­ki sta­ra­ją się zmie­niać za­ło­że­nia swo­ich wcze­śniej­szych pro­gnoz45. Taka po­sta­wa przy­po­mi­na spo­sób dzia­ła­nia pa­ra­chrze­ści­ja­ńskich sekt. We­dług Ro­th­bar­da: „jak w teo­lo­gii chrze­ści­ja­ńskiej na­de­jście Me­sja­sza mia­ło po­ło­żyć kres dzie­jom, przy­no­sząc nowe nie­bo i nową zie­mię, tak na­sta­nie ko­mu­ni­zmu mia­ło zwie­ńczyć dzie­je ro­dza­ju ludz­kie­go”46.

Ka­rol Marks pra­gnął być ni­czym Bóg. Pi­sał:

Wte­dy pój­dę po­dob­ny bo­gom i zwy­ci­ęskiPo­przez ru­iny świa­taI, da­jąc mym sło­wom żywą siłę,Będę czuł się rów­ny Stwór­cy

[tłum. Agniesz­ka Waw­rzy­ńska]

Przy­po­mi­na to py­chę Lu­cy­fe­ra. Sło­wa Mark­sa, za­war­te w jego po­ezji, „zbu­du­ję swój tron na wy­so­ko­ściach” są nie­ma­lże ko­pią prze­chwa­łek sza­ta­na: „Wstąpię na nie­bio­sa; po­wy­żej gwiazd Bo­żych po­sta­wię mój tron” (Iz 14,13). To wszyst­ko od­naj­du­je­my w po­ezji Mark­sa. W wier­szach In­wo­ka­cja zroz­pa­czo­ne­go i Ludz­ka duma naj­wi­ęk­szym bła­ga­niem czło­wie­ka jest osi­ągni­ęcie i po­sia­da­nie swo­jej wła­snej wiel­ko­ści. Je­że­li po­wo­dem za­gła­dy by­ła­by wła­sna wiel­ko­ść, ozna­cza­ło­by to ko­smicz­ną ka­ta­stro­fę.

W bal­la­dzie Gracz Marks usta­mi śpie­wa­ka ska­rży się na Boga, któ­ry nie zna i nie sza­nu­je jego sztu­ki. „To” wy­ła­nia się z otchła­ni pie­kła, „nęka­jąc umy­sł i za­cza­ro­wu­jąc ser­ce, a jego ta­niec to ta­niec śmier­ci”. Śpie­wak wy­ci­ąga swój miecz i za­ta­pia w ser­cu po­ety. Ten utwór, wy­mo­wa ca­łej tej sztu­ki przy­po­mi­na sło­wa ame­ry­ka­ńskie­go re­wo­lu­cjo­ni­sty Jer­ry’ego Ru­bi­na, któ­ry tak pi­sał w Zrób to!: „Po­łączy­li­śmy mło­do­ść, seks, nar­ko­ty­ki, bunt ze zdra­dą – i to po­łącze­nie trud­ne do po­ko­na­nia”47.

W wier­szu Ludz­ka duma Ka­rol Marks otwar­cie przy­zna­je, że jego ce­lem nie jest ulep­sze­nie świa­ta, re­for­mo­wa­nie czy re­wo­lu­cjo­ni­zo­wa­ne go, ale ca­łko­wi­te zruj­no­wa­nie go i czer­pa­nie z tego przy­jem­no­ści:

Z po­gar­dą rzu­cę moją ręka­wi­cęPe­łną w ob­li­cze świa­taI zo­ba­czę upa­dek ka­rło­wa­te­go gi­gan­taKtó­re­go upa­dek nie znisz­czy mo­jej żar­li­wo­ści.

Będę try­um­fal­nie kro­czył zwy­ci­ęskipo­śród ruin świa­taI na­da­jąc moim sło­wom siłęBędę się czuł rów­ny Stwór­cy.

[tłum. Agniesz­ka Waw­rzy­ńska]

Wie­my już, że za­nim Marks za­czął gło­sić idee ko­mu­ni­stycz­ne, przy­jął sa­ta­nizm. Jaki za­tem był naj­wa­żniej­szy po­wód jego fa­scy­na­cji ko­mu­ni­zmem? Od­po­wie­dź po­ja­wia się w li­stach Geo­r­ga Jun­ga, przy­ja­cie­la Mark­sa, do Ruge. Oka­zu­je się, że po­wo­dem nie było ani wy­zwo­le­nie pro­le­ta­ria­tu, ani usta­le­nie lep­sze­go po­rząd­ku spo­łecz­ne­go. Jung pi­sał: „Je­śli Marks, Bru­no Bau­er i Feu­er­bach po­łączą się, aby za­ło­żyć prze­gląd teo­lo­gicz­no-po­li­tycz­ny, Bóg zro­bi do­brze, je­śli oto­czy się wszyst­ki­mi swo­imi anio­ła­mi i pod­da się li­to­ści nad sobą, ta trój­ka z pew­no­ścią wy­rzu­ci Go z nie­ba…”48.

Śle­pa nie­na­wi­ść, któ­rą Marks ży­wił do Boga, mo­ty­wo­wa­ła go do dzia­ła­nia. Stwo­rzo­na przez nie­go ide­olo­gia była na­zna­czo­na tą nie­na­wi­ścią. De­struk­cja wszyst­kie­go, co two­rzy­ło tra­dy­cyj­ną kul­tu­rę, w tym przede wszyst­kim re­li­gię, sta­no­wi­ło je­den z pod­sta­wo­wych ce­lów.

Wro­giem wia­ry był rów­nież wspó­łtwór­ca tej nisz­czy­ciel­skiej ide­olo­gii, czy­li Fry­de­ryk En­gels. Po­dob­nie jak w przy­pad­ku Mark­sa – za­szła w nim na­gła prze­mia­na. W mło­do­ści two­rzył pi­ęk­ne wier­sze o chrze­ści­ja­ńskiej wy­mo­wie, ale po­rzu­cił wia­rę po prze­czy­ta­niu ksi­ążki li­be­ral­ne­go teo­lo­ga Bru­na Bau­era. Bau­er był po­cząt­ko­wo oso­bą wie­rzącą, na­wet kon­ser­wa­tyw­nym teo­lo­giem. Wszyst­ko się zmie­ni­ło, gdy na­pi­sał kry­ty­kę Bi­blii. Za­raz po tym stał się wo­ju­jącym wro­giem Świ­ęte­go Sło­wa i twór­cą ma­te­ria­li­stycz­ne­go chrze­ści­ja­ństwa. Pró­bo­wał prze­ko­ny­wać, że Je­zus był tyl­ko czło­wie­kiem, a nie Sy­nem Bo­żym49.

Obok Bau­era czło­wie­kiem, któ­ry wy­wa­rł ogrom­ny wpływ na En­gel­sa, po­dob­nie jak w przy­pad­ku Mark­sa, był Mo­ses Hess. Po spo­tka­niu z En­gel­sem w Ge­ne­wie, Hess na­pi­sał: „po­że­gnał się ze mną jako gor­li­wy ko­mu­ni­sta. W ten spo­sób czy­nię spu­sto­sze­nie…”50. Wi­dać w tym stwier­dze­niu ana­lo­gie z na­drzęd­nym ce­lem Lu­cy­fe­ra, ja­kim jest wła­śnie sia­nie spu­sto­sze­nia.

Fry­de­ryk En­gels miał świa­do­mo­ść za­gro­że­nia pły­nące­go z sa­ta­ni­zmu. W swo­jej ksi­ążce Schel­ling. Fi­lo­zof w Chry­stu­sie na­pi­sał:

 

Od strasz­nej fran­cu­skiej re­wo­lu­cji, okrop­ny, dia­bel­ski duch wsze­dł w część spo­łe­cze­ństwa. Bez­bo­żna siła w swo­jej śmia­ło­ści, w swo­im bez­wsty­dzie i mi­zer­nych ma­nie­rach pod­no­si śmia­ło gło­wę tak, iż mó­głbyś po­my­śleć, że wy­pe­łnia­ją się sło­wa prze­po­wied­ni Pi­sma Świ­ęte­go. Spójrz­my, co Pi­smo Świ­ęte mówi o bez­bo­żno­ści cza­sów osta­tecz­nych. Pan Je­zus mówi: „Po­wsta­nie wie­lu fa­łszy­wych pro­ro­ków i wie­lu w błąd wpro­wa­dzą, a po­nie­waż wzmo­że się nie­pra­wo­ść, ozi­ęb­nie mi­ło­ść wie­lu. Ale kto wy­trwa do ko­ńca, ten będzie zba­wio­ny A ta Ewan­ge­lia o kró­le­stwie będzie gło­szo­na po ca­łej zie­mi, na świa­dec­two wszyst­kim na­ro­dom. I wte­dy na­dej­dzie ko­niec”. (Ewan­ge­lia św. Ma­te­usza, roz­dział 24, 11-14). A po­tem w wier­szu 24: „Po­wsta­ną bo­wiem fa­łszy­wi Me­sja­sze i fa­łszy­wi pro­ro­cy i dzia­łać będą wiel­kie zna­ki i cuda, by w błąd wpro­wa­dzić, je­śli to mo­żli­we, ta­kże wy­bra­nych”. A świ­ęty Pa­weł mówi w II Li­ście do Tes­sa­lo­ni­czan (roz­dział 2:3): „Niech was w ża­den spo­sób nikt nie zwo­dzi, bo [dzień ten nie na­dej­dzie], do­pó­ki nie przyj­dzie naj­pierw od­stęp­stwo i nie ob­ja­wi się czło­wiek grze­chu, syn za­tra­ce­nia, któ­ry się sprze­ci­wia i wy­no­si po­nad wszyst­ko, co na­zy­wa się Bo­giem, lub tym, co od­bie­ra cze­ść, tak że za­si­ądzie w świ­ąty­ni Boga, do­wo­dząc, że sam jest Bo­giem… Al­bo­wiem już dzia­ła ta­jem­ni­ca bez­bo­żno­ści. Niech tyl­ko ten, co te­raz po­wstrzy­mu­je, ustąpi miej­sca, wów­czas uka­że się Nie­go­dzi­wiec, któ­re­go Pan Je­zus zgła­dzi tchnie­niem swo­ich ust i wni­wecz ob­ró­ci [sa­mym] ob­ja­wie­niem swe­go przy­jścia. Po­ja­wie­niu się jego to­wa­rzy­szyć będzie dzia­ła­nie sza­ta­na, z całą mocą, wśród zna­ków i fa­łszy­wych cu­dów, [dzia­ła­nie] z wszel­kim zwo­dze­niem ku nie­pra­wo­ści tych, któ­rzy giną, po­nie­waż nie przy­jęli mi­ło­ści praw­dy, aby do­stąpić zba­wie­nia. Dla­te­go Bóg do­pusz­cza dzia­ła­nie na nich oszu­stwa, tak iż uwie­rzą kłam­stwu, aby byli osądze­ni wszy­scy, któ­rzy nie uwie­rzy­li praw­dzie, ale upodo­ba­li so­bie nie­pra­wo­ść51.

 

Cie­ka­wy jest spo­sób, w jaki pi­sał En­gels. Ob­szer­nie cy­to­wał Pi­smo Świ­ęte ni­czym wy­zna­jący wia­rę teo­log. Da­lej kon­ty­nu­ował:

 

Nie mo­że­my nic wi­ęcej zro­bić z ozi­ębło­ścią i obo­jęt­no­ścią wo­bec Boga. Nie, to jest otwar­ta, zde­kla­ro­wa­na wro­go­ść, i ze wszyst­kich ro­dza­jów par­tii mamy te­raz dwie: chrze­ści­ja­ńską i an­ty­chrze­ści­ja­ńską… Wi­dzi­my fa­łszy­wych pro­ro­ków po­śród nas. Prze­dzie­ra­ją się przez Niem­cy i chcą we­drzeć się wszędzie. Uczą swo­jej sa­ta­ni­stycz­nej na­uki na ryn­kach, nio­sąc fla­gę dia­bła od mia­sta do mia­sta, uwo­dząc mło­dych, rzu­ca­jąc ich w głębo­ką otchłań pie­kła i śmier­ci52.

 

En­gels za­ko­ńczył swo­ją ksi­ążkę sło­wa­mi z Apo­ka­lip­sy św. Jana:

 

Bądź czuj­ny Za­cho­waj, co masz, aby nikt nie za­brał Ci Two­je­go wie­ńca. Amen53.

 

En­gels wi­dział, jak wiel­kim za­gro­że­niem jest sa­ta­nizm, co wi­ęcej, roz­po­znał, że Marks jest opęta­ny. Wy­ra­ził się o nim: „(…) nie­zwy­kły po­twór. On nie cho­dzi ani nie bie­ga, ska­cze na ko­py­tach i ma ta­kie na­pa­dy sza­łu, że mó­głby chwy­cić cały nie­bo­skłon i rzu­cić na zie­mię. Roz­ci­ąga swo­je ra­mio­na na nie­bie, jego grzesz­na pi­ęść za­ci­ska się, na­pa­dy sza­łu są nie­prze­rwa­ne, aż dzie­si­ęć ty­si­ęcy dia­błów zła­pie go za wło­sy”54. Do­sko­na­le od­ga­dł Mark­sa, a jed­nak wkrót­ce sam rów­nież utra­cił wia­rę i stał się jego naj­bli­ższym wspó­łpra­cow­ni­kiem w sza­ta­ńskiej wal­ce, „aby ko­mu­nizm znisz­czył wiecz­ną praw­dę, znisz­czył re­li­gię i znisz­czył mo­ral­no­ść…”55.

Wi­dzi­my za­tem jak głębo­ko du­sze obu twór­ców ide­olo­gii mark­si­stow­skiej zo­sta­ły spe­ne­tro­wa­ne przez zło.

 

Ka­rol Marks nie­na­wi­dził ca­łych na­ro­dów. Mimo swo­ich ży­dow­skich ko­rze­ni nie­na­wi­dził Ży­dów, o czym na­pi­sał w ksi­ążce Py­ta­nia ży­dow­skie. Po­gar­dzał rów­nież Niem­ca­mi, twier­dził, że „ska­to­wa­nie jest je­dy­nym środ­kiem zmar­twych­wsta­nia Niem­ców”. Mó­wił o „głu­pich nie­miec­kich lu­dziach. o obrzy­dli­wych na­ro­do­wo cia­snych Niem­cach” i ma­wiał, że: „Niem­cy, Ży­dzi, Chi­ńczy­cy mu­szą być po­rów­ny­wa­ni z ma­ły­mi han­dla­rza­mi i rze­mie­śl­ni­ka­mi”56. Na­zy­wał Ro­sjan „zja­da­cza­mi ka­pu­sty”57, a Sło­wian „et­nicz­ny­mi śmie­cia­mi”58. Marks oka­zy­wał nie­na­wi­ść do na­ro­dów, żad­ne­go nie da­rzył mi­ło­ścią.

W swo­im pod­su­mo­wa­niu roku 1848 twór­ca mark­si­zmu pi­sał o „sło­wia­ńskiej ho­ło­cie”, do któ­rej za­li­czał Chor­wa­tów, Cze­chów i Ro­sjan. Wie­lo­krot­nie eks­po­no­wał ra­si­stow­skie po­glądy. Dla na­ro­dów miał je­den sce­na­riusz – „na­tych­mia­sto­wą za­gła­dę w świa­to­wej re­wo­lu­cji”. Pi­sał, że „nad­cho­dząca woj­na będzie spo­wo­do­wa­na nie tyl­ko przez re­ak­cyj­ne kla­sy czy dy­na­stie, ale przez całą re­ak­cyj­ną ludz­ko­ść, aby wszy­scy znik­nęli z po­wierzch­ni zie­mi. I to będzie po­stęp”59.

Śmie­rć mi­lio­nów lu­dzi i za­gła­da ca­łych na­ro­dów nie mia­ły dla Mark­sa i En­gel­sa żad­ne­go zna­cze­nia. Pi­sa­li o tym na chłod­no:

 

Ci­sza, nie­unik­nio­na re­wo­lu­cja ma miej­sce w spo­łe­cze­ństwie, re­wo­lu­cja, któ­ra mało trosz­czy się o ludz­kie ży­cie, nisz­czy je jak trzęsie­nie zie­mi, pu­sto­szy tro­skę o wła­sne domy Kla­sy czy rasy, któ­re są zbyt sła­be, by rządzić w no­wych wa­run­kach, zo­sta­ną po­ko­na­ne60.

 

En­gels do­da­wał:

 

Na­stęp­na woj­na spra­wi, że cała re­ak­cyj­na ludz­ko­ść znik­nie z po­wierzch­ni zie­mi. To jest pro­gres. Oczy­wi­ste jest to, że nie może tak się stać bez zmia­żdże­nia ja­kie­goś de­li­kat­ne­go na­ro­do­we­go kwia­tu. Ale tyl­ko bru­tal­no­ścią i bra­kiem li­to­ści mo­żna osi­ągnąć coś w hi­sto­rii61.

 

Ka­rol Marks, któ­ry do dnia dzi­siej­sze­go ucho­dzi za czło­wie­ka wal­czące­go za pro­le­ta­riat, na­zy­wał ro­bot­ni­ków „głup­ka­mi, ło­tra­mi, dup­ka­mi”. W po­dob­nym to­nie wy­po­wia­dał się Fry­de­ryk En­gels: „de­mo­kra­tycz­ny, czer­wo­ny, tak, na­wet ko­mu­ni­stycz­ny mo­tłoch, ni­g­dy nas nie po­ko­cha”62. Obaj gar­dzi­li lu­dźmi i wszyst­kich mie­li w nie­na­wi­ści. Na­wet nie pró­bo­wa­li tego ukry­wać, mó­wi­li o tym wprost: „po­wszech­na mi­ło­ść do lu­dzi jest nie­do­rzecz­na, po­win­ni­śmy się ra­czej nie­na­wi­dzić niż ko­chać”63.

Marks i En­gels mie­li umy­sły prze­si­ąk­ni­ęte nie­na­wi­ścią, po­gar­dą i rządzą znisz­cze­nia. Czy to nie są ele­men­ty sa­ta­ni­zmu?

Marks pi­sał w Ma­ni­fe­ście Ko­mu­ni­stycz­nym:

 

Ko­mu­ni­ści gar­dzą za­cho­wa­niem ta­jem­ni­cy względem swo­ich opi­nii czy in­ten­cji. Otwar­cie de­kla­ru­ją, że ich cele mogą zo­stać osi­ągni­ęte tyl­ko przez bru­tal­ny prze­wrót ca­łej ist­nie­jącej spo­łecz­nej struk­tu­ry. (…) Jest tyl­ko jed­na me­to­da, aby skró­cić mor­der­czy ból sta­re­go spo­łe­cze­ństwa, krwa­wy skurcz na­ro­dzin no­we­go spo­łe­cze­ństwa, jest tyl­ko jed­na me­to­da, aby to uła­twić i skon­cen­tro­wać, to jest re­wo­lu­cyj­ny ter­ror64.

 

W hi­sto­rii świa­ta było wie­le re­wo­lu­cji. Ka­żda mia­ła swo­je cele, na przy­kład ame­ry­ka­ńska była wal­ką o nie­pod­le­gło­ść. Tym­cza­sem Ka­rol Marks jest je­dy­nym z re­wo­lu­cjo­ni­stów, któ­ry jako cel sfor­mu­ło­wał tzw. per­ma­nent­ną re­wo­lu­cję, ter­ror i roz­lew krwi dla re­wo­lu­cyj­nej spra­wy. Je­dy­nym ce­lem jest bru­tal­no­ść, bez­względ­ny atak, ma­so­wy mord. To jest do­kład­nie to, cze­go sa­ta­nizm ocze­ku­je od swo­ich wy­znaw­ców.

Marks wy­po­wie­dział się ja­sno: „Roz­po­częli­śmy woj­nę nad do­mi­nu­jący­mi ide­ami re­li­gii, sta­nu, kra­ju, pa­trio­ty­zmu. Idea Boga jest my­ślą prze­wod­nią zbo­czo­ne­go spo­łe­cze­ństwa. Musi zo­stać znisz­czo­na”; „Ko­mu­ni­ści lek­ce­wa­żą ukry­wa­nie swo­ich ce­lów i po­glądów. Otwar­cie de­kla­ru­ją swo­je cele, któ­re mogą być osi­ągni­ęte tyl­ko przez przy­mu­so­we od­rzu­ce­nie wszyst­kich spo­łecz­nych wa­run­ków. Niech rządząca kla­sa drży w ko­mu­ni­stycz­nej re­wo­lu­cji”65.

W swo­ich pi­smach i ksi­ążkach Ka­rol Marks wie­lo­krot­nie pa­ro­dio­wał Pi­smo Świ­ęte.

 

Kry­ty­cyzm (jego kry­ty­cyzm wo­bec wszyst­kie­go, co ist­nie­je) tak ko­cha­jący masy, że ze­słał swe­go jed­no­ro­dzo­ne­go syna, a ka­żdy, kto w Nie­go wie­rzy nie zgi­nie, ale będzie miał ży­cie kry­ty­cy­zmu. Kry­ty­cyzm stał się ma­sa­mi i za­miesz­kał mi­ędzy nami, i zo­ba­czy­li­śmy Jego chwa­łę, jako chwa­łę Syna w Ojcu. Kry­ty­cyzm nie roz­wa­żał jego kra­dzie­ży, aby być rów­nym Ojcu, ale stwo­rze­nie sa­me­go sie­bie bez re­pu­ta­cji, przyj­mu­jąc for­mę za spo­iwo, ksi­ęgę i upo­ka­rza­jąc sie­bie dla non­sen­su – tak, kry­tycz­ne­go non­sen­su we wszyst­kich ob­cych języ­kach66.

 

Ta­kie blu­źnier­cze pa­ro­dio­wa­nie Sło­wa Bo­że­go nosi jaw­ne zna­mio­na sa­ta­ni­zmu. Ana­li­zu­jąc dzie­ła Mark­sa, mo­żna stwier­dzić, że mark­sizm, mimo ca­łej swej an­ty­re­li­gij­no­ści, sam de fac­to jest nową re­li­gią. Zresz­tą za­rów­no jego twór­cy, jak i wy­znaw­cy często po­słu­gu­ją się re­li­gij­ną ter­mi­no­lo­gią. Ka­pi­tał na­zy­wa­ją „Bi­blią masy pra­cu­jącej”, ko­mu­nizm „nie­omyl­nym”67, a sam Ka­rol Marks okre­ślał sie­bie „pa­pie­żem ko­mu­ni­zmu”68.

Mark­sizm mo­żna na­zwać ide­olo­gią, któ­ra do­sko­na­le wpi­su­je się w plan sza­ta­na wo­bec ca­łej ludz­ko­ści. Do mo­men­tu po­ja­wie­nia się Mark­sa czło­wiek żył jako „uko­ro­no­wa­nie stwo­rze­nia”. Tego na­ucza­ła Bi­blia, we­dług któ­rej Bóg stwo­rzył czło­wie­ka na swo­je po­do­bie­ństwo. Tym­cza­sem ide­olo­gia mark­si­stow­ska jest pierw­szą tak szcze­gó­ło­wą fi­lo­zo­fią ogra­ni­cza­jącą czło­wie­ka, spro­wa­dza­jącą go do po­zio­mu zwie­rzęcia, odzie­ra­jącą z sza­cun­ku do sa­me­go sie­bie i z wia­ry, że lu­dzie po­cho­dzą od Boga i do nie­go po­win­ni wró­cić69.

U Mark­sa czło­wiek to tyl­ko fi­zjo­lo­gia, żądza, po­pędy, któ­re na­le­ży za­spo­ka­jać; brzuch, któ­ry na­le­ży opró­żniać i na­pe­łniać. Twór­ca mark­si­zmu chwa­lił ksi­ążkę Ka­ro­la Dar­wi­na Po­cho­dze­nie czło­wie­ka, po­nie­waż za­prze­cza­ła bo­skie­mu po­cho­dze­niu lu­dzi i ich prze­zna­cze­niu, ja­kim zgod­nie z re­li­gią było osi­ągni­ęcie zba­wie­nia i ży­cie wiecz­ne. Dar­win stwo­rzył teo­rię ewo­lu­cji, twier­dził, że czło­wiek po­cho­dzi od zwie­rząt. Do­sko­na­le wspó­łgra­ło to z tym, co gło­sił Ka­rol Marks. Obaj zde­tro­ni­zo­wa­li czło­wie­ka. Marks tak pi­sał o dzie­le Dar­wi­na: „Ksi­ążka Dar­wi­na jest bar­dzo wa­żna dla mnie i słu­ży mi jako baza w na­tu­ral­nych na­ukach o hi­sto­rycz­nej wal­ce kla­so­wej”70. War­to w tym miej­scu za­uwa­żyć, że pó­źniej twier­dze­nia Mark­sa i Dar­wi­na uzu­pe­łnił Zyg­munt Freud, spro­wa­dza­jąc czło­wie­ka do po­pędu sek­su­al­ne­go.

Zro­zu­mie­nie Ka­ro­la Mark­sa i Fry­de­ry­ka En­gel­sa nie będzie do ko­ńca mo­żli­we bez po­now­ne­go przy­wo­ła­nia oso­by Mo­se­sa Hes­sa, czy­li czło­wie­ka, któ­ry za­szcze­pił w nich idee so­cja­li­stycz­ne. Hess był za­ło­ży­cie­lem Par­tii So­cjal­de­mo­kra­tycz­nej Nie­miec, swo­je po­glądy w pe­łnej kra­sie przed­sta­wił w Czer­wo­nym ka­te­chi­zmie nie­miec­kie­go na­ro­du. Pi­sał:

 

Czym jest ciem­no­ść? Ciem­no­ść to kler… Ci teo­lo­dzy to naj­gor­si ary­sto­kra­ci… Ksi­ęża uczą wład­ców, jak uci­skać na­ród w imię Boga. Uczą ta­kże na­ród, jak być uci­ska­nym i wy­ko­rzy­sty­wa­nym w imię Boże. Trze­cie i naj­bar­dziej istot­ne, pro­wa­dzą sie­bie, z Bożą po­mo­cą, do chwa­ły na zie­mi, pod­czas gdy lu­dzie są na­ucza­ni o cze­ka­niu na nie­bo. Czer­wo­na fla­ga sym­bo­li­zu­je per­ma­nent­ną re­wo­lu­cję, aż do osta­tecz­ne­go zwy­ci­ęstwa kla­sy ro­bot­ni­czej w cy­wi­li­zo­wa­nych kra­jach: Czer­wo­nej re­pu­bli­ki… So­cja­li­stycz­na re­wo­lu­cja jest moją re­li­gią. Ro­bot­ni­cy, kie­dy pod­bi­ją jed­no pa­ństwo, mu­szą po­móc swo­im bli­źnim na ca­łym świe­cie71.

 

Re­wo­lu­cja była re­li­gią Hes­sa.

Obec­nie ta sama re­wo­lu­cja wy­ko­rzy­stu­je chrze­ści­ja­ński język, by sie­bie uwia­ry­god­nić, by pod po­zo­rem do­bra sączyć zło. Uży­wa­jąc pro­pa­gan­dy, mówi się w mi­łych sło­wach o chrze­ści­ja­ństwie jako re­li­gii mi­ło­ści i hu­ma­ni­zmu, ale ro­zu­mie się je nie jako praw­dzi­we chrze­ści­ja­ństwo, ale jego wy­dmusz­kę. Tak na­praw­dę ofer­ta re­wo­lu­cji jest jed­na – pie­kło za­miast nie­ba, tu na zie­mi. To wprost pro­wa­dzi do teo­lo­gii wy­zwo­le­nia, we­dług któ­rej, mó­wi­ąc w skró­cie, so­cja­li­stycz­ne spo­łe­cze­ństwo będzie praw­dzi­wym wy­pe­łnie­niem chrze­ści­ja­ństwa. Sza­tan pod­szył się pod „anio­ła świa­tła”72.

Mo­ses Hess był tym, któ­ry prze­ko­nał Mark­sa i En­gel­sa do so­cja­li­zmu, twier­dząc od sa­me­go po­cząt­ku, że ce­lem jest „da­nie kopa śre­dnio­wiecz­nej re­li­gii”73 (jego przy­ja­ciel Jung po­wie­dział to bar­dziej do­bit­nie: „Marks z pew­no­ścią strąci Boga z nie­ba”74.

Mo­ses Hess na­uczył Mark­sa, że so­cja­lizm jest nie­roz­łącz­ny z in­ter­na­cjo­na­li­zmem. Marks na­pi­sał w Ma­ni­fe­ście ko­mu­ni­stycz­nym, że pro­le­ta­riat nie ma oj­czy­zny. Z ko­lei Hess w swo­im Czer­wo­nym ka­te­chi­zmie szy­dził z po­jęcia oj­czy­zny Niem­ców i ro­bił to po­dob­nie z ka­żdym na­ro­dem w Eu­ro­pie75.

Nie da się zro­zu­mieć sa­ta­ni­stycz­ne­go wy­mia­ru ko­mu­ni­zmu bez wie­dzy o Mo­se­sie Hes­sie, o jego wpły­wie na Mark­sa i En­gel­sa, z któ­ry­mi za­ło­żył I Mie­dzy­na­ro­dów­kę. Jest on tym, któ­ry prze­ko­nał Mark­sa do so­cja­li­zmu. Twór­ca mark­si­zmu wie­lo­krot­nie mó­wił za Hes­sem: „Sło­wa, któ­rych uczę, są zmie­sza­ne w dia­bel­skim za­męcie. A za­tem ka­żdy może my­śleć wła­śnie to, co on sam wy­bie­rze”76.

Ol­brzy­mi wpływ na Ka­ro­la Mark­sa – poza Mo­se­sem Hes­sem – wy­wa­rł He­gel. Ten słyn­ny fi­lo­zof w po­gar­dzie miał chrze­ści­ja­ństwo i na ka­żdym kro­ku pró­bo­wał ośmie­szać je, uwa­ża­jąc jego na­uki za szcze­gól­nie szko­dli­we. Mo­żna po­wie­dzieć, że Marks od He­gla wy­ssał tru­ci­znę. To wszyst­ko w po­łącze­niu z sa­ta­ni­zmem spra­wi­ło, że mark­sizm de fac­to jest ide­olo­gią sa­ta­ni­stycz­ną. Na­stęp­cy i na­śla­dow­cy Mark­sa dali temu wy­raz w ma­so­wych prze­śla­do­wa­niach i bru­tal­nej wal­ce z re­li­gią, a zwłasz­cza z chrze­ści­ja­ństwem.

Ko­mu­ni­ści za­kła­da­li wie­le or­ga­ni­za­cji. Do­ko­nu­jąc głęb­szej ana­li­zy po­dej­mo­wa­nych przez nich dzia­łań i pro­gra­mu, ja­kim się kie­ro­wa­li, mo­żna stwier­dzić, że ruch ko­mu­ni­stycz­ny sam w so­bie był kul­tem sza­ta­na. To by rów­nież tłu­ma­czy­ło, dla­cze­go ide­olo­gia ta jest tak od­por­na i na prze­strze­ni lat ewo­lu­uje do co­raz bar­dziej nie­bez­piecz­nych form. Broń po­li­tycz­na, eko­no­micz­na, kul­tu­ral­na i mi­li­tar­na wy­mie­rzo­na w mark­sizm oka­zy­wa­ła się nie­sku­tecz­na, po­nie­waż środ­ki do wal­ki z sa­ta­ni­zmem są du­cho­we, a nie cie­le­sne.

W celu lep­sze­go po­ka­za­nia, jak sa­ta­ni­stycz­ne ele­men­ty za­sia­ne przez Ka­ro­la Mark­sa w jego ide­olo­gii były da­lej roz­wi­ja­ne, na­le­ży na po­czątek przy­bli­żyć spra­wę Sier­gie­ja Nie­cza­je­wa, któ­ra – na­wia­sem mó­wi­ąc – sta­ła się in­spi­ra­cją dla Fio­do­ra Do­sto­jew­skie­go do na­pi­sa­nia opo­wie­ści Bie­sy77.

Sier­giej Nie­cza­jew, zwa­ny „świa­tłym, mło­dym fa­na­ty­kiem”78, był bli­skim wspó­łpra­cow­ni­kiem Ka­ro­la Mark­sa i Mi­cha­ła Ba­ku­ni­na. Na­pi­sał Ka­te­chizm re­wo­lu­cjo­ni­sty, któ­ry trak­to­wa­no jako prze­wod­nik dla taj­nej, an­ty­car­skiej ro­syj­skiej or­ga­ni­za­cji „Lu­do­wa ze­msta”. W tym miej­scu war­to przy­to­czyć cele tej or­ga­ni­za­cji:

 

Na­szą spra­wą jest ca­łko­wi­ta, prze­ra­ża­jąca, uni­wer­sal­na, bez­li­to­sna de­struk­cja… Niech nas po­łączy dra­pie­żno­ść, kry­mi­nal­ny świat, te praw­dy i je­dy­nie re­wo­lu­cjo­ni­ści Ro­sji79.

 

Zda­niem Nie­cza­je­wa ludz­ko­ść po­win­na być po­dzie­lo­na na dwie nie­rów­ne gru­py:

 

Je­den na dzie­si­ęć otrzy­mu­je oso­bi­stą wol­no­ść i nie­ogra­ni­czo­ne pra­wa nad po­zo­sta­ły­mi dzie­wi­ęcio­ma. Ci mu­szą utra­cić wła­sną oso­bo­wo­ść i zmie­nić się w trzo­dę80. Będą za­an­ga­żo­wa­ni w szpie­go­stwo. Ka­żdy czło­nek spo­łe­cze­ństwa będzie szpie­go­wał in­ne­go i będzie zo­bli­go­wa­ny do do­no­sze­nia. (…) Wszy­scy są nie­wol­ni­ka­mi i wszy­scy są rów­ni w swo­im nie­wol­nic­twie81.

 

Na­śla­dow­ca Nie­cza­je­wa Ver­ho­ven­sky twier­dził:

 

Je­ste­śmy już prze­ra­ża­jąco po­tężni. Sędzio­wie, któ­rzy unie­win­nia­ją kry­mi­na­li­stów, są nasi. Okręgo­wi ad­wo­ka­ci, któ­rzy drżą w sądach, że nie są wy­star­cza­jąco li­be­ral­ni, są nasi. Ad­mi­ni­stra­to­rzy, li­sto­no­sze, jest nas wie­lu, bar­dzo wie­lu i oni sami nie wie­dzą, że do nas na­le­żą82.

 

Ta­kie były pod­sta­wy pro­gra­mu, we­dług któ­re­go zo­sta­ła pó­źniej utwo­rzo­na przez Ba­ku­ni­na i Nie­cza­je­wa, czy­li bli­skich wspó­łpra­cow­ni­ków Mark­sa, or­ga­ni­za­cja „Świa­to­wa Liga Re­wo­lu­cjo­ni­sty”. W 1782 roku re­wo­lu­cjo­ni­ści po­wo­ła­li do ży­cia w Ro­sji or­ga­ni­za­cję, któ­rej naj­bar­dziej za­kon­spi­ro­wa­ne jądro na­zwa­no „Pie­kłem”. Wie­lu hi­sto­ry­ków pod­kre­śla, że był to pew­ne­go ro­dza­ju fun­da­ment pod pó­źniej­szą ro­syj­ską par­tię ko­mu­ni­stycz­ną83. Tak o or­ga­ni­za­cji „Pie­kło” pi­sał E.S. Vi­len­ska­ja: „Pie­kło było cen­trum po­wy­ższej se­kret­nej or­ga­ni­za­cji, któ­ra nie tyl­ko sto­so­wa­ła ter­ror wo­bec mo­nar­chii, ale mia­ła ta­kże kar­ne funk­cje wo­bec człon­ków tej se­kret­nej or­ga­ni­za­cji”84.

Czło­nek tej or­ga­ni­za­cji Czer­ni­szew­ski pi­sał:

 

We­zmę udział w re­wo­lu­cji. Nie oba­wiam się bru­du, pi­ja­ństwa, mor­derstw. Nie dba­my o to, czy będzie­my mu­sie­li prze­lać trzy razy wi­ęcej krwi n^ w re­wo­lu­cji fran­cu­skiej. Co z tego, je­śli będzie­my mu­sie­li za­bić 100 ty­si­ęcy chło­pów?85

 

Cele or­ga­ni­za­cji „Pie­kło” nie po­zo­sta­wia­ją żad­nych wąt­pli­wo­ści, co do jej sa­ta­ni­stycz­ne­go cha­rak­te­ru. Oto kil­ka z nich:

 

* Naj­lep­sza jest mi­sty­fi­ka­cja, aby zmu­sić czło­wie­ka do re­wo­lu­cji.

* Wy­star­cza­jące jest za­bi­cie kil­ku mi­lio­nów lu­dzi, a koła re­wo­lu­cji będą na­oli­wio­ne.

* Na­szą ideą jest strasz­na, kom­plet­na, uni­wer­sal­na i bez­li­to­sna de­struk­cja.

* Ludz­ko­ść musi zo­stać po­dzie­lo­na na dwie nie­rów­ne gru­py. Je­den na dzie­si­ęciu otrzy­mu­je wol­no­ść oso­bi­stą i nie­ogra­ni­czo­ną wła­dzę nad po­zo­sta­ły­mi dzie­wi­ęcio­ma. Po­zo­sta­li mu­szą utra­cić swo­ją oso­bo­wo­ść i stać się czy­mś w ro­dza­ju trzo­dy86.

* My nie oba­wia­my się, że po­trze­bu­je­my trzy razy wi­ęcej krwi, któ­rą mu­si­my prze­lać w za­ma­chu sta­nu niż ja­ko­bi­ni (fran­cu­scy re­wo­lu­cjo­ni­ści) mu­sie­li roz­lać w 1790 roku. Aby spe­łni­ły się na­sze cele, mu­si­my za­mor­do­wać 100 tys. wła­ści­cie­li ziem­skich, tego rów­nież nie mu­si­my się oba­wiać87.

 

Hi­sto­ria po­ka­za­ła, że ofiar ko­mu­ni­stów było znacz­nie wi­ęcej. W Ro­sji so­wiec­kiej po zwy­ci­ęstwie re­wo­lu­cji pa­ździer­ni­ko­wej zo­stał uru­cho­mio­ny cały me­cha­nizm do wal­ki z re­li­gią i Ko­ścio­łem. Ter­ror re­wo­lu­cyj­ny wy­mie­rzo­ny był w du­cho­wie­ństwo. Głów­nym ce­lem ata­ku były Cer­kiew Pra­wo­sław­na i Ko­ściół ka­to­lic­ki. Wpro­wa­dzo­no se­ku­la­ry­za­cję, któ­ra ozna­cza­ła gra­bież dóbr ko­ściel­nych. Iden­tycz­ne po­su­ni­ęcia mia­ły miej­sca we wszyst­kich pa­ństwach ogar­ni­ętych re­wo­lu­cją ko­mu­ni­stycz­ną.

Ofia­ry ko­mu­ni­zmu sza­cu­je się na po­nad 100 mi­lio­nów lu­dzi. Ta­kie jest żni­wo nie­na­wi­ści do lu­dzi, Boga i tra­dy­cyj­ne­go spo­łe­cze­ństwa, któ­ra zo­sta­ła za­szcze­pio­na przez Ka­ro­la Mark­sa. Ter­ror, ma­so­we mor­dy, żądza krwi i prze­ra­ża­jące pra­gnie­nie de­struk­cji to czy­ste prze­ja­wy sa­ta­ni­zmu. Jak wi­dzi­my, to­wa­rzy­szy on mark­si­zmo­wi od sa­me­go po­cząt­ku, bo Ka­rol Marks opa­rł tę ide­olo­gię na sa­ta­ni­stycz­nym fun­da­men­cie. Wie­lu ba­da­czy pró­bu­je pod­da­wać w wąt­pli­wo­ść sa­ta­nizm Mark­sa, tłu­ma­cząc, że za­de­kla­ro­wa­ny ate­ista nie mógł gło­sić sa­ta­ni­zmu. O tym, że są w błędzie, naj­le­piej świad­czą sło­wa Ali­sta­ira Crow­ley’a, naj­wi­ęk­sze­go sa­ta­ni­sty XX wie­ku, przy­wód­cy sek­ty Ordo Tem­pli Orien­tis, któ­re­go myśl le­gła u pod­staw ko­ścio­ła sza­ta­na. Crow­ley wy­znał, że nie wie­rzy w sza­ta­na ro­zu­mia­ne­go jako oso­bo­wy duch88. Ten pro­mi­nent­ny sa­ta­ni­sta mó­wił w na­stępu­jący spo­sób: „Jam jest Nie­bem i nie ma in­ne­go Boga prócz mnie”89; oraz: „Nie ma boga prócz czło­wie­ka”90. To samo ma­wiał Ka­rol Marks i tym prze­ko­na­niem prze­pe­łnio­na była jego mło­dzie­ńcza po­ezja, a pó­źniej ide­olo­gia, któ­rą stwo­rzył.

Z ko­lei naj­wy­ższy ka­płan ko­ścio­ła sza­ta­na i jego za­ło­ży­ciel An­ton Szan­dor La­Vey sza­ta­na po­strze­gał jako ukry­tą siłę na­tu­ry wpły­wa­jącą na bieg ziem­skich spraw, sam na­to­miast kon­cen­tro­wał się na pro­mo­wa­niu wszel­kich de­wia­cji91. Na­le­ży rów­nież za­uwa­żyć, że wśród dzie­wi­ęciu przy­ka­zań sa­ta­ni­zmu nie ma ani jed­ne­go, któ­re od­wo­ły­wa­ło­by się do sfe­ry nad­przy­ro­dzo­nej. Jest za to sku­pie­nie się na do­cze­sno­ści i sfe­rze ma­te­rial­nej, cze­go wy­ra­zem są na­stępu­jące stwier­dze­nia:

 

* „Sza­tan re­pre­zen­tu­je za­spo­ko­je­nie żądz za­miast wstrze­mi­ęźli­wo­ści”,

* „Sza­tan re­pre­zen­tu­je pe­łnię ży­cia za­miast du­cho­wych mrzo­nek”,

* „Sza­tan re­pre­zen­tu­je przy­chyl­no­ść dla tych, któ­rzy na to za­słu­gu­ją, za­miast mar­no­wa­nia mi­ło­ści na nie­wdzi­ęcz­ni­ków”,

* „Sza­tan re­pre­zen­tu­je ze­mstę za­miast nad­sta­wia­nia dru­gie­go po­licz­ka”,

* „Sza­tan re­pre­zen­tu­je wszyst­kie tak zwa­ne grze­chy, po­nie­waż pro­wa­dzą one do psy­chicz­ne­go, umy­sło­we­go i emo­cjo­nal­ne­go za­do­wo­le­nia”,

* „Sza­tan re­pre­zen­tu­je opi­nię, że czło­wiek jest zwie­rzęciem”92.

 

Wy­żej wy­mie­nio­ne sa­ta­ni­stycz­ne przy­ka­za­nia bez tru­du od­naj­dzie­my w ide­olo­gii mark­si­stow­skiej. Były bar­dzo bli­skie Mark­so­wi i ko­mu­ni­stom. Dąży­li oni do wy­zwo­le­nia od wszel­kich za­sad mo­ral­nych, znisz­cze­nia tra­dy­cyj­nej ro­dzi­ny, pro­mo­wa­li roz­wi­ązło­ść i naj­ró­żniej­sze de­wia­cje sek­su­al­ne, wresz­cie: ne­go­wa­li pra­wo na­tu­ral­ne. Na­stęp­cy i na­śla­dow­cy Ka­ro­la Mark­sa roz­wi­ja­li te wszyst­kie aber­ra­cje z jesz­cze wi­ęk­szą siłą, do­dat­ko­wo pro­mu­jąc an­ty­kon­cep­cję, abor­cję i ho­mo­sek­su­alizm. Re­wo­lu­cja 1968 roku wy­wo­ła­na przez mark­si­stów kul­tu­ro­wych mia­ła na swych sztan­da­rach wszyst­ko to, o czym mó­wi­li Ali­sta­ir Crow­ley i An­ton Szan­dor La­Vey, a po wdro­że­niu dłu­gie­go mar­szu przez in­sty­tu­cje z wy­jąt­ko­wą ła­two­ścią za­częli wcie­lać te idee w ży­cie.

Mark­sizm jest ide­olo­gią to­tal­nej ne­ga­cji, u źró­deł któ­rej leżą idee sa­ta­ni­stycz­ne. Nie­na­wi­ść i żądza de­struk­cji wszel­kiej kul­tu­ry, ro­dzi­ny, re­li­gii, tra­dy­cyj­nych re­la­cji spo­łecz­nych to pro­gram to­żsa­my z pla­na­mi sza­ta­na wo­bec ludz­ko­ści. Ka­rol Marks in­spi­ro­wał się sa­ta­ni­zmem, któ­ry jest wi­docz­ny nie tyl­ko w jego mło­dzie­ńczej po­ezji, ale rów­nież stwo­rzo­na przez nie­go ide­olo­gia ma sa­ta­ni­stycz­ny cha­rak­ter. Prze­ja­wem tego jest bunt prze­ciw­ko wszel­kim nor­mom, hie­rar­chii, wła­dzy. Nie­na­wi­ść do Boga, od­rzu­ce­nie Go i po­sta­wie­nie na czło­wie­ka, jego in­dy­wi­du­alizm, re­ali­za­cję sie­bie i wła­snych za­chcia­nek, sa­mo­dziel­ne sta­no­wie­nie o tym, co do­bre, a co złe, za­ne­go­wa­nie pra­wa na­tu­ral­ne­go, he­do­nizm, re­la­ty­wizm, czy­li wszyst­ko to, co zda­niem mark­si­stów po­win­no za­pa­no­wać po zwy­ci­ęstwie ko­mu­ni­zmu, tak na­praw­dę jest skru­pu­lat­ną re­ali­za­cją sa­ta­ni­zmu, po­nie­waż ta­kie same cele sta­wia­ją przed sobą sa­ta­ni­ści, o czym otwar­cie mó­wią. Ka­rol Marks opa­rł swo­ją ide­olo­gię na prze­ra­ża­jącym fun­da­men­cie. Jego na­stęp­cy i na­śla­dow­cy, po­dej­mu­jąc pró­bę wcie­le­nia w ży­cie tej po­twor­nej uto­pii, do­pro­wa­dzi­li do śmier­ci mi­lio­nów lu­dzi.

3. Współpracownicy i następcy Marksa a religia

Nie­na­wi­ść Ka­ro­la Mark­sa względem Boga i wia­ry wy­zna­czy­ła kie­ru­nek, któ­rym podąża­li jego wspó­łpra­cow­ni­cy i na­śla­dow­cy. Pil­nym uczniem Ka­ro­la Mark­sa był Wło­dzi­mierz Le­nin. W ar­ty­ku­le z 1905 roku za­ty­tu­ło­wa­nym So­cja­lizm a re­li­gia pi­sał:

 

Re­li­gia jest jed­ną z od­mian uci­sku du­cho­we­go, któ­ry wszędzie dła­wi masy lu­do­we przy­tło­czo­ne wiecz­ną pra­cą na in­nych, bie­dą i osa­mot­nie­niem. Bez­sil­no­ść klas wy­zy­ski­wa­nych w wal­ce z wy­zy­ski­wa­cza­mi rów­nie nie­uchron­nie ro­dzi wia­rę w lep­sze ży­cie po­za­gro­bo­we, jak bez­sil­no­ść dzi­ku­sa w wal­ce z przy­ro­dą ro­dzi wia­rę w bo­gów, dia­bły, cuda itp. Tego, kto przez całe ży­cie pra­cu­je i cier­pi nędzę, re­li­gia uczy po­ko­ry i cier­pli­wo­ści w ży­ciu ziem­skim, po­cie­sza­jąc na­dzie­ją na­gro­dy w nie­bie. Tych zaś, któ­rzy żyją z cu­dzej pra­cy, re­li­gia uczy do­bro­czyn­no­ści w ży­ciu ziem­skim, ofe­ru­jąc im bar­dzo ta­nie uspra­wie­dli­wie­nie ich ca­łej eg­zy­sten­cji wy­zy­ski­wa­czy i sprze­da­jąc po przy­stęp­nej ce­nie bi­le­ty wstępu do szczęśli­wo­ści nie­bie­skiej. Re­li­gia to opium ludu. Re­li­gia to ro­dzaj du­cho­wej go­rza­łki, w któ­rej nie­wol­ni­cy ka­pi­ta­łu to­pią swe ludz­kie ob­li­cze, swo­je rosz­cze­nia do cho­ćby tro­chę god­ne­go ludz­kie­go ży­cia.

Jed­na­kże nie­wol­nik, któ­ry uświa­do­mił so­bie swo­ją nie­wo­lę i po­wstał do wal­ki o swe wy­zwo­le­nie, jest już tyl­ko na wpół nie­wol­ni­kiem. Wspó­łcze­sny uświa­do­mio­ny ro­bot­nik, wy­cho­wa­ny przez wiel­ki prze­my­sł fa­brycz­ny, oświe­co­ny ży­ciem miej­skim, od­rzu­ca z po­gar­dą prze­sądy re­li­gij­ne, po­zo­sta­wia nie­bo kle­chom i bu­rżu­azyj­nym bi­go­tom, zdo­by­wa­jąc so­bie lep­sze ży­cie tu, na zie­mi. Wspó­łcze­sny pro­le­ta­riat sta­je po stro­nie so­cja­li­zmu, któ­ry wprzęga na­ukę do wal­ki z re­li­gij­nym otu­ma­nie­niem i uwal­nia ro­bot­ni­ka od wia­ry w ży­cie po­za­gro­bo­we przez to, że jed­no­czy go do rze­czy­wi­stej wal­ki o lep­sze ży­cie na zie­mi.

„Re­li­gię na­le­ży uznać za spra­wę pry­wat­ną”, tymi sło­wa­mi wy­ra­ża się zwy­kle sto­su­nek so­cja­li­stów do re­li­gii. Zna­cze­nie tych słów na­le­ży jed­nak do­kład­nie okre­ślić, aże­by nie mo­gły wy­wo­ły­wać żad­nych nie­po­ro­zu­mień. Żąda­my, aby re­li­gia była spra­wą pry­wat­ną w sto­sun­ku do pa­ństwa, ale w żad­nym ra­zie nie mo­że­my uwa­żać re­li­gii za spra­wę pry­wat­ną w sto­sun­ku do na­szej wła­snej par­tii. Pa­ństwo nie po­win­no mieć nic wspól­ne­go z re­li­gią, sto­wa­rzy­sze­nia re­li­gij­ne nie po­win­ny być zwi­ąza­ne z wła­dzą pa­ństwo­wą. (…) Ca­łko­wi­ty roz­dział ko­ścio­ła od pa­ństwa oto żąda­nie, ja­kie sta­wia so­cja­li­stycz­ny pro­le­ta­riat wspó­łcze­sne­mu pa­ństwu i wspó­łcze­sne­mu ko­ścio­ło­wi. (…) Pro­le­ta­riat re­wo­lu­cyj­ny do­pnie tego, aby re­li­gia istot­nie sta­ła się dla pa­ństwa spra­wą pry­wat­ną. W tym zaś oczysz­czo­nym ze śre­dnio­wiecz­nej ple­śni ustro­ju po­li­tycz­nym pro­le­ta­riat po­pro­wa­dzi za­kro­jo­ną na sze­ro­ką ska­lę otwar­tą wal­kę o znie­sie­nie nie­wo­li eko­no­micz­nej, tego rze­czy­wi­ste­go źró­dła re­li­gij­ne­go ogłu­pia­nia ludz­ko­ści93.

 

W na­stęp­nym ar­ty­ku­le z 1909 roku O sto­sun­ku par­tii ro­bot­ni­czej do re­li­gii Le­nin pi­sał otwar­cie:

 

Cały swój świa­to­po­gląd opie­ra so­cjal­de­mo­kra­cja na so­cja­li­zmie na­uko­wym, tj. na mark­si­zmie. Pod­sta­wą fi­lo­zo­ficz­ną mark­si­zmu, jak to nie­jed­no­krot­nie de­kla­ro­wa­li za­rów­no Marks, jak i En­gels, jest ma­te­ria­lizm dia­lek­tycz­ny, któ­ry przy­swo­ił so­bie hi­sto­rycz­ne tra­dy­cje ma­te­ria­li­zmu wie­ku XVIII we Fran­cji i Feu­er­ba­cha (pierw­sza po­ło­wa wie­ku XIX) w Niem­czech, ma­te­ria­li­zmu bez­względ­nie ate­istycz­ne­go, zde­cy­do­wa­nie wro­gie­go wszel­kiej re­li­gii. Przy­po­mnij­my, że cały „Anty-Duh­ring” En­gel­sa, prze­czy­ta­ny przez Mark­sa w ręko­pi­sie, de­ma­sku­je nie­kon­se­kwen­cję ma­te­ria­li­zmu ma­te­ria­li­sty i ate­isty Duh­rin­ga, po­zo­sta­wia­nie prze­zeń fur­tek dla re­li­gii i fi­lo­zo­fii re­li­gij­nej. Przy­po­mnij­my, że En­gels w swo­jej pra­cy o Lu­dwi­ku Feu­er­ba­chu za­rzu­ca mu, iż wal­czył z re­li­gią nie po to, by ją znisz­czyć, lecz po to, by ją od­no­wić, stwo­rzyć nową, wznio­słą re­li­gię itp. „Re­li­gia jest opium ludu” – to po­wie­dze­nie Mark­sa sta­no­wi ka­mień węgiel­ny ca­łe­go świa­to­po­glądu mark­si­stow­skie­go w spra­wie re­li­gii. Wszyst­kie wspó­łcze­sne re­li­gie i ko­ścio­ły, wszyst­kie i wszel­kie or­ga­ni­za­cje re­li­gij­ne mark­sizm trak­tu­je za­wsze jako or­ga­ny bu­rżu­azyj­nej re­ak­cji, słu­żące do obro­ny wy­zy­sku i tu­ma­nie­nia kla­sy ro­bot­ni­czej.

(…) Mark­sizm to ma­te­ria­lizm. Jako taki jest on tak samo nie­ubła­ga­nie wro­gi re­li­gii, jak ma­te­ria­lizm en­cy­klo­pe­dy­stów XVIII wie­ku lub ma­te­ria­lizm Feu­er­ba­cha. To nie ule­ga wąt­pli­wo­ści. Ale ma­te­ria­lizm dia­lek­tycz­ny Mark­sa i En­gel­sa idzie da­lej niż en­cy­klo­pe­dy­ści i Feu­er­bach i roz­ci­ąga fi­lo­zo­fię ma­te­ria­li­stycz­ną na dzie­dzi­nę hi­sto­rii, na dzie­dzi­nę nauk spo­łecz­nych. Po­win­ni­śmy wal­czyć z re­li­gią. Jest to abe­ca­dło ca­łe­go ma­te­ria­li­zmu, a więc rów­nież mark­si­zmu. Ale mark­sizm nie jest ma­te­ria­li­zmem, któ­ry za­trzy­mał się na abe­ca­dle. Mark­sizm idzie da­lej. Mówi on: na­le­ży umieć wal­czyć z re­li­gią, w tym zaś celu trze­ba ma­te­ria­li­stycz­nie wy­ja­śnić źró­dła wia­ry i re­li­gii wśród mas. Wal­ki z re­li­gią nie wol­no ogra­ni­czać do abs­trak­cyj­no-ide­olo­gicz­nej pro­pa­gan­dy, nie wol­no jej spro­wa­dzać do ta­kiej pro­pa­gan­dy; wal­kę tę na­le­ży po­wi­ązać z kon­kret­ną prak­ty­ką ru­chu kla­so­we­go, któ­ry zmie­rza do usu­ni­ęcia spo­łecz­nych ko­rze­ni re­li­gii. Dla­cze­go re­li­gia utrzy­mu­je się wśród za­co­fa­nych warstw pro­le­ta­ria­tu miej­skie­go, wśród sze­ro­kich warstw pó­łpro­le­ta­ria­tu, a ta­kże wśród mas chłop­stwa? „ Wsku­tek ciem­no­ty ludu” – od­po­wia­da bu­rżu­azyj­ny po­stępo­wiec, ra­dy­kał albo bu­rżu­azyj­ny ma­te­ria­li­sta. A więc precz z re­li­gią, niech żyje ate­izm, na­szym głów­nym za­da­niem jest roz­po­wszech­nia­nie po­glądów ate­istycz­nych94.

 

Po­wy­ższe cy­ta­ty nie po­zo­sta­wia­ją naj­mniej­szych złu­dzeń. Mark­sizm bez­względ­nie dąży do znisz­cze­nia re­li­gii, a przede wszyst­kim do osta­tecz­ne­go zgła­dze­nia chrze­ści­ja­ństwa, na ba­zie któ­re­go wy­ro­sła cy­wi­li­za­cja za­chod­nia.

Dwaj głów­ni stra­te­dzy mark­si­zmu kul­tu­ro­we­go An­to­nio Gram­sci oraz Gy­ör­gy Lu­kács chrze­ści­ja­ństwo po­strze­ga­li jako sys­tem im­mu­no­lo­gicz­ny Za­cho­du, któ­ry na­le­ży znisz­czyć w pierw­szej ko­lej­no­ści, żeby re­wo­lu­cja mo­gła za­ko­ńczyć się po­wo­dze­niem. Gram­sci do­sze­dł do wnio­sku, że „dwa ty­si­ące lat chrze­ści­ja­ństwa za­bez­pie­czy­ło du­szę za­chod­nie­go czło­wie­ka przed prze­ni­ka­niem mark­si­zmu, więc za­nim Za­chód zo­sta­nie zdo­by­ty, trze­ba wpierw wy­rwać z ko­rze­nia­mi jego wia­rę”95.

Gram­sci zwró­cił uwa­gę na tzw. nad­bu­do­wę, czy­li kul­tu­rę. Do­sze­dł do wnio­sku, że wszel­kie zmia­ny eko­no­micz­ne nie są mo­żli­we, po­nie­waż ha­mu­je je po­wsta­ła na ba­zie chrze­ści­ja­ństwa kul­tu­ra. Re­wo­lu­cja będzie mo­żli­wa do­pie­ro wte­dy, gdy do­ko­na się ra­dy­kal­nych prze­mian kul­tu­ro­wych. Gram­sci stwo­rzył stra­te­gię na­zwa­ną już po jego śmier­ci dłu­gim mar­szem przez in­sty­tu­cje. On sam na­zy­wał ją woj­ną po­zy­cyj­ną. Wy­ma­ga­ła cier­pli­wo­ści, kon­se­kwen­cji i cza­su. Mia­ła do­pro­wa­dzić do ca­łko­wi­tej de­struk­cji tra­dy­cyj­nej kul­tu­ry, z jej war­to­ścia­mi, re­li­gią chrze­ści­ja­ńską, eto­sem pra­cy czy sto­sun­ka­mi ro­dzin­ny­mi. Stra­te­gia ta oka­za­ła się za­bój­czo sku­tecz­na.

 

Do bar­dzo po­dob­nych wnio­sków nie­za­le­żnie od Gram­scie­go do­sze­dł Węgier Gy­ör­gy Lu­kács. On rów­nież chrze­ści­ja­ństwo uwa­żał za głów­ną prze­szko­dę sto­jącą na dro­dze re­wo­lu­cji mark­si­stow­skiej. Cała za­chod­nia kul­tu­ra po­wsta­ła bo­wiem na ba­zie war­to­ści chrze­ści­ja­ńskich i do­pó­ki te war­to­ści nie zo­sta­ną znisz­czo­ne oraz za­stąpio­ne no­wy­mi, wszel­kie ak­cje re­wo­lu­cyj­ne będą ko­ńczy­ły się nie­po­wo­dze­niem96.

Gy­ör­gy Lu­kács za­czął przy­wi­ązy­wać dużo wi­ęk­szą wagę do roli świa­do­mo­ści w kszta­łto­wa­niu rze­czy­wi­sto­ści97. Twier­dził, że tyl­ko zu­pe­łne od­rzu­ce­nie kul­tu­ry za­chod­niej, opar­tej na ety­ce chrze­ści­ja­ńskiej i będącej wy­two­rem ka­pi­ta­li­zmu, do­pro­wa­dzi od głębo­kich zmian w świa­do­mo­ści. Dzi­ęki temu pro­le­ta­riat w ko­ńcu roz­po­zna swój in­te­res kla­so­wy. Wów­czas nie będzie już żad­nych prze­szkód do prze­pro­wa­dze­nia re­wo­lu­cji za­ko­ńczo­nej pe­łnym suk­ce­sem98.

Lu­kács mógł w prak­ty­ce za­sto­so­wać swo­je teo­rie. W okre­sie Węgier­skiej Re­pu­bli­ki Rad pia­sto­wał funk­cję za­stęp­cy ko­mi­sa­rza lu­do­we­go do spraw na­uki i za­czął re­ali­zo­wać swój pro­gram re­form. Wa­żną rolę w jego kon­cep­cji od­gry­wał seks, za po­mo­cą któ­re­go chciał do­ko­nać de­chry­stia­ni­za­cji Węgier, roz­bi­cia tra­dy­cyj­nej ro­dzi­ny i wy­cho­wa­nia mło­de­go po­ko­le­nia w du­chu mark­si­stow­skich war­to­ści. Jego re­for­my wspó­łgra­ły z ide­ami gło­szo­ny­mi przez sa­ta­ni­stów, zresz­tą sam na­zy­wał je „de­mo­nicz­ny­mi”99.

 

Po­słu­gi­wa­nie się sek­sem jako orężem w wal­ce z re­li­gią było cha­rak­te­ry­stycz­ne ta­kże dla Zwi­ąz­ku So­wiec­kie­go, gdzie re­wo­lu­cję sek­su­al­ną pro­wa­dzi­ła Alek­san­dra Ko­łłon­taj. Do­pie­ro śmie­rć Le­ni­na i do­jście do wła­dzy Sta­li­na spo­wo­do­wa­ły ra­dy­kal­ną zmia­nę w tej sfe­rze. Nie zmie­nił się jed­nak skraj­nie ne­ga­tyw­ny sto­su­nek do re­li­gii. Ni­ko­łaj Bu­cha­rin, ge­ne­ral­ny se­kre­tarz ko­mu­ni­stycz­nej Mi­ędzy­na­ro­dów­ki i je­den z li­de­rów wspó­łcze­snej dok­try­ny mark­si­stow­skiej, o Sta­li­nie na­pi­sał w na­stępu­jący spo­sób „To nie jest czło­wiek, to dia­beł”100. War­to w tym miej­scu za­uwa­żyć, że sam Bu­cha­rin wy­po­wia­dał się zde­cy­do­wa­nie prze­ciw­ko re­li­gii: „ko­mu­nizm jest nie­zgod­ny z wia­rą re­li­gij­ną”101. W wie­ku 12 lat, za­fa­scy­no­wa­ny lek­tu­rą Apo­ka­lip­sy, za­pra­gnął być an­ty­chry­stem102.

Jó­zef Sta­lin kon­ty­nu­ował wal­kę z re­li­gią za­po­cząt­ko­wa­ną przez Ka­ro­la Mark­sa. W 1929 roku z po­le­ce­nia przy­wód­cy ZSRS utwo­rzo­no Zwi­ązek Wo­ju­jących Bez­bo­żni­ków. Obiek­tem ata­ku była przede wszyst­kim cer­kiew pra­wo­sław­na, ale ta­kże inne wy­zna­nia. Nowo po­wo­ła­na ate­istycz­na or­ga­ni­za­cja na prze­strze­ni kil­ku­na­stu la­tach do­ko­na­ła pla­no­we­go nisz­cze­nia obiek­tów sa­kral­nych, cmen­ta­rzy, przed­mio­tów kul­tu re­li­gij­ne­go, a ta­kże prze­ka­zy­wa­ła słu­żbom bez­pie­cze­ństwa ZSRS li­sty ksi­ęży prze­zna­czo­nych do wy­mor­do­wa­nia. Jesz­cze pod ko­niec 1929 roku skon­fi­sko­wa­no dzwo­ny ko­ściel­ne, a do 1930 roku wszyst­kim po­pom pra­wo­sław­nym pod­nie­sio­no po­dat­ki o 1000 pro­cent, po­zba­wio­no ich praw oby­wa­tel­skich, a to po­ci­ągnęło za sobą utra­tę praw do świad­czeń me­dycz­nych i po­mo­cy żyw­no­ścio­wej. W na­stęp­nych la­tach wi­ęk­szo­ść po­pów aresz­to­wa­no, wy­pędzo­no lub ze­sła­no do obo­zów.

Do 1 mar­ca 1930 roku zbu­rzo­no 6 715 cer­kwi pra­wo­sław­nych103 i ok. 9 500 me­cze­tów104. W 1936 roku licz­ba du­chow­nych w ZSRS zmniej­szy­ła się o ok. 85 pro­cent (po­zo­sta­ło za­le­d­wie 15 pro­cent, czy­li ok. 17 800 du­chow­nych) w sto­sun­ku do licz­by z 1914 roku i o 75 pro­cent w sto­sun­ku do roku 1928105.

Nie­na­wi­ść Sta­li­na do re­li­gii, po­dob­nie jak w przy­pad­ku Mark­sa, mia­ła sa­ta­ni­stycz­ne źró­dła. Kie­dy stał się już ak­tyw­nym re­wo­lu­cjo­ni­stą, swo­je pi­sma pod­pi­sy­wał przy­dom­kiem „de­mo­no­shvi­li”106 i „be­so­shvi­li”, co zna­czy „dia­bel­ski”107.

Ka­ga­no­wicz, przy­rod­ni brat Sta­li­na, tak pi­sał w swo­im pa­mi­ęt­ni­ku:

 

Wie­le razy Sta­lin mó­wił o re­li­gii, jak o na­szym naj­wście­klej­szym wro­gu. Nie­na­wi­dził re­li­gii z wie­lu po­wo­dów, i ja po­dzie­lam jego uczu­cia. Re­li­gia jest pod­stęp­nym i nie­bez­piecz­nym wro­giem… Sta­lin uwa­żał, że roz­dzie­le­nie dzie­ci od ro­dzi­ców, któ­rzy przy­na­le­żą do sekt (re­li­gii), jest dla nich naj­wy­ższą karą, nie­za­le­żnie od tego, czy byli win­ni, czy nie. Uwa­żam, że po­ta­jem­nie in­te­re­so­wał się astro­lo­gią108.

 

Rów­nie an­ty­re­li­gij­ny co ko­mu­nizm so­wiec­ki był mark­sizm roz­wi­ja­jący się w kra­jach za­chod­nich. Fia­sko re­wo­lu­cji z okre­su I woj­ny świa­to­wej spra­wi­ło, że roz­po­częły się dys­ku­sje i ana­li­za przy­czyn nie­po­wo­dze­nia. Jed­nym z ele­men­tów od­po­wie­dzial­nych za od­rzu­ce­nie re­wo­lu­cji przez za­chod­nie spo­łe­cze­ństwa była re­li­gia, a kon­kret­nie – chrze­ści­ja­ństwo. Do tego wnio­sku do­szli wspo­mnia­ni już An­to­nio Gram­sci i Gy­ör­gy Lu­kács. Wie­le ich spo­strze­żeń zo­sta­ło roz­wi­ni­ętych przez utwo­rzo­ny w 1923 roku In­sty­tut Ba­dań Spo­łecz­nych we Frank­fur­cie nad Me­nem, na­zy­wa­ny szko­łą frank­furc­ką. Do­ko­na­no re­wi­zji mark­si­zmu. Pra­cow­ni­cy in­sty­tu­tu za­jęli się ana­li­zą nie­po­wo­dze­nia re­wo­lu­cji i po­szu­ki­wa­niem sku­tecz­niej­szych me­tod, któ­re do­pro­wa­dzi­ły­by do osta­tecz­ne­go zwy­ci­ęstwa. Na­le­ża­ło usu­nąć wszyst­kie prze­szko­dy sto­jące na dro­dze re­wo­lu­cji. Ko­ściół ka­to­lic­ki i war­to­ści chrze­ści­ja­ńskie sta­ły się obiek­tem zma­so­wa­ne­go ata­ku pro­wa­dzo­ne­go przez szko­łę frank­furc­ką. Upa­try­wa­ła ona w nich źró­dło fa­szy­zmu, pro­wa­dzące­go wprost do ho­lo­kau­stu. W Dia­lek­ty­ce oświe­ce­nia, wy­su­ni­ęto jed­no­znacz­ne oska­rże­nie o an­ty­se­mi­tyzm pod ad­re­sem chrze­ści­ja­ństwa.

Szko­ła frank­furc­ka po­sta­wi­ła so­bie za cel do­ko­nać styg­ma­ty­za­cji chrze­ści­ja­ństwa. Rzu­ce­nie oska­rże­nia o an­ty­se­mi­tyzm i ze­pchni­ęcie od­po­wie­dzial­no­ści za ho­lo­kaust na Ko­ściół sta­ły się przy­sło­wio­wym ba­tem, za po­mo­cą któ­re­go sys­te­ma­tycz­nie pro­wa­dzo­no ak­cję de­chry­stia­ni­za­cyj­ną w świe­cie za­chod­nim. Pro­ce­sy te przy­bra­ły na sile w 2. po­ło­wie XX wie­ku i na po­cząt­ku XXI wie­ku.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji.

Wszyst­kie książ­ki na­sze­go Wy­daw­nic­twa po­le­ca­myna­by­wać w in­ter­ne­cie:

lub w na­szej księ­gar­ni sta­cjo­nar­nej:Księ­gar­nia Mul­ti­bo­ok.plDy­miń­ska 4, 01-519 War­sza­wafa­ce­bo­ok.com/Mul­ti­bo­okpl

← 1 R. Wurm­brand, Marx and Sa­tan, Wes­t­che­ster 1986, s. 7.

← 2 Ibid.. s. 7.

← 3 R. Ko­ściel­ny, Śmie­rć Pro­me­te­usza, albo lewą marsz! O mark­si­zmie kul­tu­ro­wym, War­sza­wa 2019, s. 57.

← 4 K. Marks, Przy­czy­nek do kry­ty­ki he­glow­skiej fi­lo­zo­fii pra­wa, 1844.

← 5 Z.J. Zdy­bic­ka, Re­li­gia i re­li­gio­znaw­stwo, Lu­blin 1988, s. 121.

← 6 Ibid., s. 234-235.

← 7 P. Ma­zan­ka, Ka­ro­la Mark­sa kry­ty­ka re­li­gii i jej wpływ na no­wo­żyt­ny se­ku­la­ryzm, „Stu­dia Phi­lo­so­phiae Chri­stia­nae” 2008, 38/2, s. 87-104, 97-98.

← 8 J.H. Ar­nold, Di­sci­ple­ship, Cam­brid­ge 1975, s. 137-138.

← 9 P. Ma­zan­ka, op. cit., s. 99.

← 10 K. Marks, op. cit.

← 11 po­int d’hon­neur – punkt ho­no­ru.

← 12 K. Marks, op. cit.

← 13 P. Ma­zan­ka, op. cit., s. 94.

← 14 M. Ro­sen, Karl Marx, w: Ro­utled­ge En­cyc­lo­pe­dia of Phi­lo­so­phy, red. E. Cra­ig, Lon­don-New York 1998, t. 6, s. 118-133.

← 15 P. Ma­zan­ka, op. cit., s. 95.

← 16 M. Neush, U źró­deł wspó­łcze­sne­go ate­izmu, Pa­ryż 1977, s. 87.

← 17 Ibid., s. 87.

← 18 P. Ma­zan­ka, op. cit., s. 95-96.

← 19 Ibid., s. 96.

← 20 K. Marks, op. cit., s. 45-46.

← 21 P. Ma­zan­ka, op. cit., s. 100.

← 22 K. Marks, op. cit., s. 47.

← 23 P. Ma­zan­ka, op. cit., s. 101.

← 24 K. Marks, op. cit., s. 47-48.

← 25 P. Ma­zan­ka, op. cit., s. 92.

← 26 G.M.M. Cot­tier, G. Wet­ter, L. Fab­bri, L ‘Ate­ismo e ma­rxi­smo, Bo­lo­gna 1967, s. 107.

← 27 P. Ma­zan­ka, op. cit., s. 103.

← 28 Ibid.

← 29 K. Marks, Ka­pi­tał, 1867.

← 30 Ibid.

← 31 K. Marks, Przy­czy­nek do kry­ty­ki…, s. 47.

← 32 R. Ko­ściel­ny, op. cit., s. 59.

← 33 R. Wurm­brand, op. cit., s. 10.

← 34 Ibid., s. 10.

← 35 Ibid., s. 10.

← 36 R. Wurm­brand, op. cit., s. 10.

← 37 R. Ko­ściel­ny, op. cit., s. 64.

← 38 R. Wurm­brand, op. cit., s. 11.

← 39 Ibid., s. 14-15.

← 40 Ibid., s. 15.

← 41 Ibid., s. 16.

← 42 J. Bar­ty­zel, Marks jako an­ty­te­istycz­ny i an­ty­po­li­tycz­ny gno­styk, „Prze­gląd Fi­lo­zo­ficz­ny” 2018, nr 4, s. 69-83, s. 74.

← 43 R. Wurm­brand, op. cit., s. 17.

← 44 R. Ko­ściel­ny, op. cit., s. 65.

← 45 M.N. Ro­th­bard, Ka­rol Marks – ko­mu­ni­sta jako re­li­gij­ny escha­to­log, w: Mark­sizm – kry­ty­ka, red. E. Böhm-Ba­werk, L. von Mi­ses, M.N. Ro­th­bard, 2016, s. 182.

← 46 Ibid., s. 179.

← 47 R. Wurm­brand, op. cit., s. 18.

← 48 Ibid., s. 18.

← 49 Ibid., s. 22-23.

← 50 A. Mel­skii, Evan­ge­list Ne­na­vi­sti (The Evan­ge­list of Hate, Life of Karl Marx), 1933, s. 48.

← 51 F. En­gels, Schel­ling und die Of­fen­ba­rung (Schel­ling and Re­ve­la­tion), MEGA, s. 247-249.

← 52 Ibid., s. 247-249.

← 53 Ibid.

← 54 F. Meh­ring, Karl Marx – Ge­schich­te se­ines Le­ben, Ber­lin 1964, s. 99.

← 55 K. Marx, F. En­gels, Se­lec­ted Works, Lon­don 1958, s. 52.

← 56 A. Kün­zli, Karl Marx, Eine Psy­cho­gra­phie, Zürich 1966, s. 187.

← 57 B. Wol­fe, Ma­rxism – One Hun­dred Years in the Life of Do­ctri­ne, New York 1965, s. 32.

← 58 K. Marx, F. En­gels, The Rus­sian Me­na­ce to Eu­ro­pe, Glen­coe 1952, s. 63.

← 59 B. Wol­fe, op. cit.

← 60 Cyt. za: R. Wurm­brand, op. cit., s. 26.

← 61 F. En­gels, MEW, VI, s. 176.

← 62 Cyt. za: R. Wurm­brand, op. cit., s. 26.

← 63 Ibid., s. 36.

← 64 K. Marks, Ma­ni­fest ko­mu­ni­stycz­ny, War­sza­wa 1983.

← 65 Ibid.

← 66 K. Marks, F. En­gels, Świ­ęta ro­dzi­na czy­li kry­ty­ka kry­tycz­nej kry­ty­ki. Prze­ciw­ko Bru­no­no­wi Bau­ero­wi i spó­łce, War­sza­wa 1957.

← 67 A. Kün­zli, op. cit., s. 403.

← 68 M.A. Ba­ku­nin, Works, t. III, s. 206.

← 69 R. Wurm­brand, op. cit., s. 51.

← 70 Ibid., s. 52.

← 71 M. Hess, Red Ca­te­chism for the Ger­man Pe­ople, s. 71-73.

← 72 R. Wurm­brand, op. cit., s. 53.

← 73 M. Hess, Let­ter of Octo­ber 2, 1841 to Ber­thold Au­er­bach, MEGA, I, s. 261.

← 74 C.G. Jung, Let­ter of Octo­ber 18, 1841 to Ar­nold Ruge.

← 75 R. Wurm­brand, op. cit., s. 54.

← 76 Ibid., s. 55.

← 77 Ibid., s. 58.

← 78 U. Ste­klov, M.A. Ba­ku­nin, His Life and Ac­ti­vi­ty, Mo­scow 1937, t. 3, s. 435.

← 79 Qu­oted from The Ca­te­chism of the Re­vo­lu­tio­nist by Do­stoy­evski in his Com­ple­te Works, v. 12, s. 194.

← 80 Ibid., The De­mons, v. 10, s. 312.

← 81 Ibid., s. 322.

← 82 Ibid., s. 324.

← 83 R. Wurm­brand, op. cit., s. 59.

← 84 E.S. Vi­len­ska­ja, Re­vo­lu­tio­nist Un­de­gro­und in Rus­sia, Mo­scow 1965, s. 398.

← 85 N.G. Cher­ny­she­vsky, Com­ple­te Works, Mo­scow 1939, vol. 1, s. 8.

← 86 Rus­ska­ia Misl, No­vem­ber 17, 1983.

← 87 V. Vo­lo­din, Tcher­ni­she­vsky or Net­cha­iev, Mo­scow 1976, s. 155.

← 88 M. Kraj­ski, Okul­ty­stycz­ne ko­rze­nie świa­to­wej re­wo­lu­cji. Ezo­te­ry­ka w słu­żbie po­stępu, War­sza­wa 2020, s. 251.

← 89 A. Crow­ley, Ksi­ęga Pra­wa (LI­BER AL vel LE­GIS), I, par. 21, http://the­le­ma.pl/al-pl.htm [do­stęp: 30.08.2019].

← 90 A. Crow­ley, Li­ber OZ,http://the­le­ma.pl/oz-pl.htm [do­stęp: 30.08.2019].

← 91 M. Kraj­ski, op. cit., s. 251.

← 92 N. Dru­ry, Ma­gic and Witch­craft: From Sha­ma­nism to the Tech­no­pa­gans, Lon­don 2003, s. 191-192.

← 93 W. Le­nin, So­cja­lizm a re­li­gia, „No­wa­ja Zyzn” 1905, nr 28.

← 94 W. Le­nin, O sto­sun­ku par­tii ro­bot­ni­czej do re­li­gii, „Pra­le­ta­rij” 13.05.1909.

← 95 P. Bu­cha­nan, Śmie­rć Za­cho­du, Wro­cław 2005, s. 207.

← 96 P. Bu­cha­nan, op. cit., s. 90.

← 97 G. Lu­kács, Hi­sto­ria i świa­do­mo­ść kla­so­wa, War­sza­wa 2013.

← 98 D. Roz­wa­dow­ski, op. cit., s. 18.

← 99 Ibid., s. 19.

← 100 G. Kat­kov, The Trial of Bu­kha­rin, Lon­don 1969, 1, 29.

← 101 N. Bu­cha­rin, J. Prie­obra­zen­ski, ABC ko­mu­ni­zmu.

← 102 R. Wurm­brand, op. cit., s. 32.

← 103 Czar­na Ksi­ęga Ko­mu­ni­zmu. Zbrod­nie, ter­ror, prze­śla­do­wa­nia. War­sza­wa 1999, s. 158.

← 104 Ibid., s. 163.

← 105 Ibid., s. 170.

← 106 A. Avtor­kha­nov, Cri­mi­nals in Bol­she­vism, Frank­furt am Main, s. 324-325.

← 107 Ad Avtor­kha­nov, The Pro­ve­nien­ce of Par­to­cra­cy, Frank­furt am Main 1973, s. 198.

← 108 F.J. Rad­datz, Karl Marx, Ber­lin 1925, s. 32.